8. Koya top.

Rano obudziło mnie słońce przebijające się przez zasłony w pokoju.

Przetarłem ręką oczy i zorientowałem się, że nie leżę na poduszce, a na klatce piersiowej Taehyunga.

To było cudowne uczucie obudzić się w jego ramionach, ale chcąc uniknąć niezręczności zacząłem delikatnie wyplątywać się z jego uścisku.

Nie chciałem go obudzić, ale niestety to właśnie zrobiłem.

Uchylił oczy przyciągając mnie mocniej do siebie. Uźmiechnąłem się na ten gest.

- Chyba nie chciałeś mnie tu samego zostawić? - zapytał sennym głosem.

- Um ja muszę iść jeszcze do pokoju trochę się ogarnąć przed tą dzisiejszą wycieczką. - powiedziałem.

Usłyszałem westchnięcie chłopaka.

- Nie możemy tutaj zostać? Najlepiej cały dzień? - jęknął, a ja zaśmiałem się.

- Nie leniuchu. Idziemy zdobywać szczyty. - powiedziałem z entuzjazmem wiedząc, że dzisiaj mamy w planach górę Koya.

- Wolę zdobywać innego rodzaju szczyty. - oznajmił, a ja się zawstydziłem.

- Muszę iść. - zrobiłem smutną minę i spojrzałem chłopakowi w oczy udając, że nie słyszałem poprzedniej wypowiedzi.

- Chcę chociaż buziaka na dzień dobry. - usłyszałem, a mój żołądek zrobił fikołka.

Przysunąłem się do niego i lekko musnąłem jego usta.

- To nie to czego oczekiwałem. - pociągnął mnie tak, że teraz na nim leżałem po czym połączył nasze usta w pocałunku.

Całowaliśmy się leniwie, gdy nagle przejechał językiem po mojej dolnej wardze, ale ja nie miałem zamiaru dać mu dostępu, bo różnie by się to mogło skończyć, a ja chciałem wrócić do pokoju przed zbiórką.

Blondyn oczywiście nie dał za wygraną i zjechał dłońmi na moje pośladki przez co jęknąłem, a on korzystając z okazji wślizgnął swój język i zaczęliśmy walkę o dominację.

Chłopak jeździł rękami wzdłuż moich pleców, a ja bawiłem się jego włosami. Były miękkie jak futerko małego kotka.

Po kilku, może kilkunastu minutach niechętnie oderwałem się od niego.

- Choć nie chcę, naprawdę muszę już iść. - pocałowałem jeszcze krótko te jego miękkie, malinowe usta, po czym wstałem.

Spłonąłem rumieńcem kiedy zorientowałem się, że stoję w samych bokserkach. Próbowałem jak najbardziej się da zasłonić moje grube ciało, ale to nie było takie proste.

Chłopak zlustrował mnie od góry do dołu, a ja szybko zebrałem ubrania z podłogi, ubrałem się, powiedziałem pa i wyszedłem z pokoju.

- Oh Park Jimin, co robisz na piętrze drugich klas o tak wczesnej porze? - odwróciłem się w prawo, gdzie zobaczyłem profesora Seokjina niosącego dwa kubki.

- Um.. ja.. no bo.. - jąkałem się totalnie przerażony wpadką.

- Yoongi czy Taehyung? - zapytał, a moja szczęka opadła do ziemi.

- Słucham? - dotknął swojej szyi, a mi nagle przypomniało się, że prawdopodobnie V zostawił po sobie ślad. Westchnąłem. - Taehyung.

- Tak myślałem. - uśmiechnął się nauczyciel. - Lepiej to schowaj przed Jooniem, bo będzie się pluł. - zaśmiał się po czym odszedł.

Uśmiechnąłem się. Byłem w szoku. Nie spodziewałem się, że Seokjin będzie taki miły i tolerancyjny.

Odwróciłem się i poszedłem w końcu do swojego pokoju. Gdy tam dotarłem Suga i JHope wychodzili właśnie na śniadanie.

