12 - Arrangements



Jeongguk pov.

Spakowałem wszystkie rzeczy do walizki, jeszcze sprawdzając, czy na pewno wszystko zabrałem. Podkradłem nawet Hoseokowi gumki z torby. Tym razem będę przyszykowany, ale najpierw Jimin musi się zregenerować, bo jego zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Przez ten tydzień nie miałem chwili na zastanowienie się nad pewnymi rzeczami. Nie wiem, co ten słodki, a jednocześnie silny chłopak ze mną robił. Czułem się przy nim szczęśliwy. Każdego dnia odciągał ode mnie ponure myśli, kiedy był przy mnie rwałem się do pisania nowej muzyki. Przez te kilkanaście dni zrobiłem w moim studio więcej, niż przez ostatnie trzy miesiące. Moje życie prywatne w końcu było takie, jak chciałem, ale żeby dopełnić to szczęści musiałem rozwiązać pewną przeszkodę, która w pewnym sensie skrzywdziła mojego Jimina. A niby nazywał się jego przyjacielem...Załatwiłem sobie transport u Namjoona, fajny z niego gość. Nikt ze staff nie wie, że traktuje go, jak kumpla. Każdy by chciał się ze mną kolegować, ale ze względu na moją karierę i pieniądze. Namjoon był szczery, zresztą tak, jak Jimin, ale RM nie był rzecz jasna Jiminem. Pomaga mi tworzyć muzykę, ale jest też komputerowym specem w wytwórni, mimo tego, że psuje wszystko wokół siebie, to komputery traktuje, jak świętość...No może od momentu, w którym ściągnął jakieś porno i wszystkie poszły z dymem przez wirusa.

Wyszedłem z windy, z walizką, torbą podróżną i zapakowanym aparatem. W sumie skorzystałem z tego, że skończyłem dzisiaj wcześniej, ze względu na jutrzejszą podróż i wstąpiłem w kilka miejsc. Kupiłem też coś dla Jimina, mam nadzieję, że mu się spodoba.

Zauważyłem samochód Namjoona. Chłopak już na mnie czekał, co było mi na rękę. Zapukałem w szybę, strasząc go przy tym. RM najpierw pokazał mi standardowego faka, a później żebym wrzucił swoje rzeczy do tyłu. Zanim pójdę do Jimina to Namjoon zawiezie tam moje bagaże, a ja w tym czasie rozwiążę pewien problem.

-Siama stary.

-Elo JK. – Przywitaliśmy się męską piątką, tak jak zawsze. Podałem adres miejsca, w które miał mnie zawieźć i jeszcze miejsce zamieszkania Jimina, gdzie miał zostawić moje walizki. Nie mogłem ryzykować, mimo tego, że jest ciemno, to z całym ekwipunkiem nie byłbym w stanie uciec, przed jakimiś szalonymi fankami. Generalnie większość jest w porządku, ale wyjątki się niestety zdarzają.

Wysiadłem pod ulubioną kawiarnią Jimina, uprzednio naciągając kaptur, czapkę i maskę, by zmniejszyć ryzyko poznania mnie przez kogokolwiek niepożądanego.

Idealnie, mam jeszcze piętnaście minut do zamknięcia, więc nie powinno być już żadnych klientów, ze względu na późną porę w środku tygodnia.

Wszedłem pewnie do kawiarni, sprawdzając jeszcze teren.

Czysto

Podszedłem do lady, a gdy chłopak uniósł na mnie wzrok ściągnąłem maskę.

-Yoongi, prawda? – Zapytałem opierając się o ladę.

-Tak, to ja. Jimina tu nie ma, jak widzisz. Ostatnio mam z nim słabszy kontakt.

-Wiem, że go tu nie ma i wiem też, z kim spędza czas, kiedy nie robi tego z tobą.

-Więc po co tu przyszedłeś, bo nie sądzę, że po kawę, gwiazdeczko...

-Masz racje. Przyszedłem ci coś powiedzieć.

-Słucham więc, co masz mi takiego ważnego do powiedzenia. – Irytowała mnie ta białowłosa małpa, ale mam wprawę w panowaniu nad swoimi emocjami.

-Myślisz, że nie wiem kto nasłał na mnie policje? Kto za pieniądze zdradził swojego przyjaciela...

-Nie zdradziłem Jimina!

-Nie? Wiesz jakich kłopotów mogłeś mu narobić, gdybym nie był czysty?

