CZĘŚĆ PIERWSZA
„Kiedy się przyjaźnicie"
1. Akashi Seijūrō
Otarłaś pot z czoła i podparłaś się o ścianę. Oporządziłaś już wszystkie boksy, a teraz przyszedł czas na zasłużoną przerwę. Usiadłaś na ławce przed stajnią i wyciągnęłaś swoje śniadanie. W weekendy dorabiałaś sobie, sprzątając boksy w pobliskiej stadninie.
Słońce przyjemnie grzało, a ty siedziałaś i zajadałaś się swoim pysznym [ulubione śniadanie]. Wtem zza rogu usłyszałaś stukot kopyt. Kasztanowego wierzchowca prowadził dobrze ci znany koszykarz.
- Witaj Akashi-kun. - Uśmiechnęłaś się do niego szeroko i podeszłaś do klaczy, głaszcząc czule po głowie. Sei przekazał ci wodzę.
- Dzień dobry [imię]. - Chłopak ściągnął w międzyczasie toczek z głowy, odkrywając swoje wiśniowe włosy.
- Zaprowadzę ją do boksu. - Przeczesałaś grzywę kasztanki i zaczęłaś kierować z powrotem do stajni. - Oporządzić ją?
- Będę wdzięczny, jeśli zajmiesz się nią w odpowiedni sposób.
- Spokojna twoja głowa. - Puściłaś mu oczko, na co on posłał ci delikatny uśmiech i odszedł w stronę głównego budynku, żegnając się jednocześnie.
2. Aomine Daiki
Mocniej naciągnęłaś szary kaptur bluzy głowę. Z szybko bijącym sercem w piersi podeszłaś do odpowiedniego działu na stacji benzynowej i jak najszybciej schowałaś magazyn w obszernej kieszeni. Powoli zaczęłaś się wycofywać do kasy, cały czas poprawiając kaptur. Chciałaś mieć pewność, że nikt nie zobaczy twojej twarzy czy choćby kosmyka [kolor]włosów. Nadal nie mogłaś uwierzyć, że to robisz. A najbardziej szokujący był fakt, dla kogo ty to robisz!
Spięta, przejęta i z wypiekami na policzkach rozejrzałaś się po stacji, czy aby na pewno w pobliżu nie ma nikogo znajomego. Uspokoiłaś się trochę, kiedy nie zauważyłaś nikogo w sklepie oprócz staruszki w okularach. Podeszłaś do kasy i oddychając z ulgą, położyłaś magazyn na blacie. Czekając, aż ktoś przyjdzie cię podliczyć otarłaś kropelki potu z czoła, ale jak się okazało za wcześnie...
- Dzień dob... Ooo, cześć [imię]! - zawołał wesoło [imię kolegi]. Już po mnie...
- H-hej... - Właśnie zachodziłaś sobie do głowy, jak mogłaś go wcześniej nie zapytać, na której to dokładnie stacji benzynowej pracuje... Mimo to starałaś się nie pokazywać jak mocno jesteś w tym momencie zażenowana.
- Co to za bluza? Zmieniłaś image czy w końcu znalazłaś chłopaka? - Kochałaś te jego żarty tak bardzo, że mogłabyś go za nie udusić, przytulając.
- Heh, jak zawsze d-dowcipny - zaśmiałaś się nerwowo, chcąc ukradkiem zabrać magazyn, ale gdy prawie ci się to udało, chłopak spojrzał w dół.
- Ou... OOO...! - Uśmiechnął się jakoś dziwnie pod nosem. - Czyli jednak to drugie?
- Tch, kasuj to i bez gadania - burknęłaś i zrzuciłaś kaptur z głowy, wiedząc że już gorzej być nie może. Byłaś pewna, że [imię kolegi] będzie się innym chwalił tym, na czym cię nakrył. Obiecałaś sobie słodką zemstę na nim i pewnym śmierdzącym leniu, który czeka na swoją gazetkę...
3. Kagami Taiga
- Kagami-kun! - Zdyszana zawołałaś koszykarza z końca korytarza. Szukałaś go po całej szkole.
- Hmm... [Nazwisko]? - Taiga odwrócił się w twoją stronę, poprawiając torbę na ramieniu. Podbiegłaś do niego i podparłaś się na kolanach, biorąc kilka głębszych wdechów. Zaczęłaś mówić, kiedy twoje płuca uznały, że jednak nie chcą uciekać.
