13 - It is More and More Often Different
Jimin pov.
-Jeonggukie...Jesteś taki cieplutki. - Przytuliłem się do niego. Ogrzewał mnie zawsze sowim ciałem, szczególnie w nocy, gdy marzłem, ale odkąd śpimy u siebie nawzajem, problem nocnego wyziębienia zniknął.
-Spakowany? Zawiozłeś kotka do mamy? – Uśmiechnąłem się pod nosem na jego troskliwe pytania i wspiąłem na palce, by ucałować ulubione malinowe usta, bo przecież ludzie w relacji takiej, jak nasza tak robią, prawda? Zresztą zacznijmy od tego, kto normalny jest w takim układzie...
-Niespakowany i tak, zawiozłem Kowalskyego i wygłaskałem go na zapas, chociaż jemu wiecznie mało.
-Tak samo, jak nam słońce...
-Ha ha ha, śmieszek z ciebie Jungkookie, a teraz chodź do kuchni, bo przez ciebie przypale mięso.
-Gotujesz coś? – Zapytał idąc za mną krok w krok do kuchni.
-Tak, zjesz ze mną?
-Chętnie żono.
-Uważaj sobie, bo oberwiesz. – Pogroziłem mu palcem, próbując wyglądać przy tym groźnie, ale po minie Jeona widzę, że coś mi nie wyszło.
Jungkook usiadł przy dwuosobowym stoliku, a ja wróciłem do mojego zajęcia, wtedy też po chwili poczułem oplatające mnie ramiona i głowę chłopaka na swoim ramieniu. Strasznie długo się nasiedział...
-Mogę ci pomóc? – Zamruczał do mojego ucha, składając zaraz na nim delikatne cmoknięcie.
-A umiesz cokolwiek, panie gwiazdo? – Zaśmiałem się, kątem oka widząc minę Jeona.
-Oczywiście, że tak. – Powiedział pewnie, puszczając mnie i zabierając nóż do warzyw, który trzymałem w ręku.
-No dobrze, to dokończ to kroić, a ja nakryję do stołu. – Jak powiedziałem, to tak zrobiłem. Nawet się postarałem, przynosząc kwiatka, którego kupiłem sobie dzisiaj, żeby było...No po prostu ładniej.
Siedzieliśmy i zajadaliśmy pyszną sałatkę, śmiejąc się przy tym z głupich żartów Jeongguka i miło spędzając czas. Chłopak po zjedzeniu zerwał się z krzesła i popędził do przedpokoju, gdzie leżały jego bagaże. Po chwili wrócił, trzymając coś za plecami.
-Kupiłem to dla ciebie. – Powiedział wręczając mi pudełeczko, z nazwą najpopularniejszego jubilera na świecie. Wiedziałem, bo najnowsza kolekcja kusiła mnie, aż za bardzo, ale ceny skutecznie ostudziły mój zapał, jakiś czas temu.
Nie wiedziałem, co powiedzieć, bo bardzo mnie tym zaskoczył, a moje ciało ogarnęło, jakieś niezidentyfikowane ciepło. Wtedy moja śmieszkowa natura nasunęła mi pewien pomysł, przez co od razu pozornie spoważniałem.
-Jeongguk, czy ty myślisz, że ja jestem jakąś twoją dziwką, żebyś płacił mi jakimiś drogimi prezentami? – Zapytałem, próbując nie wybuchnąć śmiechem z powodu blednącego Jeona.
-Rany Jimin, to nie tak! Ja tylko chciałem ci coś podarować, otwórz proszę, jak mogłeś tak pomyśleć, ja naprawdę cię lubię... - Tak...I w tym momencie zacząłem się śmiać, z tego zesranego w gacie idioty. Może on faktycznie często żartuje, ale ja robię to raz, a porządnie.
-O ty mała, wredna, blond klusko! Myślisz, że jesteś zabawny, tak? To jeszcze zobaczymy... - Podszedłem do obrażonego chłopaka i próbując popatrzeć mu w oczy... Bo oczywiście musiał robić tak, żebym miał z tym problem przez swój wzrost...
-Jungkookie...Misiu? – Korzystając z chwilowego zaskoczenia Jeongguka pocałowałem go czule w usta. Tak, jak myślałem Jeon nie przepuści takiej okazji, próbując pogłębić pocałunek, ale na to nie pozwoliłem odsuwając się od niego z najbardziej uroczym uśmiechem, na jaki było mnie stać.
