|34|

Jimin POV.

Zdenerwowany wszedłem do rodzinnego domu nie chcąc czekać na rodzicielkę. Byłem zbyt wkurzony, aby być cierpliwy. Jednakże po drodze, dyskretnie włączyłem dyktafon w telefonie. Musiałem mieć na niego większe haki. Rzuciłem plecak na bok szukając po pomieszczeniach ojca, którego w końcu znalazłem w gabinecie.

ㅡ Co ty wyprawiasz? ㅡ Fuknąłem zamykając za sobą drzwi.

ㅡ Jak się do mnie zwracasz?

ㅡ Tak jak się należy. Jak możesz mi grozić....

ㅡ Daje ci ostatnią szansę. Albo spikniesz się z tym Cha Eunwoo...

ㅡ Albo co?

ㅡ Pożegnasz się raz na zawsze z twoim nauczycielem. Wybieraj.

ㅡ Nie możesz mnie zmusić do miłości! To chore.

ㅡ Słuchaj ty mały gnojku. ㅡ Wstał z fotela podchodząc do mnie i łapiąc za gardło. ㅡ Nasza firma upada. Już za kilka dni będę z niczym. Więc do cholery jasnej....

ㅡ Nie. Nie zrobię nic dla ciebie! Daj mi żyć! ㅡ Krzyknąłem wyrywając się, lecz wzmocnił uścisk. Zacząłem się dusić.

ㅡ Wybieraj. Mam go zgłosić na policję czy... ㅡ Urawał pstrykając palcami. Usłyszałem ładowanie broni, a z ciemności wyszła zakapturzona postać z karabinem w rękach. ㅡ Mam go sam załatwić?

ㅡ Nic mu nie rób. Jest niczemu winny. Dobrze. Zrobię to, tylko go zostaw.

ㅡ Słuszna decyzja. Zejdź mi z oczu.

Puścił mnie, więc spokojnie mogłem wyjść z gabinetu, a następnie z domu, gdzie dopiero poza nim wyłączyłem nagrywanie w telefonie i to z nim ruszyłem na komisariat. Po co zwlekać?

***

Wparowałem jak huragan na posterunek. Oddychając ciężko wyjaśniłem na szybko sytuację, gdzie zostałem przekierowany do detektywów. Jakie było moje szczęście, że byli to ci sami co wcześniej.

ㅡ Kojarzę cię. Jesteś...

ㅡ Park Jimin.

ㅡ Właśnie. Siadaj. Co się stało? ㅡ Spytał. Wyjąłem telefon włączając nagranie. ㅡ Kto to?

ㅡ Mój ojciec. Proszę słuchać. ㅡ Poprosiłem. Po kilku minutach odtwarzanie się skończyło. ㅡ Proszę mi pomóc. Jak Pan słyszał. Grozi, że zabije mojego chłopaka. Błagam.. Detektywie. ㅡ Po policzkach spływały łzy.

ㅡ Zajmiemy się tą sprawą. Mówił Pan coś wcześniej, że Pana pobił?

ㅡ Tak. M-mam papiery ze szpitala. Mogę pokazać i...

ㅡ Nie trzeba. Proszę tu podpisać i przeczytać czy zeznanie się zgadza. ㅡ Rzekł podając mi wydrukowany dokument.

ㅡ Tak. Zgadza się. ㅡ Odparłem podpisując.

ㅡ Dziękuję. A teraz pojedziemy do Pana domu. ㅡ Stwierdził wstając z krzesła co zrobiłem to samo..

*

Zajechaliśmy pod mój dom. Razem z policją weszliśmy do środka.

ㅡ Kochanie? Co tu robi policja? ㅡ Spytała mama wycierając ręce ręcznikiem.

ㅡ Gdzie ojciec?

ㅡ Na górze, ale... ㅡ Nie dałem jej dokończyć idąc z funkcjonariuszami na piętro. Zaszliśmy do gabinetu zastając tam starszego. Zdziwił się widząc mnie z władzami. Potem wszystko przebiegło zbyt szybko. Zakuli mężczyznę i zaprowadzili do radiowozu.

