|24|

Słowa starszego utknęły w mojej głowie. To on chce się jeszcze widzieć? Po co? Myślę, że już nie mamy o czym już rozmawiać. Teraz próbowałem się dostosować do obietnicy danej ojcu.

Następnego dnia po lekcjach poszedłem z Eunwoo na kawę do jednej kawiarni.

ㅡ Wybierz co chcesz. ㅡ Powiedział uśmiechając się lekko chwytając za menu.

ㅡ Wystarczy koktajl truskawkowy. ㅡ Odparłem.

ㅡ A jakieś ciasto do tego? Albo naleśniki ci zamówię.

ㅡ Nie, nie. Dbam o linię. ㅡ Skłamałem. Nie chciałem by wydawał na mnie pieniądze już na pierwszym spotkaniu.

ㅡ I tak masz już dobrą figurę. ㅡ Zaśmiał się przez co się zarumieniłem. ㅡ Ooo.... Słodko. ㅡ Dodał. Schowałem twarz w dłoniach zażenowany. ㅡ Dobra, już nie będę cię zawstydzał. Zamówmy już. Zaraz przyjdę. ㅡ Wstał i podszedł do kasy.

W tym czasie starałem się uspokoić co się udało. Po chwili poczułem czyiś oddech na karku.

ㅡ A więc to on. Chłopak, z którym się umawiasz. ㅡ Szepnął mi do ucha.

ㅡ Co tu robisz? ㅡ Pisnąłem cicho patrząc ciągle na Eunwoo, czy aby przypadkiem nie wraca. Na szczęście rozmawiał z kasjerką jakby byli przyjaciółmi.

ㅡ Chciałem się dowiedzieć kim jest osoba, którą okłamujesz.

ㅡ Ja wcale....

ㅡ Kochanie nie kłam. Robisz to, bo ojciec ci kazał.

ㅡ No wiesz co? ㅡ Oburzyłem się patrząc na niego. ㅡ Idź już stąd. Natychmiast.

ㅡ Dobrze, pójdę. Widzimy się w poniedziałek, skarbie. ㅡ Cmoknął mnie w policzek wychodząc z pomieszczenia. Akurat po kilku minutach wrócił mój towarzysz.

ㅡ Zaraz przyniosą zamówienie.

ㅡ Ta dziewczyna to twoja znajoma?

ㅡ Kuzynka. Nasza rodzina nie utrzymuje z jej rodziną kontaktu, ponieważ nie mają pieniądzy. To niby plama na naszym nazwisku. Mój ojciec jest taki surowy... ㅡ Westchnął opierając głowę na dłoni patrząc w dal.

ㅡ Przecież tak nie można. Rodzina to rodzina.

ㅡ Wytłumacz to mojej rodzinie. Nie rozumieją tego, że pieniądze to nie wszystko. Yaonim bardzo wiele mi pomogła w ważnych sprawach. Jest dla mnie jak siostra.

ㅡ Rozumiem. Więc rób to co uważasz za słuszne. ㅡ Uśmiechnąłem się.

ㅡ I to robię. ㅡ Odwzajemnił gest.

Po chwili przyszły nasze zamówienia. W ciszy zaczęliśmy pić nasze napoje. Niespodziewanie do naszego stolika ponownie zawitała kelnerka podając na dwóch talerzykach ciasta.

ㅡ Eunwoo.... Miało nie być placka.

ㅡ Wyglądały tak pysznie. Kusiły. ㅡ Odparł patrząc na mnie i zagryzając wargę. Odwróciłem wzrok. Dlaczego moje serce odrzuca jego uroki? Chciałem stąd zniknąć, lecz nie mam pojęcia co było tego powodem. ㅡ Coś się stało?

ㅡ Nie, wszystko jest w porządku. ㅡ Uśmiechnąłem się. ㅡ Dziękuję.

ㅡ Nie musisz. Jedz.

***

Po naszym spotkaniu, chłopak odwiózł mnie do domu czemu zaprzeczałem, lecz nalegał.

ㅡ Dziękuję za dzisiaj. ㅡ Powiedziałem chwytając za klamkę.

ㅡ To ja dziękuję. ㅡ Zaśmiał się i niespodziewanie cmoknął mnie w policzek. Otworzyłem szeroko oczy i rzucając ciche "pa" opuściłem samochód biegnąc do domu.

