|27|

Kolejnego dnia poszedłem do szkoły szukając wzrokiem Cha Eunwoo, którego dostrzegłem przy radiowęźle. Na szczęście był sam, dlatego podszedłem do niego z szerokim uśmiechem na twarzy.

ㅡ Cześć, Eun! ㅡ Przywitałem się.

ㅡ O Jimin. Akurat chciałem do ciebie napisać. ㅡ Powiedział pokazując mi naszą konwersacje. ㅡ Zjawiłeś w idealnym momencie.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Zabieram cię na śniadanie. Teraz.

ㅡ Czekaj.. Co? Mam rozumieć, że...

ㅡ Zrywamy się z lekcji. Chodź. ㅡ Złapał mój nadgarstek i biegiem ruszył w stronę wyjścia. Po drodze minęliśmy Jungkooka, który spojrzał na mnie zaskoczony, ale i po części zły. Widziałem to w jego oczach. Mam przerąbane. Westchnąłem i pozwoliłem  chłopakowi zaprowadzić nas do jakieś małej kawiarni. Usiedliśmy na wolnych miejscach. ㅡ Nie. ㅡ Powiedział, gdy chciałem chwycić za menu. ㅡ Pozwól, że zrobię Ci niespodziankę. ㅡ Uśmiechnął się. Wstał i podszedł do lady..

ㅡ Co zamówiłeś?

ㅡ Mówiłem. Niespodzianka. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Spokojnie. To nic takiego strasznego. Na pewno Ci się spodoba i zasmakuje. A o szkołę się nie martw. Załatwię to.

ㅡ Mam nadzieję. Kolejne nieobecności, kolejne problemy.

ㅡ Nie martw się. ㅡ Złapał moją dłoń patrząc w oczy. Przeklnąłem w myślach na siebie, gdy przez ten gest się zarumieniłem.

Jestem z Jungkookiem... JESTEM Z JUNGKOOKIEM!!!

Co lubisz robić?

ㅡ Hm... Nie mam pojęcia. Jeszcze nie odkryłem swojego powołania. ㅡ Skłamałem.

ㅡ W takim razie muszę Ci pomóc je odnaleźć. ㅡ Odparł. Przez parę minut patrzyliśmy się w swoje oczy, aż w końcu przerwało nam nasze zamówienie.

ㅡ Naleśniki. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko.

ㅡ Mówiłem, że Ci się spodoba. Jedz, dopóki ciepłe.

Po pysznym śniadaniu poszliśmy na spacer w stronę parku. Dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy dowiadując się w ten sposób o sobie więcej i więcej. Lecz zaczęło mnie przerażać to, że przez ten czas nie pomyślalem o Jungkooku. Nie zastanawiałem się jak się czuje. Czułem się jakbym szedł na dwa fronty, a przecież.... Kogo ja oszukuje? Przecież tak jest tylko jedna strona o tym wie.

ㅡ Jimin? Wszystko w porządku?

ㅡ Co? Ah tak. Tak, wszystko jest dobrze. Zamyśliłem się. ㅡ Posłałem mu uśmiech, zaraz spuszczając głowę.

Zatrzymał nas, zmuszając bym na niego spojrzał. Położył dłoń na mym policzku, głaszcząc go delikatne kciukiem.

ㅡ Mówiłem Ci... Że jesteś cudowny? ㅡ Szepnął ilustrując mą twarz. Zaprzeczyłem kręcąc lekko głową. ㅡ Więc ci mówię. Podobasz mi się, Jimin. Wiem, że znamy się krótko, ale... Coś mnie ciągnie do ciebie. Intrygujesz mnie. ㅡ Przybliżył się.

ㅡ Co ty chcesz.... ㅡ Spytałem, lecz nie pozwolił mi dokończyć, ponieważ połączył nasze usta. Stałem zszokowany nie wiedząc co zrobić. Gdy chciałem się odsunąć, przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie, napierając mocniej na usta. Musiałem się poddać i oddałem gest.

***

Wszedłem do gabinetu Jeona, a gdy zamknąłem drzwi oparłem się o nie patrząc na mężczyznę, milcząc.

ㅡ Jimin? Wszystko w porządku? ㅡ Spytał wstając i podchodząc. ㅡ Gdzie z nim poszedłeś? Co robiliście?

Spuściłem głowę czując napływające łzy. Miałem ogromnie wyrzuty sumienia.

ㅡ Kochanie? Dlaczego płaczesz? ㅡ Przytulił mnie.

ㅡ To boli. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Zrobił Ci coś? ㅡ Warknął zaczynając oglądać mnie z każdej strony.

ㅡ Nie. Boli tu.. ㅡ Pokazałem na serce. ㅡ Boli mnie to, że muszę udawać singla będąc z tobą. Boli to, że muszę udawać, że go kocham, gdy tak naprawdę kocham ciebie. W dodatku mnie pocałował....

ㅡ Co zrobił?!

ㅡ I... Boli to, że... Nawet mi się... Podobało... ㅡ Wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach. ㅡ Jungkook, ja nic do niego nie czuję. Zaskoczył mnie. Zrobił to tak nagle.

ㅡ Nie winie cię za to. Ale... Co masz na myśli, że Ci się podobało?

ㅡ N-nie wiem... ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Skoro ci się podobało to... Zaczynasz coś do niego czuć, tak?

ㅡ Nie, ja...

