11. ,, Witamy w Sunagakure"

    Po długiej podróży, drużyna 7 dotarła do swojego celu - piaszczystego Sunogakure. To właśnie tutaj Sakura nareszcie mogła wykazać się nieco większymi umiejętnościami niż samą kondycją. Ciała zatrutych shinobi już na nią czekały w kostnicy, a przerażenie związane z możliwym potwierdzeniem prawdy wypalało jej wszystkie wnętrzności z nerwów. Już dawno nie czuła się tak bezsilna, jak przy wiedzy, że cały ten bałagan mogła spowodować znowu właśnie ona.
    Przekraczając granice wioski, towarzysze starali się nie przykuwać za dużo uwagi mieszkających tu osób, niestety na marne. Wioska tętniła w końcu życiem, handel się rozwinął, a ludzie nabrali więcej pewności oraz zaufania, zarówno do siebie jak i do obcych.
    Naruto mimo, że już żonaty nadal pozostawał bohaterem, który ocalił świat przed zagładą. W oczach nawet i osób z innych osad był kimś wielkim. Ten aspekt sprawiał, iż dziewczyny dostrzegając brak jego wybranki przy boku, miały szansę na pokazanie nieco swoich wdzięków, jak za czasów kiedy był jeszcze kawalerem. Dało się to mocno odczuć kiedy maszerowali przez najbardziej popularne uliczki wioski. Kobiety notorycznie szeptały sobie do uszek, zaczepiając kusząco wzrokiem blondyna.
    Uchiha również nigdy nie miał problemu z zainteresowaniem płci przeciwnej. Od wczesnych lat młodości dziewczyny za nim wręcz biegały i bezgranicznie szalały. Sasuke choć również przystojny zwracał tutaj mimo wszystko większą uwagę mężczyzn, którzy mało zadowoleni jego widokiem, zaczęli obrzucać go słownie błotem.
    Wewnętrznie Sakura chciała każdej z tych dziewczyn i gapiów pokazać gdzie jest ich miejsce, jednak starała się swoje emocje tłumić za maską obojętności, która ostatnimi czasy, towarzyszyła jej coraz częściej. Nie mogła zrozumieć, czemu ludzie nie mają własnego życia, a tym bardziej co im przyniesie takie bezczelne zachowanie. Jej przyjaciele wydawali się tą sytuacją jakby w ogóle niewzruszeni jednak mimo wszystko dochodząc do siedziby Kazekage, wszyscy odetchnęli z pewną ulgą.
Dziewczyna wpuszczona jako pierwsza przez chłopców maszerowała po korytarzu budynku szukając właściwego wejścia do pokoju głowy Sunogakure. Gdy jej oczom ukazały się duże zielone drzwi delikatnie zapukała piąstką i słysząc ,,Proszę" weszła zamykając je przed nosem Naruto. Uzumaki bezprzytomnie na nie wpadł, mocno uderzając się w głowę. Ślad od uderzenia był widoczny z dwóch metrów. Sasuke przypatrując się blondynowi z przeogromnym zażenowaniem wypuścił z siebie powietrze.

    — Jesteś idiotą Naruto.

    Gaara z wielkim osłupieniem przysłuchiwał się tym co miało miejsce za jego gabinetem. — Sakuro, kim są twoi towarzysze? — Zapytał lekko zdziwiony, gdyż do jego uszu doszedł ten jakże znajomy głos. Był właściwie pewny kogo może się spodziewać, a jednak rozsądek mówił że to nie może być prawda. Dziewczyna spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, by nie musieć robić tego co i tak zaraz się niechybnie miało stać. W jakiś sposób chciała mimo wszystko, by misja skupiała się głownie na niej i jej zadaniu, nie obstawie swoich przyjaciół, którzy już wprowadzali pewne zamieszanie. Otworzyła drzwi cicho sycząc pod nosem z niezadowolenia.

