✿ Rozdział 21 ✿

Hyunjin:

Wyszedłem z parku trampolin, przed budynkiem stała taksówka. Otowrzyłem drzwi i usadziłem tam młodszego. Poszedłem od drugiej strony i usiadłem obok niego. Złapałem go za dłoń i lekko pogładziłem po plecach drugą ręką. Innie ściskał moją rękę i powstrzymywał się od płaczu

- Proszę jechać do szpitala. - powiedziałem kierowcy i ruszyliśmy do wspomnianego miejsca.

✿✿✿

Jeongin:

Przez całą drogę Hyunjin trzymał moją dłoń, na której mocno zacisnąłem swoje palce i próbowałem nie pokazywać bólu. Na twarzy starszego widziałem strach i niepokój. Co chwilę spoglądał na mnie i pytał czy wszystko w porządku, a ja za każdym razem odpowiadałem:

- Tak, przeżyję.

Dopiero po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, przez korki na ulicach. Hyunjin zapłacił kierowcy, po czym wziął mnie ręcę, co nie było konieczne i zaniósł do szpitala.

Podszedł do recepcjonistki i wymienił z nią parę słów. Skierował się do jakiegoś korytarza, cały czas mnie niosąc.

- Możesz mnie puścić, dam radę iść, Hyung. - spróbowałem jakoś się wydostać z jego ramion trochę się szamotając, przez co zabolała mnie mocniej kostka, na co syknąłem cicho.

Chłopak w końcu puścił mnie i usadowił na jakimś krześle, a sam usiadł obok mnie. Po kilku chwilach podeszła do nas pielęgniarka pytając się starszego o imię, po czym kazała iść za nią.

Chłopak złapał mnie w pasie, a ja zawiesiłem rękę na jego ramieniu. Byliśmy bardzo blisko siebie, a ja czułem ciepło bijące od chłopaka, na co uśmiechnąłem się lekko, pomimo bólu i zapewne zarumieniłem.

Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, w którym był lekarz. Starszy posadził mnie na krzesełku i stanął obok mnie.

- Co się stało? - spytał lekarz.

- Byliśmy w parku trampolin i mój... kolega zrobił sobie coś z nogą. - powiedział starszy, zanim zdążyłem zabrać głos.

- Gdzie dokładnie? - założył okulary i podszedł do mnie.

- Chyba coś z kostką. - odpowiedziałem cicho.

- Proszę zdjąć but, skarpetkę i podwinąć trochę nogawkę. - powiedział starszy, a Hyunjin znalazł się obok mnie, a ponieważ butów nie zdążyłem założyć, ściągnął moją skarpetkę i podciągnął odrobinę nogawkę.

Lekarz kucnął przy mnie i poruszył moją stopą na co syknąłem i złapałem dłoń starszego, którą ścisnąłem lekko.

- Może pan poruszyć palcami? - spytał lekarz. Spróbowałem lekko poruszyć, ale się nie udało. Spróbowałem drug raz, nieco mocniej i poruszyłem dużym palcem. - A stopą? - dopytał. Udało mi się jednie odrobinę przez ból.

Lekarz wstał i usiadł na swoim miejscu. - Może pan ruszać palcami i stopą, więc kostka nie jest złamana, najwyżej skręcona. - stwierdził, na co cicho odetchnąłem. - Usztywnimy panu stopę i dam jakąś maść. - kiwnąłem głową. Spojrzałem na Hyunjina, którego nadal trzymałem za dłoń, więc szybko ją cofnąłem.

Zaraz przyszła jakaś pielęgniarka i zabrała mnie do innego pomieszczenia i założyła jakiś usztywniacz i owinęła to jeszcze bandażem. Kiedy wróciłem lekarz dał mi jakąś maść i powiedział, że mam nie przemęczać nogi i raczej nigdzie nie chodzić.

Wyszedłem z pomieszczenia i na korytarzu siedział Hyunjin. Kiedy mnie zobaczył wstał i złapał w pasie.

- Odprowadzę cię do domu. - zaproponował i powoli skierowaliśmy się do wyjścia z budynku.

- Nie mogę przemęczać nogi. - zarzuciłem rękę na ramię chłopaka.

- To zadzwonię po taksówkę. - powiedział, co od razu zrobił. - Przepraszam cię... to moja wina. Gdybym cię tak nie wystraszył, to nic by się nie stało.

