|30|
Jimin POV.
Rano poszliśmy osobno do szkoły nie chcąc wzbudzać podejrzeń. Martwiłem się o starszego. Jego zachowanie niepokoiło mnie. Zachowywał się tak odkąd byłem w szpitalu. Nic nie rozumiałem.
ㅡ Tae. ㅡ Zawołałem. ㅡ Muszę z tobą porozmawiać. ㅡ Powiedziałem łapiąc go za dłoń i prowadząc do pustej sali.
ㅡ O co chodzi? ㅡ Spytał siadając na ławce.
ㅡ O Jungkooka. Jest dziwny. Nie w tym złym znaczeniu. Jest ciągle zamyślony, smutny. Choć chce to ukryć ja to widzę. Jest tak odkąd trafiłem do szpitala. Taehyung..
ㅡ Czy mówił coś co go... Bardzo zraniło? Kiedyś na przykład...
ㅡ Hm.... Mówił o rodzinie. Stracił ją. Jego rodzice i brat zginęli w wypadku samochodowym.
ㅡ Masz odpowiedź, Chim.
ㅡ Ale jaką?
ㅡ On myśli o rodzinie. Jak chcesz idź z nim porozmawiać. ㅡ Rzekł. ㅡ A teraz chodź na lekcje, bo się nam oberwie. ㅡ Objął mnie ramieniem wychodząc z klasy.
**
Kiedy nadeszła długa przerwa na lunch, pobiegłem do gabinetu nauczyciela wychowania fizycznego. Zapukałem wchodząc do środka, lecz byli tam już jacyś chłopacy.
ㅡ O co chodzi, Jimin? ㅡ Spytał starszy wstając z miejsca.
ㅡ Przepraszam. Przyjdę później.
ㅡ Nie bój się. ㅡ Powiedział jeden z chłopaków, podchodząc do mojej osoby i kładąc dłoń na mym barku. ㅡ Nie gryziemy. ㅡ Zaśmiał się. Strąciłem jego rękę patrząc na bruneta.
ㅡ Dobra, Lee starczy. Zbierzcie drużynę i za dziesięć minut widzę was na boisku. Ino się spóźnicie zrobicie dziesięć kółek w ramach kary. ㅡ Fuknął.
ㅡ Widzimy się później, Jimin. ㅡ Rzucił uczeń w moją stronę puszczając oczko w ramach za to pokazałem mu środkowy palec. Wyszli zostawiając nas samych.
ㅡ O co chodzi, Jimin? ㅡ Spytał podchodząc i obejmując mnie w pasie.
ㅡ Chciałem z Panem porozmawiać, ale nie ma Pan czasu w dodatku... ㅡ Odsunąłem się otwierając drzwi. ㅡ Mamy szpiegów. ㅡ Dodałem patrząc na wcześniejszych chłopaków, którzy zaraz uciekli. Z powrotem zamknąłem drzwi. ㅡ To ważny temat dla mnie. Dlatego przyjdę później. ㅡ Powiedziałem. Podszedłem bliżej nachylając się nad jego uchem. ㅡ Porozmawiamy w domu. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Martwię się o ciebie.. ㅡ Odsunąłem się posyłając mu delikatny uśmiech. ㅡ Do widzenia, profesorze. ㅡ Ukłoniłem się wychodząc z gabinetu.
ㅡ Hej, Jimin! ㅡ Usłyszałem z boku. Spojrzałem na chłopaka, który opierał ścianę. ㅡ Nie za często chodzisz do Pana Jeona?
ㅡ Co? Nie prawda.
ㅡ No i po co kłamiesz? Coś cię z nim łączy?
ㅡ Jesteś zboczony. Nic mnie z nim nie łączy. ㅡ Westchnąłem zachowując spokój, ponieważ niekontrolowany wybuch złości tylko by utwierdził go w tezach. ㅡ A może tobie Pan Jeon się podoba? ㅡ Zacząłem podchodzić do niego bliżej. ㅡ Tylko zwalasz to na innych by nikt nie odkrył kto ci się tak najbardziej podoba. Mam rację?
