✿ Rozdział 9 ✿

Jisung:

Weszliśmy do lodziarni i usiedliśmy przy wolnym stoliku, który stał na końcu pomieszczenia. Śmialiśmy się i żartowaliśmy razem. Wziąłem do ręki menu i zacząłem przeglądać oferty. Wybrałem moje ulubione lody i odłożyłem kartę na bok. 

Po chwili zauważyłem Jeongina ze swoją mamą. Zdziwiłem się trochę, ale po chwili pomachałem i uśmiechnąłem się szeroko w jego stronę. Minho odwrócił się w stronę, w którą patrzyłem i spojrzał na Inniego. Mój przyjaciel od razu odwrócił wzrok i nie zwracał na mnie swojej uwagi. Później odwrócił się Minho z uśmiechem i zaczął mi się przyglądać.

- Na co się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? Nie przeglądasz menu? - pomachałem dłonią przed swoja twarzą.

- Nie, nie masz nic na twarzy. Często tu bywam i wiem, co chcę zamówić. - powiedział, cały czas patrząc mi w oczy.

- Aa, okej. - troszkę speszony spojrzałem z powrotem w swoją kartę i wybrałem smak lodów.

Po chwili podeszła do nas kelnerka, wyciągnęła swój notatnik z długopisem i spojrzała na nas z uśmiechem - Co podać?

Minho odwzajemnił uśmiech dziewczyny i spojrzał na mnie wyczekująco. - Po proszę lody waniliowe. - poprosiłem i odłożyłem menu na stół.

- Ou.. to poprosimy lody waniliowe dwa razy. - uśmiechnął się ciepło do dziewczyny. Wziął nasze karty i oddał je kelnerce, która odeszła z zamówieniem i dużym uśmiechem na ustach, a chłopak odprowadził ją wzrokiem. - Lubisz lody waniliowe? - skierował się, tym razem do mnie.

- Tak, to moje ulubione. - odpowiedziałem, z małym uśmiechem na twarzy.

- Moje też. - odwzajemnił gest, nieco szerzej. - Dlaczego je lubisz?

- Jak byłem młodszy, dostałem na urodziny, od rodziców prezent. Był nim mała, biała kotka. - uśmiechnąłem się bardziej na to wspomnienie. - Tego wieczoru kiedy jadłem lody, trochę spadło na podłogę, a zwierzak je zjadł. Nie miałem pomysłu, jak ją nazwać, więc postanowiłem, że jej nowym imieniem będzie "Wanilia". Od tamtego czasu te lody, stały się moimi ulubionymi.

- Ciekawa historia, jak na smak lodów. - zaśmiał się. - Moja nie jest taka urocza. Moja mama po prostu uwielbiała te lody i mam to chyba po niej. - uśmiechnął się.

Uwielbiała? To znaczy, że już ich nie lubi? Nie spytałem chłopaka, bo właśnie podeszła do nas ta sama dziewczyna, co wcześniej i podała nam nasze zamówienia. Minho dostał również karteczkę. Spojrzał na nią, a po chwili schował do kieszeni. Dziewczyna odeszła od stołu i poszła do innych klientów.

- Co to za karteczka? - spytałem zaciekawiony.

- Nic takiego. - odpowiedział obojętnie.

- Okej... - wziąłem trochę lodów na łyżeczkę i włożyłem do buzi. - Pyszne! - powiedziałem to tak głośno, że prawie krzyknąłem.

- Wiem, zawsze przychodzę tutaj na lody. - zaśmiał się i uśmiechnął do mnie.

Jedliśmy nasze zamówienia i rozmawialiśmy na różne tematy. Czy mamy jakieś zwierzaki, co lubimy najbardziej, a czego nie i inne rzeczy. Dowiedziałem się trochę o chłopaku. Uwielbiał sport, a zwłaszcza koszykówkę, jest jedynakiem, uwielbia jesień, jest leworęczny, a w wolnym czasie ogląda filmy.

✿✿✿

Kiedy zjedliśmy nasze porcje lodów, Minho poprosił rachunek. Przyszła ta sama dziewczyna z uśmiechem na ustach, ale chłopak tym razem go nie odwzajemnił.

- Ile płacę? - spytałem, wyciągając portfel z plecaka.

