Dopisane historyjki z pierwszej części Samoanalizatorni.
Jako kolejną fillerową rzecz uznałam, że wrzucę wam wszystkie dopisane historyjki z pierwszej części Samoanalizatorni. To by się kiedyś pojawiło, ale nie mam na dzisiaj nic gotowego, bowiem myślałam, że jutro minie miesiąc od ostatniej aktualizacji, a tu dupa, minął wczoraj. W każdym razie, wypisałam je wszystkie, więc będziecie mieli dużo do czytania. W każdym razie, indżoj.
______________________________________________
1. – O to Ty? Co znów chcesz? – spytał Patryk.
– Zabić cię!!! - odpowiedział Mateusz, po czym wyjął nóż i zasztyletował Patryka.
2. – I jak Wam idzie?
– Chujowo. A tobie? – odpowiedział Mateusz.
– Przecież ja siedzę na dupie zamiast zająć się ratowaniem świata, deklu. – odparł Michał.
3. – Nareszcie się obudziłeś...
"Jaka szkoda." – Pomyślał
4. – Dobra. Druga kula jest. Masz tą pierwszą? – spytał Patryk.
– Nie - Odpowiedział Mateusz, po czym wyjął nóż i zabił Patryka.
5. Po wyciągnięciu, oboje zrobili to, co przeczytali parę dni temu w SMS-ie. Spojrzeli oni na kule, i powiedzieli:
– Chcemy przeteleportować się do bazy Zabójczej Czwórki, która znajduje się na Antarktydzie!
– Spierdalajcie, dekle! – usłyszeli głos dochodzący z kuli.
6. Po chwili w słuchawce dało się słyszeć głos Daniela, który mówił:
– Seven days...
7. – Andromedo, co ci się stało? Czemu płaczesz?
– Znowu nie wylosowałam kosy w CS:GO! ;'-( – odpowiedziała Andromeda.
8. – Daniel, gdzie mój sprzęt?!
– W dupie. – odpowiedział kulturalnie Daniel.
9. „Nie ma to jak Miejsce Przeznaczenia na wyspie wulkanicznej." – pomyślał Grzegorz po przeczytaniu tego.
"Nie ma to jak szpanowanie swoją wiedzą z Google." – pomyślał Slade.
10. „:-("
Gdy Grzegorz to przeczytał, od razu odpisał:
„Co ci się tam dzieje?"
"A jak myślisz, debilu? Tęsknię za tobą!" – odpisała Andromeda.
11. – Nie rób tego!
– Nie idź tam!
– Nie schodź...Zostań...
– Będziesz tego żałować...
– Niebieski wieloryb cię zabije!
12. – Grzegorz, wszystko w porządku?
– No kurwa zajebiście, poza tym, że LEDWO ŻYJĘ, DEBILKO! – odpowiedział Grzegorz.
13. – Grzegorz! Grzegorz! Obudź się!
– Czej, muszę odespać ten meczyk LOL-a z wczoraj. – odpowiedział Grzegorz przez sen.
14. – Musimy Ci coś powiedzieć. – powiedzieli rodzice.
– Tak? – powiedział Dawid
– Jesteś adoptowany.
15. – Poddaj się, nie masz ze mną żadnych szans! – powiedział Dawid
– Spierdalaj – odpowiedziała kulturalnie Andromeda Syn Andersa.
16. – A co to jest tak w ogóle to lustro przyszłości? – zapytała się tuba.
– Sprawdź w necie. – odpowiedziała Andromeda Syn Andersa.
17. – A Ty to kto? I co robisz w Moim domu?
– Stoję. Nie widać? – odpowiedział kulturalnie przybysz.
18. – Oj, nie musisz dziękować. To tylko prawda jest. W ogóle to gdzie teraz musimy lecieć? – spytał
– Do Zadupia Górnego. – odpowiedziała Andromeda.
19. – Andromedo...Andromedo...Obudź się...Neta za darmo dają...I kosy z CS:GO też...
20. – Daniel? Co się stało, że mnie budzisz?
– A jak myślisz, idiotko? – odpowiedział kulturalnie Daniel.
21. Po chwili w słuchawce dało się słyszeć głos Grzegorza, który mówił:
– Seven days...
22. – Andromedo...Nareszcie się obudziłaś...Chciałem się po prostu spytać, czy wszystko u ciebie w porządku...
– No jest po prostu wyśmienicie. – odpowiedziała (G)Andzia.
23. Rozdział III – Zbyt szybki(e) pierdolnięcie
24. – Oj, nie ma za co...To dla twojego dobra... – powiedział
– A tak naprawdę, to dla hajsu. – dodał pod nosem.
25. Oczywiście, gdy doleciał on nad środek Lac Retba, włączył autopilota, po czym wyszedł z kabiny pilota i podszedł do już rozbudzonej Andromedy, po czym spytał:
– Chcesz wpierdol?
26. Kilkanaście godzin później, gdy helikopter wylądował w Moskwie, niedaleko Teatru Bolszoj, Daniel wyszedł z kabiny pilota, podszedł do Andromedy i spytał:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
27. – Tak. Po prostu nie chcę, aby coś złego ci się stało. Jesteś zbyt fajna, abyś cierpiała. – odparł – A tak na serio, hajs. – dodał
28. – Nie tam zaraz pomocnik, ale pilot helikoptera Andromedy. Jak trzeba to jej pomagam. – odpowiedział Daniel – Bo wiecie. H-A-J-S.
29. – A teraz, gdzie mam cię zabrać?
– Do piekła. – odpowiedziała Andzia Gandzia.
30. – Źle się czuję...Słabo mi...Nadkropkozę mam...Brzuch mnie boli...Głupi jestem...
31. W tym samym czasie, Andromeda słysząc głębokie oddechy Daniela oraz widząc jaki to był słaby, pomyślała:
– Dobrze tak debilowi.
32. – Błagam cię! Wyłącz to! – prosił
– Spierdalaj – odparła kulturalnie Andzia Gandzia.
33. – Daniel? A co ty tu robisz?
– Stoję. Nie widać? – odparł nonszalancko Daniel.
34. – Gdzie muszę cię teraz zabrać?
– Do Wygwizdowa Górnego. – odpowiedziała (G)Andzia.
35. Po znalezieniu się tam, ujrzała Daniela, który widząc ją, spytał:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)?
36. Ramoninth: Halo? Czy dodzwoniłam się do psychiatryka?
Głos z telefonu: Tak
Ramoninth: W takim razie proszę przyjechać na ul. Wattpadową.
37. – Mogę zniżyć helikopter do maksimum i wtedy ty wyskoczysz wprost do wody. – odpowiedział Daniel.
– W sumie dobry pomysł. – rzekła dziewczyna.
"Mam nadzieję, że zdechniesz." – pomyślał Daniel.
38. – Andromedo...Andromedo...Mam nadzieję, że umarłaś...Obudź się...
W tym momencie dziewczyna otworzyła oczy i odwróciła głowę. Gdy to zrobiła, spytała słabym głosem:
– Daniel...Czemu...Czemu mnie budzisz?
– A jak kurwa myślisz, kretynko? – odpowiedział kulturalnie chłopak.
39. – Daniel...Ty jesteś taki dobry... – powiedziała
– Po prostu zależy mi na hajsie. – odpowiedział
40. Już chciał nacisnąć odpowiedni przycisk, jednak w tym momencie usłyszał taki dźwięk, jakby ktoś srał.
41. Gdy to zrobił, ujrzał...Zawodowego sracza.
42. Chłopak podszedł więc do niej, ukucnął koło niej i spytał:
– Wolisz być zabita oryginalnie czy nieoryginalnie?
43. – Jak tam? Lepiej ci?
– A jak myślisz, pierdolcu? – odpowiedziała (G)Andzia.
44. – Gdzie teraz mam cię zabrać?
– Do Zadupia Środkowego. – odpowiedziała
45. Rozdział XIII – Upadek tego opka.
46. – To nie problem. Ja mogę to Miejsce zniszczyć za ciebie. – powiedział chłopak.
– Naprawdę? Daniel, to już szóste Miejsce Przeznaczenia które niszczysz za mnie. – rzekła z niedowierzaniem.
– Wiesz, hajs jest najważniejszy. – odparł Daniel.
47. – Daniel...Jak się czujesz?
– No kurwa świetnie. – odpowiedział zirytowany głupotą (G)Andzi Daniel.
48. Po chwili jednak, gdy doszła ona do helikoptera, schowała swój sprzęt oraz telefon, po czym podeszła do Daniela i spytała:
– I jak tam? Lepiej się już czujesz?
– A jak myślisz, cholero? – odpowiedział nonszalancko Daniel.
49. – A po co w ogóle jest ten przycisk? – spytała Andromeda.
– Abyś wreszcie zdechła. – odpowiedział kulturalnie Grzegorz.
50. – Dziękuję, że...że się tak o mnie troszczysz... – powiedział
– Oj, bo po prostu jakbyś umarł, to dla mnie i dla świata nie byłoby ogromną stratą stracić tak głupią osobę, co w dzisiejszych czasach jest cudem... – odparła
51. – Daniel, już się lepiej czujesz?
"Boże, nie dość, że idiotka, to jeszcze ślepa." – pomyślał Daniel.
52. – W ogóle, to gdzie mam cię teraz zabrać? – spytał
– Do Korei Północnej. – odpowiedziała
53. – No to gdzie teraz musimy lecieć?
– Do Wygwizdowa Dolnego. – odpowiedziała (G)Andzia.
54. – No to gdzie teraz mamy lecieć?
– Do Wygwizdowa Średniego. – odpowiedziała Andzia.
55. „Miejsce Przeznaczenia 27 – Seszele, początek Alcatraz."
56. Po chwili jednak, poczuli oni, że najlepszy bohater historii ruszył...
57. Kilkanaście godzin później, helikopter dolatywał do Alcatraz.
58. – Zgaduję, że kolejne Miejsce Przeznaczenia było w zalesionym terenie?
– No tak. I drzewa wyglądają, jakby walnęła tu i teraz bomba atomowa. – odpowiedział chłopak – Bo wiesz, ostatnie co zobaczyłem, to wielki grzyb atomowy, a potem schizy jak z Poradników Uśmiechu. – dodał Daniel.
59. – Bo dowiedziałem się od Grzegorza, że TAM JEST DOŚĆ SPORO Nadjabłcza, Krainy Grzybów i papieru. – odpowiedział
– Cooo?! Jak to PAPIERU?! – krzyknęła dziewczyna.
– Grzegorz powiedział, że wrzucił tam dość sporo atomu, z którym nie miał co zrobić. Wiesz skąd miał ten atom? – spytał chłopak.
– No nie. – Odpowiedziała dziewczyna.
– Ten pierdolony Gary Stu wbił do Krainy Grzybów, zajebał atom i jeszcze wrócił! – odparł Daniel wkurwiony.
60. Paręnaście minut później, ustawił tam sprzęt Andromedy, który nazywał odtąd Krainą Grzybów.
61. W tym momencie Daniel wziął Krainę Grzybów i ruszył w kierunku helikoptera.
62. – Kto normalny wbija do Krainy Grzybów i jeszcze ot tak z niej wychodzi?!
63. Wstał więc po cichu z siedzenia i wziął Krainę Grzybów, łopatę i drabinę, a następnie wyszedł.
64. – Nie ma żadnego problemu. Ja mogę to Miejsce zniszczyć za ciebie. – rzekł chłopak.
– Jesteś naprawdę drugim najmilszym człowiekiem jakiego znam. – powiedziała dziewczyna – Można cię wykorzystywać i się nie fochasz. – dodała
– Oj, dzięki za komplement... – odparł chłopak.
65. Po znalezieniu się tam, otworzył ją i wyjął Krainę Grzybów, a następnie zamknął drzwiczki. Gdy to wykonał, udał się pod pokład i odczepił drabinki od uchwytów. Po zrobieniu tego, przyczepił on tam sprzęt, po czym udał się na pokład i pierwszy raz od pięciu dni udał się do kabiny pilota. A tam zarosło grzybem.
66. Tymczasem, Andromeda włączyła swój telefon i w notesie zjechała na pozycję trzydziestą pierwszą. W tym momencie na ekraniku pojawił się napis:
"Miejsce Przeznaczenia 31 – Dolina Kwiatów."
67. – Nie ma żadnego problemu. Ja to Miejsce w każdej chwili mogę zniszczyć za ciebie. – rzekł Daniel.
– Naprawdę nie wiem, jak ci dziękować. – powiedziała Andromeda.
– Oj, nie musisz. Jestem tu też po to, aby hajs zarobić. – odparł
Po tej rozmowie, jako iż helikopter już wylądował, Daniel wstał z siedzenia i wziął Krainę Grzybów, po czym wyszedł na zewnątrz.
68. – To jeszcze nie koniec! Jest jeszcze W CHUJ Miejsc! – krzyknął Patryk wstając.
69. Po tej rozmowie, jako iż helikopter już wylądował, Daniel wstał i wziął maszynę, po czym już chciał wyjść, jednak w tym momencie usłyszał głos Andromedy. Mówiła ona:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!
70. – Dziękuję ci za to, co przez ten cały czas robiłeś dla mnie...Niedługo już i tak jest koniec Miejsc, które mam zniszczyć, więc już teraz chcę ci podziękować...
– Oj, nie musisz dziękować. Ja to robię dla hajsu. – rzekł chłopak.
71. Gdy się tam znalazł, ruszył w kierunku równika. Paręnaście minut później, gdy tam doszedł, ustawił Krainę Grzybów i już chciał nacisnąć odpowiedni przycisk, jednak w tym momencie poczuł, że ktoś przystawia mu pistolet do głowy.
72. – COFAJ MI TO, ALE JUŻ!!! – krzyknął Dawid.
– Spierdalaj – odparł kulturalnie Daniel i zdezintegrował Dejwida.
73. Paręnaście minut później, gdy tam wszedł, odłożył maszynę na odpowiednie miejsce, a dziewczyna włączyła swój telefon i zjechała w notesie na pozycję trzydziestą czecią.
74. – Andromedo, co się stało, że jesteś taka szczęśliwa?
– Odkryłam sens życia! – zawołała zadowolona.
75. – Andromedo, co ci się stało, że jesteś po części mokra?
– Kurwa, opalałam się. – odpowiedziała kulturalnie (G)Andzia.
76. Wszedł więc na szczyt, po czym, gdy się na nim znalazł, ustawił w odpowiednim miejscu swój sprzęt i już chciał nacisnąć przycisk odpowiadający za uruchomienie maszyny, jednak w tym momencie poczuł, że ktoś zakrywa mu usta ręką i zmienia czas.
77. W tym momencie, Grzegorz pomyślał:
„Heh. Jestem głupi."
78. Po znalezieniu się tam, ustawił w odpowiednim miejscu swoje urządzenie i już chciał nacisnąć przycisk odpowiedzialny za jego uruchomienie, jednak w tym momencie usłyszał kroki. Od razu odwrócił się on. Gdy to zrobił, ujrzał...swój debilizm.
79. W tym momencie wieża zaczęła się walić. Tylko Grzegorzowi udało się uciec, bo był Gary Stu.
80. Gdy Grzegorz dolatywał do Oceanu Południowego, usłyszał dźwięk swojego telefonu. Jednak był to dźwięk SMS-a. Chłopak włączył więc autopilota i wyjął swój telefon, i włączył go. Okazało się, że SMS był od Andromedy. Grzegorz od razu go włączył. Treść wyglądała tak:
"Pierdol się, mam nowego chłopaka. Daniel jest fajny."
81. Kilkanaście godzin później, gdy Grzegorz dolatywał do lasów równikowych, usłyszał dźwięk swojego telefonu. Jednak, był to dźwięk SMS-a. Chłopak od razu włączył autopilota i wyjął telefon, po czym wyłączył go. W tym momencie okazało się, że był to SMS od Andromedy. Chłopak od razu odczytał go. Treść wyglądała tak:
„Więc żyjesz! Co za nieszczęście! Wracaj jak najszybciej! :-)"
82. – No chociaż przy 64 Miejscu dajcie mi spokój...I tak wam to nic nie da... – powiedział Grzegorz z irytacją.
– Da. Sześć laserów może zmniejszyć asteroidę do rozmiarów meteorytu. I będzie jak w Czelabińsku. – rzekł Mateusz.
– Fuck. O tym nie pomyślałem. – rzekł Grzegorz.
– Bo ty w ogóle nie myślisz. – skomentował Patryk.
83. Rozdział LXV – Spotkanie z mym menszem i spadek do wody.
84. W czasie drogi, wyjął on telefon i włączył go. Po tym, po raz ostatni włączył notatnik z zapisanymi Miejscami Przeznaczenia i zjechał na pozycję siedemdziesiątą. W tym momencie na ekraniku pojawił się napis:
"Pierdol się, siedemdziesiątego Miejsca ci nie podam, bo jesteś debilem."
85. Następnego dnia, Grzegorza obudził huk. Od razu poderwał się on i wyjrzał przez okno. Gdy to zrobił, ujrzał to, co od dawna chciał zobaczyć. Na zewnątrz była fala uderzeniowa po upadku asteroidy, która niszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. O dziwo, ominęła ona dom Grzegorza i Andromedy.
"O kurwa! Mary Sue i Gary Stu! Uciekaaać!" – pomyślała fala uderzeniowa.
86. Sekundę później, spojrzała na ekranik komórki. Ujrzała tam nieznany numer. Mimo wszystko, postanowiła odebrać, gdyż wydawało jej się, że może być to coś ważnego. Gdy przyłożyła słuchawkę do ucha, powiedziała:
– T-tak?
– Seven days... – usłyszała w słuchawce czyiś nieznany głos.
87. Po paru minutach siedzenia w samotności, pierwszy raz od trzech lat usłyszał dźwięk swego telefonu. Kiedy zaś spojrzał na ekranik, ujrzał jakiś nieznany numer. Mimo wszystko postanowił odebrać, gdyż wydawało mu się, że jest to coś ważnego. Po odebraniu, powiedział on:
– Ta-tak?
– Czy dodzwoniłem się do Dawida Millera? – dało się słyszeć w słuchawce męski głos.
– Pierdol się. – odpowiedział kulturalnie Dejwid.
88. – Słuchaj. Słyszałem, że podobno straciłeś wszystkich na których ci zależało. Jako iż wiem, że zapewne wszystko ci już jedno, to chciałem cię spytać, czy chciałbyś pomóc mi w nakierowaniu asteroidy która ma walnąć w Ziemię? – spytał
– Spierdalaj – odparł kulturalnie Dejwid Koperfild.
89. – Ty też czekasz na tego tajemniczego kogoś, kto pewnie i do ciebie dzwonił?
– Nie, czekam na dostawcę ziemniaków z gliny. – odpowiedział nonszalancko Dejwid Kóperfjld.
90. Po chwili zaś, Dawid, widząc, że mimo wszystko dziewczyna jest smutna, postanowił trochę ją zagadać.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°). ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!
91. – W ogóle jak się nazywasz? – spytał
– Andromeda Lopez. A ty? – odpowiedziała
– Tęiwith Cóbęsfjelid – Odrzekł chłopak, po czym dodał:
– Ale...Skąd ten ktoś wiedział, że jestem poszkodowany przez los?
– Ty też? – spytała Andromeda.
– Tak...Straciłem trzy lata temu w wypadku samochodowym inteligencję. Od teraz siedziałem cały czas w domu, wychodziłem tylko do sklepu. Wszystkie swoje smutki topiłem w alkoholu... – odpowiedział
– Ja...Mnie moi rodzice nienawidzili. W wieku 10 lat, czyli 10 lat temu wyrzucili mnie na bruk...Od tego momentu musiałam radzić sobie sama...Mieszkałam w starej komórce...Nie miałam przyjaciół... – rzekła, po czym się rozpłakała.
Widząc to, Dawidowi żal się jej zrobiło, mimo iż dopiero co ją spotkał. Podszedł on do niej, po czym objął ją i powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? Poczujesz się lepiej! ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°).
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś dało się poczuć mocny wiatr, a po sekundzie przed blokiem wylądował ogromny ziemniak.
92. Na pierwszy ogień poszła jakaś dziewczyna o imieniu (G)Andzia. Zadzwoniłem do niej, zaproponowałem jej to, żeby mi pomogła i zgodziła się. Później tak samo było z jakimś chłopakiem o imieniu Tęjivjik Cubęsfjlid
93. *Oczami (G)Andzi*
94. Później zagadał mnie on. Spytał, jak się nazywam. Odpowiedziałam mu i spytałam jak on ma na imię. Okazało się, że zwał się Tęvfjig.
95. Spytałam go, czy lubi ściany tekstu.
96. Później, ja opowiedziałam mu o swoim życiu, po czym nie wytrzymałam i rozpłakałam się. W tym momencie, o dziwo, podszedł on do mnie, objął mnie i rzekł:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
97. Po sekundzie poczuliśmy mocny wiatr. Kiedy unieśliśmy głowy, ujrzeliśmy lądujący, ogromny Lenny Face.
98. Dzień zaczął się jak zwykle. Wstałem, umyłem zęby, dupę i ubrałem się.
99. Po chwili, ten tajemniczy ktoś spytał, czy pomógłbym mu w nakierowaniu asteroidy na lot kolizyjny z Ziemią. A ja odpowiedziałem, aby się pierdolił. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
100. Spytałem, jak się nazywa. Okazało się, że na imię jej (G)Andzia. Po sekundzie spytała mnie, jak ja się nazywam. Oczywiście odpowiedziałem jej, po czym spytałem, jak ten ktoś kto do nas zadzwonił mógł wiedzieć o tym, że jestem poszkodowany przez los. W tym momencie Andromeda spytała, czy ja też jestem nieszczęśliwy w życiu. Odpowiedziałem, że tak i opowiedziałem jej swą historię, bo jestem popierdolony. Gdy skończyłem, ona opowiedziała mi o tym, jak to jej rodzice ją ( ͡° ͜ʖ ͡°), jak w wieku dziesięciu lat wyrzucili ją na bruk, jak musiała sama sobie radzić i o tym, że mieszkała w starej komórce i na domiar złego nie miała przyjaciół. Po chwili rozpłakała się. Mimo, iż dopiero ją znałem, żal mi się jej zrobiło, bo byłem idiotą. Podszedłem do niej, objąłem ją ( ͡° ͜ʖ ͡°), po czym powiedziałem:
– Hej...Nie płacz...Twoje życie już nie będzie takie jak kiedyś, po tym co teraz się zaczyna...Nie przejmuj się...Zapomnij o tym...
W tym momencie nastała cisza. Po minucie poczuliśmy mocny wiatr. Kiedy unieśliśmy głowy, ujrzeliśmy ogromny statek kosmiczny, który właśnie srał.
101. Po wystartowaniu statku kosmicznego, w pewnym momencie Andromeda spytała Dawida:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
102. Paręnaście minut później, gdy dwójka zaczęła powoli przysypiać z nudów, dało się poczuć, że pojazd zatrzymuje się, a czas zmienia.
103. – E, wiesz kto to był?
– Tak, wiem... – odpowiedział Dawid.
– No to kto to był? – spytała
– Grzegorz Antychryst. Myślałem, że on nie istnieje, a jednak... – odpowiedział chłopak.
– Say what? Nigdy o kimś takim nie słyszałam. – rzekła dziewczyna.
– Jak śmiesz... – odparł Dawid i zajebał (G)Andzię.
104. – Czyli jak co roku...Nic się nie stanie. – rzekł Mateusz.
– Nic? A pamiętasz, co było 24 lata temu? I 27 lat temu? – spytał Patryk.
– No nie. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... – zaczął Mateusz.
– Tak. Sądzę, że ONIACZ znów powrócił. – powiedział Patryk.
105. Gdy zaś Mateusz go ujrzał, pokazał to Patrykowi i powiedział:
– E, zabić go?
106. Po tej rozmowie, na chwilę nastała cisza. Po chwili zaś, Patryk rzekł:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)!!!
107. Po chwili ciszy, spytała ona:
– A wy to kim jesteście i co ode mnie chcecie?
– ( ͡° ͜ʖ ͡°). – odparł Patryk i przystąpił do działania.
108. W tym samym czasie, w innym miejscu, Dejwid Koperfild i Andromeda byli już w połowie budowania maszyny.
109. – Ej, my nawet jak to skończymy to nie będziemy mogli tego uruchomić. Brakuje tu jednej części, czyli takiej tuby z jakimś niebieskim płynem, który posiada tylko Katerin Morgan...
– No to trzeba będzie się do niej udać... – usłyszeli za sobą znajomy już głos.
W tym momencie, gdy dwójka się odwróciła, Andromeda spytała:
– A wiesz w ogóle, gdzie ona mieszka?
– W Zadupiu Górnym. – odpowiedział Gregory.
110. *Oczami Pierdolosława*
111. *Oczami Debilki*
112. Kiedy tak leciałam z Dawidem w tym statku, w pewnym momencie spytałam, czy wie on, co teraz trzeba zrobić. Odpowiedział on, że najprawdopodobniej należy się zabić i poszatkować.
113. Po chwili zaś, gdy wyjrzeliśmy przez okno, które było w pojeździe, ujrzeliśmy, że byliśmy w Wygwizdowie Dolnym.
114. Kiedy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy tego kogoś. Tak naprawdę do końca nie wiadomo kto to jest. Oczywiście, jak to ja, spytałam go, czy to on do nas dzwonił. Okazało się, że też kochał zdania pojedyncze.
115. W pewnym momencie spytałam go, czy wie kim był ten ktoś, kogo zobaczyliśmy. Okazało się, że nie wiedział.
116. *Oczami Dejwida Koperfilda*
117. W pewnym momencie spytała ona, czy wiem, kto to był. Odpowiedziałem jej prawdę, czyli, że nie wiem.
118. Kiedy już wszedł, w telewizji, której nie wyłączyłem, dało się zobaczyć wiadomość o tym, że 13 kwietnia 2036 roku, w Ziemię ma uderzyć asteroida. Kiedy to zobaczyliśmy, Mateusz powiedział, że będzie jak co roku, czyli nic się nie stanie. Ja, wtedy mu przypomniałem o tym, co prawie stało się w 2009 i 2012 roku. Wtedy zrozumiał, że chodziło mi nie tylko o samą asteroidę, ale też o to, że ONIACZ najprawdopodobniej wrócił. Po chwili zaś, usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Gdy Mateusz go odebrał, okazało się, że znów zadzwonił do nas Szatan. Jak można się domyśleć, powiedział nam o tym, że ONIACZ naprawdę ponownie wrócił i zamierza nakierować asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią oraz o tym, że musimy mu przeszkodzić i w tym oraz w tymtym, żeby nie zdobył tuby z jakimś niebieskim płynem potrzebnej do budowy jego maszyny.
119. Po całej rozmowie, oboje poszliśmy do niej i zadzwoniliśmy do jej mieszkania. Po chwili otworzyła nam i spytała się, co od niej chcemy. Wtedy ja powiedziałem jej:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°).
I zabrałem się do roboty. Trochę się opierała, ale było warto. Kiedy skończyłem, ona spytała, jak ma z tego wybrnąć. W tym momencie Mateusz zaproponował jej to samo, co ja wcześniej. Zgodziła się.
120. Powiedziałem, że będzie jak co roku, czyli nic się nie stanie. W tym momencie Patryk spytał się mnie, czy pamiętam, co było 24 i 27 lat temu. Wtedy spytałem go, czy nie myśli o tym, że ONIACZ znów powrócił. Okazało się, że tak myślał. Po chwili zaś usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Odebrałem go. Kiedy to zrobiłem, na ekraniku ujrzałem tego szefa tej swojej korporacji. Oczywiście pokazałem to Patrykowi i spytałem, czy go pamięta. Po chwili zaś, osoba która do nas zadzwoniła, powiedziała o tym, że ONIACZ na serio powrócił i zamierza nakierować asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią.
121. Po zakończonej rozmowie, poszliśmy do niej. Gdy byliśmy pod jej mieszkaniem, zadzwoniliśmy dzwonkiem. Po chwili otworzyła nam i spytała, co od niej chcemy. W tym momencie Patryk odpowiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°).
I przystąpił do działania. Trochę się opierała, ale warto było, z tego co było widać. Spytała ona więc, jak mogłaby z tego wybrnąć. Zaproponowałem jej to samo, co Patryk. Zgodziła się bez wahania i dobrze, bo było przyjemnie.
122. Paręnaście minut później, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, gdyż nie miałam zapowiedzianych gości. Mimo wszystko postanowiłam otworzyć, gdyż wydawało mi się, że mogłoby to być coś ważnego. Gdy otworzyłam, ujrzałam jakichś dwóch chłopaków. Spytałam, co ode mnie chcą. W tym momencie jeden z nich odpowiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°).
I przystąpił do działania. Na początku opierałam się, ale w końcu uległam. Było przyjemnie. Wtedy drugi z nich zaproponował to samo co poprzedni. Zgodziłam się bez wahania i dobrze, bo znowu było przyjemnie. Walić to, że robiliśmy TO w progu mego domu i każdy mógł zauważyć, a tym bardziej usłyszeć.
123. Parę dni później, jednego ranka, gdy Mateusz oglądał telewizję, w pewnym momencie usłyszał dzwonek do furtki. Na początku pomyślał, że Katerin chce zaznać powtórki, jednak gdy wyjrzał za okno, ujrzał Patryka.
124. Patryk pchnął dziewczynę w kierunku odsłoniętego generatora prądu, dzięki któremu na statku był prąd. Po chwili krzyknęła ona z bólu, a po sekundzie osunęła się nieprzytomna na podłogę. Widząc to, Dawid od razu do niej podbiegł, aby ( ͡° ͜ʖ ͡°).
125. Po chwili zaś, przed swoimi oczami, ujrzała Dawida, który widząc, że dziewczyna się obudziła spytał:
– Jak niedobrze, że żyjesz...W ogóle nic ci nie jest?
– Nie...Nic... – odpowiedziała słabym głosem dziewczyna.
126. W pewnym momencie zaś, Dawid spytał:
– Wiesz kim oni byli?
– Tak wiem. Jeden z nich nazywa się Down Pospolitus Idiotus, a drugi Debil Pierdoła Wkurwus. Skądś ich kojarzę, tylko nie wiem skąd. – odpowiedziała dziewczyna.
127. Po chwili zaś okazało się, że do statku znów wdarli się ci moi wrogowie. Nie zareagowałem jednak, gdyż miałem to w dupie.
128. *Oczami (G)Andzi*
129. Gdy tak kończyłam wraz z Dawidem budowę tej maszyny, w pewnym momencie usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Jednak były to drzwi wejściowe. W tym momencie Dawid powiedział:
– Co do...
Po czym obróciliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy debili.
130. Godzinę później, gdy obudziłam się, czułam się słabo. Nie miałam sił, aby wstać. Wszystko widziałam jak przez mgłę. Napierdalałam zdaniami pojedynczymi. Słyszałam również swoje głośne oddechy. Po chwili ujrzałam Dawida, który widząc, że się obudziłam, powiedział:
– Jak niedobrze, że żyjesz...W ogóle nic ci nie jest?
131. I godzinę później, odzyskała przytomność. Gdy się obudziła, widziałem, że była słaba. Nie zdziwiłem się. Mimo wszystko, dla pewności spytałem:
– Jak niedobrze, że żyjesz...W ogóle nic ci nie jest?
W tym momencie odpowiedziała słabym głosem, że nic jej nie jest. Po kolejnej godzinie zaś, gdy odzyskała siły, pomogłem jej wstać, po czym wróciliśmy do dokańczania maszyny. W pewnym momencie budowy, spytałem, czy wiedziała ona, czemu jesteśmy głupi. Okazało się, że wiedziała. Powiedziała mi, że jeden z nich nazywa się Down Pospolitus Idiotus, a drugi Debil Pierdoła Wkurwus oraz, że ona skądś ich kojarzy, tylko nie pamięta skąd. Po tej rozmowie, wróciliśmy do pracy.
132. Tego dnia, wraz z Mateuszem postanowiłem, że pójdziemy do Catheri...em...Katerin, trzymajmy się opka, w wiadomym celu ( ͡° ͜ʖ ͡°).
133. Gdy byliśmy we Wszechświecie, szybko odnaleźliśmy statek Grzegorza. Oczywiście podlecieliśmy i otworzyliśmy drzwi, po czym szybko przeskoczyliśmy. Kiedy byliśmy w odpowiednim miejscu, po chwili dwójka, która tam była, zesrała się.
134. Dzień rozpoczął się normalnie. Jednak, w pewnym momencie, usłyszałem dzwonek do furtki. Na początku pomyślałem, że Katerin chce powtórki z wczoraj ( ͡° ͜ʖ ͡°).
135. Paręnaście minut później, gdy byliśmy we Władywostoku bardzo szybko odnaleźliśmy statek Grzegorza.
136. Gdy zaś znaleźli się na zewnątrz, pierwszy raz od paru tygodni, ujrzeli Grzegorza, który również wyszedł. Po chwili spytał:
– No dobra. To gdzie teraz musimy iść?
– Do Wygwizdowa Dolnego. – odpowiedział Dejwid Koperfild, wskazując na śmietnik.
137. Po cichym wejściu do domu Katerin, dało się zobaczyć, że była ona odwrócona i najprawdopodobniej wcale nie zauważyła, że ktoś chciał ją zgwałcić ( ͡° ͜ʖ ͡°).
138. W tym samym czasie, gdy Grzegorz, Dawid oraz Andromeda próbowali rozgryźć jakie jest hasło do sejfu, usłyszeli dźwięk czyjegoś telefonu.
– Ktoś z was ma debilizm wrodzony? – spytała Andromeda.
139. – Gadaj jakie jest drugie hasło. – powiedział po sekundzie Grzegorz.
– Spierdalaj – odpowiedziała kulturalnie Katerin.
Po chwili druga kłódka została otwarta. Pozostały jeszcze cztery.
– Ile tego jeszcze? No dobra, gadaj trzecie hasło, bo cię zastrzelę. – odparł Dejwid Koperfild
140. – Gadaj mi tu jakie jest czwarte hasło. – powiedziała Andromeda.
– "Zmywać tablicę". Po niemiecku. Od tyłu. – rzekła Katerin.
– Mam ochotę ją zabić za takie trudne hasła... – odparła dziewczyna.
– Przecież to jest banalne, idioto. "Zmywać tablicę" po niemiecku to "Spülen tafel". – rzekł Grzegorz, po czym podszedł do klawiatury i wpisał odpowiednie słowa.
"Hasło "elefant nelüpS" zaakceptowano!"
141. – Wymyśl coś trudnego. Przecież to jest łatwe. "Mam wiele do zrobienia" po niemiecku to "Ich habe viel zu tun". – rzekł lekko wkurwiony Grzegorz, po czym wpisał na klawiaturze odpowiednie słowa. W tym momencie na ekranie pojawił się napis:
"Hasło "nut uz leiv e-bach hcI" zaakceptowano!"
W tym momencie przedostatnia kłódka otworzyła się. Pozostała już tylko jedna.
– Gadaj ostatnie hasło. – rzekł Dawid.
– Pierdol się. – odpowiedziała nonszalancko dziewczyna.
142. W tym momencie dało się zobaczyć tubę z niebieskim płynem, który się świecił jak grzyb atomowy. Gdy już można było ją wyjąć, Andromeda chwyciła ją. Gdy to zrobiła, sejf automatycznie wybuchł.
143. W tym samym momencie, Patryk i Mateusz, którzy jak zwykle oglądali telewizję, w pewnym momencie usłyszeli dźwięk SMS-a. Gdy zaś włączono telefon, na który przyszła wiadomość, okazało się, że była ona od Katerin. Po otworzeniu SMS-a, dało się zobaczyć tylko wiadomość o treści:
"( ͡° ͜ʖ ͡°) dziś wieczorem?"
– To oni już się do niej wpakowali? – spytał Mateusz po przeczytaniu tego.
– Najprawdopodobniej tak. No, ale musimy jej pomóc. Wiesz dlaczego. ( ͡° ͜ʖ ͡°) – odpowiedział Patryk.
144. Gdy już się tam znaleźli, ujrzeli nieprzytomną, związaną Katerin leżącą na podłodze oraz Andromedę, Dawida i Grzegorza, którzy chcieli ją ( ͡° ͜ʖ ͡°).
145. – Zawsze ja. Co wy ode mnie chcecie? – spytała dziewczyna po uderzeniu w drzwi.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°). – odpowiedział Patryk i przystąpił do działania.
146. Kiedy to zrobił, jako iż widać już było, że ręka dziewczyny jest złamana, usztywnił ją za pomocą deski, która leżała na podłodze oraz za pomocą bandaży. Gdy zaś to zrobił, wraz z Mateuszem zaczął czynić powinność. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
147. Dwie godziny później, gdy Katerin się obudziła, czuła się słabo. Nie miała sił, aby się ruszyć oraz bolała ją dupa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
148. Gdy minutę później się tam znaleźliśmy, poszliśmy do odpowiedniego mieszkania, które o dziwo było otwarte. Weszliśmy tam, po czym Dawid podszedł do Katerin i przystąpił do rzeczy. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
149. W tym momencie Andromeda spytała, czy któryś z nas nie miał debilizmu pospolitego.
150. Po chwili, jako iż nie było sensu już dłużej tam być, wyszliśmy tylnym wyjściem, o którym nie wspomnieliśmy, poszliśmy do statku kosmicznego i ruszyliśmy skąd przylecieliśmy.
151. Weszliśmy tam cicho, po czym Dawid podszedł do Katerin i przystąpił do działania. Katerin długo się opierała, ale w końcu uległa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
152. W tym momencie spytałam, czy to któryś z nas miał debilizm wrodzony.
153. *Oczami Dejwida Koperfilda*
154. W tym momencie dało się poczuć, że statek kosmiczny na którym byliśmy ruszył. Po wyjrzeniu przez okienko, dało się zobaczyć, że zmierzaliśmy w kierunku czarnej dziury.
155. W tym momencie Andromeda powiedziała tym swoim słodkim jak cytryna głosem:
– Wiesz, coś czuję, że on nasze rozmowy podsłuchuje.
156. Po wejściu, udaliśmy się do pierwszego mieszkania, które o dziwo było otwarte i weszliśmy po cichu do niego. Po znalezieniu się tam, ja podszedłem do Katerin i przystąpiłem do działania. Długo się wyrywała, ale koniec końców uległa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
157. W tym momencie Andromeda spytała nas, czy to my przypadkiem nie mieliśmy debilizmu wrodzonego.
158. Ten dzień zaczął się jak zwykle. Na początku zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam i uczesałam. Później zaś zaczęłam szukać w szafie jednej rzeczy. Podczas poszukiwań, w pewnym momencie poczułam, że ktoś wiadomo co chce zrobić. Długo się wyrywałam, ale w końcu uległam. Było przyjemnie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
159. Sekundę później, podszedł do mnie i złamał mi jedną rękę, abym nie mogła wysłać więcej wiadomości. W tym momencie, moja nieistniejąca analgezja wrodzona się pojawiła i nie krzyknęłam z bólu.
160. Dwie godziny później, gdy obudziłam się, czułam się słabo. Nie miałam sił, aby wstać. Na dodatek miałam takie uczucie, jakby moja ręka była usztywniona, a dupa bolała. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
161. W tym momencie opowiedziałam im o wszystkim oraz o tym, dlaczego musiałam powiedzieć hasła. Kiedy skończyłam, Patryk powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
162. Dzień zaczął się jak zwykle. Tego dnia, postanowiłem pójść do tego czuba, Mateusza. Kiedy tam poszedłem, wpuścił on mnie do mieszkania. Gdy tam byliśmy, w pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk SMS-a. Gdy włączyliśmy telefon na który przyszła wiadomość, ujrzeliśmy, że była ona od Katerin. Od razu ją otworzyliśmy. W treści było tylko:
"( ͡° ͜ʖ ͡°) dziś wieczorem?"
Po przeczytaniu tego, Mateusz spytał:
– To oni już się do niej wpakowali?
W tym momencie ja odpowiedziałem:
– Najprawdopodobniej tak. No, ale musimy jej pomóc. Bo wiesz, co nas inaczej ominie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
163. Na początku wygrywali oni, jednak w pewnym momencie wygraliśmy my. Pchnąłem Andromedę w kierunku drzwi od sejfu i przystąpiłem do działania. Wyrywała się, ale w końcu uległa. ( ͡° ͜ʖ ͡°). Po chwili, gdy ona już wstała, wraz z Dawidem i Grzegorzem, wyszli tylnym wyjściem. Gdy już ich nie było, podniosłem Katerin z ziemi, po czym odwiązałem liny, którymi była związana i zaniosłem ją na górę, po czym położyłem na jej łóżku. Po zrobieniu tego, jako iż widać było, że jedną z rąk miała złamaną, usztywniłem ją jakąś deską która leżała na podłodze oraz bandażami, po czym wraz z Mateuszem zacząłem czynić powinność. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
164. Dzień zaczął się jak zwykle, od tego co zwykle. W pewnym momencie jednak, usłyszałem dzwonek do furtki. Gdy wyjrzałem przez okno, ujrzałem tą pierdołę życiową, czyli Patryka. Mimo wszystko, wpuściłem go. Kiedy już wszedł, paręnaście minut później, usłyszeliśmy dźwięk SMS-a. Od razu włączyliśmy telefon na który przyszedł SMS, po czym sprawdziliśmy od kogo on był. Był on od Katerin. Od razu otworzyliśmy wiadomość. W treści było tylko:
"( ͡° ͜ʖ ͡°) dziś wieczorem?"
165. Po znalezieniu się w mieszkaniu, Patryk położył Katerin na jej łóżku i, jako iż widać było, że jej jedna z rąk jest złamana, usztywnił on ją za pomocą deski która leżała na podłodze i którą kochani scenarzyści podrzucili oraz za pomocą bandaży, po czym zaczęliśmy czekać, aż ona się obudzi.
166. Po chwili drzwi statku otworzyły się. Dawid i Andromeda popatrzyli po sobie, po czym wyszli. Kiedy to zrobili, ujrzeli Grzegorza, który widząc, że dwójka już wyszła, powiedział do nich:
– A teraz was zabiję.
Po czym ich zasztyletował.
167. Po czym chciała odejść. Jednak, w tym momencie poczuła, że ktoś chwycił ją za rękę. Gdy się odwróciła, ujrzała Dejwida Koperfilda, który powiedział:
– Nie idź tam. Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz. Na ten miesiąc chodź do mnie do domu. Ja się tobą zajmę.
168. – Dziękuję...Dziękuję, że mnie...że mnie tam nie zostawiłaś...
– Oj nie musisz dziękować. Nigdy bym cię tam nie zostawiła. – rzekła dziewczyna.
"Szkoda" – pomyślała Ramoninth.
169. Tydzień później, gdy Dawid wreszcie mógł wstać, poszedł do pokoju Andromedy, aby jej za to podziękować. Kiedy zaś tam wszedł, ujrzał Andromedę, która wyglądała tak, jakby zaraz miała stracić przytomność. Chłopak spytał ją:
– Skarbie, dobrze się czujesz?
– A jak myślisz, kretynie? – odpowiedziała kulturalnie (G)Andzia.
170. – Nareszcie się obudziłaś. W ogóle dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
– Bo mnie się nudziło. – odpowiedziała
171. Po chwili zaś usłyszała otwierające się drzwi do pokoju. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Sekundę później, usłyszała jednak głos Dawida, który mówił:
– Podetnij sobie tętnicę!
172. – Nie tnij się z tego powodu...Nie ma sensu...Masz jeszcze mnie...
– Pierdol się. – odpowiedziała nonszalancko dziewczyna.
173. – Andromedo...Ja...Ja cię kocham. Naprawdę. Ciebie się po prostu nie da nie kochać...Jesteś najlepsza...Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie...W dodatku można by ciebie słuchać godzinami...Nie rozumiem, jak twoi rodzice cię nie kochali... – powiedział Dawid.
W tym momencie nastała cisza. Po chwili zaś Andromeda rozpłakała się ze szczęścia, po czym przytuliła się do Dawida i powiedziała przez łzy:
– Oh Dawid...Naprawdę?
– Nie, na niby. – odpowiedział Dejwid Koperfild.
174. Tydzień później, udali się oni pod odpowiedni blok, aby czekać tam na Grzegorza. Aby umilić sobie oczekiwania, zaczęli rozmawiać na różne tematy.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? – spytał Tęvfijt Cóubędfrjlid.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! – odpowiedziała (G)Andzia.
175. Gdy już zatrzymałem pojazd, otworzyłem drzwi główne, aby Dawid i Andromeda mieli jak wyjść, a następnie sam wyszedłem. Gdy byłem na zewnątrz, ujrzałem, że dwójka już wyszła. Oczywiście zasztyletowałem ich.
176. Po zrobieniu tego, Dawid powiedział:
– No, nareszcie skończyliśmy.
W tym momencie ja spytałam:
– No. Tylko co teraz? Przecież do 13 kwietnia jeszcze 43 dni.
Po powiedzeniu tego, Dawid odpowiedział:
– Może zajebiemy Wszechświat?
177. Po chwili jednak poczuliśmy, że pojazd, w którym byliśmy ruszył. Kiedy wyjrzeliśmy za okienko, ujrzeliśmy, że zmierzamy w kierunku Pipidówka Wielkiego.
178. Po zatrzymaniu się, drzwi otworzyły się. W tym momencie, ja i Dawid popatrzyliśmy po sobie, po czym wyszliśmy na zewnątrz. Kiedy to zrobiliśmy, po chwili ujrzeliśmy Grzegorza, który powiedział:
– Jakieś ostatnie słowa, dekle?
179. Kiedy ja i Dawid zostaliśmy sami, powiedziałam ze łzami w oczach:
– A myślałam, że nas zabije. :-(
180. Jednej nocy, gdy poszłam na spacer, paręnaście minut później, gdy chciałam wrócić do domu, poczułam, że ktoś mnie uderza czymś bardzo mocno w głowę. Chwilę później upadłam ogłuszona na ziemię robiąc jebitne salto.
181. Mimo, iż nie miałam sił, wstałam z łóżka i podeszłam do niego, po czym sprawdziłam, czy oddychał. Na nieszczęście oddychał, jednak bardzo słabo, tak jakby zaraz miał umrzeć.
182. Chwilę później, usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju, a następnie głos Dawida, który mówił:
– Skarbie, dobrze się czujesz?
– A jak myślisz, idioto? – odpowiedziałam
183. Paręnaście minut później, gdy obudziłam się, nadal źle się czułam. Po chwili nad sobą ujrzałam Dawida, który widząc, że już się obudziłam, powiedział:
– No i czemu nie zdechłaś jak należy?
Wtedy ja odpowiedziałam, że dlatego, bo źle się czułam i, że nadal się źle czułam. Wtedy on powiedział:
– Hmm...Może wreszcie umrzesz?
184. Byłam wychudzona oraz słaba. Czułam, że umrę. Na nieszczęście, Dawid zadzwonił po lekarza, który przepisał mi odpowiednie leki.
185. Ostatni tydzień wolności, był dla mnie na początku zły. Przypomniałam sobie swoją przeszłość. Nie wytrzymałam już. Ze łzami w oczach poszłam do łazienki i zabrałam żyletkę Dawida, po czym zamknęłam się w pokoju i z płaczem zaczęłam się ciąć. Chwilę później, usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju. Nie przejęłam się tym. Jednak, po sekundzie usłyszałam głos Dawida, który mówił:
– Ej, ej, ej! Co ty robisz?!
– Nie widzisz, dałnie? – odparłam
186. W tym momencie opowiedziałam mu dlaczego to robiłam. Gdy skończyłam, on podszedł do mnie, usiadł koło mnie i przytulił mnie, po czym powiedział:
– Podetnij sobie tętnicę.
187. – Nie tnij się z tego powodu...Nie ma sensu...Masz jeszcze jabłka...
188. – Andromedo...Ja...Ja cię nienawidzę. Naprawdę. Ciebie się po prostu nie da nie kochać...Jesteś najgorsza...Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie...W dodatku można by ciebie słuchać godzinami...Nie rozumiem, jak twoi rodzice cię nie kochali...
Po tych słowach nastała cisza. Chwilę później, rozpłakałam się z radości, przytuliłam się do niego i powiedziałam:
– Oh Dawid...Naprawdę?
Wtedy powiedział on:
– Nie.
189. Gdy zaś emocje opadły, zajęliśmy się swoimi sprawami. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
190. Tydzień później, poszliśmy pod blok pod którym mieliśmy czekać na Grzegorza. W czasie oczekiwań, rozmawialiśmy na różne tematy.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? – spytał Dejwid.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! – odkrzyknęłam
191. – No, nareszcie to skończyliśmy.
Kiedy wypowiedziałem te słowa, Andromeda rzekła swoim słodkim jak cebula głosem:
– No. Tylko co teraz? Przecież do 13 kwietnia jeszcze 43 dni.
192. Chwilę później, poczuliśmy, że statek na którym się znajdowaliśmy, ruszył. Po wyjrzeniu przez okienko, okazało się, że zmierzaliśmy w kierunku Pipidówka Średniego.
193. Po zatrzymaniu się, otworzyły się drzwi. Ja i Andromeda popatrzyliśmy po sobie, po czym wyszliśmy. Kiedy byliśmy na zewnątrz, po chwili ujrzeliśmy Grzegorza, który powiedział:
– It's Time To Die, Bitch!
Po czym wyjął karabin i nas rozstrzelał, na oczach mającej wszystko w dupie straży miejskiej.
194. – Nie idź tam. Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz. Na ten miesiąc chodź do mnie do domu. Ja cię zabiję.
195. W poniedziałek wieczorem, Andromeda wyszła na spacer. Miała szybko wrócić. Gdy długo nie wracała, zaczynałem się niepokoić. Ubrałem się więc, wyszedłem z mieszkania i poszedłem ją zajebać za to, że się spóźnia.
196. Gdy jednak wszedłem, ujrzałem, że Andromeda wyglądała tak, jakby zaraz miała zemdleć. Spytałem więc ją, czy czuje się dobrze. Powiedziała, abym spierdzielał.
197. – Nie tnij się z tego powodu...Nie ma sensu...Masz jeszcze mnie...
– Spierdalaj – odpowiedziała nonszalancko.
198. – Andromedo...Ja...Ja cię nienawidzę. Naprawdę. Ciebie się po prostu nie da nie kochać...Jesteś najgorsza...Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie...W dodatku można by ciebie słuchać godzinami...Nie rozumiem, jak twoi rodzice cię nie kochali...
Po tych słowach nastała cisza. Chwilę później, ona rozpłakała się. Widać było, że ze szczęścia. Sekundę później przytuliła się do mnie i powiedziała:
– Oh Dawid...Naprawdę?
Wtedy ja powiedziałem:
– Lolz, nie. Jesteś taka głupia, że nawet spłuczka cię nie kocha.
199. Tydzień później, udaliśmy się pod odpowiedni blok. Gdy tam byliśmy, zaczęliśmy czekać na Grzegorza. Czas oczekiwań umilaliśmy sobie rozmową.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? – spytałem
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! – odparła
203. Postali oni jeszcze chwilę, po czym, przed pójściem do domu Dawida, ten powiedział:
– Lubię kotlety.
– Dlaczego tak uważasz? – spytała Andromeda.
– ¯\_ツ_/¯ – odpowiedział Dejwid Koperfild.
204. Dawid, widząc to, od razu do niej podbiegł. Kiedy przy niej był, starał się ją jakoś obudzić. Niestety, dziewczyna nadal lubiła papier.
205. – Nareszcie się obudziłaś. W ogóle dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
– Z papieru. – odpowiedziała (G)Andzia.
206. Następnego dnia, Dawid pomógł swojej przyjaciółce wstać i zaprowadził ją pod odpowiedni blok. Gdy tam byli, zaczęli czekać na Grzegorza. Czas umilili sobie rozmową.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? – spytał Dejwid Koperfilc.
– ¯\_ᴗ‿ᴗ_/¯ – odpowiedziała (G)Andzia.
207. Mimo tego, że budynki przewalały się, udało mi się od nich uciec i przeżyć, bo jam jest Mary Su.
208. Kilka godzin później, dało się zobaczyć, że z nieba spada ściana meteorytów. Niszczyły wszystko. Zabijały wszystkich. Napierdalały zdaniami pojedynczymi.
209. Gdy byłem na powierzchni, ujrzałem, że wszystko, oprócz nielicznych bloków było w gruzach. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
210. Drogi pamiętniczku!
– Spierdalaj! – odpowiedział pamiętnik i strzelił małą Ramoninth z półobrotu.
211. Kochany
Pamiętniku!
Jestem pojebana!
212. Dziś przystąpiłam drugi raz do sakramentu Wpierdolu Świętego.
213. Czekasz na nie cały rok. Dla niektórych są fajne. Ale dla mnie to totalna porażka.
214. Abrakadabra! 🎶To czary i magia, sekretem jest przepis na Gumisiowy Sok! 🎶
215. Niewidzialność! Pieniądze! Wpierdol!
216. Tak nazywa mnie kolega mojej mamy! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
217. Temat: Wkurwiacze
218. Niech wszyscy Cię lubią i uwielbiają, ale w te święta tylko Ciebie nienawidzą!
219. – A jak my się tam dostaniemy? – spytała dziewczyna.
– Mamy przecież mnóstwo maszyn latających jak frisbee.
220. Jak postanowiła, tak zrobiła. Podeszła do pilota i spytała się go:
– Przepraszam, czy ma pan problem?
221. Pierwszą osobą która przybiegła do tego miejsca była dziewczyna, na oko 13 letnia. Kiedy Andromeda ją zobaczyła, zapytała się:
– Chcesz wpierdol?
222. Rozdział II – Do kraju ropą naftową i Trumpem płynącego.
223. Kiedy tak lecieli, nagle zabrakło im mózgu w samolocie.
224. Po chwili dziewczyna zobaczyła jakąś niewielką chatkę. Podeszła do niej, aby sprawdzić czy to to, czego szuka. Obok chatki stała tabliczka z napisem:
"DARMOWY WPIERDOL"
225. Kiedy ustawiła sprzęt, usłyszała za sobą tłuczone szkło. Kiedy się odwróciła, zobaczyła...Debila i Idiotę.
226. – No proszę proszę, kogo my tu mamy! – powiedziała z pogardą Andromeda
– Poddaj się, nie masz już żadnych szans! – powiedzieli
– PIERDOL SIĘ. – odpowiedziała (G)Andzia.
227. Patryk nieumyślnie się urodził. A nie, przepraszam, to nastąpiło wiele lat temu.
228. Rozdział IV – Green Peace
229. Dziewczyna go odebrała. Okazało się, że dzwonił do niej Grzegorz. Spytał się jej:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
230. – No cóż, do Miejsca Przeznaczenia musisz dopłynąć statkiem, o którym wcześniej nie było mowy. Innej drogi nie ma.
231. Po chwili wykręciła numer pilota który pilotował jej samolot, i zadzwoniła.
– Tak? – odezwał się głos w słuchawce.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)? – spytała (G)Andzia leniaczowym głosem.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°). – odpowiedział pilot leniaczowym głosem.
232. Cała załoga, naturalnie oprócz Mnie, bo jam jest Mary Stół, zginęła.
233. – Teraz musimy lecieć do kraju debili, a dokładniej do stolicy debili. Miejsce Przeznaczenia znajduje się na Wieży Eiffla.
234. Na początku przewagę mieli wrogowie, lecz po kilku minutach znów wygrała Andromeda, bo była Mary Sue.
235. Rozdział XI – Wizyta w domu prawdopodobnego przyszłego władcy Europy.
236. Kiedy dolecieli już do stolicy Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich Putina i Gazu, helikopter zatrzymał się kilka metrów od wejścia do domu prezydenta.
237. Do salonu wbiegli strażnicy. Kiedy zobaczyli wielką dziurę w podłodze, zaczęli mówić między sobą:
– Czemu jesteśmy debilami?
238. Po dojściu do helikoptera, Andromeda powiedziała do pilota:
– Nie uwierzysz. Jestem debilką.
– Wiem. – odpowiedział pilot.
239. Rozdział XII – W drodze do stolicy Europy.
240. Po dojściu do helikoptera i wejściu do niego, Andromeda powiedziała:
– KUBIK
241. Rozdział XIII – Wizyta w domu wczasowym „(K)olejarz".
242. W czasie tej drogi wyjęła z kieszeni swój telefon aby zobaczyć położenie następnego Miejsca Przeznaczenia. Na ekranie widniał napis:
"Pierdol się, idiotko."
243. – A gdzie teraz mamy lecieć? – zapytał pilot
– Do Wygwizdowa Dolnego.
244. – Teraz trzeba lecieć w kolejne ciekawe miejsce, a mianowicie do San Francisco. Miejsce Przeznaczenia znajduje się na moście „Golden Bill Gate".
245. Z godziny na godzinę Andromedę zaczęło dręczyć pragnienie. Myślała sobie:
„Jak tylko dojdę, muszę poprosić pilota o ( ͡° ͜ʖ ͡°)."
246. Kiedy już dochodziła ( ͡° ͜ʖ ͡°), okazało się, że nie była to fatamorgana.
247. Najpierw wsadziła do szczeliny swój ( ͡° ͜ʖ ͡°), który pomimo trochę dużych rozmiarów, o dziwo się zmieścił.
248. Po tej akcji pilot wsunął sprzęt to helikoptera, po czym powiedział do Andromedy:
– Idź i ponownie podmień sprzęt z drabinkami.
– A co ty, Grzegorzem jesteś, żeby mi rozkazywać? – spytała kulturalnie (G)Andzia.
249. Rozdział XXI – Szybka akcja ( ͡° ͜ʖ ͡°) nad Morzem Martwym.
250. Po tych słowach, tradycyjnie zaczęli ze sobą walczyć. Na początku wydawać by się mogło, że wygrają Patryk i Mateusz, jednak po 30 minutach walki wygrała Andromeda. Wykorzystała to, co zrobiła w Muszynie, czyli pchnęła Mateusza w stronę przycisku uruchamiającego maszynę. Po chwili dało się słyszeć huk, który zrównał z Ziemią pół Wielkiego Muru.
– Co Ty zrobiłaś?! – powiedział ze złością w głosie Patryk
– Ślepy jesteś, idioto? – odpowiedziała pytaniem na pytanie (G)Andzia.
251. „Miejsce Przeznaczenia 25 – Kraj pokemonami płynący."
252. Rozdział XXXI – Szybka akcja ( ͡° ͜ʖ ͡°) w Londynie.
253. Rozdział XXXIV – Szybka akcja ( ͡° ͜ʖ ͡°) nad Morzem Bałtyckim.
254. Rozdział XXXV – Ostatnie Miejsce Przeznaczenia i cztery strony gówna.
255. Grzegorz obudził się. Kiedy wstał, zobaczył, że jest w domu. Niedaleko niego, stała Andromeda, napierdalająca w niego zdaniami pojedynczymi.
256. Co za pech! Urodziłam się!
257. A poza tym 2.01.13 dostałam pałę ( ͡° ͜ʖ ͡°).
258. Chyba ma to głęboko w dupie! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
259. Dzisiaj na Angielskim Dodatkowym, który był chujowy, jak wszystko od FCE, mieliśmy konkurs o nazwie "Gramar's Casino" (pol. Gramatyczne Kasyno) i oczywiście wygrała to ta cholerna suka, czyli Hania!
260. A w ogóle to jeśli wyjadę do "Miko-Tura" to na tańcach chciałabym zaproponować grupowy wpierdol.
261. Czy panie od matematyki i angielskiego musiały zadać te popierdolone w dupę ( ͡° ͜ʖ ͡°) zadania?
262. Czy te jebane w dupę ( ͡° ͜ʖ ͡°) skurwysyny umieją tylko dwuje stawiać?!
263. 1.) Mikołaj. Fetyszysta (Debil)
2.) Weronika. Gówno
3.) Maciek. Gitara Siema
4.) Karolina. Jebaniec (Idiotka)
5.) Marcin. Kotlet
6.) Krzysiek Karulak
7.) Bartek. Kapucyn
8.) Ola. Krzywousta
9.) Krzysiek Kozicki
10.) Artur. Koparka
11.) Ania. Kibel
12.) Marysia. Lafirynda (Klasowa wariatka)
13.) Paweł. Lavender Town
14.) Kuba. Menda
15.) Bartek. Morda
16.) Karol. Maminsynek
17.) Grzesiek.. Makler
18.) Kamil. Napierdalacz
19.) Maciek. Odkurzacz
20.) Maks. Padalec (Kujon jebany)
21.) Zosia. Rampampam
22.) Filip. Stolec
23.) Piotrek. Spierdolina
24.) Eryk. Turbosprężarka :*
25.) Kuba. Uzbekistan
26.) Karolina. Ukrainiec
27.) Zosia. Zjeb (Ja)
264. Jednego razu, w roku 2036 na świecie, a dokładniej w Polsce, żyli Grzegorz i Andromeda. Lubili się oni oraz mieszkali ze sobą. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
265. Gdy Andromeda weszła do helikoptera, zaczęła zastanawiać się:
"Jestem taka głupia, czy tylko udaję?"
266. Gdy już się tam znalazła, spytała pilota, który tam był:
– Masz jakiś problem?
267. – Co ci się stało?
– No kurwa z Krainy Grzybów mnie wygonili, idioto. _-_
268. Po tej rozmowie oboje zajęli się swoimi sprawami. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
269. Gdy przyłożyła telefon do ucha, od razu spytała zaspanym głosem:
– Masz jakiś problem, idioto?
270. – Żyje mi się normalnie. Tylko ciągle żałuję, że nie wzięłam ciepłych ubrań. – odpowiedziała nadal zaspanym głosem Andromeda.
– Dlaczego żałujesz? Zimno ci tam? A tak w ogóle, czemu masz taki dziwny głos? Spałaś? – spytał Grzegorz.
– Nie kurwa, grzyby zbierałam.
271. „Co jej się mogło stać? Może z gorąca zrobiło jej się słabo i zemdlała? W sumie może i racja, bo ona nie jest podobno przystosowana do takich warunków. A może po prostu jej wrogowie ją ogłuszyli? Tak też mogło być. W końcu podczas walki wszystko jest możliwe. A może została pchnięta w kierunku przycisku uruchamiającego jej maszynę, nie zdążyła odbiec i została mocno uderzona w ziemię, przez co po chwili straciła przytomność? W sumie to też jest bardzo prawdopodobne, skoro leżała w kraterze. Kto wie..."
Po tych rozmyślaniach, doszedł on ( ͡° ͜ʖ ͡°).
272. Godzinę później, zadzwonił do niego telefon. Oczywiście Daniel włączył autopilota i odebrał. Kiedy to zrobił, w słuchawce usłyszał głos Grzegorza, który mówił:
– Siedem dni...
273. – Może dlatego nie odbiera, bo jest nieprzytomna. – powiedział pilot.
– O nie...Co jej się stało? Zaraz, gdzie było drugie Miejsce Przeznaczenia? – spytał Grzegorz.
– W Krainie Grzybów. – odparł Daniel.
274. – Eh...Biedna ona jest...No, ale nic. Ja już kończę. Proszę jej powiedzieć, jak się obudzi, aby do mnie zadzwoniła. – rzekł Grzegorz.
– Pierdol się. – odparł Daniel.
275. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała nad sobą Daniela, który widząc, że dziewczyna się budzi, powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)
276. Dziewczyna, gdy przeczytała tego SMSa, od razu odpisała. Jej SMS brzmiał następująco:
„Nie wiem gdzie jest, ale możesz sprawdzić to na stronie www.miejsca-przeznaczenia.pl"
Po czym wysłała. Po kolejnej chwili drogi ponownie przyszedł do niej SMS, znów od Grzegorza. Tym razem brzmiał on następująco:
"Ty głupia pizdo, ta strona nie istnieje. -.-
Dziewczyna, gdy to przeczytała, zaśmiała się, po czym pomyślała:
"Co za debil."
Po czym ruszyła w kierunku helikoptera.
277. Kiedy dziewczyna chciała wejść, okazało się, że budynek był zamknięty. Andromeda postanowiła poszukać jakiegoś niedomkniętego okna, czy jakieś szpary. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
278. Gdy już tam była, powiedziała do Daniela:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!!!
279. Rozdział VII – W helikopterze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
280. Włączył on więc autopilota i wyszedł z kabiny pilota. Kiedy to zrobił, ujrzał on Andromedę. Była ona blada i patrzyła na Daniela słabym wzrokiem. Chłopak oczywiście do niej podbiegł. Kiedy był koło niej, spytał:
– Zdechniesz? Powiedz, że tak!
281. „Miejsce Przeznaczenia 8 – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich Putina i Gazu, w skrócie ZSRRPG."
282. – Cud, że jeszcze żyjesz. A tak w ogóle, to gdzie jest ósme Miejsce Przeznaczenia?
– W ZSRRPG.
283. Gdy zobaczyli oni wielką dziurę pośrodku pałacu, zaczęli zastanawiać się, co się co się stało.
284. Jednak, w nocy, gdy Andromeda nie mogła zasnąć, zaczęła się zastanawiać:
„No co jest. Już którąś noc nie mogę zasnąć..."
Jednak jej rozmyślania przerwał głos Daniela, który mówił:
– O, Andromeda. Znów nie śpisz?
– A co cię to obchodzi, debilu jebany? Nawet nie pofatygowałeś się, aby zapytać mnie, czemu przez dwie godziny nie wracałam czy nawet, gdy byłam w tym Pałacu Zimowym, przyjść i sprawdzić, czy żyję, a teraz martwi cię to, że nie mogę spać? – wygarnęła mu Andromeda.
285. Po kolejnej godzinie, od sztormu statek utonął. Z całej załogi przeżyła tylko Andromeda, bo była Mary Sue.
286. – Daniel, s-słuchaj, musisz s-się tu jakoś d-dostać. Podczas sztormu, który rozpętał się na o-oceanie, cała załoga, o-oprócz mnie, bo jestem Mary Sue. zginęła i nie m-mam jak wrócić... – powiedziała Andromeda drżącym głosem.
287. – No cześć Andromedo. Jak tam życie? – spytał Grzegorz.
– Chujowo, a u ciebie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
288. – Ty to biedna jesteś, ...Ale na nieszczęście jeszcze żyjesz.
289. Po tej rozmowie, Andromeda poszła do drugiej klapy i otworzyła ją. Kiedy to zrobiła, zobaczyła, że tam też nie było jej sprzętu!
290. Tymczasem, Andromeda była starannie ukryta. Jednak, mimo wszystko, serce jej waliło jak młotem. JEBS! JEBS! JEBS!
291. „E, wiesz może, gdzie jest ten Pałac Królewski? Chodzi mi o ten w Madrycie."
Andromeda odpisała na ten SMS. Jej odpowiedź brzmiała następująco:
"Pierdol się na mordę i sam szukaj. :-)"
292. Kiedy to zrobiła, weszła do Internetu, na odpowiednią stronę. Gdy to zrobiła, ujrzała napis:
„Przepraszamy, strona nieczynna. Nowa odsłona tej samej strony pod adresem www.darmowy-wpierdol.polskidres.pl"
Dziewczyna oczywiście weszła na nową stronę. Kiedy to zrobiła, ku jej szczęściu, ujrzała całą listę Miejsc Przeznaczenia. Oczywiście zjechała ona na dół, aby zobaczyć położenie 12 Miejsca Przeznaczenia. Po chwili ujrzała napis:
"LOL, to był prank, idiotko."
293. Andromeda, widząc to, pomyślała:
"Lubię placki."
Po czym ruszyła w kierunku Carrefour jak gdyby nigdy nic...
294. Niestety nie przyniosło to skutku. Dziewczyna nadal była nieprzytomna. Daniel wziął ją więc na ręce ( ͡° ͜ʖ ͡°).
295. Kolejne dwie godziny później, Andromeda obudziła się. Gdy otworzyła oczy, strasznie bolała ją dupa ( ͡° ͜ʖ ͡°). Po chwili, ujrzała ona nad sobą Daniela, który widząc, że dziewczyna się budzi, powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
296. – No, ale...Ich jest tyle...Ja się boję, że nie zdążymy... – powiedział Stefek, ze słyszalnym niepokojem w głosie.
297. – I co? Udało ci się go uspokoić?
– Tak. – odpowiedziała dziewczyna.
– Ty to chyba jesteś mistrzem lennyfaceowania ludzi. – rzekł Daniel.
298. Po tej rozmowie, Stefek spytał:
– A, właśnie. Gdzie teraz mam cię zabrać?
299. Po chwili, helikopter ruszył w kierunku Stefka.
300. Kiedy po parunastu godzinach lotu, helikopter był niedaleko od Kazachstanu, zaczęły się turbu turbu turbulencje.
301. Wstał on więc i wyszedł do dziewczyny. Kiedy to zrobił, ujrzał, że Andromeda jest blada. Patrzyła ona na Daniela naprawdę słabym wzrokiem. Słychać było również, że głęboko oddychała. Chłopak od razu do niej podbiegł. Gdy był koło niej, spytał:
– Andromedo, co ci się dzieje?!
– Poradnik Uśmiechu się skończyyył! ;'-( – odpowiedziała Andromeda i się rozpłakała.
302. Po kolejnej chwili, dziewczyna wyszła z łazienki i usiadła na siedzeniu. Nadal nie czuła się najlepiej. Gdy powiedziała o tym Stefkowi, ten rzekł:
– Hmm...Może jesteś chora? Poczekaj, zaraz zmierzę ci temperaturę.
Po czym wyjął z apteczki, o której nie wspomniałam, bo po chuj, termometr i zmierzył dziewczynie temperaturę.
303. – Już się lepiej czujesz? Jak nie, to nie ma sensu abyś tam szła. Jeśli nadal źle się czujesz, to ja mogę pójść za ciebie zniszczyć to Miejsce.
– Nie, już się dobrze czuję. – odpowiedziała dziewczyna.
– To i źle, nie będziesz musiała się tak męczyć. – rzekł Daniel.
304. Po tych słowach, oboje się roześmiali. Gdy emocje opadły, Stefek wrócił do kabiny pilota, a Andromeda odłożyła swój sprzęt na miejsce, usiadła na siedzeniu i zapięła pasy.
305. – Pod biurowcem nie miałbym jak wylądować. Musisz tam iść sama, leniu. – odpowiedział Daniel.
306. Ujrzała ona, że biurowiec, wraz ze zmianą czasu, opada na ziemię.
307. – Daniel...Dziękuję, że mnie złapałeś...
– Oj, nie ma za co. Hajs musi się zgadzać. – powiedział chłopak.
308. Po chwili, gdy helikopter wylądował, Andromeda odpięła pasy i poszła do klapy, w której trzymała swój sprzęt. Po chwili, gdy go wzięła, kątem oka ujrzała przez szybę, że są strasznie daleko od Gamla Stan. Oczywiście zapytała ona:
– Ty debilu, nie płacą ci za lądowanie na zadupiach!
– Paliwo się skończyło i musiałem wylądować aż tu. – odpowiedział chłopak.
– Przestań kłamać, leniu jebany. – odparła kulturalnie Andromeda.
Po tej rozmowie, Andromeda wraz z Danielem wyszła z helikoptera. Chłopak poszedł szukać paliwa, a Andromeda ruszyła do Gamla Stan.
309. – Ah te dzieci...Zawsze sobie będą żarty robić...
– Oj nie byłbym tego taki pewny... – Dało się słyszeć z tyłu znajomy głos. Był to głos mego byłego, którego sama sobie stworzyłam, który od dawna chciał zabić dziewczynę, bo był normalny.
310. Po chwili uników, Andromeda usłyszała dźwięk swojego telefonu. Oczywiście nadal unikając ciosów Dawida, odebrała go. Okazało się, że do dziewczyny dzwonił Grzegorz.
– Tak? – spytała Andromeda.
– GDZIE JEST CZEKOLADA?!
311. – Słyszę w twoim głosie ironię. Powiedz, co się dzieje. – rzekł Grzegorz.
– Poczekaj moment. – powiedziała dziewczyna, po czym było słychać jej głos mówiący:
– PLACKI!
312. – Dawid, chłopie, odczep się ode mnie, ja tu tylko robię to, co robić powinnam, a ty znów mi życie rozpierdalasz.
313. – Czy...tam...jest...BYŁY MONSZ RAMONINTH?! – spytał Grzegorz.
– Tak. Niestety...Postraszył mnie tym swoim SMS-em o ostatniej minucie mojego życia i teraz ciągle próbuje mnie zabić, mimo iż widzi, że to nie ma sensu. – odpowiedziała dziewczyna.
– A co on tam robi?! To przecież nasze zadanie zniszczyć te Miejsca! – krzyknął Grzegorz.
– No nie wiem. Pojawił się przez aŁtoreczkę. – rzekła Andromeda.
