✿ Rozdział 27 ✿

Na wstępie zapraszam na Twittera!!


Jeongin:

Zaraz po tym jak Felix wyszedł z Changbinem, wyciągnąłem starszego pod pretekstem powrotu do domu, żeby dać Hanowi i Minho chwilę dla siebie.

Kiedy wyszliśmy odruchowo skierowałem się do parku, a Hyunijn cały czas za mną podążał.

- Nie miałem cię odprowadzić do domu? - spytał starszy. Przez chwilę zapomniałem, że idę razem z nim, a tylko ja i rudowłosy wiedzieliśmy o naszym planie. Wahałem się czy powiedzieć mu o tym czy jednak coś zmyślić. Naprawdę nie lubię kłamać, ale nie wiem czy powinienem mu mówić. - Słuchasz mnie? Gdzie idziemy?

- Ah, tak... - chyba się zamyśliłem. Właśnie szliśmy jedną ze ścieżek w parku. Niedaleko zauważyłem ławkę, więc skierowałem się w jej stronę. Usiadłem, a chłopak obok mnie.

- Powiesz mi, dlaczego tu jesteśmy?

- Ehh... Zauważyłeś, że z twoim przyjacielem jest coś nie tak? - spojrzałem na niego, a ten się zamyślił.

- Z Changbinem? On zawsze taki jest, no może trochę inaczej się zachowuje, ale to raczej z wiadomych powodów. Zakochał się. - powiedział, a ja zdziwiłem się trochę. Changbin zakochał się w Felixie?

- Ale nie o niego chodzi. - wytłumaczyłem.

- Minho? W sumie ostatnio coś się chyba stało, ale nic nie mówił. W sumie nigdy nic nam nie mówi, no chyba, że przeleci jakąś kolejną głupią laskę. - zaśmiał się, a ja spiorunowałem go wzrokiem. Chłopak od razu spoważniał. - No co? 

- Ostatnio... - wziąłem głęboki oddech i zastanowiłem się czy powinienem mówić o prywatnych sprawach mojego przyjaciela, ale po części dotyczy też to jego kumpla... - Minho zaprosił do siebie Jisunga i tak wyszło, że... wylądowali razem w łóżku. Później się chyba pokłócili. Teraz nie mogą wytrzymać obok siebie, a nawet spojrzeć się boją! 

- To dlatego odpędzał od siebie wszystkie dziewczyny, to dużo tłumaczy.

- Czy ciebie teraz naprawdę obchodzą jakieś dziewczyny? Mój przyjaciel jest zraniony przez twojego głupiego kumpla!

- To nie moja wina, że wszedł mu do łóżka. - prychnął starszy. Przez chwilę siedziałem zszokowany. Jak on mógł powiedzieć coś takiego.

Uderzyłem go w ramie najmocniej, jak mogłem i wstałem szybko, kierując się w stronę wyjścia z parku. Jednak nie wszytko poszło po mojej myśli, bo po krótkiej chwili, w której przeszedłem jakieś dziesięć metrów, kostka dała o sobie znać, a ja upadłem na ziemię, od razu łapiąc się z nogę. Zaraz usłyszałem krzyk Hyunjina i jak biegnie w moją stronę.

- Nic ci nie jest? - chłopak zaczął przyglądać się mojej nodze.

- Zostaw mnie! - powiedziałem, kiedy chciał pomóc mi wstać i zaraz sam chciałem to zrobić, ale od razu się przewróciłem.

- Przepraszam, za to, co powiedziałem. Daj sobie pomóc. - niechętnie zgodziłem się, a starszy podniósł mnie jak pannę młodą i już po chwili siedziałem na ławce. - Możesz ruszyć nogą? - spytał, a ja spróbowałem jakkolwiek poruszyć stopą, co okropnie mnie bolało.

- Mogę, ale strasznie boli. - powstrzymałem się przed krzyknięciem na Hyunjina, który zaczął uciskać kostkę.

Chłopak usiadł obok mnie i spojrzał się przed siebie. Nie odzywał się przez kilka minut, a ja tak siedziałem i próbowałem się nie rozpłakać przez tępy ból. Po chwili poczułem ciepłe łzy, które spływały po moich policzkach, sekundy później dłonie Hyunjina, które ścierały słoną ciecz z mojej twarzy. 

- Nie płacz. Aż tak bardzo boli? Może pójdziemy do szpitala? - spytał, a ja jedynie pokiwałem głową. 

Z racji, że szpital był dosyć daleko, starszy zadzwonił po taksówkę. Wziął mnie na ręce i poszedł w kierunku wyjścia z parku. Po paru minutach siedzieliśmy w taksówce, a po kilku kolejnych byłem już w szpitalu. 

Musiałem poczekać kolejnych kilka chwil na doktora. Wezwano moją mamę, która musiała urwać się z pracy. Kiedy przyjechała, razem z nią wszedłem do gabinetu.

✿✿✿

Po wyjściu od lekarza, na korytarzu zastałem Hyunjina, który najwyraźniej na mnie czekał. Gdy mnie zauważył od razu wstał i podszedł do mnie. Moja rodzicielka poszła wypełnić jakieś papiery.

- Co z kostką? - spytał i objął mnie, pomagając mi ustać.

- Lekarz powiedział, że skręciłem ją. Nie powinienem tak szybko iść. - powiedziałem smutny. 

- To moja wina. Gdybym nic nie powiedział, nie musiał byś nigdzie iść. - chłopak spoważniał.