- Nic. - uśmiechnął się do mnie, a dziewczynie dał wyznaczoną kwotę. Kelnerka wzięła pieniądze i odeszła za ladę.

- Ej! Oddam ci pieniądze. - znów zacząłem wyciągać portfel, ale chłopak złapał mnie z ramie, przez co nie mogłem ruszyć ręką.- Puść mnie.

- Nie. Nie musisz mi oddawać pieniędzy. - powiedział z uśmiechem i puścił moją rękę. - Następnym razem mi oddasz.

Następnym razem? To będzie kolejny? Krzyknąłem w duszy jak małe dziecko.- Dobrze. - Tym razem zacząłem chować portfel. - To co robimy?

- Może chcesz wyjść na jakiś krótki spacer? - wstał, wziął swoją torbę i założył na ramię.

- Lubię spacery. - uśmiechnąłem się i zrobiłem to co chłopak, ale zamiast torby, założyłem plecak na plecy.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia z lodziarni, a gdy wyszliśmy skierowaliśmy się do parku. 

✿✿✿

Chodziliśmy już tak jakiś czas, dopóki Minho nie stwierdził, że się zmęczył i musi na chwile odsapnąć. Usiedliśmy na pobliskiej ławce.

- Grasz w kosza, a na spacerku się zmęczyłeś? - parsknąłem śmiechem, a przy tym prawie spadłem z ławki, bo za mocno przechyliłem się do przodu. Na szczęście Min szybko zareagował i złapał mnie w porę. - Dzięki. - wyszeptałem.

- Nie ma sprawy. - zaśmiał się. - I tak, zmęczyłem się na spacerku. Ostatnio dużo jem i mało ćwiczę.

- Zauważyłem. - powiedziałem sam do siebie, ale on i tak to usłyszał.

- Co? Jak zauważyłeś? - przekręcił głowę, na znak niezrozumienia i spojrzał na mnie, tymi swoimi pięknymi oczkami.

- No.. dosyć często przesiaduje na boisku, bo muszę się dużo uczyć i przed lekcjami.. - zacząłem bawić się palcami u rąk. - Przychodzę tam i sobie powtarzam lekcje, więc często cie widzę i ci się przyglądam. - ostatnią część wyszeptałem bardo cicho, ale chłopak chyba to dosłyszał.

- Nigdy cię nie widziałem. - powiedział zdezorientowany i podrapał się po policzku.

- Zawsze byłeś zajęty grą albo rozmową z kolegami. - przełknąłem ciężko ślinę. - Mijamy się czasem na korytarzach, ale ty zazwyczaj chodzisz ze swoimi dziewczynami. Pewnie dlatego mnie nigdy nie widziałeś. - zrobiło mi się trochę smutno.

- Ou.. rzeczywiście. Może za dużo czasu spędzam z dziewczynami. - stwierdził i zaśmiał się niezręcznie.

Siedzieliśmy w trochę niezręcznej ciszy, do chwili, której nie spojrzałem na zegarek. - Będę musiał już iść, jest dość późno. - stwierdziłem i założyłem plecak na ramię.

- Tak szybko idziesz? - zobaczył na ekran w telefonie. - Aj.. faktycznie. Jest już późno. Może cię odprowadzić? - spytał z uśmiechem na ustach.

- Nie, nie trzeba. - wstałem, ale coś, a raczej ktoś złapał mój nadgarstek. - Hyung, muszę już iść. - wymamrotałem.

- Pozwól się chociaż odprowadzić do wyjścia z parku. - wstał i puścił mój i pociągnął mnie za sobą, więc nie mogłem się sprzeciwić.

Nagle zerwał się trochę silniejszy wiatr i zaczęło padać. Chłopak nadal trzymając, nie nadgarstek, a dłoń zaczął biec w stronę wyjścia. Nie miałem wyjścia, więc ruszyłem z nim. I tak biegliśmy w deszczu, razem.




*********************************************************

Okej!! Kolejny rozdział!! 

Jednak się wyrobiłam, więc macie c:

To ten, idę dalej pisać

Kolejny rozdział wstawię za trzy dni, więc czekajcie misie!



Do następnego!

(a i nie ma głosowanka, bo to będzie kontynuacja ;D ;p )




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top