|73|

ㅡ Ciao amico, Jungkook! Co u ciebie kochany? ㅡ Usłyszałem ten wredny i upierdliwy głos już z samego rana. Wywróciłem oczyma zajmując swoje miejsce na fotelu włączając komputer.

ㅡ Nie mów tak do mnie Alberto.

ㅡ Chcę być miły. ㅡ Westchnął przybierając normalny ton głosu już mniej wesoły.

ㅡ Nie musisz. ㅡ Stwierdziłem biorąc się do pracy. Kątem oka spojrzałem na chłopaka, który posmutniał, następnie wstał i gdzieś poszedł. Westchnąłem bezradnie. Alberto na swój sposób był super gościem, ale często miał nietypowe odpały. Nie chciałem go ranić, bo dużo mi pomógł, gdy się tutaj zatrudniłem.

Odgoniłem od siebie myśli skupiając się na dokumentach. Jednakże zauważając, że chłopak nie wraca zbyt długo zaniepokoiłem się, dlatego poszedłem go poszukać. Zajrzałem do łazienki, lecz nie było go tak jak w schowku na miotły czy w mini kuchni dla pracowników.

ㅡ Widziałeś Alberto? ㅡ Spytałem jakiegoś mężczyzny.

ㅡ Widziałem jak wchodził do wyjścia na schody. Czemu nie użył windy to nie mam pojęcia. ㅡ Wzruszył ramionami.

ㅡ Dobra. Dziękuję za pomoc. ㅡ Rzekłem idąc w tamtą stronę. Otworzyłem drzwi schodząc powoli na dół. ㅡ Tu jesteś. ㅡ Powiedziałem znajdując zaginionego, który siedział na schodkach. Jednak zdziwiłem się widząc, że płakał. Nie udawał, a naprawdę płakał. ㅡ Co się stało?

ㅡ Nie powinno cię interesować. ㅡ Warknął wstając i schodząc niżej. Szedłem za nim.

ㅡ Poczekaj. Powiedz mi. Proszę. ㅡ Złapałem go za ramię tym samym zatrzymując.

ㅡ Serio nie wiesz czy udajesz? To przez ciebie wyglądam teraz tak żałośnie Jeon. Chciałem się tylko zaprzyjaźnić, a ty co?

ㅡ Ale Alberto....

ㅡ Nie chcesz się ze mną przyjaźnić, bo przespaliśmy się? Dlatego? Byliśmy pijani. Ledwo pamiętamy to zbliżenie.

ㅡ Tak. Nie chodzi tylko o to. Nawet jeśli przespaliśmy się ze sobą to ty zachowujesz się tak jakbyś chciał mnie zmusić by to powtórzyć. Jestem z Jiminem. Zrozum.

ㅡ Teraz. A co by było gdybyście nie byli razem? Poszedł byś ze mną do łóżka?

ㅡ Wiesz, że tamto było błędem... ㅡ Spuściłem głowę.

ㅡ Jungkook. Chcę tylko przyjaźni. Dlaczego mi nie wierzysz?

ㅡ Wierzę ci, Alberto. ㅡ Odparłem. Chłopak podszedł bliżej.

ㅡ To pozwól mi. Myślisz, że mam przyjaciół? Mylisz się. Każdy mnie w tej firmie nie lubi choć udają miłych. Poza pracą nie mam nikogo prócz mojego psa.

ㅡ Nie wiedziałam ja....

ㅡ Jungkook daj mi szansę. Bądź moim przyjacielem.

ㅡ Eh... No dobrze. Możemy się przyjaźnić, ale nie rób nic głupiego Alberto.

ㅡ Co masz na myśli?

ㅡ To co ci już kiedyś mówiłem. Spróbuj zniszczyć nasz związek z Jiminem, a nie ręczę za siebie. ㅡ Rzekłem spokojnie. ㅡ Wracam na górę. ㅡ Dodałem.

***

Kilka godzin później skończyłem pracę. Spakowany opuściłem budynek chcąc ruszyć w stronę domu, lecz tuż obok pojawił się chłopak.

ㅡ Pójdziemy do baru?

ㅡ Jestem umówiony z Jiminem. Wybacz. Kiedy indziej.

ㅡ Mogę iść z wami?

ㅡ Nie, Alberto. Chcemy spędzić czas razem. Nie potrzebujemy osób trzecich.

ㅡ W porządku. Do zobaczenia. ㅡ Rzucił i poszedł w swoją stronę. Westchnąłem wracając do domu, do młodszego, który był już uszykowany i w dobrym humorze.

ㅡ Byłem na małym spacerze i spodobało mi się jedno miejsce. Już kiedyś o nim wspomniałeś. ㅡ Powiedział na starcie, gdy przekroczyłem próg drzwi.

