Energy Hatefully Critical, czyli „Z kim się zadajesz, takim się stajesz." 4/4
790. „[...] – Właśnie tak czułam, że może się dziś przydać. I przydało się. – odparłam [...]"
~*No do blyata i już takie kwiatki na początek analizy po trzech dniach. Oczywiście, że musiała tak przeczuwać, bowiem najwidoczniej inne wyjaśnienie, dlaczego wzięła to co wzięła nie przychodziło do głowy dawnej mnie. Naprawdę, to jest strasznie sztuczne. Ta wypowiedź dotyczy, z tego co pamiętam, działa plazmowego. Mogłaby ona po prostu wziąć go, bowiem uznałaby, że to spoko broń i warto użyć jej więcej niż raz. To brzmiałoby mniej sztucznie niż to wyjaśnienie.*~
~Poza tym, brakuje czynności, które by wykonywała podczas wypowiadania tych słów. Ciężko uwierzyć, że tak po prostu stała, bowiem to jest nierealistyczne, no.~
791. „Skoro udało mnie się zabić Cyborga, to oznaczało, że mogłam wszystko..."
|Mogłaś wszystko i bez tego, wiesz czemu? Bowiem jesteś Mary Sue, a aŁŁŁtoreczka nie pozwoliłaby nam dostać oryginalnego zakończenia. No i też nie pozwoliłaby, aby jej ukochanej postaci się coś nie udało.|
~*Ciągle nie mogę uwierzyć, że Retconningowe postacie są wiarygodniejsze od bohaterów, z założenia, poważnego FanFiction.*~
~Dziesięć procent niedojebania...~
~*Znowu korzystałeś z okazji, że obecnie nie mogę pić alkoholu i wychlałeś całe piwo z lodówki? XD*~
~Nie :D~
*Ta kurwa, nie, widziałem jak do śniadania piwo wymieszane z wódką chlałeś, deklu. XDDD*
~Cicho tam w tyle. >.<~
*;"""DDD*
792. „Otóż, gdy któregoś dnia siedziałam na sofie pod antresolą i czytałam książkę, w pewnej chwili przypomniałam sobie o dniu, w którym odkryłam zwłoki pod panelami w piwnicy i, gdy dowiedziałam się, jaki na serio był Slade. Na początku, na to wspomnienie przez całe ciało przeszły mi ciarki. Jednak, w pewnym momencie, zaczęłam zastanawiać się, jakby to było zabić człowieka. Fakt, ja i Slade dążyliśmy do tego, aby zabić Tytanów, ale tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się, jakby to było kogoś zamordować. Aż w pewnej chwili, postanowiłam zacząć zabijać i przy okazji na tym zarabiać. Nie wiem, dlaczego przyszło mi to do głowy i to jeszcze tak szybko. Naprawdę tego nie rozumiałam, ale postanowiłam zacząć być zabójczynią, ale oczywiście w tajemnicy przed Sladem."
~*
Co tu się właśnie odjaniepawliło? Nie, generalnie ten rozdział jest tak hipernierealistyczny, że jednocześnie jest cringe i laguje mózgi. Zaczynając od początku, to zbyt szybko Tristitia The Opko zdecydowała o zostaniu zabójczynią. My wiemy, że jest pierdolnięta, wszakże nikt normalny z własnej woli by tyle ze Slade'em się nie zadawał. Mimo to, powinna mieć jakieś sensowne powody, aby podjąć się takiej pracy. No a ona zdecydowała ot tak o.*~
~Szczególnie, że jej obecny powód sensu nie ma. Pamiętamy przecież, że odkrycie zwłok pod panelami w piwnicy było dla niej traumatyczne. Dlatego więc to nie powinno być powodem, aby zastanawiała się, jak to jest zabić człowieka. Prędzej powinna starać się o tym zapomnieć.~
|Dodatkowo dlaczego fakt tych zwłok pod panelami nie był wspominany wcześniej? Obecnie jest wspomniany tylko dlatego, bowiem akurat jest potrzebny, co nie pomaga. Skoro to niby było taką traumą Tristitii The Opkeł, to powinno się to pojawiać częściej jako jej wspomnienie. No ale nie, lepiej użyć tego ot tak o, bowiem akurat jest potrzebne.|
<Przydałoby się też więcej przemyśleń mej opkowej wersji. Skoro podjęła taką poważną decyzję jaką jest rozpoczęcie zarabiania jako zabójczyni, to powinna mieć na ten temat więcej przemyśleń. Dodatkowo, jak zostało wspomniane, powinno się to w niej rodzić od kilku rozdziałów, aby teraz decyzja nie wydawała się z dupy tylko dlatego, aby nie trzeba nie daj Nadboże było skracać opowiadania. Generalnie rozdziały od dawna wyglądają jak przeciąganie na siłę, tylko dlatego, że dawna Ramoninth najwidoczniej nie wiedziała, że plany na opowiadania mogą ulegać zmianom.>
*W ogóle to imię Slade'a znowu jest źle odmienione, tak z innej beczki. Skoro aŁŁŁtoreczka udowodniła, że potrafiła poprawnie odmieniać zagraniczne imiona, to powinna to robić do końca historii. No ale po co się postarać nad swoim opowiadaniem nawet w tak drobnych kwestiach, co nie?*
~*I generalnie ten fragment pokazuje, jak cringe i hipernierealistyczny ten rozdział będzie, co nie pomaga wiarygodności tego turbo opka.*~
793. „Uznałam, że swoją twarz będę zasłaniała niebieskimi goglami narciarskimi oraz granatowym szalikiem typu komin. Na siebie zamierzałam wkładać czarny płaszcz z kapturem, który to zamierzałam zakładać na głowę, a pod to chciałam wkładać szary kombinezon z ciemnoczerwonymi pasami po bokach, na ręce czarne rękawiczki, a na nogi zwykłe, niczym nie wyróżniające się trampki. Co do broni, do zabijania postanowiłam używać swoich zdolności nadprzyrodzonych, łącznie z tymi, które miałam dzięki naszyjnikowi oraz zamierzałam zamówić sobie dwa miecze i dwa pistolety. Postanowiłam też nazwać się „Clawhitt", czyli połączyć pierwsze trzy litery mojego imienia i pierwsze pięć liter nazwiska, gdyż nie chciałam, aby Slade tak szybko się dowiedział o tym, czym potajemnie się zajmowałam."
~*Miło, że mamy opis tego, jak Tristitia The NadOpko wyglądała jako zabójczyni. W końcu zawsze w którymś momencie mogło odechcieć mnie się pisać opisów i mogłam zacząć dodawać tutaj swoje wątpliwej jakości rysunki danego opisywanego czegokolwiek. Przechodząc jednak do samego opisu, to szczerze mówiąc taki sposób zasłaniania twarzy nie należałby do wygodnych, tak mnie się wydaje. O ile jeszcze te gogle mogły nie przeszkadzać, to szalik i kaptur już tak. Nie lepiej, aby stworzyła sobie jakąś maskę, która zasłaniałaby całą jej twarz i głowę? To na sto procent byłoby wygodniejsze niż taki sposób, mimo iż ten jest oryginalniejszy.*~
~Poza tym, po co jej dwa miecze? Ja rozumiem, że dawna Ramoninth miała fazę na tę broń, ale umówmy się, miecze są niewygodne. Po prostu są za duże i, szczególnie w dzisiejszych czasach, nieporęczne. Dwa pistolety i nadprzyrodzone zdolności w zupełności by wystarczyły.~
|Dodatkowo, ten pseudonim brzmi chujowo. W pięć minut dałoby się sklecić jakiś pseudonim, który brzmiałby fajniej, a nie w ten sposób. Nawet z liter wchodzących w skład imienia i nazwiska tego paszteta dałoby się coś wymyślić, co wyglądałoby lepiej. No i też nie potrzeba pogrubiać i pochylać tego pseudonimu. Pochylenie by wystarczyło, aby jakoś wyróżnić to od tekstu.|
<Miło chociaż, że jest w tym opisie jedynie jedna odmiana słowa „być". To ewidentny progres oraz widać, że jakoś styl pisania dawnej Ramoninth się zmieniał. A to już jest sukces jak na to turbo opko.>
794. „[...] - Co ty żeś zamówiła?
- Nie ważne. Nie twój interes. – Odpowiedziałam, po czym odeszłam do mego pokoju.
[...]"
*Brawo, karakanko, w taki sposób na sto procent nie dowie się, że planujesz coś niecnego. Serio, powinna nie wiem, skłamać jakimś naturalnym głosem, co zamówiła. Taka odzywka wzbudza podejrzenia, że Tristitia The Łopłopłopko coś niecnego planuje.*
~*Poza tym, czemu te dwie wypowiedzi są zapisane od myślników? Od pewnego momentu w tym turbo opku dialogi były zapisywane od półpauz, więc dlaczego tu są myślniki? To dziwnie wygląda.*~
~Brakuje też jakichś czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Wiem, że ona jest krótka, ale nawet podczas krótkiej rozmowy coś się gestykuluje, a nie stoi jak te kołki.~
795. „[...] Mimo wszystko, od razu wstawiłam swoją ofertę do Dark Web i zaczęłam czekać na pierwszych klientów."
|Do Dark Net, z tego co kojarzę. Niby Dark Web chyba też można pisać, ale Dark Net brzmi lepiej i chyba jednak częściej tak się mówi w odniesieniu do tej odmiany Internetu.|
<Poza tym, po co nam to zdanie? To chyba logiczne, bowiem raczej nie rozwieszałaby na ulicy ogłoszeń odnośnie swej oferty oraz nie wstawiałaby tego do zwykłego Internetu. Można więc powiedzieć, że to zdanie to niepotrzebne karmienie licznika słów.>
796. „[...] Na początku, moje zabójstwa były niechlujne i sprawiały mi dużo wyrzutów sumienia, ale z czasem zaczęłam się przyzwyczajać. Od pewnego momentu, zwłok albo nie było, łącznie ze śladami morderstwa, gdyż po prostu dezintegrowałam ofiary, albo zostawały przebite długim i ostrym odłamkiem lodu, albo zostawały spalone, albo mordowane normalnie, a ich ręce i nogi zamieniane na pędzle malarskie, a w oczy wbite ołówki, albo ofiary odbywały ostatnią podróż, już jako zwłoki, w czarnych workach czy beczkach przez różne zbiorniki wodne w Jump City. Najczęściej, obok ofiary pisałam ich krwią moje nowe motto, czyli „Oh, I See You Do Not Feel Good :-)". Szczerze, zarabiałam dużo kasy, dzięki czemu materialnie nie musiałam być uzależniona od Slade'a. Nawet, któregoś dnia, na jednym z portali informacyjnych, ujrzałam taki news odnośnie mej działalności:
„NOWY MORDERCA?
W ostatnich miesiącach zgłaszane jest coraz więcej morderstw w obszarze miasta Jump City. Nie wiadomo, kim jest morderca, gdyż nie zostawia po sobie żadnych śladów, dzięki którym można by było go zidentyfikować.
Ofiary zabójcy są mordowane w różnoraki sposób. Albo zwłok w ogóle nie ma, tak jak śladów zabójstwa, albo oprócz nich, w ich sercach widnieje wbity duży, długi i ostry odłamek lodu, albo zwłoki są zwęglone, albo mordowane w sposób normalny, z tego co wykazuje sekcja zwłok przy użyciu czasem miecza, a czasem noża, z zamienionymi rękami i nogami na pędzle malarskie oraz wbitymi w oczy ołówkami, bądź ofiary znajdowane są martwe w workach lub beczkach płynących przez różne zbiorniki wodne. Najczęściej, obok ofiar napisane jest zdanie „Oh, I See You Do Not Feel Good :-)", wykonane krwią nieszczęśnika.
Zaleca się zachowanie ostrożności i ograniczenie wychodzenia w nocy z domu do minimum. Także, jeżeli ktoś wiedziałby, kim jest morderca, proszony jest o zgłoszenie tego do najbliższego komisariatu policji."
Wiedziałam, że w końcu media by się o tym dowiedziały, ale miałam nadzieję, że nikt nie odkryłby, że to ja mordowałam tych ludzi."
*Czekaj, bo cringe-o-meter chyba wyjebał ponad skalę. Zaczynając od początku, miło, że nie od początku wiedziała jak powinno się sensownie zabijać oraz, że miała z tym jakieś wyrzuty sumienia. Szkoda tylko, że nie zostało nam to przedstawione, a jedynie opisane w tym wybitnie długim klocu tekstu. Generalnie ten wątek, że zaczęła mordować, powinno się rozłożyć na kilka rozdziałów. Nie dużo, bowiem ten wątek szybko by się czytelnikowi znudził, ale na kilka, aby było widać, jak Tristitia Opko Version radzi sobie w swojej nowej roli.*
~*Poza tym, to drugie zdanie jest w cholerę długie. Jestem przekonana, że dałoby się je podzielić na kilka krótszych zdań i czytałoby się to znacznie lepiej. No i też jak mogła zamieniać ręce ofiar na pędzle malarskie? To jest kurde niemożliwe, bo o ile ręce mogłaby ucinać, to jak do blyata przyczepić w owe miejsca jebane pędzle? Takie rzeczy mogłyby być możliwe chyba tylko w jakimś analogowym horrorze.*~
~To motto Tristitii Bitch-chan też jest strasznie cringe i sztampowe. Dałoby się w chwilę wymyślić jakieś sensowne i może krótsze, bowiem nim by zdążyła napisać te wszystkie słowa krwią ofiary, to policja już by zdążyła osiem razy zrobić z buta wjeżdżam do miejsca morderstwa. Poza tym, powinna pisać „Don't". Niby „Do Not" to pełna forma „Don't", ale ta pełna forma bardziej pasuje do tekstu oficjalnego lub do jakichś znaków wywieszonych w miejscach publicznych. Normalnie stosuje się formę skróconą.~
|Plus nie chce mnie się wierzyć, że Tristitia Zjeb-chan nie zostawiła żadnych dowodów. W końcu powinna podwinąć jej się noga i powinna zostawić jakieś dowody, nie wiem, na przykład włos mógłby jej spaść i to już byłby dowód, kto stał za wszystkimi morderstwami. No i dzięki temu można by zrobić ciekawy wątek, że Tristitię The Śmiecia policja wjebuje na dożywocie i dać jakąś reakcję mego opkowego klona na to. No ale to wymagałoby czasu i pomysłów, a nie o to aŁŁŁtoreczce chodziło.|
<Poza tym, słowa „różnoraki" i „nieszczęśnika" tak średnio pasują mi do artykułu o mordercy na portalu informacyjnym. Nie wiem, jakoś tak nie widzę tych dwóch słów na portalu informacyjnym. Dodatkowo też po co dano w artykule taki detaliczny opis morderstw? Jeżeli już, to prędzej zostałoby wspomniane krótko. Tego typu artykuł jedynie ma poinformować mieszkańców o konieczności zachowania ostrożności oraz powiedzieć o tym, aby ktoś, kto wie, kim jest morderca, zgłosił to na komisariat. Dodatkowo widać, że ten opis jest skopiowany z opisu powiedzianego nam przez moją opkową wersję. Jakby nie można było się wysilić i napisać jakiegoś pasującego do portalu informacyjnego.>
*No i też na jakim portalu informacyjnym Tristitia The Śmietnik znalazła ten artykuł? Powinna podać nazwę, zawsze można byłoby wymyślić jakiś lokalny serwis, bowiem to miałoby więcej sensu. Jednak wiadomo, po co się starać, skoro można coś na szybko napisać, nie?*
~*I w ogóle, spoko Maroko Tristitio The Dziwko, nikt by się nie dowiedział. Dawna ja nie pozwoliłaby, aby mojej ówcześnie ulubionej OC coś poszło nie po jej myśli.*~
~Poza tym, powinno się też dać jakieś przemyślenia Tristitii The Szmacie. Nie uwierzę, że nawet z perspektywy czasu nie miała jakichś przemyśleń na temat tego, co odjebała. Jak mamy ją polubić, skoro wszystko spływa po niej jak po kaczce?~
|I generalnie ten fragment jest cringe i hipernierealistyczny, ale przynajmniej wreszcie mogliśmy się dłużej rozpisać.|
~*Fakt, w tym opku należy szukać nawet takich plusów.*~
797. „[...] Często patrzył na mnie z taką podejrzliwością, szczególnie kiedy zamykałam się u siebie w pokoju, aby zaplanować kolejne morderstwo. [...]"
<Dziwi cię to, opkowy pasztecie? Powinnaś to wszystko robić jakoś bardziej wiarygodnie, aby Slade jak najdłużej nie nabierał podejrzeń. A skoro zachowywałaś się podejrzanie, to nie masz prawa się dziwić, że zaczął nabierać podejrzeń.>
*Powinna to też nadal komentować w myślach, szczególnie z perspektywy czasu. Mogłaby na przykład zauważać swoje błędy i jakoś o tym opowiadać. Normalnie taka wersja komentarza reżyserskiego. Jednak jak wiadomo to by wymagało czasu i pomysłów, a w opkach nie o to chodzi.*
798. „[...] - Skończ z tym.
W tym momencie, zdziwiona, odwróciłam się i, po zrobieniu tego, ujrzałam...Deathstroke'a. Wiedziałam, że on istniał, ale nie podejrzewałam, że kiedykolwiek spotkałabym go w rzeczywistości. Lecz, nim zdążyłam zareagować, ujrzałam że zdjął maskę, dzięki czemu ujrzałam, że...Deathstroke to był tak naprawdę Slade! Widząc go, spytałam:
- S-SLADE?! To TY jesteś NIM?!
- Byłem, ale przerzuciłem się na ambitniejsze plany, czyli próbę podboju miasta i, w przyszłości, prawdopodobnie nie tylko tego miasta. – Odpowiedział
Nie podejrzewałam tego, że Slade mógł być kiedykolwiek zabójcą, no ale w sumie te zwłoki sprzed wielu lat...Tak, w tamtym momencie już zapomniałam, że ponad trzy temu dowiedziałam się, kim Slade był naprawdę. Jednak, chwilę potem, rzekłam:
- Poza tym, byłeś mordercą, nadal chcesz zabić Tytanów, a mówisz mi, żebym przestała zabijać? I skąd wiedziałeś, że to ja?
- Bo ty taka nie jesteś. Wiem o tym, że tak naprawdę nie jesteś stworzona do bycia zabójczynią. To nie jest twoja natura. A co do drugiego pytania, to podejrzewałem to, zważywszy na to, że co noc twój chip przestawał od tak działać, ale nie miałem pewności. A teraz tą pewność nabrałem. – Odpowiedział
- A co ty możesz wiedzieć o mojej naturze?
- Uwierz mi, wiele. Znam cię tyle lat, więc wiem, jaka jesteś. Siebie możesz oszukać, ludzi możesz oszukać, ale mnie nie. Ja znam prawdę.
- Nie mów mi, jak mam żyć!
Po czym przemieniłam się w niematerialnego orła i odleciałam daleko od niego..."
~*Zalał mnie cringe, tonę, help. Serio, to jest takie turbo cringe, że normalnie aż oczy płoną. Zaczynając od początku, to szczerze mówiąc, Slade powinien mieć wylane w to, co jego uczennica robi po godzinach. Jedyne co, to powinno go obchodzić, aby móc się nią dalej wysługiwać. Ja nie mogę, jak mogłam ze swojej ulubionej postaci robić NadOOC? Wyobrażacie sobie, abym dzisiaj tak Yurija pisała? No chyba musiałabym się wyprowadzić z Wszechświata, gdybym taką zbrodnię przeciwko ludzkości popełniła.*~
~Poza tym, oczywiście, że zapomniała, że się dowiedziała, że Slade to Deathstroke, ponieważ ten rozdział był sklejany z ówcześnie napisanych urywków. No a jako iż dawnej Ramoninth nie chciało się ich zmieniać, to ot co z tego wyszło. Ja rozumiem, że pisze się urywki do opowiadania oraz niektóre nie zostają zrealizowane. Jeżeli jednak jakiegoś chce się użyć, to należy go dostosować do obecnej wersji rozdziału tak, aby nie było to tak sztuczne jak tutaj. No i to też wyjaśnia te myślniki zamiast półpauz, bowiem te urywki były pisane znacznie wcześniej. No a skoro aŁŁŁtoreczce nawet tego nie chciało się zmieniać to nie mam słów.~
|Dodatkowo trzy temu? Miesiące? Lata? Dni? Nie wiadomo, bowiem dawnej Ramoninth nie chciało się nawet takich drobnych błędów poprawiać. No a to nie świadczy dobrze o jakości turbo opka.|
<No i też wypowiedzi Slade'a The Opko kompletnie do niego nie pasują. Skoro już chciałby przekonać moją opkową wersję do tego, aby przestała być zabójczynią, to chociaż jego wypowiedzi powinny być zgodne z jego charakterem. No a tak nie jest i to nie pomaga, bowiem jest jeszcze większym NadOOC niż był.>
*W ogóle to jakie cele wreszcie ma opkowy Slade? Chce zniszczyć miasto czy przejąć świat, bowiem ja już nie wiem? Nałogowo zmieniające się cele głównego złoczyńcy nie pomagają, tylko dodatkowo przeszkadzają.*
~*No i ta ostatnia wypowiedź Tri The Opko wygląda jakby przechodziła przez nastoletni bunt. Przypominam, że ona jest dorosłą kobietą, więc powinna z nim jakoś sensowniej dyskutować, a nie jak ja w wieku wczesnym nastoletnim ze swoją matką.*~
~No i też kurde, ona ewidentnie chyba chciała, aby Slade się dowiedział. Powinna coś wymyślić, aby chip nie działał, ale na przykład tak, aby Slade nie miał możliwości codziennie się w tym orientować. Na sto procent dałoby się coś wymyślić, aby było wiarygodne. A tak to sama ściągnęła na siebie swoim debilnym zachowaniem to, że Slade się dowiedział.~
|Brakuje też nadal czynności, które oni by wykonywali podczas tej rozmowy. Serio powątpiewam, że stali i patrzyli się na siebie, to jest niemożliwe. Podczas wypowiadania tylu słów zawsze się coś robi, a temu opku wreszcie przydałby się realizm.|
<I generalnie przemyśleń tego paszteta też brakuje. Na serio ciężko uwierzyć, że chociażby z perspektywy czasu żadnych nie ma. To chyba niemożliwe, a ona nadal zachowuje się tak, abyśmy nie mogli jej polubić. No a główną postać i to w narracji pierwszoosobowej powinno dać się polubić. Jednak tutaj to jest niemożliwe, bowiem mimo upływu czasu ta parówa nadal jest płytka jak kałuża.>
*W ogóle, fajnie by było, gdyby był wątek, że Tri The Turbo Opko dostaje zlecenie, aby zategesić Slade'a lub mego opkowego klona. Mogłoby z tego coś ciekawego wyniknąć, ale, jak zwykle, to by wymagało, aby fabuła nie była liniowa. No a jak widać to w pustym łbie dawnej Ramoninth się nie mieściło.*
~*Noga mnie swędzi.*~
~Ta informacja była ciekawsza od wszystkiego, co do tej pory zanalizowaliśmy.~
~*To wiadome, wszystko jest ciekawsze od tego.*~
799. „Kiedy wraz ze Sladem byłam w głównym pomieszczeniu, kiedy skończył on swój kolejny argument, którym próbował przekonać mnie do tego, abym skończyła działać jako zabójczyni, w którejś chwili do moich oczu napłynęły łzy, a po chwili zasłoniłam twarz dłońmi, upadłam na kolana i rozpłakałam się, mówiąc:
- Dlaczego...Dlaczego...Dlaczego...Czemu ja to zrobiłam...Czemu ja ich zabiłam...
Jednak, chwilę potem, poczułam że Slade przytulił mnie do siebie i, po chwili, rzekł:
- No już...Nie płacz, skarbie...
- Jak mam nie płakać...Właśnie zrozumiałam, co robiłam przez tyle czasu... - Odparłam, zapłakanym głosem.
- To dobrze, że zrozumiałaś swój błąd, ale nie płacz. Nie mogę patrzeć, jak cierpisz.
Jednak, po chwili, nastała cisza. Ja zaś, kontynuowałam płacz."
~Ja jebe, co. Najważniejsze, że rozdział wreszcie się kończy, bowiem jego cringe wyjebał limit cringe na dzisiaj, a nawet południa nie ma. Zaczynając od początku, to powinno ewidentnie trwać kilka rozdziałów. To mega hipernierealistyczne, że główna bohaterka tak szybko zrozumiała, co odpierdoliła przez ten cały rozdział. Przekonanie jej do tego powinno trochę zająć, szczególnie, że już zdążyła wczuć się w swoją rolę.~
|Dodatkowo w sumie ona sama ściąga na siebie wszystko, co złe. Jasne, jej dzieciństwo nie było jej winą, ale w sumie dołączając do mego opkowego klona to wszystko zapoczątkowała. No ale zamiast postarać się coś zmienić w swoim życiu woli dramatyzować, jaka to ona biedna i poszkodowana. Kolejny powód, dla którego tej karakanki nie da się lubić, check.|
<Ma też nadal za mało przemyśleń. Powinna się nad tym wszystkim dłużej zastanowić, skoro wreszcie zrozumiała swój błąd. Ja nie mogę, jak można dawać tak mało przemyśleń głównej postaci w narracji pierwszoosobowej? Może gdyby było na początku opka wspomniane, że z jakiegoś powodu prawie wcale nie odczuwa emocji to byśmy się nie czepiali, ale tak...>
*No i też, z takich mniejszych błędów, imię Slade'a znowu jest źle odmienione. Ja nie mogę, ileż można?*
~*Poza tym Slade znowu jest robiony na NadOOC, co nadal irytuje. W końcu on serio powinien mieć wylane na to, co robi jego uczennica. Dla niego powinno być najważniejsze tylko to, aby nadal była dziewczyną na posyłki. Wciąż nie mogę zrozumieć, jak ja mogłam pisać postacie kanoniczne jako takich NadOOC. Jakby pisać ich zgodnie z kanonem, to byliby ciekawsi, no.*~
~Brakuje też nadal czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili, szczególnie, że obecnie Tri The Łopłopłopko płakała, więc coś robiła. Czemu dawna Ramoninth nie mogła się nad tą historią postarać? Może gdyby się postarała, to teraz łatwiej byłoby to analizować lub w ogóle nie trzeba byłoby tego robić.~
|No i najważniejsze, że ten wybitnie cringe rozdział wreszcie się skończył i nie musimy do niego więcej wracać. Szkoda tylko, że...|
800. „Rozdział LVI – Depresja"
|...dawna Ramoninth nie uczyła się na błędach i nadal pisała na tematy, o których gówno wiedziała, bez porządnego researchu.|
~*Serio nie rozumiem, dlaczego kiedyś, jeżeli chciałam pisać o chorobach psychicznych, to nie mogłam zrobić porządnego researchu. W końcu sama na szczęście nie byłam chora na żadną chorobę psychiczną oraz nie znam osoby, która na takową by chorowała, więc powinnam zrobić research w inny sposób. To już moja trzecia lub czwarta próba pisania o depresji i nadal jest to spierdolone as fucking fuck.*~
~Trzeba spalić dawną ciebie.~
~*Ah, jaki ty dobry. XDDD*~
~Wieeem ;"""DDD~
801. „Jednak, po około dwóch miesiącach, coś się zmieniło. Otóż, jednego dnia, gdy siedziałam na swoim łóżku, nagle przypomniały mnie się wszystkie złe wydarzenia, które dotychczas mnie spotkały. Poczynając od mojego dzieciństwa, aż do ostatniego, jak na razie, nieprzyjemnego zdarzenia. Na wspomnienie tego, rozpłakałam się. To wszystko było takie smutne, że po prostu nie kontrolowałam łez, a poza tym, ostatecznie byłam sama w pokoju, więc mogłam pozwolić sobie na płacz."
~No ależ oczywiście, że musiało jej się to wszystko przypomnieć akurat teraz, bowiem jest potrzebne do tego, aby ten rozdział był jeszcze bardziej hipernierealistyczny. Czemu to nie mogłoby na nią wpływać od początku? To miałoby więcej sensu, bowiem skoro spotkało ją tyle nieprzyjemnych wydarzeń, to nie powinna ona o nich zapomnieć ot tak o.~
|Dodatkowo w kwestii jej dzieciństwa, to co się stało z jej matką w historii? Było przez cały czas wspominane, że jedynie ojciec czasami ją bił. A co z matką? Ona nigdy się nie pojawiła i nie pojawi w historii, a mogłoby to jakiś ciekawy wątek wprowadzić. Jednak to byłoby ciekawe, a w opkach nie o to chodzi.|
<No i mimo iż to wszystko jej się przypomniało, to nie miała na ten temat więcej przemyśleń. To irytuje, bowiem szczególnie w narracji pierwszoosobowej postać powinna jakoś komentować wszystko, co się wokół niej dzieje. A szczególnie takie momenty, bowiem to po prostu w tym wypadku jest nierealistyczne. Jak mamy polubić moją opkową wersję?>
*Dodatkowo jak zostało wspomniane wcześniej, większość tych sytuacji sama na siebie ściągnęła swoją głupotą. Także powinna się jakoś zastanowić, jak miała zmienić swoje życie, a nie zwala winę na innych. No ale najwidoczniej jest zbyt głupia, aby ogarnąć ten podstawowy fakt.*
802. „[...] – Kochanie...Co się stało? Dlaczego płaczesz?
W tym momencie, nadal zapłakana, rzuciłam się mu w ramiona i odpowiedziałam:
– Och, Slade... Przypomniały mnie się te wszystkie złe wydarzenia z przeszłości, które mnie dotknęły...
– Oj, Tri...Nie płacz z tego powodu. To co już było, nigdy nie wróci. Wiem, że może być ci ciężko, ale postaraj się żyć teraźniejszością. – odparł
– Ale...Ale ja nie mogę...To wszystko było takie okrutne...
– Ja wiem, ale błagam, postaraj się. Nie mogę patrzeć, jak cierpisz.
W tym momencie, nastała cisza. Może i Slade miał rację, ale ja po prostu nie potrafiłam żyć teraźniejszością w stu procentach. W każdym razie, posiedział on przy mnie jeszcze trochę, po czym wstał i wyszedł. [...]"
~*Jak coś, to ta spacja nie jebła mnie się przez przypadek. Była w mym spisie fragmentów do analizy, więc jest też na stówę i w opku. A skoro takich błędów nie chciało mnie się poprawiać, to aż po prostu brakuje słów na mego dawnego pierdolca.*~
~No i wypowiedzi Slade'a nadal nie pasują do jego charakteru. Czy naprawdę nie można by postarać się pisać go kanonicznie, a nie jako typowego NadOOC aŁŁŁtoreczki? Ja wiem, że pisanie postaci kanonicznej zgodnie z jej charakterem jest ciężkie, ale powinno się postarać, aby nie alienować fanów.~
|Dodatkowo strasznie ta scena krótka i bezemocjonalna, mimo iż da się zorientować, że powinna wywoływać emocje. Powinno się tutaj dodać więcej przemyśleń głównej Mary Sue oraz jakoś wydłużyć dialog, aby to zadziałało. Generalnie wszystkie sceny w tym opku nie działają tak jak powinny, co nie pomaga.|
<Brakuje też czynności, które oni by wykonywali podczas tej rozmowy. Ja nadal nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili, powinni chociaż trochę gestykulować. Jak można było aż tak bardzo nie włożyć czasu i pracy w swoją historię?>
*I generalnie strasznie nudny jest ten dialog, mimo iż miał wywoływać jakiekolwiek emocje.*
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit stron z fragmentami, to mamy od tego spokój na kolejne trzy dni.*~
~*|Nie xD| ;"""DDD*~
803. „Aż któregoś dnia, gdy siedziałam na łóżku i płakałam, usłyszałam czyjeś kroki. Kiedy odwróciłam się, aby sprawdzić co się stało, ujrzałam idealną ciemność. Nic wokół mnie nie było oraz wydawało mnie się, że znajdowałam się w czarnej dziurze. Nie było również żadnej osoby, która mogłaby wydawać dźwięk kroków. Lecz, chwilę potem, nagle, wyskoczyła przede mną jakaś dziewczyna. Widząc ją, aż odskoczyłam ze zdziwienia. W ogóle, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z faktu, że stałam, a nie siedziałam jak to miało miejsce niedawno. Jednak, mimo wszystko, przyjrzałam się tej dziewczynie.
Była ona wysoka, znacznie wyższa ode mnie i szczupła. Miała długie, pofalowane czarne włosy i intensywnie zielone oczy. Na szyi miała naszyjnik w kształcie czerwonego rombu zawieszonego na krótkiej, czarno-fioletowej wstążce. Na sobie miała założoną ciemnoróżową narzutkę damską i widoczną pod nią czarną bluzkę. Na nogach miała granatową, rozkloszowaną spódniczkę i czarno-zielone rajstopy. Na stopach miała ciemnoczerwone buty na koturnie.
Chwilę potem, widząc że nieco wystraszyłam się, zaśmiała się i rzekła:
– Wybacz, Claire. Nie chciałam cię wystraszyć.
Skąd ona znała moje imię? W ogóle, to kim ona była? Od razu zapytałam:
– Kim ty jesteś? Skąd znasz moje imię i gdzie JA jestem?
– Jak to? Nie pamiętasz mnie? – tutaj zdziwiła się – Przecież to ja! Irma Harvey, twoja najlepsza, wymyślona przyjaciółka z dzieciństwa! – zawołała
Wymyślona przyjaciółka? Ach, faktycznie, gdy chodziłam do pierwszej klasy podstawówki miałam całą rzeszę wymyślonych przyjaciół, ale moją najlepszą była właśnie Irma Harvey. Nie wspominałam wam o tym wcześniej, bo po prostu przez wszystkie dotychczasowe wydarzenia w moim życiu o niej zapomniałam. W każdym razie, odpowiedziałam:
– Ach, faktycznie, to ty. Wybacz, ale miałam w całym swoim życiu tyle zajęć, że o tobie zapomniałam. W każdym razie, gdzie ja jestem?
W tym momencie, za Irmą pojawiła się jakaś złota, otwarta brama, a za nią wiejska droga. Chwilę potem, odpowiedziała:
– Wiem, przez co teraz przechodzisz w prawdziwym świecie, dlatego chciałam zabrać cię do krainy, w której będziesz czuć się znacznie lepiej niż na Ziemi.
I, nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, chwyciła mnie za rękę i wciągnęła za bramę, która zamknęła się za nami."
~*Dobra kurwa, musimy jakoś zmotywować się, aby dokończyć tę analizę. Dzisiaj zobaczyłam, że Lecker usunęła konto z Wattpada, a nie ma co się oszukiwać, fakt, że czytała tę analizatornię było moją największą motywacją do skończenia tej analizy.*~
~Wiem, też to zauważyłem i szczerze to jest dość ciekawe. Nic nie zapowiadało, aby usunęła konto oraz myślałem, że chciała doczytać tę analizę do końca.~
~*Wiem i też mnie to zdziwiło. Na początku myślałam, że mnie zablokowała lub zmieniła nick, ale jej shitpost też zniknął. Właśnie stąd wiem, że usunęła konto. Przez jakiś czas umówmy się, będzie mnie się ciężko zmotywować do pisania mych opowiadań oraz tej analizatorni. Umówmy się, moją największą motywacją do prowadzenia tego wattpadowego konta było to, że Lecker czytała me prace.*~
|W sumie dało się zorientować, że coś było na rzeczy, bowiem tak nagle, kompletnie bez powodu, przestała ci odpisywać na wiadomości oraz ani razu nie skomentowała ostatniej części tej analizy. No i z jakiegoś powodu przestała cię obserwować na Spotify. Niby to nic, ale też dość ciekawe.|
~*Właśnie tego Spotify najbardziej nie ogarniam, jakby jaki w tym sens. XDDD Mam z nią jeszcze kontakt przez maila oraz Steama, ale na Steamie ona od ponad roku używa trybu niewidocznego. Także nie wiem kiedy jest i mogę do niej napisać, więc no. A co do maili, to wątpię, aby mi odpisała, na moją wiadomość mailową sprzed kilku lat nigdy nie odpisała, więc no. Niby mam z nią kontakt, ale jednak nie.*~
<Może jakiś czytelnik również ma z nią kontakt i wie, czemu spierdoliła z Wattpada oraz tak ot tak przestała się do Ramoninth odzywać. Jeżeli tak, to, jeżeli to nie tajemnica, niech taka osoba napisze powód w komentarzu, bowiem to serio jest dość dziwne i przez to ciekawe.>
~*Na stówę nie jestem jedyną osobą w necie, która ją zna, więc no. Przechodząc jednak do analizy, zaczynając od samego początku, bowiem nie od końca, jakim cudem wymyślona przyjaciółka Tristitii The Opko mogła ją gdzieś zabrać? Ba, jak w ogóle mogła nabrać świadomości? To nie crapypasta o Zero, aby takie akcje mogły być możliwe. Dodatkowo to jest niemożliwe nawet jak na standardy serialu. Wypadałoby to wyjaśnić, a nie dawać temu opku kolejnej hipernierealistyczności.*~
~Dodatkowo ile mamy się powtarzać, że depresja to nie jedynie płacz i płacz? W analizie one-shota „Przegięliście" dawaliśmy grafikę na temat depresji i tam było, że to nie tylko płacz. Serio wypadałoby najpierw zrobić research przed używaniem w swoim opku chorób psychicznych.~
|Miło chociaż, że mamy opis Irmy, w tym opku nadal należy nawet takie zalety doceniać. Szkoda tylko, że znowu jest statyczny, mimo iż zostało udowodnione, że dawna Ramoninth umiała pisać dynamiczne opisy. Dodatkowo w tamtym okresie chyba już pisała „Nie jestem waszym wrogiem.", więc no.|
<Również znowu jest podkreślane, że dawna Ramoninth umiała pisać dopiski pomiędzy wypowiedziami. Dlaczego nie pojawiało się to częściej? To dodałoby trochę realizmu oraz dynamiki, co temu turbo opku by się przydało.>
*Tutaj też ewidentnie widać brak przemyśleń tej pały. Nagle z dupy pojawiła się jej wymyślona przyjaciółka z dzieciństwa, która chciała ją gdzieś zabrać. Dodatkowo trafiła do jakieś czarnej pustki kompletnie z dupy. No a mimo to kompletnie nie ma większych przemyśleń na ten temat. Jak mamy Tristitię The Opkeł polubić, skoro nawet w takich sytuacjach jest pusta jak cholera?*
~*No i oczywiście, że nie wspomniała o tej wymyślonej przyjaciółce, bowiem wciskanie rzeczy na siłę, aby coś się działo, nadal na propsie. Jakby Irma była w większej ilości rozdziałów lub do tej pory nie było wciskania rzeczy na siłę to by zadziałało, ale tak...Jakbym po prostu nie mogła się postarać.*~
~No i serio ten wątek powinno rozciągnąć się na kilka rozdziałów, bowiem on brzmi jak coś, co mogłoby być ciekawe. Jednak, jak pewnie się domyśliliście, to jest wątek tylko na ten rozdział.~
|Bowiem, niestety, domeną tego opka jest to, że wszystko co ciekawe jest wypierdalane przez okno, a najnudniejsze i najgorsze rzeczy zostają.|
804. „[...] To nie brzmiało dobrze, a wręcz z niewiadomych dla mnie powodów zaczęłam czuć niepokój. Niby wokoło było przyjemnie, a i Irma zachowywała się normalnie, ale miałam wrażenie, że czyha na mnie jakieś niebezpieczeństwo. No, ale na razie było normalnie, więc nie miałam co się przejmować."
<Można byłoby podbudować to, dlaczego moja opkowa wersja czuła niepokój. Wypadałoby opisać wszystko, co się wokoło działo oraz jakieś większe odczucia mego opkowego sobowtóra. No ale nie, bowiem to by wymagało czasu i pomysłów, a w opkach nie o to chodzi. Jak można tak marnować potencjał poszczególnych wątków?>
*Generalnie, jak zostało wspomniane wcześniej, ten wątek powinien być rozciągnięty na kilka rozdziałów. Dzięki temu można byłoby całą atmosferę i generalnie akcję w tej krainie bardziej podbudować. Jednak, jak wiadomo, to wymagałoby czasu i pomysłów, no a dawnej Ramoninth ewidentnie nie o to chodziło.*
805. „[...] – W tym świecie wiecznie świeci słońce. Nie ma żadnej innej pogody oraz nie istnieje coś takiego jak noc, więc powinnaś tu być szczęśliwa.
Nie wiem, co pory dnia oraz pogoda miały do mojego szczęścia, no ale OK. Po kilku minutach doszłyśmy do chatki, po czym weszłyśmy do środka. [...]"
~*Nie żeby coś, ale noc też jest potrzebna. Wszakże lepiej śpi się w nocy niż za dnia, szczególnie, jeżeli nie mieszka się w rejonach Ziemi, w których dzień i noc trwają po pół roku. Dodatkowo inna pogoda też jest potrzebna chociażby po to, aby trawa i inne rośliny nie zwiędły. Niby dałoby się wytłumaczyć, jakim cudem wszystko wytrzymuje przy wiecznym słońcu, ale jak zapewne się domyśliliście tak nie jest. Poza tym inna temperatura powietrza niż ciągle taka sama również jest potrzebna. Także ta, ewidentnie ta Irma nie wybrała najlepszego miejsca, do którego mogłaby zabrać swoją stwórczynię.*~
~Dodatkowo brakuje spacji pomiędzy tą wypowiedzią a pseudo przemyśleniami Tristitii The NadOpko. Przez to wygląda to tak, jakby to była część wypowiedzi.~
|No i znowu mamy za mało przemyśleń Tristitii The Łopłopłopko. Skoro nie wiedziała, co pory dnia oraz pogoda miały do jej szczęścia, to powinna się nad tym dłużej zastanowić. Jednak jak widać nie, lepiej od razu przejść do tego, gdzie weszły. Ewidentnie widać, że te przemyślenia są tylko po to, aby zwykły, szary czytelnik się nie dojebał, co nie pomaga tej historii.|
<Nadal brakuje też czynności, które Irma by wykonywała podczas tej wypowiedzi lub opisu tego, co działo się wokół nich. Na sto procent Irma coś robiła oraz w otoczeniu coś się działo, więc powinno się o tym wspomnieć.>
806. „[...] Co ona tak dbała o moje szczęście? To było trochę podejrzane, ale to może ja nadinterpretowywałam otaczającą mnie rzeczywistość."
*Jesteś taka głupia czy tylko udajesz? Powinnaś się bardziej nad tym wszystkim zastanowić. W końcu twoja wymyślona BFF ot tak o do ciebie przylazła i zabrała cię do jakieś dziwnej krainy, a ty to tak zbywasz? Ja nie mogę, jak można tworzyć taką kretynkę jako główną postać?*
807. „Był on wyższy ode mnie i wysportowany. Miał on krótkie, czarne włosy i zielone oczy, na których miał ciemnoniebieskie okulary. Na jednym oku miał takie dziwne coś, czego nie potrafię za bardzo opisać. Wyglądało to jak ciemnozielony okular, w którym coś się świeciło. Naprawdę, nie umiem tego opisać. Na głowie miał jeszcze zaczepione gogle. Ubrany był w czarny płaszcz z pasem tego samego koloru, czarne spodnie, buty i rękawiczki bez palców tego samego koloru. Widziałam, że posiadał również czerwoną pelerynę z czarnymi końcami wyglądającymi jak fragment pasów samochodowych. W prawej ręce trzymał zdobiony, żółtoniebieski miecz.
To z kolei był Edward, kolejny z moich wymyślonych przyjaciół, którego stworzyłam na podstawie jednej z postaci stworzonych przeze mnie w grze „Gatcha Studio!". Chwilę później, przemówił on do mnie:
– Nadal jej ufasz?
– Co? O co ci chodzi? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
– O Irmę. Nie pamiętasz, kim ona od pewnego czasu była?
W tym momencie, w odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Na tę reakcję, Edward westchnął i odparł:
– Nie pamiętasz, że ona od pewnego momentu uzyskała częściową świadomość, jeszcze wtedy, gdy ty o nas pamiętałaś i zaczęła być zła za to, że nie jest prawdziwa oraz, że nie jest twoją pierwszą, wymyśloną przyjaciółką?
Bądźmy szczerzy, nadal nie kojarzyłam, o czym on mówił. Jednak, nie zdążyłam się nad tym głębiej zastanowić, gdyż nagle las spowił mrok. [...]"
~*Tak, wtedy miałam fazę na Gacha Studio, bowiem tak powinno się pisać nazwę tej gry. Dzisiaj pewnie byłby stworzony w Gacha Club, bowiem obecnie mam fazę na tę grę. W ogóle mam ochotę napisać FanFiction do Battle Mode z Gacha Club. :D*~
~To ewidentnie idzie za daleko. xDDD~
~*No co, rozdziały szósty i siódmy nie istnieją, więc fanowska kontynuacja zawsze na propsie. :D Niby fabuła jest generyczna i mimo iż dwa ostatnie rozdziały jeszcze nie istnieją to każdy wie, jak wszystko się skończy, to mam ochotę coś napisać. :DDD Plus stworzyłam wczoraj Corrupted Andromedę, więc wypadałoby ją wykorzystać, bowiem wyszła mi zajebiście. :DDDDDD*~
|FanFiction do Gacha Club. Tego jeszcze nie grali. xDDD Wiem, że technicznie animacje z gier z tej serii można określić jako FanFiction, ale w formie pisanej to jeszcze nie widziałem. XD|
~*Bowiem chyba nie istnieją, więc będę pierwsza. :DDD Anyway, szkoda, że wcześniej nie zostało wspomniane, że Tristitia Opko Version lubiła Gacha Studio. Mogłaby kilka razy jeszcze w to grać wcześniej i później, to nie wyglądałoby to jak wjebane na siłę tylko dlatego, że wtedy miałam fazę na tę grę.*~
~No ale miło, że chociaż mamy opis Edwarda. Zawsze dawna Ramoninth mogła go stworzyć w Gacha Studio i wstawić tutaj screenshota go przedstawiającego. Wypadałoby jednak temu opisowi dodać dynamiki, dawna Ramoninth udowodniła, że potrafiła pisać dynamiczne opisy. No a takie się lepiej czyta, niż statyczne.~
|Poza tym, szkoda, że ten wątek z Irmą nie zostanie rozwinięty, bowiem mimo iż widać, że zostało to zajebane z crapypasty Zero i nieco przerobione, aby się nikt nie skapnął, to brzmi ciekawie. Trzeba byłoby jednak wymyślić, jakim cudem to jest możliwe, bowiem brzmi nieprawdopodobnie. Jednak jak wiemy dawnej Ramoninth nie chodziło o stworzenie czegoś ciekawego.|
<Poza tym, czy dawna Ramoninth nie mogła napisać tego rozdziału w Wordzie? Z tego co wiem, to ten rozdział był pisany w aplikacji Writer na Androida, która powoduje po wklejeniu tekstu do Worda takie za duże spacje. No a skoro to opko nawet pod tym względem kuleje, to nie ma dla niego nadziei.>
*Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili oraz świat wokół nich zamarł. Powinno się postarać chociaż nad tym elementem, aby nie wyglądało to jak napisane na siłę.*
~*No i Edward powinien pojawić się wcześniej i próbować wytłumaczyć swej stwórczyni, że Irma ma wobec niej złe zamiary. To miałoby więcej sensu niż wjebanie go teraz, bowiem nie miało się pomysłu na to, jak Tristitia The Śmietnik miała wrócić do normalnego świata.*~
~Brakuje też więcej przemyśleń Tristitii The Śmiecia. Ona powinna jakoś te rewelacje w myślach komentować, a z perspektywy czasu to już w ogóle. Jak mamy w narracji pierwszoosobowej polubić główną bohaterkę, która nie ma żadnych przemyśleń?~
|Mogłaby też zacząć sobie coś przypominać, ale na przykład to wypierać. Jednak to by wymagało więcej pisania, a aŁŁŁtoreczce nie o to chodziło.|
~*I koniec końców nawet mój Gachowaty FanFiction będzie lepszy od tego barachła. :D*~
~Help xDDD~
~*No co chcesz, fajnie będzie. ;"""DDD*~
~Nie no, super. Nie dość, że Retconningverse stworzyłaś, to teraz swoje pojebanie jeszcze na grę na telefon będziesz rozszerzać. xDDD~
~*Tam pojebanie, Yuni uratuje wszystko, też mi pojebane.*~
|O tym mówimy. XDDD|
~Nie powiesz, że nie lubisz Yuni, ona jest zajebista. :D Znaczy koniec końców Usalina będzie musiała wszystko cofnąć, bowiem ona ma urządzenie do tego, ale Yuni najbardziej przyczyni się do umożliwienia tego. :DDD*~
*Te leki chyba ci jednak szkodzą. XDDD*
~*Hehe ;"""DDD*~
808. „[...] – Więc już wiesz~, ty upośledzona dzido~... ~*I kto tu jest pojebany? XDDD*~ ~Ty :D~ ~*A ty to co. XDDD*~ ~Hehe ;"""DDD~ A, jako iż wiesz za dużo, musisz zginąć. [...]"
~*Pomijając pojebanie Grzegorza ~:D~ tak, o tobie mówię, kasztanie. xDDD Anyway, pomijając to, to mega edgy jest ten tekst. Jakby nie mogła powiedzieć czegoś normalnego, co nadal miałoby swój sens.*~
~Mogłaby też coś podczas tej edgy wypowiedzi robić, a nie stać jak ten kołek. Jednak jak widać to za wysoki poziom jak na aŁŁŁtoreczkę.~
809. „Nie wiem, jak długo biegliśmy, ale w pewnym momencie zauważyliśmy złotą bramę, dzięki której dostałam się do tego przeklętego miejsca. Od razu przyspieszyliśmy bieg, ale Irma biegnąca za nami, z tego co słyszałam, również to zrobiła. W ostatniej chwili, kiedy już nas doganiała, udało nam się przebiec przez bramę, która zatrzasnęła się Irmie przed nosem. I, nim zdążyłam się odwrócić i podziękować Edwardowi za pomoc, wszystko zniknęło. Przed sobą natomiast, zobaczyłam jakąś białą ścianę. Wiedziałam, że to nie był mój dom, ale nie miałam pojęcia, gdzie byłam. Poza tym, gdy próbowałam przywołać jakieś negatywne wspomnienie, nie mogłam tego zrobić. Czułam, że one nadal były we mnie, ale że tak się wyrażę, odblokowane były tylko te pozytywne wspomnienia, a negatywne zostały zablokowane. Kiedy się obróciłam, zauważyłam że pomieszczenie, w którym się znajdowałam, było białe i puste. Na ścianie obok mnie, było duże lustro weneckie, a za nim pomieszczenie z jakimiś lekarzami. Widziałam, że zdziwili się, gdy zauważyli, że się poruszyłam. Ja zaś, wstałam.
Chwilę potem, gdy stałam, w którejś chwili usłyszałam z głośników głos jakiegoś lekarza:
– Widzimy Claire, że już wróciłaś do rzeczywistości. |Ty szujo niedojebana, a było tak miło, a ty co. No weź się utop, zanim znajdę kałacha.| Jeżeli mnie słyszysz oraz rozumiesz, proszę abyś usiadła. Tak będzie lepiej. <Bowiem to by kompletnie wypowiedział lekarz, Slade. XDDD> |A nie? :D| *NIE? X"""DDD* |Hehe ;"""DDD|
W tym momencie, zgodnie z poleceniem, usiadłam. Zaczęłam podejrzewać, że byłam w jakimś szpitalu psychiatrycznym, ale nie wiedziałam, jak się tu dostałam. W każdym razie, najważniejsze było to, że byłam już w normalnym świecie, a nie w czymś, co nawet światem nie mogło zostać nazwane. No, ale BYŁAM W PSYCHIATRYKU! Ciągle nie wiedziałam i do dziś nie wiem, jak tam się dostałam."
|Czemu w psychiatryku? To bardziej wygląda, jakby w śpiączkę zapadła, więc powinna trafić do normalnego szpitala. Jasne, zaczynała się u niej pseudo depresja, bowiem jej stan nie może zostać nazwany normalną depresją, ale wnioskując po tym fragmencie zapadła w śpiączkę. No a osób w śpiączce nie trzyma się w psychiatryku, logiki trochę.|
<Jestem ciekawa, co by się stało jakby Irma dogoniła moją opkową wersję i Edwarda. Jednak nie byłoby to liniowe oraz przez to byłoby ciekawe, a dawnej Ramoninth ewidentnie nie o to chodziło. Potem narracja zawsze mogłaby się zmienić na trzecioosobową i można byłoby patrzeć, co działo się również w normalnym świecie. To byłoby znacznie ciekawsze, niż to, co mamy tutaj.>
*No i szczerze, negatywne wspomnienia też są potrzebne wbrew pozorom. W końcu to dzięki nim się czegokolwiek uczymy, więc to, że zostały zablokowane to taka trochę chujnia. Dodatkowo, z tego co wiem, nigdzie później nie zostanie to wspomniane, więc no. Nie ma to jak dopierdalać więcej rzeczy na siłę, bardzo gratuluję.*
~*Poza tym, tak, ten pierwszy kloc tekstu w opku faktycznie jest tak chujowo napisany. Jak kopiowałam fragmenty do osobnego pliku Worda, to kopiowały się tak, jak były w opku, więc no. Czemu chociaż nad tym nie mogłam się postarać? Nie ma co, opko kuleje w każdym calu.*~
~Dodatkowo podczas wypowiedzi lekarza na sto procent Tristitia The Dziwka coś robiła, bowiem to niemożliwe, aby nie robiła nic. No, a jako iż zostało udowodnione, że dawna Ramoninth potrafiła pisać dopiski pomiędzy wypowiedziami, to powinna to dalej robić.~
|Nadal brakuje też przemyśleń Tristitii The Szmaty. Ona nad tym wszystkim powinna się jakoś dłużej zastanowić, a nie wszystko tak zbywać. Mówiliśmy, w jakim wypadku by to zadziałało, a ten ewidentnie nim nie jest.|
<Poza tym, moja opkowa wersja zawsze mogła później zapytać Slade'a lub Sebastiana, jak dostała się do psychiatryka. No ale jak widać to za wysoki poziom jak na jej zjebanie umysłowe.>
810. „[...] – Tri, Tri, Tri, Triii!
Najprawdopodobniej zareagowałam na to zażenowaniem, gdyż po chwili usłyszałam cichy śmiech Sebastiana. Słysząc to, Slade odparł:
– No co chcesz. Nie powiesz, że nie tęskniłeś za nią przez ten rok.
– CO KURWA? ROK?! – krzyknęłam
– Dokładnie, skarbie. Byłaś w tym dziwnym stanie równo rok. – odpowiedział Sebastian.
– Ale jakim cudem?! Miałam wrażenie, że minął ledwo miesiąc!
W tym momencie, Slade puścił mnie i dodał:
– Ja to w ogóle bałem się, że już nigdy nie wrócisz do normalności. Lekarze mówili, że to byłoby mało prawdopodobne.
– Weź mnie nawet nie dobijaj... – skomentowałam
Po tych słowach, szeroko uśmiechnął się i dodał:
– Sorki
Co ja się z nimi miałam. W każdym razie, porozmawialiśmy jeszcze o wszystkim i o niczym. [...]"
~*Dziwny stan to jest to, że potrafię się tak ot tak wyłączyć, ale jednocześnie nie spać i nadal pozostać świadomą, i tak odzyskać energię na kilka godzin. Śpiączka dziwnym stanem nie jest, jasne, fajnym na stówę też nie, ale nadal nie ma w niej nic dziwnego. Postacie w tej historii powinny ogarniać, że Tristitia The Kurwa z jakiegoś powodu zapadła w śpiączkę.*~
~No i, jak widać, robienie z postaci kanonicznych NadOOC nadal jest na propsie. Czy serio nie można byłoby pisać opkowego Slade'a i Brother Blood zgodnie z ich kanonicznymi charakterami? Oni powinni jedynie się ucieszyć, że dalej będą mogli do swych celów Tri The Opko wykorzystywać. Chociaż można by dać wątek, że Slade, zgodnie z prawami logiki, znalazł sobie nowego/nową ucznia/uczennicę, a Sebastian zapomniał o Tri The Opkeł i zajął się swoim życiem. No i Tri The NadOpko mogłaby się tego dowiedzieć i mógłby wyniknąć z tego jakiś ciekawy wątek. To byłoby lepsze niż wieczne robienie z postaci kanonicznych NadOOC.~
|I serio przydałaby się temu opku narracja trzecioosobowa. Dzięki temu moglibyśmy zobaczyć, jak wyglądało życie mego opkowego klona oraz Brother Blood podczas tego roku. Dodatkowo może coś ciekawego w prawdziwym świecie by się stało, wszakże przez rok wiele może się wydarzyć. No ale nie, lepiej nieumiejętnie prowadzić tę historię w narracji pierwszoosobowej.|
<A fakt, że nie ma tutaj praktycznie w ogóle przemyśleń mej opkowej wersji nie pomaga. W narracji pierwszoosobowej powinno ich być sporo plus szczególnie w takiej sytuacji. No i powinny być też z perspektywy czasu, to by pokazywało, że faktycznie to wszystko jest z owej perspektywy pisane. Bowiem jak na razie wiemy to tylko z pojedynczych wspomnień oraz pierwszego zdania prologu, co nie pomaga.>
*Brakuje też czynności, które wykonywaliby podczas tej debaty tysiąclecia. Nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili, tak się chyba nie da.*
~*Mogłaby też opowiedzieć im, co przeżyła w tej dziwnej krainie. Można byłoby też dać wątek, że na przykład Edward by jej coś dał i to pojawiłoby się z nią w prawdziwym świecie. No ale jak widać lepiej iść liniowym planem, a nie go zmieniać, aby był ciekawszy.*~
811. „[...] Lecz, jako, iż [...]"
~Tutaj jest ewidentnie o jeden przecinek za dużo.~
812. „[...] Po czym, znowu porozmawialiśmy we trójkę o wszystkim i o niczym. Również opowiedziałam im, co w czasie tego roku się ze mną działo. Jednak, po około godzinie, Sebastian musiał wracać do bazy. Kiedy zaś przeteleportował się, Slade wrócił do obserwowania świata za pomocą wielkich ekranów, a ja udałam się do mego pokoju."
|Miło, że jednak opowiedziała im o tym, co się przez ten rok z nią działo. Szkoda tylko, że mój opkowy sobowtór oraz Sebastian The Opko nie raczyli tego w żaden sposób skomentować. Może wyniknęłaby z tego jakaś rozmowa i rozdział byłby naturalnie dłuższy, a nie na siłę.|
<Wypadałoby też dać chociaż trochę przemyśleń mej opkowej wersji. No kurde, to rozdział pięćdziesiąty szósty z siedemdziesięciu, a postać nadal się nie rozwinęła. To jest aż nie do pomyślenia.>
*No i czy ten Slade serio nie miał co robić? Ja rozumiem, że on powinien obserwować sytuację w mieście, ale bez przesady, powinien mieć też jakieś hobby. Ciężko jest uwierzyć, że codziennie od rana do nocy robił praktycznie to samo i mu się nie znudziło.*
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit stron z fragmentami, to mamy od tego na dzisiaj spokój.*~
~*<Mordy tam. xDDD> ;"""DDD*~
813. „Rozdział LVII – Pandemia ~koronawirusa~"
~*No ależ oczywiście, bowiem inaczej ten tępy autysta by nie przeżył. XDDD*~
~No co? Nawiązywanie do obecnej sytuacji na świecie jak zwykle na propsie. :D~
~*Skończ chlać z samego rana. XDDD*~
~Hehe ;"""DDD~
~*Anyway, przechodząc do analizy, to ten tytuł zapowiada ciekawy rozdział. Jednak zgadnijcie co, to kolejny filler, który nie będzie miał wpływu na przyszłe rozdziały.*~
~No ależ tak, bowiem tak kompletnie powinno się wykorzystywać pomysły na opowiadania. Jakby nie można było zmniejszyć ilości rozdziałów, ale nie pisać ich fillerowych.~
|Generalnie plan na to łopłopłopko powinien się zmienić, bowiem obecny jest zbyt liniowy i hipernierealistyczny. Serio, to nie jest nic dziwnego, że pomysły na opowiadania się zmieniają. No ale najwidoczniej dla dawnej wersji Ramoninth to zbyt wysoki poziom rozwoju.|
814. „[...] Również spotykałam się z Sebastianem, bo jak wiadomo, on był Jedynym Słusznym Człowiekiem. Także chciałam, aby wszyscy Tytani już padli, bo w końcu była ich tylko czwórka. No i raz, na mieście, zauważyłam dziewczynę bardzo podobną do Terry, o której wam kiedyś tam wspominałam. A może to była ona? Nie wiem, ja tam za bardzo się nią nie interesuję. Skoro zdradziła Slade'a, to na dobrą sprawę może ginąć w torturach."
<Serio moja opkowa wersja zachowuje się jak turbo fanatyczka Slade'a, a tak naprawdę nie ma powodu. Serio, nie widzę na horyzoncie żadnego powodu, dla którego Tristitia The Opko miałaby być taką fanatyczką Slade'a. Szczerze, gdybym była na jej miejscu to sama rozważałabym zdradzenie Slade'a. W końcu w tym opku życie jako jego uczeń to straszna nuda, jedynie się coś kradnie lub czegoś pilnuje, no nuda na sto dwa.>
*No i też nie ma powodu, aby aż tak fangirlować mego opkowego sobowtóra. Jasne, są przyjaciółmi, pomijając fakt, że robi się przez to NadOOC z Sebastiana The Opko. No ale mimo to Sebastian Opko Version nie zrobił NIC, co mogłoby usprawiedliwić fakt, że Tristitia The Opkeł jest jego fangirl. Dodatkowo ten wątek już od dawna jest nudny, bowiem nie dość, że nie ma sensu, to nie wnosi nic do historii.*
~*Poza tym, myślicie, że fakt iż Tristitia The Turbo Opko spotkała na mieście dziewczynę bardzo podobną do Terry będzie miał jakieś znaczenie? W jakim wy świecie żyjecie? To zostało wspomniane ot tak o, a nie zostanie wykorzystane. Jasne, niektóre rzeczy mogą być oczkiem w stronę fanów oryginalnego serialu, ale akurat to można by jakoś wykorzystać. Tylko Nadboże broń nie w taki sposób jaki pamiętam z urywków do mego innego opka o Młodych Tytanach, jak nie do tego. Jak dobrze, że te urywki przepadły razem z mym skradzionym telefonem.*~
~No i skoro Tristitia The NadOpko chciała, aby pozostali Tytani strzelili kopytami to nie działa na korzyść jej niby dobrej strony. Jeżeli miałaby w sobie drugą, dobrą stronę, to nie powinna tego chcieć. Ona jest taka niekonsekwentna, że to aż NadSzok.~
|No i nadal ma za mało przemyśleń. Powinna nad tym wszystkim się dłużej zastanawiać, a nie tak krótko, aby przeciętny czytelnik się nie dowalił, że narracja pierwszoosobowa, a przemyśleń głównej kurwy brak. Jak mamy ją polubić, skoro wszystko po niej spływa?|
<I generalnie jest to jeden z fragmentów, które idealnie pokazują turbo zjebanie opkowej Tristitii.>
815. „Lecz, po tych paru miesiącach, stało się coś okropnego. Otóż, raz w telewizji usłyszałam, że Stany Zjednoczone nawiedziła jakaś choroba, o której nikt wcześniej nie słyszał. A, jako iż tak było, to znaczyło, że nie było jeszcze na nią lekarstwa. Z każdym dniem, coraz więcej osób zaczęło na nią chorować, aż w końcu owa choroba objęła swoim zasięgiem całe Stany Zjednoczone, powodując pandemię. Przez to, nie można było uciec z kraju, gdyż granice zostały zamknięte, aby choroba nie rozprzestrzeniła się na cały świat. Ja i Slade próbowaliśmy jakoś przetrwać. Ograniczaliśmy wyjście z domu do minimum, aby na nią nie zachorować, tak samo było z otwieraniem okien w bazie, gdyż ta choroba podobno przenosiła się drogą kropelkową. Nie wiedziałam, jakie były jej objawy, gdyż nie spotkałam jeszcze żadnej osoby chorej na to coś, ale po krzykach, które słyszałam z ulicy wnioskowałam, że były bardzo okrutne."
*Szybko ten koronawirus mutuje.*
~*Ja pierdolę, kolejny debil. XDDD*~
*Hehe ;"""DDD Anyway, przechodząc do analizy, kolejny fragment, który działa na niekorzyść niby inteligencji Tristitii The Łopłopłopko. Skoro nikt wcześniej o tej chorobie nie słyszał, to chyba logiczne, że nie było na nią lekarstwa. Ja nie mogę, jakby nie mogła darować sobie tego dopisku, w końcu każdy to wie.*
~*Poza tym, ten wątek z tą pandemią powinien być rozciągnięty na kilka rozdziałów. W ogóle może cała akcja tego opowiadania działaby się od któregoś momentu z pierwszych rozdziałów w czasie pandemii oraz po jej zakończeniu. To byłoby znacznie ciekawsze, niż to gówno, które mamy teraz.*~
~No i kolejny powód, aby to było przynajmniej na kilka rozdziałów rozciągnięte to taki, że wypadałoby to przedstawić, a nie opisywać w streszczeniu. Zasada show don't tell się kłania. Jak mamy odczuć dramatyzm i beznadzieję tej sytuacji, skoro mamy przedstawione jedynie streszczenie? Jasne, w opowiadaniu niektóre sytuacje wręcz wypada streścić, aby bezsensownie nie przedłużać rozdziału, ale to nie jest jeden z tych momentów.~
|No i czemu zawsze musi to być droga kropelkowa? Ja wiem, że tak jest najłatwiej, ale aby było chociaż trochę oryginalniej, to może nie wiem, niech będzie to droga pokarmowa? W końcu jedne z najbardziej zabójczych chorób, na szczęście rzadkich jak cię chuj, czyli te prionowe, przenoszą się drogą pokarmową. Ej właśnie, czemu wymyślać nową chorobę? Może by jedna z chorób prionowych, którymi można się zarazić (jak wiadomo są też genetyczne choroby prionowe, więc no) by zmutowała jak ja jebe i łatwiej byłoby się nimi zarazić? To byłoby tysiąc razy ciekawsze.|
<No i JAK moja opkowa wersja mogła nie spotkać kogoś chorego na tę chorobę? Raz na jakiś czas musiała na sto procent wyjść, więc na ulicy musiała spotkać chociaż jedną osobę chorą na to coś. Kolejny hipernierealizm jak ja jebix.>
*Czyli standard, kolejny ciekawy wątek został zjebany, bowiem dawna wersja Ramoninth była turbo zjebana.*
816. „Na początku, wyglądały one tak, jak początkowe objawy dżumy dymieniczej, czyli wysoka gorączka powyżej trzydziestu ośmiu stopni Celsjusza, poty, dreszcze, rozszerzenie naczyń krwionośnych, ból głowy, znaczne osłabienie i powiększenie węzłów chłonnych nawet do około dziesięciu centymetrów. Po około półtora tygodnia, następowały objawy właściwej choroby, czyli hemolakria objawiająca się trzy razy dziennie i towarzyszące jej zawroty głowy, drgawki, ostre bóle całego ciała, wymioty, osłabienie słuchu i wzroku oraz postępujące czernienie całej skóry, spowodowane obumieraniem tkanek. Śmiertelność zarażonych wynosiła sto procent."
