Elf?
— Min Yoongi, do jasnej cholery, coś ty zrobił?! - krzyknął siwy mężczyzna z okularami na nosie.
— Uspokój się dziadku, bo ci pasek od spodni puści, a nie chcę oglądać twoich zielonych pantalonów w czerwone groszki. - Młodszy tylko ziewnął, drapiąc się po karku.
— Doprawdy Yoongi, poważnie się zastanawiam czy nie jesteś przypadkiem chochlikiem, a nie elfem. Nawet wygląd by się zgadzał, bo jedno i drugie jest do siebie podobne, a ty jesteś jakby czymś pomiędzy tym. Albo mieszaniec. Nie ma innej opcji.
— Dziadku, weź wrzuć na luz, bo będziesz wyglądał jeszcze starzej niż teraz, a pamiętaj, że dwa tysiące lat na karku to nie przelewki. Aż dziw, że jeszcze się jakoś trzymasz. - Ostatnie zdanie mruknął już nieco ciszej, jakby było ono kierowane tylko do siebie.
— Po pierwsze niesforny skrzacie, mam tylko tysiąc siedemset pięćdziesiąt lat, a po drugie jak mogłeś wykraść moje sanie bez pytania i narazić nas na odkrycie przez ludzi. Ponownie. Który to już raz, co? Dwudziesty czy trzydziesty w tym roku, hm? Znów tego chłopaka podglądałeś? - zapytał starzec, starając się uspokoić, pocierając skronie palcami. Wyglądał jakby powstrzymywał się przed wybuchem, a powinien się przyzwyczaić, w końcu takie akcje zdarzały się na tyle często, że nie powinny już nikogo dziwić.
— A bo ja wiem który? - Pięćdziesiąty drugi w gwoli ścisłości, nie żebym liczył czy coś... Ale dziadek przecież nie musi o tym wiedzieć, nie? - I jakie "podglądałeś"? Poleciałem tylko na przejażdżkę w ramach rozrywki - odburknął, ukradkiem rozglądając się na boki i próbując znaleźć wymówkę, by zakończyć ten bezsensowny dialog.
— Jasne, a Święty Mikołaj nie istnieje. Błagam cię, Yoongi. Dobrze widzisz, że trzymam się całkiem dobrze, a tym sam jesteś zaprzeczeniem wszystkich teorii na temat braku istnienia magicznych istot. Dlatego nie próbuj mi wmówić, że nudziło ci się na tyle, by nabrać ochoty na podróże. Nie znam cię od wczoraj. Normalnie wolałbyś spać przez ten czas lub nawet pogapić się w sufit niż gdziekolwiek wychodzić - westchnął starszy, machając głową na boki i uśmiechając się nieco. - Ten rudzielec musiał niezłe wrażenie na tobie zrobić. Czyżby namieszał ci w głowie? - Nagle po pomieszczeniu rozniosło się echo głębokiego, męskiego śmiechu.
— Ej, dobra staruchu. Skończ już, bo to się nudne robi. Rżysz jak stary koń, co ma kopytami wypchany pysk. Nikogo nie podglądałem i nie wiem o jakim znowu dzieciaku mówisz. Chciałem rozprostować kości, tyle. Koniec tematu. - Naprawdę męczyła go już rozmowa ze starszym. Nie miał zamiaru nikomu ani niczemu się zwierzać ze swoim uczuć czy przemyśleń, a tym bardziej temu zgredowi w czerwonych portkach. Swoją drogą, przez większość roku ten nosił jak nie swój strój, to ubierał się w czerwono-białe ubrania, z dodatkiem zielonego lub brązu. Szło oszaleć, bo ile można? Już oczy potrafią rozboleć od takiej ilości kolorów.
— Yoooongiii! - Wtem rozbrzmiał głęboki głos, którego posiadaczem był pobratymiec zielonowłosego, o twarzy nie pasującej do tej głębokiej barwy, gdyż przypominała raczej niewinnego szczeniaczka, nie zaś dorosłego mężczyznę.
— Taehyung, nie drzyj się tak - mruknął najniższy, w duchu ciesząc się, iż dzięki drugiemu uwaga najstarszego zostanie odwrócona od ich poprzedniej rozmowy.
— Dzień dobry wszystkim! Co to za narada? - Wesołym uśmiechem obdarował pozostałą dwójkę, przy okazji kiwając głową na boki.
— Dzień dobry, TaeTae. Widzę, że ci humor dopisuje. Cieszę się, że chociaż ty jesteś jak zawsze pogodny, nie to co ten maruda.
