19. You make me begin.
Tae ubrał szybko bokserki, koszulkę i dresy, po czym zaczął kierować się do drzwi.
- Gdzie ty idziesz? - zapytałem przerażony.
- Sprawdzić kto to. - oznajmił, a ja zerwałem się z łóżka i założyłem strój jednorożca.
- Idę z tobą. - stwierdziłem bojąc się zostać samemu w pokoju.
A co jeśli ktoś by zaatakował Tae? Nie mogłem go tam puścić samego mimo, że w sumie byłem dość bezużyteczny w razie jakiegokolwiek ataku.
Blondyn złapał mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju, po czym zaczęliśmy iść po cichu na dół po schodach.
- Kurwa. - jęknął kiedy zeszliśmy już na dół i mogliśmy dokładnie usłyszeć głosy potencjalnych włamywaczy. Chłopak puścił moją rękę i wszedł do kuchni skąd pochodziło źródło hałasu.
- Co wy tu robicie? - warknął przekrzykując odgłosy z kuchni, a ja stanąłem z boku próbując nie zwracać na siebie uwagi. - Przecież miało was tu nie być do następnego piątku.
- Skarbie zdecydowaliśmy, że wrócimy wcześniej. - mama Tae wyglądała na naprawdę słabą kobietę. Była piękna, ale widać było mimo drogich ubrań i statusu społecznego, że życie jej nie rozpieszczało. Wyglądała na bardzo zmęczoną. I nie mam tu na myśli chwilowego zmęczenia. - Oh, a ty masz gościa, to ten Jimin? - zapytała chłopaka, a kiedy kiwnął twierdząco głową podeszła do mnie.
Ukłoniłem się nisko, a ona zrobiła to samo po czym uśmiechnęła się. Była piękna, wiadomo po kim Tae odziedziczył urodę.
- Faktycznie jest bardzo przystojny. - znowu posłała uśmiech, ale tą miłą atmosferę przerwał głos ojca blondyna.
- Czy ty jesteś kurwa pedałem? - zaczął podnosić głos. - Ja pierdole jesteś największą porażką mojego życia. Spełnieniem koszmarów, robisz wstyd tej rodzinie. A to dziecko to znalazłeś w burdelu? Czy w przedszkolu? A ty szmato jeszcze go w tym wspierasz? Pojebało cię? - skierował się do matki chłopaka.
Zobaczyłem że Taehyung zaciska dłonie w pięści. Jego ojciec miał prawo tak stwierdzić, byłem niski i właśnie zdałem sobie sprawę, że miałem na sobie ten głupi strój jednorożca. Chciałem podejść do Tae i spróbować uspokoić, ale bardzo bałem się jego ojca. Wyglądał na nieobliczalnego.
- Możesz obrażać mnie. - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Ale nie masz prawa obrażać Jimina i mamy.
- Ojejku nasza księżniczka się zakochała. - mogliśmy usłyszeć pogardę w jego głosie. Nagle jego ton się zmienił. - Albo wypierdalasz stąd tą małą pizdę albo...
- Przestań do kurwy go obrażać. Jesteś takich chujem. Nienawidzę cię odkąd pamiętam, jeste-- - nie dokończył, bo jego ojciec uderzył go w twarz z pięści.
Chłopak upadł na ziemię i złapał się za policzek. W kąciku jego ust można było dostrzec rozcięcie.
Jego własny ojciec podniósł na niego rękę.
Matka chłopaka złapała męża i odciągnęła od syna, kiedy ten chciał uderzyć go poraz kolejny.
Naprawdę nie powinienem być tego świadkiem. Stałem tam zaskoczony wydarzeniami. Zawsze wydawało mi się że Taehyung ma idealny dom, pieniądze, rodzinę. Jednak jego życie daleko odbiegało od ideału.
Tae korzystając z nieuwagi starszego zaczął kierować się do drzwi po czym wybiegł przez nie, a ja zacząłem biec za nim.
Biorąc pod uwagę fakt, że moje nogi były prawie o połowę krótsze od jego dogonienie chłopaka było niemożliwe i w końcu straciłem go z oczu, jednak biegłem dalej mając nadzieję, że gdzieś go znajdę. Dodatkowo mój strój jednorożca nie ułatwiał mi poruszania.
Miałem rację, chłopak siedział na ławce w parku. Twarz miał schowaną w dłonie, a łokcie położone na kolanach.
Podszedłem do niego powoli uspokajając oddech.
- Tae kochanie - zacząłem, ale w zasadzie nie wiedziałem co mogłem w takiej sytuacji powiedzieć, więc po prostu usiadłem koło niego i go przytuliłem.