    — Naruto. — Gaara nie widział go od swoich dwudziestych urodzin, które odbyły się już jakiś czas temu. Uśmiech mimochodem zagościł na jego twarzy, jednak równie jak szybko się pojawił tak również pospiesznie znikł. Gdy do jego gabinetu wszedł Sasuke napięcie momentalnie wzrosło, a mięśnie machinalnie się napięły.
— Uchiha Sasuke? — Przejechał wzrokiem po pokoju patrząc się na trójkę tak dobrze znanych mu towarzyszy. Czyżby rzeczywiście sytuacja związana z ,,Poznogietkiem" była tak poważna, by wysyłać shinobi na miarę saninów?

    — Hokage nie dał znać z kim przybędę? — Sakura posłała do niego szeroki, nieco skrępowany uśmiech.

    — Witaj Gaara. — Naruto zaczął się śmiać w jego stronę drapiąc się po karku z pewnej krępacji. Natomiast Sasuke kiwnął głową jakby chciał się przywitać.

    — Nie miałem pojęcia. Dostałem nieco inny przekaz informacji, ale niezmiernie cieszę się widząc was wszystkich razem. — Wystawił ręce w akcie powitalnym. — Chłopak był w niemałym szoku. Kakashi dwa dni temu potwierdził wizytę Sakury z obstawą w postaci dwóch innych shinobi, nie sprecyzował jednakże z kim konkretnie, co prawdopodobnie zrobił dla bezpieczeństwa. Kazekage dobrze wiedział, jak wiele zwojów jest ostatnio przechwytywanych.
    Naruto zaczął się powili nachylać nad uchem czerwonowłosego, chcąc dodać coś od siebie w tymże temacie. Stało się jednak inaczej i nie wytrzymując Sakura jednym ruchem odciągnęła blondyna od Kazekage przetrzymując go w powietrzu za kołnierz od kombinezonu.

    — Narutoo! Jak ty się zachowujesz! To Szanowny Kazekage! — Warknęła mu prosto do ucha, stawiając go po chwili na ziemi. — Jestem gotowa zająć się swoim zadaniem od zaraz. — Dodała poważnie poprawiając sobie pogniecioną tunikę.

    — Ależ oczywiście Sakuro. Mój brat właściwie ostatnio wiecznie spędza czas w szpitalu, więc zaraz przekaże mu wiadomość, by cię stamtąd odebrał i zaprowadził do kostnicy. — Gaara uśmiechnął się szczerze w jej stronę. — Po powrocie na spokojnie możecie udać się do naszego nowego ośrodka, tam będą czekać na was pokoje gościnne.

    — Gaara ,,Arigato" — Naruto posłał chłopakowi uśmiech pełen zadowolenia. Miał wielką ochotę na chwile odpoczynku w normalnym łóżku.

— W takim razie biorę się do pracy. — Zapalona do działania Sakura przybiła pięść do swojej ręki. Nie miała na co czekać, im szybciej wykona swoje zadnie tym szybciej będzie mogła wraz z Sasuke wrócić do domu, a od wczoraj bardzo tego pragnęła. Podobała jej się ta nowa sytuacja, która choć trochę dawała jej poczucie zbliżenia do jego osoby. Po prawdzie miała też trochę żalu, że chłopak właściwie nie wytłumaczył swojego braku ostatniej obecności, ale szybko mogłaby o tym zapomnieć byle, by choć trochę spędził z nią jeszcze czasu.
Nagle zaczęła wymachiwać palcem w stronę Naruto. — Mam nadzieję, że będziecie grzeczni i nie przysporzycie Gaarze żadnych problemów! — Zaraz po tym zaczęła kierować się w stronę drzwi. — Do widzenia.

    Mężczyźni pozostali sami w pokoju patrząc na siebie nawzajem nieco skonfundowani. Chyba każdemu z nich przytoczyła się myśl, że Sakura zachowała się niczym matka, zostawiająca swoje dzieci pod czyjąś opieką. Sasuke odwrócił się za nią chcąc jej towarzyszyć, ale Naruto złapawszy go szybko za ramię, dał znać by tego nie robił. Naruto mimo wszystko wiedział, że Sakura się zmieniła. Zależało jej na wykonaniu zadania, a ich obecność, która jasno sugerowała jedynie jej ochronę nie jest tym co będzie jej potrzebne wśród trupów. Miał inny plan na ową wizytę.

— Nie idziecie z nią? — Nieco zdziwiony Gaara zaszedł za biurko wyjmując kilka dokumentów, które wypadły mu z ręki kiedy usłyszał pomysł Uzumakiego.

