|6|
Po lekcjach tak jak zostałem zmuszony by po nich zostać czekałem przed wejściem na salę gimnastyczną na mężczyznę. Gdybym wiedział, że taka będzie moja kara... Byłbym grzeczny.
Odepchnąłem się lekko od ściany widząc nauczyciela, który zatrzymał się przede mną.
ㅡ A jednak nie uciekłeś jak ostatnio.
ㅡ Chcę wrócić jak najszybciej do domu, proszę Pana. Więc...
ㅡ Owszem. Weźmy się do pracy, ale najpierw... Porozmawiamy. ㅡ Powiedział idąc do gabinetu. Niechętnie poszedłem za nim. ㅡ Siadaj. ㅡ Wskazał na fotel. Zrobiłem do kazał.
ㅡ Więc? ㅡ Spytałem krzyżując ręce na piersi, lecz nie dostałem odpowiedzi, a jedynie jego wzrok. ㅡ Proszę pana?
ㅡ Pamiętasz o czym mieliśmy rozmawiać?
ㅡ Nie za bardzo.
ㅡ O tym, że mnie unikałeś. ㅡ Wstał ze swojego miejsca okrążając stół.
ㅡ Jezu, było minęło. Nie ma już tematu. ㅡ Mruknąłem wstając chcąc wyjść, lecz starszy złapał mnie za nadgarstek. ㅡ Proszę się odsunąć.
ㅡ Nie wiem co ze mną robisz. ㅡ Szepnął patrząc mi w oczy. Na moje policzki wkradł się rumień. ㅡ Sprawiasz, że mam mętlik w głowie.
ㅡ Nie. Proszę już przestać. ㅡ Poprosiłem chcąc go odsunąć kładąc dłoń na jego klatce piersiowej, lecz złapał mój nadgarstek przyciągając jeszcze bliżej siebie. ㅡ Profesorze.
ㅡ Mogę? ㅡ Zapytał przybliżając swoją twarz do mojej. Nie odpowiedziałem, więc starszy uznał to jako zgodę i wpił mi się w usta.
Oddałem gest zarzucając ręce za jego kark, lecz po kilku minutach czar prysł i oprzytomniałem odpychając go od siebie.
ㅡ Przecież ma pan narzeczoną. Dlaczego pan to robi?
Westchnął spuszczając głowę.
ㅡ Muszę się przyznać... Nie mam żadnej narzeczonej.
ㅡ Słucham? To dlaczego pan mówił, że ma?
ㅡ Bo chciałem cię zbyć w ten sposób. Bo chciałem jakoś cię od siebie odgonić, ponieważ nie powinniśmy być razem. Nie chciałem robić ci nadzieji, ale teraz...
ㅡ Co teraz?
ㅡ Chcę cię mieć przy sobie.
ㅡ Ha. ㅡ Prychnąłem. ㅡ Jeżeli chce pan.... To musi się Pan postarać o moje względy. Teraz niech to pan pokaże na co pana stać.
ㅡ Co mogę zrobić?
ㅡ Jest pan ode mnie starszy. Proszę pomyśleć.
ㅡ Jesteś dzisiaj bardzo pyskaty. ㅡ Wywrócił oczyma. ㅡ W porządku. Coś wymyślę.
Otworzyłem szeroko oczy. Zgodził się?
Skinąłem głową, lecz starszy z powrotem zamknął mi drzwi przed nosem, które zakluczył. Następnie zgasił światło.
ㅡ Profesorze?
ㅡ Mów mi Jungkook, gdy jesteśmy sami. To tak na początek. ㅡ Usłyszałem przy uchu przez co wzdrygnąłem się. Po chwili poczułem usta mężczyzny na tych swoich. Od razu oddałem gest. ㅡ Mogę?
ㅡ Co takiego? ㅡ Spytałem, a zaraz poczułem dłonie na swych pośladkach. ㅡ Nie.. ㅡ Wystraszyłem się. On idzie zdecydowanie za szybko.
ㅡ W porządku. Chcę byś czuł się swobodnie.
ㅡ Ya... Nawet nie jesteśmy razem...
ㅡ Ale będziemy.
ㅡ Nie bądź taki pewny. ㅡ Odpyskowałem. Zaśmiał się wpijając mi się w usta. Przybił do ściany trzymając moje biodra. ㅡ Takie kary mogę mieć po lekcjach. ㅡ Wyznałem z uśmiechem.
ㅡ Jeśli chcesz.
ㅡ Z Panem zawsze.
***
Cały w skowronkach wróciłem do domu. Na szczęście nie było rodziców i nie musiałem się tłumaczyć z różowych policzków i szerokim uśmiechem.
Wszedłem do swojego pokoju padając na łóżko. Zapiszczałem jak mała dziewczynka turlając się po pościeli.
ㅡ O matko... Nie wierzę. ㅡ Powiedziałem sam do siebie. Ale wtedy dopadły mnie złe myśli. Co jeśli ktoś się dowie? Wtedy on może stracić pracę, a mnie wywalą ze szkoły.
ㅡ Przecież to ostatni rok. Damy radę. ㅡ Szepnąłem. Jednakże... Zostaje jedna kwestia.
Rodzice.
Oni nie wiedzą, że jestem gejem. Nie wiem czy w ogóle są tolerancyjni i czy w ogóle przyjęli mój związek z Jungkookiem przecież jest ode mnie o dziewięć lat starszy, ale to nie tak dużo przecież.
