|69|

ㅡ Jiminnie! ㅡ Krzyknąłem przytulając młodszego, gdy wyszedł z lotniska. Nie mogłem przez to spać całą noc.

ㅡ Jungkook. ㅡ Powiedział oddający gest z szerokim uśmiechem. ㅡ Dziękuję za pieniądze. Oddam ci jak tylko....

ㅡ Nie musisz. Przestań Chim. Jedziemy do mnie. Daj. ㅡ Poprosiłem zabierając jego walizkę.

ㅡ Jungkook nie można tak. ㅡ Mruknął niezadowolony idąc za mną.

ㅡ Daj spokój. Będziemy się kłócić o pieniądze?

ㅡ Ale zrozum, że ty masz jeszcze kredyt do spłacenia, mieszkanie opłacasz...

ㅡ I co? Nie mogę wydać pieniędzy na jeden bilet? Nie był drogi. Daj rękę. ㅡ Rzekłem. Uśmiechnął się lekko łapiąc moją dłoń. Splotłem nasze palce ze sobą kierując się na postój taksówek, która jedna z nich zawiozła nas do domu.

ㅡ Masz ładny dom. Taki przytulny. ㅡ Stwierdził, gdy wszedł do salonu rozglądając się po bokach.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Zaśmiałem się kładąc jego bagaż przy ścianie. ㅡ Jesteś głodny? Zmęczony?

ㅡ Nie, nie. Masz wolne?

ㅡ O dziwo szef się zgodził, ale będę musiał te godziny odrobić.

ㅡ To moja wina. Przepraszam.

ㅡ Nic się nie stało. ㅡ Podszedłem do niego bliżej obejmując w pasie. ㅡ Tęskniłem za tobą.

ㅡ Ja za tobą też Guk. ㅡ Uśmiechnął się przytulając mnie. ㅡ Kocham cię. ㅡ Wyznał. Uśmiechnąłem się szeroko wpijając mu się w usta łapiąc na uda i podnosząc. ㅡ Kochajmy się Kookie. Chcę cię.

ㅡ Chyba myślimy o tym samym. ㅡ Szepnąłem całując jego szyję i opierając o ścianę i delikatnie ocierając się o siebie. Słysząc ciche jęki młodszego nakręciłem się jeszcze bardziej, przyśpieszając ruchy biodrami, ściskając jego pośladki.

ㅡ Jungkook p-poczekaj. Stój! ㅡ Krzyknął, lecz było za późno. Jęknął przeciągle opierając głowę na moim barku.

ㅡ Dlaczego tak szybko? Oj Jiminnie...

ㅡ Nieważne idź do sypialni. Zaraz przyjdę. Tylko powiedz mi, gdzie łazienka.

ㅡ Dobrze, będę czekać. ㅡ Zagryzłem jego małżowinę uszną, a następnie poszedłem do pokoju, ówcześnie pokazując chłopakowi, gdzie jest toaleta. Żeby nie tracić czasu rozebrałem się do naga kładąc na łóżku przyjmując pozę lorda, czyli jedna noga ugięta w kolanie, a na nim ręka. Po kilku chwilach wrócił z ręcznikiem na biodrach. Parsknąłem śmiechem widząc jego zawstydzoną twarz, lecz podszedł wchodząc na łóżko i siadając mi na biodrach. ㅡ Zdejmij to. ㅡ Poprosiłem łapiąc za materiał i zdejmując go z niego. ㅡ Lepiej.

ㅡ Masz lubrykant?

ㅡ Ja bym nie miał? Czekał na ciebie. W szufladzie. ㅡ Oznajmił. Chłopak z westchnięciem wstał wyjmując buteleczkę. Wywróciłem oczyma widząc jego powolne ruchy, dlatego złapałem go za nadgarstek rzucając na łóżko i zwisając nad nim. ㅡ Drażnisz mnie, wiesz?

ㅡ Ja? Kiedy? Zacznij lepiej, a nie mruczysz.

ㅡ Jak tak bardzo chcesz. ㅡ Szepnąłem rozlewając żel na palce, które zaraz włożyłem w młodszego pochylając się nad nim i całując jego szyję. Zacząłem poruszać dłonią, rozciągając go w każdy sposób. Kiedy stwierdziłem, że jest gotowy na coś większego wyjąłem palce łapiąc swoją męskość. ㅡ Gotowy?

ㅡ Bardziej nie mogę być.

ㅡ Cieszę się. ㅡ Uśmiechnąłem się wpijając mu się w usta powoli się w nim zanurzając. ㅡ Też cię kocham Jiminnie. ㅡ Odpowiedziałem robiąc pierwsze delikatne pchnięcie przez co jęknął cicho. ㅡ Głośniej Chimmy. ㅡ Powiedziałem robiąc kolejne mocniejsze pchnięcie powoli przyśpieszając ruchy biodrami.

ㅡ Ah~~ Jungkook! ㅡ Krzyknął z przyjemności wbijając swoje paznokcie w moją skórę na plecach. Syknąłem z bólu, lecz zignorowałem to opierając ręce po obu stronach jego głowy patrząc mu w oczy. ㅡ Szybciej.

