CZĘŚĆ PIĄTA
„Kiedy jesteś wściekła"
1. Akashi Seijūrō
Wściekła rzuciłaś swoją pracę z japońskiego do szafki. Dostałaś tak niską ocenę tylko i wyłącznie dlatego, że nie poleciałaś schematem jak wszyscy?! Niedopuszczalne! Ale widocznie w tej szkole po prostu chcą zrobić z wszystkich wydajne maszyny, powielające schematy! W tej chwili miałaś ochotę pokazać tej babie do czego jesteś zdolna, kolejne opowiadanie napiszesz jej takie, że nie będzie potrafiła spać po nocach!
- Do diabła z tym wszystkim! - warknęłaś i z hukiem zamknęłaś drzwiczki, które odbiły się od zamka, skrzypiąc przy ponownym otwieraniu. Ten dźwięk jakoś cię zirytował i znowu chwyciłaś za brzeg, przymierzając się do jeszcze okrutniejszego potraktowania blachy.
Drzwiczki szafki na całe szczęście uratował Akashi, który obserwował cię od jakiegoś czasu. Położył dłoń na twojej odpowiedniczce i zamknął szafkę bez jakichkolwiek oznak agresji.
- [Imię] powinnaś się uspokoić. - Spojrzał na ciebie poważnie, a po twoich plecach przebiegł dreszcz, który zmroził całe twoje ciało. Złość, która w tobie siedziała, chyba również przestraszyła się czerwonych tęczówek, gdyż po chwili opuściła cię, zostawiając sam na sam z przyjacielem.
- M-masz rację, przepraszam... - powiedziałaś skruszona, a Seijūrō wyprostował się, poprawiając mankiety swojego mundurka.
- Nic się nie stało, a teraz wybacz, ale mam trening. Sport to najlepszy sposób by zapanować nad swoim gniewem. - Uśmiechnął się nieznacznie w twoją stronę po raz ostatni i ruszył w stronę hali sportowej.
2. Aomine Daiki
- AOMINE DAIKI! - krzyknęłaś na cały korytarz, tak aby koszykarz usłyszał cię na jego drugim końcu. Tak się też stało, ponieważ Aomine odwrócił się w twoją stronę i zmarszczył brwi. Podeszłaś do niego cała nabuzowana, wszyscy schodzili ci z drogi.
- Czego się drzesz głupia - ziewnął nie wzruszony. Cała czerwona ze złości złapałaś go za mundurek, zmuszając aby pochylił się w twoją stronę. Teraz wyglądał na co najmniej zaskoczonego. - Oi, [nazwisko] co ty...?
- JESZCZE RAZ TO ZROBISZ A CIĘ ZABIJĘ, ROZUMIESZ?! - Nie oszczędzałaś gardła, Daikiego aż bębenki zaczęły boleć. Był pewny, że zaraz pękną.
- Cholera jasna, ciszej! Zdurniałaś do reszty?! Ogłuchnę przez ciebie! - jęczał, ale ty tylko puściłaś materiał jego swetra, popychając jednocześnie do tyłu. Ciemnoskóry zachwiał się na pięcie, ale gdy odzyskał równowagę, spojrzał na ciebie z mordem oczach. Nienawidził, kiedy robiłaś mu takie sceny przy ludziach. W tych momentach żałował przyjaźni z taką „wariatką".
- CO CI PRZYSZŁO DO GŁOWY, ŻEBY SCHOWAĆ SWOJE ŚWIERSZCZYKI W MOIM PLECAKU?! - Natychmiast rzuciłaś w niego gazetkami z Mai-chan. Połowa z nich spadła na ziemię. Owszem mogłaś z nim to załatwić na spokojnie po lekcja, gdyby nie fakt, że gdy nie miałaś pojęcia o ich obecności w swojej torbie, wsypałaś je wszystkie na raz przed swoimi znajomymi z klasy, szukając mangi, którą pożyczyła ci koleżanka. - CZY TY WOGÓLE MYŚLISZ?!
- Tch, uważaj trochę, tu są limitowane edycje - bąknął, zbierając swoją własność z podłogi. Zero poczucia jakiejkolwiek winy, dlatego wzięłaś kilka magazynów z jego rąk po czym zdzieliłaś go po głowie wszystkimi tomikami na raz.
- TO CIĘ TEGO ODUCZY! - Odeszłaś nadal mocno oburzona, zostawiając Daikiego samego z swoimi gazetkami, bólem uszu i głowy...