Chłopak zalewał się łzami, a moje serce pękło. Ten na co dzień pewny siebie chłopak wyglądał teraz tak słabo. Wtulił się w moje ramię, a ja głaskałem go po ramieniu.
- Ćsii skarbie, cichutko. - próbowałem go uspokoić.
Po jakimś czasie, mogło to być kilka lub kilkanaście minut, chłopak zaczął powoli się uspokajać.
- Już rozumiesz Jimin? - powiedział chłopak podnosząc wzrok. - To dlatego nie wierzę w miłość. Wychowałem się w domu gdzie jedyne co słyszałem to kłótnie. Ojciec raz pobił nie tylko mnie, ale nawet moją mamę. Ona jest głupia i nie potrafi się z nim rozwieść, bo jest od niego zbyt zależna. W dodatku jestem taki beznadziejny, on mnie tak nienawidzi i ma powody, jestem do dupy człowiekiem. Ja po prostu nie wierzę, że mogłoby to wyglądać inaczej. Twoi rodzice pewnie są przykładem miłości dlatego w nią wierzysz, ale widzisz ja tak nie mam. - mówił, a z jego oczu płynęły pojedyncze łzy.
- Moi rodzice nie żyją Tae. - wyrzuciłem z siebie. On tak bardzo się do mnie otworzył, że stwierdziłem, że powinienem zrobić to samo. - To przez to mam te wszystkie problemy, między innymi z odżywianiem. - pierwszy raz się do tego przyznałem. Do tego, że mam problemy ze sobą.
- Przepraszam, ja.. ja nie wiedziałem przykro mi. - zaczął się jąkać.
- Wszystko w porządku, ale masz rację, moi rodzice wręcz pałali miłością do siebie. Zawsze sobie radzili razem mimo kłótni. Dlatego wierzę w miłość. Rozumiem, że jest ci ciężko w nią uwierzyć, ale.. - wziąłem głęboki wdech. - Ale ja i tak cię kocham. - kiedy powiedziałem te słowa odsunąłem się od chłopaka w razie gdyby ten chciał sobie pójść. Opuściłem wzrok i nagle moje buty stały się interesujące.
- T-ty co? - zapytał, ale ja już nic się nie odzywałem. - Ty kochasz m-mnie? - przytaknąłem nadal nie odrywając wzroku od obuwia. - Ale za co?
- Po prostu kocham cię, za to jaki jesteś nie wiem. Kocham twoją troskliwość, twój sarkazm to, że nawet jeśli udajesz zimnego to wcale taki nie jesteś. Kocham twoje oczy, twoje usta. Kocham wszystko co jest tobą, sam nie wiem kiedy to się dokładnie zaczęło i zrozumiem jeśli mnie wyśmiejesz, ale musiałem to z siebie wydusić.
- Jimin, ja nie wiem co powiedzieć. Ja.. nikt mnie nigdy nie kochał, zaskoczyłeś mnie. - mówił. - Jiminie spójrz na mnie. - delikatnie odwróciłem głowę w jego stronę, a on złożył krótki pocałunek na moich ustach po czym oparł nasze czoła o siebie. - Dziękuję.
Nie oczekiwałem, że chłopak odpowie na moje wyznanie tymi samymi słowami. To że tego nie zrobił oznacza nawet więcej. To znaczy, że nie rzuca słów na wiatr, że musi się nad tym zastanowić.
Skoro nie uciekł, to znaczy że moja miłość do niego bynajmniej mu nie przeszkadzała więc pocałowałem go delikatnie.
Całowaliśmy się tak przez kilka minut na ławce, a w końcu zaproponowałem, żebyśmy pojechali do mojego mieszkania bo Noony i tak nie ma w domu.
- Tylko napiszę Yoongiemu, żeby rano wyszli tylnym wyjściem. - powiedział i to właśnie zrobił, a następnie skierowaliśmy się na przystanek autobusowy.
Jechaliśmy przez miasto, ja w stroju jednorożca, a Tae z buźką napuchnięta od płaczu, ale oparłem się o jego ramię, a on gładził moją dłoń, która leżała na jego kolanach więc zajęci sobą nie zwracaliśmy uwagi na gapiów.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wyciągnąłem klucze z doniczki przed mieszkaniem, gdzie moja siostra zawsze mi je zostawiała, bo zapominanie przedmiotu niestety zdarzało mi się bardzo często.
Tak szybko jak przeszliśmy przez próg chłopak przygwoździł mnie do ściany. Kopnąłem nogą drzwi żeby je zamknąć, kiedy chłopak przyciągnął mnie do pocałunku, który od razu stał się bardzo namiętny. Wplątałem palce w jego włosy i pociągnąłem za ich końce, przez co mogłem usłyszeć jęk blondyna.
