|59|
Wróciłem do domu po złożeniu zeznań na policji, który obiecali znaleźć tych facetów w co wątpiłem. Mogli już gdzieś wyjechać, albo ukryć się.
Stanąłem przed drzwiami i zdałem sobie sprawę, że zabrali też moje klucze od domu. Westchnąłem odchylając głowę do tyłu.
ㅡ Dobrze, że mam zapasowe. ㅡ Odparłem wyjmując kolejny zestaw kluczy spod doniczki. Wszedłem do środka zdejmując buty. Poszedłem do salonu siadając na kanapie. Jestem teraz bez grosza. Zabrali mi wszystko co miałem. Pieniądze, kartę kredytową, telefon nawet zegarek, który miałem na nadgarstku. ㅡ Kurwa. ㅡ Syknąłem wkurzony. Po kilku minutach zabrzmiał dzwonek do drzwi. Położyłem się na meblu nie mając zamiaru otworzyć. Jednakże ten ktoś nie dawał spokoju. Warknąłem wstając i otwierając. ㅡ Aigoo... Co tu robisz?
ㅡ Co ci się stało? ㅡ Spytał chcąc dotknąć mój policzek, lecz odsunąłem się.
ㅡ Nic. Idź stąd.
ㅡ Chcę porozmawiać.
ㅡ Tae nie przekazał mojej wiadomości? Nie chce cię więcej widzieć Jimin.
ㅡ Wiem, że postąpiłem źle. Ale proszę porozmawiajmy. Będę tu siedział pod drzwiami dopóki nie dasz zgody. ㅡ Usiadł na wycieraczce krzyżując ręce na piersi. Wzruszyłem ramionami zamykając drzwi i ponownie kładąc się na kanapie. ㅡ No weź. ㅡ Odparł.
ㅡ Pozwoliłem Ci wejść? ㅡ Spytałem chowając oczy w zagięciu łokcia. ㅡ W tej chwili wyjdź.
ㅡ Nie chce od ciebie kolejnej szansy. Bo wiem, że mi jej nie dasz.
ㅡ Wow. Sherlock. Jak wiesz to o czym chcesz gadać?
ㅡ Może zerwaliśmy, ale nie chce cię stracić. Chcę utrzymać kontakt.
ㅡ Po co? Zagraniczne połączenia kosztują fortunę. ㅡ Mruknąłem.
ㅡ Chcesz... Wyjechać?
ㅡ Tak. Mam taki zamiar. Ale jeszcze nie wiem, kiedy. Nie mam teraz pieniądzy, bo zostałem okradziony.
ㅡ To dlatego jesteś pobity? ㅡ Spytał przez co cicho przytaknąłem. Przez chwilę panowała cisza. Usłyszałem oddalające się kroki. Po kilku chwilach wrócił odsłaniając moje oczy. Spojrzałem na niego, a ten nasączył biały wacik przykładając mi go do ran na twarzy. Uważnie obserwowałem jego ruchy. Był skupiony i delikatny.
ㅡ Myślę, że starczy. ㅡ Odparłem wstając do pozycji siedzącej i chcą się podnieść, lecz młodszy mi nie pozwolił siadając na nogach okrakiem. Nie miałem odwagi go powstrzymać i powiedzieć nie. ㅡ Dlaczego mi to robisz? Dlaczego łamiesz mi serce, a potem robisz takie rzeczy?
ㅡ Przepraszam. Jestem głupi. Jungkook jesteś cudownym mężczyzną, a ja tak cię traktuję. Nie wiem też dlaczego. Nigdy nie chciałem cię zranić. Nie zasługujesz na takie traktowanie. Zasługujesz na na prawdziwą miłość. ㅡ Mówił powoli płacząc. ㅡ Jest mi tak bardzo wstyd, że cię straciłem. Że zamiast pielęgnować naszą miłość, zepsułem ją.
ㅡ W takim razie czemu spotykałeś się z Eunwoo? Gdyby nie on wszystko byłoby dobrze.
ㅡ Wiem. I przyrzekam na wszystko, że zerwałem z nim kontakt całkowicie. Na tym spotkaniu byłem z Hobim. Wytłumaczyłem mu, że nic z tego nie będzie, że ma dać spokój. Posłuchał, wiesz? Nie wypisuje do mnie, nie dzwoni. Nic.
ㅡ Jimin, ale...
ㅡ Nie ufasz mi. Wiem. Jest to trudne do odbudowania.
ㅡ Więc czego oczekujesz? ㅡ Spytałem. ㅡ Nie mogę dać Ci kolejnej szansy. To by było za dużo, Chim.
ㅡ Wiem. Wszystko wiem, Kook. ㅡ Westchnął przytulając mnie i chowając twarz w moim zagadnieniu szyi.
ㅡ Jimin.. ㅡ Powiedziałem chcąc go odsunąć, lecz zrezygnowałem z tego i niepewnie oddałem gest.
