|61|
ㅡ Czy ty łaskawie nie możesz sprzątać szybciej?! ㅡ Krzyknął mój pracodawca. Skinąłem głową zmiatając szybciej. Była to moja pierwsza w życiu praca. Nigdzie indziej nie chcieli mnie przyjąć że względu na brak jakiegokolwiek doświadczenia, a tylko tu mogłem dostać wysokie wynagrodzenie. ㅡ Japierdole. Już dziecko umie lepiej posługiwać się miotłą. Dawaj to. ㅡ Wyrwał mi z rąk przedmiot. ㅡ Idź pozmywaj. Tylko spróbuj coś potrzaskać, a odliczę z twojej pensji. ㅡ Warknął. Ukłoniłem się biegnąc na zapleczę.
Oparłem się o ścianę, a kilka łez poleciało po moim policzku. Ta praca była bardzo wymagająca i trudna oraz wymagała dużej psychiki. Mogłem stąd uciec, ale gdzie znajdę indziej pracę jak nie tu?
Wziąłem głęboki wdech wracając do pracy.
Po kilku godzinach wróciłem do mieszkania, które kupiła mi rodzicielka. Bez niej nawet bym nie zaczął samodzielnego życia.
Usiadłem pod drzwiami chowając twarz pomiędzy nogami.
ㅡ Jimin? To ty? ㅡ Usłyszałem delikatny głos mojego współlokatora i nic więcej. Po tamtym czasie nie potrafiłem nikogo pokochać jak Jungkooka, o którym myślałem cały czas. Chciałem do niego napisać. Nawet byłem gotowy, lecz pech chciał, że telefon mi wypadł z rąk do rzeki. Straciłem i telefon i kontakt do Kooka, lecz nigdy o nim nie zapomniałem.
ㅡ Tak. ㅡ Wstałem z podłogi zdejmując buty.
ㅡ Jak było?
ㅡ Nie chce o tym rozmawiać Han. Był do dupy. Jak każdy.
ㅡ Dlaczego tego nie rzucisz?
ㅡ Bo... Nie dość, że dobrze płaci to jako jedyny mnie przyjął. ㅡ Mruknąłem idąc do kuchni.
ㅡ Jimin. Ale to cię wyniszcza.
ㅡ Nie praca mnie wyniszcza. ㅡ Odparłem patrząc na niego. ㅡ Tylko brak Jungkooka obok mnie. Wyjechał, a ja nie wiem dokąd. Nie mam z nim kontaktu. Gdybym nie zjebał byśmy byli ze sobą do teraz. ㅡ Szepnąłem będąc na granicy płaczu. ㅡ Chcę go z powrotem. ㅡ Dodałem wybuchając płaczem.
ㅡ Chim... ㅡ Powiedział przytulając mnie. ㅡ Pomóc Ci go odnaleźć?
ㅡ Tak. Błagam cię.
ㅡ Powiedz mi, gdzie pracował.
Jungkook POV.
ㅡ Alberto przestań. ㅡ Powiedziałem, gdy chłopak się do mnie kleił, kiedy robiłem sobie kawy.
ㅡ Chodź do łóżka. ㅡ Poprosił.
ㅡ Nie. Tamto było błędem. Nie powtórzę go drugi raz. Dlaczego jeszcze nie wyszedłeś?
ㅡ Jungkook... Mówisz tak, bo żałujesz. Bo myślisz o Jiminie. Że go zdradzasz, że jak się dowie to będzie cierpieć. Ale kochany... On ma już własne życie. Nie obchodzisz go. Ma cię gdzieś. Więc dlaczego nie chcesz zacząć...
ㅡ Na pewno nie z tobą. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Upiłeś i wykorzystałeś mnie.
ㅡ Sam zaproponowałeś by pójść do twojego domu, więc nie wykorzystałem cię. ㅡ Mruknął.
ㅡ Po prostu wyjdź stąd. Już.
ㅡ Jak zminisz zdanie to wiesz, gdzie mnie szukać. ㅡ Odparł klepiąc mnie po ramieniu i skierował się w stronę wyjścia. ㅡ Do zobaczenia w pracy, Jungkook. ㅡ Rzucił i wyszedł z mieszkania.
ㅡ Aigoo... ㅡ Jęknąłem siadając na podłodze i opierając się o szafki. ㅡ Co ja mam zrobić? ㅡ Szepnąłem do siebie. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk telefonu. Wstałem i poszedłem do pokoju chwytając za urządzenie i odbierając. ㅡ Tae? Od kiedy dzwonisz?
Bo masz przylecieć do Korei. Nie proszę, a rozkazuje. Bez dyskusji.
ㅡ Ale po co? Nie mam już czego tam szukać. Chcę zacząć nowe życie, Tae.
Po prostu przyleć. Błagam Kook.
Nie chce gadać dłużej, bo za rachunek ty będziesz płacił! Więc do cholery jasnej słuchaj mnie i przylatuj.
