|90|

Następnego dnia poszliśmy do domu rodzinnego Chima porozmawiać z jego mamą. Całą drogę zapewniałem chłopaka, że wszystko będzie dobrze, ponieważ bardzo się stresował.

ㅡ Dasz radę kochanie. Nie będzie na ciebie wiecznie zła.

ㅡ Oj ty jej nie znasz. ㅡ Westchnął. ㅡ Wiesz.. ㅡ Zatrzymał nas. ㅡ Pójdę sam. Chcę z nią na spokojnie porozmawiać.

ㅡ Jesteś pewny?

ㅡ Tak. Spotkamy się w hotelu. Napiszę ci..

ㅡ Dobrze. Jesteś dzielny kochanie.

ㅡ Dziękuję Gukie. To lecę. ㅡ Rzucił ruszając przed siebie. Westchnąłem odwracając się na pięcie pisząc do Songa czy ma czas. Na szczęście szybko odpisał, że akurat ma chwilę wolną, dlatego ruszyłem do jego mieszkania.

*

ㅡ Song! ㅡ Zawołałem przytulając chłopaka, gdy otworzył mi drzwi.

ㅡ Jungkook. Super cię widzieć, ale chyba się obrażę, że niepoinformowałeś mnie, że przylecisz.

ㅡ Przepraszam. Chciałem zrobić niespodziankę.

ㅡ I ci wyszła. Wejdź. ㅡ Odsunął się wpuszczając mnie do środka co wykonałem zdejmując buty. ㅡ Włochy ci dobrze robią. Opaliłeś się.

ㅡ Dzięki. Tam jest po prostu inne życie niż w Korei. W końcu możemy być sobą i nie żałuję, że tam wyjechałem. ㅡ Odparłdm wchodząc do salonu. ㅡ Co u ciebie?

ㅡ Nic nowego. Praca, wolne, praca i wolne.

ㅡ Potrzebujesz wakacji. ㅡ Odparłem. ㅡ Możesz przylecisz do nas? Oprowadzę cię.

ㅡ Nie dostanę tak szybko urlopu. Za dużo roboty jest. Chyba zmienię pracę, bo mam jej dosyć.

ㅡ Co się dzieje?

ㅡ Kierownik cały czas wypomina mi jakieś głupie małe błędy, a inni obgadują mnie za plecami, że byłem na imprezie i zrobiłem z siebie idiotę, bo niby tak bardzo się schlałem, a ja przecież dawno nie byłem na żadnej imprezie.

ㅡ Pewnie cię pomylili z kimś podobnym do ciebie. Nie ma sensu truć się w tej budzie, Song. Zmień jak najszybciej.

ㅡ I tak zrobię. Złożyłem już wypowiedzenie. Jutro to mój ostatni dzień, a potem coś się znajdzie.

ㅡ Skoro masz wolne to wsiadaj w samolot i leć do nas. Odpoczniesz, a potem coś znajdziesz.

ㅡ Nie głupi pomysł. ㅡ Odparł. Po chwili poczułem wibracje. Wyjąłem telefon widząc pełno wiadomości od Jimina z pytaniami gdzie jestem.

ㅡ Muszę iść.

ㅡ Już? Dopiero co przyszedłeś.

ㅡ Coś czuję, że z Jiminem nie jest okay. Miał porozmawiać z mamą.

ㅡ Rozumiem. Trzymaj się Guk.

ㅡ Jeszcze się spotkamy Song. Ty również. Jak zmienisz zdanie napisz do mnie.

ㅡ Jasne. ㅡ Uśmiechnął się, dlatego wyszedłem z domu ruszając do Jimina.

Kilka minut później zauważyłem chłopaka spacerującego i z niemrawą mimiką twarzy.

ㅡ Chim? Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej.

ㅡ I tak się czuję. Myślałem, że jej przeszło, że zrozumiała, ale tak nie jest!

ㅡ Skarbie spokojnie. Powoli.

ㅡ Gdy tylko otworzyła mi drzwi zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem nieodpowiedzialny, że tak się jej odpłacam za wszystko co mi dała. Że.. że jestem okropnym synem. ㅡ Zaczął płakać. ㅡ Przepraszałem ją, tłumaczyłem, ale to nic nie dało i na sam koniec uderzyła mnie. Czy to znaczy, że się ode mnie odwróciła? ㅡ Wyszlochał.

ㅡ Kochanie... ㅡ Przytuliłem go głaszcząc po głowie. ㅡ Może potrzebuje więcej czasu na zrozumienie. ㅡ Westchnąłem ciężko.

ㅡ Nie wiem, ale na ten moment chciałbym być sam. ㅡ Wyłkał odsuwając się i omijając moją osobę.

ㅡ Ale nie wracaj zbyt późno. Jak coś to dzwoń! ㅡ Krzyknąłem, gdy oddalił się kawałek ode mnie. Gdy straciłem go z pola widzenia ruszyłem pod dom Pani Park. Będąc na miejscu zapukałem, a po chwili otworzyła mi kobieta.

