|84|
Dni mijały, a Jungkook regularnie spotykał się z Alberto na godzinę po pracy. Niekiedy z nim byłem, ale nie miałem ochoty widzieć jego twarz i spędzać z nim czas. Tak jak obiecałem Kookowi zaufałem mu, lecz i tak miałem wątpliwości.
ㅡ Jimin. ㅡ Usłyszałem za sobą. Ocknąłem się odwracając do tyłu zauważając Carlo. ㅡ Dzisiaj po pracy idziesz z nami na drinka. Nie chcę odmowy. Wszyscy się zgodzili.
ㅡ Jungkook też?
ㅡ Jungkook? ㅡ Zdziwił się patrząc na wspomnianego, który udawał, że nic nie słyszy. ㅡ O-oczywiście. Prawda Amigo? ㅡ Położył dłoń na jego barku. Chłopak się odwrócił patrząc na mnie, a potem na Carlo. ㅡ Idziesz na drinka, tak?
ㅡ Wybacz, nikt mnie nie zaprosił. ㅡ Westchnął udając smutek.
ㅡ No Jungkook nie daj się prosić.
ㅡ Nie mam ochoty. ㅡ Mruknął. ㅡ Ale Jimin może przecież iść. ㅡ Dodał wracając do komputera.
ㅡ Jimin to jak?
ㅡ Wybacz, ale..
ㅡ Chim nie patrz na mnie. ㅡ Rzekł brunet wzdychając nie racząc obdarzyć mnie wzrokiem. ㅡ Co ci mówiłem?
ㅡ Yh... No dobrze Carlo. ㅡ Odparłem, a chłopak szczęśliwy odszedł podając godzinę spotkania. ㅡ Guk, czemu?
ㅡ To, że my się nie lubimy nie znaczy, że ty masz ich unikać z mojego powodu. Zaprzyjaznij się z nimi.
ㅡ Kookie...
ㅡ Spokojnie. ㅡ Posłał mi uśmiech. ㅡ Oni mnie nie obchodzą. Obchodzisz mnie ty i twoje szczęście. To jedyna okazja byś miał przyjaciół.
ㅡ Kocham cię. ㅡ Wstałem obejmując go ramieniem.
ㅡ Ja ciebie mocniej.
***
Kilka godzin później skończyliśmy pracę, dlatego taksówką wróciliśmy do mieszkania. Tam od razu poszedłem się szykować na spotkanie.
ㅡ Co założyć? ㅡ Spytałem patrząc na chłopaka.
ㅡ Coś nie wyzywającego. ㅡ Odparł. ㅡ Jeśli powiem, że masz się pilnować będziesz miał pretensje?
ㅡ A ufasz mi? ㅡ Uniosłem brew.
ㅡ Oczywiście.
ㅡ Więc nie musisz mi czegoś takiego mówić. Zakładam sweter. ㅡ Odparłem wyjmując z szafy wełniany sweterek, lecz nie za gruby, czyli idealny. ㅡ Jesteś zły? ㅡ Spytałem widząc niemrawą twarz starszego.
ㅡ Dlaczego miałbym?
ㅡ O to spotkanie z innymi z firmy.
ㅡ Skąd. I tak ich nie lubiłem. Zrobię coś do jedzenia na szybko. ㅡ Wyszedł z pomieszczenia. Westchnąłem ciężko czując wyrzuty sumienia. Jestem w tej firmie nowy i chcą się ze mną zaprzyjaźnić, a Guk pracuje tam ponad rok i nadal się nie kumplują. To nie było fair.
Ubrany pobiegłem do bruneta, którego znalazłem w kuchni. Podszedłem do niego i wskoczyłem mu na ręce.
ㅡ Ostrożnie. Prawie cię upuściłem.
ㅡ Ale tego nie zrobiłeś. Mam jeszcze trochę czasu. Może... Szybka runda?
ㅡ Będziesz chodzić jak kaczka. Chcesz tego?
