|39|

Po kilku godzinach wróciłem do domu, ówcześnie pisząc młodszemu by nie przychodził.

Rozebrałem się na korytarzu wchodząc w głąb domu, lecz słysząc trzask zawróciłem widząc w korytarzu chłopaka.

ㅡ Dlaczego już nie mogę do ciebie przychodzić?

ㅡ Dyrektor podejrzewa. Podobno ktoś mu doniósł, że za często jesteś u mnie. Puściłem mu bajeczkę, że masz problemy, więc jak coś jestem twoim psychologiem. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Rozumiem. Uh... Kto podkapował?

ㅡ Nie mam pojęcia. Ale musimy liczyć się z tym, że będzie kazał komuś nas obserwować. Dlatego zero bliskości w szkole.

ㅡ W porządku. Ale... W domu to nie obowiązuje. ㅡ Uśmiechnął się wskakując na mnie. ㅡ Idź do sypialni. ㅡ Rozkazał zdejmując swoją koszulkę całując moją szyję. ㅡ Masz lubrykant?

ㅡ Nie. Znowu nie kupiłem.

ㅡ Znowu nici z zabawy?

ㅡ Nie mówiłeś coś, że dwa tygodnie celibatu? Zostały trzy dni...

ㅡ Jebać celibat. Ja chce się z tobą kochać. ㅡ Zrobił słodkie oczka.

ㅡ Celibat to celibat. ㅡ Odstawiłem go na ziemię.

ㅡ To idę do burdelu. ㅡ Fuknął zakładając bluzkę.

ㅡ A idź. ㅡ Mruknąłem. Wtedy blondyn ruszył w stronę wyjścia. Założył buty otwierając drzwi i wychodząc. ㅡ Serio poszedł? Jimin! ㅡ Krzyknąłem biegnąc za nim na bosaka. ㅡ Chim! ㅡ Zawołałem rozglądając się na boki. Wtedy usłyszałem trzask drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę widząc w oknie uśmiechniętego chłopaka. ㅡ Otwórz! Bo jak wejdę to zobaczysz! Nie zapominaj, że to mój dom. ㅡ Szepnąłem ostatnie zdanie do siebie. Poszedłem do tyłu wchodząc do środka przez tylnie drzwi, o których młodszy nie wiedział. To było zbyt łatwie.

Szukając blondyna nagle poczułem, że o coś zahaczyłem upadając na podłogę, a po chwili nie wielki ciężar na plecach.

ㅡ Myślałeś, że nie przyjdziesz od tyłu?

ㅡ Zejdź.

ㅡ Nie. Mi wygodnie. ㅡ Odparł wręcz kładąc się na mnie. ㅡ Powinieneś dostać karę.

ㅡ Właśnie! ㅡ Oświeciło mnie. Jednym ruchem zmieniłem nasze pozycje będąc na górze. ㅡ Masz do przebiegnięcia dziesięć kółek, czyż nie?

ㅡ Nie. Oj daj spokój no... ㅡ Jęknął niezadowolony.

ㅡ Kara to kara. Jutro na lekcji. Przy wszystkich.

ㅡ Oszalałeś.

ㅡ Nazywają mnie szaleńcem. ㅡ Powiedziałem głębokim głosem. ㅡ Jestem głodny. Chodź. ㅡ Wstałem idąc do kuchni, lecz widząc bałagan odwróciłem się ciągnąc blondyna do salonu. ㅡ Usiądź tu. Zrobię Ci niespodziankę.

ㅡ Guk, wszystko w porządku?

ㅡ Tak. Siedź i nie ruszaj się. ㅡ Poprosiłem spokojnie, cmokając go w usta.
Wróciłem do poprzedniego pomieszczenia sprzątając w szybkim tempie śmieci. Pech chciał, że poślizgnąłem się o coś mokrego na podłodze lądując na ziemi. Zapomniałem, że z rury wycieka. Szybko pozbierałem śmieci wyrzucając do kosza.

ㅡ Jungkook? ㅡ Usłyszałem kroki. ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Tak. Idź do salonu.

ㅡ Ale był huk. Upadłeś?

ㅡ Nie to... Garnek.

ㅡ Nie okłamuj mnie. ㅡ Mruknął wchodząc do środka. ㅡ Co się stało?

ㅡ Wszystko w porządku.

