|55|
W poniedziałek z samego rana poszedłem do pracy spotykając tam swojego przyjaciela, który był niemrawy. Podszedłem do niego klepiąc w ramię.
ㅡ Cześć Song. Jak tam?
ㅡ Dobrze.
ㅡ Co jest? Jesteś zły o to, że nie chciałem z tobą wypić?
ㅡ Tak, ale też nie.
ㅡ To co? ㅡ Spytałem siadając na swoim miejscu.
ㅡ Chciałem się z nią pogodzić. Z moją dziewczyną, ale jest tak bardzo zła, że wyrzuciła mnie wtedy z domu. Spałem w hotelu.
ㅡ Co? Przepraszam. Mogłem wtedy...
ㅡ Jungkook. Nie jestem zły. Nie miałeś czasu. To normalne. Dzisiaj pójdę do niej z kwiatami i spróbuję jeszcze raz.
ㅡ O co się pokłóciliście?
ㅡ O moich rodziców. ㅡ Westchnął. ㅡ Moja mama jej nienawidzi. Niewiem dlaczego. O to była znowu kłótnia. A ten gość, który był wczoraj u ciebie. Kto to był?
ㅡ Um.... Jimin.
ㅡ Jimin? Ten, który cię zostawił i wyjechał?
ㅡ Tak. Ten.. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Tym razem wrócił do mnie i chce ze mną zostać.
ㅡ Jesteś pewny?
ㅡ Tak. Kocham go, a on mnie. Nieważne. Zajmijmy się pracą. ㅡ Odparłem chcąc skończyć temat niż słuchać gadaniny, że robię źle.
ㅡ Ale ja jeszcze nie skończyłem. ㅡ Oburzył się i gwałtownie odwrócił mnie w swoją stronę. ㅡ Co jeśli cię jeszcze raz skrzywdzi? Tak jak wcześniej?
ㅡ Wierzę, że tego nie zrobi. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Jest już wszystko dobrze między nami. Nie kłócimy się.
ㅡ To dobrze. Życzę wam szczęścia.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Rzekłem wracając do pracy.
***
Po kilku godzinach pracy w końcu miałem czas na kilku minutową przerwę. Poszedłem do małej kuchni dla pracowników robiąc sobie kawę, gdzie w międzyczasie napisałem do Jimina jak się czuje, lecz nie odpisywał. Westchnąłem ciężko zalewając kubek gorącą wodą i już miałem wrócić na swoje stanowisko, gdy usłyszałem dźwięk powiadomienia. Z uśmiechem odblokowałem telefon widząc wiadomość do Chimiego.
Od Moje Kochnaie:
Dobiero wstałem Gukie.
Dziękuję za śniadanie. Wracaj szybko, bo chce cię przytulić.
Zarumieniłem się uśmiechając się jak głupi do sera.
Do Moje Kochanie:
Jeszcze pięć godzin skarbie. Wytrzymasz. Także chciałbym już cię przytulić.
Zablokowałem urządzenie idąc do swojego biurka. Usiadłem na krześle patrząc na przyjaciela.
ㅡ Song? Nie śpi. ㅡ Szturchnąłem go. ㅡ Song.
ㅡ Co?
ㅡ Idzie kierowniczka.
ㅡ Przerwę mam. Niech się nie czepia. ㅡ Mruknął przekręcając głowę na drugi bok. Zaśmiałem się kręcąc przecząco głową upijając łyk napoju.
***
Pięć godzin minęło bardzo wolno, a gdy w końcu wybiła ta godzina pobiegłem do domu ile sił w nogach. Kiedy przekroczyłem próg domu odszukałem młodszego, który był w ogrodzie. Przytuliłem go bez ostrzeżenia przez co się wystraszył.
ㅡ Nie strasz. Co Ty taki?
ㅡ Chciałem cię przytulić. ㅡ Stwierdziłem. ㅡ Przecież ci pisałem. Co tu robisz?
ㅡ Obserwuję niebo. Jest dzisiaj bardzo ładnie. Jak w pracy?
ㅡ Nudno. Nie mogłem się doczekać aż w końcu wrócę do domu i cię zobaczę. ㅡ Zaśmiałem się wtulając w niego bardziej. ㅡ A u ciebie? Co robiłeś?
ㅡ Spałem do południa.
ㅡ Musiałeś być bardzo zmęczony. A może coś cię bierze? Dobrze się czujesz?
ㅡ Oczywiście. Nie martw się. Zrobiłem obiad. Chodź. Odgrzeje ci. ㅡ Rzekł i zaprowadził nas do kuchni. Usiadłem przy stole, a młodszy po paru minutach podał mi talerz zupy. ㅡ Babcia nauczyła mnie ją gotować. To nasz rodzinny przepis.
ㅡ Czyli musi być pyszna. ㅡ Posłałem mu uśmiech chwytając łyżkę.
ㅡ I jak? ㅡ Spytał obserwując moją osobę. ㅡ Dobra? Nie za dużo soli?
ㅡ Jest przepyszna. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Oj powiedz prawdę. Wiem, że przesoliłem. Sam jadłem. ㅡ Westchnął. ㅡ Znowu mi nie wyszła. ㅡ Jęknął załamany.