~*No bardzo zabawne, ale te objawy dżumy to trochu zbyt ogólne są. Powinno się też dać jakieś objawy charakteryzujące tę chorobę, bowiem te tu podane mogą wystąpić przy całej masie chorób. Jeżeli już się chciało, aby ta nowa choroba dawała jako pierwsze objawy dżumy, to należałoby wziąć też jakieś charakterystyczne dla niej.*~
~No i znowu mamy te stopnie Celsjusza. Kurde bele, Tristitia Opko Version mieszka w USA, powinna stosować stopnie Fahrenheita. To nie jest takie trudne, wystarczy wpisać w Google magiczne hasło „38ᵒC to Fahrenheit" i Google sam ci przekonwertuje. No a skoro dawna wersja Ramoninth nawet w takich szczegółach była leniwa, to dla tego NadOpka serio nie ma nadziei.~
|W sumie nie dziwi mnie też, że ta choroba przy takich objawach wynosiła sto procent, ale też powinno się to zmniejszyć. Ten ostatni objaw na przykład mógłby nie objawiać się zawsze i śmiertelność mogłaby wynosić, ja wiem, dziewięćdziesiąt osiem procent. Nadal dużo, ale przynajmniej bardziej realistycznie. W końcu organizmy są różne i niektóre mogłyby znosić tę chorobę i z niej wychodzić.|
<Wy, a wiecie co byłoby ciekawe? Jakby na przykład tę chorobę stworzył ktoś, kto chciałby zastraszyć świat i miałby tę chorobę pod kontrolą i w każdej chwili mógł ją cofnąć. No i na przykład Slade i moja opkowa wersja weszliby w sojusz z Tytanami, aby tego popierdolca pokonać. To by było ciekawe i oryginalne, dlatego aŁŁŁtoreczce do pustego łba nie wpadło.>
*No i też na wszelki wypadek sprawdziłem i tak, hemolakria faktycznie istnieje, mimo iż, jak można się domyślić, jest bardzo rzadka. Miło jednak wiedzieć, że dawna Ramoninth chociaż szczątkowy research wykonała.*
817. „[...] Nie mogłam patrzeć, jak się męczył, słuchać jak krzyczał z bólu oraz widzieć, jak powoli umierał. Podawałam mu różne środki przeciwbólowe, aby mniej cierpiał, ale to niewiele dawało. [...]"
~*To go zabij, lol.*~
|S P O K O J N E P O D E J Ś C I E. X"""DDD|
~*No co? ;"""DDD Opkowego Slade'a i tak nikt by nie żałował, bowiem jest NadOOC. A poza tym, dlaczego to Tristitia Bitch-chan nie mogła zachorować na tę chorobę? Czemu to zawsze musi być ktoś z otoczenia, ale nigdy nie ona? Serio, nie mogłoby jej się chociaż RAZ coś faktycznie złego przytrafić? To jest hipernierealistyczne, że wszystko co złe omija tego kasztana.*~
~No i serio przydałoby się więcej jej przemyśleń. Skoro tak cierpiała psychicznie widząc i słysząc, jak Slade powoli umierał w cierpieniach, to powinna jakoś to bardziej opisać. Skoro takie rzeczy po niej aż tak szybko spływają, to jest jeszcze mniej zdatna do polubienia niż była, co nie pomaga. W końcu nie dość, że jest główną bohaterką to jeszcze narratorką, więc tym bardziej powinniśmy móc ją polubić. No a na stan obecny to jest niemożliwe.~
|Chociaż lepsze to, niż...|
818. „[...] – Tristitio...
– Tak? – spytałam zdławionym głosem.
– Czy...Czy ja umrę?
W tym momencie, potrząsnęłam twierdząco głową i odpowiedziałam, ledwo powstrzymując płacz:
– Tak...Jeszcze nikt nie przeżył tej choroby...
Nie chciałam go stracić, ale to było nieuchronne. Pozostało mi mieć nadzieję, że Sebastian nie padł ofiarą tego czegoś. Nie wiedziałam, jak poradziłabym sobie bez Slade'a.
– Chociaż...Nie wiem...Bo...Bo patrz. – odparł po chwili, po czym wyjął drugą rękę spod kołdry, dzięki czemu dostrzegłam, że była obumarta w połowie, mimo iż tydzień temu była czarna prawie w całości.
Chwilę potem, dodał:
– Choroba chyba się cofa. Widzisz? Tydzień temu była prawie w całości obumarta, a teraz obumarcie cofnęło się do połowy. A poza tym, zauważyłaś że już od dwóch dni nie nawiedza mnie hemolakria? Dotychczas pojawiała się codziennie, po trzy razy na dzień, bez wyjątku.
W tym momencie, delikatnie uniosłam jego rękę i powiedziałam:
– Rzeczywiście...Byłbyś pierwszym, który przeżyłby podczas tej pandemii, będąc zarażonym i dzięki temu, twoje białe krwinki mogłyby ocalić Amerykę.
– Faktycznie...Może jest dla mnie nadzieja. Chciałbym już być zdrowy... - odparł
– Ja też chcę cię już zdrowego.
Po czym przytuliłam się do niego i, po chwili, on również przytulił mnie do siebie..."
|...robienie z mego opkowego sobowtóra jawnego Gary'ego Stu. Jasne, ja wiem, że w końcu ktoś mógłby przeżyć tę chorobę i tym samym uratować Ju-Es-Ej. Jednak dlaczego ZAWSZE musi to być ktoś z istotnych postaci w tej historii? Nie mógłby to być ktoś z tła? Tytani są tłem, więc ktoś z nich mógłby przyczynić się do uratowania Hameryki. No ale nie, bowiem robienie ze Slade'a The Opko Gary'ego Stu, a z Tristitii Zjeb-chan Mary Sue to podstawa egzystencji.|
<Dodatkowo JAK obumarcie tkanki może się cofnąć? Jak tkanka kipła to kipła, nie wskrzesi się samoistnie ot tak o. Jeżeli już się chciało, aby Slade The NadOpko przeżył tę chorobę, to ten etap nie powinien się u niego pojawić. Inaczej mamy kolejną hipernierealistyczność, co nie pomaga temu już i tak wybitnie hipernierealistycznemu FanFiKKKtion.>
*Poza tym, ewidentnie mamy w tym fragmencie znowu za mało przemyśleń. Serio tego brakuje, bowiem szczególnie w takiej sytuacji powinna mieć jakoś więcej przemyśleń. W takiej sytuacji normalny człowiek w końcu odczuwa jakieś emocje oraz coś na temat wszystkiego myśli. No a ona nadal jest płytka jak but, mimo iż mamy już pięćdziesiąty siódmy rozdział z siedemdziesięciu, czyli już naprawdę niedaleko do końca. Jak można stworzyć taką płytką parówę to się w głowie nie mieści.*
~*Brakuje też czynności, które wykonywaliby podczas tej długiej rozmowy. Znaczy Slade mógł nie mieć siły, aby za wiele robić, ale Tristitia The Zjebczyk już powinna cokolwiek robić. Nie uwierzę, że tak po prostu siedziała i jedynie patrzyła się na opkowego Slade'a. To niemożliwe, no, a temu turbo opku ewidentnie przydałby się realizm.*~
~W ogóle to czemu opkowy Slade nie mógłby umrzeć? Wtedy byłoby ciekawiej, bowiem Tristitia The Kurwa musiałaby nauczyć się żyć sama. Dodatkowo mógłby też Sebastian strzelić kopytami, to byłoby ciekawiej. Musiałaby się odnaleźć w nowej sytuacji i może jakoś by to ją rozwinęło. No ale to byłoby wbrew planu, a dawna Ramoninth ewidentnie nie ogarniała, że plany mogą się zmieniać.~
|Dodatkowo ktoś inny mógłby wyzdrowieć i lek mógłby na przykład zostać skończony chwilę po śmierci mego opkowego klona. No i Tristitia The Szmata musiałaby sobie jakoś z tym poradzić. Jednak jak wiemy to byłoby zbyt ciekawe, a w opkach nie o to chodzi.|
<I generalnie to kolejny fragment, który idealnie podkreśla problemy tego opkowatego opka.>
819. „[...] Oczywiście wszystko działo się powoli, ale im mniej cierpiał Slade, tym mniej psychicznie cierpiałam ja."
*Mimo iż praktycznie nie mieliśmy możliwości, aby faktycznie odczuć, że ta parówa cierpiała psychicznie, gdy Slade cierpiał. Ten wątek serio powinno się rozciągnąć na dłużej oraz powinno dawać się więcej przemyśleń, bowiem inaczej ciężko odczuć wagę sytuacji.*
~*Generalnie ten wątek jeszcze bardziej pokazuje, że temu opku przydałby się narrator trzecioosobowy. Dzięki temu moglibyśmy też zobaczyć, co działo się poza bazą Slade'a. No i dodatkowo może dodałoby to jakieś ciekawsze mikro wątki i nie zdychalibyśmy z nudów. No ale wtedy bylibyśmy szczęśliwi, a ewidentnie nie o to chodziło.*~
820. „[...] – Gdzie idziesz? Przecież pandemia jeszcze trwa.
– Przejść się. – odpowiedział
– Chcesz znowu zachorować?
– Przeżyłem tę chorobę, więc już nic mnie nie pokona.
Po czym wyszedł."
~No nie no, sorry ziom, ale zawsze możesz powtórnie zachorować na tę nienazwaną chorobę. Na koronawirusa też niektórzy chorują więcej niż raz. No a w wypadku tej tutaj choroby drugiego razu raczej mógłby już nie przeżyć. No ale oczywiście, że to się nie stanie, ponieważ dawna Ramoninth nie mogła pozwolić, aby jej husbando strzelił kopytami.~
|No chyba, że miałby jakąś maskę przeciwgazową czy coś tego typu to spoko, ale nigdzie w opku nie zostało to wspomniane, więc no. Mogłaby Tristitia The Śmietnik bardziej próbować przekonać mego opkowego sobowtóra, że to nie jest dobry pomysł. Może dzięki temu dialog byłby naturalnie dłuższy oraz sensowniejszy, a nie takie oło.|
<Poza tym, brakuje czynności, które by wykonywali. Przy tak krótkiej rozmowie to raczej w większości by gestykulowali, ale powinno się to dopisywać, bowiem to dodałoby potrzebnej temu FanFiKKKtion dynamiki.>
821. „[...] - Wiesz, spotkałem dzisiaj lekarza, który jako ostatni do nas przyszedł. Nie mógł uwierzyć, że to prawdziwy ja i, że naprawdę wygrałem z tą chorobą. No i błagał mnie prawie na kolanach, żebym dał pobrać od siebie białe krwinki, aby zrobić z nich lekarstwo, a w przyszłości i szczepionkę na to cholerstwo, któremu na razie dał nazwę „Zespół Wilsona".
- Mam nadzieję, że się zgodziłeś. – rzekłam
- Jasne, że się zgodziłem. W końcu, skoro się tyle namęczyłem z tą chorobą, to czemu nie uratować Stanów Zjednoczonych od tego, *ekhm* „Zespołu Wilsona". Swoją drogą, podoba mnie się ta nazwa.
- Widzisz, mamy chorobę nazwaną twoim nazwiskiem. Będziesz sławny, gdy już Stany będą wolne od tego „Zespołu Wilsona".
- Swoją drogą, ciekawe czemu akurat ja wyzdrowiałem. Nie, żebym narzekał.
- Pewnie twoje białe krwinki pomyślały: „Boże, jak to gówno się panoszy, trzeba coś z tym zrobić. ~*– Myśli mego organizmu po nieco większej dawce Seronilu, sekunda przed pojawieniem się uciążliwej wysypki, 2021, koloryzowane.*~".
W tym momencie, Slade zaśmiał się i powiedział:
- Być może. W każdym razie, widzisz? Wymodliłaś to, żebym wyzdrowiał.
- Jednak modlitwy coś dają. – skomentowałam
- Jak widać, o dziwo.
[...]"
~No ależ oczywiście, Ramoninth. XDDD~
~*No co, nie mogłam przepuścić okazji. :DDD Anyway, przechodząc do analizy, to taka meh ta nazwa choroby. Niby COVID-19 też nie należy do zbyt ambitnej nazwy, ale chuj tam. Zawsze potem można by ten Zespół Wilsona jakoś lepiej nazwać, ale to się nie stanie. Niby nazwa pasuje, no ale no, trochę lepsza by mogła być.*~
~No i oczywiście, że opkowy Slade musi stać się zbawcą Ameryki. Jakby serio nie mogła to być jakaś postać z tła, a nie wiecznie Slade lub ktoś inny z istotnych postaci. To jest serio robienie z Tristitii i Slade'a wyidealizowanych postaci, co nie pomaga w polubieniu tego FanFiKKKtion i jego bohaterów.~
|No i też nie wiem czemu nazwa tej choroby jest wiecznie pisana w cudzysłowie, pogrubioną i pochyloną czcionką. To sensu nie ma, można to pisać normalnie, bowiem i tak zaczyna się od wielkich liter.|
<No i też myślicie, że kiedykolwiek dowiemy się, jakim cudem Slade wyzdrowiał z choroby, która zabija wszystkich bez wyjątku? Jebło was? Nie ten adres, tutaj nigdy więcej temat tej choroby się nie pojawi, poza początkiem jednego dialogu następnego rozdziału.>
*Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Ja serio nie uwierzę, że tak po prostu stali i nic nie robili. Powinni chociaż jakoś gestykulować, bowiem nie da się uwierzyć, że absolutnie żadnych czynności nie wykonywali.*
~*No i Tristitia The Śmieć powinna mieć jakieś przemyślenia na ten temat, a nie wszystko ot tak o zbywa. Przez to jeszcze bardziej nie da się jej lubić, a chyba powinniśmy mieć możliwość polubić główną bohaterkę. A w narracji pierwszoosobowej to już w ogóle.*~
~Poza tym, tak sobie myślę, że serio, czemu ten wątek z Zespołem Wilsona nie mógłby zostać pociągnięty na kilka rozdziałów lub nie mogłaby akcja tej historii pełnej przygód rozgrywać się w czasach i po pandemii? To byłoby znacznie ciekawsze niż te nudy, które mamy obecnie.~
|Bowiem dawna Ramoninth była niedojebana do sześciennego sześcianu.|
~A, no tak. ;===;~
822. „[...] - Ale cholernie bałam się, że umarłbyś...
- Ja też się bałem, że mógłbym umrzeć... - powiedział, również przytulając mnie.
Wiem, że się powtarzam, ale bardzo cieszyłam się, że jednak przeżył. Serio, nie wiedziałam jak bym sobie poradziła, gdyby odszedł na zawsze. Jednak, parę chwil później, oboje puściliśmy się i udaliśmy się do swych pokoi."
|Nie ma to jak kolejna bezemocjonalna scena, mimo iż z założenia raczej miała mieć jakiekolwiek emocje. Po pierwsze i najważniejsze, aby to zadziałało powinno być więcej przemyśleń naszej głównej Mary Sue. Skoro bała się, że by umarł, to powinna więcej komentować, szczególnie z perspektywy czasu.|
<Po drugie, powinno dodać się jeszcze jakieś czynności lub chociażby gestykulacje, które by wykonywali podczas tego nudnego dialogu. Nie uwierzę, że nic nie robili, a to też dodałoby coś do emocjonalnej części tej sceny.>
*W ogóle, to dlaczego znowu mamy dialogi zapisane od myślników? Przecież obecnie w tej historii są zapisywane od półpauz, więc to dziwnie wygląda.*
~*Bowiem ten rozdział również był składany z urywków pisanych znacznie wcześniej. No i najwidoczniej nawet w takim szczególne nie chciało mnie się dopracować rozdziału.*~
*Brak mi słów na twego dawnego pierdolca. ;===;*
~*Wiem, mi też. ;=;*~
823. „[...] W końcu Raven była pół demonem oraz miała takie moce jak psychokineza, Gwiazdka była kosmitką z większą od ludzkiej siłą oraz tymi jej zielonymi kulami energii, a Robin po prostu był liderem. [...]"
~*Podoba mnie się to umniejszanie roli Robina, też nienawidzę tego śmiecia. :DDD*~
~A twoja dobroć wobec nielubianej postaci fikcyjnej rozpierdala galaktykę. xDDD~
~*Wieeem. ;"""DDD Anyway, po co nam są tutaj wypisane umiejętności Raven i Gwiazdki? Przecież my to od dawna wiemy, więc można stwierdzić, że to zdanie jest fillerem jakich masa w tej historii.*~
~Poza tym, to zdanie jest długie jak jasny chuj. Jestem przekonany, że dałoby się je podzielić na przynajmniej dwa krótkie zdania. No a wtedy to na sto procent byłoby lepiej je czytać.~
|Dodatkowo Robin, mimo iż chyba nikt z analizatorów go nie lubi, ma umiejętności. Jasne, supermocy nie posiada, ale jest wyszkolony w walce oraz ma różne gadżety. No i też chyba na komputerach się zna, ale tu pewien nie jestem. Także ta, powinno się też wspomnieć jego umiejętności, a nie tylko fakt, że był liderem.|
<A tak poza tym to zdanie jest niepotrzebnym jak ten cały FanFiKKKtion fillerem.>
824. „[...] Od razu odwróciłam się i, gdy to zrobiłam, ujrzałam Sebastiana. Dzięki Bogu, że przeżył pandemię, bo nie wiem, co bym bez niego zrobiła. [...]"
*Bowiem jakby nie przeżył, to byłby to zbytni rozwój postaci. Wiecie, wtedy Tristitia The Ułom musiałaby sobie poradzić w nowej sytuacji. No ale oczywiście aŁŁŁtoreczka nie zamierzała pozwolić, aby jej ukochana OC miała jakieś utrudnienie w życiu.*
825. „[...] – Sebuuuś! Ty żyjesz!
– No...Tak, żyję. Dlaczego miałbym nie żyć? – spytał wyraźnie zdziwiony.
– Przecież była ta pandemia. Bałam się, że też wtedy zachorowałeś i umarłeś.
– Spokojnie, mnie nic nie pokona.
– Slade mówił to samo, gdy jako pierwszy wyzdrowiał.
– Wiem, słyszałem z telewizji, że to on uratował USA.
– Zdziwiłabym się, gdybyś się nie dowiedział. Nam tu potem ciągle dziennikarze przychodzili. Uciążliwe to było.
– Domyślam się. Ale przynajmniej zrobił coś dobrego w swoim życiu.
Lecz, po tej rozmowie, postanowiłam że skoro znałam Sebastiana już tyle lat, to wypadałoby mu objawić prawdę o tym, że nie byłam zwykłym człowiekiem, tylko pół demonem. Od razu puściłam go, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam:
– Sebastian...Znamy się już tyle lat, więc muszę ci powiedzieć prawdę na jeden temat. Jednak trochę się wstydzę, bo boję się czy mnie nie wyśmiejesz.
– Spokojnie, nie wyśmieję cię. Jesteś moją przyjaciółką, więc nie mam powodu, aby tak robić. – odpowiedział
Po tym zapewnieniu wzięłam głęboki oddech i rzekłam:
– Otóż, ja nie jestem normalnym człowiekiem, tylko...
A następnie przemieniłam się w pół demona i dodałam:
– Pół demonem.
Widziałam zszokowanie i jednocześnie przerażenie na twarzy Sebastiana. Chwilę potem, z zaskoczeniem, zdołał wydusić z siebie tylko:
– Woah...
Chwilę potem, znowu powróciłam do swojej ludzkiej postaci i dodałam:
– Ale nie martw się, nic ci nie zrobię. Nie mam powodów, aby cię krzywdzić.
– Nie wiedziałem, że w takiej delikatnej i wrażliwej dziewczynie jak ty, może tkwić taka potęga. – odparł
– Ja jednak nie lubię mojej drugiej formy. Już od lat jej nie używałam.
– Nie dziwię się. Życie jako pół demon musi być serio ciężkie.
– I takie jest. Ale daje się z tym żyć, szczególnie gdy się to kontroluję.
– W ogóle, to skoro mamy już taki dzień zwierzeń, to ja też muszę objawić ci prawdę na temat mojej dawnej postaci. Nie wyśmiejesz mnie?
– Nie. Ty mnie nie wyśmiałeś, więc ja nie mam powodów, aby cię wyśmiać.
Po tej odpowiedzi, oczy Sebastian zabłysły na czerwono, po czym od góry do dołu przeszła przez niego czerwono-biała taka jakby bariera. Kiedy zniknęła, ujrzałam coś, co przynajmniej mnie przestraszyło. Otóż okazało się, że on kiedyś był pół robotem, nieco podobnym do martwego już Cyborga! Najprawdopodobniej zauważył moje przerażenie, gdyż powiedział:
– Hej...Nie bój się mnie. Nic ci nie zrobię.
[...]"
~*
Bowiem serio, ten fragment powyżej to cały wątek tego rozdziału. No a ewidentnie widać, że to powinien być mikrowątek jakiegoś większego. To ewidentnie fillerowanie tylko po to, aby na siłę przedłużyć to opko tylko po to, aby plan się zgadzał. Czy ja nie mogłam pojąć, że plany się zmieniają? Dobrym przykładem jest mój Retconning 0,25. W drugim rozdziale w momencie, w którym Gwiazdka i Andromeda zauważają, że Gizmo i Mamut próbują okraść RTV Euro AGD zgodnie z planem powinna nastąpić walka. No ale uznałam, że ciekawiej i śmieszniej będzie, jak do pojazdu policji Andromeda przytrzyma Gizmo i Mamuta rozmową o laptopach, które kradli. To normalne, że plany się zmieniają, w pierwotnym planie Retconning 0,25 na przykład w ogóle nie było Yurija, a tu proszę, będzie.*~
~Poza tym, czy Tri The Opko nie mogłaby używać częściej swej demonicznej natury? Przecież to uczyniłoby ją potężnym przeciwnikiem na Tytanów, plus można byłoby wyjebać jej naszyjnik i pierścionek. I tak byłaby OP, gdyby używała swej drugiej strony. No ale ona pojawiła się tylko po to, aby móc przekabacić Tri The Łopłopłopko na stronę Slade'a, do dwurozdziałowego wątku i aby teraz coś się działo. To jest straszne zubożenie shybrydyzowanych genów Tristitii The Łopko, a można by to w historii ciekawiej wykorzystać.~
|W ogóle to dlaczego Brother Blood The Opko nie jest już półrobotem? Niby można byłoby pomyśleć, że narzuca iluzję, która każe wszystkim widzieć go jako normalnego człowieka. No ale tutaj jest powiedziane, że on kiedyś był cyborgiem. To nie ma sensu, nie da się tak po prostu wrócić z formy cyborga do ludzkiej plus owa forma również czyniłaby go poważnym przeciwnikiem Tytanów. No ale po co wymyślić powód, skoro można wszystko napisać na siłę.|
<Także czemu moja opkowa wersja dopiero teraz uznała, że objawi mu tę prawdę o sobie oraz czemu on dopiero teraz uznał, że objawi jej swoją przeszłość? Niby każdy moment jest dobry, ale nie zostało nam przedstawione, aby coś wpłynęło na ich decyzję. No a to nie pomaga, bowiem przez to jeszcze bardziej widać, że jest to tylko po to, aby rozdział mógł iść w takiej formie, w jakiej został zaplanowany.>
*No i powinni dłużej porozmawiać najpierw na temat demonicznej natury Tri The NadOpko, a potem na temat cyborgowej formy mego opkowego klona. To przedłużyłoby naturalnie dialog oraz miałoby sens, w przeciwieństwie do obecnej formy dialogu. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a nie o to dawnej wersji Ramoninth chodziło.*
~*Brakuje też jakichś przemyśleń naszej głównej Mary Sue. Ona powinna jakoś komentować to wszystko, że jej BFF przeżył pandemię, kiedyś był półrobotem czy jego reakcję na jej demoniczną naturę. W końcu przydałoby się Tri The Turbo Opko rozbudowywać, mamy już rozdział pięćdziesiąty ósmy z siedemdziesięciu, no. Końcówkę widać za rogiem, a tu postać nadal tak płytka jak w prologu.*~
~Czynności, które oni by wykonywali podczas tej rozmowy, też brak. Podczas tak długiej rozmowy nie da się nic nie robić, każdy coś robi w tle lub chociaż gestykuluje. No a temu opku przydałby się realizm i dynamika przy okazji też.~
|No i serio ciekawiej by było, gdyby opkowy Sebastian strzelił kopytami. To serio by wpłynęło jakoś na rozwój głównej suki, o czym nie raz było wspomniane. Jednak wymagałoby to nieliniowego myślenia, a to zbyt wysoki poziom jak na dawną wersję Ramoninth.|
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit stron z fragmentami, to możemy na dzisiaj skończyć.*~
~*<Zamknąć ryje. xDDD> ;"""DDD*~
826. „[...] – Ja pierdooolę. Nie mów mi, że kiedyś byłeś półrobotem.
– Tak było. Myślałem, że w ten sposób pokonam Cyborga, ale oczywiście się nie udało. – odpowiedział Sebastian.
– Było sobie zmaterializować Tristitię, to byś nie musiał się tak użerać.
Po czym oboje się zaśmiali. W tym momencie, ja wytworzyłam dzięki pirokinezie dwie małe dłonie i pacnęłam nimi Slade'a i Sebastiana. W tym momencie, przestali się śmiać, po czym Slade rzekł:
– Ej!
W tym momencie, ja się zaśmiałam i rzekłam:
– No co?
– Nic, nic, ale taka prawda, że w końcu to ty zabiłaś Cyborga. – odparł Slade.
– A Bestię pokonała pandemia.
– Kolejny z Tytanów nie żyje? – spytał wyraźnie zdziwiony Sebastian.
– Tak. Jak spotkałam się z nimi pierwszy raz po pandemii, to przy życiu zostali tylko Robin, Gwiazdka i Raven.
– Też się zdziwiłem, gdy to zobaczyłem, ale przynajmniej będzie ich mniej do pokonania.
– Ale zauważ, że pozostali teraz sami potężni Tytani.
– Cholera, w sumie Tristitia ma rację.
– Fuck. Nie pomyślałem o tym.
– No, ale w końcu musimy ich jakoś pokonać.
– Mam pomysł! Wyślijmy ich wszystkich do elektrowni w Czarnobylu i zostawmy tam na tydzień.
– Zajebiście, tylko że Raven od razu ich przeniesie poza elektrownię.
– Cholera, Slade! Ty wszystko psujesz.
– Taki już jestem.
[...]"
~*Ja pafnuczę, czy te rozmowy nie mogłyby nie zostawać ucinane tak szybko? Przeciętnie jednak na dany temat rozmawia się dłużej niż pięć sekund, a tutaj ewidentnie te przejścia są mega sztuczne. Pewnie to przez brak przemyśleń Tristitii The Opko, bowiem znowu ich nie ma. No a teraz by się przydały, bowiem skoro i ona i Slade nie spodziewali się, że ich ziom kiedyś też był cyborgiem, to powinna jakoś to skomentować w myślach. Skoro wszystko spływa po niej jak po kaczce, to jak mamy się z nią utożsamić?*~
~Poza tym nadal, jakim cudem Brother Blood nie jest już cyborgiem? Tego nie da się ot tak cofnąć, no chyba, że narzuca na siebie iluzję, że niby jest normalnym człowiekiem. No ale jako iż nie zostanie to wyjaśnione, to można powiedzieć, że mamy tutaj niespójność tylko po to, aby opko było jakie jest.~
|No i też czemu oni w żaden ambitniejszy sposób nie reagują na to, że Bestia strzelił kopytami? Skoro to ich wróg, to powinni jakoś bardziej komentować fakt, że umarł. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a jak wiemy w Opkolandii nie o to chodzi.|
<Brakuje też czynności, które oni by wykonywali podczas tej rozmowy. Ja absolutnie nie uwierzę, że tak po prostu stali, to jest niemożliwe, no. A temu opku serio przydałaby się dynamika, której właśnie takie dopiski mogłyby dodać.>
*No i też jak zwykle, czy nie mogliby oni gadać również o dupie Maryni? Jak mamy uwierzyć w ich relacje, skoro gadają jedynie o tym, co się stało, dzieje bądź stanie/może stać? Nikt normalny w normalnym życiu nie gada ze swymi znajomymi tylko na te tematy. Przez brak tego serio nie idzie uwierzyć w relacje, które niby ich łączą.*
~*Miło chociaż, że dialogi zapisywane są od półpauz. To taki rodzaj opka, gdzie trzeba szukać absolutnie każdych plusów.*~
~No i oczywiście, że pokonają Tytanów, bowiem gdyby tego nie zrobili to byłoby zbyt oryginalnie, co nie mieściło się we łbie dawnej Ramoninth.~
|W sumie też czemu nie mogliby wpaść na jakiś pomysł, aby zablokować moce Tytanów i jakoś ich udupić? To by dodało coś do historii, bowiem nie tylko Tristitia by swoją OP-nością wszystko rozwiązywała. Jednak jak wiadomo w opkach tylko główna Mary Sue się liczy, a inne postacie mogą jej co najwyżej buty czyścić.|
<I generalnie jest to typowy, nudny jak cholera dialog, których jest multum w tym FanFiKKKtion.>
827. „[...] gdy miałam akurat wolne, zajmowałam się swoimi hobby, czasem coś obserwujące mnie duchy dopowiadały do tego, co robiłam, po prostu dzień jak co dzień. [...]"
*Czemu do blyata oni zostali i ją obserwowali? Jasne, to mogłoby zadziałać, ale trzeba byłoby wymyślić ku temu powód. Zwykle w dowolnym dziele kultury jeżeli jakaś zmarła osoba chce od kogoś żywego, aby ten ktoś coś zrobił, to odchodzi po wykonaniu przez żywego kogoś tego czegoś. Jeżeli chciało się ten schemat zmienić, to powinno się chociaż dać wyjaśnienie, dlaczego, a nie dawać to ot tak o.*
~*No i też szkoda, że nie pływała oraz nie jeździła na rowerze, a jak wiemy z katalogu OC to niby też są jej hobby. Dodatkowo w samej historii też chyba z raz czy dwa zostały wspomniane, więc no. Poza tym, mogłaby też sobie przyjaciół znaleźć, bowiem to aż dziwne, że nie będąc aspołeczna przez tyle lat ani jednego, poza Sebastianem, nie znalazła.*~
~I też jestem przekonany, że to zdanie z powodzeniem dałoby się skrócić i nadal spełniałoby swoją funkcję. Obecnie jest ono po prostu mega długie.~
828. „Aż w końcu wpadłam na pewien dość oryginalny pomysł. Postanowiłam zrobić coś takiego, co było w teledysku do piosenki „Harder Better Faster Stronger", czyli w jakiś sposób podporządkować Slade'owi Robina, Gwiazdkę i Raven, tym samym robiąc z nich posłusznych mu służących! To był całkiem fajny pomysł na prezent urodzinowy, tylko jak ja to miałam zrobić? Najpierw postanowiłam zaplanować, gdzie w ogóle miałam ich przerabiać i w jaki sposób. Planowanie zajęło mi z pół miesiąca, ale postanowiłam zrobić pomieszczenie i system, który by to zrobił za mnie, bo ja w sumie nie umiałabym tego zrobić. Po zaplanowaniu, przystąpiłam do budowy. Chyba wszystko szło dobrze, bo duchy przed niczym mnie nie ostrzegały, że robiłam coś niebezpiecznego, czy takie tam, a zazwyczaj jak trzeba było, to to robiły."
~*No, bo ja się zaraz wkurwię, a przez ostatni miesiąc jestem wybitnie spokojna. Czy naprawdę Tristitia The Syf musi umieć wszystko zbudować? Nie mogłaby nie umieć czegoś zrobić i musiałby to robić Sebastian? Ja wiem, że oni ten prezent urodzinowi wspólnie w pewnym momencie będą robić, ale i tak. Tristitia The Smród mogłaby chociaż raz nie umieć czegoś zrobić. Tak jest po prostu Mary Sue jebaną, której nie da się nawet minimalnie lubić.*~
~Poza tym, sam koncept tego prezentu urodzinowego brzmi ciekawie, co nie? Guess what, to również jest wątek na jeden rozdział i zostanie przeprowadzony w chuj szybko.~
|No ależ oczywiście, bowiem tak powinno się prowadzić tego typu wątki. Naprawdę nie dało się z tej całej puli wątków wybrać kilku najciekawszych i zrobić z nich pełnoprawnego opowiadania? Na razie mamy w chuj nudną telenowelę, w której wątki zaczynane są szybko, a kończone jeszcze szybciej. To nie pomaga się wczuć w historię, bowiem nie możemy odczuć sytuacji bohaterów, skoro się tak szybko zmienia.|
<Poza tym, tytuł tej piosenki niepotrzebnie jest wytłuszczony. Wystarczyłoby po prostu go pochylić i tyle, aby jakoś go od tekstu wyróżnić.>
*I oczywiście, że planowanie zajęło jej tak krótko, bowiem inaczej nie byłaby Mary Sue. Jakby serio nie mogła trochę dłużej spędzić na planowaniu tego, to byłoby wiarygodniejsze. No ale oczywiście, że nie, bowiem aŁŁŁtoreczka nie pozwoliłaby swojej ukochanej OC się przemęczać.*
~*Brakuje też przemyśleń tego kasztana. Ona powinna to jakoś wszystko komentować, bowiem jak inaczej mamy ją polubić? Jak na razie jest płytka jak but, co absolutnie nie pomaga.*~
829. „[...] Ciężko było to ukrywać, bo po kilku tygodniach, gdy tak nagle znikałam i wracałam zaczął robić się podejrzliwy, ale jakoś się udawało. [...]"
~Oczywiście, bowiem gdyby musiała wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę, to Wszechświat by wybuchł. Czy naprawdę coś nie mogłoby jej nie pójść łatwo? Przynajmniej wtedy byłoby to realistyczniejsze, a nie.~
|Poza tym nie mogłaby też jakoś ogarnąć tego swojego znikania i wracania? Powinna jak najbardziej się starać, aby mój opkowy klon nic nie podejrzewał, skoro chciała mu zrobić prezent niespodziankę. No ale najwidoczniej jest za głupia, aby na to wpaść. Nadal nie wiem, na jakiej podstawie w tym turbo opku jest określana jako inteligentna, skoro głupotą dorównuje nazi feministkom.|
~*Dobra kurwa, to jest tak nudne, że aż przerwa. Idę się uczyć.*~
~A wiedz, że jeżeli Ramoninth woli naukę od twojej historii, to robisz coś wybitnie źle.~
830. „[...] Wieży Tytanów [...]"
~*Dawno w sumie w tym turbo opku nie widziałam tego określenia. No chyba, że już o tym nie pamiętam, ten FanFiKKKtion jest tak nudny, że wraz z upływem analizy zapomina się, co było w dotychczas zanalizowanych fragmentach.*~
~Tak, to jest ewidentnie ten typ opka, w którym trzeba święcić takie drobne plusy. A to nie świadczy o tym FanFiKKKtion dobrze.~
831. „[...] – O, hej Tristitio. Co się stało, że do mnie dzwonisz?
– Słuchaj, Seba. Mam pewien problem. Nie wiem jak przetransportować Tytanów do tego pomieszczenia, które oboje wybudowaliśmy. Masz jakiś pomysł? – odpowiedziałam
– Po pierwsze, nie zdrabniaj mego imienia, mówiłem ci przecież wielokrotnie, że tego nie lubię. Po drugie, naciśnij jeden z tych czerwonych przycisków, które są na tych transporterach...
W tym momencie, nieco zdziwiona taką odpowiedzią, przemieniłam się w niematerialnego orła i zleciałam w dół bazy, do tego pomieszczenia. Nie chciałam znowu tłumaczyć się przez Sladem gdzie szłam, więc to był najlepszy sposób, aby się tam dostać. W owym miejscu zaś, wykonałam to, o co poprosił mnie mój przyjaciel.
Po zrobieniu tego, owe złożyły się w wąski, metalowy patyk. Ty, to był świetny sposób! Wystarczyło wrzucić je do rury wraz z gazem i przenieść do Wieży! Cieszyłam się, że Sebastian znał rozwiązanie tego problemu. Od razu, widząc to, rzekłam:
– Ty, fajne!
Słysząc moje uradowanie, zaśmiał się tym swoim cudownym głosem i odparł:
– Wiedziałem, że ci się spodoba. Za pięć minut wrócą one do normy. Jest to optymalny czas, który wystarczy im na dotarcie rurą do Tytanów. Akurat gaz zdąży ich uśpić i po problemie. W ogóle, co ci wpadło do głowy z takim pomysłem na prezent dla Slade'a?
– Po prostu chciałam mu wręczyć coś oryginalnego, a nie książkę, płytę z muzyką czy film. Nie mogłam wpaść na żaden konkretny pomysł, a że przypomniałam sobie teledysk do „Harder Better Faster Stronger", to uznałam, że zrobienie czegoś takiego jak tam będzie fajnym prezentem dla takiego człowieka jak Slade. – odpowiedziałam
– A to mi mówią, że jestem nienormalny. Znaczy wiadomo, Slade to dość specyficzny człowiek, więc na sto procent się ucieszy, ale i tak to wyjątkowo dziwny pomysł.
– No co? Trzeba być w życiu oryginalnym, a poza tym, skoro nie możemy zabić Tytanów, to chociaż sobie ich podporządkujemy.
– Nie no, rozumiem to, ale pomysł ogólnie miałaś dziwny.
– Przynajmniej Slade, oczywiście jeśli wszystko zadziała, otrzyma najoryginalniejszy prezent urodzinowy, jaki ktokolwiek komukolwiek mógłby dać.
– Okeeej...Ja już nie wnikam. W każdym razie, lepiej idź go realizować, bo za trzy dni urodziny Slade'a.
– Właśnie chciałam powiedzieć, że zamierzam iść to zrobić. No, ale dobra. Idę realizować mój cel. Cześć!
– Cześć!
[...]"
|Czy te kasztany serio nie mogłyby pogadać też o wszystkim i o niczym? Serio, to trochę zaczyna irytować, że gadają tylko o obecnej, przeszłej bądź przyszłej sytuacji. Powinni też gadać o dupie Maryni, abyśmy mogli się wczuć w ich relacje, których jak na razie nie widać.|
<Dodatkowo czy moja opkowa wersja nie mogłaby tego jedynie zaplanować i na przykład nie umieć tego stworzyć? To by coś do niej dodało, gdyby to Sebastian to zbudował, bowiem chociaż raz nie potrafiłaby czegoś zrobić. No ale nie, bowiem Mary Sue potrafi wszystko. -_->
*No i też jak oni to wszystko zbudowali? Nie zostało ani nie zostanie to przedstawione, więc mogę się przyjebać. To nawet w świecie serialu musiało być trudne do stworzenia, więc wyjaśnienie by się przydało. No ale oczywiście, że nie, bowiem to wymagałoby czasu i pomysłów, a nie o to chodziło.*
~*I czy Tristitii The Opkeł musi się absolutnie wszystko podobać? Naprawdę nie mogłaby skrytykować chociaż raz tego, co zrobił Slade lub Sebastian? To jest dziwne, że podoba jej się absolutnie wszystko, co stworzyli, bowiem jest hipernierealistyczne. W normalnym życiu normalnym jest, że krytykuje się różne rzeczy, bowiem nie wszystko musi się każdemu podobać.*~
~No i znowu ten tytuł piosenki mógłby być jedynie pochylony, a nie dodatkowo pogrubiony. Nie widzę w tym sensu, aby pogrubiać tytuły piosenek, skoro w normalnej historii wszystko jest pisane niepochyloną czcionką. Kursywa styknie. A i słowo „wieża" powinno być małą literą.~
|Brakuje też czynności, które wykonywaliby podczas tej rozmowy. Ja absolutnie nie uwierzę, że tak po prostu nic nie robili, a jedynie patrzyli się przed siebie. Plus gadali przez ten komunikator, więc Tristitia The Łopłopłopko na sto procent widziała, co Brother Blood Opko Version robił. Temu opku serio przydałaby się wreszcie dynamika, bowiem jak na razie jest nudne jak but.|
<Poza tym, brakuje też przemyśleń mej opkowej wersji. Powinna ona jakoś to komentować w myślach, no, nadal jesteśmy w narracji pierwszoosobowej. No a tutaj bez przemyśleń głównej postaci to tak chujowo dość, o czym niejednokrotnie się przekonaliśmy.>
*I na serio ten wątek z tym prezentem powinien być rozciągnięty na kilka rozdziałów. To po prostu nie ma sensu, że ten wątek tak po prostu zaczyna i kończy się w jednym rozdziale, szczególnie, że można byłoby z nim coś ciekawszego zrobić. No a jak pewnie się domyślacie, tutaj nie zrobiono tego.*
~*I generalnie ten dialog, w sumie tak jak i inne dialogi w tej historii, są nudne jak jasna cholera. A szkoda, bowiem to mogłyby być jedne z najciekawszych elementów.*~
832. „[...] „Co ty robisz?!"
„No co? Chcę po prostu uśpić Tytanów, co powinniście wiedzieć, jako iż chodzicie za mną codziennie. Jak lata temu Slade tak robił, to to zadziałało, więc dlaczego tym razem miałoby to być coś okrutnego?" – odpowiedziałam w myślach.
„Wiemy, co chcesz zrobić i nie nam wnikać w wasze relacje, ale czy ty wiesz, jaki gaz chcesz do nich wpuścić?"
„W sumie to nie. Biorę to, czego używał Slade."
„Powinnaś najpierw dowiadywać się, czego chcesz użyć. Ten gaz to cez. Slade po prostu użył wtedy odpowiedniej ilości, dlatego ich nie wybiło, ale teraz może ich zabić, czego nie chcesz obecnie zrobić, z tego co wiemy. A fakt, że był nieużywany już od jakichś dwóch-trzech lat temu nie pomaga. Teraz mogłabyś ich jeszcze łatwiej zabić. Jeśli już naprawdę chcesz kogoś uśpić, lepiej użyj chloroformu. Raz nie zrobi nikomu krzywdy."
[...]"
~Zaraz nas ten cringe zaleje i wszyscy tu utoniemy od jego nadmiaru. Serio, ten wątek z tymi duszami mógłby zostać ciekawie poprowadzony, ale jest jednym z najbardziej cringe rzeczy w tej historii pełnej hipernierealistycznych przygód. Dlaczego oni nie próbują jej odwieść od jej celu? Z tego co wiemy, to za życia byli po prostu normalnymi ludźmi, a po śmierci jak na razie nie zauważyliśmy, aby stało się coś, co zmieniłoby ich na złych. Dlatego to trochę dziwne, że nie próbują jej przekonać do zmiany zdania i też do odejścia od Slade'a.~
|Poza tym, ich wypowiedzi powinny być zapisywane od półpauz. To nadal rozmowa, to nic, że telepatyczna. No a w polskim rozmowy zapisuje się od półpauz.|
<No i też to nie dodaje do inteligencji mej opkowej wersji. Czemu ona robi to co Slade bez zastanowienia? Powinna też zauważać jego błędy, a nie bezgranicznie robić wszystko to co on. Serio zachowuje się jak jego fanatyczka, a że powodu nie ma, to nie pomaga.>
*Brakuje też czynności, które ta idiotka by wykonywała podczas tej rozmowy. Jasne, podążających za nią dusz nie widziała, ale sama na sto procent wykonywała jakieś czynności. Nie uwierzę, że tak stała i gapiła się przed siebie podczas gadania z nimi. Dawać dynamikę, kurła.*
~*No i też chloroform również jest dość chujowym wyjściem. Już lepiej eter, kiedyś był stosowany do wprowadzania pacjentów w narkozę. Obecnie tego się nie robi, bowiem skurwysyn jest cholernie łatwo wybuchowy, więc było dużo problemów z odpowiednim przygotowaniem sali operacyjnej i tak dalej. No ale Tristitia mogłaby użyć tej swojej niby inteligencji i jakoś wprowadzić go do wieży Tytanów tak, aby zbiornik nie kurwnął przypadkiem. A jakby kurwnął, to może mielibyśmy jakiś ciekawszy wątek. No ale nie, bowiem trzeba iść jak najbardziej liniowo się da.*~
~Jakichś przemyśleń tego paszczaka również brakuje. Nie uwierzę, że chociażby z perspektywy czasu w ogóle nie komentowała tej sytuacji. Powinno się postać rozwijać, to aż nie do pomyślenia, że Tristitia The NadOpko jest tak samo płytką idiotką, jaką była na początku tej szalonej opowieści.~
|I tak poza tym, to ten wątek nadal jest tak cringe, że aż szok.|
833. „Jednak, kiedy tak patrzyłam w tym kierunku, znowu usłyszałam w głowie głos jednego z pracowników, jednak tym razem wiedziałam, że był to głos Diatłowa:
„Jeśli to nie jest tajemnicą: Wiemy, że to ma być niespodzianka urodzinowa dla Slade'a, który nie jest do końca normalnym człowiekiem, co już nie raz udowodnił. Jednak, co ci strzeliło do głowy, aby coś takiego wymyślić I ZBUDOWAĆ?!"
„Hehe...Zainspirowałam się po prostu teledyskiem do piosenki Daft Punk „Harder Better Faster Stronger", w którym główne postacie również były tak przerabiane, jednak tam po prostu był jakiś facet, który chciał z nich zrobić członków jakiegoś zespołu, tylko nie wiem, czemu musiał ich omamić." – odpowiedziałam w myślach zgodnie z prawdą.
„... Rozumiem, że chciałaś być oryginalna i oryginalność weszła aż za bardzo?"
„Dokładnie"
W tym momencie, usłyszałam że westchnął on i rzekł:
„Ty i Slade jesteście siebie warci. Ale w sumie, kto normalny wchodziłby do wysadzonego reaktora?"
„Który sam wysadziłeś." – usłyszałam gdzieś tam z tyłu głowy inny głos jakiegoś innego pracownika.
„I gdyby nie my, to nawet jego szczątek by nie było i byłoby jeszcze gorzej." – usłyszałam znowu gdzieś tam z tyłu głowy głos jednego z tych pracowników, którzy niegdyś nie dopuścili do trzeciego wybuchu.
„A my musieliśmy likwidować skutki." – usłyszałam znów gdzieś tam z tyłu głowy głos jednego z likwidatorów.
W tym momencie, usłyszałam że cała reszta dusz się zaśmiała. Ale fakt, mieli rację, katastrofa w Czarnobylu była w głównej mierze winą Diatłowa. Ja też się w sumie zaśmiałam, no bo serio, to była prawda. Jednak, odpowiedziałam w myślach na pytanie mi zadanie:
„Slade kazał."
„Wiem, dlatego mówię, że jesteście siebie warci. Chociaż w sumie, ty nie chciałaś kaleczyć świata." – odpowiedział
Ale fakt, to tamto z tymi głowicami nuklearnymi mogłoby się na serio źle skończyć. Dobrze, że mnie wtedy o tym poinformowali, bo inaczej z tego świata mogłoby niewiele zostać."
~*Zaraz utonę od tego nadmiaru cringe, help. Zaczynając od mego najbardziej nielubianego momentu tego wybitnie długiego dialogu, to ile mam mówić, że zwalanie stuprocentowej winy za jebnięcie na KTÓREGOKOLWIEK z pracowników jest idiotyczne? Nawet na Anatolija, ale nie tylko na niego, generalnie na KTÓREGOKOLWIEK. Jasne, oni nie są bez winy, szczególnie Anatolij, no ale zwalanie stuprocentowej winy jest idiotyczne. Plus dodatkowo ten test, podczas którego reaktor wyjebał się w kosmos, miał być przeprowadzony wiele lat wcześniej oraz tamte modele RBMK-1000 miały jedną i tę samą usterkę. No a naciśnięcie przycisku AZ-5 powinno wyłączyć ten zasrany reaktor, no ale przez wiadomo jakie składowe wszystko poszło się jebać. Po prostu nie lubię, jak ktoś zwala stuprocentową winę za pierdolnięcie na któregokolwiek z pracowników, bowiem to jest debilne i pokazuje niedoinformowanie danego ludzia.*~
~Poza tym, oni serio powinni próbować ją odwieść od jej celu. W końcu nie są złymi ludźmi, nie widać, aby po śmierci zostali zmienieni na czysto złych. Właśnie dlatego powinni wiedzieć, aby próbować przekonać Tristitię The Mondzioł do zdradzenia Slade'a i przejścia na jasną stronę mocy. Normalnie w tym opku dawna Ramoninth zachowywała się, jakby to Slade i Brother Blood byli tymi dobrymi, a nie Tytani, a wszyscy wiemy, że jest na odwrót.~
|No i miło, że chociaż raz inne z dusz się udzieliły, a nie tylko jeden i ten sam typ. Powinno się to dziać częściej, ale jak wiemy to wymagałoby czasu i pomysłów, a nie o to dawnej wersji Ramoninth chodziło.|
<Czynności, które moja opkowa wersja by wykonywała też brakuje. Nie uwierzę, że tak tylko stała, coś robić powinna. Jeżeli była sama, to nikt by się na nią dziwnie nie patrzył, więc mogłaby nawet gestykulować. Dodatkowo powinno się dodać jej jakieś przemyślenia, chociażby z perspektywy czasu. Jak na razie wiemy tylko z prologu, że pisze z perspektywy czasu, a to co jakiś czas powinno się przypominać. No i też nadal jest płytka jak but, co nie pomaga, skoro jest narratorką i główną bohaterką w jednym.>
*W dodatku te rozmowy nadal powinny być zapisane od półpauz. To, że dialog jest telepatyczny, nie oznacza automatycznie, że przestaje być rozmową. No a w języku polskim rozmowy od półpauz się zapisuje.*
~*No i ten tytuł piosenki nadal powinien być jedynie pochylony, a nie dodatkowo pogrubiony. Pogrubienie serio nie jest tutaj potrzebne.*~
~I generalnie jest to typowy, nudny dialog jakich w tej historii jest od zarąbania, co nadal nie pomaga. Przez to nie ma co za wiele tutaj komentować, mimo iż ten akurat jest też cringe.~
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit fragmentów do analizy, to mamy na trzy dni spokój od tego cholerstwa.*~
*I dobrze, bowiem nasze dzisiejsze skupienie uwagi wynosi minus jeden.*
~*Nie dziwne, bowiem pogoda jest zjebana i nic się nie chce. Anyway, koniec.*~
~*|Mordy w kubły, dekle. xDDD| ;"""DDD*~
834. „[...] dwustupięćdziesięciosześciogigabajtowym [...]"
~*To najdłuższe słowo na dzisiaj jakie zobaczycie. Chociaż miło, że liczebniki pisane są tutaj słownie. To zawsze jakiś plus.*~
835. „[...] – Razem z Sebastianem postanowiliśmy zrobić z pozostałych przy życiu Tytanów twoich wiernych sług. [...]"
~Chyba powinno być, że postanowili zrobić z pozostałych przy życiu Tytanów jego wierne sługi. Chociaż co ja tam wiem, w Opkolandii wszystko jest możliwe.~
|Plus ależ oczywiście, że musiało im się udać. Bowiem gdyby nie potrafili tego jednak zrobić i musieli wymyślić jakiś inny prezent dla mego opkowego klona to byłoby to realistyczne. No ale jak widać idealizowanie bohaterów opka jak zwykle na propsie.|
<Brakuje też czynności, które moja opkowa wersja by robiła podczas tej wypowiedzi. Nie uwierzę, że tak stała i to mówiła, to nierealistyczne, no.>
836. „[...] Bez przesady, nie zawsze, bo jednak nie potrafiłam zrobić kompletnie wszystkiego, ale może faktycznie, często można było na mnie liczyć. [...]"
*Nie kłam, jesteś Mary Sue mimo iż się do tego nie przyznajesz. Jeżeli potrzebne jest, abyś coś zrobiła, to aŁŁŁtoreczka zawsze znajdzie najbardziej debilne wyjaśnienie tego, czemu akurat to potrafisz.*
~*Plus też ta skromność Tristitii The Opko jest irytująca. Niby skromność to cecha charakteru, ale jako iż Mary Sue zawsze takie są, to mogę się dojebać.*~
~No i też powinno się skrócić to zdanie. Jestem pewien, że dałoby się je podzielić na dwa i znacznie lepiej by się to czytało.~
837. „Obserwowaliśmy to około dwóch dni, tak szczerze mówiąc i mieliśmy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Szczerze, jednocześnie dziwnie i miło patrzyło się na to, jak Tytani niszczyli miasto, które niegdyś tak zaciekle bronili przed złem. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek to mogłoby być możliwe, ale jednak się udało. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy, tak jak i ta część naszego życia. Otóż, tego drugiego dnia, kiedy znowu staliśmy i obserwowaliśmy postęp Tytanów, nagle ujrzeliśmy na ekranie jakiś niewielki wybuch, a następnie owy zaczął się śnieżyć.
– Chwila, co jest? – spytałam ze zdziwieniem.
– Cholera, kompletnie zapomniałem. Przecież są jeszcze Tytani Wschodu. To pewnie ich wina. – odpowiedział Slade.
Tytani Wschodu? Nie słyszałam nigdy o takiej grupie superbohaterów, jednak skoro Slade o nich wspominał, to może faktycznie istnieli. Jednak, nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż nagle usłyszeliśmy huk dochodzący od strony drzwi. Nie zdążyłam zareagować, gdyż nagle ogarnęła mnie ciemność."
|A może zamiast stać jak te kołki i tak patrzeć, to też byście coś robili? Nie wiem co prawda co, ale na sto procent dałoby się wymyślić im jakąś inną czynność, która miałaby sens w tym momencie. Takie wieczne stanie i jopienie się w monitory tylko pokazuje, że dawnej Ramoninth nie chciało się trochę pomyśleć.|
<Poza tym, no miło, że Tytani Wschodu się pojawili, ale kurła szkoda, że tylko teraz, bowiem akurat byli potrzebni. Mogliby oni jeszcze kilka razy się pojawić, aby nie było, że są teraz, bowiem fabuła tego potrzebuje. Co prawda byłoby ciężko, bowiem sami Tytani Wschodu to słabiaki, których mocniejszy podmuch wiatru mógłby zmieść z planszy, ale coś dałoby się wymyślić. Zawsze można by ich jakoś podboostować, na przykład dodając im lepszego członka.>
*No i czy na serio Tristitia Opko Version nie mogłaby słyszeć o Tytanach Wschodu? Wiem, że to jest odłam Młodych Tytanów, więc mogą nie być tak popularni jak ich koledzy, ale chociaż trochę powinni. No po prostu widać przez to, że Tristitia The NadOpko ma na wszystko wyjebane i niczym się nie interesuje, co nie pomaga w polubieniu jej.*
~*No i czy nie moglibyśmy dostać walki, a nie od razu Tristitia The Opkeł została ogłuszona? Widać, że ewidentnie pisałam to na siłę, co nie pomaga. Ja jebe, opowiadań nie powinno się w taki sposób pisać, bowiem przez to nie da się wczuć w historię.*~
~Brakuje też jakichś większych przemyśleń głównej pierdoły na ten temat. Powinna jakoś się zastanawiać nad tym wszystkim, szczególnie kiedy dowiedziała się o istnieniu też innej grupy superbohaterskiej. Brak przemyśleń w narracji pierwszoosobowej ewidentnie nie pomaga w polubieniu głównej postaci.~
|No i brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Ja wiem, że ich debata jest krótka, ale akurat podczas takiej zazwyczaj chociaż jakoś się gestykuluje.|
<No i też Slade i moja opkowa wersja powinni rozmawiać przez ten czas też o dupie Maryni. Jak mamy uwierzyć w ich relacje, skoro gadają tylko na rzeczy związane z fabułą, a o niczym innym nie pogadają?>
*I generalnie ten fragment najlepiej podkreśla zjebanie tej historii.*
838. „[...] Kiedy usiadłam w miejscu, w którym leżałam, ujrzałam że byłam w celi więziennej. Suuuper. Już któryś raz w życiu byłam w więzieniu. Normalnie moi rodzice byliby ze mnie dumni, gdyby tylko obchodził ich mój los. W ogóle, ciekawe czy moja mama jeszcze żyła, bo ojciec wiadomo, że nie. Tak nagle przeszło mi to przez myśl, ale skoro miała mnie gdzieś tyle lat, to sądzę, że teraz też tak było."
~*No do blyata, to się na serio robi nudne. Czy nie dałoby się wymyślić innego wątku, a nie wieczne trafianie głównych bohaterów do więzienia? Jasne, przez tak długi czas jaki mijał w historii mogliby kilka razy jeszcze trafić do pierdla, ale tego ewidentnie jest za dużo. To idealnie pokazuje, jak bardzo nie chciało mnie się pisać tego FanFiKKKtion, ale mimo to robiłam to na siłę.*~
~Plus to wina Tristitii The Łopłopłopko, że znowu trafiła do więzienia. Zawsze mogła zdradzić Slade'a i przejść na jasną stronę mocy, ale oczywiście tego nie zrobiła. Także nie ma prawa narzekać, bowiem sama wybrała takie życie.~
|Miło też, że chociaż raz zastanowiła się, co tam się z jej matką działo. W sumie szkoda, że jej matka musi ją mieć w dupie jak to rasowe opka mają w zwyczaju. Jakby nie mogła się kilka razy pojawić i na przykład byłaby istotna w jakimś wątku. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a dawnej wersji Ramoninth nie o to chodziło.|
<Mogłaby też moja opkowa wersja mieć więcej przemyśleń w związku z tym, że trafiła do paki. No ale oczywiście, że nie, bowiem czemu mielibyśmy polubić główną postać w narracji pierwszoosobowej, c'nie?>
839. „Kiedy to sobie uświadomiłam, chwyciłam kraty, spuściłam wzrok i rzekłam:
– Cholera. To moja wina. To wina moja i Sebastiana Chcieliśmy zrobić dobrze, ale oczywiście nie wyszło. I jeszcze nie mamy możliwości ucieczki.
– To nie wasza wina. Nie mogliście przewidzieć tej sytuacji, zważywszy na to, że nie wiedziałaś o istnieniu Tytanów Wschodu. Jednak teraz, musimy znaleźć inny, ludzki sposób ucieczki. – odrzekł Slade.
W sumie, może miał rację. Nie zamierzaliśmy tutaj spędzić większej części naszego życia. Chwilę potem, zaczęliśmy szukać jakiegoś sposobu ucieczki. W końcu w tym miejscu przed nami na sto procent było wielu ludzi i nie sądzę, aby wszyscy grzecznie odsiedzieli tyle, ile musieli."
|Ile się mamy powtarzać, że Tristitia The Zjeb powinna trafić do więzienia dla kobiet? Więzienia są w końcu podzielone na męskie i żeńskie i to ma sens. No ale aŁŁŁtoreczka oczywiście nie może pozwolić, aby jej ukochana OC miała jakieś utrudnienia w życiu.|
<Poza tym, tak na dobrą sprawę obecny stan rzeczy był winą i Slade'a, i mej opkowej wersji. Absolutnie nie robili nic, aby zapobiec przybyciu Tytanów Wschodu. Zawsze opkowy Slade mógłby powiedzieć mej opkowej wersji o ich istnieniu i mogliby próbować ich zategesić, nim ci uwolniliby Tytanów normalnych. No ale nie, bowiem to miałoby sens, a nie o to w tym opku chodzi.>
*Brakuje też przemyśleń głównej Mary Sue. Powinna jakoś to wszystko komentować, szczególnie, że z tego co da się zorientować to ta scena miała wywołać w czytelniku jakieś emocje. No ale w narracji pierwszoosobowej bez przemyśleń głównej postaci to po prostu nie działa.*
~*Brakuje też czynności, które by robili podczas tej rozmowy. Nie uwierzę, że podczas wypowiadania tylu słów absolutnie nic nie robili. No kurde, dynamika i realizm są potrzebne tej historii jak cholera.*~
~Także po trzecim zdaniu w wypowiedzi Tristitii The NadZjeb brakuje kropki.~
|I w sumie ta scena jest nudna jak ta cała historia, mimo iż z tego co da się zorientować, to miała wywołać w czytelniku jakieś emocje.|
840. „[...] To było aż nieprawdopodobne, bo w końcu podejrzewaliśmy, że inni więźniowie jakoś musieli stąd uciec, no chociaż jeden więzień i powinien on jakoś ukryć miejsce, w którym znajdowało się wyjście z więzienia. [...]"
<No tak, ale cele też muszą być jakoś konserwowane, bowiem to część budynku jakim jest więzienie. No a podczas konserwacji ewentualne dziury i tunele powinny zostać zalepione, aby inni więźniowie nie uciekli. No i też dlatego, aby nie stanowiło to zagrożenia dla konstrukcji budynku, ale to logiczne. Właśnie dlatego nie mogliście nic znaleźć.>
*Poza tym, czy chociaż RAZ w życiu głównym bohaterom nie mogłaby się nie udać ucieczka? To dodałoby jakiś ciekawszy wątek oraz postacie nie byłyby wyidealizowane. Dwie pieczenie na jednym ogniu, no ale nie.*
~*Także to zdanie ewidentnie powinno się skrócić, bowiem jest za długie. Na sto procent dałoby się je skrócić i łatwiej by się je czytało.*~
841. „[...] Aż w końcu wpadł mi do głowy dość dziwny pomysł i były w sumie małe szanse, aby udało się go zrealizować. [...]"
~Ale oczywiście musi jej się to udać, bowiem inaczej nie byłaby Mary Sue. Czy na serio nie mogłaby dostać jakiegoś utrudnienia w swoim życiu? To jest po prostu hipernierealistyczne, że postać nie ma żadnych utrudnień.~
~*Serio muszę napisać Retconningowy remake tej historii. Będzie to znacznie lepsze od oryginału.*~
~To wiadome, wszystko byłoby lepsze od tego FanFiKKKtion.~
842. „[...] – Słuchaj, mam pomysł. Może jakoś spróbuję przecisnąć się przez te kraty, na tyle na ile to możliwe, po czym przemienię się w niematerialnego orła, bo z tego co wiem to tylko ściany celi więziennej blokują moje zdolności i tak stąd uciekniemy? – zaproponowałam
– Heh, trochę głupi pomysł – tu nieco pobłażliwie się zaśmiał – sądzisz, że to zadziała? Choćbyś była nie wiadomo jak chuda, nie sądzę, aby to było możliwe. – odparł
– Spróbować nie zaszkodzi. Chcesz tu siedzieć całą wieczność?
– No w sumie...
– Właśnie. Kto nie próbuje, ten nie ma.
[...]"
|
Jak można było wpaść na taki idiotyczny pomysł i nie zauważyć, że nawet jak na świat serialu jest to szczyt idiotyzmu? Przecież to logiczne, że takie coś jest niemożliwe, bowiem kraty w celach więziennych są tak ustawione, aby uniemożliwić ucieczkę.|
<Poza tym, czemu tylko ściany cel więziennych blokują nadprzyrodzone zdolności? Powinny je blokować wszystkie ściany w więzieniu, bowiem inaczej jakby na przykład prowadzono danego więźnia na widzenie, to mógłby łatwo spierdolić, gdyby miał odpowiednie moce. To nie ma sensu i widać, że jest tylko po to, aby ponownie ułatwić głównym postaciom życie.>
*Miło też, że mamy chociaż jeden dopisek tego, co, w tym wypadku, Slade robił podczas wypowiedzi. Szkoda tylko, że tych dopisków więcej nie ma, a powinno. Wszakże to dodałoby dynamiki i realizmu, które temu opku na serio są potrzebne.*
~*Przemyśleń tej opkowej parówy też brakuje. Nie uwierzę, że w żaden sposób nie komentowała tego wszystkiego w myślach chociażby z perspektywy czasu. Mogłaby ze swej obecnej perspektywy zauważyć na przykład, że ten plan to szczyt debilizmu. To już coś dodałoby do postaci, no ale oczywiście, że nie. To nie tak, że powinniśmy móc polubić główną postać.*~
843. „Męczyłam się chyba jakiś kwadrans, co jakiś czas wiadomo, przerywając, gdyż byłam tylko człowiekiem i co jakiś czas musiałam nabrać nowego powietrza. No, ale po tym kwadransie udręki, udało mnie się na tyle wyjść z celi, aby moje moce zadziałały. Od razu, przemieniłam się w niematerialnego orła, co jak podejrzewałam, zadziałało. W tym momencie, podleciałam do Slade'a i, że tak powiem, „wchłonęłam" go do siebie, czyli po prostu otoczyłam go niebieską barierą, umożliwiając sobie tym przetransportowanie go do bazy we wnętrzu orła. Po zrobieniu tego, wyleciałam poza więzienie i udałam się w kierunku bazy."
~
Na serio, jak bardzo pierdolniętym trzeba było być, aby coś takiego wymyślić i myśleć, że by to zadziałało? Nawet jeżeli Tristitia The Dziwka byłaby anorektyczką, to i tak nie powinno jej się to udać. Wszakże kraty celi powinny być ustawione tak, aby uniemożliwić ucieczkę, nie ważne jak szczupłym byłby więzień. Plus głowa nigdy nie powinna dać rady jej się przecisnąć.~
|Dodatkowo dlaczego nie mogłaby się mylić i na przykład supermoce poza celą również by nie działały? To by dodało ciekawszy wątek oraz dzięki temu główna idiotka nie byłaby aż tak wyidealizowana jak jest teraz. Jakby nie można było pisać ten rozdział kilka dni, a nie wszystko w jeden. Rzadko rozdziały pisane w jeden dzień wychodzą dobrze.|
<Powinna też jakoś komentować w myślach to, że jej się udało. Z perspektywy czasu najbardziej powinna jakoś odnosić się do tego, jakim cudem taki hipernierealistyczny plan ucieczki zadziałał. No ale wtedy nie byłaby płytka jak kałuża, a ewidentnie nie o to chodziło.>
*Poza tym, czy oni nie mogliby być potem ponownie złapani i znowu wsadzeni do więzienia? To by było ciekawsze, bowiem nie byłoby tak schematyczne jak wszystkie wątki w tej historyjce pełnej hipernierealistycznych przygód.*
~*No i ten fragment jest idealnym przykładem tego, że w tym turbo opku wszystko wciskane jest na siłę, aby nie trzeba się było zastanawiać jak pociągnąć realistycznie akcję.*~
844. „[...] ciągle nie mogłam uwierzyć, że ten plan zadziałał. [...]"
~Nie martw się, my też nie możemy uwierzyć jak bardzo pierdolnięta była dawna wersja Ramoninth.~
845. „[...] – Widzisz? Nawet taki pozornie głupi plan zadziałał!
– No nadal jestem pod wrażeniem, jak ci się to udało. Ja bym chyba nie dał rady się na tyle przecisnąć przez kraty. – odparł
– Bo nie jesteś tak szczupły jak ja, tylko umięśniony.
Po tym zdaniu, spojrzał na mnie z zażenowaniem. Widząc to, szeroko uśmiechnęłam się i skomentowałam zaistniałą sytuację:
– No co chcesz, taka prawda.
– Dobra, nie ważne. Zostawmy tę sytuację w spokoju. Najważniejsze, że udało nam się wydostać. – odparł
– A co? Zazdrościsz?
– Co? Nie! Czemu miałbym zazdrościć ci tego, że jesteś szczupła?
– A ja wiem? Ty ogólnie normalny nie jesteś.