    — Nie, co powiesz na sake?! Chodźmy wszyscy na sake! — Wyszczerzył zęby krzycząc w niebogłosy.

    — Sake? — Gaara lekko przerażony cicho powtórzył. Patrzył na Uzumakiego z wielkim zakłopotaniem, ponieważ on i picie zawsze kończyło się dużym kacem.
   Sasuke zaś jakoś szczególnie nie zareagował, choć po prawdzie od razu napatoczyły mu się wspomnienia z ostatniego picia z Uzumakim. Nie chciał, by skończyło się to tak jak poprzednio. O wiele bardziej wolał być teraz przy Sakurze. Był ciekaw co kryje prawda związana z otrutymi shinobi. 

    — Gaara, tak dawno się nie widzieliśmy, mamy sporo do obgadania. Sam wiesz. — Uzumaki podszedł do Gaary ściskając go za ramię. Nie odpuszczając potrząsnął nim kilka razy prosząc błagalnym tonem.

    — Właściwie to nie taki zły pomysł, tylko muszę skończyć wypełniać dokumenty. — Słysząc, iż Gara jest za tym chorym pomysłem, Sasuke w duszy prawie krzyczał. Nie chciał, nie miał ochoty znowu się upijać, w dodatku nie z Gaarą, który nie był dla niego nikim ważnym.

    — Eee tam!! Zostaw to wszystko! Zrobisz to jutro! Jesteś Kazekage nikt ci nie zrobi żadnych wyrzutów dattebayo. — Blondyn próbował przekonać przyjaciela.

    Kazekage uśmiechnął się i wstał zza biurka.
— Kiedy już będziesz Hokage zrozumiesz, jak wielkie brzemię spoczywa w tych rękach. Obrona wioski przy papierach to nic, ale mimo to udam, że nie przemyślałem swojej decyzji. Wolałbym jednak żebyśmy zostali u mnie w domu. Widok pijanego Kazekage w towarzystwie innych mieszkańców może wzbudzać kontrowersje.

    — Papiery? Kiedy będę już Hokage takie sterty dokumemtów przejrzę w godzinę dettebayo. To nic wielkiego dla mnie! — Sasuke słysząc jego żałosne przechwalanie, prychnął w jego stronę i odwrócił się do wyjścia. To był właśnie dobry moment by się z tego czym prędzej wymiksować.

[...]

— Sakura.

    — Witaj Kankuro, bardzo się cieszę, że mamy okazję się spotkać. Szkoda tylko, że ze względu na takie okoliczności. — Posłała mu smutny uśmiech patrząc się na nowe, fikuśne malowidła na jego twarzy.

    — Tak, to prawda. Chodź, zaprowadzę cię do nich.

    Razem schodzili po stromych schodach prowadzących do ciemnego, długiego korytarza. Cała aura miejsca przyprawiała ją o dreszcze. Czuła dosłownie każdy stojący włosek na swoim ciele. Ciemne, szare ściany powoli gniły, a smród z każdym krokiem był coraz większy. Kiedy dotarli do miejsca jej pracy, serce niemalże chciało jej wyskoczyć z klatki piersiowej. Denerwowała się cholernie, a brzuch domagał się zwrócenia porannego posiłku. Mimo wszystko musiała sprostać zadaniu, odkryć prawdę, a przede wszystkim udowodnić sobie, że to nie jej wina. Musiała zapomnieć o swym złym samopoczuciu i wziąć się w garść, jak to przystało na uczennice samej Tsunade.

    — Nie ma czasu do stracenia.

