|78|
Siedziałem u Songa, do którego poszedłem zaraz po naszej kłótni z Jiminem. To było głupie, ponieważ powinienem za nim pobiec i błagać o wybaczenie, a w zamian tego poszedłem do przyjaciela.
ㅡ Jeśli go kochasz idź do niego jeszcze raz.
ㅡ Nie wpuści mnie. Już nie. Za wolno myślę.
ㅡ Owszem. Dać ci za to order? Przecież się kochacie. Dlaczego to tak zjebałeś Jungkook? Czemu poszedłeś z tym facetem do łóżka?
ㅡ Nie wiem...
ㅡ Nie wiesz? Nie wiesz czemu się z nim przespałeś?
ㅡ No nie! Daj mi już spokój! ㅡ Krzyknąłem chowając twarz w dłoniach.
ㅡ Dobrze wybacz. Ale Guk naprawdę zrób tak jak mówiłem. Idź do niego. Porozmawiaj i poproś o wybaczenie. To ty masz się starać nie on. Ty nawaliłeś.
ㅡ Wiem. Jestem świadomy tego.
ㅡ To czemu nic nie zrobiłeś?
ㅡ Bo jestem głupi. Podwieziesz mnie? ㅡ Spytałem niepewnie. Przyjaciel z westchnieniem zgodził się. Ubraliśmy się opuszczając dom, a następnie wsiadając do samochodu ruszając.
Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu. Z mocno bijącym sercem oraz ze wsparciem chłopaka wyszedłem z auta wchodząc do bloku i wspinając się na odpowiednie piętro. Lecz nim zdążyłem zapukać drzwi się otworzyły, a przed sobą spotkałem Lee HanSoo'na. Przęknałem gęsta ślinę widząc jego złowrogi wzrok.
ㅡ Wiedziałem, że przyjedziesz. Widziałem cię już z okna. Niestety w tej chwili nie wpuszczę cię do Jimina. Myślałem, że jesteś dobrym facetem. Nie wiedziałem, że jesteś do tego zdolny. Gdy tylko usłyszałem, że go zdradziłeś miałem ochotę cię zabić. Chociaż nie jest jeszcze za późno.
ㅡ Han proszę pozwól mi porozmawiać z Jiminem. ㅡ Poprosiłem chcąc wejść, lecz nie pozwolił mi.
ㅡ Nie ma mowy. Zraniłeś go.
ㅡ Dlatego chcę to naprawić. ㅡ Mruknąłem.
ㅡ Ciekawe jak? Kolejnym bukietem kwiatów? Słodkimi słówkami?
ㅡ Kurwa mać daj mi przejść! ㅡ Krzyknąłem zdenerwowany i na siłę wchodząc do mieszkania. Zostawiając za sobą chłopaka poszedłem do pokoju młodszego wchodząc do środka bez pukania. Na łóżku zastałem płaczącego blondyna. Ten widok łamał mi serce. ㅡ Jimin... Przepraszam.
ㅡ Weź stąd wyjdź. Nie chce cię widzieć. ㅡ Wyszlochał odwracając się do mnie plecami.
ㅡ Nie. ㅡ Uciąłem krótko, podchodząc i siadając na łóżku zmuszając by na mnie spojrzał. ㅡ Zachowałem się jak dupek. Kocham cię Chimmy. Bardzo. I także za Chiny nie chcę cię stracić. Chciałem się poddać, bo... To jest trudne dla mnie. Nie wiem czy dałbym radę poradzić sobie z takim ciężarem. Przecież złamałem ci serce, a ty... A ty dajesz mi mimo to szansę. Wybacz mi kochanie. Błagam cię.
ㅡ Też nie byłem święty... ㅡ Zaczął wycierając policzki rękawem i podnosząc się do pozycji siedzącej opierając się o ścianę. ㅡ Też cię raniłem. Ty także dawałeś mi szansę. Mam nadzieję, że zerwiesz przyjaźń z Alberto.
