|53|
Następnego dnia rano, bałem się otworzyć oczy bojąc się, że zbliżenie z Jiminem było jedynie snem. Dlatego, kiedy tylko uchyliłem powieki nie zauważyłem nikogo obok siebie przez co poczułem jak moje oczy się zaszkliły, a w klatce ból. Jednakże miałem nadzieję, że młodszy po prostu wcześnie wstał.
Podniosłem się z łóżka ubierając w czyste ubrania, a następnie zszedłem na dół, gdzie było pusto. To był jednak sen?
ㅡ Błagam nie... ㅡ Szepnąłem załamany. ㅡ Proszę. ㅡ Mówiłem zaglądając w każde pomieszczenie. Nie było go. Wróciłem do kuchni przybity. Wstawiłem wodę na kawę, a następnie oparłem się o szafki. To był tak bardzo realistyczny sen, że uwierzyłem w niego. Jaki ja głupi...
Dla zbicia ciszy włączyłem radio, a po chwili usłyszałem charakterystyczne pstryknięcie, więc zalałem kubek wodą.
Po kilku chwilach poczułem dotyk na talii. Podskoczyłem odwracając się. Zdziwiony wyłączyłem grające urządzenie patrząc na chłopaka.
ㅡ Jimin.
ㅡ Coś nie tak? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył.
ㅡ Ja nie.. ㅡ Odparłem wycierając oczy. ㅡ Kawy?
ㅡ Hej... Co się stało? ㅡ Spytał łapiąc moją dłoń.
ㅡ Tak bardzo byłem samotny bez ciebie, że myślałem, że to co wczoraj się wydarzyło było snem. Przepraszam...
ㅡ Nie masz za co. Wszystko jest w porządku.
ㅡ Gdzie byłeś? ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę. ㅡ W sklepie? ㅡ Spytałem widząc na ziemi papierową torbę.
ㅡ I chwilę u Tae, ale nie było go. Chyba już wyjechał na wakacje. ㅡ Odparł. ㅡ Przepraszam mogłem zostawić ci jakąś kartkę. Nie pomyślałem. Wybacz.
ㅡ Jest okay. Cieszę się, że to nie był sen. ㅡ Przytuliłem go. ㅡ Ale już tak nie rób, proszę cię. Prawie się załamałem na amen.
ㅡ Nie zrobię. Chciałem wrócić zanim się obudzisz, ale nie zdążyłem. Chciałem zrobić miłą niespodziankę. ㅡ Stwierdził przytulając mnie mocniej.
ㅡ Wybacz.
ㅡ Jesteś bardziej emocjonalny niż wcześniej. ㅡ Oznajmił zaskoczony, lekko się odsuwając i patrząc na moją twarz.
ㅡ Nie prawda. Zdaje ci się. Zrobię tą kawę.. ㅡ Westchnąłem wyjmując drugi kubek.
ㅡ Guk ja to widzę. ㅡ Stwierdził kładąc dłoń na mym ramieniu tym samym powstrzymując mnie przed wsypaniem brązowego proszku.
ㅡ Co niby widzisz? ㅡ Mruknąłem. Nie lubiłem rozmawiać na temat uczuć, a zwłaszcza z samego rana.
ㅡ Nie denerwuj się, proszę. Chcę powiedzieć, że stałeś się bardziej wrażliwy. Wiem, że to przeze mnie, bo cię cholernie zraniłem. Ale...
ㅡ Wszystko co mówisz..... Jest kłamstwem. Od zawsze byłem bardzo emocjonalny. Odkąd moja rodzina zginęła. Tylko... Nie pokazywałem Tobe tak bardzo tej strony, ponieważ przy tobie byłem szczęśliwy. Potem to zerwanie... Aish.. Nie umiem panować nad emocjami. Nie teraz, kiedy przez miesiąc ich nie ukrywałem. Na początku też miałem problem by je tak jakby... "wyciszać" aż w końcu nauczyłem się tego. Po dwóch latach. Teraz też będzie trudno.
