13. Surprise.

W niedzielę obudziłem się w swoim domu wyjątkowo bez kaca. Być może dzięki temu, że zwymiotowałem cały alkohol jeszcze u Sugi.

Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do salonu gdzie Noona oglądała jakiś film.

- Jak było? - zapytała kiedy usiadłem obok niej.

Opowiedziałem jej w skrócie co ostatnio dzieje się w moim życiu. Dawno nie mieliśmy chwili na rozmowę.

Noona oczywiście trochę za bardzo wszystko przeżywała, a na koniec powiedziała, że jak ktoś mnie jeszcze raz zrani to mu wpierdoli. Przytuliłem ją, bo taka siostra to skarb.

Nagle dostałem wiadomość.

Taehyung: Masz jakieś plany na dzisiaj?

Wpadłem w panikę. Noona od razu to zobaczyła.

- Co się stało? - zapytała.

- Taehyung pyta co dzisiaj robię.

- Aaaaaa OMG wyjdź z nim! - pisnęła podekscytowana.

- A co z planem?

- Jeśli dzisiaj spędzisz z nim dzień, a jutro w szkole będziesz siedział z Jungkookiem to on oszaleje.

- Może masz rację.

Jimin: Nie mam.

Taehyung: To już masz. Bądź gotowy o 14.

Spojrzałem na zegarek, była trzynasta. Spokojnie zdążę się uszykować.

Jimin: O co chodzi Taehyung?

Taehyung: Jeszcze nie dostałeś mojego prezentu na urodziny. ;)

Byłem gotowy na czas. Nie wiedziałem do końca w co się ubrać, bo nie wiedziałem co my w ogóle mamy robić, więc założyłem żółtą bluzę, którą dostałem od Jennie i czarne spodnie z dziurami na kolanach.

Przed samym wyjściem posmarowałem sobie usta arbuzowym eosem.

Dostałem SMSa od blondyna mówiącego, że czeka pod domem.

Pożegnałem się z Nooną i upewniłem się że wziąłem klucze od domu, bo siostra miała dzisiaj nocną zmianę.

Wszedłem do samochodu i przywitałem się niezręcznie.

Nie wiedziałem co jest między nami, czy jesteśmy parą przyjaciół czy znajomych, czemu wcześniej w ogóle o tym nie pomyślałem?

- Gdzie jedziemy? - zapytałem, gdy zapiąłem pasy, ale chłopak tylko się zaśmiał, przez co cały mój stres uleciał.

- Niespodzianka.

- Ugh. - przekręciłem oczami wkurzony. - Nie ma szans żebyś mi powiedział?

- Jak ty mnie znasz. - znowu wyszczerzył te równiutkie zęby, a ja oparłem się o fotel i zamknąłem na chwilę oczy.

- Jiminie obudź się, już jesteśmy.

Otworzyłem oczy, nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem.

- Długo tu jechaliśmy? - zapytałem.

- Z godzinę. - wyciągnął telefon z kieszeni. - Tak słodko spałeś. - pokazał mi zdjęcie, a ja poczułem się głupio.


- Przepraszam. - bąknąłem i rozejrzałem się.

Dopiero teraz zauważyłem, że jesteśmy w parku rozrywki.

- Jeju hyung skąd wiedziałeś, że kocham parki rozrywki! - pisnąłem podekscytowany.

- W sumie nie wiedziałem, ale jakoś to miejsce wydaje się idealne dla tak uroczej istotki. - powiedział, a mój żołądek zrobił fikołka.

Uśmiechnąłem się do niego najszerzej jak potrafiłem.

- Chodźmy! - pociągnąłem go za rękę do wejścia.

Byliśmy na diabelskim młynie, samochodzikach i chyba wszystkich innych atrakcjach.

Wszedłem nawet do domu strachu mimo, że cholernie się bałem.

Jednak w ramionach V to wszystko nie było aż takie straszne.

W trakcie naszego obchodzenia parku wyciągnąłem telefon i zrobiliśmy sobie zdjęcie na Snapa.

"Najlepsza niespodzianka." Podpisałem i wysłałem na my story.

Rozdzieliliśmy się z chłopakiem na chwilę, bo ja musiałem skorzystać z toalety, a on powiedział, że musi tu coś załatwić.

Czekałem na niego przed budynkiem.

Nie mogłem uwierzyć kiedy  zobaczyłem chłopaka niosącego dużą maskotkę jednorożca.

- Aaa! - pisnąłem. - To dla mnie?

- Nie, dla mnie. - a ja momentalnie posmutniałem. - No jasne, że dla ciebie Jiminie! - dodał, a ja złapałam jednorożca swoimi rączkami i uściskałem go z całej siły.