W środku natrafiłem na ojca, który wyglądał na zadowolonego. Posłał uśmiech klepiąc mnie po ramieniu.

ㅡ Widziałem wszystko przez okno. Szybko ci idzie. Aż za łatwo. Jestem z ciebie dumny. Oby tak dalej. A teraz lecę do pracy. ㅡ Rzucił, łapiąc czarną aktówkę.

ㅡ Tato... Ja... ㅡ Zacząłem, lecz mężczyzna wyszedł. ㅡ Nie pragnę jego.. ㅡ Dokończyłem wzdychając.
Ze spuszczoną głową poszedłem do swojego pokoju rzucając się na łóżko.

Nastał weekend, gdzie spotkałem się z Tae, a potem znowu z Eunwoo, który zaprosił mnie do kina. Mimo, że to było dopiero nasze drugie spotkanie poza szkołą, wiedziałem, że popełniam błąd, aczkolwiek tak czuło moje serce.

Minęła niedziela, a zaraz po niej przyszedł poniedziałek. Stresowałem się. Z tyłu głowy miałem obawy, że coś się dzisiaj stanie tylko nie wiedziałem co.

ㅡ Hej, Jimin. ㅡ Przywitał się przyjaciel, który pojawił się koło wejścia.

ㅡ Cześć. ㅡ Posłałem mu uśmiech.

ㅡ Co taki jesteś?

ㅡ Chyba źle spałem....  A ty? Też jesteś jakiś niemrawy.

ㅡ Um.... Dowiesz się później, okay?

ㅡ No... Dobrze. ㅡ Mruknąłem nie rozumiejąc jego zachowania, lecz nie drążyłem tematu. Poszliśmy pod klasę czekając na lekcje, które zaczęły się po kilku minutach.

Lekcje mijały zadziwiająco szybko. Nim się obejrzałem została ostatnia lekcja. Siedziałem w szatni wraz z Tae i z resztą chłopków z klasy na trenera, który pierwszy raz się spóźnia.

ㅡ Ile można czekać? ㅡ Warknąłem. Brunet nic się nie odzywał.

Wstaliśmy słysząc otwieranie drzwi. Oczy wyskoczyły mi z orbit widząc Jungkooka, który trzymał piłkę pod pachą.

ㅡ Witajcie klaso. Jestem nowym trenerem. Mam na imię Jeon Jungkook i to ze mną będziecie mieć wychowanie fizyczne. Mam nadzieję, że nasze lekcje będą przyjemne. ㅡ Powiedział patrząc na wszystkich, aż w końcu jego wzrok padł na mnie. Uśmiechnął się się wracając do swojej przemowy. ㅡ Przebierzcie się. Za pięć minut widzę was na sali. ㅡ Rzekł i wyszedł.

ㅡ Wiedziałeś? ㅡ Szepnąłem do Tae, który lekko skinął głową. ㅡ Nie powiedziałeś?

ㅡ Przepraszam, Jimin. Kazał nie mówić. Miała to być tajemnica, a zarazem niespodzianka.

ㅡ Jasne... Idę do łazienki. ㅡ Fuknąłem po części kłamiąc, wiedząc, że jeśli się spóźnię mężczyzna przyjdzie po mnie. Będę miał czas by z nim porozmawiać.

Tak, więc wszedłem do toalety wykonując swoje potrzeby. Po tym umyłem ręce czekając. Nie wiem ile minęło, ale uśmiechnąłem się w myślach, że mój plan się udał, ponieważ po kilku minutach do środka wszedł starszy, który podszedł bardzo blisko mojej osoby.

ㅡ Co tu robisz? ㅡ Spytałem patrząc mu prosto w oczy czując złość.

ㅡ Wiesz, że się nie poddam. Dlatego się przeniosłem tutaj. ㅡ Powiedział przybliżając się jeszcze bardziej. Czułem jego ciepły oddech na policzku. ㅡ Kocham cię, Chim. Nie spocznę, dopóki cię nie odzyskam, rozumiesz?

ㅡ Myślisz, że chcę być z tobą drugi raz?

