|42|

Po półtorej godzinie wróciłem do domu tak jak wskazywał zegarek na nadgarstku. Lecz gdy tylko zamknąłem za sobą po cichu drzwi, światło na korytarzu się zaświeciło. Zmrużyłem oczy przez jasność, zauważając młodszego, który opierał się o ścianę.

ㅡ Gdzie byłeś? Jest środek nocy. Mogło coś Ci się stać.

ㅡ Nie mogłem spać. ㅡ Odparłem zdejmując buty. ㅡ Ale teraz jestem padnięty. Pójdę się położyć. Chodź ze mną. ㅡ Objąłem go ramieniem prowadząc na górę. ㅡ A ty czemu nie śpisz?

ㅡ Ja... No... Chciałem się do ciebie przytulić, ale...

ㅡ To nadal nie jest odpowiedź na moje pytanie. Chciałeś się przytulić dobrze, ale to nie znaczy, że nie spałeś. Czemu?

ㅡ Dużo też myślałem. Ty pewnie też. Nie ma pełni, więc to nie może być powód do nie spania.

ㅡ Masz rację, ale...

ㅡ I myślałem. ㅡ Przerwał mi. ㅡ I zdecydowałem. Nie pójdę na to spotkanie. Wiem, że nie masz nic przeciwko, ale nie chcę byś się zamartwiał. Sam się boję. Eun może zrobić wszystko skoro się we mnie kocha.

ㅡ Jimin posłuchaj. To bardzo miłe i kochane, że myślisz o moich uczuciach. Ale nie zabieraj sobie tych cudownych lat szkolnych przeze mnie. Dopóki jesteś młody, nie masz pracy i innych zmartwień. Mam dwadzieścia siedem lat i żałuję, że nie spędziłem ich lepiej. Dlatego ty korzystaj. Idź z nimi spędzić czas, bo potem będziesz żałować. ㅡ Popatrzyłem mu w oczy, po czym wspiąłem się po schodach na górę wchodząc do swojej sypialni.

ㅡ Ale nie rozumiesz, że....

ㅡ Ja wiem, że będzie tam ten Eunwoo. Nie trawie go. Ale co mogę zrobić, Jimin? Zabronić Ci? Nie mogę. Masz prawo do życia. Nie mogę cię trzymać pod kloszem. Idź już do siebie.

ㅡ Chcę zostać z tobą. ㅡ Szepnął kładąc się na łóżko. Uśmiechnąłem się delikatnie zgaszając światło. Położyłem się obok młodszego przytulając go. ㅡ Masz moje słowo, że jak tylko mnie dotknie dostanie w mordę.

ㅡ Wierzę ci. Jak nie zobaczę na następny dzień śliwy pod okiem będę zły.

ㅡ Jak nie zobaczysz to znaczy, że mnie nie dotykał.

ㅡ Racja. Potem spytam Tae.

ㅡ No wiesz...

ㅡ Śpij już, kochanie. ㅡ Odparłem zamykając oczy. ㅡ Dobranoc.

ㅡ Dobranoc, Kookie. ㅡ Szepnął całując mnie w policzek.

***

Nadeszła sobota. Jimin był na spotkaniu już dwie i pół godziny, a ja siedziałem jak na szpilkach. Nie powinienem, ale... Nie ufałem Jiminowi w stu procentach po tamtej sytuacji. Może go nie uderzyć, ale dać się dotknąć.

ㅡ Przestań tak myśleć. Jest z nim Tae. A co jeśli kłamał? I nie ma żadnego spotkania? Japierdole. Przestań. Po prostu mu zaufaj.

Jednakże ciekawość była większa. Chwyciłem za telefon dzwoniąc do przyjaciela Chima.

ㅡ Halo?

Nie mów Jiminowi, że dzwonię.

Dlaczego?

Chciałem się tylko upewnić czy serio macie to spotkanie i...

A to. Ja niestety nie mogłem pójść. Wypiłem wczoraj za dużo zimnych napoi i gardło mnie boli.

Mówił, że Ty też tam będziesz.
Czemu puściłeś go samego?

Hej, spokojnie. Wiem, że jest też tam Eunwoo. Jimin już nie popełni tamtych błędów. Może... Jak Jimin znajdź sobie kogoś z kim mógłbyś porozmawiać, hm? Dobrze Ci to zrobi.

Rozłączył się.

ㅡ Nie wiesz, ale jedynego przyjaciela straciłem! ㅡ Krzyknąłem rzucając telefon na bok mając w oczach łzy. ㅡ I to z mojej winy. ㅡ Szepnąłem. Wstałem ubierają się na korytarzu, a następnie wychodząc z domu, który zamknąłem. Wsiadłem do samochodu odpalając silnik. Jednak, gdy tylko ruszyłem z daleka zauważyłem Jimina, lecz nie zatrzymałem się. Zahamowałem gwałtowie, gdy wybiegł mi na ulicę, a potem wsiadł do mojego auta.

ㅡ Co się dzieje? Prowadzisz w takim stanie?

ㅡ Po prostu... Kurwa. ㅡ Krzyknąłem uderzając w kierownicę.

Po chwili poczułem na policzku ciepłą i delikatną dłoń, która zmusiła moje ciało do przytulenia.

ㅡ Co się stało?

ㅡ To nie twoje perfumy. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Aish... Idź do domu...

ㅡ Mam cię puścić w takim stanie? Chcę z tobą porozmawiać. Na spokojnie. No... Dalej. ㅡ Mówił czuło i delikatnie, że w końcu poddałem się. Zawróciłem samochód parkując na podjeździe.

ㅡ Przepraszam.

ㅡ Nic się nie dzieje. Chodź. ㅡ Poprosił. Zabrał mi kluczyki wychodząc z auta.

Weszliśmy do środka, gdzie od razu poszedłem do salonu kładąc się na kanapie.

ㅡ A teraz powiedz. Co się stało?

ㅡ Może ty mi powiedz kogo to perfumy.

ㅡ Kolegi. Jak się żegnaliśmy. Naprawdę.

ㅡ A ten drań?

ㅡ Zobaczysz w poniedziałek w szkole.. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Uderzyłeś go?

ㅡ No... Troszeczkę? ㅡ Pokazał małą szparkę między palcami. ㅡ No więcej niż troszeczkę. Będzie miał ślad. Ale to jego wina. Po co dotykał moich włosów. ㅡ Mruknął. ㅡ A przecież są takie piękne. Ale nie zmieniaj tematu. Mów. Dlaczego jesteś w takim stanie?

ㅡ Nic. Tylko... Wspomnienia z dawnych lat wróciły. Nie przejmuj się.

ㅡ Jak mam się nie przejmować? Prawie byś spowodował wypadek. Dokąd chciałeś jechać?

ㅡ Gdziekolwiek. Jak najdalej. Byle zapomnieć.

ㅡ Jungkookie... ㅡ Ukucnął przede mną. ㅡ Masz mnie.

ㅡ I to mi do szczęścia wystarczy. ㅡ Wstałem przytulając go.

*********************

01.06.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Milej nocy i dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top