-A co on ma do tego, skoro przeszukiwali twoje mieszkanie?

-Tak się składa, że Jimin był u mnie, więc przestań się wpieprzać i nam nie przeszkadzaj. Nie jesteś złym przyjacielem Yoongi, wiem to, ale wiem też, że brakuje ci pieniędzy...Więc chce ci coś zaproponować.

-...Nie mam już siły próbować czegokolwiek, bo kocham to miejsce, ale nie mam na tyle pieniędzy i jeszcze to ulubione miejsce mojego przyjaciela, który jest dla mnie jak brat...

-Zapomnę o tym, jak mi powiesz, kto ci kazał to zrobić i pomogę ci z kawiarnią.

-Dlaczego chcesz mi pomagać, skoro mogłeś przeze mnie stracić tak wiele?

-Powiedzmy, że nie jestem taki, jak większość osób myśli, ale jak powiesz coś Jiminowi...

-Podoba ci się i coś do niego czujesz.

-...Co? Oszalałeś... - On oszalał z tymi uczuciami, prawda? Znaczy, no...

-Nie Jeongguk, ty też nie jesteś mu obojętny...Wracając. Postawmy sprawę jasno. Ty wspomagasz mnie finansowo, kiedy rozwijam swoją kawiarnię, a ja mówię, kto chce ci zaszkodzić, tak?

-Tak, ale chce też dożywotnio darmową kawę.

-Załatwione. Osoba, która chciała ci zaszkodzić, to twój kuzyn Jin. Przez niego Jimin uciekł dwa lata temu z Busan tutaj, do Seulu. Nigdy nie wnikałem o co chodziło. Powiedział tylko, że Jin obsesyjnie za nim chodził i kiedy Jimin znalazł rozkwitającą miłość, Jin go zastraszył, więc Jimin uciekł, by chronić chłopaka, w którym się zakochał.

-Wiem o tym...

-Jak to wiesz? Powiedział ci?

-...Ja jestem tym chłopakiem.

Jimin pov.

Po pracy dokupiłem sobie wszystkie potrzebne rzeczy na podróż, zawiozłem Kowalskyego do mojej mamy, która ubóstwa mojego mruczka, więc jestem o niego spokojny, bo wiem, że jest w dobrych rękach. Wróciłem do mieszkania, od razu wchodząc pod prysznic. Zanim przyjdzie Jeongguk muszę się doprowadzić do porządku, bo chciałem najzwyczajniej wyglądać ładnie. Umyty i odświeżony ubrałem cienki, jasno niebieski sweterek i czarne, podkreślające moje nogi dosyć obcisłe dresy. Zadowolony z efektu poszedłem rozładować zakupy i wziąć się za przygotowywanie kolacji. Jeongguk pewnie będzie głodny, bo jednak te mięśnie do czegoś zobowiązują, sam nie jadłem normalnego obiadu, tylko szybko przekąsiłem coś u mamy, więc jestem głodny.

Gdy byłem w trakcie krojenia warzyw zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłem otworzyć, przekonany o tym, że to Jungkook.

-Jimin, cześć! – Chyba mam jakieś deja vu.

-Namjoon, a co ty tu robisz?... - Chłopak władował mi czarną walizkę do domu, do tego dorzucił jakąś torbę podręczną, a drugą wcisną mi w ręce.

-Jungkook mówił, że mam to podrzucić do jego chłopaka, czyli ciebie. Ten ćwok zaraz tutaj przyjdzie, miał jeszcze coś do załatwienia, więc poprosił mnie o pomoc.

-No dobrze...Może chcesz wejść Namjoon?

-A masz jakieś jedze...

-Nie tak prędko. – Głos Jungkooka wydobył się zza pleców RM, który został wyciągnięty z progu mojego mieszkania za kaptur.

-Ale Jungkook, jestem głodny! – Chłopak wyciągnął z kieszeni portfel, by wręczyć RM pieniądze o dużych nominałach.

-To idź sobie coś kup, starczy ci nawet na nowe okulary, bo z tego, co mówiłeś w tym tygodniu zepsułeś już trzy pary... - Jeongguk uśmiechnął się i pomachał jeszcze Namjoonowi, by po chwili zatrzasnąć mu drzwi przed nosem. Czarnowłosy odwrócił się do mnie, przyciągną do siebie, przez co wpadłem w jego ramiona.

-Tęskniłeś skarbie?

********************

Miłego!♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top