3. Kagami Taiga
Kagami nigdy nie spodziewał się, że zobaczy cię w takim stanie. Nadal to do niego nie docierało. Ty byłaś zła. Zdenerwowana. WŚCIEKŁA.
Siedział obok ciebie i słuchał wykładu na temat twojego młodszego sąsiada. Chłopak miał trzynaście lat i najwidoczniej zbyt dużo głupich pomysłów. Rano zaczaił się na ciebie za płotem. Miał okienko na pierwszej lekcji, ponieważ cały jego niecny plan został ziszczony w trakcie twojego wyjścia z domu.
Chłopak po prostu rzucił w ciebie balonem z czerwoną farbą. Nie mogłaś w to uwierzyć, kto robi takie rzeczy?!
- No, ale co zrobiłaś z nim? - mruknął Taiga, marszcząc brwi. Żywo gestykulowałaś w trakcie całej swojej opowieści.
- Chciałam go zaprowadzić do jego matki, ale tej w domu nie było! A potem gagatek uciekł, gdy się odwróciłam! Spóźniłam się przez niego na angielski! Pan [nazwisko nauczyciela angielskiego] wstawił mi za to uwagę i ugh...! - Złapałaś się za głowę, powstrzymując przed ich wyrywaniem. - Rodzice mnie za to zabiją. Nie ręczę za siebie, jak go spotkam!
Koszykarz westchnął ciężko. Rozumiał dlaczego byłaś zła. Chociaż ten twój wybuch złości... No on sam był na pewno bardziej porywczy. Ty z jego punktu widzenia i byłaś raczej łagodną łanią, aniżeli rozwścieczonym tygrysem.
- Zaprowadzisz go do jego rodziców później, w końcu to twój sąsiad. A jak to nic nie da to możemy się umówić, że będę po ciebie przychodził i rano będziemy razem chodzić do szkoły, co ty na to? Mi na pewno nie podskoczy. - Wyszczerzył się w twoją stronę, a twoje zdenerwowanie zelżało. To brzmiało jak plan!
4. Kise Ryōta
Kise zabrał ołówek z twoich dłoni, chroniąc go przed złamaniem. Natychmiast sięgnęłaś po kolejną rzecz z swojego piórnika. Tym razem zagrożony był pędzel.
- [Nazwisko]cchi będziesz potem żałować! - jęknął błagalnie chłopak, zabierając i tym razem przedmiot w dodatku z całym twoim piórnikiem.
- JAK ONA MOGŁA?! - krzyknęłaś. Nie dopuszczałaś w tym momencie do siebie, żadnych głosów z zewnątrz. Patrzyłaś aktualnie na pracę swojej koleżanki z grupy. A raczej jej pracę, ale twój pomysł. Pomyśleć, że sama jej pozwoliłaś obejrzeć jeszcze nieskończony obraz! Miałaś go dzisiaj oddać waszej nauczycielce.
Nie przyjęła go. Za to dostałaś jedynkę z rozbiegu za kradzież pomysłu [imię koleżanki]. No tak przecież nauczycielka nie mogła znać prawdy, według niej ta praca, która trafiła do niej pierwsza jest „autentykiem".
- Hej, już nie denerwuj się tak. - Spięty blondyn położył rękę na twoim ramieniu, którą strąciłaś natychmiast.
- NIE USPOKAJAJ MNIE TERAZ! - Ryōta zląkł się i skulił, patrząc na ciebie z przestrachem. Ten widok jakoś nagle ostudził twoje nerwy, zmuszając ciebie do policzenia w myślach do dziesięciu. - Przepraszam... - mruknęłaś pod nosem, a twoja głowa opadła na ławkę. - Nie powinnam na ciebie krzyczeć, to nie na ciebie jestem zła.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnął się niepewnie, po czym spojrzał na obie prace. Różniły się jedynie kolorystyką no i kilkoma elementami. - Ten podoba mi się o wiele bardziej! - powiedział podnosząc jeden z pomalowanych kartonów. Już miałaś się zaśmiać i podziękować, ale podniosłaś głowę i zobaczyłaś, że wybrał akurat pracę tej lafiryndy. Krew w twoich żyłach zawrzała ponownie, a po czole Kise spłynęła kropla potu.
Szybko zabrałaś swoją pracę oraz piórnik i trzasnęłaś krzesłem, wstając od ławki. Za chwilę koszykarz został zupełnie sam w klasie, karcąc się w myślach za nieprzemyślaną decyzję.
