CZĘŚĆ DRUGA
„Kiedy ktoś ci sprawia przykrość[FriendAU!]"
1. Akashi Seijūrō
Po prostu nie potrafiłaś w to uwierzyć, że [imię kolegi] jest taką świnią! Umówiliście się, że podzielicie się zadaniami z matematyki, ponieważ pani [nauczycielka matematyki] zadała wam sześć stron z logarytmów. Mieliście to zrobić w ciągu trzech dni! TRZECH DNI! Swoją część oddałaś mu już we wtorek, z kolei on stwierdził, że da ci zrobione zadania tuż przed dzisiejszą lekcją. I co? Rano w szatni usłyszałaś, jak [imię kolegi] nabija się z ciebie pośród kolegów, twierdząc że jesteś naiwna jak dziecko, wierząc w otrzymanie tych zadań. Wyrolował również drugą koleżankę, więc obie zrobiłyście zadanie domowe za niego.
Nie dość, że nie miałaś dzisiaj zadania na matematykę, to w dodatku było ci cholernie przykro. Czułaś się jak jakaś maszynka do odrabiania zadania. Zrezygnowana chciałaś iść już pod klasę matematyczną, gdy nagle wpadłaś przez przypadek na nieznajomego ucznia.
- Jak łazisz?! – warknął i szybko cię wyminął, a przynajmniej chciał tak zrobić. Przed nim stanął Akashi, mierząc go spokojnym wzrokiem.
- Nie uważasz, że nieodpowiednie jest zwracanie się w taki sposób do kobiety? – Uniósł jedną brew, a przeciwnik z trzeciej klasy mimowolnie się zawahał. Nie wiedział, dlaczego ale pierwszoklasista wzbudził w nim niepokój.
- Ummm... P-przepraszam... - Kiwnął w twoją stronę, a ty pomachałaś ręką, mówiąc że nic się nie stało.
- Wszystko w porządku? – zapytał Akashi, odprowadzając wzrokiem nieznajomego.
- Można tak powiedzieć. Dziękuję. – Wymusiłaś uśmiech. Liczyłaś, że nie zauważy...
- Co się stało? - ...chyba przeliczyłaś swoje umiejętności aktorskie.
Wiedząc, że przed Seijūrō nie ma sensu kłamać (tym bardziej, że w niektórych momentach jest to nawet niebezpieczne!), opowiedziałaś mu o zadaniu z matematyki i [imię kolegi].
- Nie martw się zadaniem z matematyki. Przyniosę ci rozwiązania na kolejnej przerwie. – Zamrugałaś zaskoczona.
- Ale jak...?
- Spokojnie, jako potomek z rodu Akashi matematyka nie jest dla mnie niczym trudnym. Przyjdę pod twoją klasę. – Uśmiechnął się, po czym zostawił cię lekko zdezorientowaną. Nie wiedziałaś jak ma zamiar zrobić te zadnia, gdy nawet nie prosił o ich treści...
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Po prostu poszedł do tego chłopaka, by z nim „porozmawiać". [Imię kolegi] „oddał mu" obie części zadań, dzięki czemu ty i twoja koleżanka dostałyście obiecane rozwiązania. Dziwna tylko była nieobecność tego kolegi podczas matematyki... Zobaczyłaś go dopiero na drugi dzień, gdy wręczał ci bukiet i pudełko czekoladek na przeprosiny.
Gdy zapytałaś skąd ma zadrapanie na policzku, tak jakby spanikował i szybko się od ciebie oddalił, krzycząc coś o jakimś rudym kocie koleżanki...
2. Aomine Daiki
Szłaś właśnie korytarzem poważnie zdenerwowana. Nie wierzyłaś, że twoje koleżanki z klasy mogą być aż tak podłe. Nigdy nie przepadały za tobą i [imię przyjaciółki], ale by wyzwać was od dziwek to była przesada... Twoja przyjaciółka starała się ciebie uspokoić, ale z marnym skutkiem. Weszłaś z nimi w poważny konflikt. Jednej o mało co nie wyszarpałaś za włosy.
A wszystko zaczęło się od tej nieszczęsnej spódniczki, która zbiegła ci się w praniu! Teraz sięgała ci zaledwie do połowy uda, ale co miałaś zrobić? Masz obowiązek przyjść w szkole w mundurku, a nową dostaniesz najprawdopodobniej dopiero za dwa dni.
Szybko przyśpieszyłaś kroku, czując się coraz bardziej zażenowana. Usilnie starałaś się naciągnąć ubranie tak by co chwilę nie podskakiwało i nie pokazywało więcej niż powinno, ale nic z tego... Byłaś tak strasznie zażenowana, gdy widziałaś jak wszyscy na ciebie łypią okiem. Nauczyciele, chłopacy i te złośliwe komentarze ze strony tych okropnych dziewczyn...!