Chłopak złapał mnie za pośladki i przeniósł do mojego pokoju, po czym położył mnie na łóżko pochylając się nade mną tak, że jego lewy łokieć był oparty koło mojej głowy, a jego druga ręka zajęła się zamkiem od jednorożca. Ja zdjąłem z niego koszulkę kiedy przeniósł się pocałunkami na moją szyję i obojczyki. Zdjął moją piżamę i nagle odsunął się ode mnie.
- Jesteś taki idealny. - powiedział, po czym wrócił do całowania moich ust.
Próbowałem niezdarnie zdjąć jego spodnie, ale widząc jak marnie mi to idzie chłopak sam to zrobił.
Nasz pocałunek stał się bardzo namiętny, a ja podniosłem biodra i otarłem się o jego okrytą bokserkami męskość przez co oboje jęknelismy. Znowu zaczął całować moją szyję, później zjechał niżej i wziął do ust mój sutek przygryzając go i ssąc, jego ręka zajęła się drugim, a kiedy oba były dobrze dopieszczone zaczął schodzić pocałunkami jeszcze niżej. Całował mój brzuch czasem zostawiając malinki. Pozbył się bokserek, a jego męskość była już gotowa do działania.
Delikatnie przejechałem od ust po całej jego klatce piersiowej aż do penisa i ująłem go w dłoń.
Chłopak jęknął czując mój dotyk, a ja uśmiechnąłem się słysząc ten piękny dźwięk.
- Ssij. - zalecił przykładając palce do moich ust, a ja to właśnie zrobiłem nie przerywając kontaktu wzrokowego. - Grzeczny chłopiec.
Kiedy uznał, że są wystarczająco nawilżone rozłożył moje nogi i wsunął we mnie delikatnie jeden palec. Pisnąłem czując dyskomfort jednak chłopak przyległ do moich ust więc rozluźniłem się, a on dodał drugi palec ciągle mnie rozciągając. Zacząłem jęczeć czując przyjemność z czynności, jednak nie trwało to długo, bo chłopak zaraz wyjął ze mnie palce.
- Kurwa przecież nie mam lubrykantu. - przeklął.
- Ja mam. - oznajmiłem nieśmiało. - Moja siostra mi go dała jak dowiedziała się że jestem gejem.
- Twoja siostra jest bardzo mądra. - oznajmił i klepnął mnie w tyłek kiedy wstawałem żeby wyciągnąć z szafki niezbędna rzecz.
Podałem mu lubrykant, a chłopak rozlał trochę na trzy palce i włożył je we mnie. Kiedy uznał, że jestem wystarczająco rozciągnięty wyjął je ze mnie, a następnie ustawił się przy moim wejściu.
- Jesteś gotowy? - zapytał, a kiedy pokiwałem twierdząco głową uprzednio używając nawilżenia wszedł we mnie najpierw do połowy, a pisk wyszedł z moich ust. Czułem jakby coś mnie rozrywało. Kilka łez poleciało po moich policzkach.
- Rozluźnij się. - oznajmił chłopak całując mnie, przez co zaraz to zrobiłem. Wszedł we mnie bardziej i zaczął się powoli ruszać. To cholernie bolało, ale chciałem sprawić mu przyjemność po wszystkich dzisiejszych wydarzeniach.
- Cholera jesteś taki ciasny. - jęknął przyspieszając tempo, a mój ból zaczęła zastępować przyjemność.
- T-tam! - krzyknąłem kiedy trafił w ten punkt, który czułem lepiej niż cokolwiek. Wygiąłem plecy w łuk jęcząc i wijąc się pod blondynem, który od teraz trafiał tylko w tamto miejsce. - A-h Taehyung ja zaraz-- - wyjęczałem, chłopak złapał moją męskość w dłoń i zaczął ją stymulować w tempie wykonywanych pchnięć. Doszedłem brudząc nasze brzuchy, a za moment Tae zrobił to samo rozlewając się w moim wnętrzu.
Opadł na mnie i ciszę przerywały tylko nasze niespokojne oddechy. Kiedy w końcu udało nam się je uspokoić chłopak wziął chusteczki z mojego biurka i nas wytarł.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak. - uśmiechnąłem się do niego. Naprawdę to było najlepsze co w życiu przeżyłem.
- To był najlepszy seks w moim życiu. - oznajmił Tae, a ja zarumieniłem się słysząc jego słowa.
Zmęczeni zdecydowaliśmy, że umyjemy się rano.
Położyliśmy się więc do łóżka, a ja wtuliłem się w klatkę piersiową chłopaka.
- Jiminie? - powiedział chcąc przykuć moją uwagę.
- Mhm?
- Spójrz na mnie. - podniosłem wzrok i popatrzyłem prosto w oczy chłopaka. - Ja też cię kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top