ㅡ Jakie? ㅡ Spytałem zdejmując kurtkę zawieszając ją na wieszaku.

ㅡ Ta Katedra Santa Maria del Fiore. To jajko. Byłem tam na kilka chwil i stwierdzam, że to piękne miejsce. Plus jest otwarte. Możemy pójść.

ㅡ Świetnie. To chodźmy.

ㅡ Spokojnie. Najpierw idź się wykąpać. ㅡ Odparł popychając mnie w stronę łazienki. Skinąłem głową wchodząc do środka od razu się rozbierając i wchodząc do kabiny. ㅡ Guk przyniosłem ci ubrania. ㅡ Usłyszałem po kilku chwilach głos młodszego. Wyłączyłem wodę odsuwając lekko ściankę prysznica

ㅡ Chodź do mnie. ㅡ Powiedziałem uśmiechając się lekko. Odwzajemnił gest zdejmując ubrania. ㅡ Mam ci pomóc? ㅡ Spytałem widząc, że nie zdjął bokserek.

ㅡ To nie patrz tak na mnie. Odwróć się. ㅡ Poprosił. Zaśmiałem się robiąc co kazał. Po chwili poczułem oplatające mnie ramiona wokół talii. Odwróciłem się do niego przodem łapiąc go za biodra.

ㅡ Chcesz szybką rundę? ㅡ Spytałem zjeżdżając dłońmi na jego pośladki ściskając je.

ㅡ Może jak wrócimy? Nie chcę chodzić jak kaczka.

ㅡ W porządku. Możemy. Wiesz.. dzisiaj rozmawiałem z Alberto. Zgodziłem się byśmy byli przyjaciółmi.

ㅡ To super. Choć od początku byłeś przeciwny.

ㅡ Bo byłem. Ale widząc jak mu zależy nie mogłem odmówić. Dużo mi pomógł.

ㅡ Dlaczego nie chciałeś od początku z nim się zaprzyjaźnić? Skoro ci pomógł. ㅡ Zapytał jeżdżąc dłońmi po mojej klatce piersiowej.

ㅡ Bałem się, że zepsuje nasz związek.

ㅡ Nie o to mi chodziło. Od samego początku, gdy tu przyleciałeś i zacząłeś pracę w tamtej firmie.

ㅡ Sam nie wiem. Był miły, a zarazem dziwny. Na siłę chciał rozmawiać, zaprzyjaźnić się. Potem ten seks.... Nie chciałem by się powtórzył.

ㅡ A gdybyśmy się nie zeszli.... Zrobiłbyś to z nim jeszcze raz? Gdyby Tae nie kazał ci przylecieć, przespał byś się z nim?

ㅡ Szczerze? Nie. Bo ciągle miałem w głowie ciebie. Nawet jeśli nie byliśmy razem to ciągle o tobie myślałem. ㅡ Zarzuciłem jego krótkie włosy za ucho,  następnie kładąc dłoń na jego policzku.

ㅡ Czyli wcale nie myślałbyś o sobie. Nie myślałbyś o swoim szczęściu, co jest dla ciebie dobre. Przeze mnie zniszczył byś sobie życie.

ㅡ Skąd taka pewność? Może polubił bym samotność?

ㅡ Nie można lubić samotności. Ona niszczy człowieka od środka. Tak jak mnie przez ostatni rok. ㅡ Powiedział łamanym głosem.

ㅡ Hej, kochanie nie płacz. ㅡ Przytuliłem go włączając ciepłą wodę jako iż robiło się chłodno.

ㅡ Chodźmy już do tej katedry. ㅡ Powiedział odsuwając się i wychodząc spod prysznica. Pozwoliłem mu się ubrać i opuścić pomieszczenie by dać mu chwilę czasu dla siebie. Sam się umyłem i poszedłem śladami za młodszym. Z ręcznikiem na biodrach skierowałem się do sypialni zastając w nim chłopaka, który obserwował widoki za oknem.

ㅡ Jimin nie chciałem. ㅡ Powiedziałem wzdychając zrezygnowany.

ㅡ Nie zrobiłeś nic złego. Ubierz się. ㅡ Poprosił. Wykonałem polecenie, a kiedy byłem gotowy podszedłem do niego przytulając od tyłu.

ㅡ Chcesz przełożyć tą wycieczkę?

ㅡ Nie. Pojutrze już wracam do Korei. Musimy coś zwiedzić. W dodatku nie chcę psuć naszych humorów. Przepraszam.

ㅡ Przecież nic się nie stało. ㅡ Odparłem. Nie chciałem drążyć już tego tematu, który może spowodować kłótnie bądź zniszczy nasz nastrój. ㅡ Chodźmy już, hm?

**************************

15.11.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 💖 Dobranoc ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top