ㅡ Jungkook? ㅡ Spytała zdziwiona. ㅡ To ty zmusiłeś go by wyleciał na drugi koniec kraju.

ㅡ Do niczego go nie zmuszałem Proszę Pani. Możemy porozmawiać? Na spokojnie.

ㅡ Nie wiem czy jest o czym rozmawiać. ㅡ Burknęła.

ㅡ Zajmę tylko chwilę. ㅡ Odparłem stanowczym głosem.

ㅡ Tylko chwilę. ㅡ Fuknęła wpuszczając mnie do środka, a następnie prowadząc do salonu.

ㅡ Chciałbym powiedzieć, że Jimin jest dorosłym mężczyzną i sam decyduje o swoim życiu. ㅡ Usiadłem na kanapie.

ㅡ Wiem, ale nie powiedział mi o tak ważnej sprawie. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Gdzie jest? Co robi? Nie dawał znaku życia. Tak się robi? Zresztą za własne pieniądze załatwiłam mu mieszkanie, które z dnia na dzień zostawił swojemu współlokatorowi.

ㅡ A gdyby Pani powiedział... Zgodziła by się Pani?

ㅡ Jasne, że nie. To kawał drogi.

ㅡ Powtórzę jeszcze raz. Jimin jest dorosły...

ㅡ Proszę nie pleć głupstw. Ma jeszcze mało oleju w głowie i nic nie wie o życiu.

ㅡ Myślę, że jest mądrym chłopakiem, a we Włoszech radzi sobie znakomicie. Znalazł pracę i mieszkamy razem. To duży plus.

ㅡ Bo mu pomogłeś. Sam by tego nie zrobił.

ㅡ Ale ważne w tym wszystkim, że sobie radzi. Jest Pani synem. Popełnił błąd, ale to nie znaczy, że może Pani go karać w nieskończoność.

ㅡ Nie będziesz mnie pouczać. Proszę już stąd wyjść.

ㅡ Chcę tylko uświadomić, że Jimin jest Pani jedynym synem. Naprawdę do końca życia będzie Pani go przez to nienawidzić? Proszę spojrzeć na to z innej strony. Stał się odpowiedzialny i usamodzielnił się. Jeśli Pani chce mogę oddać pieniądze za jego stare mieszkanie.

ㅡ Jungkook... Tu nie chodzi o pieniądze... ㅡ Westchnęła ciężko. ㅡ Jestem z niego dumna, że się usamodzielnił, ale... Wyjechał tak nagle do Włoch, zamieszkał tam nie informując mnie o tym. Nie odzywał się. Wiesz jak się bałam? Myślałam, że coś mu się stało...

ㅡ Skoro tak... Jimin wrócił. Pokazał, że wszystko z nim w porządku, i że jest bezpieczny. Bezpieczny ze mną. W dodatku... Jest bardzo szczęśliwy. Czy szczęście Pani syna nie jest najważniejsze?

ㅡ Owszem, jest.

ㅡ Więc proszę z nim jeszcze raz porozmawiać. Korea to jego kraj. Nie raz będzie za nim tęsknić, ale po co miałby tu przylatywać skoro nie ma z kim się spotkać? A jego najważniejsza osoba w życiu go nienawidzi? To naprawdę tylko mały błąd, który można naprawić. Niech Pani to przemyśli.

ㅡ Może masz rację... ㅡ Spuściła głowę. ㅡ Porozmawiam z nim jeszcze raz. ㅡ Dodała. Skinąłem głową wstając z miejsca.

ㅡ W takim razie niedługo go przyprowadzę. ㅡ Rzekłem opuszczając dom biegnąc do naszego hotelu. Wszedłszy do pokoju zastałem młodszego siedzącego na łóżku, owiniętego kołdrą jak naleśnik. ㅡ Kochanie?

ㅡ Hm?

ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Nie za bardzo... Gdzie byłeś?

ㅡ U twojej mamy. ㅡ Szepnąłem siadając obok niego. ㅡ Porozmawiałem z nią. Chcę cię widzieć.

ㅡ Nie chce.

ㅡ Kochanie. To twoja mama. Pewnie żałuję, że tak cię potraktowała. Daj jej szansę. Nie tego właśnie chciałeś?

ㅡ Chciałem, ale... Nie jestem dzisiaj już w stanie.

ㅡ Uwierz, że jesteś silny i dzielny. Dasz radę. Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj. Znasz to przysłowie?

ㅡ Yhm.. ㅡ Westchnął. ㅡ Niech ci będzie, ale pójdziesz ze mną.

ㅡ Z przyjemnością, skarbie.


*******************

02.06.24

Hejka

Dobra, minął rok od ostatniego rozdziału za co was niezmiernie przepraszam, ale nie mam weny. Może jak ruszyłam w końcu to to może coś innego jeszcze wymyślę... Zobaczymy.

Jeżeli ktoś jeszcze pamięta to dziękuję bardzo za wytrwałość i cierpliwość 🥰🥰

Miłego dnia 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top