|26|

Lekcje, które minęły dość szybko, ale na niektórych można było myśleć, że trwa w nieskończoność, poszedłem do domu Jeona na pieszo by nie wzbudzać podejrzeń.

Gdy tylko zatrzymałem się przy drzwiach te się otworzyły i zostałem wciągnięty do środka tracąc przy tym równowagę i wpadając na starszego, który także upadł na ziemię.

ㅡ Niezdara. ㅡ Mruknął, lecz uśmiechnął się całując mnie w policzek, a nogą zamykając drzwi.

ㅡ Pff, a kto mnie pociągnął, co? Chciałeś mnie zabić? ㅡ Fuknąłem chcąc z niego wstać, lecz szybko zmienił nasze pozycje zwisając nade mną.

ㅡ Ja? Nigdy. Skąd ten pomysł, skarbie? ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Aigoo...przestań już gadać. ㅡ Poprosiłem odpinając jego rozporek, ówcześnie pasek skórzany. ㅡ Rozbieraj się.

ㅡ Coś się stało? ㅡ Spytał. ㅡ Dlaczego jesteś zły?

ㅡ Dostałem lufę z matmy. Ja pierdole... ㅡ Warknąłem ciągnąc jego spodnie w dół wraz z bokserkami i to samo robiąc że swoimi, lekko unosząc biodra w górę.

ㅡ Poprawisz. Nie martw się.

ㅡ Nie pozwala poprawiać zadań domowych. Mama się wścieknie. Zawsze byłem dobry z matmy. Aigoo... Weź mnie tak porządnie puknij. Proszę cię... ㅡ Mówiłem słodko, łapiąc jego męskość.

ㅡ Hm... Mogę to zrobić, ale jak obiecasz poprawę. ㅡ Uśmiechnął się lekko.

ㅡ Obiecuję, kochanie. ㅡ Zagryzłem wargę. Otworzył szeroko oczy, a jego policzki zabarwiły się w krwistą czerwień. ㅡ Omo, zarumieniłeś się? O matko jak uroczo. ㅡ Pisnąłem przytulając go.

ㅡ W porządku. Przekonałeś mnie, ale... Sypialnia jest tak daleko... ㅡ Jęknął bezradnie wręcz kładąc się na mojej osobie udając zmęczenie.

ㅡ Ya, dusisz! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ To zróbmy to tu. Jest nawet wygodnie. ㅡ Powiedziałem posyłając mu uśmiech.
Skinął głową sięgając do swojego płaszcza i wyjmując z kieszeni tubkę.

Po szybkim rozciągnięciu, powoli we mnie wszedł. Zagryzłem wargę czując jak mnie rozrywa od środka. Wypuściłem powietrze, które nie mam pojęcia, kiedy wstrzymałem.

ㅡ Wszystko dobrze?

ㅡ Tak, możesz zacząć.

Zrobił pierwsze pchnięcie, a zaraz po nim następne, stopniowo przyspieszając. Zgryzłem wargę sapiąc i chowając twarz w jego zagłębieniu szyi, którą co kilka chwil muskałem. Krzyknąłem na całe gardło z roskoszy, gdy trafił w czuły punkt, dlatego przyspieszył ciągle trafiając w to samo miejsce.

ㅡ Jimin? Kocham cię. ㅡ Zaprzestał ruchów miednicą i dysząc patrzył mi w oczy.

ㅡ Ja ciebie też bardzo kocham, Jungkookie.

ㅡ Obiecaj, że się w nim nie zakochasz. Będziesz go traktować jak znajomego nie jak chłopaka, dobrze.

ㅡ Arasso, Jungkook. Przecież to ciebie tylko kocham. ㅡ Zarumieniłem się głaszcząc go po policzku. ㅡ Jestem twój.

ㅡ I tego się trzymaj. Jak zobaczę na korytarzu, że robicie coś innego niż było w umowie... Dostaniesz karę..

ㅡ Wiesz, że nie mogę mu powiedzieć, że już kogoś mam będąc z nim. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Jeśli będę wobec niego obojętny wcale nie będzie mnie chciał.

ㅡ I co z tego? Masz mnie.