– Wiem i jest mi z tym całkowicie dobrze. Poza tym, ty też za normalna nie jesteś.
– EJ!
W tym momencie, Slade zaśmiał się i rzekł:
– No co? Taka prawda.
– Dobra, nie ważne. W każdym razie, co teraz zamierzamy zrobić? – spytałam
– Teraz zajmę się tworzeniem jakiegoś nowego, misternego planu podboju miasta.
– A, no tak. Cały ty. Ale OK, skoro masz już pomysł.
[...]"
|Ja pierdolę, jakie te rozmowy są sztuczne. Czy oni na serio nie mogliby dłużej pociągnąć danego tematu, a nie tak ot tak go zbywają i idą do kolejnego? W rzeczywistości rozmowy bardzo rzadko tak wyglądają. Powinni jeden temat dłużej pociągnąć i dopiero potem przejść do następnego. No i też powinni więcej gadać o dupie Maryni, abyśmy mogli łatwiej uwierzyć w ich wzajemne relacje.|
<Poza tym, ciągle nie mogę uwierzyć, że moja opkowa wersja tak po prostu przecisnęła się przez kraty. Nie powinna mieć takiej możliwości, bowiem po pierwsze głowa by jej się nie przecisnęła, a po drugie kraty w celach więziennych są odpowiednio stworzone. To jest niemożliwe nawet jak na świat Młodych Tytanów. No i dodatkowo jest to dalsze idealizowanie mej opkowej wersji, co nie pomaga.>
*Także ta ich rozmowa jest typową, opkową rozmową. Jakby nie mogła być chociaż minimalnie realistyczna. Kto w rzeczywistości w taki sposób gada? Z tego co można było się domyślić, to ten dialog miał być humorystyczny, ale jak zwykle coś nie pykło.*
~*Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Zostało niejednokrotnie udowodnione, że moja dawna wersja potrafiła pisać dopiski. Dlaczego więc nie robiłam tego częściej? To by jakoś wzbogaciło tę historię oraz dodałoby jej realizmu, co jest potrzebne.*~
~Przemyśleń Tristitii The Śmietnika również brakuje. Ciężko jest uwierzyć, że ona absolutnie nie miała żadnych przemyśleń na te tematy. Tak się nie da, no, człowiek zawsze o czymś myśli. No a w narracji pierwszoosobowej przemyślenia są wręcz wymagane.~
|Miło chociaż, że dialogi zapisywane są od półpauz w dalszym ciągu. To jest takie opko, że należy w nim szukać nawet drobnych plusów.|
846. „[...] A, że planował to wszystko cztery miesiące, to tylko potęgowało moją ciekawość, zważywszy na to, że nie dawał mi żadnego nowego zadania. [...]"
<Czy Slade naprawdę nie mógłby mówić mej opkowej wersji co planował? W końcu po tak długim czasie, przez który go nie zdradziła, powinien zacząć jej ufać. Tak po prostu nie da się uwierzyć, że są w innej relacji niż uczennica – mistrz.>
*To zdanie też jest cholernie długie. Powinno się je podzielić na pół, wtedy byłoby znacznie lepsze do czytania.*
~*No i też Tristitia The Śmieć powinna mieć mimo wszystko jakieś przemyślenia. Mogłaby na przykład wysnuwać hipotezy co tam Slade planował, to już by coś do postaci dodało. Mogłoby się też okazać, że przypadkowo któraś z jej hipotez okazałaby się prawdziwa. Powinna zacząć używać ewidentnie nieużywanego przez nią mózgu.*~
847. „[...] „Co on może przede mną ukrywać? Czy to coś niebezpiecznego? Skoro nie chce mi o tym powiedzieć, to nie zdziwiłabym się, gdyby tak było."
„Nie, to na szczęście nie jest nic niebezpiecznego. Bardziej, no co by nie było, ciekawego i ciężkiego do zrealizowania." – usłyszałam w głowie odpowiedź jednego z duchów pracowników.
„I w sumie stoi na pograniczu niemożliwości." – dopowiedziała kolejna z dusz.
„Eee, Slade jest jebnięty. On wszystko potrafi." – skomentowałam
„Wiemy, zdążyliśmy się o tym przekonać już niejednokrotnie." – odparł ten sam duch, który odezwał się jako pierwszy.
[...]"
~Bowiem jak widać robienie ze Slade'a Gary'ego Stu jak zawsze na propsie. Czy on nie mógłby wymyślać jakichś realistycznych i możliwych normalnie do zrealizowania planów? Ja wiem, że dawna Ramoninth miała NadFazę na Slade'a, ale powinna pisać go zgodnie z kanonem. Wtedy byłby ciekawszy, a nie.~
|No i serio, czemu oni nadal się jej trzymają? Zrobiła to, co nie dawało im spokoju, powinni odejść jak w każdym innym dziele z tego typu wątkiem. Gdyby dano powód, dlaczego się jej trzymają to bym się nie czepiał, ale bez tego...|
<Poza tym, czy oni nie mogliby jej powiedzieć, co planował Slade? To raczej nie tajemnica, bowiem po następnych fragmentach da się wywnioskować, że Tristitia The Kurwa również będzie miała swój udział w realizacji tego planu. Dlaczego nikt nie ufa mej opkowej wersji? Po tylu latach w końcu ktoś powinien.>
*Plus te wypowiedzi nadal powinny być zapisane od półpauz. To nadal rozmowa, mimo iż telepatyczna, a w naszym języku dialogi zapisuje się od półpauz.*
~*Czynności, które Tristitia The Szmira by wykonywała podczas tej rozmowy też brakuje. Jasne, dusz nie widziała, ale ona sama powinna jakoś gestykulować lub chociaż coś robić. No ale po co historii realizm, c'nie.*~
~No i też czy nie mogliby pogadać również o wszystkim i o niczym? Skoro te wszystkie dusze z nią zostały, to pomiędzy nimi a Tristitią The Szmatą powinna jakaś relacja się nawiązywać. Aż się wierzyć nie chce, jak to turbo opko jest chujowo napisane.~
|Plus gdyby było to coś niebezpiecznego, to raczej powinni jej o tym powiedzieć. Znowu mamy dowód na to, że wbrew temu co się mówi, Tri The Opko jest głupia jak but.|
848. „[...] horrendalnie [...]"
<Ło kurwa, co to się stało, że takie profesjonalne słowo pojawiło się w opku? O.O>
*Trzeba zapamiętać ten moment, bowiem taki Nadcud może się już nie pojawić. ***.****
849. „[...] Obok tego, stał stolik z jakimś świecącym jasnym, białym światłem urządzeniem, podpiętym do owej lunetopodobnej machiny."
~*Czy w tym magicznym świecie pełnym hipernierealizmu nie istnieją inne kształty poza podobnym do lunety? Widać tu straszne lenistwo też w tym, że wszystkie maszyny, które tworzył Slade, mają taki sam kształt.*~
~Ewidentnie powinnaś nie pisać przeciętnego rozdziału w jeden dzień, tylko w kilka i porządnie zaplanować to FanFiKKKtion, a nie. Mogłabyś opisać nawet jakieś urządzenie z grafiki sci-fi, jeżeli nie miałaś pomysłu. Inaczej po prostu widać lenistwo dawnej ciebie.~
~*Też nie rozumiem, czemu pisałam tę historię wtedy, kiedy mnie się nie chciało. Mogłam zostawić ją na kilka miesięcy i dopiero do niej wrócić, no ale najwidoczniej byłam NadNiedojebana.*~
~Niestety i teraz musimy się z tym męczyć. ;=;~
~*Wiem, nie jestem dumna z dawnej siebie. >.<*~
850. „[...] Mimo kradzieży prądu ty zapewne nie odczułaś różnicy, gdyż na początku, jako test, stworzyłem inną machinę, która teraz zasila naszą bazę. [...]"
|A przepraszam ja cię panie bardzo, czy nie zostało ustanowione, że pod bazą mego opkowego klona znajduje się zdalnie sterowany reaktor? To on powinien w takim wypadku dawać prąd w bazie.|
<Niespójności są tym, co kochamy. ;=;>
~*Ewidentnie trzeba spalić dawną mnie.*~
~K~
~*Jak się napalił, dekl. xDDD*~
~Hehe ;"""DDD~
851. „[...] – Umiałabyś, umiałabyś. To wcale nie jest takie trudne. Wystarczy tylko- [...]"
<A nie mogłaby nie umieć? To nie byłaby wtedy wyidealizowana, a taka jest jak do tej pory. Serio, czy nie można stworzyć normalnej postaci, a nie wiecznie robić ze wszystkich Mary Sue i Garych Stu?>
*Z Slade'a też nie powinno się robić Gary'ego Stu. On również powinien nie umieć czegoś zrobić, to uczyniłoby go realistycznym. Serio, to się nudne robi, że postacie są aż tak wyidealizowane.*
~*Generalnie ta historia robi się taka nudna, że aż komentarze się kończą.*~
~Niestety, a to nie jest dobry znak.~
852. „[...] Po tym dialogu, [...]"
|Ja pierdolę, znowu profesjonalne słowo w opku? To ewidentnie jakiś świąteczny cud, mimo iż święta zaczynają się dopiero jutro. O.O|
<Serio trzeba zapamiętać i ten moment, to może się prędko nie powtórzyć. *.*>
853. „Niestety, pech chciał, że owa machina tylko zatrząsnęła się, wydała kilka dźwięków iskrzenia, po czym, bez uruchomienia się, wybuchła. [...]"
*Ja jebe, znowu? -___- To naprawdę się nudne robi, bowiem ten wątek również jest przeruchany w tej historii. To oraz trafianie głównych postaci do więzienia bądź szpitala już się przejadło w tym FanFiKKKtion. Zawsze dałoby się coś oryginalnego wymyślić.*
~*Miło jednak, że mimo powtarzanego wątku Slade chociaż raz zrobił coś źle. Dzięki temu przynajmniej raz nie jest idealizowany, a to już sukces i ewidentny plus tego opka.*~
~Ale tak to faktycznie przydałoby się wymyślić jakiś inny wątek. Mogłaby po prostu się nie włączyć, ale nie wybuchać, no. Oryginalność nie boli.~
|Zdanie też powinno się skrócić, bowiem jak na razie jest zbyt długie. Kiedyś były przesadzone zdania pojedyncze, potem złożone...Jakby nie można było tego wypośrodkować.|
854. „[...] – I widzisz, co żeś narobiła? Przez ciebie nasz plan nie zadziałał!
– Przeze mnie? To ty całe cztery miesiące go tworzyłeś, nawet nie chcąc mi powiedzieć, co robisz oraz teraz to ty chciałeś włączyć to ustrojstwo. – odparłam
– Tak, bo może teraz to moja wina, że nie zadziałało?!
– A i owszem, że twoja, bowiem nawet nie pozwoliłeś mi sobie pomóc w tym planie. To nie moja wina, jeśli o to ci chodzi, bo nawet nie powiedziałeś mi, co planujesz.
– Bo nawet nie pytałaś!
– Nie pamiętasz, czy nie chcesz pamiętać? Pytałam cię wielokrotnie, ale ty ciągle zatajałeś to przede mną. Nawet nie miałam możliwości aby ci pomóc lub aby zadzwonić po Sebastiana!
– Najpierw zawiniłaś, a teraz zwalasz swoją winę na mnie?!
– Czym ja niby zawiniłam, człowieku?! Powtarzam już któryś raz, że NIE DAŁEŚ mi możliwości pomocy tobie!
[...]"
~*Slade tutaj ewidentnie zachowuje się jak ._.Laktoza.Bez.Masla._. z SameQuizy, która uważa, że nie mam prawa komentować negatywnie quizów innych, bo nie mam quizu na stronie głównej. Plus najpierw mówi jedno, a potem się wypiera i mówi, że to ja piszę nie na temat. No a tego typu zachowanie jest żałosne, więc sorki opkowy Slade, ale cringe cię nie ominął. Zaczynając od początku, ta kłótnia serio wygląda jak kłótnia dwójki dzieci. Slade powinien ogarnąć, że Tri The Łopłopłopko nie mogła tu zawinić, bowiem nawet nie powiedział jej co planuje. Nie mógłby jak dorosły zrozumieć swój błąd?*~
~No i też czemu to wszystko przed nią zatajał? Jak mamy uwierzyć, że traktują się jak rodzinę, skoro opkowy Slade nie chce mówić Tri Opko Version co planuje? On po tylu latach powinien jej ufać.~
|No i ewidentnie mój opkowy klon zachowuje się jak dziecko. Powinien zrozumieć, że Tri The Opko nie miała możliwości mu pomóc, a nie zwala swoją winę na innych. To jest tak żałosne, że aż słów brakuje.|
<Plus wątek bezsensownej kłótni też już był, więc ewidentnie widać, że to jest powtarzane, bowiem aŁŁŁtoreczce nie chciało się wysilić i wpaść na coś oryginalnego.>
*Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Podczas kłótni zawsze się chociażby żywo gestykuluje, nikt normalny nie kłóci się z kimś stojąc jak ten kołek. No a zostało udowodnione, że dawna wersja Ramoninth umiała dodawać dopiski po wypowiedziach. Powinno więc to pojawiać się częściej, a nie tylko od święta.*
~*Brakuje również przemyśleń opkowej Tri. Powinna jakoś to wszystko komentować. Na przykład z perspektywy czasu mogłaby zauważać bezsensowność tej kłótni oraz to, że opkowy Slade zachowywał się jak dziecko. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a mojej dawnej wersji ewidentnie nie o to chodziło.*~
~I po prostu widać, że ten dialog jest żałosny jak jasna cholera, mimo iż da się wywnioskować, że miał być emocjonalny.~
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit stron z fragmentami, to mamy od tego spokój na trzy dni.*~
~*|Zamknąć ryła. xDDD| ;"""DDD*~
855. „[...] Kłóciliśmy się na ten temat może bite pół godziny, a od pewnego momentu do naszej kłótni doszło wyzywanie drugiej strony. Na szczęście nie doszło do wypominania przeszłości, czy do najeżdżania na rodziny, ale i tak z perspektywy czasu sądzę, że zachowywaliśmy się wtedy jak dzieci z podstawówki kłócące się o jakąś błahostkę. Slade uważał, że porażka była moją winą, ale w końcu on sam nie dał mi sobie pomóc, więc jakim cudem ja mogłabym być winna? Jednak, w końcu, on powiedział słowa, które mnie zabolały. Znaczy nieco mniej niż dotknęłyby mnie kiedyś, bowiem uczyłam się radzić sobie z własną wrażliwością, ale nadal bolały one:
– Wiesz co? Żałuję, że cię poznałem. Ty wszystko psujesz i nic nie potrafisz zrobić dobrze! Jesteś beznadziejna!
W tym momencie, do moich oczu napłynęły łzy, a ja sama odwróciłam się i, odbiegając do pokoju ze łzami w oczach krzyknęłam na odchodne:
– Nienawidzę cię!
A następnie pobiegłam do mego pokoju."
~*
Dobrze tak suce. XD Nikt normalny nie lubi Tristitii The Opko, no. No ale przechodząc do analizy, to miło, że chociaż raz, przynajmniej w jednym zdaniu, ta Mary Sue skomentowała sytuację z perspektywy czasu. Powinno być tego więcej, aby jeszcze lepiej dało się odczuć, że to wszystko działo się z perspektywy czasu. No i to też fakt, że zachowywali się jak dzieci. Jak już się kłócili, to mogliby to robić jak faktyczne kłócące się dorosłe osoby.*~
~No i szczerze? Mimo iż wiadomo, że w tym przepełnionym NadOOC FanFiKKKtion Slade nie myślał tak, jak się wypowiedział podczas tej kłótni, to ma rację. Tristitia The Łopłopłopko faktycznie tylko zawadza oraz jest głupia jak but. No i jest turbo Mary Sue, co nie pomaga.~
|Poza tym, czy ta kłótnia nie mogłaby dłużej być w formie dialogów? Może zobaczylibyśmy lepiej jak się kłócili, a nie od razu mamy blok tekstu. Jasne, skoro tak długo się kłócili to nie dało się uniknąć bloku tekstu, ale wypadałoby się postarać, aby dialogi trwały dłużej. To dodałoby coś do postaci, no.|
<Brakuje też więcej przemyśleń mojej opkowej wersji. Powinna więcej swoich przemyśleń opisywać, choćby właśnie z perspektywy czasu. Może wreszcie dzięki temu dostalibyśmy rozwój postaci, co wreszcie by się przydało, a nie.>
*No i brakuje również czynności, które wykonywaliby podczas tych dwóch wypowiedzi. Serio nie jestem w stanie uwierzyć, że chociaż nie gestykulowali w żaden sposób. Podczas kłótni zawsze się jakoś żywo gestykuluje i to jest normalne.*
~*I generalnie ten fragment wygląda jak typowa, nudna kłótnia w tym opku, co nie pomaga.*~
856. „[...] – Tri? Co się stało, że dzwonisz do mnie za pomocą telefonu, a nie komunikatora? – spytał słyszalnie zdziwiony.
Fakt, dawno nie rozmawialiśmy ze sobą za pośrednictwem komórki, tylko ciągle przez ten komunikator. No, ale po jego pytaniu, odpowiedziałam:
– Po prostu leżał najbliżej. W ogóle...Błagam, spotkajmy się dzisiaj...
– Znowu kłótnia z Sladem? – spytał
– Tak...Tylko tym razem bezpodstawnie zwalił swoją winę na mnie.
– No OK, tylko gdzie i o której?
– Może w tym parku, co zwykle. A która godzina ci pasuje?
– Może być nawet teraz.
– OK, to jak masz czas teraz, to najlepiej niech będzie teraz.
– OK. To do zobaczenia za chwilę.
– Do zobaczenia.
[...]"
~Kurde no, czy chociaż raz Brother Blood nie mógłby być NadOOC? To zachowanie jego w tym FanFiKKKtion kompletnie nie pasuje do jego charakteru. Jakby nie można było stworzyć własnego złoczyńcę i pokazać jego wady i zalety, to nie byłoby to kaleczeniem kanonicznej postaci.~
|No i czy on chociaż raz nie mógłby nie mieć czasu w danym momencie? Jakby umówili się na za godzinę bądź na za dzień, to byłoby realistyczne. No ale jak wiadomo, dla głównej bohaterki opka nie może pojawić się żadne utrudnienie w życiu.|
<I też, czy oni nie mogliby spotkać się gdzieś indziej? Jak spotyka się ze znajomymi to nie robi się tego zawsze w tym samym miejscu. Czasem spotyka się gdzieś indziej i jest to normalne. Tutaj wygląda to tak, jakby dawna Ramoninth nie chciała wymyślać nowych miejsc w Jump City.>
*Znowu mamy też źle odmienione imię Slade'a. Czy naprawdę nie można by tego poprawić po napisaniu rozdziału? Dawna Ramoninth udowodniła, że potrafiła poprawnie odmieniać imiona postaci, więc powinna to dalej robić.*
~*Miło też, że opkowy Sebastian stał się domyślny i wiedział, że znowu kłótnia się wydarzyła. To dodaje coś do postaci.*~
~Brakuje również czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Znaczy obecnie Tristitia The Turbo Opko nie widziała swego zioma, więc nie mogła wiedzieć, co on robił. Jednak sama powinna coś robić, jak to zwykle wykonuje się podczas rozmowy telefonicznej. Tak po prostu widać, że aŁŁŁtoreczka pisała tę historię na siłę.~
|Przemyśleń opkowej Tristitii też jest za mało. Znaczy w tym wypadku nie musiałaby nie wiadomo ile myśleć, ale chociaż trochę przemyśleń by się przydało. Może dzięki temu to jedno zdanie nie wyglądałoby jak pisane na siłę.|
<I generalnie to typowa, nudna rozmowa jakimi to opko jest wypełnione. Meh.>
857. „[...] – To mów, co się tam u was znowu stało.
Po czym zaczęliśmy iść przed siebie. Ja natomiast, opowiedziałam o dzisiejszym zajściu, a że nie było ono długie to opowieść nie zajęła mi dużo. Kiedy skończyłam, dodałam:
– Wiesz może, dlaczego Slade tak zwala winę na mnie, nawet jeżeli to, tak jak w tym wypadku, nie jest i nie mogłoby być moją winą?
– Nie mam pojęcia. Wiesz, Slade to specyficzny człowiek, ale tym razem faktycznie przesadził. W końcu ty tutaj niczym nie zawiniłaś, bo i nie miałaś jak. – odpowiedział
– Właśnie to wiem...I jeszcze musiał mi wypomnieć, że jestem beznadziejna oraz, że żałuje iż mnie poznał...
– Wiesz, ludzie w złości mówią różne rzeczy. Zapewne on tak naprawdę nie myśli, tylko po prostu wtedy był wkurzony.
– Wiem, ale to mimo wszystko boli.
– Wiem, domyślam się i nie dziwi mnie to. Spróbuj odczekać jakiś czas i z nim porozmawiać. Jako iż Slade to inteligentny człowiek, to powinien zrozumieć swój błąd.
– A jak go nie zrozumie i wszystko zostanie tak, jak jest teraz?
– Szczerze, wątpię. Pamiętasz twoją pierwszą misję z Sezorisem i to, co się później stało? Koniec końców Slade zrozumiał swój błąd i to z tobą i z nim wyjaśnił.
– Błagam, nie przypominaj mi o Gregorym...
– Sorki, zapomniałem że to wrażliwy temat.
– W każdym razie, boję się, że tym razem on mógłby tego nie zrozumieć.
– Nie panikuj. On naprawdę jest inteligentnym człowiekiem, więc po jakimś czasie powinien zrozumieć, że przesadził.
– Miejmy nadzieję.
– A nawet jak jakimś cudem dalej uparcie będzie trwać przy swoim, to ja tym się zajmę.
– Tą swoją hypnokinezą?
– Tak, czemu nie? Na każdego to działa.
– Szczerze, Slade jest na tyle specyficzny, że nie zdziwiłabym się, jakby to na niego nie zadziałało.
– Jak nie spróbuję, to się nie przekonam.
[...]"
*To co mnie najbardziej ruszyło w tym dialogu to wspomnienie o Sezorisie. Ile mamy powtarzać, że wtedy to Tristitia The Śmietnik zjebała? Kurde, wszyscy zachowują się, jakby Tristitia The Śmieć była nieskazitelnie dobra i nigdy nie popełniała błędów. No a wszyscy wiemy, że tak nie jest i, że w tamtym wypadku to jej wina. To najbardziej rzucający się w oczy element tego dialogu.*
~*No ale w wypadku obecnej kłótni to faktycznie jest wina Slade'a i w sumie zachował się obecnie jak debil. Wszakże Tristitia The Dziwka nie mogła zawinić, bowiem Slade The Opko nie powiedział jej, co planował. Także ta, on powinien zachowywać się jak dorosły, a nie jak rozwydrzony nastolatek. Przez to jest jeszcze bardziej NadOOC, co nie pomaga.*~
~No i czy nie mogliby pogadać o tym Gregorym nieco dłużej? Miło, że po jego zabiciu nie został on kompletnie zapomniany, ale powinni na ten temat nieco dłużej porozmawiać. Skoro już temat zmienili, to powinni go nieco dłużej pociągnąć. To byłoby naturalniejsze.~
|Także Brother Blood The Opko ma mind control, a nie hypnokinezę. To dwie różne nadprzyrodzone zdolności, więc no.|
<I w sumie tak się mówi w tej historii, że Slade jest inteligentny, ale w tym FanFiKKKtion też w większości zachowuje się jak debil. Czy naprawdę tak ciężko jest pisać postacie kanoniczne zgodnie z ich charakterami? To byłoby ciekawsze, a nie takie coś.>
*Brakuje również tego, co robili podczas tej rozmowy lub co działo się w tle. Nie uwierzę, że tak tylko szli, a świat wokół nich zamarł, bowiem nawet w świecie serialu to nie jest naturalne.*
~*Przemyśleń Tristitii The Kurwy również brakuje. Nie uwierzę, że nie miała, chociażby z perspektywy czasu, żadnych przemyśleń na temat tego wszystkiego. Jak mamy polubić główną bohaterkę, skoro nie ma w ogóle żadnych przemyśleń, a to jest narracja pierwszoosobowa?*~
~I w sumie to jest po prostu typowy, nudny dialog pomiędzy tą dwójką jakich niestety mamy od zajebania w tej historii.~
858. „Rozdział LXI – Paraliż kraju oraz Strefa 51."
~*Ja pierdolę, jeszcze tylko dziewięć rozdziałów do końca, jakoś to przeżyjemy, mimo iż będzie ciężko.*~
~Ja nie mogę, wreszcie, już myślałem, że nigdy nie skończymy analizować tego chłamu. W każdym razie, co do tego tytułu, to znowu spoileruje on akcję z rozdziału. Czy na serio nie dało się wymyślać niespoilerujących tytułów, skoro już się zdecydowało na tytułowanie rozdziałów? To naprawdę nie podbudowuje atmosfery, tylko zniechęca do czytania.~
|Generalnie tytuły rozdziałów w starych opkach Ramoninth wszystko spoilerowały jak pojebane.|
~*A to nie jest dobry znak. >.<*~
859. „[...] Byłam ciekawa, po co Slade wzywał mnie po tych trzech miesiącach, ale podejrzewałam, że to po prostu po to, aby obwieścić mi jakiś jego nowy plan. [...]"
<No co ty kurwa nie powiesz, parówo ułomna. Z jakiego niby innego powodu miałby cię wzywać? Po prostu przez takie fragmenty widać, że dawna Ramoninth miała wyjebane w pisanie tego opka, a tak się robić nie powinno. Powinno się wszystko pisać powoli, ale z pomysłem i nie na siłę.>
*Generalnie też to zdanie również jest w chuj długie. Jestem pewien, że dałoby się je podzielić na dwa i znacznie lepiej by się to czytało.*
860. „[...] – Cieszę się, że już jesteś. W każdym razie, przyszła pora aby obwieścić ci mój nowy, niezawodny plan.
– Mam nadzieję, że tym razem faktycznie będzie niezawodny, zważywszy na to, co działo się z twoimi poprzednimi planami przez ostatnie osiem lat. – zauważyłam
– Ten na sto procent zadziała, bo odpowiednio się do niego przygotowałem. Najpierw, za pomocą tego urządzenia – tutaj wskazał na ten dziwny sprzęt, który zauważyłam po wejściu – sparaliżujemy kraj tak, aby był odcięty od reszty świata. Nie na zawsze oczywiście, ale ułatwi nam to wykonanie celu. Potem z kolei, udasz się do Strefy 51, aby ukraść pewne urządzenie...
– Wybacz, że ci przerwę, ale chcesz mnie wysłać do Strefy 51?! Przecież tam nie da się wejść, od razu mnie złapią!
– Właśnie do tego zmierzam. Pamiętasz ten płaszcz, który miał cię uczynić niewidzialną podczas jednej misji w wieży Tytanów? Wykorzystasz go ponownie, tylko tym razem włamując się do Strefy 51. Na wszelki wypadek, aby na sto procent nie wzbudzić niczyich podejrzeń, użyjesz jeszcze swojej chronokinezy, aby zatrzymać czas. Teraz na sto jeden procent nikt cię nie złapie, bo i jak, skoro zatrzymasz czas.
– A, no chyba, że tak. W takim razie to faktycznie ma sens. Bałam się, że chciałeś mnie tam puścić od tak, na żywioł.
– Nie jestem głupi, wiem że Strefa 51 jest bardzo dobrze chroniona przed niepowołanymi osobami.
– Tak w ogóle, to jakie urządzenie mam ukraść?
– Takie małe, prototypowe urządzonko, wyglądające z jednej strony jak pendrive, ale z drugiej mające takie pręty jak ta maszyna, potrzebna do części naszego celu. Łatwo je poznasz. Jednak teraz, nie traćmy czasu. Czas sparaliżować Stany Zjednoczone.
[...]"
~*Zaczynając od początku, bowiem nie od końca, to po co Slade każe założyć Tristitii Opko Version ten płaszcz, skoro ma zatrzymać czas? To nie ma sensu, bowiem jak zatrzyma czas, to i tak nikt jej nie zauważy. Także płaszcz nie będzie jej potrzebny. Niby miło, że jeszcze raz się owy pojawia, ale i tak, w tym momencie nie ma on sensu.*~
~Poza tym, kolejna misja polegająca na kradzieży. Ile razy mamy mówić, że życie jako złoczyńca nie polega jedynie na kradzieży, dopóki nie jest się po prostu złodziejem? Przez to jeszcze ciężej jest uwierzyć w fakt, że Tri The Opko przez tyle lat nie odeszła od Slade'a. Każdemu normalnemu takie życie prędzej czy później powinno się znudzić.~
|Miło też, że chronokineza Tri The NadOpko pojawiła się jeszcze raz. Szkoda, że jak zwykle używana jest jedynie do zatrzymania czasu. Wspominaliśmy gdzieś wcześniej, że z czasem można robić wiele innych rzeczy, niż tylko go zatrzymywać. To jest po prostu straszne zubożenie tej mocy.|
<W ogóle, opkowy Slade do wszystkich poprzednich planów też niby się przygotowywał, a wszystkie zawodziły. Także nie powinien zapeszać i mówić, że ten plan na sto procent zadziała. Zawsze istnieje jakaś szansa, że coś się spierdoli.>
*Miło też, że mamy chociaż jeden dopisek tego, co w tym wypadku Slade, robił podczas tych wypowiedzi. Powinno tychże dopisków jednak być więcej. Skoro zostało nam już w sumie niejednokrotnie udowodnione, że Ramoninth potrafiła je pisać, to powinno się to robić częściej. To dodałoby realizmu do tych nudów, a realizm tutaj jest potrzebny.*
~*No i generalnie nie ma co za wiele powiedzieć o tym dialogu. No może tyle, że brakuje przemyśleń głównej Mary Sue. Nie uwierzę, że chociażby z perspektywy czasu w żaden sposób nie komentowała tej rozmowy. To jest nierealistyczne, no, a temu opku przydałby się w końcu realizm.*~
~A tak poza tym, to jest to typowy, nudny dialog z tego opka. Generalnie dialogi to jedne z najsłabszych elementów tej historii, co nie pomaga.~
~*Dobrze, że chociaż widać już koniec tego ścieku.*~
~Zawsze to jakiś plus.~
861. „[...] weź płaszcz, zatrzymaj czas i udaj się do Strefy 51. [...]"
|Tak, wiemy, że Tri Opko Version to wyidealizowana idiotka. Nie trzeba nam przypominać tych oczywistości.|
862. „[...] użyłam mej, już kontrolowanej, chronokinezy. Swoją drogą, dawno nie używałam tej umiejętności, więc miło, że w końcu mogłam ją wykorzystać. [...]"
<Tak naprawdę mogłabyś ją wykorzystywać więcej razy. Mogłabyś na przykład stosować ją podczas walki, poprzez na przykład wysłanie któregoś z Tytanów dajmy na to w przeszłość, do czasów, gdy na Ziemi było w atmosferze za mało tlenu. Dzięki temu w oryginalny sposób zabiłabyś któregoś z Tytanów. Mogłabyś również sama skakać sobie w przeszłość bądź przyszłość, aby zobaczyć, jak owe wyglądają. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a jak wiadomo dawnej Ramoninth nie o to chodziło.>
863. „[...] jako iż zatrzymałam czas, oni raczej nie mieli możliwości zjawienia się i przeszkodzenia mi. [...]"
*Brawo, Tri, jesteś kretynką. Przecież Raven posiada kanonicznie chronokinezę, więc zawsze mogłaby umożliwić sobie i jej ziomkom poruszanie się mimo zatrzymanego czasu.*
~*Generalnie niby się tak mówi, że Tri The Łopłopłopko to kwintesencja inteligencji, ale ani razu owej nie ujawniła. Zawsze zachowywała się jak skończona idiotka, którą ewidentnie jest, co nie pomaga. Nie powinno się mówić o wadach i zaletach postaci, tylko je pokazywać, no. Zasada show don't tell się kłania.*~
864. „Jednak, kiedy chciałam się odwrócić, przemienić w orła i odlecieć, nagle poczułam gwałtowne uderzenie w plecy, które odepchnęło mnie nieco w przód. Przez to, również nie zdołałam utrzymać równowagi i upadłam na kolana, a urządzenie wypadło z mych rąk. No chyba nie chcieliście mi w tym momencie powiedzieć, że...? Od razu wstałam i odwróciłam się. Po zrobieniu tego, zauważyłam za sobą Robina, Gwiazdkę i Raven. Cholera, zapomniałam że Raven też miała chronokinezę! Czy oni nie mieli niczego innego do roboty w życiu niż uprzykrzanie życia innym? Ale nawet mimo tego, jak oni mogli mnie zauważyć? Przecież dzięki memu płaszczowi powinnam być niewidoczna. W każdym razie, chwilę potem, Robin rzekł:
– Widzę, że teraz włamujecie się do Strefy 51.
– Ja tylko wykonuję to, co każe Slade. Skargi i zażalenia kierujcie do niego. Poza tym, nie macie co robić, tylko uprzykrzać życie innym? – odparłam
– Owszem, mamy, ale nie możemy pozwolić wam abyście zniszczyli miasto. – powiedziała Gwiazdka.
[...]"
~Serio, to jest już żałosne. Tri The Śmietnik osiem lat jest uczennicą Slade'a, więc dla niej walka z Tytanami powinna być normalna. Jeżeli chciano, aby pogadała z pozostałymi przy życiu Tytanami przed walką, to rozmowa powinna być realistyczna. Na tym etapie nie powinno jej wkurzać, że Tytani przeszkadzają jej w życiu, bowiem powinna ogarnąć, że to ich rola jest.~
|Dodatkowo w sumie szkoda, że nie zostało wytłumaczone, jakim cudem pozostali przy życiu Tytani zauważyli Tri The Śmiecia. Przecież faktycznie, ten jej płaszcz powinien im to uniemożliwiać. No ale to byłoby ciekawsze, a z tego turbo opka najciekawsze rzeczy zostały wyjebane przez okno, a najgorsze zostały.|
<Nadal brakuje też przemyśleń mej opkowej wersji. Powinna chociaż z perspektywy czasu to wszystko komentować, a nie. Przez za małą ilość przemyśleń nie da się jej polubić, a polubienie jej było w zamiarze.>
*Czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy, też brakuje. Nie uwierzę, że tak po prostu stali jak te kołki i absolutnie nic nie robili. Serio tej historii przydałby się realizm, no.*
~*No i serio, wypadałoby się postarać, aby momenty przed walką były ciekawsze. Bowiem mimo, iż zbliżamy się do końca tego FanFiKKKtion, to one nadal są tak samo nudne. Aż się w to wierzyć nie chce, szczególnie, że w tamtym czasie pisałam „Nie jestem waszym wrogiem.", gdzie mój styl był już lepszy.*~
~Trza spalić dawną ciebie.~
~*Ah, jaki ty miły. xDDD*~
~Dzień dobry! ;"""DDD~
865. „[...] Poza tym, miałam do użytku tylko pirokinezę, kontrolę nad wiązkami dezintegrującymi oraz umiejętność klonowania się, gdyż nie wzięłam z domu ani mego naszyjnika, ani pierścionka. W sumie, jakbym je brała, to bym wam o tym powiedziała. Niby to nie był problem, bo sklonowałam się dwa razy, po czym moje dwa klony zaczęły walczyć z Raven i Gwiazdką, a oryginalna ja zaczęłam walczyć z Robinem, ale i tak. Wiem, wiem, ważne że w ogóle miałam jakieś nadprzyrodzone zdolności, ale fajnie byłoby mieć ich teraz nieco więcej, co nie?"
~Mam ci najebać, kretynko? I tak jesteś już wystarczająco NadOP, więc dobrze, że nie wzięłaś tego naszyjnika i pierścionka. Poza tym, miałaś również chronokinezę, jej mogłabyś używać do walki. Co prawda nie mogłabyś zatrzymać Tytanów w czasie, bowiem Raven mogłaby to łatwo zneutralizować, ale zawsze mogłabyś używać chronokinezy do walki. Jak zostało niejednokrotnie wspomniane, chronokineza to nie tylko zatrzymywanie czasu.~
|Może by też wreszcie zacząć opisywać te walki? To opowiadanie akcji, w takim, jak wskazuje gatunek, powinno być dużo akcji. Szczególnie, że w „Nie jestem waszym wrogiem." Ramoninth opisywała sceny walki, więc powinno się to też przenieść tutaj.|
<Miło też, że moja opkowa wersja ma chociaż trochę więcej przemyśleń. Jak na tę historię to już jest sukces.>
~*Ale najważniejsze, że zanalizowaliśmy dzienny limit stron z fragmentami, to możemy skończyć analizę na dzisiaj.*~
~*<Ryj, dekle. xD> ;"""DDD*~
866. „No, ale podczas walki nagle stało się coś, czego się w sumie nie spodziewałam. W którejś chwili, kiedy strzeliłam wiązką dezintegrującą w Gwiazdkę, ta nie zdążyła odlecieć na bok, przez co została zdezintegrowana na wieki.
– Gwiazdko! – krzyknęli na raz Robin i Raven, kiedy ich przyjaciółka zostawała zdezintegrowana.
– Łuhu! O kolejną pokrakę mniej! – zawołałam z radością.
Miło, że udało mnie się zabić kolejnego z nich, bo to oznaczało, że już niedługo wyeliminowałabym wszystkich Tytanów. Znaczy Robin i Raven byli silniejszymi celami do pokonania, ale skoro nie żyli już Cyborg, Bestia i Gwiazdka, to Robin i Raven również kiedyś zostaliby zabici albo przeze mnie, albo przez Slade'a. W każdym razie, po zdezintegrowaniu jej, oboje spojrzeli na mnie z nienawiścią w oczach. Ja zaś, z szyderczym uśmiechem, dodałam:
– To nie koniec wrażeń na dzisiaj.
Po czym, za pomocą chronokinezy, puściłam czas w ruch, a następnie, gdy nasza obecność tutaj uruchomiła alarm, szybko wzięłam przedmiot, po który zostałam wysłana, a następnie z szyderczym uśmiechem pomachałam im. Kiedy to zrobiłam, przemieniłam się w niematerialnego orła i szybko wyleciałam poza budynek i teren Strefy 51."
~*Wracamy do analizy po dwóch tygodniach przerwy i tu już na samym początku taki kwiatek. Kolejne spłycenie zabójstwa, no brawo kurwa. Ja wiem, że Tristitia The Opko jest główną bohaterką tego padalcowa, ale zawsze dałoby się mimo wszystko lepiej opisać ten moment. Nie wiem, napisać jaka panowała atmosfera i tak dalej. To już coś by dodało, no ale nie. Po chuj być normalnym.*~
~Generalnie to opko jest idealnym dowodem na to, że opko bez pojebanych scen nie istnieje. Aż nie chce się wierzyć, że nikt nie zwrócił na to uwagi wtedy, gdy to opko było w trakcie pisania.~
|No i też dlaczego to zawsze głównej bohaterce się wszystko udaje? Czy przynajmniej jednego Tytana nie mógłby zabić Slade The Opko bądź Brother Blood The Opko? To jest straszne idealizowanie głównej Mary Sue.|
<No i dodatkowo dlaczego udało jej się uciec ze Strefy 51? Nie mogliby jej jakoś Tytani przed tym powstrzymać, aby ją też udupić? To byłoby oryginalniejsze i w sumie sensowniejsze, to chociaż raz w życiu mej opkowej wersji by coś nie wyszło.>
*Brakuje też ewidentnie przemyśleń Tristitii The Opkeł. Nie uwierzę, że w żaden sposób w myślach nie skomentowała tego, że udało jej się zabić już drugiego z Tytanów. Jak mamy polubić główną bohaterkę skoro jest płytka jak kałuża?*
~*Brakuje też czynności, które przynajmniej ona by wykonywała podczas tych wypowiedzi. Nie uwierzę, że przy tych konkretnych wypowiedziach nawet minimalnie nie gestykulowała. Moja dawna wersja udowodniła, że potrafiła dawać dopiski po wypowiedziach, powinno się to kontynuować, no.*~
867. „[...] Dziwiło mnie to, że jemu się ta czynność nie nudziła. Praktycznie codziennie, kiedy akurat nic nie planował ani nie realizował żadnego planu, to stał i patrzył w te ekrany. [...]"
~To jest tak hipernierealistyczne, że aż szok. Slade też powinien mieć jakieś swoje hobby, które by realizował w wolnym czasie. To, nawet jak na świat tego serialu, jest niemożliwe do zrealizowania.~
|Plus Tristitia The NadOpko ma ewidentnie za mało przemyśleń jak na ten moment. Skoro ją to zdziwiło, to powinna się nad tym dłużej zastanowić. Może nie jakoś mega bardzo, ale nadal. Nie da się jej po prostu polubić między innymi przez to, że nie ma przemyśleń.|
868. „Nadal byłam ciekawa, do czego miało ono służyć, no ale podejrzewałam, że tak jak mówił Slade, dowiedziałabym się tego w swoim czasie..."
<To też jest debilne tak szczerze mówiąc. Minęło tyle lat, jest nam ciągle mówione, że traktują się jak rodzinę, a mamy taką scenę. Slade w końcu powinien mej opkowej wersji zaufać na tyle, aby zdradzać jej swe plany. W końcu skoro była jego uczennicą tyle lat, to istniały naprawdę niewielkie szanse, aby go zdradziła. A to wygląda tak, jakby nie znali się nawet pół roku.>
869. „[...] Jednak, uznałam że nałożę mój naszyjnik, który kilka lat wcześniej znalazłam i który dawał mi dodatkowe moce, a następnie zamienię się w kota i do niego pójdę. [...]"
*Wiemy, co robił ten naszyjnik i kiedy nasza Mary Sue go znalazła. Nie ma sensu przedłużać tego zdania niepotrzebnym dopiskiem.*
~*Dodatkowo taki mikro wątek mógłby wyjść ciekawie, ale zgadnijcie co. Wyjdzie nudno, jak wszystko w tym FanFiKKKtion.*~
~;===;~
~*Niestety ;===;*~
870. „Będąc na dworze, rozejrzałam się czy nie było nikogo w pobliżu. Niby wiedziałam, że w Jump City zdolności nadprzyrodzone nie były niczym niezwykłym, bowiem wiele osób je miało, ale i tak jakoś nie przepadałam za używaniem ich w miejscu publicznym, a tym bardziej za przemienianiem się w kota w takich miejscach. [...]"
~No blyatfiul, ale nigdzie wcześniej ani później nie zostało wspomniane, aby Tristitia The Łopłopłopko za tym nie przepadała. Nie ma to jak wciskanie rzeczy z dupy tylko po to, aby pasowały do danego momentu.~
|Plus to drugie zdanie jest ewidentnie za długie. Jestem przekonany, że dałoby się je podzielić na dwa lub trzy i znacznie lepiej by się to czytało.|
871. „[...] Czyli jednak mnie nie poznał, co musiało oznaczać, że nigdy wcześniej nie widział mnie w mej kociej formie. [...]"
<
>
872. „[...] – Hej
– Jezu Chryste! – krzyknął Sebastian, odwracając się.
Kiedy mnie zauważył, wyraźnie zdziwiony spytał:
– TRI?! To ty byłaś tym kotem?!
W odpowiedzi przytaknęłam głową i powiedziałam:
– Chciałam ci zrobić niespodziankę, bo wiedziałam, że jeszcze nigdy nie widziałeś mnie w kociej formie. Jak widać, udało mnie się.
– Ale od kiedy ty umiesz zamieniać się w kota?! – spytał wyraźnie zdziwiony.
– Od momentu, w którym znalazłam w parku ten naszyjnik. – tu wskazałam na wiszący na mej szyi wisiorek – Jedna z dodatkowych umiejętności, jakie mi daje, to właśnie zamiana w kota.
– Jeszcze wielu rzeczy o tobie nie wiem, z tego wniosek.
– W każdym razie, nieco zmieniając temat z mego niecodziennego pojawienia się u ciebie, to – w tym momencie spojrzałam na ekrany będące za nim – co to za plany, te na tych monitorach?
Kiedy zadałam to pytanie, Sebastian odwrócił się i odpowiedział:
– A, te? To plany nowej maszyny, która pozwoliłaby mi przejąć kontrolę nad Jump City.
– Po pierwsze, nie wystarcza ci to, że masz hypnokinezę? Za jej pomocą powinno to przebiec bezproblemowo. Po drugie, Jezu Chryste, idealnie zgrałeś się w czasie z Sladem. On też tworzy jakieś urządzenie do tego celu.
– No widzisz, co za zbieg okoliczności. A co do hypnokinezy, to fakt, mógłbym, ale jej używanie przez zbyt długi czas w pewnym momencie staje się po prostu męczące.
– Zgaduję, że po prostu czytałeś Slade'owi myśli i uznałeś, że zajebiście będzie w tym samym czasie co on stworzyć taką maszynę.
– Nie, akurat tego nie robiłem już dawno. Po prostu przypadkiem akurat zgraliśmy się w czasie. Tak w ogóle, to skoro już u mnie jesteś, to może chciałabyś przez czas, przez który zamierzasz u mnie być, pomóc mi w jej tworzeniu?
– W sumie to czemu nie. Zawsze to jakieś zajęcie.
[...]"
*No i mamy najgorszą część tej historii dla debili, czyli dialog. Zaczynając od początku, co do tego naszyjnika, to serio szkoduje, że Tristitia The Zjeb nie korzystała częściej z jego mocy. Serio, te umiejętności, które dawał jej naszyjnik poza zamianą w kota, uatrakcyjniłyby walki. Jasne, aby to się stało należałoby też je opisać, ale to nie byłoby niemożliwe. W końcu w tamtym czasie Ramoninth pisała już „Nie jestem waszym wrogiem.", gdzie walki były opisywane. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a nie o to chodzi.*
~*I widać, że ten dialog jest sztucznym podążaniem za planem, bowiem najwidoczniej nie ogarniałam, że plany na opowiadania mogą się zmieniać. Na przykład plan na pierwszą część mych Kronik Kombinatu pierdzielion razy się zmieniał. A na którąś z kolei to zmienił się doszczętnie i to jest normalne. No ale najwidoczniej kiedyś moje niedojebanie nie pozwoliło mi tego ogarnąć.*~
~Dodatkowo czy oni na serio nie mogliby pogadać też o dupie Maryni? Jak mamy uwierzyć w ich relacje, skoro nie gadają o wszystkim i o niczym? To jest tak hiper mega w pizdu nierealistyczne, że aż szok.~
|No i mamy też sztuczne zmienienie tematu rozmowy. Można by dodać na przykład jakieś przemyślenia głównej idiotki na tematy, o których gadali. Nie musiałoby ich być nie wiadomo jak dużo, ale trochę by się przydało. Może dzięki temu te przejścia stałyby się bardziej naturalne.|
<No i też ile mamy mówić, że Sebastian Opko Version ma mind control, a nie hypnokinezę? Wypadałoby wiedzieć, jakie moce mają postacie, o których chce się pisać. To jedna z podstawowych rzeczy.>
*Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Zostało nawet tu udowodnione, że dawna Ramoninth potrafiła dodawać dopiski pomiędzy wypowiedzi. Powinno się to kontynuować, aby to opko miało w sobie chociaż minimum realizmu.*
~*No ale nadal miło, że dialogi zaczynane są od półpauz. To jakiś sukces, a w tym turbo opku należy doszukiwać się takich nawet drobnych sukcesów.*~
~A tak poza tym to jest ten dialog tak samo nudny jak poprzednie w tej telenoweli. No a to nie świadczy o tym turbo opku dobrze.~
873. „Otóż, w czasie dalszego konstruowania urządzenia, w którejś chwili, oboje zauważyliśmy wiązki prądu przechodzące przez urządzenie. Normalnie nie przejęłabym się tym, bo pomyślałabym, że Sebastian może coś w owej machinie ładował swą elektrokinezą. Problem pojawił się wtedy, gdy zorientowałam się, że kolor wiązek nie był czerwono-biały, jak w wypadku kiedy Sebastian używał swej zdolności, ale normalny. Widząc to, zapytałam lekko zaniepokojona:
– A te wiązki prądu to normalna część tworzenia tego urządzenia?
Słysząc moje pytanie, mój przyjaciel oderwał się od montowania jednej części i spojrzał w kierunku, który zaczęłam wskazywać palcem. Niestety, nie zdążył odpowiedzieć, gdyż wiązek zaczęło przechodzić więcej, a w którymś momencie, poczułam że jeden z kabli, który znajdował się obok mnie, poraził mnie dość sporą wiązką prądu. Przez to, krzyknęłam z bólu, a chwilę potem zemdlałam."
~*Aż mnie ręka od tego gówna zabolała. Zaczynając od początku, to na serio widać, że jest to ślepe podążanie za wcześniej ustalonym planem. Jeżeli już się chciało za nim podążać, to powinno się napisać to realistycznie. No a tutaj widać, że wszystko jest wepchane na siłę tylko po to, aby plan na opko nie musiał być zmieniony.*~
~Powinna też coś robić podczas tej wypowiedzi, na przykład gestykulować. Nie uwierzę, że w takiej sytuacji nie robiła absolutnie nic, tylko stała jak słup soli i zadawała to pytanie. To FanFiKKKtion serio potrzebuje realizmu, przydałoby się go w końcu dodać.~
|Przemyśleń tego paszczura też brakuje. Ona powinna to wszystko komentować, szczególnie z perspektywy czasu. Nie da się polubić głównej postaci w narracji pierwszoosobowej jeżeli jest pusta jak łeb Czarnka. No a z założenia Tristitię The Śmietnik miał czytelnik polubić.|
<Zdania tutaj też są długie w chujny chuj. Najpierw przesadzone zdania pojedyncze, potem złożone...Serio nie dało się tego wypośrodkować?>
*Wypadałoby też wymyślić jakiś realistyczniejszy sposób zemdlenia Tristitii The Śmiecia. W końcu obecnie miała na sobie naszyjnik, który dawał jej między innymi kwintesencję. Także ta, zwykły prąd nie powinien jej nic zrobić. No ale po co używać mózgu, lepiej ślepo podążać za wcześniej ustalonym planem.*
~*No i tak poza tym ten fragment to typowe, opkowe turbo gówno.*~
874. „[...] – Coś się stało?
Słysząc to, odwróciłam się i, widząc mego ojca, ze łzami w oczach po prostu przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Widząc i słysząc to, odwzajemnił przytulenie, a następnie rzekł:
– No już. Powiedz, co się stało.
W odpowiedzi, opowiedziałam mu o całym zajściu w bazie Sebastiana. Moja opowieść nie trwała długo, ale dało się zauważyć, że wpłynęła również na Slade'a. Bowiem, kiedy skończyłam mówić, mocniej przytulił mnie i przez chwilę milczał. Po kilku minutach zaś, odparł:
– Nie martw się. Na pewno z tego wyjdzie.
[...]"
~No i brawo, zapeszyłeś, teraz Sebastian zdechnie. Nie no, żart, można się domyślić, że to się nie stanie, bowiem wtedy historia byłaby oryginalna. No a jak zdążyliśmy się już niejednokrotnie domyślić, dawna Ramoninth nie potrafiła być oryginalna.~
|Dodatkowo tutaj serio wypadałoby opisać atmosferę oraz uczucia, które targały obojgiem. Miło, że nam powiedziano, że ta historia wpłynęła też na mego opkowego klona, ale przydałoby się to lepiej opisać. Jak mamy się wczuć w sytuację, skoro nie jest ona odpowiednio opisana? To są podstawy pisarstwa, no.|
<Brakuje też jakichś czynności, które wykonywaliby podczas wypowiedzi. Nie uwierzę, że chociaż nie gestykulowali, a to też mogłoby dodać coś do emocji, które powinniśmy odczuwać. Jednak jak wiadomo, po co się starać, skoro można napisać gówno na szybko.>
*Dodatkowo z pierwszego pytania powinno się usunąć to „ś". W końcu opkowy Slade powinien po nastroju Mary Sue widzieć, że coś się stało. Powinien zgodnie z logiką zapytać tylko o to, co się stało.*
~*I generalnie scena miała być emocjonalna, ale jak zwykle nie pykło.*~
875. „***
Minęły trzy lata. Przez ten czas, Sebastian w ogóle się nie obudził, ale mimo wszystko, kiedy byłam w szpitalu go odwiedzić, widziałam po systemie podtrzymywania życia, że nadal żył. Odwiedzałam go prawie codziennie, mimo iż wiedziałam, że nie mogłabym nawet z nim porozmawiać. Ciągle wierzyłam, że kiedyś by się obudził i chciałabym być przy nim w momencie jego przebudzenia. Przez dwa lata Slade również miał nadzieję, że nasz przyjaciel w końcu wybudziłby się ze śpiączki, ale po tym czasie zaczął tracić nadzieję. Próbował mnie przekonać, abyśmy wyrazili zgodę na odłączenie go od systemu podtrzymywania życia i żebyśmy dali mu odejść, bo on już i tak by się nie obudził. Nie zgadzałam się na to, bowiem wierzyłam, że Sebastian jeszcze kiedyś by się przebudził. Postanowiłam poczekać jeszcze dwa lata i po tym czasie, gdyby faktycznie się nie wybudził, postanowiłam również zgodzić się na jego odłączenie. Nie traciłam jednak nadziei, że w końcu wydarzyłby się cud."
~*Akurat jego opkową wersję już dawno bym odłączyła i podłączyła pod szambiarkę.*~
~The fuck? X"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
~*No co? Tylko do szambiarki się nadaje. :D*~
|Chyba czas się leczyć. A NIE, CZEKAJ. XD|
~*Hehe ;"""DDD W każdym razie, przechodząc do analizy, to nie mogłaby się od razu zgodzić? Mogłoby być ciekawie, gdyby Brother Blood The Opkeł strzelił kopytami. Może dzięki temu dostalibyśmy jakiś ciekawy wątek, no ale nie. Po co się starać nad swoim tworem.*~
~A poza tym, serio fajnie, że w tej historii trzy gwiazdki są używane w miejscach, w których powinny. To kolejny mini plus tego opka, a w tym miejscu to wręcz Nadcud.~
|Wypadałoby też jakoś bardziej, również z perspektywy czasu, opisać jej przemyślenia na ten temat. Opis atmosfery też by się przydał, bowiem powinniśmy wiedzieć jak przez ten czas wyglądało życie naszych dwóch debili. To dodałoby coś do tego fragmentu i może nie byłby taki stęchły.|
<Miło też widzieć upływ czasu. Szkoda tylko, że nadal nie wiemy, w którym dokładnie roku jesteśmy w tym łopłopłopku.>
*A tak poza tym, to po prostu nudny fragment, który chciał być emocjonalny, ale coś nie pykło.*
876. „[...] – Tri...Gdzie...Gdzie ja jestem?
~*
*~
~Skąd ja wiedziałem, że to tu umieścisz. XDDD~
~*Hehe ;"""DDD*~
– W szpitalu. Byłeś w śpiączce przez trzy lata. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Trzy lata?
– Tak. Też nie wiem, dlaczego byłeś w tej śpiączce, wszakże nie mogłam i nie mogę wiedzieć, co działo się tamtego feralnego dnia, gdy byłam nieprzytomna, ale najważniejsze jest, że w końcu się obudziłeś. Niby cały czas wierzyłam, że w końcu byś się obudził, ale jednak od jakiegoś czasu zaczęłam bać się, że to by nie nastąpiło.
– Aż się nie chce wierzyć, że minęły trzy lata, ale może ma to jakieś swoje uzasadnienie.
– Tak w ogóle, to co się stało po tym, jak trzy lata temu poraził mnie prąd?
– Po prostu nie chciałem, aby coś gorszego nam się stało, więc musiałem zniszczyć tę maszynę. Musiałem do tego celu wykorzystać w stu procentach moją elektrokinezę, gdyż przez nagromadzenie wiązek prądu wydobywających się z tego urządzenia inaczej nie dałoby się tego zrobić. A po wykorzystaniu stu procent jednej z mych zdolności nadprzyrodzonych po prostu wyssało to ze mnie całą energię.
[...]"
~*Ja pierdolę, to jest tak opkowe, że aż NadSzok. On serio zgodnie ze swoim kanonicznym charakterem powinien mieć ją w dupie, a nie się poświęcać. To jest takie robienie z Brother Blood NadOOC, że aż szok. Jak ja mogłam kiedyś tak postacie kanoniczne pisać?*~
~Zdania również nadal są za długie. Ile mamy mówić, że wypadałoby je skrócić i podzielić na dwa? Wtedy znacznie przyjemniej by się to czytało.~
|Brakuje również jakichś większych przemyśleń Tristitii The Dziwki. Skoro jej BFF się obudził oraz dowiedziała się, że ją uratował, to powinna to jakoś bardziej komentować. Jak na razie to nie da się wczuć w tę sytuację po prostu. Mamy narrację pierwszoosobową, powinno być tu dużo przemyśleń głównej postaci.|
<Czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy, też brakuje. Znaczy Sebastian pewnie nie miał za wiele możliwości ruchu, ale Tristitia The Kurwa a i owszem. Powinna więc chociaż jakoś gestykulować, aby to nabrało więcej realizmu.>
*Również ich rozmowa jest strasznie stęchła. Nie gadali ze sobą trzy lata, a mimo to nie pogadają dłużej oraz też o dupie Maryni. Jak można się tak nie starać pisząc swoją historię, to aż NadSzok.*
~*No i generalnie ten fragment jest nudny jak cholera, aż słów brakuje jak go skomentować. A to nie jest dobry znak.*~
877. „[...] – Tri...Tak w ogóle, to muszę ci coś powiedzieć. Chciałem wyjawić ci to już dawno, ale uznałem, że w sumie teraz jest najlepszy moment aby to zrobić. Otóż, już od długiego czasu czuję, że...że cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza i nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie. Cieszę się, że te wiele lat temu się poznaliśmy. Kocham cię.
Po tym wyznaniu, na chwilę zapanowała cisza, a jedyne co było słychać to pikanie systemu podtrzymywania życia. Szczerze, nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Nie podejrzewałam, że ktokolwiek mógłby mnie NAPRAWDĘ pokochać. Sądziłam, że nie zasługiwałam na miłość, ale jak widać wystarczyło po prostu poczekać. W każdym razie, parę minut potem, do moich oczu napłynęły łzy szczęścia, po czym przytuliłam go i, gdy odwzajemnił ten gest, powiedziałam:
– Oh, Sebastian...Ja ciebie też kocham, ale bałam się, że ty tak naprawdę nie odwzajemnisz tego uczucia...
– Kocham cię już od bardzo dawna, w sumie nawet nie wiem od jak dawna, więc nie musisz się martwić. Zawsze będę cię kochał. – odparł
Po tych słowach, nastała cisza. Parę minut potem, gdy oboje puściliśmy się i ja wyprostowałam się, chciałam coś jeszcze mu powiedzieć, ale nie zdążyłam tego zrobić, gdyż usłyszeliśmy otwierające się drzwi. [...]"
~Nie ma to jak kolejne bezemocjonalne wyznanie miłości. Dodatkowo jest to takie meh, bowiem było do przewidzenia, że to się stanie. Od dawna wiedzieliśmy, że wszystko sprowadzało się do wątku miłosnego pomiędzy Tristitią The Debilką i opkowym Sebastianem. Nie byłoby w tym nic złego, ale przez całe opko było to chujowo poprowadzone. No i też spłyciło rolę Davida i Gregory'ego.~
|Tak w ogóle, to skąd miała pewność, że on ją naprawdę kochał? Jasne, do tej pory się przyjaźnili, ale może Brother Blood chciałby ją do czegoś wykorzystać? Oczywiście to się nie stanie, bowiem byłoby to zgodne z jego charakterem, a w tym turbo opku nie o to chodzi.|
<Brakuje też przemyśleń mej opkowej wersji. W takim momencie powinno ich być więcej, skoro nie spodziewała się, że ktoś jeszcze mógłby ją pokochać. Generalnie widać, że jest to typowe bezemocjonalne wyjawienie miłości jakich w opkach Ramoninth dawnej jest od zajebania.>
*Nadal brakuje też czynności, które oni by wykonywali podczas tej debaty, a przynajmniej Tristitia The Pizda. Nie uwierzę, że tak siedziała i nic nie robiła. No a to na sto procent dodałoby coś do tego fragmentu.*
~*No i atmosferę też wypadałoby opisać. Inaczej ten fragment nie jest emocjonalny, a powinien.*~
~I generalnie nie ma co tu za wiele do gadania, bowiem to typowa, sztywna scena wyznania miłości. Mamy tego od zajebania w innych opkach Ramoninth.~
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit stron z fragmentami, to mamy od tego spokój na trzy dni.*~
~*~*Ryje. xD*~ ;"""DDD*~
878. „[...] – W każdym razie, niedawno za pomocą kamer przeczesywałem wieżę Tytanów w poszukiwaniu jednej rzeczy i jednego nie wiem. Możesz mi powiedzieć, jakim cudem zostali tylko Robin i Raven, skoro ostatnio jak pamiętam była tam jeszcze Gwiazdka?
W tym momencie, zakłopotanie uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
– Heh...No, bo wiesz...Wtedy, gdy wysłałeś mnie do Strefy 51, podczas walki z Tytanami udało mnie się ją zdezintegrować.
Po tym wyznaniu prawdy, na kilka chwil nastała cisza, a jedyne co było słychać to kroki różnych pacjentów oraz lekarzy i rozmowy wymienionych grup. Parę sekund potem, Slade rzekł wyraźnie zdziwiony:
– Że przepraszam bardzo co? I nic mi o tym nie powiedziałaś?
– Chciałam po prostu zrobić ci niespodziankę, abyś podczas którejś naszej przyszłej walki z Tytanami się zdziwił, ale jak widać dowiedziałeś się wcześniej. – odpowiedziałam
– Kurde, a wystarczyło po prostu przeciągnąć cię na swoją stronę, aby powoli pokonywać Tytanów.
– No widzisz, bo ja taka fajna jestem.
– Od kiedy ty taka nieskromna się zrobiłaś?
– No co? Chyba raz mogę.
– No niby tak, ale to jednak dziwne jak na ciebie. W każdym razie, chodź, porozmawiajmy jeszcze trochę z Sebastianem, bo w sumie dawno nie mieliśmy takiej możliwości.
[...]"
~*Kto normalny rozmawiałby na takie tematy w szpitalu, gdzie jest mnóstwo ludzi i ktoś mógłby się zainteresować? Powinni o tym gadać na przykład przed szpitalem, nieco dalej od budynku. To nie Retconningverse, gdzie takie rzeczy spokojnie mogłyby przejść niezauważone.*~
~Poza tym czy na serio któregoś z Tytanów nie mógłby zabić Slade lub Sebastian? Jak na razie dodawane jest więcej marysueizmu Tristitii The Opko, skoro to ona rozwiązuje samodzielnie problemy postaci z kanonu.~
|No i też serio, czemu Tristitia The Łopłopłopko nagle taka nieskromna się zrobiła? Nie było wspomniane, aby jej podejście się zmieniło, więc można powiedzieć, że to, jak i wiele rzeczy w tej historii, wzięło się z dupy.|
<I, jak zapewne się domyślacie, nigdy nie dowiemy się czego Slade szukał w wieży Tytanów. Bowiem najciekawsze rzeczy są wypierdalane za okno, a najnudniejsze zostają.>
*Poza tym, szkoda, że Slade nie dowiedział się o zdezintegrowaniu Gwiazdki podczas którejś kolejnej napierdalanki z Robinem i Raven. To byłoby ciekawsze, no ale nie, po co. Lepiej iść utartym schematem planu, zamiast zmienić to na coś ciekawszego.*
~*Brakuje też czynności, które wykonywaliby podczas tej rozmowy. Wystarczyłaby zwykła gestykulacja, nie musieliby robić nie wiadomo jak dużo. Przydałoby się też opisywać, co działo się w tle, bowiem wnętrze szpitala nie zamarło na czas ich rozmowy. Serio, powoli zbliżamy się do końca tego FanFiKKKtion, przydałoby się wreszcie dodać trochę realizmu.*~
~A, brakuje też przemyśleń głównej bohaterki. Nie musiałaby akurat na ten temat super dużo myśleć, ale chociaż trochę przemyśleń by się przydało. Nie jakoś nie wiadomo ile, ale nie da się tak po prostu nie myśleć.~
|I generalnie każdy kolejny dialog udowadnia nam, że są to najsłabsze elementy tego FanFiKKKtion.|
<A mogłyby być ciekawe, gdyby dawna Ramoninth raczyła się postarać.>
~*Niestety, kiedyś byłam niedojebana.*~
~To wiemy.~
~*Ah, jakiś ty dobry. XD*~
~Co nie? ;"""DDD~
879. „[...] – Jeszcze raz, nie spodziewałam się, że mógłbyś dla nas obojga zaryzykować życiem.
– Oj, Tri, po prostu nie chciałem, abyśmy w tamtym miejscu i w tamtym momencie zginęli. – skomentował
Po tych słowach i tak jeszcze raz go przytuliłam, a następnie ja i Slade pożegnaliśmy się z nim, po czym ten przeteleportował się do swej bazy. [...]"
~To jest bodaj jeden z najbardziej nie emocjonalnych fragmentów w tym opku, a da się wywnioskować, że miał wywoływać emocje. Po pierwsze i najważniejsze, brakuje tu przemyśleń Tristitii The Łopkeł, które są niezbędne przy takich fragmentach. Jak mamy się wczuć w jej sytuację, skoro w ogóle nie komentuje jej w myślach?~
|Dodatkowo brakuje też jakichś chociażby gestów, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. One też mogłyby coś dodać do emocjonalności tej sceny, no ale nie, po co się postarać. Lepiej napisać gówno w jeden dzień niż faktycznie starać się nad swoim tworem.|
<No i też ta wypowiedź Brother Blood The Opko nie pasuje do jego charakteru ani trochę. Czy na serio nie dało się stworzyć dla mej opkowej wersji jakiegoś OC, z którym byłaby w związku? Przynajmniej dzięki temu nie mielibyśmy kaleczenia charakteru kanonicznej postaci.>
*I generalnie tego typu fragmenty, które miały być emocjonalne, są drugimi najsłabszymi fragmentami w tym turbo opku.*
880. „Rozdział LXIII – Zbiorowa manipulacja"
~*Ja pierdolę, jeszcze, licząc ten rozdział, siedem do końca. Widać koniec. ;"-)*~
~Też się nie mogę doczekać. To turbo opko jest tak nudne, że je jako jedyne analizujemy najdłużej w historii tej Samoanalizatorni.~
~*W ogóle, w kwestii Samoanalizatorni, to zastanawiam się czy nie spierdolić z Wattpada. W końcu kiedy Lecker z niego odeszła to tak naprawdę nie mam już żadnych czytelników mych prac. No a tak średnio to motywuje wrzucanie opowiadań do neta ze świadomością, że nikt ich nie czyta. W końcu na przykład rozdziału drugiego Retconning 0,25 jeszcze nikt nie przeczytał, a napisanie go sporo mi zajęło. Oczywiście konta bym nie usunęła, nie umiem tego zrobić, ale tak się wczoraj zaczęłam zastanawiać.*~
~Zobaczymy po Samoanalizatorni. Jak dodamy ostatnią część analizy tego turbo opka i nikt tego nie przeczyta to chyba faktycznie trzeba będzie zwijać interes i pisać tylko do szuflady. W końcu po co dodawać coś do neta jeżeli nikt się tym nie interesuje.~
~*Sprawdzimy pewnie za jakiś czas. Oczywiście Retconningi nadal bym pisała, bowiem NadKocham tę NadSagę i jest już ze mną trzeci rok, ale po co wrzucać to do neta, skoro nikogo to nie obchodzi. Plus gdybym przestała je wrzucać do neta, mogłabym w nich robić absolutnie wszystko co zechcę, hehe.*~
~( ͡° ͜ʖ ͡°)~
~*Wypierdalaj, deklu. xD*~
~;"""DDD Anyway, przechodząc do analizy tytułu, bowiem off-top nam się tu zrobił, to te tytuły zapowiadają rozdziały ciekawiej, niż owe w rzeczywistości się prezentują.~
|A mógłby być z tego ciekawszy rozdział, gdyby tylko się postarać. To normalne, że długie rozdziały pisze się kilka dni lub nawet tygodni. Po co pisać coś w jeden dzień i robić z tego chujstwo totalne? To sensu nie ma.|
~*Część niedojebania jeszcze trzymała, jak widać.*~
|Niestety da się to bardzo łatwo zauważyć. ;=;|
881. „[...] Będąc tam, zauważyłam że obecnie Slade obserwował miasto za pomocą hologramowych komputerów, co oznaczało, że rachunki za prąd znowu wzrosły. [...]"