    Przez bite dwie godziny, różowowłosa wyciągała z trupów truciznę za pomocą techniki Saikan Chūshutsu no Jutsu. Następnie gdy skończyła podała Konkuro miski z jadem i zajęła się oglądem obrażeń na skórze poległych. Niestety martwi mieli na sobie wiele sińców i ran kłutych. Przyjaciel z Piasku w tym czasie zabrał truciznę do laboratorium i zostawił Kunoichi samą.
Sakura badała dokładnie każdy ułamek ciała, chcąc dostrzec jak najwięcej, jednak z jej oględzin nie wskazywało nic co mogłoby mieć jakieś większe znaczenie. Możliwe, że ta trucizna miała tym ludziom jedynie zamknąć buzie. ,,Czy te obicia mogły mieć jakieś większe znaczenie?" -  dla dziewczyny to się nie trzymało żadnego sensu. Po co robić sobie tyle zamieszania z wysyłaniem martwych shinobi do innych krajów? Myślała nad tym praktycznie cały czas, jednak z każdą uciekająca chwilą czuła się coraz gorzej.
    Różowowłosa wzdrygnęła się czując nagły zawrót głowy. Od czterech dni porządnie nie mogła się wyspać zarówno przez swoje obawy, ale i również przez samego Sasuke, który notorycznie doprowadzał się do gorączki. Teraz dało się jej to mocno we znaki poprzez zmarnowanie części swojej chakry. Potrzebowała przerwy, wiedziała to choć w żaden sposób nie akceptowała.
Dochodził już prawie wieczór, a wyniki toksykologii powinny być i tak w najlepszym przypadku dopiero jutro. Siedzenie dłużej w tym miejscu nie miało już zbyt wielkiego sensu, sekcja zwłok narazie nic nie wykazała.
    Wraz z rozczarowaniem na twarzy pomaszerowała do Kankuro, który nieustannie próbował rozszyfrować skład trucizny.

    — Jak ci idzie? — Wymamrotała dziewczyna, do chłopaka który siedział przed metalicznym blatem z wielką ilością przeróżnych probówek.

    — Nie wiem czemu, ale nic nie mam.

    — Jest już późno i chyba powinniśmy sobie zrobić przerwę. Jutro też mamy dzień, prawda?

    — Prawda. Jutro o 7.00 w tym samym miejscu?— Dziewczyna pokiwała głową i wraz z lalkarzem udała się do wyjścia. Kankuro odprowadził Kunoichi z liścia do ośrodka, w którym miała dziś nocować, a następnie udał się do domu, zupełnie nie spodziewając się co może w nim zastać.

    Mężczyźni bawiąc się w najlepsze byli już mocno wstawieni. Kankuro widząc zaistniałą sytuację mimowolnie otworzył usta. — Cooo! Coo wy pijecie?! — Oburzony i z lekka obrażony, że nie dostał zaproszenia zaczął krzyczeć na pół domu.

    — Kankuro już wróciłeś? Jak tam wasza praca z Sakurą? — Czerwonowłosy chłopak dziwnie się zaczął szczerzyć do brata, lekko się pod nosem podśmiechując.

    — Mogliście powiedzieć, że będziecie pić! — Warknął do Gary i Uzumakiego, a chłopcy na jego zły ton od razu stali się poważni czekając na swego rodzaju naganę. — Gdybym wiedział piłbym z wami. — Wymamrotał pod nosem z niezadowolenia, na co chłopcy mimowolnie zaczęli się śmiać z całych sił. — Swoją drogą, nie wiedziałem, że Naruto przybył z Sakurą. — Dodał po chwili, stojąc obrażony.

    — Nie tylko on. — Zaczął się nabijać, a Kankuro usiadł na krześle z braku sił i zrozumienia.

    Naruto szybko napomknął. —Tak, tak, z nami przyszedł też nasz pan wielki buc, romantyk. — Uśmiechnął się z rozbawienia. — Ale wykręcił się z tej imprezy i poszedł szukać Sakury.

— O kim on mówi Gaara? — Chłopak załamany ich głupotą przytrzymywał sobie głowę. Nie miał pojęcia z czego oni się tak śmieją, to w ogóle nie było zabawne, w żadnym razie nie dla trzeźwego człowieka.

— O Saszzuke. — Gara parsknął śmiechem ledwo wypowiadając imię czarnowłosego.

— Sasuke?!

[...]

