|46|
Załamany poszedłem na spacer zamiast wrócić do domu i uczyć się na jutrzejszą trudną kartkówkę tak jak nauczyciel zapowiedział. Teraz posmakowałem największej goryczy jaką jest strata ukochanego. Tego już nie dało się naprawić skoro nie chciał ze mną rozmawiać. Byłem w rozsypce.
Usiadłem pod drzewem w parku patrząc pusto w zieloną trawę. Mój szloch przerwał telefon. Niechętnie odebrałem.
I jak?
Nie poszło za dobrze, prawda?
ㅡ Nic nie poszło dobrze! ㅡ Krzyknąłem rozłączając się.
Jungkook POV.
Gdy tylko zamknąłem drzwi Jiminowi zacząłem płakać. Bolał mnie widok cierpiącego chłopaka. Ale... To było jedyne wyjście. Kochałem go mocno, ale nie ufałem mu dość całkiem.
Zrozpaczony poszedłem na górę rzucając się na łóżko i pociągając nosem. Może tak było lepiej. Tak musiało być. Nie było nam pisane być razem.
ㅡ Wybacz, Chimmy. ㅡ Szepnąłem zakrywając się kołdrą po samą głowę. Miałem zamiar zasnąć, lecz z tego amoku wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Warknąłem wstając i schodząc na dół. Już chciałem zacząć krzyczeć, lecz w zamian za to zauważyłem Tae. ㅡ Co tu robisz? Jeśli masz zamiar go bronić to idź stąd.
ㅡ Jungkook.... Wiem, że go nienawidzisz. Ale on naprawdę cię kocha.
ㅡ Ale to już nie ma znaczenia Tae.
ㅡ Ma. Bo teraz nie mogę go nigdzie znaleźć. Gdy dzwoniłem do niego był w opłakanym stanie. Nie powinien chodzić w takim stanie po mieście.
ㅡ Że to teraz moja wina?
ㅡ Jak ty już mnie wnerwiasz. Nie to nie. Sam go znajdę. Jak sobie coś zrobi to będzie twoja wina Jeon. ㅡ Fuknął odchodząc.
ㅡ Dobra, Tae! Poczekaj! ㅡ Krzyknąłem. Szybko założyłem buty podbiegając do niego. ㅡ Ale nie myśl, że po tym jak go znajdziemy wrociedo niego.
ㅡ Gadałem dzisiaj z Eunwoo.
ㅡ I co?
ㅡ Powiedziałem mu, że przez to co zrobił chłopak Jimina z nim zerwał. Normalnie się zaśmiał z tego, więc.... Przywaliłem mu i opierdoliłem.
ㅡ Nie. ㅡ Zatrzymałem się zaskoczony.
ㅡ Serio. Tym razem będzie miał ślad. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Dobra. Nie traćmy czasu. Chodźmy go znaleźć.
Westchnąłem idąc za chłopakiem. Niechętnie mu pomagałem, ale z drugiej strony byłem winny samopoczucia młodszego. Byłem zobowiązany pomóc mu.
ㅡ Wiesz może gdzie dokładnie?
ㅡ Nie. Dlatego musimy rozdzielić się.
ㅡ Chyba żartujesz?
ㅡ Jezu przestań. Kochasz go, więc przestań mnie wkurzać i nie udawaj, że cię to nie rusza, bo tak naprawdę martwisz się w cholerę, więc idź tam, a ja tam, jasne?
ㅡ Okay, okay... Spokojnie. ㅡ Uniosłem ręce w geście obrony. Westchnąłem idąc w stronę, którą mi kazał. Rozglądałem się na wszystkie strony szukając blond czupryny. Że aż szok, że nie mogłem znaleźć tak bardzo wyróżniających się włosów. Wierzyłem, że Jimin nie był taki by sobie coś zrobić. Ma silny charakter, ale staje się bardzo wrażliwy, kiedy ktoś go zrani.
Zrezygnowany usiadłem na pobliskiej ławce zastanawiając się, gdzie mógłby być.
ㅡ Przecież musi gdzieś tu być. ㅡ Szepnąłem do siebie. Wyjąłem telefon dzwoniąc do blondyna. Zdziwiłem się słysząc znajomą mi melodię. Wstałem biegnąc w stronę dźwięku. Po paru minutach znalazłem młodszego siedzącego pod drzewem i płaczącego. Na ten widok bolało serce. ㅡ Jimin.. ㅡ Ukucnąłem przed nim. Spojrzał na mnie, zaskoczony moją obecnością.
ㅡ Co ty tu robisz? Idź stąd. ㅡ Prosił uciekając głową byle tylko jej nie widział.
ㅡ Szukałem cię razem z Tae. Baliśmy się o ciebie.
ㅡ Ty, bałeś się o mnie? Nie musiałeś.
ㅡ Chim... ㅡ Westchnąłem ciężko. Usiadłem obok niego i objąłem ramieniem. ㅡ Już jest wszystko dobrze.
ㅡ Brakuje mi ciebie. ㅡ Wyszlochał wtulając się we mnie jakby bał się, że mu ucieknę. ㅡ Dlaczego teraz się martwisz skoro jakiś czas temu kazałeś mi spadać?
ㅡ Tae mnie wystraszył. Powiedział, że jesteś w takim złym stanie, że mógłbyś sobie coś zrobić. A martwię się, bo... Nadal cię kocham, Chim. Miałem taką informację puścić płazem?
ㅡ Więc... Nie dasz drugiej szansy? ㅡ Spytał cicho. Zamilkłem mając mętlik w głowie. Z drugiej strony sprawa z Eunem jest zakończona dzięki Tae.
ㅡ Zobaczymy. ㅡ Odparłem odsuwając go od razu odwracając wzrok od jego załzawionych oczu. ㅡ Powiem Tae, że cię znalazłem.
ㅡ On wie, gdzie jestem. ㅡ Powiedział. No...wryło mnie w ziemię. ㅡ Był tu zanim przyszedłeś. Ale... Ale to nie ważne. Możesz już iść. ㅡ Wstał otrzepując się z brudów, a następnie idąc przed siebie. Ja miałem sobie iść czy on?
ㅡ Zabije cię Tae. ㅡ Szepnąłem do siebie. ㅡ Jimin? ㅡ Zawołałem, a gdy się odwrócił dodałem. ㅡ Przyjdź do mnie jak będziesz czuł się na siłach. Porozmawiamy jeszcze raz. Tym razem bez krzyków i oskarżeń.
Nie odpowiedział tylko ruszył dalej.
**********************
07.06.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Jak w szkole, albo w pracy? Ja już mówię, że pierwszy dzień, a jak to ładnie powiedzieć?.... Koszmarnie. Mam nadzieję, że u was było dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top