5. Kuroko Tetsuya
Rwałaś właśnie włosy z głowy nad swoim znienawidzonym zeszytem do historii. Nie zwróciłaś nawet uwagi na Kuroko, który siedział obok lekko wystraszony. Zastanawiał się co takiego się stało.
- Cholera, nie pamiętam! NIE PAMIĘTAM! - Mówiłaś w tym momencie bardziej do siebie niż do niego. Umówiliście się dzisiaj na korepetycje. Nie były to już pierwsze dotyczące tego tematu, a ty nadal nie potrafiłaś zapamiętać najważniejszych wydarzeń! Byłaś taka zła na siebie, na nauczycielkę, NA CAŁĄ CHOLERNĄ HISTORIĘ! - To jest bez sensu!
- [Nazwisko]-san wytłumaczę ci jeszcze raz... - Próbował uspokoić cię Kuroko, a ty w myślach obwiniałaś się za zabieranie jego wolnego czasu. A to jeszcze bardziej potęgowało złość na samą siebie. Byłaś już taka zmęczona całym tym przedmiotem, szkołą i innymi wymogami...
- NIE, już nie... Koniec. Jestem po prostu głupia, mam to gdzieś. - Tetsuya spojrzał na ciebie zmartwiony, gdy się pakowałaś. Naprawdę byłaś zła. Pomyślał, że to może jego wina, ale nie miał zielonego pojęcia co takiego zrobił.
- Przepraszam - powiedział, gdy zaczęłaś podnosić swoją torbę z ziemi. Spojrzałaś na niego zaskoczona i natychmiast zaczęłaś tłumaczyć, że przecież on nie ma za co cię przepraszać.
- Kuroko-kun to nie twoja wina! To ja po prostu, ugh... - Opadłaś z powrotem na krzesło, biorąc kilka uspakajających wdechów.
- W takim razie skończmy na dzisiaj już. Jutro jeszcze raz wszystko powoli ci wytłumaczę, dobrze? - Uśmiechnął się delikatnie w twoją stronę, aby dodać trochę otuchy. Ty jedynie westchnęłaś cicho i kiwnęłaś głową. Nigdy tak nie wybuchałaś. Musiałaś widocznie ochłonąć od tych wszystkich wydarzeń, chyba po prostu z bardzo się zestresowałaś tym materiałem. Całe szczęście twój przyjaciel to oaza spokoju.
6. Midorima Shintarō
Zwykle mówiłaś bardzo dużo. Zalewałaś słowotokiem każdą napotkaną osobę, a jak to był Midorima to już w ogóle! On zawsze był na tą paplaninę najbardziej narażony! A dzisiaj nic... Wracacie wspólnie po szkole do domu, a ty milczysz jak zaklęta.
W teorii Shintarō powinien być zadowolony, skoro zwykle twierdzi, że jesteś za głośna, ale z takim wyrazem twarzy nieco go przerażałaś. Wyglądałaś jakbyś właśnie planowała morderstwo z najdrobniejszymi szczegółami.
- Wszystko dobrze, nanodayo? - powiedział niby jak gdyby nigdy nic, ale gdy poprawiał swoje okulary na nosie, ręka drżała mu nieznacznie.
- Oczywiście... - odpowiedziałaś na jego pytanie i wykrzywiłaś twarz w uśmiechu.
- K-ktoś cię zdenerwował? - Dało się słyszeć, że stracił poprzednią pewność siebie.
- Takao - zaświergotałaś. - Ale nie martw się, zemszczę się - powiedziałaś, a nagle cała twoja złowroga aura zmieniła się na lżejszą i weselszą. Midorima nie miał zielonego pojęcia co zrobił Kazunari, ale już mu współczuł. Czarnowłosy pożałuje, że przeczytał twój dziennik i już ty się postarasz, żeby nic nie powiedział Shinowi o tym co tam wyczytał na jego temat.
7. Murasakibara Atsushi
Cotygodniowa dostawa słodyczy dla Murasakibary właśnie trwała. Tym razem przyniosłaś mu kilka tabliczek czekolady domowej roboty. Niedawno tata zamówił formy, dlatego chciałaś je jak najszybciej wypróbować. Byłaś bardzo zadowolona z efektu.
- Smacznego Atsu! - Uśmiechnęłaś się szeroko do koszykarza, wręczając mu wyroby.
- Co tym razem mi przyniosłaś [nazwisko]-chin? - mruknął, odpakowując paczkę.
