|62|
Wyszedłem z samolotu, a po odebraniu bagażu opuściłem budynek. Zastanawiałem się po co przyleciałem? Dom sprzedałem, więc nie miałem gdzie się podziać. Westchnąłem łapiąc taksówkę, która podwiozła mnie do hotelu. Tam wynająłem pokój na kilka dni.
Usiadłem na łóżku wyjmując telefon i dzwoniąc do Tae, bo przecież on kazał mi przylecieć.
ㅡ Jestem w Korei. Po co miałem przylecieć?
Przyjedź do mnie.
Rozłączył się, co odrobinę podniosło mi ciśnienie. Nie lubiłem takiego czegoś. Po ogarnięciu się opuściłem hotel i kolejną taksówką pojechałem pod dom chłopaka.
Po kilkunastu minutach dotarłem na miejsce. Podziękowałem kierowcy podając mu pieniądze. Wysiadłem z auta podchodząc do drzwi pukając.
ㅡ Cześć Jungkook. ㅡ Powiedział gospodarz, gdy otworzył.
ㅡ Hej. Wyjaśnisz mi o co chodzi?
ㅡ Wejdź. ㅡ Poprosił. Zrobiłem co kazał idąc do salonu. ㅡ Usiądź. Jeszcze chwilę poczekaj. ㅡ Rzekł patrząc na zegarek.
ㅡ Jak mi nie powiesz o co chodzi wracam na lotnisko. ㅡ Mruknąłem.
ㅡ Poczekaj.
ㅡ Tae. ㅡ Fuknąłem. Już po chwili do środka wparował zdyszany chłopak. Otworzyłem usta w zdziwieniu. ㅡ Jimin.. ㅡ Szepnąłem. Młodszy spojrzał na mnie, a w jego kącikach oczu zauważyłem łzy.
ㅡ Zostawię was. Tylko błagam. Bez kłótni, bo was zamknę w piwnicy. ㅡ Zagroził Tae i poszedł na górę.
Przez kilka minut staliśmy w ciszy nie wiedząc jak zacząć rozmowę. W końcu odezwałem się.
ㅡ Dlaczego nie pisałeś? ㅡ Spytałem. Zajebiste pierwsze pytanie Jungkook. Po roku czasu pytasz się czemu nie pisał.
ㅡ Zniszczyłem telefon. Straciłem twój numer telefonu.
ㅡ Tae miał.
ㅡ Dopiero wczoraj mi o tym powiedział. Nie wiedziałem, że ma twój numer telefonu. Nawet o tym nie pomyślałem.
ㅡ W porządku. Jak się czujesz? ㅡ Zapytałem.
ㅡ Jest dobrze. A u ciebie? Jak we Włoszech?
ㅡ Idzie wszystko w dobrym kierunku.
ㅡ Cieszę się. ㅡ Uśmiechnął się. Znowu zapanowała cisza pomiędzy nami. Nie wiedziałem co mam poruszyć, a czego nie by nie powstała kłótnia.
ㅡ W takim razie... Pójdę już.
ㅡ Bo mnie zaraz szlag trafi! ㅡ Krzyknął gospodarz schodząc z piętra. ㅡ Jesteście strasznie głupi. Dlaczego nie przyznacie się, że za sobą tęsknicie? Duma wam nie pozwala czy co? Pogadajcie jak kiedyś. Bez krępowania. Ogarnijcie się. Możecie się nawet pocałować. Albo lepiej. Idźcie na kawę, co? No to pa. ㅡ Rzucił i wypchnął nas za drzwi oraz rzucił nam nasze buty i kurtki.
Po ubraniu się młodszy niespodziewanie przytulił mnie.
ㅡ Okay. Przyznam się. Tęskniłem za tobą i tęsknię nadal.
ㅡ Ja też Jimin, ale... Obiecałem sobie, że nie wrócę już do Korei. We Włoszech mam dom, który muszę spłacać, prace... Przyleciałem na chwilę. Nie na stałe. ㅡ Odparłem oddając gest i głaszcząc go po głowie. ㅡ Myślałem, że zapomniałeś o mnie.
ㅡ Jak mógłbym o tobie zapomnieć? Codziennie o tobie myślę, Guk. Brakuje mi ciebie. To ja myślałem, że Ty zapomniałeś o mnie. Song mówił...
ㅡ Widziałeś się z nim?
ㅡ Chciałem poprosić go o twój numer, ale nie dał mi go, a dogadał mi.
ㅡ Mogę wiedzieć co?
ㅡ Nie chce mówić. Zapomnijmy. Guk? ㅡ Spojrzał mi w oczy. ㅡ Ja.. Kocham cię. ㅡ Wyznał. ㅡ Cały czas.