ㅡ Kochanie. Nie jest tragicznie. ㅡ Stwierdziłem łapiąc go za dłoń. ㅡ Naprawdę jest pyszna.
ㅡ Dziękuję.
ㅡ Masz jakieś plany na dzisiaj? ㅡ Spytałem kończąc zupę.
ㅡ Jakie? Tae wyjechał na wakacje. Może spytam Hobiego czy ma czas.
ㅡ Świetny pomysł. A może chcesz jechać gdzieś na wakacje?
ㅡ Co? ㅡ Spytał zaskoczony. ㅡ Niby gdzie?
ㅡ No nie wiem. Może do Chin? Japoni? Obojętnie. Gdzie chcesz.
ㅡ Nie mam pieniędzy, a ty nie będziesz płacić za mnie.
ㅡ Dlaczego nie? Może... Uznaj to jako randkę. Ja proponuję, więc ja płacę.
ㅡ Jungkook...
ㅡ A może na wyspę Jeju? A może na Filipiny? Muszę poszukać.. ㅡ Odparłem wstając i idąc na górę, gdzie miałem komputer. Włączyłem go czekając kilka minut aż się całkowicie włączy.
ㅡ Kook poczekaj.
ㅡ Tak?
ㅡ Ja... Ja nie mogę. To za dużo.
ㅡ Dlaczego? Czy kiedykolwiek coś dla ciebie zrobiłem?
ㅡ Nie wstawiłeś mi nagany i nie zadzwoniłeś do rodziców. To dużo. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Ale wakacje nie są teraz takie tanie.
ㅡ A może ja chce gdzieś z tobą polecieć? Za dwa tygodnie mam urlop. Chcę go wykorzystać razem z tobą.
ㅡ Ale to drogo. ㅡ Spuścił głowę siadając mi na nogach. ㅡ Nie będę miał jak ci oddać.
ㅡ Daj mi buzi i załatwione. Chcę spędzić te wakacje z tobą. Na jakieś plaży. Oglądać zachód słońca. Zgódź się. Proszę ~~
ㅡ Eh... W porządku. ㅡ Westchnął. ㅡ Dziękuję Ci Jungkookie.
ㅡ Nie ma za co. ㅡ Uśmiechnąłem się całując go w policzek, a następnie w usta. Po kilku chwilach pogłębiłem gest kładąc dłonie na jego pośladkach i ściskając. ㅡ Zrobimy to?
ㅡ Bierz mnie. ㅡ Wysapał ocierając się o nas kroczami. Jęknąłem zmuszając by powtórzył tę czynność kilka razy. Oparł dłonie o oparcie fotela przyspieszając. ㅡ Guk.. ㅡ Wysapał. Zaprzestał czynność oddychając ciężko.
ㅡ Jesteś cudowny. ㅡ Stwierdziłem wpijając mu się w usta. Wstałem trzymając młodszego na rękach. Położyłem go na łóżku zwisając nad nim.
ㅡ Na co czekasz? ㅡ Uniósł brew zagryzając wargę.
ㅡ Na nic. ㅡ Zaśmiałem się zaczynając całować jego szyję robiąc czerwone ślady. Powoli zdejmowałem nasze ubrania aż w końcu byliśmy nadzy. ㅡ Tylko... Problem w tym, że...
ㅡ Nie ma lubrykantu. ㅡ Wywrócił oczyma. ㅡ Ino spróbuj przerwać jak kiedyś...
ㅡ Coś ty. Tym razem tego nie zrobię. ㅡ Uśmiechnąłem się cmokając go kilka razy w usta, a następnie przysunąłem mu trzy palce. ㅡ Ssij. ㅡ Poprosiłem. Młodszy spełnił prośbę. Po kilku minutach wyjąłem je wkładając od razu dwa w niego.
ㅡ A! Powoli. ㅡ Rzekł uginając się lekko. Skinąłem głową robiąc nożyce, a po paru chwilach dodałem trzeci. ㅡ Już. Wejdź we mnie. ㅡ Szepnął przytulając mnie wplątując dłoń w moje włosy. Wyjąłem palce zastępując je czymś innym.
ㅡ Gotowy?
ㅡ Tak. Zaczynaj.
Powoli zanurzyłem się w nim wsłuchując się w ciche syki chłopaka. Gdy byłem już całkowicie w środku odczekałem kilka minut, a kiedy usłyszałem zgodę zrobiłem pierwsze pchnięcie.
ㅡ Mocniej.
ㅡ Jeszcze nie. ㅡ Odparłem robiąc lekkie, powolne ruchy miednicą.
ㅡ Nic mi nie będzie. Przyśpiesz.
ㅡ Jesteś strasznie niecierpliwy. ㅡ Westchnąłem, lecz zrobiłem to co kazał. Przyspieszyłem opierając ręce po obu stronach głowy młodszego.
****************
04.08.21
Hejkaaa
Nie chce nic mówić, ale... Już jest sierpień 😭😭😭
Jak u was?
Miłego wieczoru kochani
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top