ㅡ Jak mnie potem dobrze rozmasujesz to nie będę. To jak?
ㅡ No nie wiem. ㅡ Udał zamyślonego opierając mnie o lodówkę. ㅡ Ale jak tak bardzo prosisz.
ㅡ Bardzo chcę.
ㅡ Zgoda.
*
Padliśmy na łóżko całując się bez opamiętania ściągając co rusz kolejne ubranie. Błądziłem dłońmi po ciele starszego badając jego umięśnioną strukturę. Uwielbiałem czuć silne ramiona.
ㅡ Pospiesz się. ㅡ Sapnąłem odchylając głowę do tyłu, gdy całował moją szyję.
ㅡ Bądź cierpliwy.
ㅡ Nie mam za dużo czasu.
ㅡ Nic się nie stanie jak się spóźnisz. ㅡ Stwierdził ocierając się o nas. Jęknąłem wplątując palce w jego włosy ciągnąc za nie, gdy powtórzył tę czynność kilka razy aż w końcu złapał mnie za biodra przyspieszając.
ㅡ Jungkook czekaj.. nie! ㅡ Krzyknąłem dochodząc w bokserki. ㅡ Idioto!
ㅡ Ups? Marzyła mi się taka wizja. Przepraszam kochanie. Od nowa. ㅡ Uśmiechnął się rozbierając nas do naga. Z szuflady wyjął lubrykant rozlewając go na palce, które włożył we mnie, rozciągając.
Kilka minut później, gdy uznał, że byłem gotowy wyjął palce zastępując je czymś innym.
ㅡ Gotowy?
ㅡ Zawsze. Zaczynaj. ㅡ Poprosiłem przytulając go. Powoli zaczął we mnie wchodzić, dlatego zacisnąłem palce na jego barkach nie chcąc krzyknąć. Odczekał kilka minut by zacząć się poruszać z każdym pchnięciem przyspieszając. ㅡ Gukie... Tam! ㅡ Zawołałem odchylając głowę do tyłu jęcząc.
Kilkanaście minut później doszliśmy w tym samym czasie. By trwało to dłużej, ale miałem przecież spotkanie. Oddychaliśmy ciężko patrząc sobie w oczy.
ㅡ Jeszcze jedno. ㅡ Szepnął przybliżając się do mojej szyi zasysając się na niej. Syknąłem cicho bardziej go przytulając. ㅡ Teraz wiadomo, że kogoś masz, więc nie będą się do ciebie zbliżać. Bardzo cię kocham.
ㅡ Też cię kocham Jungkookie. Zejdź już. Muszę się wykąpać. ㅡ Odparłem, lecz starszy miał inny plan. Podniósł się ze mną na rękach i razem poszliśmy do łazienki. ㅡ Ale...
ㅡ Jeszcze jedna runda pod prysznicem.
***
C
zując dyskomfort w dolnych partiach ciała biegłem do baru będąc spóźnionym. Wparowałem do środka szukając ludzi z firmy. Znalazłem ich siedzących w oddzielnej loży. Ruszyłem w ich kierunku.
ㅡ Przepraszam za spóźnienie. ㅡ Powiedziałem siadając obok jednej kobiety.
ㅡ Nic się nie stało. Niektórzy też dopiero przyszli. Zamówię ci drinka..
ㅡ Nie, ja...
ㅡ Pójdę. ㅡ Uśmiechnął się Carlo idąc do baru. Westchnąłem cicho patrząc na każdego z ekipy, którzy rozmawiali ze sobą. Milczałem bawiąc się palcami. Kilka minut później przed nosem została postawiona szklanka z niebieskim płynem.
ㅡ Dziękuję bardzo Carlo. ㅡ Odparłem upijając łyk.
ㅡ Więc co cię sprowadza do Włoch?
ㅡ Przyjechałem za swoim chłopakiem. Związek na odległość nam za bardzo szkodzi.
ㅡ Mam nadzieję, że jest w porządku niż Jungkook. Jak możesz się zadawać z czymś takim?