— Jasna sprawa! W końcu święta idą! Niby roboty ogrom, ale nie mogę się doczekać aż zobaczę te wszystkie uśmiechnięte buźki rozpakowujące prezenty. Uwielbiam ten widok i dla czegoś takiego warto harować cały rok. - Kwadratowy wyszczerz jak zawsze zawitał na twarzy drugiego elfa. - Swoją drogą, hyung. Mamy sporo roboty, w dodatku jeszcze trzeba zaprojektować nowy model kolejki, bo ten poprzedni jest już nieco przestarzały. Poza tym, musisz opracować plan lotu na noc wigilijną, bo w zeszłym roku ledwo daliśmy radę wszystkie prezenty rozdać.
— Ech... Jak zawsze wszystko jest na mojej głowie i nawet chwilę odpocząć nie dadzą - westchnął Min, gdyż miał nadzieję, że choć na chwilę uda mu się wymigać od pracy, którą wszyscy go zarzucali. - Nara, dziadku. Jak widać, ktoś tu musi zapieprzać, by inni mogli się pławić się w sławie. - Machnął ręką na odchodne, kierując się w stronę fabryki i swojego gabinetu, a szatyn poleciał tuż za nim, uprzednio kłaniając się Mikołajowi.
— No już nie marudź tak, Yoongi-hyung. Przecież lubisz to, w dodatku jesteś kierownikiem i możesz wszystkim dyrygować, a to chyba twoja ulubiona fucha. - Młodszy zrównał z nim kroku i już wspólnie kierowali się do innego budynku. - No i powiedz mi, co to za chłopak, o którym mówił szefcio? Czyżby kogoś poznał nasz miętusek? O kurde, hyung! Serio? Ale świetnie! Kto to? Z tego co zrozumiałem to nikt od nas... Czyli kto? - Kim trajkotał w takim tempie, że starszy ledwo rozróżniał słowa wypływające z jego ust, niczym pociski z karabinu maszynowego. - No nie mów, że to któryś z ludzi! Hyung! To prawda? Na świecący nos Rudolfa, przecież to niemożliwe!
— Taehyung. Dwa słowa - Zamknij. Się. Teraz je przyswój i zastosuj się do nich. - Jeszcze chwila, a zatkałby czymś jadaczkę drugiego. Nienawidził bezsensownego gadania, a jego kompan był w tym świetny i nie raz zdarzyło mu się zapomnieć, nie pozwalając nikomu dojść do głosu przez kilka minut.
— No ale hyuuuung! Co to za chłopak? Powiedz mi, proszę. Obiecuję, że już wtedy zamilknę i dam ci spokój. - Jakby na potwierdzenie swoich słów podniósł jedną rękę do góry, drugą zaś kładąc w okolicy serca.
— Nie ma żadnego dzieciaka. Ani chłopaka, ani dziewczyny. Staremu się coś w głowie pomieszało. Koniec tematu.
— Nie wierzę ci - odburknął, zakładając ręce na piersi i obrażając się jak małe dziecko. Najwidoczniej przez te blisko tysiąc lat nie zdążył jeszcze mentalnie zmądrzeć i wydorośleć.
— Nie musisz. A teraz idź do roboty, bo za ciebie pracować nie będę, sam już swojej mam aż nadmiar. - Nie czekając na odpowiedź, wszedł do własnej pracowni, zamykając drzwi na klucz, by nikt przypadkiem nie wpadł na głupi pomysł i nie nachodził go bez uprzedniego zaproszenia.
Zastanawiał się jeszcze czy przypadkiem nie zrobić sobie chwili przerwy i zdrzemnąć się, jak to pierwotnie miał w zamiarze, lecz ilość kartek oraz bibelotów rozrzuconych po całym pomieszczeniu, odwiodła go od tego. W szczególności, iż jeden szczególny projekt czekał na realizację.
~ ~ ~ ~ ~
Wigilia nadchodziła wielkimi krokami, ruch w fabryce przypominał pędzący parowóz, w którym huczało i buczało od natłoku pracy. Mrówki przy nich uwijały się niczym ślimaki, gdyż pośpiech był bardziej niż wskazany, a lista z prezentami do przyszykowania wciąż ciągnęła się w nieskończoność. Zostały im niespełna trzy doby do najważniejszej nocy w ciągu roku, a rąk do pracy mimo, iż było wiele, to wciąż za mało.