ㅡ Czekajcie. ㅡ Warknął spojrzawszy na mnie. ㅡ Myślałeś, że nie domyślę się, że pójdziesz na gliny? Wszystkim się już zająłem. ㅡ Zaśmiał się wsiadając do samochodu.

ㅡ Zająłeś? Czym... Jungkook. Kurwa. ㅡ Syknąłem biegnąc w stronę domu mężczyzny.

Biegłem, mimo że brakło mi tchu aż dotarłem na miejsce po kilku minutach. Wparowałem do środka szukając ukochanego.

ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyczałem.

ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytał wycierając włosy ręcznikiem. ㅡ Jimin?

ㅡ Nic ci nie jest... ㅡ Przytuliłem go.

ㅡ No jasne, że nic mi nie jest. Ale dlaczego miało coś mi być?

ㅡ Bo... ㅡ Urwałem, gdy dzbanek metr od nas się roztrzaskał. ㅡ Padnij. ㅡ Zaleciłem. Położyliśmy się na podłodze czołgając się w bezpieczne miejsce. Weszliśmy do skrytki, gdzie na szczęście nie było okien.

ㅡ Do cholery jasnej wytłumacz mi co się dzieje! ㅡ Warknął zdenerwowany.

ㅡ To ojca sprawka. Wynajął na ciebie zabójcę.

ㅡ No świetnie... Umrę od jakiegoś psychopaty. ㅡ Mruknął. ㅡ Ale chociaż coś się dzieje w tym życiu. ㅡ Wzruszył ramionami za co dostał ode mnie w głowę. ㅡ Ała, nie bij mnie. Jesteśmy w poważnej sytuacji.

ㅡ Właśnie. A ty sobie żartujesz.

ㅡ Ja? Kiedy?

Wywróciłem oczyma uchylając lekko drzwi, lecz zostałem z powrotem wciągnięty do środka będąc oparty o ścianę.

ㅡ Powaliło cię do reszty. Chcesz by cię zastrzelił?

ㅡ Mamy tu tak siedzieć?

ㅡ A żebyś wiedział. Jak masz telefon może zadzwoń na policję. ㅡ Uniósł brew. Westchąłem robiąc co kazał. Obiecali przyjechać jak najszybciej. ㅡ Teraz mamy czas dla siebie.

ㅡ Jungkook. To nie czas na romanse. ㅡ Fuknąłem, lecz ścisnął moje pośladki. ㅡ Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji.

ㅡ Tutaj jesteśmy bezpieczni, Jimin. Zaraz policja przyjedzie. Za kilka minut wszystko się skończy. Więc czemu by tak się nie pobawić?

ㅡ Jesteś nienormalny. ㅡ Stwierdziłem jednak wpiłem mu się w usta. Podskoczyłem obejmując go nogami w pasie.

ㅡ Obaj jesteśmy. ㅡ Zaśmiał się zjeżdżając pocałunkami na moją szyję.

Po kilku minutach słysząc krzyki policjantów oderwaliśmy się od siebie wychodząc z ukrycia.

***

Po interwencji funkcjonariuszy zostałem już u Jungkooka, z którym mieliśmy pewne sprawy do skończenia. Dlatego, gdy tylko wyszli poszliśmy do sypialni rzucając się na łóżko.

ㅡ W końcu sami i na wygodnym materacu. ㅡ Rzekł zdejmując nasze ubrania.

ㅡ Masz rację. ㅡ Poparłem go pomagając mu. ㅡ Masz lubrykant, nie?

ㅡ Za kogo ty mnie masz? Będąc z tobą zawsze muszę go mieć. ㅡ Odparł wstając i otwierając szufladę. ㅡ A jednak nie mam.... No to kicha. Jutro będziemy się kochać. ㅡ Dodał i wyszedł z pokoju.

ㅡ Ej no! ㅡ Krzyknąłem.

********************

13.05.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top