- Yo [nazwisko]. – Jeszcze jego ci brakowało! Największego zboczeńca w szkole! Byłaś na twarzy cała czerwona po części ze wstydu, po części ze złości.
- Daj mi spokój Ahomine – powiedziałaś ostro i szybko go wyminęłaś, zostawiając lekko zdezorientowanego chłopaka przy jego szafce.
Myślałaś, że zaraz się popłaczesz z tej bezradności. Szybko znalazłaś się przed szkołą, chcąc znaleźć jakieś mało zaludnione miejsce. Ostatkiem woli powstrzymywałaś gorzkie łzy, aż do znalezienia najbardziej oddalonej ławki w kącie ogromnego, szkolnego patio. Gdy już usiadłaś i nie widziałaś nikogo dookoła, nie miałaś już oporów. Rozryczałaś się jak dziecko. Nigdy nie czułaś się tak upokorzona i ośmieszona jak dzisiaj, a jeszcze te okropne komentarze na twój temat...
- Co tak ryczysz? – Obok ciebie usiadł we własnej osobie największy fan Mai-chan jakiego widział świat. Spojrzałaś na niego zaszklonymi oczami.
- P-poszedłbyś w k-końcu na t-trening i odczepił się o-ode mnie... - wydukałaś, łapiąc z trudem oddech. – „R-ryczę", bo m-mi p-przykro! – naskoczyłaś na niego. Miałaś ochotę wyżyć się na nim, za to że zadaje takie głupie pytania! Za to że jest takim niewyżytym idiotą! Za to że...
- Rany – westchnął. – Powiedziałabyś co zrobiłem, a nie mnie atakowała. – Po tych słowach spojrzałaś na niego zaskoczona. Nie spodziewałaś się usłyszeć tego z jego ust. Nagle cała złość z ciebie uleciała, a pozostało poczucie bezradności i smutku.
- N-nic nie zrobiłeś, p-przepraszam – powiedziałaś cicho, po czym znowu zaniosłaś się płaczem. Opowiedziałaś załamana o całej sytuacji z spódniczką chłopakowi, a on starał się wyłapać z twoich łkań i chlipnięć kto doprowadził się do tego stanu.
- Jesteś aż taka głupia by się przejmować czymś takim? – zapytał widocznie zirytowany twoimi ciągłymi pociągnięciami nosem. Momentalnie wstrzymałaś oddech i wbiłaś wzrok w swoje kolana.
- ...
- Przejmować się laskami, które nie mając się czym pochwalić ani z przodu, ani z tyłu komentują innych? Tsk, myślałem, że jesteś mądrzejsza. Przestań się w końcu mazgaić. Powinnaś się cieszyć, że masz chociaż co odsłonić.
- AHO! – krzyknęłaś czerwona po koniuszki uszu, ale nie ukrywajmy poprawił ci humor, za co byłaś mu wdzięczna.
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Poszedł następnego dnia z tobą pod klasę, gdzie miała się odbyć pierwsza lekcja. Chciałaś po prostu z kimś porozmawiać, by móc ignorować złośliwe koleżanki, które nie odpuszczały...
- Oi, oi! Mała, język to masz cięty, ale twoja miseczka jest o wiele za mała byś mogła podskoczyć jej lub mi. Co się odwracasz? Z tyłu też nie mam na czym zawiesić oka.
3. Kagami Taiga
Byłaś dzisiaj umówiona z [imię przyjaciółki] na wasz seans filmowy. Cieszyłaś się bardzo z powodu tego spotkania. Od kiedy twoja przyjaciółka poznała swojego chłopaka, wasze wyjścia zostały mocno ograniczone. Nie mogłaś jej winić, cieszyłaś się z jej szczęścia, poza tym ten dzisiejszy seans! Przyszłaś do szkoły cała w skowronkach i ten stan utrzymał się przez większość dnia, aż do czasu gdy miałaś wychodzić ze szkoły.
- Hej [nazwisko], przyjdziesz dzisiaj na trening? – zaczepił cię przy samym wyjściu Kagami.
- Wybacz Kagami-kun, ale jestem umówiona z [imię przyjaciółki]! – Uśmiechnęłaś się w jego stronę. – Muszę jeszcze skoczyć i kupić jakieś przekąski, dlatego przeproś ode mnie Riko, ale dzisiaj nie pomogę.
- Oczywiście. W takim razie udanego wyjścia. Do jutra! – zawołał na odchodne, biegnąc w stronę hali sportowej. Cała rozpromieniona chciałaś powoli opuścić teren szkoły, gdy nagle zadzwonił twój telefon.