<A to zdanie jest w pytę długie. Serio, dałoby się je podzielić na pół i znacznie lepiej by się je czytało.>
*Poza tym, my już wiemy kiedy Slade korzystał z hologramowych komputerów. Po co to powtarzać i niepotrzebnie wydłużać to zdanie?*
~*Dodatkowo przecież w którymś z poprzednich rozdziałów było wspomniane, że Slade miał pod bazą podziemny reaktor. Nie mógłby z niego korzystać? Wtedy nie musiałby nic za prąd płacić. No ale jak widać zapominanie o wcześniej wprowadzonych rzeczach to w tej historii chleb powszedni.*~
882. „[...] – Plan nie jest wbrew pozorom skomplikowany. Otóż, za kilka chwil przybędzie do nas Sebastian i, za pomocą jego zdolności hypnokinezy będziemy kontrolowali mieszkańców Jump City aby wykonywali nasze rozkazy.
– Fajnie, mam nadzieję, że ten plan zadziała, ale w takim razie po co ci jest ta maszyna?
– Na sto procent zadziała, bo dlaczego miałoby być inaczej. A ta maszyna będzie służyła do tego samego, tylko za jej pomocą będziemy kontrolować mieszkańców w nocy. W końcu Sebastian nie może wiecznie używać swej mocy, no chyba, że znajdzie sposób na gromadzenie nieskończonej ilości energii bez snu dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu.
[...]"
~Ile mamy powtarzać, że Brother Blood Opko Version ma mind control, a nie hypnokinezę? To dwie różne zdolności nadprzyrodzone, no. Wypadałoby wiedzieć, jakie moce ma postać kanoniczna o której chce się pisać.~
|Dodatkowo jaki ten mój opkowy klon nieskromny. Jak do tej pory realizował mnóstwo planów i nie zadziałały w stu procentach. Powinien po tylu nieudanych próbach nabrać chociaż trochę skromności.|
<Dodatkowo czemu tyle zdań w tym fragmencie jest za długich? Serio nie dało się tego wypośrodkować? Najpierw były przesadzone zdania pojedyncze, teraz złożone...Nadboże, jakby to było takie trudne je wypośrodkować. -_->
*Poza tym, skoro mieli tę maszynę, to po co angażowali mego opkowego sobowtóra? Znaczy ta maszyna ma sens, ale i tak, mogliby używać tylko jej.*
~*Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Nie uwierzę, że tak po prostu stali i nawet nie gestykulowali. To jest niemożliwe, no, a temu turbo opku przydałby się wreszcie realizm.*~
~Również Tristitia The NadOpkeł mogłaby się zastanowić nad tą debatą, chociażby z perspektywy czasu. Nie uwierzę, że nie miała żadnych przemyśleń. Ich brak to kolejne dodawanie do nie realizmu tego łopłopłopka.~
|I generalnie ten dialog, jak wszystkie inne w tej historii, jest nudny jak sto pięćdziesiąt.|
883. „I faktycznie, plan się sprawdził. Od teraz, przez całe dnie Sebastian, przy użyciu swej hypnokinezy, kontrolował mieszkańcami miasta, a Slade wydawał im różne rozkazy, jak na przykład zaatakowanie jakiegoś miejsca czy ukradnięcie czegoś. Używał do tego swej nowostworzonej maszyny, więc jak widać jej funkcja nie kończyła się tylko na kontrolowaniu mieszkańców w nocy. W godzinach nocnych zaś, uruchamialiśmy urządzenie stworzone przez Slade'a, dzięki czemu Sebastian mógł odpocząć, a ludzie nadal byli kontrolowani. Przez tydzień wszystko szło zgodnie z planem i nic nie zapowiadało zmian. Niestety..."
<Przy użyciu jego mind controlu, do blyata. Ile mamy się powtarzać na temat tego jak faktycznie nazywa się moc Sebastiana The Opko?>
*Poza tym serio, czemu Slade The Opko nie mówi Tristitii The Śmieciowi w stu procentach o tym, jak działały dane maszyny? Przecież po tylu latach powinien jej ufać, no. Szczególnie, że jest nam wielokrotnie mówione iż traktują się jak rodzina, więc powinno się to ujawniać. Jak na razie nadal zachowują się jakby nie znali się nawet pół roku, co nie pomaga.*
~*Poza tym, czy nie mogłoby nam być pokazane chociażby w dwóch rozdziałach jak wyglądało teraz miasto? Oczywiście tego wątku nie należałoby nie wiadomo jak przeciągać, bowiem by się znudził. Jednak wypadałoby obecne życie w mieście bardziej przedstawić, a nie tylko tym klocem tekstu. Zasada show don't tell się kłania.*~
~Poza tym, czy za dnia to Sebastian Opko Version nie mógłby swym mind controlem kazać mieszkańcom robić różne rzeczy? Przecież o to głównie chodzi w tej mocy, no.~
|I wiadomo, że wszystko musiało się spierdolić, bowiem to jeszcze nie ostatni rozdział tej historyjki. Także to ostatnie słowo nie podbudowuje atmosfery, bowiem my to wiemy.|
<I generalnie jest to typowy fragment tego łopka, który jebie zasadę show don't tell. Meh.>
884. „[...] – Ale wy macie zapłon.
– Najważniejsze, że w końcu udało nam się was namierzyć. – odparł Robin.
– Tak, tak, ale i tak macie opóźniony zapłon. Zwykle zdążylibyście do nas ze sto razy wparować. – powiedziałam
– Każdemu może się zdarzyć. – rzekła Raven.
[...]"
*No bardzo zabawne, ale jak oni wyrwali się spod kontroli mego opkowego sobowtóra? Skoro całe miasto było pod jego kontrolą, to Robin i Raven również powinni być. Jasne, mogliby się spod owego mind controlu wyrwać, ale wypadałoby kiedyś powiedzieć jak im się to udało. No ale to powiedziane nie zostanie, bowiem wymagałoby to czasu i pomysłów, a w opkach nie o to chodzi.*
~*Poza tym sądzę, że namierzenie obecnego położenia bazy Slade'a nie powinno należeć do trudnych. Ta ich maszyna na sto procent emitowała jakiś sygnał, wystarczyło wyśledzić jego lokalizację. Wśród Tytanów Robin też się na tym zna, więc mimo braku Cyborga powinien sobie poradzić.*~
~I wciąż brakuje czynności, które by wykonywali. Nie uwierzę po prostu, że absolutnie nic nie robili, bowiem tak się po prostu nie da. Jasne, przy tym dialogu Tristitia The Śmietnik nie musiałaby się nad nim zastanawiać, ale czynności by się przydały. Zwykła gestykulacja by wystarczyła, a dodałaby realizmu temu dialogowi.~
|Miło jednak, że ta krótka rozmowa przed walką ma trochę sensu. Dzięki temu chociaż raz Tytani mogą powiedzieć nieco więcej niż zwykle, a to już jest sukces.|
885. „[...] Nie udało mnie się ani odskoczyć, ani przemienić w niematerialnego orła aby uniknąć uderzenia, przez co zostałam bardzo mocno odepchnięta w kierunku pobliskiej ściany i, od mocnego uderzenia, zemdlałam."
<No kurwa, znowu za długie zdanie. Podzielenie go na dwa nie boli, a znacznie lepiej by się je czytało.>
*Poza tym, czy na serio każda walka musi kończyć się na jeden z trzech utartych sposobów? Nie można by wymyślić jakiegoś innego? To się serio robi nudne i pokazuje, że dawnej Ramoninth nie zależało na jakości tego FanFiKKKtion. A jak zapewne wiemy, to nie pomaga w czytaniu.*
886. „[...] Nie chciałam znowu skończyć w więzieniu chociażby z faktu, że to było po prostu nudne, bo wielokrotnie już tam trafiałam. [...]"
~*Pokazywanie dziur w swojej historii nie sprawia, że się ich pozbędzie. No ale z drugiej strony miło wiedzieć, że nawet główną bohaterkę wieczne lądowanie w więzieniu nudziło.*~
887. „[...] Od razu usiadłam w miejscu, w którym leżałam i, kiedy to zrobiłam, ujrzałam że byłam...w celi więziennej."
~Do jasnej cholery, na serio? Czy nie dało się wymyślić jakiegoś innego wątku? To już serio nudzi, bowiem powtarza się praktycznie ciągle. Jasne, przez tyle lat mogliby niejednokrotnie trafić do więzienia. Jednak jak na razie dzieje się to za często, co tylko powoduje znudzenie.~
|Dodatkowo te trzy kropki na dobrą sprawę nie są potrzebne. Lepiej byłoby zamienić je na przemyślenia głównej idiotki i to wyglądałoby znacznie lepiej.|
888. „[...] Szczerze, nie wiedziałam, że tworzyli już więzienia z takimi bajerami. No w sumie, zawsze lepsze to niż kraty, bowiem przynajmniej jakoś to wyglądało. W każdym razie, kiedy wyjrzałam poza celę, zauważyłam że faktycznie, na zewnątrz było jeszcze sześć cel. Trzy były na razie puste, ale w pozostałych dwóch byli Slade i Sebastian. Miło było wiedzieć, że trafili do tego samego więzienia co ja, bo przynajmniej mogłabym spokojnie uciec razem z nimi, a nie zastanawiać się, gdzie oni trafili."
<A to w dalszym ciągu jest hipernierealistyczne. Moja opkowa wersja powinna trafić do więzienia dla kobiet, a Slade i Sebastian do dwóch różnych więzień o zaostrzonym rygorze. No ale nie, po co utrudniać głównej szmacie życie. Lepiej jej wszystko ułatwiać, to nie tak, że już i tak jest zbytnią Mary Sue.>
*Chociaż miło, że te więzienia się czymś od siebie różniły, na przykład takimi detalami jak lasery zamiast krat. To zawsze jakiś mikro plus, a to ten typ historii, gdzie nawet drobnych plusów należy się doszukiwać.*
~*Miło też, że cel znajdowało się tutaj więcej niż trzy. To dodaje chociaż minimum realizmu, którego temu turbo opku brak.*~
889. „[...] – Nie my pierwsi trafiliśmy do tego więzienia, na sto procent w tych celach było poza nami jeszcze więcej więźniów i któryś z nich w końcu musiał uciec. Musimy po prostu poszukać jakieś ukrytej drogi ucieczki. – odpowiedział Slade. [...]"
~Ile mamy się powtarzać, że owej na sto procent już nie ma? Te cele ktoś musiał konserwować, aby nadawały się do użytku. Także wszystkie ewentualne ubytki w ścianach czy podłodze powinny zostać zalepione. Nie wiem ile trzeba byłoby mieć szczęścia, aby znaleźć jakąś drogę ucieczki.~
|Jednak jak wiadomo, po co robić z tej historii coś ciekawszego. Lepiej na każdym kroku ułatwiać głównym bohaterom życie. Nie mogę uwierzyć, jak można było pisać tak nudną historię i ją dokończyć mimo tego.|
<Poza tym, brakuje czynności, które Slade by wykonywał podczas tej wypowiedzi. Moja opkowa wersja go widziała, więc na sto procent wiedziała, co robił. Powinna to więc opisać, a nie taka statyczna wypowiedź jak zwykle.>
*No i jak zwykle, to pierwsze zdanie jest za długie. Powinno podzielić się je na dwa, aby lepiej się to czytało.*
890. „[...] – Słuchajcie, znalazłem jakiś tunel w podłodze. Sprawdzę, czy jakoś łączy się z waszymi celami oraz z powierzchnią poza więzieniem i jeżeli tak, to mamy sposób na ucieczkę.
– OK – odpowiedziałam ja i Slade.
[...]"
~*Ależ kurwa naturalnie. Bowiem gdyby nie znaleźli żadnego sposobu na ucieczkę i musieli znaleźć jakiś własny, to byłoby to realistyczne. No a jak wiemy mojej dawnej wersji chodziło o jak najszybsze napisanie tego barachła, a nie o to, aby miało jakiś sens.*~
~No i drugie zdanie wypowiedziane przez Brother Blood The Opko znowu jest za długie. Serio nie dało się tego wszystkiego wypośrodkować? Tak się po prostu kijowo to czyta.~
|Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Nie pamiętam co prawda, czy Tristitia The Kurwa widziała w tym momencie Brother Blood Opko Version. No a jako iż to opko nie zasługuje na weryfikację informacji, to tego nie sprawdzę. Mimo to, nawet jeżeli go nie widziała, to ona sama powinna coś robić lub chociaż opisać, co działo się w tle. Realizm kurwa, realizm.|
~*Niestety, moje niedojebanie sięgnęło zenitu. Anyway, na razie przerwa, chcę przez chwilę coś innego zrobić. Za chwilę do tego wrócimy.*~
~*<Zamknąć mordy. xD> ;"""DDD*~
891. „I, na szczęście, kilka chwil później, ujrzałam że ze ściany wypadły cztery kafelki. A kiedy ja szukałam drogi ucieczki, to w ogóle nie pomyślałam o tym, aby spróbować któreś z nich wyjąć. [...]"
~A byłoby ciekawiej, gdyby ten tunel nie łączył się z celą Tristitii The Dziwki lub Slade'a The Opko. No ale wtedy to byłoby utrudnianie życia głównym bohaterom, a jak zapewne wiemy nie o to chodziło dawnej wersji Ramoninth.~
|No i nie dziwne, że nie wpadła na pomysł wyjęcia tych kafelków. Skoro nie wyglądały jakoś podejrzanie, to nikt by na to nie wpadł. Jakby nie mogła mieć jakichś sensowniejszych przemyśleń, a nie takie napisane na szybko. Przez to jeszcze bardziej widać, że ta historia została napisana na odpierdol, co nie pomaga.|
892. „[...] Później, udaliśmy się jeszcze do celi Slade'a, bo przecież nie zostawilibyśmy go w więzieniu na pastwę losu [...]"
<Bowiem to byłoby ciekawsze. Serio, gdyby zostawili opkowego Slade'a w więzieniu to mógłby wyniknąć z tego ciekawy wątek. Może na przykład moja opkowa wersja i Brother Blood Opko Version mieli wiele do zarzucenia Slade'owi i teraz by uznali, że tak pozbędą się go ze swoich żyć. No i coś mogłoby z tego wyniknąć. Jednak to wymagałoby odejścia od wcześniej stworzonego planu, a dla dawnej Ramoninth to było nie do pomyślenia.>
893. „[...] – Swoją drogą, spodziewałem się, że ta ucieczka będzie trudniejsza.
– W sumie, ja tam obawiałam się, że nie znaleźlibyśmy w naszych celach żadnej drogi ucieczki. – odparłam
– Jestem ciekaw, jak wtedy byśmy sobie poradzili. – dodał Slade.
– Nie mam pojęcia, ale na sto procent by się coś wymyśliło. W końcu nie ma rzeczy niemożliwych, z każdego więzienia da się uciec. – powiedział Sebastian.
– Najważniejsze, że nam się udało i, że jesteśmy wolni. Teraz trzeba wrócić do tego, co robimy na co dzień. – skomentowałam
– Miejmy nadzieję, że już niedługo uda nam się pokonać Robina i Raven. W każdym razie, ja już muszę iść do siebie. Wpadnę jeszcze kiedyś. – odrzekł Sebastian.
[...]"
**Przewraca oczami z zażenowania.* Czy oni nie mogliby też pogadać o wszystkim i o niczym? Mamy rozdział sześćdziesiąty trzeci, jeszcze siedem do końca. Tymczasem mimo to oni nadal gadają tylko o tym, co się stało, dzieje lub stanie/może stać. To jest tak hipernierealistyczne, że aż szok. Powinni pogadać też o dupie Maryni, chociażby dlatego, abyśmy uwierzyli w ich relacje.*
~*Poza tym, na sto procent by sobie poradzili. W końcu moja dawna wersja nie mogła pozwolić na oryginalniejsze zakończenie. Serio, gdyby skończyli w więzieniu i teraz opko by się skończyło, to byłby zajebisty plot twist. Dodatkowo byłoby to oryginalne, więc dwie pieczenie na jednym ogniu. No ale jak wiemy, Opkolandia na to nie zezwala.*~
~Generalnie to o ich rozmowie za wiele nie ma co gadać. Jest ona po prostu o tym, co wiemy, więc nie ma co się za bardzo rozwodzić na temat tego wszystkiego. No a to nie pomaga, bowiem to jeszcze bardziej pokazuje, że dialogi są najsłabszymi częściami tej historii.~
|Jedyne co można jeszcze powiedzieć to fakt, że brakuje czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. To dodałoby realizmu i dynamiki, która jest potrzebna tej historii. Przez brak tego dodatkowo te dialogi są jeszcze nudniejsze, co nie pomaga.|
<Przydałyby się też jakieś przemyślenia opkowej mnie. Jasne, nie musiałaby mieć ich nie wiadomo ile, ale trochę by się przydało. No ale jak widać rozwijanie postaci nadal nie przyszło dawnej Ramoninth do głowy.>
894. „[...] Nie wiedziałam, dlaczego on zawsze, a właściwie prawie zawsze ukrywał przede mną swoje cele. Niby mówił, że i tak nic bym z nich nie zrozumiała, ale w sumie skąd on miał taką pewność, co nie? Nie ufał mi, czy jak? No, ale w sumie to była jego decyzja. W każdym razie, przez ten czas, wiadomo, czasami wysyłał mnie, abym coś mu ukradła, ale nie było to na tyle ciekawe, aby to opisywać, więc nie będę was zanudzała tym tematem. [...]"
*Właśnie nas to też dziwi. W końcu Slade powinien ufać jej już na tyle, aby mówić jej wszystko o swoich planach. W końcu po tylu latach szansa na to, że Tri The Opko zdradziłaby Slade'a jest na serio niewielka. A tymczasem on zachowuje się jakby znali się bardzo krótko. No a jak jest nam niejednokrotnie mówione oni traktują się jak rodzinę, więc powinno się to przedstawiać. Nawet w tak drobnych momentach, relacja powinna być podbudowywana.*
~*Dodatkowo zajebiste jest to sztuczne przejście pomiędzy tematami. Właśnie dlatego przydałoby się więcej jej przemyśleń na temat tego. Dzięki temu może dostalibyśmy bardziej naturalne przejście z tematu do tematu, a nie takie o.*~
~I też do teraz nie potrafię pojąć, jakim cudem Tri The NadOpko nie znudziło się takie życie. Jak na razie ona jedyne co robiła to kradła i czasami musiała coś nadzorować osobiście. Ja jakbym miał wieść takie życie jak ona to już dawno zwiądłbym z nudów. A jak wspominaliśmy kiedyś tam wcześniej życie złoczyńcy może być znacznie ciekawsze. Jedynie kradzieże pasują do złoczyńców klasy C.~
895. „[...] W ogóle, dzięki tak dużej ilości wolnego czasu w końcu skończyłam pisać jedno opowiadanie, które się tyle za mną ciągnęło, że myślałam iż nie skończyłabym go w tym życiu. [...]"
|Ładny meta komentarz do tego opowiadania się tu zrobił. xDDD|
~*Śmiej się śmiej, ale taki był sens tego zdania. xD Nie, ale serio, to miał być taki meta komentarz do długości tego FanFiKKKtion.*~
|To dlaczego go nie skróciłaś bądź porzuciłaś? Widać od dawna, że to opowiadanie od któregoś momentu było pisane na siłę, aby jak najszybciej je skończyć. No a w pisaniu historii nie o to chodzi. Powinno się je pisać powoli i z pomysłem. Dodatkowo nie byłoby nic strasznego w porzuceniu tej historii. Na całą masę opowiadań jak na razie porzuciłaś jedynie dwa, więc to nie tragedia.|
~*Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tego nie zrobiłam. Plus to opowiadanie faktycznie powinno być albo skrócone, albo lepiej zaplanowane. Jestem pewna, że tyle rozdziałów dałoby się ciekawie napisać, tylko najpierw należałoby mieć jakiś pomysł na to.*~
~Dziesięć procent niedojebania...~
~*A było tak spokojnie. xD*~
~Dzień dobry! ;"""DDD~
896. „[...] Wiadomo, trwało to bardzo długo i wielokrotnie trzeba było poprawiać nasze dzieło, bo nie za pierwszym razem działało tak, jak powinno. Sama budowa zajęła nam około pięciu lat, ale było warto. Przy okazji dowiedziałam się, że Slade musiał planować coś naprawdę bardzo skomplikowanego, bo przez ten czas nie wzywał mnie do realizacji jego planu."
<Mimo tego to wciąż dziwne, że nie kazał jej nic zrobić. Zawsze mógłby mieć dla niej jakieś pomniejsze zadania, które przyczyniałyby się do realizacji jego celu. Dzięki temu może dostalibyśmy więcej akcji, która tej historii by się wybitnie przydała.>
*Poza tym miło, że stworzenie rzeczy do kolejnego planu trochę mu zajmuje. Przynajmniej nie jest większym Garym Stu niż został kreowany do tej pory.*
~*Brakuje też przemyśleń tej parówy. Serio no, to się trochę irytujące robi, że główna bohaterka i to w narracji pierwszoosobowej się nie rozwija. Jak mamy ją polubić, skoro wiecznie stoi w miejscu?*~
~I generalnie jest to typowe, nudne streszczenie tego, co się działo. Bowiem jak widać dawna Ramoninth nie raczyła zastosować zasady show don't tell.~
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy już dzienny limit stron z fragmentami, to możemy na ten moment skończyć.*~
~*~*Zamknąć ryje, dekle. xD*~ ;"""DDD*~
897. „[...] – Oby tym razem nie skończyło się tak jak ostatnio. Nie mam ochoty być znowu wciągnięta do jakiegoś dziwnego wiru. [...]"
~*Co prawda nie pamiętam o jaki wir chodzi, a to opko nie zasługuje na weryfikację informacji. W każdym razie, nie zdziwiłabym się, gdyby ponownie tak się stało. W końcu powtarzanie tego samego w tym turbo opku to codzienność.*~
~Jakby nie można było po prostu się postarać. Do uniwersum Młodych Tytanów można napisać wiele ciekawych historii. No ale nie, bowiem na Wattpadzie są to albo nudne romansidła, albo to turbo opko. A FanFiction, które są ciekawe, nigdy nie są dokańczane.~
~*Niestety i to jest smutne w tym fandomie. ☹*~
898. „[...] – Aż się nie chce wierzyć, że nam się udało. – skomentował widząc to.
– Widzisz, mówiłam że nam się uda. – powiedziałam
– To teraz tylko to opatentować i będziemy bogami świata.
– Eee, po co. Lepiej to mieć tylko dla siebie.
– Jakaż ty zachłanna.
– Nie jestem zachłanna, po prostu pewnie nikt by z tego nie korzystał.
– A skąd wiesz? Chociaż może faktycznie, bo gdyby na przykład ktoś by coś zmienił w przyszłości lub przeszłości, to mielibyśmy przejebane w teraźniejszości.
– No widzisz? Na razie lepiej tego nie opatentowywać.
[...]"
|Na chuj miłosierny wam urządzenie do podróżowania w czasie? Przecież Tristitia The Opko posiadała chronokinezę, za jej pomocą moglibyście podróżować w czasie. Może dzięki temu ta jej moc byłaby wykorzystana więcej niż raz, no ale nie. Po co używać logiki w swojej historii, lepiej iść z góry ustalonym planem, nawet jeżeli nie ma to sensu w obecnej wersji opowiadania.|
<Dodatkowo jakby to opatentowali, to każdy by z tego korzystał. W końcu kto nie marzy o podróżach w czasie? Także ta, ewidentnie widać, że moja opkowa wersja to skończona debilka. No a to nie pomaga tej jej niby inteligencji.>
*No i oczywiście, że musiało im się udać to stworzyć. Bowiem gdyby okazało się to niemożliwe i musieliby używać mocy Tristitii The Łopłopłopko to byłoby ciekawiej i logiczniej. No a jak wiadomo, w opkach nie o to chodzi.*
~*Poza tym, nadal brakuje przemyśleń Tristitii The NadOpko. Skoro udało im się stworzyć jebany wehikuł czasu, to powinna jakoś ambitniej skomentować to w myślach. Wszakże nawet w uniwersum tego serialu to normalnie niespotykane. Jak ona do tej pory jest taka płytka jak kałuża, to jak czytelnik miałby ją polubić?*~
~Brakuje również czynności, które wykonywaliby podczas tej epickiej debaty tysiąclecia. Zwykła gestykulacja by wystarczyła, a ubarwiłaby ten nudny jak but dialog. Jednak jak wiadomo, po co się starać nad swoją historią.~
899. „[...] W końcu do tej pory nikt nie miał możliwości podróżowania w czasie, a że my byliśmy pierwsi, to trzeba było skorzystać. [...]"
|Nie no, sorki, ale sądzę, że istniały na świecie jeszcze inne osoby z chronokinezą poza tobą. Także ta, takie osoby na sto procent mogły podróżować w czasie, również razem z kimś. Nie udawaj takiej wyjątkowej, bowiem wyjątkowa nie jesteś.|
<Poza tym, ile mamy się powtarzać, że moja opkowa wersja posiada chronokinezę? Za jej pomocą mogliby podróżować w czasie, no, to miałoby więcej sensu. Jednak nie, lepiej pokazywać wyidealizowanie głównych postaci oraz mieć w dupie chronokinezę, którą się wprowadziło. -_->
900. „[...] Cieszyłam się, że udało mnie i Sebastianowi stworzyć to urządzenie."
*Mam wrażenie, że temu zdaniu brakuje jednego słowa, ale pewności nie mam.*
~*Właśnie też mam takie wrażenie, więc może coś jest na rzeczy. A tak poza tym, oczywiście, że musiało im się udać. Jakby im się nie udało, to nie byliby tacy wyidealizowani, a nie o to dawnej mnie chodziło.*~
901. „[...] – No co?
– Co to za cholerstwo, przez które właśnie przeszłaś? Znaczy widzę, że to jakiś portal, ale gdzie on prowadzi i czy ma to jakiś związek z twym częstym bywaniem u Sebastiana oraz jego częstym przychodzeniem do nas? – spytał
– Portal do przeszłości.
– Piłaś dziś coś?
– Jak mi nie wierzysz, to chodź ze mną.
– No OK, chociaż to brzmi niedorzecznie.
Po czym oboje weszliśmy w niezamknięty portal i kilka chwil później znaleźliśmy się w Jump City z roku, w którym poznałam się ze Sladem. On zaś, widząc ulice miasta, spojrzał na zegarek i, chwilę potem, skomentował sytuację krótkim:
– O kurwa.
– Mówiłam, że to portal do przeszłości? Mówiłam. – odparłam
– Ale jakim cudem wam się to udało i dlaczego nic mi nie powiedzieliście?
– Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc, no ale Sebastian jest zajebiście zajebisty, – widząc, że Slade spojrzał na mnie z zażenowaniem zaśmiałam się – więc z jego pomocą wszystko może się udać. A nie mówiłam tobie tego, bo to miała być niespodzianka.
– Myślałaś nad tym, aby to opatentować?
– To mogłoby rozjebać świat. Wiesz przecież, że ludzie podróżowaliby do przeszłości, aby naprawić dawne błędy lub, nie daj Boże, historię świata, a do przyszłości aby coś z niej podprowadzić, a to mogłoby rozwalić na dobre teraźniejszość.
– W sumie faktycznie, lepiej nie ryzykować. A poza tym, próbowałaś już podróżować do przyszłości?
– Nieee, nie chcę sobie spoilerować tego, co się stanie.
– A ja tam chyba wpadnę pozwiedzać przyszłość, jeżeli mogę.
– Nie ma problemu, tylko nie mów mi, co się tam dzieje, bowiem jak mówiłam, nie chcę mieć spoilerów.
– OK
[...]"
~Czy oni do blyata naprawdę nie mogliby używać do podróży w czasie chronokinezy naszej głównej Mary Sue? Skoro już dodaje się postaci jakieś nadprzyrodzone zdolności, to powinny być wykorzystywane częściej niż dwa razy. Tak to wygląda na to, że chronokineza została dana Tristitii Opko Version tylko dlatego, że dwa razy była potrzebna.~
|No i miło, że mój opkowy sobowtór, nie od razu uwierzył Tristitii The Śmieciowi na słowo. To się chwali, a że to opko ma niewiele zalet, to trzeba szukać nawet drobnych plusów.|
<I generalnie ich rozmowa, mimo iż długa, to w sumie nudna. Jakby nie mogli się przejść po przeszłości i pogadać też o wszystkim i o niczym. Może również przypadkiem spotkaliby swoje przeszłe wersje i coś ciekawego by z tego wyniknęło. Jak na razie nadal gadają o tym, co się dzieje, a to nie podbudowuje ich relacji, o której jest nam wiecznie mówione. Przez to ta historia staje się jeszcze gorsza, bowiem mogłaby być ciekawa, ale dawna Ramoninth ewidentnie była NadNiedojebana.>
*Miło też, że Tristitia The Śmietnik nie chce sobie spoilerować przyszłości, to może chociaż raz my nie dostaniemy spoilerów. To byłaby odskocznia w tej historii, która przy okazji nam wszystkim by się przydała.*
~*Poza tym, czy oni w tym FanFiKKKtion czasami nie chcieli rozjebać świata? Bowiem ja już nie wiem, ich cele zmieniają się z rozdziału na rozdział. Jak wiadomo to nie pomaga, bowiem ciężko się w akcji połapać.*~
~Przydałyby się też jakieś przemyślenia głównej pierdoły. Jakoś powinna to wszystko komentować, łącznie z reakcjami Slade'a. Dodatkowo z perspektywy czasu również przydałby się jakiś komentarz. Jednak jak widać rozwijanie głównej postaci nadal nie wchodziło w grę. To nie tak, że powinniśmy móc się z nią utożsamić, c'nie.~
|Również brakuje wykonywanych przez nich czynności lub opisu tego, co działo się w tle. Został tu dany jeden dopisek, co udowadnia, że dawna Ramoninth potrafiła je dawać. Powinno się to robić częściej, aby dodać realizmu i dynamiki do tej nudnej jak cholera historii.|
<I generalnie jest to typowy, nudny dialog jakich masa w tym FanFiKKKtion. Meh.>
~*Generalnie analizowane dzisiaj fragmenty były i będą tak nudne, że ciekawsze jest patrzenie na postęp instalacji Cinematic Mod i modlenie się, aby tekstura G-Mana wreszcie się wczytała poprawnie.*~
~Najlepsze podsumowanie tej historii, lepiej się nie da. XD~
~*C'nie? :D*~
902. „[...] W wolnym czasie z kolei, podróżował sobie najczęściej do przyszłości i nie wiem czemu, zawsze wracał bardziej zadowolony i jeszcze bardziej zmotywowany do tworzenia tego, co tam obecnie tworzył, niż przed odwiedzeniem przyszłości. Aż i ja zaczęłam się zastanawiać, co się w tej przyszłości takiego ciekawego stało, że Slade po powrocie był taki szczęśliwy. [...]"
*A jak myślisz, kurwiksie upośledzony? Skoro Slade miał cel jaki miał oraz z przyszłości wracał szczęśliwy, to powinnaś się łatwo domyślić. Kurde, skoro Tristitia The Szmata miała być niby taka inteligentna, to powinno się to przedstawiać. Bowiem na razie wychodzi na tępą idiotkę, która nie potrafi wyciągnąć prostych wniosków.*
~*Dodatkowo to pierwsze zdanie jest cholernie długie. Jestem święcie przekonana, że dałoby się je podzielić na dwa lub trzy. Wtedy zapewne przyjemniej by się to czytało, niż musząc czytać takie w luj długie zdanie.*~
~Nadal też nie rozumiem dlaczego Slade The Opko nie mówi Tristitii The Kurwie o swoich planach. Przecież po tylu latach powinien jej już stuprocentowo ufać, no. Takie zachowanie dodatkowo negatywnie wpływa na ich relację, o której nam się niejednokrotnie mówi.~
903. „Otóż, któregoś poranka, kiedy siedziałam na łóżku i grałam na komputerze, w którejś chwili usłyszałam dźwięk otwierającego się portalu. Podejrzewałam, że to po prostu Slade wrócił ze swojej schadzki do przyszłości, no ale odwróciłam się, aby mu powiedzieć, żeby przestał ciągle przenosić się z przeszłości do mojego pokoju, bo czasem to wkurzało. Jednak, kiedy odwróciłam się, zamurowało mnie. Nie ujrzałam tam Slade'a, a...mnie z przyszłości. O Jezu, jakie to było dziwne do zobaczenia, wyobraźcie sobie. Ja z przyszłości wyglądałam tak jak obecnie, no tylko wiadomo, że byłam nieco starsza.
Chwilę później, odwróciła się w moim kierunku i na mnie spojrzała, nie stało się nic złego ani z czasem, ani z teraźniejszością. Czyżby to oznaczało, że mogłam widywać się ze swoimi przeszłymi wersjami bez żadnych konsekwencji? Najprawdopodobniej tak. No, ale po spojrzeniu na mnie, rzekłam:
– O rzesz ty kurwa.
– Fajna reakcja na zobaczenie siebie z przyszłości. – skomentowała moja przyszła wersja.
– No to nie jest codziennością, aby widzieć się z sobą z przyszłości.
– Wiem, bo mnie też nie odwiedzają prawie wcale moje przyszłe wersje, ale czasem się to zdarza. W każdym razie, jestem tu po to, aby przekazać ci kilka rzeczy odnośnie przyszłości.
– O nieee...Nie chcę spoilerów.
– Ja wiem, no ale muszę. Postaram się nie spoilerować pomniejszych wydarzeń, tylko te, które muszę.
– Skoro musisz, to postaram się to jakoś przeżyć.
W tym momencie, opowiedziała mi o tych większych sytuacjach i czego nie powinnam ani ja, ani Slade robić, jeżeli chcielibyśmy bez niepotrzebnych problemów do nich dotrzeć. Powiedziała również, na co oboje musimy uważać na drodze do naszego celu i z czym, oprócz Robina i Raven, będziemy musieli się zmierzyć. Nie mogę wam teraz przytoczyć jej wypowiedzi, bo zaspoilerowałabym resztę opowieści o tym, co w moim życiu działo się później."
~*
Udało się, ludzie! Wreszcie ta upośledzona parówa nie zaspoilerowała nam przyszłych wydarzeń! ;"""-)))*~
~To ewidentny zwiastun idealnego tygodnia. *.* No i jedna z największych zalet tego opka. Co nie świadczy o nim dobrze, bowiem to powinna być podstawa tworzenia opowiadań.~
|Tak w ogóle, przechodząc do analizy, to szkoda, że nigdzie wcześniej nie było wspomniane, aby mój opkowy sobowtór przenosił się do przyszłości z pokoju tej karakanki. Można powiedzieć, że zostało to tutaj wspomniane tylko dlatego, że akurat było potrzebne. Jakby nie można wymyślić innej wymówki, dlaczego Tristitia The Idiotka się odwróciła.|
<No i w tym fragmencie najlepiej widać brak przemyśleń mej opkowej wersji. Widząc siebie z przyszłości powinna jakoś ambitniej zareagować i skomentować to w myślach. Mogłaby również to wydarzenie skomentować z perspektywy czasu, przydałoby się to wreszcie. Nadal nie mogę uwierzyć, jak można tak na odpierdol pisać historię.>
*Dodatkowo czy przyszła wersja Tristitii The Ułoma nie mogłaby pojawiać się częściej? Również obecna Tristitia mogłaby spotykać się na przykład ze swoją przeszłą wersją. W końcu przekonała się, że mogła to robić bez negatywnych konsekwencji dla czasoprzestrzeni. Powinno się to więc wykorzystać, bowiem jak na razie widać jeszcze bardziej, że ten rozdział to filler jebany.*
~*Czynności, które by wykonywały podczas tej rozmowy, także brakuje. Powinny coś robić, nie uwierzę, że chociaż nie gestykulowały minimalnie. To jest nierealistyczne, no.*~
~Tak poza tym, czy przyszła wersja Tri The Opka nie mogłaby ogarnąć, że podróżować w czasie mogła dzięki chronokinezie? Będę się tego czepiał, bowiem stworzenie tego urządzenia nie ma sensu. Po co tworzyć coś, skoro to samo można osiągnąć znacznie łatwiej?~
|I wiadomo, że przyszła Tri The Łopłopłopko nie mogła się z wyglądu zmienić. Wtedy trzeba byłoby opisać jej przyszły wygląd, a to by wymagało czasu i pomysłów. No a jak wiemy dawnej Ramoninth nie o to chodziło.|
<I generalnie ten fragment jest nudny jak cholera, mimo iż mógłby być ciekawy. Standard.>
904. „[...] – Ta...To wszystko co miałam do przekazania.
– Skomentuję to swoiskim, prostym: O kurwa. – powiedziałam
– Wiem, wiem, to brzmi szalenie, no ale masz dowód, że to ja z przyszłości. Tylko nie dotykaj mnie, aby się upewnić, czy na sto procent nie jestem twoim urojeniem, bo jak to zrobisz, to wymażesz czas i w przód, i w tył.
– Nie no, nie mam powodów, aby ci nie ufać, w końcu widzę, że wyglądasz jak nieco starsza wersja mnie. Tak w ogóle, to myślałam, że coś w stylu wymazania czasu może się stać nawet po zwykłym spojrzeniu na swoją przeszłą lub przyszłą wersję.
– Jak by tak było, to bym przecież nie przychodziła tutaj, aby ci przekazać to wszystko.
W tym momencie, chciałam przyznać jej rację, ale nie zdążyłam tego zrobić, gdyż obie usłyszałyśmy otwierające się drzwi do pokoju. Kiedy odwróciłyśmy się w odpowiednim kierunku, ujrzałyśmy stojącego w progu Slade'a, który patrzył wyraźnie zdziwiony w naszym kierunku.
– O mój Boże, dwie Tristitie. – skomentował po chwili wyraźnie zdziwionym głosem.
Słysząc to, obie zaśmiałyśmy się, po czym Claire rzekła:
– Jestem Tristitią z przyszłości. Jednak, jeżeli nie chcesz wymazania czasu w przód i w tył nie próbuj mnie tknąć, aby sprawdzić czy faktycznie jestem prawdziwa.
W tym momencie, na chwilę nastała cisza. Parę sekund potem, Slade wskazał palcem na mnie i powiedział:
– Ty, obecna Tri, od dzisiaj masz rzadziej korzystać z tego cholerstwa do podróży w czasie. Wystarczy mi mindfucków na kolejne kilka lat.
Po wypowiedzeniu tego, obie ponownie zaśmiałyśmy się, po czym rzekłam:
– Ale przyznaj, fajne to doświadczenie.
– Co kto woli, ja tam nie chciałbym spotkać się z przyszłym sobą. – odparł, po czym odwrócił się i wyszedł mówiąc:
– Ja pierdolę, kogo ja wychowałem.
Słysząc to, ja i Claire cicho zaśmiałyśmy się. [...]"
*Miło, że to widywanie się ze swoimi wersjami z przeszłości i przyszłości nie jest nieograniczone. Można by to trochę pociągnąć i na przykład Tri The NadOpko mogłaby się widywać ze swą przeszłą wersją. No i musiałaby uważać, aby jej nie tknąć, aby nie wymazać czasu. No ale to wymagałoby odejścia od ustalonego planu, a dawnej Ramoninth to do łba nie przyszło.*
~*Poza tym, czy dwie Tristitie nie mogłyby też pogadać o dupie Maryni przed przyjściem Slade'a? No kurde, czemu oni wszyscy gadają tylko o tym, co się stało, dzieje i ma/może stać? To jest nierealistyczne, w końcu w normalnym świecie ludzie gadają ze sobą o wszystkim i o niczym.*~
~Miło też, że Slade Opko Version nie przyjął od razu jako oczywistego faktu, że widział przyszłą wersję swej uczennicy. To się chwali, bowiem nawet w opku wypada, aby postacie chociaż raz używały mózgu.~
|Szkoda też, że te podróże w czasie nie pojawią się więcej razy w późniejszych rozdziałach. Serio, przez to widać, że ten rozdział również jest fillerem. No a dałoby się sensownie zaplanować to opowiadanie, aby wykorzystać wszystkie ciekawe wątki i pozbyć się fillerów przy okazji. Siedemdziesiąt rozdziałów to bardzo dużo, przez ten czas dałoby się coś sensownego napisać.|
<No i też moja opkowa wersja nadal ujawnia, że w rzeczywistości jest tępą debilką bez przyszłości. Powinna się domyślić, że skoro jej przyszła wersja do niej przybyła, to samym spojrzeniem nic złego by się nie stało. Jak już się kiedyś tam wspomniało o jej inteligencji to powinno się to przedstawiać do końca historii, no.>
*Nadal brakuje też czynności, które wykonywaliby podczas tej debaty. Ja serio nie uwierzę, że oni ani tutaj, ani przy poprzednich rozmowach nic nie robili. Rozmawiając z kimś zawsze chociaż trochę się gestykuluje lub generalnie robi coś w tle. Dodałoby to dynamiki i realizmu, a ta historia na serio tego potrzebuje.*
~*Tak w ogóle, nie na temat, ale muszę: Udało się, kurwa, model G-Mana w Cinematic Mod się wczytuje! *Oklaski**~
~Widzisz, mówiłem, że fakt, że Tristitia nie zaspoilerowała nam przyszłych wydarzeń to dobry znak. xD~
~*To po prostu oznacza, że mój dysk podłączany zjebał coś z plikami Cinematic Mod, które przechowywałam tam na później. Zainstalowałam dzisiaj wszystko od nowa z ModDB i działa, więc no.*~
~Jedyne co z ModDB nie działa to Human Error i Dangerous World. XD~
~*Human Error działa, ale z intrem się coś zjebało i nie pojawia się tam postać, która powinna, aby intro mogło się dziać. A Dangerous World się nie wczytuje, to fakt. XD*~
|Fajny ten wasz off-top, ale może wróćmy do analizy. XD|
~*~Hehe :D~*~
~*Anyway, faktycznie wracając do analizy, to brakuje również przemyśleń Tristitii. Czemu ona tak bardzo nie komentuje tego, co się dzieje wokół niej? To powinna być podstawa pisania w narracji pierwszoosobowej, no. Jak inaczej mamy się utożsamić z główną postacią? A Tri nie dość, że wkurwia, to jeszcze jest płytka jak kałuża, co nie pomaga.*~
~I generalnie jak każdy dialog, ten fragment się nie wybija. Jest nudny jak cholera, co nadal nie pomaga.~
905. „[...] Slade obserwował miasto przez wielkie monitory, co oznaczało, że rachunki za prąd jeszcze nie wzrosły. [...]"
|No kurwa nie pierdol. Wiemy co to oznaczało, więc nie ma sensu karmić licznika słów. Na niego i tak nikt nie zwraca uwagi.|
906. „[...] – Dobrze, że już jesteś. Bowiem, nim wyjawię ci, co przez tyle czasu tworzyłem, zamierzam wysłać cię do „Sabrina Company", abyś ukradła jedno urządzenie. Wygląda jak joystick, tylko od połowy jest wygięty w prawą stronę. Powinnaś łatwo tę rzecz namierzyć, szczególnie że jest czarna, a w pomieszczeniu, w którym jest przechowywana, jest dość jasno.
Słysząc, że jeszcze musiałam ukraść jakąś rzecz, a nie, że od razu dowiedziałabym się, co tyle czasu Slade planował, westchnęłam cierpiętniczo i rzekłam:
– A już myślałam, że w końcu dowiem się, co ty przez tyle czasu tworzyłeś.
– Nie ma tak łatwo. Ta rzecz, którą masz ukraść, jest w sumie jedną z najpotrzebniejszych do działania mego planu. – odparł Slade.
– No dobra, jak trzeba, to trzeba.
– Mogę tylko powiedzieć, że wbrew pozorom, to co stworzyłem, nie działa jakoś bardzo skomplikowanie. Wręcz można powiedzieć, że działa bardzo prosto, no ale niestety, stworzenie tego było problematyczne.
– Aż jestem ciekawa, co ty tam wymyśliłeś.
– Im szybciej ukradniesz to, po co cię wysyłam, tym szybciej się dowiesz.
Po tej rozmowie, chciałam przemienić się w niematerialnego orła, jednak nim to zrobiłam, usłyszałam że Slade dodał:
– Chwila! Byłbym zapomniał o najważniejszym.
A następnie odwrócił się, otworzył jedną z ukrytych w tym miejscu szuflad i wyjął jakiś dziwny...w sumie nie wiem do końca, czy był to futurystyczny zegarek czy jakiś komunikator. W każdym razie, to coś miało szeroki ekran, który mieścił się w szarej obudowie, od której odchodziły dwa, szerokie pasy, które wyglądały tak, jakby można było je zapiąć.
Chwilę potem, spojrzał w moim kierunku i rzucił mi ową rzecz, mówiąc:
– Przyda ci się. W końcu najpierw musisz jakoś shakować wszystkie systemy alarmowe tej firmy. Nie każę ci używać chronokinezy, gdyż jak ostatnio się przekonaliśmy, to nie ma sensu, bo nie uwolni cię to od walki z Tytanami.
– Faktycznie. W każdym razie, ten ekran jest dotykowy, czy jak się go obsługuje? – spytałam, łapiąc urządzenie.
– Ma wysuwaną klawiaturę. Wysuwa się ją jednym z tych bocznych przycisków po prawej stronie.
W tym momencie, spojrzałam w odpowiednim kierunku i faktycznie, były tam przyciski. W sumie były na tyle niewielkie, że nie dziwne, że ich nie zauważyłam. No, ale po założeniu na rękę owego urządzenia, przemieniłam się w niematerialnego orła i wyleciałam z bazy."
<Czy na serio nie można byłoby dać do tego turbo opka Hexcen Company? Po co wymyślać firmy, które są właściwie na doczepkę? W końcu w tamtym okresie Ramoninth pisała „Nie jestem waszym wrogiem.", więc Hexcen Company można by wykorzystywać. Może wyniknąłby też z tego jakiś ciekawy wątek. No ale oczywiście nie, po co ubarwiać historię.>
*Nadal też nie rozumiem tego, że Slade nadal ukrywa przed nią swoje plany. To nie ma sensu, w końcu znają się już tyle czasu. Jasne, zawsze Tri Opko Version mogłaby zmienić zdanie i zdradzić Slade'a. Nie istnieją rzeczy niemożliwe. Dodatkowo to podbudowałoby ich relację, co powinno się zrobić. No ale nie, jak widać lepiej pisać wszystko na szybko i bez przemyślenia czy ma sens.*
~*No i czy na serio ta parówa nie mogłaby być najlepsza w jednej dziedzinie? Jasne, Emily Horodecka na przykład ma umieć programować, hakować i używać pojazdów latających. Jednak mimo tego, najlepsza ma być jedynie w programowaniu. Dodatkowo te jej umiejętności mają być wykorzystywane do rozwijania akcji i dodania realistyczności pewnemu uniwersum, a nie dodania jej marysueizowatości. A tymczasem w wypadku tej historii widać, że jest to tylko po to, aby wyidealizować Claire.*~
~Dodatkowo to życie Tri The Śmiecia serio jest nudne jak but. Do tej pory jedyne co robiła to kradła i czasem coś osobiście nadzorowała. No a życie złoczyńcy klasy A powinno być ciekawsze niż tylko to. Powinno się wymyślić jakieś inne rzeczy, które mogłaby robić. Jasne, raz na jakiś czas mogłaby coś ukraść, ale nie ciągle. W końcu nie jest henchmanem, co nie?~
|Brakuje nadal czynności, które wykonywaliby podczas tej debaty. Powinni chociaż gestykulować czy coś oraz podczas niej mój opkowy klon mógłby dać Tri The Śmietnikowi ten komunikator. Byłoby to dodatkowo organiczne oraz nie przedłużałoby bezsensownie tego fragmentu. No i dodałoby realizmu oraz dynamiki. Same plusy.|
<Moja opkowa wersja powinna też to wszystko jakoś komentować w myślach. Absolutnie nie uwierzę, że na przykład nie zastanawiało jej, czemu Slade po tylu latach nadal zatajał przed nią jej cele. Mogłaby też się z perspektywy czasu nad tym zastanawiać. Co jakiś czas wypadałoby nam przedstawiać, z jakiej perspektywy ta parówa to opisuje. No ale jak widać po co się starać, nie?>
*No i też nie dziwne, że przyciski na tym komunikatorze były małe. Inaczej by się nie zmieściły, więc nie wiem po co to podkreślać. To tylko bezsensowne dodawanie słów do licznika.*
~*Nie rozumiem też dlaczego nazwa tej firmy jest wytłuszczona, pochylona i w cudzysłowie. Ta nazwa pojawia się już któryś raz, powinno się ją napisać normalnie.*~
~I generalnie jest to kolejny z fragmentów, który przedstawia nam wady tego opka. Czemu mnie to nie dziwi.~
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit fragmentów, to mamy od tego cholerstwa spokój.*~
~*<Zamknąć się, dekle. xDDD> ;"""DDD*~
907. „[...] Slade już kiedyś wysłał mnie do „Sabrina Company", abym ukradła to działo portalowe, o którym dawno nie wspominałam, bo po prostu byłam taka ułomna, że o nim zapomniałam. Slade chyba też rzucił je w kąt, bo dawno nie słyszałam, aby go używał. No, chyba że bawił się nim kiedy mnie nie było w bazie, tego wiedzieć nie mogłam. Jezu Chryste, dopiero teraz przypomniałam sobie jedną rzecz. Po kiego grzyba ja ciągle przemieniałam się w niematerialnego orła, skoro miałam nadal do pleców doczepione te wysuwane skrzydła? O ilu ja rzeczach dopiero teraz sobie przypomniałam, a to wszystko przez nazwę jednej korporacji! Co do tych skrzydeł, to postanowiłam je dzisiaj użyć, podczas powrotu do bazy, bo w końcu by mi tam zardzewiały, tak dawno ich nie używałam."
~*Mieliśmy dzisiaj nie analizować, ale...wstąpiła we mnie nowa nadzieja. Nie licząc dzisiejszego dnia jest jeszcze pięć dokumentów Worda z fragmentami do analizy. Jesteśmy tak blisko. TAK BLISKO. ;"-)*~
~Ile się przez ten ponad rok zmieniło. Jedyny plus tej analizy, dzięki niej przekonaliśmy się jak wiele przez ponad rok wydarzyć się może.~
~*Szkoda, że Lecker odeszła z Wattpada. Serio myślałam, że chciała doczytać tę analizę do końca.*~
~Też tak myślałem i serio zdziwiło mnie, że usunęła konto.~
~*Jak skończymy analizę...Wyślę do niej linka. Może przeczyta, chociaż moja nadzieja powoli zdycha. Mimo wszystko Lecker wiele dla mnie zrobiła, nawet jeżeli nie zdaje sobie z tego sprawy. Najlepszy dowód to taki, że swego czasu była jednym z dwóch filarów odpędzających ode mnie myśli samobójcze. Dzisiaj jest już lepiej, ale gdyby nie ona...Byłoby mi naprawdę bardzo ciężko. Dlatego chciałabym, aby mnie nie ignorowała.*~
|Napisz jej to na Steamie. Jeżeli odczytuje wiadomości od ciebie to może ten fakt skłoni ją do odpisania.|
~*Napiszę, tylko niech najpierw miną cztery miesiące, od kiedy ostatni raz do mnie napisała. Potem poczekam dwa miesiące. Jak nie odpisze wyślę jej to:
I odczekam dwa miesiące. Jeżeli i po tym nie odpisze...Będzie mi naprawdę przykro.*~
<Pozostaje mieć nadzieję, ale przekonamy się za kolejne cztery miesiące.>
~*Ale dobra, wracajmy do analizy. Mam dzisiaj dobry humor, nie chcę go sobie psuć. ;"D Zaczynając od początku, pokazywanie dziur w swojej historii nie sprawi, że się ich pozbędziesz, kasztanie. Serio, jakby po prostu nie można było jakoś organicznie wytłumaczyć dlaczego do tej pory nie pojawiły się te przedmioty. Dałoby się to uratować, ale nie, lepiej o tym wspominać w tak sztuczny sposób.*~
~Dalej jednak nie czaję, dlaczego nazwy firm w tym turbo opku są pisane pochylone, pogrubione i w cudzysłowie. To sensu nie ma, bowiem nazwy i tak wyróżniają się z tekstu. Sam fakt, że pisze się je od wielkich liter o tym mówi. Obecna wersja wygląda po prostu nieestetycznie.~
|Nadal jednak nie czaję, po co jej te skrzydła. Na ki chuj dawać dwa uzasadnienia jednej mocy? Zwykłe zamienianie się w orła by starczyło. Nie trzeba jeszcze bardziej idealizować tej karakanki.|
<W ogóle, sądzę, że Slade to nie debil i stworzył te skrzydła ze stali nierdzewnej. Także spoko loko, nie powinny zardzewieć.>
908. „[...] Musiałam powiedzieć Slade'owi, że posiadanie wszędzie takich samych haseł nie jest bezpiecznym rozwiązaniem."
*Co do jasnej...? Ja wiem, że praktycznie każdy tak robi, ale Slade to AŻ TAKI debil? On powinien wszędzie mieć inne hasła, no. Jakim cudem do teraz nikt mu się do niczego nie włamał? ._.*
~*Aż zaczynam mieć wątpliwości, czy te skrzydła Tristitii The Opko na sto procent są ze stali nierdzewnej. ._.*~
~Nie ma to jak robić debili ze wszystkich. *Klask, klask*~
~*Też nie wierzę, że byłam tak niedojebana umysłowo. .___.*~
909. „[...] Kiedy to zrobiłam, włączyły się lasery, których jak widać jakimś cudem nie shakowałam. No, ale widząc je, zaczęłam przez nie przeskakiwać tak, jak to zawsze robiłam, czyli najpierw nogami odbijając się od podłogi i obracając na ręce, potem rękami odbijając się od podłogi, obracając się w locie i lądując na nogi i tak w kółko."
|Oczywiście, że ich nie wyłączyła, aby nakurwianie kreskówkowymi stereotypami mogło się dziać. Serio, czy nie mogłaby tego dziadostwa po prostu wyłączyć?|
<Dodatkowo, to drugie zdanie jest długie jak cię chuj. Nie dałoby się go skrócić? Jestem przekonana, że można podzielić je na pół i znacznie lepiej by się to czytało.>
*W sumie potrzebne to ono nie jest. Wiemy w jaki sposób Tristitia The Łopłopłopko skakała, nie trzeba tego przypominać. Widać, że ewidentnie chodziło o karmienie licznika słów.*
~*Ale w serii Kroniki Kombinatu Emily też będzie umiała tak skakać i wykorzysta tę umiejętność kilka razy. Po to, aby przyszpanować przed niektórymi bohaterami, ale ćśśś. :D*~
~Chyba czas udać się do psychiatry. A nie, czekaj. XD~
~*Hehe :DDD*~
910. „[...] Czy oni nie mieli w tym mieście innych wrogów, tylko mnie, Slade'a i, ewentualnie, Sebastiana? Jestem pewna, że nie byliśmy jedynymi czarnymi charakterami w Jump City, którzy często się, że tak to określę, udzielali. [...]"
~*
Umówmy się. Slade i Sebastian są jedynymi złoczyńcami klasy A w całym serialu. Tak, był też Trygon, ale on został zategesowany w serialu, więc się nie liczy. Cała reszta to złoczyńcy klasy B i henchmani. Także sorki, ale przyłączyłaś się do tych najpopularniejszych. Dealuj z tym.*~
~Mogłaby to wiedzieć, gdyby raczyła zainteresować się czymś innym niż tylko czubkiem własnego nosa. Poza tym, w prologu zostało wspomniane, że wiedziała o Tytanach i ich złoczyńcach. Powinna więc wiedzieć, że za wielu złoczyńców klasy A to oni nie mieli. No ale widać po co to rozwijać, lepiej było to wcisnąć tylko po to, aby uzasadnić w debilny sposób to, że Tristitia The NadOpko wiedziała o Tytanach.~
911. „[...] – Czy wy nie macie w tym mieście innych wrogów poza mną, Sladem i okazjonalnie Sebastianem?
– Mamy ich całe wielkie mnóstwo, ale wy się najczęściej udzielacie, że tak powiem. – odpowiedziała Raven.
– Naprawdę tak bardzo zależy wam na tym, aby zginąć? Udało mnie się zabić wam Cyborga i Gwiazdkę, nie mówi wam to coś?
– Po prostu nie możemy dopuścić, abyście przejęli to miasto. – skomentował Robin.
[...]"
|Sztuczna rozmowa Attack Super Effective. Czy oni serio nie mogliby pogadać bardziej naturalnie? Jeżeli chciało się już dać ich rozmowy przed walką, to powinny być naturalne. W końcu Robin i Raven to też ludzie, a nie maszyny. Chociaż w sumie w tej historii Tytani byli i są robieni na drony do walki z Tristitią The Łopko, więc nie ważne.|
<Dodatkowo miło, że dawna Ramoninth jednak wiedziała, że w świecie serialu to Slade i Sebastian najczęściej się udzielali. Szkoda, że moja opkowa wersja tego nie wiedziała, mimo iż zważając na prolog powinna.>
*Tak poza tym, brakuje jakichś czynności, które wykonywaliby podczas tej rozmowy. Nie uwierzę, że chociażby nie gestykulowali oraz w otoczeniu nic się nie działo. To niemożliwe, no, a dodałoby potrzebnych temu opku realizmu i dynamiki.*
~*Przemyśleń opkowej Tristitii też brakuje. Mogłaby się trochę nad tym zastanowić, skoro stanowiło to dla niej nowość. Jednak po co rozwijać postać, to nie tak, że dochodzimy DO KOŃCA OPKA. ;=; Aż ciężko uwierzyć, jak można było stworzyć taką płytką postać.*~
~I generalnie jest to typowy, sztuczny dialog jakich w tej historii jest multum. Nah.~
912. „[...] Byłam ciekawa, kiedy udałoby się albo mnie, albo Slade'owi, albo Sebastianowi zabić ich obu. [...]"
~*Z naszej perspektywy za pięć dni. Z waszej cholera wie, bowiem czas w tym opku zapierdala dziwacznie.*~
~Tak poza tym, to chyba wiadomo, że Tristitii The Śmieciowi uda się ich zabić. Bowiem po co dać zasługi też postaciom kanonicznym, nie? W końcu nikt nie może być lepszy od głównej bohaterki. -_-~
~*Niestety i ten schemat jest serio wkurwiający. ;===;*~
913. „[...] Otóż, w którymś momencie walki, Robin rzucił w mym kierunku jednym ze swoich gadżetów, aby mnie obezwładnić. Ja zaś, w odpowiedzi zasłoniłam się rękoma i wytworzyłam niewielką barierę z wiązek dezintegrujących, aby po prostu to dziadostwo nie uderzyło mnie w twarz. No, ale ten jego gadżet trafił mnie w prawą dłoń, na której miałam pierścionek, który dawał mi moce Sebastiana. Jednak, to coś, czym rzucił Robin uderzyło tak niefortunnie, że trafiło w pierścionek, czym roztrzaskało go na strzępy. No dziękuję bardzo, ten matoł pozbawił mnie części mego nadprzyrodzonego arsenału. Od razu, kiedy kawałki pierścionka spadły na podłogę, spojrzałam na nich ze złością i rzekłam:
– No dziękuję bardzo, wiesz. Pozbywasz mnie mego nadprzyrodzonego arsenału.
– To nie było zamierzone, ale w sumie może dzięki temu łatwiej cię będzie pokonać. – stwierdził Robin.
– Nie liczyłabym na to. – w tym momencie wytworzyłam wokół nich ognistą barierę, która zniknęłaby dopiero wtedy, gdybym znalazła się w bazie Slade'a – Skoro nie potrafiliście mnie pokonać, gdy nie miałam ani pierścionka, ani naszyjnika, tym bardziej nie pokonacie mnie teraz.
Kiedy to zrobiłam, widząc że Robin i Raven w żaden sposób nie mogli się wydostać, podniosłam to, po co wysłał mnie Slade i jeszcze odwróciłam się w kierunku Tytanów. Widząc ich daremne próby wydostania się, szyderczo uśmiechnęłam się i dodałam:
– To na nic. Ta bariera zniknie dopiero, gdy wrócę do domu.
A następnie przemieniłam się w niematerialnego orła i wyleciałam poza budynek."
~*
JEST! JEST, KURWA!!! Wreszcie ta pizda ma mniej mocy! ;"""-) To zwiastun idealnego tygodnia, nie ma chuja we wsi. Znaczy nadal jest Mary Sue, ale przynajmniej mniej OP, a to już jakiś sukces. ;"""-)*~
~To faktycznie miła niespodzianka, bowiem nie pamiętałem, że ten pierścionek też traci. Poza tym, oczywiście, że nie mogliby jej pokonać. Wiecie, wtedy mielibyśmy oryginalne zakończenie, a dawnej wersji Ramoninth ewidentnie nie o to chodziło.~
|Dodatkowo jakim cudem ta parówa umie tworzyć takie bariery? Wiem, że to nie pierwszy raz w historii, kiedy owa się pojawia, ale i tak. Nadal wygląda to jak wciskane na siłę. Chociaż z dwojga złego to wolę coś takiego, niż kolejne trafienie do więzienia.|
<Jednak tutaj jeszcze bardziej widać, jak mało przemyśleń ma moja opkowa wersja. Powinna jakoś skomentować fakt, że straciła swój ulubiony pierścionek, a nie przyjmować to ot tak o. Jak my mamy utożsamić się z nią, skoro jest płytka jak Niedzielski?>
*Czynności, które wykonywaliby podczas tej rozmowy, też brakuje. Nie uwierzę, że nic nie robili, no. To nierealistyczne jest, a temu FanFiKKKtion potrzebny jest realizm i dynamika.*
~*I generalnie jedyny plus tego fragmentu to taki, że ta pała straciła część swej OP-ności. Znaczy OP postać też może być ciekawa, Emily od pewnego momentu ma stać się dość OP, ale nadal będzie zajebista. Jednak Tristitia The Śmieć ewidentnie do ciekawych postaci nie należy.*~
914. „W czasie lotu, zastanawiałam się, dlaczego skrzydła wysunęły się z lekkim oporem. Może było to spowodowane tym, że dawno ich nie używałam? Miałam nadzieję, że nie były one stworzone z rdzewiejącej stali, bo miałabym problem. Lubiłam te skrzydła, więc nie chciałam, aby im się to stało. Postanowiłam, że zapytam się Slade'a kiedy wrócę do bazy. Oprócz tego, zastanawiałam się, jaki tym razem plan miał Slade. Im bliżej byłam domu, tym bliżej byłam dowiedzenia się tego. Naprawdę, ciekawiło mnie to, nad czym on spędził około pięciu lat. Zapewne nie był to kolejny dezintegrator, bo to już było i nie zadziałało. Pozostało mi po prostu jak najszybciej dolecieć do bazy Slade'a, aby się tego dowiedzieć."
~Szczerze, po jednym z fragmentów to bym się nie zdziwił, gdyby te skrzydła okazały się zrobione z rdzewiejącej stali. Skoro wszystkich w tej historii robi się na debili, to absolutnie wszystko jest możliwe. No a to nie pomaga, bowiem jak polubić postacie, które są głupie jak but?~
|Poza tym, czy ta pała nie mogłaby rozmyślać o wszystkim i o niczym? Ciągle tylko myśli na temat bieżących sytuacji, co nie pomaga. W końcu każdy codziennie zastanawia się też na różne tematy, niepowiązane z aktualną sytuacją życiową. No ale nie, po co rozbudowywać postać, nie?|
<Plus ja to bym chciała, aby to nie był dezintegrator, bowiem to jest nudne. Powtarzające się tak często wątki nie działają, tylko irytują.>
*Czyli jest to typowy, nudny fragment z równie nudnymi przemyśleniami. Meh.*
~*Anyway, robimy chwilę przerwy. Ten FanFiKKKtion jest tak nudny, że chcę się też czymś innym zająć.*~
~*~*Zakaz trwa. XD*~ ;"""DDD*~
915. „[...] – O, Tri. Dzisiaj przez normalne wejście, a nie przez ściany?
– Przypomniałam sobie po prostu o tych skrzydłach, które mi kiedyś zamontowałeś na plecach i postanowiłam ich użyć. – odrzekłam, podchodząc bliżej i dając Slade'owi przedmiot, który ukradłam.
– O cholera, na śmierć o nich zapomniałem. Gdybym o nich pamiętał, naoliwiłbym ci je. – powiedział, odbierając skradziony przedmiot.
– A właśnie, miałam się zapytać. Dlaczego one dzisiaj wysunęły się z lekkim oporem?
– Ponieważ były nieużywane i nienaoliwiane przez wiele lat. Jako iż dzisiaj nie będą ci już potrzebne, to naoliwię ci je później.
– Mam nadzieję, że zrobiłeś je ze stali nierdzewnej.
– To wiadomo, ale po prostu czasami trzeba je naoliwiać. Tak jak przyciski w tym dziale portalowym, o którym zapewne zapomniałaś, bo co jakiś czas się zacinają.
– Dzisiaj sobie o nim przypomniałam i właśnie chciałam spytać, czy o nim pamiętasz.
– Pamiętam, pamiętam, tylko praktycznie nie mam kiedy go używać. – w tym momencie spojrzał na przedmiot, który mu dałam, a następnie na mnie – W każdym razie, przejdźmy do realizacji mego planu.
[...]"
