|41|

ㅡ No więc... Księżyc to ciało niebieskie pochodzenia naturalnego, obiegające planetę, planetę karłowatą lub planetoidę. ㅡ Mówił, gdy to robiłem mocne pchnięcia. ㅡ Zaś Słońce to gwiazda centralna Układu Słonecznego, wokół której krąży Ziemia, inne planety tego układu, planety karłowate oraz małe ciała Układu Słonecznego.

ㅡ Czytaj czytaj. ㅡ Wysapałem. Słysząc przeciągły i głośny jęk młodszego wiedziałem, że trafiłem w idealne miejsce.

ㅡ Muszę? Ah Jeon... ㅡ Sapnął odchylając głowę do tyłu.

ㅡ Tak. Masz umieć choć połowę z tego. Co tam masz? Układ słoneczny?

ㅡ Tak.

ㅡ Zazwyczaj Układ Słoneczny jest na początku roku szkolnego. Macie go teraz?

ㅡ Ty... Kurwa nie ten dział. ㅡ Fuknął obracając kartki do przodu. ㅡ Jeszcze lepiej. Nie ten przedmiot. Mam z chemii.

ㅡ Oj Chim... ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Pieprzyć to. ㅡ Stwierdził rzucając książkę na bok. Przytulił mnie jęcząc do ucha. Cudowna melodia. ㅡ Mocniej, proszę cię.

Spełniłem jego prośbę gwałtownie odwracając go na brzuch.

ㅡ Potem nie krzycz, że nic nie umiesz. ㅡ Odparłem klepiąc go w pośladek, a potem w drugi.

ㅡ Gdzie ja miałbym być na ciebie zły. ㅡ Prychnął. Uderzyłem go mocno zaprzestając ruchów miednicą. ㅡ Co ty robisz?

ㅡ Patrzę na moje kochanie. Od tyłu. ㅡ Dodałem zagryzając wargę. ㅡ Jesteś taki seksowny, wiesz?

ㅡ Wiem. Nie musisz mi tego mówić. ㅡ Rzekł. Chwyciłem go za włosy zmuszając by się wyprostował. ㅡ To boli puść.

ㅡ Skoro wiesz nie pozwól by inni tak myśleli. Jesteś mój i nikogo więcej, jasne?

ㅡ Kook.... ㅡ Syknął.

ㅡ Jasne?

ㅡ Dobrze, ale puść. ㅡ Poprosił. Zrobiłem to odwracając go z powrotem na plecy. ㅡ Jesteś głupi czy co? Chciałeś wyrwać mi włosy?

ㅡ Uspokój się. ㅡ Powiedziałem poważnie, patrząc mu w oczy. ㅡ Chciałem Ci uświadomić co jest teraz ważne... Włosów ci nie wyrwałem, więc nie przesadzaj. Chciałem tylko byś wiedział, że jesteś mój. Nie jakiegoś Cha Eunwoo tylko mój.

ㅡ Kook ja to wiem. Zrobiłem błąd, ale ja cały czas należę do ciebie.

ㅡ I tego się, kochanie trzymajmy. ㅡ Mruknąłem całując go w czoło. ㅡ To jak? Kończymy i idziesz się uczyć.

ㅡ Jasna sprawa.

***

Kilka godzin później, gdy to porządkowałem dokumenty, a mianowicie zgody na wycieczkę, które muszę rozdać uczniom, do pokoju wszedł młodszy z książką w dłoni.

ㅡ Umiesz?

ㅡ Spytaj, a zobaczysz. Co to?

ㅡ Za miesiąc jest wycieczka. Pomagam Pani Wang z tym. Jedziesz na nią?

ㅡ Nie mówili nic o tym. Może to dla młodszych klas.

ㅡ Możliwe. Ale prawdopodobnie pojadę z nimi.

ㅡ Na długo? I gdzie? ㅡ Usiadł mi na udach.

ㅡ To wycieczka do stolicy Chin. Na tydzień. ㅡ Odparłem głaszcząc jego bok wzdychając. ㅡ Może wasza klasa też jedzie, ale nie zostaliście jeszcze poinformowani.

ㅡ Obyś miał rację.

ㅡ No... Pokaż czy umiesz. ㅡ Odebrałem od niego książkę. Po parunastu minutach, gdy to go pytałem uśmiechnąłem się lekko. ㅡ Wszystko umiesz. Na pewno będzie dobra ocena. Ale jeszcze sobie powtórz, bo zapomnisz.

ㅡ Guk... Później.. Jestem wykończony. ㅡ Oparł swoją głowę na mym barku. ㅡ W sobotę spotykam się z kolegami ze szkoły. Zaprosili mnie też. Pójdziemy na pizze.

ㅡ Cieszę się. Nie mogę Ci przecież zabraniać spotykać się z przyjaciółmi.

ㅡ Nie są moimi przyjaciółmi. ㅡ Mruknął. ㅡ Kolegami z klasy. O.

ㅡ Dobra, niech Ci będzie.

ㅡ Tylko, że... Będzie tam też.. Cha Eunwoo. ㅡ Powiedział cicho, uciekając wzrokiem.

ㅡ Jimin. ㅡ Spojrzałem na niego zdenerwowany. Warknąłem wstając z krzesła podchodząc do okna.

ㅡ Po twojej reakcji wywnioskuję, że się nie zgadzasz już. Okay... Powiem, że nie przyjdę. ㅡ Oznajmił smutno.

ㅡ Wiesz, że nie mam nic przeciwko byś się z nimi spotkał. Po prostu on zaczyna mnie denerwować. A niestety nic nie mogę zrobić. Cholerna praca nauczyciela.

ㅡ Kook. Idę tam razem z Tae. Obiecuje, że będę siedział od Euna z daleka. Nawet się do niego nie odezwę. ㅡ Podszedł przytulając w pasie. ㅡ Kocham tylko ciebie, Jungkookie.

ㅡ Ufam Ci. I mam nadzieję, że nie rozczarujesz mnie, Chim.

ㅡ Udowodnię Ci. Pójdę do siebie. Jest późno. Jutro na którą masz?

ㅡ Od rana. ㅡ Odparłem.

ㅡ W porządku. Dobranoc. ㅡ Wyszedł zanim zdołałem mu odpowiedzieć.

Westchnąłem ciężko rozbierając się i idąc do łazienki. Po długim, letnim prysznicu, gdzie ochłonąłem przebrałem się w piżamę idąc do swojego pokoju kładąc na łóżku.

Zacząłem nucić po cichu spokojną melodie z serialu. Była moją ulubioną. Jednakże urwałem czując jak po moim policzku coś spływa. Podniosłem się zaświecając lampkę nocną. Okazało się, że były to moje łzy. Nawet nie wiedziałem, że płaczę. Starłem je biorąc głęboki wdech, lecz po chwili zaśmiałem się z tego. Jak bardzo muszę być nienormalny, że płaczę przez tą błahostkę?

Wiedziałem, że nie zasnę, ponieważ miałem mętlik w głowie. Myśli, których chciałem się pozbyć. Dlatego po cichu wstałem ubierając się w wygodne ubrania, a następnie opuściłem swój pokój. Na palcach z szedłem na parter zakładając swoje sportowe buty. W końcu po chwili wyszedłem z domu i pobiegłem w stronę cmentarza.

****************

01.06.21

Hejka

Specjalnie na ten dzień zmusiłam się, bo tak nie dokończyłabym tego rozdziału.

Może trochę za późno, ale... Udanego Dnia Dziecka kochani 💖💖

Miłej nocy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top