- Idziesz z nami? - zapytał mój współlokator.

- Właśnie z niego wracam. - skłamałem nie chcąc, żeby chłopak domyślił się tego, że mam dość surową dietę. Już wczoraj cały dzień truł mi głowę, że za mało jem.

Zakochani wyszli, a ja szybko ogarnąłem się przed wycieczką w góry. Zamalowałem malinkę wielkości orzecha włoskiego korektorem, po czym założyłem czarne spodnie, dużą białą bluzę i czapkę z daszkiem.

Do miejsca z którego mieliśmy wyruszyć na wędrówkę jechaliśmy autobusem.  Siedzieliśmy we czwórkę z tyłu. Suga i JHope jak zwykle zajmowali się sobą, a my z Taehyungiem oglądaliśmy jakieś filmiki na YouTubie.

Gdy opuściliśmy pojazd zacząłem iść na początku grupy, żeby się nie zgubić. Niestety moja niezdarność od razu dała się we znaki. Potknąłem się o pierwszy kamień na ścieżce i już pogodziłem się z upadkiem kiedy poczułem czyjeś ramiona wokół mnie.

- Uważaj Jiminie. - usłyszałem głos V. Uwielbiam jak się tak do mnie zwraca. Uśmiechnąłem się do niego i kontynuowaliśmy wędrówkę razem. Za jakiś czas znowu prawie się przewróciłem, a blondyn złapał mnie za rękę. Mimo, że później szedłem stabilnie chłopak nadal ją trzymał, a ja już totalnie nie mogłem się skupić.

Góra Koya mimo, że nie wyglądała tak jak sobie to wyobrażałem była piękna. Uroku dodawało jej też to, że szedłem sobie z Taehyungiem za rękę. Jak para. Jakbyśmy byli razem. Wcale nie mam zawału.

Kiedy wracaliśmy do autobusu po kilku godzinach wędrówki totalnie nie miałem siły.

- Nie mam siły, daleko jeszcze? - jęknąłem.

- Jimin-ah pytałeś o to dwie minuty temu. Już nie daleko. - odparł spokojnie. Podziwiam jego cierpliwość.

- Ale ja umrę. - powiedziałem, a on nagle zatrzymał się przede mną zdjął plecak z ramion i mi go podał, po czym przykucnął.

- Wskakuj. - zaproponował, a ja się zaśmiałem.

- Dobre, złamałbyś się pode mną. - przygryzłem wargę, bo zrobiło mi się trochę smutno, że tak ze mnie żartuje.

- Jimin? Czy ty wątpisz w TE mięśnie? Wskakuj zanim się rozmyślę. - zaśmiał się, a ja powoli wdrapałem się na jego plecy. Wstał i kontynuował wędrówkę. - Jeju ty nic nie ważysz. Mój plecak był cięższy od ciebie.

Wiedziałem, że to nie prawda jednak mimo wszystko uśmiech nie schodził mi z twarzy aż do samego powrotu do hotelu.

Na wieczór zaplanowaliśmy oglądanie filmów. Pierwszy plan był taki, że zrobimy to całą czwórką jednak po kolejnej sesji obściskiwania się naszych przyjaciół w drodze powrotnej stwierdziliśmy z Tae, że trzeci raz dzisiaj tego nie zniesiemy.

Ja osobiście po prostu chciałem spędzić z chłopakiem czas sam na sam, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.

Po kolacji Sope, jak zwykłem nazywać naszą parkę, zajęli pokój starszych "bo muszą się wyspać, a na tych niewygodnych łóżkach się nie da".

Tym o to sposobem po ciszy nocnej usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

JHope życzył nam upojnej nocy, przez co moja twarz stała się purpurowa, po czym opuścił pomieszczenie.

Usiadłem na łóżku, a V po podłączeniu ładowarki do laptopa zajął miejsce obok mnie.

- Może być horror? - zapytał.

- Nie, nie, nie. Nie ma szans. Oglądałem w życiu jeden horror i nie mogłem spać przez tydzień. - od razu wykluczyłem tę opcję.