314. – A lubisz wybuch rozwalający spójność?
W tym momencie dało się słyszeć huk, który rozwalił spójność.
315. Po tym zdarzeniu Andromeda przyłożyła słuchawkę do ucha i powiedziała:
– Gotowe. To teraz idziemy modlić się do FanArtów Slade'a.
316. Rozdział XVIII – Szybka akcja ( ͡° ͜ʖ ͡°) nad Morzem Barentsa.
317. „Miejsce Przeznaczenia 19 – Chińska Republika Wpierdolu, Pekin, wejście do Zakazanego Miasta."
318. Kiedy się tam znalazła, ustawiła w wejściu swoją maszynę. Już chciała uruchomić ją, jednak w tej chwili usłyszała za sobą kroki. Oczywiście odwróciła się ona. Za sobą ujrzała...Stefka.
– Nie no, zaczynacie mi powoli działać na nerwy... – powiedziała Andromeda.
– Wiemy. Ale dobrze nam z tym. – powiedział Slade.
319. Gdy to zrobiła, uruchomiła przeglądarkę internetową, aby sprawdzić, gdzie musi lecieć i gdzie musi czekać na Stefka. Po chwili ujrzała napis:
„Miejsce Przeznaczenia 40 – Środek Antarktydy."
„Eh...Znów? Daliby spokój..." – pomyślała Andromeda, po czym sprawdziła w mym poradniku o chujowych opkach z Miejscami Przeznaczenia w roli głównej, ile punktów zostało wypełnionych.
320. Kiedy to zrobił, doszedł do środka dachu, czyli do Miejsca Przeznaczenia i ustawił sprzęt. Kiedy to zrobił, już chciał nacisnąć przycisk, lecz w tym momencie usłyszał kroki. Kiedy się odwrócił, ujrzał...Slade'a i Brother Blood, którzy chcieli go zabić za jego debilizm.
321. Po chwili dało się słyszeć huk, który wysadził spójność.
322. Gdy był przy klapie, otworzył ją, bo stanie przy niej jak debil nie wchodziło w grę i włożył tam swój sprzęt.
323. Już chciał nacisnąć przycisk, gdy usłyszał za sobą dźwięk święty, czyli głos Slade'a.
324. Chłopak był tak przerażony, że nie mógł się ruszyć, mimo iż nie chciał.
325. Godzinę później, gdy Grzegorz obudził się, czuł się lepiej. Czuł on również, że helikopter i zmiana czasu stoi na ziemi.
326. Kiedy to zrobił, już chciał nacisnąć przycisk uruchamiający maszynę, jednak w tym momencie poczuł, że ktoś przystawia mu pistolet do głowy. Grzegorz przestraszył się nie na żarty. Oczywiście odwrócił się on. Kiedy to zrobił, ujrzał mego byłego z dzieciństwa, czyli Dawida.
327. Dawid, który nie zdążył uciec, został wbity w ziemię. Po chwili, ujrzał on nad sobą Grzegorza, który powiedział:
– Slade jest bogiem. Zapamiętaj to sobie.
328. Po chwili ruszył w kierunku Wpierdolu...
329. Po znalezieniu się tam, ustawił w odpowiednim miejscu maszynę. Już chciał ją uruchomić, gdy w tym momencie poczuł, że ktoś opiera swoją snajperkę na jego ramieniu.
330. Po chwili, Andromeda spytała:
– Czemu jeszcze nie zdechłeś?
– A, właśnie gdzie ostatnio byłeś niszczyć Miejsce Przeznaczenia?
– Niestety, nie we Francji. – odpowiedział Grzegorz.
331. W końcu wpadł on na pomysł. Podszedł on do klapy w której trzymał swój sprzęt do niszczenia Miejsc Przeznaczenia po czym się zabił.
332. Po znalezieniu się na zewnątrz, ruszył w kierunku krańca Portu Sudan. Po parunastu minutach, gdy się tam znalazł, zaczął ustawiać swą maszynę. Po chwili, gdy chciał ją włączyć, usłyszał kroki. Naturalnie odwrócił się on. Kiedy to zrobił, ujrzał najprzystojniejszą postać z uniwersum DC, czyli Slade'a. W pewnej chwili, Patryk włączył Caps Lock i powiedział:
– GRZEGORZ?! TO TY JESZCZE ŻYJESZ?!
Po czym zwrócił się do Mateusza:
– Jak zrobić z papieru?
– Nie wiem. A jak poprawnie telefon? – odpowiedział Mateusz.
– MATEUSZ!!! A mówiłeś, że nie jesteśmy debilami!!!
333. „Miejsce Przeznaczenia 29 – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich Putina i Gazu, Moskwa, środek domu prezydenta."
334. Po chwili ruszył on w kierunku ZSRRPG.
335. Rozdział XXIX – W domu Vladimira Vladimirovicza Putina
336. Gdy chciał odłożyć maszynę na miejsce, zadzwonił jego telefon. Dzwonił do niego jego dawny kolega. Podczas rozmowy, Grzegorz przez debilizm odstawił sprzęt w nieodpowiednie miejsce, czyli gdzieś przy zamkniętych już drzwiach.
337. Po kilkunastu godzinach nudnego lotu, Grzegorz zaczął zastanawiać się:
„Ciekawe co teraz robi Andromeda...Może do niej zadzwonię..."
Po czym włączył autopilota i wyjął z kieszeni telefon. Kiedy to zrobił włączył go i wybrał numer Andromedy, po czym przyłożył słuchawkę do ucha. Po chwili dało się słyszeć jęki dochodzące ze słuchawki. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
338. – To ja Andromedo. Chciałem spytać jak tam twoje życie i co teraz robisz. – odpowiedział Grzegorz.
– ( ͡° ͜ʖ ͡°) z Danielem i boli mnie dupa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
339. – No nareszcie! Ile można czekać! – powiedziała Andromeda.
– Całą wieczność, pizdo. – odpowiedział kulturalnie Grzegorz.
340. Jednak, w tym momencie, oboje usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś przeskakiwał ze swojego na ich helikopter. Odwrócili się oni. Gdy to zrobili, ujrzeli...Stefka.
– No nie! To znów wy?! Dacie nam kiedyś spokój?! – spytała z irytacją Andromeda.
– Spierdalaj – odpowiedzieli kulturalnie Patryk i Mateusz.
341. Kiedy Andromeda była już bezpieczna, powiedziała do Grzegorza:
– Tak się bałam...Tak się bałam...Ale niestety nie umarłam...
342. Dziewczyna od razu krzyknęła do Grzegorza:
– Grzegorz! Chodź tu, tylko szybko!
– Idę! – odkrzyknął Grzegorz.
Po chwili, gdy chłopak znalazł się już w pokoju Andromedy, zapytał:
– A miałem nadzieję, że umarłaś...
343. – Ty mnie chłopie nie znasz... – powiedział Daniel – Byłem uczniem wiadomo kogo z inicjałami S.B, więc umiem walczyć. – dodał
344. „Darują w końcu te Parki Narodowe?" – pomyślała z irytacją Andromeda.
"Nie" – pomyślała Ramoninth.
345. Kolejne dwa dni później, w pewnym momencie usłyszała taki dźwięk, jakby ktoś przeskakiwał ze swojego na jej helikopter. Dziewczyna od razu odwróciła się. Gdy to zrobiła, ujrzała Grzegorza. Od razu powiedziała do niego:
– WYPIERDALAJ Z MOJEJ ZIEMI!
Po chwili krzyknął do służby:
– Tąnjqan! Mjhądl! Hótfcję dó hą hfjłlę!
– Okej! – Odkrzyknął Damian i Michał.
Gdy oboje znaleźli się w pokoju Grzegorza, ten powiedział do nich:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
346. – Nie ma sensu? A jak myślisz, co stanie się 13 kwietnia, gdy zniszczy się te trzy miejsca przed ustawieniem tam odpowiednich urządzeń przez naszych wrogów? – spytał Grzegorz.
– Nic? – odpowiedział Slade i wrócił do tulenia Vegi.
347. – Podobno Ty wiesz, gdzie są te Miejsca Przeznaczenia?
– No wiem. – odpowiedziała Andromeda.
– No to gdzie one są? – spytał Damian.
– W dupie. – odpowiedziała (G)Andzia i zasztyletowała Damiana.
348. Gdy burza piaskowa minęła, dalsza droga minęła spokojnie. Jednak, gdy cała trójka dochodziła ( ͡° ͜ʖ ͡°), Andromeda powiedziała:
– Coś czuję, że zaraz rozegra się tu niezła walka.
349. – Spokojnie, wraz z Michałem pójdę go poszukać ( ͡° ͜ʖ ͡°), a Ty tu poczekaj. – odpowiedział Damian.
Po tej rozmowie Damian i Michał ruszyli na poszukiwanie helikoptera. Gdy poszli, Andromeda zaczęła zastanawiać się:
"( ͡° ͜ʖ ͡°) czy ( ͡° ͜ʖ ͡°)? A może ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)?
350. – Cześć! No i jak tam Wam idzie? – spytał Grzegorz.
– Ziemniaki – odpowiedziała (G)Andzia.
351. – A co Ty robiłaś, gdy myśmy szukali helikoptera?
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)!
352. Po kolejnych kilku minutach helikopter doleciał już do opuszczonego cmentarza, czyli do drugiego Miejsca Przeznaczenia. Gdy wylądowali, Damian powiedział:
– Lubię Gumisie!
353. Po chwili drogi, Andromeda powiedziała:
– SPRZEDAJĘ LENIACZE!!!
354. Gdy Damian ustawił już odpowiednio sprzęt, i gdy Andromeda chciała go włączyć, dało się słyszeć kroki. Całą trójkę przeszły ciarki, gdyż nie wiedzieli jeszcze, kto zmierza w ich kierunku. Oczywiście odwrócili się oni. Gdy to zrobili, ujrzeli zbliżających się idiotów.
355. Gdy odeszli, Damian wziął sprzęt, po czym wraz z Andromedą i Michałem ruszyli ku wyjściu z cmentarza. Po chwili drogi, Damian powiedział:
– Jeszcze tylko Antarktyda i zostanę wypuszczona z Miejscoprzeznaczeniowego więzienia. A nie, to nastąpi po drugiej części.
356. Po tej rozmowie doszli oni już do helikoptera. Gdy weszli, Damian odłożył na odpowiednie miejsce sprzęt do niszczenia Miejsc Przeznaczenia, po czym usiadł na miejscu dla pilota. Michał i Andromeda usiedli na zwykłych siedzeniach, i zapięli pasy. Po chwili helikopter ruszył w kierunku Antarktydy, a z helikoptera dało się słyszeć jęki. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
357. Gdy helikopter był niedaleko Antarktydy, Michał zauważył, że Andromeda, która zwykle podczas lotu się z nim pieprzyła ( ͡° ͜ʖ ͡°), teraz miała głowę opartą o ścianę, i nic nie mówiła.
358. Po kilku minutach helikopter doleciał na miejsce. Nie wylądował on jednak. Damian w pewnym momencie włączył autopilota, i wyszedł z kabiny pilota. Gdy to zrobił, zapytał:
– Kto ma ochotę na...( ͡° ͜ʖ ͡°)?
– JA!!! – odkrzyknęli Damian i Andromeda.
359. Gdy już był koło niej, potrząsnął nią, i krzyknął:
– Andromedo! Andromedo! Obudź się!
– Spierdalaj! – odpowiedziała nadal nieprzytomna Andromeda.
Niestety, nie przyniosło to skutku. Po chwili Damian powiedział:
– Zostaw ją. Niedługo powinna się obudzić.
– Pierdol się! – odparł Michał.
360. – O nie...Mam nadzieję, że jej nie zabili?
– Nie, nie zabili jej, tylko ją ogłuszyli. – odpowiedział Damian.
– Uff...Całe szczęście, że żyje. Połóżcie ją na łóżku w jej pokoju. – odpowiedział z ulgą Grzegorz, po czym dodał:
– I możecie ją zgwałcić. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja zaraz dołączę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
361. – Nareszcie się obudziłaś.
– No, ja też się cieszę. A tak w ogóle coś ciekawego się działo, gdy byłam nieprzytomna? – zapytała Andromeda.
– Nie, nic ciekawego się nie działo. To co zwykle. – Odpowiedział Grzegorz, po czym pomyślał:
"W każdym razie, fajnie się ciebie gwałciło. ( ͡° ͜ʖ ͡°)"
362. Za oknem ujrzał bowiem falę uderzeniową, spowodowaną uderzeniem atomówki w Ziemię, która niszczyła wszystko, co spotkała na drodze, ale o dziwo, ominęła dom Andromedy i Grzegorza.
363. Po chwili poszukiwań, Paweł, czyli jeden ze sług zobaczył jakąś książkę, która była otwarta, a w niej był opisany jakiś kwiat. Paweł przeczytał to, po czym podniósł książkę, i powiedział:
– ZIMNIOK!
Gdy słudzy przeczytali to, co było tam napisane, Damian powiedział:
– CEBULA!
364. Tymczasem, w domu Grzegorza, służba zaczęła się zastanawiać:
– Ciekawe, czy on jeszcze żyje. – powiedział Michał.
– I czy zdobył ten kwiat. – dodał Damian.
– Eee, pewnie nie. Skoro wiele osób próbowało, ale im się nie udało, to dlaczego nagle Grzegorzowi miałoby się udać? – Powiedział Paweł.
– Bo jest Gary Stu, idioto. – odpowiedział Slade.
365. <Ramoninth wraz ze Sladem wychodzą z Miejscoprzeznaczeniowego więzienia. Dziewczynę po wyjściu oślepia światło słoneczne, którego tak dawno nie widziała, ale po chwili przyzwyczaja się do niego.>
Ramoninth: To już...wolność?
Slade: Tak. Popatrz.
<Pokazuje ręką, zataczając półkole, wszystkie potencjalne tFory do analizy.>
Zobacz ile teraz masz możliwości analiz.
<Jednak, nim dziewczyna zdąża jakkolwiek zareagować, obok niej słyszy dźwięk przeładowywania karabinu. Odwraca się i widzi Slavię celującego w nią bronią.>
SlaviaConsesiao: No to teraz cię zajebię za takie zjebanie Miejsc Przeznaczenia!
Ramoninth: O kuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurrrrrrrrrrrrrrrrrrrr–
<Ucieka a Slavia zaczyna ją gonić.>
SlaviaConsesiao: Wracaj tu!
Slade: <Cichy śmiech.>
366. Kiedy był już u Wiktora, ten spytał:
– Jak skutecznie jabłko? Jak zrobić z papieru? Jak swoje włosy? Jak poprawnie telefon? Jak swoje dziecko?
– Wiesz, Andromeda, o której ci opowiadałem normalnie popada w pierdolca. Kilkanaście tygodni temu zaczęła się głodzić, mimo iż nie powinna tego robić. Później zaś, zaczęła przesiadywać w swoim pokoju i rzadkością było ją zobaczyć. Na dodatek, ma ona już za sobą dwie, nieudane próby samobójcze. I jakby tego było mało, zaczęła pisać wiersze, mimo iż tego nie lubiła robić. Ja już nie wiem, co mam z nią zrobić... – Odpowiedział Grzegorz.
– Hmm...Trochę trudna sytuacja, ale i na to znajdzie się sposób. Ona najprawdopodobniej czuje się niezauważona i odrzucona. Musisz zrobić coś, aby poczuła się ona znów tak jak kiedyś. Chodzi mi o to, że powinieneś np. przebywać z nią więcej czasu. Tak po prostu, aby nie czuła się samotna. – Rzekł Wiktor Stribog.
– W sumie na to nie wpadłem, bo jestem debilem niedojebanym. Dzięki za radę. – Powiedział Grzegorz.
– Nie ma za co. Zawsze do usług. >Brother Blood?< – Odpowiedział standardowym tekstem Wiktor Stribog.
Po tej rozmowie Grzegorz wrócił do swojego domu i od teraz zaczął robić to, co poradził mu Wiktor Stribog.
367. Następnego dnia, gdy Andromeda znów siedziała zamknięta w pokoju i pisała wiersze, usłyszała otwierające się drzwi do jej pokoju, bo zapomniała o minach lądowych przed drzwiami. Dziewczyna nie zwróciła na to uwagi i dalej zajmowała się tym, co zwykle. Po chwili zaś, poczuła, że ktoś ją obejmuje. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Andromeda, trochę zdziwiona tym, odwróciła głowę. Gdy to zrobiła, ujrzała Grzegorza.
– A, to tylko ty... – powiedziała dziewczyna, po czym ponownie odwróciła głowę i zajęła się tym, co wcześniej.
Po chwili zaś, Grzegorz powiedział:
– Lubię mleko.
– Brother Blood jest fajny.
– Pierogi
368. Od tego dnia, gdy Andromeda była smutna lub płakała, Grzegorz przytulał ją i po prostu cicho siedział. Gdy zaś dziewczyna była chora, chłopak opiekował się nią, aż do momentu jej wyzdrowienia. Jeśli zaś dziewczyna miała zły humor, Grzegorz zawsze jej ten humor poprawiał, używając do tego karabinu maszynowego. Również opiekował się nią. Kiedy zaś dziewczynie było zimno, lub po prostu była zima, Grzegorz zawsze szczelnie okrywał ją tym pięknie pachnącym i wygodnym płaszczem Sebastiana. <3 Gdy było trzeba, chłopak bronił ją, nawet kosztem własnego życia. Również, gdy dziewczyna tego potrzebowała, Grzegorz przebywał z nią.
369. Któregoś zaś dnia, gdy Grzegorz i Andromeda siedzieli razem w jednym pokoju, Grzegorz zapytał:
– Ruchanko? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
370. Pewnego dnia, do Grzegorza zadzwoniła jego matka. Powiedziała mu:
– Seven days...
– TRZYTRZYTRZYTRZYTRZY!
– Ramoninth jest pojebana.
– Spierdalaj – odpowiedział kulturalnie Grzegorz.
371. W dzień wyjazdu Grzegorza do ich domu przyszedł Dawid. Grzegorz powiedział mu:
– Pamiętaj, aby wykonywać Moje obowiązki, ty leniu jebany. I nie męcz Andromedy, tym, czego nie powinna robić.
– Spokojnie, nie martw się o to. – powiedział Dejwid Koperfild.
372. W nocy, Andromeda poszła pierwsza spać. Dawid podszedł do niej, i zdjął jej z szyi naszyjnik, dzięki któremu dziewczyna miała nadprzyrodzone zdolności i o którym nie wspomniałam, bo po chuj.
373. Pewnej nocy, kiedy Dawid spał, do Andromedy zadzwonił Grzegorz. Spytał się jej:
– Lennyfaceujecie się tam?
– TRZYTRZYTRZ–
374. – Ja też nie wiem, co Ci Dawid zrobiłam. Przecież ja nawet Ciebie nie znałam! – powiedziała
– Zajebałaś mi kosę z CS-a! – krzyknął Dejwid Koperfilc.
375. Kiedy Andromeda zakładała nowy bandaż na nogę, który lubił się materializować, Grzegorz powiedział do Dawida:
– Dawid! Czym zawiniła Tobie Andromeda, że tak ją męczyłeś?!
376. Kiedy Grzegorz wracał do swojego domu, ciągle się zastanawiał, co mogło się stać z Andromedą. Gdy wszedł do mieszkania, zastał tylko swojego brata, Dawida. Zapytał się go:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)?
– W Zadupiu Górnym. – odpowiedział Dejwid.
377. – Ale dlaczego bałaś się, że to Dawid? Coś Ci złego zrobił? – zapytał Grzegorz.
– A jak myślisz, karakanie ty? – odpowiedziała pytaniem na pytanie (G)Andzia.
378. – O, już się obudziłaś. I jak się spało?
– Chujowo – odpowiedziała grzecznie (G)Andzia.
379. Następnego dnia, do dziewczyny zadzwonił telefon. Odebrała go ona, gdyż mogło być to coś ważnego.
– Halo, policja? – powiedziała
– Nazywam się Damian Turner, i jestem lekarzem pobliskiego szpitala. Czy dodzwoniłem się do Andromedy Miller? – spytał mężczyzna.
– Tak, to ja. Coś się stało? – zapytała dziewczyna.
– Grzegorz zdechł. Właśnie świętujemy. – odpowiedział lekarz.
380. Grzegorz obudził się. Kiedy się odwrócił, zobaczył Andromedę.
– Nareszcie się obudziłeś. – powiedziała dziewczyna.
– No tak, ale gdzie ja właściwie jestem? I czy Dawid jeszcze żyje? – spytał
– Jesteś w szpitalu, ślepa pało. A Dawid? Nie, okazało się, że nie żyje. – powiedziała
381. W tym momencie nastąpiła cisza. Po chwili Grzegorz i Andromeda pogadali ze sobą jeszcze chwilę, po czym dziewczyna musiała iść już do domu, w LOL-a grać.
382. – GLaDIS...
– Hę? – odparła GLaDIS.
– Dej mi sto złotych na tamtą bluzkę. – odpowiedziała Jeannette, wskazując na najdroższy sklep w mieście.
GLaDIS to zrobiła i wręcz nie wierzyła własnym oczom.
– O nie! Zaczyna się! Mam debilizm całkowity!
383. Godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, ujrzała nad sobą Grzegorza, który widząc, że ta otworzyła oczy, rzekł:
– Jakim cudem nie spłonęłaś, cziterska kurwo?
384. – Pewnie Amerykanka. – rzekła Andromeda po poznaniu jej imienia.
– Czemu tak sądzisz? – spytał Grzegorz.
– Bo tak. – odpowiedziała nonszalancko Andromeda.
385. – Jeśli cokolwiek złego zrobisz Andromedzie – pożałujesz. Neta ci odłączę!
Po czym wyszedł. Dawid nie przejął się tym zbytnio. Pomyślał:
"( ͡° ͜ʖ ͡°)!"
386. Używał on mocniejszych maszyn które były w mieszkaniu. Oczywiście naśmiewał się z dziewczyny przy tym.
–XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD – mówił Dejwid.
387. Grzegorz był już w drodze do domu. Trochę się niepokoił, gdyż Andromeda od dwóch tygodni nie odbierała już telefonów. Kiedy wszedł do mieszkania, od razu zapytał Dawida:
– Gdzie jest Andromeda?
– W Wygwizdowie Podhalnym. – odpowiedział Dejwid Koperfilc.
388. Oczywiście chłopak zaraz podszedł do dziewczyny i spytał się jej:
– Coś się stało?
W tym momencie dziewczyna się rozpłakała, i powiedziała:
– T-tak. Stało się.
– Ale co? – spytał Grzegorz
– Nie widzisz, idioto, po moim stanie fizycznym i psychicznym? – spytała kulturalnie (G)Andzia.
389. Po tej rozmowie wyszli z pokoju. Grzegorz znalazł szybko Dawida, po czym złapał go, i powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°).
390. Któregoś dnia, Grzegorz zapytał Damiana, czyli jednego ze sług:
– Co jej się stało?
– Ma raka downa. – odpowiedział Damian.
391. Któregoś dnia, Grzegorz nie wiedział już co robić. Poszedł on więc do swojego przyjaciela, Wiktora Striboga, aby spytać się, co ma zrobić z Andromedą. Gdy już u niego był, Wiktor Stribog spytał:
– O co tym razem chodzi?
– Wiesz, Andromeda, o której ci opowiadałem, zaczęła być zamknięta w sobie. Na dodatek, całymi dniami robi różne rzeczy, od gotowania aż po malarstwo i na dodatek nie wierzy w to, jak mówię, że to co robi jest świetne. No i ja już nie wiem co mam z nią zrobić. – odpowiedział Grzegorz.
– Zajebać – odpowiedział kulturalnie Wiktoreł.
392. Od następnego dnia, Grzegorz zaczął robić to, co poradził mu Wiktor Stribog. Gdy Andromeda ugotowała obiad, Grzegorz powiedział:
– Wiesz, to jest świetne. Nigdy nie jadłem czegoś tak ohydnego – powiedział Brother Blood do Reed.
W tym momencie Andromeda się zaśmiała i powiedziała:
– Dzięki, że tak uważasz.
Jednak, w myślach mówiła ona sobie:
"DAWAĆ MI TU SLADE'A I BROTHER BLOOD, BO NIE MAM KOGO FANGIRLOWAĆ!"
Gdy zaś dziewczyna narysowała jakiś obrazek i dała go do oceny Grzegorzowi, ten, po obejrzeniu go, powiedział:
– Ło ja jebe, co za gówno. Nigdy czegoś aż tak chujowego nie widziałem.
W tym momencie Andromeda ponownie się zaśmiała i powiedziała:
– PIASECZNO RULEZ! <3
Mimo to, w myślach mówiła ona sobie:
"PYRY RULEZ! <3"
393. – Czy wiesz dlaczego się tak zachowywaliśmy?
– Nie wiem właśnie. – odpowiedziała Andromeda.
– Po prostu, jako iż nie wiedziałem co mam z tobą zrobić, poszedłem do mojego przyjaciela Wiktora Striboga i spytałem się go o radę. No i poradził mi on, aby właśnie się tak zachowywać. – wyjaśnił chłopak.
394. – Ale...ale...dlaczego to zrobiłaś? Czy...czy wiesz, że...że mogłaś tam zginąć?
– No nie, kurwa, nie domyśliłam się, padalcu. – odpowiedziała grzecznie Andromeda.
395. – I przechodzimy przez Polskę...Ciekawe, że jest na trasie naszej wędrówki.
– No...Ale w sumie i tak długo tu nie zabawimy, bo my tylko tędy przechodzimy. – rzekł Grzegorz.
– No i się powtarzacie. – powiedziała Ramoninth wyjmując siekierę, której nie ma.
396. Debilus pospolitus – nowa choroba, na którą cierpią tylko bohaterowie opek Ramoninth. Choroba dziedziczna, spowodowana rozpierdoleniem się genów tworzących mózg. Choroba ta charakteryzuje się brakiem instynktów, w szczególności samozachowawczego, brakiem logicznego myślenia i brakiem racjonalnego myślenia. Jedyną jej zaletą jest nieśmiertelność.
397. Mózg: Dobra, przełączam się na Slade'a.
Ja: A...
Mózg: Dodam jeszcze Brother Blood...
Ja: Ale...
Mózg: O patrz, Zardonic tworzy zajebistą muzykę. I mamy trio.
Ja: ;_;
398. "Wstałam, powkurwiałam się na rolety, zjadłam śniadanie przeglądając przy tym memy, narysowałam OC, przeczytałam recenzję mojego fanfika, usiadłam do komputera."
399. Pozdrawiam, Fanka Gówna
400. Gotowi na wielkie ognisko na Wiejskiej? Najlepiej pod sejmem?
401. "OOO ja idę na koniec!"
"Ja idę na początek!"
"Ja siadam pośrodku!"
– Ja spierdalam!
402. Teraz siedzę przed komputerem z maseczką na twarzy. Muszę tak siedzieć 20 minut czyli w moim wypadku do 20:52. To jest Mój pierwszy raz ( ͡° ͜ʖ ͡°).
403. *Pierwsza wywrotka – zaliczona!
*Druga wywrotka – zaliczona!
*Trochę zdartej skóry z ręki i rozwalone dwa palce – zaliczone!
*System delete – zaliczone kilka lat temu!
404. Pozdrawiam, Down145
405. Chociaż parę dni temu o 2:00 w nocy na niebie były jakieś dziwne światła, niestety nie dochodzące z ul. Wiejskiej, więc może teraz będzie widoczny deszcz meteorytów. :-)
406. Wycieczka klasowa do teatru. Byliśmy na przedstawieniu "Ania z Zielonej Siłowni".
407. Chwilę później, Patryk powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
408. Po tej rozmowie, Dawid i Andromeda zajęli się budową maszyny. W pewnym momencie, Andromeda spytała:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!
409. *Oczami Tępej pizdy.*
410. *Oczami Tęfjtoł.*
411. W pewnym momencie budowy, Andromeda spytała tym swoim słodkim jak cytryna głosem:
– Dawid, on jest człowiekiem?
412. *Oczami Dziewczyny z źle napisanym imieniem.*
413. Wtedy Patryk opowiedział mi o wszystkim. Gdy skończył, nastała cisza. Po chwili zaś zajęliśmy się swoimi sprawami. Napierdalając przy tym zdaniami pojedynczymi.
414. W tym momencie ja opowiedziałem jej o wszystkim. Gdy skończyłem, nastała cisza. Chwilę później, zajęliśmy się swoimi sprawami. Dziewczyna z źle napisanym imieniem, pozwoliła nam zostać u siebie. Od teraz, musieliśmy sobie radzić...
415. Tego dnia, szukanie dla naszej trójki jedzenia i picia przypadło na Katerin. Chuj jebany. Gdy ona wyszła, wraz z Mateuszem zająłem się codziennymi czynnościami. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) Jakąś godzinę później, wróciła ona. Kiedy weszła do mieszkania, spytałem ją:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)? ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)!
416. *Oczami <3333333333333333333333333333333333333333333333*
417. – Nie bój się kochanie...To raczej nie o nas chodzi...A nawet jakby, to obronię cię...
Kiedy to powiedział, ja spytałam:
– Naprawdę?
Wtedy on odpowiedział:
– Nie XDDD
418. *Oczami Tęfjókrlga*
419. *Oczami Bądtdkksylą*
420. W pewnym momencie, jednak postanowiliśmy pozbyć się tego robota spod domu. Zaczęliśmy więc szukać w mieszkaniu Katerin jakieś broni. W pewnym momencie znaleźliśmy miotacz płomieni, o którym wcześniej nie wspominaliśmy, bo po chuj.
421. Jednak, w pewnym momencie postanowiliśmy pozbyć się tego robota. Zaczęliśmy więc szukać w moim mieszkaniu jakieś broni. W pewnym momencie znaleźliśmy miotacz ognia, o którym wcześniej nie wspominałam, bo po co.
422. Aż któregoś dnia, mogła wreszcie normalnie wstać i wykonywać codzienne czynności. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
423. Od drugiego tygodnia jednak, zaczęliśmy zauważać, że zdrowie Katerin uległo zmianie. Cały czas, nawet jeśli było ciepło, chodziła ona w bluzach i swetrach. Czasem całymi dniami leżała przykryta kołdrą. W dodatku nie miała apetytu. Całe dnie męczył ją katar i kaszel, ale zdania pojedyncze nie zamierzały odpuścić.
424. Któregoś dnia, rozchorowałam się do tego stopnia, że nie miałam siły, aby wstać z łóżka. Od tego momentu, pomagali mi Patryk i Mateusz, bo byli debilami.
425. Ten dzień był...dziwny. W czasie jego trwania towarzyszyła mi mieszanka wedlowska.
426. Siedziałam sobie po prostu cały dzień w domu i zajmowałam się sobą. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
427. Od pewnego momentu Andromeda zaczęła coś kombinować. Siedziała cały czas w piwnicy i coś robiła. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
428. Jednego dnia, Patryk i Mateusz, czyli wrogowie Grzegorza i Andromedy, ponownie dostali wiadomość na Skype, że ich wrogowie znów chcą zniszczyć świat.
429. – A-Andromedo, co tu się stało?! Co to za maszyna?! Co to za pomieszczenie?! Co ty tam robisz?! – spytał Patryk.
– W "Portal Unity" się bawię, ślepaku. Mogę wam nawet zaspoilerować, jak skończymy naszą walkę. – odpowiedziała (G)Andzia.
430. – A-Andromedo, co tu się stało?! Co to za maszyna?! Co to za pomieszczenie?! Co ty tam robisz?! – spytał Patryk.
– No bawię się w "Portal Unity", kretynie! – odpowiedziała kulturalnie Andzia Gandzia.
431. Grzegorz od razu do niej podszedł, aby zobaczyć, czy nikogo tam nie ma. Kiedy zaś odsłonił szczątki maszyny, ujrzał nieprzytomną Andromedę. Chłopak od razu wyciągnął ją spod szczątków maszyny i zaczął czekać, aż dziewczyna się obudzi. W czasie oczekiwań, zaczął on myśleć:
"A może...( ͡° ͜ʖ ͡°)"
432. Godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, czuła, że boli ją całe ciało, szczególnie dupa. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Na dodatek w głowie jej jeszcze szumiało oraz widziała wszystko jak przez mgłę. Po chwili zaś, usłyszała głos Grzegorza, który mówił:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)!
433. – Naprawdę? Ty to wszystko robiłaś, aby tylko ich zabić i żeby już nam nie przeszkadzali? – spytał zdziwiony Grzegorz.
– Tak. – odpowiedziała dziewczyna.
W tym momencie Grzegorz przytulił Andromedę i powiedział:
– Boże, ale z ciebie kretynka. Ja bym to lepiej zrobił.
434. – Co Ci się stało?
– No kurwa wróciłam z Krainy Grzybów, ale odnalezienie grzybowego światła było bolesne, ty downie jebany. – odpowiedziała kulturalnie (G)Andzia.
– Może to jaka choroba? Na razie się połóż do łóżka. – powiedział Grzegorz.
435. – Damian! Chodź tu na chwilę!
– Spierdalaj! – odkrzyknął kulturalnie Dejmian.
436. – Ale jak to możliwe? Przecież jeśli temperatura Andromedy utrzymywała się przez całą drogę do domu, to dziewczyna powinna paść w połowie drogi!
– No ja też nie mogę do niczego dojść. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
437. – Damian! Damian! Obudź się!
– Pierdol się! – odpowiedział nadal nieprzytomny Damian.
– Nie mam z kim. Andromeda jest chora, padalcu. – odparł Grzegorz.
438. Po czym, Damian pierwszy raz przytulił Andromedę. Gdy Grzegorz to zobaczył, uśmiechnął się do siebie, i pomyślał:
"( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)"
439. Wilk patrzył się na niego takim wzrokiem, jakby chciał powiedzieć:
"Dasz mi autograf Stefka z "E=mc²?""
440. – A tak w ogóle to jak się nazywasz? – zapytał się chłopak.
– HIMLEHAUAHEHAHEYAHA, ale możesz mi mówić HYEHEUHIMEUZIMLEAA. – odpowiedziała wilczyca.
441. Następnego dnia, Dawid powiedział do wilczycy:
– Co sądzisz o obecnej sytuacji pogodowej w USA?
442. Po 10 minutach drogi, które wydawały się trwać więcej niż 10 minut, Dawid powiedział:
– Chciałabyś, abym Cię rozpiął ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
– Tak. I spokojnie, nigdzie nie ucieknę. – powiedziała ze spokojem w głosie wilczyca.
Dawid rozpiął ( ͡° ͜ʖ ͡°) Andromedę.
443. Po tym zdarzeniu, Dawid i Andromeda wrócili do domu. Woleli nie ryzykować. Kiedy weszli, Dawid poszedł do łazienki po bandaż, i zaczął opatrywać ranę wilczycy. Kiedy to robił, powiedział:
– Ziemniaki
444. Jednak, oprócz tego, miała takiego jednego prawdziwego przyjaciela, któremu mogła mówić wszystko, bez obawy, że to się wyda. Nazywał się on Perseusz.
445. „Przyjaciele" Andromedy zaś mieli ją głęboko gdzieś i nie szukali jej. Jedynie Grzegorz Antychryst, zaczął się martwić o Andromedę.
446. Dziesięć lat później, gdy Grzegorz Antychryst miał już 18 lat, nadal nie zapomniał o zniknięciu Andromedy.
447. – Grzegorz? Co ty tu robisz?
– Ziemniaki zbieram. – odpowiedział kulturalnie Grzegorz.
448. – Tylko co będzie ze mną? Ja nie chcę wracać do siebie do domu...Przecież wiesz, co się u mnie dzieje...
– Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś tu została. – odpowiedział Grzegorz Antychryst.
– Razem zniszczymy świat, zajebiemy Patryka i Mateusza, i będzie fajnie! – odpowiedział Grzegorz.
449. File kanon.exe not responding. Try to connect again?
-> Yes
-> No
----> Yes
Trying to connect...
...
...
...
Connecting...
...
...
...
450. File kanon.exe is corrupted. Uninstall?
-> Yes
-> No
-> Fix it
*Obecna ja.*
---> Fix it
*Dawna ja.*
---> Yes
451. *Tymczasem w szkole.*
– Andromeda! Do odpowiedzi!
452. Mimo wszystko, postanowiła odebrać, gdyż wydawało jej się, że mózg za darmo rozdają. Gdy przyłożyła słuchawkę do ucha, powiedziała:
– Czego kurwa, ja tu świat ratuję.
– Czy dodzwoniłem się do Telepizzy? – dało się słyszeć w słuchawce żeński głos.
– No tak, a bo co? – spytała dziewczyna.
– Słuchaj. Słyszałem, że podobno jesteś znienawidzona przez wszystkich. Nie dziwi mnie to, ale warto podkreślić oczywistość. Dam kontener ciastek.
453. Po zakończonej rozmowie, dziewczyna odłożyła telefon i położyła głowę na stole, przy którym siedziała. Wiedziała już, że jej życie nieuchronnie zbliżało się ku końcowi.
454. Po paru minutach siedzenia w samotności, pierwszy raz od trzech lat usłyszał dźwięk swego telefonu. Kiedy zaś spojrzał na ekranik, ujrzał jakiś nieznany numer. Mimo wszystko, postanowił odebrać, gdyż wydawało mu się, że jest to coś ważnego. Po odebraniu, powiedział on:
– CO TO KURWA JEST?!
– Producenci "Mody na sukces" potwierdzają. Za tydzień zostanie wyemitowany ostatni odcinek. – usłyszał w słuchawce głos prezentera "Faktów".
– Nie ma to jak "Moda na sukces", nie?
455. Dwa dni później, gdy Dawid doszedł ( ͡° ͜ʖ ͡°), ujrzał koło niego również jakąś dziewczynę. Gdy zaś podszedł do niej, ta najwyraźniej go zauważyła, gdyż spytała:
– Marvel czy DC?
456. – W ogóle jak się nazywasz? – spytał
– Andromeda Lopez. A ty? – odpowiedziała
– Dawid Miller. – odrzekł chłopak, po czym dodał:
– Nie dziwi cię to, że jesteśmy dopiero w prologu, a pierdolnęło ponad tysiąc słów?
457. Kiedy się tam znalazłem, ujrzałem, że było tam całkowicie pusto jak w głowie aŁtoreczki.
458. Na pierwszy ogień poszła jakaś dziewczyna o imieniu Andromeda. Zadzwoniłem do niej, zaproponowałem jej to, żeby mi pomogła, przekupując ją ciastkami i zgodziła się.
459. Ten dzień zaczął się normalnie. Wstałam, zjadłam śniadanie, umyłam dupę i ubrałam. Następnie zajęłam się swoimi sprawami. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
460. *Oczami Tępej kurwy*
461. Mimo wszystko odebrałam, gdyż mogło to być coś ważnego. Po chwili, gdy spytałam się o co chodzi, w słuchawce odezwał się jakiś nienaturalny, męski głos.
– LET'S START A RIOT! – rzekł
462. Paręnaście minut później ujrzałam jakiegoś chłopaka. Oczywiście spytałam go, czy również czeka na tego tajemniczego kogoś. Okazało się, że tak. Później zagadał mnie on. Spytał, czy mam na piwo. Odpowiedziałam mu i spytałam, jak on ma na imię. Okazało się, że zwał się Bożydar Niewierny. Po chwili spytał, jak ten ktoś, na kogo mieliśmy czekać, mógł wiedzieć, że jest on poszkodowany przez los. Spytałam go, czy w takim razie on również nie ma łatwego życia. Odpowiedział, że tak i opowiedział o tym, jak stracił rodziców, dziewczynę, o tym jak siedział całe dnie w domu i topił swe smutki w eterze. Później ja opowiedziałam mu o swoim życiu, bo byłam idiotką po czym nie wytrzymałam i rozpłakałam się. W tym momencie, o dziwo, podszedł on do mnie i objął mnie ( ͡° ͜ʖ ͡°).
463. Po sekundzie, poczuliśmy mocny wiatr. Kiedy unieśliśmy głowy, ujrzeliśmy lądujący, ogromny Lenny Face.
464. W tym momencie Andromeda spytała, czy ja też jestem nieszczęśliwy w życiu. Odpowiedziałem, że tak i opowiedziałem jej swą historię, bo byłem debilem.
465. *Gdyż w prequelu do tego FanFiction miała 16 lat, a 16+24=44, czyli tyle powinna mieć teraz lat, ale imperatyw narracyjny zarządził inaczej.
466. Po wystartowaniu statku kosmicznego, w pewnym momencie, Andromeda spytała Dawida:
– Ej i co teraz?
– Wpisz w komputerze, który tu znajdziesz "Najczęściej wyszukiwane obrazy". Zobaczymy jak bardzo właściciel jest pojebany! - odpowiedział Dawid.
467. Kiedy zaś Dawid i Kurwa jebana zostali sami, dziewczyna powiedziała ze strachem w głosie:
– Ale i tak na końcu zginiemy...W co myśmy się wpakowali?
468. Po chwili ciszy, spytała ona:
– A wy to kim jesteście i co ode mnie chcecie?1
– Uber Eats, do usług.
W tym momencie, Patryk opowiedział jej o wszystkim, o czym miał jej powiedzieć. Po paru minutach, gdy doszedł do momentu, w którym powiedział o tym, co jej grozi, ta zbladła ze strachu, gdy dowiedziała się o tym, że zginie. Chwilę później, rzekła przestraszonym głosem:
– C-Co? Jak to cheeseburger? Zamawiałam WieśMaca!
469. Słysząc to, od razu wraz z Laurą wyszedłem do głównej części pojazdu i, po znalezieniu się tam, rzekłem:
– No to trzeba będzie się do niej udać...
W tym momencie, odwrócili się oni, po czym Andromeda spytała:
– A wiesz w ogóle, gdzie ona mieszka?
W tym momencie, niewychowany Dawid powiedział:
– Ja wiem. Mieszka w tym bloku, który stoi niedaleko tych domów jednorodzinnych, które stoją koło siebie.
470. Po wystartowaniu statku kosmicznego, w pewnym momencie Andromeda spytała:
– Mam downa, czy tylko udaję?
– Masz – odpowiedział Dawid.
471. *Oczami Tępej suki.*
472. – Kto? Nigdy nie słyszałam o kimś takim. – rzekłam
– Grzegorz Antychryst. Urodził się w sześćset sześćdziesiątym szóstym roku i wpisał sobie kody na nieśmiertelność.
473. Dzisiejszy dzień zaczął się zwyczajnie. Postanowiłem pójść do Mateusza, aby trochę go pomęczyć. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
474. – No dobra, o co ci tym razem chodzi? Znów jakieś przebiegunowanie się zbliża? – spytałem
– Nie tym razem. Teraz ma być powtórka z roku 2009. Na dodatek, Grzegorz Antychryst wrócił i chce nakierować asteroidę na lot kolizyjny z Ziemią. Wynajął już do tego celu kosmitów.
475. W tym momencie, Patryk opowiedział jej o wszystkim o czym miał jej powiedzieć. Po paru minutach, gdy do do momentu, w którym powiedział o tym, co jej grozi, ta zbladła ze strachu, gdy dowiedziała się o tym, że zginie. Chwilę później, rzekła przestraszonym głosem:
– Jasny chuj, mamy ponad dziesięć tysięcy słów, a nie doszliśmy nawet do drugiego z pięciu rozdziałów.
476. Po tej rozmowie, jako iż najprawdopodobniej wiedziała, że może nam zaufać, wpuściła nas na chwilę do swojego mieszkania. Przez tą chwilę dokładniej się zapoznaliśmy ( ͡° ͜ʖ ͡°), po czym wróciliśmy do swoich domów...
477. Paręnaście minut później, gdy już znaleźli się we Wszechświecie, bardzo szybko odnaleźli statek kosmiczny orkanu Grzegorza i Laury.
478. Po tej rozmowie, zaczęła się walka. Na początku wygrywali orkan Grzegorz, Laura, Dawid i Tępa Pizda.
479. Chwilę później, obydwie krzyknęły przeraźliwie z bólu i osunęły się nieprzytomne na ziemię. Oczywiście, orkan Grzegorz i Dawid, słysząc to, podeszli do nieprzytomnych, Grzegorz po to, aby sprawdzić, czy Laura żyła, a Dawid po to, aby sprawdzić, czy Andromeda dalej była żywa.
480. Godzinę później, gdy Laura się obudziła, wszystko widziała jak przez mgłę. Na dodatek czuła, że nie mogła się ruszać. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
481. Chwilę później, gdy zauważył on, że dziewczyna się obudziła, spytał:
– Nareszcie się obudziłaś...W ogóle, jak się czujesz, skarbie?
– No kurwa zajebiście. – odpowiedziała kulturalnie Laura.
482. – Opowiesz mi w końcu, jakim cudem ich zabiłaś?
– Wtedy, gdy oni zabili ciebie, wkurwiłam się i wyrżnęłam cały świat. Lecz, w pewnym momencie, Patryk pchnął mnie w kierunku tego przycisku, którego przeznaczenie zawsze chciałeś poznać i o które mnie tak męczyłeś. A był to przycisk autodestrukcji. Po uderzeniu w niego, rozpoczął się proces Despacitowania. W tym momencie, wyskoczyłam z pojazdu, gdyż wiedziałam, że trochę niżej była ta moja latająca deska. Po znalezieniu się na niej, ruszyłam w kierunku przeciwnym do wybuchu. Niestety, nie zdążyłam uciec, przez co spadłam w dół. Od mocnego uderzenia w ziemię zemdlałam, ale nie umarłam, bo jam jest Mary Sue. Gdy się obudziłam i podniosłam, obok palącego się statku kosmicznego, ujrzałam nieprzytomnych Patryka i Mateusza. Od razu podeszłam do nich, aby zobaczyć czy żyli. I tu przysięgam na co tylko mogę przysiąc, że oni byli martwi! Po sprawdzeniu tego, weszłam na moją latającą deskę i ruszyłam w kierunku powrotnym... – opowiedziała Laura.
483. W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników, z których wydobywało się ciche "DEEESPAAACIIITOOO!".
484. Po chwili jednak, Grzegorz spytał:
– Lubisz chleb?
485. Tymczasem, Dejwid, który podszedł do Andromedy, od razu sprawdził, czy ta żyła.
486. Godzinę później, gdy Andromeda się obudziła, czuła się jeszcze bardzo słabo. Wszystko widziała jak przez mgłę. Czuła również, że nie mogła wstać. Chwilę później, ujrzała ona przed sobą Dejwida, który widząc, że dziewczyna się obudziła, rzekł ze słyszalną ulgą w głosie:
– Lubię ziemniaki.
– No kofa wyjebiście. – odpowiedziała kulturalnie (G)Andzia.
487. *Oczami Boga Wszechmogącego*
488. Od razu odwróciliśmy się. W tym momencie, ujrzeliśmy...Patryka i Mateusza. Widząc ich, Laura krzyknęła:
– MACIE ZIEMNIAKI NA FRYTKI?!
489. – Biedactwo moje... – powiedziałem, gładząc ją po głowie. Chwilę później, spytałem ją:
– Wiesz może, jak poprawnie tworzyć zdania po dialogu, bo mnie tego w szkole nie uczyli?
490. Po tej rozmowie, ja usiadłem na swoim siedzeniu i zacząłem patrzeć w dal. Jednak, po godzinie, poczułem, że Laura mocno przytuliła się do mnie. W tym momencie, odwróciłem się. Gdy zaś ją ujrzałem, posadziłem ją sobie na kolanach , przytuliłem do siebie i spytałem:
– Opowiesz mi w końcu, jakim cudem ich zabiłaś?
– Nie. – odpowiedziała Laura i rozdział się skończył.
491. – Wtedy, gdy oni zabili ciebie, ja walczyłam dalej. Lecz, w pewnym momencie, Patryk pchnął mnie w kierunku tego przycisku, którego przeznaczenie zawsze chciałeś poznać i o które mnie tak męczyłeś. A był to przycisk autodestrukcji. Po uderzeniu w niego, rozpoczął się proces autodestrukcji. W tym momencie, wyskoczyłam z pojazdu, gdyż wiedziałam, że trochę niżej była ta moja latająca deska. Po znalezieniu się na niej, ruszyłam w kierunku przeciwnym do wybuchu. Niestety, nie zdążyłam uciec, bo jam jest pierdoła, przez co spadłam w dół. Od mocnego uderzenia w ziemię zdechłam, ale nie umarłam. Gdy się obudziłam i podniosłam, obok palącego się statku kosmicznego, ujrzałam nieprzytomnych Patryka i Mateusza. Od razu podeszłam do nich, aby zobaczyć czy żyli. I tu przysięgam na co mogę przysiąc, że oni byli martwi! Po sprawdzeniu tego, weszłam na moją latającą deskę i ruszyłam w kierunku zachodzącego słońca. Amen. – opowiedziała
492. Gdy opowiedziała mi o tym, nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników, z których było słychać ciche "FUCK THAT SHIT, LET'S START A RIOT!".
493. W tym momencie, ujrzeliśmy...Patryka i Mateusza. Wait. CO?! JAKIM KURWA CUDEM ŻYJĄ?! PRZECIEŻ ICH ZABIŁAM!!! Mniejsza. Po chwili rzekłam:
– A KETCHUP JEST?! Tak frytki bez ketchupu?!
494. – Ja to bym ich jeszcze bardziej dobił, a nie ożywiał. A w ogóle to JAKIM CUDEM ich zabiłaś?! Przecież do momentu, w którym mnie zabili - żyli. I dlaczego ja się dowiaduję o tym DOPIERO TERAZ?! – spytał orkan Grzegorz.
495. Po uderzeniu, obie krzyknęłyśmy przeraźliwie jak dziecko, któremu zabrano iPhone i osunęłyśmy się nieprzytomne na ziemię...
496. – Nareszcie się obudziłaś...W ogóle, to jak się czujesz, skarbie?
– Idealnie jak kapusta po deszczu meteorytów. – odpowiedziała kulturalnie dziewczyna.
– Biedactwo moje... – powiedział, gładząc mnie po głowie. Chwilę później spytał mnie:
– Marvel czy DC?
497. Po tej rozmowie, Grzegorz usiadł na swoim siedzeniu, a ja dalej leżałam tam, gdzie wcześniej. Jednak, po godzinie poczułam, że miałam już siłę wstać. Kiedy to zrobiłam, okazało się, że byłam w kokpicie oraz, że leżałam na automatycznie rozkładanym i składanym siedzeniu, które teraz automatycznie się wyprostowało. Po tym, od razu przytuliłam się do Grzegorza, który siedział i patrzył w dal. Chwilę później, odwrócił się. Kiedy zaś mnie ujrzał, posadził mnie na kolanach ( ͡° ͜ʖ ͡°), przytulił do siebie i spytał:
– Ukradłaś już te Świeżaki z Biedry?
– Wtedy, gdy oni zabili ciebie ja walczyłam dalej. Lecz, w pewnym momencie, Patryk pchnął ( ͡° ͜ʖ ͡°) mnie w kierunku tego przycisku, którego przeznaczenie zawsze chciałeś poznać i, o które mnie tak męczyłeś. A był to przycisk autodestrukcji. Po uderzeniu w niego, rozpoczął się proces norymberski. W tym momencie, wyskoczyłam z pojazdu, gdyż wiedziałam, że trochę niżej była ta moja latająca deska. Po znalezieniu się na niej, ruszyłam w kierunku najbliższej Biedronki. Niestety, nie zdążyłam uciec, przez co spadłam w dół. Od mocnego uderzenia w ziemię zemdlałam, ale nie umarłam. Gdy się obudziłam i podniosłam, obok palącego się statku kosmicznego, ujrzałam nieprzytomnych Patryka i Mateusza. Od razu podeszłam do nich, aby sprawdzić, czy mieli naklejki na Świeżaki. I tu przysięgam na co mogę przysiąc, że oni byli martwi! Po sprawdzeniu tego, weszłam na moją latającą deskę i ruszyłam w kierunku powrotnym... – opowiedziałam
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników, z których dobiegało ciche "LET IT BURN!".
498. *Oczami Dejwida*
499. – Nareszcie się obudziłaś...Cud, że w ogóle żyjesz. W ogóle to jak się czujesz?
– Wspaniale jak grzyby po kwaśnym deszczu. – odpowiedziała (G)Andzia.
500. *Oczami Tępej Kurwy*
501. Któregoś dnia, kiedy ja i Dejwid dalej budowaliśmy tą maszynę, w pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi do kokpitu, a następnie poczuliśmy na sobie wzrok Grzegorza i Laury. Nie zareagowaliśmy jednak, bo byliśmy chamscy i kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy.
502. – Ja to bym ich jeszcze bardziej dobił, a nie ożywiał. A w ogóle to JAKIM CUDEM ich zabiłaś?! Przecież do momentu, w którym mnie zabili - żyli. I dlaczego ja się dowiaduję o tym DOPIERO TERAZ?! – spytał orkan Grzegorz.
503. – Dobra. Nie wiem jak jej się to udało i jakim cudem wy żyjecie, ale mniejsza z tym. – powiedział ONIACZ.
504. Po tej rozmowie, zaczęła się walka. Na początku wygrywaliśmy my. Jednak, w pewnym momencie wygrali nasi wrogowie. Bowiem jeden z nich pchnął ( ͡° ͜ʖ ͡°) mnie w kierunku ściany z -jak się później okazało- wbudowanym generatorem prądu, a drugi z nich, w tym samym kierunku pchnął ( ͡° ͜ʖ ͡°) Laurę. Po uderzeniu, przez nasze ciała przepłynął prąd. Chwilę później, obie przeraźliwie jak gimbus bez nowego iPhone krzyknęłyśmy przeraźliwie z bólu i osunęłyśmy się nieprzytomne na ziemię...
505. Chwilę później, ujrzałam przed sobą Dejwida, który widząc, że się obudziłam, rzekł ze słyszalną ulgą w głosie:
– A jednak będę miał kogo wykorzystywać.
506. – Nareszcie się obudziłaś...Cud, że w ogóle żyjesz. W ogóle to jak się czujesz?
– Świetnie jak Europa po przebiegunowaniu Ziemi. – odpowiedziała (G)Andzia.
507. – Po pierwsze to trójce, bo jest tam tylko orkan Grzegorz, Dejwid i Andromeda. Po drugie, może jakiś na złomowisku znajdziemy. – rzekłem
508. – Czwórka ich tam jest. Laura jeszcze przecież żyje. A Grzegorz na pewno nie lubi literówek, a przecież wiesz, że ona jego nigdy nie opuści. – odparł Mateusz.
– Przecież po tym wybuchu, mimo tego iż ma Downa, spadła na ziemię. – powiedziałem
509. Po tej rozmowie, zaczęła się walka. Na początku wygrywali orkan Grzegorz, Laura, Dejwid i Andromeda. Jednak, w pewnym momencie wygraliśmy my, bo jesteśmy Gary Stu. Bowiem ja pchnąłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Andromedę w kierunku ściany z -jak się później okazało- wbudowanym generatorem prądu, a Mateusz w tym samym kierunku pchnął ( ͡° ͜ʖ ͡°) Laurę. Po uderzeniu, przez ciała Andromedy i Laury najprawdopodobniej przepłynął prąd. Chwilę później, obie krzyknęły przeraźliwie jak po dostaniu białego iPhone zamiast czarnego z bólu i osunęły się nieprzytomne na ziemię. W tym momencie, Grzegorz i Dejwid słysząc to, odwrócili się i podeszli do nieprzytomnych. Grzegorz do Laury, a Dejwid do Andromedy. Kiedy nikt już nie patrzył, ja i Mateusz przeskoczyliśmy na swój statek kosmiczny i ruszyliśmy w drogę powrotną na Ziemię...
510. Jednego ranka, w pewnym momencie spokojnego dnia usłyszałem dzwonek do furtki. Na początku pomyślałem, że to Katerin coś chciała, ale mimo wszystko wyjrzałem przez okno. Po zrobieniu tego, ujrzałem Boga Wszechmogącego, który przyszedł mnie zajebać.
511. – Po pierwsze to trójce, bo jest tam tylko orkan Grzegorz, Dejwid i Andromeda. Po drugie, może jakiś na złomowisku znajdziemy.
512. – Czwórka ich tam jest. Laura jeszcze przecież żyje. A Grzegorz napewno zajebałby nas za literówki, a przecież wiesz, że ona jego nigdy nie opuści. – odparłem
– Przecież po tym wybuchu, który wysadził cały kanon, mimo tego iż miała tą swoją latającą deskę, spadła na ziemię. – powiedział Patryk.
513. Paręnaście minut później, gdy już znaleźliśmy się we Wszechświecie, bardzo szybko odnaleźliśmy statek kosmiczny Grzegorza i Laury, bo mieliśmy nawigację. Po zatrzymaniu się koło pojazdu, otworzyliśmy drzwi i szybko przeskoczyliśmy na drugą stronę, korzystając z mocy Opkolandii. Po znalezieniu się tam ujrzeliśmy Grzegorza, Laurę, Dejwida i Andromedę, którzy słysząc, że przeskoczyliśmy do ich pojazdu, odwrócili się. Po ujrzeniu nas, Laura krzyknęła:
– MACIE ŚWIEŻAKI?!
– Ja to bym ich jeszcze bardziej dobił, a nie ożywiał. A w ogóle to JAKIM CUDEM ich zabiłaś?! Przecież do momentu, w którym mnie zabili - żyli. I dlaczego ja się dowiaduję o tym DOPIERO TERAZ?! – spytał orkan Grzegorz.
514. Po tej rozmowie zaczęła się walka. Na początku wygrywali Grzegorz, Laura, Dawid i Andromeda. Jednak, w pewnym momencie, wygraliśmy my. Bowiem Patryk pchnął ( ͡° ͜ʖ ͡°) Andromedę w kierunku ściany z -jak się później okazało- wbudowanym generatorem prądu, a ja w tym samym kierunku pchnąłem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Laurę. Po uderzeniu, przez ciała Andromedy i Laury najprawdopodobniej przepłynął prąd. Chwilę później, obie krzyknęły przeraźliwie jak gimbus widząc jeden like z bólu i osunęły się nieprzytomne na ziemię. W tym momencie, Grzegorz i Dejwid, do cholery słysząc to, odwrócili się i podeszli do nieprzytomnych. Grzegorz do Laury, a Dawid do Andromedy. Kiedy nikt już nie patrzył, ja i Patryk przeskoczyliśmy na nasz zajumany statek kosmiczny i ruszyliśmy w drogę powrotną na Ziemię...
515. Parę tygodni później, Dejwid, do cholery! Nauczcie się pisać jego imię poprawnie! i Andromeda skończyli budować maszynę. Kiedy zaś to nastąpiło, chłopak rzekł:
– Co za chuj!
516. Od razu cicho je otworzyli. W tym momencie, zobaczyli, że Katerin najprawdopodobniej ich nie zauważyła. Od razu zaszli ją od tyłu ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°).
517. W tym momencie, Dejwid| związał ją tymi linami, które magicznie pojawiły się w jego ręcach, po czym podniósł i zniósł do piwnicy.
518. Tymczasem, parę minut później, Katerin obudziła się. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała, że siedziała związana w swojej piwnicy. Chwilę później, usłyszała jakiś kobiecy głos, który mówił:
– Lubię ziemniaki.
– Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – dało się słyszeć jakiś nienaturalny, gruby, zajebisty męski głos.
W tym momencie, Katerin wiedziała, że to co mówił jej Patryk, było prawdą, bo jakby nie było prawdą, nasze życie nie miałoby sensu. Od razu spróbowała ona wyciągnąć telefon z kieszeni. Kiedy zaś jej się to udało, napisała SMS-a do Patryka i Mateusza o treści:
„Proszę...Pomóżcie mi...Dejwid zajebał mi naklejki na Świeżaki."
519. W tym samym czasie, kiedy oprawcy Katerin głowili się nad hasłem, usłyszeli dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, Andromeda spytała:
– Kurwa, co za debil napierdala w Pokemony?
520. W tym momencie wiadomo było, że była to Dziewczyna Z Źle Napisanym Name. Od razu cała czwórka się odwróciła, po czym Dejwid złamał Katerin rękę i krzyknął:
– ODDAWAJ ŚWIEŻAKI, PINDO!
521. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"xD Zjebałeś xD"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda rzekła:
– Who now listen to Loko Radio?
522. – Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki, bo jestem fajna. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"Lolix, nie. Wypchaj się i szukaj bardziej skorego do współpracy komputera."
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
– A teraz gadaj, jakie jest trzecie hasło.
–„Przegrać zawody". Po niemiecku. Od tyłu. – odparła Katerin.
– No kurwa! Musisz wymyślać takie łatwe – Krzyknął Dejwid.
– Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedział orkan Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"Lubię ziemniaki."
Po czym kłódka trzecia z sześciu się otworzyła. W tym momencie, Dejwid powiedział:
– Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
– „Zmywać tablicę." Po niemiecku. Od tyłu. – odpowiedziała Dziewczyna Z Źle Napisanym Name.
– To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"Zimno mi w stopy."
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
– A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
– „Mam wiele do zrobienia". Po niemiecku. Od tyłu. – powiedziała Katerin.
– No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparł orkan Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
"Zapłać, Umrzyj, Spierdalaj!"
Po czym kłódka siódma z sześciu otworzyła się. W tym momencie, orkan Grzegorz rzekł:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
– Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – rzekła Katerin.
– Andromedo... – powiedział orkan Grzegorz do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko mnie nie zabijajcie. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po niemiecku. Na wskroś.
– Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – rzekł orkan Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
"Lolix, nie ma tak łatwo. Teraz przebiegnij kulę ziemską sto razy i pogadamy.
MIŁEGO KORZYSTANIA Z MOCY WPIERDOLU!"
523. Tymczasem, w innym miejscu, Patryk i Mateusz oglądali ziemniaki. Chwilę później, usłyszeli oni dźwięk telefonu Patryka. Od razu sprawdzili, co to było. Okazało się, że był to SMS od Dziewczyny Z Źle Napisanym Name. W tym momencie, od razu odczytali, co tam było. W treści było napisane tylko:
„Proszę...Pomóżcie mi...Dejwid zajebał mi Świeżaki..."
524. – I co teraz z nią zrobimy?
– Ja to bym ziemniaki zjadł. – dało się słyszeć głos Dejwida.
525. Tymczasem, orkan Grzegorz, od razu podszedł do nieprzytomnej Laury i sprawdził, czy żyła ona. Okazało się, że tak, jednak ledwo ledwo. Chwilę później, odetchnął on z ulgą. Następnie, podniósł swoją najdroższą i wraz z Dejwidem i Andromedą, jako iż nie mieli już co tam robić, wrócił do swojego statku kosmicznego. Po paru minutach, gdy byli w środku, orkan Grzegorz wyjął z kieszeni nieprzytomnej Laury tubę, podał ją Dejwidowi i Andromedzie, a następnie poszedł do kokpitu.
526. Tymczasem, gdy Patryk i Mateusz przenieśli nieprzytomną Katerin do jej mieszkania, położyli ją na łóżku, po czym przecięli liny, którymi była ona związana. Następnie, widząc, że jej ręka była najprawdopodobniej złamana, usztywnili ją jakąś deską, która pojawiła się z dupy, leżała na podłodze. Po zrobieniu tego, zaczęli czekać, aż dziewczyna się obudzi...
527. Parę tygodni później, jednego dnia, usłyszałem, jak Dejwid i Andromeda mówili, że już skończyli maszynę i, że brakuje już tylko tej jednej części. Uznałem więc, że to idealny moment, aby dobrać się do Katerin ( ͡° ͜ʖ ͡°).
528. Od razu cicho je otworzyliśmy. W tym momencie, zobaczyliśmy, że Katerin najprawdopodobniej nas nie zauważyła. Od razu zaszliśmy ją od tyłu, ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°).
529. W tym momencie, Dejwid związał ją, po czym podniósł i zniósł do piwnicy. Gdy tam się znaleźliśmy, ujrzeliśmy lasery. Widząc je, wyłączyłem przeszkodę za pomocą przycisku, który ujrzałem na ścianie, co dowodziło, że Katerin to idiotka. Następnie, podeszliśmy do sejfu, posadziliśmy Katerin na podłodze i chcieliśmy otworzyć drzwiczki. Jednak, w tym momencie, na ekraniku drzwi, ujrzeliśmy wielki napis:
"Now it's you're time to die!"
– KURWA!!! Musiała tu jeszcze hasła ustawić! – krzyknęła Laura.
– W sumie nie dziwne. Tuba jest cenna, więc idiotyzmem by było pozostawienie ją na pastwę losu. – odparłem
Jednak, po tych słowach, zaczęliśmy się głowić nad pierwszym hasłem...
Parę minut później, Laura spytała z irytacją:
– Czy w tym sejfie na stówę są Świeżaki?!
– Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – powiedziałem
Jednak, w pewnym momencie, gdy dalej głowiliśmy się nad hasłem, usłyszeliśmy dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, Andromeda spytała:
– Ktoś z was właśnie wysłał SMS-a? Bo ja nie, zostawiłam telefon w domu.
– Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – odpowiedział Dejfffffffffffffittttt.
– Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – odrzekła Laura.
– Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – odparłem.
W tym momencie wiadomo już było, że była to Katerin. I co ona myślała? Że to jej pomoże? Serio? Mniejsza. Od razu się odwróciliśmy, po czym Dej_wideł złamał Katerin rękę i krzyknął:
– LUBIĘ PLACKI!
– Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Choć raz powiedział coś mądrego. Chwilę później, Andromeda przystawiła jej do głowy pistolet, który wziął się z dupy i powiedziała:
– Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
– Spierdalaj. – rzekła Katerin.
Po tych słowach, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po niemiecku. Od tyłu.
Zastraszanie rulez. Mniejsza. Chwilę później, Andromeda spytała:
– Kurrrrrr....Nie mogłaś po aramejsku?!
– Nie. – odpowiedziała Katerin.
– Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od dupy strony. –rzekłem, po czym podszedłem do odpowiedniej klawiatury i wpisałem hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"PUT EM IN THE DIRT!"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda rzekła:
– Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
– „Cudowny tulipan". Po xhosa. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... – rzekła Andromeda.
– Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki, bo mam zajebiste skille. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"ZDELEGALIZOWAĆ COACHING I ROZWÓJ OSOBISTY!"
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
– A teraz gadaj, jakie jest trzecie słowo w tym dwustu członowym haśle do aktywacji głowic nuklearnych.
– „Przegrać zawody". Po niemiecku. Od tyłu. – odparła Katerin.
– No kurwa! Musisz wymyślać takie łatwe hasła?! – krzyknął DejwiTTT.
– Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedziałem, po czym wpisałem odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"💩<--- Ładny portret Andromedy znalazłem?"
Po czym kłódka siódma z sześciu się otworzyła. W tym momencie, Dejwid powiedział:
– Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
– „Zmywać tablicę." Po mandaryńsku. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"👣<--- Paczajcie, jakie mam piękne stopy po tej wycieczce do Czarnobyla!"
Po czym kłódka osiemsetna z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
– A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
– „Mam wiele do zrobienia". Po suahili. Od tyłu. – powiedziała Katerin.
– No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparłem lekko poirytowany, po czym wprowadziłem odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
"Powiem wam przerażającą prawdę: Jutro o tej porze będzie ta sama godzina co teraz."
Po czym kłódka piąta z sześciu otworzyła się. W tym momencie, rzekłem:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
– Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – rzekła Dziewczyna Z Źle Napisanym Name.
– Andromedo... – powiedziałem do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko nie zabierajcie mi Świeżaków. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po niemiecku. Od tyłu.
JAK MOŻNA DO KURWY NĘDZY DAWAĆ TAKIE BANALNE HASŁA DO SEJFÓW Z CENNYMI RZECZAMI?! Ona jest idiotką ostatniego millenium! Jednak, chwilę później rzekłem:
– Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu.
Po czym wpisałem ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
"Za dwie sekundy wybuchnę i rozjebię świat. Super, co nie? :*
MIŁEGO KORZYSTANIA Z MOCY WPIERDOLU!"
530. Jednak, gdy chcieliśmy to zrobić, ujrzeliśmy, że do piwnicy weszli Patryk i Patryk.
531. Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na naszą stronę to na stronę Patryka i Mateusza. Jednak, w pewnym momencie, na nieszczęście, wygrali Patryk i Mateusz. Pchnęli oni Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu, o którym wcześniej nie było mowy, bo po chuj. Pech chciał, że generator był włączony, przez co po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie jak gimbus bez Internetu krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
532. Trzy godziny później, ujrzałem, że Laura zaczęła się budzić. Kiedy zaś się obudziła, rzekłem:
– O, już się obudziłaś. Jak się czujesz?
– Zajebiście, jak ryba w lawie.
533. W tym momencie, orkan Grzegorz od razu ruszył w kierunku Ziemi. Po paru minutach, wylądowaliśmy niedaleko jej bloku. Następnie otworzył on im drzwi, aby mogli wyjść, po czym również ja i orkan Grzegorz wyszliśmy. Chwilę później, orkan Grzegorz spytał:
– Dobra. To gdzie teraz mamy iść?
– Do tamtego bloku. – odpowiedział Dejwid wskazując na odpowiedni budynek.
Po tych słowach, gdy chcieliśmy już ruszyć, usłyszałam w swojej głowie myśli Dejwida, które brzmiały:
"Ciekawe, czy ziemniaki z sushi są dobre..."
534. W tym momencie, dało się słyszeć, że orkan Grzegorz zaśmiał się, po czym powiedział:
– Wspomniałem, że ona umie czytać w myślach? Więc w obrębie 300000000000000000000000000000000000...00000000000000000000000000000000000000 km od niej, najlepiej nie obrażać jej słownie jak i w myślach. Takie tam, zero prywatności.
535. W tym momencie, zobaczyliśmy, że Katerin najprawdopodobniej nas nie zauważyła. Od razu zaszliśmy ją od tyłu ( ͡° ͜ʖ ͡°), po czym Andromeda chwyciła jakąś metalową rurkę, która została podstawiona przez scenarzystów i z całej siły uderzyła Katerin w głowę.
W tym momencie, Dejwid związał ją, po czym podniósł i zniósł do piwnicy. Gdy tam się znaleźliśmy, ujrzeliśmy lasery. Widząc je, Grzegorz wyłączył przeszkodę za pomocą przycisku, który ujrzał na ścianie. Katerin to idiooootka! Następnie, podeszliśmy do sejfu, posadziliśmy Katerin na podłodze i chcieliśmy otworzyć drzwiczki. Jednak, w tym momencie, na ekraniku drzwi, ujrzeliśmy wielki napis:
"LOL, WARA ODE MNIE, TY PSUJO KANONU!"
– KURWA!!! Musiała tu jeszcze hasła ustawić! – krzyknęłam
– W sumie nie dziwne. Tuba jest cenna, więc idiotyzmem by było pozostawienie ją na pastwę losu. – odparł orkan Grzegorz.
Może i ma rację. Jednak, po tych słowach, zaczęliśmy się głowić nad pierwszym hasłem...
Jednak, w pewnym momencie, spytałam z irytacją w głosie:
– A jak tam nie ma Świeżaków?!
– Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – odpowiedział orkan Grzegorz.
No, więc dalej się głowiliśmy. Jednak, po chwili głowienia się nad hasłem, usłyszeliśmy dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, Andromeda spytała:
– Kurwa, kto mi spami na Messengerze?
– Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – odpowiedział Dejwid.
– Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – odrzekłam
– Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – odparł orkan Grzegorz.
W tym momencie wiadomo było, że była to Katerin. Idioci zawsze wierzą, że coś ich uratuje od pewnej śmierci. Od razu odwróciliśmy się, po czym Dejwid złamał Katerin rękę i krzyknął:
– Kurwa, moje pole!
Mądre słowa. Chwilę później, Andromeda przystawiła jej do głowy pistolet, bo scenarzyści nas kochali i powiedziała:
– Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
– Spierdalaj. – Rzekła Katerin.
Po tych słowach, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po watykańsku. Od tyłu.
– Kurrrrrr....Nie mogłaś po angielsku?! – spytała Andromeda.
– Nie. – odpowiedziała Katerin.
– Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – rzekł orkan Grzegorz, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"Hokus pokus pół robaka, umrzyj śmieciu, dostań raka.
~Do Andromedy"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda rzekła:
– Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
– „Cudowny tulipan". Po krakrekrańsku. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... – rzekła Andromeda.
Oh, please. Ja też się uczyłam francuskiego, ale to nie spowodowało, że nie umiem niemieckiego. Po chwili rzekłam:
– Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się Języka Zjebów, a jakoś umiem i niemiecki. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu.
Po czym podeszłam do odpowiedniej klawiatury i napisałam odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"👰 <--- Zgadnij kto to.
Podpowiedź: To nigdy nie będzie Andromeda."
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, rzekłam:
– A teraz gadaj, jakie jest trzecie hasło.
