|76|
Obudziłem się z bólem głowy i to na szczęście w swoim łóżku. Nie za bardzo pamiętałem co się stało w zeszłej nocy. Miałem jedynie urywki z imprezy. Spojrzałem w bok, a moje serce nieprzyjemnie zabiło. Odwróciłem chłopaka w swoją stronę.
ㅡ A-alberto? ㅡ Spytałem szturchając go. Obudził się przecierając piąstką oczy. ㅡ Czy my...?
ㅡ Obiecałem, że nie będę się do ciebie dobierać.
ㅡ Więc nie zrobiliśmy tego?
ㅡ Kook tylko ja obiecałem, że nie będę się do ciebie dobierać. Za to ty na imprezie to robiłeś. Widzisz? Nawet malinkę mi zrobiłeś. Ugh.. mówiłem, że masz nie oznaczać mnie.
ㅡ Co? ㅡ Spytałem odkrywając się kołdrą. ㅡ To dlaczego.... Jestem nagi?
ㅡ Bo, gdy zaciągnąłem cię do domu chciałeś mnie zmusić do seksu. Rozebrałeś się znowu się do mnie dobierając. Nie zrobiliśmy tego, ale błagałeś bym zrobił ci loda. Cóż tego nie odmówiłem. ㅡ Zaśmiał się lekko.
ㅡ Miałeś mnie pilnować!
ㅡ Nie moja wina, że masz słabą głowę, że tylko po jednym drinku się upiłeś! To był tylko jeden drink Jungkook.
ㅡ Robiłem coś jeszcze?
ㅡ Chciałeś też jakąś dziewczynę zaciągnąć do łazienki. Powiem ci, że była chętna. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Ale nie pozwoliłem ci na to i zaprowadziłem do domu.
ㅡ Przepraszam. Nie mów o tym Jiminowi.
ㅡ Spokojnie. W końcu zrobiłeś coś szalonego. ㅡ Odparł i niespodziewanie usiadł mi na udach okrakiem. ㅡ Masz tylko jedno życie Kook. Pamiętaj o tym. Nie możesz ciągle tylko pracować i spłacać kredytów.
ㅡ Dobrze, ale zejdź ze mnie. ㅡ Powiedziałem łapiąc go za biodra i chcąc odsunąć, lecz chwycił moje dłonie kładąc je na swoich pośladkach.
ㅡ Na pewno tego chcesz?
ㅡ Alberto. Obiecałeś coś.
ㅡ Obiecałem tak. Spokojnie. ㅡ Powiedział szeptem i niespodziewanie delikatnie ocierając się o mnie.
ㅡ Przestań. ㅡ Poprosiłem.
ㅡ To dlaczego mnie nie odepchniesz?
ㅡ Bo nie mam siły dobra? Głowa mi pęka i... ㅡ Przerwał mi całując w usta.
ㅡ Może to być nasza tajemnica. Przyrzekam, że nie powiem Jiminowi.
ㅡ Nie. ㅡ Zaprzeczyłem chcąc wstać, lecz jęknąłem, gdy chwycił moją męskość poruszając dłonią.
ㅡ Chcesz bym teraz skończył? ㅡ Spytał mi do ucha. Skinąłem przecząco lekko głową przymykając powieki. ㅡ Nie sądzę. Mam dokończyć? Kookie... ㅡ Jęknął mi wprost do ucha. Powtórzył czynność co powodowało, że byłem na skraju.
ㅡ Jestem z Jiminem... ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Kiedyś mówiłeś, że zerwaliście, bo cię zdradził i to niejednokrotnie. Nic się nie stanie, jeśli to zrobisz raz. Zresztą nie musi wiedzieć, prawda? ㅡ Mówił lekko podskakując.
ㅡ A-alberto. Nie chce...
ㅡ Oj przestań. Wiem, że chcesz. ㅡ Musnął moje usta wydając na chwilę z moich nóg by zdjąć swoje bokserki. Nim zdążyłem zareagować wrócił na swoje miejsce nabijając się na moją męskość. Przymknąłem oczy sapiąc za to chłopak syknął z bólu.
ㅡ Dlaczego to robisz?
ㅡ Dlaczego, więc mnie nie odepchnąłeś? Miałeś tyle szans. Dlaczego?
