17. New beginning.
Kiedy wróciłem do domu Noony jeszcze nie było. Od razu udałem się do kuchni.
Otworzyłem półkę ze słodyczami i zacząłem jeść dosłownie wszystko: dwie czekolady, paczkę chipsów, żelki.
Wpychałem jedzenie do buzi, jak podczas napadów, które miałem tuż po śmierci rodziców. Kiedy zjadłem już wszystko od razu pobiegłem do łazienki i klęknąłem przed toaletą.
Pochyliłem się i wymiotowałem wszystkim co przed chwilą przeszło przez moje usta.
Miałem już tego dość, łzy spływały mi po policzkach, ale ciągle nie czułem się wystarczająco pusty.
Nagle do łazienki wpadła Jennie jeszcze w kurtce i z torebką w ręce, więc pewnie od razu po wejściu do domu skierowała się tutaj.
- Jiminie, co się dzieje? - zapytała ze łzami w oczach. - To znowu wróciło?
- Czy możemy się stąd przeprowadzić? - powiedziałem płacząc.
- Skarbie wiesz, że teraz nie możemy. Powiesz mi o co chodzi? - zaczęła głaskać moje plecy.
- Proszę cię nie zadawaj pytań tylko mnie przytul. - tak zrobiła, a ja zacząłem powoli uspokajać się w jej ramionach.
~•°•~
Razem z Nooną stwierdziliśmy, że powrót do szkoły nie jest dobrym pomysłem więc zostałem w domu do końca tygodnia.
Próbowałem jeść jakieś małe ilości jedzenia, bo moja siostra nalegała żebym to robił. Zupełnie nie miałem apetytu, ale dotarło do mnie, że chyba choroba znowu wróciła, więc robiłem co w mojej mocy żeby cokolwiek w siebie wmusić.
W piątek po szkole odwiedził mnie Hobi. Przyniósł mi zeszyty, żebym mógł uzupełnić swoje.
Pytał czemu nie odbierałem i co się ze mną w ogóle działo, więc w końcu zabrałem się za pierwszą poważną rozmowę, którą zamierzałem przeprowadzić w najbliższym czasie.
- Hoseok ja nie daje rady. - zacząłem po czym przełknąłem ślinę, bo poczułem gulę w gardle. - Nie chcę się bawić w ten cały film. To nie dla mnie. Jeśli Taehyung mnie nie chce, to po prostu się z tym pogodzę. Wiem, że chcieliście dobrze, ale dla mnie skończyło się to źle, ja.. Moje zdrowie jest przez to gorsze. Moje samopoczucie jest przez to gorsze, ja dużo myślałem. Nie mogę tak dłużej. - powiedziałem po czym wytarłem łzy z policzków. Nawet nie poczułem kiedy zaczęły po nich spływać. Chłopak od razu rzucił mi się w ramiona i przytulił mnie mocno.
- Jiminie przepraszam. Jesteś moim najlepszy przyjacielem, ja po prostu chciałem żebyś był szczęśliwy. Nie wiedziałem, że Taehyung to takie gówno. Koniec planu, ja wszystko przekażę Kookowi i to odkręcę nie martw się.
Ucieszyło mnie to, że chłopak już nie nalegał. Obawiałem się, że mnie nie zrozumie, ale on sprawdził się w roli przyjaciela.
Spędziliśmy razem wieczór oglądając filmy i nawet zjadłem trochę winogrona.
W końcu pożegnałem chłopaka i zamknąłem się w pokoju. Włączyłem "Plotkarę" i głaskając Garfielda zagłębiałem się w życie bohaterów.
Mój maraton seriali trwał przez cały weekend. Hobi próbował namówić mnie na wyjście w sobotę, ale odmówiłem.
Kolejny tydzień w szkole zleciał szybko. Kilka sprawdzianów, kartkówek czyli standardowo. JHope zaproponował mi żebyśmy zmienili stolik na stołówce, ale nie chciałem robić z siebie królowej dramatu więc po prostu siedziałem ze wszystkimi z głową opuszczoną w dół i nic się nie odzywałem.
