|9|
Siedziałem w salonie czytając książkę słysząc z góry kłótnie swoich przyjaciół. Minęły już dwie godziny, a ci nadal się nie pogodzili. Wkurzony poszedłem do nich na górę, kiedy to minęło już pół godziny. Wszedłem do pokoju zaraz zakrywając oczy widząc ich na moim łóżku w nietypowej pozie.
ㅡ Jimin...
ㅡ Na moim łóżku, idioci! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Ale już zmieniać mi pościel.
ㅡ Ale do niczego nie doszło przecież. ㅡ Mruknął Tae poprawiając bluzkę.
ㅡ Do niczego? Dwie godziny tutaj byliście. Nie wiadomo co robiliście. W dodatku cały czas słyszałem jak się kłócicie. W szafie na dole jest pościel. Proszę o zmianę. ㅡ Powiedziałem wychodząc.
Po kilku chwilach usłyszałem powiadomienie. Wyjąłem telefon widząc wiadomość od mężczyzny.
Od Jungkook:
Twoi rodzice są w domu?
Do Jungkook:
Wracają dopiero wieczorem, a co?
Po tej wiadomości usłyszałem dzwonek. Westchnąłem idąc otworzyć.
ㅡ Nie wiedziałem, że znasz mój adres.
ㅡ Nie zapominaj, że jestem nauczycielem i mam również dostęp do twoich kart, więc sobie poszperałem... ㅡ Uśmiechnął się wchodząc do środka bez mojej zgody.
ㅡ Ya. Nie czuj się jak u siebie. Słyszysz? ㅡ Spytałem chcąc złapać jego nadgarstek, lecz przycisnął mnie do ściany całując w usta. Uśmiechnąłem się oddając gest i zarzucając ręce za jego kark. ㅡ Stój.. Nie jestem sam.
ㅡ Jak to?
ㅡ Tae i Hobi są.
Odsunął się. Przeprosiłem go na moment idąc po cichu na górę. Spojrzałem przez dziurkę w zamku widząc.... No idioci. Na moim łóżku takie rzeczy robić?
ㅡ Nie przeszkadzaj im. ㅡ Usłyszałem przy uchu i oplatające mnie ramiona. ㅡ Twoi rodzice, o której konkretnie wracają?
ㅡ Za jakieś... Cztery godziny. ㅡ Powiedziałem patrząc na zegarek w telefonie. Po chwili usłyszeliśmy jęki z pokoju. Wywróciłem oczyma ciągnąc starszego do pokoju rodziców. Zamknąłem za sobą drzwi zaraz zostając zaatakowany przez mojego gościa. ㅡ Co ty? ㅡ Zaśmiałem się odwracając do niego przodem.
ㅡ Przepraszam za tamto jeszcze raz, Jiminnie. Wybaczysz mi?
ㅡ Jungkookie.. Przecież ci wybaczyłem. ㅡ Uśmiechnąłem się przytulając go. ㅡ Chcesz kawy?
ㅡ Na razie chcę ciebie. ㅡ Szepnął wpijając mi się w usta i przybijając do drzwi. Podskoczyłem obejmując go w pasie. Zaczął całować moją szyję ściskając me pośladki. Sapnąłem wplątując swoje palce pomiędzy jego włosy. ㅡ Słuchaj... Przyjdź do mnie jutro po szkole. Na noc.
ㅡ No wiesz? Najpierw randka, panie profesorze. ㅡ Mruknąłem uderzając go lekko w głowę.
ㅡ W porządku. W takim razie jutro o osiemnastej. Będziesz miał naszą randkę. Przyjdź do mnie.
ㅡ Hm.. Nie mogę się doczekać. ㅡ Zagryzłem wargę całując go w usta. Ten niespodziewanie rzucił mnie na łóżko zwisając nade mną. ㅡ Mam się rozebrać?
ㅡ To jutro, Jiminnie..
ㅡ Jutro? Czyli...chcesz to robić? ㅡ Spytałem zaskoczony. Z drugiego pokoju dało się słyszeć coraz to głośniejsze jęki. ㅡ Jaki wstyd. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Nie zwracaj na nich uwagi.
ㅡ Nie będę, bo jutro... To ty będziesz tak jęczeć. ㅡ Szepnął mi do ucha ocierając się o mnie. Jęknąłem zasłaniając usta. ㅡ Właśnie tak. Tylko duuuuużo głośniej.
ㅡ Skąd pewność, że jestem gotowy?
ㅡ A nie jesteś?