Pośród całego tego zgiełku, siedział również Yoongi, który rzucał przekleństwami na prawo i lewo, bo robota, którą rozdał miesiąc wcześniej i powinna dawno być skończona, nadal czekała na swój finisz. Miał wrażenie, że pracuje z bandą nierobów i idiotów, bo co to za sztuka pomalować siedemdziesiąt tysięcy samochodzików czy wytworzyć pół miliona włókien, które później będą użyte jako włosy dla lalek. Drobnostka. Ciekawe czy któryś z elfów potrafiłby ułożyć plan roczny, skonstruować maszyny, które pomagają przy produkcji zabawek lub zarządzać całym tym harmiderem. Zdecydowanie w to wątpił. Niby wszyscy wychwalali Mikołaja pod niebiosy, a tak naprawdę całą brudną robotę sam musiał ogarnąć, na szczęście do pomocy miał jeszcze kilka inteligentnych skrzatów, które potrafiły go odciążyć, bo inaczej Gwiazda odbywałaby się w najlepszy wypadku, co dwa lata.
Jednak nawet pomimo tegoż wsparcia, nie miał czasu ani siły, by zająć się prezentem, nad którym pracował od prawie dwóch miesięcy. Już zdawał sobie sprawę, że nie zdąży wręczyć ów rzeczy w święta, więc będzie musiał lekko nagiąć przepisy panujące na biegunie i najwyżej podrzuci go chwilę później. Przecież nikt nie musi wiedzieć, że to zrobi, prawda?
— Kurwa... Yoongi, ty debilu. Czemu lazłeś znów do niego, zamiast spać, co? - Zadał pytanie samemu sobie. Bo czemu nie? Czasem trzeba pogadać z kimś inteligentnym. - Na chuj wykradłeś pyłek wróżkom i ślęczałeś pod jego oknem, hm? Teraz ci się tylko oczy zamykają i masz wolniejsze ruchy... - Prowadzenie dialogu, a w sumie monologu, z samym sobą nie jest przecież niczym dziwnym, prawda? - Już do reszty zgłupiałeś i gadasz sam do siebie - westchnął jedynie, ubolewając nad stanem własnej głupoty i zmęczeniem.
Nic jednak nie mógł zaradzić na to, że rudzielec od jakiegoś czasu usilnie zajmował jego myśli. Nie było to może to zbyt długo, bo czym jest dla niego kilka lat, mając na karku półtora tysiąclecia, lecz przy tak krótkiej długości życia jaką mają ludzie, okres ten wydawał się dość spory. Ubolewał nad tym, że znów dał się omotać temu bezsensownemu uczuciu, które już kiedyś złapało go w swe sidła. Ówczesna wybranka jego serca, także nie była elfem pochodzącym z orszaku Świętego Mikołaja, przez co nie była dana jej wieczna egzystencja. Z racji magicznych korzeni, mogli nacieszyć się sobą ponad czterysta lat, które były jednymi z najbardziej kolorowych oraz burzliwych w całej jakże długiej bytności Mina. Po śmierci dziewczyny Yoongi stał się gburowaty i drażliwy, całkowicie pochłonięty pracą, by móc odgonić od siebie przykre myśli, które nie raz go nawiedzały. To właśnie wtedy postanowił, iż nigdy więcej nie dopuści do tego, aby znów poczuć choć odrobinę cieplejsze uczucie do kogolwiek aniżeli zwykłą koleżeńską sympatię.
Zamiar ten, tak długo był realizowany, że zdążył już nawet zapomnieć o nim, jak i o pięknej srebrnowłosej. Aczkolwiek do czasu. Podczas którychś świąt zobaczył, wtedy jeszcze nastolatka, z niezwykłym wigorem, mnóstwem pomysłów, jak i kompleksów, próbującego zamienić wszystkie swoje wady w zalety, ćwicząc oraz dążąc do obranego celu. W pewnym sensie przypominał starszemu Yiyanę, lecz tylko w drobnych aspektach, gdyż jak się później okazało, pod względem charakterów oboje byli naprawdę różni. Jednakże to wszystko wystarczyło, by zafascynować swoją osobą Yoongiego, który od tamtego momentu wykradał się ze swojej krainy, by móc obserwować chłopaka. Ten stał się już młodym mężczyzną o atrakcyjnym, choć nie nazbyt umięśnionym ciele, co fascynowało zielonowłosego jeszcze bardziej. Lecz gdyby ktokolwiek zapytał się go powód częstych wędrówek poza rejony jego domu, nie uzyskałby prawdziwej odpowiedzi. Tak samo jak nie przyznałby się do tego, że nie raz, najprościej rzecz ujmując, podglądał młodzieńca w jego mieszkaniu, a czasem również i w łazience. Ciężko było już zliczyć, ile to razy widział rudego masturbującego się, a nawet i zdarzyły się wypadki, gdzie miał możliwość oglądać go uprawiającego seks. Stalker - można by rzec. No ale, któż mu zabroni?