Sasuke wiedział jak alkohol na niego działa, dlatego mimochodem musiał wybyć stamtąd zanim zostałby zmuszony do picia tego świństwa. Miał okazje wysłuchać jednak pewnego wątku, który teraz cały czas kręcił mu się po głowie. Wątek - małżeństwa i rodziny.
    Niedawny ślub Naruto i zarazem następny jaki się szykował - siostry samego Kazekage z Shikamaru, to kontekst, aż nazbyt problematyczny. Oczywiście czarnowłosy miał świadomość, że w ich obecnym środowisku, coraz częściej będzie występowało coś takiego jak ,,żeniaczka", aczkolwiek nie potrafił dopuścić myśli, że i on mógłby pójść na taki układ z kobietą.
Małżeństwo to transakcja wiązana - to musiała  być bardzo poważna i przemyślana decyzja, na którą zgadzają się tylko najodważniejsi. Chociaż ciężko mu było wyobrazić sobie zarówno Naruto jak i Shikamaru w rolach mężów, a może w przyszłości nawet i ojców to podziwiał ich za te odwagę, której jemu stanowczo brakowało.

Wracając z pewnego oglądu osady postanowił odpocząć w obiecanym przez Gaare ośrodku. Co jak co, ale Sasuke ostatnio nawet i przyzwyczaił się do pewnych luksusów w postaci posłania i ciepłej kołdry, za które mógł podziękować jedynie Haruno.
    Nie zagłębiając się jakoś przenikliwie w sam wystrój tegoż budynku, który był typowym dla tutejszych obiektów, podszedł do recepcjonistki w sprawie przydzielonego mu pokoju.
    — Uchiha Sasuke, przyszedłem po odbiór klucza. — Ochryple dał znać, patrząc beznamiętnie w jej stronę. Właściwie był pewny co zaraz będzie się działo.

    Dziewczyna za ladą gdy go dostrzegała niemal od razu poczuła się cała rozpalona. Bardzo jej się podobał, a jej rumień mocno na to wskazywał. — Taaaak, oczywiście! Dostałam wiadomość od Szanownego Kazekage. Już daję panu kartę do pokoju, a tymczasem, tttymczczasem proszę o podpis w tym miejjscuu. — Rozmażona wskazała palcem na rubryczkę, nie mogąc przestać się jąkać. — Przepraszam, jeśli będę wścibska, ale czyżby jakaś trudna misja? — Zaczęła mówić do niego  słodkim głosem, wypinając do niego swój niemałych rozmiarów biust.

    Po podpisaniu się chłopak wziął do ręki kartę i nie patrząc na nią w ogóle odpowiedział zimnym głosem ,,nie". Odszedł pozostawiając ją oszołomioną i boleśnie posępną. Wchodząc po szerokich schodach doszedł do jego uszu jej płacz. Nie zrobiło na nim to jakiegoś dużego wrażenia, wydawał się on mocno wymuszony, choć po prawdzie naprawdę głośny.    
    Kilka minut chadzał błędnie po ośrodku, szukając właściwego pokoju, jednak nie miało to żadnego znaczenia biorąc pod uwagę, że i tak nie potrafił się do niego dostać.
Uchiha spojrzał gniewnie na plastikowe gówno,  które podała mu recepcjonistka i westchnął głęboko w akcie desperacji. Naprawdę nienawidził tych wszystkich nowych technologii. Kompletnie nie rozumiał czemu stare środki wyrazu zostawały zastępowane czymś tak bezsensownym. Dlaczego to nie mógł być normalny klucz?
    Po znalezieniu tych odpowiednich drzwi, stał przed nimi dłuższą chwilę wgapiając się w niewzruszoną klamkę. Powoli zaczął się zastanawiać czy ich po prostu nie wyważyć bądź nie spalić amaterasu. Pomimo wielkiej chęci, jedynie westchnął kolejny raz z przeogromnej irytacji opierając się ręką o ścianę.
Osoba stojąca za nim zaczęła się cichutko śmiać z całej tej jego bezradności. Sasuke delikatnie odchylił głowę i kątem oka dostrzegł, że była to ona we własnej osobie. Początkowo przesłany do niej zimny i srogi wyraz twarzy niemal ekspresowo został zastąpiony łagodnym, bardziej czułym.

    — Gaara dał nam pokoje obok siebie. Bardzo mnie to cieszy. — Posłała mu szczery uśmiech, delikatnie mrużąc swoje piękne, zielone oczy.

Gdy doszło do Sasuke jak bardzo się musiał przy niej zbłaźnić z zażenowania niemal od razu się odwrócił do niej plecami.