- Nic nie szkodzi, to nie twoja wina. Stało się i nikt czasu nie cofnie. - uśmiechnąłem się smutnie.

- To moja wina. I nie mów tak. Mogłem cię nigdzie nie zabierać.

Już chciałem zabrać głos, kiedy pomyślałem sobie, że będziemy rozmawiać tak w kółko. Złapałem się mocniej chłopaka i poszliśmy w stronę parkingu.

✿✿✿

Hyunjin pomógł mi wysiąść z taksówki i podeszliśmy pod drzwi mojego domu.

- Podaj mi moją torbę. - wskazałem ręką na rzecz.

- Proszę. - powiedział starszy i podał mi moją własność.

Wyciągnąłem z niej klucz i otworzyłem drzwi. Chłopak je przytrzymał, a ja wszedłem do środka. Hyunjin również wszedł do środka. Położył nasze rzeczy w przedpokoju i zdjął buty.

Ruszyłem powoli w stronę swojego pokoju, opierając się o ścianę, a starszy zaraz znalazł się obok mnie. Pomógł mi z wejściem po schodach i z dojściem do pokoju, w którym usiadłem na łóżku.

- Lepiej będzie, jeśli już zostaniesz w łóżku i nie będziesz nigdzie wychodził. - stwierdził starszy.

- Ale muszę iść jutro do szkoły, Hyung. - westchnąłem.

- Nie musisz. Masz skręconą kostkę i to przeze mnie, a w takim stanie nie możesz iść do szkoły. - trzymał się swojego.

- Ale mam jutro sprawdzian, muszę go napisać. - powiedziałem stanowczo.

- Musisz? - chłopak westchnął.

- Muszę. - również westchnąłem.

- A mogę cię chociaż zaprowadzić do szkoły? - spytał, jakby z nadzieją w głosie.

- Ehh... jeśli musisz. - chciałem wstać, ale starszymi mi to uniemożliwił, łapiąc mnie za ramiona i przytrzymał na miejscu. Spojrzałem na niego zdziwionym wzrokiem, a on się lekko uśmiechnął.

- Nie wstawaj. Powiedz co chcesz, to ci przyniosę. - stwierdził, siadając obok mnie.

- Um.... chciałbym coś zjeść. - powiedziałem, odpuszczając sobie jakąkolwiek walkę, wiedząc, że i tak przegram.

- Jakieś specjalne życzenia? - uśmiechnął się.

- Naleśniki? - spytałem niepewnie.

- Jasne. Dla księcia wszytko. - zaśmiał się i poszedł zapewne do kuchni, zrobić dla mnie naleśniki.

Zarumieniłem się na słowa chłopaka. Położyłem się na łóżku, zakrywając trochę pościelą i ukrywając twarz w poduszce.

Kiedy tak leżałem, przypomniałem sobie o moich przyjaciołach. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, ani nie pisaliśmy. Sięgnąłem po telefon, który na szczęście miałem ze sobą, bo wyciągnąłem go razem z kluczami.

~Team ukesiów~

Innie:
Cześć, dawno ze sobą nie pisaliśmy

Sungie:
W sumie racja

Innie:
Jak tam u was?

Lix:
Dużo się działo

Sungie:
Dużo by pisać

Innie:
A może chcecie się jutro spotkać?

Sungie:
Jasne

Lix:
Kiedy i gdzie?

Innie:
Po szkole, pójdziemy do kawiarni.
Co wy na to?

Sungie:
Jak na lato

Lix:
Jasne

Innie:
To do zobaczenia! ♡

Lix:
Do zobaczenia ♡

Sungie:
Do jutra!

Kiedy odłożyłem telefon, do drzwi pokoju zapukał Hyunjin, zaraz przez nie wchodząc z naleśnikami.

- Proszę. Pyszne naleśniki z owocami, dla księcia. - uśmiechnął się i położył talerz z jedzeniem na szafkę nocną.

- Dziękuję. - odpowiedziałem i usiadłem na boku łóżka. Chwyciłem jednego naleśnika i wziąłem kęsa. - Nie zjesz? Zrobiłeś tego tyle, weź trochę. I tak nie zjem tego wszystkiego sam.