ㅡ Mam taki zamiar. Zmieniłem nawet stanowisko. A on się zwolnił z pracy.
ㅡ Cieszy mnie ta informacja. ㅡ Odparł bez emocji. Westchnąłem cicho przybliżając się do chłopaka i obejmując go ramieniem. ㅡ Jak bardzo chcesz wybaczenia?
ㅡ Bardzo niż to sobie wyobrażasz. ㅡ Oznajmiłem całując go w skroń. ㅡ Kocham cię Jimin.
ㅡ Też cię kocham Jungkookie, ale pod warunkiem, że zabierzesz mnie na randkę.
ㅡ A gdzie chciałbyś?
ㅡ Gdziekolwiek.
ㅡ Może lepsze rozwiązanie? ㅡ Spytałem.
ㅡ Jakie niby? ㅡ Spojrzał mi w oczy unosząc brew.
ㅡ Poleć ze mną do Włoch i.... Zamieszkaj ze mną.
ㅡ Co? ㅡ Spytał zaskoczony odsuwając się. ㅡ Do Włoch?
ㅡ Wcześniej chciałeś. Ale rozumiem. Nie będę zmuszał. Bo... Nie łudźmy się. Nienawidzę związków na odległość. A na imprezy chce chodzić tylko z tobą kochanie. A tak będę miał cię przy sobie, a ty mnie. To jak?
ㅡ Ja muszę to przemyśleć. Nie chce zostawiać Hana samego. ㅡ Odparł, a po chwili wspomniany wszedł do środka. Wywróciłem oczyma domyślając się, że znowu podsłuchiwał.
ㅡ Chim nie przejmuj się mną. Ja sobie poradzę gamoniu. ㅡ Uśmiechał się. ㅡ Zresztą znalazłem pracę. Dam radę. W dodatku mogę kogoś przygarnąć pod dach, prawda?
ㅡ Ale...
ㅡ Jimin. Nie patrz na mnie. Nie jestem dzieckiem. Swoją drogą wisisz mi kasę. ㅡ Wystawił dłoń.
ㅡ Co? Ale to przecież ja wygrałem! ㅡ Oburzył się.
ㅡ Powiedziałeś, że Kook wróci dopiero jutro, a ja mówiłem, że jeszcze w tym samym dniu. Więc?
ㅡ Nie lubię cię. ㅡ Fuknął wyjmując z szuflady portfel, a z niego banknoty, które podał chłopakowi.
ㅡ Dziękuję. A teraz pa. ㅡ Opuścił pokój. Spojrzałem na młodszego szukając wyjaśnień.
ㅡ Zakładaliście się o mnie?
ㅡ To Han zaczął.
ㅡ Jesteście niemożliwi. ㅡ Zaśmiałem się przytulając chłopaka.
ㅡ Więc... Skoro Han mi pozwala... Nic mnie już nie trzyma w Korei. Jeśli chcesz mogę polecieć z tobą.
ㅡ Naprawdę się zgadzasz? ㅡ Zapytałem zaskoczony, a gdy chłopak skinął głową uśmiechnąłem się jeszcze szerzej całując go w usta. ㅡ Dziękuję kochanie. Tak bardzo ci dziękuję. ㅡ Powtarzałem muskając jego twarz. ㅡ I dziękuję, że mi wybaczyłeś. Tym razem już nie zjebie. Nie zranię cię. Przysięgam.
ㅡ Dobra skończ. Chodźmy coś zjeść. Ty za karę stawiasz. ㅡ Mruknął uderzając mnie w udo, a następnie wyszedł z pokoju. Odetchnąłem z ulgą idąc za tym skrzatem. Naprawdę nie mogę go już zranić. Za bardzo mi na nim zależy. Nie wiedziałem co mi wtedy odwaliło, ale cieszę się, że skończyła się sprawa z Alberto. Mam nadzieję, że teraz będzie wszystko spokojnie.
***********************
06.03.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰🥰 Dobranoc 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top