- Czekoladę! Mam nadzieję, że ci posmakuje! Zrobiłam z różnymi dodatkami. W jednej są maliny, potem... - zaczęłaś opowiadać o smakach kakaowego przysmaku, kiedy nagle ktoś wpadł na ciebie i na Murasakibarę. Brązowowłosy chłopak przebiegł pomiędzy wami, przez co poleciałaś na ścianę. Uderzyłaś dość mocno łokciem o futrynę drzwi. Ból okropny, zacisnęłaś tylko szczęki. - Ugh... Co za pętak, nawet nie przeprosił! Hm? Atsu? - Fioletowowłosy patrzył za uciekającym przez chwilę, by zaraz rzucić się wściekły w pogoń. Za chwilę zrozumiałaś, że w momencie zderzenia wszystkie twoje czekolady zrobione dla Atsushiego wypadły mu z rąk i roztrzaskały się na podłodze.
8. Takao Kazunari
Takao od rana nie dawał ci spokoju. Nie wiedziałaś co go tak nagle ugryzło, ale dzisiaj był po prostu nie do zniesienia. Ciągłe żarty i jego śmiech na ogół ci nie przeszkadzały, ale dzisiaj Kazunari akurat chyba postanowił przejść samego siebie i sprawdzić wytrzymałość twoich nerwów. Ciągle zaczepiał cię w czasie lekcji, nie pozwalając skupić na temacie. Mazał po twoim zeszycie jakieś głupie komiksy, gdzie byliście bohaterami razem z „Shin-chanem". Jednak gdy naciągnął, a potem strzelił twoim zapięciem od stanika, który przez przypadek rozpiął, śmiejąc się przy tym opętańczo, czara goryczy się przelała.
- CO Z TOBĄ JEST NIE TAK?! - pisnęłaś, przytrzymując stanik na swoim miejscu.
- Tego nie planowałem! - zaśmiał się jeszcze głośniej, widząc twoją czerwoną twarz.
- ZACHOWUJESZ SIĘ JAK DZIECIAK, KTÓRY PRÓBUJE ZAIMPONOWAĆ DZIEWCZYNIE W PODSTAWÓWCE! - warknęłaś, idąc w kierunku łazienki. Na pewno nie zamierzałaś prosić go o pomoc. Wyprowadził cię z równowagi kompletnie.
- A może tak jest? - Nagle jego ręka zagrodziła ci drogę, a wyraz jego twarzy spoważniał. Zdębiałaś kompletnie, gdy czarnowłosy pochylił się w twoją stronę.
- T-takao? C-co ty...?! - Zamilkłaś, gdy koszykarz uśmiechnął się w twoją stronę zalotnie i spojrzał głęboko w oczy. Cholera teraz chyba poczerwieniałaś jeszcze bardziej i nie było spowodowane to złością...
- [Imię]-chan ja... - ściszył głos, nadając mu romantycznego wydźwięku. - Ja... Uważam, że jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie! - zawołał już głośno, a na twoim czole wyskoczyła pulsująca żyła, a za chwilę druga, trzecia... osiemnasta, dziewiętnasta...
- KRETYN! - Plasnęłaś go tylko wściekała w policzek i poszłaś do łazienki doprowadzić się do porządku. Tym razem przesadził z kawałami. Gorący ślad na jego policzku dobitnie mu to uświadomił.
9. Kasamatsu Yukio
Od samego rana bolała cię głowa. Mimo to nauczycielka znowu posłała cię po coś do trenera Kaijo, natrafiając na ciebie, kiedy szłaś do szatni. Zdecydowanie musisz nauczyć się odmawiać.
Trener Kaijo poszukiwany raz!
Poranny trening trwał, a ty chyba zaczynałaś żałować, że rzuciłaś się na wcześniejsze przybycie do szkoły. Weszłaś na salę po cichu, ignorując krzyki, które zdawały się wbijać kłujące igły w twoje skronie. Pomyślałaś tylko, że szybko przemkniesz do ławki na której siedział trener, zrobisz co masz do zrobienia i szybko wychodzisz z tego miejsca.
- [NAZWISKO]CCHI POMOCY! - Kise rzucił się w twoją stronę, aby schronić się przed atakiem ze strony Kasamatsu. Często się zdarzało, że załatwiałaś niektórym koszykarzom, którzy w jakiś sposób podpadli, taryfę ulgową. Niestety dzisiaj oni sami rozsierdzali cię swoimi krzykami. W dodatku model chyba za bardzo się rozpędził i wleciał wprost na ciebie, przewracając razem z tobą. Wylądowałaś na podłodze z hukiem, a na tobie leżał nieco oszołomiony Kise.