- Ale zrobiłem to dla ciebie. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.

- A ja chcę cię poczęstować. - zaśmiałem się. Wziąłem w rękę naleśnika i podłożyłem mu pod buzię. Starszy lekko się zdziwił, ale wziął gryza, zaraz biorąc jedzenie w swoje ręce.

Jedliśmy w ciszy, dopóki wszytko nie zniknęło z talerza. Starszy odniósł talerz i przyniósł moją torbę i rzeczy do pokoju.

- Jeszcze coś? - spytał starszy.

- Emm.. muszę się tylko wykąpać. Jest już dość późno. - stwierdziłem wstając powoli z łóżka.

- Pomogę ci. - stwierdził i podtrzymał mnie.

- Eeeee... - spojrzałem na niego zdziwiony.

- Nie w prysznicu. - zaśmiał się.

- O-okej. - poszliśmy do łazienki.

Stanąłem obok prysznica opierając się o ścianę. Chłopak podszedł do mnie i ukucnął. Zdziwiłem się i poczułem ciepło na policzkach.

- Wystaw nogę. - powiedział, a ja poczułem, że moje policzki po prostu się palą.

Wystawiłem trochę nogę do przodu, a starszy zdjął powoli i ostrożnie bandaż wraz z usztywniaczem.

- Mogłem zro-zrobić to sam. - speszyłem się trochę.

- Ale chcę ci pomóc. - wstał i uśmiechnął się. - No ręce do góry.

- Emm.. Dam sam radę, Hyung. - poczułem, że moja twarz wygląda na pewno jak pomidor.

- Okej. Jak coś to wołaj. - zaśmiał się i wyszedł z łazienki.

✿✿✿

Kiedy już się umyłem i wytarłem, zorientowałem się, że nie wziąłem piżamy. Trochę spanikowałem, bo niby co mam zrobić. Wyjść w samym ręczniku? No chyba nie!

Po chwili uspokoiłem się trochę. Owinąłem sobie ręcznik wokół pasa, upewniając się, że mi nie spadnie.

- Emm.. Hyung! - krzyknąłem. Po chwili usłyszałem jak chłopak podchodzi do drzwi.

- Coś się stało?

- Emm.. Boo... zapomniałem piżamy.. Mógłbyś mi przynieść jakieś ciuchy? - spytałem zawstydzony, chowając twarz w dłonie, choć straszy i tak nie mógł mnie zobaczyć.

- Jasne, poczekaj chwilę! - powiedział, a ja usłyszałem jak odchodzi. Po krótkiej chwili znów usłyszałem kroki i ciche pukanie do drzwi. - Już jestem.

- Em.. drzwi są otwarte. - powiedziałem i wolnym krokiem ruszyłem do drzwi, aby nie uszkodzić nogi.

- Okej. - starszy uchylił drzwi, tak aby mógł wysunąć rękę z ciuchami.

Podszedłem jeszcze kawałek do drzwi, ale na nieszczęście, poślizgnąłem się i pisnąłem, na co starszy od razu zareagował. Otworzył szerzej drzwi i w biegu złapał mnie, abym nie upadł na podłogę, za to upadłem na niego. Chłopak leżał plecami na zimnej podłodze, a ja leżałem na nic, w samym ręczniku.

- Nic ci się nie stało? - spytał lekko zmartwiony.

- Emmm.. nie. - moja twarz zapewne wyglądała jak burak.

Spróbowałem się podnieść, co było dość trudne bez używania jednej nogi. Starszy zaraz sam się podniósł i pomógł również mi.

- Tu masz ciuchy. - podał mi ubrania i wyszedł z łazienki.

Zamknąłem na drzwi i przebrałem się w piżamę. Po chwili wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem do swojego pokoju, w którym czekał Hyunjin.

- Ja już będę szedł. - oznajmił. - Musisz iść do szkoły?

- Tak. Muszę napisać ten sprawdzian. - westchnąłem kolejny raz tego dnia.

- No dobrze... Przyjdę po ciebie jutro. - puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.

Usłyszałem jeszcze jak krzyczy "do zobaczenia" i charakterystyczny dźwięk zamknięcia drzwi.

...

********************************

Kolejny rozdział!!!

Przepraszam za opóźnienie, ale chyba zawsze tak będę miała xD

Do Następnego!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top