- Hej [imię przyjaciółki]! Właśnie miałam dzwonić i zapytać cię co mam kupi- Co, ale jak to? – Zatrzymałaś się w pół kroku i wbiłaś spojrzenie w chodnik. – Oczywiście... Nie no co ty, nic się nie stało. Rozumiem – powiedziałaś, starając ukryć swój zawód w głosie. Okazało się, że dzisiaj nici z waszego seansu. Pożegnałaś się nią, po czym przez chwilę patrzyłaś na wygaśnięty ekran swojego telefonu. W takim razie możesz iść na trening...
- [Nazwisko]-san? Kagami-kun mówił, że masz dzisiaj spotkać się z [nazwisko przyjaciółki]-san – zauważył Kuroko, gdy weszłaś na halę.
- Emm... wypadło jej coś – uśmiechnęłaś się niezręcznie. W tej samej chwili, zauważył cię Taiga.
- [Nazwisko]?
- H-hej... - Czułaś się co najmniej dziwnie. Nie chciałaś im mówić, że zostałaś wystawiona przez przyjaciółkę i przez połowę treningu, nawet udawało ci się maskować swoje przygnębienie, ale pod koniec, gdy Kagami zaczął dociekać co się stało, a wszyscy z hali wyszli. Zostałaś tylko ty, on i Kuroko. Wszystko im opowiedziałaś, a nawet zwierzyłaś z całej sytuacji pomiędzy tobą, a [imię przyjaciółki] od początków jej nowego związku.
- Przykro mi [nazwisko]-san. Na pewno wszystko się ułoży.
- A dzisiaj to my możemy zrobić sobie seans u mnie, co ty na to? Zrobię nam coś do jedzenia. – Kagami szturchnął cię w ramię byś się rozchmurzyła.
- J-jasne!
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Poszliście w trójkę do Kagamiego. No dobrze w czwórkę... Nigou był z wami. Było naprawdę przyjemnie. Postanowiliście, że to ty masz dzisiaj wybrać film, który oglądacie, dlatego włączyliście [tytuł ulubionego filmu]. Bawiliście się doskonale, nawet gdy Kuroko musiał już iść, zostałaś u Taigi trochę dłużej i obejrzeliście jeszcze kilka odcinków ulubionego anime. On wiedział jak poprawić ci humor, w dodatku jedzenie które zaserwował, było genialne!
< No i zgłodniałam... >
4. Kise Ryōta
Siedziałaś w pracowni artystycznej już dobre trzy godziny, patrząc na swoją pracę konkursową beznamiętnie. Gdy chciałaś ją dzisiaj oddać pani z plastyki, w celu wysłania na konkurs nauczycielka stwierdziła, że wszystkie prace wysłała wczoraj. Szkoda tylko, że nikt cię nie poinformował o zmianie terminu oddania rysunków...
Oczywiście dopytywałaś się, czy twojej pracy nie można dosłać osobno. Byłaś nawet gotowa ponieść koszty, jednak pani [nauczycielka plastyki] była nieugięta. Na koniec, gdy coraz mocniej na nią naciskałaś, w niezbyt delikatny sposób uświadomiła ci, że twoja praca się nie nadaje. Nie wiedziałaś czy powiedziała tak, ponieważ nie chciała już dosyłać twojej pracy, czy faktycznie twój rysunek był aż tak zły...
- [Nazwisko]cchi? – Usłyszałaś, że Kise wchodzi do klasy. Mimo to nadal nie podniosłaś wzroku znad obrazka. Zmartwiony blondyn podszedł do ciebie i spojrzał na kartkę. Patrzył na cudowny pejzaż gór narysowanych czarnym atramentem na dużym formacie. – Woah! Jakie to śliczne! – Spojrzałaś na niego smutno.
- To praca na konkurs...
- Na pewno wygrasz [nazwisko]cchi! Masz pierwsze miejsce w kieszeni! – W tym samym momencie zaszkliły ci się oczy, a Ryōta spanikował. Nie wiedział co zrobił nie tak. – Oi, nie płacz! Ja, ja nie c-chciałem! – Pokręciłaś głową i zakryłaś oczy. Zarwałaś niejedną nockę, by skończyć ten pejzaż, a teraz nawet nie będzie oceniany.
Trochę minęło zanim koszykarz zdołał cię uspokoić i wyciągnąć o co chodzi. Zmęczona tym dniem, pożegnałaś się z nim i po prostu wyszłaś ze szkoły, zostawiając rysunek na ławce w klasie. Kise był zły, że w ten sposób cię potraktowano, ale już miał pomysł jak poprawić ci nastrój. Po tym jak poszłaś, odczekał pół godziny i sam wyszedł, zabierając kartkę ze sobą.