– „Przegrać zawody". Po grecku. Od tyłu. – odparła Katerin.
– No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – krzyknął Dejwid.
– Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedział orkan Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"👋 <--- Mam takie zajebiste machnięcie, że aż dźwięk rozpraszam."
Po czym kłódka trzecia z dwóch się otworzyła. W tym momencie, Dejwid powiedział:
– Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
– „Zmywać tablicę." Po japońsku. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – odparłam, po czym podeszłam do komputera i wpisałam w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"🤰 <--- Tak będzie wyglądać Andromeda w przyszłości. Oczywiście nie z własnej woli."
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
– A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
– „Mam wiele do zrobienia". Po chińsku. Od tyłu. – powiedziała Katerin.
– No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparł orkan Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
"👳🏿 <--- Lolix, znalazłem starego Andromedy. xD"
Po czym kłódka piąta z sześciuT otworzyła się. W tym momencie, orkan Grzegorz rzekł:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
– Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – rzekła Katerin.
– Andromedo... – powiedział orkan Grzegorz do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko oszczędźcie moją kolekcję Świeżaków. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po hongkońgsku. Od tyłu.
#Facepalm. Jak można dawać tak banalne hasła do sejfów z tak cennymi rzeczami? Serio? Jednak, po chwili orkan rzekł:
– Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. –
Po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
"🏳️ <--- Lolix, znalazłem oficjalną flagę Francji.
MIŁEGO KORZYSTANIA Z MOCY WPIERDOLU!"
Po czym kłódka siódma z sześciu się otworzyła. Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, chwyciłam tubę i schowałam ją do kieszeni, jak przystało na wzorowego Polaka. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
536. Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na naszą stronę to na stronę Patryka i Patryka. Jednak, w pewnym momencie, na nieszczęście, wygrali Patryk i Mateusz. Pchnęli oni mnie w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu, o którym wcześniej nie wspomniano, bo po chuj. Pech chciał, że generator był włączony, przez co po chwili przez moje ciało przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie jak gimbus bez Facebooka krzyknęłam z bólu i osunęłam się nieprzytomna na ziemię...
537. – O, już się obudziłaś. Jak się czujesz?
– Zajebiście jak ludzka skóra w kwasie siarkowym. – odpowiedziałam
538. Chwilę później, pogładził mnie po twarzy, a następnie otarł łzy bólu, które po stracie dni na Snapchacie spływały po moim policzku.
539. Od razu cicho je otworzyliśmy. W tym momencie, zobaczyliśmy, że Katerin najprawdopodobniej nas nie zauważyła. Od razu zaszliśmy ją od tyłu ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°), po czym Andromeda chwyciła jakąś metalową rurkę, która została podstawiona przez imperatyw narracyjny i z całej siły uderzyła Katerin w głowę. Chwilę później, dziewczyna upadła nieprzytomna na podłogę...
W tym momencie, związałem ją, po czym podniosłem i zniosłem do piwnicy. Gdy tam się znaleźliśmy, ujrzeliśmy lasery. Widząc je, orkan Grzegorz wyłączył przeszkodę za pomocą przycisku, który ujrzał na ścianie. Następnie, podeszliśmy do sejfu, posadziliśmy Katerin na podłodze i chcieliśmy otworzyć drzwiczki. Jednak, w tym momencie, na ekraniku drzwi, ujrzeliśmy wielki napis:
"SORKI, MASŁO SIĘ SKOŃCZYŁO."
– KURWA!!! Musiała tu jeszcze hasła ustawić! – krzyknęła Laura.
– W sumie nie dziwne. Tuba jest cenna, więc idiotyzmem by było pozostawienie ją na pastwę losu. – odparł orkan Grzegorz.
I w sumie miał rację. Jednak, po tych słowach, zaczęliśmy się głowić nad pierwszym hasłem. Po paru minutach, Laura spytała z irytacją w głosie:
– Kurwa, co za zjebane miejsce. W ogóle nie ma tu poków!
– Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – odpowiedział orkan Grzegorz.
Zaczęliśmy więc dalej myśleć. Jednak, w pewnym momencie, gdy dalej głowiliśmy się nad hasłem, usłyszeliśmy dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, Andromeda spytała:
– Ciekawe czy dostałam tę pracę jako dostawca Uber Eats?
– Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – odpowiedziałem
– Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – odrzekła Laura.
– Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – odparł Grzegorz.
W tym momencie wiadomo było, że była to Katerin. Myślała, że ktoś jej pomoże? Really? Od razu się odwróciliśmy, po czym złamałem Katerin rękę, ale ta nie krzyknęła, bo była córką Chucka Norrisa i krzyknąłem:
– Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Chwilę później, Andromeda przystawiła jej do głowy pistolet, który pojawił się znikąd i powiedziała:
– Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
– Spierdalaj. – rzekła Katerin.
Po tych słowach, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po filipińsku. Od tyłu.
– Kurrrrrr....Nie mogłaś po angielsku?! – spytała Andromeda.
– Nie. – odpowiedziała Katerin.
– Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – rzekł orkan Grzegorz, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"🤓 <--- Ładny portret nowonarodzonego Dejwida znalazłem?"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda rzekła:
– Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
– „Cudowny tulipan". Po antarktydzku. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... – rzekła Pizdoklepka.
– Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"▶️ <--- Naciśnij, aby wyciszyć Andromedę."
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
– A teraz gadaj, jakie jest trzecie hasło.
– „Przegrać zawody". Po grenlandzku. Od tyłu. – odparła Katerin.
– No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – krzyknąłem
– Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". – powiedział orkan Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"🔌+ 🚿 = Odciążenie świata od Andromedy!"
Po czym kłódka siódma z sześciu się otworzyła. W tym momencie, powiedziałem:
– Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
– „Zmywać tablicę." Po pierdolcowatemu. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"📥<--- Nawet strzałka chce spierdolić przed Andromedą. Pomóż strzałce!"
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
– A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
– „Mam wiele do zrobienia". Po niemiecku. Od tyłu. – powiedziała Katerin.
– No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparł orkan Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
"🔬<--- Ten mikroskop służy do szukania mózgu Andromedy, ale coś mu nie idzie. Pomóż mikroskopowi!"
Po czym kłódka piąta z czterech otworzyła się. W tym momencie, orkan Grzegorz rzekł:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
– Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – rzekła Katerin.
– Andromedo... – powiedział orkan Grzegorz do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko nie zabierajcie mi Świeżaków. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po dubstepowemu. Od tyłu.
– Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – rzekł orkan Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
„HASŁO „nebierhcsba ebagfusauaH eid hcim re tssäl lamhcnaM" ZAAKCEPTOWANO!
MIŁEGO KORZYSTANIA Z MOCY WPIERDOLU!"
Po czym kłódka szósta z dwóch się otworzyła. Zazdroszczę im znajomości niemieckiego. No, ale mniejsza. Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, Laura chwyciła tubę i schowała ją do kieszeni, jak przystało na prawilnego Polaka. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
540. – Ja to bym ją dobił. – rzekłem
– W sumie i tak nie jest już nam potrzebna, więc możecie ją dobić. – powiedział orkan Grzegorz.
W tym momencie, gdy chcieliśmy już to zrobić, ujrzeliśmy Patryka i Patryka (przypomniałem sobie w końcu jak się nazywają. Yay!). Czy oni nie mają nic do roboty, tylko nam przeszkadzać?
541. Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na naszą stronę, to na stronę Patryka i Mateusza. Jednak, w pewnym momencie, niestety, wygrali Patryk i Patryk. Pchnęli oni Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu, o którym wcześniej mowy nie było. Jako, że generator był włączony, po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie jak polonista widzący pismo dysortografa krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
542. *Oczami Tępej Pizdoklepki*
543. Po znalezieniu się w odpowiednim miejscu, poszliśmy do odpowiedniego mieszkania. Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami i spróbowaliśmy je otworzyć, okazało się, że były one otwarte. Od razu cicho je otworzyliśmy. W tym momencie, zobaczyliśmy, że Katerin najprawdopodobniej nas nie zauważyła. Od razu zaszliśmy ją od tyłu ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°), po czym chwyciłam jakąś metalową rurkę, która została podstawiona przez scenarzystów leżała na podłodze i z całej siły uderzyłam Katerin w głowę. Chwilę później, dziewczyna upadła nieprzytomna na podłogę...
W tym momencie, Dejwid związał ją, po czym podniósł i zniósł do piwnicy. Gdy tam się znaleźliśmy, ujrzeliśmy lasery. Widząc je, orkan Grzegorz wyłączył przeszkodę za pomocą przycisku, który ujrzał na ścianie. Następnie, podeszliśmy do sejfu, posadziliśmy Katerin na podłodze i chcieliśmy otworzyć drzwiczki. Jednak, w tym momencie, na ekraniku drzwi, ujrzeliśmy wielki napis:
"ZIEMNIAKI ZJEDZONE?!"
– KURWA!!! Musiała tu jeszcze hasła ustawić! – krzyknęła Laura.
– W sumie nie dziwne. Tuba jest cenna, więc idiotyzmem by było pozostawienie ją na pastwę losu. – odparł orkan Grzegorz.
W sumie była to prawda. Jednak, po tych słowach, zaczęliśmy się głowić nad pierwszym hasłem. Po paru minutach, Laura spytała z irytacją w głosie:
– Ja pierdolę, gazu nie wyłączyłam!
– Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – odpowiedział orkan Grzegorz.
No to zaczęliśmy dalej myśleć. Jednak, w pewnym momencie, gdy dalej głowiliśmy się nad hasłem, usłyszeliśmy dźwięk wysyłania SMS-a. W tym momencie, spytałam:
– Lolix, kto mi spami na Instagramie?
– Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – odpowiedział Dejwid.
– Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – odrzekła Laura.
– Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – odparł orkan Grzegorz.
W tym momencie wiadomo było, że była to Katerin. Myślała, że ktoś jej pomoże? Naiwna to ona jest. Od razu się odwróciliśmy, po czym Dejwid złamał Katerin rękę, ale ona nie krzyknęła, bo nie miała nerwów i krzyknął:
– Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Chwilę później, przystawiłam jej do głowy pistolet, który wziął się z dupy i powiedziałam:
– Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
– Spierdalaj. – rzekła Katerin.
Po tych słowach, chciałam pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po emojiowatemu. Od tyłu.
– Kurrrrrr....Nie mogłaś po angielsku?! – spytałam
– Nie. – odpowiedziała Katerin.
– Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – rzekł orkan Grzegorz, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"🤳 <--- Chciałem zrobić selfie z gównem, ale Andromeda się odsunęła."
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, rzekłam:
– Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
– „Cudowny tulipan". Po lennyfaceowatemu. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... – rzekłam
– Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki, bom fajna. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"🙅♂️ <--- Andromeda ma tak krzywą mordę, że aż muszę się zasłonić rękoma przed tą brzydotą."
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
– A teraz gadaj, jakie jest trzecie hasło.
– „Przegrać zawody". Po fangirlowemu. Od tyłu. – odparła Katerin.
– No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – krzyknął Dejwid.
– Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedział orkan Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"👩👦👦 👩👧👧 👨👦 👨👧 👨👧👦 👨👦👦 👨👧👧 <--- Zgadnij, czyja to rodzina.
Podpowiedź: Nigdy nie będzie to rodzina Andromedy i Dawida."
Po czym kłódka trzecia z jednej się otworzyła. W tym momencie, Dejwid powiedział:
– Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
– „Zmywać tablicę." Po gimbusowemu. Od tyłu. – odpowiedziała Katerin.
– To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"🛬 <--- Poświęcę załogę, aby zajebać Andromedę."
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, rzekłam:
– A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
– „Mam wiele do zrobienia". Po hebrajsku. Od tyłu. – powiedziała Katerin.
– No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparł orkan Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
"🚷 <--- Zakaz wstępu dla Andromedy."
Po czym kłódka piąta z sześciu otworzyła się. W tym momencie, orkan Grzegorz rzekł:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
– Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało? – rzekła Katerin.
– Andromedo... – powiedział orkan Grzegorz do mnie.
W tym momencie, chciałam pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, Katerin rzekła:
– No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko mnie nie okradajcie ze Świeżaków. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po śląsku. Od tyłu.
– Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – rzekł orkan Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
"♨️ <--- Toksyczne wyziewy z dupy Andromedy."
MIŁEGO KORZYSTANIA Z MOCY WPIERDOLU!"
Po czym kłódka szósta z trzech się otworzyła. Też bym chciała znać niemiecki, jak oni. No, ale mniejsza. Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, Laura chwyciła tubę i schowała ją do kieszeni, jak przystało na Polaka. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
544. Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na naszą stronę, to na stronę naszych wrogów. Jednak, w pewnym momencie, niestety, wygrali Patryk i Patryk. Pchnęli oni Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu, który wcześniej nie został wspomniany. Jako, że generator był włączony, po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie jak matematyk widzący błąd w obliczeniach krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
545. Kiedy zaś już byłem u niego w domu, w pewnym momencie, gdy oglądaliśmy telewizję, dało się słyszeć dźwięk mojego telefonu. Od razu sprawdziliśmy, co to było. Okazało się, że był to SMS od Katerin. W tym momencie, od razu odczytaliśmy, co tam było. W treści było napisane tylko:
„Proszę...Pomóżcie mi...Dejwid zajebał mi Świeżaki..."
546. Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Dejwida, Andromedy, Grzegorza i Laury, to na naszą stronę. Jednak, w pewnym momencie, wygraliśmy my. Pchnęliśmy Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu, o którym wcześniej nie było mowy, bo po co. Na szczęście okazało się, że generator był włączony, przez co po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie jak osoba rysująca w "Paint Tool SAI", gdy padnie prąd krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
W tym momencie, orkan Grzegorz, Dejwid i Andromeda odwrócili się. My natomiast, korzystając z okazji, podnieśliśmy Katerin i wróciliśmy do mieszkania...
Tymczasem, gdy przenieśliśmy nieprzytomną Katerin do jej mieszkania, położyliśmy ją na łóżku, po czym przecięliśmy liny, którymi była ona związana. Następnie, widząc, że jej ręka była najprawdopodobniej złamana, gdyż byliśmy cyborgami, usztywniliśmy ją jakąś deską, która została podrzucona przez scenarzystów. Po zrobieniu tego, zaczęliśmy czekać, aż dziewczyna się obudzi...
547. Kiedy zaś już był w środku, w pewnym momencie, kiedy oglądaliśmy telewizję, dało się słyszeć dźwięk mojego telefonu. Od razu sprawdziliśmy, co to było. Okazało się, że był to SMS od Katerin. W tym momencie, od razu odczytaliśmy, co tam było. W treści było napisane tylko:
„Proszę...Pomóżcie mi...Dejwid zajebał mi Świeżaki...
548. Po tej rozmowie, rozpoczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę ejwida, Andromedy, Grzegorza i Laury, to na naszą stronę. Jednak, w pewnym momencie, wygraliśmy my. Pchnęliśmy Laurę w kierunku ściany z wbudowanym generatorem prądu, o którym wcześniej nie było mowy. Na szczęście okazało się, że generator był włączony, przez co po chwili przez ciało Laury przepłynął prąd. Parę sekund później, przeraźliwie jak gimbus bez karty kredytowej w McDonald's krzyknęła ona z bólu i osunęła się nieprzytomna na ziemię...
549. Tymczasem, gdy przenieśliśmy nieprzytomną Katerin do jej mieszkania, położyliśmy ją na łóżku, po czym przecięliśmy liny, którymi była ona związana. Następnie, widząc, że jej ręka była najprawdopodobniej złamana, a zauważyliśmy to dzięki naszym cyborgowym oczom, usztywniliśmy ją jakąś deską, która została podstawiona przez scenarzystów. Po zrobieniu tego, zaczęliśmy czekać, aż dziewczyna się obudzi...
550. Ten dzień zaczął się normalnie, jak każdy inny. Miałam nadzieję, że będzie tak do końca. Niestety, to byłoby zbyt piękne. W pewnym momencie, gdy szukałam czegoś, poczułam się obserwowana, bo jam jest debilka i nie zamknęłam drzwi do mieszkania na klucz i trzysta kłódek. Nie przejęłam się tym jednak. I to był mój błąd. Po kilku chwilach, poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Jęknęłam z bólu, a po chwili osunęłam się nieprzytomna na ziemię...
Parę minut później, obudziłam się. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam, że siedziałam związana w swojej piwnicy. Chwilę później, usłyszałam jakiś kobiecy głos, który mówił:
– Kto lubi marchewki?
– Teoretycznie powinno to być jakieś niemieckie zdanie, jak zawsze zresztą, ale praktycznie cholera wie, jakie tu może być. – dało się słyszeć jakiś nienaturalny, gruby, zajebisty męski głos.
W tym momencie, wiedziałam, że to co mówił mi Patryk, było prawdą. Od razu spróbowałam wyciągnąć telefon z kieszeni. Kiedy zaś mnie się to udało, bo jam jest Mary Sue, napisałam SMS-a do Patryka i Mateusza o treści:
„Proszę...Pomóżcie mi...Dejwid zajebał mi Świeżaki..."
Po czym wysłałam. Jednak, w tym momencie zorientowałam się, że nie wyciszyłam komórki, przez co dało się słyszeć dźwięk wysłania SMS-a...
Po chwili dało się słyszeć, że jedna z dziewczyn, która tam była, spytała:
– Mieliście kiedyś taki spam na Messengerze, że wam telefon w kosmos wyjebało?
– Nie, ja nie. Praktycznie nie korzystam z telefonu. – odpowiedział jeden z chłopaków.
– Ani ja. Mój telefon jest wyładowany. – odrzekła druga z dziewczyn.
– Ja też nie. Prawie w ogóle nie korzystam z telefonu. A SMS-ów z niego nie wysyłam. – odparł drugi z chłopaków..
W tym momencie, odwrócili się, po czym jeden z nich złamał mi rękę, ale ja nie krzyknęłam, bo byłam córką Chucka Norrisa i krzyknął:
– Zostaw ten telefon!!! Nikt cię nie uratuje!!!
Ręka mnie mocno bolała, ale nie krzyczałam, aby nie dawać im satysfakcji. Chwilę później, jedna z dziewczyn przystawiła mi do głowy pistolet, który wziął się z dupy i powiedziała:
– Gadaj, jakie są hasła, albo zginiesz marnie.
– Spierdalaj. – rzekłam
Po tych słowach, chciała ona pociągnąć za spust. Jednak, w tym momencie, rzekłam:
– No dobra, dobra, już mówię. Pierwsze hasło to „Przepiękna niezapominajka.". Po aminokwasowemu. Od tyłu.
– Kurrrrrr.... Nie mogłaś po angielsku?! – spytała
– Nie. – Odpowiedziałam
– Przecież to łatwe..."Przepiękna niezapominajka" to po niemiecku „Wunderschön vergissmeinnicht". Wystarczy wpisać to od tyłu." – rzekł jeden z chłopaków, po czym podszedł do odpowiedniej klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"FUCK THIS SHIT, LET'S START A RIOT!"
Po czym pierwsza z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Andromeda (uff...W końcu przypomniałam sobie, jak oni się nazywali.) rzekła:
– Gadaj zaraz, jakie jest drugie hasło.
– „Cudowny tulipan". Po węglowodorowemu. Od tyłu. – odpowiedziałam
– Ja pierdolę...Że też musiałam w szkole uczyć się tego pieprzonego francuskiego... – rzekła Andromeda.
– Wymówka tygodnia. Ja też w szkole uczyłam się francuskiego, a jakoś umiem i niemiecki. Mniejsza. Kolejne łatwe hasło. Przecież „Cudowny tulipan" to po niemiecku „Wunderschön tulpe". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do odpowiedniej klawiatury i napisała odpowiednie hasło. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"Dupa mnie boli."
Po czym druga z sześciu kłódek otworzyła się. W tym momencie, Laura rzekła:
– A teraz gadaj, jakie jest siódme hasło.
– „Przegrać zawody". Po ametystowemu. Od tyłu. – odparłam
– No kurwa! Musisz wymyślać takie trudne hasła?! – krzyknął Dejwid.
– Przecież to jest banalne. „Przegrać zawody" to po niemiecku „Verlieren wettkämpfe". Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedział orkan Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"👩❤️👩 <--- Lolix, znalazłem starych Andromedy."
Po czym kłódka trzecia z dwóch się otworzyła. W tym momencie, Dejwid powiedział:
– Ok. A teraz gadaj, jakie jest czwarte hasło.
– „Zmywać tablicę." Po biblijnemu. Od tyłu. – odpowiedziałam
– To już czwarte hasło, a ona nic trudnego nie potrafi wymyślić. Przecież to jest banalne. „Zmywać tablicę" to po niemiecku „Spülen tafel". Wystarczy wpisać to od tyłu. – odparła Laura, po czym podeszła do komputera i wpisała w nim odpowiednie hasło. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"What the hell?"
Po czym kłódka czwarta z sześciu się otworzyła. Po paru sekundach, Andromeda rzekła:
– A teraz – jeśli nie chcesz zginąć, gadaj jakie jest piąte hasło.
– „Mam wiele do zrobienia". Po padalcowemu. Od tyłu. – powiedziałam
– No rzesz kurwa. To już przedostatnie hasło, więc mogłabyś się wysilić, aby nam utrudnić, jak to zwykle bywa. Przecież to jest cholernie łatwe. „Mam wiele do zrobienia" to po niemiecku „Ich habe viel zu tun". Wystarczy napisać to od tyłu. – odparł orkan Grzegorz, po czym wprowadził odpowiednie hasło do komputera. I po paru sekundach, na ekraniku pojawił się napis:
"Wszystkiego najlepszego!
PS. Umrzyj"
Po czym kłódka piąta z sześciu otworzyła się. W tym momencie, Grzegorz rzekł:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od zwycięstwa. Gadaj jakie jest szóste hasło.
Pojebało? Nie ze mną takie rzeczy. Po chwili rzekłam:
– Ależ ty naiwny. Myślisz, że powiem ci ostatnie hasło? Pojebało?
– Andromedo... – powiedział Grzegorz do Andromedy.
W tym momencie, Andromeda chciała pociągnąć za spust. Jednak, po chwili, rzekłam:
– No dobra, dobra. Już wam mówię, tylko zostawcie moje Świeżaki. Ostatnie hasło to „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe.". Po acetylenowemu. Od tyłu.
– Czy ciebie dziewczyno pojebało? Jak to możliwe, aby być takim idiotą i do sejfów z tak cennymi rzeczami dawać banalne hasła? Przecież „Czasem daje mi odpisać zadanie domowe." To po niemiecku „Manchmal lässt er mich die Hausaufgabe abschreiben." Wystarczy napisać to od tyłu. – rzekł Grzegorz, po czym wpisał ostatnie hasło do komputera. Po kilku chwilach na ekraniku pojawił się napis:
"Ziemniaki niezjedzone, nie ma tuby.
MIŁEGO KORZYSTANIA Z MOCY WPIERDOLU!"
Po czym kłódka szósta z dwóch się otworzyła. Chwilę później, główne drzwi do sejfu zostały otwarte. Widząc to, Laura chwyciła tubę i schowała ją do kieszeni, jak przystało na typowego Polaka. Po zrobieniu tego, sejf automatycznie się zamknął.
551. Paręnaście minut później, kiedy się obudziłam, ujrzałam, że leżałam na łóżku w swoim mieszkaniu. Chwilę później, ujrzałam Patryka i Patryka.
552. Jednak, po chwili, gdy zaczęli kontynuować budowę, Dejwid pomyślał:
„Eh...Od kilku miesięcy czuję do niej coś więcej niż tylko przyjaźń...Muszę jej to w końcu wyznać."
Po czym, postanowił, że dziś będzie idealny dzień, aby jej to wyznać. Powiedział, więc:
– Śmierdzisz jak stare skarpety.
553. – Andromedo...Muszę ci coś powiedzieć. Ja...Ja cię kocham... Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie, ...Kiedy mówisz, czuję się tak, jakbym słyszał infradźwięki, których i tak nie słychać. Łeb zaczyna napierdalać i spać się chce. ...Kiedy się śmiejesz, jest to tak zajebiste, jak patrzenie na zwłoki lisa. Bez ciebie po prostu da się żyć...
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników, z których było słychać ciche mruczenie kota Ramoninth. W pewnym momencie, dziewczyna spytała ze łzami wkurwu w oczach:
– Oh, Dawid...Naprawdę?
"Mamy ponad dwadzieścia pięć tysięcy słów...Kiedy jebnie limit?" – pomyślał Dejwid.
554. W tym momencie, Dejwid i Andromeda od razu odwrócili się. Kiedy to zrobili, ujrzeli Grzegorza Mendla i Laurę.
555. Tymczasem, gdy Grzegorz i Laura wrócili do kokpitu, przez jakiś czas siedzieli w ciszy. Jednak, w pewnym momencie, ONIACZ pomyślał:
„Eh...Ona [Laura] jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kwasu siarkowego. A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. Na dodatek te jej piękne oczy... Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku...A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego...Najlepszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Kiedy się śmieje...Jest to widok zdechłego kota. A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ... Kiedy śpi...Wygląda tak uroczo i niewinnie...Ja...Ja chyba ją kocham...Ona jest jedyna taka...Nie Wiem jak jej to powiedzieć...W ogóle pierwszy raz tak o kimś myślę...W końcu muszę zebrać się na odwagę i jej to wyznać...Ona jest cudowna..."
Po czym postanowił, że ten dzień będzie idealny, aby jej o tym powiedzieć. Lecz, zaczął on od niewinnego pytania:
– Lubisz smyrgać koty po ich główkach?
556. – Bo ja ci muszę coś powiedzieć...Nie wiem jak ci to powiedzieć, gdyż mówię to pierwszy raz w swoim życiu, ale...ale...Ja cię kocham...Ty po prostu powodujesz, że moje życie staje się, choć trochę bardziej urozmaicone...Jesteś tym, czego można najbardziej pragnąć... Wystarczy nawet twoja sama egzystencja, aby czuć się szczęśliwszym. Ten, kto cię ma, ma prawdziwy skarb ścieków.
557. Tymczasem, godzinę później, gdy Andromeda obudziła się, czuła się słabo. Nie miała sił, aby wstać. Kilka minut później zaś, jej głowa opadła na bok. W tym momencie dziewczyna ujrzała, że jest w zmianie czasu.
558. Dziewczyna, mimo tego, że nie miała sił, podniosła się i podeszła do niego, po czym sprawdziła, czy żyje on. Na nieszczęście żył.
559. Paręnaście minut później, gdy dziewczyna obudziła się, ujrzała nad sobą Dejwida, który widząc, że Andromeda się obudziła, powiedział:
– Nareszcie się obudziłaś. W ogóle, dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
– Bo dowiedziałam się, że "Half-Life 3" nigdy nie wyjdzieee! 😭 – odpowiedziała Tępa Pizda.
– Hmm...Może jesteś chora? W sumie ja też nie mam jeszcze sił, aby np. jutro tam iść. Więc co zrobimy? – rzekł
– Zadzwonię do Grzegorza Mendla i mu o tym powiem. – odpowiedziała Andromeda.
560. Tymczasem, ONIACZ, powoli zasypiał z nudów, w swojej bazie. Jednak, w pewnym momencie, usłyszał telefon. Od razu sprawdził, kto się do niego dobijał. Kiedy ujrzał, że była to Andromeda, mimo wszystko odebrał. Po zrobieniu tego, spytał:
– ♪DALEEEJ, JEDZIEMY NA MAXA! HEJ! PO PROSTU DALEEEJ, JEDZIEMY NA MAXA! HEJ!♪
561. Po skończonej rozmowie, Dawid spytał:
– ♪Jest impreza u Cygana, my musimy tam być! Będzie można do rana skrzyżować i wbić!♪
– ♪Bania u Cygana, bania u Cygana, bania u Cygana do rana! Bania aż do rana, hej, do rana, hej, do rana, bania u Cygana do rana!♪
562. Znaczy zdarzają mu się przejawy cech ludzkich, co poniekąd, tak jak to, że coś jest w stanie go uśmiercić, pokazuje, że nie jest idealny, lecz zdarza się to nawet raz na sześćset sześćdziesiąt sześć lat.
563. Wieczorem zaś, postanowił pójść sprawdzić, co było z jego ukochaną. Kiedy wszedł do pokoju, usłyszał, że płakała ona. Żal mu się jej zrobiło. Od razu podszedł do niej i spytał:
– Kupić ci ziemniaki?
564. W poniedziałek rano zaś, kiedy Grzegorz zamierzał wyjść, aby udać się po Dejwida i Andromedę, zajrzał jeszcze do Laury. Po wejściu do jej pokoju ujrzał, że nie spała już ona. Widząc to, powiedział on do niej:
– Lubisz kręcić mleko?
565. Tymczasem, gdy Grzegorz wrócił do bazy, od razu udał się do pokoju Laury.
– I co, najdroższa? Lepiej się czujesz? – spytał, wchodząc do jej pokoju.
– Lubisz ziemniaki? – odpowiedziała
W tym momencie on nie wytrzymał. Wyjął telefon, po czym zadzwonił po lekarza. Kiedy zaś to zrobił, dziewczyna spytała:
– Po co to zrobiłeś?
– Bo jakbyś zdechła, to nie miałby kto mi bazy pucować na błysk i bym musiał sam zapierdalać. – odpowiedziałem
566. – Dobrze skarbie. Przez ten tydzień, dla twojego dobra zostań jeszcze w domu. Dwa razy dziennie, tj. rano i rano, bierz te leki, które ci w weekend podawałem. Nie wychodź także z bazy, bo możesz się gorzej rozchorować. Do sklepu nie musisz iść, bo załatwiłem ci jedzenie i picie na cały tydzień.
567. Po tej rozmowie, Dejwid Koperfilc wrócił do głównego pomieszczenia statku kosmicznego i zaczął kontynuować maszynę...
568. Tymczasem, Andromeda zaczęła czuć się coraz lepiej. Z każdym dniem było jej coraz lepiej. Aż w końcu, w czwartek, zadzwoniła do Grzegorza Mendla, aby po nią przyleciał, gdyż już czuła się dobrze, po czym udała się pod odpowiedni blok. Paręnaście minut później, gdy znalazła się już w statku kosmicznym, rzuciła się w ramiona Dejwidowi. Po parunastu minutach, gdy go puściła, ujrzała, że chłopak był smutny. Od razu spytała go:
– Lubisz kręcić wodę?
569. Następnego dnia, gdy obudził się ONIACZ, ujrzał, że miał spuszczoną głowę. Gdy zaś ją uniósł, pierwszy raz od sześciuset sześćdziesięciu sześciu lat, poczuł, że bolała go głowa i to mocno.
570. Lecz tak, była po prostu idealna cisza. Nie było słychać nawet silników, gdyż Grzegorz, jako iż chciał mieć w nocy idealną ciszę na rozmyślania, wyłączał pełną moc silników i ustawiał na mniejszą, która tak nie hałasowała, jak to mówił.
"Czy jak włożę łeb Patryka do turbosprężarki to umrze?" – myślałem co noc.
571. „Ojcze...Miałeś już nie kontrolować moich myśli, dopóki nie skończę z Ziemią...Obiecałeś!" – pomyślał Grzegorz.
„Wiem, wiem, ...Ale czasem muszę." – usłyszał w głowie odpowiedź.
"Ty chuju!" – pomyślałem
572. – Skarbie! PO JASNĄ CHOLERĘ ty się cięłaś?! – krzyknął
– Bo fejm na Snapchacie mnie się nie zgadza. – odpowiedziała Laura.
573. Jednak, w pewnym momencie, ujrzał ONIACZ, że przyszła do niego Laura. Po chwili zaś usłyszał, jak Laura pytała swoim uroczym jak gówno głosikiem:
– Grzegorz, mogę pożyczyć twoją kartę kredytową?
– Jasne, tylko kup mi piwo. – odpowiedziałem
574. „Eh...Ona jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop... A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. Na dodatek te jej piękne oczy...Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku... A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego...Najgorszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Kiedy się śmieje...Jest to najbrzydszy widok na Ziemi...A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ...Kiedy śpi...Wygląda tak uroczo i niewinnie...Ja...Ja ją kocham... Ona jest jedyna taka... Ona jest Cudowna..."
575. Jednak nie dokończył myśli, gdyż usłyszał w swojej głowie znajomy głos Slade'a:
„UUUUU....Ktoś tu się zakochał..."
„OJCZE!!! Miałeś nie kontrolować więcej moich myśli!!!" – pomyślał Grzegorz ze złością.
„Oj, no wiem. Ale czasem po prostu muszę." – odpowiedział
"Umrzyj, choju." – pomyślałem
576. – Lauro, ty w ogóle gdzieś tam jesteś?
– Nie, kurwa, na Karaiby wyjechałam. – odpowiedziała kulturalnie Laura.
577. Tymczasem, gdy wróciliśmy do kokpitu, przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Jednak, w pewnym momencie, pomyślałem:
"Lol, ale mam ujebane szyby. Trzeba zaprzęgnąć Andromedę i Dejwida do pucowania."
578. „Eh...Ona jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop...A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. Na dodatek te jej piękne oczy...Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku...A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego...Najlepszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Taki piękny jak gówno w turbosprężarce. Kiedy się śmieje...Jest to najpiękniejszy widok na Ziemi...A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ...Kiedy śpi...Wygląda tak uroczo i niewinnie...Ja...Ja chyba ją nienawidzę...Ona jest jedyna taka...Nie Wiem jak jej to powiedzieć...W ogóle pierwszy raz tak o kimś myślę...W końcu muszę zebrać się na odwagę i jej to wyznać...Ona jest cudowna..."
Po czym postanowił, że ten dzień będzie idealny, aby jej (Laurze, kurwa. LAURZE!) O tym powiedzieć. Lecz, zacząłem od niewinnego pytania:
– Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś zjebana?
– Nie...Wszyscy mi mówili, że jestem okropna...brzydka...Że nie należy mnie się miłość...przyjaźń, ...że powinnam się zabić, ...że, po co żyję, jak nikt mnie nie chce... – odpowiedziała Laura ze łzami w oczach.
– Lol, dobrze ci mówili. A teraz leć pucować szyby od zewnątrz i od środka, bo specjalnie nie zassałem ich próżniowo od środka, abyś miała co robić.
– Bo musisz wiedzieć, że jesteś urocza. I nie słuchaj się tych, co ci mówią inaczej, bo oni kłamią. – odpowiedziałem
– Oh, Grzegorz...Naprawdę? – spytała Laura ze łzami w oczach.
– Tak...Ciebie bym nie okłamał. – odpowiedziałem
– Oh... – rzekła, po czym przytuliła się do mnie. Ja natomiast ją objąłem. Parę sekund później, powiedziałem:
– Bo ja ci muszę coś powiedzieć...Nie wiem jak ci to powiedzieć, gdyż mówię to pierwszy raz w swoim życiu, ale...ale...Ja cię nienawidzę. A nie, ja to mówię każdemu, kogo spotkam. xD...Ty po prostu powodujesz, że moje życie staje się, choć trochę bardziej zjebane...Jesteś tym, czego można najbardziej pragnąć...Wystarczy nawet twoja sama egzystencja, aby czuć się szczęśliwszym. Ten, kto cię ma, ma prawdziwy skarb Sosnowca.
W tym momencie nastała cisza. Chwilę później, Laura rozpłakała się ze szczęścia, po czym spytała:
– Oh, Grzegorz...Naprawdę?
– Nie kurwa, strzępie ryja bez powodu. – odpowiedziałem kulturalnie.
579. Wieczorem, gdy powoli zasypiałem z nudów, w swojej bazie, w pewnym momencie, usłyszałem telefon. Od razu sprawdziłem, kto się do mnie dobijał. Kiedy ujrzałem, że była to Andromeda, mimo wszystko odebrałem. Po zrobieniu tego, spytałem:
– Co robisz w niedzielę? Bo szmata do czyszczenia podłóg mi potrzebna.
580. – Lauro, ...Co ci się stało, skarbie?
– Kurwa, zapomniałam zapisać ten ostatni level w tej twojej grze i cofnęło do pierwszego poziomu. – odpowiedziała Laura.
581. – Źle się czuję...Słabo mi...Brzuch mnie boli...W głowie mnie się kręci...Mdli mnie...Nadkropkozę mam...Zimno mi...Wszystko mnie boli... – odpowiedziała słabym głosem dziewczyna.
582. Kiedy wszedłem do pokoju, usłyszałem, że płakała ona. Żal mnie się jej zrobiło. Od razu podszedłem do niej i spytałem:
– Możesz zamknąć mordę? Ludzie tu próbują spać.
583. W poniedziałek rano zaś, kiedy zamierzałem wyjść, aby udać się po Dejwida, do chója! i Andromedę, zajrzałem jeszcze do Laury. Po wejściu do jej pokoju ujrzałem, że nie spała już ona. Widząc to, powiedziałem do niej:
– Szyby mi wypucuj.
584. Jednak, chwilę później, usłyszałem otwierające się drzwi od kokpitu. Od razu odwróciłem się. Kiedy to zrobiłem, ujrzałem Andromedę. Widząc ją, spytałem:
– O, zajebiście. Pucuj szyby.
585. W piątek popołudniu, gdy Andromeda z wycieńczenia prawie zemdlała, w końcu pozwoliłem jej zostać na następny tydzień w domu. No co, podłogę by mi skaziła, a kwas siarkowy jest drogi. Niech pozna łaskę pana. Po wylądowaniu przed odpowiednim blokiem, gdy wróciłem do bazy, od razu udałem się do pokoju Laury.
– I co, najdroższa? Lepiej się czujesz? – spytałem, wchodząc do jej pokoju.
– Nie...Jeszcze gorzej... – odpowiedziała, zwijając się z bólu.
W tym momencie nie wytrzymałem. Wyjąłem telefon, po czym zadzwoniłem po lekarza. Kiedy zaś to zrobiłem, dziewczyna spytała:
– Po co to zrobiłeś?
– Bo lubię patrzeć, jak ktoś wykonuje autopsję na jeszcze żywej osobie. – odpowiedziałem
540. Jednak, w niedzielę, postanowiłem pójść zobaczyć, jak tego dnia czuła się Laura. Jednak, zanim doszedłem do pokoju, ujrzałem Laurę, która rzuciła mnie się w ramiona. Widząc to, rzekłem:
– O, już zdrowa. To źle...
541. Po tej rozmowie, parę minut później, Laura puściła mnie, po czym zajęła się swoimi sprawami. Ja natomiast, pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat, czułem się wycieńczony pracą. Czułem, że musiałem usnąć, gdyż ledwo trzymałem się na nogach. Poszedłem, więc do głównego pomieszczenia i padłem zmęczony na glebę.
542. – Dlaczego tak nagle zamknąłeś ten pojazd na klucz?
– Przewożę ropę naftową, a już jakiś chuj zajebał mi dwie beczki. – odpowiedziałem
543. Otóż, po tej godzinie ja i Laura zaczęli sprzeczać się o jakąś błahostkę, związaną z szykowaną apokalipsą. Sprzeczka ta przerodziła się w kłótnię.
– Ja biorę Rosję i Niemcy, a ty Honolulu i Luksemburg. – zacząłem
– Pierdol się! Ja biorę Rasiję i Deutschland! – rzekła
– Wal się na mordę! Te kraje są zbyt zajebiste jak na ciebie!
– Gówno prawda! Ja jestem najlepsza, to biorę najlepsze kraje!
– Ryj, psie niewierny!
[...]
544. Chwilę później, pomyślałem:
„A może pokazałbym się jej i powiedział jej prawdę o sobie? Eh...Nie mogę, ...Ale...Może..."
„NIE! Nie możesz tego nikomu powiedzieć!" – Usłyszał w głowie znajomy głos Slade'a.
545. – Ej, zaraz! Czyli może mnie od teraz zabić tylko to, co ciebie? – spytała
– Yes, bitch. I zaspoilerowałbym tu najnowszy FanFiction Ramoninth, ale wiem, że LeckerSweet gdzieś tu się ukrywa i mogłaby zobaczyć, więc LOL NIE ZROBIĘ TEGO. xD
546. – Ty masz kły zamiast zębów! Błagam, nie rób mi krzywdy!
– Lol, tylko wypiję ci krew, bo mi żelaza brakuje. – odpowiedziałem
547. Jednak, w pewnym momencie, ujrzałem, że przyszła do mnie Laura. Po chwili zaś usłyszałem, jak Laura pytała swoim uroczym jak woda w ściekach głosikiem:
– Grzegorz, mogę pożyczyć twoją kartę kredytową?
548. „Eh...Ona jest taka piękna...Jest po prostu ideałem kobiety nieprzepuszczonym przez Photoshop...A jej charakter jest po prostu zbliżony do mojego. Na dodatek te jej piękne jak gówno kota oczy...Każdy może w nich zatonąć, mimo iż są one dość małe, co zresztą dodaje jej uroku...A to, że jest taka niska, sprawia, że jest jeszcze bardziej cudowna...Jej głos...Coś pięknego jak karaluch...Najlepszy dźwięk, który można usłyszeć na tym świecie, ...Kiedy się śmieje...Jest to najpiękniejszy jak błoto widok na Ziemi...A kiedy ją przytulam...Czuję się, jakbym trzymał w objęciach cały swój świat, ...Kiedy płacze lub cierpi...Nie mogę na to patrzeć...Wtedy aż serce mnie się kraja, ...Kiedy śpi...Wygląda tak zjebanie, że aż mi mózg przez nogi wychodzi uroczo i niewinnie...Ja...Ja ją kocham...Ona jest jedyna taka... Ona jest Cudowna..."
549. „Ona...Ona jest czymś cudownym...Właściwie to kimś. Jest tak urocza jak las nocą...Gdyby była wyższa, nie byłaby już tak cudowna...Oczywiście ma ona swoje wady...Każdy je ma. Nawet ja. Ale mimo wszystko, jest taka..."
550. Kiedy zaś zostałem sam, pomyślałem:
"Czy jak wsadzę łeb Mateusza do pralki to umrze czy zmądrzeje?"
551. Jednak, w pewnym momencie, gdy powoli przysypiałem przyszła do mnie Laura. Od razu się pobudziłem, widząc jej krzywą mordę.
552. „Biedactwo...Jak mi jej nie żal..."
553. Jednak, w pewnym momencie, uświadomiłem sobie, że jeśli chciałbym wstać, mógłbym obudzić Laurę, a nie chciałem tego robić, gdyż dziewczyna śpiąc wyglądała tak słodko jak cytryna...
554. Tymczasem, gdy Grzegorz i ja wróciliśmy do kokpitu, przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Jednak, w pewnym momencie, Grzegorz spytał:
– Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś brzydka jak gówno w kiblu?
– Nie...Wszyscy mi mówili, że jestem okropna...brzydka...Że nie należy mnie się miłość...przyjaźń, ...że powinnam się zabić, ...że, po co żyję, jak nikt mnie nie chce... – odpowiedziałam ze łzami w oczach.
– Bo musisz wiedzieć, że jesteś brzydka jak woda po parówkach. I nie słuchaj się tych, co ci mówią inaczej, bo oni kłamią. – odpowiedział
– Oh, Grzegorz...Naprawdę? – spytałam ze łzami w oczach.
– Tak...Ciebie bym nie okłamał. – Odpowiedział
– Oh... - Rzekłam, po czym przytuliłam się do niego. On natomiast mnie objął. Parę sekund później, powiedział:
– Bo ja ci muszę coś powiedzieć...Nie wiem jak ci to powiedzieć, gdyż mówię to pierwszy raz w swoim życiu, ale...ale...Ja cię zajebię za dwie minuty. Fajnie, nie? Ty po prostu powodujesz, że moje życie staje się, choć trochę bardziej urozmaicone...Jesteś tym, czego można najbardziej pragnąć in the Sosnowiec City...Wystarczy nawet twoja sama egzystencja, aby czuć się szczęśliwszym. Ten, kto cię ma, ma prawdziwy skarb Sosnowca
Oh...Pierwszy raz w życiu ktoś mnie pokochał...
555. Sekundę później, usłyszeliśmy głos Tępej Pizdy, która mówiła:
– Ups...Przepraszam bardzo...
556. Wieczorem zaś, w pewnym momencie, kiedy aż płakałam z bólu, ujrzałam, że przyszedł do mnie Grzegorz. Kiedy zobaczył, w jakim byłam stanie, od razu podszedł do mnie i spytał:
– Możesz przestać udawać i wracać do pucowania szyb?
557. I przez cały tydzień leżałam cierpiąca w domu. Wstawałam tylko do toalety, umyć dupę lub aby coś zjeść lub czegoś się napić. Z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Bałam się, że nie dożyję piątku. Lecz...
558. W tym momencie wyjął on telefon, po czym zadzwonił po lekarza. Kiedy zaś to zrobił, spytałam:
– Po co to zrobiłeś?
– Bo się nudzę, idiotko. -_- – odpowiedziałem
559. Następnego dnia, gdy obudziłam się, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Po zrobieniu tego, ujrzałam Grzegorza. Jednak, zdawało mnie się, że coś mu się stało. Od razu spytałam normalnym tonem:
– Grzegorz? Coś ci się stało?
– Błagam cię, nie drzyj mordy jak syrena policyjna...Tak mnie dziś głowa boli... – odpowiedział
560. Po parunastu minutach, gdy skończyłam, zabandażowałam sobie pocięte ręce, tym bandażem, co to się z dupy wziął i schowałam je pod bluzę, po czym wróciłam do kokpitu...
561. – K-Kim t-ty jesteś? I c-co tu robisz? J-Jak się tu z-znalazłeś?
– P-Przyszedłem c-cię z-zajebać.
562. – Nic ci nie zrobię, skarbie. Nie chcę robić ci krzywdy. Wypiję ci tylko krew, bo żelazo mnie się kończy. Poza tym ciebie nigdy bym nie skrzywdził. – odpowiedział
563. – Grzegorz, mogę pożyczyć twoją kartę kredytową?
– Wal się. – odpowiedziałem kulturalnie.
564. – Słabo mi...Brzuch mnie mocno boli...Chyba mam temperaturę...Mgli mnie...Nadkropkozę mam... Chyba będę wymiotować...Gorąco mi... – odpowiedziałam słabym głosem.
565. Po tej rozmowie, wyszłam do łazienki, zwymiotować. Chwilę później, zaczęłam wymiotować. Powtórzyło się to jeszcze sześć razy, gdyż mam tytanowy żołądek po czym nie miałam już, czym wymiotować.
566. – I jak, skarbie? Lepiej?
"Mam nadzieję, że gorzej." – pomyślałem
– Tak, już tak... – odpowiedziałam
"Kurwa" – pomyślałem
567. – Owszem, trochę mnie się nudziło, jednak gdybym wstał, to ty mogłabyś się obudzić, a śpiąc wyglądasz tak uroczo jak gówno w rurach, że aż żal cię budzić... – odpowiedział
568. – Maszyna już skończona. Co teraz mamy robić?
– Podłogę myć. – odpowiedziałem
569. Po czym, postanowiłem, że dziś będzie idealny dzień, aby jej to wyznać. Powiedziałem, więc:
– Andromedo...Muszę ci coś powiedzieć. Ja...Ja cię kocham...Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie, ...Kiedy mówisz, czuję się tak, jakbym słyszał wybuch atomowy. Cud, że jeszcze nie ogłuchłem. Kiedy się śmiejesz, jest to takie uczucie, jak widok grubej baby w legginsach. Bez ciebie po prostu nie da się żyć...
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników, z których leciało techno.
570. Kiedy natomiast zostaliśmy sami, Andromeda spytała ściszonym głosem:
– Masz na dragi?
571. Jednak, w pewnym momencie, Andromeda potrzebowała czegoś od Grzegorza. Poszła, więc do kokpitu, a ja kontynuowałem budowanie maszyny. W pewnym momencie, gdy wyszła z kokpitu i podeszła do mnie, rzekła:
– Lol, oni tam ziemniakami handlują.
– Pierdolisz?! Za ile?! – zawołał rozradowany Dejfid.
572. Dwie godziny później, gdy obudziłem się, nadal czułem się bardzo słabo. Również było mi duszno i ciężko mnie się oddychało, mimo iż widziałem, że byłem u siebie. Minutę później, ujrzałem nad sobą Andromedę. Widząc ją, spytałem:
– Kupiłaś te ziemniaki?
573. – Skarbie, dobrze się czujesz?
– Zajebiście, jak mrówka na Jowiszu.
574. Jednak, paręnaście minut później, ujrzałem, że zaczęła się ona budzić. Od razu do niej powiedziałem:
– Nareszcie się obudziłaś. W ogóle, dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
– "Half-Life 3" jednak nie wyjdzie i się po prostu załamałam. – odpowiedziała dziewczyna.
575. Po chwili zaś, rzekłem:
– Wiesz, ja już nabieram pewności, że on na 101% nie jest człowiekiem.
– Czemu tak ci ta pewność wzrosła? – spytała Andromeda.
– Mój down mentalny mi to powiedział. – odpowiedziałem
576. Mama: Ale Zosiu, on jest od ciebie starszy o pieprzone TYSIĄC TRZYSTA PIĘĆDZIESIĄT TRZY LATA! Nie możesz za niego wyjść!
Ja: Jebać to! Wiek to tylko liczby!
Babcia: Nie możesz za niego wyjść.
BFF: Nie możesz za niego wyjść.
Putin: Nie możesz za niego wyjść.
Kim Dzong Un: Nie możesz za niego wyjść.
Ja: <Szykując ślub.>
GRZEGORZ! Zrób coś!
577. W poniedziałek rano, standardowo umyłem dupę i ubrałem, po czym powiedziałem Andromedzie, co ile ma brać leki oraz, żeby pod żadnym pozorem nie wychodziła z domu, bo rozstrzelam.
578. – Mam taką sprawę. Postanowiłem, że teraz ty, a później i Andromeda nie będziecie wracali na weekend do domu. Jako iż ja muszę wracać do bazy, bo jestem fajniejszy od was, choćby w tym tygodniu, bo jak widzisz jestem tu sam, będę najpierw ciebie, a później i Andromedę przetrzymywać w statku kosmicznym. A tylko czegoś dotkniecie – zginiecie marnie.
579. – URANU?! – krzyknąłem
– Tak, uranu. A myślisz, że za tymi ścianami to, co jest? Materiał budulcowy ściany? Serio? Są tam zamurowane przecinki i urządzenie do wstawiania ich w odpowiednie miejsca. Albo myślisz, że dlaczego z silników wydobywa się niebiesko biały ogień? Właśnie. To wszystko zasługa uranu i plutonu – 235. – odpowiedział Grzegorz.
580. Następnego dnia, gdy się obudziliśmy, czuliśmy, że zaraz umrzemy. Jednak, około godziny 9: 00 usłyszeliśmy, że do pojazdu wchodził Grzegorz i Laura. W pewnym momencie, wszystkie światła zapaliły się, a ogień pochłonął cały pojazd, koniec rozdziału. a pojazd ruszył. Chwilę potem, wyszła do nas Laura. Po paru minutach, najprawdopodobniej niechętnie, dała nam jeść i pić. Wybawienie po prostu, ...Kiedy zaś ja i Andromeda zjedliśmy i napiliśmy się, poczuliśmy się trochę lepiej. Tak, jakby wypalało nam płuca. Fantastyczne uczucie. A przynajmniej na tyle lepiej, aby kontynuować budowę maszyny...
581. – Maszyna już skończona. Co teraz mamy robić?
– Czekać na 12 kwietnia, czyli do piątku. – Odpowiedział Bóg.
582. – Andromedo...Muszę ci coś powiedzieć. Ja...Ja cię kocham...Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie, ...Kiedy mówisz, czuję się tak, jakbym słyszał paznokcie skrobiące o tablicę...Kiedy się śmiejesz, jest to najpiękniejszy jak gówno z wtorku widok na świecie...Bez ciebie po prostu nie da się żyć...
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników, z których wydobywały się odgłosy godowe jeleni.
583. W tym momencie, Dejwid i ja od razu odwróciliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, ujrzeliśmy Grzegorza Menela i Laurę.
584. Kiedy natomiast Dejwid i ja zostaliśmy sami, spytałam ściszonym głosem:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)! – odkrzyknął Dawid.
585. Jednak, w pewnym momencie, musiałam po coś pójść do kokpitu. Jednak, gdy tam weszłam, ujrzałam, że...GRZEGORZ I LAURA SIĘ ( ͡° ͜ʖ ͡°).
586. – Nareszcie się obudziłaś. W ogóle, dlaczego wtedy tak nagle zemdlałaś?
– Bo dowiedziałam się, że "Half-Life 3" jednak nie wyjdzie i się załamałam. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
587. Po parunastu minutach, gdy go puściłam, ujrzałam, że chłopak był smutny. Od razu spytałam go:
– Ziemniaków ci nie sprzedali, padalcu? Mówiłam, że sprzedają je od trzydziestego roku życia, pedale.
588. Następnego dnia, kiedy się obudziliśmy, dalej cierpieliśmy z bólu. Jednak, w pewnym momencie, usłyszeliśmy, że Grzegorz i Laura wchodzili do statku kosmicznego. Po chwili wszystkie światła zapaliły się, a pojazd pochłonął ogień. Po paru minutach wyszła do nas Laura i niechętnie, co było widać w jej oczach, dała nam jeść i pić. Wybawienie tygodnia. Po zjedzeniu i napiciu się, ja, i Dejwid, czuliśmy, że dojebaliśmy tyle przecinków, że moglibyśmy wykarmić dzieci w Afryce i jeszcze zostałyby dwa kontenery. Wstaliśmy, więc i ruszyliśmy do roboty...
589. Chwilę później, wszystkie światła się zapaliły i pojazd spłonął.
– Jednak im się udało...
– No...Niestety... – odparł Patryk.
– Teraz dostaniemy taki wpierdol od Globusa, że przez kolejne dziesięć dekad się nie pozbieramy. – dodał Mateusz.
590. Tego dnia, w pewnym momencie, do Andromedy i Dejwida przyszło wezwanie do zapłaty, po czym powiedziałem:
– Lol, ale mam pomysł. Zajebmy się.
591. Kiedy było już po wszystkim, Laura powiedziała:
– ♪Tell me tell me tell me something I don't know, something I don't know, something I don't know!♪
592. W tym momencie, rozsunięta część dachu zasunęła się. Kiedy było już po wszystkim, powiedziałam:
– Kurwa, ale jebie. Kto się zesrał?
593. Tego dnia, do mnie i Andromedy przyszli Grzegorz i Laura, po czym Grzegorz powiedział:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)?
594. *Oczami Kurwy Jebanej*
595. Tego dnia, do mnie i Dawida przyszli Grzegorz i Laura, po czym Grzegorz powiedział:
– ♨ <--- Lol, patrzcie. Znalazłem trujące wyziewy z dupy Andromedy.
596. Kiedy było już po wszystkim, Laura powiedziała:
– 👹 <--- Lol, znalazłam starego Andromedy.
597. Żyłam w bezpiecznym miejscu oraz Dejwid, którego kochałam, gdyż mózgu nie miałam, żył.
598. Po chwili zaś, rzekł on:
– Globus nam wpierdoli.
599. Po chwili zaś, rzekłem:
– Ale dostaniemy wpierdol.
600. Chwilę później, Patryk powiedział:
– Dupa mnie boli.
601. W pewnym momencie, Andromeda spytała:
– 📌<--- Wszystkich was zajebię pinezką!
602. W tym momencie, Grzegorz zwrócił się do Laury:
– 🐷 <--- Lol, znalazłem starą Andromedy.
603. Po paru sekundach, westchnął oniacz. W tym momencie dziewczyna spytała:
– 💾 <--- Lol, widziałeś? Dyskietka mnie się objawiła!
604. W pewnym momencie, Andromeda rzekła:
– 🗑 <--- Patrz, odnalazłam swój prawdziwy dom!
605. – Co się tak śmiejesz?
– Wpadłem na pomysł jak rozjebać tych wszystkich idiotów, z którymi muszę dzielić miejsce w tym opku! – odpowiedziałem
606. Tymczasem, na Ziemi, ci którzy przeżyli musieli sobie radzić. Jedzenia i picia było bardzo mało, przez co szczytem NATO było znalezienie czegoś na więcej niż jeden-dwa dni. Na dodatek, wszystkie choroby, Ebola i Ebola, jeszcze bardziej rozpanoszyły się po świecie oraz szybciej się mutowały, przez co ten, kto zachorował, najczęściej kończył dwa metry pod ziemią, w trumnie z gówna.
607. Od razu, z czystej głupoty udała się w kierunku, z którego dochodził szczał.
608. Pomiędzy blokami ujrzała ona zabitego człowieka. Wyglądało, że zupełnie przed chwilą został uśmiercony. Nad nim zaś stał wielki, metalowy, srebrny chuj. Widać było, że zamiast jednej mechanicznej ręki miał nogę.
609. Widząc to, Katerin pomyślała:
"Czy ziemniaki są podstawą Wszechświata?"
610. Kiedy zaś wróciła zu Hause, zastała Patryka i Patryka Mateusza, którzy widząc ją, spytali:
– Ziemniaki są?!
– Nie...Jak zwykle. – odpowiedziała dziewczyna.
– Eh... – westchnęli zrezygnowani Patryk i Patryk.
Jednak, po tej rozmowie, usłyszeli oni zza drzwi dźwięk strzelania z działka lejzerowego. Słysząc to, Patryk spytał:
– Czy ten dom był ubezpieczony?
611. Któregoś dnia, zrezygnowany Patryk, spytał:
– 👹 <--- Czy stary Andromedy raczy stąd wypierdalać?
612. Lecz, w pewnym momencie, dało się słyszeć, że robot pierwszy raz od kilkunastu dni powiedział:
– Mam tu tacos!
613. Tymczasem, w innym miejscu, Dejkurwawid i Andromeda ciągle budowali maszynę.
614. – Nie martw się, kochanie. To raczej nie o nas mowa. A nawet jakby, to ja cię obronię, bo jestem debilem.
– Naprawdę? – spytała z nadzieją w głosie dziewczyna.
– Nie, najchętniej sam bym cię zajebał, tępa pizdoklepko. – odpowiedział zgodnie z prawdą chłopak.
615. W tym momencie, dziewczyna nie wytrzymała. Powiedziała:
– Grzegorz...
Jednak ten nie zareagował. Był zbyt pochłonięty przez komputer. Fragi w csie trzeba nabijać. W tym momencie dziewczyna krzyknęła:
– GRZEGORZ!!! KURWA NO, PIWO SIĘ NAGRZAŁO!
– JASNY CHUJ, CO?! – krzyknąłem – MIAŁAŚ PILNOWAĆ LODÓWKI, DZIWKO!
616. W tym samym czasie, na Jowiszu, Patryk, Mateusz i Katerin postanowili jakoś pozbyć się robota.
617. – Grzegorz, no! Ogarnij się w końcu! Ja też tu jestem! W ogóle się mną nie interesujesz przez ten durny komputer! – Usłyszał obok siebie wściekły głos Laury.
618. – No i co w związku z tym? – spytał jeszcze wściekły Grzegorz.
– Może to, że jak mnie nie kochasz, to powinieneś nie interesować się także mną. To jest zwykła maszyna, a ty zachowujesz się, jakby to był jakiś bóg, czy cholera wie co. Jakby ten komputer był centrum Wszechświata. A ja tymczasem się nudzę i nawet nie mam do kogo się odezwać! – odpowiedziała szmata.
619. Kiedy tak kontrolowałem za pomocą tego komputera robota, w pewnym momencie, jako iż zauważyłem, że Patryk, Patryk i Patryk nie zamierzają wyjść z mieszkania, pierwszy raz odkąd postawiłem tego robota na Marsie postanowiłem się nim odezwać. Powiedziałem do nich:
– Mam tu chipsy!
620. W tym momencie, usłyszałem, że dziewczyna krzyknęła:
– GRZEGORZ!!!
– ZAMKNIJ RYJ, SZMATO!!! – odkrzyknąłem
621. Po ujrzeniu tego, uderzyłem ręką w klawiaturę i krzyknąłem:
– KURWA PIERDOLONA JEBANA W DUPĘ MAĆ!
622. W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników pojazdu, z których wydobywała się nuta "Tsunami".
623. – No. Mam nadzieję, że w końcu nie zrozumiałeś, że poza komputerem też życie nie istnieje. – powiedziała Laura.
624. Jednak, któregoś dnia, siedząc w kokpicie koło Grzegorza pochłoniętego w całości przez komputer i przez możliwość kontroli robota, którym zdalnie mordował ludzkość, w pewnym momencie usłyszałam, jak mówił on:
– Mam tu pizze!
625. W tym momencie, nie wytrzymałam. Powiedziałam:
– Grzegorz...
Jednak ten nie zareagował. Był najwidoczniej zbyt pochłonięty przez komputer. W tym momencie krzyknęłam:
– GRZEGORZ!!!
– MORDA! – odkrzyknąłem
626. W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk silników pojazdu, z których wydobywało się ciche "TOCA TOCA TOCA!".
627. Przez ten cały czas, ja i Andromeda budowaliśmy tą cholerną maszynę. Jednak, w pewnym momencie budowy, usłyszeliśmy dochodzący z kokpitu głos Grzegorza, który mówił:
– Mam tu frytki!
W tym momencie, Andromeda najprawdopodobniej pomyślała, że to o nas chodzi, gdyż była debilką, ale to szczegół, z przerażeniem przysunęła się bliżej mnie. Widząc to, objąłem ją. Po chwili zaś, rzekłem:
– Nie martw się, pizdo jebana. To raczej nie o nas mowa. A nawet jakby, to ja cię obronię.
– Naprawdę? – spytała z nadzieją w głosie dziewczyna.
– Nie. Po prostu lubię okłamywać tępe pizdy. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
628. Przez ten cały czas, ja i Dejwid budowaliśmy tą przeklętą maszynę. Jednak, w pewnym momencie, usłyszeliśmy dochodzący z kokpitu głos Grzegorza, który mówił:
– Mam tu naleśniki!
W tym momencie, pomyślałam, że to o nas chodzi, bo byłam idiotką. Przeraziłam się. Od razu przysunęłam się bliżej Dejwida. Ten natomiast, objął mnie. Po chwili zaś, rzekł:
– Nie martw się, kochanie. To raczej nie o nas mowa. A nawet jakby, to ja cię obronię.
– Naprawdę? – spytałam z nadzieją w głosie.
– Lol, nie. Lubię okłamywać debili. – odpowiedział
629. Od teraz, ja, ja i j musieliśmy ciągle siedzieć w domu. Z bloku w ogóle nie dało się wyjść. Robot ciągle tam był, a my woleliśmy nie ryzykować życiem. Przez to, zaczynaliśmy nabierać większe podejrzenia, że robotowi zależało najbardziej na NASA.
Któregoś dnia, zrezygnowany, spytałem:
– 🐷 <--- Czy stara Andromedy wreszcie stąd pójdzie?
– Raczej nie. No, chyba, że by nas zabił. Czyli nigdy. – odpowiedział Mateusz.
– Eh...Prędzej umrzemy tu z pragnienia i z głodu, niż on nas zabije. – powiedziała Dziewczyna Z Źle Napisanym Name.
Lecz, w pewnym momencie, dało się słyszeć, że robot pierwszy raz od kilkunastu dni powiedział:
– Mam tu bigos!
Jednak, głos robota był podobny do głosu Grzegorza, jednak trochę metalurgiczny.
630. Po tej rozmowie, mimo wszystko, zaczęliśmy szukać sposobu, na zniszczenie robota i uwolnieniu się od lekcji filozofii.
631. Zaczęliśmy więc szukać jakieś broni w domu Katerin. Parę minut później, znaleźliśmy miotacz ognia, o którym nigdzie wcześniej nie wspominaliśmy, bo po chuj. Katerin wzięła więc go, po czym wysunęła broń przez drzwi i, jako iż robot był znacznie bliżej wejścia, co zostało specjalnie zrobione, a co, nacelowała na niego po czym włączyła broń. Chwilę później, robot zaczął się palić. Katerin zamknęła więc drzwi, aby ogień nie dostał się do środka, to nic, że powinien schajcować drzwi, po czym wraz ze mną i ze mną zaczęliśmy patrzeć przez okienko które było obok drzwi, jak robot powoli się spalał. Gdy zaś się już doszczętnie spalił, wiedzieliśmy, że wreszcie będziemy mogli wychodzić z domu.
632. Od teraz, ja, ja i ja musieliśmy ciągle siedzieć w domu. Z bloku w ogóle nie dało się wyjść. Robot ciągle tam był, a my woleliśmy nie ryzykować życiem, gdyż zachował się w nas szczątkowy instynkt samozachowawczy. Przez to, zaczynaliśmy nabierać większe podejrzenia, że robotowi zależało najbardziej na NASA.
Któregoś dnia, zrezygnowany Patryk, spytał:
– 🔏 <--- Na chuj mi kłódka z piórem?
– Raczej nie. No, chyba, że by nas zabił. Czyli nigdy. – odpowiedziałem
– Eh...Prędzej umrzemy tu z pragnienia i z głodu, niż on nas zabije. – powiedziała Katerin.
Lecz, w pewnym momencie, dało się słyszeć, że robot pierwszy raz od kilkunastu dni powiedział:
– Mam tu lody.
Jednak, głos robota był podobny do głosu Grzegorza, jednak trochę metaliczny. Słysząc to, Patryk rzekł:
– Tja...To na pewno jest JEGO robot.
– Eh...On nigdy nie da nam spokoju. Mam nadzieję, że w końcu jego pomocnicy przejrzą na oczy i obrócą się przeciw niemu oraz zabiją go i przy okazji te wszystkie spoilery. – odparłem
– To byłoby zbyt piękne, aby było możliwe, jednak nie ma rzeczy, których nie da się zrealizować. – powiedziała Katerin.
Po tej rozmowie, mimo wszystko, zaczęliśmy szukać sposobu, na zniszczenie robota i uwolnieniu się z aresztu domowego...
Zaczęliśmy więc szukać jakieś broni w domu Katerin. Parę minut później, znaleźliśmy miotacz ognia, o którym wcześniej nie wspominaliśmy. Katerin wzięła więc go, po czym wysunęła broń przez drzwi i, jako iż robot był znacznie bliżej wejścia, nacelowała na niego po czym włączyła broń. Chwilę później, robot zaczął się palić. Katerin zamknęła więc drzwi, aby ogień nie dostał się do środka, co z tego, że powinien nam sfajczyć drzwi, po czym wraz ze mną i ze mną zaczęliśmy patrzeć przez okienko które było obok drzwi, jak robot powoli się spalał. Gdy zaś się już doszczętnie spalił, wiedzieliśmy, że wreszcie będziemy mogli wychodzić z domu.
633. Od teraz, ja, ja i ja Mateusz musieliśmy ciągle siedzieć w domu. Z bloku w ogóle nie dało się wyjść. Robot ciągle tam był, a my woleliśmy nie ryzykować życiem, bo skromna natura dała nam chociaż instynkt samozachowawczy. Przez to, zaczynaliśmy nabierać większe podejrzenia, że robotowi zależało najbardziej na NASA.
Któregoś dnia, zrezygnowany Patryk, spytał:
– 🕳 <--- Na cholerę nam dupa Andromedy?
– Raczej nie. No, chyba, że by nas zabił. Czyli nigdy. – odpowiedział Mateusz.
– Eh...Prędzej umrzemy tu z pragnienia i z głodu, niż on nas zabije. – powiedziałam
Lecz, w pewnym momencie, dało się słyszeć, że robot pierwszy raz od kilkunastu dni powiedział:
– Mam tu budyń.
Jednak, głos robota był podobny do głosu Grzegorza, jednak trochę metalurgiczny. Słysząc to, Patryk rzekł:
– Tja...To na pewno jest JEGO robot.
– Eh...On nigdy nie da nam spokoju. Mam nadzieję, że w końcu jego pomocnicy przejrzą na oczy i obrócą się przeciw niemu oraz zabiją spoilery i przy okazji Laurę. – odparł Mateusz.
– To byłoby zbyt piękne, aby było możliwe, jednak nie ma rzeczy, których nie da się zrealizować. – powiedziałam
Po tej rozmowie, mimo wszystko, zaczęliśmy szukać sposobu, na zniszczenie robota i uwolnieniu się z aresztu domowego...
Zaczęliśmy więc szukać jakieś broni w moim domu. Parę minut później, znaleźliśmy miotacz ognia, o którym nigdy wcześniej nie było mowy. Wzięłam więc go, po czym wysunęłam broń przez drzwi i, jako iż robot był znacznie bliżej wejścia, bo imperatyw narracyjny tak chciał, nacelowałam na niego po czym włączyłam broń. Chwilę później, robot zaczął się palić. Zamknęłam więc drzwi, aby ogień nie dostał się do środka, to nic, że powinien nam spalić drzwi, po czym wraz z Patrykiem i Mateuszem zaczęliśmy patrzeć przez okienko które było obok drzwi, jak robot powoli się spalał. Gdy zaś się już doszczętnie spalił, wiedzieliśmy, że wreszcie będziemy mogli wychodzić z domu.
634. Po rozprawieniu się z robotem, pierwszy tydzień wyglądał normalnie. Patryk, Mateusz i Katerin, jak dawniej na zmianę chodzili i szukali mózgu. Najczęściej nic nie znajdowali, jednak cuda się zdarzały. Lecz...
Od drugiego tygodnia dało się zauważyć, że z Dziewczyną Z Źle Napisanym Name działo się coś złego. Całe dnie chodziła w bluzach i swetrach, nawet gdy było ciepło jak w piecu, bo jej po prostu cały czas było zimno. Czasem całe dnie leżała okryta kołdrami i kocami. Na dodatek nie miała apetytu. Także była cała blada i bolało ją wszystko. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Miała również wysoką dupę i z każdym dniem coraz bardziej chudła. Całe dnie męczył ją Katar i kaszel.
635. Mimo wszystko, Patryk i Patryk opiekowali się nią najgorzej jak umieli. Mimo to, wiedzieli, że na 99% to nic nie da i Katerin opuści ten świat. Któregoś dnia, Mateusz nawet spytał:
– Lubisz ziemniaki?
636. Po wyzdrowieniu zaś, powiedziała do Patryka i Patryka:
– Dziękuję wam za to, że mi pomagaliście...
637. Widząc to, Andromeda rzekła:
– 🌍 <--- Ty patrz. Na Ziemi jest tylko Afryka, Europa i kawałek Azji!
638. – A nagrodę najbardziej patologicznego kraju wygrywa Turcja. Dziękujemy, won ze świata.
639. W tym samym czasie, Grzegorz i Laura, którzy siedzieli w kokpicie i lennyfaceowali się, usłyszeli rozmowę Dejwida i Dejwida.
640. Po czym wraz z Laurą wyszedł do głównej części pojazdu i powiedział do swoich pomocników:
– Kupcie ziemniaki na frytki. Mogą też być od razu frytki z McDonald's, ale jak dadzą ketchup, to zajebcie.
641. Andromeda wiedziała już, że to Ten Chuj Jebany ją uratował. Od razu podbiegła ona do niego i przytuliła się do swojego chuja. On natomiast, jedną ręką wylennyfaceował ją, a drugą wycelował dezintegratorem w kierunku Laury...
642. Po pozbyciu się dwóch zagrożeń, Dejfit, przeczuwając, że jego ukochana nadal się boi, pogładził ją po głowie i powiedział czułym głosem:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)|
– Zamknij mordę, zboczeńcu pieprzony. – odpowiedziała kulturalnie Andromeda.
643. – Ciebie też zamordowali?
– Nie kurwa, przeteleportowały mnie tu ziemniaki z bałuckiego rynku. – odpowiedziała Laura.
644. Jednak, postanowili oni podlecieć i sprawdzić, co po ich zabiciu postanowili zrobić Dejwid i Tępa Pizda.
645. – Nie idź tam, kochanie. Nie mogę patrzeć jak cierpisz. Chodź ze mną. Ja się tobą zaopiekuję...
– Na prawdę jebłam tu literówkę? – powiedziała z niedowierzaniem dziewczyna.
646. Po czym wraz z Laurą wyszedłem do głównej części pojazdu i powiedziałem do swoich pomocników:
– Ziemniaki albo wpierdol!
647. – Ciebie też zamordowali?
– Nie kurwa, znalazłam portal czasoprzestrzenny do tego miejsca. – odpowiedziała
648. – Cóż...Jak widać, zdanie „Gdy coś wygląda dobrze, a tym bardziej zajebiście, coś lub ktoś zawsze to spierdoli", jest prawdziwe. Ja przeżywałem porażkę jeszcze przed poznaniem ciebie wielokrotnie, a niedawno poprosiłem Sebastiana, aby przeczytał myśli Ramoninth przed jej snem i nie jestem dumny z tej decyzji. -.-. A gdy w końcu coś mi się udało – jacyś debile to spierdolili. – rzekłem, po czym dodałem:
– Ale najważniejsze, że nawet po śmierci jesteśmy razem.