Dalej się uśmiechając otworzyłem piękne pudełeczko, w którym była bransoletka w kształcie...Hmmm zawiniętego gwoździa?
-Gwóźdź?
-Tak...Dla mnie jest w pewnym sensie symbolem tego, że wbiłeś mi się w serce, bo naprawdę mi na tobie zależy. Bardzo cię lubię. Nikomu nie kupuje prezentów, no może czasami kupie coś RM, bo on jest chodzącą niszczarką, albo swojej rodzinie, ale...Wiesz, dlaczego nie jest to złoto w kolorze złota? Wiem, że to śmiesznie brzmi, ale tak to się nazywa. Złoto jest białe, bo symbolizuje naszą relacje. Jest bardzo wartościowe, subtelne, stylowe i nie potrzebuje blasku fleszy, by w przenośni świecić i być za jednym razem najdroższym. Rozumiesz, co chce ci przez to powiedzieć?
-Jungkookie... - Nigdy nie płakałem...Nigdy, ale słowa Jeongguka naprawdę mnie wzruszyły i dlatego moje oczy się zaszkliły. Nikt mi nie powiedział takich słów kiedykolwiek. Nawiązanie do gwoździa i złota mogłoby się wydawać niecodzienne, ale ja już wiedziałem co to znaczy. Jungkook już od jakiegoś czasu nie jest tylko moim przyjacielem... A może od początku nim nie był?
-Zjebiałem, prawda? – Patrzył na mnie niezadowolony.
-Nie Jeongguk, po prostu się wzruszyłem.
-To znaczy, że ci się podoba? – Założyłem to cudo na rękę i wskoczyłem na chłopaka oplatając go nogami i rękoma.
-Jest piękna Jeonggukie, ale nie musiałeś, bo ja nic dla ciebie nie mam, a nie stać mnie jeszcze na takie rzeczy. – Posmutniałem, tuląc go nadal.
-Jiminnie wystarczy, że mnie pocałujesz, a kupie ci takich ile będziesz chciał, a tak w ogóle to widziałeś, co kazałem wygrawerować od wewnętrznej strony? – Spojrzałem tam, gdzie chłopak wspomniał i był tam malutki kotek, a koło niego napisane JM i JJ ze znakiem nieskończoności.
-To ja, ty i Kowalsky.
-Pomyślałeś nawet o nim?!
-Tak, już mówiłem, że dla ciebie wszystko. – Wtedy nie wytrzymałem i wbiłem się w usta Jeongguka, który od razu zjechał rękami na moje pośladki, nadal trzymając mnie na rękach.
-Jeongguk...Chodź do...Sypialni...- Mruczałem, między namiętnymi pieszczotami.
-A twoja pupa? – Oderwał się ode mnie na chwilę, patrząc z troską w moje oczy.
-Już nie boli....Pieprz mnie Jeongguk...Mocno. – Wyszeptałem prosto w jego usta, kiedy chłopak już nie miał żadnych wątpliwości i szedł szybkim krokiem do pokoju.
Rzucił mnie na łóżko, ale uważając, by nie stała mi się żadna krzywda i zdarł z siebie ubranie do pasa, wracając do pieszczenia moich ust i szyi ustami, a pod mój sweterek wsuną dłonie zaczynając bawić się sutkami, na co wydałem z siebie pierwszy jęk.
-Ale mi stoi.
-Mi też, więc przestań się bawić i weź się za mnie.
-Oczywiście księżniczko. – Powiedział, prędko mnie rozbierając od razu do naga.
-Chciałbym wylizać ci pupcię... - Mruczał, robiąc mi malinki, na cały torsie.
-Nie dzisiaj Jeongguk, jestem na ciebie napalony.
-Mam cię rżnąć? Chcesz tego? – Zapytał, przerywając na chwilę wszystkie czynności, by popatrzeć mi w oczy.
-Chce Jungkook, zrób ze mną co tylko pragniesz, jestem twój...
********************
No i czemu nie mówicie, że dawno nie było rozdziału? Wybaczcie, ale jestem ostatnio w wirze pracy nad nowym opowiadaniem ;)
Miłego♥
Ps Podobało się? Bo ja naprawdę polubiłam ten rozdział.♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top