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Kolejnego dnia nadal byłaś w kiepskim humorze. Poza tym blondyn od rana namawiał cię, żebyś po szkole gdzieś z nim poszła. Nie wiedziałaś o co mu chodzi, ale po kolejnym upomnieniu od nauczyciela za przychodzącą wiadomość podczas lekcji, dla świętego spokoju zgodziłaś się.
Wyraźnie podekscytowany chłopak prowadził cię przez centrum miasta w stronę agencji, w której pracował. Gdy byliście w środku ogromnego wieżowca, pierwsze co ci się rzuciło w oczy to grupka ludzi, przyglądająca się obrazowi na ścianie. Nie byle jakiemu, bo twojemu pejzażowi!
- Kise? – zapytałaś, patrząc na rysunek osłupiała. Wisiał w centralnym miejscu na ścianie, nad recepcją. Wszyscy go widzieli, wchodząc do środka.
- Nie jesteś zła, prawda? – Podrapał się nerwowo po karku, uśmiechając niezręcznie . Prychnęłaś rozbawiona i przytuliłaś go mocno.
- Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie!
< Muszę wspomnieć o technice rysowania tuszem. Jest bardzo czasochłonna, tym bardziej kiedy rysuje się piórkiem, dlatego proszę o zrozumienie Reader, która dzielnie wypełniała swój szkic na dużym formacie przeróżnymi krótkimi, cienkimi, dłuższymi, krzywymi, itd. kropkami i kreseczkami. >
< PS. Czy on nie jest uroczy? ^^ Artyści mnie zrozumieją XD >
5. Kuroko Tetsuya
Nadal byłaś zestresowana. Z odpowiedzi na historii dostałaś mierny... Nie zdążyłaś jeszcze wszystkiego powtórzyć po powrocie do szkoły, ponieważ oprócz historii miałaś pełno sprawdzianów do nadrobienia. Mimo to nauczyciel na zastępstwie nie był zainteresowany tymi tłumaczeniami i w ten sposób w dzienniku masz teraz piękną dwóję. No po prostu cudownie...
W dodatku, gdy wychodziłaś z klasy, słyszałaś jak grupka twoich znajomych ze sobą rozmawiała na twój temat. „Co ona sobie myśli? Że jak jest chora, to będzie mieć taryfy ulgowe, gdy wróci? Żałosne...", „Dobrze, że została zapytana. Gdyby była dzisiaj [nauczycielka historii] na pewno by jej odpuściła!", „Panna idealna już taką nie jest..."
Po prostu się rozpłakałaś. Nie wierzyłaś, że w twojej klasie mogą być tak podłe osoby. Szybko pobiegłaś do damskiej szatni. Chciałaś być sama, a teraz żadna klasa nie miała zajęć wychowania fizycznego. Ale zapomniałaś o męskich klubach...
- Wszystko w porządku [nazwisko]-san? – Krzyknęłaś wystraszona. Przed tobą stał Kuroko z wyraźnie zmartwioną miną. W jego torbie siedział sobie numer dwa, wlepiając w ciebie swoje niebieskie ślepka. Piesek zaraz zaczął piszczeć, dlatego jego właściciel natychmiast wyciągnął go z torby.
- N-nie... - wychlipałaś i otarłaś policzki. Ciągle pociągałaś nosem, a twój oddech był nierówny. Szczeniak położył swój łebek na twoich kolanach i zaczął jedno z nich lizać, chcąc zwrócić na siebie twoją uwagę. Twoja ręka automatycznie zaczęła głaskać go czule, zachwycając się mięciutką, szczenięcą sierścią, przez co zaszczekał zadowolony. Niezależnie od siebie, nie potrafiłaś powstrzymać się od delikatnego uśmiechu.
- Co się stało? – Chłopak usiadł obok ciebie i sam zaczął pieścić szczeniaka. Nigou był teraz w siódmym niebie. Dwie miziające go ręce na własność. Żyć, nie umierać.
- Uważasz, że z-zachowuję się jak „panna idealna"? – zapytałaś, nie patrząc na twarz Kuroko. Biedny nie wiedział o co ci chodzi, dlatego opowiedziałaś mu całą historię co się dzisiaj spotkała.
- Nie przejmuj się [nazwisko]-san, pomogę ci z historią. Tamte osoby nie wiedzą co mówią, po prostu zazdroszczą ci, ponieważ jesteś bardzo mądra. Tak, tak uważam.
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Tetsuya znalazł osoby, które sprawiły ci przykrość. Powiedział im jak bardzo się przejęłaś ich opinią i że jeśli jeszcze raz się to powtórzy, powie nauczycielowi o tej sytuacji...