Niespodziewanie chwycił mnie za nadgarstek prowadząc do schowka na miotły. Zamknął nas tam.
ㅡ A jednak? ㅡ Uniosłem brew z chytrym uśmiechem.
ㅡ Zamknij się, bo będzie źle. Dobra. Masz mnie. Pan Jeon jest cholernie pociągający i seksowny. Nigdy tak nie miałem, ale odkąd przyszedł do naszej szkoły... Natychmiast zapisałem się na koszykówkę. Pomóż mi. Już niedługo będzie dla mnie trenerem, mentorem, facetem wszystkim...
ㅡ Nie chcę. ㅡ Fuknąłem czując jak się we mnie gotuję. Miałem ochotę go zdzielić.
ㅡ Błagam, Jimin.. ㅡ Klęknął na podłodze, prawie że płacząc.
ㅡ Sam sobie go zdobądź. Nie jestem gejem. ㅡ Skłamałem, ale co jeśli on kłamie i w ten sposób mnie sprawdza bym się przyznał? Nie ma tak.
ㅡ Dobra. Jeszcze do końca tygodnia będzie mój.. ㅡ Warknął wychodząc z pomieszczenia.
Po południu, gdy to skończyłem lekcje pobiegłem do domu. Dzisiaj Jeon skończył wcześniej mnie, dlatego był na pewno już w domu. Wszedłem do środka wpadając na starszego.
ㅡ Widzę, że bardzo Ci się spieszyło dotarcie tutaj. ㅡ Rzekł. ㅡ O czym chciałeś porozmawiać?
ㅡ Dobra, to na później! Ten cały Lee... Z trzeciej. Co był u ciebie w gabinecie.
ㅡ Ah ten. Pamiętam i co?
ㅡ Spróbuj tylko mu ulec, a ukatrupie. ㅡ Warknąłem udając, że chce go uderzyć przez co podskoczył.
ㅡ Ale... Nie rozumiem.
ㅡ Błagał mnie bym pomógł mu cię zdobyć. Podobasz mu się i stwierdził, że do końca tygodnia cię zdobędzie. Więc ostrzegam. ㅡ Fuknąłem.
ㅡ Podobam mu się? ㅡ Spytał uśmiechając się lekko. Chciałem go za to trzepnąć, lecz zdążył złapać mój nadgarstek przyciągając do siebie. ㅡ Nie musisz być zazdrosny. Mam ciebie. Starczy mi. W dodatku jesteś starszy od niego. Nie biorę się za małolatów i niepełnoletnich. Ty jesteś moją księżniczką. ㅡ Szepnął mi do ucha przez co zarumieniłem się.
ㅡ Jungkook... Serio uważaj, okay?
ㅡ Będę, kochanie. Nie martw się. Bardzo cię kocham.
ㅡ A ja kocham ciebie. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Guk... Co do wczorajszego wieczoru...
ㅡ Nie podobało Ci się?
ㅡ Chcę to powtórzyć, ale teraz chciałbym zapytać o to co stało się w nocy. Guk, co się dzieje?
ㅡ Znowu nie rozumiem. O co chodzi?
ㅡ Uh.... Martwię się o ciebie. Jesteś ciągle smutny, płaczesz w nocy... Co jest?
Milczał patrząc mi w oczy. W końcu westchnął odsuwając się.
ㅡ Po prostu.... Boję się.
ㅡ Czego?
ㅡ Wtedy w szpitalu. Przypomniałem sobie jak straciłem rodzinę. Widziałem jak ratowali mamę, brata nie było już na sali... Myślałem, że ojciec da radę, ale gdy się obudziłem... Jego także już nie było. Zostałem wtedy sam. Jimin... Kocham cię. Jesteś dla mnie wszystkim. I ciebie także nie chce stracić. Jesteś pierwszą osobą, do której tak się przywiązałem. ㅡ Płakał kładąc dłonie na mych policzkach.
ㅡ Nie zostawię cię. ㅡ Powiedziałem będąc pewny swych słów. ㅡ Naprawdę cię nie zostawię. ㅡ Dodałem przytulając go. Wybuchł płaczem wtulając się we mnie. Już znałem powód.
**************
24.04.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top