Zaśmiałem się spełniając jego prośbę trzymając jedno jego biodro. Młodszy po chwili zmusił do pocałunku przytulając mnie. Pocałunek był niechlujny oraz jednocześnie namiętny.

W całym pokoju było słychać nasze gorące oddechy oraz jęki, a powietrze w pomieszczeniu robiło się coraz bardziej gęste i było duszno.

Po kilkunastu minutach doszedłem w młodszym, a on prawie w tym samym czasie na nasze brzuchy. Oddychaliśmy ciężko nie przestając gorących pocałunków.

ㅡ Jeszcze raz?

ㅡ To pod prysznicem. ㅡ Stwierdziłem wstając i biorąc chłopaka na ręce kierując się w stronę łazienki.

***

ㅡ Chcesz herbaty? ㅡ Spytałem wchodząc do salonu, gdzie był młodszy ubrany w moją koszule i tylko nią, nie licząc bokserek.

ㅡ Oczywiście. Jak ty robisz to zawsze.

ㅡ Już przynoszę. ㅡ Uśmiechnąłem się wracając do kuchni, gdzie zalałem kubki gorącą wodą, która się zagotowała, a następnie zaniosłem je do wcześniejszego pomieszczenia. ㅡ Proszę. ㅡ Powiedziałem.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Rzekł całując mnie w policzek. Gdy usiadłem na kanapie chłopaka skorzystał z okazji siadając mi na udach okrakiem.

ㅡ Jak się czujesz?

ㅡ Bardzo dobrze. A ty?

ㅡ Cudownie. Cieszę się, że jesteś.

ㅡ Ja również Guk. A czy my.... Możemy zacząć od nowa? Nadal mi nie ufasz?

ㅡ Jeśli nie będziesz już mnie okłamywał dam nam szansę. Obiecaj mi to Chim. Lepiej znać prawdę niż kłamać, bo kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw.

ㅡ Obiecuję, że nie będę kłamać. Będę ci mówić o wszystkim. Gdzie idę i z kim. Dobrze?

ㅡ W porządku.

ㅡ A ty obiecuj, że z tego powodu nie będziesz mnie kontrolować.

ㅡ Obiecuję. Nie będę. Masz też swoje życie Jimin i swoich znajomych. Musisz się wybawić. Znaczy w taki sposób by nie zagrażało to na naszym związku.

ㅡ Ma się rozumieć, Gukie. Nie chcę kolejny raz rozwalić naszą miłość. ㅡ Spuścił głowę. ㅡ Wtedy popełniłem błąd... Nie wiem, dlaczego to zrobiłem... Przepraszam cię.

ㅡ Jimin było minęło. Nie wracajmy do tego. ㅡ Uniosłem jego podbródek patrząc w oczy. ㅡ Nie smuć się. Chcę widzieć twój uśmiech. ㅡ Powiedziałem  sam posyłając mu uśmiech, lecz to nie pomogło. Westchnąłem przytulając go i głaszcząc po głowie. ㅡ Jest już dobrze, Chim. Nie przejmuj się już tym. Zaczynamy od nowa, więc tamto nie jest ważne. Nie ma znaczenia.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Szepnął wtulając się we mnie.

ㅡ Wypijmy herbatę, bo wystygnie. No...dalej. ㅡ Zachęciłem delikatnie, odsuwając go powoli by go nie spłoszyć. ㅡ Włączymy film? O! Bajkę.

ㅡ Może być. Ale ja wybieram. ㅡ Wyrwał mi pilota włączając telewizor. Po kilku minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wstałem idąc na korytarz i otwierając. Wywróciłem oczyma widząc przed sobą Alberto.

ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Znowu nie było cię w pracy. Czemu?

ㅡ Jezu nie interesuj się. Mam swoje powody. ㅡ Mruknąłem, a chłopak spojrzał na podłogę.

ㅡ Ktoś jest u ciebie. To nie są twoje buty. W dodatku o kilka rozmiarów mniejsze.

ㅡ Myślę, że musisz już iść. ㅡ Fuknąłem zamykając drzwi, lecz uniemożliwił mi to. ㅡ Alberto...

ㅡ To Jimin? ㅡ Spytał z uśmiechem. ㅡ Chcę go poznać. ㅡ Rzekł wchodząc do środka siłą, a następnie do salonu. Nawet nie zdjął butów...co za idiota.

ㅡ Poczekaj! ㅡ Zawołałem biegnąc za nim. Zauważyłem jak wita się z młodszym podając mu dłoń. ㅡ Jimin to właśnie Alberto, który właśnie wychodzi.

ㅡ Tak. To ja. ㅡ Uśmiechnął się szeroko. ㅡ Gość, który sypiał z Jungkookiem. Twoim kochasiem.

Westchnąłem ciężko przecierając oczy dłonią. Widząc zakłopotanie chłopaka podszedłem ciągnąć nieproszonego gościa w stronę wyjścia.

ㅡ Żegnam. ㅡ Warknąłem zamykając za nim drzwi i przekręcając klucz w zamku. Wróciłem do chłopaka przytulając go. ㅡ Przepraszam. Wszedł tak nagle.

ㅡ Nic się nie stało. Oglądamy?

ㅡ Oczywiście.

****************

08.10.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia kochani



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top