Biedny Kuroko został zawieszony przez nich na haku na miotły w schowku woźnych, a jego rzeczy z torby treningowej zostały wywieszone po korytarzu, prowadząc drużynę Seirin do ich zawodnika, który spóźnił się przez całe zajście na trening. Gdyby nie ten fakt, nikt inny by go tam nie zauważył.
6. Midorima Shintarō
Właśnie wróciłaś z swoimi koleżankami z meczu, który przegrałyście. Grałaś w siatkówkę. Był to twój ulubiony sport, a dzisiaj rozgrywałyście ważny mecz. Chciałaś żeby twoi rodzice na niego przyszli, ale niestety nie mieli takiej możliwości, poza tym przegrałyście... Zepsułaś ostatni serw, powodując, że wasze przeciwniczki przeszły dalej. Dziewczyny były na ciebie bardzo złe, zresztą ty tak samo. Wściekła kopnęłaś pobliski murek, by zaraz zacząć skakać jak opętana. Uderzyłaś za mocno...
- Co ty robisz, nanodayo?! – Od razu usłyszałaś krzyk Midorimy.
- J-ja tutaj cierpię! – odkrzyknęłaś przez zaciśnięte zęby. Palec u stopy dalej cię bolał, dlatego usiadłaś na wcześniej kopniętym murku. Zielonowłosy, który najprawdopodobniej skończył trening, podszedł do ciebie i zaczął uciskać twój but w miejscu palców. Ty zakryłaś usta dłonią i oparta łokciem o swoje własne kolano, przyglądałaś się poczynaniom koszykarza.
- Tch... Masz szczęście, że nie kopnęłaś mocniej... Dlaczego to zrobiłaś, nanodayo?! – Nadęłaś policzki i spuściłaś głowę, nie patrząc na chłopaka.
- P-przegrałyśmy... - burknęłaś, a Shintarō złapał się za nasadę nosa. Już miał cię zganić, ale... - ...przeze mnie. – Uniósł brwi, ale tylko westchnął i usiadł obok ciebie.
- Mówiłaś, że jesteście najlepsze...
- C-cicho bądź! Nie każdy należy do pokolenia cudów! – warknęłaś, a chłopak zmarszczył brwi. Już chciał wstać i odejść. Nie miał zamiaru dać ci się na nim wyżywać. - ...moi rodzice nie przyszli n-na m-mecz... - powiedziałaś cicho, gdy zaczął się zbierać, po czym zakryłaś oczy. – N-nikt nam nie kibicował... - Głos ci się złamał, a po policzkach spłynęły łzy. Midorima momentalnie się zarumienił. Nie wiedział co ma zrobić w tej sytuacji. Zwykle byłaś głośna i wesoła jak Takao, a teraz? Był zły, że los stawia go w takiej sytuacji...
- D-dzisiaj po prostu Oha Asa nie była po waszej stronie. Byłyście najniżej w rankingu... - powiedział, nie patrząc na ciebie.
- Shin?
- T-tak, nanodayo?
- Mogę się p-przytulić? – Midorima momentalnie zrobił się czerwony jak wisienka, ale podniósł delikatnie ramię i cię objął, po czym ty z siłą słonia wtuliłaś się w niego. No co on miał innego zrobić, no?
- T-tylko, ż-żeby nas nikt nie widział, n-nanodayo! – burknął zawstydzony, a ty zaśmiałaś się cicho.
- Jesteś wspaniałym przyjacielem Shin...
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Na kolejny mecz zostałaś zaopatrzona w prognozy wyznaczone przez Oha Asę oraz wszystkie możliwe szczęśliwe przedmioty dla twojego zodiaku w danym dniu. Poza tym na twoje mecze zaczął przychodzić Midorima w towarzystwie Takao, kiedy tylko mieli taką możliwość.
7. Murasakibara Atsushi
Znowu stałaś pod klasą, czekając na fioletowłosego olbrzyma. Tym razem dostarczałaś mu pralinki własnej roboty. Niby wszystko było w porządku, aczkolwiek słodycze nie były zapakowane tak staranie jak zwykle, a ty sama skubałaś kawałek odstającego papieru. W weekend nawiedziła ciebie i rodziców ciotka ze strony mamy. Ona również posiadała cukiernię, która była jedną z najlepszych w Tokio. Bardzo chciałaś jej zaimponować i przygotować coś dobrego. Twoja mama oczywiście upiekła swoje popisowe ciasto, tata rano podał świeże bułki zrobione na podstawie własnego przepisu, a ty przygotowałaś 150 sztuk pralinek, które ręcznie ozdabiałaś.