ㅡ Jungkook. Przy mnie nie musisz ich ukrywać. Wolę, gdy je pokazujesz. Wtedy wiem jak naprawdę się czujesz.
ㅡ Nie rozumiesz, że jestem dorosłym mężczyzną? Nie wypada mi zachowywać się jak beksa czy ciota.
ㅡ Nie jesteś ani beksą ani ciotą. ㅡ Fuknął. Podszedł chwytając mnie dosyć mocno za kołnierz koszulki. ㅡ Jesteś najbardziej męskim i upartym mężczyzną jakiegokolwiek poznałem. Nie mów, że jesteś słaby. Wiem, że jesteś silny. W dodatku każdy ma prawo do płaczu, na załamanie się i nikt nie może Ci tego zabronić, rozumiesz?! ㅡ Krzyknął szarpiąc moją osobę. ㅡ Każdy jest wrażliwy tylko inni udawają, że nic ich nie rusza, a tak naprawdę w środku płaczą.
ㅡ Ty też? ㅡ Spytałem na co młodszy złagodniał odsuwając się po kilku chwilach.
ㅡ Ja... Ja też. Tylko teraz tego nie pokazuje.
ㅡ Czyli udajesz, że nic cię nie rusza.
ㅡ Mówimy teraz o czymś innym. ㅡ Stwierdził krzyżując ręce na piersi.
ㅡ Nie prawda. Mówimy o tym samym.
ㅡ Ale nie rozmawiamy teraz o mnie. Tylko o tobie i uczuciach. ㅡ Odparł.
ㅡ Twierdzę inaczej, ale nie będę się kłócić. ㅡ Westchnąłem uciekając wzrokiem. ㅡ W dodatku nie chcę o nich rozmawiać. Idź do salonu. Zaraz przyniosę kawę. ㅡ Poprosiłem włączając znowu czajnik z wodą. Młodszy bez słowa zrobił to o co go poprosiłem, a ja zacząłem się zastanawiać nad jego słowami. Mówił o innych czy o sobie? Wiem, że na ten moment się tego nie dowiem.
ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyknął i przybiegł z powrotem z uśmiechem. ㅡ Wpadłem na pomysł.
ㅡ Mam się zacząć bać? ㅡ Spytałem. ㅡ Co takiego?
ㅡ Pójdziemy na polane. ㅡ Oznajmił. ㅡ Ładna dzisiaj pogoda i...
ㅡ Nie mam na to ochoty, Chim. Nie dzisiaj. Mogę w końcu kawę wypić?
ㅡ No nie bądź taki. Rusz tyłek i idź po jakiś koszyk. Już już. ㅡ Rzekł i poszedł na górę. Wywróciłem oczyma patrząc bezradnie na mój upragniony zastrzyk energii, a następnie poszedłem do schowka wyjmując średniej wielkości koszyk. Spakowałem na do niego kilka smakołyków. ㅡ Jesteś gotowy?
ㅡ A dasz mi za to buzi? ㅡ Mruknąłem zakrywając jedzenie małym ręcznikiem.
ㅡ Później. Teraz już chodźmy. ㅡ Uśmiechnął się chcąc wyjść z pomieszczenia, lecz przyciągnąłem go do siebie wpijając w usta. Od razu pogłębiłem gest opierając młodszego o lodówkę. ㅡ Gukie nie teraz. ㅡ Powiedział odsuwając mnie lekko.
ㅡ A gdzie ci się spieszy?
ㅡ Dobrze. W takim razie małe pieszczoty. ㅡ Zarumienił się zarzucając swoje ręce za mój kark, a jedną swoją nogę na moje biodro.
ㅡ Jesteś uroczy. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko, całując go delikatnie w usta z każdym ruchem pogłębiając gest. Dłonią snułem po jego udzie aż na pośladek bardziej przyciągając do siebie. Nie chodziło teraz o spełnienie potrzeb. Pragnąłem tylko jego bliskości. Z pocałunkami zjechałem na jego szyję i obojczyki zasysając się w kilku miejscach. ㅡ No dobrze. Możemy iść.
ㅡ Tak.
*********************
06.07.021
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia skarby
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top