ㅡ Bo... Bo... ㅡ Urwałem nie wiedząc co powiedzieć. Z jednej strony nie chciałem tego, bo kocham Jimina, lecz z drugiej Alberto miał rację. Chim zdradził mnie trzy razy, bo sam nie umiał odepchnąć Eunwoo. Ale w sumie z nim nie spał. Zresztą sam już nie wiem. Mógł się nie przyznać.
ㅡ Śmiało. Kochaj mnie Kook. ㅡ Spojrzał mi w oczy unosząc swoje biodra i opadając.
ㅡ Jeśli skończymy od razu stąd wyjdziesz?
ㅡ Obiecuje.
***
Leżałem sam w łóżku po skończonym stosunku, gdzie po nim chłopak opuścił moje mieszkanie. Czułem wyrzuty sumienia, lecz cieszyłem się, że to zrobiłem. Byłem głupi wiem, ale Jimin nie musi o tym wiedzieć przecież. Podskoczyłem słysząc dzwonek telefonu. Wstałem ubierając bokserki i idąc do salonu łapiąc swój telefon widząc, że to Jimin. Niepewnie odebrałem.
ㅡ Cześć kochanie. Jak podróż?
Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. Gdzie byłeś?
ㅡ Poszedłem na imprezę.
Na imprezę? Po co? Z kim? ㅡ Usłyszałem poważny głos młodszego.
ㅡ Z Alberto. Spokojnie nic nie piłem. Chciałem tylko się zabawić.
I poszedłeś od razu, gdy wyleciałem? Śmieszne Guk.
ㅡ Ja bym ci pozwolił pójść. Nieważne czy bym wyleciał od ciebie.
Ale ja nie potrzebuję od ciebie zgody.
ㅡ Tak jak ja nie potrzebuję od ciebie Jimin. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Mogę robić co chce. A tym bardziej iść na imprezę bez twojej zgody. Chciałem się zabawić. To problem?! To, że mam prawie trzydzieści lat znaczy, że nie mogę robić rzeczy, których nie robiłem? Nie traktuj mnie tak. To, że jesteś młodszy i masz więcej możliwości niż ja nie znaczy, że ja nie mogę.
Masz rację. Przepraszam.
ㅡ Kończę. Pa. ㅡ Fuknąłem rozłączając się. Zdenerwowany poszedłem do kuchni robiąc sobie herbatę, bo na kawę byłem za bardzo pobudzony. Lecz uspokoiłem się, a w oczach pojawiły się łzy, a po chwili się rozpłakałem. Zaraz ponownie usłyszałem dzwonek telefonu. Widząc, że to Jimin odrzuciłem połączenie. Wziąłem kilka głębokich wdechów by się uspokoić. Następnie zadzwoniłem do szefa mimo że miałem dzisiaj wolne.
ㅡ Dzień dobry szefie.
Jungkook? Dlaczego dzwonisz do mnie w dzień wolny?
ㅡ Ja przepraszam, ale... Chciałbym prosić o inne stanowisko. Błagam Pana.
Dlaczego? Może porozmawiamy o tym jutro w moim gabinecie.
ㅡ Nie! Znaczy.... Przepraszam. Aish...
Jungkook co się dzieje? Masz jakieś problemy, że chcesz zmienić stanowisko? Ktoś się na ciebie wyżywa?
ㅡ Nie chce pracować z Alberto. Proszę.
Może przyjdź pod wskazany adres. Porozmawiamy w cztery oczy.
Rozłączył się, a po chwili dostałem adres. Wziąłem się w garść idąc się ubrać. Gotowy opuściłem mieszkanie jadąc taksówką pod wskazany adres, czyli miejsce do gry w golfa. Będąc na miejscu odszukałem mężczyznę, który akurat uderzył kijem golfowym w piłeczkę.
ㅡ Dzień dobry szefie. Przepraszam, że zawracam Panu głowę w sobotę.
ㅡ Jeśli moi pracownicy mają problem zawsze znajdę dla nich czas. Śmiało mów. ㅡ Poprosił. Spuściłem głowę drapiąc się po karku. ㅡ Co się dzieje? Dlaczego nie chcesz pracować z Alberto?
ㅡ Bo nie chce.
ㅡ To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Śmiało Jungkook. Jak mężczyzna z mężczyzną. Zależy mi by moi pracownicy czuli się swobodnie w pracy.
ㅡ Muszę podawać powód?
ㅡ Oczywiście, inaczej nie będę mógł cię przenieść.
ㅡ No więc... To zbyt intymna sprawa... Może zacznę od początku?
ㅡ Dobrze by było.
*************************
03.03.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top