|67|

Aigoo... Dla zrozumienia. Guk nie wylatuje przez kłótnie z Jiminem. Przecież pisze, że jutro musi wrócić, ponieważ wolne mu się kończy.  Chyba każdy pakuję się na wycieczkę dzień wcześniej niż przed samym wyjazdem, prawda?

Leżałem na łóżku nudząc się w cholere. Czekałem na wiadomość od młodszego, lecz ta się nie pojawiała. Złość już dawno mi przeszła, ale to co chciał zrobić było skrajnie głupie i nieodpowiedzialne, więc miałem prawo pokrzyczeć. Reszta należy do niego. Czy zrozumie czy po moim odejściu poszedł na rampe i się potłukł. Bądź razie bardzo się martwiłem o młodszego.

Kilka minut później usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem od razu otwierając.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Powiedział na starcie. ㅡ Miałeś rację. Byłem nieodpowiedzialny.

ㅡ I?

ㅡ I głupi, że chciałem zjechać na rampie.

ㅡ Oraz?

ㅡ Ponieważ nie umiem jeździć na desce. Przepraszam.

ㅡ I co jeszcze? ㅡ Spytałem chcąc by dokończył, lecz widząc jego niezrozumienie zaśmiałem się. ㅡ I to, że przez ciebie straciłem nerwy, stresowałem się...

ㅡ Dobra, dobra. ㅡ Przerwał mi. ㅡ Za to też przepraszam. ㅡ Wywrócił oczyma wchodząc do środka. ㅡ Już się spakowałeś?

ㅡ Tak. Jutro rano mam samolot do Włoch. Praca wzywa. ㅡ Mruknąłem kładąc się na łóżku.

ㅡ Znowu będziesz się truć z tym Alberto. ㅡ Powiedział siadając obok.

ㅡ Właśnie. ㅡ Nagle sobie o nim przypomniałem. ㅡ Nawet o nim zapomniałem.

ㅡ To bardzo dobrze. Masz myśleć o mnie, a nie o nim.

ㅡ Kto tak powiedział? ㅡ Uniosłem brew przez co dostałem w ramię. ㅡ Dobrze. Tylko o tobie, ale nie bij już tak mocno. Aish.. ㅡ Syknąłem. Jednak ma siłę.

ㅡ Kiedy jeszcze przylecisz?

ㅡ Nie mam pojęcia, kiedy dostanę kolejny urlop. Do tej pory go nie wykorzystywałem. Jak mnie wyślą to wtedy. ㅡ Odparłem przyciągając go do siebie, a młodszy zaraz się we mnie wtulił.

ㅡ Ale to może trwać wieczność. ㅡ Mruknął. ㅡ Będę czekać. Najwyżej a odwiedzę ciebie. Ale nie jesteś już na mnie zły?

ㅡ Już nie jestem. Spokojnie. Jakbyś na serio to zrobił to wtedy bym Ci poprawił. ㅡ Stwierdziłem tykając go pod żebrami przez co zgiął się ze śmiechem. ㅡ Rozumiesz? ㅡ Dopytałem zaczynając go łaskotać.

ㅡ Przestań! ㅡ Poprosił śmiejąc się próbując mnie odepchnąć. ㅡ Błagam cię.

ㅡ Jak obiecasz, że nie wpadniesz już na tak głupi pomysł.

ㅡ O-obiecuje. Przestań. ㅡ Powiedział. Zaprzestałem zwisając nad nim. ㅡ Nie patrz na mnie. Jestem czerwony.

ㅡ I piękny. ㅡ Szepnąłem zaraz wpijając mu się w usta. ㅡ Mmay nie dokończone sprawy, Jiminnie.

ㅡ Właśnie chciałem przypomnieć. ㅡ Rzekł zarzucając ręce za mój kark. Pogłębiłem gest ocierając się o niego wywołując piękny jęk młodszego.

Z pocałunkami zjechałem na jego szyję zostawiając czerwone ślady. Uniosłem się zdejmując swoją koszulkę jak i chłopaka. Następnie odsunąłem się siadając po drugiej stronie.

ㅡ Co robisz?