Rozłączył się. Spojrzałem na przerwane połączenie nie wiedząc o co chodzi. Dlaczego każe mi wracać? Coś się dzieje? Skoro Tae mi każe nie mam wyboru. Od razu wybrałem numer do szefa. Wytłumaczyłem mu jaka jest sytuacja trochę kłamiąc i poprosiłem o kilka dni urlopu. Zgodził się natychmiast.
ㅡ No dobra. Miałem tam nie wracać... ㅡ Westchnąłem zaczynając się pakować. ㅡ Ale chyba teraz nie mam wyboru.
Godzinę później byłem już spakowany. Zarezerwowałem bilet lotniczy i taksówką pojechałem na lotnisko.
Jimin POV.
Stałem przed budynkiem, w którym kiedyś pracował Jungkook. Plan był prosty. Znaleźć jego przyjaciela z pracy i spytać się o Kooka. Problem w tym, że tylko raz go widziałem. Wszedłem do środka podchodząc zaraz do jakiejś grupki chłopaków.
ㅡ Um... Dzień dobry. Szukam Songa. Znacie może go?
ㅡ A nazwisko? ㅡ Spytał jeden z nich.
ㅡ Nie mam pojęcia. Wiem, że pracuje w tej firmie. Proszę mi pomóc. Potrzebuję go.
ㅡ Znam jednego. Chodź za mną. ㅡ Rzekł brunet i skierował się w stronę windy. Niepewnie poszedłem za nim i razem wjechaliśmy na jedno piętro. ㅡ Czekaj tutaj. Tam już nie możesz wejść.
ㅡ Dobrze. ㅡ Skinąłem głową. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia i wrócił po kilku minutach z innym chłopakiem. Widząc zdziwienie na jego twarzy wiedziałem, że to był on.
ㅡ W czym mogę pomóc?
ㅡ Przyjaźnisz się z Jeon Jungkookiem?
ㅡ Ty jesteś Jimin? ㅡ Spytał, a gdy potwierdziłem zmieszał się. ㅡ Dlaczego o niego pytasz? Mało mu namieszałeś w życiu? Przez ciebie wyjechał do Włoch i nie wiadomo czy wróci.
ㅡ Wiem, że go zraniłem i nie mam wytłumaczenia na to, ale...
ㅡ Więc co chcesz?
ㅡ Chciałbym poprosić o jego numer telefonu. Ja niestety go straciłem, a obiecałem Kookowi, że będę do niego pisał. Błagam.
ㅡ Nie wiesz, kiedy skończyć Jimin. Skoro wyjechał to wiadomo, że chce zacząć od nowa. Nie potrzebuje ciebie.
ㅡ Prosił bym do niego pisał...
ㅡ Bo się do ciebie przyzwyczaił. Nie umie odpuścić. Zajmijcie się swoim życiem. Po co wracać do czegoś co nigdy nie mogło wyjść?
ㅡ Ale...
ㅡ Już dawno o tobie zapomniał, Jimin. Układa sobie życie na nowo. Bez ciebie. Więc daj mu spokój raz na zawsze. ㅡ Fuknął i odszedł. Spuściłem głowę czując łzy w oczach. Czym prędzej opuściłem budynek biegnąc do domu Tae. Potrzebowałem teraz przyjaciela. Będąc na miejscu pukałem i dzwoniłem aż w końcu mi otworzył.
ㅡ Taehyung...ㅡ Wyszlochałem przytulając go.
ㅡ Jimin co jest?
ㅡ Kook już o mnie zapomniał.
ㅡ Skąd ta pewność?
ㅡ Bo wiem to! ㅡ Uniosłem głos bardziej go przytulając. ㅡ Dlaczego tak go potraktowałem? Dlaczego pozwoliłem Eunwoo się dotknąć? Dlaczego? Nigdy nie chciałem stracić Kooka. Ja go ciągle kocham Tae...
ㅡ Jimin posłuchaj. ㅡ Westchnął zmuszając bym spojrzał mu w oczy. ㅡ Powiem Ci o czymś. I lepiej zapamiętaj i dobrze się przygotuj.
ㅡ Na co?
ㅡ Dzwoniłem do niego. ㅡ Odparł..
ㅡ Masz.... Masz jego numer? I nic mi nie powiedziałeś?! ㅡ Krzyknąłem odsuwając się.
ㅡ Bo myślałem, że po tym jak zerwaliście pójdziecie w dwie różne strony. Że ty kogoś innego znajdziesz, ale nie zrobiłeś tego. Więc... Zadzwoniłem do niego i poprosiłem by przyleciał.
ㅡ On.. Przyleci tu? Kiedy?
ㅡ Tego nie wiem.
ㅡ Dzwoniłeś i nie wiesz? Daj mi do niego zadzwonić. Proszę cię.
ㅡ Jimin uspokój się.
ㅡ Daj mi zadzwonić. ㅡ Powtórzyłem.
ㅡ Jak przyleci to wtedy pogadasz z nim. Powiem Ci, kiedy wyląduje. Obiecuje Ci.
**************************
23.08.21
Hejka
Wiem, że to wszystko pogmatwane jest za co was przepraszam
Miłego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top