~*Ufff, już się bałam, że wykreowałam Slade'a na takiego debila, że aż szok. Dobrze, że zrobił te skrzydła ze stali nierdzewnej, chociaż coś. Plus to naoliwianie ma sens, brawo, da się zrobić coś sensownego.*~
~Plus ja na serio nie potrafię pojąć, dlaczego nie ma pomiędzy ich wypowiedziami więcej dopisków. Co jakiś czas jest ujawniane, że dawna Ramoninth potrafiła to robić, więc powinna to częściej wykonywać. Poza realizmem i dynamiką takie dialogi czyta się przyjemniej, niż statyczne.~
|Miło też, że przynajmniej mój opkowy klon pamięta o tym działku portalowym. Szkoda tylko, że jego brak w historii jest tak sztucznie uzasadniony. Serio, dałoby się to bardziej realistycznie uzasadnić.|
<No i czy nie mogliby na serio pogadać o wszystkim i o niczym? Jak mamy uwierzyć w ich relację, skoro gadają tylko o bieżącej, przeszłej i przyszłej sytuacji? Nikt normalny nie gada tylko o tym. Serio, to opko potrzebuje realizmu, wypadałoby go wreszcie dodać.>
*W ogóle, tak BTW. Z tego co pamiętam, to Tristitia The Idiotka miała też działko laserowe przyczepione do ręki. Dlaczego o nim sobie nie przypomniała? Powinna sobie na przykład o nim przypomnieć po utracie pierścionka. No ale jak widać nie, po co. To nie tak, że wcześniej wprowadzonych rzeczy powinno się używać.*
~*I nadal, życie Tristitii The Dziwki jest nudne jak but. Czy ona nie mogłaby zrobić czegoś innego, niż tylko zajmować się kradzieżą lub nadzorowaniem czegoś osobiście? Kurwa, to nawet Breen w Half-Life 2 ma ciekawsze życie.*~
~Brakuje również przemyśleń głównej Mary Sue. Powinna się nad tym wszystkim trochę zastanowić, chociaż tutaj nie musiałaby myśleć nie wiadomo ile. No ale jak mamy polubić główną postać w narracji pierwszoosobowej, skoro nie ma żadnych przemyśleń?~
|I generalnie ten dialog pokazuje jak bardzo ta historia stoi w miejscu, mimo iż jesteśmy prawie na końcu opka. A to dobrze o nim nie świadczy.|
916. „[...] – Tym razem, stworzyłem po prostu wielki laser, którym będziemy niszczyć miasto. – skomentował
– I budowa TEGO zajęła ci około pięciu lat?! Takiemu człowiekowi jak ty powinno to zająć do roku! – zawołałam
No, bo naprawdę, tak inteligentnemu człowiekowi jak Slade powinno to zająć mało czasu. Może w budowie tego lasera było coś, co sprawiło, że zajęło mu to tyle czasu?
– Po prostu wewnętrzna budowa była bardzo skomplikowana ze względu na chociażby zasilanie lasera. – wyjaśnił
– A, OK. Ja nie wnikam. – odparłam
[...]"
<To powinno być logiczne, że jeżeli budowa tego zajęła mu pięć lat, to stworzenie tego musiało być skomplikowane. Nadal nie mamy dowodów na niby inteligencję mej opkowej wersji. Jedynie są same dowody pokazujące jej debilizm, co nie pomaga w jej polubieniu.>
*Przemyśleń też nadal jest wybitnie mało. Są one właściwie tylko po to, aby przeciętny czytelnik nie dopierdolił się, że narracja pierwszoosobowa, a przemyśleń brak. To nie pomaga w polubieniu tej parówy, a przecież zamierzenie to było możliwość polubienia jej.*
~*No i strasznie nudne są ich sposoby na niszczenie miasta. Nie wierzę, że to napiszę. Aż mi nie chce to przejść przez palce. Jednak muszę. Już nawet Miss Radioactive niszczyła świat w ciekawszy sposób. Muszę iść odkazić palce od napisania tego zdania. Chyba skoczę do McDonald's i pierwszy raz użyję płynu do dezynfekcji. Jednak taka jest prawda, bowiem to ciągłe niszczenie miasta dezintegratorem bądź laserem jest nudne i powtarzalne, co nie pomaga. Chcecie zniszczyć świat? Zagrajcie w Half-Life 2 i zobaczcie jak to zrobił Kombinat, i wykorzystajcie to.*~
~Czynności wykonywanych podczas ich epickiej debaty też nadal brakuje. Ile mamy powtarzać, że to jest potrzebne? Aż się wierzyć nie chce, że w tej historii kompletnie nie widać, aby styl pisania dawnej Ramoninth się nie zmienił.~
917. „[...] W ogóle dopiero teraz zauważyłam, że owa rzecz miała na sobie kilka przycisków. Boże, jak ja się dzisiaj zagapiałam, to aż szok."
|Czyt. Dawna Ramoninth dopiero teraz przypomniała sobie o jakimś szczególe, ale nie umiała zauważyć tego w realistyczny sposób.|
~*#TakByłoNieZmyślam ;===;*~
|Ja pierdolę, bez komentarza po prostu. ;===;|
~*Niestety ;=;*~
918. „[...] – No proszę, proszę, to znowu wy. Nie macie co w życiu robić, tylko przeszkadzać starszym w pracy? – powiedział Slade, widząc ich.
– Ty nie pracujesz, Slade, tylko niszczysz to miasto. – stwierdziła Raven.
– A poza tym, mamy wiele innych rzeczy do roboty, ale nie możemy pozwolić, abyście zniszczyli Jump City. – dodał Robin.
– Wiecie jakie to przyjemne? Sama frajda, jak chcecie, możecie sami spróbować.
– Raczej podziękujemy, nam nie zależy na zniszczeniu miasta. – odpowiedziała Raven.
– Jak chcecie, ale nie wiecie, co tracicie.
[...]"
~Miło chociaż, że rozmowa nie zakończyła się na wypowiedzi Robina. To już jakiś plus, a w tym turbo opku należy szukać plusów.~
|Szkoda tylko, że Tytani nadal pojawiają się tylko wtedy, gdy dzieje się jakaś rozróba. Tristitia The Kurwa powinna się z nimi częściej spotykać, to byłoby realistyczne. No i dodatkowo rozdziały byłyby dłuższe bez przeciągania na siłę. Same plusy.|
<Nadal nie rozumiem tylko, dlaczego Slade chce zniszczyć miasto. Przecież w serialu chciał przejąć nad nim władzę, te dwa cele się wykluczają. No chyba, że jest się Miss Radioactive, ale ta parówa mózgu nie ma, więc nie ważne. Znaczy jasne, cel mógłby mu się zmienić, ale wypadałoby wyjaśnić, dlaczego. Tego jednak nie dostaliśmy.>
*Nadal brakuje czynności, które by wykonywali podczas tej nudnej jak polityka debaty. No kurna, powinni chociaż jakoś gestykulować. Po prostu nie wierzę, że absolutnie nic nie robili, bowiem tak się po prostu nie da.*
~*I mimo wszystko, jest to typowa, nudna rozmowa, jakich w tym opku mamy multum. Meh.*~
919. „I chwilę później, wszyscy ujrzeliśmy błysk, a gdy opadł, dało się ujrzeć Sebastiana. No to teraz my mieliśmy przewagę nad Robinem i Raven, bo jak wiadomo nie od dziś, Sebastian jest zajebiście zajebisty. No, ale kiedy zauważył on Tytanów, rzekł tylko:
– Cześć, Tytani. Dawno żeśmy się nie widzieli.
Po czym, wróciliśmy do walki, tylko że tym razem, dzięki pomocy Sebastiana, wygraliśmy my. Otóż on, w pewnej chwili, po prostu strzelił w kierunku naszych wrogów czerwoną kulą. Kiedy to zrobił, nie zdążyli oni odskoczyć, przez co owa kula trafiła w nich. Kiedy zniknęła, Robin i Raven również zniknęli z naszej bazy.
– Gdzie oni są? – spytałam, widząc to.
– Przeteleportowałem ich w jakieś losowe miejsce Stanów Zjednoczonych. – odpowiedział Sebastian.
– Sprytne – wtrącił Slade.
– Wiem. Po prostu to był najlepszy sposób, aby się ich pozbyć. Wiedziałem, że dzisiaj już i tak nie damy rady zabić żadnego z nich, więc chciałem się ich pozbyć.
– Swoją drogą, ciekawe kiedy ich pokonamy. – powiedziałam
– Bym coś powiedział, ale jak to zrobię, to zaspoileruję przyszłość. – odparł Slade.
Kiedy to powiedział, zauważyłam że Sebastian przewrócił oczami oraz usłyszałam, że westchnął, po czym rzekł:
– O masz, można było się tego spodziewać, że będzie podróżował do przyszłości.
Widząc i słysząc to, Slade zaśmiał się i powiedział:
– No co? Po prostu chciałem zobaczyć, co nas w niej czeka.
– Nawet nic nie mów, nie chcę wiedzieć. – odparł Sebastian.
– Ja też wolę sobie nie spoilerować tego, co się stanie. – stwierdziłam
– W sumie dobrze robicie, to za jakiś czas przeżyjecie zaskoczenie. – skomentował Slade.
– W każdym razie, ja już muszę iść. Wpadłem tylko pomóc, skoro mnie wzywaliście, ale mam dzisiaj dużo roboty, więc nie mogę na dłużej z wami zostać. – odparł Sebastian.
[...]"
~*Mój Nadboże z rewolwerem, czy naprawdę musiałam robić z Sebastiana jedynie postać, która jest ostatnią deską ratunku? To jest takie zubożenie postaci, że aż szok. On w serialu miał swój charakter oraz motywacje, w FanFiction powinno się takie rzeczy zachowywać. Tymczasem jedyne co zrobiłam, to strasznie zubożyłam kolejną kanoniczną postać.*~
~Dodatkowo czy opkowy Brother Blood nie mógłby przeteleportować Robina i Raven do jeziora lawy? Skoro mógł przenieść ich w losowe miejsce, to tak bezproblemowo mógłby się ich pozbyć. No ale nie, po co skrócić opowiadanie. Lepiej iść wadliwym jak Polski Ład planem, zamiast się zastanowić.~
|I nadal irytuje fakt, że oni nie gadają ze sobą też o wszystkim i o niczym. No a gadanie o dupie Maryni to jeden z najlepszych sposobów na podbudowanie ich relacji. Tymczasem to nadal wygląda, jakby znali się maksymalnie miesiąc lub dwa, co nie pomaga.|
<Wciąż brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej rozmowy. Wierzyć się nie chce, że absolutnie nic nie robili, a wypadałoby dodać temu turbo opku dynamiki i realizmu. Jednak jak widać po co się postarać, skoro można napisać wszystko na siłę.>
*Przemyśleń głównej kretynki też. Powinna to wszystko w myślach jakoś komentować, chociażby z perspektywy czasu. Nie chce mnie się wierzyć, że w ogóle nie miała żadnych przemyśleń na ten temat. No a co jakiś czas powinno się przypominać, że ta opowieść jest z perspektywy czasu. Jednak postaranie się nad historią najwidoczniej nadal nie wchodziło w grę.*
~*No ale miło, że chociaż walka nie skończyła się powtarzalnym schematem. W każdym razie, koniec na dzisiaj, zanalizowaliśmy dzienny limit fragmentów.*~
~*|Morda tam w tle. xD| ;"""DDD*~
920. „[...] – No świetnie, nie działa. A tyle lat się z tym ustrojstwem męczyłem, aby je zbudować.
– Jestem pewna, że masz jeszcze jakiś inny plan podboju Jump City. – stwierdziłam
– Właśnie najgorsze jest to, że na razie nie mam. Muszę coś wymyślić.
Po tej krótkiej rozmowie, Slade udał się obserwować miasto przez wielkie monitory i najprawdopodobniej rozmyślając, jak mógłby zrealizować swój odwieczny cel, a ja, jako iż dzisiaj nie byłam już tu potrzebna, udałam się do mego pokoju."
~*
Nie, a tak na serio to zajebiście, że temu kasztanowi wreszcie się coś nie udało. Przynajmniej nie jest aż tak turbo Garym Stu za jakiego go mieliśmy. Szkoda tylko, że nie udało mu się coś jedynie raz.*~
~Miło też, że chociaż raz nie zwala swoich porażek na Tristitię. W końcu to byłoby idiotyczne, skoro on w ogóle nie mówi jej o swoich planach. No a do tej pory aby podbić pseudo dramat to, jak pamiętamy, ten karakan obwiniał ją o to, że porażka to jej wina.~
|Tutaj ewidentnie widać też brak przemyśleń głównej kretynki. Ona powinna jakoś chociaż trochę zastanowić się nad tym, co się wydarzyło. Powinna też zastanowić się, co mógł zjebać mój opkowy klon, że tym razem jego plan nie wypalił już od samego początku. Jednak to spowodowałoby rozwój postaci, a jak wiemy dawnej Ramoninth nie o to chodziło.|
<Czynności, które wykonywaliby podczas tej krótkiej rozmowy, także brakuje. Nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili oraz Slade w żaden emocjonalny sposób nie reagował na to, że mu się nie udało. Jasne, moja opkowa wersja nie siedzi w jego głowie, ale mogłaby opisywać, jak zachowywał się Slade The Opko po niepowodzeniu tego celu.>
*Także ta ich rozmowa jest trochę za krótka. Powinna być nieco dłuższa, aby nie wyglądało to jak wepchnięte na siłę. Oczywiście nie musiałaby być nie wiadomo jak długa, ale chociaż trochę. Przy okazji to byłoby realistyczne.*
921. „W każdym razie, kiedy minęło pięć minut, odłożyłam zeszyt i długopis na miejsce, po czym wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi. Ówcześnie wzięłam jeszcze tubę, którą dostałam wiele lat temu od Slade'a i która wytwarzała na osobie ją trzymającą pancerz z Czarnobylitu, gdyż hej, wypadałoby to w końcu przetestować w walce z Tytanami, którzy na pewno w jakieś sytuacji by się dzisiaj pojawili. Do pomieszczenia głównego doszłam równo o wyznaczonym czasie i, będąc tam, zauważyłam że Slade obserwował miasto za pomocą hologramowych komputerów, co oznaczało, że rachunki za prąd znacznie wzrosły. Byłam ciekawa, jak on by sobie poradził bez ekranów, gdyby nagle został odłączony prąd. No, ale może te hologramowe były zasilane czymś innym niż prąd, tego nie wiedziałam."
~*Ależ of fucking course, że musiała wziąć tę tubę. Jasne, z jednej strony miło, że pojawiła się więcej niż raz. Z drugiej jednak strony po prostu widać, że wzięła ją, bowiem akurat będzie potrzebna. Jakby ta tuba wcześniej nie mogła się pojawiać jeszcze kilka razy, to teraz jej powtórne pojawienie się nie byłoby tak naciągane.*~
~Dodatkowo wiemy, dlaczego Slade Opko Version korzystał z hologramowych komputerów. Nie trzeba tym na siłę dokarmiać licznika słów. On nie ma znaczenia, naprawdę, jedynie służy do sprawdzenia ile mniej więcej się pisze. No i też aby wiedzieć czy rozdział czasami nie jest AŻ ZA długi i czy nie wypadałoby go podzielić na dwa.~
|No i też czy Tristitia The Opko nie mogłaby się chociaż raz spóźnić? To nie Ramoninth obecna, która jak się spóźni dwie minuty to można szampana wyjmować i imprezę robić. Plus to tylko dodaje jej marysueizmu, co nie pomaga.|
<Poza tym, kurde bele, przecież zostało raz wspomniane, że pod tą bazą znajdował się zdalnie sterowany reaktor. Czy Slade The Łopłopłopko nie mógłby korzystać z niego akurat kiedy ceny za prąd wzrastały? Albo czy nie mógłby z niego korzystać na co dzień, co oszczędziłoby mu wydatki? Po co wprowadzać coś, co się później w ogóle nie pojawia?>
*I generalnie jest to typowy, nudny fragment jakich w tych historii masa. Meh.*
922. „[...] Po zrobieniu tego, kiedy spojrzałam na monitory, ujrzałam w jednym, dość odludnym miejscu jakąś sporych rozmiarów maszynę, wyglądającą choćby jak mechanodroid, którym wiele lat temu nieświadomie sterowałam będąc w szpitalu.
– Za pomocą tej oto klawiatury będziemy sterować tą maszyną i po prostu niszczyć nią miasto. Niby proste, ale samo stworzenie tego mechanicznego ustrojstwa zajęło mi sporo czasu. – wyjaśnił Slade.
– Chwila moment, przecież kiedyś już próbowałeś tego pomysłu i Tytani nas pokonali. – zauważyłam
– Teraz na sto procent będzie inaczej, szczególnie że widzę, że wzięłaś tubę z Czarnobylitem, więc to, po użyciu, może nam to pomóc w walce z Robinem i Raven.
– Jakoś nie chce mnie się wierzyć, ale zobaczymy wkrótce.
– W końcu to ja stworzyłem ten pancerz z Czarnobylitu, więc masz pewność, że zadziała.
– Twoja skromność jest powalająca.
– Wieeem. W każdym razie, nie traćmy czasu i zacznijmy realizować mój plan.
[...]"
~*No ale to też tak sensu nie ma. Skoro ten plan kiedyś nie zadziałał, to po co Slade miał się trudzić z powtarzaniem go? Przecież wiadomo, że skoro Tytani raz sobie poradzili z tą maszyną, to tym bardziej poradzą sobie drugi raz. Jakby nie można było wymyślić czegoś nowego, a nie wiecznie powtarzać to samo.*~
~Miło chociaż, że Tristitia The NadOpko zauważa, że to trochę zjebane to powtarzanie pomysłu, który nie wypalił. Jednak mimo tego pokazywanie dziur w swej historii nie sprawi, że się ich pozbędzie. Także ta, powinno się wymyślić coś oryginalnego, a nie wiecznie powtarzać to samo.~
|Mimo to mogłaby jakoś skomentować w myślach fakt, że Slade The Turbo Opko powtórzył plan, który już raz nie zadziałał. Dzięki temu widać by było, że opkowa Tristitia się rozwija. Mamy prawie koniec tego FanFiKKKtion, to już sześćdziesiąty bodajże szósty rozdział, a ta pała nadal jest płytka jak kałuża. No jak można tak nie rozwijać postaci głównej i to jeszcze w narracji pierwszoosobowej?|
<Dodatkowo czy naprawdę nie dałoby się skrócić tej historii? Te rozdziały po wątku z Sezorisem to jawne fillery, co nie pomaga historii. Mogłoby w danym rozdziale na przykład zginąć dwóch Tytanów na raz i to byłoby znacznie ciekawsze. No ale jak widać dawna Ramoninth nadal nie ogarniała, że od ustalonego planu można odejść.>
*No i też nadal, życie Tristitii The Łopłopłopko jest cholernie nudne. Wiecznie jedynie co robi to obserwuje co wykonuje Slade, kradnie coś bądź nadzoruje. Jedynie chyba raz jej misja się różniła. Aż ciężko uwierzyć, że tak nudne życie mogło jej się spodobać.
~*Nadal brakuje też czynności, które oni by wykonywali podczas tej rozmowy. Wiemy, czepiamy się, ale to naprawdę jest cholernie nierealistyczne. Jasne, statyczne rozmowy mogą wyjść całkiem spoko, bowiem dam przykładowy dialog ze staaarej wersji pierwszego rozdziału do pierwszych Kronik Kombinatu:
„[...] – Nad czym tak myślisz? – spytał po chwili osiemset dziewięćdziesiąty piąty żołnierz Overwatch Soldiers.
– Stresuję się. – odpowiedziałam, wyglądając przez okno i obserwując kosmos.
– Czym?
– Jutrzejszym dniem. Przecież wiesz, że jutro mam zacząć naukę w nowym liceum.
– O ja nie mogę, a ty znowu o tym? Czym się stresować? Wejdziesz, podporządkujesz sobie klasę, jak to ty masz w zwyczaju, z tego co niejednokrotnie opowiadałaś i po problemie.
– I pomyśleć, że przez tamtą szmatę musiałam odejść z mej ulubionej szkoły...A poza tym, ja się zawsze stresuję zmianą szkoły, wiesz przecież.
– Niby wiem, ale nadal będę ci mówił, że to nie ma sensu. Planety podporządkowujesz Kombinatowi, to grupki rozwydrzonych licealistów sobie nie podporządkujesz?
– Na szczęście teraz mam wylądować w szkole prywatnej, więc powinno być lepiej niż w publicznym liceum.
– No to tym bardziej będzie ci łatwiej, bo w końcu w prywatnych szkołach klasy liczą mniej uczniów niż w publicznych.
– Niby wiem i wiem też, że nie mam się czym stresować przy moim charakterze, no ale co ja ci poradzę na to, że już tak mam.
– Zobaczysz, że nie będziesz miała powodów do stresu.
– Przekonamy się jutro, ale podejrzewam, że będzie tak jak mówisz. A tak z innej beczki, mam nadzieję, że jutro też rozwiąże się ta sprawa sprzed miesiąca dotycząca, no wiesz, tamtego nieszczęsnego wymiaru, którego nie udało nam się podbić za pierwszym razem. Chciałabym, aby ktoś wreszcie potwierdził winę Elity.
Po tych słowach, usłyszałam że mój towarzysz westchnął z zniechęceniem i rzekł:
– Boże, z wami czasem nie da się wytrzymać. A poza tym, skąd masz pewność, że to ich wina? Może to wina i ich, i twoja.
– Czy ty coś sugerujesz?! – zawołałam, odrywając się od okna.
– Niczego nie sugeruję, po prostu to nie musi być na pewno ich wina. W końcu to jeszcze nie jest potwierdzone.
– Jestem pewna, że to na sto procent ich wina.
– Zobaczymy dopiero, gdy Advisory to potwierdzą lub temu zaprzeczą.
[...]"
Znacznie lepiej to wygląda, mimo iż dialogi nadal są statyczne jak dupa, niż to w FanFiKKKtion o Tristitii The Turbo Łopłopłopko, nie? Chociaż wiadomo, dialogi dynamiczne są znacznie lepsze, teraz macie przykład z obecnego pierwszego rozdziału do pierwszej części Kronik Kombinatu:
„[...] – Stresuję sięęę... – powiedziałam w pewnym momencie, patrząc w okno, mimo iż kosmos znałam jak własną kieszeń.
– Czym? – spytał osiemset dziewięćdziesiąty piąty żołnierz Overwatch Soldiers.
– Jutrzejszym dniem. – odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od okna – Przecież wiesz, że jutro mam zacząć naukę w nowym liceum. – przypomniałam, siadając prosto i zakładając ramię na ramię.
– Serio. SERIO. – zaczął, kiedy kątem oka spojrzałam w jego kierunku – I czym się niby stresować, szczególnie przy twoim charakterze? – zadał to w sumie retoryczne pytanie, gdy spuściłam na chwilę wzrok – Wejdziesz, podporządkujesz sobie klasę, jak to ty masz w zwyczaju z tego, co niejednokrotnie opowiadałaś i tyle. – streścił to, co zwykle robiłam z nową klasą, kiedy spojrzałam w kierunku przedniej szyby i ujrzałam, że przelatywaliśmy obok jakieś planety, która wyglądała jak elipsa.
– I pomyśleć, że przez tamtą szmatę musiałam odejść z mej ulubionej szkoły. – rzekłam, w miarę możliwości krzyżując nogi i przy okazji prostując ręce – Poza tym, wiesz przecież, że ja zawsze stresuję się zmianą szkoły. – przypomniałam, opierając się dłońmi o siedzenie i odwracając w kierunku mego kierowcy.
– Wiem, znam cię wystarczająco długo, ale to nie zmieni faktu, że zawsze będę ci powtarzał, że to jest bez sensu. – odparł, gdy zauważyłam za oknem planetę w kształcie sześcianu, ja pierdolę, przez jaki my wszechświat przelatywaliśmy – Współwładasz Kombinatem i co noc dowodzisz wielotysięczną armią, więc grupki rozwydrzonych licealistów sobie nie podporządkujesz? – zadał to retoryczne pytanie, kiedy na chwilę zatrzymał pojazd i nacisnął kilka przycisków na panelu sterowania, dzięki czemu system zaczął wyświetlać, gdzie znajdowały się wszystkie obecne czarne dziury.
– Na szczęście teraz mam wylądować w szkole prywatnej – mówiłam, gdy system wskazał czarną dziurę, przez którą mieliśmy wydostać się z tego wszechświata do naszego – więc powinno być lepiej niż w publicznym liceum. – zakończyłam, kiedy usłyszałam dźwięk uruchamianych dwóch, dodatkowych silników.
Tak, bowiem w tymże imperium pojazdy latające już od dawna potrafiły poruszać się z prędkością światła. Gdyby nie to, to Kombinat nie miałby szans poszerzać swoich wpływów w błyskawicznym tempie. W końcu do większości wymiarów i wszechświatów ogólnie dało radę dostać się jedynie przez odpowiednie czarne dziury. Przechodząc jednak do naszej rozmowy, nie skończyła się ona w tym momencie. Po mej wypowiedzi, mój towarzysz rzekł:
– Widzisz? – spytał, rozpędzając pojazd do prędkości nadświetlnej – Tym bardziej będzie ci łatwiej. – zapewnił, gdy wpadliśmy do czarnej dziury i przez jakiś czas dało się zobaczyć jedynie pędzące światło – Klasy w szkołach prywatnych zawsze są mniejsze. – stwierdził oczywistość, kiedy spojrzałam w jego stronę, bowiem za oknem na razie nie widniało nic interesującego.
– Niby wiem oraz zdaję sobie sprawę, że przy moim charakterze nie ma się czym stresować – zaczęłam, zakładając ramię na ramię i odwracając się, bowiem stosunkowo szybko ujrzałam kątem oka coś zielonego – ale no co ja ci poradzę na fakt, że już tak mam. – zakończyłam, widząc, że po prostu pędziliśmy przez zielony tunel czasoprzestrzenny.
– Zobaczysz, że nie będziesz miała powodów do stresu. – zapewnił i w sumie wiedziałam to, ale jednak i tak zawsze się obawiałam.
– Przekonamy się jutro, ale podejrzewam, że masz rację. – rzekłam, kiedy wypadliśmy do naszego Wszechświata i pojazd na chwilę zatrzymał się – Tak w ogóle, mam nadzieję, że wyjaśni się sprawa sprzed miesiąca dotycząca tamtego wymiaru. – zmieniłam temat, widząc, że znajdowaliśmy się niedaleko Jowisza oraz słysząc gasnące dodatkowe silniki – Wypadałoby, aby ktoś w końcu potwierdził winę Elity. – zakończyłam, prostując ręce, gdy ruszyliśmy w drogę na Ziemię.
Kiedy wypowiedziałam to ostatnie zdanie, usłyszałam, że mój towarzysz westchnął z zniechęceniem.
– Jak tak na was patrzę, to dziwię się, jak regularna armia wytrzymuje z wami. – powiedział, kiedy odwróciłam się w jego stronę i szeroko uśmiechnęłam się – Skąd masz pewność, że to ich wina? – zapytał, gdy założyłam nogę na nogę, oczywiście w miarę możliwości – Może to wasza wspólna wina. – wysnuł tę nieprawdopodobną hipotezę, bowiem każdy wiedział, że jak nieznany jest winowajca, to winę zawsze ponosiła Elita.
– Niepisana zasada Kombinatu mówi, że jak nieznany jest winowajca, to winę zawsze ponosi Elita. – wyjaśniłam, gdy ponownie westchnął zniechęcony słysząc moją logikę – Więc to na stówę ich wina. – podsumowałam, zakładając ramię na ramię.
– Wiesz, że ta zasada nie ma sensu? – spytał, kiedy usiadłam prosto.
– Nikt nie prosił o dodatkowy komentarz. – odpowiedziałam, patrząc w kierunku przedniej szyby – To na stówę ich wina. – powtórzyłam, opierając nogi o panel sterowania, oczywiście tak, aby przypadkiem nic nie nacisnąć.
– Dobrze, że w Elicie są też normalne jednostki. – rzekł, gdy szeroko uśmiechnęłam się, słysząc to – Szkoda, że jest to rzadko kiedy widywana pierwsza piątka oraz twoi ochroniarze. – dodał, kiedy poprawiłam swoją pozycję siedzenia, bowiem nieco zsunęłam się.
[...]"
Wszystko jest lepsze od tego turbo FanFiKKKtion.*~
~To wiadome, plus Kroniki Kombinatu zawsze będą lepsze od obecnie analizowanego turbo gówna. Jakbyś kiedyś nie mogła się postarać tak jak teraz się starasz.~
~*Niedojebanie jeszcze trzymało jak widać.*~
~Niestety ;===;~
923. „[...] – Och, ostatni z Tytanów. Jaka szkoda, że nie dożyjecie dzisiejszej nocy.
– Chciałbyś, Slade. Prędzej my was pokonamy, niż wy nas. – odparł Robin.
– Tak sądzisz? – w tym momencie spojrzał na mnie – Tristitio...
Po tych słowach, zrozumiałam że miałam nacisnąć odpowiedni przycisk na mej tubie i zacząć z nimi walczyć. Od razu to wykonałam i, gdy osłonił mnie pancerz z Czarnobylitu, ujrzałam niemałe zaskoczenie na twarzach Robina i Raven. Byłam pewna, że nie spodziewali się tego ujrzeć.
– Jak to możliwe? – spytała zszokowana Raven.
– Uwierz, moja droga. Wiele rzeczy jest możliwych. – odpowiedział Slade, nadal szyderczo się uśmiechając.
Jednak, po tej rozmowie, rzuciliśmy się do walki. [...]"
|Kurde, tutaj to jeszcze bardziej wygląda jakby Tristitia The Śmietnik była na posyłki. Czy ona serio nie mogłaby mieć własnego życia oraz własnych zasług w tym, co robił mój opkowy klon? To jeszcze bardziej ją zubaża, a to nie pomaga w polubieniu tej parówy.|
<Szkoda też, że ich rozmowy przed walką nadal są sztuczniejsze od najsztuczniejszego materiału na świecie. Jakby nie mogli w jakiś normalny sposób pogadać, no, w końcu przed walką też da się sensowniej pogadać. W losowym filmie akcji dialogi przed walką są ciekawsze.>
*Dodatkowo znowu zostało udowodnione, że dawna Ramoninth potrafiła dodawać dopiski pomiędzy wypowiedziami. Powinno się to robić częściej, aby nie wyglądało to na lenistwo. Wiem, że pisanie dialogów dynamicznych trochę zajmuje, ale przynajmniej dodaje coś do historii. Plus nad swoim opowiadaniem należy się starać.*
~*Przemyśleń głównej Mary Sue też brakuje. Powinna chociaż odrobinę w myślach komentować to, co zaszło i zachodzi. Jak mamy się z nią utożsamić, skoro w ogóle nie komentuje tego, co się wokół niej dzieje?*~
~Generalnie jest to typowy, nudny dialog jakich w tym opku masa. No a dialogi mogłyby być jednymi z najlepszych elementów, gdyby dawna Ramoninth raczyła się postarać.~
924. „[...] Podczas tej walki okazało się, że pancerz z Czarnobylitu, poza stanowieniem bardzo dobrej ochrony przed uszkodzeniami również wzmacniał naturalne zdolności właściciela, dzięki czemu używanie nadprzyrodzonych zdolności było dzisiaj znacznie przyjemniejsze. Aż w końcu nastało coś, na co Slade na sto procent czekał z utęsknieniem zapewne od pierwszego dnia po jego urodzeniu. Otóż, w którejś chwili, moje ręce zabłysły na biało, po czym uderzyłam w podłogę. Kiedy to zrobiłam, w kierunku Tytanów z ogromną prędkością zaczęła pędzić fala uderzeniowa zrobiona z wiązek dezintegrujących. Raven zdążyła odskoczyć na bok, jednak Robin nie miał tyle szczęścia, przez co fala trafiła go i zdezintegrowała na wieki wieków.
– ROBIN! – krzyknęła Raven, gdy jej przyjaciel rozpływał się w białej poświacie.
Jednak, nim zdążyłam jakkolwiek radośnie zareagować na ten widok, poczułam nagłe przytulenie mnie, a następnie usłyszałam uradowany głos Slade'a dochodzący z boku:
– Jezu Chryste, kochanie, dziękuję, dziękuję, dziękuję! Właśnie zdezintegrowałaś mojego największego wroga! Gdyby to był Internet, właśnie zasypałbym cię emotikonkami serc.
– Oj, nie ma za co. To po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności. – skomentowałam sytuację.
Ale fakt, też się cieszyłam, że Robin wreszcie zginął. Czasem zastanawiałam się, czy przeciętny człowiek może go zabić i jak widać, tak! To było możliwe i właśnie się ziściło. No, ale kiedy Slade mnie puścił i oboje spojrzeliśmy w kierunku Raven, zauważyliśmy złość, jaka ją ogarniała. Chwilę później, jej oczy zabłysły na biało, a wokół dłoni wytworzyły się czarne poświaty, po czym powiedziała wściekłym głosem:
– Zapłacicie mi za to, że zabiliście moich przyjaciół!
Po czym ponownie zaczęliśmy walczyć. [...]"
|
Wreszcie ten kasztan kipnął, ile można było czekać. 8) Szkoda tylko, że jak zwykle któregoś z Tytanów rozwaliła Tristitia The Śmieć. Czy naprawdę któregoś z nich nie mogłaby zajebać jakaś postać kanoniczna? Bowiem jak na razie to dodaje tylko do marysueizmu głównej idiotki, co nie pomaga.|
<Szkoda tylko, że znowu scena zabicia kogoś przez moją opkową wersję jest tak spłycona. Jakby nie można było, chociażby poprzez przemyślenia głównej kretynki oraz wplecenie odpowiednich czynności pomiędzy wypowiedzi, opisać atmosfery i tak dalej. Jasne, Slade mógłby się cieszyć, że Robin kipnął, wszakże to był jego największy wróg. Niemniej, scenę morderstwa powinno się jakoś lepiej opisywać, a nie tak o.>
*Szkoda też, że obecnie Raven nie mogłaby się zgadać z Tytanami Wschodu, aby zategesować Slade'a i Tristitię The Dziwkę. Dzięki temu owi Tytani mogliby pojawić się więcej niż raz. Jasne, Tytani Wschodu to słabiaki, ale można by dać kilka rozdziałów, gdzie Slade i Tristitia The Kurwa muszą się napierdalać z Raven i Tytanami Wschodu. Jednak jak wiemy to wymagałoby odejścia od ustalonego planu, a dawnej Ramoninth to się w głowie nie mieściło.*
~*No i też ależ oczywiście, że pancerz musiał wzmacniać zdolności Tristitii The Pizdy. Bowiem wiecie, gdyby ta karakanka nie miała samych ułatwień w życiu to byłoby to realistyczne. No a wtedy nie byłaby Mary Sue i wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, a dawnej wersji mnie ewidentnie o to nie chodziło.*~
~Dodatkowo tutaj widać jak bardzo przydałaby się narracja trzecioosobowa. Dzięki temu można by przedstawić jak Raven radziła sobie z utratą wszystkich jej przyjaciół. No ale nie, lepiej do takiego opowiadania było wjebać narrację pierwszoosobową. -_-~
925. „[...] Jednak, przedmiot uderzył w jakąś metalową część ściany. Kiedy to nastąpiło, dało się słyszeć dźwięk uderzania o metal oraz iskrzenia się. Nie wiedziałam, co to znaczyło, ale zauważyłam, że wpływało to na ściany, powodując że zaczynały się zawalać. Widząc to, od razu przemieniłam się w niematerialnego orła, ówcześnie osłaniając Slade'a niebieską barierą i, że tak powiem, „wchłaniając" go, po czym wyleciałam z walącej się bazy i zaczęłam lecieć w poszukiwaniu jakiegoś bezpiecznego do zatrzymania się miejsca."
|No do kurwy jasnej, ile można powtarzać ten sam wątek? Milion razy w tej historii mieliśmy już walącą się bazę lub trafienie głównych bohaterów do więzienia. To jest już po prostu nudne i aż dziw bierze, że nikt w komentarzach tego nie zauważył. Jakby nie można było wymyślić jakiegoś oryginalnego zakończenia walki, a nie takie o.|
<Poza tym, dlaczego moja opkowa wersja chociaż w myślach nie komentuje takich sytuacji? Aż się wierzyć nie chce, że nie miała na ten temat chociażby z perspektywy czasu przemyśleń. Widać przez to, że to opko po prostu było pisane na siłę, co nie pomaga w polubieniu go.>
*I generalnie przez to nie ma co za wiele pisać o tym fragmencie. Po prostu jest taki sam jak większość zakończeń walk w tym opku, co irytuje i nudzi jednocześnie.*
926. „[...] Cieszyłam się, że została już Raven, bo gdyby udało nam się ją pokonać, mielibyśmy prostą drogę do realizacji naszego celu. [...]"
~*Taka zakulisowa ciekawostka: Raven zginie jako ostatnia, ponieważ z Tytanów ją najbardziej lubię. :D*~
~To zabrzmiało zbyt prosto. xD~
~*Życie zawsze pisze najciekawsze historie. :D W każdym razie, no bardzo zabawne, ale Raven to najpotężniejsza z Tytanów. Dlatego też ja bym się bardziej obawiał jej pokonania. Nie dość, że OP jak chujem strzelił, to teraz straciła wszystkich przyjaciół, więc pewnie by się wkurwiła. A jak wiemy mocami Raven kontrolują jej emocje, więc jeszcze gorzej. Mógłby z tego w sumie wyniknąć ciekawszy wątek, ale oczywiście to się nie stanie, bowiem wymagałoby czasu i pomysłów.*~
~No ale oczywiście, że uda im się ją pokonać. Bowiem gdyby to ona pokonała ich, to byłoby zbyt ciekawe i oryginalne. No a jak wiadomo nie o odchodzenie od planu dawnej Ramoninth chodziło.~
927. „[...] No, ale w którymś momencie, trafiłam na pole, a jakżeby inaczej, opuszczonych magazynów. Jump City wręcz się od nich roiło, z tego wniosek albo to po prostu ja miałam szczęście."
|To jest tak sztuczne, że aż poziom sztuczności na dzisiaj wyjebał ponad limit, a nawet nie mamy popołudnia. Czy naprawdę nie mogliby jakoś inaczej odbudować bazy? Jasne, raz czy dwa mogliby na takie pole trafić, ale obecnie widać, że jest to wpychane na siłę.|
<W ogóle to nie mogliby jako bazy zbudować sobie bunkra? To byłoby znacznie ciekawsze i w sumie bardziej sensowne, bowiem trudniej byłoby ich odnaleźć. No ale nie, po co się zastanawiać jak ciekawiej poprowadzić historię. Lepiej wykorzystywać utarte schematy, nawet jeżeli są sztuczne jak cholera.>
*No chyba, że jakoś by się wyjaśniło wcześniej czemu Jump City roiło się od takich pól. No ale oczywiście tego nie zrobiono, bowiem po co czynić historię bardziej realistyczną.*
928. „[...] Kiedy zaś ten wstał, jeszcze raz mocno mnie przytulił i zawołał uradowany jak małe dziecko:
– Dziękuję!
– Oj naprawdę, nie ma za co. Ja też się cieszę, że mamy go z głowy, ale nie przesadzajmy. – skomentowałam, również odwzajemniając przytulenie.
– To był mój wróg numer jeden, więc wiadomo, że się nadludzko cieszę!
– Rozumiem, rozumiem. Na twoim miejscu też bym się cieszyła, jednak teraz trzeba po pierwsze odbudować bazę, a po drugie pokonać Raven. Co może być jeszcze bardziej problematyczne, bowiem straciła wszystkich swoich przyjaciół, więc nie cofnie się przed niczym.
Po tych słowach, Slade i ja puściliśmy się, po czym spojrzał na mnie i odparł:
– Faktycznie, o tym zapomniałem. No, ale dałaś sobie radę z Cyborgiem, Gwiazdką i Robinem, więc jestem pewien, że pokonasz i Raven.
– Miejmy nadzieję, że stanie się to w miarę szybko. – powiedziałam
– Ja też, bowiem chciałbym już spokojnie zrealizować moje wieloletnie marzenie. Jednak, od jutra wypadałoby zająć się odbudowywaniem bazy.
[...]"
~*Serio zaczynam żałować, że to turbo opko nie jest w narracji trzecioosobowej. Chciałabym zobaczyć, jak Raven sobie radzi po utracie wszystkich swoich przyjaciół. To mogłoby dodać coś ciekawego oraz mogłoby to też jakoś wpływać na Tristitię The Szambiarkę. W końcu na co dzień mogłaby chociażby przypadkiem spotykać się z Raven i coś by się działo.*~
~Tristitia The Szambiarka. X"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD~
~*Pasuje do niej to określenie jak ulał. ;"""DDD*~
~Niby wiem, ale i tak. XD Anyway, wracając do analizy, to oczywiście, że to Tri The Opko musi udać się zabić Raven. Jakby chociaż raz tego sukcesu nie mógł osiągnąć Slade bądź Sebastian. To jest straszne spłycanie ich, co nie pomaga, bowiem w serialu byli ciekawymi postaciami. Tymczasem tutaj wszyscy są spłycani tylko po to, aby główna szmata mogła zabłyszczeć jak gówno w brokacie.~
|Przemyśleń też brakuje, przez co nie możemy odczuć tego, jak bardzo mój opkowy sobowtór oraz Tri Opko Version się cieszą. No a skoro śmierć Robina to dla nich takie radosne wydarzenie, to powinno się tutaj dać jakieś przemyślenia głównej pały oraz ich czynności dopisane pomiędzy dialogami. To by podbudowało emocjonalność tej sceny. Ciągle nie mogę uwierzyć, jak można było się tak nie starać nad swoją historią.|
<W sumie to te dialogi są tak nudne, że nie ma co za wiele o nich pisać. To oczywiście nie pomaga, bowiem dialogi powinny być fajne. W końcu to normalne, że ludzie między sobą rozmawiają, no. No a rozmawia się tylko na ciekawe dla dwóch osób tematy. Plus taki sposób prowadzenia dialogów nie pomaga w uwierzeniu w relacje postaci, bowiem w ogóle nie gadają o dupie Maryni.>
~*Dobrze, że chociaż dwa fragmenty do analizy na dzisiaj nam zostały i koniec na dzisiaj.*~
~Jak będziemy do domu znowu pociągiem wracać to chyba ci jebnę.~
~*Nie marudź tylko szukaj jak dojść do PKP Warszawa Ochota.*~
~Ty idiotko, jesteśmy niedaleko centrum. Można stąd dwoma autobusami do domu wrócić. XD~
~*Jazda na około jest bardziej pasjonująca, paszcza mie tam. :D*~
|Z kim przyszło mnie się zadawać. XD|
<*Wpisuje w Google.* Jak zmienić stwórcę? xD>
~*~Hehe ;"""DDD~*~
929. „[...] Postanowiliśmy, że nie będziemy się gimnastykować z innym jej wyglądem i po prostu stworzymy idealną kopię bazy zniszczonej. [...]"
*A.K.A. Nie chciało mnie się opisywać nowego wyglądu, więc jebnęłam tym zdaniem.*
~*Correct ;=;*~
*Ja nie mogę, brak słów. ;=; Jakby nie można było nawet opisać jakiegoś wyglądu bazy z grafik z Google Grafika. To by przy okazji pokazało, że starałaś się nad pisaniem swej historii, a nie odwalałaś takie coś.*
~*Moje niedojebanie było niepojęte. ;===;*~
*Właśnie widzę i nie jestem z tego powodu dumny. ;=;*
930. „Rozdział LXVII – Porwanie"
~**Piski radości.* Kurwa, już sześćdziesiąty siódmy rozdział! Już niedługo! Koniec widzę! ;"-)*~
~Szkoda tylko, że ten rozdział będzie jebanym fillerem. Jakby nie można było go jakoś połączyć z fabułą, to miałby sens. No ale widać, że jest to wjebywane, bowiem plan nakazywał.~
|Dodatkowo nie można byłoby go jakoś ciekawiej zatytułować? Nazwanie rozdziału w ten sposób jest tak samo przeruchane jak nazywanie opowiadania w ten sposób. Dałoby się go nazwać inaczej, acz ciekawiej i nadal zgodnie z akcją rozdziału.|
<Najważniejsze jednak, że powoli zbliżamy się do końca tego cyrku. To ewidentny sukces.>
~*No i też dobrze, że skończyliśmy dzienny limit analizy na dzisiaj. Możemy więc skończyć, je! I zgadnijcie, kto popierdala pisać rozdział pierwszy do drugiej części Kronik Kombinatu? :D*~
~Kurwa ja pierdolę, jeszcze nawet pierwszej części nie napisałaś. XD~
~*Ale druga jest do Portala, więc może iść równolegle. :D*~
*Idę skoczyć z mostu, zw. XD*
~*:DDD Anyway, koniec już na dzisiaj.*~
~*~*Paszcza tam. xDDD*~ ;"""DDD*~
931. „[...] Oprócz tego, co było obecnie dość istotne, kiedy wychodziłam na miasto, choćby po to, aby spotkać się z Sebastianem, zaczęłam czuć się obserwowana. Jednak, kiedy odwracałam się, nie widziałam nikogo podejrzanego, kto by mnie obserwował. [...]"
~*Oł jea biczys, wracamy do analizy po czterech miesiącach i około trzech tygodniach przez które kurwa tyle się zmieniło, że to aż szok. No i przerwa od pisania ewidentnie dobrze mi zrobiła, wracam z nową energią. I wiem, że mieliśmy analizować we wtorek, bowiem od wtorku oficjalnie kończy się moja przerwa (w poniedziałek idę na Moczydło a jutro mam kilka rzeczy do zrobienia), ale zebrało mnie się na analizowanie.*~
~Osoba powyżej jest obecnie NadSzczęśliwa, więc wiecie, zmieniło się jeszcze więcej. xD~
|A jak tam... ~*Pytasz mnie tak, jakby mi na tym etapie zależało na niej. XD*~ Japa xD ~*;"""DDD*~|
~*Anyway, wracając do analizy, to jest kurwa normalne uczucie. Ja mam tak all day, all night, no chyba, że śpię. I da się z tym żyć i w jakieś formie obrócić na swoją korzyść, NIE PYTAĆ, OK?*~
~Plus to jeszcze nic dziwnego. Można się tak czuć w mieście, wszakże w mieście dużo ludzi jest, więc często ktoś nawet przypadkiem spojrzy w twoją stronę. Także nie ma powodów do dramatyzowania, może po prostu kiedyś nie zwracała na to uwagi.~
|No i to zdanie jest długie jak historia niedojebania PiS-u, no może nieco krótsze. Serio, powinno się je podzielić na dwa i znacznie lepiej by to wyglądało.|
932. „[...] Myślałam, że to uczucie było spowodowane tym, że po prostu dawno z nimi nie rozmawiałam. [...]"
<Z Sebastianem tak dodam od siebie i chodzi o uczucie bycia obserwowanym. Jeżeli dobrze pamiętam, bowiem to turbo opko nie zasługuje na weryfikację informacji. W każdym razie, czy ona na serio musi tak wszystko naciągać? Jeny, to normalne, że można się czuć obserwowanym. A na mieście to już w ogóle.>
*Generalnie w tym łopku świat jest mega mały, z tego co się niejednokrotnie przekonaliśmy i przekonamy. Jakby wszystko nie musiało się obracać wokół głównych bohaterów i ich wrogów, wszakże postaci mogłoby być więcej. I narracja mogłaby być trzecioosobowa, to wtedy historia byłaby ciekawsza.*
~*Niestety jak się zdążyliśmy przekonać, kiedyś byłam tak NadNiedojebana, że aż szok.*~
~Dzisiaj też jesteś.~
~*TAAAKI MIŁY. XD*~
~No sorki, ale to nie ja stworzyłem to:
Albo to:
I KURWA JASNA TO XD:
https://youtu.be/tnd6OIjaz4o
~
*Wolałem Ramoninth przed jej pójściem do psychiatry. Była nerwowa w chuj, ale jeszcze minimalnie normalna. XD*
<Ciekawe czy w Orion Pharma wiedzą, że ich antydepresant może jako normalną stronę uwolnić pojebaną stronę pacjenta. XD
~*;"""DDD*~
933. „[...] – Slade...
Słysząc swe imię, odwrócił się w moją stronę i spytał:
~*THIS IS CATALAN HARDBASS!*~
~Między innymi o tym kurwa mówiłem. XD~
~*Dzień dobry! ;"""DDD*~
– O, hej Tri. Coś się stało?
– Wiesz...Mam pewną sprawę. Otóż od jakiegoś czasu czuję się obserwowana, ale tylko wtedy, kiedy wyjdę na miasto. Gdy wracam do bazy, ten problem znika. Wiesz może dlaczego? – odparłam
– Nie mam pojęcia, ale sądzę, że po prostu to normalne wrażenie. Wiele osób ma tak jak ty i nic im się z tego powodu nie dzieje.
– Niby wiem, ale takie osoby najczęściej czują się obserwowane także w budynkach, a ja tak nie mam.
– Hmmm...Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego tak masz. Sądzę, że nie jest to nic niebezpiecznego i w końcu się do tego przyzwyczaisz.
– Wątpię
– Do wszystkiego da się przyzwyczaić. A poza tym, nie bój się, jestem pewien, że nic ci nie grozi.
[...]"
~*Nie, ale akurat w tym momencie Slade ma rację. To nie jest nic nie wiadomo jak niebezpiecznego, dopóki nie towarzyszą temu jakieś halucynacje. Wtedy to zbyt normalnie nie jest. Umówmy się, na sto procent sporo ludzi ma wrażenie bycia obserwowanym.*~
~Plus nie do wszystkiego da się przyzwyczaić, Slade. Na przykład jeżeli dziecko jest bite przez rodziców, to wątpię, aby się do tego przyzwyczaiło. Także ta, to trochę zbytnie uogólnienie.~
|Plus nie mogliby na ten temat dłużej porozmawiać? Może potem ich rozmowa przeszłaby do jakiegoś innego tematu i dostalibyśmy, ja wiem, rozwój ich relacji? Bowiem koniec turbo opka zbliża się wielkimi krokami, a ich relacja nadal nawet minimalnie się nie rozwinęła. Aż się nie chce wierzyć, jak można było stworzyć tak ultra płytkie postacie.|
<Nadal brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Ja na serio nie uwierzę, że absolutnie nic podczas tej rozmowy nie wykonywali. No a to dodałoby jakieś serio brakującej temu opku dynamiki.>
*Przemyśleń Tristitii The Opko wciąż brakuje. Skoro ta historia jest w narracji pierwszoosobowej, to powinno być tutaj więcej przemyśleń, aby jakoś rozwinąć tego głupiego łososia jakim ewidentnie jest Tristitia The Opkeł. Nie mogę uwierzyć, że ona jedyne co to od początku tego FanFiKKKtion stała się bardziej irytująca.*
~*Wyobrażacie sobie, że tak wygląda Retconningowa NadSaga? To byłaby masakra. ._.*~
|Nawet tak nie strasz. ._.|
~*No właśnie. .___.*~
934. „[...] – O, hej Tri. Co się stało, że do mnie dzwonisz?
W tym momencie, opowiedziałam mu o tym samym problemie, o którym przed chwilą rozmawiałam ze Sladem. Kiedy dowiedział się o tym, rzekł:
– Hmmm...To wydaje się dziwne. Nie jestem pewien, czy mam dobrą koncepcję na ten temat. Może spotkamy się i zadam ci więcej pytań na ten temat, to może bardziej będę pewny tego, czego to może dotyczyć.
– OK, tylko kiedy i o której? – spytałam
– Możemy nawet dzisiaj i to choćby zaraz.
– OK. Jestem ciekawa, do jakich wniosków doszedłeś, bowiem to uczucie jest irytujące i niepokojące zarazem.
– Domyślam się, ale na razie nie powiem ci, co wymyśliłem, bo po prostu nie jestem pewien, czy dobrze myślę. Jak się spotkamy i jeszcze więcej na ten temat porozmawiamy, to prawdopodobnie będę wiedział.
– Dobra, to ja już do ciebie pędzę.
– OK. To do zobaczenia za niedługi czas.
– No, do zobaczenia.
[...]"
~Dobrze, że nie pamiętam co on tam wymyślił i, że nie pojawi się to w analizowanych fragmentach. Obawiam się, że to byłoby tak głupie i/lub cringe, że by nam mózgi oczami wypłynęły.~
|W ogóle, co jest niepokojącego w uczuciu bycia obserwowanym? Ramoninth tak ma od dzieciństwa i jakoś nie uważa tego za niepokojące. Jasne, na początku to uczucie może być irytujące, ale niepokojące? W sumie ludzie są różni, a nawet jakby to u Tristitii Opko Version wszystko da się uzasadnić tym, że jest głupim łososiem.|
<I też nie mogliby przez telefon dłużej pogadać? Nie wiem, ten temat mógłby być na przykład końcówką ich rozmowy, a nie główną częścią. Jak mamy uwierzyć w ich miłość, skoro nie gadają o dupie Maryni i nie spędzają ze sobą więcej czasu jak typowe zakochane osoby?>
*Generalnie to jest to kolejny, typowy i nudny dialog jakich mnóstwo w tym turbo opku. Jakby nie można się było postarać i napisać ciekawszych dialogów. Może gdyby dawna Ramoninth się postarała, to ta historia miałaby jakąś większą zaletę, no ale nie.*
~*Nadal brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej debaty. Znaczy które by wykonywała Tristitia The Śmieć, bowiem w końcu Sebastiana nie widziała. Nie uwierzę, że tak po prostu siedziała, każdy podczas rozmowy telefonicznej przynajmniej chodzi po mieszkaniu.*~
~Jej przemyśleń również brak. Mogłaby się chociaż zastanowić, na jaką hipotezę wpadł Sebastian The Opko. Jednak jak wiemy to by wymagało czasu i pomysłów, a dawna Ramoninth wolała pisać tę historię na siłę niż się postarać. I teraz my musimy się ponad rok z tym użerać.~
~*Niestety, ale przynajmniej jesteśmy coraz bliżej końca.*~
~Chociaż tyle dobrego.~
935. „Kiedy byłam na dworze, postanowiłam że udam się jeszcze do sklepu, kupić mi i Sebastianowi coś do jedzenia i picia. Podejrzewałam, że byłabym u niego, jak zwykle, dość długo, więc wypadałoby się w coś zaopatrzyć. Poza tym, myślałam też, dlaczego Slade tak przesadnie się o mnie martwił. Podejrzewałam, że dotyczyło to wydarzeń z przeszłości, które się na mnie negatywnie odbiły, ale sądziłam, że i tak, i siak przesadzał. Jednak, w którejś chwili mej drogi do sklepu, poczułam się jeszcze bardziej obserwowana niż normalnie, ale nie zdążyłam się odwrócić, bowiem kiedy chciałam to zrobić, poczułam mocne uderzenie w głowę. Czując to, jęknęłam z bólu i osunęłam się nieprzytomna na ziemię..."
|A, czyli jednak nie dowiemy się jaką hipotezę miał Sebastian Opko Version. Może to i dobrze, bowiem pewnie rozpędziłoby to już i tak wirującą wokół Słońca karuzelę cringe. Poza tym, dlaczego ten wątek porwania pojawił się tak nagle ot tak o? Nie można byłoby tego jakoś z fabułą połączyć jeżeli chciało się to wprowadzić? Co prawda nie wiem jak, ale jestem pewien, że dałoby się coś wymyślić. Tak to po prostu jest to niepotrzebny filler, a takowych jest w tym opowiadaniu ewidentnie za dużo.|
<Dodatkowo na serio ciężko jest uwierzyć w relacje pomiędzy moją opkową wersją a Slade'em i Brother Blood. Właściwie nie są one rozwijane, a powinny, bowiem inaczej są niewiarygodne. Nadal wydaje się jedynie, że moja opkowa wersja jest w relacji mistrz-uczennica ze Slade'em, a Brother Blood The Opko jest jedynie ich sojusznikiem. To po prostu jest niepojęte, że wszystko jest na tym samym płytkim poziomie co zwykle.>
*Na serio brakuje też więcej przemyśleń tego paszteciarza. Mogłaby się nieco dłużej zastanawiać nad tym, nad czym myślała plus mogłoby się przed tym wątkiem porwania jeszcze coś ciekawszego stać. Jednak jak widać akcja musi pędzić na łeb na szyję zgodnie z planem. Jak widać dawna Ramoninth nie potrafiła przyjąć do swego pustego łba, że plany na opowiadania mogą się zmieniać.*
~*Mogłaby też wywiązać się walka pomiędzy Tristitią The Śmietnikiem a porywaczami. Koniec końców porywacze mogliby wygrać, ale przynajmniej byłoby ciekawiej, a nie wiało nudą.*~
~Aż ziewnąłem z tych nudów.~
|A było tak spokojnie. xD|
~Hehe :DDD~
936. „[...] Nie miałam w Jump City żadnych wrogów, poza Raven, ale wątpię, aby ona była tak okrutna, aby mnie porwać i torturować. Sądziłam, że po prostu będzie chciała mnie jeszcze bardziej pokonać w czasie prawdopodobnych walk, do których doszłoby w przyszłości. [...]"
~W sumie faktycznie, torturowanie kogoś do Raven by nie pasowało. W końcu to nie Tytani z Retconning 0,25. Dodatkowo wypadałoby, aby chociaż raz coś się zgadzało z kanonem.~
|Dodatkowo dlaczego nie mogliby się pojawiać też Tytani Wschodu poza tym jednym momentem, w którym byli potrzebni? Jasne, Tytani Wschodu to słabiaki i raczej Slade oraz Tristitia The Szambiarka nie powinni mieć problemu z ich pokonaniem. Niemniej z jakiegoś powodu można by im dać boosta i walka z nimi mogłaby potrwać dłużej niż jeden rozdział.|
<Niemniej, byłoby ciekawie, gdyby Raven po stracie jej wszystkich przyjaciół coś odjebało i chciała zabić Tristitię The Szambo jak najbardziej brutalnie. Mogłoby być ciekawie, tylko trzeba byłoby to wcześniej wprowadzić. Jednak fakt, to zbyt ambitny pomysł jak na niedojebanie dawnej Ramoninth.>
937. „Widząc to, od razu poderwałam się na równe nogi i rozejrzałam po miejscu, w którym byłam. Okazało się, że znalazłam się w całkowicie pustym, szarym pomieszczeniu. Jedyne, co tu się znajdowało, to u góry ścian dwa niewielkie okienka z szarymi kratami, drzwi wyglądające na pancerne i zwisająca z sufitu żarówka. Oprócz tego, na podłodze widziałam trochę krwi. Nie wiedziałam, co to było za miejsce, ale zaczęłam się nieziemsko bać. Nie zdążyłam się jednak zastanowić nad moją sytuacją czy spróbować użyć mych mocy aby uciec, gdyż ujrzałam i usłyszałam, że drzwi ze skrzypnięciem otworzyły się."
*Miło, że chociaż miała normalne reakcje i nie przyjęła tego ot tak o, że została porwana. Jakby ten rozdział znajdował się na początku turbo opka to podejrzewałbym, że właśnie tak by to wyglądało. Zawsze to jakiś plus, a to ten typ historii, że trzeba szukać nawet drobnych zalet.*
~*Fajnie też, że dostaliśmy nawet drobny opis. Wiem, że w tym turbo opku się to już niejednokrotnie zdarzało, ale i tak, dawna ja mogłam uznać, że starczy tego dobrego i nie pisać więcej opisów.*~
~Miło też, że opis jest nieco dynamiczniejszy niż poprzednie. To mini progres, a w tej historii to ewidentna zaleta.~
|Przed przybyciem porywaczy mogłaby się też trochę zastanowić nad tym, gdzie się znajdowała i pomyśleć jak uciec, gdyby na przykład okazało się, że jej moce zostały zablokowane. To dodałoby coś do jej charakteru, a na serio wypada, aby główna bohaterka w narracji pierwszoosobowej się rozwijała.|
<Dobrze, że już widać koniec tego FanFiKKKtion.>
|Chyba każdy się cieszy.|
938. „[...] – O proszę. Już się obudziłaś, to dobrze.
– Czego ode mnie chcecie?! – spytałam przerażonym głosem, cofając się w kierunku ściany – Przecież ja was nawet nie znam, nic wam nie zrobiłam!
– Wiemy o tym, ale po prostu zobaczyliśmy na mieście taką ładną dziewczynę, ~<Ryj, zjebie. xD> ;"""DDD~ to pomyśleliśmy, że jak ładna, to miło się ją będzie torturowało.
– A macie chociaż jakiś powód, że akurat nade mną chcecie się znęcać?
– Nie, ale po co komu powód. Wystarczy, że samo znęcanie się nad innymi jest przyjemne. – wtrącił niższy z nich.
[...]"
~*
Serio, ten dialog tak bardzo nie ma sensu, że to aż NadS(z)ok. Szczególnie, że jeżeli byli na tyle popierdoleni to w prawdziwym świecie widząc ładną dziewczynę prędzej by zachciało im się ją wyruchać, a nie torturować.*~
~Plus muszą mieć powód, aby się nad kimś znęcać, bez powodu nic się nie zrobi. Zawsze mogliby się znać przez akcję opowiadania i na przykład mogliby się z jakiegoś powodu nienawidzić, no i mogłoby się to tak skończyć. To miałoby więcej sensu i jakkolwiek byłoby powiązane z fabułą. No a tak to nie ma to żadnego sensu.~
|Miło też, że mamy udowodnione, że dawna Ramoninth potrafiła dopisywać czynności pomiędzy wypowiedzi. Szkoda, że nie mamy tego więcej w historii, bowiem to akurat by ją ubarwiło.|
<Przydałyby się też przemyślenia opkowej mnie. W końcu pisze to z perspektywy czasu, powinna jakieś mieć. Tak to wygląda na to, że jest pustakiem, po którym wszystko spływa jak po kaczce, co nie pomaga w polubieniu jej.>
~*Anyway, na razie przerwa. Idę zjeść kolację.*~
~*~*Nie, nie możecie. xD*~ ;"""DDD*~
939. „Od teraz, przez dwa miesiące, znęcali się nade mną na różne wymyślne lub mniej sposoby. Nie będę wam tego wszystkiego opisywała ze szczegółami, gdyż nie wiem, jaką macie wytrzymałość na takie brutalne sceny, a nie chciałabym was odstraszyć. Czasami głodzili mnie, ale do pewnego stopnia, gdyż widać polubili znęcanie się nade mną i nie chcieli, abym przedwcześnie umarła. Ja, codziennie bardzo cierpiałam. Nie dość, że te tortury były bolesne, to jeszcze cierpiałam z samotności. Brakowało mi Slade'a i Sebastiana, i modliłam się o to, aby któryś z nich mnie uratował. Nie chciałam umrzeć, byłam jeszcze stosunkowo młoda, więc chciałabym przeżyć. A poza tym, nie chciałam, aby Slade bądź Sebastian znalazł mnie martwą, bowiem wiedziałam, jaki byłby to dla nich cios, szczególnie dla Slade'a. Tak bardzo chciałam, aby któryś z nich mnie uwolnił. Zaczęłam żałować, że tamtego feralnego dnia nie przemieniłam się w niematerialnego orła i nie poleciałam do mego ukochanego, ale co się stało, to się nie odstanie. Nawet nie miałam sił, aby próbować użyć mych nadprzyrodzonych zdolności i się uwolnić. Byłam przy tym bardzo zmęczona torturami oraz tym, że ze strachu prawie w ogóle nie mogłam spać. Tak bardzo chciałam, aby ktoś mnie uratował, szczególnie że dwa miesiące później byłam bliska śmierci."
~*No kurwa dzięki Nadboże, że chociaż jej nie gwałcili. Zajebałabym za kolejne bezsensowne wykorzystanie tego wątku. A poza tym, przyznaj się, dawna ja: po prostu nie chciało ci się wymyślać tych tortur, więc pozbyłaś się problemu tym sztampowym zdaniem.*~
~Nadal nie ogarniam też, czemu ją torturowali. Na serio, nie mieli absolutnie żadnego powodu, aby to robić. Powinno się zrezygnować z tego rozdziału, a nie dawać go jako filler. Jeżeli jednak chciałoby się go napisać, to powinno się dłużej zastanowić nad tym, jak sensownie połączyć go z fabułą.~
|Dodatkowo serio denerwuje robienie z kanonicznych postaci NadOOC. Czy oni nie mogliby chcieć jej uwolnić tylko dlatego, że była im potrzebna do ich celu? To byłoby bardziej zgodne z kanonem i w sumie ciekawsze. Bowiem to, co jest w tym klocu tekstu, tak się kojarzy z typowym opkiem, że to aż szok.|
<Brakuje też przemyśleń tego paszczaka. Skoro tak się bała oraz tęskniła za najbliższymi to powinna jakoś to dłużej opisać, abyśmy odczuli jej sytuację. Generalnie ten wątek można by rozciągnąć na kilka rozdziałów. Nie za długo, bowiem szybko by się to znudziło, ale może dzięki temu łatwiej byłoby nam się wczuć w obecną sytuację.>
*I generalnie ten wątek porwania mógłby być ciekawy, ale, jak zwykle, wyszło turbo gówno.*
940. „[...] – Kochanie...Tak się bałem, że zginęłaś...
Pod koniec jego wypowiedzi usłyszałam, że jego głos zaczął się łamać.
– Tato...Tak się bałam, że już nigdy was nie zobaczę... – odparłam słabym i zmęczonym głosem.
– Dzięki Bogu, że żyjesz i, że ci psychole już nigdy nic ci nie zrobią. – wtrącił Sebastian, po czym najprawdopodobniej przeteleportował nas do bazy Slade'a, gdyż usłyszałam dźwięk teleportacji.
Po znalezieniu się w naszym domu, Sebastian rzekł:
– Ja już idę. Przyjdę do was jutro, niech Tristitia odpocznie trochę.
– OK...Dzięki, że pomogłeś mi ją odnaleźć. – odparł Slade.
– Nie ma za co. Przecież ją kocham.
[...]"
~*<Rzyg> Serio, to jest tak przesłodzone, że to aż szok. No i dodatkowo nie pasuje ani trochę do charakteru Slade'a i Sebastiana. Mówimy, oni powinni chcieć ją uratować tylko dlatego, że była im potrzebna do ich celu. Chociaż swoją drogą, mogliby zostawić ją na pastwę losu, Tristitia The Zjeb mogłaby się sama uwolnić i coś ciekawego mogłoby z tego wyniknąć. Jednak jak widać lepiej jest napisać sztampowe gówno.*~
~Poza tym, ta scena miała być emocjonalna, ale, jak zwykle, coś nie pykło. Po pierwsze, jest za mało przemyśleń głównej bohaterki. Serio powinna jakoś te całe zajścia komentować w myślach, bowiem inaczej nie da się z nią utożsamić. Jak mamy polubić postać, która nie ma żadnych przemyśleń, szczególnie, że z tego co wiemy pisze o tym z perspektywy czasu.~
|Dodatkowo brakuje czynności, które wykonywaliby podczas tej nudnej jak TVP debaty. To dodałoby trochę brakujących emocji oraz dynamiki, która temu turbo opku jest na serio potrzebna. Brak tego również odejmuje emocjonalności sceny.|
<Poza tym, wypadałoby trochę wydłużyć ten dialog. Znaczy jasne, moja opkowa wersja mogła obecnie nie mieć siły i ochoty, aby rozmawiać o tym, co jej robiono, ale trochę dłużej i tak mogliby pogadać. To przynajmniej minimalnie dodałoby coś do tej sceny.>
*Jednak, jako iż dawna Ramoninth nie raczyła się wysilić, to mamy kolejną scenę, która miała być emocjonalna, ale jak zwykle coś nie wyszło.*
941. „[...] Parę minut potem, gdy tam doszedł, chciał położyć mnie na łóżku, jednak ja nie puszczałam go. Nie chciałam, aby mnie teraz opuszczał. Od razu zmęczonym i jeszcze przerażonym głosem powiedziałam:
– Błagam, nie...