Twoja ciocia była perfekcjonistką, dlatego nic nie umknęło jej oku. Tak jak wyroby twoich rodziców zachwalała, powtarzając jak jej smakują, tak w twoim przypadku, każdą pralinkę uważnie analizowała. „Poczekałabyś jeszcze chwilę, a czekolada byłaby idealnie zatemperowana", „to nie jest zbyt udane połączenie smakowe", „czekolada jest nierówno rozłożona" i wiele, wiele innych...
Wiedziałaś, że nie chciała ci zrobić przykrości, ona po prostu udzielała ci wskazówek. Mimo wszystko było ci przykro, ponieważ nie usłyszałaś od niej ani jednej pozytywnej uwagi. Westchnęłaś ciężko.
- Ne, wszystko dobrze [nazwisko]-chin? – Z klasy wyszedł Murasakibara i od razu wziął z twoich rąk pudełko. Nie przejęty zniszczonym papierem, zaczął zajadać się twoimi pralinkami.
- Tak, tak... Smakuje ci?
- Są pyszne, tylko trochę małe... - burknął Atsushi, patrząc na czekoladki.
- Przynajmniej tobie smakują – uśmiechnęłaś się niemrawo – w domu zostały mi całe dwie blachy. – Oczy koszykarza błysnęły, gdy usłyszał o większej ilości czekoladek. – Zrobiłam je dla cioci, ale chyba jej nie smakują...
- [Nazwisko]-chin robi najlepsze czekoladki na świecie! – oburzył się.
- Cieszę się, że ty lubisz moje wyroby Atsu – zaśmiałaś się cicho. – Chcesz możemy pójść do mnie po szkole, dostaniesz więcej skoro ci tak smakuje. Szkoda by się zmarnowały. – No tak. Masz jednego, ogromnego wielbiciela słodyczy i choćby był jedyny, który nie narzeka na twoje pralinki, będziesz mu je robić nawet co tydzień.
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Po szkole poszliście do ciebie. Gdy byliście w środku i zaczęłaś pakować czekoladki do pudełek, Atsushi miał okazję poznać twoją ciocię.
- Nie wiem co pani nie pasuje w czekoladkach [nazwisko]-chin, są przepyszne. Ale skoro pani ma z nimi problem, to przynajmniej zostanie więcej dla mnie. No co [nazwisko]-chin? Mówię przecież tylko prawdę.
< Są tu jacyś fani „Bake Off – Ale ciacho!"? Nie? A to przepraszam... >
8. Takao Kazunari
- Hej, hej [imię]-chan! Patrz na mnie! – wołał chłopak w twoją stronę. Na nosie powiesił sobie łyżeczkę po jogurcie. Cały czas się śmiał, starając nie strącić sztućca.
- Mhm... - mruknęłaś z ustami pełnymi sałaty. Miałaś naprawdę podły dzień, w dodatku faszerujesz się teraz jakąś zieleniną...
- Hm? Oi, coś się stało? – zapytał czarnowłosy z zwisającą łyżeczką z nosa.
- Nic ważnego – westchnęłaś i spojrzałaś na niego pobłażliwie. – Już wiem, dlaczego Midorima nie je z tobą bento...
- Tak? Dlaczego? – Zrezygnowana ściągnęłaś łyżkę z jego nosa i z trzaskiem położyłaś na stole. Takao aż podskoczył. Zaskoczyłaś go, zwykle śmiałaś się z jego wygłupów.
- Dlatego...
- Dobra, teraz już pytam całkiem poważnie. O co chodzi? – Koszykarz zmarszczył brwi i spojrzał na ciebie wnikliwie. Zastanawiałaś się, czy przypadkiem nie myśli, że dzięki swoim oczom jest w stanie zajrzeć ci do myśli. Naiwny, ale postanowiłaś mu opowiedzieć o dzisiejszym sporze z klasową zołzą, która wytknęła wszystkie twoje niedoskonałości. Starałaś się nie pokazywać, że ciebie to ruszyło. Nie wyszło ci to zbytnio. Nawet jeśli ukrywałaś smutek, tak zaczęłaś się wyżywać na wszystkim co cię otacza.
- No więc tak to wygląda... Przepraszam cię, ale jak widzisz jestem trochę rozdrażniona...
- Trochę? Buahaha... To jest trochę? – Dlaczego on się śmieje? Powiedziałaś mu przecież, że dzisiaj nie warto cię denerwować. Żyłka wyskoczyła ci na czole. – I niby masz krzywe nogi? Ale że takie jak u bociana? Pff... Lepszego kawału nie słyszałem! – Otarł łezki spod oczu, a ty zamrugałaś zaskoczona. Chłopak kolejno wymieniał wszystkie wyzwiska jakimi cię obrzuciła koleżanka, obracając w żarty, które w pewnym momencie ciebie również zaczęły cię śmieszyć. Skończyło się na tym, że oboje śmialiście się z własnych niedoskonałości, gdy odprowadzałaś przyjaciela na trening.