649. – Ale przez ponad dwadzieścia lat tylko ja umiałem kierować ten pojazd! Jakim cudem ona, będąc zwykłym człowiekiem, umie kierować tym statkiem kosmicznym?! – spytałem
– Bo to Mary Sue. – rzekła dziewczyna
650. Po czym wraz ze mną wyszedł do głównej części pojazdu i powiedział do naszych niewolników:
– OK. Więc teraz włączcie tę maszynę.
651. – Ciebie też zamordowali?
– Nie kurwa, dostałam się tu przez te dziwne drzwi na azjatyckim bazarze.
652. Widząc to, Andromeda rzekła:
– 🌋<--- Ty patrz. Dupa mi wybuchła.
653. W tym momencie, Andromeda podbiegła do mnie i przytuliła się do mnie. Ja natomiast, jedną ręką |wylennyfaceowałem ją, a drugą wycelowałem dezintegratorem w kierunku Laury...
654. Po parunastu minutach, Andromeda, po wylądowaniu pod odpowiednim blokiem i wyjściu, ze łzami w oczach rzekła:
655. – Ceny ziemniaków na bałuckim rynku poszły w górę. ;"-(
– To...To ja idę do mojej starej kKODmórki...
Po czym odwróciła się i już chciała odejść. Nie mogłem na to pozwolić. Nie mogłem pozwolić, aby cierpiała. Od razu chwyciłem ją za rękę. Gdy zaś się odwróciła, po chwili podszedłem do niej bliżej, otarłem jej dupę i powiedziałem szeptem, jakbym nie chciał, aby ktoś mnie usłyszał:
– Nie idź tam, kochanie. Nie mogę patrzeć jak cierpisz. Chodź ze mną. Ja się tobą zaopiekuję...
656. *Oczami Tępej Pizdy*
657. Widząc to, rzekłam:
– LET'S START A RIOT!
658. Jednak, po chwili, ujrzeliśmy Grzegorza i Laurę, którzy wyszli z kokpitu. W pewnym momencie, Grzegorz rzekł:
– 🏳️🌈 <--- Patrzcie, znalazłem ulubioną flagę Dejwida!
– OK. Więc teraz włączcie tę maszynę.
– Przypominam, że to nie ma sensu! Kto normalny chciałby niszczyć Wszechświat? – rzekłam
– Zamknij ryj, dziwko. Ja tu decyduję, a ty jedyne, co możesz robić, to czyścić kibel swoją krzywą mordą. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
659. W tym momencie, wiedziałam, że to Dejwid mnie uratował, bo był debilem.
660. Za sterami pojazdu zasiadłam ja. Okazało się, że mimo iż byłam zwykłym człowiekiem, potrafiłam idealnie prowadzić pojazd Grzegorza. Jakim cudem to umiałam – nie wiem. Korzystając z tego, skierowałam pojazd na lot kolizyjny w kierunku Ziemi...
Po parunastu minutach, po wylądowaniu pod odpowiednim blokiem i wyjściu, ze łzami w oczach rzekłam:
– Ceny marchewek na bałuckim rynku też nie prezentują się lepiej. ;'-(
661. To był Grzegorz. Gdy przyszedł, ja odwróciłam się. W tym momencie, gdy ujrzał moje "urocze oczęta tak smutne i doprowadzające do litości gdy płaczą" (jego słowa), podbiegł do mnie, ukucnął koło mnie i spytał czułym głosem:
– Masz na piwo?
662. – Nie wiem...Jest mi tak smutno...Od rana płaczę... – odpowiedziałam przeszczęśliwym głosem.
663. – Zbieraj się skarbie! Wychodzimy wsadzić mordę Patryka do turbosprężarki!
664. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, szmiro...Życzę ci dużo zdrowia i szczęścia. Życzę ci, aby w życiu ci się powodziło i abyś miała jak najwięcej problemów. Abyś żyła w szczęściu. (...)
665. Z pamiętnika Grzegorza Millera #1 – Dzień Wpierdolu.
666. Od razu podbiegłem do niej, ukucnąłem obok i spytałem czułym głosem:
– Zajebałaś tych dwóch downów?
667. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, skarbie...Życzę ci dużo choroby i nieszczęścia. Życzę ci, aby w życiu ci się zjebało i abyś miała jak najwięcej problemów. Abyś żyła w nieszczęściu. (...)
668. Po tym, włożyłem jej na palec pierścionek. Był on z prawdziwym szmaragdem oraz z prawdziwego złota, bo jam jest burżuj.
669. – Dlaczego nie pamiętałeś od samego rana o moich urodzinach, jak zwykle?
– Bo mam debilizm całkowity. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
670. W ogóle żal mnie się ciebie zrobiło, gdy widziałem cię srającą.
671. – Na dobre nigdy nie zapomniałbym o twoich urodzinach. – odparłem
672. Dodali oni więc jej duże, czarne skrzydła, dzięki czemu mogła srać. Ręce zmienili jej na sztuczne. Były one srebrne oraz zawierały długie nogi.
673. Zamieszkała w starej wieży która się tam znajdowała i która pojawiła się z dupy. Została również wielokrotnie wynajmowana przez różnych ludzi do pomocy im w różnych celach m.in. dlatego, że posiadała dwie nadprzyrodzone zdolności, o których nie wspomniano wcześniej, bo po co.
674. Po paru minutach zaś, Grzegorz obudził się. Kiedy otworzył oczy, przez parę minut wszystko widział jak przez gówno. Po tym czasie zaś, zaczął już normalnie widzieć. Nad sobą ujrzał on jakiś czarny sufit, zrobiony z metalu. Widząc to, od razu chciał wstać, aby sprawdzić, gdzie był. Czarny, metalowy dach był w jego statku kosmicznym oraz w bazie, więc mógł być w jednym z tych sześćdziesięciu dwóch miejsc. Lecz, bardziej podejrzewał, że był w statku kosmicznym, gdyż jego baza na 99.99 % uległa zniszczeniu w czasie apokalipsy, gdyż baza niezniszczalna nie była. Jednak, kiedy podniósł się, poczuł, że zaczęła go boleć dupa. Chwilę później, pomyślał:
"Ale żem się najebał..."
Po czym kłódka siódma z dwóch otworzyła się. W tym momencie, Fallow-deer rzekł:
– Mów ósme hasło.
– „Moim ulubionym krajem jest Norwegia." Po hausa. Od tyłu. – odpowiedziała Diana.
– Jasna cholera...Że jej się po wprowadzaniu tych haseł komputer nie zawiesza, to cud. – powiedziała Laura.
– Przecież to jest banalne. „Moim ulubionym krajem jest Norwegia." To po hausa „Ta fi so kasar shi ne Norway." Wystarczy napisać to od tyłu. – rzekł Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"🏃 <--- Spierdalam przed waszym debilizmem."
Po czym kłódka ósma z miliona otworzyła się. W tym momencie, Laura powiedziała:
– Mów dziewiąte hasło.
– „W moim domu panuje porządek." Po igbo. Od tyłu. – odpowiedziała Diana.
– Eh...Na kogo żeśmy trafili... – rzekła zrezygnowana Klara.
– Przecież to jest tak proste. „W moim domu panuje porządek." To po igbo „Na m n'ụlọ enwere iji." Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedział Grzegorz, po czym wpisał odpowiednie hasło do komputera. Kilka chwil później, na ekraniku pojawił się napis:
"👨❤️💋👨 <--- Ale swoją drogą, mili ci rodzice Fallow-deera."
Po czym kłódka dziewiąta z jednej otworzyła się. W tym momencie, Grzegorz rzekł:
– Jeszcze tylko chwila dzieli nas od srania. Gadaj, jakie jest ostatnie hasło.
– Ależ ty łatwowierny. Naprawdę myślisz, że podam ci ostatnie hasło? Porypało? – powiedziała Diana.
W tym momencie, Grzegorz, Laura, Klara i Fallow-deer wycelowali w Dianę z posiadanych przez siebie broni. Chwilę później, Grzegorz powiedział:
– Albo powiesz, jakie jest ostatnie hasło, albo cię zabijemy, a później ja ciebie poćwiartuję, spalę resztki i rozsypię po całej Ziemi.
– No dobra, dobra, już wam mówię, tylko nie zabierajcie mi Świeżaków. Ostatnie hasło to „Wczoraj byłam w supermarkecie i nic nie kupiłam." Po suahili. Od tyłu. – odparła Diana.
– To może jednak ją zabijemy? – spytała Laura.
– Przecież to jest banalne. Co prawda w trudniejszym języku niż wszystkie, ale też banalne. „Wczoraj byłam w supermarkecie i nic nie kupiłam." To po suahili „Jana nilikuwa katika duka na hakuna kitu hakuna mimi kununuliwa." Wystarczy napisać to od tyłu. – powiedział Grzegorz, po czym podszedł do sejfu i w komputerze wpisał odpowiednie hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"Chuj wam w dupę, tuby nie będzie. xD"
Po czym kłódka dziesiąta z dwóch otworzyła się. Chwilę później zaś, otwarty został sejf. Kiedy zaś Grzegorz, Laura, Klara oraz Fallow-deer ujrzeli tubę, Laura od razu chwyciła ją i schowała do kieszeni jak przystało na typowego Polaka. Kiedy zaś to zrobiła, sejf automatycznie zamknął się.
675. – I co teraz zrobimy z Dianą?
– Ja to najchętniej bym zajebał jej Passata. – odpowiedział Fallow-deer.
676. Po tej rozmowie zaś, zaczęli patrzeć, jak Klara i Fallow-deer znęcali się nad Dianą. Jednak, po kolejnych parunastu minutach, dziewczyna z bólu zesrała się.
677. Słysząc to, chłopak od razu sprawdził, co to było. Okazało się, że był to SMS od Diany. Widząc to, od razu otworzył wiadomość. W treści było tylko:
„Pomóżcie...Fallow-deer zajebał mi Świeżaki..."
678. Po wejściu, usłyszeli z piwnicy głos Klary, która mówiła:
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)?
– ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)! – odpowiadał Fallow-deer.
679. W tym samym czasie, Laurka od razu podbiegła do Grzegorza, po czym podniosła go z ziemi. Następnie, wraz z Fallow-deerem i Klarą, jako iż nie mieli już co tam robić poszli do statku kosmicznego Grzegorza i Laury...
Po znalezieniu się tam, Laura wyjęła ze swojej kieszeni tubę ukradzioną od Diany i podała ją Klarze. Gdy to zrobiła, poszła do kokpitu, po czym, gdy tam była, posadziła Grzegorza na jego siedzeniu i sama usiadła na swoim. Gdy to zrobiła, zaczęła srać...
Kiedy zaś po 20 minutach Grzegorz odzyskał przytomność, ujrzał, że miał spuszczoną dupę. Kiedy zaś ją uniósł, poczuł ból głowy. Oprócz tego, ujrzał, że siedział w swoim statku kosmicznym. Chwilę później, gdy się odwrócił, ujrzał Laurę, która najprawdopodobniej zauważyła, że się obudził, gdyż rzekła:
– 🤳 <--- Kurwa, no nie odsuwaj się, chciałam zrobić sobie selfie z pierdolcem. xD
680. – Dziękuję, że mnie tam nie zostawiłaś...
– Oj, nigdy bym tego nie zrobiła. – powiedziała Laura.
681. Tymczasem, na Ziemi, Patrick and The Small Guy i Mefedron po powrocie do mieszkania Diany, położyli ją na jej łóżku, po czym przecięli liny, którymi była związana. Następnie, jako iż widzieli, że najprawdopodobniej miała ona złamaną rękę, bo mieli cyborgowe łoczy, zaczęli szukać czegoś, czym mogliby ją usztywnić. W pewnym momencie, znaleźli niedaleko łóżka jakąś stojącą deskę, którą podstawili scenarzyści. Wzięli więc ją, po czym poszli do łazienki po bandaże. Kiedy zaś je wzięli, wrócili do Diany i usztywnili jej rękę oraz zabandażowali jej rany, które miała na dupie. Następnie, zaczęli czekać, aż dziewczyna się obudzi...
Paręnaście minut później, kiedy Diana obudziła się, ujrzała, że leżała na swoim łóżku. Poczuła również, że miała usztywnioną rękę, którą złamał jej Fallow-deer. Czując to, od razu na nią spojrzała. W tym momencie, ujrzała, że była ona usztywniona za pomocą dupy.
682. – Tak w ogóle to może ci w czymś pomóc?
– W sraniu możecie. – odpowiedziała Diana.
683. Tymczasem, w kokpicie, Grzegorz i Laura nudzili się niemiłosiernie. Nie mieli kompletnie nic do roboty. Jednak, w pewnym momencie, usłyszeli oni pukanie do drzwi od kokpitu. Słysząc to, Grzegorz powiedział:
– Podaj hasło.
– Lubię srać. – odpowiedział zza drzwi Fallow-deer.
– Dobra, możesz wchodzić.
684. – No fakt, skończyliście to zbyt szybko, niż przypuszczałem. Jednak, skoro to jest prawda, to nie ma sensu trzymać was tu parę miesięcy bez celu. Odstawimy was po prostu do domów. 12 kwietnia następnego roku, czekajcie na nas pod tym samym kiblem. – odpowiedział Grzegorz.
– Ej, ale ta maszyna w ogóle zadziała? Przecież zbudowali ją zbyt wolno.
Tymczasem, gdy Klara i Fallow-deer stali już na Ziemi, dziewczyna powiedziała ze łzami w dupie oczach:
– To...To ja idę do mojego domu...
Po czym odwróciła się i chciała ruszyć w kierunku jej domu. Jednak, w pewnym momencie, poczuła, że ktoś chwycił ją za rękę. Czując to, od razu odwróciła się. Kiedy to zrobiła, ujrzała Fallow-deera, który powiedział:
– Nie idź tam...Nie mogę patrzeć jak srasz. Ja cię nauczę porządnie srać. Chodź, na te 19 tygodni zamieszkasz ze mną.
– Oh Fallow-deer...Naprawdę? – spytała ze zdziwieniem Klara.
– Nie kurwa, bez powodu strzępię ryjca. – odpowiedział zażenowany Fallow-deer.
– Tak...Zbyt cię lubię, abym pozwolił ci niepoprawnie srać. – odpowiedział chłopak, po czym podszedł do niej bliżej i pierwszy raz, odkąd ją znał, pocałował ją. Kilka chwil później, które dla Klary trwały wieczność, oboje ruszyli w kierunku domu Fallow-deera...
685. W tym samym czasie, gdy Grzegorz wraz z Grzegorzem Laurą oraz swoimi dwoma pomocnikami doleciał do jego bazy, po wylądowaniu, zanim wysiedli, Laura rzekła:
– Obawiam się, że te 19 tygodni nie będzie spokojnych...Najbardziej obawiam się tego, że w każdej chwili Vivian może się do nas włamać i coś mi zrobić...
686. „Cholera. To już niedługo jej urodziny? Trzeba ją jak najszybciej zajebać, abym nie musiał prezentu kupować."
687. Po czym zaczął działać. Zaczął usuwać wszystkie dane o swej ukochanej z Internetu, ze świata i ogólnie zewsząd. W nocy natomiast, włamał się do publicznego kibla i spalił papiery z danymi o Laurze. Następnego dnia zaś, czyli piątego grudnia, kupił on dla Laury bukiet gówna. Następnie wstawił go do kubka z wodą i ukrył na jeden dzień przed wzrokiem Laury. Od tego też dnia, chodził bez swego płaszcza, w swej prawdziwej postaci.
Następnego dnia zaś, kiedy Laura się obudziła, chciała wstać. Jednak, zanim to zrobiła, w pewnym momencie, gdy się odwróciła, ujrzała Grzegorza z bukietem gówna w ręku. Kilka chwil później, powiedział on:
– Wszystkiego najlepszego, skarbie.
Po czym podał jej bukiet. W tym momencie, Laura powiedziała:
– A będzie sranie na czas?
– Oczywiście. Jak co roku. – odpowiedział Grzegorz, po czym uśmiechnął się i wysrał wnętrzności.
688. Gdy zaś Laura została sama, powąchała kwiaty. Pachniały jak gówno. Chwilę później, wstawiła je do wazonu z wodą, który stał na stoliku nocnym obok jej łóżka. Parę chwil później, zaczęła czekać na to, co miał jej przynieść Grzegorz. I jakiś czas potem, ujrzała Grzegorza, który wszedł do jej pokoju w rękach niosąc śniadanie. Chwilę później rzekł:
– A oto i to, po co poszedłem. Śniadanie do łóżka dla mej ukochanej.
Po czym podał jej tacę. W tym momencie, dziewczyna powiedziała:
– Oj Grzegorz...Nie musiałeś...
– Musiałem, ty tępa pindo, bo inaczej byś mnie zabiła. – odpowiedziałem
Po czym zaczęła jeść. Chwilę później, Grzegorz usiadł koło niej, objął ją i powiedział:
– Przez ten cały dzień będę robił to, co zechcesz...Będę ci służyć. Ale największą niespodziankę poznasz dopiero wieczorem...
Po czym pocałował ją. Kilka chwil później, gdy dziewczyna zjadła, chłopak wziął tacę i zaniósł ją do kuchni. Laura natomiast, wstała i poszła umyć dupę oraz ubrać.
689. Od teraz, przez cały dzień Grzegorz robił to, co chciała. Również często wychodzili gdzieś. Do kina, na spacer, na basen, do toalety publicznej...Wieczorem natomiast, kiedy oboje byli razem w jednym pokoju, Grzegorz rzekł:
– Teraz czas, abyś poznała największą niespodziankę. Jest to pozłacany kibel z funkcją samoistnego podcierania dupy, abyś już zawsze mogła wygodnie srać.
690. Nie jest ona niczym materialnym, ale może cholernie ułatwić ci życie. Bowiem usunąłem ze świata wszystkie informacje na twój temat. Z Internetu, z urzędów, z banków, z kibli publicznych...Dzięki temu będziesz miała ułatwione zabijanie innych.
691. – A gdzie ja będę spała?
– Na kanapie. – odpowiedział kulturalnie Fallow-deer.
692. Jednak, po całym tygodniu, Daniel był ledwo przytomny. Co noc bolał go żołądek i nie mógł zasnąć przez większą część nocy. Teraz zaś, mimo iż nadal bolała go dupa ( ͡° ͜ʖ ͡°), czuł się senny. Ledwo mógł wytrzymać do wieczora. Wieczorem zaś, gdy ostatkiem sił umył się on, przebrał i dowlókł do łóżka, położył się i przytulił do już śpiącej Klary i zaczął ją gwałcić. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
693. – Oj, Klaro...W tamtym tygodniu prawie w ogóle nie srałem...Co noc bolał mnie brzuch i nie mogłem spać...Wczoraj to już mdlałem ze zmęczenia... – rzekł
694. W tym tygodniu, Patrick and The Small Guy wraz ze swymi przyjaciółmi buduje bazę i knuje jak pozbyć się ukochanej Grzegorza, Grzegorz i Laura przeżywają zawalenie się magazynu z gównem, a Klara i Fallow-deer muszą obronić się przed policją, chcącą oddać Klarę w ręce jej rodziców.
695. Na początku drugiego tygodnia, u Grzegorza i Laury wszystko było normalnie. Niestety, do czasu. Drugiego dnia nowego tygodnia, kiedy obydwoje postanowili pójść do magazynu, w którym trzymali kible, w pewnym momencie, gdy tam byli, poczuli, że pomieszczenie zaczęło srać. Od razu chcieli oni uciec, aby nic im się nie stało. Niestety, nie zdążyli. Budynek przewrócił im się na głowy. Od mocnego uderzenia, obydwoje stracili gówno...
Paręnaście minut później, gdy Grzegorz i Laura się obudzili, Grzegorz od razu spróbował wygrzebać się spod gruzów. Kiedy udało się to jemu, pomógł wyjść spod gruzów jego ukochanej. Kiedy zaś stali na zewnątrz, Grzegorz zgwałcił Laurę. ( ͡° ͜ʖ ͡°) W pewnym momencie zaś, Laura spytała:
– I co teraz zrobimy?
– No cóż...Musimy lecieć na czarny rynek po materiał, z którego zbudowany był ten magazyn i odbudować go. – odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, oboje weszli do statku kosmicznego Grzegorzyny, po czym ruszyli w kierunku czarnego rynku...
Po znalezieniu się tam, zaczęli szukać Diany, z którą Grzegorz był zaprzyjaźniony. Gdy zaś ją odnaleźli, Grzegorz spytał:
– Macie tu jeszcze ten sam metal, który kupowałem od was w 2012 roku oraz parę lat temu?
– Nie - odpowiedziała Diana.
W tym momencie, Grzegorz wyciągnął karabin, pozabijał wszystkich i koniec opka.
696. – Oczywiście, że mamy. Tutaj jest wszystko. Ile go potrzebujesz? – odpowiedziała Diana.
– Tyle ile mieści jeden kontener 6660x6660. – odpowiedział Grzegorz.
– OK. A gdzie mamy go załadować? – zapytała Diana.
– Do mojej bardzo pojemnej dupy. – odpowiedział Grzegorz
Po tej rozmowie, zapłacił ile było trzeba, po czym wraz z Laurą wszedł do kokpitu pojazdu, po czym otworzył bagażnik. Kiedy zaś wszystko zostało załadowane, zamknął bagażnik i ruszył w kierunku swej bazy...
Kiedy tam byli, najpierw Grzegorz otworzył bagażnik, po czym wraz z Laurą wyszedł na zewnątrz. Kiedy zaś tam byli, jako iż ich żołnierze-pomocnicy jeszcze mieli tydzień srania za darmo, sami zaczęli odbudowywać magazyn. Zajęło im to z cztery godziny. Po skończeniu, na nowo umieścili w nim swoje bronie. Kiedy to zrobili, Grzegorz zamknął bagażnik swojego pojazdu, po czym wraz z ukochaną wrócił do bazy...
Tymczasem, kiedy Klara i Fallow-deer zajmowali się w swym domu swoimi sprawami, czyli wzajemnym gwałceniem się, w pewnym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi.
697. Jednak, po tej rozmowie, zajęli się oni swymi codziennymi sprawami, czyli gwałceniem się. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
698. – Ej, może zbierzemy naszą ekipę, udamy się na jakieś zadupie, zbudujemy sobie bazę i będziemy tam srać na czas?
– Niezły pomysł. Ale skąd ty wytrzaśniesz materiały do budowy bazy? – spytał Mefedron.
– Zajebię ze złomowiska. – odpowiedział zgodnie z prawdą Patrick and The Small Guy.
699. Dejwid i Andromeda także najprawdopodobniej ich zauważyli, gdyż podeszli do nich, po czym Dejwid spytał:
– Sranie albo wpierdol.
700. Po tych słowach, już we czwórkę udali się po Kaczkoterin. Kiedy byli już pod jej mieszkaniem, zapukali. Chwilę później, otworzyła im ona. Widząc swych przyjaciół, spytała:
– -.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
701. – Niezły pomysł. I świetnie się składa, bo mam przyjaciela, który pracuje na czarnym rynku, więc może nam załatwić materiały do srania.
702. Gdy zaś paręnaście minut później, znaleźli się na czarnym rynku, wysiedli z pojazdu, po czym zaczęli szukać odpowiedniej osoby. W pewnym momencie, podszedł do nich jakiś chłopak. Widząc go, Diana zaczęła się z nim gwałcić, na oczach wszystkich.
– Hej. Masz tutaj jakiś dobry materiał do budowy gówna?
– Tak. Mam tutaj czarny, praktycznie niezniszczalny metal, idealny do tego typu rzeczy. – odpowiedział Dejmian, czyli chłopak, który do nich podszedł.
– Okej. Więc przydałoby się nam go tyle, ile mieszczą cztery magazyny 100x100 m². – powiedziała Diana.
– Ok. Gdzie go mamy załadować? – spytał Dejmian.
– Do mej pojemnej dupy. – odpowiedziała Diana.
703. Gdy zaś odnalazła takowe, wylądowała, otworzyła drzwi od kokpitu, głównego pomieszczenia i bagażnik, po czym ona jak i jej koledzy wyszli. Gdy byli już na zewnątrz, zaczęli na przemian srać.
704. Na początku nowego tygodnia, Laura zapragnęła mieć przyjaciółkę, bo prawdziwych nie miała. Jednak nie w postaci ludzkiej, ale jakieś innej, np. zwierzęcia czy rzeczy. W pewnym momencie zaś, wpadła na pomysł stworzenia sobie chmurki, która zachowywałaby się jak kot oraz okazywała swoje emocje za pomocą różnych kolorów i deszczy. Zaczęła więc tworzyć. Stworzyła ją z tego, z czego składają się chmury oraz z różnych chemikaliów. Zajęło jej to z cztery godziny. Gdy zaś skończyła, kiedy zobaczyła, że jej się udało, przytuliła się do swej nowej przyjaciółki. Po chwili zaś, usłyszała, że chmurka zaczęła mruczeć jak kibel. Lecz, w pewnym momencie, Laura usłyszała głos Grzegorza, który mówił:
– Ekhm...Lauro, co to jest? Chmura w pomieszczeniu? I to jeszcze mrucząca jakby była kotem? WTF?!
W tym momencie dziewczyna puściła chmurkę, odwróciła się i rzekła:
– To moja nowa przyjaciółka. Chmura stworzona przeze mnie, która zachowuje się jak gówno.
– Nie chcę cię Lauro urazić, ale ona tu nie może zostać. To jest chmura. Jej miejsce jest w atmosferze. – odparł Grzegorz.
W tym momencie, dało się zauważyć, że chmura zmieniła kolor na szary oraz zaczął z niej padać deszcz gówna. Widząc to, Laura rzekła:
– Nie zabieraj mi prawa do szczęścia! A poza tym widzisz, co żeś narobił?! Przez ciebie Chmurka jest smutna.
Po czym przytuliła się do chmurki, pogłaskała ją i powiedziała:
– Nie płacz, Chmurko...On nie chciał cię urazić...
W tym momencie, Grzegorz przewrócił dupą, po czym powiedział:
– Eh...No dobra. Może tu zostać.
Po tych słowach, Laura puściła chmurkę, rzuciła się Grzegorzowi w ramiona i powiedziała:
– Oh, dzięki ci! Jesteś taki kochany...
Chwilę później, gdy emocje opadły, Grzegorz wyszedł z pokoju, a Laura zaczęła bawić się ze swą nową i jedyną przyjaciółką...
705. Tymczasem, w innym miejscu, Klara zaczęła szukać sposobu jak mogłaby podcierać dupę za jednym zamachem. Serio, tego nawet najwięksi mędrcy świata nie potrafią.
706. Jednak, cały tydzień schodził jej właśnie na to. Przez to, Fallow-deer zaczął zastanawiać się, co Klara robiła tyle w swoim i jego pokoju. W pewnym momencie nie wytrzymał. Po prostu, kiedy Klara wyszła na chwilę z pokoju, spytał:
– Srasz tam? I to beze mnie?
W tym momencie, dziewczyna opowiedziała mu o wszystkim. Gdy skończyła, nastała cisza. Chwilę później, Fallow-deer rzekł:
– Było mi powiedzieć, to bym ci pomógł.
– Naprawdę? – spytała Klara z niedowierzaniem.
– Naprawdę. – odpowiedział srając na prawo i lewo.
707. Tydzień ten, zaczął się dla Grzegorza i Laury normalnie. Jednak, drugiego dnia, Grzegorz zaczął czuć, że potrzebował jakieś zmiany w sposobie srania. Postanowił spróbować srania wisząc nad kiblem. Postanowił najpierw zacząć od siebie, poprzez zmienienie płaszcza, który nosił. Jako iż od paruset lat nosił ten sam płaszcz, postanowił uszyć sobie nowy. Wziął więc dużo czarnego materiału i żółtego, po czym zamknął się na klucz w pokoju, zatkał dziurkę od klucza, aby nikt nie podglądał tego, co on robił, po czym wziął igłę i nici, i zaczął gwałcić telewizor. Chciał sobie uszyć czarny płaszcz, z żółtymi paskami w niektórych miejscach. Jako iż miał przy sobie kryształ, sprowadzony z jego planety, który zmieniał kolory w zależności od nastroju posiadacza, postanowił również go naszyć. Szycie zajęło mu półtorej godziny. Po skończonej pracy, zdjął swój stary płaszcz, rzucił go na pobliskie krzesło i założył nowy. Następnie zaś wyszedł z pokoju. Po wyjściu, pierwszą osobą, którą zobaczył, była Laura oraz jej przyjaciółka. Jednak, widząc go, spytała:
– Grzegorz? Kupiłeś sobie nowy płaszcz?
– Nie, zajebałem z Allegro. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
708. Aż w końcu, nawet Fallow-deer zaczął zastanawiać się, co Klara tyle czasu spędza nad książkami do anatomii. W pewnym momencie, przełamał się i spytał:
– Klaro, co ty tyle czasu spędzasz nad książkami do anatomii?
– Dowiaduję się, jak można wysrać swoje wnętrzności, aby cię zabić. :D
709. Widząc, że potrafiła kontrolować pioruny, krzyknęła do Grzegorza:
– GRZEGORZ!!! Jakiś debil dał mi moce Thora, mimo iż jestem idiotką!
– Idę! – odkrzyknął Grzegorz.
Chwilę później zaś, gdy wszedł do jej pokoju, spytał:
– Nauczyłaś się porządnie srać?
710. Po tych słowach, wyszedł on do siebie, jakby nic się nie stało, a Laura dalej bawiła się piorunami, aż do końca burzy...
711. Spróbowała więc ona czego innego. Narysowała w powietrzu drzewko. Woda zaś powtórzyła jej ruchy, bo wodzie się nudziło.
712. W tym tygodniu, Laura dostaje niespodziewany prezent od Grzegorza, a Klara i Fallow-deer znajdują naszyjnik do przechowywania dupy.
713. Po sprawdzeniu tego, powiedział szeptem do kota:
– Mam nadzieję, że lubisz srać.
Po czym pogłaskał go. Następnie zaś, postawił koszyk z kotem w kominku i wrócił do czytania książki...
714. Następnego dnia, gdy Laura obudziła się po otworzeniu oczu i odwróceniu się, ujrzała koło siebie Grzegorza, który trzymał ręce za plecami. Chwilę później zaś, powiedział:
– Mam dla ciebie niespodziankę, skarbie...
Po czym pokazał dziewczynie koszyk z małym kotem. Widząc go, Laura powiedziała ze słyszalną radością w głosie:
– Oh Grzegorz...To naprawdę dla mnie?
– Nie, to dla mnie. Ładny, nie? xD
– Oh, dziękuję ci... - Rzekła, po czym przytuliła się do dupy Grzegorza.
715. – Co to jest?
– Chyba naszyjnik do przechowywania myśli. Czekaj, wypróbuję go. – odpowiedział Daniel, po czym otworzył flakonik i pomyślał:
"Chciałbym zostać zawodowym sraczem."
W tym momencie, w flakoniku pojawił się czerwony pyłek.
716. Po tej rozmowie, Grzegorz zawiesił naszyjnik na dupie Laury, po czym oboje ruszyli na dalszy spacer...
717. Jednak, Laura nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż do pomieszczenia, w którym byli, wlała się woda i zalała pokój aż do sufitu. Widząc i czując to, Grzegorz od razu podpłynął do panelu z guzikami sterującymi różnymi funkcjami w bazie, które pojawiły się z dupy i nacisnął przycisk otwierający śluzy w podłodze, które wzięły się z dupy, w całej bazie.
718. – Słuchaj! Może dla zabawy stworzymy sobie trumnę z tych lampek świecących na fioletowo?
– Tych, które wzięły się z dupy? – spytał Fallow-deer.
– Tak
– Super, ale po chuj nam takie coś?
– A nie wiem, dla zajęcia wolnej przestrzeni w domu.
719. W tym tygodniu, Grzegorz i Laura jadą na nocną wycieczkę do miejsca, w którym podobno grasują potwory, a Klara przeżywa niezapomniany gwałt.
720. – Przejedziemy się samochodem do tego tajemniczego miejsca, w którym podobno grasuje twoja stara?
– Nie...Boję się... – odpowiedziała Laura ze strachem w głosie.
721. – Ja się boję...Boję się, że zaraz coś nam wyskoczy na maskę samochodu. – odparła Laura.
– Podobno parę przypadków osób miało tu już do czynienia z twoimi starymi, więc nigdy nic nie wiadomo. – powiedział
722. Widać było, że Grzegorz również się bał, po tym, że kryształ na jego płaszczu zmienił kolor na czarny oraz po tym, że szybko srał.
723. – Co...Co to było? – spytał Grzegorz ze strachem w głosie.
– Nie wiem...Ale boję się tego miejsca...Jedźmy już stąd... – rzekła Laura.
– Poczekaj...Muszę się uspokoić...Jestem zbyt przerażony tym wszystkim co tu zaszło. Jeszcze jakiś wypadek bym spowodował... – odparł Grzegorz, po czym oparł ręce na kierownicy, spuścił głowę i zaczął głęboko srać aby się uspokoić.
Parę minut później, gdy Grzegorz się uspokoił, chciał ruszyć. Jednak, czuł, że mimo iż silnik działał, pojazd nie chciał ruszyć.
– No co jest? Czyżby twój stary zablokowało mi koła? – spytał, po czym wraz z Laurą wyszedł na dwór. Po zrobieniu tego, ujrzał, że to, co wskoczyło im na maskę podczas drogi, spadło tak, że teraz blokowało im przednie koła. Widząc to, Grzegorz od razu spróbował je odblokować. Po parunastu minutach, gdy mu się to udało, wraz z Laurą wszedł do samochodu i oboje ruszyli w drogę powrotną...
Tymczasem, w innym miejscu, Fallow-deer, pamiętając o tym, że na czwartek przypadały urodziny Klary, zastanawiał się, co by dać jej na prezent. W pewnym momencie wpadł na pomysł. Postanowił uszyć jej strój, który mogłaby nosić gdyby kiedykolwiek przeszli na stronę dobra oraz powiedzieć jej prawdę o tym, że czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń. Jako, iż do urodzin pozostały trzy dni, potajemnie zaczął on szyć strój dla dziewczyny. Były to czarne leginsy z dziurą na dupie ( ͡° ͜ʖ ͡°), połączone z czarno czerwoną spódnicą przed kolano oraz czarno żółta bluzka z krótkim rękawem. Szycie zajęło mu całe trzy dni, gdyż było to trudne...
W dzień urodzin Klary, gdy dziewczyna obudziła się, po otworzeniu oczu i odwróceniu się, ujrzała Fallow-deera, który stał przed łóżkiem z rękoma za plecami. Chwilę później, wyjął zza pleców strój i rzekł:
– Wszystkiego najlepszego, Klaro. To mój prezent dla ciebie. Strój, który możesz nosić, gdybyśmy kiedykolwiek przeszli na stronę dobra.
– Oh Daniel...Dziękuję ci...Ładny. Sam szyłeś? – powiedziała Klara.
– Tak. Całe trzy dni mi to zajęło. – odpowiedział, po czym dodał:
– W ogóle dziś jest idealny dzień aby powiedzieć ci prawdę. Bowiem, ja od jakiegoś czasu czuję, że...że cię kocham...Jesteś taka urocza jak gówno psa...I taka cudowna jak zwłoki lisa...Nie ma nikogo lepszego od ciebie...
– Oh Fallow-deer...Naprawdę? – spytała Klara ze łzami szczęścia w oczach.
– Lol, nie. Kłamałem, aby sprawdzić twoją reakcję. – odpowiedział zgodnie z prawdą Fallow-deer.
724. W tym momencie, Laura wiedząc, że się nie uwolni, przytaknęła głową. Chwilę później, jej oprawczyni zaciągnęła ją do bazy Grzegorza, po czym wykopanym podkopem do piwnicy weszła tam, po czym rzuciła Laurę pod ścianę. Dosłownie. Następnie zaś, związała ją i zakneblowała, po czym zaczęła gwałcić dwadzieścia cztery godziny na dobę.
725. Zaczęli to zauważać jego żołnierze-pomocnicy. Nawet sami zaczęli szukać Laury, gdyż żal im się robiło, jak widzieli, że ich szef był zamknięty w sobie. A w międzyczasie, który nie istnieje, ale chuj z tym, bo czasoprzestrzeń się załamała, gwałcili się nawzajem. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Niestety, na próżno. Przez cały tydzień, ukochana Grzegorza się nie znalazła...
Tymczasem, w innym miejscu, Klara i Fallow-deer patrzyli razem przez otwarte okno na krajobrazy. W tym czasie, Daniel zastanawiał się, czy zgwałcić Klarę młotkiem czy śrubokrętem.
726. – Ty umiesz mówić? – spytali ze zdziwieniem Klara i Fallow-deer.
– Chuck Norris mnie stworzył. – odpowiedział motyl.
– I wszystko jasne. – odparł Fallow-deer.
727. – To jest wam pisane w Księdze Przeznaczenia, która nigdy później nie zostanie wspomniana. A teraz wybaczcie, ale muszę przekazać przeznaczenie jakiemuś Dejmianowi i jakieś Katarzynie I. – odpowiedział motyl, po czym odleciał.
728. – Grzegorz...Ty kogoś przetrzymujesz w piwnicy?
– Nie...Nie mam kogo tam przetrzymywać...A co? – odpowiedział Grzegorz.
– Bo przez dwadzieścia cztery godziny, codziennie, słychać tam jęki gwałconej osoby. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
– Skąd wiesz, jak takie jęki brzmią, zboczeńcu?
– Co noc ja i mój kolega gwałcimy się nawzajem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
729. – Co ty sobie myślisz, dziewczyno? Że możesz bezkarnie znęcać się nad Laurą?! Ona ci nic nie zrobiła, a przez ciebie tylko cierpi!
– Mogę, bo Laura to debilka. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Vivian.
Po czym zwrócił się do swych pomocników:
– Wyprowadźcie Vivian do sali tortur.
W tym momencie, żołnierze podeszli do Vivian i wyprowadzili ją. Grzegorz natomiast, gdy został sam, podszedł do płaczącej ze strachu Laury i uwolnił ją. Kiedy to zrobił, dziewczyna przytuliła się do niego, po czym powiedziała słabym, zapłakanym głosem:
– Grzegorz...Lubię srać.
– Nie bój się kochanie...Jestem przy tobie... – rzekł, po czym czule pocałował Laurę w dupę. Parę chwil później, podniósł ją i wyniósł z piwnicy...
Kiedy zaś wrócił do mieszkania, zaniósł Laurę na jej łóżko, poszedł po bandaże i wodę utlenioną, po czym odkaził i zabandażował rany dziewczyny. Następnie zaś, czule ją pocałował i pogładził po dupie. Chwilę później, spytał:
– Co ona ci robiła?
W tym momencie, Laura opowiedziała mu o wszystkim. Gdy skończyła, Grzegorz rzekł:
– Nie martw się, kochanie...Zabiję ją i już nie będziesz musiała tak srać...
W tej sekundzie, Laura słabo się uśmiechnęła, po czym wyciągnęła ręce przed siebie, pokazując tym samym, że chciała udusić Grzegorza. Ten zaś, widząc to, nachylił się nad dziewczyną, po czym Laura przytuliła go do siebie. Parę minut potem, gdy emocje opadły, Grzegorz ponownie pocałował Laurę, po czym poszedł do sali tortur...
730. Po zabiciu Vivian, Grzegorz poszedł do swego pokoju, gdyż czuł, że był tym wszystkim wykończony. Na dodatek od krzyków Vivian bolała go dupa. Musiał się po prostu położyć.
731. Jednak, gdy skończyli, po wsypaniu pyłu do żarówki, zauważyli, że zaczęła ona świecić. Widząc to, przytwierdzili ją do sufitu w ich pokoju. Widząc efekt swojej pracy, Fallow-deer rzekł:
– Dr. Hax nas zajebie, ale było warto.
732. Od początku tygodnia, Grzegorz ciągle opiekował się swoją ukochaną, bo był debilem.
733. – Motyl z ogonem? Nie znam takiego gatunku.
– Nie jestem zwykłym motylem. Mam wam coś ważnego do przekazania. – rzekł motyl.
– TY UMIESZ MÓWIĆ?! – spytali zdziwieni Grzegorz i Laura.
– Umiem nawet srać! – pochwalił się motyl.
734. W tym momencie, dało się zauważyć, że całą czwórką zaczęły targać negatywne emocje. Chmurka zrobiła się przerażona, gdyż zmieniła kolor na czarny oraz zaczął z niej padać deszcz gówna. Kot Laury zaś, był smutny, gdyż jego ogon opadł w dół. Laura zaś, rozpłakała się ze smutku. Grzegorz natomiast, był cały przerażony tym, co usłyszał. Widać to było po tym, że kamień na jego płaszczu zmienił kolor na czarny oraz po tym, że Grzegorz zaczął szybciej srać, co zawsze znaczyło, że się bał.
735. Laura natomiast, po skończeniu zbroi, umieściła ją w jednej z wielkich tub, które stały w jej pokoju, tak, to były te same, o których wcześniej nie było mowy, aby była bezpieczna.
736. Poszła więc do Grzegorza. Kiedy była w jego pokoju i gdy ten ją zauważył, pokazała mu butelkę z sokiem i słoik z Nutellą, po czym spytała:
– Dobrze się po tym sra. Chcesz spróbować?
737. – Nie kupiłam, a sama tworzyłam przez pięć godzin. – odpowiedziała Laurka.
– Nie wiedziałem, że masz talent kulinarny. – odparł Grzegorz.
– Widzisz. Musisz dowiedzieć się o mnie jeszcze wielu rzeczy. – rzekła
"To nic, że sama też nie wiedziałam o swoim talencie kulinarnym." – pomyślała
738. – Słuchaj! Może wieczorem pójdziemy na spacer na pobliską plażę? – powiedział – Zgwałcę cię i w ogóle...Będzie super! – dodał
– Deklu, gwałcisz mnie co noc. – słusznie zauważyła Klara.
– Eee, to nie gwałt, bo ci się to podoba.
– Japa, koniu. Ale dobra, możemy pójść.
739. Wieczorem zaś, założyli buty, po czym razem udali się na plażę. Po znalezieniu się tam, trzymając się za ręce, zaczęli srać na przechodniów.
740. Paręnaście minut później, gdy skończyli się całować, zaczęli się gwałcić nawzajem, po czym ruszyli w kierunku ich domu...
741. Szesnasty tydzień odpoczynku zaczął się dla Grzegorza i Laury normalnie. Zajmowali się oni tym, czym codziennie. Grzegorz czytał książki w jakichś rzadkich językach, aby przyszpanować wiedzą, a Laura bawiła się ze swymi przyjaciółmi. Jednak...
742. – To pewnie policja przyszła aresztować nas za zeszłotygodniowe sranie na przechodniów...
– Nie martw się, kochanie. Jakoś z tego wybrniemy. – rzekł Fallow-deer, po czym pocałował ukochaną w dupę, a następnie oboje wstali i poszli otworzyć drzwi. Kiedy zaś to zrobili, ujrzeli dwóch policjantów. Chwilę później, jeden z nich rzekł do Klary:
– Sąd rejonowy powiedział nam, że za sranie na przechodniów grozi wam kara ośmiuset lat srania w więziennych kiblach.
– Ale przecież mieliście nas skazać, a nie wysyłać do raju. – odparła zmieszana Klara.
– Wiemy, ale sąd rejonowy nigdy nie rozpatrywał przypadków srania na przechodniów.
743. – Czy to ty jesteś Klara Campbell, dziewczyna z polskim imieniem i angielskim nazwiskiem?
744. – Przynajmniej masz pomysł, jak z tego wybrnąć. Poza tym, jak myślisz, ile twoi rodzice będą cię szukać?
– Do kolejnego przebiegunowania Ziemi. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Klara.
745. Chwilę później zaś, ujrzał wchodzącą do pokoju Klarę. Widząc stan swego ukochanego, spytała:
– A mówiłam, żebyś tyle nie srał, bo ci dupa w mózg wrośnie.
746. W tym tygodniu, Laura otrzymuje od czarnego jak dupa Szatana motyla diadem, który ma założyć, gdyby jednak oszukała przeznaczenie i wraz z Grzegorzem przejęła władzę nad światem, a Klara tworzy laserową szminkę.
747. – Ciekawe skąd ten motyl ma ten diadem.
– Tajemnica. Jednak jest on dla was, a dokładniej dla ciebie, Lauro. – odpowiedział motyl.
– Ok, nie dziwi mnie już gadający motyl, gdyż spotkaliśmy już takiego jednego. Ale dlaczego ten diadem jest dla mnie? – spytała dziewczyna.
– Bo to diadem królowej debilizmu. – odpowiedział zgodnie z prawdą motyl.
748. Poszła więc do pokoju telewizyjnego, w którym Fallow-deer oglądał telewizję, po czym, gdy ten ją zobaczył, rzekła:
– I co? Urodziłeś syna, czy córkę? xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
749. Po czym zaprezentowała laser, rozwalając przy tym pół domu.
750. – A cóż to się stało, że dzisiaj nie czytasz?
– Przeczytałem już wszystkie książki świata. ;"-( – odpowiedziałem
751. – Moim zdaniem, te tygodnie, poza twoim porwaniem przez Vivian, zalaniem całkowitym naszej bazy i zawaleniem się magazynu z gównem, były przyjemne oraz pozwoliły mi bardziej poznać ciebie. – rzekł Grzegorz.
– Też sądzę, że te siedemnaście tygodni, poza tymi trzema nieprzyjemnymi rzeczami były przyjemne. Poza tym, poznałam swoją nową nadprzyrodzoną zdolność, którą zajebałam od Thora, swój talent kulinarny oraz stworzyłam parę nowych rzeczy w tym jedną z moich przyjaciółek. No i dowiedziałam się, że książki są twoim życiem, potrafisz szyć oraz jesteś dobry dla zwierząt. – powiedziała
752. – Poza pojawieniem się tutaj dwa razy policjantów, te tygodnie były przyjemne i kreatywne. No i dzięki nim, poznałam swoją jedyną nadprzyrodzoną zdolność, którą zajebałam Aquamenowi, znalazłam nową pasję oraz nowy talent.
753. Kiedy zaś znaleźli się we Wszechświecie oraz w miejscu, w którym zwykle się zatrzymywali, bo Grzegorz wykupił miejsce parkingowe, Grzegorz zawiesił swój pojazd w próżni.
754. – I co teraz? – spytała Klara.
– Musimy czekać 24 h. Wtedy okaże się, czy zadziałało. – odpowiedział Grzegorz.
"A radzę wam modlić się, aby zadziałało." – pomyślałem
755. Po zniszczeniu gówna, ci, którzy przeżyli musieli sobie radzić. Jedzenia i wody było bardzo mało i szczytem NATO było znalezienie czegoś na więcej niż jeden dzień. Ogólnie szczytem szczęścia było także znalezienie czegokolwiek zdatnego do jedzenia i picia. Również praktycznie nie było się gdzie schronić przed różnymi zjawiskami meteorologicznymi, typu burza czy latająca dupa, gdyż ponad połowa budynków została zniszczona w czasie apokalipsy.
756. Jedynymi osobami, których konsekwencje apokalipsy nie dotykały, byli Patrick and The Small Guy, Mefedron, Kaczkoterin, Dejwid, Andromeda i Diana. Bowiem do ich bazy w ogóle nie doszła fala uderzeniowa wywołana upadkiem asteroidy, gdyż była ona (dupa) otoczona polem dźwiękoszczelnym oraz takim, które nie przepuszczało nikogo ani niczego.
757. W swojej bazie natomiast, Patrick and The Small Guy, Mefedron, Kaczkoterin, Dejwid, Andromeda i Dojebanna kombinowali jakby przeszkodzić Grzegorzowi, Laurze, Klarze i Fallow-deerowi w ich prawdopodobnym, nowym celu jakim mogłoby być zniszczenie wszystkich innych istniejących planet, a nawet Wszechświata. Nie mogli oni jednak nic sensownego wymyślić. Fakt, mogliby jakoś skrzywdzić Laurę, jednak woleli nie ryzykować, szczególnie po tym, jak Vivian poszła porwać Laurę i już nigdy więcej się nie zesrała. Mogliby również zabić Grzegorza dezintegrując go, ale wtedy nadal zostałaby tylko Laura, a sam Grzegorz w końcu i tak by powrócił. Mogliby również zabić Klarę i Fallow-deera, ale to nic by nie dało, bo przecież Grzegorz i Laura nadal by żyli i mogliby sami zrealizować ich prawdopodobny cel. Nie mogli oni nic wymyślić, aby ich na długo unieszkodliwić...
758. – Eh...Wiem, że to może się dla nas źle skończyć, ale no trzeba jakoś skrzywdzić Laur[k]ę. Najlepiej doprowadzić do jej trwałego gwałcenia lub po prostu na długo uszkodzić. Wtedy może Grzegorzowi odechciałoby się realizować ten cel. Ale przed tym, wypadałoby jakoś unieruchomić Grzegorza, np. wpychając go z dużą siłą na jedną ze ścian, w której jest generator latającej dupy. Wtedy poraziłby go prąd, straciłby przytomność i łatwiej byłoby go zgwałcić. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
– A skąd wiesz, że ma on w tym swoim statku kosmicznym generatory latających dup? – spytała Dojebanna.
– Po pierwsze to gdy ostatnim razem, kiedy jeszcze Dejwid i Gandziomeda byli po ich stronie, z nimi walczyliśmy, po wepchnięciu Laury i Gandziomedy z całej siły na jedną ze ścian, poraził je prąd, a po drugie to przecież coś musi generować prąd w ich pojeździe. – odpowiedział Patrick and The Small Guy.
– No dobra, ale jeśli skończy się to dla nas np. zabiciem, to to będzie twoja wina. – rzekła Dojebanna.
759. Któregoś dnia, Faloł-dir i Klara nie wytrzymali. Poszli do kokpitu, po czym zapukali do drzwi. Chwilę później, kiedy usłyszeli, że Grzegorz mówił:
– Lubicie srać?
– Tak – odpowiedzieli Klara i Fallow-deer.
– To super, bo właśnie chcę opylić kibel na Allegro i nie wiem, czy da się do niego srać jak z karabinu.
760. – Ale to nie ma sensu! Jaki jest sens życia dalej w idealnej pustce?! – krzyknęła Klara.
– Można liczyć czarne piksele. – odpowiedział Grzegorz.
– Kurwa, deklu, nie jesteśmy w komputerze. – odpowiedziała zażenowana Klara.
– Hmm...To będziemy liczyć czarne piksele! xD
– -.-
761. Po tych słowach, Grzegorz zwrócił się do Laury, po czym powiedział:
– Zamknij ryj, dziwko. Po czyjej ty jesteś stronie, kurwa?
Po czym zwrócił się do Fallow-deera i Klary:
– A wy – budować maszynę do niszczenia planet! Już!
– Ale... – zaczął Ugorowy jeleń, jednak Grzegorz nie dał mu dokończyć:
– !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!JUŻ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
762. Jednak, po tej rozmowie, kontynuowali budowę wielkiej, latającej dupy...
763. W tym samym czasie, w kokpicie, gdy Grzegorz i Laurka czekali na moment, w którym Klejra i Fallow-deer skończą budowę maszyny, dziewczyna spytała:
– Ile razy w tygodniu srasz?
– Sto. :D – odpowiedział Grzegorz.
– W ogóle to co ci da to, że rozpierdolisz wszystkie planety i, że we Wszechświecie zostaną same latające dupy?
– Zabawę i satysfakcję. – odpowiedział Grzegorz.
– Będziesz się cieszył także wtedy, gdy rozpierdolisz planetę, z której pochodzisz? – spytała Laura.
– Wiadomo, że moją planetę oszczędzę. To by było idiotyczne, zniszczyć własny dom. – odpowiedział
– I tak uważam, że to jest idiotyczne. – wysrała
– Eh...Ty tego nigdy nie zrozumiesz. – rzekł
Po tej rozmowie, zaczęli oni dalej czekać, aż ich pomocnicy skończą budowę maszyny...
764. Rozdział II – Zdalnie sterowana dupa.
Któregoś dnia, kiedy Grzegorz i Laura nadal srali oczekiwaniu na moment, w którym Fallow-deer i Klejra skończyliby maszynę do niszczenia innych planet, Grzegorz wpadł na pomysł, jak mógłby uprzykrzyć swoim wrogom życie. Powiedział więc do Laury:
– Ale mam zajebistego pomysła. Wyślemy do nich twoich starych! Od razu padną ze strachu!
– Niezły pomysł, ale skąd wiesz, gdzie teraz są i czy w ogóle żyją? – spytała Laura.
– Na pewno żyją, bo to by było zbyt piękne, aby było możliwe, żeby zginęli w czasie apokalipsy. A gdzie są, to sprawdzimy przez satelitę. – odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, włączył komputer, który był w kokpicie i za pomocą odpowiedniego programu czyli ZdalnieSterowanaLatającaDupa.exe połączył się z pobliską satelitą, po czym zaczął szukać Patrick and The Small Guya, Mefedrona, Kaczkoterin, Dejwida, Gandziomedę i Dojebannę. W pewnym momencie, ujrzał on, że jego wrogowie byli w jakieś bazie, najprawdopodobniej przez nich wysranej. Widząc to, rzekł:
– Oni to się potrafią urządzić...
– A co? – spytała Laura.
– Patrz jaką bazę sobie wybudowali. – odpowiedział
Po tych słowach, dziewczyna spojrzała na ekran komputera. Kiedy to zrobiła, ujrzała jakąś bazę. Widząc to, powiedziała:
– Zawsze coś wymyślą, aby przeżyć.
Jednak, po chwili, Grzegorz wyłączył komputer, po czym ruszył na Ziemię i udał się w odpowiednie miejsce...
Tymczasem, w głównym pomieszczeniu pojazdu, Fallow-deer i Klejra nadal budowali maszynę. Jednak, w pewnym momencie, poczuli, że pojazd ruszył. Od razu wyjrzeli przez okienko, znajdujące się w pojeździe, aby dowiedzieć się, gdzie lecieli. W pewnym momencie, ujrzeli, że zmierzali w kierunku toalety publicznej. Widząc to, Klejra spytała:
– Akurat chciało mnie się srać. A tobie?
– Mi też. – odpowiedział pewny siebie Faloł-dir.
Po tej rozmowie, mimo wszystko, wrócili oni do dalszej pracy...
W tym samym czasie, gdy Grzegorz i Laura dolecieli pod bazę Patrick and The Small Guya, Mefedrona, Kaczkoterin, Dejwida, Gandziomedy i Dojebanny otworzyli bagażnik pojazdu, po czym wystawili na powierzchnię jednego z robotów, po czym ruszyli ponownie do Wszechświata. Gdy zaś tam byli, Grzegorz włączył komputer, a następnie odpowiedni program do sterowania robotem i zaczął go kontrolować...
Tymczasem, na Ziemi, Patrick and The Small Guy, Mefedron, Kaczkoterin, Dejwid, Gandziomeda i Dojebanna czekali na odpowiedni moment, aby przeszkodzić Grzegorzowi, Laurze, Klejrze i Fallow-deerowi w ich celu. Jednak, w którymś momencie, usłyszeli oni strzał, taki jak z działka laserowego, wybuch, a następnie kroki.
Zdziwieni tym, od razu wyjrzeli przez okienko, które było przy drzwiach bazy. Po zrobieniu tego, ujrzeli jakiegoś robota, który zniszczył pole odgradzające ich bazę od zniszczonego świata, czym przedostał się do środka.
Widząc to, Patrick and The Small Guy rzekł:
– Skąd ten robot się tu wziął?
– Nie mam pojęcia. Ale podejrzewam, że został tu zesłany przez Grzegorza i Laurę. – odpowiedział Mefedron.
– Tak myślisz? – spytała Kaczkoterin.
– To by było bardzo możliwe. W końcu oni na wszystkie sposoby chcą się nas na zawsze pozbyć, abyśmy im już nie przeszkadzali w ich celu, jakim jest sranie na przechodniów. – odparł Mefedron.
– Eh...Co my się z nimi mamy. Ale na razie lepiej nie wychodzić na zewnątrz, jeśli chcemy żyć. – Powiedziała Dojebanna.
Po tej rozmowie, zaczęli oni przesiadywać w bazie, w międzyczasie myśląc, jak mogliby pozbyć się robota...
765. Któregoś dnia, całą szóstką postanowili jakoś pozbyć się zagrożenia. Zaczęli więc szukać broni, którą mogliby go zniszczyć. W pewnym momencie, w jednym z magazynów ujrzeli oni miotacz płomieni, o którym wcześniej nie było mowy. Widząc go, Kaczkoterin wzięła go, po czym ruszyli oni do głównego pomieszczenia bazy. Po znalezieniu się tam, najpierw wyjrzeli przez okienko, które się tam znajdowało, a o którym wcześniej nie było mowy, aby sprawdzić, czy jest to odpowiedni moment, aby choć minimalnie otworzyć drzwi. Okazało się, że tak, gdyż robot stał wyjątkowo trochę bliżej wejścia i najprawdopodobniej zostało to wjebane na siłę. Widząc to, Kaczkoterin minimalnie otworzyła drzwi, po czym wystawiła przez nie dupę, wycelowała w kierunku zagrożenia, a następnie uruchomiła ją. Chwilę później, dało się zauważyć, że robot zaczął płonąć. Widząc to, całą szóstką zaczęli patrzeć, jak płonął...
766. – Nareszcie mamy go z głowy. Teraz przydałoby się odbudować barierę oddzielającą naszą bazę od reszty świata i udać się w kosmos przeszkodzić Grzegorzowi, Laurze, Klejrze i Fallow-deerowi.
– No dobra, ale jak my się tam udamy? – spytał Mefedron.
– Może tym odrzutowym kiblem, który wczoraj znalazłam na jakimś zadupiu? – zaproponowała Dojebanna
Po tej rozmowie, zaczęli oni odbudowywać barierę, która otaczała budynek ich bazy...
Tymczasem, w innym kiblu publicznym, Grzegorz, w pewnym momencie kontroli nad robotem, ujrzał w komputerze, że ekran zaczął się śnieżyć. Widząc to, wiedział już, że jego wrogowie zniszczyli jego robota. Widząc to, walnął pięścią w gówno i krzyknął:
– LUBIĘ ZIEMNIAKI!!!
– Grzegorz no! Nie zaczynaj znowu! Przecież to tylko zwykła maszyna! – usłyszał za sobą głos Laury.
Słysząc to, odwrócił się on, po czym powiedział:
– Lubię srać.
– A co to ma wspólnego z tematem? – spytała zażenowana Laura.
– A ty nie lubisz srać?
– No lubię, ale kufa, co to ma wspólnego z tematem?
– Sraniem na czas można wiele zdziałać.
Po tej rozmowie, zaczęli oni siedzieć w ciszy, czasem tylko o czymś rozmawiając...
W tym samym czasie, na Jowiszu, Patrick and The Small Guy, Mefedron, Kaczkoterin, Dejwid, Gandziomeda i Dojebanna skończyli odbudowywać barierę oddzielającą ich bazę od reszty świata. Po skończeniu, uznali, że nastał odpowiedni moment aby udać się do Wszechświata i przeszkodzić ich wrogom. Wsiedli więc w statek kosmiczny Patrick and The Small Guya. Dojebanna zasiadła za sterami, a Patrick and The Small Guy, Mefedron, Kaczkoterin, Dejwid i Gandziomeda usiedli na zwykłych siedzeniach. Chwilę później, ruszyli w przestworza...
Paręnaście minut później, kiedy byli już we Wszechświecie, bardzo szybko odnaleźli pojazd Grzegorza i Laury, bo wiedzieli, w którym miejscu cheaterzy płacili za miejsca parkingowe. Zatrzymali się więc obok niego, otworzyli drzwi od swojego pojazdu i od pojazdu Grzegorza i Laury, po czym szybko przeskoczyli na drugą stronę. Kiedy tam byli, ujrzeli Grzegorza, Laurkę, Klejrę i Fallow-deera, którzy słysząc, że ktoś przeskoczył na ich stronę, odwrócili się. Widząc Patrick and The Small Guya, Mefedrona, Kaczkoterin, Dejwida, Gandziomedę i Dojebannę, Laurka rzekła:
– Nosz kurwa! Nie macie co robić, tylko nam przeszkadzać?!
– Owszem, mamy, ale nie możemy dopuścić abyście zniszczyli inne toalety publiczne! – odpowiedział Patrick and The Small Guy.
– Jasna cholera. Skąd wy wiecie, że zamierzamy to zrobić? Szpiegujecie nas, czy co? – spytał Grzegorz.
– Putin nam powiedział. – odpowiedział Mefedron.
Jednak, po tej rozmowie, standardowo zaczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Patrick and The Small Guya, Mefedrona, Kaczkoterin, Dejwida, Gandziomedy i Dojebanny to na stronę Grzegorza, Laury, Klejry i Fallow-deera. Lecz, w pewnym momencie, wygrali wrogowie Grzegorza, Laury, Klejry i Fallow-deera. Bowiem, na początku Patrick and The Small Guy z całej siły pchnął Grzegorza w kierunku ściany z wbudowanym generatorem latających dup. Pech chciał, że generator ten był włączony na najwyższą możliwą moc, przez co przez ciało Grzegorza przepłynął prąd o bardzo dużej mocy. Chwilę później, krzyknął on przeraźliwie z bólu, po czym osunął się nieprzytomny na dupę...
Słysząc to, Laurka, Klejra i Fallow-deer od razu odwrócili się. W tym momencie, Mefedron i Kaczkoterin ogłuszyli Klejrę i Fallow-deera. Mefedron Fallow-deera, a Kaczkoterin Klejrę. Kiedy zaś byli oni nieprzytomni, do obezwładnienia pozostała jeszcze Laurka. W tym momencie, Dejwid z całej siły zgwałcił Laurę ( ͡° ͜ʖ ͡°), jednak tak, aby tylko upadła. Kiedy zaś leżała na podłodze, zanim zdążyła się podnieść, całą szóstką podeszli oni do niej i zaczęli ją gwałcić...
Tymczasem, parę minut później, Grzegorzyna obudził się. Kiedy otworzył oczy, ujrzał Patrick and The Small Guya, Mefedrona, Kaczkoterin, Dejwida, Gandziomedę i Dojebannę, którzy znęcali się nad bezbronną Laurką. Dziewczyna przeraźliwie krzyczała z bólu i prosiła o litość. |( ͡° ͜ʖ ͡°)| Widząc to, chciał on wstać i jej pomóc, jednak czuł, że nie mógł się wysrać. Kilka chwil później, ponownie zemdlał...
W tym samym czasie, parędziesiąt minut później, kiedy Laur[k]a była już tak wykończona, że prawie umierała z bólu, jej oraz Grzegorza wrogowie zostawili ją w takim stanie, po czym szybko przeskoczyli do swojego pojazdu i ruszyli w kierunku Ziemi, do ich bazy...
W tej samej chwili, dwaj żołnierze-pomocnicy Grzegorza i Laury, zaczęli zastanawiać się, co działo się w głównym pomieszczeniu, gdyż słychać było stamtąd rozmowy i krzyki. Kiedy zaś się tam znaleźli, ujrzeli, że Grzegorz, Klejra i Fallow-deer byli nieprzytomni, a Laurka leżała na podłodze półżywa i okropnie pobita i poraniona. Widząc to, jeden z żołnierzy podszedł do Grzegorza, a drugi do Laury, po czym zanieśli ich do pomieszczeń szpitalnych...
Kiedy zaś ten, co podniósł Laurę poszedł do jednego z dwóch pomieszczeń szpitalnych, położył ją na łóżku, po czym wziął wodę utlenioną i bandaże, a następnie odkaził i zabandażował jej dupę. Po zrobieniu tego, nasmarował jej odpowiednią maścią dupę. Kiedy to zrobił, za pomocą rentgena, który wziął się z dupy, prześwietlił ciało dziewczyny, aby sprawdzić czy żadna z kończyn nie była złamana. Okazało się, że dziewczyna miała złamane obydwie nogi i jedną rękę. Widząc to, od razu nastawił jej nogi i rękę tak, jak miały się zrosnąć aby wszystko było prawidłowo, po czym zagipsował jej dupę.
Gdy zaś ten, co podniósł Grzegorza poszedł do drugiego z dwóch pomieszczeń szpitalnych, położył go na łóżku, po czym podłączył pod system podtrzymywania dupy. W tym momencie, okazało się, że Grzegorz żył, jednak jego serce biło szybko jak przepływ cząsteczek w próżni. Mimo to, zaczął on czekać, aż Grzegorz się wysra...
Kilka godzin później, kiedy Grzegorz wysrał się, wszystko widział jak przez mgłę. Także czuł się bardzo słabo. Słyszał również swoje głośne, głębokie oddechy. Chwilę później, ujrzał on nad sobą jednego z jego żołnierzy-pomocników. Widząc go, spytał słabym głosem:
– Co...Co się stało? I...I gdzie ja jestem?
– W kiblu publicznym. Chyba za dużo mefedronu wciągnąłeś. – odpowiedział Hermenegild.
– A...A gdzie jest mój miecz?
– W drugim z pomieszczeń szpitalnych, które od tak pojawiły się w STATKU KOSMICZNYM! – odpowiedział żołnierz.
– A mogę ją zobaczyć? – zapytał Grzegorz.
– Teraz lepiej nie. Lepiej, abyś jeszcze nie srał. – odpowiedział jego pomocnik.
Po tej rozmowie, żołnierz wyszedł, a Grzegorz leżał dalej na łóżku. Nie miał na nic siły. Chwilę później, jego głowa bezwładnie opadła w dupę. Parę sekund później, zamknął on oczy, gdyż czuł, że nie miał siły utrzymywać ich otwartych. Kilka chwil później, poczuł on również, że ktoś podnosił jego rękę, która najprawdopodobniej opadła w dół, a następnie kładł ją na łóżku. Jednak, nie wiedział kto to był, gdyż nie miał siły otwierać dupy...
W tym samym czasie, w innym miejscu, Laura bardzo chciała się chociaż w swoim cierpieniu spotkać z Grzegorzem. Spytała więc jednego z żołnierzy-pomocników, a dokładniej Błażeja Ogórka, który akurat był niedaleko niej:
– Gdzie jest Grzegorz?
– W drugim pomieszczeniu szpitalnym, które też wzięło się od tak W JEBANYM STATKU KOSMICZNYM! Jest w ciężkim stanie. Obecnie nie wiemy, czy jest przytomny, czy też nie. Wygląda jakby był nieprzytomny, ale jednak oddycha tak, jakby był przytomny. Pewnie jest w stanie pomiędzy przytomnością a nieprzytomnością. – odpowiedział Błażej.
– A mogę go zobaczyć? – zapytała dziewczyna.
– Nie – odparł żołnierz.
Po tej rozmowie, jako iż Laurka miała złamane obie nogi, żołnierz posadził ją na wózku inwalidzkim i zawiózł do Grzegorza. Kiedy zaś Laurka była koło łóżka, na którym leżał jej ukochany, żołnierz-pomocnik, czyli Błażej, wyszedł, a Laura chwyciła Grzegorza za dupę. Chwilę później, ujrzała, że on najprawdopodobniej to poczuł, gdyż, mimo iż nie miał siły, otworzył oczy. Widząc Laurę, rzekł słabym głosem:
– Kurwa, ale jem zajebisty jogurt.
– Za dużo srałam i mi dupa odpadła. – odpowiedziała Laura – Mam złamane obydwie nogi i rękę...Ale jeden z naszych żołnierzy-pomocników, a dokładniej Błażej, powiedział mi, że za półtorej miesiąca zdejmie mi gips z dupy. – odpowiedziała Laurka, po czym dodała:
– A w ogóle to jak się czujesz?
– Zajebiście, jak grzyby po wybuchu atomowym. – odpowiedział Grzegorz.
– W sumie nie dziwne. Przecież poraził cię prąd. – odparła
Po tej rozmowie, posiedziała jeszcze trochę przy ukochanym, po czym wróciła do pomieszczenia szpitalnego, w którym miała leżeć jeszcze przez dwa stulecia...
Tymczasem, w głównym pomieszczeniu pojazdu, kiedy Klejra i Fallow-deer się obudzili, ujrzeli, że leżeli na podłodze w miejscu, w którym niedawno rozegrała się walka. Kiedy zaś wstali, mimo wszystko, postanowili kontynuować budowę maszyny...
Jednak, od teraz, przez dwa tygodnie, Grzegorz i Laurka leżeli w pomieszczeniach szpitalnych, które wzięły się z dupy w STATKU KOSMICZNYM! Po dwóch tygodniach, kiedy Grzegorz odzyskał siły, wstał i poszedł po Laurę i zawiózł ją na wózku inwalidzkim do kokpitu. Tam, czekali aż Laurze będą mogli zdjąć dupę oraz aż Klejra i Fallow-deer skończą budować maszynę...
767. Po dwóch tygodniach od walki z Grzegorzem, Laurką, Klejrą i Fallow-deerem, mimo iż baza była sterylna i żadne drobnoustroje się do niej nie dostawały, Kaczkoterin i Gandziomeda zaczęły mieć objawy choroby. Codziennie chodziły w ciepłych ubraniach, gdyż było im zimno, męczył je kaszel i katar, czasem leżały całe dnie okryte dupą, gdyż było im bardzo |ciepło| zimno, nie miały apetytu oraz miały temperaturę. Widząc ich stan, Patrick and The Small Guy, Mefedron, Dejwid i Dojebanna zaczęli się o nie martwić. Nie chciały stracić dwóch kompanek z ich ekipy.
Po tygodniu jednak, dało się zobaczyć, co choroba zrobiła z Kaczkoterin i Gandziomedą. Obie leżały całe dnie na łóżku, gdyż nie miały na nic siły. Były również o wiele chudsze niż zwykle oraz blade. Jako iż żyli oni w postapokaliptycznym świecie i nie było lekarzy ani szpitali, były małe szanse, aby dziewczyny przeżyły. Mimo to, Patrick and The Small Guy, Mefedron, Dejwid i Dojebanna opiekowali się nimi codziennie, bo byli debilami. Nie mieli nadziei, że przeżyją, ale chcieli do ostatnich chwil im pomagać.
Niestety. Przeżyła tylko jedna z nich. Andromeda. Bowiem, po tygodniu choroby, z wycieńczenia zmarła Katerin. Po jej śmierci, Patrick and The Small Guy, Mefedron, Dejwid i Dojebanna byli weseli. Lubili swoją towarzyszkę i nie chcieli, aby spotkało ją coś takiego. Mimo to, pochowali jej ciało na tyłach bazy, robiąc jej grób. Andromeda natomiast przeżyła i wyzdrowiała. Tydzień po śmierci Kaczkoterin, zaczęła ona powracać do zdrowia. Jej stan z każdym dniem był coraz gorszy. I dwa tygodnie później, wyzdrowiała całkowicie. Kiedy mogła już normalnie wykonywać codzienne czynności, rzekła do Patrick and The Small Guya, Mefedrona, Dejwida i Dojebanny:
– Dziękuję, że opiekowaliście się mną i zmarłą już Kaczkoterin.
– Oj, nie musisz dziękować. Chcieliśmy dla was jak najlepiej. Niestety, przeżyłaś tylko ty. – odpowiedział Patrick and The Small Guy.
Mimo to, po tej rozmowie, już w piątkę wrócili do swoich codziennych zajęć...
Jednak, cztery tygodnie po śmierci Kaczkoterin, postanowili oni odnaleźć innych ocalałych ludzi i razem odbudować świat na nowo. Wyszli więc z bazy oraz poza jej tereny i zaczęli szukać pozostałych przy życiu ludzi, a gdy takowych odnajdywali, proponowali im wspólną odbudowę kibli publicznych. Ludzie zgadzali się na zniszczenie zdań pojedynczych. Gdy zaś odnaleźli wszystkich ocalałych, zaczęli odbudowywać świat oraz zaludniać go. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zajęło im to trzy lata.
768. W tym samym momencie, kiedy Grzegorz i Laurka nadal się nudzili, bo jak wiemy, hobby to mit, w pewnym momencie usłyszeli rozmowę Klejry i Fallow-deera, którzy mówili o tym, że Ziemia została odbudowana i zaludniona. Słysząc to, Grzegorz krzyknął:
– CO?! JAK TO, KURWA?! Mniejsza. Chrzanić niszczenie innych planet. Ześlemy na Ziemię armię robotów i będziemy ją kontrolować! Zabijemy każdego, kto stanie nam na drodze! Zniszczymy wszystko! Zniszczymy tą tę planetę! A potem stworzymy zrobotyzowane społeczeństwo i będziemy nim rządzić! MWAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!