W tym momencie, Slade najprawdopodobniej zrozumiał, gdyż nadal przytulając mnie, usiadł na mym łóżku. Bałam się go puścić, a poza tym, nie widziałam go tyle czasu, że chciałam, aby był ze mną jak najdłużej. No, ale mimo strachu, zmęczenie wygrało i bardzo szybko usnęłam, wiedząc przynajmniej, że już byłam bezpieczna."
~*Na serio, wróciliśmy do analizy po kilku miesiącach, a tu już komentarze się kończą. To nie świadczy dobrze o końcówce tego łopłopłopka. Jest to kolejna scena, która miała być emocjonalna, ale, głównie przez brak przemyśleń głównej kretynki, to nie wyszło.*~
~Serio ciężko jest uwierzyć, że przez całe opowiadanie Tristitia The Zjebson jedynie stała się bardziej irytująca. Postacie, szczególnie w narracji pierwszoosobowej, powinny się zmieniać, a nie pozostawać w stagnacji. Przez to nie da się z nią utożsamić, a to ona jest tu narratorką.~
|Szkoda, że w trakcie historii nie zdechła. Wtedy narracja mogłaby zmienić się na trzecioosobową lub przeskoczyć na inną postać i byłoby ciekawiej. Jednak jak wiemy to zbyt wysoki poziom na dawną Ramoninth.|
942. „[...] Jednak, po tym porwaniu, mimo iż stan mego zdrowia fizycznego powracał do normy, to zdrowie psychiczne zaczęło się załamywać. [...]"
~**Rzuca w Tristitię opakowaniem z Seronilem i Lamotrixem.*
Żryj i nie jęcz.
*Orientuje się, że rzuciła ostatnim opakowaniem Lamotrixu.*
Dobra szmato, oddawaj. Musisz się nacieszyć tylko Seronilem.*~
~Jesteś taka miła, że to aż szok. xDDD~
~*Wieeem :DDD W każdym razie, naprawdę, ile można walić tym samym wątkiem? Znaczy gdyby ten wątek był sensownie pociągnięty i na przykład teraz zacząłby się główny rozpierdol psychiczny Tristitii The Parówy to bym się nie czepnęła. Jednak wszyscy wiemy, jak wątek jej zdrowia psychicznego został pociągnięty.*~
~Czemu nie robiłaś researchu przed napisaniem łopłopłopka?~
~*Bowiem produkowałam opka masowo i ot co z tego wyszło.*~
~;=;~
~*Wiem i nie jestem dumna z dawnej siebie. ;===;*~
943. „[...] Już zapewne wiecie, jak wyglądały wizyty w takich miejscach i u takich ludzi, gdyż w czasie opowiadania wam mej historii niejednokrotnie o tym wspominałam, więc nie będę powtarzała tego, co już wiadomo. [...]"
|Chodzi o wizytę u psychiatry, jakby ktoś nie ogarnął. W każdym razie, z jednej strony miło, że nie dojebywano licznika słów powtarzaniem tego, co wiemy.|
<Z drugiej jednak strony dawna Ramoninth mogła zrobić research na temat tego jak wyglądały takie wizyty. W końcu wtedy jeszcze tego nie wiedziała, a research jest potrzebny. Inaczej mamy takie barachło jak to turbo opko.>
944. „[...] Byłam ciekawa, po co tak wcześnie potrzebował mnie Slade. [...]"
*Kurwa, a jak myślisz, karakanko? Skoro nie rozwijaliście między sobą żadnych relacji to chyba logiczne, że w związku z jakimś nowym zadaniem.*
~*Licznik słów...*~
*A, no tak. ;=;*
945. „Do głównego pomieszczenia doszłam równo o czasie. [...]"
~*Wiemy, jesteś jebaną Mary Sue, nie musisz się powtarzać. Bowiem najwidoczniej Wszechświat by eksplodował, gdyby ta parówa spóźniła się o minutę.*~
~Powiedziała osoba, która na praktyki przyjeżdżała pół godziny przed właściwym czasem zaczęcia. xD~
~*Morda w tle. XD*~
~No właśnie. xD~
946. „[...]– O, Tri, dobrze że już jesteś, bowiem przyszedł czas na to, aby wyjawić ci, co planowałem przez te cztery lata. Otóż udasz się do nowo zbudowanej bazy na Grenlandii i w tamtym miejscu, przez odpowiednią ilość czasu, będziesz kontrolowała budowę nowej maszyny do podboju świata. Wiem, że niby mogę to robić zdalnie, ale potrzebna jest tam też osoba, która kontrolowałaby to na miejscu.
– No OK, ale co ci strzeliło, aby umiejscawiać bazę na drugim końcu świata? – spytałam
– Tam Tyta- em...To znaczy Raven na sto procent tak szybko nie dowie się o tym i nie przybędzie nam przeszkodzić w budowie.
– W sumie sprytne. A poza tym, ile czasu mam tam siedzieć?
– Aż maszyna zostanie zbudowana. Nie wiem, ile dokładnie czasu to zajmie, ale na pewno więcej niż miesiąc.
– To dość długo. Aż jestem ciekawa, jak ta maszyna ma działać.
– Dowiesz się, kiedy zostanie skończona.
– A tak w ogóle, to jak mam się dostać na Grenlandię? Niby mogłabym przemienić się w niematerialnego orła i tam dolecieć, ale wiesz przecież, że mój organizm nie generuje nieskończonych pokładów energetycznych. Lot w ten sposób zająłby mi nawet kilka tygodni.
W odpowiedzi, Slade wyjął jeden ze swoich chyba miliona nadajników i nacisnął jeden z przycisków. Kiedy to zrobił, usłyszałam za sobą rozsuwającą się ścianę. Słysząc to, odwróciłam się i, kiedy to zrobiłam, ujrzałam że szeroki i wysoki, prostokątny fragment ściany rozsunął się. W środku zauważyłam znany nam samolot, którym na początku mej znajomości ze Sladem ten wysyłał mnie w różne miejsca, abym coś ukradła. Kiedy go zauważyłam, Slade odpowiedział:
– Tak
– Nawet zapomniałam o tych samolotach...Szczerze myślałam, że je zezłomowałeś. – odparłam
– Po co miałbym oddawać je na złom? Są sprawne, więc nie byłoby sensu pozbywać się ich. A tak w ogóle, w środku są zimowe ubrania, na wypadek gdybyś musiała na Grenlandii na przykład lądować awaryjnie. Są na to małe szanse, no ale lepiej zawczasu się zabezpieczyć. Kluczyki też są w środku, to wiadomo.
– No nie do końca wiadomo, bo zawsze mógłbyś je wziąć i gdzieś schować, albo...
Nie dokończyłam mej wypowiedzi, gdyż zauważyłam, że Slade przewrócił okiem. Widząc to, zasłoniłam usta dłońmi i zaśmiałam się, a on powiedział:
– Nie utrudniaj życia skoro nie trzeba i leć już na tą nieszczęsną Grenlandię.
– No dobra, dobra. – odrzekłam
[...]"
|*Wściekle wzdycha.* Ja nie mogę, znowu to samo. Opko ma się ku końcowi, a Tri The Opko nie dostała ANI JEDNEGO JEBANEGO sensownego zadania. Jedynie wiecznie musiała coś ukraść lub kontrolować. Jedynie raz miała przetransportować jedną rzecz z punktu A do B i tyle. Tak to po prostu nie da się uwierzyć, że przez tyle lat taka monotonia jej się nie znudziła. Każdemu powinno się to dać we znaki.|
<Plus miło, że te samoloty pojawiły się jeszcze raz pod koniec tej historii. Zawsze to jakiś plus, bowiem dawna Ramoninth mogłaby o nich kompletnie zapomnieć.>
*Dodatkowo byłoby ciekawiej, gdyby ta karakanka musiała lądować awaryjnie na Grenlandii. Oczywiście wiemy, że tak się nie stanie, bowiem to utrudnianie życia głównej bohaterce, a nie o to Ramoninth chodziło. Dzięki temu ten rozdział mógłby być ciekawszy, no.*
~*Brakuje też jakichś czynności, które wykonywaliby podczas tej długiej rozmowy. Wierzyć się nie chce, że chociaż w żaden sposób nie gestykulowali. Brak tego jest po prostu sztuczny i pokazuje ewidentne lenistwo dawnej mnie.*~
~No i też nie mogliby oni pogadać dłużej? Niekoniecznie na temat tego zadania, ale o dupie Maryni. Raczej im się nie spieszyło, bowiem pilne to zadanie się nie wydawało. To by jakoś podbudowało ich niewiarygodną relację, co by się w końcu przydało, no.~
|Przemyśleń Tri The Łopłopłopko też brakuje. Nie musiałaby na temat tego wszystkiego nie wiadomo ile rozmyślać. Niemniej chociaż trochę by się przydało, chociażby z perspektywy czasu, z której przecież to pisze.|
<I generalnie jest to typowy, nudny dialog przed wyruszeniem mej opkowej wersji na równie nudą misję. Meh, nic nowego, a wypadałoby jakoś ubarwiać to opko. Szczególnie, że rozdziałów jest w chuj dużo, więc było czasu.>
~*Zamierzam kiedyś napisać opowiadanie Retconningowe, w którym Anatolij ma trafić do Backroomsów. Ma mieć ono również siedemdziesiąt rozdziałów, jednak będzie znacznie ciekawsze od tego barachła. W końcu teraz lepiej piszę opowiadania plus Backroomowych poziomów jest od zajebania, więc można przebierać i przebierać.*~
~To na serio zmierza za daleko. xD~
*Nie jojcz, akurat takie połączenie mogłoby być ciekawe. Aż jestem zainteresowany co z tego wyjdzie.*
|Szczególnie, że można też wymyślać swoje Backroomowe poziomy, bowiem nie wszystkie są znane. Także może być jeszcze ciekawiej.|
~Won do psychiatry. Wszyscy. XD~
~*|<*;"""DDD*>|*~
~*Anyway, koniec analizy na dzisiaj. Zanalizowaliśmy dzienny limit czterech stron i z każdą chwilą jesteśmy coraz bliżej końca.*~
~*|Zamknąć jadaczki, łososie. XD| Hehe ;"""DDD*~
948. „[...] Dobrze, że ten samolot był antyradarowy, to Raven nie mogła go wykryć i dzięki temu nie mogła utrudnić mi dolecenia do celu. [...]"
~*Dobra kurwy portowe, musimy ograniczyć dodawanie zdjęć, bowiem mamy bodaj z trzy-cztery sloty wolne. No a nie ma sensu dojebywać piątej części.*~
~Jakoś damy radę, chociaż w tym FanFiKKKtion jest ciężko bez reaction memes. W każdym razie, co się stało, że analizujemy też dzisiaj?~
~*Nie mogę się doczekać jutrzejszego wyjścia na Moczydło i muszę jakoś sobie zająć czas.*~
~To zabrzmiało zbyt prosto. xD~
~*Najprostsze wyjaśnienia są najlepsze. :D W każdym razie, przechodząc do analizy, to ależ oczywiście. Bowiem gdyby Raven wykryła, gdzie leciała jej przeciwniczka, to opowiadanie mogłoby być ciekawe. Mogłaby na przykład wywiązać się między nimi konfrontacja, co by ubarwiło te nudy. No ale jak wiadomo nie o to dawnej mnie chodziło.*~
~No i też na serio chciałbym narrację trzecioosobową w tej historii. Serio ciekawi mnie co tam u Raven i jak sobie radzi po utracie wszystkich swoich przyjaciół. Wątek samotnej Raven mógłby być ciekawy, ale najwidoczniej wybranie lepszej narracji do opowiadania akcji nie wchodziło w grę.~
949. „[...] Niby miałam w tym samolocie nawigację, co było logiczne, ale nie była ustawiona ona aby kierować do lokalizacji, w której była baza. [...]"
|Co to za logika wasza mać? To nie ma sensu, na serio. Mój opkowy sobowtór powinien tak ustawić nawigację, aby prowadziła z jego bazy do tej grenlandzkiej.|
<Też nie ogarniam co dawnej Ramoninth strzeliło do łba z tym zdaniem. W końcu to nie ma sensu, no. Po to jest nawigacja, aby ułatwiać życie.>
950. „[...] Dobrze, że nie musiałam awaryjnie lądować gdzieś z dala od bazy, to przynajmniej miałam ułatwione dostanie się tutaj. [...]"
*<Wściekle wzdycha.> Ja nie mogę, ależ oczywiście. Bowiem gdyby nie wiem, Raven na przykład jakoś zestrzeliła jej samolot lub ktoś inny z jakiegoś powodu to byłoby ciekawsze. Może wtedy ten rozdział miałby jeszcze jakąś akcję pomiędzy rozbiciem się a dostaniem do bazy. Nie mogę uwierzyć, że tyle pomysłów nie zostało tu wykorzystanych, bowiem dawna Ramoninth była niedojebana do sześciennego sześcianu.*
~*Generalnie można by też wcześniej wprowadzić Hexcen Company zamiast randomowych firm danych na doczepkę i z jakiegoś powodu to ludzie z tej korpo mogliby zestrzelić samolot Tristitii. No i na przykład musiałaby się zetrzeć z Edwardem i Alexandrem. To by było kurwa ciekawe, a nie taka maniana jaką ja odjebałam.*~
951. „Kiedy to zrobiłam, zauważyłam że ta nowa baza Slade'a wyglądała idealnie tak samo jak główna lokalizacja w grze „Penumbra: Przebudzenie". Walić to, że tam główna część akcji działa się w opuszczonej kopalni, ale to nie przeszkodziło Slade'owi w zrobieniu bazy na jej podobieństwo. [...]"
~W sumie, akcja Penumbry działa się bodajże na Antarktydzie lub Grenlandii, nie pamiętam już. No i ta kopalnia, jak logika nakazywała, była pod ziemią. No a podejrzewam, że baza Slade'a też się pod ziemią znajdowała, więc sobie mógł. No i też co się czepiasz, jak lubił jakąś grę to miał prawo jebnąć do niej nawiązanie gdzie chciał.~
|No i też dlaczego główna bohaterka zna jedynie gry, które lubiła i nadal lubi Ramoninth? Jakby nie mogła lubić gier, których Ramoninth nie lubiła, to by nie jebało self insertem.|
~*Niedojebanie...*~
|;===;|
~*Wiem ;=;*~
952. „[...] – Em, Slade... – rzekłam po chwili.
– No? – usłyszałam w uszach odpowiedź.
Swoją drogą miło było wiedzieć, że mimo iż byłam na drugim końcu świata to komunikatory i tak działały bez problemu. W każdym razie, kiedy usłyszałam go, rzekłam:
– Czy ty kiedyś grałeś w „Penumbrę: Przebudzenie"?
– Wielokrotnie, a co? – odparł
I wszystko jasne, czyli Slade chyba był wielkim fanem tej gry. Znaczy nie chyba, a na pewno, bo jakby nie lubił tej gry, to nie stworzyłby nowej bazy na wzór tej nieszczęsnej kopalni. No, ale żeby nie było, to odparłam:
– Musisz być w takim razie jej wielkim fanem, skoro stworzyłeś tę bazę na obraz i podobieństwo tej opuszczonej kopalni. Znaczy wiadomo, jestem pewna, że to nie jest idealna kopia, skoro to baza, a nie kopalnia.
– Cholera, a miałem nadzieję, że nie znasz Penumbry. – stwierdził
– Penumbra jest na Steam, więc miałam okazję zagrać w dwie części tejże gry. Jeżeli robisz coś na wzór czegoś z jakieś gry, która przy okazji jest na Steam, to licz się z tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo iż dane miejsce rozpoznam.
– Czy ty musisz tyle grać na komputerze? Nie da się walnąć sobie od tak nawiązania do czegoś, abyś się nie domyśliła.
– Wcale nie gram jakoś specjalnie dużo na komputerze, więc nie marudź.
– ... ... ... Dobra, nie ważne. Wracaj do patrzenia i kontrolowania, czy wszystko idzie zgodnie z planem, a nie doszukuj się nawiązań do jakichś gier.
W tym momencie cicho zaśmiałam się i odparłam:
– No dobra, dobra.
[...]"
<Podejrzewam, że te komunikatory pod względem sygnału działają tak jak telefony, więc jeżeli jesteś tam, gdzie jest zasięg, to możesz zadzwonić do dowolnego miejsca świata. Także nie ma co się jarać tym, że działają na Grenlandii, bowiem to jest kurła normalne. Niby mówi się, że moja opkowa wersja taka ultra inteligentna jest, ale w rzeczywistości jest głupia jak stado pędzących imadeł.>
*Nie mogliby też dłużej pogadać? Jak już zaczęli gadać o dupie Maryni, to powinno się to trochę dłużej pociągnąć. W końcu przeciętny człowiek gada ze swymi znajomymi lub członkami rodziny o różnych sprawach, a nie tylko o obecnych wydarzeniach. To by dodało realizmu temu hipernierealistycznemu opku.*
~*Nie czaję też, czemu wciąż nazwy oraz tytuły czegokolwiek są napisane w cudzysłowie czcionką pogrubioną i pochyloną. Cudzysłów i pochylenie w zupełności by wystarczyły, aby odróżnić daną nazwę od tekstu.*~
~No i ciągle widać, że bardziej przydałaby się temu FanFiKKKtion narracja trzecioosobowa. Chciałbym zobaczyć, co Slade robił w wolnym czasie, fajnie byłoby też poznać taki detal jak na przykład to, jakie gry komputerowe lubił. Chociaż w narracji pierwszoosobowej też można byłoby to pokazać, wystarczyłoby, żeby Tristitia The Opko łaskawie spędzała więcej czasu z człowiekiem, którego traktuje jak ojca.~
|Szkoda też, że Tristitia The Łopłopłopko tak rzadko zajmowała się swoimi hobby. Znaczy kilkukrotnie zastawaliśmy ją jak się nimi zajmowała, ale tylko na sekundę zostało to wspomniane. No a w wolnych chwilach powinna zajmować się tym co lubi, w końcu to logiczne.|
<Przemyśleń mej opkowej wersji też brakuje. Przynajmniej z perspektywy czasu powinna to jakoś bardziej oceniać, abyśmy nie zapomnieli, że to wszystko dawno się wydarzyło. Dodatkowo postać i to w narracji pierwszoosobowej serio powinna się rozwijać, a to jeden z najlepszych sposobów. Wiem, że się powtarzamy, ale to jest nie do pomyślenia, że główna bohaterka w ogóle nie zalicza progresu.>
*Brakuje również czynności, które Tristitia The Łopko wykonywałaby podczas tej debaty tysiąclecia. Slade'a widzieć nie mogła, więc skąd miała wiedzieć, co robił, ale sama powinna cokolwiek robić. Nie wiem, na przykład chodzić po bazie, dzięki czemu może dostalibyśmy chociaż szczątkowy opis owej. To już by coś dodało, a nie wieczna statyczność.*
~*Nie potrzeba też trzech trzykropków w ostatniej wypowiedzi Slade'a. Jeden wyglądałby znacznie lepiej.*~
~I podsumowując jest to typowy, nudny dialog jakich w tej historii mnóstwo. Meh. Szkoda, że chociaż dialogi nie są spoko, to może to opko miałoby chociaż minimalny większy plus. No ale nie, bowiem staranie się jest dla frajerów jak widać.~
953. „[...] Poza tym, w jednym miejscu, w ścianie, zauważyłam wbudowane jakieś szerokie tuby z dziwnym, pomarańczowym płynem. Niby by mnie to nie zdziwiło, ale widziałam również, że w nich trzymane były jakieś dziwne, nieznane mi istoty. Zastanawiałam się, po co one były Slade'owi. Czyżby zamierzał realizować swój nowy plan między innymi przy użyciu tych istot? Szczerze nie wiedziałam i nie zamierzałam pytać Slade'a, gdyż byłam pewna, że by mi nie odpowiedział. [...]"
|W końcu jaki niby miałby mieć inny powód, aby je tworzyć oraz tutaj trzymać? To chyba logiczne, że stworzył jakiś plan, do realizacji którego owe istoty są potrzebne. Nie miał celu w marnowaniu zasobów na ich stworzenie, a przekonaliśmy się, że mój opkowy klon jest o wiele mądrzejszy od Tristitii The NadOpko.|
<No i oczywiście, że nie zostanie wyjaśnione, jaki szalony plan tym razem miał Slade The Opko. To wymagałoby czasu i pomysłów, a dawnej Ramoninth najwidoczniej nadal to do łba nie przyszło.>
*Poza tym, denerwuje mnie, że Slade The Łopłopłopko nadal nie mówi Tristitii The NadOpkeł o tym, co planuje. Mamy przed, przedostatni rozdział tej opowieści pełnej przygód, a oni nadal zdają się pozostawać w relacji uczennica-mistrz. Może by mi to nie przeszkadzało, gdyby po pierwsze nie było nam mówione milion razy, że traktowali się jak rodzina, a po drugie gdyby jakoś sensownie uzasadnić to, że nadal znajdowali się w relacji uczennica-mistrz. Chociaż nie, chwila, po tylu latach niezależnie od relacji powinien zacząć jej ufać. Także to nadal nie ma sensu i szkoduje relacji tej dwójki pojebów.*
~*Nadal jest też za mało przemyśleń, aż się wierzyć nie chce jak płytka jest Tristitia The NadŁopłopłopko. Powinna, szczególnie z perspektywy czasu, jakoś komentować to wszystko w myślach i na przykład mówić nam, co o tym sądziła ze swej obecnej perspektywy. To byłoby ciekawsze, a nie to, co się tu odpierdala.*~
954. „[...] Na szczęście wyglądały na uśpione, więc nie musiałam się obawiać, że coś by mi zrobiły. [...]"
~Czemu miałyby ci coś zrobić? Skoro stworzył je Slade do nowego celu, to raczej tak, aby nie atakowały ani jego, ani ciebie. Nie mogę z tego jak głupia jest Tristitia The Śmieć. Skoro niby taka jest inteligentna, to powinno się to w historii pokazywać, a nie.~
955. „[...] Czemu on tak ukrywał swoje wszystkie plany przede mną? Przecież wiedział, że mógł mi zaufać, w końcu byłam z nim tyle lat i wiedział, że nie zamierzałam go zdradzić, więc nie musiał się obawiać. Postanowiłam, że kiedyś bym go spytała, dlaczego wszystko przede mną ukrywał i mówił mi dopiero po zrealizowaniu."
|My też się nad tym zastanawiamy i nie możemy dojść do sensownego wniosku. W końcu mój opkowy klon powinien zaufać Tristitii The Śmietnikowi na tyle, aby mówić jej o swoich planach. Po tylu latach szansa, że Tristitia The Dziwka go zdradzi są minimalne. To po prostu szkoduje ich relacji.|
<Szkoda tylko, że ta parówa nigdy nie spyta Slade'a Opko Version o to, dlaczego tak zawsze wszystko przed nią ukrywa.>
|Dlaczego mnie to nie dziwi. >.<|
956. „Parę chwil potem, kiedy odebrał, ujrzałam na ekranie komunikatora, że o Jezu, on dzisiaj miał rozpuszczone włosy! Jak ja dawno nie widziałam go w tej fryzurze, że to aż szok. Od razu, na dzień dobry, zawołałam:
– O Jezu Chryste, Sebastian, w końcu rozpuściłeś sobie włosy! Matko Boska, jak ty cudnie wyglądasz!
W tym momencie, zauważyłam że przewrócił oczami, po czym powiedział:
– Mnie też miło cię widzieć.
Ja zaś, szeroko uśmiechnęłam się i odparłam:
– No co? Nie moja wina, że w rozpuszczonych włosach wyglądasz przezajebiście.
– Ledwo wstałem, więc co się dziwisz, że wyglądam jak wyglądam. – rzekł
– Jest po dziesiątej, a ty dopiero wstałeś?
– Ale jest też niedziela, a w niedzielę zawsze późno wstaję. A tak w ogóle, zmieniając temat, to gdzie ty jesteś? Jakoś nie kojarzę miejsca, które widzę za tobą.
– W grenlandzkiej bazie Slade'a.
– No jeszcze tego mu w życiu brakowało. Po cholerę on zbudował bazę tak daleko?
– Znowu ma jakiś plan życia i chce go zrealizować jak najdalej od cywilizacji, aby Tyta...Em, to znaczy Raven tak szybko się nie domyśliła.
– Sprytne. A poza tym, nadal zapominacie, że została już tylko Raven?
– Tak, ale w sumie nie dziwne. Tyle lat dążyliśmy do ich wybicia, że aż ciężko się przyzwyczaić, że już pozostała tylko jedna z nich.
– W sumie, ja tam się cieszę, że Cyborg już strzelił kopytami.
– Ja tam w sumie wśród Tytanów nie miałam największego wroga. Nienawidziłam ich wszystkich po równo. Ale w sumie, jak podczas mej pierwszej misji musiałam się z nimi zadawać przez jakiś czas, to Bestia mnie wkurwiał tym swoim żałosnym poczuciem humoru.
– Najważniejsze, że większa ich część już kopnęła w kalendarz, to teraz powinno być łatwiej.
– Zależy, bo w końcu Raven jest pół demonem, więc będzie ciężko ją pokonać.
– Ty też jesteś pół demonem, więc nie powinno być problemu.
– Cicho
W tym momencie, usłyszałam że zaśmiał się, a następnie dodał:
– No co? Taka prawda. W każdym razie, zmieniając temat z tematu Tytanów, co takiego Slade planuje, że robi to na drugim końcu świata?
– Właśnie nie wiem do końca. Wiem tylko tyle, że tworzy tutaj jakąś maszynę, która sądząc po rozmiarach pomieszczenia, w którym jest tworzona, będzie strasznie wielka oraz widziałam w jakichś tubach zamknięte dość dziwnie i niepokojąco wyglądające jakieś istoty, które nie wiem czym są. Z tego, co mówił Slade, one również potrzebne są do jego planu, ale nie chce on powiedzieć, na czym dokładniej ten plan ma wyglądać. – odpowiedziałam, skręcając w kolejną część korytarza.
– Ciekawi mnie, czemu on nigdy na początku nie wyjawia ci swoich planów w stu procentach. Przecież raczej może ci już zaufać, bo znacie się tyle czasu i jeszcze ani razu go nie zdradziłaś.
– Też mnie to zastanawia, no ale on chyba najlepiej wie, co robi, co nie?
– Być może. Nie wiem, ja tam w to nie wnikam.
– W każdym razie, ja już muszę kończyć. Przerwa mnie się kończy, muszę wracać do pomieszczenia kontrolnego, a przeszłam już chyba z pół bazy rozmawiając z tobą.
– OK. Zadzwonię wieczorem, jeżeli znajdę czas.
– OK. Dobra, to ja idę.
– No, to cześć.
– Cześć
[...]"
~*Mamy długi w chuj dialog, który mógłby być ciekawy, ale, zgadliście, taki nie jest. Zaczynając od samego początku, bowiem nie od końca, to ja nie mogę, czy Tristitia The Szambo nie mogłaby wreszcie wyjść ze swego fangirlizmu? To się robi nudne, plus powinna dojrzewać. Ja na przykład obecnie jasne, jestem nadal pierdolniętą fangirl, ale nie jestem tak niedojebaną umysłowo fangirl jaką byłam w latach 2016 – 2019. Wszystko ewoluuje i ta parówa również powinna, bowiem tak jest to cringe af.*~
~No i też mój Nadboże z rewolwerem, ta ich rozmowa wygląda strasznie sztucznie przez te zjebane przejścia pomiędzy tematami rozmowy. To powinno przebiegać naturalnie, a nie w taki sposób jak tutaj. Przez to odechciewa się ten dialog czytać. Znaczy nie tak jakby od początku chciało się komukolwiek czytać to nudne w chuj opko.~
|Miło jednak, że opkowy Sebastian też nie rozumie, dlaczego mój łopłopłopkowy klon nie mówi od razu Tristitii The Piździe swoich celów. Serio, nie ma to najmniejszego sensu, bowiem powinien wiedzieć, że Tristitia Opko Version go nie zdradzi. Plus skoro traktowali się jak rodzinę, to powinni sobie ufać do sześciennego sześcianu.|
<Miło też wiedzieć, jaki dzień tygodnia jest obecnie w historii. Niby to nie aż tak istotny detal, ale w tym opku nawet takich plusów należy się doszukiwać.>
*Dodatkowo nie mogliby o tych Tytanach pogadać dłużej? Mogliby na przykład powspominać sobie jak to się z nimi napierdalali i jak to oceniają z perspektywy czasu. Dzięki temu rozmowa mogłaby być naturalnie dłuższa i ciekawa, a nie takie barachło jak tutaj.*
~*Nadal brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej epickiej jak zbieranie grzybów debaty. W końcu Tri The Opko widziała Sebastiana The Opko, więc mogła opisywać co on robił. Dodatkowo ona sama powinna chodzić po bazie, rozglądać się, gestykulować, coś robić w tle i tak dalej. To nienaturalne po prostu stać i wpatrywać się, w tym wypadku, w ekran komputera.*~
~Przemyśleń tej upośledzonej parówy też brak. Nie uwierzę, że chociażby z perspektywy czasu nie miała jak skomentować tej rozmowy. Przez to wydaje się, że wszystko spływa po niej jak po kaczce. No a czytelnik powinien mieć możliwość polubić główną postać, a w narracji pierwszoosobowej to już w ogóle.~
|Generalnie dialogi to jedna z najnudniejszych części tego FanFiKKKtion, a mogłyby być ciekawe. Jednak, jak zawsze, aby to wyszło trzeba byłoby się postarać, a nie pisać na odpierdol jak to dawna Ramoninth robiła.|
957. „Niestety, właśnie teraz wszystko uległo komplikacjom. Otóż, kiedy przechodziłam niedaleko ściany, w którą wbudowany był generator prądu zasilający tę bazę, nagle zauważyłam na ścianie przechodzące wiązki prądu. Nie wiedziałam, co to oznaczało, ale wyglądało groźnie. Jednak, nie zdążyłam w żaden sposób zareagować, gdyż bardzo szybko usłyszałam huk, a następnie pisk w uszach oraz ujrzałam białe tło. Parę sekund później, najprawdopodobniej zemdlałam, gdyż wszystko stało się czarne."
<*Przewraca oczami.* Ja nie mogę, to na serio zaczyna działać na nerwy przez swoją nudę. Tak, tym razem baza nie uległa samodestrukcji, ale nadal w tej historii wszystko albo wybucha, albo się wali, albo główni bohaterowie trafiają do więzienia bądź szpitala. Jakby nie można było wymyślić jakiegoś bardziej oryginalnego sposobu tego, jak usprawiedliwić nadchodzącą akcję.>
*Poza tym, ależ oczywiście, że musiała przechodzić obok tej konkretnej ściany w dosłownie tym momencie. Bowiem jak naciągać i nie używać oryginalności to na pełnej kurwie. Serio, jakoś inaczej mogłaby odkryć to, że generator wyjebało w kosmos.*
~*Mogłaby to też z perspektywy czasu skomentować. W końcu skoro nam to wszystko opowiada, to powinna jakoś odnosić się do przeszłych wydarzeń z miejsca, w którym się znalazła. Może jakbym się minimalnie postarała nad tą historią to byłaby ciekawsza i analizowalibyśmy ją krócej, a nie ponad jebany rok.*~
958. „[...] Przecież nie zaniedbałam nic, co by go dotyczyło. [...]"
~Wmawiaj to sobie. Żyj w swoim idealnym świecie, głupi łososiu.~
959. „[...] – Slade...Jest pewien problem.
Chwilę potem, zamiast odpowiedzi usłyszałam szumy wydobywające się z komunikatorów. Od razu, nieco tym zdziwiona, rzekłam:
– Slade? Słyszysz mnie?
Lecz i tym razem zamiast odpowiedzi dało się słyszeć szumy. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, bo w końcu do trzech razy sztuka.
– Slade? Jesteś tam? – spytałam
Niestety, także tym razem słyszalne były tylko szumy. Nie wiedziałam, czy w wyniku eksplozji komunikatory były uszkodzone, czy po prostu urwało zasięg. Od razu wyjęłam z mej kieszonki komunikator, który dostałam niegdyś od Sebastiana i otworzyłam klapkę. Po zrobieniu tego, zauważyłam że w owym miejscu po tej eksplozji po prostu nie było zasięgu."
|Co jest kurwa logiczne, bowiem eksplozja generatora jakoś powinna na to wpłynąć. Miło, że to się stało, to nie mamy kolejnego ułatwiania życia głównej Mary Sue.|
<Szkoda w sumie, że jej komunikatory w żaden sposób nie zostały w ciągu akcji tej historii uszkodzone. Aż się w to nie chce wierzyć, bowiem nie ma na świecie niezniszczalnego czegokolwiek. Można więc powiedzieć, że jest to w jakimś sensie ułatwianie mej opkowej wersji egzystencji.>
*Nie czepnę się braku czynności wykonywanych podczas wypowiadania tych słów. Są to wybitnie krótkie wypowiedzi, więc faktycznie mogła nie robić podczas nich czegokolwiek sensownego.*
~*Ciągle jednak brakuje przemyśleń tej parówy tysiąclecia. Na serio, jak mamy się wczuć w jej sytuację, skoro nie zamierza w żaden sposób komentować jej w myślach? Serio to się robi irytujące, a FanFiKKKtion ma się ku końcowi. Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit czterech stron, to mamy od tego na dzisiaj spokój.*~
~*<Zamknąć mordy, niedojeby społeczne. xDDD> ;"""DDD*~
960. „[...] Naprawdę nie wiem, po co Slade'owi były takie wysokie, chude, niepokojące cosie na nogach. [...]"
~*Miałam dzisiaj pisać po trzy strony w zaczętych rozdziałach, ale po pierwsze nie dość, że w chuj późno wstałam, to nie miałam czasu przez większość dnia. Także dlatego dzisiaj analizujemy.*~
~Do roboty, ty leniu zardzewiały.~
~*Co to za nowe określenie? xDDD*~
~Pasuje do ciebie. :D~
~*Bez komentarza. XD Anyway, to mogłabyś się go spytać po wydostaniu się z tego pierdolnika. No ale oczywiście, że tego nie zrobisz, bowiem inaczej trzeba byłoby wymyślać powód, a dawnej mnie ewidentnie nie o to chodziło.*~
961. „Kiedy już chciałam otworzyć drzwi, poczułam się obserwowana. Od razu stanęłam jak wryta i powoli obróciłam się w przeciwną do drzwi stronę. Po zrobieniu tego, zauważyłam kilka centymetrów ode mnie jedno z tych stworzeń. Widząc je, krzyknęłam ze strachu. I właśnie w tym momencie dowiedziałam się, że były one agresywnie nastawione do mnie, gdyż to coś chciało mnie zaatakować. Widząc to, odruchowo przemieniłam się w niematerialnego orła, aby istota nie mogła mi nic zrobić, po czym szybko wyleciałam przez drzwi i zaczęłam lecieć w kierunku hangaru. Słyszałam za sobą, że to coś biegło za mną, ale najwidoczniej nie było wystarczająco szybkie, aby mnie dogonić. Chociaż w sumie na moją korzyść mógł też działać fakt, że ja leciałam i to dość szybko, a on biegł."
~Na chuj miłosierny te stworzenia były wobec niej wrogo nastawione? Skoro miały służyć do celu Slade'a, to raczej nie powinny być negatywnie nastawione ani do niego, ani do niej. Jasne, można byłoby wymyślić jakiś powód, na przykład, że były one w fazie tworzenia i owa nie doszła jeszcze do końca w momencie wybuchu i dlatego. Jednak jako iż nie zostało i nie zostanie to wyjaśnione mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zostało wjebane to tylko po to, aby akcja mogła się dziać.~
|Dodatkowo ależ oczywiście, że kurna nie mógłby jej ubić. Zbliżamy się do końca tej wybitnie długiej opowiastki, główna bohaterka mogłaby już strzelić kopytami. Po tym narracja na te ostatnie dwa czy trzy rozdziały mogłaby zamienić się na trzecioosobową lub przeskoczyć na moją opkową wersję bądź Sebastiana. To byłoby ciekawsze, a nie wieczne dawanie głównej pizdoklepce ułatwień.|
<Brakuje też jakichś większych przemyśleń mojej opkowej wersji. Skoro się bała, to powinno się dać więcej jej przemyśleń. Dodatkowo mogę wysnuć z tego, i ogólnie z całego rozdziału, że w tym rozdziale miał być taki horrorowy vibe. Powinno w związku z tym być więcej przemyśleń mej opkowej wersji oraz opis atmosfery, jaka panowała. Bez tego to po prostu nie działa i widać, że ten rozdział też został napisany na szybko.>
962. „[...] Niestety, ku mojemu nieszczęściu ujrzałam, że sufit, a właściwie jego część, zawaliła się i tym samym oderwała fragment jednego z silników. Pięknie, czyli nici z samodzielnej ucieczki z tego przeklętego miejsca. W takim razie pozostał mi plan B, czyli dotarcie do pomieszczenia kontrolnego i zamknięcie się tam."
*Dobrze ci tak, dziwko, to chociaż raz w życiu nie masz więcej ułatwień. Poza tym, mogłaby się sama wydostać zamieniając się w niematerialnego orła na przykład. Wiem, że wtedy powrót do bazy Slade'a The Opko trwałby dłużej, ale to można by wykorzystać. Mogłoby się podczas jej powrotu na przykład zdarzyć coś ciekawego. No ale nie, bowiem trzeba się sztywno trzymać planu.*
~*No ale chociaż raz w swym marnym życiu użyła mózgu i wyszła z założenia, że najlepiej schować się w pomieszczeniu kontrolnym. To już kwalifikuje się do miana Nadcudu.*~
963. „Wiem, że do tej pory o tym nie wspominałam, ale pomieszczenie kontrolne miało podwójne, pancerne drzwi. [...]"
~No do blyata. Na serio nie dało się jakoś organicznie tego wprowadzić? Tak to wygląda jak wjebane na szybko tylko po to, aby dać tej pale kolejne ułatwienie. To na serio irytuje, bowiem główna postać nie powinna mieć wiecznie usłanej różami drogi.~
964. „[...] Moją jedyną drogą ucieczki była ta zniszczona wentylacja, dlatego też od razu szybko odsunęłam zniszczone fragmenty kratki wentylacyjnej i na Gordona Freemana weszłam do szybu wentylacyjnego. Zrobiłam to w ostatniej chwili, bowiem to coś było już coraz bliżej mnie."
|Jakim cudem ty się tam parchu zmieściłaś? Człowiek nie ma możliwości zmieścić się w szybie wentylacyjnym, bowiem w prawdziwym świecie są one za wąskie i za małe. Wiem, że w grach, a szczególnie w Half-Life to jest możliwe, no ale gry nie odzwierciedlają w stu procentach realnego świata.|
<Jakby nie dało się wymyślić jakiegoś bardziej realnego sposobu ucieczki. To jest nie do pomyślenia, że ta historia nawet pod sam koniec jest na tym samym poziomie spierdolenia.>
965. „[...] Owa wentylacja była dość długa i miała liczne zakręty, w które skręcałam z nadzieją, że doprowadziłyby mnie one prosto do pomieszczenia kontrolnego. I faktycznie tak było, bowiem w pewnym momencie doszłam do kolejnej kratki wentylacyjnej. Gdy przez nią wyjrzałam, zauważyłam zniszczone, ale na szczęście bez owych istot w środku, pomieszczenie kontrolne. Widząc to, za pomocą mej umiejętności kontrolowania wiązek dezintegrujących, zdezintegrowałam ową kratkę i zeskoczyłam na sam dół. Od teraz, musiałam przeżyć w owym miejscu do momentu, w którym ktoś by mnie uratował..."
*Ależ kurwa naturalnie, dawajmy tej Mary Sue jeszcze więcej ułatwień w życiu. Jakby nie mogła trafić do jakiegoś innego pomieszczenia i z niego dostać się do pomieszczenia kontrolnego. To byłoby realistyczne oraz przy okazji nie byłoby widać, że główna bohaterka dostaje same ułatwienia.*
~*Poza tym, dlaczego w ogóle to wszystko musiało dziać się w którejkolwiek bazie tych dwóch patafianów? Mogłaby na przykład Tristitia The Opko nie wiem, zostać zestrzelona przez Raven, która jakoś dowiedziałaby się, gdzie zmierza jej przeciwniczka. No i mogłaby rozbić się w jakimś innym podziemnym budynku i tam przetrwać. To mogłoby być ciekawsze oraz nie widać byłoby, że podążałam za planem tak sztywno jak się tylko dało. No i też nie miałoby się wrażenia, że świat tej historii jest cholernie mały.*~
~Brakuje też jakichś przemyśleń tego niedojebsona. Powinna tę sytuację i ogólnie to, co się w tym rozdziale zdarzyło, jakoś bardziej komentować w myślach. Tak to wygląda na to, jakby wszystko po niej spływało, a to wciąż nie pomaga w polubieniu jej.~
|Znowu ten niedojebson. XDDD|
~Do Tristitii z opka pasuje jak ulał. :D~
966. „[...] Od tamtego dnia, kiedy nie musiałam, nawet na krok nie ruszałam się z pomieszczenia kontrolnego. Bałam się również, że w każdej chwili jedna z tych istot mogłaby tu wejść i mnie zabić. Wychodziłam właściwie raz na dwa miesiące, wziąć z kuchni zapas jedzenia i picia właśnie na tyle czasu, po czym szybko wracałam do pomieszczenia kontrolnego. Nie miałam właściwie co tam robić, więc po prostu siedziałam skulona pomiędzy zniszczonym, długim biurkiem a ścianą i ze strachem czekałam na ratunek. Niby wiedziałam, że miałam nadprzyrodzone zdolności i teoretycznie nie miałam powodów, aby się bać tych istot, ale nie wiedziałam czy na przykład moje moce nie były za słabe aby zabić któregoś z nich, więc wolałam nie ryzykować spotkania."
|Kurwa zajebana mać, idiotko. Nadal jesteś OP as fucking fuck, więc to chyba logiczne, że byś sobie poradziła z tym istotami. Plus masz umiejętność kontrolowania wiązek dezintegrujących, więc bezproblemowo możesz się pozbyć zagrożenia. No a wiemy, że jej zdolność nie jest jakoś mega ograniczona, więc nie miałaby problemu.|
<Plus szczerze to ciekawiej by było, gdyby na przykład te istoty jakoś mogły lokalizować położenie opkowej wersji mnie. Wtedy na przykład musiałaby co jakiś czas zmieniać kryjówkę i mogłoby być ciekawiej. No ale jak wiadomo po co się postarać i stworzyć z tej historii coś ciekawszego, co nie?>
*Dodatkowo wciąż brakuje więcej jej przemyśleń. Powinna to zajście jakoś skomentować w myślach, aby nadal nie była taką płytką idiotką. Serio ciężko uwierzyć, że Tristitia The Opko przez całą historię się W OGÓLE nie rozwinęła. To nie filmy Zacka Snydera, no.*
~*Plus czemu Tristitia The Łopkeł musi być wiecznie damsel in distress? Nie mogłaby sobie częściej radzić z wydostawaniem się z różnych miejsc? To trochę irytuje, bowiem robi z tej postaci pierdołę, której wiecznie trzeba pomagać. Opkowy Slade już dawno powinien ją wyjebać na bruk, a nie się z nią zadawać.*~
967. „[...] Parę minut potem, ujrzałam otwierające się drzwi. W tym momencie, zauważyłam...Slade'a i Sebastiana. Jezu Chryste, tak bardzo dziękuję...Stęskniłam się za nimi niemiłosiernie."
~Ciekawiej by było w sumie, gdyby obaj doszli do wniosku, że Tristitia The NadOpko to parch niepotrafiący nic samemu zrobić. No i uznaliby, że zostawią ją na pastwę losu. To by pasowało do ich charakteru, no ale nie, bowiem wszystko musi się kręcić wokół głównej Mary Sue.~
|Dobrze, że z każdym kolejnym zanalizowanym fragmentem jesteśmy coraz bliżej końca.|
~Chyba każdy się cieszy z tego powodu. Plus wypadałoby w końcu skończyć tę analizę, bowiem w październiku tego roku minęłyby dwa lata odkąd ją zaczęliśmy.~
|Najdłużej pisana analiza ever.|
~*Nie dziwne na dobrą sprawę, bowiem to opko jest takie długie i nudne, że aż nie chce się go analizować.*~
~NadAmen~
~*No ja pieprzę, ty upośledzony autysto. XD*~
~Dzień dobry! :D~
968. „[...] – Tato...Dziękuję...Tak się za tobą stęskniłam...
– Nawet nie wiesz, jak my za tobą tęskniliśmy... - odpowiedział
Przy nim, czułam się bezpiecznie i wiedziałam, że już nic mi nie groziło. Jeżeli był ze mną, mogłam być spokojna o moje życie. Jednak, parę minut potem, gdy emocje opadły i puściliśmy się, rzuciłam się jeszcze w ramiona mego chłopaka, Sebastiana. On zaś, mocno przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek. Parę sekund potem, powiedziałam:
– Tak się za tobą stęskniłam przez ten rok...
– Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało, kochanie... - odparł
Po kilku minutach, puściliśmy się, a następnie spytałam:
– W ogóle...Skąd wiedzieliście, że tu utknęłam?
– Do mnie zadzwonił Slade i spytał, czy chciałem mu towarzyszyć w uratowaniu ciebie, na co od razu się zgodziłem. – odpowiedział Sebastian.
– Ja zaś, po prostu podejrzewałem, że zostałaś tutaj uwięziona, gdyż ostatni sygnał twych nadajników pochodził właśnie stąd, a poza tym, sam cię tu wysłałem. – odrzekł Slade.
– W ogóle, tak bardzo wam dziękuję, że tu po mnie przybyliście... - podziękowałam
– Nie ma za co. Nie zostawilibyśmy cię tu na pastwę losu. Nie darowalibyśmy tego sobie. – odparł Slade.
[...]"
|No ja jebe, ja chyba wejdę do świata tego opka i wrzucę tam bombę atomową. Serio, to jest tak przesłodzone, że aż szok. Nie mogliby jej po prostu porzucić? To by pasowało do ich kanonicznego charakteru, no i byłoby ciekawsze niż ten przesłodzony i lipny wątek. No a jeżeli już by chciało się ten wątek zostawić, to nie mogliby pogadać w mniej przesłodzony sposób? Rok się nie widzieli, powinni jakoś normalniej o tym pogadać.|
<W ogóle, to dlaczego Slade The Opkeł i Sebastian The Opko przybyli po moją opkową wersję dopiero po roku? Skoro wiedzieli, gdzie została uwięziona, to powinni przybyć po nią wcześniej. Jakby dało się jakieś wytłumaczenie takiego obrotu spraw to spoko, ale tego nie dostaliśmy. Można więc z czystym sumieniem stwierdzić, że jest to jedna z wielu rzeczy w tym FanFiKKKtion, które wzięły się z dupy.>
*Brakuje jakichś czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Naprawdę nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili tylko stali jak te kołki. Podczas rozmowy każdy chociażby gestykuluje i to jest normalne. Szczególnie to dodałoby dynamiki temu nie dynamicznemu gównu.*
~*W sumie miło też, że od pewnego momentu aż do końca zaczęłam pisać dialogi od półpauz oraz dopisek po nich jest małą literą. To chociaż minimalny progres, a w tym opku należy chwalić każdą, nawet drobną, zaletę.*~
~Przemyśleń Tristitii The Łopłopłopko też brakuje. No kurde, spotkała się ze swymi dwoma bliskimi i nie ma na ten temat głębszych przemyśleń. Nie wierzę, że ktokolwiek kiedykolwiek mógł stworzyć tak płytką jak kałuża postać. To się w głowie nie mieści. Szczególnie, że z tego co pamiętam, to ta scena miała być emocjonalna. No ale bez przemyśleń głównej pierdoły to po prostu nie działa.~
|I generalnie jest to typowy nudny i mdły dialog, jakich w tej historii mnóstwo. Meh.|
969. „Jakiś czas potem, poczułam arktyczny chłód, co oznaczało, że znaleźliśmy się na zewnątrz. Lecz, parę minut później, usłyszałam wybuch. Od razu, uniosłam głowę i zdenerwowanym wzrokiem zaczęłam się rozglądać. Najprawdopodobniej Slade wyczuł mój strach, gdyż nieco mocniej przytulił mnie do siebie i powiedział:
– Nie bój się, skarbie. Wysadziłem tamtą bazę, aby zniszczyć wszystko, co było związane z tym rokiem.
Po tych słowach, nieco uspokojona, schowałam głowę. Musiałam bardzo szybko zasnąć, zmęczona tym wszystkim, gdyż nic więcej nie pamiętałam z powrotu do domu."
<To chyba kurła logiczne, że skoro czułaś zimno to znaczyło, że wyszliście na zewnątrz. Ja nie mogę, jak postacie w tym opku mogą uważać mego sobowtóra za inteligentną, skoro jest głupia jak stado pędzących imadeł? Właśnie dlatego nie powinno się mówić o wadach i zaletach postaci, tylko je pokazywać.>
*Jest tu też ewidentnie za mało przemyśleń tej partoły. Serio powinna to wszystko komentować w myślach, nie wiem ile jeszcze mamy się powtarzać. Jak inaczej mamy wczuć się w sytuację głównej postaci w narracji pierwszoosobowej?*
~**Overangry Retconningverse noises* + *Overangry Slav Queen noises* + *Strangely familiar knocking at the door sounds*
Ja pierdolę, opkowy Slade, ty skończony debilu do potęgi nieskończonej, od którego stado pędzących imadeł jest mądrzejsze. Na chuj miłosierny ty wysadziłeś tę bazę? Ją dałoby się uprzątnąć z tych istot, odbudować, odbudować samolot i byłoby cacy. Dodatkowo później można by ją do czegoś innego wykorzystać i nie trzeba byłoby niepotrzebnie budować nowej. Nawet nie ma uzasadnienia jakiegoś sensownego czemu to zrobił, co nie pomaga.*~
~Brakuje też czynności, które robiliby podczas tej wypowiedzi. Wiem, że się powtarzamy przez całą analizę, ale to serio szkoduje, a tej historii by się przydało. Dodałoby brakującego realizmu i dynamiki.~
970. „Aż do wydarzenia, które kompletnie zmieniło nasze życie o sto osiemdziesiąt stopni..."
|So close. SO FUCKING CLOSE. Anyway, dobrze, że nie jest napisane, że o trzysta sześćdziesiąt stopni jak w typowym opkowatym opku.|
~*Nie byłam wtedy aż tak niedojebana.*~
~\O/~
~*Jesteś tak upośledzony jak to tylko możliwe, Grzegorz. xD*~
~Hehe ;"""DDD~
971. „[...] Bowiem, gdyby któryś z naszych planów nam wyszedł, to już od dawna rządzilibyśmy tym miastem, co nie? A może to po prostu Slade był, jakby to ująć, niekompetentny w tej kwestii? Nie uważałam się za lepszą od niego, po prostu skoro nie udawało mu się pokonać grupki nastolatków z nadprzyrodzonymi zdolnościami, to chyba coś było nie tak, co nie? A poza tym, Robina, Gwiazdkę i Cyborga zabiłam ja, a nie on. Z Bestią to po prostu mieliśmy szczęście. Poza tym, czułam że Slade mi nie do końca ufał. W końcu gdyby mi ufał, mówiłby mi w stu procentach o swych planach już na początku, co nie? A tymczasem, większość swych pomysłów zatajał przede mną aż do momentu ich realizacji."
<Kurna, to ja już serio nie czaję. Oni w końcu chcieli zniszczyć miasto czy nim rządzić? Te dwa cele się przecież wykluczają. No a skoro w tej historii nie ma sprecyzowanego tak drobnego elementu jak cel głównych bohaterów to ja wysiadam.>
*Poza tym, ależ oczywiście, że to ona musiała ubić tych trzech Tytanów. Dlaczego chociaż jednego nie mógłby zategesić albo Slade The Turbo Opko, albo mój opkowy sobowtór? Przez to nie dość, że Tristitia Opko Version jest Mary Sue do potęgi nieskończonej, to jeszcze służy jako rozwiązywanie problemów postaci z kanonu. No a to nigdy nie zwiastuje niczego dobrego.*
~*Niemniej, końcówka tego kloca tekstu jest sensowna. W końcu opkowy Slade ewidentnie nie do końca ufał głównej partole, bowiem nie mówił jej o swych celach. To też na dobrą sprawę jest dziwne, bowiem skoro traktowali się jak rodzina, to powinni sobie mega ufać. No a ich relacji nie widać, ciągle wydaje się, że jest na takim samym poziomie jak na początku. To nie pomaga, bowiem wszystko powinno zaliczyć progres na przestrzeni historii i to jeszcze tak długiej.*~
~Szkoda jednak, że w tej historii tak naprawdę nie dane jest wykazać się Slade'owi i Brother Blood. Oni też powinni mieć jakiś swój udział w dążeniu do realizacji celu. W końcu w serialu mieli swój charakter i motywacje, dlaczego nie wykorzystać i rozwinąć tego w FanFiKKKtion? To jest takie zubożenie postaci i zmarnowanie potencjału historii, że aż NadSzok.~
972. „Aż w końcu, któregoś popołudnia, postanowiłam sprawdzić co by się stało, gdybyśmy przez jakiś czas działali oddzielnie. Postanowiłam wyprowadzić się do naszej starej bazy w Tokio i tam, przez jakiś czas, zacząć działać samodzielnie i sprawdzić, czy to jakoś by pomogło w realizacji naszego wspólnego celu. [...]"
|Niemniej miło, że któraś z wcześniej wprowadzonych baz się jeszcze raz pojawia. To ewidentny sukces, bowiem rzadko się w tej historii zdarza.|
<Jednak to drugie zdanie jest cholernie długie. Jestem przekonana, że dałoby się je podzielić na pół i znacznie lepiej by się to czytało.>
*No i oczywiście, że działanie Tristitii The Szmaty na własną rękę szybko przyniesie rezultaty. Bowiem wiecie, nic ani nikt nie może przysłaniać blasku Mary Sue. No ja nie mogę, jakby po prostu nie mogła wspólnie z Slade'em zrealizować jego celu. Dzięki temu postacie kanoniczne nie byłyby bezużyteczne.*
973. „[...] – Slade...
Słysząc mnie, odwrócił się w moją stronę i, widząc mnie z walizką, powiedział nieco zdziwiony:
– O, Tri. Co ty robisz tutaj z walizką? Wyjeżdżasz gdzieś i ja nic o tym nie wiem?
– Tak, wyjeżdżam do Japonii. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Na cholerę?
– Bowiem...Nie sądzisz, że na jakiś czas powinniśmy się rozdzielić?
– Co masz na myśli?
– Chodzi mi o to, że przez te wszystkie lata, kiedy byłam twoją uczennicą, nie doszliśmy do skutku z naszym wspólnym celem. Oznacza to, że coś jest nie tak, skoro przez tak wiele lat nie potrafiliśmy pokonać zwykłej grupki nastolatków z nadprzyrodzonymi zdolnościami. A poza tym, czuję że nie do końca mi ufasz. W końcu, gdybyś mi w stu procentach ufał, to raczej nie zatajałbyś swych planów przede mną aż do momentu ich realizacji.
Kiedy wypowiedziałam te słowa, na kilka chwil nastała cisza. Wiedziałam, że Slade nie spodziewał się usłyszeć tego z moich ust, no ale cóż, stało się i musiał po prostu zrozumieć to, co powiedziałam. W każdym razie, parę chwil potem, odparł zaskoczony:
– Ale Tri! Co ci do głowy strzeliło?! Po pierwsze, to nie jest tak, że ci nie do końca ufam. Nie mam powodów, aby ci nie ufać, bo w końcu już tyle lat minęło, a ty mnie jeszcze nie zdradziłaś. Po prostu większość moich planów jest, że tak to określę, skomplikowana i obawiałem się, że po prostu i tak byś nie zrozumiała, o co w większości z nich do końca chodziło, dlatego wyjawiałem ci je dopiero podczas realizacji. A poza tym, nie sądzę, abyś dała radę zrealizować nasz cel w pojedynkę. Ja wiem, że masz nadprzyrodzone zdolności, ale musiałabyś mieć jeszcze plan, jak to zrealizować oraz umieć wcielić go w życie.
– Nie martw się, jeżeli wpadłabym na jakiś plan, to na sto procent na taki, który umiałabym zrealizować. A nawet jakbym miała jakiś problem, to Sebastian zawsze mógłby mi pomóc, więc nie ma problemu. Po prostu sądzę, że na jakiś czas powinniśmy się rozdzielić i sprawdzić, jak to wpłynie na realizację naszego celu. – odpowiedziałam stanowczym tonem.
– Ale to nie za– – zaczął, jednak nie dałam mu dokończyć:
– Decyzję już podjęłam. Przez jakiś czas będziesz musiał sobie radzić beze mnie, jak za dawnych lat.
A następnie, nim zdążył jakkolwiek zareagować, przemieniłam się w niematerialnego orła i wyleciałam z bazy."
~*
"Attention all users!
It appears that somebody's been posting cringe.
Thanks for the post bro, really cool.
Comrade you just posted cringe."
Ten fragment nuty "Comrade You Just Posted Cringe" Uamee idealnie pasuje do tego, co tu się właśnie odjaniepawliło przed naszymi oczami. Zaczynając, to miło widzieć, że nawet opkowy Slade uznaje Tristitię The Śmietnik za ograniczoną do tego stopnia, że nie zrozumiałaby jego planów. W sensie wiem, że to nie było zamierzone, ale i tak, i siak miło to widzieć.*~
~Poza tym, zadania, które dawał do tej pory Tristitii The Śmieciowi powiązane z jego celami nie były jakieś skomplikowane. Jedynie kradzieże i pilnowanie jak szła budowa czegokolwiek. Jedynie raz czy dwa mieliśmy coś innego. Także ta, skoro tylko to musiała robić, to jego plany zbyt skomplikowane nie mogły być.~
|Plus powinna je zrozumieć. Skoro wszyscy uważają ją za taką niby inteligentną, to wypadałoby to ujawniać. Jak na razie pokazywano jedynie, że jest głupia jak stado pędzących imadeł, co nie działa na korzyść jej niby inteligencji.|
<Dodatkowo właśnie, dlaczego do tej pory moja opkowa wersja nie wpadła na żaden plan realizacji celu? To jeszcze bardziej spłyca również ją, bowiem była jedynie dziewczyną na posyłki. No a jako uczennica Slade'a powinna też mieć większy wkład w realizację celu od pewnego momentu oczywiście, gdyby Slade bardziej jej zaufał.>
*Plus umówmy się, na sto procent nie ufał jej w pełni. W końcu inaczej chcąc czy nie mówiłby więcej o swych planach, co jest logiczne. Także już niech nas nie oszukuje, bowiem wiemy jak było naprawdę.*
~*Plus może i Tytani byli grupką nastolatków z supermocami, ale też potrafili nieźle walczyć oraz wykorzystywać swe zdolności w boju. W końcu gdyby dało się ich tak po prostu zdmuchnąć z planszy, to byliby dupa, a nie superbohaterami.*~
~Mogliby też na ten temat dłużej pogadać. Na przykład przez jakiś czas Slade próbowałby przekonać tę partołę, aby nie robiła tego, a ona w sensowny sposób przedstawiłaby mu swój punkt widzenia. No i w końcu wykonałaby swoją decyzję, ale przynajmniej ta scena byłaby ciekawsza, a nie taka nudna.~
|Tak poza tym, to tutaj ewidentnie widać, że brakuje czynności wykonywanych pomiędzy wypowiedziami. Aż ciężko uwierzyć, że podczas wypowiadania tych kloców tekstu absolutnie nic nie robili. Powinni chociaż jakoś gestykulować lub coś powinno dziać się w otoczeniu. Dawna Ramoninth udowodniła, że potrafiła pisać dopiski pomiędzy wypowiedziami, więc powinna to robić w każdym rozdziale. To urozmaiciłoby tę nudną jak dupa historię.|
<Przemyśleń mej opkowej wersji też brak. Powinna to komentować, szczególnie z perspektywy czasu, abyśmy wiedzieli jak ocenia swoją decyzję po, zapewne, latach. Jednak jak widać nawet pod koniec ta historia nie może być chociaż minimalnie ciekawa.>
*No i też powinni dojść do celu razem, w końcu to ich wspólny cel. Jednak jak widać nie, nawet na końcu trzeba dobitnie pokazywać, jak wyidealizowana jest główna pizda. -_-*
~*Dobrze, że chociaż zanalizowaliśmy dzienny limit czterech stron z fragmentami, to na dzisiaj mamy spokój. Ostatnie cztery strony będą na szczęście ostatnimi.*~
*Ja pierdolę, nareszcie. Mam wrażenie jakbyśmy to dziesięć lat analizowali, a jeszcze nawet dwa nie minęły.*
~*Wiem, ta analiza się ciągnie jak ser na pizzy. Jednak ma swoją zaletę: pokazała ile przez tyle czasu potrafi się zmienić. No, bo przeanalizujmy:
– Zdałam maturę.
– Miałam trzy koty.
– Jeden z kotów zdążył umrzeć.
– Kinia zdążyła przerwać cykl umierania mych kotów w wieku dwunastu lat.
– Mam w domu ekspres do kawy i saturator.
– Zebrałam się w sobie aby pójść do psychiatry i dzięki temu nie jestem już nerwowa oraz generalnie jestem NadSzczęśliwa.
– Mama kupiła działkę i niedługo będzie na niej domek letniskowy.
– LeckerSweet odeszła, ale czy mi jej brakuje? Już nie, mam ją w dupie, wszakże mam swoje życie i swoich lepszych znajomych.
– Retconningowe NadSagi zdążyły się milion razy zmienić oraz jeszcze bardziej rozrosnąć.
– W sumie uniwersum GHE na YouTube też trochę ewoluowało. Niemniej, intra i outra nadal mi brakuje, mimo iż kiedy pozory normalności w GHE zostały wykopane z ostatniego piętra PKiN na bruk to jest ciekawiej.
– Niedługo egzaminy zawodowe.
Jestem przekonana, że poza tym jeszcze sporo się w mym życiu zmieniło, ale nie o wszystkim na razie pamiętam. W każdym razie to jedyna zaleta tak długiej analizy.*~
~Wszystko ma swoje zalety, poza Czarnkiem.~
~*TAAAKI DOBRY. X"""DDD Ale generalnie Czarnek, chuju, jak Jadzia nie zdała matmy to cię dojadę.*~
<Kolejna z tych dobrych. XD>
~*Hehe :DDD Anyway, koniec na dzisiaj, za sześć dni ostatnie cztery strony.*~
~GOLDEN GOPNIK GANGSTER!~
|No ja pierdolę, a ten znowu ujawnia swoje NadNiedojebanie. XD|
~Dzień dobry! :D~
~*Dobra, koniec mośki. XD*~
~*~*NIE XD*~ ;"""DDD*~
974. „[...] Poza tym, tak trochę chciałam pokazać Slade'owi, że ja też potrafiłam coś zrobić. [...]"
~*Dobra kurwa, jedziemy. Osiem fragmentów do końca, rozpierdolimy to dzisiaj i potem pozostanie tylko analiza końcowa i tworzenie zwycięskiego filmiku z tańczącym Thanosem i AWWW YEAH memem do końcówki analizy.*~
~Boję się jak będzie wyglądał ten filmik. XD~
~*Zajebiście :D*~
~Help XD~
~*Hehe :D Anyway, przechodząc do analizy, to mogłabyś mu pokazać to działając razem z nim. W końcu mogłabyś mu zaproponować jakiś plan, a nie spierdalać od niego i działać na własną rękę.*~
~Plus dzięki temu Slade mógłby mieć swój udział w planie Tristitii The Szmaty i dzięki temu nie byłoby dalszego idealizowania głównej bohaterki. No ale nie, bowiem trzeba ciągle podkreślać jaką to Mary Sue jest.~
975. „Na pomysł wpadłam dość szybko. Postanowiłam zbudować armię robotów oraz bronie dla nich i wysłać je na podbój świata. Od razu zaczęłam owy pomysł planować, a później i realizować, co bez Slade'a bądź Sebastiana pod ręką zajęło, znowu, bardzo dużo czasu. Nie żałowałam jednak poświęconych na to lat, bowiem zajęło to wszystko może z dwa lub trzy lata, gdyż było to nawet przyjemne. W końcu mogłam wpaść na swój własny pomysł i realizować go, co było w porządku. Przed wysłaniem maszyn na podboje, musiałam jeszcze pokonać Raven. Co mnie zdziwiło, zajęło mi to tylko dwa miesiące. Myślałam, że zabicie jej pochłonie znacznie więcej czasu, skoro była najpotężniejszą z byłych Tytanów, ale nie. To w sumie dobrze, jak coś. Po pokonaniu jej, dowiedziałam się jeszcze o istnieniu Tytanów Wschodu, którzy również spróbowali mnie pokonać, gdy ostatnia z Młodych Tytanów padła, ale ci ze wschodu byli na tyle słabi bez swoich kolegów z Młodych Tytanów, że pokonałam ich w około dwa tygodnie. No, ale w końcu nastał finalny dzień, w którym wysłałam mą mechaniczną armię na podbój świata."
~**OverOverOverAngry Retconningverse noises* + *OverOverOverAngry Slav Queen noises* + *The Iris's beam noises* + *Strangely familiar knocking at the door sounds*
No ja pierdolę, nie irytuj mnie, bowiem jesteś taka irytująca, że przypomniałam sobie, że kilka minut temu miałam wziąć Lamotrix, zw. Jestem. Anyway, oczywiście, że bez Slade'a pokonała Raven tak szybko. Nie dziwi mnie, że z Tytanami Wschodu poradziła sobie mega szybko, bowiem to słabe fiuty są, które zwykły podmuch wiatru mógłby zdmuchnąć. Niemniej, dlaczego, DLACZEGO Slade nie mógł jej zabić? On też powinien mieć swój udział w tym celu, a tymczasem jest tylko po to, aby jako jeden z kilku adorować główną kurwę specjalnej troski. Nienawidzę tego, że ta pała jest tak idealizowana, bowiem nie tylko wokół niej świat powinien się kręcić.*~
~Dodatkowo czy nie mogłoby się kilka rozdziałów kręcić wokół tego, jak ta parówa realizowała swój cel? Oczywiście nie za dużo, aby wątek się nie znudził, ale chociaż trochę. To byłoby znacznie ciekawsze i może jakoś rozwinęłoby tego niedojebsona, a nie takie chamskie streszczenie.~
|Miło chociaż, że nie zrealizowała tego celu w kilka dni, bo bym się wkurwił. Zawsze to jakiś drobny plus, a w takich turbo opkach trzeba się ich doszukiwać.|
<Plus ja wiem, że najprostsze rozwiązania są zawsze najlepsze, ale serio? Nie mogłaby wpaść na to już dawno i jakoś przeforsować ten pomysł u Slade'a The Opko? To by było lepsze, bowiem SlAdE tEż PoWiNiEn MiEć SwÓj UdZiAł W rEaLiZaCjI iCh CeLu, tak tylko przypominam. W końcu to jego cel w głównej mierze, no.>
*Miło też się w końcu dowiedzieć jaki ostatecznie cel mieli. Szkoda, że dowiadujemy się tego pod koniec, w czasie, gdy przez większość czasu opko nie mogło się zdecydować. No ale w sumie zawsze lepiej późno niż wcale, c'nie?*
~*Mało tu też większych przemyśleń tego paszteciaka. Powinna więcej skomentować to, jak poszedł jej ten cel oraz to, co sobie zaplanowała, a nie znowu mało myśli. Kurde, opko się kończy, a ta parówa jest nadal na tym samym poziomie spierdolenia. Aż się wierzyć nie chce.*~
976. „[...] ~*~No i na koniec jak odjebać fuszerkę to po całości. XD~ Hehe ;"""DDD Anyway:
– Welcome to the party
Not vodka, this is army
Don't forget your training
To win you must be squatting.