ㅡ Dlaczego go tak nie lubicie? Jest bardzo miły i...
ㅡ Jest inny. Nie pracuję tak jak my. Ma inne pomysły, dlatego jest pupilkiem szefa.
ㅡ Ale to chyba dobrze? ㅡ Mruknąłem czując jakby świat wirował.
ㅡ Jasne. ㅡ Prychnął. ㅡ Harujemy przez kilka lat jak wół, a przychodzi on i dostaje po roku podwyżkę. To nie jest fair.
ㅡ Ale to też nie jego wina.
ㅡ Nieważne. Nie rozmawiajmy o nim. Wypij drinka i chodźmy potańczyć. ㅡ Zalecił. Niepewnie to zrobiłem pijąc do końca. Po tym poczułem się jeszcze gorzej. Wtedy dotarło do mnie, że coś mi podał. Chwycił mnie za rękę prowadząc na parkiet. ㅡ Odpręż się Jimin. Tańcz.
ㅡ Pójdę do łazienki okay?
ㅡ Jasne.
Czym prędzej przecisnąłem się między ludźmi trafiając do łazienki. Zamknąłem się w kabinie wyjmując telefon i dzwoniąc do Guka, bo pisać nie byłem w stanie.
Jimin?
Minęła dopiero godzina.
ㅡ Możesz przyjechać?
Dlaczego?
ㅡ Carlo postawił mi drinka. Teraz cały świat mi wiruje. Błagam Guk. Nie czuję się... ㅡ Urwałem upuszczając telefon tracąc powoli świadomość, lecz nie przytomność. Co on mi podał?! Czułem się ciężki i przytłumiony.
ㅡ Jimin? Wszystko w porządku? ㅡ Usłyszałem jego głos, a potem jak szarpie za klamkę. ㅡ Otwórz. Jimin!
ㅡ Coś ty mi dał?
ㅡ A już działa? Szybko. Chciałem żebyś się zrelaksował, bo byłeś spięty. Podałem ci tylko narkotyki. ㅡ Odparł. Kilka minut później usłyszałem przekręcający się zamek w drzwiach, a po chwili do środka wszedł chłopak. ㅡ Zadziałały aż za relaksująco. Chyba za dużo ci wsypałem. ㅡ Stwierdził przejeżdżając palcem po moim policzku. Następnie zamknął drzwi podnosząc mnie i sadzając na muszli klozetowej.
ㅡ Nie, nie rób mi nic. ㅡ Poprosiłem odpychając go bez sił.
ㅡ Nie będę z tobą tego robił, ale nie ukrywam, że jestem napalony. ㅡ Zaśmiał się odpinając swoje spodnie wyjmując swoją męskość. Pokręciłem przecząco głową nie mając jak walczyć. Mężczyzna chwycił mnie za włosy wkładając swojego członka do moich ust. Zaczął poruszać moją głową wpychając go mi aż po samo gardło. Płakałem nie mając siły tego przerwać. W końcu gdy doszedł ubrał się opuszczając toaletę.
ㅡ Jimin! ㅡ Usłyszałem krzyk chłopaka po niespełna kilku minutach, który zaraz się pojawił w kabinie. ㅡ Kochanie. Wszystko w porządku? Spójrz na mnie. ㅡ Ukucnął przede mną.ㅡ Co się stało? ㅡ Spytałem kładąc dłonie na moich policzkach. Patrzyłem na niego zamglonym wzrokiem. ㅡ Co on ci zrobił? Zabiorę cię stąd. ㅡ Zabrał mnie na ręce w stylu panny młodej i wyprowadził z budynku. Włożył do taksówki. ㅡ Proszę zaczekać. ㅡ Rzucił wychodząc z samochodu wracając do baru. Oparłem głowę o szybę przymykając oczy. Nie widziałem kiedy zasnąłem czy straciłem przytomność. Nie miałem pojęcia co.
*************
29.10.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top