- No widzisz [imię]-chan! Nie ma się co przejmować jakimiś zołzami z klasy, którym brak dystansu do siebie! – Uśmiechnął się szeroko i poczochrał twoje włosy. – Jesteś świetną dziewczyną i o tym nie zapominaj!
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Takao nadal opowiadał kawały swoim kolegom z drużyny, mówiąc im w ten sposób na temat koleżanki, która cię zaczepiła. Cały skład Shūtoku utopił się we własnych łzach śmiechu. No może oprócz Midorimy i Miyajiego... Nieźle się potem wszystkim oberwało od tego starszego. A szczególnie Takao.
9. Kasamatsu Yukio
Nie mogłaś uwierzyć w to co się teraz stało. Projekt nad którym pracowałaś przez ostatnie dwa miesiące, na temat odżywiania się sportowców, nauczyciel biologii odrzucił, twierdząc że masz poprawić wymienione przez niego punkty. Załamałaś się. Autentycznie się załamałaś. Cholernie ciężko się załamałaś! Tyle pracy, tyle ankiet, tyle latania, tyle zrobionych różnych prezentacji, tyle przeprowadzonych wywiadów... i to wszystko było tylko po to by otrzymać kolejne podpunkty do spełnienia? Poczułaś się źle. Miałaś wrażenie, że jesteś do niczego. Wszyscy już z twojego rocznika oddali swoje projekty, a ty „musisz jeszcze nad nim popracować".
Automatycznie zakryłaś oczy i oparłaś się o ścianę. Po policzkach zaczęły ci spływać łzy. Byłaś wyczerpana, włożyłaś w to tyle czasu i starań. Myśl przeniesienia prezentacji swojego projektu na kolejną klasę ogarnęła twój umysł. W trzeciej klasie, będziesz miała mnóstwo nauki i w dodatku poprawienie tego projektu... To przecież cię wykończy!
Znowu zaszlochałaś, nie zauważając przechodzącej obok drużyny Kaijo. Moriyama odwrócił w twoją stronę głowę, po czym zamrugał zaskoczony.
- Mmm... Kasamatsu czy to nie [nazwisko]-san płacze?
- Hmm... C-co? [N-nazwisko]?
- No tak stoi tam... Jezu wygląda okropnie, powinieneś do niej pójść i zapytać co się stało! – Kasamatsu spojrzał w twoją stronę. Faktycznie płakałaś. W jego głowie, zaczęły pojawiać się pytania. Patrzył na ciebie z daleka ze zmarszczonymi brwiami.
- Biedna... Idź do niej, bo aż się serce kraje – westchnął Kobori. – Moriyama do tego się nie nadaje.
- CO?!
- Ona nie jest teraz w humorze na irytującego amanta. – Nakamura dołożył swoje trzy grosze. Rozmowa pomiędzy członkami Kaijo toczyła się dalej, ale Kasamatsu już jej nie słuchał. Naprawdę przejął się, widząc ciebie w tym stanie. Podczas bezowocnego gapienia się i usiłowania znalezienia odpowiedzi na pytania, jeden z członków drużyny popchnął go w twoją stronę.
- K-KTO TO...?! O-oi... O-o-ohayo [nazwisko]... C-co się...? – Nie dałaś mu skończyć, bo od razu zalałaś go słowotokiem. Już nawet nie zwracałaś uwagi na łzy, byłaś w takim stanie, że po prostu musiałaś się komuś wygadać. Musiałaś.
Yukio na początku był lekko wystraszony twoim „atakiem", ale z każdym kolejnym słowem nabierał powagi i coraz bardziej marszczył brwi. Wiedział, że pan [nauczyciel biologii] był wymagający, ale teraz już przesadził.
- N-nie martw się tym, jestem p-pewny, że miał d-dzisiaj gorszy dzień. M-moriyama zdenerwował go na lekcji, tym że podrywał koleżankę, siedzącą obok – skłamał. Chciał jakoś podnieść cię na duchu. – S-spróbuj jutro z n-nim pogadać na temat poprawek. Na pewno uzna, że są niepotrzebne. – Pokiwałaś głową, a po twoim płaczu zostały tylko coraz rzadsze pociągania nosem.
- N-najwyżej ten projekt poprawię... - westchnęłaś, ale zaraz uśmiechnęłaś się do chłopaka. – P-przepraszam, że cię tym zamęczyłam.
- N-nic nie s-szkodzi! – Kasamatsu znowu zarumienił się wściekle i pożegnał z tobą, tłumacząc się treningiem.
