|47|
Gdy tylko wróciłem do domu rozebrałem się i poszedłem do salonu wyjmując alkohol ze skrytki. Skwasiłem się na widok trunku po ostatniej sytuacji jaka była kilka dni temu, ale koniec końców otworzyłem butelkę upijając łyk kompletnie nie przejmując się faktem iż jutro idę do pracy.
Kilkanaście minut później opróżniłem cały alkohol będąc wstawionym. Chwiałem się na wszystkie strony chcąc utrzymać równowagę co jakoś mi wychodziło. W takim stanie poszedłem na górę wchodząc do dawnego pokoju Jimina. Nie wchodziłem tu odkąd z nim zerwałem. Po prostu nie mogłem. To był mój pierwszy raz.
Położyłem się na łóżku przymykając oczy. Nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem.
***
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Nie wiedziałem, która była godzina, ale nie dbałem o to. Z pulsującą głową wstałem schodząc na dół wpierw otwierając drzwi.
ㅡ Jimin? Co tu robisz? ㅡ Spytałem widząc w progu blondyna. ㅡ Która godzina?
ㅡ Dwunasta. ㅡ Powiedział cicho.
ㅡ Co? Przecież.... Przestałem cały dzień i ranek? Dyrektor mnie zabije. ㅡ Mamrotałem do siebie będąc zestresowany.
ㅡ Czuję, że piłeś.
ㅡ To była tylko jedna lampka wina. ㅡ Skłamałem. ㅡ Może dwie... A może i cała butelka. I nie wina... ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Więc... Co Tu robisz? Powinieneś być w szkole.
ㅡ Skrócili nam lekcje, dlatego przyszedłem. Jeśli to zły moment to...
ㅡ Wejdź. ㅡ Poprosiłem, lecz młodszy bez ostrzeżenia przytulił mnie pchając do środka i sam zamykając za sobą drzwi.
ㅡ Tęsknię za tobą. ㅡ Rzekł wtulając się we mnie jeszcze bardziej.
ㅡ Hej, nie lubię, gdy jesteś smutny. Uśmiechnij się, bo mi zachorujesz.
ㅡ Nie zmuszaj. Jak mam się uśmiechać skoro moja miłość mnie odrzuciła? Błagam daj nam szansę.
ㅡ Z dnia na dzień nie podejmę decyzji. Muszę się zastanowić.
ㅡ Nad czym konkretnie? ㅡ Odsunął się.
ㅡ Czy Ci jeszcze zaufam.
ㅡ Jungkook... ㅡ Szepnął bezradnie, a w jego oczach zauważyłem łzy.
ㅡ Przepraszam Jimin, ale... Gdybyś wtedy naprawdę walczył... Nie zrobiłby ci tej malinki. Cały czas mam to w głowie. Że inny facet cię dotyka. ㅡ Dodałem wzdychając.
ㅡ Ja naprawdę walczyłem. ㅡ Powiedział cicho. ㅡ Tylko mnie przytrzymał.... Jak miałem wtedy? Powiedziałeś, że rozmowa miała być bez kłótni i oskarżeń, ale właśnie do tego doprowadzasz. Ciągle ci tłumaczę, że to było bez mojej zgody...
ㅡ Ale ja ci nie wierzę. ㅡ Syknąłem czując w sobie negatywne emocje, które z każdą chwilą wzrastały. ㅡ Nie mogę. To było za dużo. ㅡ Odparłem I zdenerwowany poszedłem do salonu.
ㅡ A może... Boisz się dać drugą szansę, bo myślisz, że skoro jestem jeszcze młody puszczę się z kimś? O to chodzi? Że znudzisz mi się za jakiś czas?
Milczałem, ponieważ nie wiedziałem co odpowiedzieć. Zaskoczył mnie. Mogłem zaprzeczyć, ale teraz zacząłem patrzeć na to inaczej. Czego żałuję, ponieważ zacząłem się sam nakręcać wyobrażając różne sytuacje.
ㅡ Czyli jednak? Myślisz, że jestem dziwką? ㅡ Szepnął płacząc.
ㅡ Nie, Jimin ja tylko.... ㅡ Urwałem, ponieważ młodszy wybiegł z domu. Natychmiast pobiegłem za nim. ㅡ Jimin poczekaj! ㅡ Krzyknąłem. Biegłem ile sił w nogach, a i tak nie mogłem go dogonić. W końcu po chwili go zgubiłem. ㅡ Jimin! ㅡ Zatrzymałem się rozglądając. ㅡ Aish... Kurwa. ㅡ Syknąłem uderzając w latarnie, która na szczęście była plastikowa, dlatego dużej krzywdy sobie nie zrobiłem. Wkurzony wróciłem do domu. Muszę to odkręcić.