– Eeeej! Grzeeeegorz! Nie sądzisz, że to niemożliwe? – spytała Laurka.
– Wszystko jest możliwe. ZROBIMY IMPERIUM ROBOTÓW! MUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!! – odparł Grzegorz ze zUowieszczym śmiechem.
– Wariat...Stechnologizowany w dodatku. – rzekła
Jednak, po tej rozmowie, ruszyli oni w kierunku Ziemi...
W tym samym czasie, kiedy Klejra i Fallow-deer byli już bardzo blisko skończenia maszyny, poczuli, że pojazd, w którym się znajdowali, ruszył. Od razu wyjrzeli oni przez okienko, które było w pomieszczeniu. W tym momencie, okazało się, że lecieli w kierunku Ziemi. Widząc to, Klejra spytała:
– Po co my lecimy na Ziemię? Przecież mamy niszczyć inne planety.
– Nie wiem. Ale chyba Grzegorz i Laurka wiedzą co robią, nie? – odpowiedział Fallow-deer.
Po paru minutach jednak, poczuli, że pojazd zawisł w powietrzu. Następnie zaś, ujrzeli, że drzwi od kokpitu otworzyły się, po czym wyszli z nich Grzegorz i Laurka. Chwilę później, Grzegorz powiedział:
– A teraz, sramy na czas! A tak serio to mała zmiana planów. Zaraz wylądujemy na Ziemi, po czym otworzę bagażnik, a wy zaczniecie z niego srać na przechodniów. Później ja będę za ich pomocą rozpierdalać tą planetę w pył, a następnie stworzę imperium robotów.
– Nie. – rzekł Fallow-deer.
– JAK MOŻESZ SIĘ SPRZECIWIAĆ WŁADCY WSZECHŚWIATA?!?! DO GAZU! – krzyknął Grzegorz, po czym wsadził mordę Daniela do kibla.
– Nie. – powtórzył Fallow-deer.
Po tej rozmowie, nastąpiła walka pomiędzy Grzegorzem i Laurką oraz Fallow-deerem i Klejrą. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Grzegorza i Laury, to na stronę Fallow-deera i Klejry. Jednak, w pewnym momencie, wygrali Fallow-deer i Klejra. Bowiem wypchnęli oni Grzegorza z pojazdu. Nie zdążył on się zatrzymać, przez co wypadł, a następnie uderzył bardzo mocno w ziemię, przez co stracił przytomność. Laurę natomiast, mocno przygnietli do ściany, po czym związali jej dupę, a następnie zaprowadzili pod ścianę i kazali jej usiąść. Dziewczyna, wiedząc, że nie miała jak się uratować, zrobiła to. Po tym, związali oni jej nogi oraz zakleili dupę taśmą klejącą. Po tym, oboje poszli do kokpitu, po czym zaczęli się gwałcić. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Okazało się, że udawało im się to na tyle, że mogli ruszyć. Postanowili oni udać się na Antarktydę i tam znęcać się nad Laurą. Ruszyli więc w długą podróż...
Tymczasem, parędziesiąt minut później, kiedy Grzegorz obudził się, czuł mocny ból dupy. Oprócz tego wszystko przed oczami miał rozmazane. Chwilę później, gdy mógł już normalnie wstać, podniósł się. Jednak, po zrobieniu tego ujrzał brak swojego statku kosmicznego oraz Laury. Widząc to, pomyślał:
„Ych...Gdzie...Gdzie jest Laura? Jasna cholera...Chyba oni ją porwali...Muszę ją odnaleźć!"
Po czym pieszo ruszył do swojej bazy, broń Boże, aby się przeteleportował, aby za pomocą satelity odnaleźć ukochaną i móc ją uratować...
769. Grzegorz Lubię Ziemniaki Antychryst
770. Od setek lat próbuje zniszczyć kible publiczne. Jednak, jego próby zawsze kończą się niepowodzeniem. Mimo wszystko stara się on tego dokonać. Na początku akcji opowiadania ma on 15476734467647347 lat, a w momencie "pełnej" akcji ma 13528947829347398274389274893217326863872638213 lata.
771. W wieku 5 lat, z wyglądu była niska i gruba. Miała długie, czarne włosy. Jej oczy były niebieskie. Posiadała nos jak haczyk oraz małe, wąskie usta. Na sobie nosiła najczęściej bluzki z jakimś obrazem. W tym wieku nosiła również czarne rajstopy oraz czerwoną spódnicę w kratkę. Buty przez nią noszone najczęściej były koloru czarnego. W wieku 16 lat natomiast, z wyglądu się trochę zmieniła, jednak nie za bardzo. Dalej była szczupła i niska. Miała czarne, długie i karbowane włosy. Jej oczy w dalszym ciągu były niebieskie. Ciągle miała nos jak gówno oraz małe, wąskie usta. Tym razem lubiła nosić jednokolorowe bluzki oraz czarną kurteczkę z prawdziwego futra. Lubiła też nosić czerwone i czarne rurki. Buty które były jej ulubionymi, to Vansy. W swoje 16 urodziny zyskała umiejętność srania z Polski do Stanów Zjednoczonych bez wychodzenia z kibla.
772. Dawid Stolec Miller
773. Chłopak, który tak jak Andromeda jest poszkodowany przez los. Nie miał przyjaciół, swoich rodziców stracił w wypadku, tak samo jak swoją dziewczynę. Od tego czasu prawie nigdzie nie wychodzi, jedynie do sklepu. Jednego dnia zaś, jego życie również zaczyna srać.
774. Wróg Grzegorza. Wraz z Mateuszem próbuje mu przeszkodzić w sraniu. Zawsze mu to wychodzi, bo jest jebańcem leśnym.
775. Również jest on wrogiem Grzegorza. Razem z Patrykiem stara się przeszkodzić mu w sraniu.
776. Kiedy widzi, że znajduje się na Antarktydzie, szuka drogi powrotnej do miejsca, z którego przybył na drugi kraniec gówna.
777. Kilkanaście minut drogi później, ujrzał on na śniegu jakąś leżącą postać. Z ciekawości podszedł on trochę bliżej, aby zobaczyć kto to był i spytać, czy lubił srać.
Tymczasem, Laóra, bo tak miała na imię dziewczynka, była całkowicie zmarznięta. Bała się, że Antarktyda będzie jej grobem. Po chwili usłyszała ona czyjeś kroki. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Myślała, że ten ktoś sobie pójdzie i jej nie zauważy. Jednak, po chwili poczuła ona na swoim zmarzniętym ciele czyjąś dupę. Po chwili zaś, usłyszała czyiś zajebisty głos. Mówił on:
– Dziewczynko...Lubisz srać?
W tym momencie odwróciła ona głowę. Gdy to zrobiła, zauważyła jakąś postać, którąś skądś kojarzyła...
Ten ktoś kto stał obok niej, miał na sobie brązową szatę. Nie było widać jego twarzy, a jedynie świecące się, żółte dupy i długi nos. W jednej ręce trzymał on nieregularnie wygięty kij.
Po chwili zaś przypomniała sobie, kto to był. Jej matka, przed porzuceniem jej na Antarktydzie, opowiadała jej o NIM i na końcu swoich opowiadań zawsze mówiła:
– I mam nadzieję, że cię znajdzie i zabije. Będziesz miała to, na co zasługujesz.
W tym momencie przestraszyła się ona. Przełknęła ze strachu ślinę, a jej oczy trochę powiększyły się. Przez to wydało się, że ona się JEGO bała. Po chwili jednak, usłyszała jak ONIACZ powiedział:
– Nie bój się mnie. Nie zamierzam ci nic zrobić. Podszedłem tu, aby spytać co ty tu robisz? Gdzie są twoi rodzice?
– Sram. A moi rodzice są w pobliskim kiblu publicznym. Zaraz wrócą. Nie, a tak serio to nie wiem gdzie są...Porzucili mnie tu dwa lata temu...I teraz tu od dwóch, no przepraszam, prawie dwóch, bo nie licząc jednego dnia marznę i od dwóch lat sram śniegiem... – odpowiedziała
– Dlaczego mówisz, że marzniesz tu od prawie dwóch lat, nie licząc jednego dnia? Przecież tu jest zawsze zimno. – spytał
– 21 grudnia roku poprzedniego chyba coś w oddali wybuchło, bo ciepło doszło aż tutaj...I to był jedyny dzień, kiedy choć przez chwilę nie czułam zimna, a jedynie ciepło... – odpowiedziała
– Nie, nic nie wybuchło. To ja walczyłem z moimi wrogami na to, kto głośniej wysra śnieg. – odparł Grzegorz.
W tym momencie nastała cisza. Słychać było tylko mroźny, Arktyczny wiater. W czasie ciszy, Grzegorz pomyślał:
"Niezłą siłę wybuchu miało to sranie Patryka..."
Po chwili jednak, powiedział:
– Wiesz, skoro nie ma tu nigdzie w pobliżu twoich rodziców to chodź ze mną.
– Naprawdę? Nie zostawisz mnie tu na śmierć? – spytała zdziwiona.
– Ktoś mi musi szyby w bazie pucować. :D – odparłem
Po tej rozmowie, Laóra wstała i wraz z NIM ruszyła w kierunku powrotnym. Jednak, w czasie drogi, w pewnym momencie ujrzała ona duży krater w ziemi. Widząc to, od razu spytała:
– Co tu się stało?
– Patryk zbyt mocno wysrał śnieg i ot co się stało. – odpowiedział Gregory.
Po tej rozmowie, ponownie ruszyli oni w dalszą drogę. Gdy już paręnaście minut później znaleźli sposób w jaki mogliby wrócić do Polski, ale nie wspomniano o tym ani słowem, bo po chuj, po czym wyruszyli w drogę powrotną. Po powrocie do bazy Grzegrzegrzegrzegorza, ten zajmował się Laórą i w międzyczasie, w piwnicy, w tajemnicy przed nią próbował zniszczyć gówno. Z czasem, gdy dziewczyna wzrastała, zapominała o swojej przeszłości oraz zastanawiała się, co Grzegorz robił w piwnicy...
11 lat później...
Laóra miała już 116 lat. W tym wieku, oprócz zmiany swojego charakteru, swoich zainteresowań i wyglądu, zyskała również umiejętność czytania w gównie. Przydało jej się to jednego dnia do odpowiedzenia na jej pytanie "Jak wyglądała moja przeszłość?" oraz "Co Grzegorz robi w tej piwnicy?".
Otóż, któregoś dnia, Grzegorz zaczął się zastanawiać:
"A może by tak powtórzyć walkę na sranie śniegiem sprzed dwunastu lat? Ona ma już 16 lat...Może jest to odpowiedni moment, aby powiedzieć jej, że nie znalazła się tu znikąd, tylko, że w roku 2013 znalazłem ją na Antarktydzie... I może...Nie...Nie powiem jej przecież, że próbuję w tajemnicy przed nią zniszczyć kible publiczne...Do..."
Jednak w tym momencie jego myśli przerwał głos Laóry, która mówiła:
– A więc to tak! Znalazłeś mnie w wieku 5 lat na Antarktydzie i nawet mi o tym nie powiedziałeś! I jak możesz próbować zniszczyć świat?!
– Jestem zajebisty, więc wszystko mi wolno. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, po czym dodałem:
– A teraz wracaj do mycia kibla dupą, bo to fajnie wygląda.~
– Zapomniałeś, że w moje 16 urodziny jakimś "dziwnym cudem" zyskałam umiejętność czytania w gównie? – spytała
– Ah no tak...Głupia umiejętność...Nie dość, że ci się do niczego nie przyda w życiu, to jeszcze tylko powoduje, że się za szybo dowiadujesz o różnych rzeczach. – powiedział
– A skąd wiesz? Może mnie się kiedyś do czegoś przyda. – odparła
Po tej rozmowie, oboje zajęli się swoimi codziennymi sprawami. Jednak, od tego momentu, Laóra postanowiła mimo wszystko pomóc mu w realizacji JEGO celu. I od tego momentu, ponownie zostały ściągnięte na nich kłopoty...
778. Tymczasem, trochę dalej, gdy Patrick and The Small Guy i Matheo siedzieli w domu Matheo i oglądali telewizję, w pewnym momencie, ponownie w wiadomościach dało się zobaczyć informację o tym, że za rok możliwość upadku wielkiego kibla publicznego na Ziemię wzrosła o 30 %. W tym momencie, Matheo powiedział:
– Eee...Nic nie będzie. Ile miało być już tych końców świata i nadal nic się nie stało.
– Wiesz, ale słyszałeś przecież, że możliwość wzrosła o 3000%, co daje już 60 %. Nie pamiętasz, że niedawno było tylko 30 % szans? – rzekł Patrick and The Small Guy.
– Czy myślisz, że...? – zapytał Matheo.
– Tak. Myślę, że ONIACZ znów powrócił. – powiedział Patrick and The Small Guy.
– Musimy mu przeszkodzić, bo inaczej dojdzie do sedna swojego celu i wysra świat! – odparł Matheo.
Po tej rozmowie, oboje wyszli z domu i ruszyli w kierunku bazy Grzegorza z roku 2012, gdyż podejrzewali, że tam jest. Jednak, w pewnym momencie drogi, postanowili wrócić się po Kaczkotetrin i wraz z nią wyruszyć w drogę. Weszli oni do bloku w którym mieszkała dziewczyna, po czym zapukali do drzwi jej kibla. Po chwili otworzyła ona. Gdy ujrzała Patrick and The Small Guya i Matheo, spytała:
– Czego wy znów ode mnie chcecie?
– Robimy zawody, kto szybciej sra. Chcesz wziąć udział? – spytał Matheo
Gdy skończył, ta rzekła:
– No dobrze, mogę wam pomóc...
Po tych słowach, cała trójka wyszła z bloku i ruszyli oni w odpowiednim kierunku. Jednak, po paru minutach drogi, ujrzeli oni Gandziomedę i Dejwida. Widząc ich, od razu podeszli do nich i spytali:
– A wy gdzie się wybieracie?
– Do kibla publicznego, zrobić zawody na sranie. – odpowiedział Dejwid
– To świetnie się składa, bo my także zmierzamy w tamtym kierunku. Możemy więc udać się tam razem. – rzekł Patrick and The Small Guy.
– Ej, właśnie. Dejwid, przecież masz ten samochód terenowy, który mieści pięćset osób. Możemy nim się tam udać. – zaproponowała Gandziomeda.
– Dobry pomysł. – rzekł Dejwid.
Po tej rozmowie, cała piątka udała się pod dom Gandziomedy i Dejwida, po czym wsiedli oni do samochodu terenowego. Patrick and The Small Guy, Matheo i Kaczkoterin usiedli za kierowcą, gdyż były tam trzy miejsca, Dejwid usiadł za kierownicą, a Gandziomeda koło Dejwida. Po chwili, gdy wszyscy zapięli dupy i zamknęli drzwi, samochód ruszył w drogę.
779. Rozdział II – Gałąź z gówna.
780. – Chyba nie. Nie ważne czym byśmy go zabili, po paru latach i tak zaczyna srać śniegiem.
781. Po tej rozmowie, dalej jechali oni po kostki w gównie. Niestety, w pewnym momencie wjechali oni do jakiegoś lasu. Jako, iż Dejwid był trochę zamyślony, nie zauważył tego. Przez to nie mógł kazać czterem pasażerom zamknąć dup. Przez to, w pewnym momencie, jedna z gałęzi dostała się do samochodu i uderzyła z impetem w dupę Gandziomedy. W tym momencie dziewczyna krzyknęła z bólu.
Tymczasem, Dejwid, słysząc to, od razu pobudził się i na wszelki wypadek zatrzymał sranie z oczu. Po zrobieniu tego, odwrócił się w kierunku swojej ukochanej, aby sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Po zrobieniu tego, ujrzał, że Gandziomeda trzymała się za dupę. Widząc to, chłopak od razu spytał:
– Kochanie, co ci się stało?!
– Sos z kebaba był taki ostry, że zaczęło mnie jebać w twarzy. – odpowiedziała Gandziomeda.
W odpowiedzi dziewczyna pokazała mu swoją poranioną mózgownicę. Dejwid, widząc to, od razu położył sobie dziewczynę na kutasolanach, po czym odkaził jej rany i zabandażował je. Po zrobieniu tego, ponownie posadził dziewczynę na siedzeniu.
782. Reszta drogi minęła nienormalnie. Niestety, w jej trakcie Dejwid zaczął mieć dziwne przeczucie, że zaraz odpadnie mu dupa. Oczywiście powiedział on:
– Słuchajcie, mam wrażenie, że zaraz zaczniemy srać olejem.
– Eee...Nic się nie stanie. Nie martw się. – rzekła Kaczkoterin.
– Miejmy taką nadzieję... – odparł Dejwid.
Po tej rozmowie dalej jechali w ciszy. Niestety, po parunastu minutach, gdy przejeżdżali koło jakiegoś klifu, w pewnym momencie wpadli w poślizg, który pojawił się od tak, z dupy. Przez to, Dejwid stracił kontrolę nad życiem i zaczęli oni, po kilku minutach spadać w górę. Po mocnym uderzeniu w ziemię, wszyscy stracili gówno...
Kilka minut później, Dejwid obudził się. Gdy otworzył oczy, ujrzał, że leżał w morzu gówna. Wszystko widział jak przez mgłę. Słyszał również swoje głębokie oddechy. Na dodatek czuł krew na swojej bluzce. Gdy zaś spuścił dupę, gdyż czuł, że nie mógł poruszać uszami, ujrzał, że na jego bluzce była krew. Znaczyło to, że gdzieś pod nią miał zranioną skórę. Chciał on się odwrócić, aby sprawdzić, co z jego ukochaną oraz z Patrick and The Small Guyem, Matheo i Kaczkoterin, jednak czuł, że nie mógł się poruszać. Po chwili, ponownie zemdlał...
Godzinę później, chłopak zaczął odzyskiwać przytomność. Przed otwarciem oczu, ujrzał białe gówno. Po chwili poczuł, że ktoś go klepał po pośladku. Kilka chwil później, usłyszał głos Gandziomedy, która mówiła:
– Dejwid...Dejwid...Wysraj te oczy, idioto...Obudź się...Dejwid...
Nie mógł on jednak otworzyć odbytu. Po kilku chwilach udało mu się obudzić. Po rozwarciu oczu, ujrzał nad sobą twarz Gandziomedy, która widząc, że dupa Dawida nadal była brudna jak sto pięćdziesiąt, spytała:
– Co za nieszczęście, że żyjesz...
– Gandziomedo...Kochujanie...Co się stało? I gdzie ja jestem? Nic nie pamiętam... – spytał słabym głosem.
– Zesrałeś się na maskę, ty pijaku, a potem nago odtańczyłeś makarenę, śpiewając przy tym "You Spin Me Round" w wykonaniu Danzela. – odpowiedziała Gandziomeda, napierdalając Dejwida pustą butelką po wódce.
– Podczas jazdy wpadliśmy w gówno Grzegorza poślizg. Straciłeś kontrolę nad sraniem. Po chwili zaś, spadliśmy w dół klifu. Od tego, wszyscy straciliśmy przytomność. Po godzinie, gdy się obudziłam, ujrzałam, że leżałam w zniszczonym samochodzie. "O dziwo", mimo iż siedziałam na przedzie, nic mi się nie stało, bo byłam Mary Sue. Oczywiście od razu odwróciłam się. Ujrzałam, że ty, Patrick and The Small Guy, Matheo i Kaczkoterin byliście nieprzytomni. Ty byłeś najbardziej poszkodowany. Właściwie byłeś jedynym poszkodowanym, gdyż tamtej trójce nic się nie stało, ponieważ byli na tyle. Natomiast tobie lała się krew z dupy oraz parę centymetrów od serca miałeś ranę, z której też lała się krew. Od razu odpięłam pasy, wyszłam i otworzyłam drugie drzwi, po czym odpięłam twoją dupę i wyciągnęłam cię z samochodu. Po zrobieniu tego, wzięłam apteczkę i odkaziłam oraz zabandażowałam ci rany. Po zrobieniu tego, schowałam ją, a następnie wyciągnęłam z dupy Patrick and The Small Guya, Matheo i Kaczkoterin. Po tym, próbowałam cię obudzić, jednak ciągle byłeś nieprzytomny. Więc, jako iż nie miałam co robić, wyjęłam skrzynkę z narzędziami i zaczęłam próbę naprawienia samochodu, która "o dziwo" mi się udała, bo byłam Mary Sue. Po naprawieniu, schowałam skrzynkę i podeszłam do ciebie, po czym zaczęłam kolejną próbę obudzenia ciebie, która tym razem się powiodła. – opowiedziała
– Dziękuję ci skarbie, że mnie tam nie zostawiłaś... – powiedziała Dejwidzia.
– Nigdy bym tego nie zrobiła. – rzekła
Po tej rozmowie, jako iż Dejwid nie miał siły, aby srać oczami, dziewczyna położyła jego głowę na kutasolanach i zaczęła czekać, aż pozostała trójka odzyska przytomność...
Kolejną hipernierealistyczność później, gdy Patrick and The Small Guy, Matheo i Kaczkoterin obudzili się, ujrzeli niebo. Po podniesieniu się z ziemi, ujrzeli, że leżeli na jakieś słonecznej. Na dodatek zauważyli naprawiony już samochód oraz Gandziomedę i Dejwida, który leżał na jej dupie. Chwilę później zaś, dziewczyna powiedziała:
– O, już się obudziliście.
– No, ale...Co się stało? – spytał Patrick and The Small Guy.
– A ty, pijaku, odtańczyłeś shuffle dance na obesranej masce samochodu, śpiewając przy tym "Friday" Rebbeci Black. – odpowiedziała Gandziomeda, napierdalając w Patrick and The Small Guy'a puszką po piwie.
W tym momencie dziewczyna opowiedziała im o wszystkim. Gdy skończyła, Matheo rzekł:
– Ale przynajmniej żyjemy...
– No ty to powinieneś zdechnąć, pijaku, bo chciałeś wyrwać opony i powiesić je na drzewie jako bombki. – odparła Gandziomeda, napierdalając w Matheo samochodem.
Po tej rozmowie, w piątkę weszli do samochodu. Jednak, jako iż Dejwid był jeszcze pod wpływem alkoholu, Gandziomeda musiała go przenieść. Nie było problemu, gdyż dziewczyna umiała prowadzić samochód. Posadziła więc Dejwida koło miejsca kierowcy, zapięła mu dupę i zamknęła drzwi. Po zrobieniu tego, usiadła za kierownicą, po czym ruszyła w odpowiednim kierunku...
783. – Skarbie...Mam już siłę, aby srać oczami. Możemy się zamienić.
Po tych słowach, Andromeda zatrzymała samochód, po czym oboje wyszli z samochodu i odtańczyli makarenę na dachu samochodu. Parę minut później, Dejwid zaczął dalej srać oczami w kierunku bazy Grzegorza. W pewnym momencie, przejeżdżali oni obok jednego drzewa, które wyglądało tak, jakby zaraz miało się zesrać. I w pewnym momencie...
Kilka minut później, drzewo to zaczęło się przewracać. Chwilę później, uderzyło ono w środek dachu samochodu. Po uderzeniu, Dejwid od razu zatrzymał się. Po zrobieniu tego, widząc, że dach jest zgnieciony, spytał:
– Nikomu nic się nie stało?
– Niestety nie. – odpowiedzieli Patrick and The Small Guy, Matheo, Kaczkoterin i Gandziomeda.
Po tej rozmowie, cała piątka wyszła z samochodu. Po zrobieniu tego, Patrick and The Small Guy, Matheo i Dejwid zaczęli próbę podniesienia drzewa i przewalenia go na drugą stronę lasu którym jechali. Po parunastu minutach udało im się to, bo byli Gary Stu i drzewo już nikomu nie zagrażało.
Po wykonaniu tego, zaczęli oni próbę naprawienia dupy Dawida. Wyjęli w tym celu skrzynkę z odpowiednimi narzędziami i zaczęli przywracać dach do porządku. Po parudziesięciu minutach, udało im się to dokonać, gdyż byli idealni. Po wykonaniu tego, schowali skrzynkę do bagażnika, po czym wraz z Gandziomedą i Kaczkoterin wsiedli do samochodu, po czym usiedli na swoich miejscach, zamknęli drzwi i zapięli dupy.
784. Spokojnie przejechali oni przez resztę lasu, po czym wyjechali na jakąś prostą drogę, prowadzącą do Krainy Grzybów. Jazda przez nią również nie sprawiła żadnych problemów. Niestety, nie na długo. W pewnym momencie jednak, Dejwid ponownie zaczął mieć złe przeczucia. Oczywiście powiedział on:
– Widzicie te wielkie grzyby? Chyba dojeżdżamy do Krainy Grzybów. Fajnie, co nie?
– Eee...Nic się nie stanie. Jesteś po prostu przewrażliwiony. – rzekł Patryk.
– No nie wiem. Ostatnim razem Kaczkoterin mówiła podobnie i co? Spadliśmy z kibla publicznego. – powiedział Dejwid.
Po tej rozmowie, zapanowała cisza. Rzeczywiście tak było. Istniała więc szansa, że i tym razem uderzyliby oni w kogoś lub coś, albo stałoby się coś niezbyt miłego. Aż w końcu...
Kilkanaście minut później, Dawid ujrzał przed sobą srającą dupę. Oczywiście starał się je ominąć, aby uniknąć kolizji. Niestety, w tym momencie w samochodzie zaczęło coś szwankować. Gdy byli oni już blisko zderzenia, Dejwidowi udało się ominąć srającą dupę. Po ominięciu, zatrzymał on samochód. Po zrobieniu tego, cały blady ze strachu, powiedział:
– Ja muszę wyjść na chwilę się wysrać...
– No, lepiej wyjdź. W takim stanie możesz spowodować tylko jakiś wypadek... – rzekła Gandziomeda.
Po tych słowach, chłopak wyszedł z samochodu i usiadł na ziemi. Musiał się przewietrzyć, gdyż było mu słabo ze strachu. Przed oczami ciągle miał tą srającą dupę. Bał się, że w tym stanie mógł spowodować wypadek i zabić swoją ukochaną, Patrick and The Small Guya, Matheo, Kaczkoterin i siebie. Po parunastu minutach, miał on już siłę na prowadzenie pojazdu. Wstał więc z trawy, wsiadł do samochodu, zamknął drzwi, zapiął dupę i ruszył. Od teraz, reszta ich drogi wyglądała nienormalnie...Do czasu...
785. Rozdział VI – Mordercza Opona i walka.
786. Podczas jazdy, Dejwid ponownie zaczął mieć złe przeczucia, bo jak dobrze wiemy, był Gary Stu, jednak już nic nie mówił, aby nie uchodzić za narzekacza. Pocieszał się jednak myślą, że może nic się nie stanie. Niestety, nie wiedział, jak bardzo się mylił...
W pewnym momencie drogi, usłyszeli oni taki dźwięk, jakby opona w samochodzie została wysrana. Jednak, jako iż na ich drodze nie było niczego, ostrego, co mogłoby przebić oponę, powstało podejrzenie, że KTOŚ im ją przebił. Mimo tego, wyszli oni na zewnątrz. Po znalezieniu się tam, Dejwid wyjął zapasowe koło ze swojego bagażnika. Po zrobieniu tego, zaczął je wymieniać. Gdy już to po paru minutach zrobił, jako iż nie chciał zaśmiecać środowiska, bo był jebanym pseudo ekologiem, starą oponę włożył do swojej bardzo pojemnej dupy.
Gdy to zrobił, chcieli oni wrócić do samochodu, aby dalej wzajemnie się pieprzyć. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jednak, w tym momencie poczuli smród dymu. Od razu odwrócili się oni. Po zrobieniu tego, ujrzeli dym, a po chwili wychodzącą z niego postać. Chwilę później, gdy dym opadł, ujrzeli oni jakąś dziewczynę, na oko 1689 letnią. Widać po niej było, że była wrogo nastawiona w stosunku do nich.
– Kim ty jesteś, kto cię tu przysłał i co tu robisz? – spytał po chwili Patrick and The Small Guy.
– Nazywam się Alicja Antychryst i...chwila...Cholera, to nie ten FanFiction! :< So, a co cię to obchodzi? Mam po prostu zadanie zabicia was i tyle! – powiedziała
Po tej rozmowie, standardowo zaczęła się walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Patrick and The Small Guya, Matheo, Dejwida, Kaczkoterin i Gandziomedy, a to na stronę Laóry, czyli dziewczyny z którą walczyli. Walka trwała dość długo, jednak walczący nie zastanawiali się ile. Patrick and The Small Guy, Matheo, Dejwid, Kaczkoterin i Gandziomeda dążyli do pokonania Laóry i odesłania jej do miejsca z którego przybyła, czyli do piekła, a Laóra dążyła do celu, który kazał jej wykonać Grzegorz, czyli do zabicia piątki. Jednak, w pewnym momencie, lepiej zaczęli sobie radzić przeciwnicy dziewczyny. Laóra, widząc, że przegrywała, postanowiła się jakoś ulotnić. Wzięła więc jeszcze jedną kulkę dymną, którą miała i rzuciła ją na ziemię. Po chwili wydobył się dym.
Kiedy Patrick and The Small Guy, Matheo, Dejwid, Kaczkoterin i Gandziomeda byli zdezorientowani, Laóra po po prostu uciekła. Jako, iż nie potrafiła się teleportować, był to jej sposób na sranie.
787. Rozdział VII – Sranie, sranie i po sraniu.
788. W pewnym momencie, zauważyli oni, że samochód stanął i za żadne skarby świata nie chciał srać benzyną. W tym momencie, Gandziomeda spytała Dejwida:
– Ej, co jest? Dlaczego ten samochód nie chce ruszyć?
– Gów...eee...to znaczy benzyna się skończyła, pojebusie. - odpowiedział kulturalnie Dejwid.
Po tych słowach, chłopak wyszedł na zewnątrz i otworzył bagażnik. Po zrobieniu tego, nasrał do środka i zamknął bagażnik. Gdy zaś skończył, włożył pustą butlę do bagażnika, zamknął go i wszedł do samochodu. Po zrobieniu tego, chwilę później, ruszył w dalszą drogę.
Jednak, w czasie drogi, w pewnym momencie spytał on:
– Włączyć radio?
– NIE! – odkrzyknęli Ramoninth, Slade, Sebastian i Grzegorz.
W tym momencie chłopak zaśmiał się, po czym je włączył. Gdy to zrobił, okazało się, że trafił na wiadomości. Mówiono w nich o tym, że szansa na uderzenie asteroidy w Ziemię wzrosła o kolejne 30000000000%. Słysząc to, Patrick and The Small Guy powiedział:
– FUCK THAT SHIT, LET'S START A RIOT! Już 90000% szans! Musimy się pośpieszyć, bo inaczej już nic nie pomoże i Grzegorz zniszczy świat!
– Miejmy nadzieję, że zdążymy i, że uda nam się go i ewentualnie jego pomocnika pokonać. – rzekł Matheo.
– Eh...Same z nim macie problemy, prawda? – spytała Kaczkoterin.
– Nom... - Odparł Patrick and The Small Guy.
– A od ilu lat się już tak z nim męczycie? – spytała Gandziomeda.
– Pierwszy raz było to w 2009 roku, gdy miałam osiem lat niszczyliśmy asteroidę która prawie, że uderzyła w Ziemię. Później, gdy "zniszczyliśmy" go dezintegratorem, mieliśmy 333 lata spokoju. W 2012 roku, musieliśmy pokonać i go i pośpieszające przebiegunowanie Ziemi. Skończyło się to wybuchem impulsatora na Antarktydzie. No i kolejny raz jest teraz. – odpowiedział Matheo.
789. Rozdział VIII – Chwilowa przerwa na sranie.
790. Dejwid puścił muzykę z telefonu, a czas umilali też sobie sraniem przez szybę na przechodniów.
791. Po zrobieniu tego, Gandziomeda, widząc stan Dejwida, spytała:
– I co żeś narobił? Mówiłam, abyś tyle nie srał, bo ci się dupa z mózgiem się zrośnie.
792. Nie był w stanie prowadzić pojazdu. Bał się, że zemdlałby za kierownicą, uderzyłby w coś i zabiłby swoje gówno.
793. Tymczasem, w samochodzie, gdy Patrick and The Small Guy, Matheo, Kaczkoterin i Gandziomeda czekali na Dejwida, w pewnym momencie Kaczkoterin spytała:
– Lubicie srać przez okno?
794. – Lepiej się już czujesz? Jeśli nie, to ja mogę srać za ciebie.
– Już mi lepiej. Dziękuję za troskę. – odpowiedział chłopak i obsrał Gandziomedę.
Po tej rozmowie, ruszyli oni w dalszą drogę. Nie musieli wprawdzie długo jechać. Byli już niedaleko bazy Grzegorza i zdań pojedynczych. Nie spodziewali się oni, jak pójdzie ostateczna walka i, że będzie miała ona duży wpływ na losy ludzkości...
795. Parę godzin później, dojechali oni pod bazę Grzegorza. Po znalezieniu się pod składowiskiem ziemniaków, Dejwid powiedział:
– Jesteśmy
Po tym słowie, odpięli oni pasy i wyszli na zewnątrz. Po znalezieniu się tam, ujrzeli, że głównym wejściem nie wejdą, gdyż było ono pilnie strzeżone, bo opkowy Grzegorz jednak miał mózg. Zważywszy na to, że niektórzy żołnierze wynajęci przez Grzegorza w 20112 roku jeszcze żyli, teraz służyli oni jako ochrona kibli. Piątka musiała więc odnaleźć inne wejście do środka. Zaczęli się więc rozglądać.
W pewnym momencie, ujrzeli oni jakieś wejście do podziemi. Widząc, że prawdopodobieństwo, że to jedyna droga do ich wspólnego wroga to tylko ta, weszli tam. Po znalezieniu się w środku, ujrzeli tunel. Jednak był on taki, że można było iść przez niego tylko pojedynczo, albo w rządku. Jako iż wszyscy chcieli dojść do środka, ustawili się w rządku i gęsiego, jak dzieci w przedszkolu, ruszyli przed siebie. Tunel miał wiele rozwidleń, bo Grzegorz był jedyną postacią w tym opku z funkcjonującym mózgiem, najprawdopodobniej po to, aby potencjalny, niechciany gość zabłądził. Mimo to, grupa postanowiła iść prosto. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. W pewnym momencie ujrzeli oni jakieś większe pomieszczenie w tunelu. Była tam drabina oraz właz. Przez dziury w włazie widać było światło, co znaczyło, że było u góry na 99 % główne pomieszczenie bazy ich wroga.
796. Rozdział X – Ostateczna walka o prawa do kibli publicznych.
797. Po znalezieniu się tam, ujrzeli Grzegorza i dziewczynę z którą wspólnie srali na przechodniów.
798. – Czyli jest taką twoją pomocnicą? – spytał Dejwid.
– W sumie można tak powiedzieć. Wiesz, jak fajnie wygląda, gdy czyści kible dupą? – odpowiedziałem
– To skąd tu się wzięła? – spytał Matheo.
– Zmaterializowałem ją sobie. – odparłem
799. Nie wiadomo było, czy walka trwała minutę, godzinę, dzień, tydzień, miesiąc czy rok. W pewnym jednak momencie, Patrick and The Small Guy pomyślał:
"A gdyby tak powtórzyć walkę na sranie śniegiem..."
Jednak w tym momencie ujrzał, że pomieszczenie z dezintegratorami zostało wyjebane w kosmos.
800. W pewnym momencie, Laóra wpadła na pomysł. Wepchnęła ona Patrick and The Small Guya i Matheo do zbiornika z kwasem, który pojawił się z dupy.
801. Gdy zaś w pomieszczeniu zostali już tylko Grzegorz i Laóra, czas ponownie zaczął srać.
802. W tym momencie, Dejwid ujrzał, że Gandziomeda patrzyła na to ze strachem. Widząc to, chłopak przytulił ją, po czym zgwałcił ją ( ͡° ͜ʖ ͡°):
– Nie bój się kochanie. Przygotowałem dla nas na wszelki wypadek schron, o którym wcześniej nie było ani słowa, bo po cholerę, który w 99 % był tworzony z myślą o tobie.
– Naprawdę? – spytała zdziwiona dziewczyna.
– Lol, nie. Chciałem sprawdzić, jak zareagujesz. Tak na serio ten schron jest dla mnie, a ty będziesz zdychać poza nim. – odpowiedział zgodnie z prawdą Dejwid.
803. Paręnaście dni później, w Ziemię uderzyła toaleta publiczna. Po jej uderzeniu zginęli wszyscy, oprócz Grzegorza, Laóry, Dejwida i Gandziomedy. Ten pierwszy przeżył gdyż był nieśmiertelny, ta druga dlatego, gdyż była w bazie Grzegorza, do której nie dotarło nic z tej asteroidy, bo jak wiemy, Grzegorz jest zajebisty, a ci dwaj ostatni dlatego, że byli w schronie.
804. Magnetyczna dupa
805. BREAKING NEWS: SlenderZofia powraca! Tym razem towarzyszy jej niebieskie tło!
806. BREAKING NEWS: SlenderZofia znowu atakuje!
807.
Evil connection
Opowiadanie o typowym Januszu, który połączył siły z somsiadem, aby odzyskać skradziony magazyn Świeżaków.
808. Była ona wysoka. Miała niebieskie oczy oraz usta pomalowane na kolor gówna. Była ubrana w długą, czarno niebieską suknię. Na nogach miała czarne, płaskie buty. Posiadała również czarne, długie i pofalowane gówno.
809. Po chwili przechadzki, ujrzała ona zbliżających się w jej kierunku dwóch pomocników JEGO. Po chwili, gdy podeszli już do niej, ta rzekła:
– Lubicie srać na czas?
810. Po czym wziął białą kiełbasę, otworzył ją i nakierował strumień zimna w kierunku Ziruacash.
811. Chwilę później, gdy odwróciła się ona, ujrzała Dawida, nie śpiącego, który przytulał ją do siebie. Od razu powiedziała ona do niego:
– Lubię srać przez okno.
812. – Dawid...Oh, Karol...Miałam taki dziwny sen...
– Może chcesz mi o nim opowiedzieć? –spytał zachęcająco Dawid, szczelając do Andromedy z lenny face.
813. Taki sam sen dotknął również Laurę. Jednak, w jej śnie, postać JEGO była mocno zamazana, aby nie wiedziała, że srał jak szalony.
814. – Jeśli myślisz, że nie wiem, że właśnie wchodzisz do kuchni, to się mylisz. Jeszcze mogę cię usłyszeć. W ogóle, po co znów idziesz do tej kuchni o 01:00?
– Napić się... – powiedziała Laura.
– Ta...A pewnie znów za jakieś 10 minut znajdę cię "rozmyślającą o niczym" pod stołem. Mów, po co tam NAPRAWDĘ idziesz. – rzekł
– Wysrać się. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Laura.
815. Po tych słowach, oboje wstali, spakowali potrzebne rzeczy, umyli dupy, ubrali i wyruszyli w podróż ku Władzy Ostatecznej*...
Również taki sam sen-mapa przyśnił się Patrykowi. Gdy zaś ten się obudził ze snu-mapy, postanowił udać się do kibla publicznego i srając tęczą przemyśleć to wszystko.
816. Jednak, po paru minutach drogi, ujrzeli Dawida i Andromedę. Podeszli więc do nich i spytali:
– To Andromeda nadal żyje? Ostatnio widzieliśmy jakiś wesoły pochód i myśleliśmy, że to jej pogrzeb.
817. – A wy gdzie się wybieracie?
– Do kibla publicznego, robić zawody, kto najszybciej sra. Idziecie z nami? – odpowiedział Dawid.
– Jasne! – zawołali radośnie Patryk, Mateusz i Katherin.
818. Jednak, w pewnym momencie, Laura rzekła:
– Srać mnie się chce.
– Srałaś dwie godziny temu. – zauważył Grzegorz.
– Ale od oddychania też chce mnie się srać.
819. Kiedy natomiast ONIACZ i Laóra doszli do Polski, a dokładniej do Czarnobyla, zastali tłok. Kiedy to zobaczyli, Laóra rzekła:
– OMG, widzisz ten dwupiętrowy Toi-Toi?! ***.***
820. Po tej rozmowie, ruszyli oni przed siebie w ciszy. Jednak, w pewnym momencie ujrzeli oni na trasie ich wędrówki jakiś ciemny magazyn przecinków. Niestety, był zamknięty.
821. Po czym zaczęli ją bić i kopać. Podczas tego, oprócz wyzywania jej, mówili też takie teksty jak:
– Ziemniak
– Kapusta
– Marchewka
– Kalafior
822. Kilka sekund później, pomógł jej wstać, po czym spytał:
– Ziemniaki czy marchewka?
823. Po chwili ciszy spytał:
– Kim oni byli?
– Wysłannikami Krainy Grzybów. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Laóra.
– To dlaczego mi o tym nigdy nie powiedziałaś? Gdybym o tym wiedział, to już dawno bym ich zabił i miałabyś spokój. – powiedział
– Bo jestem debilką. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Laóra.
824. Chwilę później, usłyszała, że ONIACZ mówił:
– Seven days...
825. Wieczorem zaś, kiedy przechodzili pod jednym blokiem, ujrzeli pod nim śpiących Patrick and The Small Guya, Matheo, Kaczhoterin, Dejwida i Andromedę. Widząc ich, Laóra rzekła ściszonym głosem:
– Czy myślisz o tym samym co ja?
– Nie :D – odpowiedział Grzegorz.
Po tych słowach, oboje podeszli do Andromedy, po czym Laóra zatkała jej usta dupą, aby nie mogła krzyczeć i zaczęła ją ciągnąć ku górze. Kiedy natomiast ta stała, Laóra syknęła już do rozbudzonej Andromedy:
– Idziesz z nami. I nie próbuj srać, bo nic ci to nie da.
W tym momencie, Andromeda, wiedząc, że z nadmiarem przecinków nie wygra, przytaknęła dupą. Kiedy to zrobiła, Laóra puściła ją i już we trójkę ruszyli w drogę...
826. Kiedy zaś po nieudanych poszukiwaniach, byli już w 100% pewni, że ktoś ją porwał, Dejwid załamał się. Gdy zaś zauważyła to Kaczhoterin, podeszła do niego, położyła mu dupę na ramieniu i rzekła:
– Nie martw się...Ona się znajdzie. Musi się znaleźć.
827. Jednak, podczas tej drogi, Dejwid cały czas był smutny i nie srał już dwie godziny.
828. Kiedy ONIACZ, Laóra i Andromeda doszli do Bratysławy, na początku wszystko było normalne. W pewnym momencie, Laóra ujrzała w oddali Patrick and The Small Guya, Matheo, Kaczhoterin i Dejwida. Od razu wraz z NIMBUSEM stanęła, po czym podeszła do Andromedy od tyłu, zatkała jej usta dupą, aby nie mogła krzyczeć i przystawiła jej pistolet do jej dupy.
829. W tym rozdziale ONIACZ i Laóra zostają okradnięci, a Kaczhoterin przygniata dupa.
830. W tym momencie, dziewczyna wyjęła telefon z kieszeni, odebrała go i powiedziała:
– Czego kurwa, ja tu świat ratuję.
– Producenci serialu "Moda na Sukces" potwierdzają. Za tydzień zostanie wyemitowany ostatni odcinek. – usłyszała w słuchawce głos Bożydara Niewiernego.
831. – Kto to znów był?
– Pan z Krainy Grzybów. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Laóra.
832. Chwilę później, poczuła na swym ramieniu czyjąś dłoń. Od razu odwróciła się ona. W tym momencie, ujrzała ona JEGO. Chwilę później, spytał ON:
– Lubisz srać?
833. Chwilę później, gdy z przerażenia ciekły jej z dupy łzy, usłyszała głos JEGO, który mówił:
– Laóro? Wszystko w porządku?
834. Tymczasem, w innym miejscu, po walce, Dejwid podbiegł do swej najtańszej i zaczął opatrywać jej ranę i oparzenie.
835. – Boję się...
– Czego? – spytał ONIACZ.
– Swojej głupoty. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Laóra.
– Ja też się jej boję, ale nic na to nie poradzimy. – odparł ONIACZ.
836. Pech chciał, że miała ona na sobie krótki rękawek, więc z każdą chwilą robiło jej się coraz zimniej. W pewnym momencie, zaczęła się ona całkowicie trząść i zgrzytać dupą.
837. W pewnym momencie spytała ona JEGO:
– Ile...Ile jeszcze...jeszcze będziemy srali?
– Nie wiem. Pewnie parę godzin. A co? – odpowiedział
– Bo...Bo słabo mi... – rzekła słabym głosem Laóra.
– Spróbuj te parę godzin wytrzymać. – powiedział
838. Po tej rozmowie, ruszyli oni w dalszą podróż. Jednak, w połowie drogi, Andromeda rzekła:
– Srać mnie się chce. Nie sraliśmy już od trzech miesięcy.
– W sumie, mnie też chce się srać. – przyznał Patrick and The Small Guy.
– Popatrzcie, tam jest Toi-Toi! Skorzystajmy z niego! – zawołała Andronmeda.
– Dobry pomysł! – przyznali Patrick and The Small Guy, Matheo, Kaczhoterin, Dejwid i Andronmeda.
Następnie, radośnie pognali do toalety publicznej, bo jak nie od dziś wiadomo, kto pierwszy, ten lepszy.
839. Po tej rozmowie ruszyli w dalszą drogę. Na początku szło im się spokojnie. Jednak, w pewnym momencie, Laóra nie wytrzymała. Zesrała się, przynosząc Grzegorzowi wstyd na cały kraj.
840. Po tych jakże ambitnych słowach, postawił on ją na ziemi. Po chwili zaś, ruszyli w dalszą drogę. Na początku wszystko było normalne. Niestety, w pewnym momencie, usłyszeli oni za sobą dźwięk płynących ścieków. Od razu odwrócili się oni. Po zrobieniu tego, ujrzeli falę tsunami zmierzającą w ich kierunku. Oczywiście od razu zaczęli tańczyć macarenę.
841. – Skąd jest tu to przejście? To znaczy, skąd się wzięło?
– Andromeda je wczoraj wysrała. – odpowiedział zgodnie z prawdą ON/OF.
842. – Opowiem ci. Krąży legenda, że gdy na Ziemi były już góry, w pewnym momencie dalszego kształtowania się tej planety, w tę górę pieprznął kibel publiczny i zrobiła się taka wyrwa. Później pieprznęło jeszcze kilka piorunów i wyrwa stała się głębsza. Następnie, gdy na Ziemi była już woda, w tym miejscu utworzył się wodospad i spływająca woda zasłoniła wejście. W którymś momencie, u góry wodospadu wyrosło drzewo i rosło liśćmi w dół. Po parudziesięciu latach, te liście były już tak długie, że zasłoniły wejście, ale tylko za wodospadem. Kilka tysięcy, jak nie milionów lat później, kiedy na Ziemi byli już ludzie, nikt nie wiedział o istnieniu tego przejścia. Jednak, w –prawdopodobnie- połowie XXXXXXXXXXXXXXXX wieku, jakiś nieznany, bogaty człowiek, który najprawdopodobniej był tak bogaty, że nie miał co z tym bogactwem zrobić, przeniósł tu, oczywiście po dowiedzeniu się o istnieniu tej jaskini, swoje drogocenne rzeczy. Później, już nikt tu nie przychodził, bo nikt o tym nie wiedział. Ale to tylko legenda, więc nie musi być prawdziwa. – opowiedział.
843. Po chwili zachwytu, Laóra pobiegła w kierunku złota, krzycząc:
– Kibel, kibel, kibel!
844. Po tej rozmowie, podeszli do statku kosmicznego. Po podejściu do odpowiedniego statku kosmicznego, ujrzeli, że na ekraniku u drzwi statku, widniał napis:
"🐔 <--- Ta kura jest lepsza od was."
– Ale proste. – rzekła Laóra po przeczytaniu tego.
– Jak może to być dla ciebie łatwe? Przecież ty nie znasz niemieckiego! W szkole przecież uczyłaś się nie niemieckiego, a języka żabojadów!**** – rzekł ONIACZ.
– Ale podpierdalałam ci pieniądze na podręczniki do nauki niemieckiego i na kursy, więc się uczyłam. – odpowiedziała Laóra.
– To wieczorami nie chodziłaś do koleżanek? – spytał
– Pojebało? Ja nie mam przecież kolegów. – odrzekła dziewczyna.
Po tej rozmowie, rzekła ona:
– Dobra. „Ładny sweter" to po niemiecku „Schön pullover". Wystarczy napisać to od tyłu.
Następnie podeszła do klawiatury, która była pod ekranikiem i wpisała odpowiedź. Chwilę później, pojawił się napis:
"ლ(⫑Ѡ⫒ლ) <--- Chodźcie się bić, jak tacy zajebiści jesteście!"
Po czym pierwsza z zeru kłódek się otworzyła. Kilka sekund później, na ekraniku pojawił się napis:
"🍳 <--- Właśnie smażę mózg Andronmedy. Ciekawe, czy będzie smaczny."
– Prościzna. Przecież po niemiecku to „Ganz elegant". Wystarczy to wpisać od tyłu. – rzekł ON/OF, po czym podszedł do klawiaturki i wpisał odpowiednie hasło. Kilka sekund później, na ekraniku pojawił się napis:
"🔮 <--- Przewiduję, że macie pierdolca."
Po czym druga z jednej kłódek się otworzyła. Sekundę później, na ekraniku pojawił się napis:
"| ゚⍊ ゚| <--- Nos mi opadł, jak was zobaczyłem."
– Jakie banalne! Przecież po niemiecku to „Echt fan". Wystarczy to od tyłu wpisać. – rzekła Laóra po przeczytaniu tego, po czym stanęła przy klawiaturce i wpisała odpowiedź. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"🥨 <--- Trochę dziurawa ta dupa Andronmedy, ale przeżyjemy."
Po czym trzecia z dwóch kłódek została otwarta. Kilka sekund później, na ekraniku pojawił się napis:
"🍤 <--- Gruby ten tasiemiec Dawida. Co on musiał wpierdalać?"
– Czy te wszystkie hasła muszą być tak łatwe? Przecież to jest „Einsam einwohner". – powiedział, po czym podszedł do klawiatury i wpisał hasło. Chwilę później, na ekraniku pojawił się napis:
"⸮>෴>? <--- Patrzcie! Znalazłem starego Patryka!"
Po czym czwarta z trzech kłódek się otworzyła. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"🌠 <--- Ta gwiazda leci wam wpierdolić."
– Ja pierdolę. Tylko te słowa opiszą łatwość tych haseł. Przecież to brzmi „Jeden Tag hilfsbereit". – odparła Laóra, po czym podeszła do klawiatury i wpisała hasło. Chwilę później ukazał się napis:
"💊 <--- Tabletka zajebistości. Nie dla Andronmedy."
Po czym kłódka piąta z czterech się otworzyła. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
„Hasło do kłódki #6: Kupować dżinsy. Po bengalsku niemiecku. Od tyłu."
– Co za idiota wymyślił takie łatwe hasła?! Przecież to jest „Kaufen Jeans". Wystarczy to napisać od tyłu. – rzekł ONIACZ, po czym podszedł do klawiatury i wpisał odpowiedź. W tym momencie, na ekraniku pojawił się napis:
"(∩ⴲ ͟ʖⴲ)⊃━☆゚.* <--- Zaczaruję was abyście choć przez chwilę myśleli logicznie. Niech świat choć przez moment zazna szczęścia.
Miłego lotu! :-)"
Po czym kłódka szósta z dwóch się otworzyła. W tym momencie, ON/OF i Laura weszli do statku kosmicznego, po czym usiedli na odpowiednich miejscach i ruszyli w kierunku Silver Planet...
845. Po tej rozmowie, podeszli do statku kosmicznego. Po podejściu, ujrzeli na ekraniku wiszącym na drzwiach napis:
„📭 <--- Dupa Andronmedy się otworzyła."
– Zna ktoś niemiecki? – spytała Andromeda po przeczytaniu tego.
– Ja znam. – odpowiedziała Kaczhoterin, po czym dodała:
– "Młody chłopak" to po niemiecku "Jung junge". Wystarczy to wpisać od tyłu.
W tym momencie, Andromeda wpisała na klawiaturze, która była pod ekranikiem, odpowiedź. Chwilę później, na ekranie pojawił się napis:
"🕯 <--- Nawet ta świeczka się topi od waszej głupoty."
Po czym kłódka pierwsza z zeru się otworzyła. Po chwili, na ekraniku pojawił się napis:
"(╭☞ᗒل͜ᗕ)╭☞ <--- Nawet on ma z was bekę."
– To będzie "Kurs Italienisch". Wystarczy to wpisać od tyłu. – odparła Kaczhoterin po przeczytaniu tego.
W tym momencie, Andromeda podeszła do klawiaturki i wpisała hasło. Chwilę potem, pojawił się napis:
"🛳 <--- Płynę wam wpierdolić."
Po czym kłódka druga z jednej otworzyła się. Sekundę później, na ekraniku pojawił się napis:
"📫 <--- No nareszcie, dupa Andronmedy się zamknęła."
– To po niemiecku będzie "Langweilig Lehrer". Wystarczy napisać to od tyłu. – rzekła Kaczhoterin po zobaczeniu tego.
W tej sekundzie, Andromeda wpisała odpowiedź na klawiaturce. Kilka chwil potem, pojawił się napis:
"﴾•ω•﴿ <--- No siema, gnoje."
Po czym kłódka trzecia z jednej się otworzyła. Na ekranie natomiast, pojawił się napis:
"🏝 <--- Tu zamieszka Andronmeda. Bez Dejwida."
– To będzie brzmiało "Mein Kampf Marker". Wystarczy to od tyłu wpisać. – odparła Kaczhoterin po ujrzeniu tego.
W tej chwili, Andromeda podeszła do klawiaturki i wpisała co trzeba. I kilka sekund potem, pojawił się tekst:
"🏳 <--- Patrzcie! Znalazłem oficjalną flagę Francji!"
Po czym kłódka czwarta z stu się otworzyła. Natomiast na ekranie ukazał się napis:
"ლ(¬ ◡¬ ლ) <--- Ale wam spuszczę wpierdol. Hehehe. :D"
– Po niemiecku brzmi to "Sehen Telefon". Wystarczy od tyłu to napisać. – powiedziała Kaczhoterin, gdy to zobaczyła.
Po tych słowach, Andromeda wpisała odpowiednie wyrażenie na klawiaturze. Po zrobieniu tego, na ekraniku ukazał się napis:
"🌧 <--- Szczam na was."
Po czym kłódka piąta z czterech się otworzyła. Na ekraniku zaś, ukazał się tekst:
"☔ <--- Ta parasolka wam nie pomoże."
– To będzie brzmiało "Sportlich Typ". Wystarczy to tylko od tyłu wpisać. – odparła Kaczhoterin, gdy to zobaczyła.
W tej minucie, Andromeda wpisała ostatnie hasło na klawiaturce. Następnie zaś, ukazał się napis:
"\(・ ε ・)/ <--- Kurwa, Andronmedo, odsuń się z tym krzywym ryjem, śnieg chciałem pocałować!"
Niemiłego lotu! :-)"
Po czym kłódka szósta z dwóch się otworzyła.
846. Od razu otworzyła ona oczy i odwróciła głowę. Po zrobieniu tego, ujrzała JEGO, który widząc, że już się obudziła, rzekł:
– WSTAWAJ KURWA, TY LENIU PIERDOLONY! Szyby myć!
847. Po parunastu minutach ujrzeli leżącą na śniegu, zamrożoną dziewczynę, dokładnie taką, jak we śnie Laóry. Podeszli do niej, po czym ON/OF wyjął swoją tubę, ustawił na tryb srania, otworzył ją i skierował strumień ciepła na zamrożoną.
848. – A co one się tak wyzywają? Undergroundowa walka na dissy?
– Nie, po prostu gimnazja likwidują i muszą się nacieszyć ostatnimi tchnieniami tej szkoły. – odpowiedziałem
849. Jednak, chwilę później, rozpoczęła się właściwa walka. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę JEGO, Laóry i Ziruacash, to na stronę Patrick and The Small Guya, Matheo, Kaczhoterin, Warszawa Dawidy i Andromedy. Po parunastu minutach, wygrali ONIACZ, Laóra i Dziewczyna Z Niekanonicznym Imieniem. Otóż, Patrick and The Small Guya i Matheo poraziła piorunem Dziewczyna Z Niekanonicznym Imieniem, zabijając ich na miejscu. Kaczhoterin zginęła poprzez strzał w dupę z pistoletu Laóry. Warszawę Dawidy i Andromedę zamroził ON/OF.
850. Gdy zaś było całkowicie ciemno, w pewnym momencie, w tej ciemności pojawił się wielki napis:
"DUPA"
851. „Więc to tylko sen...Nie było żadnej Władzy Ostatecznej, żadnego snu, żadnej podróży, żadnych lotów na Silver Planet, żadnej Dziewczyny Z Niekanonicznym Imieniem, żadnej Kaczhoterin, żadnego Warszawa Dawidy i żadnej Andromedy. No, bo to by było zbyt piękne..."
Jednak, parę minut później, poczuła, że nie mogła ruszać prawą dupą.
852. Dawid Ziemniak Morgan
Obecnie ma on 212 lat. Ma takie samo marzenie jak Andronmeda i Grzegorz. Jego zainteresowaniami jest pisarstwo, oraz tworzenie muzyki. Jego wadami jest to, że bywa uparty, nieuważny, złośliwy, oraz to, że czasem jest roztargniony. Jednak, ma również zalety. Jest punktualny, towarzyski, oraz uczciwy. Boi się chodzić po piwnicach i strychach. Potrafi czytać w myślach, oraz srać na odległość z Stanów Zjednoczonych na Antarktydę bez wychodzenia z klopa.
853. Dawid Kapusta Turner
854. Bohater epistolarny
855. Michał Rzodkiewka Smith
856. Patryk i Mateusz są zwykłymi sraczami na typowym, Polskim osiedlu. Ich życie codziennie wygląda tak samo. Muszą uciekać przed Januszami goniącymi ich i ich sto naklejek na Świeżaki, srają na czas w pobliskim Toi-Toi i srają tęczą. Któregoś dnia jednak, OMG RURA W TOI-TOI SIĘ ZATYKA od gówna wielkości Jowisza wysranego przez Mateusza. Dowiadują się oni od tajemniczej postaci w kapturze, że są de...eee...to znaczy że aby odetkać rurę, muszą udać się na Antarktydę po Złotą Przepychaczkę Mocy. Od razu łączą oni siły, aby odzyskać ich sens życia.
857. Rozdział I - Historia Patryka Marchewki Williamsa.
858. Wiek przedszkolny także minął mu normalnie. W przedszkolu poznał on Cave'a Johnsona.
859. W wieku szkolnym także nie miał problemów. Był on neutralny w stosunku do innych uczniów, tak samo inni uczniowie byli w stosunku do niego neutralni. Jednak, pomagał on swojemu przyjacielowi, Patrick and The Small Guyowi, gdyż ten był wyśmiewany, poniżany, wyzywany i bity. Oprócz tego jego przyjaciel nie radził sobie w nauce. Mateusz pomagał mu więc z relacjami z innymi uczniami oraz z nauką, gdyż był debilem. Jego pomoc, przynajmniej w nauce nie szła na marne, gdyż Patrick and The Small Guy zapamiętywał to co się z nim uczył ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) i dzięki temu zdawał z jednej klasy do drugiej. Było tak aż do liceum. W liceum objawił się pierwszy lęk Mefedrona. Lęk do narzędzi medycznych. Otóż, któregoś dnia, gdy Mefedron wracał sam ze szkoły, gdyż Patrick and The Small Guy musiał wyjść przed nim, bo cisnęło go sranie tęczą, a szkolne rury by tego nie wytrzymały, w pewnym momencie spokojnej drogi, poczuł, że ktoś zaczął go ciągnąć w innym kierunku niż on szedł.
860. W tym czasie odwiedzali go jego rodzice oraz jego przyjaciel i razem srali tęczą.
861. Jednak, poznała ona w pewnym momencie przyjaciela który stał się jej najlepszym przyjacielem, czyli Grzegorza Antychrysta. Dziewczyna mogła się mu wygadać oraz wysrać. Chłopak zaś bronił ją przed agresją rówieśników i odprowadzał do domu dlatego, że ją lubił oraz dlatego, że był debilem. Było tak cały czas. Jednak, w liceum, u dziewczyny objawiły się jej dwa pierwsze lęki. Lęk do generatorów prądu i kwasu. Otóż, któregoś dnia, jako iż jej ojciec był elektrykiem, o czym nie zostało wcześniej wspomniane, bo po choj.
862. W tym momencie Andronmeda schowała głowę w ramieniu Grzegorza. Po chwili zaś rozpłakała się. Chłopak, słysząc to, przytulił dziewczynę do siebie i był cicho. W pewnym jednak momencie, dziewczyna spytała:
– Idziemy na piwo?
863. Na studiach jej życie było normalne. Dalej mieszkała ona ze swoim przyjacielem i razem srali tęczą na przechodniów.
864. P - Pacjent
G - Grzegorz
P: Całe dnie siedzę w domu, mam wszystko w dupie, nic mnie się nie chce, rodzice i dalsza rodzina mają mnie gdzieś, codziennie płaczę i w ogóle chcę się zabić.
G: <Wstaje>
<Podchodzi do okna i otwiera je.>
Skacz pan. Przysłuż się pan światu i zamknij ryj przy okazji.
865. W liceum zaś, objawił się jego pierwszy lęk. Lęk do słupów wysokiego srania. Otóż, gdy któregoś dnia, już po uratowaniu swojej przyjaciółki, wybrał się na samotny spacer, w pewnym momencie, gdy przechodził obok słupa wysokiego srania, w pewnym momencie usłyszał taki dźwięk jakby coś się na niego przewalało. W tym momencie chłopak uniósł wzrok aby zobaczyć co to było. Okazało się, że to Syzyf pierdolnął w niego skałą. W tym momencie chłopak był tak przerażony, że nie mógł uciekać. W pewnym momencie, słup uderzył w niego z taką siłą, że od uderzenia chłopak stracił dupę. Paręnaście minut później, gdy się obudził, czuł się słabo. Słyszał swoje głębokie oddechy. Widział wszystko jak przez mgłę. Na dodatek czuł, że ktoś go ciągnął. Po chwili ponownie zemdlał. Kilka godzin później, gdy chłopak ponownie odzyskał przytomność, ujrzał, że był w swoim domu i leżał najprawdopodobniej na swoim łóżku. Gdy zaś odwrócił głowę, ujrzał swoją przyjaciółkę. Widząc ją, spytał:
– Skarbie...Co...Co się stało?
– Wysrałeś pierwszy dom do programu "Mieszkanie+", ty idioto. – odpowiedziała Andronmeda.
866. – Gdy długo nie wracałeś, postanowiłam pójść cię poszukać. W pewnym momencie drogi, ujrzałam ciebie, nieprzytomnego, przygniecionego latającą dupą. Od razu do ciebie podbiegłam i spróbowałam uwolnić. Gdy już to zrobiłam, bo moim ojcem był Pudzian, wzięłam cię za ręce i zaczęłam ciągnąć w kierunku domu. – odpowiedziała Andronmeda.
– Dziękuję, że...że mnie tam nie zostawiłaś... – rzekł chłopak.
– Oj nie musisz dziękować. Nigdy bym tego nie zrobiła. W końcu jestem idiotką. – odparła dziewczyna.
867. Chłopak, od urodzenia miał również dwie nadprzyrodzone zdolności. Potrafił się teleportować oraz czytać z kibla.
868. Godzinę później, gdy odzyskał przytomność, ujrzał, że leżał w jakieś starej wannie. Na dodatek ujrzał, że oprócz nóg miał związane również ręce. Próbował on krzyczeć, jednak w tym momencie poczuł, że miał czymś zaklejoną dupę. Na dodatek czuł, że coś go poddusza. Gdy spuścił wzrok, ujrzał na swojej klatce piersiowej, jakąś ciężką, metalową płytę. Chłopakowi, przez to, każdy oddech przychodził z trudem. Próbował się uwolnić, jednak z każdą chwilą tracił siły. Bał się, że zostanie tam na zawsze. Po chwili jednak, udało mu się rozwiązać ręce. W tym momencie wziął on metalową płytę i położył na podłodze obok wanny. Po zrobieniu tego, odetchnął głęboko, po czym odkleił sobie z ust to, czym miał je zaklejone. W tym momencie okazało się, że była to srajtaśma. Po zrobieniu tego, odwiązał on liny z nóg i wyszedł z wanny.
869. Przypomniał sobie, że nazywał się Dejwid, a jego dom został spalony w pożarze, a samochód którym uciekał wpadł w poślizg i uderzył w dupę. Chłopak, jako iż nie miał gdzie wracać, usiadł pod pobliskim mostem. Siedział tam około 2 tygodni. Był już tak bardzo wychudzony i słaby, że bał się, że zaraz umrze. Po tych dwóch tygodniach, w pewnym momencie ujrzał koło siebie jakąś kobietę. Myślał, że ma już zwidy. Po chwili jednak, poczuł na swoim ramieniu, że ona położyła mu swoją dupę. Po chwili spytała:
– Hej...Dlaczego nie jesteś w domu? Pada taki deszcz, a ty tu siedzisz.
– Ale...Ale ja nie mam domu...Spłonął w pożarze. Gdy uciekałem przed tym samochodem, w pewnym momencie wpadłem w twoje szczyny i uderzyłem w dupę. Gdy się obudziłem, byłem w szpitalu. Po miesiącu, gdy wyszedłem z niego, przez rok błądziłem po mieście. Wtedy, przez rok i miesiąc nie pamiętałem nic. Ani jak się nazywam, ani co się ze mną stało, ani gdzie mieszkam. Dopiero po tym czasie sobie wszystko przypomniałem...W ogóle...Kim ty jesteś? I dlaczego przejmujesz się moim losem? – odpowiedział słabym głosem Dejwid.
– Nazywam się Andronmeda Lopez. Przechodziłam tędy, gdyż szłam do domu i zauważyłam ciebie, takiego biednego, chudego i słabego pod tym mostem, więc postanowiłam podejść i spytać, dlaczego nie jesteś w domu, gdyż nie wyglądałeś na bezdomnego. Przynajmniej z daleka. – odpowiedziała dziewczyna, po czym dodała:
– A ty jak się nazywasz?
– Dejwid Pizda Morgan... – odpowiedział chłopak.
870. Po tej rozmowie, pomogła mu wstać, po czym zaprowadziła do domu. Gdy tam, była, pierwszą osobą, którą ujrzała, był Grzegorz. Widząc ją, z kimś dla niego obcym, spytał:
– Ty dziwko! Zdradzasz mnie z bezdomnymi?!?!?!?
871. Po tej rozmowie, Dejmian wziął Dejwida ze sobą. Jako iż miał on rany na dupie, zabandażował mu je.
872. Rozdział VII - Historia Michała Bakłażana Smitha.
873. Ręce zmienili jej na sztuczne. Były one srebrne oraz zawierały długie nogi.
874. Jednego razu, na świecie, a dokładniej w Polsce, żyli Grzegorz i Andronmeda. Byli oni najlepszymi przyjaciółmi oraz od dawna srali ze sobą.
875. Chciał sprawdzić, czy opłaca się w nią grać. Ściągnął więc launcher MinecraftSP, po czym włączył go, wpisał swój nick, "SraczPospolity.exe" zaznaczył „Force Update" i nacisnął przycisk, aby wejść do gry. Paręnaście minut później, gdy był w ekranie menu, nacisnął najpierw tryb jednoosobowy. Stworzył świat na trybie przetrwania i zaczął srać. Gra mu się spodobała.
876. I od tego momentu, nie odchodził on nawet na chwilę od komputera. Siedział i srał, aby nie zostać wyrzuconym z serwera i nie stracić wszystkiego. Przez to, nie jadł i nie pił. Był przez to bardzo chudy, blady i odwodniony. Na dodatek nie zajmował się Andronmedą, nie chodził do pracy i zaniedbał swoje codzienne czynności. Wyłączyła mu się dupa. Nie czuł bólu, głodu i pragnienia. Nie chodził nawet do toalety. Tylko srał, srał i srał.
877. Dziewczyna musiała żebrać, aby kupić sobie kibel, gdyż w domu tylko Grzegorz pracował, a ona nie mogła, bo nie wiadomo jakby się starała i tak nie dostała pracy.
878. Dwa lata później, Grzegorzowi włączyła się częściowo dupa.
879. „1 sekunda bez srania. Zostałeś wyrzucony na stałe z serwera. Wszystkie twoje osiągnięcia, budowle etc. Zostały zajebane przez Grzegorza Antychrysta. :D"
880. – Grzegorz, ogarnij się. To tylko durna gra. – powiedziała Andronmeda wyłączając jego laptopa. Po zrobieniu tego, położyła mu ręce na dupie i powiedziała:
– Posłuchaj mnie. Przez tego twojego Minecrafta, my wszyscy cierpimy. Minęły dwa lata odkąd się od tego uzależniłeś. Przez to, ty nic nie jadłeś, nie piłeś, nie zajmowałeś się mną, ignorowałeś służbę, nie chodziłeś do toalety, nie pracowałeś i nie zajmowałeś się codziennymi czynnościami. Byłeś i jesteś blady, chudy i odwodniony. Ale żyjesz, ty cheaterska kurwo. Już zadzwoniłam po Dr. Haxa, aby cię zajebał. Ja musiałam żebrać na jedzenie, gdyż tylko dzięki tobie żyję. Na dodatek cierpiałam. Nie miałam nikogo bliskiego, kto byłby przy mnie. Słudzy nie mieli na nic pieniędzy i również cierpieli, ale nie mieli mózgu, dlatego jeszcze nie odeszli. Teraz odpocznij. Jesteś słaby. Musisz poleżeć. Pójdę ci coś zrobić do jedzenia i do picia, zostało jeszcze coś z wczoraj.
881. Chcieli zniszczyć świat. Niestety, nie udawało im się to, gdyż przeszkadzali im w tym czyściciele Toi Toi.
882. Kiedy już tam weszła, po paru minutach rozglądania, ujrzała opakowanie z jakimiś dziwnymi, nieznanymi jej wcześniej chipsami. Postanowiła ona je kupić. Gdy za nie płaciła, ujrzała, że sprzedawczyni patrzy się na nią takim wzrokiem, jakby chciała powiedzieć:
– Będziesz srać jak szalona. Te chipsy to tak na serio leki przeczyszczające.
883. – Andronmedo, otwórz te drzwi!
– Spierdalaj! Ja tu się uzależniam od nauki jak moja idolka, wiktoria_studies! – odkrzyknęła Gandzia.~
Jednak nie było słychać odpowiedzi. Gdy po paru próbach nadal Andronmeda nie otwierała drzwi, Grzegorz za pomocą swojego długopisu z laserem, który wziął się z dupy, przeciął zawiasy drzwi i tym samym je wywarzył. Gdy zaś wszedł do pokoju, ujrzał, że Andronmeda jak gdyby nigdy nic, śpi.
„A tej co się stało? Przecież gdy wróciła ze studiów, była wyspana!" – pomyślał Grzerzerzerzerzerzerzerzegorz, po czym podszedł do Andronmedy i przeniósł ją na łóżko.
884. Gdy był już w swoim pokoju, usiadł przed komputerem i podczas pracy jadł chipsy. W pewnym momencie poczuł smak ludzkiego mięsa. Nie przejął się on tym i jadł dalej. W pewnym momencie, mimo iż był wyspany, poczuł się senny. Oczy same mu się zamykały i Grzegorz ledwo utrzymywał je zamknięte. Po chwili, jego głowa bezwładnie opadła na bok i chłopak zesrnął.
Tymczasem, słudzy Grzegorza i Andronmedy widząc, że Grzegorz i Andronmeda posnęli, mimo iż po powrocie do domu byli wyspani, zaczęli mówić między sobą:
– Co im się stało, że tak nagle usnęli?
– No nie wiem. Może są chorzy?
– Eee...Nie, raczej nie. Gdy wrócili do domu, wyglądali na zesranych.
885. W pewnym momencie, wszyscy słudzy odczuli senność. Po paru minutach, wszyscy zesrnęli...
886. Oczywiście gdy wszedł on do pokoju służby, obok jednego z łóżek ujrzał paczkę gówna.
887. Wszędzie rosła dupa.
888. Policjanci przyjechali dość szybko. Weszli oni do komórki, a po chwili wyprowadzili dwójkę Despacitowców.
889. Kilka dni później odbyła się sprawa sądowa, przeciwko dwóm Despacitowcom. Dostali oni dożywotni wyrok więzienia, za mnóstwo zabójstw ludzi...