ㅡ Ale tu chodzi też o ojca, nie rozumiesz?

ㅡ Rozumiem. No dobrze. Pozwalam na trzymanie się za rękę. Masz nie iść z nim do łóżka, jasne? Zamorduje, jeśli to zrobisz z nim.

ㅡ Obiecuje. ㅡ Uśmiechnąłem się, ciesząc z jego słodkiej zazdrości. . ㅡ Kończ już. ㅡ Poprosiłem, a starszy wznowił pchnięcia. Wstrzymałem oddech, gdy delikatne przejechał dłonią po wewnętrznej stronie ud, aż do mojej męskości wywołując ciarki na moim ciele. ㅡ Guk, pocałuj mnie. ㅡ Poprosiłem co mężczyzna uczynił od razu.

***

ㅡ Chcesz herbaty? ㅡ Spytał wychylając głowę nad kanapą, gdy to na niej leżałem przykryty kocem.

ㅡ A robisz? To chętnie. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Chcesz coś jeszcze?

ㅡ Oczywiście. Ciebie obok... I w dodatku nagiego... ㅡ Rozmarzyłem się zakrywając ciepłym materiałem po samą głowę czując jak moje policzki pieką.

ㅡ Widzę, że ktoś jest tutaj bardzo napalony... ㅡ Powiedział rozbawiony odkrywając mnie.

ㅡ Takie młodzieńcze hormony. Nie wiń mnie o to. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Więc... Spełnisz moje marzenie?

ㅡ Jak zrobię herbatę. Zaraz wrócę. ㅡ Odparł idąc do kuchni. Pisnąłem cicho czując jak serce mi wali jak opętane. Mężczyzna wrócił po kilku minutach kładąc kubi na stole. ㅡ Wstań.

ㅡ Po co?

ㅡ Jak mam usiąść?

Westchnąłem podnosząc się, a starszy usiadł obok klepiąc w swoje uda.

ㅡ Chodź do mnie na kolanka. ㅡ Uśmiechnął się, a widząc moją niezadowoloną mimikę zaśmiał się. ㅡ Aaa, już wiem. ㅡ Powiedział zdejmując bokserki, które rzucił na bok. ㅡ A teraz?

ㅡ Już lepiej. ㅡ Rzekłem siadają na nim okrakiem patrząc mu w oczy wciąż mając koc na swych barkach. ㅡ Jeszcze trochę i będę musiał wrócić do domu.

ㅡ Tak krótko? ㅡ Odparł smutno. ㅡ Zostań jeszcze godzinę. Powiesz, że byłeś u Tae i koniec.

ㅡ No dobrze. ㅡ Położyłem dłonie na jego policzkach przybliżając się jeszcze bliżej. ㅡ Jutro mam z tobą w-f. Mam nadzieję, że nie zrobisz ciężkiej rozgrzewki, bo będę umierał z powodu bólu tyłka.

ㅡ To przynieś zwolnienie. ㅡ Westchnął zjeżdżając dłońmi na moje pośladki.

ㅡ Nie mogę i nie chce. Chcę zdobyć twoją atencje na lekcji, a gdy siedzę na ławce nawet na mnie nie patrzysz.

ㅡ Oj Jiminnie... ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Zawsze na ciebie patrzę, tylko Ty wtedy coś robisz. A to rysujesz po podłodze palcem z nudów, a to liczysz ile jest lamp na suficie, albo patrzysz się w ścianę. W dodatku jestem nauczycielem i muszę pilnować nie tylko ciebie, a innych uczniów.

ㅡ No wiem...ㅡ Mruknąłem chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.

ㅡ Kocham cię. ㅡ Szepnął w moje ucho zaraz składając na nim czuły pocałunek. Zarumieniłem się podnosząc głowę. Musnąłem jego usta posyłając uśmiech.

ㅡ Kocham cię, Jungkookie.

ㅡ Wiesz.... Jednak mów mi też Kookie, dobrze?

ㅡ Na pewno?

ㅡ Tak.

ㅡ W porządku, Kookie. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko przytulając go.


***************

21.03.21

Hejka
Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top