My bulletproof tracksuite is made by Adidas
Say no to Coca-Cola we powered by kvass
When konspirator winning we dance to hardbass
My AK is loaded, it's time to kick ass
Hardbass army sing
Forever we rise from underground
Together in arms we'll bring
Glory to the world of hardbass kings and queens
Hardbass x7
Hardbass x16
Hardbass x3
Hardbass army
We fight together as it's natural to us
Enemies be screaming when all we do is laugh
So comrade why you waiting when victory waits for us
Give me your hand we'll run the land
Let's fight for hardbass
Hardbass army sing
Forever we rise from underground
Together in arms we'll bring
Glory to the world of hardbass kings and queens
Hardbass x7
Hardbass x16
Hardbass x3
Hardbass army
Hardbass x7
Hardbass x16
Hardbass x3
Hardbass army – wyśpiewał całą nutę „Hardbass Army" Alana Azteca i DJ-a Slavine Brother Blood, po czym spierdolił od Tristitii The Śmietnika budować swoją hardbassową armię.*~
– No zaimponowałaś mi jak nigdy, naprawdę.
Słysząc to, odruchowo krzyknęłam i odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, faktycznie zauważyłam mego ukochanego. Wiedziałam, że on musiał się tu przeteleportować, bowiem inaczej nigdy tak szybko by tu nie dotarł, ale dlaczego to zrobił? Nie żeby mi to przeszkadzało, ale zastanawiałam się, dlaczego do mnie się przeteleportował. W każdym razie, widząc go, odpowiedziałam:
– Jezu Chryste, Sebastian, nie strasz mnie tak.
W tym momencie, zaśmiał się i powiedział:
– Wybacz, po prostu chciałem tak nagle ujawnić swoją obecność tutaj.
– Tak w ogóle, to dlaczego się tu przeteleportowałeś? Nie żeby mi to przeszkadzało, jak coś. – rzekłam
– Po prostu zacząłem zauważać, co się działo na świecie, choćby oglądając telewizję i przeteleportowałem się do Slade'a aby mu pogratulować tego, że udało mu się zrealizować jego cel. Kiedy mi powiedział, że to nie on, doszedłem do wniosku, że byłaś to ty. Kiedy dowiedziałem się, że obecnie jesteś w Japonii, przeteleportowałem się tutaj.
– No widzisz, po prostu się starałam. Po prostu uznałam, że ja i Slade potrzebujemy czasowego rozdzielenia i sprawdzenia, co się stanie, gdy zaczniemy działać oddzielnie. No i proszę, masz efekty.
– To znaczy, że po prostu lepiej radzisz sobie bez Slade'a.
– Oj nie przesadzajmy. Po prostu mój plan zadziałał i tyle.
– No, ale skoro Slade przez tak wiele lat nie doszedł do finalizacji swego celu, a ty doszłaś do tego po pierwszym planie, to musi to o czymś świadczyć.
– Nie przesadzaj, po prostu mnie się poszczęściło.
– Powiedzmy. Nie będę dyskutował ze skromnymi osobami, bo to nie ma sensu.
W tym momencie, spojrzałam na niego z zażenowaniem. Widząc to, zaśmiał się, po czym dodał:
– No co? Taka prawda.
Po tej odpowiedzi, westchnęłam i skomentowałam:
– Ech...Co ja się z tobą mam...
W każdym razie, po tej rozmowie, oboje zaczęliśmy obserwować jak szła realizacja mego planu..."
~Brawo, Ramoninth, jesteś upośledzona umysłowo. Dumnaś? XD~
~*Na hardbass nigdy nie jest za późno. :D*~
|Idź się lecz czy coś. A nie, moment. XD|
~*Hehe ;"""DDD Anyway, przechodząc do analizy, to jak mnie to irytuje, że ta Mary Sue musi być idealizowana na każdym kroku. Oczywiście, że ona i Slade nie mogliby tego wspólnymi siłami dokonać, tylko ona w pojedynkę. To jest takie spychanie postaci kanonicznej na drugi plan, że aż szok. Typowe opko, mimo iż kiedyś sądziłam inaczej. Postacie kanoniczne też powinny mieć swój udział, w końcu po coś daje się je do FanFiction.*~
~Dodatkowo ewidentnie Tristitia The Pizdash jest głupia jak but. Jej przemyślenia to udowadniają, bowiem po prostu zauważa jedynie oczywistości. W końcu to chyba logiczne, że opkowy Sebastian się przeteleportował do jej bazy. Jak niby miałby się tak szybko dostać? Przemyślenia powinny rozbudowywać postać, a nie powodować, że stoi na tym samym poziomie spierdolenia umysłowego co na początku.~
|No i też nie mogliby dłużej pogadać i też o dupie Maryni? Całe to turbo opko gadali jedynie o obecnej, minionej bądź przyszłej sytuacji. No a normalni ludzie gadają też o wszystkim i o niczym, co jest normalne. Jak mamy uwierzyć w ich relację miłosną, skoro w ogóle nie pokazuje nam się, że faktycznie się kochają? To dodatkowo pokazuje, że ten wątek romantyczny został wjebany ot tak, aby był, co szkoduje.|
<Brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Absolutnie nie uwierzę, że nic nie robili, bowiem to jest kufa niemożliwe. Każdy przynajmniej gestykuluje podczas takich długich wypowiedzi. Brak tego dodatkowo pokazuje, że dawna Ramoninth pisała to turbo opko na siłę, co nie pomaga.>
*Dodatkowo nie, pałągu, nie poszczęściło ci się. Po prostu jesteś Mary Sue pierdoloną, więc to logiczne, że osiągniesz wszystko co chcesz. I za to należy ci się stos.*
~*I generalnie to typowy, nudny dialog, którym ta historyjka na dobranoc jest usłana. A to nie pomaga, bowiem widać, że łopłopłopko się nie rozwija.*~
977. „[...] Wszakże Tytani już nie żyli, a zza grobu nie mogli próbować pokrzyżować nam planów. [...]"
~No co ty kurwa nie powiesz. Jakbyś nie mogła mieć sensowniejszych przemyśleń, a nie walić oczywistościami na prawo i lewo. Widać, że jest to tylko po to, aby nikt się nie dojebał, że narracja pierwszoosobowa, a główna pizda przemyśleń nie ma.~
978. „[...] Otóż, gdy jednego wieczora stałam sobie na balkonie i patrzyłam na to, co działo się na ulicach Tokio, zaczęłam przypominać sobie te wszystkie przyjemne chwile spędzone z Sladem. Te wszystkie dni, kiedy uratował mi życie, kiedy spędzaliśmy dnie w różne przyjemne dla nas sposoby, nawet te dni, gdy wspólnie walczyliśmy z Tytanami. Wszystko, co można było określić mianem przyjemnego. Aż do moich oczu napłynęły mi łzy. Zapragnęłam wrócić do mego ojca, ale...W sumie nie wiedziałam, czy to zrobić. Znaczy tak, chciałam już do niego wrócić i pragnęłam, abyśmy razem rozszerzali wpływy na pozostałe miasta, ale...coś mnie przed ostateczną decyzją blokowało.
„Może powinnam do niego wrócić? W końcu on właściwie nigdy, nie licząc jednego momentu mego życia, nie zrobił mi nic złego. Dlaczego tego nie zrobię?" – pomyślałam
„Dlaczego nie? Skoro tak bardzo ci na nim zależy, to powinnaś do niego wrócić." – usłyszałam w głowie głos Anatolija.
Ło Jezu, jak oni się dawno nie odzywali. Serio, dawno nie słyszałam, aby te duchy się odzywały, więc miło, że teraz pomagali mi podjąć decyzję. W każdym razie, nim zdążyłam myślami odpowiedzieć, usłyszałam głos jednej z dusz któregoś z likwidatorów:
„W końcu Slade to twój ojciec, dlaczego masz żyć z dala od niego. Wasz cel się realizuje, możesz spokojnie do niego wrócić."
„Na pewno będzie podwójnie szczęśliwy." – usłyszałam głos duszy jednego z pracowników elektrowni.
„W sumie...Może macie rację. Pogadam jeszcze na ten temat z Sebastianem i zobaczymy, jaką decyzję oboje podejmiemy. W końcu nie zostawię go tu samego, co nie?" – odparłam
„To też prawda." – odpowiedział Anatolij.
[...]"
~O, siemanko, was dawno nie było. Nie, ale serio, dlaczego oni się wcześniej nie pojawiali? Z tego co wiem, to przez cały czas pisania tej historii Ramoninth pamiętała o tym wątku, więc czemu? Można by to jakoś ciekawiej wykorzystać, a nie w ten sposób, w jaki to zostało użyte w tym FanFiKKKtion. Ja nie mogę, ile ciekawych wątków się tu marnuje, że aż szok.~
|Dodatkowo szkoda, że nigdy nie zostanie wyjaśnione, dlaczego ten cały tłum tam był. Ze trzech z nich by styknęło, bowiem ten tłum nie jest właściwie tam potrzebny. No i też wypadałoby wyjaśnić dlaczego po prostu nie odeszli po tym, jak Tristitia The NadOpko zrealizowała to, o co ją prosili.|
<Plus nadal jest za mało przemyśleń tej pierdoły w pięciu smakach. Powinna komentować to wszystko, łącznie z jej wspomnieniami związanymi ze Slade'em. Mogłaby też dodać coś od siebie z perspektywy czasu, aby ten fragment nie zawiewał nudą. No ale nie, po co robić z tej historii coś ciekawego, skoro można jebnąć nudą i napisać na szybko.>
*Mogłaby też ze swoimi znajomymi duszami dłużej pogadać na ten temat i MOŻE TEŻ O CZYMŚ INNYM? Skoro jest w ich towarzystwie dwadzieścia cztery na dobę, to mimo wszystko jakieś relacje powinny się między nimi nawiązywać. To jest takie irytujące, że wszyscy w tym turbo opku są płytcy jak kałuża.*
~*Dodatkowo miło, że jest nam przypominane, że tutejszy Slade to NadOOC jebany. Tak żałuję, że nie pisałam go zgodnie z charakterem kanonicznym. Byłby wtedy znacznie ciekawszy, a nie.*~
~Dodatkowo, wszystkie wypowiedzi powinny być od półpauz zaczęte. W końcu rozmowa z tymi duszami, mimo iż telepatyczna, to nadal rozmowa. No a w języku polskim zapisujemy rozmowy od półpauz.~
|No i szkoda, że dawna Ramoninth mimo upływu czasu nie nauczyła się poprawnego odmieniania imienia mego opkowego klona. To tylko dodaje do tego, że miała w dupie tę historię, co nie pomaga.|
979. „[...] – Sebastian...
Słysząc mnie, odwrócił się w moją stronę i odparł:
– No?
– Nie sądzisz, że...powinniśmy wrócić do Jump City? – spytałam
W tym momencie, zauważyłam że uśmiechnął się, po czym odpowiedział pytaniem na pytanie:
– Brakuje ci Slade'a?
– Trochę... – odpowiedziałam
– W sumie, ja też myślałem nad powrotem. W końcu trzeba to wszystko zakończyć, a poza tym Slade na sto procent będzie podwójnie szczęśliwy. Jestem pewien, że już wie o tym, że rozszerzamy władzę na cały świat i tylko czeka, aż do niego wrócisz.
– Nie zdziwię się, jeżeli tak jest. W każdym razie, ja bym do niego wróciła.
– To w takim razie, pakuj się i przeteleportuję nas do jego bazy.
Po tej kolejnej, krótkiej rozmowie, spakowałam walizkę i, kiedy to zrobiłam, Sebastian przeteleportował nas do bazy Slade'a."
<Porozmawiajcie dłużej, farfocle spalone. Serio to jest jeden z najbardziej irytujących elementów tego FanFiKKKtion, że postacie nie rozmawiają jak ludzie. Kto by rozmawiał z ukochanym tak krótko i to tylko i wyłącznie o obecnej sytuacji? No i to też nie podbudowuje tych nieszczęsnych relacji, co by się wreszcie przydało, bowiem opko zaraz się kończy.>
*Przemyśleń tego pałąga też brakuje. Wiem, że całą analizę się powtarzamy, ale to jest serio potrzebne, szczególnie w narracji pierwszoosobowej. W końcu to jest jeden z elementów rozbudowujący postać. No a jak mamy polubić główną postać w narracji pierwszoosobowej, skoro wszystko spływa po niej jak po kaczce i nie ma większych relacji z kimkolwiek? Może gdyby pozostałe postacie były rozbudowane to by to zadziałało, ale tak?*
~*Nadal brakuje też czynności, które by wykonywali podczas tej epickiej i emocjonującej jak zbieranie grzybów rozmowy. Nie potrafię uwierzyć, że absolutnie nic nie robili oraz otoczenie zamarło na czas ich rozmowy. Realizm i dynamika naprawdę są potrzebne tej historii. Między innymi przez brak dynamiki analizujemy to ponad rok i jest to najdłużej pisana analiza w historii tej Samoanalizatorni.*~
~Generalnie to dialogi w tej historii mogłyby być jednym z najlepszych elementów przy okazji rozwijających postacie. No ale jako iż cała historia została napisana na szybko, to tak nie jest, co jest smutne.~
980. „[...] – No i gdzie on się podział?
– Nie wiem, może zaraz się oka– – zaczął Sebastian, jednak nie dokończył, gdyż nagle poczułam mocne przytulenie.
Gdy się odwróciłam, ujrzałam że był to Slade. Kurde, jak on to robił, że tak szybko się pojawiał, gdy tylko zjawiłam się w bazie? Co on, miał wbudowane radary i wiedział, kiedy zjawiałam się w tym miejscu? W każdym razie, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, odparł uradowany:
– Jezu Chryste, Tri, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dzięk–
– No dobrze, dobrze, rozumiem, jesteś podwójnie szczęśliwy. – przerwałam mu.
– Matko Boska, jesteś taka zajebista!
W tym momencie, ja i Sebastian zaśmialiśmy się, po czym rzekłam:
– No bez przesaaady.
– Jak bez przesady, zabiłaś Tytanów i jeszcze zrealizowałaś mój cel! – zawołał radośnie Slade.
– No widzisz, po prostu mnie się fartnęło.
– Jesteś zajebista i nie waż się tego negować.
– No OK, powiedzmy że jestem zajebista.
Jednak, po tej rozmowie, parę minut później, gdy Slade mnie w końcu puścił, rzekłam:
– Widzisz, jednak warto było się na te parę lat rozdzielić. I teraz wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
– Jak widać, koniec końców wszystko skończyło się tak, jak pragnęliśmy. – ~*powiedziałam po zaliczeniu wszystkich egzaminów semestralnych łącznie z tą cholerną farmakologią i farmakognozją, wychodząc z apteki dwudziestego czwartego czerwca.*~ skomentował Sebastian.
– Szczerze, nie wierzyłem, że dożyję tego momentu. – odparł Slade.
– Ja w sumie też. A to wszystko dzięki Tristitii. – dodał Sebastian.
– Może mi jeszcze Pokojową Nagrodę Nobla za to dacie? – stwierdziłam, nieco zażenowana.
– W sumie, jakbym mógł... – zaczął Slade.
Słysząc to, uderzyłam się w czoło na kształt charakterystycznego facepalma, po czym odparłam tylko:
– Ja pierdolę.
Kilka sekund później usłyszałam, że Slade i Sebastian zaśmiali się. Kilka chwil później, Slade odparł:
– No nie moja wina, że w końcu stał się cud.
[...]"
|Ramoninth, jako upośledzony zjeb, część pierwsza i nie ostatnia. XD|
~*No co chcesz, chyba pierwszy raz jestem na etapie w życiu, gdzie podczas danego etapu nauczania tylko raz poprawiałam jeden sprawdzian. No i dostałam z niego piątkę, bowiem poprawa zahaczyła o zdalne.*~
|Nie zmienia to faktu, że nie ma się czym jarać aż do tego stopnia. XD|
~*Japa tam. XD*~
|No właśnie. :D Anyway, przechodząc do analizy, to z tego co da się zorientować, ten fragment miał być humorystyczny. Niestety, dawna Ramoninth nadal była niedojebana do sześcianu, więc wyszedł potężny cringe. Po pierwsze i najważniejsze, co już niejednokrotnie podkreślaliśmy, Tristitia The Zjebson jest Mary Sue do sześciennego sześcianu. Na serio, ona powinna to zrealizować razem z moim opkowym sobowtórem. W końcu każda postać powinna mieć swój udział w historii i ta niczym się nie różni. Jednak co to byłoby za FanFiKKKtion bez idealizowania głównej pizdy.|
<Dodatkowo nie no, sorki, ale Pokojowa Nagroda Nobla ewidentnie nie pasuje do laski, która przejęła władzę nad światem. Wiem, że to miało być dla beki, ale nie pykło, więc się dopierdalam.>
*Powinni też ewidentnie dłużej ze sobą pogadać. Nie widzieli się tyle lat, że to logiczne, iż powinni pogadać o wszystkim i o niczym. No ale nie, bowiem nawet pod koniec historii muszą być płytcy jak kałuża. Po prostu nie mam słów na tego pierdolca, który rozgrywa się przed naszymi oczami.*
~*Nadal brakuje też przemyśleń głównego popierdolca. Powinna wszystko jakoś komentować, szczególnie reakcję Slade'a, rozmowę i tak dalej. Z perspektywy czasu również powinna, bowiem wiemy, że z owej to pisze. To dodałoby trochę emocji oraz tych nieszczęsnych relacji, które w tej historii nie istnieją.*~
~Czynności, które by wykonywali podczas tej debaty, również brakuje. Absolutnie nie uwierzę, że nic się podczas niej nie działo plus oni sami powinni coś robić. Po prostu to jest nierealistyczne, no i też lepiej czyta się dialogi z dopiskami, a nie bez nich.~
|No i zachowanie mego opkowego sobowtóra nadal nie pasuje do jego charakteru z kanonu. Serio nadal podtrzymuję to, że lepiej byłoby stworzyć własnych złych i pokazać ich wady i zalety. To nadal mógłby być FanFiction do Młodych Tytanów, bowiem owi oraz kanoniczni złoczyńcy też mogliby się pojawiać. No a nie mielibyśmy kaleczenia charakteru kanonicznych postaci.|
<Generalnie, jak zwykle, w dialogach nic się nie zmieniło. Przez całą historię były jedną z najgorszych jej części, co nie pomaga tej opowiastce na dobranoc.>
981. „I tak przedstawia się moja historia. Poznanie ~*|A miała być taka miła końcówka. XD| Nie ma tak łatwo. :D Anyway: Anatolija zmieniło moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Co prawda od jakiegoś czasu trzyma mnie w piwnicy, abym go nie fangirlowała za bardzo, ale spoko. Rysuję FanArty tego seksiaka metalowym prętem na ścianie. NadKocham go, nie żałuję, że do niego dołączyłam. <3*~ Slade'a sprawiło, że i moje, i jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Ale mogę powiedzieć jedno: niczego nie żałuję.
KONIEC"
*
https://youtu.be/CHXBLYwyVro
*
~*
https://youtu.be/4sy1tSs6jrM
Ja jebe, nareszcie koniec tego kurwinokstwa. Nie sądziłam, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie, ale oto jest. Jeszcze tylko analizy końcowe i można wrzucać ostatnią część na Wattpada. Oby kogoś zainteresowała, bowiem nie chcę mieć wrażenia, że pisaliśmy ją dla nikogo.*~
~Ktoś powinien się zainteresować, czasami ludzie jeszcze czytają tę Samoanalizatornię. Plus na stówę są czytelnicy widmo, więc chociażby dla nich warto to robić.~
|A poza tym, cudowna ta dopisana historyjka, Ramoninth. Boję się remake. XD|
~*Spoko Maroko, to będzie czwarta część drugiej Retconningowej NadSagi.*~
|Czym by ci tu najebać...O, ten kabel HDMI wygląda zachęcająco. XD|
~*Hehe ;"""DDD Anyway, dobrze, że to już koniec. No ale tak jeszcze trochę analizując, to niezbyt widać, aby ich życie się zmieniło. Jasne, ta parówa zrealizowała jego cel, ale to tyle. Za wiele progresu się nie zdarzyło, nuda na całego.*~
~Dziwne też, że niczego nie żałuje. Przez całą historię dało się zorientować, że jej życie było nudne jak but. Ciągle tylko coś kradła bądź nadzorowała, raz czy dwa robiąc coś innego. Ja bym żałował tego wyboru życiowego.~
|Niemniej najważniejsze, że wreszcie zanalizowaliśmy to chujstwo i nie będziemy musieli do niego więcej wracać.|
~*To najważniejsze podsumowanie. Anyway, analiz końcowych dzisiaj nie piszemy, bowiem już mnie się nie chce. Napiszemy za sześć dni, przy kolejnej turze pisania.*~
~*↓k*~
~*Człowiek się zagapi, a tym już odpierdala. XD*~
~*;"""DDD*~
_________________________________________________
Ja nie mogę, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę i faktycznie skończyliśmy analizę tego turbo NadGówna. Jeżeli liczyć od momentu, w którym zaczęłam zapisywać fragmenty do analizy, to pisaliśmy ją łącznie przez rok, osiem miesięcy i dwa dni przez które WIELE się zmieniło. Jak na razie to najdłużej pisana analiza w historii tej Samoanalizatorni, ale na dobrą sprawę nie dziwne. Jeżeli dotrwaliście do tego momentu to przekonaliście się, że to NadOpko było tak nudne, że aż się go analizować nie chciało. Najważniejsze jednak, że to w końcu jest za nami i możemy przejść do przyjemniejszej części analizy, czyli naszych wywodów końcowych:
~*W tej historii najbardziej irytowali mnie bohaterowie i OC, i postacie kanoniczne. Sporo ich było, więc się dość długo rozpiszę. Zacznijmy oczywiście od Tristitii, bowiem to ona tutaj jest główną kretynką. Ja nie mogę, to bodajże najgorsza OC jaką kiedykolwiek stworzyłam. Na początku jest nudna jak but, praktycznie niczym się nie wyróżnia. No może tylko tym, że z płytkich i bezsensownych powodów dołączyła do Slade'a oraz nie miała praktycznie żadnych przemyśleń, mimo iż to kurna główna bohaterka narracji pierwszoosobowej. Nie, ale serio, jej powody dlaczego dołączyła do Slade'a są tak głupie, że to aż szok. Przeszła na jego stronę właściwie tylko dlatego, że dzięki temu nie nudziło jej się w życiu oraz dał jej fajne gadżety. Seeerio? To mogłyby być pomniejsze powody, ale nie główne! Co prawda nie mam teraz pomysłu dlaczego mogłaby stać po jego stronie i nie wymyślę tego na szybko, ale te powody z historii sensu nie mają. To tylko podkreśla jaką płytką i bezmózgą postacią jest. No i też niby wszyscy mówią o niej jaka to inteligentna jest, a w rzeczywistości jest głupia jak stado pędzących imadeł. Stwierdza jedynie oczywiste fakty oraz nie potrafi pojąć najprostszych rzeczy, co nie działa na korzyść jej inteligencji. Jeżeli chciałoby się dać jej trochę więcej punktów IQ, to powinna zauważać w swoich przemyśleniach nieoczywiste rzeczy oraz generalnie, nie wiem, na przykład również podsuwać Slade'owi jakieś plany, które mogliby wykorzystać do realizacji ich celu? Właśnie dlatego nie powinno się mówić o wadach i zaletach w sumie żadnej postaci, tylko je pokazywać. No ale to i tak najmniejszy Pikuś, bowiem potem ta parówa robi się jeszcze gorsza. Właściwie od początku wątku Sezorisa jest wkurwiającą szują, która uważa, że wszystko jej wolno, a jak ktoś się z nią nie zgadza, to należy go zabić. W sumie dosłownie, bowiem Gregory jest w pewnym momencie historii zategesowany i to jeszcze poza kadrem, więc gorzej. No i też oczywiście woli użalać się nad sobą zamiast KURWA DZIAŁAĆ i czynnie zmienić swój los na lepszy. Jest również uzależnioną od komplementów kurwą, która jeżeli nie dostanie tego co chce, to wkurw do sześciennego sześcianu. Tak poza tym to oczywiście jest też Mary Sue, która ma w życiu same ułatwienia i generalnie ma samych adoratorów. No a jak ktoś jej nie wychwala to koniec końców ginie, jak ten nieszczęsny Sezoris. Również oczywiście musiała w pojedynkę, na dobrą sprawę dosłownie, rozwiązać problemy dwóch głównych złoczyńców serialu, bowiem inaczej nie byłaby Mary Sue i wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, a przecież nie o to chodzi.
No i na dodatek historia tego pałąga, ja pierdolę. Nie zrozumcie mnie źle, do postaci z tragiczną przeszłością nic nie mam jeżeli jest to dobrze użyte. Wiem, że ten schemat jest przeruchany, bowiem większość postaci w internetowych opowiadaniach tak ma, ale da się to dobrze wykorzystać. Jednak tutaj, jako iż o tym wspominam, to można się domyślić, że nie zostało dobrze wykorzystane. Jej historia jest właściwie tylko po to, aby jej husbando mógł ją wiecznie pocieszać. Tak poza tym w ogóle na nią nie wpływa, w pewnym momencie owa przeszłość jest zapomniana ot tak o. W sumie tak samo pominięte jest to, że Tri jest hybrydą człowieka i demona. Pojawiło się to właściwie chyba z trzy razy aby dać kalkę dwóch wątków z serialu i tyle. No a z przeszłością Claire oraz faktem, że jest hybrydą, można by coś ciekawego zrobić. Chociaż co do tej hybrydy to czy nie mogłaby być hybrydą jakiegoś innego gatunku? To też jest mega przeruchane, że postać z tragiczną przeszłością musi być hybrydą człowieka i demona. To trochę tak jak miniony trend w Gacha Community zwany Hated Child. Generalnie chodziło w nim o to, że jedno dziecko z danej rodziny, które przez ową rodzinę było nienawidzone, okazywało się na końcu zaginioną księżniczką i chyba, ale tego nie jestem do końca pewna, przy okazji jakąś hybrydą. Nie bez powodu ten trend zdechł, bowiem co prawda kiedy panował to ja zagrywałam się w Gacha Studio i miałam to w dupie, ale niedawno o nim usłyszałam. Po prostu był nudny i cringe af, więc zdechł. Także jest i tutaj, dlaczego chociaż RAZ postać z tragiczną przeszłością nie mogłaby być hybrydą człowieka i no nie wiem, na przykład feniksa, ryby, kota, konia czy żółwia? To by było znacznie ciekawsze niż wieczna hybryda człowieka i demona. Może bym jeszcze to przeżyła, gdyby druga natura tej kretynki została jakoś częściej wykorzystana, no ale kurła nie. Jedyne do czego się przydała to po to, aby stanowić mechanizm napędowy kalki dwóch wątków z serialu. No bo wiecie, po co stworzyć coś oryginalnego, skoro można napisać gówniane gówno. Generalnie Claire powinno się przebudować od A do Z, bowiem w obecnym stanie czytelnik nie jest w stanie jej polubić ani jej współczuć, co było w zamierzeniach. Na razie jedyne co się chce tej kretynce zrobić to spalić ją na stosie aby więcej nie wkurwiała.
Drugą postacią do zasypania żwirem jest tutejszy Slade. No ten to był tak NadOOC jak się tylko dało. Generalnie to powinien mieć wyjebongo w Tristitię i jej płaskie jak ona uczucia i jedyne co powinno go obchodzić to wykorzystywanie jej jak dziewczynę na posyłki. To byłoby znacznie ciekawsze, bowiem postać byłaby zgodna ze swym kanonicznym charakterem. No ale oczywiście, że nie, bowiem to nie pasowałoby do tutejszej wersji Opkolandii. Dlatego też Slade musiał się przejmować losem Tri oraz generalnie we wszystkim jej pomagać. Jedynie na początku nie był NadOOC, ale to się szybko zmieniło, oczywiście. Jasne, jego charakter w pewnym momencie mógłby się lekko zmienić, to nie jest niemożliwe. Każdy się zmienia plus fajnie, jeżeli bohaterowie w, szczególnie tak długim, opowiadaniu przechodzą jakąś przemianę. Niestety tu stało się to ot tak o, bowiem dawna ja tak zarządziła. No a to nie działa, przez to odechciewa się czytać tę historię. Da się pisać kanoniczne postacie zgodnie z ich charakterem, wszakże niestety niekontynuowany FanFiction „Shooting Star" ma pisane postacie zgodnie z ich kanonicznym charakterem i jest zajebisto-zajebisty. Aż żal dupę ściska, że nie jest kontynuowany, bowiem ciekawi mnie jak by się skończył. Niestety tutaj, mimo iż był potencjał na jeden z ciekawszych FanFiction do uniwersum tegoż serialu to go nie wykorzystano. Jest to typowe opko jakich mnóstwo w Internecie, tylko do innego uniwersum. Aby jednak tutejszy Slade zadziałał musiałby być pisany zgodnie z jego kanonicznym charakterem.
Trzecią postacią do zestrzelenia przez Iris jest Sezoris. No ten to ewidentnie był tylko po to, aby zginąć jedynie dlatego, bowiem nie zgadzał się ze wszystkim co robiła główna Mary Sue. No i generalnie był też tylko po to aby dać bezsensowny wątek romantyczny żeby nie było, że po nieudanym związku z Davidem Tristitia od razu zakochała się w Brother Blood. Czy naprawdę nie mógł mieć swego charakteru i generalnie swego życia oraz KURWA NIE GINĄĆ NA KOŃCU SWEGO WĄTKU?! Serio, to irytuje, bowiem dlaczego nie mógłby w pewnym momencie po prostu przejść na stronę Tytanów? Wtedy na dobrą sprawę historia mogłaby być ciekawsza, gdyż mogłoby to jakoś wpływać na główną sukę. Może też dzięki temu jeszcze bardziej zrewidowałaby swoje poglądy i to, czy na sto procent nie chciałaby jednak stanąć po stronie swych dotychczasowych wrogów. Plus czy naprawdę wątek romantyczny pomiędzy nimi nie mógłby być lepiej napisany? Dodatkowo to byłoby ciekawsze niż wieczny wątek, że główna bohaterka zakochuje się w postaci z kanonu, a owa postać w niej. Jednak aby to zadziałało, należałoby lepiej podbudować ich relację, bowiem obecnie jedyne co to zakochali się w sobie, bowiem fabuła tego wymagała. Przez to nie działa to tak jak powinno. Dodatkowo Gregory sam w sobie jest płytką postacią bez charakteru. Jest właściwie jedynie po to, aby nie było tak nudno, no i po to aby zdradzić Slade'a oraz zginąć, ponieważ miał czelność nie adorować wiecznie głównej kurwy. Nie tak się powinno tworzyć postacie, no, Sezoris też powinien być bohaterem z krwi i kości, a nie dodatkiem. Nie mam generalnie o nim co za wiele do powiedzenia, bowiem był jako zapychacz. Jakby nie dało się wyjebać na zbity pysk zbędnych fillerów i zamiast tego po prostu rozwinąć wątek Gregory'ego. To byłoby znacznie ciekawsze i mogłoby jednocześnie rozbudować i jego, i główną Mary Sue. Jak na razie po prostu jest bo jest, dlatego aby zadziałał należałoby go stworzyć kompletnie od nowa i dać mu jakiś porządny wątek.
Następnym bohaterem do pogrzebania żywcem jest tutejszy Brother Blood. Kurde, gdzie ja położyłam karabin? Poziom NadOOC właśnie wjebał się na wyżyny i nie zamierza z nich schodzić. Serio został tutaj sprowadzony jedynie do roli uganiania się za główną kurwą niedorozwiniętą. Właściwie to tyle, cały jego tutejszy charakter w pigułce. Czy na serio nie mógłby być pisany zgodnie z kanonicznym charakterem? To byłoby o wiele ciekawsze niż tworzenie z niego turbo NadOOC niedorozwiniętej aŁŁŁtoreczki jaką byłam. Jedyny moment, kiedy zadziałałoby takie zachowywanie się go wobec głównej dziwki to jeżeli chciałby jakoś wykorzystać ją do swego celu, a na przykład nie mógł użyć mind controlu. Zamierzam podobny wątek wykorzystać w Retconning 0,25, aby Yuri raz w życiu nie mógł rozwiązać wszystkiego swym mind controlem i musiał się trochę nagłówkować. Jednak tutaj tego nie zrobiono, przez co widać, że opkowy Sebastian jest najbardziej typowym OOC aŁtoreczki, jakich w tamtym okresie było od zajebania w aŁtoreczkowych FanFiKtion. Serio, nie mogę się o nim przez to więcej wypowiedzieć. Jego NadOOC-owatość wkurwiała do sześciennego sześcianu, bowiem to jawne zubożenie postaci. Pisanie go zgodnie z kanonicznym charakterem byłoby znacznie ciekawsze. Jasne, postacie w FanFiction, nawet te kanoniczne, mogą i nawet powinny się rozwijać, to nie jest absolutnie nic złego. Jednak tutaj Brother Blood, jak i w sumie Slade oraz Młodzi Tytani, nie rozwijał się, tylko został sprowadzony do roli jedynie adoratora Tristitii The Śmietnika co szkoduje.
Czwartą postacią do zamknięcia w Moonlight Acres jest Koelter, biologiczny ojciec głównej pizdy. No do jasnej niedorobionej, ten znowu został tak bardzo niewykorzystany jak się tylko dało. Właściwie powstał jedynie po to, aby odjebać rewrite wątku Raven z czwartego sezonu. No a powinien mieć swoje życie i generalnie jakieś bardziej rozbudowane motywacje do przejęcia Claire i odbicia władzy w świecie demonów. W ogóle to dlaczego nie mogło mu się to udać? Wtedy na przykład Slade mógłby się zgadać z Tytanami, aby jakoś ogarnąć to, co się odkurwia. Dzięki temu moglibyśmy mieć jakiś ciekawy wątek i nie dość, że Kornel zostałby rozbudowany to jeszcze opkowy Slade i Tytani. No ale kurwa nie, został wjebany na siłę, bowiem rewrite. Nawet jakoś specjalnie nie została nam przedstawiona jego relacja z Tri, w sensie jak faktycznie ją w przeszłości traktował. Ta pinda głupia powinna mieć jakieś flashbacki, dzięki czemu poznalibyśmy lepiej jej biologicznego ojca. Dodatkowo może dowiedzielibyśmy się, jakie relacje miał z matką Claire i byłby bardziej rozbudowany. Obecnie nie ma się o nim co za wiele do powiedzenia, ponieważ jest płytki jak kałuża. Gdyby fabuła była intrygująca a bohaterowie jedynie jej nośnikami to jeszcze bym się nie czepnęła. No ale tutaj fabuła jest prosta jak budowa cepa, a w takim wypadku historia musi stać akcją i bohaterami. Właśnie dlatego aby Kornel zadziałał jako antagonista powinien być ciekawszą i rozbudowaną postacią. Jak na razie jest pustym workiem do wypełnienia charakterem, motywacjami, relacjami i tak dalej. Bez tego naprawdę nie da się o nim za wiele powiedzieć.
Piątą postacią, a właściwie postaciami, bowiem czy chcemy, czy nie to był tutaj bohater zbiorowy do zasypania ołowiem z randomowego reaktora są Młodzi Tytani. Tak, zostali tak zubożeni, że muszę wspomnieć o nich razem w jednym akapicie, bowiem nie da się rozpisać o poszczególnych członkach osobno. No kurła oni to ewidentnie zostali zubożeni do tego stopnia, że jedyne co robili to byli bezmózgimi dronami do walki z naszymi głównymi wojakami. Ja wiem, że narracja była pierwszoosobowa, ale niemniej, Tytani mogliby być pełnoprawnymi bohaterami. W serialu poszczególni członkowie mieli swój charakter i przez to byli po prostu ciekawi. Tutaj jednak są tylko jako przeszkadzajka, nawet nie mówią nic ciekawego. Umówmy się, jedyne momenty, kiedy widać charakter poszczególnych członków to rewrite różnych wątków z serialu. Nie tak się to powinno robić, no, powinno się ich charaktery przedstawiać. Na przykład można by to zrobić ciekawiej pisząc ich rozmowy z główną szują przed walką lub Tristitia mogłaby się czasami z nimi w randomowych momentach przypadkiem na mieście spotykać i coś mogłoby się w związku z tym dziać. Dodatkowo podczas pierwszej misji tej kurwicy społecznej mogłyby być jeszcze lepiej przedstawione charaktery Tytanów, bowiem główna kurwa spędzała z nimi dużo czasu. Po prostu nie mogę uwierzyć, jak Tytani mogli zostać sprowadzeni po prostu do roli bezmózgich dronów do walki z Tri. To jest jeszcze gorsze zubożenie postaci niż w wypadku Slade'a i Brother Blood, co nie pomaga.
Szóstym bohaterem do przejechania przez kwadratową cysternę jest David, pierwszy chłopak głównej pokraki. *Przeładowuje NadDezintegrator.* On jest płytszy niż ustawa przewiduje, powstał jedynie po to, aby nie było, że przed Sebastianem główna Mary Sue nie miała żadnego chłopaka. No i też od pewnego momentu zupełnie bez powodu znęcał się nad Tristitią. Powinno się mu dać jakieś motywacje takiego zachowania, bowiem obecnie to bez sensu, jedynie po to, aby dodać pseudo dramat do tego niedramatycznego opka. No i też relację jego z główną pizdash powinno się dłużej podbudowywać, bowiem obecnie ich miłość jest tak niewiarygodna jak słowa dziennikarzy w TVP, że Polska jest bezpieczna energetycznie i w ogóle cud, miód i orzeszki. Był czas, aby podbudować ich relację, w końcu ten tasiemiec ma siedemdziesiąt rozdziałów. Można by wypierdolić na bruk zbędne fillery i zamiast tego między innymi podbudować ten wątek. Może to pokazałoby bardziej Davida pod względem jego charakteru i dzięki temu zrozumielibyśmy, czemu zaczął maltretować głównego kurwiksa i przy okazji na chuj miłosierny on ją gwałcił, poza chęcią dania shock value, który wiadomo czemu nie działa. Generalnie jest to kolejna zmarnowana postać, która jest po to, aby jakoś wypełnić opowiadanie. Przez to nie da się za wiele o nim wypowiedzieć. Ja na serio bym się chciała bardziej rozgadać o tych postaciach, jednak się po prostu nie da. Jedynie o głównej suce mogłam się bardziej rozpisać i nie dziwo, a o pozostałych postaciach się nie da. Są właściwie jako dodatek do głównej kurwy i David to jeden z lepszych przykładów. No a powinien być swoją własną postacią, abyśmy widzieli, że jest ludziem, a nie tekturową figurą.
Siódmą postacią, a właściwie postaciami, bowiem znowu mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym, do rzucenia Woodcrawlerom na pożarcie są porywacze, którzy to radośnie Claire porwali. No brawo kurwa, ci w ogóle nie mieli powodu, dla którego by Tristitię uprowadzili. Dodatkowo szczerze mówiąc powinni pojawiać się wcześniej kilka razy, aby dało się odczuć, że Tri faktycznie coś grozi. Dodatkowo mogliby być też tymi, którzy na początku wątku Davida dali słuszny wpierdol głównej karakance, to by ich jakoś podbudowało. Na razie są po prostu po to, bowiem mój dawny, niedorozwinięty mózg nie mógł pojąć, że plany na opowiadania mogą się zmieniać. No i w związku z tym szłam zgodnie z planem, nawet jeżeli koniec końców nie miało to sensu. Powinno im się też dać motywację, dlaczego akurat uznając Claire za ładną zachciało im się ją torturować, a nie na przykład, skoro już byli popierdoleni, zgwałcić. Obecnie po prostu nie działają i nie, fakt, że są bohaterami epizodycznymi nie działa. Postacie epizodyczne, mimo iż z wiadomego powodu pojawiają się rzadko, powinny być w miarę rozbudowane, abyśmy widzieli, że też są ludźmi. Jasne, takich postaci nie planuje się ultra dokładnie, ale chociaż minimalnie. Dodatkowo sam wątek porwania powinien być chociaż minimalnie wydłużony, oczywiście nie za bardzo, bowiem czytelnikom szybko by się znudził. Dzięki temu może jeszcze bardziej poznalibyśmy ich charakter oraz mogli odczuć dramat opkowej Tristitii. Dodatkowo może też zostałoby wytłumaczone w logiczny sposób dlaczego ta pokraka nie mogłaby się sama przed nimi obronić swymi OP mocami i radośnie spierdolić. Na razie są tylko po to, aby filler mógł się odjaniepawlać.
Jako ósmą postać, a właściwie znowu, bohatera zbiorowego, do zalania gównem z Czajki daję właściwie pozycję honorową, a są to Tytani Wschodu. Pojawili się jedynie dwa razy i to kufa off-screen. Raz uwolnili normalnych Tytanów spod kontroli Slade'a, a drugi raz zostali wspomniani przez Tristitię w momencie, gdy przejmowała świat. No do jasnej niedorozwiniętej, czy nie mogliby być pełnoprawnymi bohaterami? Mogliby na przykład działać razem z normalnymi Tytanami bowiem dlaczego nie, kto im zabroni. Dzięki temu mielibyśmy dodatkowe zagrożenie i głównym wojakom byłoby ciężej zrealizować ich cel. Dzięki temu bardziej byśmy się cieszyli, gdyby koniec końców udało im się zrealizować ich cel. No ale nie, lepiej aby Tytani Wschodu byli jedynie po to, aby spełnić dwie role i to OFF-SCREEN KURWA, i spierdalać. Nie mam słów na jeszcze gorsze zubożenie tego zespołu niż zmarginalizowani zostali normalni Tytani.
Tak sobie myślę i myślę, i to chyba wszystkie postacie, a przynajmniej te istotne. Jeżeli jakieś jeszcze się przewijały to tak nieistotne, że obecnie o nich w ogóle nie pamiętam. Generalnie pod względem postaci to opko jest okropne w sumie najbardziej. Wszyscy byli albo debilami, albo tekturowymi standami, albo NadOOC. Nie tak się powinno tworzyć postacie, no. To są główne motory napędowe fabuły, czytelnik powinien się jakoś z nimi utożsamiać. A, w tym wypadku, z główną bohaterką to już w ogóle, bowiem narracja była z jej perspektywy. Inaczej po prostu czytelnik rzuci czytanie w cholerę, bowiem kto chciałby czytać opowiadanie, w którym bohaterowie jedyne co to go wkurwiają. Właśnie dlatego powinno się postacie autorskie porządnie zaplanować i pisać jak ludzi, a kanoniczne pisać zgodnie z ich charakterem. Dzięki temu opowiadanie byłoby przynajmniej pod tym względem zdatne do czytania, a to już sukces.*~
~W tej historii wkurzało mnie to, co Ramoninth oraz to jak została poprowadzona fabuła. Znaczy historia taka jaka jest w obecnej formie mogłaby być spoko, nie przeczę. Niestety w obecnej wersji po prostu nie działa. Przedstawię moje zdanie nieco inaczej niż zwykle to robiłem, bowiem najpierw napiszę jak widzę główny zarys, a potem jakbym rozwinął te wątki, które pamiętam. Zaczynając od początku, to można by stworzyć do tego uniwersum historię, w której główna bohaterka, Claire, ma nieciekawą przeszłość. Nawet z tym schematem można coś sensownego zrobić jeżeli się bardzo chce. Niemniej, w prologu powinno się przedstawić pokrótce jak wyglądało jej życie z rodzicami. Potem wypadałoby, aby w samej historii Tristitia jakoś się do jej przeszłości odnosiła, aby prolog miał sens oraz aby było widać, że owa jakoś na nią oddziałuje. Oczywiście mogłaby koniec końców dołączyć do Slade'a, ale wypadałoby dać jej jakiś sensowny powód, dlaczego podjęła taką życiową decyzję. Nie, te z historii jako powody główne nie działają, bowiem są płytkie jak kałuża. Mogłyby być pobocznymi, ale nie głównymi. Obecnie jedyne co mi przychodzi na myśl jako główny powód to na przykład pokazać, że jasne, na co dzień na przykład jako hobby pomagała różnym obywatelom, ale nie była stuprocentowo neutralna, tylko robiła też sporo rzeczy. Można by też na przykład dać też jako powód to, że na przykład Tytani zrobiliby jej kilka razy coś, co by ją wkurwiło i zaczęłaby ich nienawidzić. Hej, Tytani to też tylko ludzie, to, że na co dzień bronią miasta nie oznacza, że nie mają swych wad. To by było sensowniejsze niż powody, które odjaniepawliły się w historii. Generalnie sam Slade mógłby do Claire podbić z propozycją, aby przeszła na jego stronę, przed jej ucieczką z domu. Wypadałoby tylko wyjaśnić, dlaczego na tylu obywateli USA zdecydował się śledzić akurat Tristitię. No i gdyby Tristitia uznała, że przejście na stronę Slade'a to dobry deal, to mogłaby uciec do niego i miałoby to w sumie więcej sensu niż jej włóczenie się po mieście.
· Pierwsza misja Tristitii – no i na chuj miłosierny robić tu rewrite pierwszej misji Terry, gdy wybrała jedyną słuszną stronę? Ja wiem, że mimo iż Terra to wkurwiająca, niezdecydowana nastolatka, u której okres dojrzewania ewidentnie dopiero co się zaczynał, to misje miała spoko. Niemniej dałoby się wymyślić równie spoko misję, która nie byłaby rewrite lub z wątku Terry The Śmiecia czerpałaby drobne elementy. Jasne, taka misja jako pierwsza ma sens, jednak wypadałoby, aby przebiegła jakoś inaczej. Mogłaby na przykład zacząć zaznajamiać się z Tytanami niby przypadkiem pomagając im w różnych misjach. Dodatkowo mogłaby raz czy dwa któremuś z Tytanów uratować życie, aby jeszcze bardziej przekonać ich do siebie. No i dzięki temu mogłaby się jakoś ich relacja, którą wypadałoby przedstawić, aby była wiarygodna, rozwinąć oraz w pewnym momencie mogliby jej zaufać na tyle, że mogliby przyjąć ją w swe szeregi. Mogłaby się główna kurwa dodatkowo głębiej zastanawiać, czy zdradzić Slade'a i jednak zostać z Tytanami, czy nie. Oczywiście nie musiałaby zdradzać Slade'a, no ale wypadałoby to przedstawić poprzez jej przemyślenia. No i w końcu jej zdrada mogłaby wyjść na jaw, mogłaby zdradzić powody, dla których stała po stronie Slade'a, no i wkurwieni Tytani mogliby nie szczędzić jej słów. Dzięki temu oraz podbudowanej relacji Claire z Tytanami lepiej byłoby widać to, że ją to zabolała oraz potem jeszcze bardziej znienawidziła Tytanów do sześciennego sześcianu.
· Misja Tristitii na mieście – znowu, na chuj jasny nam tu rewrite misji, którą miała Terra? Nie można by wymyślić jakieś spoko misji dla głównej parówy tego karakaństwa? Jasne, mogłaby mieć ze dwa wątki wzięte z serialu i zmienione, aby nie było, ale bez przesady. W tej historii to była jawna kalka, co nie pomagało temu uber gównu. Mogłaby mieć tę misję na mieście, no i w końcu mogłaby się dowiedzieć, że Slade mógł nią kontrolować oraz pod jego kontrolą jej moce były jeszcze bardziej potężne. No i dzięki temu mogłaby jeszcze bardziej zrewidować, czy na pewno spoko jest stać po stronie typa, który może w każdej chwili nią kontrolować. Mogłaby zostać po jego stronie, oczywiście, no ale logiczne, że powinna się zastanowić.
· Pozostałe misje Tri – no bardzo zabawne, szkoda, że ja się nie śmieję. Jej misje były nudne jak przemówienia Morawieckiego, jedynie kradła i kontrolowała postęp w tworzeniu czego tam bądź. Jedynie jej trzy misje były inne, chociaż tak na serio to dwie, bowiem ta pierwsza to też w jakieś formie polegała na kradzieży. Tak pragnę przypomnieć, że Slade to nie henchman, jedynie kradzieże do niego nie pasują. Jasne, co jakiś czas ta karakanka mogłaby coś ukraść, ale nie ciągle. Mogłaby na przykład zaciumkać kogoś, kto przeszkadzał w celu Slade'a i zmierzyć się z Tytanami próbującymi tego kogoś obronić. Mogłoby się na przykład pojawić Hexcen Company i w związku z ukradnięciem przez nią czegoś tej firmie musiałaby się z nimi oraz Tytanami napierdalać. Mogłaby sama musieć coś zbudować do jakiegoś celu jej zioma. Także mogłaby więcej razy w czymś pośredniczyć. Da się wymyślić jeszcze więcej ciekawszych misji niż to, co odjebało się w tym FanFiKKKtion. Obecnie po prostu nie da się uwierzyć, że głównej Mary Sue podobało się takie życie jakie wiodła.
· Uzależnienie się Tristitii od powierzanych misji – obecnie to po prostu nie działa ze względu na to, jak nudne misje ta parówa miała. Powinno się najpierw stworzyć jej jakieś ciekawsze, jak wspomniałem wyżej. No i też nie należało tego wątku tak przeciągać, bowiem nudny się robił.
· Wątek miłosny z Davidem – po pierwsze i najważniejsze powinno się rozbudować relację tej dwójki. Obecnie po prostu nie da się uwierzyć, że się kochali. Generalnie jak wspomniała Ramoninth, powinno się na zbity pysk wypierdolić niepotrzebne fillery i zastąpić to rozbudowaniem tejże relacji. No i wypadałoby też sensowniej wytłumaczyć, dlaczego od pewnego momentu zaczął się nad nią znęcać oraz przy okazji ją gwałcić. Generalnie hej, chwila moment, hold on. Jak on w ogóle mógł ją zgwałcić, skoro miała ten przylegający do ciała i niemożliwy do zdjęcia bez wiązek dezintegrujących kombinezon? Cwany skurwysyn, nie ma co. To też wypadałoby wyjaśnić, bowiem na razie sensu nie ma. Generalnie fakt, że ją gwałcił tym bardziej powinien na nią jakoś wpływać bardziej, a nie, że jest to jedynie dla shock value. Można by też i właściwie powinno się dłużej pokazywać, jak David się wobec głównej debilki zmieniał na gorsze. Obecnie jest to po prostu wjebane aby było, no i dla shock value.
· Wątek miłosny z Sezorisem –
Tak potężnie chujowy jest ten wątek i generalnie potrzebny jak PiS Polsce. Serio, on jest właściwie jeszcze bardziej tylko po to, aby nie było, że główna bohaterka od razu zakochała się w Sebastianie. Nie widać kompletnie ich relacji plus widać przez to, że suka leci na dwa fronty, bowiem po jej zachowaniu wobec Brother Blood dało się łatwo zorientować, że w nim się zakochała. Jeżeli chciało się dać ten wątek, to nie powinno być widać, aby ta kurwica zakochała się w Sebastianie oraz relację jej i Gregory'ego powinno się podbudować, bowiem na razie nie da się uwierzyć w ich miłość.
· Wątek miłosny z Brother Blood – oh boi. Kolejny zmarnowany wątek Attack Super Effective. Jasne, nie ma nic złego w tym, że główna bohaterka zakochuje się w postaci z kanonu. Niemniej jest to spoko tylko wtedy, gdy zostało odpowiednio wprowadzone oraz widać relacje pomiędzy postaciami. Tu z kolei tak nie jest, ten wątek pojawił się kompletnie z dupy. Jakby go nie było, to historia na niczym by nie straciła, a mogłaby tylko zyskać. Znowu, jeżeli chciało się to wprowadzić, to powinno się wyjebać zbędne zapychacze i przedstawić ich relację, abyśmy mogli w nią uwierzyć.
· Nowy uczeń Slade'a – biedny Sezoris, nie został rozwinięty. Generalnie ten wątek ewidentnie jest po to, aby nudą nie zawiewało, mimo iż sam jest nudny. No i na końcu, oczywiście, Gregory musiał strzelić kopytami i to jeszcze poza kadrem, bowiem miał czelność odejść od głównej bohaterki. Dodatkowo od tego momentu Tristitia zaczyna być wkurwiającą cholerą, która myśli, że wszystko co najlepsze może przytrafiać się tylko jej. Jakby po prostu Sezoris nie mógł w pewnym momencie zdradzić Slade'a, bowiem uznałby, że Tytani jednak są spoko. To też jakaś forma rozwoju postaci, no i coś ciekawszego mogłoby się stać, bowiem Tri musiałaby walczyć ze swoim dawnym ziomkiem, który mógłby chcieć przekonać ją do dołączenia do Tytanów. Przynajmniej dzięki temu nie byłoby wrażenia, że Gregory został wjebany ot tak o tylko po to, aby zginąć, bowiem nie zgodził się z główną Mary Sue.
· Niekontrolowane zatrzymanie czasu przez Tristitię – ten wątek również można byłoby ciekawie wykorzystać. Na przykład Tri mogłaby nie mieć możliwości wyrywać innych ludzi z zatrzymania czasu. No i musiałaby sama się nagłówkować jak ponownie przywołać tę część chronokinezy, którą zatrzymała czas. Dzięki temu może dostalibyśmy jeszcze więcej rozwoju postaci, co by się przydało. Jasne, ten wątek nie powinien trwać długo, bowiem szybko by się znudził, ale chociaż trochę. To by było znacznie ciekawsze niż pierdylion fillerów.
· Nowe moce Claire – ta OP szuja dostała podczas akcji tej historii sporo nowych mocy, bowiem jak widać bycie turbo Mary Sue wymaga. Skoro już je otrzymała, to nie mogłaby z nich korzystać częściej? Znacznie urozmaiciłyby walki z Tytanami, no i widać by było, że nie zostały wciśnięte na siłę. Obecnie po prostu są aby były i żeby pokazać to, jaką turbo Mary Sue jest główna bohaterka, co szkodzi, a nie pomaga. Jasne, OP postać też może zadziałać, ale, jak zostało wspomniane we właściwej analizie, musi mieć wyzwania, których nie może rozwalić pstryknięciem palca. Tutaj tak nie jest oraz fakt, że nowe moce tego paszteciarza nie zostały wykorzystane tylko dopierdala do problemów tej historii.
· Porwanie Tristitii – dobra, taki wątek mógłby się pojawić, bowiem dlaczego nie. Mimo iż jest przeruchany przez to, że pojawia się w milionach internetowych turbo opek, to mimo wszystko da się go ciekawie wykorzystać. Tutaj jednak nie zrobiono tego, ku zaskoczeniu absolutnie nikogo. Po pierwsze, powinno się do tego prowadzić od dłuższego czasu, abyśmy mogli poczuć, że Tri jest faktycznie w niebezpieczeństwie. Dodatkowo po właściwym porwaniu można by dać z dwa-trzy rozdziały, w których przedstawiłoby się, jak wyglądało dokładniej życie uwięzionej Claire, aby nie było widać, że zostało to napisane na siłę. Jasne, nie powinno się tego wątku zbyt długo przeciągać, bowiem w końcu by się znudził, ale powinien potrwać chociaż trochę dłużej i powinno się mieć na niego jakiś sensowny pomysł.
· Wieczne kończenie głównych wojaków w więzieniu, szpitalu bądź z rozjebaną bazą – po prostu kurwa nie. To ewidentne pokazanie, że to turbo opko było pisane na siłę i kompletnie bez pomysłu. Walki z Tytanami powinny się kończyć w różne sposoby, a nie wiecznie w takie same. Plus jeżeli już główni bohaterowie trafiali do więzienia, to powinno się jakoś chociaż minimalnie dłużej przedstawić ich życie w owym. No a tak powinno się postarać, aby wymyślić jakieś inne zakończenia walk, a nie wiecznie to samo, bowiem to nudziło jak cholera.
· Slade w szpitalu psychiatrycznym – ten wątek także został zmarnowany jak wszystkie pozostałe w tej opowiastce. Po pierwsze, skoro ten szpital to takie piekło było, to powinno się go wprowadzać stopniowo od dawna. Dodatkowo dzięki temu może zostałoby wyjaśnione, dlaczego osoby, które tam nie trafiły, ale wiedziały co się tam odjaniepawlało, bały się zgłosić sprawy na policję. Natomiast po trafieniu tam Slade'a i przed uwolnieniem go przez Tristitię powinno się jakoś dłużej opisać jego życie tam. Właśnie dlatego tym bardziej przydałaby się narracja trzecioosobowa, chociaż w pierwszoosobowej też dałoby się to ugrać. No i też wypadałoby Jamesa, o którym przy analizie bohaterów Ramoninth zapomniała, ale w sumie nie dziwne, wprowadzać od dawna. Skoro był takim pojebem to tym bardziej, chociażby we flashbackach Tri, abyśmy nie mieli wrażenia, że został wjebany na siłę, bowiem akurat fabuła go potrzebowała.
· Arktyczna baza Slade'a – moim skromnym zdaniem Claire mogłaby tam nie trafić i z jakiegoś powodu rozbić się samolotem w trakcie lotu i wpaść na przykład do jakiegoś starego, podziemnego czegokolwiek. Wiecie, jej samolot zawsze mogła Raven zestrzelić, c'nie. No i tam lepiej by zadziałała próba stworzenia horrorowego wątku, tylko po pierwsze trzeba byłoby to lepiej przedstawić poprzez opisanie atmosfery oraz przemyśleń głównej Mary Sue. No i, standardowo, powinno się chociaż minimalnie rozciągnąć ten wątek, oczywiście pamiętając, aby nie trwał za długo, bowiem szybko zacząłby nudzić.
· Pandemia – kolejny wątek, który można by znacznie lepiej wykorzystać. Po pierwsze, powinno się go lepiej wprowadzić, na przykład tak, że ta choroba istniała już od dawna, tylko w tamtym momencie z jakiegoś powodu wyrwała się spod kontroli. No hej, koronawirusie, jak tam się żyje? No i wypadałoby też przedstawić jak wyglądało życie w opanowanym przez pandemię USA, w tym naszych głównych wojaków. Wypadałoby też zmniejszyć śmiertelność tej choroby, aby to, że Slade wyzdrowiał miało jakikolwiek sens, bowiem jak na razie to dalsze robienie z niego Gary'ego Stu. Jednak tutaj znowu widać potrzebę narracji trzecioosobowej, bowiem dałoby się lepiej przedstawić życie i głównych bohaterów, i Tytanów, i całej reszty kraju.
· Duchy z Czarnobyla – ↓nie kurwa. Największy cringe zostawiłem na koniec, wiem. W każdym razie ten wątek, szczególnie, że w wattpadowych i blogowych opowiadaniach chyba też się nie pojawiał nigdy, dałoby się ciekawie wykorzystać. W końcu w popkulturze z Czarnobylem robiono już wszystko, więc czemu taki wątek miałby nie przejść, co nie? Jednak tutaj, ku zaskoczeniu absolutnie nikogo, nie zostało to dobrze wykorzystane. Po pierwsze, czemu ich tam był taki tłum? Serio, wystarczyłoby dać maksymalnie trzy dusze i to miałoby sens. No i też dlaczego przyczepili się akurat do głównej bohaterki? Nie mogliby na przykład uznać, że Gregory jest bardziej kompetentny i go nękać? To byłoby w sumie ciekawsze, bowiem jakoś rozbudowałoby też Sezorisa. Dodatkowo też dlaczego nadal zostali po tym, jak Tristitia zrobiła to, co oni chcieli zrobić, ale z wiadomego powodu nie mogli dokonać tego osobiście? Sensu to nie ma, zazwyczaj w popkulturze jeżeli ludź zrealizuje to, co dany duch od niego chce, to dusza radośnie sobie spierdala. Jasne, dałoby się i to jakoś wytłumaczyć, to, że obecnie nie mam pomysłu nie oznacza, że byłoby to niemożliwe. No tylko wypadałoby to jakoś uzasadnić, bowiem na razie sensu tego nie widać na horyzoncie. No i też dlaczego później, jak czasem podsuwali jej pomysł na rozwiązanie jakieś ważniejszej sprawy, to do jasnej niedojebanej RADZILI JEJ, ABY POSTĘPOWAŁA ŹLE, DO CHUJCA? To nie ma sensu, bowiem z tego co wiadomo, to oni za życia złymi ludźmi nie byli, no. Ten wątek to jeden z tych, których żal najbardziej, bowiem co by nie mówić, oryginalny to był.
A się kurwa rozpisałem, wiem. Nie moja wina, że ta historia to tasiemiec tysiąclecia, więc i zmarnowanych wątków było od zarąbania. Niemniej, fabułę powinno się przemyśleć, zaplanować i ciekawie poprowadzić, aby przyciągnęła potencjalnego czytelnika. Oczywiście należy też pamiętać, że plany zawsze mogą się zmienić i nie jest to nic złego, więc jak wpadnie się podczas pisania na lepszy pomysł na przykład w pociągnięciu jakiegoś wątku, to można to bezproblemowo zrobić. Po prostu bez fabuły nie ma opowiadania, a jak owa jest nudna, to potencjalny czytelnik rzuci czytanie w cholerę, a przecież nie o to chodzi.~
|W tym FanFiKKKtion irytowało mnie to, co Ramoninth i Grzegorza oraz debilizm głównej bohaterki i zmarnowanie wprowadzonych rzeczy. Zaczynając od debilizmu głównej pokraki, bowiem to będzie krótsze, to ja nie mogę, ona serio była głupia jak stado pędzących imadeł, mimo iż tak się mówiło o niej, że niby kwintesencja inteligencji. Po pierwsze i najważniejsze, w ogóle nie rozumiała tego, jak były stworzone urządzenia do realizacji celu mego opkowego klona oraz Sebastiana The Opko. Skoro niby była taka inteligentna, to powinna to rozumieć przynajmniej w połowie. Ja bym jeszcze zrozumiał, gdyby raz na jakiś czas czegoś nie rozumiała. W końcu to, że ktoś jest inteligentny nie oznacza, że nie może trafić się rzecz, która nawet go przerośnie. Jednak kurwa nie cały czas, bowiem jak na razie wychodzi na to, że jest tępą pałą, która ma minus osiem punktów IQ. Dodatkowo do jej braku inteligencji dowalał też fakt, że nie miała jakichś głębszych przemyśleń. Dosłownie, nawet najbardziej poważne rzeczy jak to, że mój opkowy sobowtór ją śledził, wpadła do czarnej dziury czy została porwana po niej spływało jak po kaczce. To nie pomaga nie tylko w polubieniu jej, ale także w uwierzeniu w jej niby inteligencję. W końcu każdy człowiek ma na co dzień więcej przemyśleń nawet na proste tematy niż ta kretynka na poważne. Właściwie dowalono tutaj jedynie przemyśleń kilka, aby nie było, że narracja pierwszoosobowa, a przemyśleń głównego paszteta nie ma. Właśnie dlatego nie powinno się mówić o wadach i zaletach postaci, tylko je pokazywać. Bowiem tak to widać, że Tristitia z inteligencją ma niewiele wspólnego.
Przechodząc do dłuższej kwestii, to zmarnowanie wprowadzonych rzeczy przewijało się na każdym kroku, co irytowało. Może wymienię w podpunktach te rzeczy, które pamiętam i pokrótce napiszę, jak można byłoby ich użyć więcej niż raz. Zaczynajmy:
· Działo portalowe – no ewidentnie zostało wprowadzone, bo tak oraz też po to, aby podkreślić to, że mój opkowy sobowtór to Gary Stu jebany. Jakby po prostu nie dało się go zmodyfikować tak, aby strzelało też portalami to chyba świat by eksplodował. Nawet bez tego mógłby stanowić ciekawy element ubarwiający na przykład walki z Tytanami. Może dzięki temu nie wiałoby aż tak nudą.
· Portale ogólnie – raz pojawił się owy portal bowiem tak, aby ułatwić memu sobowtórowi dostanie się do lasu. No a mogłyby się częściej pojawiać, chociażby dzięki wspomnianemu wyżej działu portalowemu. Można byłoby też jakieś postaci dodać Portal Creation i mogłaby tego używać chociażby do przemieszczania się. Dzięki temu nie byłoby widać, że portale zostały wjebane tylko dlatego, że raz były potrzebne do ułatwienia Slade'owi The Opko życia.
· Naszyjnik dający supermoce – na serio nie mógłby go dostać ktoś, kto mocy w ogóle nie ma lub ma ich mega mało? To byłoby o wiele lepsze, bowiem nie robiło się z i tak już przekokszonej głównej bohaterki bardziej OP postaci. Dodatkowo ta pała głupia nie używała swych nowych mocy chociażby w walce, co mogłoby owe ubarwić, więc ten naszyjnik ewidentnie pojawił się tylko po to, aby dodać jej OP-ności. Również jakby się okazało, że nie dałoby się go zmodyfikować tak, aby stojące w pobliżu osoby też miały nadprzyrodzone zdolności to chyba trzeba byłoby Wszechświat ewakuować. Obecnie jest to tylko Deus Ex Machina, której główna bohaterka i tak nie wykorzystuje na co dzień.
· Zegarek dający zmiennokształtność – no ja się zaraz wkurwię, a dzisiaj w miarę dobry dzień mam. To ewidentnie powstało jedynie po to, aby wyciągnąć mego opkowego klona z psychiatryka. Jakby nie można go było później wykorzystywać chociażby po to, aby na przykład śledzić Tytanów czy w celu, znowu, urozmaicenia walk. Dodatkowo przydałoby się opisać pokrótce jak on kurła działał, to byłoby ciekawe. Ewidentnie widać, że dawna Ramoninth zapomniała o tymże zegarku, co nie pomaga.
· Pierścionek dający moce opkowego Brother Blood – no komentarze się po prostu kończą na to robienie z głównej kurwy Mary Sue. Serio nie mógłby tego pierścionka zgubić i na przykład któryś z Tytanów nie mógłby go znaleźć? To byłoby ciekawsze, bowiem główni bohaterowie mieliby utrudnione zadanie w pokonaniu swych wrogów. Dodatkowo, znowu, Claire nie używała za często swych nowych mocy, a mogłaby na przykład takiego mind control użyć do zabicia któregoś z Tytanów. W końcu mogłaby kazać mu lub jej się zabić i to byłoby znacznie ciekawsze.
· Bransoletka dająca nieśmiertelność – <Wściekle wzdycha.> Bowiem kurna nie dało się najwidoczniej wymyślić jakiegoś wiarygodnego powodu, dla którego Tristitia przetrwała apokalipsę Trygona. Nie mogłaby na przykład raz jej zgubić i odnalazłby ją chociażby któryś z Tytanów? To byłoby ciekawe, bowiem wtedy przed zlikwidowaniem wszystkich swych wrogów należałoby danemu szczęśliwcowi jeszcze bransoletkę zniszczyć. No a to trochę trudno zrobić jak ktoś się porusza, więc no. No a jeżeli już chciało się, aby Tri ją miała, to nie można by jej dać takiego typu nieśmiertelności jaki ma Grzegorz? To mogłoby znacznie ubarwić historię i może nie zawiewałoby nudą.