Kook wydawał się rozumieć moją decyzję i był po prostu kochanym Kookiem, który zawsze pomoże. Jest taki cenny, że żałuję, że nie umiem się w nim zakochać.
Na długiej przerwie we wtorek spotkaliśmy się w palarni.
- Hej Jiminie. - przywitał się. - Jak przeżywasz nasze rozstanie? - zaśmiał się.
Teraz albo nigdy.
- Kookie, kto ci się podoba? - zapytałem ignorując jego pytanie.
Przełknął ślinę.
- A co się stało?
- Bo zastanawiałem się czy to nie ja, a wiesz ja nie jestem gotowy na związek i w ogóle. Powiedz mi czy chodziło o mnie?
- Tak. - powiedział z powagą, po czym opuścił wzrok.
Moja szczęka opadła do podłogi. Już miałem zacząć mówić, coś tłumaczyć, kiedy usłyszałem śmiech chłopaka.
- Hahaha powinieneś zobaczyć swoją minę. - nie mógł się opanować, a ja zacząłem śmiać się razem z nim. - Nie chodzi o ciebie, tylko o Sehuna.
Kamień spadł mi z serca, a chłopak w końcu opanował napad śmiechu.
W sobotę obudził mnie dzwonek telefonu. Usnąłem koło piątej rano, bo właśnie kończyłem sezon i zanim się zorientowałem była już ta godzina.
- Halo? - powiedziałem sennym głosem.
- Hejka naklejka, twój ulubiony przyjaciel przy telefonie. - usłyszałem głos jak zwykle szczęśliwego Hoseoka.
- Która godzina?
- Trzynasta? Czy ja cię obudziłem? - zapytał.
- Mhm...
- Jezu serio? Ile można spać? - mogę się założyć, że przewrócił oczami - No nie ważne. W każdym razie przechodząc do rzeczy nie dzwonię bez powodu. Dzisiaj jest nocowanie u Taehyunga i powinieneś iść.
- Nie uważasz, że to raczej zły pomysł? - zapytałem przecierając oczy.
- Jimin-ah nie możesz ciągle siedzieć w domu przez całą tą aferę. Tydzień temu ci odpuściłem, ale dzisiaj nie odpuszczę. Będę tylko ja, Suga, Kook i Taehyung. Proooooszę przyjdź dla mnie.
- No dobra. - jęknąłem. Chłopak ma rację, nie mogę marnować życia przez jakieś głupoty. - Przyjedziesz po mnie, bo nie mam jak się dostać?
- TAAK TAK PRZYJADĘ, ALE SIĘ CIESZĘ! - krzyczał podekscytowany do słuchawki.
- Taaa dobra kończę pa. - rozłączyłem się i wróciłem do spania jeszcze na pół godzinki.
Nastał wieczór. Gotowy do wyjścia spakowałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy takich jak mój jednorożec do spania i szczoteczka do zębów.
Poszedłem pożegnać się z Nooną, a gdy to zrobiłem wyszedłem przed dom żeby poczekać na Hobiego.
Przyjechał za jakieś dwie minuty, a za dwadzieścia byliśmy już pod domem Taehyunga.
Willa blondyna robiła na mnie za każdym razem ogromne wrażenie. Przeszliśmy przez próg i po zdjęciu butów udaliśmy się do salonu, gdzie trwał już mecz w Fifę.
- Yas bitches! - krzyknął Taehyung unosząc ręce w geście zwycięstwa, żaden z czwórki chłopaków nawet nie usłyszał, że weszliśmy do środka. Czwórki, bo po za blondynem, Yoongim i Kookiem, był tu też Sehun przytulony do ostatniego. Uśmiechnąłem się na ten widok. Wszyscy poza Taehyungiem siedzieli na kanapie, on jednak zajął miejsce na podłodze oparty o nią mimo, że było jeszcze dużo miejsca. - Możesz mi possać Yoongi, nie masz szans z mistrzem.