Następnego dnia poszedłem do pracy, a po dwóch godzinach lekcji od razu do dyrektora. Musiałem wyjaśnić tą sprawę. Gdy byłem przed gabinetem zapukałem wchodząc do środka.
ㅡ Witam.
ㅡ Spójrzcie kto przyszedł. Gdzie byłeś wczoraj? Nie poinformowałeś, że cię nie będzie.
ㅡ Przepraszam za to. Kompletnie wypadło mi to z głowy. Miałem natłok obowiązków i...
ㅡ Ciekawe jakich, że aż zapomniałeś o swojej pracy.
ㅡ Miałem małe problemy. No dobrze... Duże, dlatego nie mogłem przyjść i poinformować. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Przepraszam.
ㅡ Oby było to ostatni raz. Następnym razem wylatujesz. Idź.
Ukłoniłem się wychodząc z pomieszczenia. Przechadzałem się po korytarzu szukając klasy blondyna, którą znalazłem po kilku minutach, lecz go nie zauważyłem. Podszedłem do Tae.
ㅡ O dzień dobry, trenerze. ㅡ Wstał kłaniając się.
ㅡ Dzień dobry. Jest Jimin? ㅡ Spytałem.
ㅡ Um...Nie. Jest chory. ㅡ Spojrzał na mnie ze współczuciem. Skinąłem głową rozumiejąc.
ㅡ Przyjdź na tej lekcji. Chcę z tobą porozmawiać.
ㅡ Dobrze, trenerze.
Odszedłem kierując się do swojego gabinetu. Padłem na krzesło wzdychając. Usłyszałem dzwonek, a po kilku minutach do środka wszedł brunet.
ㅡ Wiesz najwięcej. Mów.
ㅡ Co mam Ci powiedzieć? Że uważasz go za dziwkę?
ㅡ Wcale, że nie. Nie uważam, że nią jest. Jak się czuje?
ㅡ Mam dwie złe wiadomości. Chociaż jedna może być dla ciebie dobra.
ㅡ Czyli?
ㅡ Zacznę od złej. ㅡ Usiadł przede mną. Tym razem czułem się jak uczeń. ㅡ Wczoraj przybiegł do mnie zapłakany, nie mógł się wypowiedzieć normalnie. Godzinę go uspokajałem. Potem zaprowadziłem go do domu. Była tam jego mama.
ㅡ No dobrze, ale powiedz mi tą drugą wiadomość.
ㅡ To daj mi dokończyć. No, więc... Była tam jego mama. Widząc jego stan zdenerowana oświadczyła, że przenosi go do innej szkoły....
ㅡ Co?
ㅡ W innym mieście. ㅡ Dodał.
ㅡ Że co? ㅡ Wstałem z krzesła unie mogąc uwierzyć.
ㅡ To, że się wyprowadzają. Nie ma go dzisiaj, bo się pakuję. Chcą szybciej wyjechać zanim ich złapiesz, dlatego resztę rzeczy wezmą później.
ㅡ Nie mogę na to pozwolić.
ㅡ To się pospiesz. Wyjeżdżają o dwunastej.
ㅡ Co? To za dziesięć minut.
ㅡ Mogą prędzej. Nie wiem. Zależy jak im się spieszy. Tak mi tylko powiedział Jimin, ale wiesz, że pewno domyślił się, że ja ci wszystko powiem, więc mógł podać mi złą godzinę.
ㅡ Kurwa.... Nie mogę wyjść z pracy. ㅡ Załamałem się. Dyrektor dał mi już ostrzeżenie. Może mnie wyrzucić, ale... Jimin też jest ważny. Może ważniejszy. Teraz mam go stracić na zawsze? ㅡ Pierdole jadę do niego. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Zamknij gabinet, a klucz odnieś do sekretariatu, dobra?
ㅡ Tak, tak... Nie gadaj tylko jedź już.
Wybiegłem ze szkoły wsiadając do samochodu. Byłem tak rozproszony, że nie zauważyłem nie dużego murku, w który uderzyłem, ale olałem to jadąc dalej.
**********************
08.06.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Tym razem nie zapomnę i napisze
Miłego wieczoru kochani
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top