- W-wszędzie cię szukałam - powiedziałaś z delikatnym uśmiechem. - Słyszałam, że wygraliście! - zawołałaś, unosząc sztywno ramiona do góry w geście radości. Nawet twoje zawołanie, było też takie jakieś cichsze...
- To prawda - zaśmiał się czerwonowłosy i uśmiechnął szeroko. - Twój doping był niezastąpiony.
- Ouh... - zarumieniłaś się - poradzilibyście sobie, beze mnie.
- Nie mów tak. Idziemy teraz z drużyną coś zjeść, idziesz z nami? - W odpowiedzi pokiwałaś głowę entuzjastycznie i razem z całym Seirin spędziłaś miłe popołudnie w ich ulubionym fast foodzie. W jednej chwili Taiga zadławił się kawałkiem pikla. Szybko podałaś mu szklankę wody i zaczęłaś masować po plecach, gdy reszta drużyny posyłała asowi zirytowane spojrzenia, wyłączając z tego towarzystwa Kuroko, który sam starał się pomóc. Kapitan oczywiście po całej akcji ratunkowej postanowił naprostować asa.
- NIE JEDZ TAK SZYBKO BAKAGAMI!
4. Kise Ryōta
Poznałaś Ryōtę na jednych warsztatach artystycznych, gdzie pozował do waszych obrazów [w ubraniach, zboczuchy jedne]. Jakoś tak od słowa do słowa, dowiedziałaś się, że chodzicie razem do szkoły. Spotykałaś Kise na przerwach, czasem sam cię zagadywał o twoje nowe prace, które chętnie mu pokazywałaś.
Dzisiaj jak na złość nie mogłaś go nigdzie zlokalizować. Klasa od angielskiego, ulubiona ławka przed szkołą, sala gimnastyczna... Sala gimnastyczna! Szybko pobiegłaś w tamtym kierunku. Minęłaś kilku kolegów z jego drużyny, których już rozpoznawałaś. Moriyama był w stosunku do ciebie bardzo uprzejmy, tak samo Kobori, tylko różnica była taka, że drugi nie próbował za wszelką cenę wyciągnąć cię na randkę. Nagle przyuważyłaś kapitana...
- P-przepraszam! - wydyszałaś, stając przed chłopakiem. Kasamatsu momentalnie zastygł. - Jest tutaj Kise? - Czarnowłosy poczerwieniał. Przypominał teraz dorodną wiśnię. - Oi, wszystko w porządku? - Pokiwał głową. - Ale na pewno? - Znowu kiwnięcie. Chciałaś zadać mu kolejne pytanie, kiedy nagle usłyszałaś jak ktoś cię woła.
- [Nazwisko]cchi!
- Kise! - odwróciłaś się na chwilę w stronę blondyna, ale przypomniałaś sobie, że wypadałoby podziękować za pomoc kapitanowi, którego już nie było przed tobą... - ...co?
- Nie przejmuj się, Kasamatsu-senpai tylko się wystraszył - powiedział tak jakby to było nic, a ty nie wiedziałaś czy masz potraktować to jako obraźliwy komentarz... Stałaś przez chwilę zbita z tropu.
- Hę? Oi, [nazwisko]cchi co chciałaś? - Kise pomachał ci ręką przed oczami, przez co natychmiast wyrwałaś się z swoich głębokich rozważań pod tytułem „obrazić się czy nie?".
- Umm, ja chciałam cię zapytać czy masz jutro czas.
- A to dlaczego?
- Potrzebujemy modela do portretowania. Przyjdziesz na nasze kółko artystyczne? - Blondyn uśmiechnął się szeroko.
- Z wielką chęcią!
5. Kuroko Tetsuya
Czekałaś na Kuroko przed szkołą, aż skończy trening. Byłaś nieobecna przez kilka dni i potrzebowałaś jego notatek z historii. Nagle zauważyłaś jak wychodzi z hali w towarzystwie Kagamiego, pomachałaś do nich.
- Ohayo!
- Witaj [nazwisko]-san - przywitał się niebieskowłosy, a za nim skłonił się Taiga. Tetsu zaczął szukać czegoś w swojej torbie pomiędzy wszystkimi podręcznikami. Po chwili podał ci niebieski zeszyt. - Proszę.
- Dziękuję Kuroko-kun. - Szybko schowałaś przedmiot i spojrzałaś na kolegów. - Mogę wrócić z wami? Muszę skoczyć do sklepu. - Kuroko popatrzył na Kagamiego.