- Nie może! - wtrącił się JHope, który podszedł do Sugi i usiadł mu na kolanach, po czym złożył krótki pocałunek na ustach. - Dla mnie i tak jesteś najlepszy. - ich delikatny buziak się pogłębił, więc nie obserwowałem dalej ich poczynań.
Usiadłem na fotelu obok kanapy, bo wolałem zachować dystans.
- Hej chłopaki, poznajcie Sehuna. Ten słodszy to Jimin, a ten głupszy to JHope. - przedstawił nas Jungkook, a ja uśmiechnąłem się i pomachałem nowemu koledze, on odwzajemnił gest. Hobi oczywiście zaczął wyzywać Jungkooka od wrednych królików.
- Jiminie, grasz? - zapytał Tae jak gdyby nigdy nic.
- Nie umiem. - oznajmiłem wzruszając ramionami nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
- To proste - podszedł do mnie z padem i usiadł na podłokietniku fotela - tym kopiesz tym strzelasz, a tym kierujesz.
Wziąłem od niego urządzenie jednak on nadal nie ruszył się ze swojego miejsca. Zrobiło mi się ciepło z powodu jego bliskości, ale od razu skarciłem się za tą myśl w głowie. Dlaczego tak na niego reagowałem mimo tych wszystkich wydarzeń?
- Sehun zagrasz z Jiminem? Nie obraź się, ale grasz do dupy więc będzie wyrównana walka. - Jungkook objął go ramieniem, kiedy tamten się zgodził.
Nasza gra skończyła się tak, że mój pad przejął Taehyung, a Sehuna Jungkook i to chłopaki toczyli walkę między sobą. Kiedy Kookie w ostatnim momencie strzelił zwycięskiego gola myślałem, że Taehyung go zabije.
Blondyn poszedł po piwa, a do mnie przyszedł SMS od Hobiego. Który siedział na przeciwko mnie. On jest głupi. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, a on wskazał na telefon.
Hobi: Ale jaja! Taehyung chciał pobić Kooka za to, że przyprowadził Sehuna, bo myślał, że jesteście nadal razem, a jak Kook powiedział, że nie jesteście to nadal chciał mu wpierdolić, że cię zranił, ale Suga ich jakoś rozdzielił, grubo nie?
- Idzie ktoś na fajkę? - zapytałem dając znać Hobiemu żeby poszedł ze mną, ale ten ułom oczywiście nie zrozumiał aluzji. Za to Kook skorzystał z okazji więc razem wyszliśmy na balkon.
- Wiesz, że V chce mnie zabić, za to że się tobą bawiłem i już mam nowego? - zaśmiał się chłopak tak szybko jak zapaliliśmy papierosy, a ja westchnąłem.
- Mówiłem, że to był zły pomysł. Teraz przeze mnie jest między wami źle.
- Ty serio nie widzisz? Wkurzył się na mnie o ciebie. O CIEBIE Jimin, jemu na tobie zależy, ale nie umie tego okazać.
- Przestań mieszać mi w głowie. Skończyłem z tym. - resztę papierosa wypaliliśmy w ciszy.
Kiedy wchodziliśmy do salonu Jungkookowi zadzwonił telefon.
- Co się stało? - wytrzeszczył oczy. - Ale wszystko w porządku?.. Zaraz tam będę. - rozłączył się i spojrzał na nas z przerażeniem w oczach. - Moja mama jest w szpitalu, miała wypadek. Sehun odwieźć cię czy zostajesz?
- Nie ma mowy, jadę z tobą do szpitala. - oznajmił młodszy po czym przytulił Kooka. To był uroczy widok. Czemu wszyscy tak łatwo znajdują miłość, tylko ja jestem jakiś nie bardzo?
Sekook (tak zacząłem nazywać naszą prawdopodobnie nową parę) wyszli, a ja zdałem sobie sprawę, że zostaliśmy we czwórkę.
Sope, ja i Taehyung.
Zabijcie mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top