    — Spokojnie Sasuke-Kun. — Oparła rękę na jego ramieniu na co lekko się wzdrygnął. Następnie zabrała mu kartę z ręki i włożyła do czytnika, który skanując ją, momentalnie otworzył drzwi do jego pokoju.

    — I gotowe! — Zaśmiała się delikatnie mrużąc oczy.

    — Dziękuję Sakura, ja... — Chłopak sam nie wiedział co ma jej powiedzieć. Prawda nie wchodziła tutaj w grę, była kompromitująca, a kłamstwo nie miało większego sensu.

— Wszystko dobrze Sasuke-Kun, nie ma sprawy. — Ukierunkowała swój palec w stronę jego pokoju. — A Naruto gdzie się podział? —  Spytała zaciekawiona dostrzegając puste pomieszczenie.

    Sasuke patrzył się na jej piękne szmaragdowe oczy, które nieustannie się iskrzyły przez szczęście. Z jej pełnych ust, które przyciągały jego uwagę, nie schodził uśmiech ani przez chwile.
— Jest u Gaary na sake. — Uchiha był pewny, że Sakura zaraz wpadnie w furię, w końcu mieli się zachowywać należycie. Mimo to nie chcąc zmyślać niepotrzebnych historii wydał Naruto bez chwili zastanowienia.

    — Oberwie mu się jak go tylko zobaczę, ale teraz nie będę sobie psuła nastroju. — Żyłka niemal od razu zaczęła jej pulsować na czole, a tik nerwowy oka automatycznie się uruchomił —  No cóż... — Nagle jej kąciki ust zostały opuszczone w dół. Sakura chwilę się wstrzymała, ale postanowiła, że jednak zaryzykuję. — Sasuke-Kun?

    — Hmm?

    — Jesteś może głodny tym razem? — Dziewczyna zadając pytanie unikała jego wzroku jak ognia, a nogi w wyniku stresu i ciepła jakie wtem w sobie poczuła, zaczęły jej się dziwnie plątać między sobą. Była pewna, że Sasuke powie NIE, a jej piękna wizja ich dwójki jedzących znowu wspólnie posiłek, momentalnie równie pryśnie.

— Nie zastanawiałem się nad tym, ale chyba trochę jestem. Widząc zakłopotaną dziewczynę, postanowił, że jej nie spławi. Zależało jej, a on nie chciał ponownie stać się powodem jej smutku.

    Przeszczęśliwa dziewczyna podskoczyła, klaszcząc w dłonie. — Nawet nie wiesz jak dużo to dla mnie znaczy Sasuke-kun. Spotkamy się za pół godziny tutaj i pójdziemy na dół coś zjeść.

    Czarnowłosy chwilę jej się przyglądał. Każde jej zachowanie - euforia, smutek, nawet czasami ta jej ekspresja oraz niepohamowana złość stawała się dla niego niemałą atrakcją. — Sakura, czy coś się stało, jesteś jakaś dziwnie podekscytowana? — Chłopak zmrużył oczy doszukując się w tym jakiegoś głębszego znaczenia. Może jej badania dały pewien ogląd na nową sytuacje?

    — Ahhh, tak! Wszystko ci opowiem, gdy się zobaczymy. Do zobaczenia. — Dziewczyna weszła do swojego pokoju, a Sasuke zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił zgadzając się na wspólną kolację. W końcu będą sam na sam wśród innych ludzi.

✉️ Od Olsaki:

Kilka ogłoszeń:

- Tak, opowiadanie powróci i tym razem liczę, że je dokończę.
- Rozdziały pewnie będą pojawiać się raz na tydzień
- Od razu mówię, że nie będzie to tasiemiec, mam plan na około 30 rozdziałów.

Bardzo was proszę o polubienia i jakiś komentarz, krytyka również jest miło widziana :)

Zapraszam miłośników SasuSaku do mojej jednopartówki ,,Bez drogi", która pomimo kilku lat nadal jest dla mnie ważnym projektem.

Zapraszam również do mojego innego projektu ,,Ścieżką wspomnień", który będzie projektem podrzędnym pod tymże opowiadaniem.

Pozdrowionka, buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top