- Pewnie - powiedział as. Zadowolona zaczęłaś iść z nimi powoli w stronę centrum.
- Oi, Kuroko-kun a co przerabialiście, bo może będę musiała jeszcze skoczyć do biblioteki po dodatkowe materiały...
- Nie martw się, jak nie będziesz czegoś wiedziała możesz do mnie zadzwonić. - Tetsuya uśmiechnął się do ciebie delikatnie, a ty odwzajemniłaś gest, dziękując od razu. Wiedziałaś, że na pewno na tym się skończy. Zawsze się tak kończyło, że dzwoniłaś do niego, by ci coś wytłumaczył.
6. Midorima Shintarō
- DAJESZ SHIN! - krzyknęłaś z trybun. Byłaś na hali sportowej w twojej szkole. Shūtoku rozgrywało właśnie mecz towarzyski. Mało tego, zaczęłaś wymachiwać transparentem, który zrobiłaś ze swojej starej koszulki, specjalne na mecze twojej szkoły.
Na czole Midorimy wyskoczyła pulsująca żyłka podczas przygotowania do rzutu. Darłaś się tak już dobre dwie kwarty... Chłopak poprzysiągł sobie, że jeśli zajdzie taka potrzeba, osobiście pójdzie do dyrektora i poprosi, by znalazł zastępstwo za twojego nauczyciela matematyki.
- CISZEJ, NANODAYO! - odkrzyknął w twoją stronę, a piłka w tym samym momencie trafiła do kosza. Takao miał z waszej dwójki niezły ubaw. Zawsze gdy znajdowałaś się w ich towarzystwie, nie mógł narzekać na brak rozrywki.
- S-shin-chan... Buahaha... Ale [imię]-chan jest naszym wiernym kibicem! - Pomachał w twoją stronę, powodując, że sama z entuzjazmem zaczęłaś machać w jego stronę transparentem.
-...raczej kibolem...
- CZEŚĆ KAZU!
- NANODAYO!
7. Murasakibara Atsushi
Czekałaś przed klasą na swojego przyjaciela. Trzymałaś w ręce ładnie ozdobione przez twoje młodsze rodzeństwo pudełko. W środku, pod tymi wszystkimi kolorowymi papierami i brokatem, skrywał się prawdziwy skarb, a mianowicie [najlepsze ciasto jakie potrafi zrobić twoja mama]. Twoi rodzice byli najlepszymi cukiernikami w mieście, a to był ich specjał. Szybko znikał z półek.
Murasakibara uwielbiał ciasto twojej mamy, ale zawsze miał problem by zdążyć na czas, dlatego gdy tylko dowiedział się, że jesteś ich córką, razem z Himuro wypytali o ciebie wszystkich uczniów, jakich napotkali. No i tak właśnie zostałaś skazana, by co tydzień kursować do równoległej klasy i dostarczać Atsushiemu jego ukochany wypiek.
- [Nazwisko]-chin, to ty. - Olbrzym ziewnął i podszedł w twoją stronę, ale gdy zobaczył pudełko w twoich rękach, mogłaś zauważyć ten błysk w jego oku.
- Ohayo Atsu! - Uśmiechnęłaś się i podałaś mu paczkę. - Mama kazała cię pozdrowić.
- Nie nazywaj mnie tak - burknął. - Przekaż mamie, że robi najlepsze [nazwa ciasta] pod słońcem. - W tej samej chwili z klasy wyszedł Himuro.
- Witaj [nazwisko]-san - uśmiechnął się - znowu dostarczasz mu słodycze?
- Hai!
- Yare, yare... Sam chciałbym spróbować tego ciasta, skoro takie dobre. - Czarnowłosy spojrzał na pudełko z utęsknieniem.
- Moje!
8. Takao Kazunari
Szłaś z Takao na lekcje, patrząc cały czas na ekran swojej komórki. Pisałaś właśnie z [imię koleżanki] o waszym wspólnym projekcie. Dziewczyna była w tym tygodniu nieobecna z powodu paskudnego zapalenia oskrzeli.
- Oi, [imię]-chan czy ty mnie w ogóle słuchasz? - oburzył się koszykarz, nie otrzymując odpowiedniej dla niego ilości twojej uwagi.