- Kiedy to było?

- Jak miałem dziesięć lat? - odpowiedziałem pytająco, bo nie byłem pewny.

- Jiminie od tego czasu trochę minęło. Włączę "Martwe zło" w sumie to nie jest aż takie straszne. Ok? - zrobił tak uroczą minkę, że nie mogłem odmówić.

- Niech ci będzie. - poddałem się po czym wstałem zgasić światło.

Sam początek filmu nie był taki zły, jednak gdy zaczęły się typowo horrorowe sceny schowałem twarz w ramieniu Taehyunga, a on podniósł rękę i mnie do siebie przytulił.

Horror nagle przestał być straszny, bo zupełnie nie mogłem się na nim skupić, kiedy chłopak bawił się moimi włosami.

Czułem na sobie jego wzrok, więc podniosłem głowę.

Było tak jak myślałem. Patrzył na mnie tym intensywnym spojrzeniem. Najpierw w oczy, a później przeniósł wzrok na usta.

Uniósł rękę, którą mnie nie obejmował i pogłaskał mnie po policzku, a następnie przejechał kciukiem po moich ustach.

Atmosfera się zmieniła, a film lecący w tle nie miał już żadnego znaczenia.

- Taki piękny. - powiedział tak cicho, że ledwo to usłyszałem.

Pochylił się i złączył nasze usta. Całowaliśmy się leniwie przez chwilę nie zmieniając pozycji.

Kiedy pocałunek zrobił się bardziej namiętny chłopak oderwał się ode mnie, położył laptopa na małym stoliku, po czym od razu przygwoździł mnie do łóżka.

Nasze języki toczyły walkę, a ja wplotłem palce w jego włosy i pociągnąłem za ich końce, przez co jęknął.

Odwróciłem nas tak, że to ja byłem na górze, po czym zająłem się idealną szczęka chłopaka, następnie powędrowałem do szyi, gdzie zostawiałem po sobie ślady w czułych miejscach chłopaka.

Pociągnąłem za krańce jego koszulki dając mu do zrozumienia, że chcę, żeby ją zdjął.

Blondyn zrozumiał aluzję i mogłem zacząć wędrować mokrymi pocałunkami po jego klatce piersiowej i umięśnionym ABS.

Wróciłem do jego ust, a dłońmi przejechałem po wyrzeźbionym brzuchu, aż dotarłem do spodni dresowych.

Jednym zwinnym ruchem je opuściłem, po czym przeniosłem się z jego ust, na penisa. Nigdy wcześniej nie robiłem nikomu loda, ale postanowiłem, że będę robił tak, jak Taehyung robił to mi.

Polizałem całą jego długość, a następnie przyssałem się do jego czubka. Chłopak jęknął, co dodało mi odwagi. Wziąłem go całego do ust, a chłopak wypchnął biodra do góry. Może normalnemu człowiekowi by się cofnęło, ale czasem wywołuję wymioty więc mnie to nie rusza.

Taehyung wplątał mi palce we włosy i pomagał utrzymać tempo. Jęki chłopaka były muzyką dla moich uszu i cieszyłem się, że mogę sprawić mu przyjemność.

Spojrzałem do góry i kiedy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy blondyn doszedł w moje usta. Połknąłem wszystko po czym podciągnąłem chłopakowi spodnie.

Położyłem się obok niego, a on od razu wziął mnie w ramiona.

- To było najlepsze obciąganie w moim życiu. A uwierz trochę tego było. - oznajmił. - Wiesz to była druga rzecz jaka przyszła mi do głowy jak zobaczyłem te twoje idealne usta. Pomyślałem wtedy jakie to musiałoby być cudowne uczucie, kiedy mógłbym je pieprzyć. - mówił, a ja o dziwo nie czułem się przez to niezręcznie.

- A jaka była pierwsza rzecz? - zapytałem po dłuższej chwili.

- Że chciałbym je całować do końca życia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top