Miałem ochotę teraz jeszcze raz go pocałować, przytulić, ale nic więcej.
Przymknąłem powieki wyobrażając sobie nagiego mężczyznę. Przez co w mojej głowie pojawiało się coraz to więcej brudnych myśli, a na dole bolało.
ㅡ Ugh... Głupi Jeon. ㅡ Mruknąłem.
Zdjąłem spodnie zaczynając pozbywać się problemu.
Po kilku minutach doszedłem na rękę, którą wytarłem w chusteczkę.
Chwyciłem za telefon piszą do starszego jako iż podał mi swój numer.
Do Jungkook:
Chcę do ciebie przyjść.
Teraz.
Już.
W tej chwili.
Spamiłem mu wieloma podobnymi wiadomościami, dlatego zaśmiałem się domyślając, że go denerwowałem.
Od Jungkook:
Jeśli chcesz to zapraszam. Możemy poćwiczyć deseczkę.
Ul. ***** 85
Masz być za dziesięć minut.
Do Jungkook:
Tej tej... Nie myśl sobie za dużo, profesorku. Nie mam zamiaru robić z tobą tego tak szybko.
***
ㅡ Nie żartowałeś z tą deseczką. ㅡ Jęknąłem nie mogąc wytrzymać. ㅡ Ile jeszcze?
ㅡ Dwie minuty. Wytrzymasz. Minęło dopiero trzydzieści sekund. ㅡ Zaśmiał się.
ㅡ Jak ja zaraz padne jak mucha.
ㅡ Później porobimy pompki.
ㅡ Aigoo... Mam zwolnienie od lekarza, że nie muszę ćwiczyć.
ㅡ I tak to teraz robisz.
Wywróciłem oczyma. Gdy w końcu czas minął padłem na podłogę oddychając ciężko.
ㅡ Dałeś radę. Zrobimy może najpierw japoński ukłon. ㅡ Rzekł klękając obok mnie co zrobiłem tak samo, a potem pochyliłem się do przodu.
W pewnym momencie poczułem coś na pośladkach. Podniosłem się widząc za sobą starszego. Wstrzymałem oddech dopiero teraz zdając sobie sprawę jak wyglądałem z wypiętym tyłkiem.
Chciałem wstać, lecz mi na to nie pozwolił.
ㅡ Pokaże ci. ㅡ Szepnął łapiąc moje dłonie i wręcz kładąc się na moich plecach pochylił się razem ze mną.
Jęknąłem, gdy poczułem jak wbija mi się w pośladki. Czując lekki ból w krzyżu położyłem się na brzuchu prostując nogi. ㅡ Już wiesz? ㅡ Spytał.
ㅡ Tak. Rozumiem. ㅡ Odpowiedziałem rumieniąc się. Zszedł ze mnie.
ㅡ Chcesz herbaty?
ㅡ Jesteś podły. ㅡ Spojrzałem na niego z mordem w oczach.
ㅡ Pomogę ci, jeśli ładnie poprosisz.
ㅡ Nie będziesz mnie dotykać aż do trzeciej randki.
ㅡ I tak cię już widziałem bez ubrań. A nawet bez bokserek. ㅡ Szepnął ostatnie zdanie.
Prychnąłem wstając z podłogi. ㅡ Więc..
ㅡ Nie jestem gotowy. ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ Jimin... Nie chodzi mi o to.
ㅡ I tak nie chce. Pójdę do łazienki. Gdzie jest?
ㅡ Na korytarzu. Idź prosto i pierwsze od lewej.
Skinąłem głową ruszając w tamtą stronę. Zamknąłem się w pomieszczeniu zdejmując spodnie.
Po kilku minutach wyszedłem z toalety wracając do starszego, który akurat położył dwa kubki z gorącą herbatą.
ㅡ Siadaj. Pooglądamy coś?
ㅡ W porządku. ㅡ Uśmiechnąłem się. Usiedliśmy na kanapie jakieś pół metra od siebie. Starszy włączył telewizor szukając jakiegoś dobrego filmu. I znalazł. Siedzieliśmy w ciszy oglądając serial. Nudziłem się, chociaż film był ciekawy. ㅡ Profesorze? Znaczy Jungkook.
ㅡ Tak?
ㅡ Czy mogę... ㅡ Zacząłem wyciągając do niego ręce, lecz wycofałem się. ㅡ Nic. Fajny film.
ㅡ Też mi się podoba. ㅡ Poparł. Westchnąłem opierając głowę na dłoni, którą trzymałem na oparciu.
Po kilku chwilach poczułem ramiona, które przyciągnęły mnie do dobrze zbudowanej klatki. ㅡ To chciałeś? ㅡ Spytał przytulając. Potwierdziłem wtulając się w niego.
ㅡ Mam małą prośbę..
ㅡ Mów śmiało.
ㅡ Czy mógłbyś... Dopóki nie będziemy razem... Opanować hormony? Czyli nie robić tak jak dzisiaj...
ㅡ Zgoda. ㅡ Skinął głową wracając głową na ekran.
ㅡ Na pewno? Nie jesteś zły?
ㅡ Skąd. Nie powinienem. Nie martw się. ㅡ Dodał bardziej mnie przytulając i całując w czubek głowy przez co moje serce zabiło mocniej.
*
************
12.12.20
Jak wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top