Za chwilę obok was znalazł się Kasamatsu, który od razu zaczął wyzywać blondyna, każąc mu jednocześnie wstać z ciebie. Gdzieś pomiędzy jego słowami udało ci się wychwycić pytanie „czy nic ci nie jest?", ale zignorowałaś je, gdyż krzyki obu stron potęgowały migrenę. Yukio pomógł ci wstać w międzyczasie dalszego obrażania modela, a ty tylko spojrzałaś na nich jak i na resztę drużyny z zmarszczonymi brwiami.
- Przepraszam, nie chciałem! Coś cię boli [nazwisko]cchi?! - Jedna igiełka.
- Zamknij się już do reszty! Po tym wszystkim zrobisz dodatkowe 100 karnych okrążeń! - Druga igiełka.
- HEJ CO TAM SIĘ DZIEJE?! - Trzecia igiełka i kolejne, i kolejne...
- CISZA! - krzyknęłaś na całe gardło, a na sali w jednym momencie zapanowała cisza absolutna. Wszyscy patrzeli na ciebie z niedowierzaniem. To ty w ogóle potrafisz się złościć?! Twoja głowa pulsowała jeszcze mocniej niż przed wejściem na salę. Upadek, ich krzyki, twoje krzyki... wszystko się skumulowało.
- [N-nazwisko]? - wyjąknął nagle Kasamatsu, równie zaskoczony co reszta. Szok sprawił, że całe negatywne emocje nagromadzone do tych leni z niego uleciały. Widocznie chciał zapytać co się stało, ale zaraz uciszyłaś go jednym morderczym spojrzeniem, po czym wzięłaś głęboki oddech.
- Strasznie mnie boli głowa, a wasze krzyki nie pomagają. Przyszłam do trenera, także niech ktoś po niego pójdzie i go do mnie przyprowadzi po cichu. Lepiej żebym nie słyszała niczyich krzyków, jeśli będę musiała się wrócić. Podkreślam niczyich. Dlatego nikt nie ma denerwować kapitana, a ty nie masz na nikogo tak głośno naskakiwać, wszyscy zrozumieli? - zapytałaś, patrząc z stoickim spokojem na wszystkich zgromadzonych licealistów. Wszyscy natychmiast pokiwali głowami na czele z Kasamatsu i Kise. - Cieszę się niezmiernie, a teraz idę do trenera - mruknęłaś i masując swoje skronie, podeszłaś do mężczyzny, który również był odbiorcą twojej przemowy. Kto by pomyślał, że po tym jak opuścisz salę, wszyscy będą chodzili jak w szwajcarskim zegarku.
Sprawiłaś, że był to najcichszy trening w historii całego Kaijo.
Witam wszystkich czytelników!
Przepraszam, że tak długo nie było scenariuszy! Bardzo, bardzo przepraszam! Wpadłam w dołek. Może zablokował mnie brak w pomysłów na „kiedy gracie w grę". Przepraszam, ale musiałam po prostu wybrać inny scenariusz. Miałam jedynie napisanego do niego Makoto, jako postać dodatkową, ale reszty ruszyć nie potrafiłam. A pomysł na ten dzisiejszy przyszedł mi nagle. Po prostu mocno się wściekłam z pewnego powodu i jako, że nie wiedziałam co z tym zrobić, stwierdziłam, że trochę się wyżyję w scenariuszach.
Przepraszam również za brak dodatkowej postaci, ale nikogo nie potrafiłam przypasować do tego scenariusza.
No i mam takie pytanie: co wy na to by w końcu wyjść z friendzona?
Wiem, że niektórzy są już bardzo spragnieni tej miłości. Ja to po prostu wiem, tylko no... jakoś spodobało mi się pisanie FriendAU, dlatego myślę, że od czasu do czasu nie będziecie mieli mi za złe, że do niego wrócę? Prawda?
Ale dobrze, obiecuję, że kolejny scenariusz już będzie z gatunku tych romantycznych. W niektórych przypadkach macie już troszkę podpowiedzi w tekście u góry, że coś tam się powoli rodzi.
To co? Do następnego!
Dziękuję za uwagę i życzę wszystkim miłego dnia/wieczora!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top