- Czuję się, jakbym miał Deja Vu... - powiedziałem cicho. 

Po chwili wróciła moja mama.

- Wypełniłam wszystkie papiery, a teraz muszę wracać do pracy. Tu masz maść i inne... - podała mi siatkę. - Muszę już iść, do zobaczenia. - powiedziała, nie zwracając uwagi na starszego i szybkim krokiem poszła w kierunku wind.

Westchnąłem, siadając na krzesełkach pod ścianą. Hyunjin usiadł obok mnie i złapał mnie za dłoń, na co otworzyłem szerzej oczy.

- Przepraszam, znowu przeze mnie dzieje ci się krzywda. - westchnął.

- Nic nie szkodzi. To moja wina, po prostu mam chyba pecha. - również westchnąłem i oparłem głowę o ramię chłopaka i przymknąłem oczy ze zmęczenia. Zacząłem myśleć o tym wszystkim. Znowu wylądowałem w szpitalu i to przez niego. Znaczy, ten pierwszy raz, kiedy byliśmy na trampolinach, teraz to moja wina. No właśnie. Zacząłem cofać się myślami coraz dalej, aż przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie i powód, przez który w ogóle zwichnąłem kostkę. - Hyung?

- Co jest? - spojrzał się na mnie, przyglądając mojej twarzy.

- A pamiętasz może, że miałeś mi oddać mój notes? - spytałem, a ten zawiesił się na chwilę i zaraz niezręcznie uśmiechnął.

- No, pamiętam. 

- Mógłbyś mi go oddać? 

- Emm... ale nie mam go przy sobie. Musiałbym iść do mojego domu. - spojrzał się za okno, a po chwili z powrotem na mnie. - Chyba będzie padać. - wskazał na chmury, które zbierały się na niebie. - Zadzwonię po taksówkę. - zaproponował, a ja przytaknąłem.

✿✿✿

Po dwudziestu minutach byliśmy już w moim domu. Hyunjin pomógł mi dostać się do kanapy i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.

Przypomniałem sobie o siatce. Sięgnąłem po nią i zajrzałem do środka. W środku były jakieś leki i maści oraz kartka. Wyciągnąłem papierek i przeleciałem po nim wzrokiem.

- Hyung, muszę posmarować kostkę tą maścią - wskazałem na pudełko. - Założyć bandaż, a potem stabilizator.

Starszy od razu spojrzał na kartkę i opakowanie, po czym wyciągnął bandaż.

- Pomogę ci. - zaproponował, a ja jedynie skinąłem głową. 

Hyunjin zdjął moją skarpetkę i stary bandaż oraz podwinął moją nogawkę. Wyciągnął z opakowania tubkę z maścią i od razu rozsmarował ją na mojej kostce. Syknąłem cicho czując lekki ból i zimną maź.

- Teraz musimy poczekać chwilę aż się wchłonie. Ja pójdę umyć ręce. - powiedział i poszedł do łazienki. W czasie kiedy go nie było, przeczytałem dokładnie drugą kartkę, która była zwolnieniem ze szkoły na tydzień.

✿✿✿

Hyunjin:

Po kilku minutach wyszedłem z łazienki i wróciłem do salonu, gdzie na kanapie cały czas siedział młodszy. W sumie gdzie miał pójść.

- Okej, to założę ci teraz bandaż i usztywniacz. - powiedziałem i od razu się za to zabrałem. Chłopak wykrzywiał co chwilę twarz w geście bólu albo cicho syczał. - Dobra, skończyłem.

Usiadłem obok chłopaka i westchnąłem ciężko. Spojrzałem na zegar, który wisiał na ścianie. Była już dziewiętnasta. Jutro miałem zajęcia i nie mogę ich opuścić, bo mam ważny sprawdzian.

- Ja już będę spadał, jutro szkoła. - powiedziałem wstając, a po chwili znów się odezwałem. - Idziesz jutro na zajęcia? - spytałem.

- Um, nie. Lekarz wypisał mi zwolnienie na tydzień. 

Czyli nie będę cię widział przez tydzień? Będzie nudno...

- Co? - spytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.

- Co? Powiedziałem to na głos? - walnąłem się w czoło, a młodszy zarumienił się. - Ja już będę szedł. - powtórzyłem.

- H-hyung? - usłyszałem cichy szept Jeongina, więc odwróciłem się. - Moja mam nie wróci na noc i... mógłbyś p-pomóc mi się wykąpać? - spytał i od razu zakrył twarz w dłoniach.

Stałem chwilę w bez ruchu, nie wiedząc czy dobrze usłyszałem. Miałem mu pomóc w kąpieli? Czekaj, co?

- Mam ci pomóc? - spytałem, patrząc się w jego oczy, a on przytaknął, jeszcze bardziej się rumieniąc.

...

****************************************

INFORMACJA

No siemanko, zmieniłam okładki!

Dawno nie było rozdziału. Sprawdzałam opis książki i odrobinę go zmieniłam, a przy okazji zauważyłam, że zaczęłam pisać tę książkę 01.06.2019r. Pomyślałam, że skończę ją w rok od rozpoczęcia. W sumie został jeden miesiąc i wyszło mi na to, że rozdziały musiałyby być co 4-5 dni, więc muszę spiąć dupę!!!!

Ja teraz zmykam i mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo!

Do Zobaczenia!! ✿✿

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top