ㅡ Kook. Widzę. W tej chwili masz mi powiedzieć. ㅡ Fuknął.

ㅡ Nic się nie dzieje. ㅡ Wstałem z ziemi. ㅡ Tylko tyłek mnie boli, ale przeżyje. Idź do salonu, bo chce niespodziankę ci zrobić.

ㅡ Jak coś to mów. ㅡ Westchnął. ㅡ W takim razie rób. Pójdę do sklepu.

ㅡ W porządku. ㅡ Skinąłem głową. ㅡ Tylko wróć szybko! ㅡ Krzyknąłem, gdy młodszy poszedł na korytarz. Odetchnąłem z ulgą wyjmując potrzebne składniki. Nie miałem żadnego pomysłu, dlatego zrobiłem racuchy. Po kilkunastu minutach usłyszałem trzask drzwi, a do środka wchodzi blondyn. ㅡ Co kupiłeś?

ㅡ A to. ㅡ Z kieszeni wyjął czerwoną tubkę sam będąc czerwony na policzkach. ㅡ Nie pytaj. Spaliłem się ze wstydu przy kasjerce. Jeszcze jakiś stary gościu mówił bym wziął gumki, aby nie było wpadki.

ㅡ A ty na to? Nie uwierzę, że puściłeś to płazem.

ㅡ Masz rację. Powiedziałem mu, że to ja będę pieprzony, a nie ja kogoś. Zamknął się i uciekł. ㅡ Mruknął. ㅡ Już nigdy więcej nie pójdę po to, rozumiesz?

ㅡ Niech Ci będzie. Jesteś głodny? ㅡ Spytałem podając mu danie.

ㅡ Chcę ciebie. ㅡ Odparł krzyżując ręce na piersi udając obrażone dziecko.

ㅡ Mówiłem już. ㅡ Wywróciłem oczyma. Nie sądziłem, że po tym chłopak zacznie się rozbierać. ㅡ Jeśli zdejmiesz bokserski to.. ㅡ Urwałem, bo zrobił to. ㅡ Ubierz się.

ㅡ Nie. Będę tak chodził, dopóki się mną nie zajmiesz. ㅡ Fuknął podchodząc do mnie bliżej.

ㅡ Jimin... ㅡ Wywróciłem oczyma. ㅡ Nie mam na to siły. ㅡ Dodałem podnosząc jego ubrania i podając mu je. ㅡ Ubierz się. ㅡ Mruknąłem idąc na górę.

ㅡ Zrobiłem coś źle?

ㅡ Po prostu nie dziś. ㅡ Odpowiedziałem wchodząc do sypialni rzucając się na łóżko.

ㅡ Jungkook proszę...

ㅡ Jestem zmęczony, czego nie rozumiesz? ㅡ Uniosłem lekko głos.

ㅡ Chciałem spytać co się dzieje, ale widzę, że i tak mi nie powiesz. Pójdę do Tae. Przepraszam. Nie chciałem cię zdenerwować. ㅡ Szepnął chcąc wyjść.

ㅡ Jimin, czekaj. ㅡ Zawołałem. ㅡ Jestem taki, bo... Jutro jest rocznica... I...

ㅡ Twojej rodziny?

ㅡ Ja po prostu... Co roku jest mi trudniej. Minęło już tyle lat, a nadal nie mogę się pogodzić z ich odejściem. Tęsknię tak bardzo, że boli serce. Nie byłem nawet na ich pogrzebie, bo rodzina zastępcza mnie zamknęła w pokoju. Nie pożegnałem się z nimi odpowiednio. Zawsze kilka przed tym dniem mam problemy ze snem. Problemy z emocjami... Przepraszam, że cię teraz zraniłem. Nie chciałem krzyczeć.

ㅡ Kookie... ㅡ Podszedł przytulając mnie. Rozpłakałem się oddając gest. ㅡ Ja to rozumiem. Nie musisz przepraszać. To ja powinienem, bo zmusiłem cię byś to powiedział. Wybacz. Co mogę zrobić?

ㅡ Bądź przy mnie. ㅡ Poprosiłem. ㅡ Potrzebuję cię.

ㅡ Będę. Nie martw się. Kocham cię.

ㅡ Też cię kocham, Jimin. Chcesz ich poznać?

ㅡ Jasne. ㅡ Uśmiechnął się lekko co odwzajemniłem. 

********************

24.05.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top