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Po prostu poszedł do twojego nauczyciela. Naprawdę uważał, że potraktowała cię bardzo niesprawiedliwie. Widział ile pracy włożyłaś w ten projekt.
- Z całym szacunkiem proszę pana, ale projekt [nazwisko]-san jest naprawdę dopracowany. Osobiście wypełnialiśmy ankiety i rozmawialiśmy z nią na ten temat, więc informacje są na pewno wiarygodne... O-OI, J-JAKA D-DZIEWCZYNA?!
!10. Mitobe Rinnosuke!
Usiadłaś właśnie przed halą sportową Seirin. Nie miałaś pojęcia, dlaczego przyszłaś akurat tutaj. Po poważnej kłótni z [imię przyjaciółki]. Było ci z tego powodu bardzo, ale to bardzo przykro. Już zaczynało ci jej brakować, chociaż to ty zaczęłaś. Jak mogłaś być taka głupia? Nie wiedziałaś już nawet o co się pokłóciłyście, teraz wydawało ci się to mało ważne.
Objęłaś swoje ramiona i pociągnęłaś nosem, próbując nieudolnie zahamować łzy, które napłynęły ci do oczu. Czułaś się taka samotna... Krople spadały na twoje nagie kolana, a ty zaczęłaś się trząść z tego całego płaczu. Cholera, dlaczego to zrobiłam... GŁUPIA, GŁUPIA, GŁUPIA!
Nagle poczułaś, że ktoś usiadł obok. Momentalnie spanikowałaś i spojrzałaś na osobę, w której rozpoznałaś Mitobe. Chłopak uśmiechał się delikatnie, patrząc na ciebie ze współczuciem. W ręku trzymał starannie zapakowane bento w papier z uśmiechniętymi małpkami.
- O-ohayo... - tylko tyle z siebie wykrztusiłaś. Chłopak skinął głową i położył na twoich kolanach swoje śniadanie, niemo zachęcając cię byś je otworzyła. Byłaś lekko zdziwiona, ale zrobiłaś jak chciał i po chwili z pudełka spoglądały na ciebie oczka zrobione z rzodkiewki, warzywnego słonia.
Dzisiaj rano rodzeństwo czarnowłosego postanowiło zrobić mu wyjątkowe śniadanie. Musiałaś przyznać, że dzieciaki były pomysłowe.
- Jakie to u-urocze – powiedziałaś, gdy trochę się uspokoiłaś. Na twoją twarz wpełzł delikatny uśmiech. W końcu znalazłaś jakiś pozytywny promyczek tego dnia.
Po spotkaniu ciebie w tym stanie:
Opowiedziałaś wczoraj Mitobe całą zaistniałą sytuację pomiędzy tobą i [imię przyjaciółki], dzieląc się również swoimi obawami czy dziewczyna ci wybaczy. Chłopak wysłuchał cię cierpliwie i z uwagą. Oczywiście nic nie powiedział, o nic nie zapytał, ale nie przeszkadzało ci to. Wiedziałaś, że jest zainteresowany. Po waszej rozmowie odprowadził cię do domu i postanowił sobie, że pomoże trochę losowi. Chciał, żebyś pogodziła się z swoją najlepszą przyjaciółką, dlatego następnego dnia wrzucił zrobione i wywołane przez niego zdjęcie twoje i [imię przyjaciółki]. Pochodziło z sesji, o którą kiedyś go poprosiłyście. Obie byłyście na tym zdjęciu uśmiechnięte od ucha do ucha i obejmowałyście się ramieniem ze słomianymi kapeluszami na głowach.
Podziałało.
Witam wszystkich czytelników!
No i mamy drugą część scenariuszy! Dzisiaj nic tylko piszę i piszę ^^. Bardzo mi się podobał ten pomysł i przyjemnie się go realizowało! Podkreślam jednak, że w tym przypadku jest to jeszcze przyjacielska relacja Reader z chłopcami, ale spokojnie ostatnio dostałam sporo pomysłów na FriendAU! od naszej kochanej Marliseen, dlatego chyba jednak pomieszam to wcześniej niż zamierzałam i będę przeplatać pomiędzy sobą tematy. No nic... Mam nadzieję, że się podobało! Kolejnym tematem najprawdopodobniej będzie: „kiedy się przyjaźnicie i prosisz go by dał ci wskazówki na temat jak się całować" No macie tu przykład jednego z genialnych pomysłów Marli, dlatego no... Mam kilka stron innych propozycji XD Jeszcze raz bardzo dziękuję kochana :*
W tym scenariuszu miałam już wybraną postać dodatkową, dlatego jestem ciekawa jak wam się spodobał nasz milczek? Moje serduszko się rozpłynęło, gdy pisałam scenariusz z nim i Kise.
Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia/wieczora!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top