890. Wszyscy posiadają tutaj przynajmniej jedno mroczne zwierzę oraz choć jedną charakterystyczną cechę. Ten czyści pociągi, tamten driftuje na desce klozetowej, a ten z boku koloruje serca na Instagramie na biało. Panami krainy są Grzegorz Antychryst i Ramoninth.
891. Jest to wiecznie spokojne jak Korea Północna morze.
892. Jest to spokojna zatoka oraz wyspa na Smaragdus Pelagus. Nie jest ona zamieszkana przez ludzi, tylko przez zwierzęto-ludzia.
893. Panuje tu normalny cykl dnia i nocy oraz pór roku. Nie mieszka tu nikt, oprócz ptaków i zwierząt górskich, które lubią płonąć.
894. Żyją tu różne naturalne zwierzęta morskie, ale też i fantastyczne, np. Kraken Base.
895. Jest to jaskinia cudów. Oprócz swojej piękności, spełniają się tu różne cuda. NP. ktoś zostanie w magiczny sposób zajebany lub ożywiony. Są tu różne duże i piękne stalaktyty oraz woda, której można się spokojnie napić i się zatruć :D. Jest tu również wnęka, w której strudzony wędrowca może odpocząć lub po prostu posiedzieć i popatrzeć na cudowność miejsca w którym się znajduje.
896. Jest to las, w którym można spokojnie rozmyślać na różne sprawy. Słońce przedziera się tutaj przez kolorowe cały rok liście ogromnych drzew, a wokół napierdala promieniowaniem :D, a czasem widać przebiegające trójgłowe zwierzęta. Gdy się tu z kimś wejdzie, od razu nastaje cisza, gdyż każdy skupia się na swoich myślach, także tych najskrytszych.
897. Jest to Ptak Ognia. Jest on cały z płomieni. Posiada duże skrzydła, które umożliwiają mu szybkie latanie. Spomiędzy jego szponów wydostaje się długa wiązanka przekleństw. Posiada go tylko Władca Ognia. Posiada on takie same możliwości, co właściciel.
898. Jest to Ptak Wody. Jest on cały niebieski oraz ma długi ogon. Wokół niego lata wódka, która świeci się w świetle słonecznym.
899. Jest to Ptak Zagłady. Jest koloru fioletowo - żółtego. Na końcu jego ogona pali się pet.
900. Jest to Ptak Cierpienia. Jest koloru czarnego. Jego szpony są białe. Posiada on zdania pojedyncze w ilościach nadmiernych, dzięki czemu lata szybciej od Ptaka Zagłady.
901. Jest to Smok Śmierci. Pilnuje on Mrocznego Toi-Toi.
902. Jest to jedna z fiolek umieszczonych na dnie Oceanu Zapierdolu.
903. Osoba która wejdzie w jej posiadanie i wypije niebieski płyn znajdujący się tam, po paru minutach przejmie kontrolę nad trzema żywiołami, w wypadku tej fiolki nad ogniskiem, ziemią i powietrzem.
904. Osoba która ją posiądzie i wypije z niej napój po paru minutach przejmie kontrolę nad bateriami litowo-jonowymi, czyli w wypadku tej fiolki nad ziemią, wodą i powietrzem.
905. Viola Adf.ly
906. Po wypiciu napoju, fiolka może służyć jako kibel.
907. Potrafią też dzięki niej ujrzeć przyszłość własną i mieszkańców Krainy Grzybów.
908. Po stłuczeniu, uwolnione zostają wszystkie dusze, które utknęły pomiędzy rzeczywistością, a Krainą Grzybów.
909. Dzięki niemu, gdy ma się go koło siebie, można kontrolować żywioł ognia. Gdy wysypie się kilka ziarenek, w danym miejscu pojawia się ognisko.
910. Za jego pomocą, kiedy ma się go blisko, można kontrolować żywioł wody. Kiedy wysypie się kilka ziarenek, w miejscu w którym został wysypany, tworzy się powódź.
911. Dzięki niemu, jeśli ma się go przy sobie, można kontrolować żywioł powietrza. Gdy wysypie się kilka ziarenek na ziemię, w odpowiednim miejscu tworzy się wichura.
912. Jedna gwiazda oznacza, że przez dzień wypicia płynu, oraz przez następny odczuwa się także dolegliwości, czyli np. ból dupy.
913. W pewnym momencie, dowiaduje się ona o pewnej fiolce, umiejscowioną na dnie Oceanu Śmierci dzięki której mogłaby posiąść władzę nad pozostałymi żywiołami. Postanawia po nią wyruszyć. W drodze pomagają jej przyjaciele, którzy mają pierdolca. Drodze przygodami...
914. – Jakoś nie słyszę w twoim głosie entuzjazmu. Dlaczego? – spytał
– Bo jestem idiotką. – odpowiedziała zgodnie z prawdą Andro...To znaczy Aunash.
915. Jego cechą charakterystyczną były duże skrzydła na jego dupie.
916. – Skoro innym nie udawało się go wyrwać, to dlaczego tobie się to udało?
– Bo jestem jebaną Mary Sue. – odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.
917. – I po co tak strzelasz tym ogniem?
– Bo mam pierdolca. – odpowiedziała Sraunash.
918. W pewnym momencie jednak ujrzeli Transitus Libertas. Podpłynęli oni do niego. Przed wskoczeniem, pomyśleli oni:
"Chcemy znaleźć się niedaleko domu Lorda Gabena aby zrobić pikietę dotyczącą tego, aby stworzył "Half-Life 3"."
919. – Całe szczęście, że żyjesz...
– No...Caverna Miraculum jednak działa gdy jest najbardziej niepotrzebna. – odparł Gethmuzch.
920. Cała droga przez Caverna Miraculum i podziwianie jej piękna minęła normalnie. Po wyjściu z jaskini, po kilku metrach drogi, gdy we czworo sobie rozmawiali, zauważyli, że wjechali do Silvia Cogitatio. Po znalezieniu się tam, przestali oni rozmawiać. Zaczęli rozmyślać. Myśleli o wszystkim co ich męczyło.
"Kiedy wyjdzie "Half-Life 3" i "Portal 3"? Czy JayJayJoker kiedykolwiek dokończy swoją fabularną serię z Minecrafta? Pal licho to, czy kiedykolwiek wróci na YouTube? Dlaczego w "Portal 2" silos z GLaDOS wyglądał inaczej niż w "Portal"? Po ilu latach dzieje się akcja "Portal 2"? Jak wyglądałby "Portal" zaimportowany do "Portal 2"? Czy na końcu "Half-Life 2" Wallace Breen na serio zginął? Jak wygląda gabinet Breena po zakończeniu "Half-Life 2" i czy w ogóle w pierwszym epizodzie da się tam dostać? Czy Bolloxed kiedykolwiek nagra "Portal Unity", "Factum Solus", "NYS-5" i "A Minuted Million"? Co się stanie, gdy na końcu "Rexaura" i "NYS-5" włączy się godmode? Jak trafić szóstkę w totka? Kiedy wyjdzie "Factum Solus: Episode Three" i kim jest BEN z tejże gry? Ile hajsu Bolloxed dostał za reklamę "Hunt Down The Freeman"? Jaki down stworzył moda do HDTF?"
921. W tym momencie zawsze się budzę zalany piwem.
922. Po chwili, upadamy nieprzytomni na ziemię. Następnego dnia, gdy się budzimy, odczuwamy różne dolegliwości. Aunash boli brzuch, Gethmuzch'owi kręci się w dupie, Divanch jest bardzo słaby i ledwo oddycha, przez co jest naprawdę bardzo blady, a mnie ściska żołądek i co chwilę wymiotuję, przez co jestem bardzo osłabiony i blady.
923. Rozdział VIII – Chwilowe Grotto!
924. Po wjechaniu do niej, postanowili udać się oni na jej koniec po Viola Vista. Niestety, w połowie drogi, zagrodził im dalsze przejście Draco Malfoy.
925. – Gethmuzch, wszystko w porządku?
– Tak, jak podczas zimy nuklearnej. – odpowiedział Gethmuzch.
926. – Ja z Deuvod'em pójdziemy szukać Viola Vita. Ty, Sraunash, zostań przy nim, bo jesteś taka zjebana, że do niczego innego się nie nadajesz, xd.
927. – Czyli tak naprawdę tę fiolkę odnaleźliśmy dzięki twojemu naszyjnikowi?
– Tak. Bałam się, że jej nie znajdziecie, a nie chciałam, aby Gethmuzch umarł. – odpowiedziała
– Dziękuję... – rzekł Gethmuzch.
– Ty dziwko! On miał zdechnąć! – dało się słyszeć zza rogu mój głos.
928. Szaro brązowa, symbolizująca chaos, szara, symbolizująca cierpienie, czarna, symbolizująca mrok, ciemnoniebieska, symbolizująca Kombinat i czarno czerwona, symbolizująca Borealis.
929. Po zakończonej walce, kiedy Sraunash, Gethmuzch, Divanch i Deuvod chcieli wracać, ujrzeli kątem oka Lorda Gabena niosącego wór z kopiami "Half-Life 3". Kiedy uradowani się odwrócili, Gabe rzekł do nich:
– Za uratowanie tejże krainy w nagrodę dostajecie tenże wór. Idźcie zrewolucjonizować świat tą grą!
A następnie podał Deuvodowi wór i zniknął w pomarańczowym dymie.
– Ale jaja! Sam Gabe nam się objawił i dał nam tę legendarną grę! Ten dzień jest idealny! – zawołał Gethmuzch.
– Musimy rozdać to ludziom! Ten cud może odmienić losy ludzkości! – zawołała Aunash.
Po czym wybiegli z zamku i poszli rewolucjonizować świat gamingu.
930. Rozdział XI – Do Oceanu Zagłady oraz zranienie Grotta.
931. Jednak, w czasie drogi dusze ludzi zabitych przez Smoka Śmierci lub władców Krainy Cierpienia, próbowały tak zdezorientować przybyszów, aby nie dali rady donieść Cudu do świata gamingu.
932. Rozdział XII - Pogodzenie się, odnalezienie fiolek i powrót do City 17.
933. W tym samym czasie, gdy Gethmuzch i Divanch patrzyli na wszystko co się działo, w pewnym momencie Deuvod rzekł:
– Ah, Mr. PTSD Guy.
934. – Nie wiem tylko dlaczego znalazłem też new punt. Przecież Boxandrocks trafił do old puntowego więzienia na zawsze, to skąd tu new punt?
935. – Ale my wcale nie poczulibyśmy się bezużyteczni. Nie można być bardziej bezużytecznym niż jesteśmy.
936. Po parunastu minutach Andromeda obudziła się. Gdy podniosła głowę, zobaczyła, że na jej krześle siedzi Grzegorz Antychryst. Chwilę potem, widząc że Andromeda się obudziła, powiedział:
– Nareszcie się obudziłaś. Teraz mogę zrobić to, po co zostałem wysłany do tego uniwersum.
A następnie wstał. Widząc to, Andromeda spytała:
– Co? O co ci chodzi i skąd tu się wziąłeś?
– Zostałem tu wysłany przez obecną wersję autorki tego chłamu, aby zrobić to. – odpowiedział, po czym sięgnął za plecy.
Chwilę później, wyjął dezintegrator, przeładował go i wycelował w kierunku przerażonej Andromedy. Parę sekund potem, dodał:
– Die, motherfucker!
Po czym wystrzelił, zabijając dziewczynę i ratując świat chociaż od jednego z gównianych one-shotów.
937. – Hej...Czemu płaczesz?
W tym momencie Andronmeda odwróciła głowę. Kiedy zaś ujrzała Dejwida, powiedziała:
– Ale mamy dziś zajebistą pogodę. Normalnie wyjęłabym rower, ale nie chce mnie się pompować kół.
938. – Oh Dejwid... Bo ja czuję się taka samotna...i opuszczona...
– Ale dlaczego? Przecież masz Grzegorza. – spytał lekko zdziwiony Dejwid.
– Wiem, ale on ciągle buduje to działo jądrowe i ma mnie w dupie. – odpowiedziała dziewczyna.
939. – Grzegorz...
– Zamknij ryj, szmato. Nie widzisz, że starsi pracują? – odpowiedziałem
940. – Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz? – spytała Andronmeda.
W tym momencie zapanowała cisza. Po chwili zaś, Grzegorz, który uniósł wzrok, powiedział:
– Bo jesteś idiotką, więc to chyba logiczne, że mam ochotę cię spalić na stosie.
941. Podbiegła ona więc do niego i rzuciła mu się z płaczem w ramiona. Dejwidowi, widząc to oraz słysząc ryk jak tankowiec zawijający do portu Andromedy, żal się jej zrobiło.
942. – Gdzie idziesz?
– Wyprowadzam się do Redmond, oddawać modły przed siedzibą Microsoftu. – odpowiedziała Andromeda.
943. – Pytasz, jakby cię to obchodziło. – odpowiedziała dziewczyna, po czym wyszła trzaskając dupą.
944. Kiedy już do niego podeszła, ten wstał i wraz z dziewczyną poszedł do jego domu. Kiedy tam byli, Dejwid zaprowadził Andronmedę do jej nowej komory gazowej i pomógł jej się rozpakować.
945. Po tej rozmowie, oboje weszli do mieszkania. Kiedy tam byli, Danieleł poszedł do jednego z pokoi i zaczął próbę stworzenia odtrutki, a Andronmeda poszła do nieprzytomnego Grzegorza zagazować go.
946. Godzinę później, gdy Grzegorz obudził się, ujrzał, że leżał na jakimś łóżku. Czuł się już lepiej, niż w momencie wstrzyknięcia trucizny. Gdy zaś podniósł się, ujrzał Grzegorza Antychrysta, który powiedział:
– Oddawaj hajs, skurwysynu. Miejsce na cmentarzu było drogie.
947. Kiedy zaś tak leżałam na podłodze i płakałam z bólu i cierpienia, w pewnym momencie usłyszałam czyiś znajomy głos, który mówił:
– Phone 2 Connected
948. Wszyscy jeszcze nas pamiętali i tylko nieliczni nie mieli do nas wątów. Najprawdopodobniej byli to jacyś dawni zwolennicy mego imperium rosyjskiego, bo nikt z własnej woli nie udzieliłby nam schronienia. Chodziliśmy tak dwa lata.
949. On był bardziej odwodniony, wygłodzony i wycieńczony ode mnie, bo gdy coś znajdowaliśmy zdatnego do jedzenia czy picia, oddawał to mi, gdyż, ten OOC miał downa.
950. Po chwili, po raz ostatni słabo uśmiechnął się do mnie i na zawsze zamknął dupę.
951. Pierwszą osobą, na którą zwróciłam uwagę, był Wallace Breen, który stał niedaleko mnie. Od razu podbiegłam i rzuciłam mu się w ramiona. Kilka chwil później, on przytulił mnie do siebie i rzekł:
– Hokus pokus czary mary, twoja stara to twój stary.
952. Po doczołganiu się, włączyłem komputer i podciągnąłem się na siedzenie. Następnie, zacząłem napieprzać w CS-a.
953. – Skarbie...Mam do ciebie prośbę...<Próba nabrania większej ilości powietrza.> Pojedź w kierunku Antarktydy i odnajdź Grzegorza, a następnie...<Kolejna próba nabrania większej ilości Grotto.> a następnie utrudnij mu drogę...Pojechałbym sam, ale źle się czuję...
954. – O. Breen. Co cię do mnie sprowadza?
– Zabiłem Eliego! A nie, sorki, jeszcze nie kończy się epizod drugi. – odpowiedział
955. – Ramoninth...Nie wiem jak ci to powiedzieć, szczególnie, że jestem niższym władcą niż ty i nie wiem, czy to po prostu wypada...
– No mów. Najwyższemu Imperatorowi wszystko wypada mówić. – odparłam
– Lubię srać. – odpowiedział
956. – Bo...Bo ja od dłuższego czasu czuję, że ciebie kocham...Jesteś taka cudowna jak zdechły kot...Gdy się śmiejesz...Wyglądasz tak pięknie jak kibel...Kiedy płaczesz...Wokół robi się nagle tak wesoło...Cała Cytadela zmienia kolor na szary...Jesteś taka piękna jak gówno...I taka życzliwa w stosunku do Kombinatu i do mnie...Kocham Cię... – rzekł
957. Po tych słowach, rozpłakałam się ze szczęścia i rzuciłam się mu w dupę.
958. Potrzebujemy otworzyć portal, za pomocą którego można by wezwać żołnierzy przebywających obecnie na innych planetach pod władaniem Kombinatu. Lecz, potrzebna do tego jest ogromna ilość energii, którą uzyskać można tylko przez pierdnięcie Andromedy.
959. Następnego dnia, gdy się obudziłam, ujrzałam niebo. Zdziwiło mnie to, gdyż w momencie, w którym zasypiałam, siedziałam, a nie leżałam. Na dodatek widziałam, że poruszało się ono, co znaczyło, że byłam najebana.
960. Po podejściu, zobaczyłem Breena, który trząsł się z zimna i zgrzytał dupą oraz śpiącą ciebie przytuloną do niego.
961. – A ty co?! Ubieraj się! Zaraz sranie!
962. W tym momencie, chwycił mnie za dupę, przygniótł do ściany, przyciskając rękę do mojego brzucha i powodując ból nie do wytrzymania, po czym wyjął liny, związał mnie całą, tak, że widać było mi tylko głowę, zakneblował moje usta, i zaczął wlec.
963. – No co jest? Biegnij!
– Chój ci w dópem cfeló. – odpowiedziała poprawnie ortograficznie główna postać.
964. – Co? Masz to zrobić teraz!
– Nie. – rzekłełam
965. Słabo się czułam. Czasem tak miałam (raz na czterysta lata) lecz po półtorej dnia mi przechodziło.
966. Następnie gwałtownie otworzyłam dupę. W tym momencie moi rodzice odwrócili się.
967. Nie dawano nam odpocząć. Znęcano się nad nami. Ale inni mieli wylasowane dupy przez te obozy...
968. Grzegorz patrzył się ze strachem w dal. Oprócz tego, dało się zauważyć, że kamień na jego płaszczu zmienił kolor na czarny oraz on sam szybko oddychał, co zawsze znaczyło, że się wysrał. Oprócz tego, jego serce o wiele szybciej biło. Chwilę później, położył on dłonie na kierownicy, spuścił głowę w dół, zamknął oczy i starał się wyrównać sranie. Nie mógł prowadzić w takim stanie.
969. – Mój ojciec raz miał stan przedsraczkowy, a dwa tygodnie później sraczkę. Gdyby moja matka nie znalazła go nieprzytomnego w odpowiednim momencie, mogłoby go nie być. Chyba z miesiąc leżał w kiblu, dwa pierwsze tygodnie w ciężkim stanie. Potem przez rok nie mógł się denerwować, bo zawału dostał z nerwów. – odpowiedział Grzegorz.
970. Oprócz tego, gdy spojrzałem na brzuch, ujrzałem, że był trochę większy i szerszy niż zwykle, co znaczyło, że byłem w ciąży.
971. Cały dzień lekko mnie mdliło. Położyłem się więc na boku, podkurczyłem nogi, spuściłem głowę, położyłem rękę na brzuchu i lekko przycisnąłem go do siebie, gdyż czasami mi to pomagało. Następnie zamknąłem dupę.
972. Około 16:00 usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Od razu otworzyłem oczy, przewróciłem się na plecy i wziąłem jedną ręką komórkę, gdyż drugą dalej lekko przyciskałem brzuch do siebie i włączyłem go. Okazało się, że był to SMS z potwierdzeniem rezerwacji w piekle.
973. „Dlaczego nie było cię dziś w szkole?"
"Rodzę, dlatego. Nie przeszkadzaj, ja tu milion dolców zdobywam." – odpisałem
974. „Jak się dziś czujesz?"
„Jeszcze gorzej...Dolega mi to, co wczoraj, jednak dwa razy mocniej... ;-(„ – odpisałem
":D" – odpisał Grzegorz Antychryst.
975. W połowie leżałem na prawym boku. Miałem przyciśniętą lewą rękę przez moje grube dupsko.
976. Chwilę później, położyła się na boku, podkurczyła nogi, spuściła głowę i zaczęła rodzić.
977. Jednak, w tym momencie, poczułem, że zaczęła mnie boleć dupa. Dosłownie. Oparłem się więc o najbliższą ścianę, położyłem rękę na sercu i zacząłem szybciej srać. Chyba miałem stan przedsraczkowy... W sumie dwanaście lat temu miałem sraczkę, więc jeśli teraz by się powtórzył, to mógłbym umrzeć.
978. – Ale na pewno? Wyglądasz jakbyś miał stan przedsraczkowy...Jakiś taki blady się zrobiłeś... – spytała
979. – Może po prostu się wysrasz jak należy?
980. Tyle jej zawdzięczałem. Dwa razy uratowała mi życie. Raz przed samobójstwem przez Aunash, która w sumie już nie żyje i raz gdyby nie ona, mógłbym umrzeć na sraczkę.
981. Z każdą chwilą coraz ciężej mnie się srało. Czułem, że znów dostanę sraczki.
982. Musiałem się stąd wydostać. Nie chciałem zostawiać mojej rodziny...Żony...Syna...Jego żony...Moich poddanych...Mojego imperium...Komputera z niezaktualizowanym BIOS-em...
983. W pewnym momencie modlitwy, poczuł, pierwszy raz od tysiąca sześciuset sześćdziesięciu sześciu lat, że z jego oczu zaczęły spływać łzy.
984. Chwilę później, rzekła do Grzegorza:
– Weźże zaktualizuj tę kartę graficzną, chipset, BIOS, sieć etc., bo ci komputer wybuchnie. Nie aktualizowałeś go od stuleci.
985. – Jesteś w szpitalu. Athistash znalazła cię nieprzytomnego w twojej i jej komnacie. – usłyszał męski głos, który rozpoznawał jako głos sracza pospolitego.
986. – Zgodnie z twoją wolą. – powiedziała Athistash, po czym wszyscy, oprócz Grzegorza, zesrali się.
987. Kiedy zaś Madetkh i Grzegorz zostali sami, Madetkh rzekł:
– Kurwa, co za debil dał jeden sterownik w archiwum .zip?
Gdy zaś jego syn podszedł, spytał:
– Co to jest Serial ATA?
988. – Z tego co po przeniesieniu cię do szpitala się dowiedzieliśmy, dostałeś zawału, bo BIOS ci się nie zaktualizował w tym starym gracie, który dumnie nazywasz komputerem.
989. – Bowiem po dwóch latach, kiedy nadal byłeś w śpiączce, nie wytrzymałem i poszedłem do świątyni, którą przeznaczono dla głównej bogini religii, którą wyznajemy i która (ta religia) nie ma nazwy zacząłem modlić się o to, abyś przeżył i się kiedykolwiek obudził. W pewnym momencie objawiła mnie się ona i w czasie jej monologu skierowanego do mnie, w pewnym momencie powiedziała, że wtedy byłeś w swoim świecie. – odpowiedział Grzegorz – A tak w ogóle, zajebiste były te dragi, które znalazłem u ciebie w kiblu. – dodał po chwili.
990. – Witaj ponownie. Przyprowadziłam ci współlokatorkę.
Po czym wyszła i rzekła do mnie:
– Dlaczego ten pierdolony Unifying Software Launcher nie chce zacząć się aktualizować?
991. Jednak, w pewnym momencie usłyszałam, że Breen mówił przez intercom:
– Lubię srać.
992. – Uwaga wszystkie wojska! Ogłaszam zwiększoną mobilizację! Rozkazuję jak najszybciej znaleźć i zabić lub pojmać Gordona Freemana oraz wysrać Ruch Oporu!
993. Od razu zeszłam z mego fotelu i pierwszy raz od bardzo długiego czasu, wyszłam z mej komnaty, a następnie udałam się do gabinetu Breena. Szło się tam przez długi i ciemny jak mózg aŁtoreczek korytarz. Wejścia do pomieszczenia strzegli dwaj żołnierze z Elity Kombinatu. Gdy zaś weszłam do środka, ujrzałam, że Breen siedział przy biurku i przeglądał jakieś papiery. Chwilę później zaś, uniósł wzrok. Kiedy mnie zobaczył, rzekł:
– Instalator programu Realtek High Definition Audio Driver wykonuje żądane operacje.
994. – O. Ramoninth. Co cię do mnie sprowadza?
– Breen, co się stało? Dlaczego wydałeś rozkaz zwiększonej mobilizacji wojsk? – spytałam
W tym momencie, zaśmiał się on, po czym wstał i powiedział:
– 1,71 TB wolnych z 1,80 TB.
995. – Jak cię poznałam, to wiedziałam, że dobrym wyborem będzie danie ci władzy nad kiblem publicznym. – rzekłam
No, bo rzeczywiście. W kwestii kontroli nad planetą wykazywał się inteligencją. Chwilę później, zaśmiał się on, po czym powiedział:
– Instalacja kreatora InstallShield. ...
996. Jednak, gdy się obudziłam, ujrzałam, że siedziałam w jakimś zniszczonym od środka pomieszczeniu. Przede mną paliło się jakieś ognisko. Ja sama byłam przytulona do InstallShielda.
997. – Najwyższy Imperatorze! Ustabilizowano Rdzeń Cytadeli! Co teraz mamy zrobić?
– Webcam + dual microphone – odpowiedziałam
998. Chwilę później zaś, podszedł do mnie Breen, który stał niedaleko, po czym chwycił mnie za ręce, schylił się trochę, gdyż byłam niższa od niego i spojrzał błagalnie w moje oczy. Nie mogłam odmówić ukochanemu. Westchnęłam więc i powiedziałam ze słyszalną bezradnością w głosie:
– Intel Chipset Driver...
Po tym słowie, żołnierz odszedł w kierunku Rdzenia. Kiedy zaś ja i Breen zostaliśmy sami, ten rzekł:
– Precision Touchpad
999. – Breen...
– Tak? – spytał
W tym momencie, zdjęłam jego płaszcz, który ciągle miałam na sobie, wyciągnęłam rękę, w której go trzymałam w jego kierunku i rzekłam:
– Skype dla firm
1000. – Dzięki za płaszcz, ale już wypada ci go oddać. Nie jesteśmy nadal na Antarktydzie.
– Zatrzymaj go sobie. Może kiedyś uratować ci życie, tak jak zrobił to na Antarktydzie. – odparł
Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Mimo wszystko, rzekłam:
– Realtek Card Reader
1001. „OSOBY I ISTOTY UPOWAŻNIONE DO PRZEBYWANIA NA TERENIE CYTADELI:
1. Ja
2. Grzegorz Antychryst
3. Cały świat."
1002. Po obiedzie, doszedłem do wniosku, że był za bardzo obfity. Bowiem wpierdoliłem cały magazyn McDonald's.
1003. – Dawid...Oh, Karol...Tak się cieszę, że żyjesz...
1004. Chwilę potem, ujrzałem wchodzącego jednego z Żołnierzy Kombinatu. Od razu rzekł on:
– Trwa instalowanie REALTEK PCIE Wireless LAN Driver.
1005. – Ech...Najwyższy Klient JPK 2.0 nie będzie z tego powodu szczęśliwy, ale nie widzę innego wyjścia – zdestabilizować rdzeń do tego stopnia, żeby wybuchł. – zarządziłem
1006. – Owszem, że jest. Ale nie widzę innego wyjścia. To dla dobra Kombinatu. Chwytam się każdej możliwej deski ratunku. Poza tym, zdążymy jeszcze uciec. Rdzeń nie wybucha od razu. – odpowiedziałem, po czym dodałem:
– Ponownie uruchamianie...
1007. – No musi gdzieś być! Nie rozpłynęłaby się w powietrze! – krzyknąłem
– Administratorze! Mam ją! – usłyszałem za sobą głos jednego z Elity Srania.
1008. Od razu odwróciłem się. Po zrobieniu tego, ujrzałem mą ukochaną. Była nieprzytomna. Lecz, w którymś momencie, zobaczyłem coś strasznego. Ona...Nie miała...Oka. Widząc to, rzekłem:
– Realtek High Definition Audio Driver 6.0.1.8142 x64 Edition
1009. Po tym czasie, poszliśmy do nadal nieprzytomnej Ramoninth i połączyliśmy jej nowe oko z układem wydalniczym dziewczyny.
1010. Widząc, że ma ukochana trzęsła się z zimna i zgrzytała dupą, od razu zdjąłem swój płaszcz i założyłem go na nią.
1011. Parę minut później, żołnierz zebrał w jedno miejsce deski, które znajdowały się w środku i rozpalił ognisko. Gdy się już paliło, mimowolnie wyciągnąłem ręce w kierunku ognia. Było mi tak zimno...Przez parę minut, ja i moja ukochana siedzieliśmy przed ogniskiem sami, bo żołnierz czegoś szukał w pomieszczeniu. W pewnym momencie, podszedł do mnie z jakimś grubym kocem, który najprawdopodobniej znalazł i mnie nim okrył. Kiedy to zrobił, rzekłem:
– Nie można ponownie podłączyć niektórych dysków sieciowych.
1012. Miłe było to, że mimo, iż Kombinat już upadł, on nadal zwracał się do mnie per. Sracz Dowodzący.
1013. Tymczasem, kiedy żołnierz z Elity Żołnierzy Kombinatu, który~nie miał prawa istnieć w becie, doszedł do Cytadeli a następnie do biura ich władcy, Breen, widząc go, spytał:
– Jednostka magazynowa systemu: Latitude E5430 vPro?
1014. Gdy zapyta, dlaczego uważam, że to przez niego, powiedz jemu, że to dlatego, że mnie oszukał i, że tak naprawdę jednostka magazynowa systemu to Latitude E5430 vNon-Pro.
1015. – Kochanie...Naprawdę już nie będę cię totalnie ignorował... – powiedział
– A po pięciu minutach znów będę siedziała na schodach i srała z samotności... – rzekła
1016. – Boję się tego miasta w usłanej mrokiem wersji. A oprócz tego, gdy wracałam do Cytadeli myśląc, że za chwilę już będę w bezpiecznym miejscu, od tak, na chama włączyły się kible publiczne i kurwa najstraszniejszy zestaw tygodnia: Żółte ekrany + Twoja twarz + Twój głos + Twoje teksty + Ciemność wszędzie = Spierdalam do Cytadeli w szybszym tempie, aby nie być uczestniczką tej żywej creepypasty. – odpowiedziała
1017. W tym momencie, Breen zaśmiał się, po czym spytał:
– HKEY_CLASSES_ROOT?
– Ogólnie to nie, ale na Breencastach lub w półmroku to już tak. – odparła
Po tych słowach, Breen podszedł do Klary, objął ją i rzekł:
– Nazwa systemu operacyjnego: Microsoft Windows 10 Pro
1018. Kiedy zobaczyła umierającego Breena leżącego na podłodze, od razu podbiegła do niego i uklęknęła obok ukochanego. Następnie aby jakoś utrzymać go przy życiu, włączyła system podtrzymywania życia Kombinatu, który leżał skierowany na niego. Chwilę później, Breen otworzył oczy, gdyż wcześniej był nieprzytomny i spojrzał słabym wzrokiem na Klarę, która już prawie płakała. Widząc ją, powiedział:
– HKEY_CURRENT_USER
1019. Po czym podniósł rękę i otarł dziewczynie łzy spływające po jej dupie. Następnie, chwycił ją za rękę, słabo się uśmiechnął i powiedział:
– HKEY_LOCAL_MACHINE
1020. Następnie zaś, wiedząc, że nic go nie uratuje, drugą ręką wyłączył system podtrzymywania kontrolera osadzonego, po czym upadł martwy na podłogę...
1021. Chwilę później, żołnierz przeczesał palcami jasne jak HKEY_USERS włosy dziewczyny. W tym momencie, umysł Klary postawił na miejscu Żołnierza Elity Kombinatu, który w becie NIE POWINIEN WYSTĘPOWAĆ!!! Wallace Breena, który robił jej to samo, bowiem to był jego gest.
1022. Chwilę później zaś, gdy zrozumiała, że umysł Breena przeniesiono do jednego z ciał Żołnierzy Elity Kombinatu, którego w becie normalnie nie ma, rzuciła mu się w ramiona.
1023. Chwilę później, najprawdopodobniej zauważył, że nadal mam jego płaszcz, gdyż uśmiechnął się i rzekł:
– HKEY_CURRENT_CONFIG
– Tak...Była to jedyna rzecz, która kojarzyła mnie się z tobą i twoją wersją SMBIOS. Poza tym, raz rzeczywiście uratował mi życie. – odparłam
1024. Chwilę później zaś, usłyszała głos jakiegoś z Żołnierzy Kombinatu, który mówił do niej:
– CurrentControlSet
W tym momencie, dziewczyna uniosła zapłakany wzrok i spytała:
– DISK&VEN_SAMSUNG&PROD_SSD_PM830_2.5?
1025. Kiedy zaś stanęła pod drzwiami, zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech i zapukała. Chwilę później, usłyszała zza drzwi głos ukochanego, który mówił:
– DEVICE0
1026. W tym momencie otworzyła drzwi i przekroczyła próg. Kiedy zaś uniosła głowę i spojrzała na Breena, ten, widząc ukochaną, podszedł do niej i spytał ze zdziwieniem:
– S-1-5-21-3363375183-704808241-556179736-1002?
– Breen...Błagam...Pozwól mi tu z tobą zostać...Ja nie mam gdzie wracać...Moi rodzice wyrzucili mnie z domu na bruk...Skądś dowiedzieli się o mojej Nadkropkozie, nie wiem skąd mogli o tym wiedzieć, bo przecież nic im nie mówiłam i wściekli się, a na końcu kłótni mnie wyrzucili...To jest jedyne miejsce, do którego mogłam pójść... – odpowiedziała jeszcze zapłakanym głosem dziewczyna.
– Oczywiście, że pozwolę ci tu zostać, kochanie. Przecież nie wyrzucę cię od tak, na bruk. – odparł
1027. Biegła płacząc. Gdy odbiegła na wystarczającą odległość, zaczęła wałęsać się po mieście. Jednak, w pewnym momencie usłyszała dźwięk dwóch kibli publicznych.
1028. W tym momencie, postanowiła mu opisać to, co się u niej działo. Odpisała więc:
"Klara Miller: Obsługa szyfrowania urządzeń: Przyczyny niepowodzenia automatycznego szyfrowania urządzenia: Nie można używać modułu TPM, Powiązanie PCR7 nie jest obsługiwane. Działanie interfejsu testów zabezpieczeń sprzętowych nie powiodło się i urządzenie nie obsługuje funkcji InstantGo, Wykryto niedozwolone [tu system nie dopisał, sry.]
1029. Widząc go, podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona. Chwilę później i on ją przytulił. Kilka chwil później, dziewczyna powiedziała:
– Keyboard Preference
1030. W tym momencie, zaśmiał się on, po czym powiedział:
– C:%5CProgram Files%5CWindowsApps%5CMicrosoft.BingFinance_4.22.3254.0_x64__8wekyb3d8bbwe%5Cresources.pri
1031. – Ja kocham cię przede wszystkim za twoje poczucie humoru...No nikt inny nie potrafi tak poprawić mi nastroju na dany dzień jak tyły turbosprężarki. – odparł
W tym momencie, zaśmiałam się, po czym rzekłam:
– Konfiguracja PCR7: Powiązanie nie jest możliwe.
1032. Po tym czasie, byłam mocno odwodniona, głodna, zmęczona i zmarznięta oraz nabawiłam się rany otwartej na kostce, przez co kuśtykałam. Postanowiłam, że jeśli mam umrzeć, chciałam aby nastąpiło to pod Cytadelą. Dowlekłam się więc tam, płacząc z głodu, pragnienia, zmęczenia i zimna, a następnie usiadłam pod bramami Cytadeli. Chwilę później zaś, kiedy siedziałam tak skulona, usłyszałam głos jednego z żołnierzy Kombinatu, który mówił:
– Tryb systemu BIOS: Starsza wersja
1033. – Dziękuję... – powiedziałam, po czym wstałam i kuśtykając weszłam do Cytadeli. Najprawdopodobniej byłam znana w systemie BIOS, gdyż nie włączył się alarm. Dokuśtykałam więc do biura Breena, co było trudne. Po znalezieniu się tam, podeszłam do drzwi, zamknęłam oczy, głęboko odetchnęłam i zapukałam. Chwilę później, usłyszałam głos ukochanego, który mówił:
– Zabezpieczenia oparte na wirtualizacji: Niewłączona
W tym momencie otworzyłam drzwi i kuśtykając weszłam do środka. Kiedy zaś zdjęłam kaptur i uniosłam głowę, Breen, widząc mnie, najprawdopodobniej pomyślał, że to śmierć po niego przyszła, gdyż ewidentnie trochę się przestraszył. Nie dziwne, bo byłam blada, bardzo chuda, miałam potargane włosy, postrzępione ubranie od długiego czasu nie dbania o nie, kuśtykałam oraz miałam smutne i zmęczone oczy. Chwilę później, spytał ze słyszalnym strachem w głosie:
– K-Kim ty jesteś? Ś-Śmiercią?
– Jestem EDYTOREM REJESTRU! – odpowiedziała Klara.
– KLARA?! – krzyknął podbiegając do mnie. Kiedy zaś stał przy mnie, przytrzymał mnie, gdyż najprawdopodobniej widział, że byłam bliska omdlenia, po czym spytał:
– Pojebało cię? Nie jesteś edytorem rejestru, tylko menedżerem zadań!
– Moi rodzice...Wyrzucili mnie z <głęboki oddech> z domu... Przez trzy miesiące włóczyłam się po mieście...Dziś chciałam umrzeć pod Cytadelą...Ale na szczęście jeden z żołnierzy Kombinatu pozwolił mi tu wejść... – odpowiedziałam
– Gdyby teraz twoi, ech, no nie można ich tak nazwać, ale nie wiem jak to inaczej powiedzieć, rodzice by cię zobaczyli, żałowaliby tego, że cię wyrzucili. – odparł, po czym dodał:
– Komputer\HKEY_USERS\S-1-5-18\Software\Microsoft\IdentityCRL\DeviceIdentities
1034. Jednak, kiedy powoli przysypiałem (byłem tylko edytorem rejestru, też potrzebowałem snu, a była godzina 22:43), usłyszałem pukanie do drzwi mego biura. Od razu się pobudziłem. Zdziwiło mnie jednak to, że pukanie nie było ciągłe, jak to zwykle bywało gdy ktoś coś ode mnie chciał, ale przerywane. Mimo wszystko, powiedziałem:
– CacheHashTableSize!
1035. KLARA?! To była KLARA?! Kto ją tak skrzywdził?! Nie wiem kto to był, ale jakbym się dowiedział to ten ktoś chyba by miał zwiększony terror. Od razu podbiegłem do niej. W międzyczasie krzyknąłem:
– ShadowFileMaxClients!
Kiedy podbiegłem do niej, przytrzymałem ją aby nie upadła, gdyż wyglądała tak jakby miała stracić przytomność, po czym spytałem:
– Ustawienia regionalne: Polska?
– Moi rodzice...Wyrzucili mnie z <głęboki oddech> z domu... Przez trzy miesiące włóczyłam się po mieście...Dziś chciałam umrzeć pod Cytadelą...Ale na szczęście jeden z żołnierzy Kombinatu pozwolił mi tu wejść... – odpowiedziała
A to skurwysyny! Nie ma to jak skazywać własne dziecko na cierpienia.
– Gdyby teraz twoi, ech, no nie można ich tak nazwać, ale nie wiem jak to inaczej powiedzieć, rodzice by cię zobaczyli, żałowaliby tego, że cię wyrzucili. – odparłem, po czym dodałem:
– W ogóle to potrzebujesz czegoś? Picia? Snu?
Nie wiedziałem, czego dokładnie chce. Mogłem jej dać wszystko, co potrzebowała. Chwilę później zaś, odpowiedziała:
– LogInitialPageCount
1036. „Pamiętnik jednej z wielu niewolnic Edytora Rejestru."
1037. Otworzyłem więc i zacząłem czytać. Było tam mało notek, co znaczyło mało ciekawych dni w historii mojej ukochanej. Jednak, jedna notka spowodowała, że mimowolnie się uśmiechnąłem i, że prawie się popłakałem z radości. Brzmiała ona:
"Kibel"
1038. Ale...Oni mnie pobiją, zabiją i nie zrozumieją za to, że kocham kogoś O WIELE starszego ode mnie i to jeszcze KONSULA. Moja wina, że On jest Edytorem Rejestru niż choćby mój ojciec?
1039. Jesteśmy jak Romeo i Kibel Publiczny – nikt nie akceptuje naszej miłości.
1040. Kiedy zaś to zobaczyłam, przestraszyłam się. Wiedziałam, że mój ojciec dotrzymywał danego słowa. Mimo wszystko, zaczęłam ze strachem błąkać się po mieście. Trwało to sto lat.
1041. – Dziękuję... – powiedziałam, po czym wstałam i kuśtykając doszłam do Cytadeli, a następnie na jej szczyt, co było trudne. Kiedy tam byłam, podeszłam do odpowiedniego miejsca, zamknęłam oczy, głęboko odetchnęłam i zapukałam. Przez parę minut słychać było ciszę. Najprawdopodobniej Breen albo spał, albo był czymś zajęty. Lecz, chwilę później, usłyszałam jego głos, który mówił:
– LogMaxJobDemoteTimeMs!
1042. – Jestem taka nieszczęśliwa i cierpiąca... – rzekłam
– Nie jesteś nieszczęśliwa...Przecież ja jeszcze tobie zostałem...W ogóle to czego ci trzeba? Wody? Jedzenia? Snu? LOL-a? – spytał
1043. Tej nocy w Cytadeli było wyjątkowo spokojnie. I w sumie dobrze, bo wreszcie mogłem się wyspać. W pewnym momencie zaś, kiedy już spałem (a właściwie to zasypiałem), usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiło mnie tylko to, że nie było ono ciągłe, jak zwykle, a przerywane. Mimo to, od razu otworzyłem oczy i podniosłem głowę ze stołu. Kiedy zaś trochę się rozbudziłem, powiedziałem:
– Rola platformy: Urządzenie przenośne
1044. Jej (wyglądała jak kobieta) oczy były smutne i widać było po nich, że srała.
1045. W tym momencie, postać odpowiedziała słabym i zmęczonym głosem:
– Breen...Nie poznajesz mnie? To...To ja...Menedżer zadań...
CO KURWA?! KLARA?! KTO JEJ TO DO CHOLERY ZROBIŁ?!
– KLARA?! KTO CI TO ZROBIŁ?! – krzyknąłem, podbiegając do niej. Kiedy zaś stałem obok mej ukochanej, przytrzymałem ją, gdyż widziałem, że prawie mdlała. Kilka chwil potem, powiedziała:
– Moi rodzice...Chcieli <głęboki oddech> chcieli mnie zabić siekierą...Uciekłam od nich...Przez rok się błąkałam po mieście...<Głęboki oddech> Dziś chciałam umrzeć pod siedzibą Microsoftu...Ale na szczęście jeden z żołnierzy Kombinatu pozwolił mi tu wejść...
1046. Widziałam, że Wielki Elektronik słuchał tego ze zdziwieniem. Widać to było w jego zajebistych oczach. Chwilę później, powiedział ze zdziwieniem w głosie:
– FileGrowthQuantumSeconds?!
1047. Jednak, Elektronik najprawdopodobniej zauważył, że się czymś martwię, gdyż w pewnym momencie usłyszałam, jak pytał mnie:
– CacheShortPageCount?
– A nie powiesz o tym nikomu? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Wolałam aby to zostało między nami. Tak samo jak kiedyś, kiedy zobaczyłam nieuchronny koniec Informacji o systemie jeszcze na długo przed jego nastąpieniem.
– Nie powiem. Obiecuję. – odpowiedział
– Dobrze. Na razie nie stało się nic, ale za jakiś czas się stanie. Bowiem wierz mi lub nie, ale ja umiem widzieć kible publiczne. Jednak, co najgorsze, nie potrafię jej zmieniać. A obecnie widziałam bardzo smutną przyszłość. – odpowiedziałam
– Spoko, mnie już na tym świecie raczej nic nie zdziwi. W ogóle, to aż taka ta przyszłość zła? A jak ona wygląda? – spytał
– Tak. – Odpowiedziałam, po czym zaczęłam myśleć o tym, co zobaczyłam. W tym momencie, te obrazy zaczęły przewijać się na jednym z ekranów głównego komputera sterującego Centrum Dowodzenia III Rzeszy. Kiedy pokaz widzianej przeze mnie przyszłości się skończył, nastała cisza. Słychać było, dosłownie, ciszę. Kilka chwil potem, Wielki Elektronik rzekł:
– Uruchom ponownie
1048. Kiedy zaś leżałam już poraniona i cierpiąca na podłodze cicho płacząc, w którymś momencie usłyszałam otwierające się drzwi od pomieszczenia, w którym byłam. Przestraszyłam się. Bałam się, że to któryś z tych, na których chciałam się zemścić wrócił aby mnie dobić. Zamknęłam więc oczy i skuliłam się. Chwilę potem usłyszałam kroki. W pewnym momencie ustały. I w tym momencie usłyszałam znajomy głos, który mówił:
– Hyper-V - Rozszerzenia trybu monitorowania maszyny wirtualnej: Tak
1049. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam mego pierwszego ukochanego. Ale...jak? Przecież on lata wcześniej zmarł z wycieńczenia, głodu i odsraczkowania.
1050. Po czym kopniakiem przewrócił mnie na pizdę. Kiedy zaś uniósł siekierę i chciał mnie nią zabić, patrzyłam na niego z przerażeniem w oczach.
1051. Parę sekund później, zamknęłam ze strachu oczy, a następnie powiedziałam z, jeszcze słyszalnym, strachem w głosie:
– Nazwa użytkownika: WattpadMaster\Ramoninth
1052. W środku widziałam jakiś szalejący, zielony gaz. Oprócz tego, było tam ciemno. Jedyne co oświetlało tamto pomieszczenie to czerwone światło alarmu, który jeszcze trochę był słyszalny. Na podłodze leżała jakaś pęknięta beczka, z której to wydobywało się gówno Dawida. Już wiedziałam w 90% dlaczego zakazano mi tam wchodzić.
Jednak, w pewnym momencie, poczułam, że ktoś położył mi rękę na dupie. Aż ciarki mi przeszły. Było tam TAK CHOLERNIE CIEMNO i jeszcze KTOŚ za mną był. Od razu odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam Wielkiego Elektronika. Chwilę później, powiedział on:
– FileDiscontinuitiesPerSecond
1053. – Ech...No dobrze, opowiem ci o tym, ale to nie są miłe wspomnienia. Otóż, Sektor XYZ służył do eksperymentów na materiałach niebezpiecznych, czyli np. rzeczach z promieniowaniem gammmmmmmmmmmmmmma. Któregoś dnia, eksperymentowałem tam z beczkami z gównem Dawida. Sprawdzałem ich wytrzymałość, kiedy zostawały poddawane różnym ciśnieniom. W którymś momencie, kiedy na chwilę je zostawiłem i poszedłem podnieś beczkę z oksygenem, gdyż przewróciła się, jedna z beczek z gównem Dawida pękła, do dziś nie wiem, z jakiego powodu, przez co pomieszczenie zaczął wypełniać śmiercionośny smród gówna Dawida. Kiedy się zorientowałem, chciałem stamtąd uciec, aby się nie udusić. Jednak, nie zdążyłem otworzyć drzwi, gdyż zemdlałem. Życie uratował mi, z tego, co się dowiedziałem, kiedy się obudziłem, mój zaufany sługa, płk. Alojzy Bąbel, którego miałaś już okazję poznać. Kiedy wróciłem do zdrowia, bo jednak zatrucie gazem było duże, odciąłem sektor od świata, zablokowałem przejście i wymontowałem przycisk z windy, aby nikt nie mógł się tam dostać. Obecnie funkcję Sektora X przejęła druga połowa Sektora V jednak po incydencie z neurotoksyną jestem już uważniejszy przy tego typu eksperymentach. A sam pechowy Sektor jest obecnie nadal skażony gazem, co widziałaś. Staram się go na wszelkie sposoby pozbyć jednak nie daję rady. Nie wiem, co za cholerstwo mi sprzedali na tym czarnym rynku. Nie chcę, abyś tu chodziła, gdyż mogłoby ci się coś stać, a już cię polubiłem, więc nie chciałbym, aby coś ci się stało. – opowiedział
Po tej rozmowie, już wiedziałam, dlaczego to miejsce zostało odcięte od świata. Chwilę później, Elektronik powiedział:
– SwagBitsPerSecond
1054. Po czym Klara rzuciła mu się w ramiona i mocno do niego przytuliła. Następnie, ze strachu zamknęła dupę. Breen zaś, jedną ręką przytulił ją do siebie, a drugą wycelował broń w kierunku Danieleła.
– O, to ty. Co cię do mnie sprowadza? Zwykle to ja musiałam do ciebie chodzić.
W tym momencie podszedł on do mnie bliżej, chwycił mnie za ręce i powiedział:
– BITCH, I'M WORLDWIDE!
1055. – Bo...Bo ja od dłuższego czasu czuję, że cię kocham... Jesteś taka cudowna...Kiedy się śmiejesz, można to uznać za najpiękniejszy widok w Sosnowcu...Gdy płaczesz...Wokół robi się nagle tak wesoło...Jesteś najlepsza i najcudowniejsza...Kocham Cię...
1056. – Cześć. Gdzie jedziesz?
– Do CommitMaxCheckPointPageCount. – odpowiedziałam
1057. – Do Sektora V. W ogóle to co to za kartka, którą trzymasz? – odparł
– Pierwsza wersja loga dla przyszłego imperium, o które zaprojektowanie prosił mnie Wielki Elektronik. – rzekłam
– O. A jak to logo wygląda? – spytał, wyraźnie zaciekawiony.
W tym momencie pokazałam mu kartkę. Kiedy zaś to zrobiłam, Alojzy powiedział:
– Zapisywanie...
– To świetnie wiedzieć, że moja koncepcja się udała. – powiedziałam
– W ogóle, to co ono znaczy? – zapytał
– Te dwie kreski i „V" u dołu mają być inicjałami od „Wielki Zapierdalacz". Jako iż nie wiedziałam, jak wpisać „W" w romb, jest „V". A kolory są takie, bo najlepiej pasują. – odparłam
– Ciekawe, czy Elektronikowi się spodoba, bo dla mnie jest takie proste, ale jednocześnie chujowe.
1058. Jednak, w pewnym momencie, kiedy weszłam do windy (chciałam jechać na chwilę do magazynu, czyli do Sektora XYZ), ujrzałam legendarny przycisk, na którym napisane było:
"DUPA"
1059. „Czyżby Elektronikowi udało się uwolnić ten sektor spod panowania gówna Dawida? Najwidoczniej tak." – pomyślałam po zobaczeniu tego.
1060. – Pozwól, że oprowadzę cię po bazie. Zacznijmy od miejsca, w którym jesteśmy. Jest to Sektor ASDAS. Są tu pomieszczenia mieszkalne, jak widać. Mieszkają tu osoby, które oprócz mnie są w tej bazie. A uwierz, jest ich mnóstwo. Naukowcy, informatycy, programiści, moi słudzy, etc.Wszyscy tu mieszkają. Poza mną. Ja mieszkam w Sektorze W.
Po tych słowach, zeszliśmy klatką schodową w dół. Kiedy zaś staliśmy przed Sektorem B, Wielki Elektronik powiedział:
– Zabij ktoś te nowe sterowniki Bluetooth. ;-;
Po tych słowach, ruszyliśmy dalej w dół. Parę minut potem, gdy staliśmy przed Sektorem C, Elektronik rzekł:
– A oto Sektor Cebula. Znajdują się tu pomieszczenia kontrolne bazy, z których to obserwuję na odległość wszystko, co się dzieje we wszystkich sektorach. Oprócz tego, są tutaj linie produkcyjne, na których obecnie tworzone są części do nowych robotów. Jeśli byś mnie kiedykolwiek szukała, to najczęściej jestem tutaj.
Następnie zaś, ruszyliśmy dalej. Po znalezieniu się przed Sektorem Dupa, Wielki Elektronik rzekł:
– Advanced INF Setup
Po czym ruszyliśmy dalej. Gdy staliśmy przed Sektorem Ewaluacja, mój przewodnik powiedział:
– A oto i Sektor E. Znajdują się tu laboratoria do eksperymentów fizycznych. Prowadzone są tu eksperymenty m.in. nad grawitacją. Często dzieją się tu rzeczy, które można zobaczyć tylko na filmach, więc warto co jakiś czas zaglądać tu. Można bowiem na własne oczy zobaczyć coś, czego na świecie nie znajdziesz.
Po tych słowach, poszliśmy dalej w dół. Kiedy doszliśmy do Sektora Fenyloketonuria, Elektronik rzekł:
– Dodatkowy opis systemu operacyjnego: Niedostępne
I następnie poszliśmy dalej. Po dojściu do Sektora Gówno, Wielki Elektronik rzekł:
– A oto jeden z najciekawszych sektorów. Sektor G. Znajdują się tu laboratoria do testów nad technologią pozwalającą na przenoszenie ludzi do świata wirtualnego. Można dzięki temu choćby pograć sobie w jakąś grę „na żywo". Jedyna wada – giniesz w grze – umierasz i w rzeczywistości. Więc z tym trzeba uważać. Lub ówcześnie włączyć god moda.
I ruszyliśmy dalej w dół. Gdy byliśmy przed Sektorem HKEY_USERS, Elektronik rzekł:
– Wersja: 10.0.16299 Kompilacja 16299~
Po czym poszliśmy dalej w dół. Gdy byliśmy przed Sektorem Intel(R), Elektronik rzekł:
– LastKnownGoodProxy
I poszliśmy dalej. Gdy staliśmy przed Sektorem Jabadabadu, Wielki Elektronik rzekł:
– Plik stronicowania: C:\pagefile.sys
I udaliśmy się dalej. Po znalezieniu się przed Sektorem Kurwinoks, Elektronik rzekł:
– A tutaj jest Sektor K. W nim znajdują się komory kriogeniczne. Czasem się przydają, np. do zamrażania gówna Dawida i badania jak zachowuje się ich organizm w czasie hibernacji. Rzadko są używane, jednak również się przydają. Ostrzegam, że w środku jest gorąco.
Po tych słowach, poszliśmy w dół bazy. Gdy byliśmy przed Sektorem Latitude, Wielki Elektronik rzekł:
– CachedProxyAccessType
Po czym poszliśmy dalej. Gdy znaleźliśmy się przed Sektorem Meltdown, Elektronik powiedział:
– Zainstalowana pamięć fizyczna (RAM): 8,00 GB
Następnie udaliśmy się do Sektora Napierdalaczowie. Gdy przed nim staliśmy, Wielki Elektronik odparł:
– Producent płyty głównej: Dell Inc.
I poszliśmy dalej. Po znalezieniu się przed Sektorem Ogórki, Elektronik rzekł:
– Niski poziom naładowania baterii.
Po czym udaliśmy się w dół. Gdy byliśmy przed Sektorem Popierdolec, Elektronik odparł:
– Bateria 2: Brak
A następnie poszliśmy dalej. Gdy byliśmy przed Sektorem Quantum, Wielki Elektronik odparł:
– Bateria 1: 12% i trwa ładowanie
A następnie udaliśmy się do Sektora Rapidito. Gdy przed nim staliśmy, Elektronik powiedział:
– StreamType
Po czym ruszyliśmy do Sektora Spierdalaj. Gdy przed nim staliśmy, Wielki Elektronik rzekł:
– Wybierz podkategorię.
Po tych słowach, udaliśmy się dalej. Gdy znaleźliśmy się przed Sektorem Tapicerka, Elektronik powiedział:
– Dla rodzin 500+, dla Misiewicza 50000+.
I ruszyliśmy do Sektora Upierdolony. Kiedy przed nim staliśmy, Wielki Elektronik rzekł:
– Katalog systemu Windows: C:\WINDOWS
Po tym, poszliśmy do Sektora Volatile. Gdy przed nim stanęliśmy, Elektronik powiedział:
– Całkowita pamięć fizyczna: 7,91 GB
I ruszyliśmy dalej. Kiedy znaleźliśmy się przed Sektorem Wpierdol, Wielki Elektronik powiedział:
– A oto Sektor W. Jest on moim prywatnym sektorem, do którego mogę wchodzić tylko ja. Bez pozwolenia nikt inny nie może tu srać. Tu mieszkam i czasem przebywam. Więc tu nie wchodź, chyba, że ci pozwolę. I właściwie tyle. Ten sektor to taki mój dom.
Po tych słowach poszliśmy dalej w dół. Kiedy byliśmy przed Sektorem Xorax, na drzwiach ujrzałam napis:
„WARNING!
DEADLY DAVID SHIT!"
Na innych sektorach nie było żadnych ostrzeżeń. Zdziwiłam się i przeraziłam. Sektor z takim napisem musiał być cholernie niebezpieczny. Chwilę potem, Elektronik rzekł:
– Echhh...A oto i Zakazany Sektor, czyli Sektor X. Lub Sektor Złych Wspomnień, ale to raczej tylko dla mnie. Służył on niegdyś do eksperymentów na materiałach niebezpiecznych. Obecnie tę funkcję przejął Sektor V. Opowiem ci, dlaczego to miejsce już nie jest takie samo. Któregoś dnia, eksperymentowałem tam z beczkami z gównem Dawida. Sprawdzałem ich wytrzymałość, kiedy zostawały poddawane różnym ciśnieniom. W którymś momencie, kiedy na chwilę je zostawiłem i poszedłem podnieś beczkę z oksygenem, gdyż przewróciła się, jedna z beczek z gównem Dawida pękła, do dziś nie wiem, z jakiego powodu, przez co pomieszczenie zaczął wypełniać śmiercionośne gówno Dawida. Kiedy się zorientowałem, chciałem stamtąd uciec, aby się nie udusić. Jednak, nie zdążyłem otworzyć drzwi, gdyż zemdlałem. Życie uratował mi, z tego, co się dowiedziałem, kiedy się obudziłem, mój zaufany sługa, płk. Alojzy Bąbel, którego miałaś już okazję poznać. Kiedy wróciłem do zdrowia, bo jednak zatrucie gazem było duże, odciąłem sektor od świata, zablokowałem przejście i wymontowałem przycisk z windy, aby nikt nie mógł się tam dostać. A sam pechowy Sektor jest obecnie nadal skażony gównem Dawida, co widać po uwadze na drzwiach. Staram się go na wszelkie sposoby pozbyć jednak nie daję rady. Nie wiem, co za cholerstwo mi sprzedali na tym czarnym rynku. Nie wchodź tu, jeśli nie chcesz się udusić. W sumie i tak tu nikt nie wejdzie, bo drzwi są zablokowane. I nie próbuj się tu dostać. Nie chciałbym cię mieć na sumieniu.
Następnie, po tej długiej opowieści, udaliśmy się do Sektora Ysilon. Gdy przed nim staliśmy, Wielki Elektronik rzekł:
– Dostępna pamięć fizyczna: 4,99 GB
Gdy zaś ruszyliśmy dalej i znaleźliśmy się przed ostatnim sektorem, Wielki Elektronik powiedział:
– A oto ostatni cel naszej podróży. Sektor Zakurwiacz. Znajduje się tu magazyn. Są tu stworzone i w pełni działające maszyny, magazynki do broni, części do maszyn, etc. Jest on potrzebny i często trzeba go uzupełniać, tak się przydaje.
Następnie poszliśmy do windy i ruszyliśmy do Sektora ASDAS.
1061. Kiedy zaś wyszedłem z pokoju, w którym byłem i ruszyłem się przejść, w pewnym momencie drogi ujrzałem, również przemierzającego korytarz, jakiegoś mężczyznę. Chwilę później, kiedy mnie zauważył, rzekł:
– Album z kolekcji biblioteka: Dirty Bass (Deluxe)
1062. Kiedy zaś Grzegorz zabił Klarę i Dawida, którego gówno prawie zajebało Wielkiego Elektronika, wszedł do pomieszczenia głównego ich bazy. Kiedy to zrobił ujrzał, że było tam całkowicie pusto. Zaś pod jedną ze ścian leżała odwrócona, skulona i trzęsąca się z zimna Laóra. Słychać było, że cicho płakała. Od razu podszedł do niej, usiadł obok, podniósł ją, przewrócił na plecy i położył sobie na kolanach. Kiedy dziewczyna go zobaczyła, powiedziała słabym głosem:
– Wyślij do programu OneNote 16
– Kochanie...Nie bój się. Jestem przy tobie. Już jesteś niebezpieczna... – rzekł
Następnie zaś, odwiązał swój stary płaszcz, który miał przewiązany w pasie i szczelnie okrył nim dziewczynę. Kiedy to zrobił, czule przytulił ją do siebie. Ona również mocno się w niego wtuliła. Po chwili, ten czule i długo pocałował ją, a następnie zamknął dupę. Mając ją miał wszystko. Gdy zaś po paru sekundach otworzył oczy wstał i wraz z ukochaną wyszedł z pomieszczenia i budynku. Jako iż wcześniej zauważył swój pojazd, wszedł do środka, położył Laurę na siedzeniu w kokpicie i wtedy zauważył, że nigdzie nie było kluczyków, przez co nie mogli ruszyć. Widząc to, zwrócił się do ukochanej:
– Wyślij do programu OneNote 2013
1063. Chwilę później, zamknąłem zmęczone oczy. Po paru minutach nie dało się słyszeć nic poza moimi słabymi, płytkimi oddechami oraz cichutkimi oddechami mego kibla. Kilka chwil potem – usnąłem...
1064. – Grzegorz...Grzegorz...Obudź się! Kurwa mać, ty deklu, już dwunasta!
1065. Chwilę potem, spytała mnie:
– Zainstalowałam ci w kompie to:
https://youtu.be/e5hEzW0xolk
Super, co nie? :D
W tym momencie rozpłakałem się jeszcze bardziej i przytuliłem ją do siebie. Chwilę później, poczułem na sobie jej dupę, co znaczyło, że ona również mnie przytuliła. Po chwili powiedziałem, nadal zapłakanym głosem:
– Ty dziwko! Nie stać mnie na odblokowanie plików, a tam były tajne plany atomowe! Wszystkie dolary przebuliłem na Bitcoin!
1066. Około godzinę później, kiedy obudziłem się, ujrzałem twarz mej ukochanej. Była tak szpetna, że aż żałowałem, że nie mogłem manipulować swoim wzrokiem, aby wyfotoszopować tą krzywą mordę. Chwilę później, spytała ona:
– Komputer\HKEY_USERS\S-1-5-18\Software\Microsoft\SBE\SAL?
1067. Kiedy zaś Laura weszła do bazy, ujrzała tam nieprzytomnych Grzegorza, Grzegorza i Grzegorza.
1068. *Rozdział 666 wersja oczami Danieleła.*
1069. Nie wiem, ile czasu spałem. Obudziło mnie potrząsanie mną i głos Wilhelma (zajebiste imię, nie? xD), czyli jednego z pracowników mej korporacji, który mówił:
– Trwa odświeżanie informacji o systemie...
Po chwili otworzyłem oczy. Kiedy to zrobiłem, powiedziałem:
– CacheHashTableSize
1070. Była godzina ósma rano. Xyam oraz jego rodzice jeszcze srali. Jedyni, którzy byli na nogach, to służba oraz Laóra. Dziewczyna siedziała w ogrodzie, który znajdował się na tyłach pałacu. Obecne była na dużym, miękkim fotelu, z stolikiem przyczepionym do ramienia. Czytała książkę. Wiał ciepły, wiosenny wiatr, powodując szum liści drzew, które tam się znajdowały. Czarny jak noc kosmyk włosów dziewczyny opadał jej na dupę. Po chwili zaś, usłyszała kroki. Nie przejęła się tym. Myślała, że to jakieś zwierzęta sobie chodzą, gdyż było ich trochę w owym miejscu. Lecz, w którejś chwili, ktoś gwałtownie uniósł ją do dołu. Od razu pisnęła ona, gdyż przestraszyła się tego. Nastąpiło to tak znienacka. Mimo to, odwróciła głowę aby sprawdzić, kto był za to odpowiedzialny. Po zrobieniu tego, zauważyła Xyama. Widząc go, rzekła:
– Raportowanie błędów systemu Windows.
1071. Chwilę potem, gdy Erich z trudem łapał oddech, Aaron syknął:
– ShadowFileMaxClients!
1072. Chwilę później, Aaron opuścił broń i puścił prawie nieprzytomnego Ericha. Kiedy to zrobił, Erich opadł na podłogę, a Aaron wyszedł. Zaś jego towarzysz, charcząc, łapał powietrze. Po paru minutach, kiedy mógł już normalnie oddychać, podniósł się z kibla.
1073. Tego dnia, byłam z mamą w kiblu publicznym i Sadybie Best Malllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll. Byłyśmy najpierw u fryzjera, a potem poszłyśmy zrobić mi zdjęcie do legitymacji i Karty Zawodowego Sracza. Potem byłyśmy razem w McDonald's i na zakupach.
1074. Dzisiaj zadzwoniłam do mego liceum i spytałam się, kiedy jest rozpoczęcie roku wydalniczego.
1075. Dzisiaj było rozpoczęcie roku wydalniczego.
1076. Lekcje jak i przerwy minęły bardzo szybko, a sami nauczyciele, z którymi na razie mieliśmy lekcje są bardzo zjebani.
1077. Tego dnia w szkole było bardzo fajnie. Czas zleciał bardzo szybko i ani się nie obejrzałam, a już srałam.
1078. W dniu dzisiejszym w szkole było fajnie. Lekcje zleciały bardzo szybko i ani się nie obejrzałam, a już przejechała mnie kosiarko-koparka. Po lekcjach, pojechałam na al. Niedojebów po podręcznik do Napierdalanki.
1079. Tego dnia w szkole było fajnie, mimo iż mieliśmy zakaz zbliżania się do kibla, bo dzień wcześniej ktoś wysrał takie gówno, że rury zatkało.
1080. Tego dnia, przez większość czasu wyłam do księżyca.
1081. Nie nudziłam się, w większości oglądałam filmy na YouTube oraz przeglądałam Netflix.
1082. W dniu dzisiejszym również miałam siedem lekcji, mimo iż miało ich być sześć. Potem około godzinę wracałam do mej zapyziałej meliny, którą dumnie nazywam domem, a po powrocie długo odrabiałam pracę domową. ;=;
1083. Tego dnia miałam lekcje na dziesiątą piętnaście. Miałam cztery lekcje, a po nich pojechałam na al. Zjebów. Tam kupiłam parę podręczników do szkoły i poszłam do McDonald's tańczyć Harlem Shake.
1084. Dzisiaj najpierw pojechałam z mamą na ul. Niedopierdoloną odebrać z paczkomatu podręcznik do języka polskiego. Po odebraniu go, obie pojechałyśmy do kibla publicznego w Piasecznie.
1085. Moje zadania w tym tygodniu!
*Srać dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu
1086. Tego dnia wypłynęliśmy z portu w Dresotown i, jako iż wiał mocny wiatr, za pomocą silnika, dopłynęliśmy do kolejnego portu, tym razem chyba do Giżycka, jednak pewności nie mam.
1087. Dzisiaj płynęliśmy do Portu Wpierdol za pomocą żagli.
1088. Na początku płynęliśmy przy użyciu dupy, ale jako iż wiatr był bardzo słaby, w połowie drogi zwinęliśmy żagle i włączyliśmy dupę Andromedy.
1089. Dzisiaj, o godzinie dziesiątej zajebałam wszystkich z Glocka. Po dopłynięciu tam, przywróciliśmy jacht do porządku, a następnie, w oczekiwaniu na autokar, poszłam kraść prąd.
1090. Moje zadania w tym tygodniu!
*Odrobić pracę domową z podstaw srania i nauczyć się na kartkówkę z chemii.
1091. Tego dnia w szkole prawie nie mieliśmy lekcji, bo jakiś debil wszedł w drzwi po prawej stronie i zjebał nam opowieść, pan od biologii utonął w kiblu, a pani od WOK-u utknęła w "Mind Control Facility" z "The Stanley Parable". Również dowiedzieliśmy się, że w piołtek mamy trzy lekcje.
1092. Dzisiaj rano, gdy jechałam do szkoły, mama opieprzyła mnie tylko dlatego, że wysadziłam umywalkę.
1093. Tegoż dnia miałam na dziewiątą piętnaście. W szkole dowiedziałam się, że trzeba było do dziś wysłać pani od informatyki wirtualny wpierdol, co wykonałam jakiś czas temu, po powrocie do domu.
1094. Tegoż dnia do szkoły miałam na godzinę szóstą sześćdziesiąt sześć.
1095. Tego dnia miałam lekcje na godzinę ósmą trzydzieści. Na pierwszej godzinie mieliśmy sprawdzian z matematyki i przed nim, wpierdol od nauczycielki, bo wiedziała, że dostaniemy jedynki.
1096. Tego dnia lekcje zaczęłam o godzinie ósmej trzydzieści. Pierwszą lekcją była informatyka, na której uczyliśmy się dawać wirtualny wpierdol.
1097. Dzisiaj w szkole na początku nie było kartkówki z srania, gdyż było zastępstwo i pani, która przyszła na zastępstwo okazała się szefem Stanleya.
1098. W sumie samej piątej lekcji tak jakby nie było, gdyż wszyscy pracownicy i uczniowie zniknęli. Kiedy poszłam do pokoju nauczycielskiego, zauważyłam dziwny panel...
1099. Tego dnia, w szkole na dobrą sprawę nie działo się nic ciekawego. Na dwóch godzinach filozofii, jak zwykle, napierdalaliśmy combo w CS, ale na szczęście pan wypuścił nas piętnaście minut później.
1100. Dzisiaj, jako iż był jedenasty listopada, nie miałam dodatkowego niemieckiego, więc siedziałam cały dzień w domu i zbierałam zakłady, ile czasu naród nic nie rozjebie na ulicach.
1101. Tego dnia byłam, jak co sobotę, na dodatkowym niemieckim. Po nim, pojechałam do Arkadii i tam zajebałam wszystkich z AK-47, zjadłam drugie śniadanie w kawiarni Wpierdol Caffee i obiad w McDonald's oraz byłam w Empiku.
1102. Ten dzień był ciężki. Najpierw, na drugiej lekcji, był sprawdzian z napierdalania combosów w CS:GO, a później na szóstej, mieliśmy sprawdzian z biologii, z genetyki.
1103. Rozdział 3 Sprawa życia i śmierdzi.
1104. Kiedy zaczęli chodzić do szkoły GLaDOS była piękna Gordon się w niej zakochał. Do szafki szkolnej Gordon wrzucał jej liściki o treści:
"Zajebiesz ze mną Breena? I tak kanon jest już zjebany."
1105. Wszedł za nią do Cytadeli, lecz kiedy on wszedł, zaraz go wykryto, i włączono alarm. Później przyprowadzono go do GLaDOS i zostawiono. GLaDOS spytała się:
– Jak mi załatwisz autograf Narratora z "The Stanley Parable" to będziemy kwita.
1106. Pewnego dnia, GLaDOS po powrocie ze szkoły weszła do Cytadeli blada. Gordon Freeman zapytał się ją:
– Jesteś twarda?
– No... – odpowiedziała zmieszana GLaDOS.
– To nie rozpłacz się przy tym:
https://youtu.be/bvlhU0WjQbg
1107. – Co Ci się stało?
GLaDOS odpowiedziała:
– Wysrałam jelita.
1108. Lekarze szybko podłączyli ją pod system podtrzymywania dupy.
1109. Choroba dotyczy tylko dziewczyn i Arne Magnussona.
1110. Dane osobowe:
Imię: Gordon
Nazwisko: Freeman
Wiek: W "Half-Life 2" to coś koło czterdziestki.
Miasto zamieszkania: City 17
Zawód: Były pracownik Black Mesy, obecnie przyszły zabójca Breena i bohater Wszechświata.
Spokrewnienie z oskarżonym: Nie zna go, ale gościu wkrótce zginie zajebany łomem.
1111. – A czy ma pan jakieś dowody, pokazujące, że to prawda? – spytał się sędzia.
– Lol, po chuj? Jestem Gordon Freeman, wasz bóg. Powinniście mi wierzyć na słowo. – odpowiedział zgodnie z prawdą Gordon.
1112. Imię: GLaDOS
Nazwisko: Vance, bo to kopiara jebana.
Wiek: Chuj wie, ale jako iż chodzi do szkoły i włada Kombinatem, to pewnie coś około szesnastki.
Zawód: Uczennica i władca Kombinatu. Kurwa, ja też tak chcę, cheaterka jebana.