ㅡ Jimin przestań kłamać. Wiem jak to będzie. Wiedziałem, że to zły pomysł. Ten układ od początku mi się nie podobał.

ㅡ Jungkook, ja się w nim nie zakocham. Kocham ciebie.

ㅡ Nie wierzę w to. Teraz tak myślę... Co się stało wczoraj między nami.... Jestem do zaspokajania twoich potrzeb? Naprawdę mnie kochasz?

ㅡ Jungkook, kocham. Całym sercem.

ㅡ Teraz nic nie wiem. Wracaj na lekcje.

ㅡ Kook, kocham cię. ㅡ Powiedziałem przytulając go. ㅡ Kocham... ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Ta sytuacja już więcej się nie powtórzy.

ㅡ To nie musi zależeć tylko od pocałunku. ㅡ Mruknął. Spojrzałem u w oczy. ㅡ Idź już.

ㅡ Więc nie dajesz mi wyboru. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Jakiego? ㅡ Spytał, lecz się odsunąłem podchodząc do drzwi. ㅡ Jimin, powiedz mi.

Bez odpowiedzi opuściłem pomieszczenie kierując się w stronę wyjścia. Złapałem taksówkę, która zabrała mnie do firmy ojca. Ze strachem w oczach, w których były łzy poszedłem pod gabinet wchodząc do niego bez pukania.

ㅡ Jimin? Co ty tu robisz?

ㅡ Chcę zakończyć ten układ... ㅡ Powiedziałem cicho, patrząc na swoje buty. ㅡ Nie chce brać już w nim udziału.

ㅡ Co ty wygadujesz? Tak trudno omamić jednego chłopaka?! Nie wymagam wiele, Jimin. Tu chodzi o firmę...

ㅡ A pomyślałeś o mnie?!

ㅡ Co w ciebie wstąpiło?

ㅡ Nie chce ranić Jungkooka. To jego tak naprawdę kocham. W dupie mam ten układ i Cha Eunwoo.

ㅡ Jak stąd wyjdziesz...

ㅡ Mam gdzieś to, że mnie wyrzucisz z domu! Poradzę sobie z tym, ale... Nie pozwolę Ci kontrolować moich uczuć!

Mężczyzna podszedł do drzwi, które zamknął na klucz. Wystraszyłem się. Następnie podszedł i z całej siły uderzył w twarz przez co ugiąłem się i upadłem na kolana.

ㅡ Nie pozwolę byś mi się sprzeciwiał. ㅡ Syknął i wymierzył w drugi policzek, a potem kopnął i tak na zmianę używając co chwilę więcej siły.

Po kilkunastu minutach byłem cały obolały, że ledwo mogłem się ruszyć. Czułem, że mam przeciętą wargę, a z nosa spływają krople krwi.

ㅡ Masz się wynieść z domu, rozumiesz? Masz czas do końca dnia.

Wstałem trzymiąc się ledwo na nogach. Resztkami sił opuściłem firmę i po złapaniu taksówki wróciłem do domu, gdzie zadzwoniłem do przyjaciela prosząc by przyszedł.

ㅡ Boże, Jimin... Co się stało?

ㅡ Błagam nie pytaj. ㅡ Wyszlochałem przytulając go. ㅡ Aish...ㅡ Syknąłem uginając sie i upadającym na podłogę. ㅡ Ja... Muszę się stąd wynieść. Pomóż mi. Nie dam rady sam... ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Poczekaj. ㅡ Wyjął telefon pisząc do kogoś. Pół godziny później w progu pojawił się brunet. W tym czasie przyjaciel mnie opatrzył.

ㅡ Jimin.. ㅡ Powiedział starszy klękając tuż przede mną. ㅡ Już rozumiem co miałeś na myśli. Dlaczego do niego poszedłeś? Przecież wiedziałeś, że zostaniesz pobity.

ㅡ Zrobiłem to dla nas Jungkookie.. ㅡ Powiedziałem z lekkim uśmiechem. ㅡ Kocham cię... Zrobiłem to też by się w nim nie zakochać... Bo nie chce tego. Kocham cię, Kookie.

ㅡ J-jiminnie... ㅡ Szepnął kładąc dłoń na mym policzku. ㅡ Musisz jechać do szpitala.

ㅡ Nie. Nie chcę. Muszę się stąd wyprowadzić. ㅡ Powoli wstałem, lecz natychmiast krzyknąłem z bólu płacząc.

ㅡ Skarbie. ㅡ Powiedział i wraz z Tae przytrzymali mnie. ㅡ Dobrze, zrobimy tak. Zabiorę cię do szpitala, a ty Taehyung spakujesz go i zabierzesz jego rzeczy do mojego domu. Wyśle ci adres.

ㅡ Dobrze.

Z ich pomocą wsiadłem do samochodu i wraz ze starszym pojechaliśmy na pogotowie, gdzie od razu mnie przyjęli wykonując szybko badania i podającym leki przeciwbólowe.

ㅡ Kochanie, nie musiałeś tego robić. ㅡ Mówił cicho głaszczącą mnie po głowie. ㅡ Czuję się winny, że tak się stało.

ㅡ Nie możesz być. To moja wina, Guk. Nie chcę cię stracić i na pewno nie jesteś tylko do zaspokajania moich potrzeb. Uwierz mi...

ㅡ Wierzę, kochanie. Wierzę. Zaśnij. Poczujesz się lepiej. ㅡ Posłał uśmiech ze łzami w oczach. Skinąłem głową przymykając oczy.

****************

06.03.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top