|57|
Z samego rana, gdy młodszy spał w drugim pokoju poszedłem do pracy. Opadłem na fotel wzdychając.
ㅡ Coś się stało? ㅡ Spytał przyjaciel.
ㅡ Nie chce o tym gadać. ㅡ Odparłem włączając komputer.
ㅡ Na pewno? Widzę, że chcesz. Chodzi o Jimina?
ㅡ Tak.
ㅡ Co jest?
ㅡ Song, szkoda gadać. ㅡ Mruknąłem, a po chwili rówieśnik przysunął się bliżej czekając aż zacznę. Wywróciłem oczyma wzdychając i w skrócie opowiadając mu o wczorajszym wydarzeniu. ㅡ To nie jest normalne, Song. Kto normalny spotyka się z facetem, który był winny naszemu roztaniu?
ㅡ Jungkook to po co się z nim męczysz? Kto wie czy teraz nie poszedł na spotkanie z nim? Wszystko możliwe, a ty nie musisz o tym przecież wiedzieć.
ㅡ Bo go kocham Song. ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ A ufasz mu?
Zamilkłem nie mając odwagi unieść wzroku.
ㅡ Wiesz, że w związku musi być zaufanie.
ㅡ Wiem, ale jakoś nie mogę.
ㅡ To po co wróciliście do siebie?
Ponownie zamilkłem. Nie miałem na to odpowiedzi.
ㅡ Song...
ㅡ Nie. Tylko Ty się starasz w tym waszym związku. Gdyby Jiminowi bardzo na tobie zależało nie chciałby się spotkać z tym chłopakiem. Minął miesiąc. Kto wie czy wcześniej się z nim nie spotkał? Czemu akurat teraz?
ㅡ Przez ciebie mam większy mętlik niż miałem.
ㅡ Otwórz oczy Jungkook. On cię niszczy.
ㅡ Zajmijmy się pracą... ㅡ Rzekłem chcąc zmienić temat. Co się udało.
***
Przybity wróciłem do domu. Na przerwie na luch przyjaciel ponownie zaczął ten sam temat. Nie chciałem już go słuchać, ponieważ coraz bardziej się gubiłem w tym wszystkim.
Wszedłem do domu, gdzie od razu poczułem piękny zapach. Poszedłem w tamtym kierunku widząc młodszego, który gotował.
ㅡ Co robisz?
ㅡ Kolację. Już jest prawie gotowa. Siadaj.
ㅡ Nie jestem głodny.
ㅡ Zjesz i pogadamy. Musimy. Nie chcę się kłócić. ㅡ Powiedział poważnie podając mi talerz. Wolałem przemilczeć jego słowa niż dogryść coś co by wywołało kolejną kłótnię. Młodszy nałożył mi danie, które zjadłem nawet ze smakiem.
Po kolacji zaniosłem nasze brudne naczynia do zlewu zaczynając zmywać.
ㅡ Czy teraz możemy? ㅡ Spytał obierając się o blat obok.
ㅡ Nie mamy o czym.
ㅡ Nie udawaj. Nie ufasz mi. Widzę, że przestałeś. Przyznaj, że od początku mi nie ufałeś.
ㅡ Oczekujesz potwierdzenia? Skoro wiesz, po co pytasz? ㅡ Zakręciłem kran wycierając ręce o ręcznik.
ㅡ To po co mnie szukałeś? Po co chciałeś mnie odzyskać?
ㅡ Bo mimo to kocham cię.
ㅡ Gdybyś mnie kochał ufałbyś mi.
ㅡ A gdybyś ty mnie kochał nie chciałbyś się spotkać z Eunwoo. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Chyba, że już to zrobiłeś gdy byłem w pracy.
ㅡ Owszem. Spotkałem się z nim. ㅡ Odparł przez co złość znikła, a pojawił się smutek i ból w sercu. ㅡ Rozmawialiśmy.
ㅡ Co jeszcze?
ㅡ Nic. Tylko to.
ㅡ Mam tak po prostu ci uwierzyć? ㅡ Prychnąłem. ㅡ Dlaczego... ㅡ Urwałem nie wiedząc jak to prawidłowo powiedzieć.
ㅡ Co? ㅡ Spytał.
ㅡ Nieważne. ㅡ Mruknąłem chcąc wyjść z pomieszczenia, lecz po chwili poczułem uścisk na nadgarstku.