Prychnąłem chcąc wstać, lecz mi na to nie pozwolił obracając na brzuch i wypinając mnie do siebie.
ㅡ Chyba że chcesz szybką rundę na łóżku twoich rodziców. ㅡ Zaśmiał się odpinając moje spodnie.
ㅡ No wiesz ty co...
ㅡ Wiem to, że jeszcze ani razu nie zaprzeczyłeś. ㅡ Rzekł. Zamilkłem, bo miał rację. Pragnąłem go i tego co mamy zrobić. Już same strony dla dorosłych nie pomagały. Chciałem to poczuć samemu.
Zdjął moje spodnie wraz z bielizną. Zakryłem twarz zażenowany.
Odwrócił z powrotem na plecy zwisając nade mną. Uklęknął pomiędzy moimi nogami, które rozszerzył, zdejmując do końca moje dolne odzienie.
ㅡ Nie. Poczekaj. Obok są moi przyjaciele...
ㅡ Ci jakoś nie mają zobowiązań. Słyszysz? W dodatku robią to na twoim łóżku.
ㅡ Nie przypominaj. Chyba tam nie zasnę już. Lecz wracając zróbmy to jutro. Na spokojnie... Bez nikogo. ㅡ Mówiłem, gdy w tym czasie starszy włożył swoje palce do ust. Zastanawiałem się po co? Taki nawyk od niemowlaka?
Jednakże po chwili zrozumiałem gdy włożył je we mnie. Krzyknąłem z bólu. ㅡ Idioto jebany!
ㅡ Nie przeklinaj, bo dostaniesz uwagę.
ㅡ Wsadź ją sobie głęboko...
ㅡ Jeśli chcesz. ㅡ Zaśmiał się poruszając dłonią. Odchyliłem głowę do tyłu sapiąc. Po kilku minutach wyjął je, a ja myślałem, że to koniec. Lecz nie. Mężczyzna odpiął swoje spodnie wyjmując swoją męskość. ㅡ C-czekaj, Jungkook. Proszę.
ㅡ Co?
ㅡ Nie dzisiaj... Mówiłem, że jutro... Chciałbym się przygotować. Psychicznie jakoś... ㅡ Odwróciłem wzrok. Uśmiechnął się lekko, skinając głową. Ubraliśmy się wstając i idąc na dół. ㅡ Więc... Kawy?
ㅡ Może być. ㅡ Rzekł. Podszedłem do szafy wyjmując kubki oraz kawę. Wstawiłem wodę czekając. Po chwili poczułem oplatające mnie ramiona. Odwróciłem się do starszego przytulając go. ㅡ Jesteś uroczy. ㅡ Powiedział głaszcząc mnie po policzku i składając całusa na mym czole. Zarumieniłem się bardziej w niego wtulając.
Po kilkunastu minutach, gdy to zrobiłem już kawę i przeniosłem się z mężczyzną do salonu z góry zeszli przyjaciele. Od razu dostali ode mnie tym co miałem pod ręką, czyli książką.
ㅡ Dzień dobry, profesorze Jeon. ㅡ Ukłonili się.
ㅡ Dzień dobry.
ㅡ Zabije was. No normalnie zajebie! ㅡ Krzyknąłem zdenerwowany. ㅡ Przez was muszę nowe łóżko kupić!
ㅡ Ale jest nawet miękkie. ㅡ Zaśmiali się, a widząc moją jeszcze bardziej wkurzoną mimikę jak najszybciej uciekli z domu zostawiając nas samych.
ㅡ Oberwą. Zrób im jutro ciężką rozgrzewkę. Tylko im. Powiedz, że to taka kara za coś. Nie wiem. ㅡ Burknąłem kładąc głowę na jego udach wzdychając.
ㅡ Na pewno? ㅡ Spytał rozbawiony.
ㅡ Tak. Proszę.. ㅡ Odparłem.
ㅡ No dobrze. Dla ciebie. ㅡ Zaśmiał się głaszcząc moje włosy. Posłałem mu uśmiech patrząc w oczy. ㅡ No nic. Muszę już lecieć. ㅡ Wstał.
ㅡ Ale... ㅡ Zacząłem, lecz szybko się ze mną pożegnał i uciekł. ㅡ Nie dopiłeś kawy... ㅡ Dokończyłem już sam do siebie. Westchnąłem kładąc sie na kanapie, patrząc w sufit. No nic... Czeka mnie jutro randka z Jeonem.
***************
25.12.20
Hejka
Jak wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top