- Hmm... Co? Oczywiście, oczywiście... - Teraz był po prostu urażony, ale po chwili na jego twarzy zagościł dziwny uśmiech.
Przeszliście jeszcze kawałek dalej i staliście już dokładnie pod klasą z biologii, gdy ty zatrzymałaś się na moment, by odpisać na kolejną wiadomość. Kazunari z ogromnym uśmiechem otworzył drzwi do klasy i przytrzymał je w oczekiwaniu na ciebie. Podniosłaś na niego wzrok, po czym zmarszczyłaś brwi.
- Nie wchodzisz? - zapytałaś podejrzliwie, a on zatrzepotał rzęsami.
- Panie przodem. - Wskazał drzwi ręką i skłonił się w pasie, niczym książę z bajki. Przewiercałaś go teraz spojrzeniem.
- Co ty kombinujesz?
- Yare, yare, czy teraz już nie docenia się prawdziwych dżentelmenów? - westchnął ciężko i już chciał wejść do klasy, gdy zrezygnowana go minęłaś. Wiedziałaś, że będzie ci to wypominał...
- AAA! - pisnęłaś, kiedy na twoją głowę spadły węże. Mogłaś przyrzec, że słyszałaś jak syczą!
- Buaahhaaa... - Czarnowłosy pokładał się właśnie ze śmiechu i ocierał łezki z kącików oczu.
- ZGINIESZ MARNIE BAKAO!
9. Kasamatsu Yukio
Właśnie szłaś na halę sportową i przeglądałaś ankiety, które przeprowadzałaś wśród sportowców w waszej szkole. Potrzebne ci to było do twojej prezentacji na biologię. Byłaś odpowiedzialna za przeanalizowanie diety i planu dnia sportowca, dlatego postanowiłaś, że w ten sposób pójdzie ci najszybciej zdobycie niezbędnych informacji. Nagle, gdy przekroczyłaś próg, zauważyłaś Kise biegnącego w twoją stronę.
- [Nazwisko]cchi! Ratunku! - Wyższy od ciebie koszykarz-model w tej samej chwili wskoczył za twoje plecy i wystawił przed siebie jak tarczę.
- KISEEE!!! - Usłyszałaś krzyk Kasamatsu, który szedł w waszą stronę cały nabuzowany z piłką w ręce. Minęła chwila zanim zauważył za kim schował się jego cel. Momentalnie pokrył się rumieńcem i chciał zawrócić, ale było za późno. Uśmiechnięta od ucha do ucha machałaś w jego stronę. Mieszkaliście na jednym osiedlu i znałaś go od najmłodszych lat. Mimo to chłopak nadal miał opory podczas rozmowy, ale wiedziałaś, że możesz na niego liczyć w wielu sprawach. Był twoim przyjacielem.
- Kasamatsu-kun rozdasz to wszystkim z klubu, a potem zbierzesz i przyniesiesz do mnie? Proszę...
- Mhm... - Pokiwał sztywno głową i wyciągnął ręce po plik kartek. Szczęśliwa podeszłaś do niego i grzecznie podziękowałaś za pomoc, po czym przekazałaś zaproszenie na kolację od swojej mamy dla niego i jego rodziców.
- Młodzików też przyprowadź! - zaśmiałaś się i wyszłaś, żegnając się z resztą drużyny.
- Tsk, masz s-szczęście... Za k-karę rozdaj to wszystkim - burknął w stronę blondyna, który chyba właśnie w głowie zakodował sobie, by ci podziękować przy najbliższej okazji.
Witam wszystkich czytelników!
Oto jest pierwszy scenariusz w moim wykonaniu! Mam nadzieję, że się podoba. Miło mi się to pisało, przyznaję dlatego już na wstępie zapowiadam, że kolejnym scenariuszem będzie „kiedy ktoś ci sprawia przykrość". Od razu zaznaczam, że kilka pierwszych scenariuszy będzie przedstawiało jeszcze waszą przyjacielską relację. Mimo to nie łudźcie się, że cała książka będzie poukładana (na pewno tak nie będzie). Poza tym jest informacja: w kolejnych rozdziałach będzie jedna dodatkowa postać, na której wybór możecie mieć wpływ. Piszcie propozycje w komentarzach, a całkiem możliwe, że którąś z nich wybiorę ;) [Aczkolwiek do przyszłego scenariusza mam już wybranego koszykarza i moje zdanie raczej się nie zmieni.]
Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia/wieczora!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top