- Ej też tak chcę. - blondyn zrobił smutną minkę, a ja rzuciłem się mu w ramiona i objąłem nogami w pasie. Usłyszałem śmiech.

- Dziękuję Tae. - pocałowałem jego policzek, po czym wróciłem z powrotem na ziemię nie chcąc go przeciążać.

- A to jeszcze nie koniec. - powiedział tajemniczo, a ja nawet nie pytałem co jeszcze kombinuje, bo wiedziałem, że i tak by mi tego nie zdradził. - Teraz chodźmy coś zjeść.

Przewróciło mi się w żołądku. Nie jadłem nic od poniedziałku, ale nie chciałem przerywać dobrej passy.

Najwyżej wezmę jakąś sałatkę, a jak wrócę do domu to zrobię dużo brzuszków.

- Pizza czy kebab? - zapytał, a ja już wiedziałem że nie mam szans na sałatkę.

- Może być pizza. - uśmiechnąłem się decydując, że po prostu ją zwymiotuję.

Udaliśmy się do restauracji obok parku, gdzie Taehyung zamówil nam po jednej pizzy.

Zjadłem trzy kawałki rozkoszując się zapomnianym smakiem.

Rozmawialiśmy o nic nie znaczących rzeczach, a kiedy chłopak skończył posiłek udałem się do łazienki zwymiotować to, co zjadłem.

Wypłukałem buzię i na szczęście miałem ze sobą gumy do żucia.

Wziąłem jedną i wróciłem do blondyna.

Uśmiechnął się na mój widok i zaczął iść w moim kierunku.

- Czas na kolejny punkt programu. - oznajmił. - Musimy się spieszyć, bo zostało mało czasu. - dodał spoglądając na zegarek.

Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.

Zatrzymaliśmy się koło wejścia na trasę prowadzącą na jakiś szczyt.

Nigdy wcześniej tu nie byłem, ale perspektywa wspinaczki po tak tuczącym posiłku wydawała się dobrym pomysłem.

Wysiedliśmy z samochodu i chłopak złapał mnie za rękę, po czym zaczął ciągnąć na górę.

Dotarliśmy na szczyt w jakieś pół godziny, nie było łatwo, ale na pewno było warto, żeby zobaczyć rozciągającą się przed nami panoramę Seulu podczas zachodu słońca.

- Wow. - powiedziałem nie ukrywając podziwu. - Jejku to jest piękne.

- Nadal nie tak piękne jak ty. - oznajmił, a ja spojrzałem na niego. Nie odrywał ode mnie wzroku.

Położyłem dłonie na jego klatce piersiowej, stanąłem na palcach i pocałowałem go.

Chłopak od razu odwzajemnił pocałunek i podniósł mnie tak, żebym oplótł go nogami.

Przeniosłem dłonie na jego miękkie włosy i dołączyłem język do naszego pocałunku.

Chciałem mu przez tą czynność pokazać jak bardzo wdzięczny mu jestem za ten dzień.

Nasze języki ocierały się o siebie delikatnie przez jakiś czas, aż słońce całkowicie zaszło i musieliśmy wracać do samochodu, żeby uniknąć chodzenia w ciemności.

- Tae nigdy ci się nie odwdzięczę, to był najlepszy dzień w moim życiu. Dziękuję. - powiedziałem w samochodzie.

- Mamy jeszcze jeden przystanek w drodze do domu.

- Hyung, chyba sobie żartujesz? - zapytałem łapiąc się za głowę, bo ja już miałem za dużo wrażeń. Nagle chłopak zatrzymał się na poboczu przy jakimś domku.

- Poczekaj tu chwilę. - oznajmił po czym wyszedł z auta.

Za chwilę wrócił do środka z koszykiem w ręku.

Wręczył mi go i zaproponował żebym sprawdził co jest w środku.

- Kot!? - pisnąłem, a w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. - Jaki piękny! Skąd wiedziałeś, że chciałbym mieć kota?

- Kiedyś wspominałeś. - uśmiechnął się i wzruszył ramionami, a ja nachyliłem się do niego i pocałowałem w policzek.

- Dziękuję. Naprawdę ogromnie dziękuję. - powiedziałem biorąc rudego kotka w dłonie. - Nazwę cię Garfield.

- To jest kotka. - zaśmiał się V.

- No i co? Garfield to imię unisex. - uśmiechnąłem się. - Jak ja ci się odwdzięczę?

- Po prostu się uśmiechaj.

Pożegnaliśmy się pod moim domem dłuższym pocałunkiem.

Podziękowałem mu po raz setny dzisiaj, wziąłem koszyczek z Garfim w jedną rękę, a drugą trzymałem jednorożca. Kiedy wróciłem do domu byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top