ㅡ Przepraszam. Za wszystko Jungkookie. To wszystko moja wina. Moja, że mi nie ufasz. Moja, że cierpisz. Przepraszam. Może lepiej będzie jak wrócę do domu.
ㅡ Zawsze uciekasz, gdy złamiesz mi serce. Teraz zrobiłeś to kolejny raz. Jesteś taki bezduszny. ㅡ Szepnąłem idąc do łazienki, w której się zamknąłem. Usiadłem pod drzwiami zaczynając płakać. Dlaczego mi to robił? Chce mnie zniszczyć?
*
Z łazienki wyszedłem po dłuższym czasie. Gdy to zrobiłem w domu panowała cisza, a na półkach brakowało ubrań Jimina. Opuścił mnie. To w jego stylu. Natychmiast zadzwoniłem po Songa prosząc by przyjechał.
ㅡ Co się stało, że dzwonisz tak późno?
ㅡ Możesz spać dzisiaj tutaj? Proszę... ㅡ Szepnąłem zaczynając płakać.
ㅡ Zerwałeś z nim? ㅡ Spytał wchodząc do środka i obejmując mnie ramieniem.
ㅡ Nie wiem... Nie powiedzieliśmy, że to koniec. Powiedział, że najlepiej jakby wyjechał do domu i zrobił to.
ㅡ Uspokój się Kook. Oddychaj. To znaczy, że zerwaliście. A teraz... Weź się w garść. Chcesz kolejny miesiąc czy ileś tam zmarnować czekając na niego? Nie ma sensu już Jungkook. Nie był ci pisany.
ㅡ Przestań pieprzyć!
ㅡ To ty przestań do cholery! Mówisz, że mu nie ufasz i inne, a teraz płaczesz, bo wyjechał. Albo dajesz szansę, albo nie. Mi się wydaje, że po prostu się do niego przyzwyczaiłeś. Że jest kimś, przy kim nie jesteś samotny, że jesteś szczęśliwy. Jest po prostu twoim żywym misiem do przytulania.
ㅡ Nie. Nigdy nie był nim. Kocham go.
ㅡ Wcale go nie kochasz. Był tylko twoją odskocznią od szarej rzeczywistości.
ㅡ W takim razie wolę być już sam.
ㅡ Proszę bardzo. Ale potem nie narzekaj, że nie masz nikogo. ㅡ Warknął i opuścił mój dom. Upadłem na kolana wybuchając płaczem. Czy naprawdę Jimin był dla mnie po prostu osobą do pocieszenia? Nigdy nie odbierałem go w taki sposób. Był i jest dla mnie bardzo ważny.
***
Następnego dnia w pracy Song się do minie nie odzywał. Wręcz unikał. Usiadłem na swoim miejscu próbując ogarnąć swoje myśli.
Dzień mijał naprawdę szybko. Nim się obejrzałem zakończyła się moja zmiana, więc mogłem wrócić do domu. Siedziałem w autobusie obserwując mijające zza oknem miasto. Był bardzo duży ruch, dlatego co chwilę staliśmy w korkach. Nie przeszkadzało mi to. Nie spieszyło mi się do domu.
W końcu po godzinie półtorej godzinie wróciłem do do swojej oazy. Gdy wszedłem do środka zauważyłem znane mi buty plus jeszcze jedne mi całkowicie obce. Wszedłem w głąb aż do salonu zastając tam Jimina oraz Hobiego.
ㅡ Co tu robicie?
ㅡ My... Chcę wam pomóc się pogodzić.
ㅡ Co? Nie potrzebujemy pomocy.
ㅡ A właśnie, że tak.
ㅡ Hobi dosyć. ㅡ Poprosił młodszy. Westchnął spojrzawszy na mnie, a następnie podszedł. ㅡ Jungkook. Miałem zamiar wrócić do domu, ale... Po rozmowie z Hobim chciałem z tobą porozmawiać jeszcze raz.
ㅡ Przyjdź za kilka dni. Wtedy moje serce ochłonie. Teraz jest zbyt zranione.
ㅡ Ale...
ㅡ Za kilka dni. Proszę cię.
ㅡ Dobrze. Przyjdę na kilka dni. Kocham cię Jungkook. ㅡ Ścisnął moją dłoń, a następnie wyszli z domu.
************************
18.08.21
Hejka
Milej nocy i kolejnego dnia
Dobranoc.
Dzień dobry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top