Spokrewnienie z oskarżonym: Nie zna go, ale gościu już ma szykowaną celę w Nova Prospekt.
1113. – Rzucił we mnie dupą. Prawie mnie zabił. – powiedziała GLaDOS.
1114. – Duchu, jesteś z nami?
Duch przesunął wskazówkę na „TAK".
– A jak masz na imię i nazwisko?
Wypisali wszystkie litery alfabetu. Po kilku chwilach wyszło:
"Grzegorz Antychryst"
1115. – A więc tak. Jesteśmy w Polsce, a miejsce w którym się znajdujemy, to moje stare mieszkanie. – powiedziała GLaDOS.
Gordon się zdziwił i się spytał:
– Na tej wyspie w środku Europy?
1116. Rodzice dziewczynki popatrzyli po sobie. Postanowili pójść do dziewczynki. Zastali ją srającą.
1117. Kiedy to zrobił, zauważył Klarę. Gdy i ta go dostrzegła, powiedziała:
– I'm free to do what I want and have a good time
Now somebody, anybody, everybody, say
Cause I'm free to do what I want and have a good time
Now somebody, anybody, everybody, say
1118. – Czyś ty kompletnie oszalała? Nie myślisz chyba, że cię puszczę. A nawet jakby, to jak zamierzasz otworzyć drzwi BEZ KLAMEK?! – odpowiedział
– Masz w imieniu Grzegorz, więc z automatu powinieneś umieć się teleportować. – odparła Klejra
1119. Kiedy nastała noc, dokładnie o dwudziestej trzeciej, trzydzieści jeden sekund osiem ubrali się oni oraz wzięli potrzebne rzeczy czyli zapasową klamkę, latarkę i pistolet, tak na wszelki wypadek. Następnie, wyszli z mieszkania i udali się w kierunku przejścia. W czasie drogi przez spowity mrokiem Szczecin, Grzegorz rzekł:
– Naprawdę nie rozumiem, co cię tak fascynuje w tych drzwiach. Ja po prostu podejrzewam, że tam są jakieś magazyny.
1120. Kilka sekund potem, doszli do ściany, na której zaczynały się drzwi. Podeszli do pierwszych, po czym Grzegorz wsadził ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) klamkę w odpowiednie miejsce i nacisnął ją. Drzwi nie były zamknięte na klucz. Otworzyły się z cichym pierdnięciem.
1121. Widząc to, z czystej głupoty, podeszli do drugiego przejścia i otworzyli je. Te również zapierdziały, jednak nieco głośniej, jak tankowiec zawijający do portu.
1122. Tynk ze ścian odpadał. Był on pomalowany na czerwono i żółto w sposób, który miał przypominać ogień piekielny, który pochłonął moją pierwszą creepypastę o nazwie "Nyan Cat.apk".
1123. Pierwsze pomieszczenie było szare i obskurne. Znajdował się tam zniszczony, brązowy pierd, z którego wystawały sprężyny. Pod frontową ścianą, stała zniszczona szafka, która prawdopodobnie kiedyś służyła do trzymania pierdów. Obok fotela stała wysoka lampa z migającą żarówką.
1124. Za sobą słyszeli ciężkie kroki, a także czuli, że pomieszczenie zaczęło lekko pierdzieć.
1125. Gdy kroki były praktycznie za nimi, dobiegli do jakichś białych drzwi, które zawierały klamkę. Gwałtownie otworzyli je, wypadli przez nie i zamknęli je owej istocie przed mordą. Okazało się, że byli w przejściu podziemnym, z którego dostali się do pomieszczeń. Na kilka sekund zapanowała cisza. Niestety, po tym czasie, zaczęli słyszeć bardzo głośne walenie w drzwi dochodzące zza nich. Zaczęły się również wybrzuszać w tył.
1126. Po chwili stania, poczuła, że ktoś wpycha ją do wody. Nie udało jej się utrzymać, i wpadła do zimnej wódy.
1127. Gdy Andromeda była bliska utraty przytomności, spojrzała ostatni raz w góro-dół.
1128. Tej samej nocy, parę minut po tym, co stało się z Andronmedą, obok tego samego jeziorka przechodził mężczyzna o imieniu Chuj.
1129. Na ręce dziewczyny, widniał bowiem, oryginalny tatuaż, który przedstawiał rubin, który przecinał dupę.
1130. Gdy Grzegorz otrząsnął się ze zdziwienia, pomyślał:
"Najczęściej używane:
– File Explorer (1)
– Word 2016
– Poczta
– Zdjęcia
– Notatnik
– Kalkulator"
1131. Od tego dnia, kiedy dziewczyna próbowała zniszczyć świat, codziennie, nawet gdy nie przeszkadzali jej w tym jej wrogowie, czuła na sobie czyiś wzrok. Powoli zaczynało ją to denerwować. Któregoś dnia, usłyszała ona dźwięk tłuczonej dupy. Oczywiście wysłała ona swojego robota – pomocnika, którego kiedyś stworzyła aby jej pomagał, tak, tego samego, o którym nie wspomniano, żeby zobaczył, kto to próbuje się do niej włamać, a sama zajęła się tym, co dotychczas robiła.
1132. W chwili obecnej ma on tyle samo lat ile ma Patrykełeł.
1133. – Dziękuję, że mnie tam nie zostawiłeś... – powiedziała Andromeda.
– Nigdy bym tego nie zrobił. – rzekł Grzegorz.
– Bo jestem debilem. – dodał Grzegorz.
1134. – Grzegorz...Wiem, że musimy przejść przez jeszcze jedno miejsce, ale...ale ja już chciałam ci podziękować za to, co dla mnie robiłeś oraz zrobiłeś teraz. Nie wiedziałam, że będziesz dla mnie aż tak dobry...
– Oj, nie musisz dziękować...Ja po prostu nie mogę pozwolić, aby stało ci się coś złego, na przykład abyś umarła. – rzekł Grzegorz.
– Nie chwal dnia przed zachodem słońca. – powiedziałam, po czym wepchnęłam Andromedę do wody.
1135. Tymczasem, w oddalonej bardzo daleko Polsce, a dokładniej w Szczecinie wszyscy oczekiwali powrotu statku „Rosenrot" i jego załogi. Kiedy po 3,5 miesiącach statek nie powrócił, w wiadomościach i gazetach zaczęto podawać prawdopodobną przyczynę. Mówiono:
"Statek się zesrał, dlatego nie wraca."
1136. – Pamiętasz katastrofę statku „Rosenrot"? Mam przeczucie, że nie wszyscy na tym statku są martwi. Nazwij nasz najnowszy statek „Rosenrot IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII i popłyń nim na Antarktydę sprawdzić, czy to na pewno prawda.
– Ale szefie, czy pan zwariował? Ten statek jest uwięziony w lodzie od dobrych 30 lat! Na 100 % Till już wrócił. – mówił Dawid.
– Płyń ty kurwo jebana, albo po Bieruta zadzwonię! – kazał szef
W tym momencie Dejfffittt wsiadał do statku i płynął w stronę Antyarktydy. Po 2,5 miesiącach statek „Rosenrot IIV" dopływał do statku „Rosenpot".
1137. – Pamiętasz katastrofę statku „Rosenrot"? Mam przeczucie, że nie wszyscy na tym statku są martwi. Nazwij nasz najnowszy statek „Rosenrot IIX" i popłyń nim na Antyarktydę sprawdzić, czy to na pewno prawda. – odpowiedział Grzegorzewicz
– Ale szefie, czy pan zwariował? Ten statek jest uwięziony w lodzie od dobrych 31 lat! Na 100 % Till wrócił do Niemiec. – powiedział Dejfffittt.
– Płyń ty kurwo jebana, bo jak zadzwonię po Bieruta to nie będzie już tak miło! – rozkazał szef
Następnego dnia, czyli w dzień testowania czy statek przepłynie tą samą trasę co „Rosenrot" i powróci bezpiecznie do Polszki, DeJjJfFfiTtT wsiadł do niego i odpłynął. Kiedy tak płynął pomyślał:
„Grzegoszczyna chyba oszalał. Jakim cudem ktoś mógłby przeżyć 31 lat na Antarktydzie bez jedzenia i wody? To musiałby być chyba ktoś nieśmiertelny."
1138. Dejwideł dopływał już do statku „Rosenkot". Na szczęście systemy kontroli statku nie zawiodły, gdyż Till nie potrzebował kolejnego zdjęcia do okładki i chłopak bezpiecznie zatrzymał swój statek obok statku „Rosentought". Kiedy go zatrzymywał, zobaczył na statku obok człowieka, a dokładniej kobietę. Miała ona głowę schowaną w dupie. Była strasznie wychudzona. Spierdzieliłwid, po tym jak zobaczył ją w takiej pozycji pomyślał:
„Jednak nie wszyscy są martwi. Z tego co wiem tak nie wyglądają trupy. Poza tym z trupa już dawno zostałyby kości. To jednak musi być ostatnia żywa osoba na tym statku. Tylko skąd Grzegorz mógł to wiedzieć?"
Dawid podpłynął swoim statkiem „Rosenrot II" bliżej statku „Rosenrot" i rozjebał go :D. Aby przejść na statek, i przy okazji się nie zabić wpadając do lodowatej wody, Diwad położył deski, które wzięły się z dupy.
„Przydadzą się również, aby później wejść na statek. Poza tym jeśli ta dziewczyna jest naprawdę żywa, to zabrałbym ją ze sobą, a po jej stanie widać, że nie miałaby siły przeskoczyć z statku na statek." – pomyślał Dawideł.
Dawidły podszedł do dziewczyny i przykucnął obok niej. Położył jej ręce na ( ͡° ͜ʖ ͡°) i powiedział:
– Hej...Masz dwa złote na piwo?
Dziewczyna podniosła dupę...
1139. Rozdział III – „Kim jesteś?"
– Czystą zajebistością. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
1140. – Kim jesteś? – spytała się dziewczyna.
Na jej twarzy widać było, że srała.
– Jestem Dawid Carter, i pracuję jako podłoga w pociągach. Mój szef kazał Mi tutaj przypłynąć najnowszym, zbudowanym przez nas pociągiem Kolei Mazowieckich, ponieważ miał przeczucia, że tutaj, na tym statku mógł być jeszcze ktoś martwy. – powiedział chłopak, po czym dodał:
– No i zagroził mi, że jak tu nie przypłynę, to zadzwoni po Bieruta. Chuj z tym, że Bierut nie żyje od wielu lat, ale nasz szef wszystko potrafi.
– Ja jestem Andromeda Madispierdolina. – powiedziała dziewczyna
Po chwili milczenia, Dawidowa Dupa powiedział:
– Mam do Ciebie dwa pytania, jedno może okazać się naprawdę głupie. Tak w ogóle to jakim cudem Ty jeszcze żyjesz? I dlaczego płakałaś?
1141. – Mogę Cię stąd zabrać do Polseszelki. – powiedział Dawid.
– Naprawdę? Zrobiłbyś to dla Mnie? – powiedziała Andromeda z nadzieją w głosie.
— Nie :D — odpowiedział Dejfffittt i odleciał w kierunku zachodzącego słońca.
1142. Kiedy Andromeda została na chwilę sama pod pokładem pomyślała:
"Kurwa, gdzie są ci kurwieni kontrolerzy, chcę ich powkurwiać tym, że mam elektroniczny bilet."
1143. Po chwili podszedł do niej Dejfffittt. Kiedy Andronmeda go zobaczyła powiedziała do niego:
— Kurwa, patrz! Pociąg! \O/
1144. – No wstawaj już, śpiochu. Jest już godzina 133:00!
– Chuj ci w dupę. – odpowiedziałam, przekręciłam się na drugi bok i poszłam spać dalej.
1145. „Ciekawe, ile jeszcze będziemy płynąć, aż dotrzemy do Polsasanki. Pójdę się spytać Diewida." – pomyślała Andronmeda.
Weszła pod pokład, gdyż tam obecnie był Dawidły. Kiedy go znalazła, zapytała się go:
– ֎ <- Pacz, zara zginiemy! xD
– 2,5 wieku. – powiedział Dawido-kibel.
1146. – Tak. W końcu dopiero, co wypływamy poza Antyarktydę. – powiedziała Warszawa Dawidy.
1147. Kiedy tak stała i myślała usłyszała za sobą kroki.
„To na 100 % Till. końcu oprócz jego i Mnie i Tilla nie ma na tym statku żadnej żywej duszy."
1148. – Spokojnie, zaopatrzyliśmy w stoczni ten statek w autopilot. – uspokoił ją Dejdejdej.
– To dobrze, że o tym pomyśleliście. – powiedziała Andronmeda.
– Wiem. Nasz szef nawet nam przypominał, żebyśmy wbudowali w ten statek autocasco. – powiedział Dejłid.
1149. Andronmeda założyła jedną z kurtek i wyszła na pokład pooglądać świat, gdyż jak zwykle jej się nudziło. Po chwili stania przy barierce poczuła, że ktoś spycha ją do wódy. W locie zdążyła się obrócić. Zobaczyła tą osobę. Był nią Till z aparatem fotograficznym. Skubany, znowu potrzebował zdjęcia do okładki. Ale spoko Gandziu, jak zrobi zdjęcie, to może cię wyłowi.
1150. Andronmeda odwróciła się i zobaczyła Dejfffittta, który widząc, że Andronmeda nie śpi zapytał się jej:
– Kurwa mać, do snu pizdo albo po Putina zadzwonię.
– 🖕 – odpowiedziała kulturalnie Andronmenda.
1151. Niedorobionwid podszedł do niej, i usiadł na jej łóżku. Powiedział:
– Tobie to ogólnie mordę trzeba przefiltrować. Jakbym miał tak szpetny ryj jak ty, to też bym miał koszmary co noc.
1152. – Wiem, że to może wydać się głupie, ale po tym, co Mi się przyśniło, boję się, że jutro zepchniesz Mnie do wody...
Dejfit roześmiał się.
– Ja nie, ale załatwiłem, aby młot Thora to zrobił. – rzekł
1153. – Nigdy nie wepchnę Cię do wody. Ja nie zabijam ludzi, a szczególnie nie w taki sposób. A teraz nie myśl już o tym, i spokojnie zaśnij. – powiedział Dejłid, po czym wyszedł z pokoju gasząc dupę.
1154. Andronmeda podbiegła do Dejłita i spytała się:
– Dawid! Co Ci się stało?
– Dupa mi się z mózgiem zrosła. – odpowiedział Dejłit.
1155. – Czy to nie ta dziewczyna która płynęła statkiem „Rosenrot"?
– Tak, to ta.
– Ale jakim cudem ona żyje?
– Widzi pani, ona jest Mary Sue.
1156. – Jeszcze raz, dziękuję Ci za ratunek. I nie martw się o swojego szefa. Ja pewnie się domyślę, jak on chce Cię zabić, gdyż jestem Mary Sue i przyjdę Ci z pomocą.
– Dziękuję, że chcesz Mnie uratować. I tak w ogóle nie musisz dziękować, za to, że Cię uratowałem. – powiedział Dawidętka.
Po tej krótkiej rozmowie, Andronmeda pożegnała się z Dawidem i poszła do rodziców którzy już na nią czekali. W drodze do domu Andronmeda zaczęła opowiadać im historię swojego przeżycia. Kiedy skończyła, jej rodzice powiedzieli:
– Kurwa, a myśleliśmy, że zdechniesz. :-(
1157. Andronmeda codziennie chodziła do stoczni i pytała się szefa co się stało z Dejfffitttem. Jednak on jej zawsze odpowiadał:
– Lubię srać.
1158. Było w nim, że Andronmeda słyszy pukanie do drzwi. Kiedy otwiera, widzi w progu jednego z pracowników stoczni, który ze łzami w oczach mówi:
– Kibel nam wyjebało.
1159. W tym momencie Andronmeda opowiada rodzicom to co powiedział jej pracownik elektrowni jądrowej.
1160. Kiedy przelatuje nad uwięzionym w lodzie statkiem „Rosenrot" widzi tam człowieka z aparatem fotograficznym.
1161. „Widać, że będę tutaj musiał zostać. Została Milanówkowi już ostatnia deska ratunku. Andromeda..."
1162. Po zamknięciu drzwi Andronmeda wróciła do czytania książki, mając Dejłita w dupiu.
1163. Andromeda wsiadła do helikoptera i odleciała w stronę zachodzącego słońca, koniec opka.
1164. – Tak w ogóle to jak wylądowałeś na tym statku?
– Kiedy nad nim przelatywałem, nagle helikopter zaczął spadać, ponieważ Till znowu potrzebował zdjęcia do okładki. Nie chciałem się zabić, więc wyskoczyłem z niego. Oczywiście ze spadochronem. I tak wylądowałem na statku. A tak w ogóle to skąd wiesz, że szef chciał Mnie zapierdolić w taki sposób? – powiedział Daffid.
– W rocznicę zaginięcia statku „Rosenbought" i jego załogi, szczęśliwego dopłynięcia statku „Rosenrot II0" do Polski i Mojego powrotu, o godzinie 181:00 ktoś zapukał do drzwi Mojego mieszkania. Kiedy otworzyłam, ujrzałam pracownika stoczni, który miał łzy w dupie. Kiedy go zapytałam co się stało, on opowiedział Milanówkowi o tym. – powiedziała Andronmeda.
1165. Po chwili drzwi pierdnęły. Szef trzymający nóż z zamiarem wbicia go w serce pracownika odwrócił się i powiedział zmieszany:
– O Andronmeda! Eee...co Ty tu robisz?
– Sram – odpowiedziała Andromeda.
1166. Andronmeda oczywiście już wcześniej zadzwoniła po policję. Kiedy Grzegorz (szef stoczni) wypowiedział te słowa, do pokoju wpadła policja. Kiedy zaprowadzali Grzegorza do radiowozu, pracownik powiedział:
– Lubię srać.
1167. Kiedy Andronmeda zobaczyła to przed swoimi oczami, nie chciała już, aby ten statek tutaj był, przynosił niemiłe wspomnienia, i zagrażał innym osobom które kiedykolwiek znajdą się na Antarktydzie. Nacisnęła przycisk wysuwający bombę z helikoptera. W tym samym momencie wysunął się również przycisk, którego kliknięcie spowodowałoby spuszczenie bomby na statek. Andronmeda powiedziała do siebie:
– Przepraszam cię statku, ale niestety muszę...
– Chuj ci w dupę. – odpowiedział statek i odpłynął.
1168. W tym momencie na ekranie pokazał się helikopter Dawidła, który leci w kierunku statku. Kiedy helikopter doleciał do odpowiedniego miejsca wyciągnął metalową rękę, i zaczął wyciągać statek. Kiedy to zrobił, od razu zabrał się do jego naprawy, aby „Rosenrot" nie utonął. Kiedy skończył, ekran znów zmienił się na normalny, i Dawideł powiedział:
– Weź ktoś zajeb tych debili z dodatkowego niemieckiego aby nie spamowali na Messengerze.
1169. – No to co? Płyniemy! – powiedziała Warszawa Dawidy.
1170. Wszyscy zebrali się w porcie Szczecińskim, aby uczcić 366 rocznicę zaginięcia statku „Rosenrot" i jego załogi. Po chwili zobaczyli na morzu ciemny punkt zbliżający się do portu. Kiedy punkt był wystarczająco blisko, można było zobaczyć, że to statek, którego sternikiem był Till. Po chwili wszyscy zobaczyli napis, który na nim widniał, a mianowicie:
"DUPA"
1171. Kilkanaście lat po drugim męczeniu Gandziomedy przez Dejwida, Gandziomeda bała się, że w każdej chwili może przyjść do nich list, że przyjedzie on (Dawid) do nich w „odwiedziny" na dwa miesiące. Dziewczyna nie mówiła o tym Grzegorzowi, gdyż bała się jego reakcji. Jednak, pewnej nocy, gdy siedziała w pokoju z Grzegorzem, nie wytrzymała, i powiedziała mu:
– Lubię ziemniaki.
1172. – O nie... – powiedziała Gandziomeda, po czym schowała głowę w dupie Grzegorza.
1173. – Po tym co jej robił Mój brat, gdy musiałem wyjeżdżać na miesiąc ona się go boi. – wyjaśnił Grzegorz – Ale i tak go wpuszczę, bo jam jest debil. – dodał zgodnie z prawdą Gregory.
1174. Gandziomeda weszła z pistoletem do swojego pokoju. Usiadła na łóżku, pistolet położyła na kolanach, i zaczęła myśleć:
"Lubię srać."
1175. Remember! You're Fucking Idiot!
1176. Nazwa: Zosia Zjeb
Adres e-mail: [email protected]
Firma: Niedojeby Co.
Stanowisko: Szef
Telefon: 666-666-666
Witryna internetowa: www.niedojebytomy.niedojebyco.pl
Telefon domowy: 20-56-20-566
Telefon komórkowy: 111-111-111
Witryna internetowa:
1177. 1.Miejscowości A->B na mapie skali 1:1700000 jest osiem ziemniaków przez kilometr. W oddaleniu od słońca wynosi to trzy chodniki na krzyż. Oblicz kolor najbliższego budynku wiedząc, że prof. Matuszewski jest zajebisty.
1178. 2.Długość rzeki wynosi 980 km a trawa jest zielona. Przez pobliskie jezioro na krzyż trzy chodniki, gdzie dwa sklepy lubią mleko. Oblicz dwa słońca na wskroś przez Azję.
1179. 3.Długość trasy rowerowej wynosi 490 km przez prastary las. Wokół pobliskiego jeziora siedzi osiem dzieci, które jedzą kamienie. Oblicz długość trawy wiedząc, że słońce jest gorące, a drzewa zeschły.
1180. DDP967 – Commissioner Gordon Freeman
1181. KJP748 – Penguin Minionek
1182. Nowy nick: JestemZjebemxD
Czy na pewno chcesz zmienić nick?: Tak
1183. W nocy z 24 na 25 grudnia Święty Mikołaj przynosi dzieciom wpierdol, a chowa je pod choinką, ubraną już wcześniej. W Wigilię o 00:00 idzie się do kościoła na pasterkę.
Atrybuty Bożego Narodzenia:
1. Opłatek
2. Kolędy
3. Wpierdol
4. Pasterka
5. Szopka
6. Prezenty
7. Święty Mikołaj dający wpierdol.
1184. · Zakładanie konta Google Wpierdol+.
1185. Lokalizacja: Zadupie
1186. 5. Klikasz przycisk „Dodaj zdjęcie profilowe" i wybierasz FanArt Grzegorza Antychrysta. Spróbuj wybrać coś innego, to ci jutro łeb ukręcę.
1187. Opiszę ci mój najlepszy dzień życia. Otóż pewnego słonecznego weekendu musiałam jechać z mamą na prześwietlenie dupy.
1188. Ten dzień uważam za zjebany.
1189. 1. Sprzątanie
2. Pranie
3. Sranie
1190. W parku tym dominują siedliska borowe, w tym bory suche, z występującymi obok nich siedliskami bagiennymi. Rośnie tu wiele rzadkich gatunków zwierząt.
1191. Drążek analogowy – Sranie
1192. Życzę Ci by z Twego serca,
Płynęła krew
1193. Więc serdecznie Ci winszuję,
aby przez ten dzionek cały,
tylko nuty NFZ-u, szczęścia,
w Twoim sercu, Mamo, grały!
1194. Du - stopa procentowa
Er/sie - trąbidupa
Wir/Sie - entliczek pętliczek czerwony guziczek
Ihr - tarczo-koparka
1195. Die Tochter + Der Sohn = Kinderki
1196. Ich - ewaluacja
Du - stół z powyłamywanymi nogami
Er
Sie - turbosprężarka
Es
Wir - enklawa
Ihr - trzy po trzy
Sie - engry berds
1197. Na kartkówkę
Team Fortress 2 - Drużyna
Training - Trening
Bucket - Wiadroł
Noise - Hałas
Afternoon - Popołudnie
Midnight - Północ
Brave - Odważny
River - Rzeka
Strange – Silny
1198. Najczęściej przysłówki tworzymy od przymiotników, np. szybko (od zajepowolny), ładny (od ładnie), dobrze (od dobry).
1199. Słoneczny - słonecznie
Chujowy - chujecznie
Deszczowy - deszczowe
Mglisty - mglisto
Wietrzny - wietrznie
Pochmurny - pochmurnie
Przejrzysty - przejrzysto
Pogodny - pogodnie
Ciepły - ciepło
Chłodny - piżdżąco
Zimny – zimno
1200. Wczoraj było zimno, chłodno i chujecznie.
1201. Drzwi
Odraza
Przemieszczać się
Trzasnąć dupą
Żwirowisko
Przeważający wpierdol
1202. Jaka kara spotkała Kaina ?
Został tłokiem.
1203. 5.) Sześciu Antonich Macierewiczów
6.) Jeden Artur
7.) Jeden Albert Hohenzollern
8.) Jeden Anastazy
9.) Jeden Mefedron
1204. iaskulka
rosbżmjefaci
zżendzici
pakónek
grzegrzulka
chjena
szczegulny
nadferęrzyci
pszedsięfsienycie
abarzór
cyrkofcy - cyrkofcóf
ogurek
tszećoszentny
frófać
rzultko
porzreci
napefno
kartelórzki
podóha
1205. Czy Pan Bóg jest za karą śmierci?
Pan Bóg nie jest za karą śmierdzi
1206. 3 Trainers – trumpki
1207. bszóhomufca
bubr - bobsze
chómor
hlópici siem
przeńca
ófaszaci
bochaterstfo
pżestażaly
żeczy
nie porozómjenje
rzórek
gróżka
zasófaci
żerzóha
ohota
hróbkj
kraie - kraiuf
róh
ktury
rzona
orzóztfo
chjstorja
plutno
pszyiaćel
pjehór
gszeczńe
blonkaci siem
tórz
krók
żądźjci
rzonydaci
fjserónek
óho
astronaóta
naifyrzszy
rzyrawy
czmyhnonci
żepa
podonyrzyci
prosipa
fyrzel
pszepjenykny
1208. Noga Nodze
nie najebie
Nawet Nożem
1209. Kościół Księdzu
kurwa każe
Klaskać kotarą
Nawet Nie
nowymi nawiewami
No Nie
1210. Olek Oli
opierdol okazuje
Ona odwdzięcza
1211. Rower Rżnie
rampę rotterdamdzką
Również rosyjską
1212. Nawet Nie
nazwali naszej
Nowej Nędzy
1213. Komu Każe
kogo kurwi
Kształt Kotary
1214. Wali
worem
Najlepszy i najambitniejszy wiersz na świecie. Wybitni poeci byliby dumni, widząc tę głębię wydostającą się z tych pięknych słów.
1215. Nawet Nocą
na naszym
Największym nocniku
Noga Nodze
napierdala nokauty
Na Nowodwory
1216. Odkąd Odra
orze orły
Owies odszedł
1217. Andromedę Lopez, Dawida Millera, Katherin Morgan, Patrykowi Cilpiorowi, Mateusza Okupowskiego i Laurę Turner od dawna męczył sen przedstawiający zwycięstwo Grzegorza Antychrysta.
1218. Grzegorz Miller, w pewnym momencie swojego marnego życia poznał Andromedę Lopez. Poznali się oni ze sobą, zakolegowali, po dwóch latach stali się przyjaciółmi, a po kolejnych dwóch najlepszymi przyjaciółmi. Po następnych dwóch latach, stali się wrogami. Dzięki temu byli oni szczęśliwi przez dwa dni. Jednak, po tym czasie ni stąd ni z owąd wybuchło Słońce. Grzegorz, ryzykując życiem, uratował dziewczynę. Po tym, przez tydzień siedzieli w schronie pod ziemią. Po tygodniu dowiedzieli się oni kto stał za o wiele przedwczesnym wybuchem sraczki. Od razu po dowiedzeniu się, wyruszyli, aby zajebać przecinki i przywrócić dawny ład i porządek.
1219. Andromeda Chujpez była obrzydliwa. Któregoś dnia, z nudów poleciała w kosmos własnym statkiem kosmicznym. Jednak, w pewnym momencie lotu, jej pojazd jebnął jak reaktor w Czarnobylu i zaczął pikować w kierunku Słońca. Po spadnięciu, od mocnego uderzenia - zemdlała. Po obudzeniu się, ujrzała, że była w jakimś domu i o dziwo żyła. Chwilę później, dowiedziała się od osoby która srałao swojej prawdziwej rodzinie i o swym dzieciństwie. Po dowiedzeniu się o tym, zaczęła ona poznawać resztę swojej histerii...
1220. Zabójczy zapierdol
1221. Kiedy zgaśnie dupa.
1222. Przemiany wody w wino.
1223. Andromeda Chujpez
Jest ona pozytywnie nastawioną do życia dziewczyną. We wszystkim widzi plusy i minusy. Ma ponadprzeciętne poczucie humoru. Na co dzień jest roześmiana, czym poprawia humor również swojemu otoczeniu, a szczególnie swojemu ukochanemu, który jest konduktorem. Miała ona wesołe dzieciństwo. Rodzice ją nie kochali, nie miała przyjaciół, jednego nieprawdziwego, więc nie miała co narzekać. W chwili obecnej ma ona 2056 lat. Interesuje się pisarstwem i malarstwem. Ma wiele marzeń, z czego jednym z nich jest objechanie wszystkich opuszczonych miejsc na świecie. Jej zaletami jest to, że jest uczciwa, prawdomówna, pracowita, sprawiedliwa i miła. Niestety, jak każdy ma swoje zady. Bywa ona wredna, jest sarkastyczna oraz bywa spóźnialska. Z wyglądu jest ona grubą i niską dziewczyną. Ma włosy aż do nóg i jeszcze dłuższe. Jej oczy są koloru niebieskiego. Ma nos jak haczyk oraz małe, wąskie usta. Na sobie nosi najczęściej bluzki z różnymi obrazami. Spodnie które nosi często są koloru czerwonego. Buty noszone przez nią to czarne Venice. Ma kompleksy z powodu swojego wzrostu, gdyż chce być równa z Grzegorzem, a nie o połowę niższa od niego. Boi się ciemności, ale tylko gdy jest sama oraz samotności. Przez swojego ukochanego nazywana chodzącą słodkością i optymizmem.
1224. Grzegorz Miller
Jest on realistycznie nastawionym do życia człowiekiem. Mimo to, potrafi we wszystkim dostrzec plusy i minusy. Ma zwykłe poczucie humoru. Na co dzień jest przeciętnym, szarym jak dupa bobra człowiekiem, jednak jego humor jest zawsze polepszany gdy tylko obudzi się zaraz po swej ukochanej lub ją spotka. Miał normalne dzieciństwo. W chwili obecnej ma on 242 lata. Interesuje się komputerami oraz programowaniem. Ma niewiele marzeń, jednak ma do czego dążyć, gdyż nie są one jeszcze spełnione. Z jego zalet można wymienić szczerość, bezinteresowność, skłonność do poświęceń oraz wierność. Mimo tego, jak każdy człowiek posiada swe zady. Bywa gadatliwy, psychopatyczny, sadystyczny oraz mściwy. Z wyglądu jest grubym i w chuj niskim chłopakiem. Ma krótkie, brązowe włosy. Jego oczy są koloru zielonego. Ma średniej wielkości nos oraz średnie i dość szerokie usta. Na sobie najczęściej nosi kilku kolorowe bluzki oraz czarne spodnie. Buty noszone przez niego najczęściej to czarne Vansy. Ma kompleksy z powodu koloru swoich włosów, gdyż nie lubi brązowego. Boi się tego, że kiedyś straci Andromedę. Przez swoją ukochaną nazywany chodzącym dobrem i szczęściem.
1225. Ma kompleksy z powodu koloru swoich włosów, gdyż nie lubi brązowego, gdyż kojarzy mu się on z tym, czym Grzegorz od dawna jest, czyli z gównem.
1226. Jednego razu, na świecie, a dokładniej w Polsce, żył mężczyzna o imieniu Zjeb.
1227. Temat: Sranie na czas.
1228. Tymczasem w innym miejscu, Grzegorz szperając w internecie zobaczył, że Andromeda odpisała mu. Gdy otworzył wiadomość, i ją przeczytał, pomyślał:
"Ja jebe, szmata jebana."
Po czym zawołał:
– Sebastian, kurwa! Osoba do zajebania jest!
1229. Temat: Chuj ci w dupę, szmato jebana.
1230. Temat: Ty jebana przekupna dziwko, wiedziałem że to na ciebie zadziała.
1231. Gdy już się tam znalazła, zobaczyła, że osoby z którą wczoraj pisała, nigdzie nie było. Zdziwiło ją to, gdyż myślała, że znów się spóźni. Andronmeda po chwili usiadła na jakimś wolnym krześle, i zaczęła srać.
1232. – A ile mam czasu na podpisanie? – Zapytała Andronmeda.
– Do jutra. Jutro przyjdź tu o tej samej godzinie. Jednak, jako iż jutro mam zajęty cały dzień, bo mnie sraka ciśnie, zw. idę do kibla, po odbiór wyślę jednego z Moich sług. Gdy zobaczysz mężczyznę całego w czarnym ubraniu, to wiedz, że to Till. – odpowiedział Grzegorz.
1233. Gdy Andromeda usiadła przy biurku, zaczęła czytać to, co było na kartce. A było tam napisane trochę rzeczy, a mianowicie:
„DUPA"
1234. Spojrzała ona na dół, aby znaleźć miejsce, w którym ma się podpisać. Po chwili zobaczyła dwa pola. Jedno było podpisane przez Grzegorza Antychrysta, a drugie czekało na podpis Andronmedy.
1235. Imię: Debil
Nazwisko: Niedojebany
Wiek: 32847901 lat
Zainteresowania: Sranie na czas i napierdalanie combosów w Tibii.
Adres zamieszkania: Ul. Chuj Ci W Dupę 666, m. 666, 00-000, Pipidówek Górny
1236. Imię: Idiota
Nazwisko: Popierdolony
Wiek: -∞ lat
Zainteresowania: Sranie zawodowe i napierdalanie combosów w Fifie.
Adres zamieszkania: Ul. Chuj Ci W Dupę 666, m. -666, 00-000, Pipidówek Górny
1237. Po dwudziestu minutach, Andronmeda bała się, że osoba która miała zabrać kontrakt nie przyjdzie. Jednak po chwili, dziewczyna ujrzała jakiegoś mężczyznę, który ubrany był w czarne ubranie i wyglądał jak Till.
1238. Po tej rozmowie, Dejmian dał Grzegorzowi kontrakt, po czym oboje rozeszli się do siebie. Gdy Grzegorz był już w swoim pokoju, sprawdził, czy Andronmeda podpisała kontrakt. Gdy zobaczył, że narysowała na nim fuckersa, pomyślał:
„No. I teraz tylko patrzeć, jak szybko będzie widać rezultaty."
1239. Od razu gdy to pomyślała, wzięła ona (Andromeda) swoje dwa pistolety, te same które wzięły się z dupy i wyszła w kierunku metra.
1240. Tymczasem, Andronmeda, która również słyszała to przemówienie, pomyślała:
"Lubię srać."
1241. Następnego dnia, gdy Grzegorz ponownie poszedł na grób Andronmedy, zobaczył, że mimo wczorajszego przestawiania, trumna ZNÓW JEST NA SKOS. Na dodatek, na trumnie leżała jakaś kartka. Gdy Grzegorz wziął ją, aby przeczytać co tam jest napisane, ujrzał tekst napisany takim charakterem pisma, jaki miała Andronmeda, i tylko Andronmeda. Na kartce bowiem było napisane:
"Chuj ci w dupę, cwelu, chcę aby stała na skos. Jeb się na pizdę, jebaku leśny."
1242. Kilka tygodni później, gdy Grzegorz pisał e-maila do nieistniejącego znajomego, kątem oka zauważył dziwne zjawisko za oknem...
1243. – W sumie nie chce Miklaszewskiemu się w to jakoś wierzyć, ale to może być prawda. Te rzeczy NIGDY wcześniej się nie zdarzyły. NIGDY. A teraz, nagle zaczęło się to dziać. Może to po prostu znak, że mamy przygotować się na jej Wielki Powrót Stalina? – powiedział Damian.
1244. „Wielki Powrót Stalina chyba nadchodzi..." – pomyślał Grzegorz.
1245. – No to co? Przywracamy dawny ład i porządek? – spytał Grzegorz.
– 🖕 – odpowiedziała kulturalnie Andronmeda.
1246. Od tego momentu Andronmeda i Grzegorz zaczęli przywracać dawny ład i porządek panujący na świecie. Zaczęli oni od muru. Nie chcieli już w ten sposób dzielić półkul. Chcieli, aby ludzie uwolnili się od przesadzonych zdań pojedynczych.
1247. Gdy ogłosili oni to, jakie zasady zostały ze spisu wyrzucone, całe społeczeństwo okazało szczęście, bowiem Wałęsa dobrze wykorzystał nową metodę wyjebania ich ze stanowiska.
1248. Grzegorz i Andromeda są najlepszymi sraczami w kraju.
1249. Bomba w starej przepompowni oleju.
1250. – Mam ochotę coś wysadzić...
– Siebie wysadź. – odpowiedział Grzegorz.
1251. W tym momencie Androspierdalajmenda zrobiła słodką minkę. Grzegorz, widząc to, zamknął oczy, aby na to nie patrzeć, po czym powiedział:
– 01 min do pełnego naładowania
1252. – No dobra, niech ci będzie. Tylko żeby potem nie było, że nie ostrzegałem. Ale lepiej będzie, jeśli ja udam się w to miejsce które chcesz wysadzić z tobą, tak na wszelki wypadek.
– Chuj ci w dupę. – odpowiedziała Androspierdalajmenda i zasztyletowała Gregory'ego, aby ją nie wkurwiał.
1253. – Ale, tak w ogóle, to co ty chcesz wysadzić? – spytał Grzegorz.
– Twoją dupę. – odpowiedziała Dndromedd.
1254. Imię: Androspierdalajmenda
Drugie imię: Dndromedd
Nazwisko: Pozostało: 99% (podłączony, nie ładuje)
Tytuł: Zjeb Pospolity
Nick: xXJestem_ZjebanaXx
Adres e-mail:
Ulica: Przepompowni Oleju 666
Miasto: City 69
Województwo: Karakańskie
Kod pocztowy: 00-000
Kraj/region: Zadupie Podhalne
Telefon: 666-20-56-69
Faks: 666-666-666
Telefon komórkowy: 000-666-999
Witryna internetowa: http://www.delete-winlogon.exe.pl
Służbowe:
Ulica: Microsoftowa 10
Miasto: Zadupie Wyżynne
Województwo: Karakańskie
Kod pocztowy: -00-000
Kraj/region: Zadupie Podhalne
Firma: Zjebanie Zjebani
Stanowisko: Robi za serwer do trzymania JPK, nie wiem czy to stanowisko.
Dział: Na stówę nie IT. Gdzieś w piwnicy chyba.
Biuro: Korupcyjne
Telefon: -69-69-69-69-0
Faks: 96-96-96-96-0
Pager: Co kurwa?
Witryna internetowa: http://www.oszukujemy-urzad-skarbowy-i-nas-nie-zlapali-xd.com.net.pl
Osobiste:
Płeć: Nieokreślona
Urodziny: 00 stycznia 0000
Rocznica: Nigdy xD
Współmałżonek/Partner(ka): Grzegorz Zjebany
Dzieci: Padalec Pospolity
Ziemniak Słony
Drugie pięćset plus jeszcze w drodze, ale chyba jedzie autostopem, bo Dndromedd miała urodzić dwa lata temu.
Uwagi
Ten oto człek jest zjebany do kwadratu. Nie ma dla niej przyszłości i ogólnie powinna zostać spalona na stosie wieki temu. Pewnie dlatego jedyne stanowisko dla niej to serwer do trzymania plików JPK zamknięty w piwnicy. Weź ktoś ją spal.
1255. W drukarni było pusto. Farba która była na ścianach, podłodze i suficie łuszczyła się. Okna były zabite dupą.
1256. Grzegorz, widząc to, od razu do niej podbiegł. Gdy zaś był przy niej, potrząsnął nią i krzyknął:
– Pozostało: 2 godz. 15 min (93%)
1257. Po chwili jednak, odwrócił się ponton.
1258. Odwróciła tylko głowę w bok. Kiedy to zrobiła, ujrzała Grzegorza, który widząc, że dziewczyna się budzi, powiedział:
– Nareszcie się zesrałaś...
1259. – Dejniel! Grasz już od 8:00 rano, a jest 13:00! Odejdź od tego komputera!
– Chuj ci w pizdę. – odpowiedział kulturalnie Dejniel jak przystało na dwudziesty pierwszy wiek.
1260. Laura Chujrner
Jest ona realistycznie nastawioną do życia dziewczyną. Mimo to, we wszystkim potrafi znaleźć plusy i minusy. Ma ona zwykłe poczucie humoru. W dzieciństwie została porzucona przez swoich sadystycznych rodziców na Antarktydzie, a po dwóch latach odnalazł ją Grzegorz. Jednak, jako iż była porzucona w wieku przedszkolnym, nie pamiętała w późniejszych latach, że takie coś miało miejsce. Dowiaduje się ona o tym w wieku 1632847 lat. Na początku akcji opowiadania, ma 555 lat, a w momencie "pełnej" akcji ma 1632847 lat. Interesuje się pisarstwem i malarstwem. Ma wiele marzeń, z czego jedno z nich w czasie akcji ff zostało spełnione. Jej waletami jest to, że jest przyjacielska, szczera, miła, sprawiedliwa i tolerancyjna. Mimo to, ma swoje zady. Bywa spóźnialska, jest niecierpliwa, w wieku 1632847 lat zaczęła być czasem psychopatyczna, bywa wredna oraz gadatliwa. W wieku 555 lat, z wyglądu była niska i szczupła. Miała długie, czarne włosy. Jej oczy były czarne jak jej życie. Posiadała nos jak haczyk oraz małe, wąskie usta. Na sobie nosiła najczęściej bluzki z jakimś obrazem. W tym wieku nosiła również czarne rajstopy oraz czerwoną spódnicę w kratkę więzienną. Buty przez nią noszone najczęściej były koloru czarnego. W wieku 1632847 lat natomiast, z wyglądu się trochę zmieniła, jednak nie za bardzo. Dalej była szczupła i niska. Miała czarne, długie i pofalowane włosy. Jej oczy w dalszym ciągu były niebieskie. Ciągle miała nos jak haczyk oraz małe, wąskie usta. Tym razem lubiła nosić jednokolorowe bluzki oraz czarną kurteczkę z prawdziwego futra. Lubiła też nosić czerwone i czarne rurki. Buty które były jej ulubionymi, to Vansy. W swoje 1632847 urodziny zyskała umiejętność czytania w Lenny Face.
1261. Ma kompleksy z powodu koloru swoich włosów, gdyż nie lubi brązowego, bo kojarzy mu się z gównem, którym Grzegorz w sumie jest.
1262. Na co dzień jest jednak złym człowiekiem, którego boi się każdy, oprócz mnie i Sebastiana, przez co nie ma przyjaciół (oprócz Laóry, która jest taka sama jak on), a przez swe zachowanie wielokrotnie trafiał do więzienia, jednak z niego uciekał.
1263. Ma on krótkie, brązowe jak gówno włosy i oczy nienaturalnego, czarnego koloru.
1264. Ma krótkie i brązowe włosy oraz zielone oczy. Ma średniej wielkości nos oraz dużą, szeroką dupę.
1265. Jest ona realistycznie jak dupa do srania nastawioną do życia dziewczyną.
1266. Miała ona wesołe dzieciństwo. Rodzice ją nie kochali, nie miała przyjaciół, jednego nieprawdziwego, więc nie miała co narzekać.
1267. Z wyglądu jest ona szczupłą i niską pizdą.
1268. Jego jedyną nieprawdziwą przyjaciółką była Andronmeda.
1269. Z jego walet można wymienić szczerość, bezinteresowność, skłonność do srania oraz wierność.
1270. Jest on hybrydą wpierdolu i człowieka.
1271. Jego dzieciństwo było normalne. Rodzice go kochali oraz nie miał kolegów i przyjaciół.
1272. Następne dwa lata później, urodziła im się córka, Sraunash Nereil.
1273. W wieku 16 lat poznał Avewikipedia.
1274. Jest on zabójcą wysłanym wraz z Ziruacash przez rodziców Sraunash i Gethmuzcha, aby ich schwytał i sprowadził do królestwa Athi.
1275. Umie kontrolować cztery żywioły, technologię i rzeczy magnetyczne, przez co, gdy są one niszczone, odczuwa on to, poprzez ostry ból dupy.
1276. Jako iż musiała radzić sobie sama, gdyż opieka społeczna poszła zajarać za garaże i się nie skapnęli, postanowiła spróbować wstąpić w szeregi szpiegów Dawida Campbella, czyli władcy kraju, w którym Klara mieszkała, co jej się udało.
1277. Przyjaciel Klary Chujller.
1278. Ma on kilka marzeń, których nie wymyślę, bo nie chce mnie się myśleć.
1279. Aleksandra Chujrner
1280. Mimo to, miał dwóch kolegów i jednego prawdziwego przyjaciela, który w przyszłości, gdy Dawid przejął władzę nad krajem, w którym mieszkał, stał się jego prawą dupą.
1281. Ma mały nos oraz dużą, wąską dupę.
1282. Następnego dnia, zadana jej na Ziemi rana oraz przy okazji, jak się okazało złamanie, zostało zasrane.
1283. Po doprowadzeniu do nieśmiertelności wszystkich ludzi i ras, Sraunash i Gethmuzch zostali zesłani do Wymiaru Dwóch Żyć przez króla Athi, Dyxtehyncha Ednuerfa, który był rozwścieczony tym, że przez nich, jego wpływy na Królestwo Athi malały.
1284. Miał on na sobie czarny jak twoje życie ubiór.
1285. – Tak właściwie to jak się nazywasz?
– Sracz Pospolity – odpowiedział kulturalnie
1286. Po około dwóch godzinach, gdy kończyłam pisać wypracowanie na angielski, usłyszałam otwierające się drzwi do mielizny.
1287. Następnie usłyszałam głos mojego ojca, który mówił:
– Welcome To The World!
1288. – A ty już przy lekcjach? Odpocznij trochę. Od tygodnia mało jesz, pijesz i ćpasz. Wykończysz się niedługo.
– Let's go, let's go! – odpowiedziała główna bohaterka.
1289. Odrabiałam lekcje i uczyłam się do trzeciej nad ranem. O tej godzinie, gdy pisałam już ostatnią pracę domową, usłyszałam za sobą półprzytomny głos mego ojca, który mówił:
– Okey, hello, Welcome To The World!
1290. Paręnaście minut później, gdy skończyłam, moja głowa bezwładnie osunęła się na dupę biurka, a oczy zamknęły się. Chwilę potem - usnęłam...
1291. Jednak, przed ostatnią lekcją, czyli godziną wychowawczą, poczułam ostre zawroty dupy.
1292. Nie wiem ile byłam nieprzytomna. Lecz, kiedy się obudziłam, ujrzałam sufit. Jednak był on biały jak w psychiatryku, a w szkole był on brązowy.
1293. Mimo wszystko, odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam mego ojca, który siedział w takiej pozycji, jakby był zasrany. Chwilę później, kiedy ujrzał, że się obudziłam, rzekł:
– Welcome to the world, welcome to the world
You got your popstar, I'll be your rockstar
1294. W ogóle warto było przez ten tydzień tak mało jeść, pić i ćpać?
1295. W tym momencie, przewrócił on dupą.
1296. Ta noc w bazie Grzegorza i Laury była spokojna. Na dworze padał deszcz, gdyż było to typowe bezśnieżne Boże Narodzenie. Laura spała sobie mocnym snem u siebie w toalecie, opatulona od stóp do głów ciepłą kołdrą i kocem.
1297. Po czym zdjął książkę z twarzy i odłożył ją na stolik znajdujący się obok sofy, na której zasnął i wstał z niej. Następnie przetarł sobie oczy dupą, założył płaszcz (jednak nie zakładając kaptura) i ruszył do wyjścia.
1298. Następnie nakarmił i napoił koty. Po zrobieniu tego, sprawdził im łapki czy nie były poranione. Jako iż znał się na weterynarii, mógłby jak coś je opatrzyć. Jednak, na szczęście tak nie było. Chwilę później, powiedział on do nich szeptem:
– Lubię srać.
1299. *Sra Ramoninth*
Leżąc na łóżku, ciągle płakałam. Nie dość, że Will.i.am zerwał ze mną z byle powodu, to jeszcze Slade i Red X dowiedzieli się o mnie wszystkiego. Czułam się okropnie. Chciałam aby ktoś był przy mnie. I chyba stało się to, bo w pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu, zapłakanym głosem, powiedziałam:
– Zajęte!
1300. Po tych słowach, mocniej zacisnęłam powieki oraz dupę.
1301. Godzinę później, kiedy Grzegorz obudził się, nadal ciężko oddychał. Jego serce na chwilę obecną było mocno osłabione i miał trudności ze złapaniem oddechu. Mimo to, wiedział, że nawet jeśli jego oddech by ustał, on ciągle by żył. Jeśli jednak jego serce by się zatrzymało, zapadł by w śpiączkę, która trwała by tyle, ile jego serce by było zatrzymane. Jednak, po chwili, ujrzał nad sobą ukochaną. Widząc ją, rzekł słabym głosem:
– Lubię srać.
1302. Po tych słowach i jakże ambitnej rozmowie, przeskoczył on przez barierkę na drugą stronę metalowego balkonu, po czym oboje ponownie ruszyliśmy do walki...
1303. W tym momencie odwrócił się on. Kiedy mnie zauważył, powiedział swoim monotonnym jak rosół z niedzieli głosem:
– Witaj. Co cię do mnie sprowadza?
1304. Po odwiedzinach X'a, przez jakiś czas leżałam na łóżku. Jednak, w pewnym momencie, wstałam i stanęłam przed wielkim oknem, splotłam ręce z tyłu i wylennyfaceowałam się.
1305. Biegnąc przez las, Ramoninth czuła że cisnęło ją sranie.
1306. Lecz, w którymś momencie, usłyszał pukanie do drzwi. Zdziwił się tym, gdyż było już bardzo późno. Mimo to, postanowił otworzyć, gdyż mogło być to coś ważnego. Kiedy zaś otworzył drzwi, ujrzał Wałęsę.
1307. Kiedy siedział w wodzie z krwią zabitego stalkera, trochę się zanurzył i zamknął oczy, po czym zaczął powoli, ale i głęboko srać.
1308. Jeden termofor położył sobie pod dupę, jak to zwykle u niego było, powodując ból. Drugi zaś położył pod dupą, gdyż marzły mu. Po tym, okrył się kołdrą i założył na oczy opaskę do srania, gdyż inaczej nie był w stanie usnąć.
1309. Gdy stała koło Breena, gdy oboje patrzyli jak ich przyszywana córeczka spała, on obsrał ją.
1310. I chwilę później, usnął nieszczęśliwy...
1311. Widząc go, spytała:
– To ty jesteś Wallace Breen, mój przyszły husbando?
– Tak, to ja. – odpowiedział mężczyzna.
– Świetnie. Chodź, zaprowadzę cię do twego nowego gabinetu.
Po tej rozmowie, ruszyła w kierunku wyjścia, a on udał się za nią obczajając tyły...
1312. W tym momencie, przystanęli, po czym Breen podniósł ukochaną, przytulił ją do siebie aby nie spadła i rzekł ściszonym, spokojnym jak pierdzenie głosem:
– Śpij sobie, skarbie. Zaraz się gdzieś zatrzymam. Też już jestem zmęczony.
1313. – Gdzie...Jest...Pendrive? – pytał Globus.
– W twojej dupie. – odpowiedziała kulturalnie Laóra.
1314. Kiedy zaś współpracownik podał mu te dwie rzeczy, Globus wsunął ołówek Laurze pomiędzy dupę, a kartkę wyciągnął w jej kierunku.
1315. Widząc to, rzekł:
– Ideolo
1316. Kiedy zaś Laóra doszedła do siebie, ujrzała, że leżała pod ścianą w jakieś celi. Widząc to, rozejrzała się. Chwilę później, ujrzała w swoich dłoniach dupę.
1317. Tego dnia Laóra wyglądała pięknie jak gówno z wczoraj.
1318. Ale, po chwili, drzwi na chwilę otworzyły się i wypadła zza nich kostka. Cała brudna jak twoje życie.
1319. – Myśleliśmy, że zapomniałaś! – krzyknęła Alyx.
– Ja nie zapominam. A teraz – gińcie śmiecie zajebane.
1320. Lecz, chwilę potem, poczułam na swojej twarzy czyjąś dłoń. Lecz, nim zdążyłam zareagować, usłyszałam w swojej głowie głos Breena, który mówił:
– Sraj na czas. Wtedy na stówę ci się uda!
1321. Po czym wzięła maskę tlenową i zaczęła na nią spoglądać. Nigdy nie miała owej w ręku. Nie wiedziała jak ją założyć. Chwilę potem, powiedziała:
– Grzegorz...
– Jeb się. – odpowiedziałem kulturalnie.
– Pomóż mi...Nie umiem założyć tej maski tlenowej.
– Sprawdź w necie jak się to robi, leniu zajebany.
W tym momencie, podszedł on do niej, ukucnął przy niej, gdyż była ona o wiele niższa od niego, wziął z jej delikatnych, małych dłoni maskę i powiedział:
– Welcome to the world, welcome to the world
You got your popstar, I'll be your rockstar
When it's a suicide, you call it superstar
Check out the forecast, predictions won't stop
You get your fifteen, and then they take the spot
Po czym odpowiednio założył maskę na jej twarz, dusząc Laurę. Kiedy zaś skończył, spytała ona ze słyszalnym strachem w głosie:
– A jak skończy się tlen w czasie podróży i się uduszę?
– Nie udusisz się, tępa pało. Tlen w tej masce automatycznie się uzupełnia, gdy jego ilość wynosi minus dziesięć procent. – odpowiedział Grzegorz.
– Jesteś taki dobry...
– Dla ciebie zawsze.
– W ogóle...Mogę się przytulić?
– Wal się, jeszcze mnie jakimś syfem zarazisz.
Po tej rozmowie, dziewczyna wtuliła się w ciało Grzegorza. Chwilę później i on przytulił ją do siebie. Po kilku sekundach westchnęła ona. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) Przy nim czuła się bezpiecznie. Gdy zaś emocje opadły, oboje puścili się...
1322. W tym momencie, słabo się uśmiechnął i powiedział:
– Dzięki za dobre chęci, ale...ale ja wysram jelita..
1323. Po paru sekundach, otworzyłam oczy. Był martwy jak gówno z wczoraj. Jednak najprawdopodobniej w ostatnich sekundach swojego życia zdążył się zesrać, bo na jego twarzy widać było już na zawsze zastygnięty uśmiech.
1324. Ale, w którymś momencie, poczułam, że ktoś zaczął mnie gładzić po dupie.
1325. – Grzegorz! Co ty robisz?! Chcesz nas zabić?!
– Miałem to w planach od dawna, a ta czarna dziura zdaje się być kompetentna, aby cię zajebać. Ja i tak przeżyję, lol. – odpowiedziałem
Po tej rozmowie, włączył pełną moc silników i wleciał w czarną dziurę. Przez chwilę widać było ciemność. Lecz, po paru chwilach, gdy dolecieli do Osobliwości, ujrzeli wokół ich pojazdu srebrno żółty tunel. Zaczęli więc przez niego pędzić jak sraczka przez jelita.
1326. Tymczasem, mieszkańcy planety czując mocny wiatr, unosili głowy aby zobaczyć, co się działo. Kiedy to robili, zaczęli zauważać wielki, czarny Lenny Face, który lądował.
1327. Chwilę później, Laóra spytała Xyama:
– Czemu oni się na mnie tak patrzą?
– Bo masz krzywy ryj. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
1328. – A co jest w atmosferze tej planety, skoro mogę na niej normalnie oddychać?
– Twój spleśniały mózg. – odpowiedziałem
1329. – Oł, oł, oł...Nie wyjeżdżaj mi tu z tymi waszymi nazwami. I tak nie ogarniam.
– Bo masz mały móżdżek. – rzekłem
1330. – Rozumiem cię, kochanie. Nie widzieliśmy go od ponad tysiąca lat. Też za nim tęsknię. Ale on musi wykonać swoje zadanie zajebania zdań pojedynczych. Nie nasza wina, że mu powoli idzie. I w sumie też nie jego. – odpowiedział Madetkh, po czym przytulił żonę i czule wylennyfaceował ją.
1331. Na nogach miał czarne jak jego życie buty.
1332. Ale jak ona zareaguje? A jeśli ona mnie nie kocha i będzie to nieodwzajemniona miłość? Eh... Żyje się raz. Co najwyżej kwiaty mnie uduszą.
1333. W tym momencie, poczuł on jakby coś w nim pękło. Mimo wszystko, nie dawał po sobie poznać tego, że zbierało mu się na płacz i na kasłanie kwiatami.
1334. Parę sekund później, uniósł dotąd opuszczoną rękę i rozwarł zaciśniętą dłoń. Trzymał w niej takie coś, nie wiem jak to się nazywało, w kształcie gówna.
1335. – Będziesz walczyć u mego boku?
– Nie :D – odpowiedziała Tristitia.
1336. – Czy zniszczysz Młodych Tytanów?
– JAS! – odkrzyknęła z radością Tristitia.
1337. Po czym uderzyła go kawałkiem gruzu. Chwilę potem, Robin powiedział:
– Au! Za co to?
– Za debilizm. – odpowiedziała kulturalnie Cornelia.
1338. Po czym oboje ruszyli w swoje strony. Kiedy zaś Claire weszła do mieszkania ujrzała, że było tam kompletnie ciemno. Od razu udała się do pokoju córki. Gdy tam była ujrzała, że jej córka już spała. Od razu podeszła do niej, po czym pocałowała ją w dupę i szepnęła:
– Dobrej nocy...
1339. Kiedy zaś zdjęto mu gips oraz maskę tlenową i odłączono od kroplówki i systemu podtrzymywania dupy, wstał i chwiejnym, powolnym krokiem wyszedł na korytarz.
1340. – Dzień dobry! Czy Reed może wyjść? – odpowiedziała
– Nie, bo strzeliła kopytami. – walnął prosto z mostu Sebastian.
1341. Udał się do kwiaciarni, w której pracowały zdania pojedyncze.
1342. Do kawiarni, w której przebywali, gdy mieli wolne, do parku, do którego chodzili czternastego lutego, do biblioteki, w której często przebywała Corni, do kibla publicznego, w którym srali na czas, jej ulubionego sklepu i nad rzekę.
1343. "Zdalnie sterowana śmierć Stdlind."
1344. 2. Daniel Cholewczyński - Niespełniony piosenkarz. Miał do tego talent oraz piękny jak dupa głos, ale jego piosenki wyśmiewali wszyscy, gdyż były one na poważne tematy.
1345. Gdy Andronmeda jak zwykle walczyła z wrogami, w pewnym momencie, Patrick and The Small Guy i Matheo, bo tak mieli na imię wrogowie Andronmedy i Grzegorza, założyli okulary przeciwsralnicze, i za pomocą jednego z prętów, wypuścili taką ilość światła, że Andronmeda musiała zasłonić oczy.
1346. – Uwierz lub nie, ale ja już nic przez to światło nie widzę. Tylko takie ciemne jak twój mózg tło, jak wtedy, gdy próbuje się zasnąć. – odpowiedziała dziewczyna.
1347. Po tej rozmowie, oboje udali się do spierdalajmochodu. Oczywiście Andromedzie w dojściu pomagał Grzegorz. Gdy dojechali już do okulisty nie musieli długo czekać, gdyż przed nimi nie było żadnych osób. Po wejściu, gdy Androspierdalajmenda opowiedziała swoją sytuację, okulista zbadał dziewczynie dupę, po czym powiedział:
– Okulary tu nic nie pomogą. Androspierdajalmenda będzie musiała pocierpieć przez najbliższe 10 lat, później jej wzrok się znów naprawi.
1348. – Bez Ciebie to nie to samo. – odpowiedział Zjeb.
Androspierdalajmenda uśmiechnęła się, po czym powiedziała:
– Dziękuję, że tak mówisz.
– Oj, to tylko same kłamstwa. – odpowiedział Grzegorz.
1349. – To niemożliwe! Ja nie chcę być do końca życia niewidomą. Chcę normalnie srać!
– Nie martw się. Coś poradzę. Przecież wiesz, ile maszyn już zbudowałem, to mogę teraz zbudować i maszynę do naprawienia Twojego wzroku. – powiedział Grzegorz.
– Naprawdę? – powiedziała z nadzieją w głosie Androspierdalajmenda.
– Nie :D - odpowiedział Grzegorz.
1350. Gdy znaleźli się już w domu, Grzegorz zabrał się za sranie, za pomocą której mógłby naprawić wzrok Androspierdalajmendy, aby mogła normalnie widzieć. Tymczasem, dziewczyna położyła się na łóżku, i mimo iż nie chciała – zasrnęła.
1351. Androspierdalajmenda poczuła, że ktoś nią napierdala o ścianę jak łomem. Gdy się obudziła, oraz odwróciła, usłyszała głos Grzegorza, który mówił:
– PINGAS!
1352. – Androspierdalajmendo, obudź się. Już skończyłem budować maszynę, którą mógłbym Ci naprawić mózg. A nie, sorki. Ty nie masz mózgu.
Po tych słowach, Grzegorz pomógł Androspierdalajmendzie wstać, i zaprowadził ją do pomieszczenia z maszyną. Gdy Androspierdalajmenda już usiadła na krześle które było naprzeciwko maszyny, Grzegorz powiedział:
– Dobrze, pamiętaj aby nie zamykać oczu. Może być to trochę bolesne, ale niestety, na to nic nie poradzę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, po zakończeniu będziesz już normalnie widzieć, jednak potem przez godzinę mogą boleć Cię pingasy.
1353. Po kilkunastu minutach, gdy maszyna została wyłączona, Androspierdalajmenda zaczęła powoli widzieć wszystkie rzeczy które były w pomieszczeniu. Gdy mrugnęła, zobaczyła to:
https://youtu.be/yArtGTabQJg
Tylko w rzeczywistości, a nie na YouTube.
1354. Jednego dnia, o istnieniu Kate, i o tym, jakie zdolności posiada, dowiedział się Grzegorz Antychryst, który właśnie chciał zniszczyć świat.
1355. – Oczywiście, że...nie. Nie używam Moich zdolności do takich celów. A i bez tego używam je raz na rok. – powiedziała dziewczyna i poszła.
– Hahaha, you still think it's over? This is forever, motherfucker! – zawołał za nią Grzegorz, starając się odwzorować głos Zardonica, nie wiedząc, że głosu Czystej Zajebistości nie da się odwzorować.
1356. Kiedy była na wakacjach w Muszynie, i jednego z dni pobytu tam chciała pójść ochłodzić się w jednym basenie, nagle, znikąd na korytarzu pojawił się...byk.
Miał on brązową dupę.
1357. Już myślała, że uda jej się po raz kolejny od trzech lat uciec, i przeżyć, popełniła samobójstwo.
1358. Byk podszedł do niej, i wbił w jej brzuch zasady używania przecinków. Kate przeszył potężny ból. Po kilku minutach zemdlała z bólu. Zwierzę podeszło do niej, i wzięło ją w pysk. Po chwili, z oddali usłyszeć można było głos:
– Yo creci solo y me hice solo como se hacen los titanes
Trabajando se hace todo no hablando como cobardes
No conozco ni tu nombre ni tu cara ni a tu sangre
Tu ni sabes quién soy yo pero yo se que no eres nadie
Qué valiente tu palabra desde el móvil y pantalla
No tienes las bolas de decirme nada cara a cara, falso
Yo se que esperas que caiga para matarme
Pero mi nombre está en el libro de los inmortales
Digo siempre lo que quiera — No te gusta? Come mierda!
Cuando tu hablas paja yo no tengo quién que me defienda
Y te seguirás hundiendo en el mar de la miseria
No habrá nadie que te salve de arder en tu propia hoguera
Mientras tanto mi mensaje continúa resonando
En los siete continentes hay millones escuchando
Asia, América y Europa y que el mundo entero grite
Por que el que rie de último siempre mejor se rie
Co prawda główny bohater tego opka, który wbił od tak sobie bez zapowiedzi nie wiedział, co właśnie powiedział i my w sumie też nie wiemy, bo nie znamy hiszpańskiego, ale na stówę brzmiało to zajebiście, ale nie tak zajebiście jak w wykonaniu Zardonica.
1359. – Zostaw ją!
– Spierdalaj – odpowiedział kulturalnie byk.
1360. Teraz chłopak był wysoki, trochę wyższy od Katehumena. Jego oczy były jasnoniebieskie. Włosy miał brązowe, takie jak gówno.
1361. – Zostaw ją! Jeśli nie, to będę musiał wytoczyć przeciw tobie ciężkie działo. – rzekł, a jako iż byk miał go w dupie, zarzucił na całą głośność nutę "Revelation". A, jak wszyscy wiemy, Grzegorz który był bykiem był debilem, to najzajebistszy na świecie głos Zardonica go zabił.
1362. Chłopak schował do kieszeni swoją dupę, i podszedł do dziewczyny.
1363. Położył ją na łóżku, po czym zaczął szukać w swojej torbie podróżnej bandaży. Kiedy je już znalazł, wylennyfaceował nimi Kate.
1364. Po godzinie, Kate wysrała jelita.
1365. W pokoju były dwa łóżka. Obok jednego stało drewniane krzesło. Pomiędzy łóżkami stał drewniany stół z półką pod spodem. W jednej ze ścian były drzwi, które prowadziły do łazienki. W łazience znajdował się sracz, kabina prysznicowa z zasłoną, i umywalka, nad którą wisiało duże, prostokątne lustro. Pokój posiadał także balkon. Była tam biała barierka, a po bokach były dupy.
1366. – Też pomysł. Ale w sumie dobrze, że się wtedy nie zgodziłaś. Mam też dla Ciebie małą radę. Kill yourself!
1367. Zaletami jej zaś jest to, że mówi po hiszpańsku.
1368. Któregoś dnia, nie przychodzą oni do Grzegorza i Androspierdalajmendy sami. Przybywa z nimi również duch Stalina, który ma za zadanie pomóc Patrick and The Small Guy'owi i Matheo.
1369. Któregoś razu, Patrick and The Small Guy i Matheo, czyli wrogowie Grzegorza i Androspierdalajmendy, zastanawiali się, jakby ich pokonać. W którymś momencie rozmyślań, poczuli na sobie czyiś wzrok. Naturalnie odwrócili się. Gdy to zrobili, ujrzeli...ducha, który powiedział dudniącym głosem:
– Lubię ziemniaki.
1370. W tym momencie Grzegorz przewrócił dupą i powiedział:
– Tego jeszcze nie było. Walka niemożliwa.
1371. Po tej rozmowie zaczęła się walka. Skończyła się ona dość szybko, gdyż z powodu obecności dupy, Grzegorzowi i Androspierdalajmendzie tym bardziej nie udało się wygrać.
1372. W połowie drogi, Grzegorz zapytał:
– Kurwa, możesz zmienić nutę? Słuchamy tego samego już od godziny.
– Ale twórczość Zardonica to świętość! – odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.
– Ja wiem, ale on ma też inne utwory niż tylko "Black and White".
1373. W którymś momencie, gdy Androspierdalajmenda rozglądała się po zaułku, wyskoczyło przed nią dwóch mężczyzn, silniejszych od dziewczyny. Gdy ją zobaczyli, jeden z nich powiedział:
– Tak normalnie to nigdy nie byłem za pomysłem stworzenia Overwatch Assasins, no ale ta tutaj wygląda jak typowa debilka, więc wypadałoby zrobić z niej coś lepszego.
1374. – No, kogo my tu mamy...Kolejna zabłąkana dziewczyna...
Po czym się zesrał.
1375. – Zostawcie ją! Emily powiedziała, że to ma być nowy Stalker, do chuja pana!
1376. Mężczyźni od razu się odwrócili. Gdy to zrobili, ujrzeli Zardonica, który zajebał ich wypowiadając swoim zajebistym głosem tylko jedno słowo.
1377. – A co ty nam możesz zrobić? – spytał jeden z mężczyzn ze śmiechem.
– Kurwa zjeby, jestem z Elity, no i mam AR2, a wy marne pistolety. -.- – odpowiedział przybysz.
– O chuj, faktycznie. xD – odparł jeden z Ochrony Cywilnej.
– -.-
1378. – Andromedo, już się nie bój. Jestem przy tobie. – powiedział Grzegorz.
– Właśnie tego obawiam się najbardziej. Wolałabym, aby zatłukli mnie na śmierć, niż iść z tobą dalej. – odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.
1379. Dziewczyna oczywiście zrobiła to, co poradził jej Grzegorz. Po chwili siedzenia, chłopak zapytał ją:
– Co sądzisz o Trzaskowskim?
– Głosowałam na niego. – odpowiedziała dumna Andromeda, po czym dodała:
– I mój głos był decydujący.
W tym momencie, Grzegorz westchnął, wyjął shotgun i przed oddaniem strzału skomentował:
– Zawsze wiedziałem, że byłaś debilką, ale teraz tylko to udowodniłaś.
Po czym strzelił jej w głowę, wołając:
– Only Jaki!
1380. – Nie, nie boję się. Domyślam się, kto za tym wszystkim stoi. – odrzekł Grzegorz.
– No, kto może za tym wszystkim stać? – spytała zaciekawiona Dndromedd.
– To pewnie Poirot. Skubany się nudzi, to bawi się siłą swojej zajebistości.
1381. Tymczasem, duch który przysłuchiwał się ich rozmowie, powiedział swoim dudniącym jak dupa głosem:
– Mogę was tam przeteleportować, jeśli chcecie.
1382. Kiedy Grzegorz i Dndromedd zastali taki spokój, Grzegorz powiedział:
– Mogłabyś zmienić nutę? Ciągle słuchamy tego samego.
– Ale Hollywood Undead to też świętość! – zawołała zgodnie z prawdą Dndromedd.
– To wiem, ale "Riot" to nie jedyna ich nuta.
1383. W tym momencie Grzegorz zrobił minę zabitego psa.
1384. Gdy już była w odpowiednim miejscu, ujrzała, że nikt nie prowadził tego tramwaju! Kiedy to zrobiła, zemdlała. Oczywiście zaraz przybiegł do niej Grzegorz, bowiem miał podsłuchy w uszach i słyszał każdy dźwięk wydany przez Andromedę.
1385. Oczywiście unieśli oni głowy. Gdy to zrobili, ujrzeli, że rzeczywiście nad nimi leci arabski szejk. Po chwili dało się słyszeć jego huk. Po chwili zaczęło spadać więcej arabskich szejków.
1386. Po kolejnych kilku dniach, Grzegorz i Dndromedd doszli do Belgradu. Niestety, droga do tego miejsca szła im w strachu, bowiem przez cały czas spadały arabskie szejki i Grzegorz oraz Dndromedd bali się, że któryś z nich może ich zabić.
1387. Jednak, po paru minutach, wiatr doszedł też do nich i niestety, uniósł Dndromedę ku górze. Na początku bardzo mocno trzymał ją za rękę Grzegorz, gdyż był debilem.
1388. „Błagam, niech to się skończy..." – błagała w duchu.
– Chuj ci w dupę. – powiedziało tornado.
1389. Po kolejnych paru minutach, wiatr ustał i tym samym rzucił dziewczynę w jakieś miejsce. Po chwili, gdy Dndromedd już wpadła do kuchni Gabena, poczuła, że ktoś ją trzyma. Kiedy odwróciła głowę, ujrzała, że spadła na dupę Grzegorza. Po chwili, gdy dziewczyna została już postawiona przez niego na ziemi, powiedziała do niego:
– TUTUUU!!!
Wyjąc przy tym jak klakson.
1390. Mur otaczający cmentarz, był po części zarośnięty dupą...
1391. Andromeda przysunęła się bliżej do Grzegorza, który najwidoczniej nie bał się tego wszystkiego, co ich otaczało. Po chwili dziewczyna powiedziała:
– Lubię ziemniaki.
1392. Gdy mężczyźni ich zobaczyli, jeden z nich powiedział:
– Wspaniałe wiadomości! Macie szansę stać się częścią Overwatch i przysłużyć się czymś Kombinatowi!
1393. Grzegorz nie miał wyboru. Musiał strzelić z shotguna w obydwu mężczyzn. Gdy po paru minutach obydwoje mężczyźni leżeli martwi, Grzegorz i Andromeda usłyszeli z oddali nieznany im, komputerowy, kobiecy głos:
– Individual, you are charged with anti-civil activity level 1. Protection Units: prosecution code: duty, sword, operate.