— Yoongi, weź się kurwa do roboty, a nie myślisz o pierdołach - mruknął do siebie, powracając do wcześniej przerwanego zajęcia.
~ ~ ~ ~ ~
Tak jak przypuszczał, nie udało mu się wręczyć rudowłosemu prezentu przed końcem świąt. Był właśnie ostatni dzień grudnia, dochodziła godzina dwudziesta druga, a on ślęczał na dachu budynku, w którym mieszkał Park. Z tego, co zdążył się zorientować, chłopak powinien kierować się na zabawę sylwestrową do swojego przyjaciela, pozostawiając kawalerkę pustą. Dlatego po raz ostatni otrzepał swój strój, który specjalnie wyglądem przypominał ten ludzki, by za bardzo nie rzucać się w oczy i za pomocą pyłu podebranego wróżkom, przemieścił się do wnętrza mieszkania dwudziestoczterolatka.
W środku było ciemno, lecz nie na tyle, by mieć problemy z poruszaniem się, gdyż światła z zewnątrz wystarczająco oświetlały małe, choć przytulne pomieszczenie. Rozejrzał się wokół i dostrzegłszy małą, sztuczną choinkę postawioną w rogu pokoju, skierował się więc ku niej, po chwili umieszczając obok drzewka trzymany w rękach pakunek. Lekki uśmiech wpłynął na jego usta. Był zadowolony z siebie. Udało mu się zrealizować aż dwa cele jakie postawił sobie w tym roku. Pierwszym było zrobienie tego, co znajdowało się wewnątrz paczki, a kolejnym w pewnym sensie ujawnienie swojej osoby. Może było to ckliwe, głupie i staromodne, lecz czego można spodziewać się po istocie mającej tysiąc pięćset lat?
— Min, starzejesz się. Koniec z tym. Zrobiłeś co miałeś zrobić i starczy. Zapomnij teraz o nim i więcej nie pokazuj się tutaj. Czas już przestać podglądać chłopaka, niech żyje swoim życiem. Skoro o Yiyanie zapomniałeś, to o nim też dasz radę - mówił na głos, próbując przekonać samego siebie do prawdziwości wypowiadanych słów. - Żegnaj, Jiminie. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy.
Rozejrzał się po raz ostatni po pomieszczeniu i używając resztek magicznego proszku, wrócił do domu.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Zastanawiam się czy ktoś przeczyta to jeszcze przed północą i mam nadzieję, że tak bd^^ Strasznie chciałam dzisiaj to opublikować i podczas pisania nieco mi się fabuła wydłużyła^^" Miał być twoshot a chyba bd three... Bo chcecie kolejną część, prawda?
W dodatku chyba nie umiem w fluffy, bo miało być słodko, puchato i w ogóle, a wyszło odrobinkę angstowo^^" Sorka za to 😳
No ale nowy rok się zbliża, więc czas na życzenia! A że są praktycznie takie same jakie złożyłam na grupie, to tutaj je skupiuję~
Pragnę, by przyszły rok nie był gorszy od obecnego, a jeśli uda się by był lepszy to tylko lepiej dla was!^^ Przede wszystkim dużo zdrówka, bo bez ciężko o cokolwiek. Hajsiki też się przydadzą, bo bez nich o zdrowie ciężko. Poza tym dużo miłości, spełnienia marzeń i zrealizowania postawionych sobie celów. Pamiętajcie, by oprócz wysokich poprzeczek, stawiać sobie również te mniejsze, bo osiągnięcie ich motywuje do dalszego działania^.-
A na koniec dzielę się z wami swoim mottem: "Najważniejsze jest to, by być szczęśliwym!". Niby banalne ale jakże mądre, bo przecież każdego co innego uszczęśliwia - jednych pieniądze, innych sława, kolejnych znowuż miłość. Tylko w tym wszystkim trzeba o tym aby nie krzywdzić innych^.-
Jeszcze raz wszystkiego naj życzę i udanej zabawy sylwestrowej!
Ja już się bawię, więc mam nadzieję, że wy też^^
Na koniec standardowo proszę o ☆ I komentarze!
Miłego dzionka!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top