ㅡ Co ty robisz? Zdejmij mi to. ㅡ Posłałem uśmiech pokazując na spodnie. Skinął głową klękając przede mną. Sapnąłem, gdy zaczął masować moją męskość przez materiał, a potem rozpiął rozporek wkładając dłoń do środka. ㅡ Jimin... Pospiesz się.

ㅡ Dlaczego? Mamy czas. Dużo czasu. ㅡ Odparł. ㅡ Muszę się z tobą trochę podroczyć.

ㅡ Ja się z tobą zaraz podroczę. ㅡ Mruknąłem powalając go na łóżko. Rozebrałem nas do naga zwisając nad nim. ㅡ Nie mam lubrykantu. Co teraz cwaniaku?

ㅡ Obok jest sklep. ㅡ Rzekł.

ㅡ Skoro już wiesz to idź kup. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Ugh... No dobra. ㅡ Fuknął wstając. ㅡ Mogłeś wcześniej to powiedzieć zanim mnie rozebrałeś. ㅡ Dodał zakładając spodnie.

ㅡ Mogłem, ale nie musiałem.

ㅡ Aigoo.. Przestań być wredny. To moja rola. ㅡ Mruknął będąc już ubranym całkowicie.

ㅡ Tak tak. Wróć szybko. ㅡ Poprosiłem, a naburmuszony chłopak wyszedł z pokoju. Zacząłem się śmiać.

Po kilku minutach młodszy wrócił z dwoma buteleczkami. Rozebrał się, a następnie wślizgnął się pode mnie.

ㅡ Szybki jesteś. ㅡ Przyznałem pobudzając nasze członki ocierając się o siebie.

ㅡ Zawsze jestem. Możesz zaczynać.

***

Po skończonej, długiej i bardzo namiętnej zabawie i po gorącym prysznicu, gdzie nie odbyło się od kolejnej rundy, wylądowaliśmy wtuleni w siebie w łóżku.

ㅡ Musisz jutro wylatywać? Nie chce znowu się z tobą żegnać.

ㅡ Jimin będziemy do siebie pisać. Teraz nie zgubisz mojego numeru telefonu. ㅡ Uśmiechnąłem się całując go w czoło. ㅡ Obudzę cię o trzeciej i pojedziesz ze mną na lotnisko.

ㅡ W porządku. ㅡ Odparł. ㅡ To już za kilka godzin.

ㅡ Więc powinniśmy już iść spać. ㅡ Stwierdziłem sięgając po swój telefon i ustawiając budzik na pełnej głośności. Lepiej tak niż miałbym zaspać przez dużą dawkę aktywności fizycznej. ㅡ Dobranoc Chim.

ㅡ Miłych snów Gukie.

***

Podniosłem się wystraszony słysząc głośny hałas. Z mocno bijącym sercem wyłączyłem alarm zaświecając światło. 

ㅡ Jimin. ㅡ Szturchnąłem młodszego, który ani drgnął. ㅡ Jimin wstawaj. Nie zostawię cię w hotelu.

ㅡ Nie chce mi się.

ㅡ A mi się chce? Dalej. ㅡ Wstałem z łóżka zaczynając się ubierać.

ㅡ Zimno jest. ㅡ Szepnął bardziej się zakopując w pościeli. Uśmiechnąłem się kucając przed nim.

ㅡ Chim. ㅡ Położyłem dłoń na jego głowie. ㅡ Proszę cię. Bo nie zdążę.

ㅡ Ale nie chce. ㅡ Powiedział. Po głosie słyszałem jego zmęczenie.

ㅡ Wiem, kochanie. W takim razie odwiozę cię do domu. Tylko ubierz się.

ㅡ Jaki będzie sens jak mnie odwieziesz? I tak już wstanę. Jadę z tobą. ㅡ Podniósł się z łóżka stając na przeciwko mnie. ㅡ Tylko mógłbyś mnie przytulić?

ㅡ Jasne. ㅡ Odparłem z uśmiechem obejmując go ramionami głaszcząc po głowie. ㅡ Kocham cię Jimin. Bardzo.

ㅡ Też cię kocham Kookie.


*************************

11.09.21

Hejka

Jak wam się podoba?
Mam nadzieję, że wszystko jest zrozumiałe w tym rozdziale 😅😅

Miłej nocy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top