ㅡ Jimin... Wyjechałem by zacząć od nowa. Wyjechałem by zapomnieć o tobie. O tym wszystkim. ㅡ Odsunąłem się.
ㅡ Kookie. Masz.. Masz kogoś?
ㅡ Nawet jakbym miał myślałbym o tobie. ㅡ Zagryzłem wargę będąc zawstydzony.
ㅡ Czyli kochasz mnie? ㅡ Dopytał, a gdy skinąłem głową wskoczył na mnie powodując, że upadłem na ziemię. ㅡ Tak się cieszę. ㅡ Rzekł radośnie siedząc mi na biodrach.
ㅡ Ale Chim..
ㅡ Nie cieszysz się?
ㅡ Nie wiem. Znaczy tak, ale... Aigoo... ㅡ Jęknąłem gubiąc się. ㅡ Boję się, a także chodzi o to, że muszę wrócić do Włoch.
ㅡ Właśnie. ㅡ Westchnął smutno. Wstaliśmy z podłogi. Czułem skrępowanie. Nie wiem czemu. Nie byłem już zły za to co zrobił rok temu, więc dlaczego? ㅡ Jak wrócisz... Znowu będzie jak przedtem. Jungkook ja naprawdę chce być z tobą. Nie zranię cię już jak kiedyś. Kookie...
ㅡ To trudne, okay? ㅡ Uniosłem lekko głos. Kiedy chciałem dodać coś jeszcze zadzwonił mój telefon. Wywróciłem oczyma odbierając. ㅡ Co?
Spokojnie. Skąd ten ton kochany?
ㅡ Daj mi spokój Alberto. ㅡ Westchnąłem.
Jak? Nie ma cię w pracy. Dowiedziałem się, że zabrałeś wolne. Gdzie jesteś? Brakuje mi ciebie.
ㅡ Tamto było do cholerny błędem. Zapomnij o tym i o tym, że będziemy razem. ㅡ Fuknąłem rozłączając się. Spojrzałem na młodszego jakby domyślał się co zaszło pomiędzy nami.
ㅡ Kto to był?
ㅡ Mój życiowy błąd.
ㅡ Czy ty z nim... ㅡ Pytał niepewnie i delikatnie.
ㅡ To był błąd. Wina alkoholu. Aish... ㅡ Syknąłem zdenerwowany idąc przed siebie chcąc stąd zniknąć.
ㅡ Jungkook stój! ㅡ Krzyknął zatrzymując mnie.
ㅡ Tamto nic nie znaczyło. Naprawdę. Nic. Odejdź.. ㅡ Prosiłem. Miałem straszne wyrzuty sumienia tego co zrobiłem. Cholerny alkohol... Dlaczego ja się wtedy zgodziłem?
ㅡ Spokojnie. Kookie spokojnie. Nie jestem zły. Uspokój się. ㅡ Położył dłonie na mych policzkach. ㅡ Nie mogę być o to zły.
ㅡ Żałuję tego. Tak bardzo... ㅡ Szepnąłem zaczynając płakać.
ㅡ Hej, spokojnie. ㅡ Przytulił mnie. Wziąłem głęboki wdech. Muszę się ogarnąć. Nie mogę płakać o taką głupotę.
ㅡ Już jest okay. ㅡ Zapewniłem, lecz młodszy nie puszczał.
ㅡ Znam cię Kook i wiem, że nie jest. Każdemu może to się zdarzyć. To był tylko...
ㅡ Nie. Może zrobiliśmy to po pijaku, ale powinienem się był kontrolować. Jestem idiotą.
ㅡ Wcale nie jesteś. ㅡ Posłał uśmiech patrząc mi w oczy. ㅡ Nie zrobiłeś niczego złego. Uwierz mi. ㅡ Poprosił i musnął moje usta.
ㅡ Chce w to uwierzyć...
ㅡ To uwierz. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Mogę cię pocałować? ㅡ Spytał rumieniąc się.
ㅡ Jedno mogę przyznać. Jesteś przystojniejszy od Alberto. Jesteś bardziej... Dolce.
ㅡ Co? ㅡ Spytał rozbawiony.
ㅡ Powoli uczę się włoskiego. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Ale jakoś marnie mi to idzie. Chodzi o to, że jesteś bardziej słodki.
ㅡ Ya. ㅡ Mruknął rumieniąc się jeszcze bardziej. Zaśmiałem się kładąc dłoń na jego policzku, głaszcząc go kciukiem.
ㅡ Co do twojego pytania. Możesz. ㅡ Rzekłem. Młodszy uśmiechnął się całując mnie w usta.
***********************
23.08.21.
Hejka
No cóż. Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani.
Widzimy się za kilka dni może wcześniej. Nie mam pojęcia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top