ㅡ Ale zgódź się na stały kontakt. Chcę wiedzieć co u ciebie, jak się czujesz... Nie mogę cię stracić. Pozwól chociaż na to.
ㅡ W porządku, ale musimy się rzadko spotykać.
Skinął głową nie chcąc mnie puścić.
ㅡ Masz jeszcze gdzieś rany? ㅡ Spytał spojrzawszy mi w oczy.
ㅡ Poradzę sobie z tym. Nie musisz.
ㅡ Chcę pomóc. Gdzie? Pod bluzką? ㅡ Spytał zaczynając odpinać mi guziki od koszuli. Miałem kilka zadrapań. ㅡ Pamiętaj. Nawet od małej rany można dostać infekcji. ㅡ Odparł łapiąc za wacik i wodę utlenioną. Powoli odkaził rany lekko na nie dmuchając by nie szczypało. ㅡ Już.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Rzekłem patrząc na niego. Moje serce płonęło. Musiałem się uspokoić, dlatego powoli zdjąłem go ze swoich nóg wstając z kanapy. ㅡ Powinieneś już iść.
ㅡ A... Mogę cię ostatni raz pocałować? ㅡ Spytał niepewnie. Byłem w pułapce. Jeśli to zrobię. Nie będę mógł się kontrolować. Z drugiej strony też tego pragnę, lecz z trzeciej... To głupie, ale nie chce go zasmucić. ㅡ Mogę? ㅡ Usłyszałem przy uchu. Wiedział, że jestem na granicy.
ㅡ Cholera. ㅡ Syknąłem będąc bezradny. ㅡ Możesz. ㅡ Westchnąłem sam całując go w usta trzymając mocno w pasie. Pozwoliłem mu na rozpięcie rozporka i paska. Robiłem błąd. Wiedziałem i byłem tego świadomy. Ale chciałem tego. Ten ostatni raz.
ㅡ Czy... Pójdziemy na górę? ㅡ Zapytał masując mojego członka przez materiał bokserek. Odsunąłem się biorąc go na ręce i idąc na piętro. Wszedłem do sypialni kładąc go na łóżku i zwisając nad nim. ㅡ Jesteś pewny?
ㅡ Nie powinniśmy, ale jestem.
ㅡ Kook, to tylko seks, a nie dzielenie majątku. Nic się nie stanie. Jeśli chcesz jak skończymy od razu pójdę do domu. Nawet nie zauważysz.
ㅡ Dobrze. Dziękuję. ㅡ Posłałem mu niepewny uśmiech wpijając mu się w usta.
**
Po skończonej zabawie młodszy zasnął jak suseł, lecz ja nie mogłem. Obserwowałem jego spokojną twarz. O dziwo nie czułem dużego wyrzutu sumienia. Oraz to, że najchętniej bym go nie wypuścił z łóżka. Czy Song miał rację? To nie miłość, a przywiązanie? Sam już nie wiedziałem co czuje. Nie chciałem go puścić, lecz musiałem. Chciałbym by został choć na kolację, ale jeśli będę przedłużał tym gorzej dla mnie.
Położyłem się blisko młodszego przytulając go. To było ostatnie nasze zbliżenie i nasze spotkanie. Czy jeszcze kiedyś go zobaczę? Dlaczego tak to wszystko się potoczyło?
ㅡ Jimin.. ㅡ Szepnąłem całując go w policzek, w czoło, a na koniec w usta. ㅡ Jiminnie...
Młodszy się przebudził. Wstrzymałem oddech widząc te piękne dwa czarne węgielki.
ㅡ Miałem iść. Przepraszam. ㅡ Powiedział zaspany chcąc wstać, lecz z powrotem przyciągnąłem go do siebie.
ㅡ Zostań jeszcze chwilę. Przytul mnie. ㅡ Poprosiłem. Chłopak spełnił moje życzenie. ㅡ Powiedz. To zbliżenie było dla zaspokajania naszych potrzeb czy jako pożegnanie?
ㅡ Oczywiście, że jako pożegnanie. Co jakiś czas będę cię odwiedzał. Jeśli mogę. Jungkook... Ułóż sobie życie z kimś innym. Nam już się nie uda.
ㅡ Ty także Chim. ㅡ Szepnąłem czując ścisk w sercu oraz łzy w oczach. Wizja, że będzie kochał kogoś innego oraz będzie z kimś innym szczęśliwy bolała.
Uśmiechnął się całując mnie w usta, a następnie wstał powoli się ubierając.
ㅡ Daj mi swój numer telefonu.
ㅡ W porządku. ㅡ Odparł. Znalazł kartkę i długopis zapisując na niej cyfry.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Powiedziałem spuszczając głowę.
ㅡ Do zobaczenia Jungkookie. ㅡ Rzucił i wyszedł. Słysząc trzask drzwi wejściowych wybuchłem płaczem.
********************
22.08.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top