· Skrzydła Claire – ich w ogóle nie powinno być, bowiem ta pała ich nie potrzebowała. Wszakże potrafiła zamieniać się w niematerialnego orła, więc na ki chuj jej drugie wytłumaczenie tej samej mocy? Jeżeli już chciało się je jej dać, to powinno się wypierdolić Tristitii umiejętność zamieniania się w tego orła. To miałoby po prostu więcej sensu, a no i powinna ich używać częściej, aby nie było, że to kolejne dodawanie głównej piździe OP-ności.
· Działko laserowe Tri – czy ona kiedykolwiek z niego korzystała? Jakoś kurde nie pamiętam, więc można z czystym sumieniem stwierdzić, że nie. Kolejne dodawanie tej kurwicy OP-ności, jakby tego działka nie mógł dostać na przykład Gregory. Mógłby też te skrzydła dostać, bowiem chyba latać nie umiał, a przynajmniej z tego co pamiętam. Jeżeli już głównej bohaterce chciało się to działko dodawać, to powinna przynajmniej z niego korzystać częściej, a nie.
· Zbroja z tuby – no po prostu serio komentarze się kończą na to, jak bardzo niewykorzystane zostały przedmioty w tej historii. Skoro już dostała kolejną OP rzecz, to nie mogłaby tego używać częściej w trakcie walk? Ta zbroja właściwie tylko do walk pasowała, a mogłaby je jakoś urozmaicić. No ale nie, jak widać lepiej wprowadzić kolejny ciekawy koncept i z niego w ogóle nie korzystać, bardzo kurwa gratuluję.
· Urządzenia pokazujące prawdziwy świat – w sensie ten bez kolorów, zmysłów i tak dalej. Serio nie mam zielonego pojęcia po co to w ogóle zostało wprowadzone. Znaczy jasne, na sto procent dałoby się to jakoś ciekawie wykorzystać. To, że za bardzo nie mam pomysłu jak to nie oznacza, że nie mogłoby się czegoś wymyślić. Jednak pojawiło się to ot tak o, kompletnie z dupy i zostało wykorzystane jedynie raz. Po prostu bez sensu.
· Miecz Tristitii – jak pamiętamy ta karakanka dostała od mego opkowego sobowtóra miecz. Po pierwsze na chuj to do dzisiaj nie wiadomo, wszakże w świecie tegoż serialu istnieje mnóstwo lepszych sposobów na obronę. No ale skoro już chciało się jej dać tę oto broń, to powinna wykorzystywać ją częściej. No a tymczasem jest tak jak w wypadku podpunktu wyżej, czyli w ogóle nie zostało użyte. Kolejna rzecz bezsensownie wprowadzona, no nie ma chuja we wsi.
Nie zdziwię się, jeżeli jakieś przedmioty pominąłem. Ta historia to był niemiłosiernie nudny tasiemiec, więc nie da się spamiętać wszystkiego. Niemniej, jeżeli już chce się jakieś przedmioty wprowadzić do historii to powinno się ich potem używać więcej niż raz bądź dwa. Inaczej to po prostu nie ma sensu i jeszcze bardziej zniechęca czytelnika do czytania, bowiem widać, że autorka miała w dupie swoją historię. No a nie tak się powinno ją pisać, w końcu każdemu autorowi zależy na tym, aby ktokolwiek przeczytał jego dzieło.|
<W tym łopłopłopku wkurwiało mnie to co Ramoninth, Grzegorza i Slade'a oraz sposób wykorzystania narracji pierwszoosobowej i styl, w jakim ta historia została napisana. Zaczynając od narracji pierwszoosobowej, to ewidentnie nie tak powinno się ją prowadzić. Znaczy oczywiście i tak jest o niebo lepiej niż w najpierwsiejszych próbach dawnej Ramoninth w narrację pierwszoosobową. Niemniej, nadal jest to chała najwyższych lotów. Po pierwsze i najważniejsze, przemyśleń mej opkowej wersji jest o niebo za mało. Ewidentnie widać, że zostało napisane ich tylko tyle, aby zwykły szary czytelnik nie dojebał się, że narracja pierwszoosobowa, a przemyśleń głównej postaci nie ma. No nie tak się to powinno pisać, no. Przemyśleń głównej postaci powinno być od zajebania, w końcu na tym polega ten typ narracji. Jasne, nie należy przesadzać, bowiem akcja również się liczy, ale powinno ich być znacznie więcej niż tutaj. W końcu jak każdy wie ten typ narracji skupia się na głównym bohaterze, a jak inaczej niż poprzez jego czyny i przemyślenia mamy główną postać polubić? W ogóle to też dla tego FanFiKKKtion lepsza byłaby narracja trzecioosobowa. Dzięki temu można byłoby rozwinąć wątek Tytanów, pokazać życie opkowego Slade'a kiedy trafił do psychiatryka, gdy ma opkowa wersja zaginęła i tak dalej oraz przy okazji życie Brother Blood The Opko. Jasne, w narracji pierwszoosobowej na sto procent dałoby się to jakoś ugrać, ale niemniej trzecioosobowa byłaby łatwiejsza i może dzięki temu przebrnięcie przez tę telenowelę byłoby łatwiejsze. Powinno się na podstawie planu do swej historii dobrać odpowiedni typ narracji z tych dwóch, a właściwie trzech, ale umówmy się, do jakiej historii pasowałaby drugoosobowa? No właśnie, dlatego do wyboru jest właściwie jedynie pierwszoosobowa i trzecioosobowa. W końcu nie do każdego typu historii pasuje jedna bądź druga i tutaj mamy idealny przypadek wybrania nieodpowiedniego typu narracji.
Drugą kwestią jest styl, w jakim ta opowiastka dla ułomów została napisana. Mój Nadboże z rewolwerem, po prostu nie. Zaczynając od najbardziej rzucającej się w oczy kwestii, to interpunkcja jest tu na poziomie poniżej polskiej polityki. Przecinki ewidentnie są rzucane losowo, jakby po prostu nie można się było nad tym postarać. Wystarczy chociażby dane zdanie przeczytać na głos, nie trzeba w Internecie szukać twardych regułek i ich czytać sto lat. Wstawienie przecinków w odpowiednie miejsce nie jest trudne, a nawet jeżeli gdzieś się jebnie błąd, to wypadałoby to poprawić. W końcu historię po napisaniu należy przeczytać, aby wyłapać ewentualne błędy w pisowni, dziury fabularne, nierealistyczności i tak dalej, i tak dalej. Tutaj jednak tego nie zrobiono, przez co odechciewa się tego badziewia czytać. Tak poza tym, to sam styl nie wliczając interpunkcji też jest spierdolony do sześciennego sześcianu. Nie czepnę się oczywiście języka, bowiem nie trzeba pisać swej historii, szczególnie tego typu, nie wiadomo jak bardzo wyrafinowanie. Jednak jest tutaj trochę błędów ortograficznych, dużo niepotrzebnych szczegółów, brak czynności pomiędzy wypowiedziami postaci czy przez większość czasu zaczynanie dialogów od myślników, a nie półpauz. No po prostu masakra pod tym względem, a jak nawet w tej kwestii FanFiKKKtion leży to nie ma dla niego już nadziei. Nie dało się tego wszystkiego poprawić po napisaniu opowiadania do końca? Dzięki poprawieniu takich szczegółów byłoby widać, że dawna Ramoninth postarała się nad swoją historią, a nie pisała ją na odpierdol. Po prostu styl pisania to jedna z pierwszych rzeczy, jakie czytelnikowi rzucają się w oczy. Jeżeli to też leży to nikt normalny nie będzie tracił czasu na czytanie danego opowiadania i po prostu wyjdzie. No a jeżeli chce się przekonać czytelnika do swego, w tym wypadku, FanFiction to powinno się mu pokazać, że historia nie została napisana na szybko tylko po to aby była.>
*W tym turbo opku denerwowało mnie to co Ramoninth, Grzegorza, Slade'a i Tristitię oraz to jak zostały przedstawione relacje pomiędzy postaciami i ewidentny brak researchu. Zacznijmy jednak od relacji pomiędzy postaciami, bowiem mimo iż o tym będzie dłużej to aż świerzbi aby o tym napisać. No tak bardzo wyzute z relacji pomiędzy postaciami były chyba tylko pierwsze zanalizowane w historii tych dwóch części Samoanalizatorni opka. Najłatwiej będzie mi to wszystko pokazać w podpunktach, dlatego lecim:
· Relacja Tristitii z Slade'em – ↓co kurwa. Ich relacja właściwie nie istniała. Niby mieliśmy uwierzyć, że traktują się jak przyszywaną rodzinę, ale to nie działa. Przez całą historię ma się wrażenie, że ciągle są w relacji uczennica – nauczyciel, co nie pomaga. Tyczy się to wszystkich relacji, ale tu najbardziej: na serio nie mogli czasami pogadać o dupie Maryni czy generalnie spędzić ze sobą czas poza przekazywaniem głównej pale co ma zrobić? Jasne, taka relacja jaką próbowano nam sprzedać jest jak na turbo opka oryginalna, ale tutaj, ku zaskoczeniu nikogo, nie zadziałała.
· Relacja Tristitii z Brother Blood The Opko – no bardzo śmieszne, poza tym, że ja się nie śmieję. Niby miała być z nich taka para tysiąclecia, ale to tak nie działa, że lepiej działa od tego polska gospodarka. Ich relacja przyjacielska też nie działa. Powodem jest brak tego samego co powyżej plus czemu ta parówa spasiona zdradzała mego opkowego sobowtóra? Nie, nie wmówi się nam, że się nie kochali. Całowali się niejednokrotnie, a to nie pasuje do relacji przyjacielskiej tylko jest typowe dla par. Także jakbym to ja był na miejscu mego opkowego sobowtóra to po ogarnięciu tego bym wyjebał Tri z samolotu przelatującego przez jonosferę, aby rozjebała ten swój zdradziecki ryj o grunt. :3 Po prostu jeżeli chciało się, aby była z nich para, to powinno się nam to odpowiednio przedstawić, no.
· Relacja Tristitii z Davidem – nie mam obrazka opisującego to gówno. Niby mieli być parą, ale ewidentnie to nie zadziałało, bowiem ten wątek pojawił się w jednym rozdziale i zakończył ot tak w drugim. Powinniśmy widzieć ich rozwijającą się relację oraz to, że potem David się zmieniał w skurwysyna torturującego swoją partnerkę. Dzięki temu moglibyśmy przy okazji wczuć się w sytuację Tri oraz to, jak na nią wpływała zmiana Davida. Tak to mamy kolejną relację, która niby jest, ale tak naprawdę to nie ma.
· Relacja Tristitii z Gregorym – ↓spalić to zanim złoży jaja. Kolejna bezpłciowa relacja Attack Super Effective. Serio, w tym wypadku jeszcze lepiej dało się zauważyć, że związek został wciśnięty na siłę, aby nie było, że Claire od razu zakochała się w mym opkowym klonie. No a jak nie raz zostało wspomniane nie byłoby w tym nic złego, gdyby to odpowiednio napisać. Obecnie jednak relacja Tristitii z Sezorisem była pusta jak Morawiecki i generalnie powstała tylko po to, aby Gregory zginął na końcu, bo nie zgadzał się ze wszystkim, co Tri robiła. Jasne, niby raz gdzieś razem wyszli, ale to za mało do podbudowania relacji, no.
· Relacja Tristitii z Kornelem – no ja pierdolę, nie mam słów na tego pierdolca, który odjaniepawla się przed naszymi oczami. Powinno się na przykład, jeżeli już chciało się zostać przy narracji pierwszoosobowej, we flashbackach oraz w prologu pokazywać ich relację, aby można było ją odczuć przy przejściu do właściwego wątku. No i wiadomo, lepiej przedstawić motywacje Koeltera, bowiem obecnie to mamy jedynie rewrite wątku Raven z czwartego sezonu. No i przez brak przedstawienia ich relacji nie da się uwierzyć w dramat Tri, gdy wątek już zaczął się odkurwiać.
· Relacja Tristitii z Jamesem – tak, ona też by się przydała, chociażby po to, aby bardziej podbudować Jamesa, bowiem jak na razie jest tylko dlatego, bowiem fabuła go na jeden moment potrzebowała. Dzięki na przykład jakimś flashbackom lub gdyby Tri spotykała Jamesa czasami na mieście dałoby się pokazać, że jest pierdolnięty. Jak na razie po prostu ta jedna scena, w której się pojawił, nie działa.
· Relacja Tristitii z Tytanami – po prostu nie. Nienawidziła ich tak właściwie bez powodu, wszakże to ona zjebała ich znajomość. Nie miała większego powodu, aby naszą drużynę rozpierdalania złoczyńców nienawidzić, wszakże nie zrobili jej nic złego. Powinno się jakoś podbudować nienawiść głównej Mary Sue do Tytanów, na przykład mogliby jej zrobić coś niemiłego. Przypominam, że Tytani to też ludzie, więc mają swoje wady. Jak na razie przez brak tego ta relacja po prostu nie działa.
· Relacja Tristitii z duchami z Czarnobyla – tak, z nimi też powinna się nawiązać jakaś relacja. W końcu skoro miała z nimi styczność dzień w dzień, to powinni mimowolnie ze sobą gadać o wszystkim i o niczym i jakaś relacja powinna się między nimi zacząć nawiązywać. W końcu to też są postacie, a jak na razie zostali wykorzystani tylko po to, aby pchnąć do przodu jeden wątek wciśnięty z dupy. Nie tak się powinno tworzyć postacie, no.
Jestem przekonany, że pominąłem jeszcze jakieś relacje głównej parówy, ale nie sposób spamiętać wszystkiego. Wypisałem te najważniejsze i to starczy, aby pokazać jaka ta historia była płytka pod tym względem. Postacie w każdym typie opowiadania powinny mieć między sobą relacje, bowiem jak inaczej się z nimi identyfikować oraz zrozumieć różne wątki? To jest jedna z podstaw tworzenia bohaterów, powinno się nad tym bardziej postarać, a nie odpierdalać takie oło.
Drugą i znacznie krótszą kwestią do poruszenia jest brak researchu widoczny w niektórych momentach. Widać to było w trakcie wątku debaty Tristitii z psychiatrą oraz przy radosnym wbiciu z buta do czarnobylskiej elektrowni. Wiadomo, że nie ma człowieka, który znałby się absolutnie na wszystkim. Jednak mamy dwudziesty pierwszy wiek i Google pod ręką, więc wypadałoby się doedukować w tematach, o których się pisze, aby nie wychodziły takie niespójności i/lub cringe roku. Bowiem jak na razie w tych dwóch wątkach widać niespójności jak stąd do najbliższego kwazaru i, w przypadku elektrowni, brak opisów, bowiem dawna Ramoninth była leniwą bułą. No a zrobienie researchu, szczególnie w tych dwóch tematach, wieków nie zajmuje, a dodałoby realizmu temu turbo gównu. Dzięki temu przyciągnęłoby to czytelników, bowiem widzieliby, że dawna Ramoninth starała się nad swoją opowiastką. No i może krócej byśmy tę analizę pisali, a nie prawie jebane dwa lata, bowiem jak na razie taką nudą zawiewało.*
A teraz, jako bonus dla grzecznych dzieci, które dotrwały do tego momentu, analiza LeckerSweet. Mimo iż się z nią od długiego czasu już nie zadaję, to obiecałam dać wam jej analizę, więc obietnicy dotrzymuję. Prosz:
🌺{Opowiadanie to znam od lat bodajże trzech i kiedyś je czytałam z przyjemnością. Historia z punktu widzenia „tej złej" była dla mnie powiewem oryginalności, przygody Tristitii wydawały mi się ciekawe, a styl i sposób prowadzenia historii uważałam za dobry. I, na chwałę Chestera, nie wiem, czy to przez typowe dla tamtych czasów taplanie się w nierealistycznych opkach z Mary Sue w roli głównej i fanfikach z Miraculum, czy to wina zwykłego dojrzewania, ale jak ostatnio przeczytałam to ponownie... Cała bańka poziomu tego opowiadania jebła z mocą o ziemię niczym marzenia ludzi o normalnej Polsce, a ja co kilka rozdziałów musiałam sobie pochodzić po pokoju lub rozwiązać sudoku, by ochłonąć.
Problem tej historii nie tkwi w kwestiach rażących po oczach. Ortografia i interpunkcja stoją na niezłym poziomie (chociaż błędy się zdarzają, np. nagminne przecinki po „w pewnym/tym/występującym za dwadzieścia lat momencie", „2137 lat potem" itp.), główna bohaterka to nie szefowa gangu Krwawych Teletubisiów w Los Angeles czy innym Sydney, a Slade nie został zmieniony w potulnego misia... Przez jakiś czas. Tutaj tragiczne są kwestie, które wymagają więcej starań niż chodzenie na lekcje polskiego i czytanie niskojakościowych poradników, umiejętności, które nie czynią historii jedynie czytelną, a interesującą i przystępną dla potencjalnego czytelnika.
Najbardziej rzucającą się w oczy wadą jest wyjątkowa płytkość bohaterów. Większość postaci jest już pełnoletnia, a patrząc na ilość długich timeskipów (o tym też powiem), to wręcz stare dupy. Wiadomo, że nie muszą być śmiertelnie poważni, ale powinni chociaż wykazywać się jakimikolwiek oznakami dojrzałości, której im, niestety, brakuje. Mówię to oczywiście w delikatnych słowach, gdybym miała to określić po swojemu, powiedziałabym, że swoją głupotą irytują bardziej niż komary bzyczące mi nad uchem o pierwszej w nocy. Ta głupota przejawia się w tak wielu aspektach, że pozwolę sobie wymienić kilka z nich (będę się wypowiadać przeważnie w kontekście Tristitii, jako iż jest główną bohaterką i narratorką historii [i do tego najgorszą z szajki, niestety], ale wspomnienia o Sladzie i Sebastianie się najpewniej znajdą. Ostrzegam przed śladowymi ilościami plucia jadem i wyjątkowej niechęci przechodzącej w nienawiść):
— brak rozmów. Tri, Slade i Sebastian przeżyli razem wiele przygód, ale nie są stanie pogadać o czymś mniej głupim niż kosiarka za dwa tysiące (Bóg raczy wiedzieć, czego, bo opowiadanie mówi złotówki, logika: dolary). Większość ich poważnych rozmów ogranicza się do „tak, Claire, to moja wina", bo dlaczego nie, i tyle. Zero interakcji. Na czym zbudowali swoje relacje? W normalnym świecie ich stosunki pozostałyby na tym samym poziomie od początku do końca. Nawet jedna dyskusja na jakiś ciekawszy temat wykazałaby ich bliskość i zaufanie, ale tego nie dostaliśmy. Ale hej, przecież rozmawiali, prawda? Owszem. O rzeczach nieistotnych, o których mogliby mówić ludzie zupełnie sobie obcy, a nie wieloletni przyjaciele czy nawet przyszywana rodzina. Nawet nie mieli własnych opinii, tylko te, które dzielą z autorką, a to nie wiedzie w stronę dorosłych ludzi z wyrobionym spojrzeniem na świat. Przykład, jeden z mniej ważnych, ale zawsze: aerokineza. Czemu Tristitia nie wymyśliła żadnego argumentu, dzięki któremu mogłaby wdać się w dyskusję ze Slade'em? A wierzcie mi, jest ich dużo. A gdy Claire akurat nie miała racji w kłótni? Nikt nie mógł jej tego uświadomić, naprawdę? Bezmyślne wspieranie kogoś nie jest zdrowe, jest wręcz toksyczne. Tyle się wspominało o inteligencji postaci, ale jej nie było zbytnio widać w tych sytuacjach, istnieje bowiem coś takiego jak inteligencja emocjonalna. Jej braki objawiały się wielokrotnie, ale o tym w następnych punktach...
— brak empatii, egoizm. To nie wygląda na taką wielką sprawę, ale rzuca się w oczy, zwłaszcza przy Sebastianie, nomen omen pierwszym przykładzie, bo jestem na fragmencie z Sezorisem. Całuje się z typem dwa razy, fangirluje go jak niedorozwinięta, zachowuje się jak jego dziewczyna. I co? I dupa, bo zakochała się w innym, a miłość przecież nie wybiera. Jeszcze ją w pewnym momencie w głowę pocałował, a potem się spotkali. Czy tylko mi tu śmierdzi bawieniem się uczuciami? Tak, wiem, przyjaźń damsko-męska istnieje, ale Claire nie zachowywała się jak przyjaciółka, jej zachowanie tylko raniło Sebastiana, ale na to nie zwróciła uwagi. Już nie wspominając, że potem bezczelnie leciała na dwa fronty, i ona ma być wierna. A co do Sezorisa... Tak naprawdę nie wiemy, ile zastanawiał się nad zdradą. Taka decyzja musiała go wiele kosztować, w końcu kochał Tristitię. Jeszcze fakt, że długo czekał z odejściem, bo, o ile dobrze pamiętam, od jego propozycji do zdrady minęło kilka dobrych lat. Mimo tego Claire nawet nie spróbowała go zrozumieć. Gdyby była naprawdę inteligentna, to gdy pierwsze emocje (które, mimo mojego zdania o tym wątku, uważam za słuszne) opadłyby, mogłaby zacząć myśleć o tym, co go do tego skłoniło, a może nawet by mu wybaczyła. Niestety, skupiła się tylko na tym, że to ona ma najgorzej. Powtórzę moje słowa: bezmyślne wsparcie jest toksyczne. Oczywiście, trzeba wspierać bliskich, ale należy sobie stawiać granicę i nie krzywdzić siebie przez wzgląd na innych. Easier said than done, though.
— nieuczenie się na błędach, brak refleksji. Dajcie mi jeden moment, kiedy Claire, mówiąc kolokwialnie, usiadła na dupie i zaczęła myśleć, co zrobiła nie tak, że spotkało ją tyle „cierpienia". Jeden. O, nie znaleźliście? Jaka szkoda. Tristitia nad najgorszymi porażkami przechodziła bez szwanku i bez jednej myśli, że musiała popełnić błąd, by dana sytuacja się wydarzyła. Robiła ciągle te same głupoty, aby na koniec nie nauczyć się nic, a kiedy sobie przypominała, że coś się stało, to wyła, że musi tak cierpieć. Ktoś może się ze mną nie zgodzić, ale jeśli chce się nie cierpieć w życiu, trzeba samemu się o to postarać. Do Tristitii to najwyraźniej nie dociera, ponieważ jej autorefleksja pojawiała się w minimalnej ilości, „by żaden idiota się nie doczepił". Zamiast pustych zdań w stylu „taki los" mogłaby pomyśleć, co zmienić, by już więcej nie cierpieć. Tak samo Slade i Sebastian; jedyne, co robili, to komfortowanie Claire, a nie chcieli przeanalizować jej zachowania (a Slade swojego, bo dopiero po siedemdziesięciu rozdziałach jego OP uczennica przejęła miasto) i wyjaśnić, że powinna wyciągnąć jakiś wniosek.
— zrzucanie winy na innych. Pierwszy przykład z brzegu, Robin wybijający jej oko. Zacytuję ten fragment, bo na pierwszy rzut oka jego absurdalność tak widoczna nie jest:
W tym momencie, popełniłam mój największy błąd, a mianowicie odwróciłam się. Gdy to zrobiłam, zobaczyłam lecący w mym kierunku ten taki mały bumerang Robina. Parę sekund potem, trafił mnie w oko, wybijając je.
Przeanalizujmy to, zwracając szczególną uwagę na pogrubienia. Tristitia przyznała, że popełniła błąd, lecz co za ten błąd uznała? Odwrócenie się. Nie stanie przez kilka sekund jak debil i czekanie na to, aż bumerang wybije jej oko, tylko odwrócenie się. Na dodatek zapomina szybko o fakcie, że to jej wina, żeby zwyzywać Robina od najgorszych. Co? Gdyby to było tak, że celował w jej oko, a ona nie zdążyła tego uniknąć, to spoko, niech go oskarża, tak jednak nie było. Claire sama się odwróciła, doskonale widziała, że bumerang w nią leci, miała kilka cennych sekund, ale nie raczyła się ruszyć ani o milimetr, by uniknąć utraty oka. Na dodatek była w środku walki i przeszkodziła Robinowi we właściwym wycelowaniu, więc nie powinna się dziwić, że odniosła obrażenia. Mimo tego to była wina wyłącznie Robina, który nie chciał jej ranić, a tylko nie miał mocy, by zatrzymać bumerang, bo przecież nie miał prawa w ogóle w nią rzucać, wcale nie są wrogami, a nie, zaraz, powinien dać się jej nawalać jak worek treningowy. Przepraszam, ta kobieta działa mi na nerwy. ;_; To jak wpychanie ręki do piekarnika i płakanie, że boli. Aby przywołać jeszcze inną sytuację, pierwsza misja z Sezorisem. Sezoris sobie świetnie poradził, a Tristitia nie. Normalna kolej rzeczy, co nie? Najwidoczniej nie, bo Tri strzeliła focha jak pięciolatka, że jej nie poszła misja, i zaczęła jechać po Gregorym, że to przecież jego wina, popełnił tyle błędów. Co ciekawsze, nie miała nawet możliwości zobaczyć tych błędów, bo przez większość czasu byli rozdzieleni, w każdym razie tak wynika z tekstu. Do tego ich nie objaśniła. Wychodzi na to, że podkoloryzowała rzeczywistość, żeby wmówić sobie i (prawdopodobnie świętej pamięci) czytelnikowi oczywistą nieprawdę.
— atencyjne zeszmacenie. Tristitia była uzależniona od komplementów bardziej niż ja od BTS. Gdyby korzystała z Twittera, różnice poglądów tam by ją wpędziły do grobu i ani trochę nie przesadzam: jak raz Sebastian się z nią minimalnie nie zgodził, to krzyknęła, że nikt jej nie kocha. Nie mogła wybaczyć żadnemu z chłopaków od razu, tylko czekała, aż jej padną na kolana czy nie wiadomo na co, a potem jeszcze miała czelność powiedzieć coś, co mnie powaliło na kolana, ale o tym za chwilkę. Sezorisa uznała za śmiecia, bo ją zostawił, chociaż jej nie wyrządził krzywdy bezpośrednio, a o jego odejściu doskonale wiedziała od jego dołączenia. Nowej dziewczyny sobie pewnie nawet nie znalazł, bo wiecie, każdy lubi humanitarne rozwiązania! Nigdy nie powiedział, że jej nie kocha, a nawet chciał ją przeciągnąć na swoją stronę, Tristitia jednak nie raczyła tego nawet po latach zauważyć. Tak, będę obstawać przy teorii, że Sezoris kochał Tri, bo po pierwsze: nigdy nic nie wskazało na to, że było inaczej, po drugie: będąc nieczułym chamem nie chciałby dołączyć do dobrej strony, po trzecie: jego wątek został poprowadzony tak tragicznie, że próbuję szukać w nim pozytywów. Do tego Claire stosowała coś, czego — według mnie — zaakceptować się nie da, a mianowicie szantaż emocjonalny. Uciekła z domu, żeby „Slade zrozumiał swój błąd". Mimo świadomości, że to jego słaby punkt, z premedytacją to robi, nawet nie jest jej szkoda. To manipulacja, ona manipulowała własnym „ojcem", żeby potem się zapierać, że go kocha. Nie chciałabym stać na miejscu Slade'a, który musiał z tą niezrównoważoną kobietą żyć pod jednym dachem. Po prostu brak słów.
— skrzywiony kompas moralny. W tym nie byłoby nic aż tak złego, gdyby nie to, że Tristitia jest narratorką i wpycha czytelnikowi coś niezgodnego z prawdą. Fanfiction bazuje na serialu dla dzieci, a co za tym idzie, granicę między dobrem i złem zaznaczono dość wyraźnie (chociaż niektóre odcinki rzucają na to inne światło, co niezmiernie doceniam). Można by się sprzeczać, że przecież tego typu opowiadania powinny zmieniać serialowe realia i otwierać oczy na pewne kwestie, ale Claire ewidentnie zatyka uszy na myśl, że Slade jest po tej ciemnej stronie mocy. Przypominam, że to, co robił w serialu, dalej należy do kanonu. Zresztą, olać kanon, w samym opowiadaniu przecież torturował Tytanów, w piwnicy przechowywał magazyn trupów, proponował bardzo niehumanitarne rozwiązania problemów. Mam wymieniać dalej czy już nie trzeba? Gdyby nie to, że fandom się nie zgadza, zaczęłabym podejrzewać Claire o hurtowe zakupy perfum „Delusion", bo nie wierzę, że taki poziom ułudy można uzyskać naturalnie. Sebastian co prawda zachowywał się bardziej ogarnięcie, ale on też święty nie jest. Uparte mówienie, że obaj są tak naprawdę dobrzy, tylko to zależy od perspektywy, to zwykła głupota, zwłaszcza że Tristitia została określona jako osoba o dobrym sercu. Ona zdaje sobie sprawę z tego, czym Slade i Sebastian się zajmują i do czego dążą, i mimo ich sposobu traktowania Tri nie można ich nazwać dobrymi, podobnie zresztą jak samej Tri. Dyrektor Auschwitz też miał kochającą rodzinę, gwałciciele wracają do domów z żoną i dziećmi, oni też są dobrymi ludźmi? Oczywiście, przedstawienie morału, że świat składa się z odcieni szarości, mogłoby być ciekawym zabiegiem, ale do tego potrzeba jego odpowiedniego użycia — wybielanie na siłę do nich nie należy, a tylko to tutaj dostrzeżemy.
Do tego dochodzi też usprawiedliwianie wyboru strony tym, że „zło jest ciekawe" i „ktoś musi być zły". Jakby, co? Popatrzcie:
Dobro było monotonne. Zawsze robiło się to samo, czyli walczyło ze złem. Nigdy nic nowego. A zło było takie zróżnicowane. Jednego dnia się coś ukradło, drugiego coś zbudowało, a trzeciego kogoś zabiło, etc. Wiem, że to może zabrzmieć niemoralnie, ale bardziej przemawiało do mnie zło. I tak miałam już nudne życie.
Brawo, Claire, zdajesz sobie sprawę, że brak ci kręgosłupa moralnego, to nie wciskaj Nam kitu, że istnieje lepszy powód twojego dołączenia do Slade'a. Kto normalny łamałby prawo z nudów? Zresztą, nie musiała opowiadać się po żadnej ze stron, tylko olać to i żyć własnym życiem, ale fabuła nie zniosłaby tak oryginalnego rozwiązania.
— ten punkt trochę powtórzy poprzedni, ale uważam, że zasługuje na osobne wskazanie. Wiem, że nikt nie jest krystalicznie dobry, ale tylko ludzie kompletnie pozbawieni myślenia (lub chorzy) na zabicie człowieka reagują „CZY JA WŁAŚNIE ZABIŁAM JEDNEGO Z TYTANÓW?! OMG, OMG, OMG!!!". Chciałabym powiedzieć, że to nie cytat, ale niestety, to ta sama wypowiedź co do słowa. Postawmy sprawę w taki sposób: zginął człowiek. Człowiek, który miał całe życie przed sobą. Został zamieniony w kałużę plazmy na oczach własnych przyjaciół. Widzicie różnicę? Akt morderstwa został tak mocno spłycony, a wręcz przedstawiony w dobrym świetle (po tylu latach, tylu staraniach, „nie musisz dziękować", „o jednego idiotę/pokrakę mniej", „jesteś kochana"), że to nie powinno nawet zostać opublikowane. Gdyby to była postać epizodyczna, o której nie wiemy wiele — mogłoby to przejść, ponieważ nie znamy jej motywów, lecz losy Claire śledzimy od Bóg raczy wiedzieć ilu lat, jest ona postacią, której płytkie przemyślenia wyświetlały nam się przed twarzami. Tytani w jej życiu pełnili rolę marginalną, zjawiali się raz na ruski rok i przypominali bardziej natrętne muchy niż pełnoprawnych wrogów. Owszem, zniszczyli wiele planów naszego złego duetu, ale nie oszukujmy się, Tristitia po pięciu zdaniach to olewała ciepłym moczem. Wiadomo, Robin wybił jej oko, ale to tak naprawdę jedyny powód jej nienawiści do niego, a do innych nie miała go wcale, już nie mówiąc o fakcie, że to bardziej Tytani powinni chcieć ją spalić na stosie. Ta dziewczyna jest po prostu postrzeloną sadystką, która czerpie przyjemność z niszczenia innym życia.
— excuse me what the f-. Jak? Jakim cudem Tristitia, będąc niedojrzałą attention whore, jeszcze mogła być określana w samych pozytywnych słowach? Kwestią wspomnianą wcześniej, którą wypowiedziała, było to: „Słabi nigdy nie potrafią przebaczać. Przebaczenie jest cnotą silnych". Jedyny sensowny komentarz na to brzmi XD. Claire to naprawdę ostatnia osoba, jaką nazwałabym silną, patrząc na jej okaleczenia, próby samobójstwa i fakt, że przy samej tej sytuacji wymagała przeprosin za coś, co sama zepsuła. A mówienie, że jest mądra, inteligentna, zdolna? Ciekawe, gdzie, bo jej jedyną zdolnością jest męczenie innych ludzi swoją egzystencją, w której nie może się zdecydować, czy dzisiaj będzie sadystką stulecia, czy, tak wyjątkowo, wrażliwą dziewczynką, której BROŃ BOŻE nic nie wolno mówić, bo jeszcze się potnie. Wiecie, na początku nie zdałam sobie z tego sprawy, ale pachnie mi tutaj czymś w stylu osobowości narcystycznej. Psycholog ze mnie żaden, ale przekonanie o własnej nieomylności? Brak empatii? Pragnienie komplementów? Praktyczna niezdolność do samokrytyki? Niezdrowe relacje międzyludzkie? Nie zdziwiłabym się, gdyby na jej diagnozie to znalazło się zamiast depresji; może z czymś w stylu bipolara, ale nie wiem, bo timeskipy są zbyt wielkie, mogę to wnioskować tylko po scenach. To podbija poziom toksyczności historii, ponieważ jej relacje ze Slade'em, Sebastianem i Sezorisem są chore, są po prostu chore, a wciska nam się kit, że to coś dobrego i uważa za szczęśliwe zakończenie. Nie, po prostu nie. Slade też się tu nie popisał, ale to tylko takie wspomnienie. W serialu wzbudzał grozę samym staniem w miejscu i witaniem się, a jego manipulacja była subtelna, nie do wychwycenia na pierwszy raz. Tutaj? Rzuca zdaniem, Tytani zwracają na nie uwagę, brawo, najwyższy poziom manipulowania. Co prawda on nie wykazywał symptomów zaburzeń psychicznych, ale trochę czuć zawyżone ego.
To ostatnia kwestia, którą chciałam poruszyć, zatem podsumujmy. Claire Whittaker to kobieta infantylna, niedojrzała, głupia, niezrównoważona psychicznie i zwyczajnie okropna. Zakładając, że czytelnik miał ją polubić, zastanawiam się, jakim cudem ktoś w ogóle myślał o poczuciu choćby joktogramu sympatii do tak tragicznie stworzonej postaci (i, chcąc nie chcąc, sama byłam jednym z tych ktosiów). Aby uczynić ją znośną, należy wyrzucić jej obecny charakter do śmieci i wykreować na nowo albo udekorować wattpadowy opis milionem trigger warning. Obecna wersja nadaje się tylko do ostrzegania, czego nie robić z bohaterów. Co do Slade'a i Brother Blood, oni na szczęście tak fatalni nie są, ale też wypadałoby pomyśleć o ich poprawkach. W serialu nie byli tak mętni, mieli ciekawe charaktery, więc warto to przenieść do fanfiction.
Kolejną sprawą jest styl pisania i konstrukcja historii. We wstępie stwierdziłam, że szata opowiadania trzyma dobry poziom. Cóż, po tych kilku stronach tekstu dalej nie mogę temu zaprzeczyć. Błędy ortograficzne się nie zdarzały, literówki były okazyjne (np. brak spacji w ostatnim akapicie rozdziału), a interpunkcja, chociaż zawiera błędy, też nie utrudnia czytania. Autorka zadbała też o estetykę; akapity, zaznaczone notatki i dedykacje, cytaty, od pewnego momentu również poprawne myślniki (chociaż przez wiele rozdziałów dywizy i półpauzy były używane zamiennie. Najprawdopodobniej autokorekta Worda w przypadku tych drugich). To, co okrywa ta powłoka, już tak pięknie nie wygląda. Tutaj również podzielę swoje bóle i żale na punkty:
— zapis i forma dialogów. O zapisie słowo pojawiło się wyżej, ale rozszerzę tę kwestię. Przez znaczną część opowiadania zapis dialogów wyglądał tak:
- Kebab na cienkim. – Powiedział
Gdy poprawny (i przyjemniejszy dla oka w mojej skromnej opinii) sposób wygląda tak:
— Kebab na cienkim — powiedział.
W którymś rozdziale zaszła miła zmiana i zniknęły dywizy oraz wielka litera po myślniku, jednak kropki na końcu wypowiedzi pozostały. One (i wielkie litery) powinny pojawiać się wtedy, gdy komentarz do słów bohatera nie zaczyna się czasownikiem odnoszącym do niej, np.:
— Racja, nie znam go. — Westchnął.
— Nie uda ci się tego zdobyć! — Przywołała swoje moce i rzuciła się do walki.
— Jakie to jest głośne, jeju. — Muzyka lecąca z niepozornych, małych głośniczków przyprawiała ją o ból głowy.
Jest to taki drobny szczegół, ale zmienia on odbiór opowiadania, ponieważ po prostu wygląda ładnie i estetycznie.
Ale pozostał jeszcze większy problem. Będę tutaj używać wielu porównań i obszernych przykładów na poparcie swoich słów, ale chyba nie sprawi to nikomu kłopotu. Przeczytajcie sobie przykładowy dialog z analizowanej historii:
- Hej.
- No hej. Jak ty się w ogóle w rzeczywistości nazywasz? Chcę wiedzieć, z kim od teraz będę musiała współpracować. – Odpowiedziałam
- Gregory Turner. A ty?
- Claire Whittaker. W ogóle, to masz jakieś moce? – Zapytałam
No co? Nie zamierzałam współpracować z osobą, która nie miała jakiejkolwiek mocy czy zdolności wychodzącej poza ludzkie możliwości. Chwilę potem, odpowiedział:
- Widzę, że to jest dla ciebie najważniejsze. Ale, co do pytania, to tak, mam. Elektrokinezę, echokinezę, toksykinezę i audiokinezę. A ty?
- Nie jest to dla mnie najważniejsze, ale chciałabym wykonywać zadania Slade'a z osobą równą sobie. Co do pytania, to mam pirokinezę, umiejętność klonowania się, możliwość strzelania wiązkami dezintegrującymi, zdolność zamieniania się w wielkiego, niematerialnego orła, zdolność kontroli lodu, gyrokinezę, kwintesencję i umiejętność zamieniania się w kota, ale te cztery ostatnie, to tylko z takim jednym naszyjnikiem.
- Ciekawe moce. A skoro już o takowych gadamy, to jakieś?
- Bez tegoż naszyjnika, o którym wspominałam, to tylko nadludzką siłę, ale z naszyjnikiem ma umiejętność kontroli laserów, hypirnezę, kriokinezę i, również, toksykinezę.
- Nieźle. Tak w ogóle, to co na co dzień robisz?
- Wykonuję zadania Slade'a, które polegają na kradzieżach czy różnych innych ciekawych rzeczach i zajmuję się swoim hobby, gdy akurat mam wolne.
- A jakie są twoje hobby?
- Czytanie książek, pisanie opowiadań, słuchanie muzyki, jazda na rowerze, pływanie, jazda na rolkach, granie w gry komputerowe i rysowanie. A twoje?
- Gra na gitarze elektrycznej, słuchanie muzyki, programowanie, czytanie komiksów, oglądanie filmów, filozofo-
Jednak nie dokończył, gdyż po chwili, oboje usłyszeliśmy kroki dochodzące z korytarza. Gdy spojrzeliśmy w kierunku drzwi, ujrzeliśmy Slade'a, który widząc, że byliśmy w jednym pokoju, rzekł:
- Cieszę się, że was tu razem zastałem, to nie muszę iść dalej w głąb bazy. W każdym razie, za dziesięć minut widzę was w głównym pomieszczeniu.
- Tak jest! – Odkrzyknęliśmy razem.
Po tej odpowiedzi, Slade odszedł, a my kontynuowaliśmy rozmowę o nas.
Czy nie uważacie, że ten dialog jest suchy? Obie postacie mają dokładnie ten sam styl mówienia, powtarzają frazy (co do pytania, w ogóle, słowa z wyższej półki). Gdyby zmienić wypowiedzi Sezorisa albo Tristitii, rozmowa mogłaby nabrać jakiejś wartości. Na świecie istnieje mnóstwo nawyków językowych, upodobanych słów czy choćby gwar i dialektów, którymi mogliby się posługiwać. Oczywiście, to ostatnie byłoby wyzwaniem ze względu na zmianę języka, ponieważ oryginalnie akcja działa się w USA (choć nie przeszkadzało to Tristitii w płaceniu złotówkami czy używaniu skali Celsjusza, chociaż poznałaby ją później niż rodzimą skalę Fahrenheita), ale gdyby postawiło się na porządny research w zakresie językoznawstwa, osiągnięty efekt z pewnością by imponował.
A co z wyliczankami? Zauważcie, że oboje wymienili swoje nadprzyrodzone moce i hobby co do słowa. Ani razu się nie zawahali, nie odjęli czegoś, nie podali w inny sposób. Sezoris mógł nie znać tej terminologii, której używa Tristitia, i opisać swoje moce jak zwykli ludzie: „umiem kontrolować prąd, trucizny i dźwięk (funfact: według Superpowers Wiki, gdzie sprawdziłam te moce, audio- i echokineza to to samo)". Tristitia za to objaśniłaby mu, jak profesjonalnie się to nazywa, i mamy rozmowę, która ubarwiłaby dialog. A co do hobby, kto normalny wymienia wszystko, co lubi robić, bez zająknięcia? Zazwyczaj pojawiłyby się „w sumie to lubię też..." „najbardziej to..." „...też, ale rzadko". Bohaterowie i tak nie wysławiają się jak normalni ludzie, ich wypowiedziom brakuje masy zająknięć i różnych samogłosek. Nie oznacza to jednak, że powinno się spłaszczać je jeszcze bardziej i ograniczać ich aparat mowy do robotycznego mielenia tego, co chcemy.
Do tego dostrzegłam też brak ruchu i opisów pomiędzy kwestiami. Nie uwierzę, że żadne z nich nie zrobiło nic podczas tej nudnej rozmowy. Mogli chociaż gdzieś usiąść, zacząć czymś się bawić albo, nie wiem, uśmiechnąć się. Jako iż to opowiadanie z perspektywy Claire, mogłaby obserwować mowę ciała Gregory'ego, komentować ją i wyrabiać sobie opinię. Takie wstawki albo opisy tego, co działo się w otoczeniu, ożywiłyby scenę i nadały jej realizmu. Zarówno z perspektywy czytelnika, jak i postaci stałoby się to bardziej naturalne. Oczywiście, nieprzeginanie w drugą stronę też jest wskazane, bo kto by czytał monolog, w którym co zdanie pojawia się wtrącenie o tym, że bohater poruszył się o pół milimetra, ale przeczytajcie tę wypowiedź (mojego autorstwa, fragment próby napisania wątku Sezorisa od nowa):
— Jest w niego wpatrzona jak w obrazek. — Chciał siebie skarcić za to, jak małe dziecko. Przecież rozmawiał z wrogami, nie powinien im mówić takich rzeczy. Mimo tego mały diabełek na jego ramieniu nieprzerwanie, uporczywie szeptał, że dobrze zrobił. A sam Lucyfer był upadłym aniołem. — Jak fanatyczka. Zmusiłbym ją do wyboru między nim a mną. Domyślcie się decyzji. — Zacisnął powieki, zakrywając szkliste oczy. — Jest taka wrażliwa... Mogę ją stracić.
I porównajcie do którejkolwiek z tych wyżej. Nie próbuję tutaj przeceniać moich pisarskich umiejętności, ale wydaje mi się, że dzieli je co najmniej przepaść. Jeśli komuś nie odpowiada fakt, że zacytowałam fragment bardziej wypełniony emocjami, proszę bardzo, get emotional:
- Ale...Ale...Ja nie mogę...Ja go tak kochałam... - Odparłam, zapłakanym głosem.[...] - Niby wiem, ale...Nie mogę przestać go kochać.
Wypowiedź krótka, bo poza takimi bohaterowie to głazy i nie odczuwają emocji. Powodzenia.
— ekspozycja i foreshadowing, czyli zabiegi, które niesamowicie kłują mnie w oczy. Jeśli ktoś nie zna tych pojęć, już spieszę z wyjaśnieniem. Ekspozycja to zabieg opisywania czegoś, co można pokazać w jakiejś scenie, a foreshadowing, czego można domyślić się z nazwy, to zapowiadanie czegoś, choć w pisaniu bliżej mu do sugerowania, że dane coś się zdarzy. Same w sobie złe nie są (czasem lubię użyć ekspozycji, żeby zaszaleć z opisami, nadaje się do tego idealnie), ale w nadmiarze i wykorzystane nieumiejętnie drażnią przy czytaniu. Nie czujecie się przy nich jak idioci? Potraficie domyślić się, że coś ma szansę się pojawić, ale to dodatkowo MUSI zostać podkreślone przez autora tyle razy, że wyplujecie to w połowie. Wiecie, że coś istnieje, ale nie dostaliście powodu, dlaczego to istnieje. Macie zaufać autorowi, bo tak. Aby nie wyjść na gołosłowną, podam przykład, tutaj na foreshadowing: Sezoris (jeju, jego wątku uczepiłam się mocno, ale co poradzę, że miał potencjał). Ledwo rozdział po jego pojawieniu się Tristitia mówi, a raczej krzyczy, że chciałaby, aby ich zdradził. Parę rozdziałów później mówi o tym Sebastian. Czy to nie oczywiste, że wątek zdrady pojawi się później? A nie, zaraz. To tutaj to pikuś, na początku rozdziału czterdziestego nasza ukochana narratorka wprost zaspoilerowała to:
Bowiem śnił mnie się, dla mnie, koszmar. Nie mogę wam go teraz opisać, bo nie chcę wam, że tak powiem, zaspoilerować przyszłości, ale mogę powiedzieć w wielkim skrócie, że śniło mnie się to, że Sezoris nas zdradził.
Och, jaka dobra z ciebie dusza. Okazałaś tyle miłosierdzia, że nie skopiowałaś fragmentu z rozdziału z właściwą zdradą. Nasze ziemskie, grzeszne dusze nie uniknęły jednak kary za swe winy i zasłużyły na ten skrót wydarzeń, który zniszczył ciekawość czytania dalszej części.
Co do ekspozycji przykładów jest tyle, że wystarczy sobie otworzyć losowy rozdział i przeczytać więcej niż trzy zdania, ale jako iż argument bez pokrycia to nie argument, to, z pomocą generatora liczb losowych, wybrałam jeden rozdział — trzydziesty ósmy. Pierwszy akapit:
Z Sezorisem zaś, dobrze się dogadywałam i w sumie zaczynał być moim drugim przyjacielem. Ogólnie, co do Gregory'ego, to bardzo często pomagał mi i spędzał ze mną dużo czasu, czyli właściwie tą większość, której nie spędzałam z Sebastianem, co było miłe.
Poziom ułudy, z jaką powtarzam sobie, że wątek Sezorisa jeszcze nie osiągnął dna, niedługo wyleci poza nasz Wszechświat. Te dwa zdania kwitują cały rozwój relacji Claire i Gregory'ego od ich pogodzenia się do wyznania miłości. Jak mamy uwierzyć, że faktycznie coś ich łączy? Przecież śledzimy losy tej miernoty od wielu rozdziałów, wstawienie paru scen z jakimiś oznakami zauroczenia Sezorisa albo zwykłym zacieśnianiem więzi nie zaszkodziłoby, a wręcz pomogło w utrzymaniu zainteresowania czytelnika. Oczywiście, to by wydłużyło to niemiłosiernie ciągnące się opko, ale dałoby się wywalić niepotrzebne rozdziały, których jest d u ż o, na rzecz tych potrzebniejszych i trzy czwarte historii przestałyby pełnić rolę zapychacza i streszczenia scen poza kadrem, a na tym każdy by skorzystał. Ekspozycją nie powinno się załatwiać tak ważnych dla fabuły kwestii.
— średnio wykonany rewrite wątku Terry? XD Początek opowiadania to garści historii Terry z łyżeczkami własnych pomysłów. Część z jej zdradą ma nawet skopiowane wypowiedzi. Po co powtarzać coś, co już się pojawiło? Chociaż pal samo kopiowanie. Dlaczego zostały skopiowane akurat te fragmenty, które grzebią Terrę jako postać? Jeśli ktoś nie rozumie, o co mi chodzi: do dwuodcinkowca Aftershock Terra, mimo że podejmowała głupie decyzje i popełniała błędy, dalej chciała być dobra i wyrażała skruchę, na dodatek miała pewne powody. Można ją lubić, można jej nie lubić, ale nie była jednoznacznie zła, powiedziałabym, że wielowymiarowa. W Aftershock za to twórcy pociągnęli za dużo oranżadki w proszku i zrobili z niej bezlitosnego potwora, który nie zasługuje na nic dobrego (naprawdę, ciężko czuć do niej sympatię, gdy bierze się te odcinki pod uwagę). Zgadnijcie, którą wersję przyjęła Tristitia. :) Przez większość czasu nawet nie pojawiało się poczucie winy, które, gdyby naprawdę nie chciała ich ranić, powinno ją męczyć nawet pod prysznicem, na Syberii i w grobie, a przede wszystkim — przed czytelnikiem. A ta scena z „nie masz przyjaciół"? Praktycznie przepisana co do słowa z tym, że ta Terry wywołała jakiekolwiek emocje. Potem za to mamy bezsensowną nienawiść Tri do Tytanów, również żywcem wyrwaną z serialu. Nie miała nawet logicznej podstawy, patrząc na jej wyjebanie, ale wiadomo, plot convenience!
— suchy, stylistyczny miszmasz. Gdyby kazano mi określić, jakim stylem zostało napisane opowiadanie, wskazałabym na naciągany styl potoczny, ale wyjątkowo naciągany. Znajdziemy tutaj bowiem i wulgaryzmy czy kolokwializmy, i słowa przedawnione, jak „takowy", czy nieprzystosowane do nieformalnego języka wyrazy, jak imiesłowy przysłówkowe uprzednie w wypowiedziach (zdaję sobie sprawę, że to normalna część mowy, ale nie pasuje ona do mowy codziennej. Prędzej usłyszy się przekleństwa na „k" jako przecinki). Stylu literackiego za to niewiele, brakuje choćby środków stylistycznych albo zabiegów przyspieszających/spowalniających akcję, które w opowiadaniu pełnym akcji powinny być wręcz wymagane. Do tego nie kreuje się tutaj żadnego obrazu, nie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika, ponieważ styl pisania, ten nijako-potoczny, w ogóle się nie zmienia, pozostaje jednakowo szary i nieemocjonalny. Zróbmy eksperyment. Przeczytajcie te dwa opisy:
1. Otóż, gdy wystrzeliłam wiązkami ognia w podłogę, tworząc wielką chmurę pyłu i zaczęłam uciekać z pendrive, usłyszałam za sobą świst. W tym momencie, popełniłam mój największy błąd, a mianowicie odwróciłam się. Gdy to zrobiłam, zobaczyłam lecący w mym kierunku ten taki mały bumerang Robina. Parę sekund potem, trafił mnie w oko, wybijając je. W ułamku sekundy, przestałam widzieć na jedno oko. Z bólu, upadłam na ziemię, zasłaniając zniszczony narząd wzroku. Teraz, łzy bólu zmieszały się z krwią płynącą z oczodołu.
2. Moim oczom ukazał się duży pokój. Ale jaki pokój! Ściany były koloru ciemnoczerwonego. Naprzeciwko nas dało się dostrzec długą i trochę szeroką szybę, przez którą widać było okolicę bazy. Po prawej stronie drzwi stał drewniany wieszak, a po lewej kosz na śmieci. Na prawej ścianie, a dokładniej w nieco wysuniętym miejscu, były jakieś białe drzwi. Pod lewą ścianą, stało łóżko na antresoli. Pod nim, dało się dostrzec czarną sofę. Obok łóżka stała metalowa szafka. Niedaleko okna, stały dwie szafki z upchanymi po brzegi półkami na książki. Na szczycie jednej z nich stała wieża do odtwarzania muzyki, na której leżały płyty. Niedaleko nich, stał taki fotel przyczepiony do drążka. Owy fotel dało się obracać. Pod prawą ścianą stało biurko z wieloma rzeczami. Niedaleko biurka były kolejne białe drzwi.
Pomyślelibyście, że jeden z tych fragmentów to istotny zwrot w życiu naszej kochanej bohaterki? Szkoda, że w żaden sposób nie zostało to zaakcentowane, ponieważ jest zapisane tak samo nudnym stylem jak wszystko, czy to scena samobójstwa, czy obiadu u babci. Nie da się wciągnąć w wydarzenia, ponieważ bez względu na ich dynamikę są opisywane jak wiadomości dnia na kanale informacyjnym, emocji brakuje w każdej formie, zarówno szybkich decyzji, jak i długich przemyśleń, ale! za to mamy rozwleczone opisy rzeczy nieistotnych. Pierwszy przykładzik z brzegu, fragment numer dwa. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto go przescrollował. Chociaż nie, drugi, najpierw ja. Kogo obchodzi tak dokładny opis pokoju? Może już wpycha się tutaj moja preferencja, ale uważam, że opowiadanie poradziłoby sobie bez informacji, gdzie stał wieszak albo w którym miejscu znajdowały się drzwi, zwłaszcza że to później nie okazało się takie ważne. Naprawdę, lepiej by wyglądało, gdyby wymienić najważniejsze elementy pokoju, spróbuję sama:
Pierwsze, co mnie zdziwiło, to wielkość pokoju. Nie spodziewałam się, że dostałabym takie przestronne miejsce, a na dodatek olbrzymie okno z przodu tylko potęgowało moje wrażenie. Zostało ono umeblowane w bardzo nowoczesnym, minimalistycznym stylu, w czerniach i czerwieniach. Na licznych półkach zauważyłam mnóstwo płyt i książek, a w niektórych okładkach poznawałam nawet swoje ulubione pozycje. Wszystko wyglądało bardzo schludnie i czysto, a zarazem przytulnie. Slade musiał mnie naprawdę dobrze znać, skoro wiedział, jak powinien wyglądać mój idealny pokój.
Cóż, widzę tu pole do poprawy, ponieważ opisy miejsc stanowią dla mnie spore wyzwanie, ale nie jest źle. Daję tutaj pole dla domysłów i każdy wyobrazi sobie coś innego. Do tego nie zanudzam czytelnika. Ale, rzecz jasna, poszłam tutaj łatwiejszą drogą, pasującą do charakteru opowiadania. Szczegóły nie są złe, wręcz przeciwnie, bardzo się przydają, ale warto zaznaczyć — te znaczące albo w fabule, albo w atmosferze. Istnieją przecież opowiadania z długimi opisami, które nie naprzykrzają się swoją objętością, bo one zostały umiejętnie napisane, tak, aby zainteresować człowieka. Dlatego najlepiej po prostu usiąść nad stylistyką pracy, dopasować ją do konkretnego obrazu w taki sposób, aby oddawała klimat opisywanych momentów, ale i stanowiła spójną, przyjemną w czytaniu całość.
— liniowość fabuły. Nie zauważyliście tego? „Z kim się zadajesz, takim się stajesz" przypomina zbiór nowel połączonych w jedną, dłużącą się historię, z niektórymi kwestiami rozwleczonymi na dłużej niż skromne pięć rozdziałów. Jest wyjątkowo linearna, a jej fragmenty są jednowątkowe. Gdyby ścisnąć kilka akcji w całość, mogłoby to wywołać więcej emocji i bardziej wciągać. Można połączyć wątek Tri-morderczyni z pandemią, gdzie w ukryciu przed Sladem wymyka się wykonywać swoje zlecenia, a potem bezobjawowo przeniosłaby swoją chorobę na niego i przez to by się dowiedział o jej pracy (rzecz jasna najpierw przebudowujemy chorobę, ponieważ jest stuprocentowo śmiertelna, trzeba by było to uzasadnić). Mogłaby z tego wyniknąć dłuższa akcja, przez którą Claire odeszłaby od Slade'a. Wątek z Davidem mógłby nałożyć się na przyjście Koeltera, dzięki czemu osłabiona psychicznie Tristitia mogłaby nie wytrzymać nacisku ojca i dać mu się przejąć, a Slade, niezdolny do samodzielnego pokonania tak potężnej istoty i przerażony stanem Tri, zawarłby sojusz z Tytanami czy nawet Davidem. Gdyby pociągnąć to jeszcze dalej, mogliby odnaleźć Sezorisa i skorzystać z jego mocy, dzięki temu Slade zauważyłby jego potencjał i przeciągnąłby go na swoją stronę. Takie wydarzenia z pewnością wciągałyby bardziej, ponieważ więcej się dzieje, zakończenie nie jest takie oczywiste i chociaż brzmi to trochę jak rewrite wątku Raven, to zadziałałoby lepiej.
— agresywna (?) jednowymiarowość. Sezoris zmienił strony? Jest zły, zdradził, nie kochał. Robin wybił mi oko? A to gnój jebany, należy go zajebać (przepraszam za słownictwo, ale taki styl opowiadania). Slade dał mi fajne gadżety? Jest idealny! Z pewnością zauważyliście, że wspomniałam o tym, że sytuacja oczami innych postaci mogła wyglądać zupełnie inaczej niż oczami Tristitii. Coś, co wygląda neutralnie z perspektywy osoby trzeciej, Claire może pokolorować na czarno i okrasić wiązanką przekleństw (Claire za dużo przeklina. Naprawdę. Rzucanie mięsem to norma i w narracji, i w dialogach, to, jak ambitnie wyzywa niektóre postacie, och! złoto i diamenty, nie powiecie, że „przechuj chuj nad najchujowsze chuje" to niekulturalne czy nieodpowiednie określenie :)). To mogłoby pójść w sekcję o charakterze, ale tutaj pojawia się też problem narracji, która — jako iż jest jednoosobowa i z perspektywy postaci wybitnie głupiej — nie pokazuje nic w wielu wymiarach, jest do bólu wręcz stronnicza. Gdyby zmienić narrację na trzecioosobową, można by zaprezentować historię z wielu stron, może na czas timeskipów u Tristitii się przełączyć na stronę Tytanów i przedstawić myślenie tych złych, wstawić perspektywy Davida i Sezorisa (milion razy na tak). Nowe punkty widzenia urozmaiciłyby to nudne opowiadanie, wzbogaciłyby je o głębię, której tutaj mocno brakuje.
— brak ewolucji. Wspominałam o tym wcześniej, ale tutaj... Po prostu nic się nie zmienia. Tytani poza kadrem się hibernują, Tristitia nie dojrzewa, Slade nie zmienia metod przejmowania miasta. Mimo że pojawia się wiele przygód, wszystko zostaje takie samo od początku do końca. Minęło tyle lat. Claire powinna zacząć myśleć o bardziej dorosłych rzeczach, mogłaby na przykład zastanawiać się nad założeniem rodziny. Można by wprowadzić wątek rodziny Slade'a, bowiem przypomniałby sobie, że Tristitia jest tylko uczennicą, a on sam ma dwójkę rodzonych dzieciaków. Tytani mogliby się rozwijać, Robin zostałby Nightwingiem, skumaliby się ze znajomymi z Tytanów Wschodu albo Doom Patrol, wprowadziliby nowego członka, jak Jinx, Sharon czy Sezoris (trzy razy na tak, przechodzisz dalej, pomyśle). Jump City mogłoby w końcu popaść w ruinę w konsekwencji wielokrotnego niszczenia go przez nasz osom duet, a Slade i Tri przenieśliby się do innego miasta. Mogliby się pojawić jacyś nowi wrogowie, przeciwko którym musieliby walczyć. Mogliby. Ale zamiast tego siedzą przez bite siedemdziesiąt rozdziałów w jednym miejscu, którego nie są w stanie zniszczyć.
— timeskipy. Cała sekcja o dojrzałości Tristitii mogłaby nadawać się do kosza ze względu na prosty szczegół: sceny, w których ją poznawaliśmy, to tylko odłamki całej historii. Charakter Claire został nam pokazany we fragmentach, które dzielą lata, a jak wiadomo — przez lata mnóstwo się dzieje. Najprostszy przykład, popatrz na siebie. Ja sprzed roku różniła się wiele ode mnie dzisiaj. U Tri z ekipą też wiele mogło się zadziać, ale z jakiegoś powodu to zostało przemilczane i mamy po prostu krótkie epizody. Poza kadrem mogło się stać wszystko; praca nad sobą Tri, rozmowy, akty dobroci, spotkania, rozstania... Między tym nie zostały nakreślone żadne zmiany (chociaż głowy nie dam, chyba gdzieś się wzmianka pojawiła), więc równie dobrze możemy czytać zbiór one-shotów, wyszłoby na jedno. Ale to nie najważniejsze. Przez tyle lat oni powinni się zestarzeć i zgnić jak rodzynki trzy metry pod ziemią! O ile wiem, Slade nie był najmłodszy w serialu, a chociaż Claire zaczynała jako nastolatka, po tylu przerwach powinna już sobie wpełznąć do grobu (i z niego nie wychodzić), a przynajmniej pomarszczyć się jak suszona żurawina. Rozumiem, zachowanie realistycznych odstępów czasu, ale nie w taki sposób! Jeśli fabuła wymaga zbyt wielu kilkuletnich przerw, fabuła wymaga remontu, ponieważ to głupota, żeby opowiadanie rozwlekać na czterdzieści lat i próbować to opisać w trzystu stronach.
Pisanie jest sztuką, a sztuka ma wywoływać emocje; tutaj niestety tych emocji nie ma. Styl przez dwa lata (!) nie zmienił się prawie wcale, był jednakowo monotonny od początku do końca. Nie doszukacie się tutaj budowania napięcia, poetyckich opisów czy dynamicznych scen, ponieważ one nie istnieją. Fabuła natomiast jest skonstruowana w taki sposób, żeby jeszcze uwydatnić braki, wydarzenia nie mogłyby bardziej nudzić. Wiem, że nie każdy ma duszę humanisty, nie wymyśli dwunastoletniej wojny i nie będzie rzucał poetyckimi porównaniami co drugą literę, ale nie oznacza to, że nie można pisać ciekawiej i z pomysłem. Charakter pisania należy tutaj przebudować od A do Z.
Tak na zakończenie wspomnę jeszcze o nazwach rozdziałów. Nie są najgorsze, to prawda. Ale nie są też najlepsze. Choćby „Wspólny napad na terminal towarowy", „Nowy" czy „Depresja". Od razu po przeczytaniu wiadomo, co się stanie w rozdziale — wspólny napad na terminal towarowy, nowy uczeń Slade'a i depresja. Tytuły rozdziałów nie powinny spoilerować wydarzeń, a jedynie służyć za wskazówkę, co całkiem przyzwoicie robi tytuł „Śmierć jest niepojęta?". W rozdziale pojawia się wiele nawiązań do śmierci (porównanie w świecie bez zmysłów, wyznanie w osłodkiJezujaktragicznym dialogu, utrata bransoletki z nieśmiertelnością oraz końcowa akcja, gdzie Tri prawdopodobnie umiera) i chociaż nie wiem, dlaczego akurat „niepojęta", to uważam, że ten tytuł dobrze robi robotę. Byłoby miło, gdyby w innych rozdziałach też tak było. Dobrym pomysłem byłoby też używanie cytatów postaci, ale postacie wyrażają się zbyt płytko. Ale cóż, to tylko taka krótka dygresja.
I tym sposobem dotarliśmy do końca tego niemiłosiernie długiego elaboratu (więc proszę się obudzić, moi drodzy, bo teraz, dla odmiany, będzie się coś działo)! Oczywiście, nie wypowiedziałam się o wszystkim, bo gdybym miała, to zajęłoby mi to jeszcze kilka razy więcej stron. Myślę jednak, że tyle wystarczy, aby przekonać Was, dlaczego to opowiadanie należy omijać szerokim łukiem. Chociaż wygląda na jedno z lepszych na polskim Wattpadzie, to kreacja postaci, konstrukcja fabuły i stylistyka czynią to opko niemożliwym do przeczytania bez paru przekleństw rzuconych w przestrzeń. Poprawność to nie wszystko, aby stworzyć dobrą historię, należy poświęcić czas, chęci do pisania i sporo researchu i przede wszystkim! nie tworzyć takiej postaci jak Claire, bo inaczej mój gniew to najłagodniejsze, co Was za to spotka.
A jeśli ktoś doszedł do końca, to czasem wstawię na profil coś ciekawego, możecie zostawić obsa czy coś, strimujcie BE (chciałam sprawdzić, czy takie pisanie na serio coś daje, bo Julki z Twittera tym sobie chyba samoocenę podbijają, ale nic się nie dzieje. Jeśli mogę wyrazić swoją opinię, to Dark & Wild lepsze, marsz słuchać Dark & Wild.) i wierzcie mi na słowo, że normalnie nie jestem taka poważna. Jestem pokrzywionym, uzależnionym od muzyki memiarzem, a nie ogarniętym analizatorem.
O ja jebie, nareszcie koniec.}🌺
Wspólnie: Ten FanFiKKKtion to była droga przez mękę, nie dziwne, że analizowaliśmy go aż tyle czasu. Aby nie był taką chałowatą chałą ciężką do przeczytania i zanalizowania powinno się go porządnie zaplanować i napisać od nowa!
______________________________________________
Wkrótce: „Tu to nawet toksykologia nie pomoże, czyli stara analiza mej ocenialni blogów."
~*Dżezis kurwa ja pierdolę, nie podejrzewałam, że dożyłabym dnia, kiedy będę mogła z tytułu Wordowskiej wersji tej analizy usunąć dopisek „[Unendlich]" i wyjebać ją z folderu z rzeczami tymczasowymi. ;"-)*~
~Serio, to jest najdłuższa analiza jaką kiedykolwiek pisaliśmy, ale nie dziwne. Ta historia była taka nudna, że aż nie mogę się nacieszyć z tego, że mamy od niej spokój już na zawsze.~
|Well, nie do końca na zawsze. Jest jeszcze jej wersja przerobiona na dramat.|
~*Nie psuj takiej pięknej chwili, co? =___=*~
|Hehe ;"""DDD|
<Anyway, myślałam, że w kolejnej regularnej analizie będzie analizowanie twoich starych filmików.>
~*Zmieniłam po prostu zdanie. Jasne, analiza filmików też kiedyś będzie, ale chciałabym rozprawić się z tą toksyczną analizą.*~
*Spal Fortecę Red.*
~*Nie ma po co, w końcu i tak jest już od dawna porzucona.*~
*:<*
~*No bez komentarza po prostu. XD*~
*;"""DDD*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top