ㅡ Czuję to. Nie kochasz tego chłopka. Kochasz mnie. Wiem to, Jimin. ㅡ Objął mnie w pasie. Spuściłem głowę. ㅡ Proszę cię. ㅡ Dwoma palcami uniósł mój podbródek. ㅡ Będąc z tobą, nigdy z nikim nie spałem. Nie jestem taki.

ㅡ Daj.. Daj spokój. Chodźmy już. ㅡ Odsunąłem go, lecz ten przyciągnął moje ciało do siebie i wpił mi się w usta opierając o umywalkę. Czułem gorąco rozchodzące się po moim ciele.  ㅡ Jungkook... ㅡ Poprosiłem odsuwając się. ㅡ Idź. Zaraz przyjdę.

ㅡ Co mam zrobić? Powiedz tylko słowo. Zrobię wszystko.

ㅡ Daj spokój. ㅡ Powtórzyłem, szybko wychodząc z łazienki. Zahoczyłem o szatnię, gdzie się przebrałem i wróciłem na salę, na której wszyscy już byli po rozgrzewce.

ㅡ Zagrajmy w nogę. ㅡ Powiedział brunet nawet na mnie nie patrząc. ㅡ W szeregu zbiórka! ㅡ Klasnął, a wszyscy zrobili co kazał. Uniosłem dłoń. ㅡ Tak?

ㅡ Mógłbym usiąść? Chyba naderwałem ścięgno. ㅡ Skłamałem.

ㅡ W porządku. Idź się przebierz. ㅡ Zalecił obojętnie, natychmiast odrywając ode mnie wzrok.
Spuściłem głowę siadając na ławce. Obserwowałem jak dzielą się na dwie grupy, a następnie ustawiają się na dwóch polach boiska zaczynając grać. Nudziłem się, dlatego wykorzystałem czas, aby pomyśleć nad wszystkim co chwilę patrząc na starszego. Był bardzo skupiony na grze. Moje uczucia były w chaosie.

Nim się obejrzałem lekcja dobiegła końca. Poszliśmy się przebrać.

ㅡ Tae... ㅡ Zacząłem łapiąc przyjaciela za dłoń, gdy chciał wyjść. ㅡ Zostań na chwilę. ㅡ Poprosiłem. Zgodził się, dlatego poczekaliśmy aż wszyscy wyjdą.

ㅡ No więc? Rozmawiałeś z nim, tak?

ㅡ Tak. W łazience.

ㅡ I?

ㅡ Nie wiem. Tae, nie wiem co robić. Kazałem mu dać mi spokój, ale.... Nie chcę.

ㅡ Jimin, zrozum, że nadal go kochasz. Mama opowiedziałam mi jak było naprawdę. Weszła mu do łazienki, gdy się kąpał.  Chciał ją wyrzucić, ale upadła i.... Mówiła, że nie mogła się powstrzymać i no...

ㅡ Mówił dokładnie to samo. ㅡ Szepnąłem mając w oczach łzy. ㅡ Nie wierzyłem mu...

ㅡ Jimin. Nic pomiędzy nimi nie zaszło, a zwłaszcza ze strony Jungkooka. Jest nie winny... Rób jak uważasz.

Skinąłem głową.

ㅡ Dziękuję, Tae. ㅡ Powiedziałem, wybiegając ze szatni, biegnąc do gabinetu trenera. Bez pukania wszedłem do środka. Na szczęście jeszcze był. Spojrzał na mnie niezrozumiale, ale i ze złością i smutkiem. ㅡ Jungkook.

ㅡ Czegoś potrzebujesz? ㅡ Spytał pakując do aktówki jakieś teczki. 

ㅡ Ja... Ja...

ㅡ Czyli niczego? Śpieszę się do domu, Jimin. Jeśli to coś pilnego idź do wychowawcy.

Nie mogłem wytrzymać. Szybko podszedłem do niego całując w usta, kładąc dłonie na jego policzkach.

ㅡ Przepraszam, Kookie. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Byłem głupi. Przepraszam. Przepraszam, że Ci nie wierzyłem, ale...

ㅡ Wiem. Miałeś prawo mnie osądzać. Nic się nie stało. Ważne, że mi uwierzyłeś.

ㅡ Kocham cię. ㅡ Wyznałem.

ㅡ Ja ciebie też. ㅡ Powiedział przytulając mnie. Oddałem gest chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.

************************

13.03.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top