Kiedy Grzegorz to usłyszał, zorientował się, że był to Overwatch Voice. Przez to wiedział już, że ma przejebane po całości, bo nawet jeśli jakoś przebrnie przez poziom pierwszy, to w kolejnym wbijają Overwatch Soldiers, którym nie da się uciec, jeśli nie masz w nazwisku "Freeman".
1394. – Grzegorz...Ja już nie mam siły iść dalej. Od dobrych paru miesięcy już nie śpimy. I jeszcze to płynięcie przez parę godzin bez przerwy... Mi się już chce spać...
– Chuj ci w dupę. – odpowiedział kulturalnie Gregory.
1395. – Nie. Nie wiem dlaczego, ale nie chce mi się w ogóle spać. Jestem tylko trochę głodny i spragniony wiadomo czego. ( ͡° ͜ʖ ͡°) – odpowiedział Grzegorz.
1396. Niestety, po paru minutach, Dndromedd wyślizgnęła mu się z dłoni. Chłopak od razu popłynął za Androspierdalajmendą, gdyż był debilem, który zgubił instynkt samozachowawczy.
1397. Po paru minutach pogoni, udało mu się dogonić dziewczynę i złapać ją za dupę.
1398. – W sumie masz jeszcze mnie, więc nie musisz się bać o to, że ci się coś stanie. – powiedział Grzegorz.
– No właśnie tego się najbardziej obawiam. Jesteś takim debilem, że wolałabym zginąć niż się z tobą użerać, ale ty chyba nie chcesz mojego szczęścia. – powiedziała szczerze Androspierdalajmenda.
1399. Niestety, po paru minutach rozglądania, ujrzała ona jakichś mężczyzn, którzy szli w jej stronę. Dziewczyna przestraszyła się. W pewnym momencie, gdy mężczyźni podeszli do Androspierdalajmendy, powiedzieli:
– Jesteście tacy zjebani, że nie zasługujecie nawet na bycie Stalkerem, więc was po prostu zajebiemy, OK?
1400. Jednak, po chwili usłyszał taki dźwięk, jakby ktoś kogoś bił. Oczywiście odwrócił się on, zobaczyć, czy przypadkiem Androspierdalajmendzie nie dzieje się nic złego. Gdy to zrobił, ujrzał dwóch mężczyzn, którzy bili bezbronną Dndromedę. Kiedy Grzegorz to ujrzał, powiedział:
– Pomóc wam? W sumie to od dawna miałem w planach dołączyć do Ochrony Cywilnej.
– Jasne, czemu nie, dodatkowa pomoc to zawsze dodatkowa zabawa. – odpowiedział jeden z członków Ochrony Cywilnej.
– Ale Grzegorz! Jak możesz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi! – zawołała półprzytomnym, przerażonym głosem Andromeda.
– W tym świecie trzeba pracować na swój koszt. – wymądrzył się Grzegorz, po czym dołączył do dwóch członków Ochrony Cywilnej i radośnie zaczął napierdalać Andromedę.
1401. – Andronmedo, nie bój się...Już jestem przy tobie... – powiedział po chwili Grzegorz.
– No i właśnie tego się obawiam, matole. Dasz mi w końcu zdechnąć, zjebie pieprzony, czy po Kombinat mam zadzwonić?– spytała wkurwiona Andromeda.
1402. Po tej rozmowie dziewczyna usiadła. Gdy już siedziała, spytała Grzegorza:
– Jak to jest, że teorii uczy się łatwiej niż praktyki?
1403. Po tej rozmowie ruszyli oni przed siebie. Niestety, po parunastu minutach drogi, usłyszeli oni huk. Po chwili zaś dało się zauważyć pędzący w ich kierunku z bardzo dużą szybkością wagon metra.
– Suprajs, motherfuckers! Nie spodziewaliście się mnie! – zawołało metro.
1404. Kiedy Androspierdalajdziwkomenda to zauważyła, od razu podbiegła do Grzegorza, który leżał półprzytomny na ziemi. Gdy już była koło niego, zapytała:
– Może byś w końcu zdechł, debilu?
1405. – W sumie może i masz rację. – powiedziała Androspierdalajnaksiężycdziwkomenda.
1406. Jednak Grzegorz nie dawał za wygraną, bo był debilem. Nadal patrzył na Androspierdalajdziwkomendę z miną zabitego psa, po czym powiedział:
– No proooszę!
1407. W pewnym momencie wyślizgnęła się i zaczęła spadać w dół. Gdy Grzegorz to zobaczył, nie mógł pozwolić na to, aby Androspierdalajdziwkomendzie coś się stało. Wiedział on, że pod nimi jest woda, ale i tak bał się o dziewczynę. Puścił się on koła i zaczął lecieć w kierunku dziewczyny. Po chwili doleciał już do niej. Gdy był koło niej, złapał ją za dupę.
1408. – Grzegorz, dlaczego tam nie zostałeś?
– Nigdy ci tego nie mówiłem, ale urodziłem się bez instynktów. No i jestem debilem, to też jest powód. – odpowiedział zgodnie z prawdą Gregory.
1409. Gdy po paru minutach, Dndromedd miała już odkażone i zabandażowane rany, powiedziała słabym głosem:
– Jak tylko wydobrzeję, to dzwonię po Kombinat. Chcę zdechnąć, chuju. Tak ciężko to ogarnąć?
1410. Po kilkunastu dniach od szczęśliwego wypadku Dndromedy, Grzegorz oraz Dndromedd doszli do Kluski.
1411. W pewnym momencie drogi, Grzegorz i Andromamziemniakimenda zobaczyli jakąś rzekę.
1412. – No o drewno to nie będzie trudno, ale masz to potem czym złączyć? – zapytała AndrosprzedamBeEMWUda.
– Złączę je mocą mody na gejów! – zawołał Grzegorz.
– Kurwa, zjebie, masz to połączyć, a nie tworzyć najtwardszy materiał we Wszechświecie. - odparła AndrosprzedamBeEMWUda.
– O chuj, faktycznie. XD
– To może złączymy to mocą mody na K-pop i gejów. :D
– Kuźwa, czy ty chcesz świat wysadzić?
– Lol, faktycznie. Może złączmy to po prostu mocą Opkolandii. ;_;
1413. – Mam przecież dwie liny, które wziąłem z mojej bardzo pojemnej dupy. Jedna z nich powinna wystarczyć. – ponownie odpowiedział Grzebałgorzałę.
1414. Gdy już mieli wszystko co trzeba, Grzebiegorzów Wielkopolski zaraz zaczął budować to, co trzeba.
1415. Gdy tratwa stała już na wodzie, Grzebiegorzką wódę i Anadrogęmenda usiedli na niej i zaczęli płynąć. Na początku nie działo się nic niebezpiecznego. Jednak, po parunastu minutach ujrzeli oni gwałtowny spadek wody w bok.
– WODOSPAD! – krzyknęła Dndromedd.
– O nie...To już po nas. Musimy coś wymyśleć, albo zginiemy! – powiedział Grzegorz.
Po chwili ujrzeli oni jakąś wystającą gałąź, która postanowiła powystawać, bo Opkolandia kazała.. Od razu postanowili się jej złapać. Grzegorzowi udało się to bez problemu, gdyż siedział bliżej dupy Andromedy.
1416. „O nie...Mam nadzieję, że nie żyje..." – pomyślał Grzegorz, po czym, jako iż woda była już płytka, podszedł do dziewczyny, po czym wziął ją na ręce i z radością stwierdził, że zaczęła sztywnieć. Czując to, jebnął nią jeszcze o ziemię, aby mieć pewność, że magicznie nie ożyje, po czym odtańczył Gangnam Style nad jej zwłokami.
1417. Kilka minut później, dziewczyna obudziła się. Gdy otworzyła oczy, ujrzała dupę Grzegorza. Pod sobą czuła trawę, co znaczyło, że leży już na ziemi. Kiedy zaś podniosła się, ujrzała obok siebie Grzegorza, który zastanawiał się jak zabić Andromedę wylewając na nią wodę.
– Grzegorz? Dlaczego za mną skoczyłeś? Przecież mógłbyś zginąć. – powiedziała po chwili dziewczyna.
– Nie mogłem pozwolić, abyś zginęła w taki sposób. – odpowiedział Grzegorz, po czym dodał:
– A poza tym, mam zmowę z Overwatch Elite, że jak doprowadzę cię na Antarktydę i oddam w ich ręce, to mi dadzą AR2, więc deal idealny. Nie mogę zmarnować okazji!
Po tej rozmowie nastała cisza. Słychać było tylko dźwięk srającego wodospadu.
1418. Jednak, ten wiatr nie był zapowiedzią tornada. Po chwili poczuli oni czyiś wzrok na sobie. Kiedy odwrócili się, okazało się, że stała za nimi dusza Odeci. Widząc ich, przechyliła nieco swoją uroczą główkę i powiedziała:
– Miau, miau miau miau! Miau, miau miau.
Co można by przetłumaczyć na język ludzki jako:
– No, to wy jesteście tymi debilami, o których słyszałam! A, że Ramoninth to była moja pani, to chcę aby była szczęśliwa.
A, że Odecia za życia niewiele mówiła, nie licząc ostatniego miesiąca jej życia, gdy nawijała prawie tak jak Czarek, to coś musiało być na rzeczy. Chwilę potem, podbiegła do nich uroczo taptając, normalnie dźwięk jej taptania można by nagrać i ustawić jako dzwonek telefonu, po czym zaczęła ich pacać, aż zapacała ich na śmierć. Potem jeszcze ich dopacała, aby mieć pewność, że ich dusze się nie uwolnią i nie będą skażać świata duchów, po czym odwróciła się radośnie machając ogonem i dodała:
– Miau miau! Miau miau miau, miau miau miau miau.
Co można by przetłumaczyć jako:
– To tyle! Jednak nie przedłużając, czas wracać skąd przyszłam, bo się na dziki melanż spóźnię.
Po czym radośnie potaptała do swego nowego domu, bo miała jeszcze godzinę, a jej futerko było niedomyte. To nic, że ciągle wyglądała uroczo, ale wypadałoby się wypucować, co nie? A poza tym, na melanż były też zaproszone robaki, które radośnie konsumowały jej użyźniające czarnoziemy ciało, więc musiała je zebrać, a cholery małe były i lubiły spierdalać. Chyba musiała zainwestować w ten worek, który widziała wczoraj na wystawie, ale nie miała przy sobie tego bardzo cennego buta, który mogłaby wymienić na worek i który zajebała jakiś miesiąc temu mamie Ramoninth.
1419. Dndromedd, na wszelki wypadek, nie chcąc spaść w dół, gdy samolot wznosił się w górę, przytuliła się do Grzegorza i zamknęła oczy. Po chwili, gdy samolot leciał już w linii łamanej, dziewczyna otworzyła oczy. Przed sobą zobaczyła dupę Grzegorza.
1420. Po chwili, poczuła ona, że samolot już wylądował. Otworzyła ona oczy. Przed sobą zobaczyła dupę Grzegorza...
1421. Co jakiś czas, przed nimi dało się dostrzec ogień. Na dodatek, co parę minut w miejsce w którym byli spadał jakiś arabski szejk.
1422. W pewnym momencie, ujrzeli oni, że jakiś arabski szejk leci w ich kierunku.
1423. Po tej rozmowie, zaczęli oni zbierać odpowiednią ilość drewna. Kiedy już zebrali to, co było trzeba, Grzegorz zaczął tworzyć tratwę. Gdy po paru minutach ukończył swą pracę, bowiem trzeba podkreślić, jaki był zajebisty, położył tratwę na wodzie i w tym właśnie momencie przybyła Odecia i zajebała tratwę aby móc pacać nią Czarka dzień i noc. W końcu teraz miała taką możliwość.
1424. Na początku wszystko było spokojne. Nie działo się nic niebezpiecznego. Niestety, po parunastu minutach drogi, zdania pojedyncze zaczęły intensywniej atakować.
– WODOSPAD! – krzyknęła Dndromedd.
– Jezu, wiem szmato zajebana, nie musisz ryja drzeć. -.- – odpowiedział zażenowany Grzegorz.
1425. Kilka minut później, dziewczyna obudziła się. Gdy otworzyła oczy, ujrzała dupę Grzegorza.
1426. Po kilku krokach, Dndromedd powiedziała:
– Grzegorz...Zimno mi...
– No nie dziwne, pindo, skoro tak się ubrałaś. Poza tym, przestań mi marudzić, spierdolino mentalna. Nie dość, że muszę ci ratować dupę, to jeszcze marudzisz. Prowadzę cię na tę Antarktydę tylko dla AR2, więc jeśli to okaże się prankiem, to się wkurwię. – odparł kulturalnie Grzegorz.
1427. Teraz, ich droga, mimo dużej liczby śniegu szła normalnie. Któregoś zaś dnia, Dndromedd~ spytała:
– Ile jeszcze będziemy iść?
– Japa tam, ja tu sobie cel wizualizuję aby jakoś z tobą przetrwać. – odpowiedział Grzegorz.
1428. – To rzeczywiście już niewiele. A tak w ogóle, to jak my potem wrócimy? – zapytała dziewczyna
– Ty nie wrócisz, bo twoje zwłoki będą ozdobą Antarktydy. Ja zaś zabiorę się z Elitą. – odpowiedział zgodnie z prawdą Grzegorz.
1429. Dndromedd, gdy tam weszła, od razu poczuła takie ciepło, że zdjęła bluzę którą miała na sobie i oddała ją Grzegorzowi, przy okazji dusząc go tą bluzą. Po chwili ruszyli oni w drogę.
1430. Mijali oni tylko różnych ludzi oraz samochody, byli zaczepiani przez roznosicieli ulotek, których zamrażali swoją głupotą, itd.
1431. Gdy zaś ujrzeli, że są oni już w Porcie Elizabeth, Patrick and The Small Guy powiedział ze złością:
– Oko mnie swędzi.
1432. – Jest! Nie będziemy musieli wracać pieszo! – powiedziała Gandziomeda.
– Lol, ile mam ci powtarzać, że zaraz skończysz jako użyźniacz śniegu? Mam w dupie to, że mróz hamuje rozkład, przecież jesteśmy w Opkolandii. W każdym razie, ty zaraz zginiesz, a to ja zabiorę się do Europy razem z Elitą. – odpowiedział zgodnie z prawdą Grzegorz.
1433. Na skrzyni namalowana była ikonka AR2. To chyba była skrzynia z amunicją, tylko gdzie w takim razie byli członkowie Overwatch Elite? W końcu ktoś tę skrzynkę musiał tu postawić.
1434. Odpoczywali przez parę dni. Przez te dni, Gandziomeda czasem wychodziła na dwór, ponieważ Grzegorz kazał jej wypatrywać Elitarnych.
1435. Po dwóch dniach, Grzegorz i Gandziomeda byli już w Krakowie, w którym wszystko zdarzyć się może, w swoim domu.
1436. Gdy trafiła ducha tą strzałą, ten krzyknął:
– LUBIĘ PLACKI!
1437. Bohaterka glebogryzarka
1438. Bohaterowie epileptyczni
1439. Grzegorz Chujller
Jest on realistycznie nastawionym do życia chłopakiem. We wszystkim widzi plusy i minusy. Ma zwyczajne poczucie srania. Jego dzieciństwo było normalne. Rodzice kochali go bardziej niż jego brata, a w szkole był lennyfaceowany nawet przez szkolny sedes. Miał kilku kolegów i przyjaciół, jednak jego najlepszą przyjaciółką została szkolna podłoga. W chwili obecnej ma 2222222222222 lata. Interesuje się grafiką komputerową, programowaniem, matematyką, sportem, fizyką, psychologią, religiami i polityką. Lubi grać w piłkę nożną, kolekcjonować stare monety, programować, jeździć na rowerze, pływać, układać kostkę Rubika i grać utwór "Army Of One" na gitarze.
1440. Ma lekko brązowy kolor dupy.
1441. Paręnaście minut później, kiedy skończyłam i gdy naleśniki leżały już na talerzu, wyjęłam z szafy syrop klonowy, którym zawsze polewałam naleśniki, bowiem Grzegorz i ja to ( ͡° ͜ʖ ͡°) lubiliśmy, a następnie polałam nim naleśniki, odłożyłam na miejsce, wzięłam dwa talerze i dwa widelce, po czym jeden talerz i widelec podałam jemu, a drugim skonstruowałam rakietę z lodówki.
1442. – A gdybym zaginęła...Szukałbyś mnie?
– Poszedłbym do Zardonica spytać się go o zdanie na ten temat, bo wiadomo, że warto prosić boga o poradę, a potem bym rozważył co dalej. – odpowiedział zgodnie z prawdą Grzegorz, przeżuwając naleśniki.
1443. W pewnym momencie zaś, gdzieś przy piątej stronie, usłyszałam głos Grzegorza, który mówił:
– You're the reason every god damn revolution always fails!
You're nothing but a lie!
A thin, tasteless lie with no will to become
Why do you think I do this? You think this is a fucking game?
With every word, every beat, every noise
Every second I am shaping the future!
I am the future and you're nothing but faithless cowards!
I am on a mission to change the course of history
So either join me or get the fuck out of my way!
This world is mine!
– Jezu Chryste, a ty znowu starasz się być jak Zardonic cytując teksty z jego utworów? Ile mam ci powtarzać, pajacu, że nigdy nie będziesz tak zajebisty jak on? - odparła zażenowana Andromeda.
– Ty mnie nie rozumiesz! Kiedyś będę tak zajebisty jak on!
– Nawet po śmierci ci się to nie uda, downie, a teraz wypierdalaj, bo ja tu czytam.
1444. Kiedy się spakowałam, odłożyłam torbę na krzesło i poszłam przygotowywać obiad. Jako iż podejrzewałam, że Grzegorz po powrocie będzie bardzo głodny, postanowiłam zrobić obfity obiad. W pewnym momencie przygotowywania, usłyszałam otwierające się drzwi, a następnie głos Grzegorza, który mówił:
– Bow to the one true king!
– Nie no, ty zjebie, przestań tytułować się królem! Jedynym prawilnym królem jest Zardonic, zjebie! - zawołałam zgodnie z prawdą.
– Cicho, ty się nie znasz.
– Matoł...Nie da się być idealniejszym od Zardonica.
1445. O godzinie 2356:00, a dokładniej o 2356:5987, gdy czekaliśmy z Grzegorzem na północ, zaczął mnie on, jak co roku, ruchać.
1446. Nie zdążyłam jednak zareagować, gdyż zesrnęłam.
1447. Witajcie. Nazywam się Grzegorz Chujller. Postanowiłem wam opowiedzieć o tym, co przeżyłem przez cały rok. Otóż okazało się, że Zardonic znowu nie przyjedzie do Polski i cały rok miałem depresję.
1448. Pamiętnego dnia, 361.152.2015666 roku, obudził mnie zapach smażonych zwłok.
1449. – A gdybym zaginęła...Szukałbyś mnie?
– Czekaj, muszę spytać Zardonica, jakie jest jego zdanie na ten temat. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, przeżuwając spalone do granic możliwości naleśniki.
1450. Paręnaście minut później, kiedy zjedliśmy już, Andronmeda zebrała naczynia i włożyła je do zlewu, a ja poszedłem się wysrać. Kiedy skończyłem, jako iż umówiłem się dziś z kolegami na grę w piłkę nożną, założyłem buty i poszedłem do Andronmedy powiedzieć, że wychodzę. Kiedy stanąłem w drzwiach jej pokoju, ujrzałem, że ta znów paliła wrogów rewolucji, którzy nie zgadzali się z tym, że Zardonic to jedyny prawdziwy władca. Ja jebe, ile ja mam jej mówić, że Zardonic nie prowadzi żadnej rewolucji (chyba), a jest tylko muzykiem, który lubi takie klimaty? Chyba musiałem ją zabrać do psychiatry albo na koncert Justina Biebera, aby się ogarnęła. W ogóle to też chamskie, że Bieber już był w Polszy, a Zardonica jeszcze tu nie było. A trasę po Europie już miał, a mimo to w Polsce go nie było. No kurwa, ja chcę Zardonica w Polsce! Czy o zbyt wiele proszę?
1451. Po chwili rzekłem:
– Try to do it like this, you won't get it
Try to walk my way, just forget it
Try to wear my face, you'll regret it
When you take it off you'll never be me
Try to do it like this, you won't get it
Try to walk my way, just forget it
Try to wear my face, you'll regret it
When you take it off you'll never be me!
– Kurwa, ty zapyziały debilu, ile mam ci powtarzać, że nie będziesz tak idealny jak Zardonic?! Zardonic jest idealny, nie to co ty. Mam ci to przeliterować? J-E-S-T B-O-G-I-E-M. – odpowiedziała Andronmenda kontynuując palenie wrogów rewolucji.
– Ty mnie nie rozumiesz!
– Japa koniu, Zardonic jest najlepszy, a ty jesteś miernotą. A teraz spierdalaj, nie widzisz, że palę wrogów rewolucji? Mój pan i władca byłby ze mnie dumny.
1452. – Ja nie narzekam, że prawie codziennie wychodzisz z kolegami porywać pięćset plusy z pobliskiego przedszkola. Poza tym, kiedy się do ciebie przeprowadzałam, ostrzegałam, że uwielbiam Zardonica i najchętniej bym mu zbudowała świątynię. – odpowiedziała
– Eh...Co za kobieta...Chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę z kolegami porywać pięćset plusy. Dzisiejszy przystanek to pobliska podstawówka. Nie wiem, o której wrócę, ale na pewno przed obiadem. – powiedziałem
– Ok. – odparła
Po tej rozmowie, ja wyszedłem na dwór i ruszyłem na boisko, gdzie miałem się spotkać z kolegami. Po znalezieniu się tam, przywitałem się z nim, podzieliliśmy się na drużyny i zaczęliśmy porwania.
1453. Po wejściu do mieszkania, rzekłem:
– I keep bringing back the glory from Venezuela to Germany
I always came in peace but you made me your enemy
You prayed to your gods, I made a pact with the Devil
And forged an alliance of drum, bass and metal
So I stuck to my guns and found my own army
We struck your dancefloor like a fucking tsunami
I make my own path 'cause this is forever
The time is now, we will never surrender
– No kurwa, jak ty mnie wkurwiasz. Nie dość, że łeb mnie napierdala i mam ochotę się jebnąć spać, to muszę robić obiad dla takiego zjeba jak ty, to jeszcze bezcześcisz mego pana i władcę. – rzekła, po czym wyjęła nóż i przebiła mi serce.
KONIEC OPKA
1454. Po obiedzie więc poszedłem do pokoju telewizyjnego i położyłem się na sofie, która tam była, a następnie wygodnie wysrałem.
1455. Parę sekund potem, moja głowa bezwładnie opadła na dupę, a powieki zamknęły się.
1456. Zajmowaliśmy się sobą, do godziny 236:900. O tej godzinie, a dokładniej o 234:859, kiedy czekaliśmy na północ, zacząłem całować moją przyjaciółkę do godziny 100:201. Mieliśmy to w zwyczaju. Robiłem tak, aby miała ona szczęśliwy koniec starego roku i początek nowego. Po tym, popatrzyliśmy jeszcze na fajerwerki i najebaliśmy się tanimi jabolami z Biedry.
1457. Obudziłem się około godziny 107:900. Kiedy to zrobiłem, poczułem, że bolała mnie dupa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1458. Nigdzie jej nie było. Wyjrzałem więc za okno. Najprawdopodobniej ochroniarze zostali w nocy ogłuszeni, gdyż widziałem, że dochodzili do tego, co się stało. Odszedłem więc od okna i włączyłem główny komputer. Zdziwiło mnie tylko to, że kiedy to zrobiłem, na niebieskim ekranie ujrzałem formujący się niebieski sześciokąt z literą "A" w środku.
1459. Za pomocą niewyłączonej kamery wykryto, że porwana została Andromeda Chujpez.
1460. Kamery: Srają
1461. Jezioro z kwasem wokół willi: Zesrało się.
1462. Mimo wszystko, umyłem się, ubrałem i po raz ostatni w tym roku wysrałem.
1463. Następnie wsiadłem w samochód terenowy, który zajebałem z pobliskiego sklepu papierniczego i ruszyłem w drogę ku uwolnieniu mej przyjaciółki...
1464. Po tym czasie, wstałem normalnie i podszedłem do kalendarza aby sprawdzić, który dziś był. Kiedy zaś sprawdziłem, jęknąłem z niezadowolenia. Bowiem były urodziny Justina Biebera. Kurwa, miałem nadzieję, że dzisiaj są urodziny Zardonica! No i znowu nie miałem pretekstu, aby puszczać na całe osiedle "Black and White". No kurła.
1465. Po sprawdzeniu tego, poszedłem umyć się i wysrać.
1466. W pewnym momencie, ujrzałem, że Andronmeda się obudziła i najprawdopodobniej chciała obudzić mego brata. Nie mogłem na to pozwolić. Przytknąłem więc jej do nosa chustkę z chloroformem, który zajebałem z opkowego Supersamu.
1467. Kiedy po paru minutach usnęła, przywiązałem jej chustkę do nosa, aby się nie obudziła, po czym wraz z Laórom wynieśliśmy ją na zewnątrz i wylennyfaceowaliśmy.
1468. Tego dnia obudziłam się około godziny 89:200. Po obudzeniu się, poczułam że bolała mnie dupa i to jak. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chryste, chyba nie będę mogła wstać przez najbliższe pół roku.
1469. Tego dnia obudziłam się około godziny 89:200. Po obudzeniu się, od razu wstałam i spojrzałam na kalendarz aby sprawdzić, który dziś był. Okazało się, że to nie były urodziny Zardonica. Kuźwa, a chciałam mu życzenia na Facebooku złożyć.
1470. Po zjedzeniu, umyłam się i ubrałam, no ale dupa nadal mnie bolała i ledwo mogłam się ruszać. Chyba musiałam zainwestować w wózek inwalidzki, bo przez kolejne pół roku nie będę mogła się ruszać.
1471. O godzinie 700:830 udałam się pod dom Dejwida. Miałam tam pół godziny drogi piechotą. Kiedy doszłam pod jego willę, zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Musiałam poczekać parę minut. Po jakimś czasie, otworzył mi mój ukochany. Chwilę później, przytuliliśmy się na przywitanie, gdyż zawsze tak robiliśmy, a następnie dowiedziałam się, że jego też bolała dupa. Ja jebe, to co się wczoraj musiało na tej imprezie odwalić?
1472. Tutaj mogłam normalnie palić wrogów rewolucji bez Grzegorza, próbującego udawać Zardonica. Ile on miał lat, żeby myśleć, że da się być lepszym od ideału? Ja go już nigdy nie wychowam.
1473. Myślałam tak do około godziny 222:723. Po tym czasie, zrobiłam się senna. Wyłączyłam więc muzykę, wyjęłam słuchawki z uszu i włożyłam je do torby, po czym ponownie położyłam się. I parę minut potem – usnęłam, kołysana delikatnymi napierdalaniami hardbassu.
1474. Tego dnia, obudziłam się o normalnej, jak dla mnie, porze. Po obudzeniu się, zastanawiałam się, skąd ja będę brała wrogów rewolucji. Może spróbowałabym połączyć się telepatycznie z mym panem i władcą i zapytać go, gdzie są jacyś wrogowie rewolucji? Ty, dobry plan! Od razu spróbowałam się skupić, normalnie prawie się zesrałam. No, ale po chwili, jako iż jestem Mary Sue to nie zajęło mi dużo czasu, usłyszałam w myślach ten piękny głos Zardonica:
– Dżezis, kto mi myśli plądruje? Jeszcze mi zajebią tekst mego nowego, zajebistego jak ja utworu.
– Hej! Heeej! Ty jesteś Zardonic, tak? – spytałam myślami.
– No tak, a co?
– Jestem twoją największą fanką!
– O KURWA! To psychofanki już znalazły TAKI sposób, aby mnie dopaść?! Jezu Chryste, spierdalam do Wenezueli, już tam jest bezpieczniej, z tego wniosek.
– Ej, czekaj! Zanim spierdolisz do Wenezueli, to mam ważną sprawę!
– Co może być na tyle ważną sprawą, że aż musisz się do mnie, jak-ci-tam, myślami dostawać?
– Weź, skończyli mnie się wrogowie rewolucji, nie mam kogo palić. Masz tam jakichś do spalenia?
– ...
...
...
...
Co kurwa. Przecież nie prowadzę żadnej rewolucji (jeszcze, hehe), więc z natury rzeczy nie mogę mieć wrogów rewolucji.
– Nie no, jestem pewna, że jakąś prowadzisz.
– Ja jebe, wat. Nie prowadzę rewolucji, to tylko zajebisty temat do piosenek. Ludzie to kochają!
– To może masz jakichś swoich wrogów? Daj ich tu na Antarktydę, bo jakiś debil mnie tu uwięził, to ich spalę.
– ... ... ...
... ... ...
MENEDŻER! POTRZEBUJĘ PSYCHIATRY W TRYBIE NOW! NIE PYTAJ CZEMU, GŁOSY W GŁOWIE SŁYSZĘ! AAA!!! Ej, ale to będzie dobry motyw do nowego albumu. Ale i tak, PSYCHIATRA PLIS! Tak, kurwa, może egzorcystę jeszcze wezwij. PSYCHIATRA STARCZY!
Po czym nie wiem dlaczego, ale już nie słyszałam jego myśli oraz tego, co normalnie mówił. Hmm...A, spróbuję jutro.
1475. Kiedy już siedziałam, wyjęłam z mej torby jedzenie i picie, a następnie zjadłam coś i napiłam się czegoś. Następnie, poczułam ból dupy i to jaki. Ja pierdolę, ale napierdalała, aż się ruszyć nie mogłam. Aż jęknęłam z bólu. Nie wiedziałam, że powietrzem można się wyruchać.
1476. Po skończeniu, odłożyłam ją do torby i wyjęłam z niej zeszyt do pisania opowiadań, a następnie zaczęłam pisać. Napisałam FanFiction o mym bogu. Jedno FanFiction o mym bogu i dwa opowiadania autorskie.
1477. Rozmyślałam tak do około godziny 222:210. Po tym czasie, zrobiłam się senna. I parę chwil potem – zesrnęłam...
1478. Tego dnia, obudziłam się o dość późnej, przynajmniej jak dla mnie, porze. Po otworzeniu oczu spróbowałam połączyć się myślami z mym bogiem. Mimo iż byłam Mary Sue, zajęło mi to wyjątkowo dużo czasu, bo jakieś dwadzieścia minut, przez które tak się skupiałam, że prawie się zesrałam. No, ale w którejś chwili prób, usłyszałam w głowie ten cudowny głos:
– Matko Boska, to znowu ty? A psychiatra mi mówił, że to z przemęczenia.
– Ja tylko na chwilę, masz już jakichś wrogów rewolucji do spalenia? – spytałam myślami.
– Jezu, dziewczyno, mówię ci od wczoraj, że NIE prowadzę (jeszcze, xD) żadnej rewolucji. Mówię, to jest idealny temat do piosenek! Ludziom już przejadł się temat miłości i przyjaźni, więc to pokochali, ale to, że jeden z mych pseudonimów brzmi Gorepriest, nie znaczy, że prowadzę rewolucję. To po prostu zajebiście brzmi.
– No, ale ja nie mam kogo paliiić! To może jacyś twoi wrogowie? Wrogowie twoich przyjaciół? Wrogowie twoich rodziców? Rodziców twoich rodziców? Rodziców rodziców twoich rodziców? Dziadków? Pradziadków?
– Yyychhh...Ile mam ci mówić, że NIE I KURWA KONIEC?!
– Aleee...
– ...
...
...
MENEDŻER! CZEGO MI DO KAWY DOSYPAŁEŚ?! ZNOWU SŁYSZĘ TĘ DEBILKĘ! Cholera, czy ktoś w mojej rodzinie miał schizofrenię? MENEDŻER! PODAJ MI TELEFON! Nie wiem właśnie, gdzie leży, jakbym wiedział, to sam bym wziął!
Po czym znowu przestałam słyszeć jego myśli oraz to, co tam mówił. Cholera, on mnie chyba nie lubił. Eee, spróbuję jutro.
1479. Po otworzeniu oczu, uznałam że musiałam przekonać Zardonica aby podesłał mi wrogów rewolucji do spalenia. Nudziłam się no, a wszystkich już spaliłam. Dlatego od razu starałam się skupić, aby połączyć się telepatycznie z nim. Tak się skupiałam, zważywszy na to, że przez godzinę nie słyszałam jego myśli, że aż walnęłam kloca wielkości Jowisza. W każdym razie, w pewnej chwili, połączyłam się z nim telepatycznie i usłyszałam jego myśli:
– O Jezu i Trójco Święta, pomóżcie mi, ja chyba jestem na granicy obłędu. Znowu ty?!
– No nie bądź taaakiii...Podeślij mi jakichś wrogów rewolucji do spalenia! - zawołałam myślami.
W tym momencie, usłyszałam jak westchnął, po czym powiedział:
– Czy ty nie potrafisz zrozumieć, że ja NIE prowadzę (jeszcze, hehe) rewolucji?! Jestem zwykłym muzykiem, jedynym moim zmartwieniem na dziś jest fakt, że brakuje mi jednej nuty do skompletowania albumu. O, wiem, nagram nutę o twoim debiliźmie. XD
– ...
– No co? XD Nie dość, że molestujesz mi myśli, to jeszcze nie potrafisz zrozumieć, że NIE JESTEM REWOLUCJONISTĄ!
– Aleee...
– Kurwa, cichaj mi tam, za minutę mam psychiatrę umówionego. Może wreszcie cię jakoś wypleni.
– Zanim pójdziesz! Przyjedźże do Polski! Widziałam na angielskiej Wikipedii, że kiedyś już tam byłeś i to oczywiście wtedy, gdy nie wiedziałam, że istniejesz.
– Tak, bo to kompletnie kurwa ode mnie zależy. -.- A poza tym, nie wmówisz mi, że znasz angielski. A teraz cichaj, psychiatra mnie woła.
Po czym, znowu, przestałam go słyszeć. No cholera, a ten dalej upierał się, że nie prowadził rewolucji. Musiałam go przekonać, że było inaczej, ale to próba na jutrzejszy dzień.
1480. Parę minut potem, usiadłam w kuli i zjadłam coś oraz czegoś się napiłam. Następnie, spróbowałam połączyć się telepatycznie z mym bogiem. Skupiałam się dwie godziny i nawet zdążyłam walnąć kloca wielkości Saturna, i nic. Normalnie jakby wyparował z Wszechświata. Cholera, skubany musiał mieć dobrego psychiatrę. I skąd ja teraz będę zdobywała wrogów rewolucji do spalenia? No nic, może udałoby mnie się jakoś zdobyć jego numer telefonu. Od razu wyjęłam telefon i wstukałam losowe cyfry, a jako iż jestem Mary Sue trafiłam w dziesiątkę i po chwili dodzwoniłam się do Zardonica.
– Federico Ágreda, słucham. - usłyszałam w słuchawce ten boski głos, który normalnie można by ustawić jako zapowiedź pociągów na dworcach.
– JEZU CHRYSTE, ZARDONIC, DODZWONIŁAM SIĘ DO CIEBIE! DLACZEGO NIE ODBIERASZ MOICH MYŚLI?! - zawołałam
– Nie no kurwa ja pierdolę, znowu ty? Nie dość, że molestujesz mi myśli, teraz nie wiadomo skąd wytrzasnęłaś mój numer telefonu, to przez ciebie teraz ci wszyscy ludzie z wytwórni WŁAŚNIE W TYM MOMENCIE patrzą się na mnie jak na wariata. Ledwo się od ciebie uwolniłem!
– Aleee...
– Wiesz, co jest tylko liczbą?
– Nie...
– Jako iż nie mieszkam w Europie, to dziewięć, jeden kurwa jeden. Dzwonię na policję, ty stalkerze jebany.
Po czym połączenie zakończyło się. No on nie rozumiał, że był mi potrzebny do palenia wrogów rewolucji! I jeszcze po policję zadzwonił. Dobrze, że nie wiedział, gdzie byłam, ale w sumie był taki zajebisty, że nie zdziwiłabym się, gdyby miał lokalizator w oczach.
1481. Po otworzeniu oczu, jak zwykle, wyjęłam telefon i spróbowałam zadzwonić do mego boga. Niestety, mimo iż próbowałam dodzwonić się dwa miliony razy, nawet mimo iż sygnału nie było słychać, połączenie się kończyło. Cholera, czyżby on zablokował mój numer telefonu?! Ale dlaczego?! Przecież ja mu się nie narzucałam ani nic, a on tak zareagował. Na szczęście miałam telefon dual SIM, dlatego przełączyłam się na drugą kartę SIM i z niej spróbowałam zadzwonić do mego pana i władcy. Chwilę potem odebrał, gdyż usłyszałam w słuchawce ten boski głos:
– Federico Ágreda, słucham.
– CHRYSTE PANIE, ZARDONIC, MÓJ PANIE I WŁADCO! DLACZEGO ZABLOKOWAŁEŚ MÓJ NUMER TELEFONU?! – zawołałam do słuchawki.
– No KURWA! Znowu ty?! Jakim cudem się do mnie dodzwoniłaś z tej Antarktydy z innego numeru telefonu?!
– Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? A poza tym, mam telefon dual SIM. :D
– Jestem taki zajebisty, że mam lokalizator w oczach. Już zadzwoniłem po policję, aby cię zajebali. Poza tym, spierdalaj z mojego życia, pizdo jebana, przez ciebie mam same problemy, bo chcą mnie w psychiatryku zamknąć. O i znowu, ludzie z wytwórni patrzą się na mnie jak na psychola. W każdym razie, wypierdalaj na drzewo banany prostować czy jak to tam szło.
Po czym połączenie zakończyło się. Czy on nie potrafił zrozumieć, że był mi potrzebny do palenia wrogów rewolucji? I co ja miałam teraz zrobić? Nie dało się z nim skontaktować telepatycznie, bo w ogóle nie słyszałam jego myśli, jakby były zablokowane, a teraz pewnie zablokował mój drugi numer telefonu. Przecież mu się nie narzucałam! O co mogło chodzić?
1482. Po otworzeniu oczu, jak zwykle wyjęłam telefon i spróbowałam z drugiego numeru telefonu zadzwonić do Zardonica. Niestety, mimo iż próbowałam dodzwonić się do niego osiem miliardów razy, to numer jak został zablokowany, tak pozostał. Cholera, jednak faktycznie mnie zablokował. I co ja teraz miałam zrobić? Jednak, nie zdążyłam się nad tym zastanowić, gdyż ujrzałam na Oceanie miliard motorówek policyjnych, a także ujrzałam, że każdy z policjantów trzymał w ręku karabin maszynowy. W pewnej chwili, jeden z policjantów rzekł:
– To za stalkowanie boga, dziwko.
A następnie, wszyscy na raz wystrzelali całe magazynki we mnie. Od takiego ostrzału nie uratował mnie nawet marysueizm, co było dziwne. Czyżby oni używali nabojów anty-marysueizowych? Cholera, ale kto im powiedział, że jestem Mary Sue? Pewnie Federico to zrobił, fak. Ale hej! Teraz byłam duchem, mogłam polecieć do mego pana i władcy i być z nim dzień i noc!
Niestety, kiedy moja dusza spierdoliła z ciała, bardzo szybko ujrzałam duszę jakiegoś kota. Hmmm...Wyglądał dziwnie znajomo, a właściwie wyglądała, bo wydawała się być duszą jakieś kotki. Aż w pewnym momencie ogarnęłam, co to była za kotka. To była dusza Odeci, kotki mej stwórczyni. O chuj jasny, to ona już nie żyła? Miałam przejebane po całości. ;_;
1483. Kolejne pięć rysunków to były moje oryginalne. Dwa w stylu realistycznym, które przedstawiały moją mordę, dwa w hiperrealistycznym i wiadomo czyj ryj przedstawiały i jeden w mangowym. Nie muszę zaznaczać, czyj ryj był widoczny.
1484. Tego dnia, Odecia widząc mnie przechyliła swoją uroczą główkę i, parę sekund potem, rzekła:
– O cie chuj, to ty jesteś tą pokraką z pierwszych opowiadań mojej właścicielki? No i co ja mam z tobą zrobić? Jezuuu, ledwo dzień się zaczął a już mnie Śmierć strollowała takim pierdolcem. Hmmm... – po czym rozejrzała się wokoło – A, wiem! Takich jak ty to ja mam do piekła wlec, ale najpierw muszę im pokazać, dlaczego byli debilami. Chociaż nie, ty jesteś takim ewenementem, że nie muszę tego robić, bo sama spłonę, mimo iż nie żyję. Jej!
– Czy ty czasami nie jesteś po prostu duszą kotki? – spytałam zdziwiona.
No, bo jak to, dusza kota miała mnie do piekła zabrać? A poza tym, ja byłam taka zajebista, że powinnam trafić do raju! No, ale chwilę potem, Odecia odparła:
– Jako iż powstałam z Czystej Zajebistości i w Czystą Zajebistość się obróciłam, i wszyscy to wiedzą, po śmierci stałam się głównym strażnikiem owej Czystej Zajebistości. Chronię między innymi istoty, które z owej Czystej Zajebistości powstały. A ty, jako iż zadarłaś z Federico, który również z niej powstał, zasłużyłaś na najgorszą z kar czyli wieczną pracę w kamieniołomach piekielnych, stąpając przez wieczność bosymi stopami po klockach LEGO zrobionych z kolców.
O kurwa. To brzmiało drastycznie, no ale byłam Mary Sue, co nie? Poradziłabym sobie nawet po śmierci.
– A i tak BTW, to po śmierci zeszła z ciebie moc Mary Sue. Już ci nie pomoże. – dodała Odecia.
O cie chuj, ale jak to?! To miałam być normalnym człowiekiem? Miałam przejebane po całości do końca życia, walić to, że moje życie właśnie się skończyło.
1485. Jeden to był FanArt Slade'a z serialu „Młodzi Tytani", drugi to FanArt Wallace Breena z „Half-Life 2", trzeci to jakieś kwiatki, a czwarty to ja i Grzegorz, kiedy napierdalaliśmy combosy w CS:GO.
1486. Myślałam tak do około godziny dwudziestej drugiej. Po tym czasie, poczułam się senna. I, kilka chwil potem, usrnęłam...
1487. Tego dnia, Odecia zaprowadziła mnie do piekielnych kamieniołomów. Kiedy przeszłyśmy przez płonącą bramę piekielną, Odecia rzekła:
– ;_; Mówiłam im, że boję się ognia i to jak cholera. Dlaczego kazali mi także wlec dusze, które zostały skazane na wieczne przebywanie w piekle?
– Jacy oni? – spytałam
– Zarząd
– Macie tu jakiś zarząd?
– Zarząd. Przez duże Z, korde. Oczywiście, że mamy, ktoś musi ogarniać ten pierdolnik, klasyfikować dusze i tak dalej, i tak dalej. Ja jestem tylko Strażnikiem Czystej Zajebistości. Tylko...AŻ, jestem trzecia od góry w hierarchii. :D
Dalsza droga minęła w ciszy. Kurde i po co ci policjanci mnie zabili? Nie narzucałam się Zardonicowi ani nic, a teraz przez nich trafiłam w gorsze miejsce. W ogóle nie wiem czemu przydzielono mnie do piekła, skoro byłam idealnie dobra. No, ale nie zdążyłam się nad tym dłużej zastanowić, gdyż doszłyśmy do jakichś metalowych drzwi, obok których był panel na dłoń. Jednak, kiedy Odecia przyłożyła do niego swoją słitaśną łapkę, drzwi i tak się otworzyły. W tym momencie, wepchnęła mnie do środka i rzuciła na odchodne:
– Miłych wiecznych katuszy!
Po czym drzwi za mną zatrzasnęły się, a ja usłyszałam tylko, że Odecia spierdoliła z piekła szybciej niż Flash, normalnie aż się kurzyło. Faktycznie musiała bać się tego ognia, a on był tutaj wszędzie.
1488. Kiedy to zrobiłam, zjadłam coś oraz czegoś się napiłam, no ale dupa nadal bolała mnie jak cholera. Yyychhh...Chyba nie będę mogła się ruszać przez kolejne cztery lata.
1489. Tego dnia po wejściu do owego pomieszczenia, ujrzałam kamieniołomy, o których mówiła Odecia. Tylko co ja miałam teraz robić? Znaczy wiedziałam, co robiło się w kamieniołomie, bo w końcu za życia byłam idealna, ale nie wiedziałam, co miałam teraz robić. Aż w którejś chwili, ujrzałam jakiegoś najprawdopodobniej strażnika, który wyglądał po prostu jak nowoczesny żołnierz. Widząc mnie, rzekł:
– A, to ty jesteś ta nowa, o której mówił nam Zarząd. Dobrze, dobrze, masz tutaj kilof, w sektorze sześćset sześćdziesiątym szóstym na stanowisku sześćdziesiątym szóstym jest twoje wieczne miejsce pracy, chyba że przyjdzie ktoś gorszy od ciebie, kto zastąpi twoje miejsce. Masz tu pracować bez przerwy dwadzieścia pięć godzin na dobę osiem dni w tygodniu, bo tak. A teraz do sektora sześćset sześćdziesiątego szóstego marsz!
Po czym podał mi kilof. Kiedy to zrobił, posłusznie wzięłam go i ruszyłam w miejsce, które mi kazał. Wolałam się nie buntować, bo nie wiedziałam, jak tutaj bunt był traktowany. No, ale szłam zgodnie z drogowskazami, aż w końcu doszłam do odpowiedniego miejsca. Faktycznie, było tam wspominane przez Odecię podłoże z klocków LEGO zrobionych z kolców. Niechętnie weszłam na nie, mimo iż ból był W CHUJ I JESZCZE WIĘKSZY, po czym przystąpiłam do pracy.
1490. Po otworzeniu oczu, jak zwykle popatrzyłam jeszcze trochę w gwieździste niebo, gdyż dupa bolała mnie jak nie wiem, a po chwili do tego dołączyło się napierdalanie brzucha. Co ta Laura i Dawid mi na imprezie zrobili? Już nigdy nie wypiję zamówionych przez nich drinków, bo teraz nie będę mogła pozbierać się przez kolejne cztery lata.
1491. Tego dnia dalej harowałam w kamieniołomie. Praca była bardzo ciężka, a fakt, że miałam pod stopami klocki LEGO zrobione z kolców nie pomagało, bo miałam wrażenie, że zaraz rozwaliłyby mi stopy. Nie wiedziałam w ogóle, po co w piekle było tyle kamienia, że tak dużo trzeba było go wydobywać. Chyba, że piekło zaopatrywało w kamień też niebo oraz czyściec, a akurat piekło było idealnym miejscem, w którym można było kazać komukolwiek go wydobywać. Nie mogłam myśleć o ucieczce, gdyż pilnowało nas dwudziestu strażników wyglądających jak nowocześni żołnierze. Jednak, w pewnym momencie mej pracy, usłyszałam z miejsca sześćdziesiątego siódmego głos jakiegoś mężczyzny:
– Hej, ty!
– Ja? - spytałam, odwracając wzrok.
– Tak, ty. Do tego idioty z miejsca sześćdziesiątego ósmego nie gadam, bo on za życia nie lubił Hollywood Undead. W każdym razie, za co tu trafiłaś? Bo ja za ludobójstwo.
– Stalkowałam Zardonica.
– O ty! Jak mogłaś być tak okrutna?!
– ...
– Tak, wiem że ludobójstwo jest najgorsze, ale ty też lepsza nie byłaś. Jak można stalkować kogoś, kto powstał z Czystej Zajebistości?! Mam nadzieję, że cię za to rozstrzelali.
– Tak było, rozstrzelało mnie miliard policjantów z karabinami maszynowymi.
– Hej, wy tam! To nie Hawaje tylko piekło! Do roboty, a nie gadacie! - usłyszeliśmy głos któregoś ze strażników.
W tym momencie, grzecznie wróciliśmy do roboty, gdyż woleliśmy się nie narzucać. Byłam ciekawa, ile musiałabym tu jeszcze harować, zanim ktoś by mnie zastąpił oraz co potem by się ze mną stało.
1492. Mimo wszystko, po otworzeniu oczu, popatrzyłam jeszcze trochę w gwieździste niebo, na którym także dało się dostrzec księżyc, który w planach na dzisiaj miał pieprznięcie w twoją głupią mordę.
1493. Cztery to były FanArty, kolejne cztery to rysunki w stylu realistycznym, wiadomo czyją mordę przedstawiały, dlatego nie będę tego pisała, a dwa to były rysunki w stylu Chibi, na których to byłam ja.
1494. Myślałam tak do około godziny dwudziestej trzeciej. Po tym czasie, poczułam się xenna.
1495. Dzisiaj dalej harowałam w kamieniołomie, bo co miałam do roboty. Nie ja wybierałam swój los po śmierci, więc musiałam się do niego dostosować. Nie wiedziałam tylko, dlaczego w roli jednego ze Strażników Czystej Zajebistości została obsadzona zwykła kotka.
– Ty niedorozwoju społeczny, jak możesz tak o mnie myśleć. Powstałam z Czystej Zajebistości i w Czystą Zajebistość się obróciłam, więc to chyba normalne, że jej strzegę. A poza tym, mów mi Caryca Odetta I, bo w końcu rasa kotów, z której pochodzę, niegdyś była maskotką carów. - usłyszałam w myślach jej głos.
– Skąd ty wiedziałaś, o czym myślałam? – spytałam telepatycznie, nadal harując w kamieniołomie.
– Jestem taka zajebista, że tak jak pozostali Strażnicy Czystej Zajebistości dostałam dwie nadprzyrodzone zdolności. Jedną z nich jest właśnie możliwość rozmowy telepatycznej, więc jasnym jest, że mogłam odczytać ci myśli.
– A druga?
– Elektrokineza, bitch. :D A teraz dość gadania, wracaj do roboty.
Po czym ucichła. Cholera, to teraz miałam przejebane, skoro ona mogła ze mną rozmawiać telepatycznie. No, ale musiałam wrócić do mej harówki, ponieważ po mej męczeńskiej śmierci zostałam przeznaczona do tego celu. Może jutro wypadałoby pomyśleć o ucieczce?
1496. Jakiś czas później, kiedy przeczytałam je wszystkie, odłożyłam je na miejsce i położyłam się. Kiedy to zrobiłam, poczułam że znowu bolała mnie dupa i to tak, że miałam wrażenie iż nie będę mogła ruszyć się przez kolejne pięć lat. Aż jęknęłam z bólu. Cholera, już nigdy nie zaufam Dawidowi i Laurze i nie pójdę z nimi na imprezę, bo teraz ruszyć się nie mogłam. Co oni mi podczas tej imprezy, gdy zezgonowałam, zrobili? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1497. Dzisiaj nadal harowałam w tym nieszczęsnym kamieniołomie. Miałam nadzieję, że wkrótce ktoś by mnie zastąpił, bo ta kara była okrutna. Przecież nie zrobiłam nic złego, za życia byłam idealnie dobra, a spotkał mnie taki los. Może to był czas aby zaplanować ucieczkę? Ty, w sumie to nie taki zły plan. Od razu zagadałam do towarzysza z miejsca obok:
– Próbowaliście stąd kiedyś uciec?
– Jasne i to nie raz, ale za każdym razem łapali nas strażnicy i sprowadzali na nasze miejsca. - odpowiedział mężczyzna.
– Cholera...No, ale musi być jakiś sposób ucieczki stąd. Przecież nie ma rzeczy niemożliwych.
– Obawiam się, że w tym wypadku to jest niemożliwe. Ci strażnicy chyba mają oczy dookoła głowy. Jedyne, co pozostaje, to czekać na moment, w którym przyjdzie dusza, która była gorsza od nas i nas zastąpi.
– A co się potem dzieje z nami?
– Idziemy do Zarządu i oni decydują, co dalej, a przynajmniej z tego, co słyszałem. Ja tu haruję od siedemdziesięciu trzech lat i, jak widzisz, jeszcze nikt nie przybył mnie zastąpić, ale byli tacy szczęściarze, którzy po tygodniu mogli stąd odejść.
– W ogóle, to po co tyle kamienia w piekle?
– Bo piekło zaopatruje w kamień też raj i czyściec, a piekło jest idealnym miejscem, w którym można komukolwiek kazać robić cokolwiek.
Czyli w sumie tak, jak podejrzewałam. No, ale miałam nadzieję, że ja nie podzieliłabym losu mego towarzysza z miejsca obok i nie musiałabym tu harować ponad siedemdziesiąt lat. Nudna zaczynała być ta praca w kamieniołomie, ale co ja miałam na to poradzić, nie ja wybrałam taki los. Czekałam, co przyniósłby mi kolejny dzień.
1498. Tego dnia nadal harowałam w tym cholernym kamieniołomie. Chciałam już, aby ktoś przybył mnie zastąpić, chociaż podejrzewałam, że z moim niby grzechem za szybko by to nie nastąpiło. Jednak, w którejś chwili, usłyszałam głos jednego ze strażników:
– Obywatelko numer chuj-ci-w-dupę! Masz takie szczęście, mimo iż jesteś zjebana, że jutro przybędzie kolejny zjeb, który stalkował Zardonica aby cię zastąpić.
– O, to fajnie. A co się potem ze mną stanie? – spytałam
– Trafisz do Zarządu i oni zadecydują, co dalej. A teraz, wracaj do pracy.
Po czym odszedł, a ja grzecznie wróciłam do wydobywania kamienia. Kiedy to robiłam, mój towarzysz z miejsca obok rzekł:
– Zazdroszczę ci. Ja tu już ponad siedemdziesiąt lat czekam na koniec tych katuszy. Jednak jestem pewien, że ten zjeb po mojej lewej będzie tu harował dłużej. Jak można było nie lubić Hollywood Undead?
– Jestem tylko ciekawa czy trafię w lepsze, czy gorsze miejsce. – stwierdziłam
– Kamieniołom jest najgorszy, nie ma gorszej kary od niego, więc może być już tylko lepiej.
– Nie wiem, zobaczymy co zadecyduje Zarząd.
Jednak, w tym momencie, naszą rozmowę podczas pracy przerwał głos kolejnego strażnika, który mówił tym razem do mego towarzysza obok:
– Obywatelu numer ja-jebe-jaki-zjeb! Ty też masz szczęście po tych siedemdziesięciu trzech latach, bo jutro przyjdzie dusza, która nagrzeszyła dwa razy gorzej niż ty aby cię zastąpić.
– O ja nie mogę, nareszcie! Tyle lat na to czekałem! – zawołał radośnie.
Miło było, że nie musiałabym sama opuszczać tego kamieniołomu, tylko będę miała jakiegoś towarzysza. Nie mogłam już się doczekać jutra.
1499. Dzisiaj po mnie i mego towarzysza niedoli, który po siedemdziesięciu trzech latach musiał opuścić kamieniołom przyszła Odecia. Jak widać, to ona miała nas wszędzie prowadzać, no ale ważne, że mogłam opuścić ten nieszczęsny kamieniołom. W każdym razie, musieliśmy wręcz biec, bo Odecia spierdalała z piekła szybciej niż Flash, tak się tego ognia bała. Nie ma co, przebieżka z samego rana, no ale nie moja wina, że Odecia faktycznie się tego ognia bała. Jednak, kiedy byliśmy poza piekłem, ruszyliśmy w kierunku jakieś windy.
– To wy tu macie windy? – spytałam zdziwiona.
Myślałam, że wystarczył im fakt, że dusze mogły unosić się, ale jak widać nie. W każdym razie, Odecia odpowiedziała:
– Jasne. A co ty myślałaś, że chciałoby nam się wznosić tak wysoko? W ogóle nie wiem czy to jest możliwe, nawet w tej formie.
Jednak, nasza rozmowa nie trwała długo, gdyż szybko weszliśmy do windy, po czym Odecia swoją słitaśną łapką nacisnęła przycisk z numerem siedemset siedemdziesiąt siedem. Jak widać na tym piętrze mieścił się zarząd. Ekhm, przepraszam, Zarząd. No, ale chwilę potem, zaczęliśmy jechać.
W sumie, to w pewnym sensie cieszyłam się, że już umarłam. Przynajmniej miałam spokój od tego niedojeba społecznego, Grzegorza, który myślał, że dało się być lepszym od Zardonica. Co on sobie wyobrażał? On nigdy nie byłby nawet w połowie tak fajny jak on. No, ale niestety, Grzegorz też w końcu by umarł, jednak miałam nadzieję, że już nigdy byśmy się nie spotkali. No, ale przechodząc do rzeczywistości, po jakimś czasie dojechaliśmy na piętro Zarządu, po czym drzwi windy się otworzyły i ja oraz mój towarzysz ruszyliśmy za Odecią. Bardzo szybko ujrzeliśmy owy Zarząd.
Były to same wspaniałe osobistości, między innymi Steve Jobs, Chester Bennington, Steven Hawking, a także wiele innych wspaniałych osobistości. Było ich może z dziesięciu? Nie wiem, nie liczyłam tego. ale oni wszyscy stali za półokrągłymi panelami, które najprawdopodobniej, z tego co widziałam z tej odległości, były komputerami. W ogóle, cały Zarząd, jako chyba jedyni w tym świecie mieli swoją ludzką, a nie astralną postać.
Chwilę potem, Odecia wskoczyła na ich panel, usiadła naprzeciwko nich i powiedziała:
– Przyprowadziłam te dwie niedorajdy społeczne, tak jak kazaliście.
– Dobrze, dobrze, zaraz sprawdzimy, gdzie teraz mają trafić. – odparł Steve Jobs.
Szczerze, to nie spodziewałam się, że Zarząd składał się z tych osób. No, ale teraz byłam ciekawa, gdzie by mnie wysłano.
1500. Po otworzeniu oczu, standardowo, poleżałam jeszcze trochę i popatrzyłam w gwieździste niebo, na którym dzisiaj było widać także i księżyc, którego planem na dzisiaj było zajebanie cię.
1501. Gdy to zrobiłam, wyjęłam z mej torby mój telefon i słuchawki, podłączyłam je, włożyłam do uszu, a następnie włączyłam muzykę, czyli nowy album Zardonica, bo się od niego uzależniłam. A nie, sorki, przecież ja jestem w dwa tysiące szesnastym roku, a album "Become" wyjdzie dopiero za dwa lata. Fak.
1502. Tego dnia Steve Jobs, który stał w głównej części siedziby Zarządu, rzekł do nas:
– Dobrze, już wiem, co z wami dalej zrobić. Ty, obywatelu numer ja-jebe-jaki-zjeb, przez te siedemdziesiąt trzy lata wydobyłeś już tyle kamienia ile ważyły wszystkie zabite przez ciebie osoby oraz osoby, które prawdopodobnie też byś zabił, gdyby policjanci z drewnianymi pistoletami cię nie rozstrzelali. Dlatego z kamieniołomu piekielnego zostajesz przeniesiony do piekielnej, ręcznej drukarni pozłacanych dachówek, w której będziesz harował kolejne siedemdziesiąt trzy lata.
– Ale zajebiście! Zawsze marzyłem aby drukować dachówki! Dzięki ci, Panie, za taką karę! – zawołał z radością mój towarzysz.
W tym momencie, Steve Jobs zajrzał jeszcze raz do jednego z ich komputerów, po czym rzekł do mnie:
– A ty, obywatelko numer chuj-ci-w-dupę, masz przejebane do końca życia, mimo iż nie żyjesz. Zadarłaś z przyszłym członkiem naszego Zarządu, dlatego znowu wracasz do piekła, tym razem na jeszcze gorszą karę niż kamieniołom, czyli zamiatanie wnętrza pieców gazowych drewnianą łopatką zrobioną z papieru i będziesz tam harowała sześć tysięcy sześćset sześćdziesiąt sześć lat.
– A myślałem, że nie ma gorszej kary niż kamieniołom. – wtrącił się mój towarzysz.
– Jest jeszcze gorsza kara niż nawet zamiatanie wnętrza pieców gazowych, ale ona jest zarezerwowana dla nazistów, komunistów i antyszczepionkowców. – odparł Chester.
O cholera. To nie wiedziałam czy chciałam wiedzieć, co takie osoby spotykało. Jednak dalej nie rozumiałam, dlaczego gościu, który za życia dopuścił się ludobójstwa miał mieć lepszą karę niż ja za stalkowanie Zardonica. Ja wiem, że Zardonic po śmierci miał się stać częścią Zarządu, ale bez przesady.
1503. Jednak, parę minut potem, zaczęła mnie boleć dupa i to jak cholera. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1504. Tego dnia Steve zwrócił się do Odeci:
– Odeciu, zaprowadź tych zjebów tam, gdzie mają odbywać karę.
– Tak jest, panie. – odpowiedziała Odecia i zeskoczyła z panelu.
Kiedy to zrobiła, przepuściliśmy ją, po czym zabrała nas do windy. Gdy do niej weszliśmy, nacisnęła swoją uroczą, słitaśną łapką przycisk z numerem minus sześćset sześćdziesiąt sześć, gdzie znajdowało się piekło. Zastanawiałam się, jak miało wyglądać to zamiatanie pieców gazowych drewnianą łopatką zrobioną z papieru. Poza tym, jak ta łopatka mogła być drewniana, skoro została zrobiona z papieru? No, ale nie zdążyłam się nad tym dłużej zastanowić, gdyż winda zjechała już na piętro minus sześćset sześćdziesiąte szóste, po czym zaczęliśmy iść za Odecią.
Kiedy przeszliśmy przez bramy piekielne, Odecia rzekła:
– ;___; Czy oni nie mogą się nauczyć, że boję się ognia?
– Może chcą, abyś przestała się go bać? – wtrącił się mój towarzysz niedoli.
– Nigdy nie przestanę bać się ognia, jestem zwierzęciem, więc to normalne, że się go boję.
– Nie martw się, przecież nic ci się nie stanie. Już nie żyjesz, więc nie możesz umrzeć drugi raz.
– To wiem, ale i tak się boję.
Jednak, po tej rozmowie, doszliśmy do kolejnej windy, tym razem piekielnej i zrobionej z ognia. Biedna Odecia, pewnie by na zawał zeszła, gdyby nie fakt, że nie żyła. No, ale po wejściu do niej, nacisnęła swoją słitaśną łapką przycisk z numerem minus siedemset siedemdziesiątym siódmym. Byłam ciekawa czy tam mieściły się piece, czy drukarnia.
Kiedy już dojechaliśmy i drzwi windy otworzyły się, okazało się, że była tam drukarnia. W tym momencie, mój towarzysz wyszedł z windy, mówiąc:
– To na razie. Miejmy nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
– No, cześć. – odpowiedziałam, gdy drzwi od windy zamykały się.
Szczerze, miałam nadzieję, że w pomieszczeniu z piecami nie będę sama.
1505. Po obudzeniu się, przez jakiś czas popatrzyłam w gwieździste niebo, na którym dzisiaj widać było także i księżyc, który znowu postanowił cię zajebać, a przynajmniej spróbować.
1506. Tego dnia Odecia swoją słitaśną łapką nacisnęła przycisk z numerem minus nieskończoność. Podejrzewałam, że to właśnie tam były piece, o których była mowa. Zastanawiałam się tylko, dlaczego miałam je tyle lat czyścić. Ja rozumiem, że chciano mnie ukarać za to, co zrobiłam za życia, ale co, te piece samobrudziły się czy jak? Nie wiedziałam, no ale niedługo bym się dowiedziała. W każdym razie, gdy po jakimś czasie winda zatrzymała się i drzwi otworzyły się, wyszłam i zaczęłam się rozglądać. Piece były, ale nie wiedziałam, co teraz miałam zrobić.
Aż w końcu, ujrzałam takiego samego strażnika jak w kamieniołomie, tylko tutaj miał srebrną zbroję, a nie ciemnoczerwoną, jak w poprzednim miejscu mej kary. Widząc mnie, rzekł:
– A, to ty jesteś ta nowa. Dobrze, dobrze, masz tu drewnianą łopatkę zrobioną z papieru, piec który masz czyścić ma numer sześćset sześćdziesiąty szósty i stoi w miejscu sześćdziesiątym szóstym.
W tym momencie, wzięłam od niego łopatkę i ruszyłam w kierunku odpowiedniego pieca, kierując się drogowskazami. W czasie drogi widziałam, że więźniowie tego miejsca siedzieli w środku pieca i czyścili go od środka. Dlatego też, kiedy doszłam do mego pieca, zaczęłam robić to samo co wszyscy. Ciągle byłam ciekawa, jaka kara spotykała nazistów, komunistów i antyszczepionkowców.
1507. Dwa to były FanArt moich dwóch idoli czyli Slade'a i Brother Blooda z „Młodych Tytanów", kolejne dwa to portrety mnie i Grzegorza, a ostatni to jakaś moja OC w stylu mangowym, która mimo to, miała moją mordę.
1508. Tego dnia, ciągle harowałam przy czyszczeniu pieca gazowego, bo co innego miałabym robić. W końcu to była kara na kolejne sześć tysięcy sześćset sześćdziesiąt sześć lat. Nawet nie mogłam z nikim przy pracy porozmawiać, ponieważ byłam we wnętrzu pieca, który został zrobiony z kamienia. Nie zdziwiłabym się, gdyby to był ten kamień pochodzący z kamieniołomu. Miałam nadzieję, że w końcu opracowałabym jakiś plan ucieczki i wyrwała się z tego pośmiertnego świata. Nawet ryzykując zapacanie przez Odecię.
1509. Cztery z nich to były jednopartowe FanFiction do mych ulubionych serialów, filmów i książek, a kolejne cztery to autorskie opowiadania, na temat mojej głupoty.
1510. Tego dnia nie mieliśmy dalszego pomysłu na naszą historię, więc dopóki nie wymyślimy nowego pomysłu, będziemy musieli zdychać od gówna, które tutaj zostało naspładzane.
1511. Co do rysunków, dwa to były moje OC w stylu realistycznym, kolejne dwa to te same rysunki, tylko w stylu hipernierealistycznym, a ostatni to rysunek okolicy, która była przed moim domem, z dokładnym odwzorowaniem pobliskiego Toi-Toi.
1512. Ostatnie pięć, to były moje OC w stylu mangowym, stworzone na mój i Grzegorza wzór i podobieństwo.
1513. Po tym czasie, poczułam się senna. I, kilka chwil później, kołysana falami Oceanu Spierdolenia, usnęłam...
1514. Następnie, jako iż dziś chciało mnie się tylko rysować, wyjęłam zeszyt, w którym zwykle rysowałam oraz przybory do rysowania i zaczęłam srać.
1515. Tego dnia, nadal nie mieliśmy pomysłu na nową historię, ale to wkrótce się zmieni.
1516. Następnie, usiadłam w kuli i wyjęłam mój telefon, który dawno powinien wykitować, ale żyję w Opkolandii, dlatego do dzisiaj to się nie stało oraz słuchawki, a następnie podłączyłam je, włożyłam do uszu i, w telefonie, zaczęłam oglądać filmiki na YouTube.
1517. Zaś około godziny dwudziestej, poczułam się xenna express.
1518. Jednak, po otworzeniu oczu, jak zwykle, popatrzyłam jeszcze trochę w czarne, gwieździste niebo. Chciałabym, aby już nastał dzień polarny, ale nocne niebo również było ładne jak dupa Grzegorza.
1519. Po przebudzeniu się, popatrzyłam parę minut w czarne, gwieździste niebo, na którym teraz był także i księżyc, który postanowił ponownie spróbować cię zajebać.
1520. Następnie zaś, jako iż nie miałam weny ani na rysowanie, ani na pisanie opowiadań, wyjęłam jakąś książkę, która była gruba jak moja dupa, dodała Andromeda i zaczęłam ją czytać.
1521. Kiedy to poczułam, cicho jęknęłam z bólu i, jeszcze przez parę minut, srałam cicho stękając, poleżałam i popatrzyłam w gwieździste niebo.
1522. Kiedy byłam w domu, ten czas najczęściej leżałam w łóżku, a Grzegorz się mną opiekował, bowiem był zjebem, no ale tu musiałam sobie radzić sama.
1523. Po otworzeniu oczu, standardowo, parę minut poleżałam i popatrzyłam w gwieździste jak moja dupa niebo.
1524. Jednak, około godziny dwudziestej, poczułam, że zamarzały mi stopy.
1525. Tak, wiedziałam że znajdowałam się na Oceanie Spierdolenia, więc były małe szanse, aby ktokolwiek tędy przepływał, ale jednak ciągle miałam nadzieję, że jeszcze w tym roku wróciłabym do domu i mogłabym wyruchać Grzegorza.
1526. Ogólnie miałam nadzieję, że do domu wróciłabym jeszcze w tym życiu, chociaż czasem męczyła mnie myśl, że koniec końców umarłabym tu z głodu i z pragnienia, bo Odecia wpieprzała mi jedzenie. No kurwa, przecież ona nie żyła, więc jak mogła jeść? Niby mówiła, że to po to aby odbudować te utracone dwa kilogramy czystej słodkości, ale i tak. ;-;
1527. Po skończeniu rysowania, schowałam zeszyt i przybory do torby. Jako iż nic więcej nie chciało mnie się robić, okryłam się mymi włosami, położyłam i zaczęłam srać.
1528. Co prawda wtedy istniałaby szansa, że rozbiłabym się na Antyarktydzie, ale w sumie zawsze lepsze to, niż dryfowanie w kuli od Aqua Zorbingu po pustej, jak twój mózg, wodnej przestrzeni.
1529. Jednak, parę minut potem, kołysana lekkimi falami Oceanu Spierdolenia, usnęłam z nadzieją, że kolejny dzień przyniósłby mi wyczekiwany od sześciuset sześćdziesięciu sześciu dni ratunek...
1530. Od razu zamknęłam oczy i wsłuchałam się w pluskanie wody w kiblu oraz porywisty, arktyczny wiatr.
1531. Jednak, przejdźmy już do dnia dzisiejszego. Po otworzeniu oczu, jak co ranek, poleżałam jeszcze trochę i popatrzyłam się w gwieździste niebo. Dzisiaj widniał na nim również księżyc, który rozmyślał, jakby zrobić ci restless slumber stulecia.
1532. Leżałam i rozmyślałam nad tym wszystkim oraz nad wieloma innymi rzeczami, o których dzięki Bogu nie wspomniałam, tak do około godziny dwudziestej drugiej dwadzieścia.
1533. No, ale po tych torturach z akapitu wyżej, ja i pozostali analizatorzy oraz ich strażnicy, chcąc strzec się piekła, schowaliśmy się za Federico. W końcu tylko on z nas obecnych dysponował czystą mocą, więc tylko on tak naprawdę mógł nas uratować. Jednak, widząc że zniknęliśmy mu z oczu, odwrócił się i, widząc że chowaliśmy się za nim wyraźnie przerażeni, spytał:
– Czy was do reszty pojebało?
– No co? Jesteś Zardonic, tylko ty możesz nas ochronić przed tym piekłem całkowitym. – odpowiedział Grzegorz.
– . . . Jestem tylko człowiekiem, pacany.
– Nieprawda, jako jedyny z nas posiadasz czystą moc, którą możesz ratować Wszechświat, więc możesz nas obronić. – zawołałam
– . . .
. . .
. . .
*Facepalm*
1534. Był również okropnie miękki, chyba z dwadzieścia razy bardziej niż u normalnego, zdrowego człowieka, a po dotknięciu powodował tak okropnie silny ból, że aż wydarłam się z bólu, a do moich oczu napłynęły łzy srania.
1535. Po otworzeniu oczu, otwierałam na oścież okno, aby do pomieszczenia wpadł smród spalin, smog, ewentualnie jakaś dawka promieniowania i krzyki umierających na dżumę...A nie, sorry, nie ten rok. To bez tej dżumy.
1536. Po obiedzie, Grzegorz urządzał sobie dwugodzinną drzemkę, a ja kontynuowałam słuchanie na pełnej głośności albumu „Become" aby ten chuj nauczył się, że śpi się w nocy.
1537. Po nawet lekkim uciśnięciu poczułam tak bardzo silny ból, że aż wydarłam się na cały głos z bólu, a z moich oczu popłynęły łzy srania.
1538. Od razu okryłam się mymi włosami i, nie zamierzając walczyć z tym uczuciem oraz chcąc, aby ból choć na parę godzin ustał, zamknęłam oczy. Teraz, wsłuchując się już w lekkie pluskanie wody w kiblu oraz zimny, porywisty arktyczny wiatr, parę minut potem, usnęłam zmęczona dzisiejszym dniem, z nadzieją na to, że jutro w końcu ktoś by mnie uratował i, że mogłabym wrócić do mojej rodziny i przyjaciół, na których tak bardzo mi zależało...
1539. Jednak, po uciśnięciu brzucha, nadal czułam tak silny ból, że przez to wydarłam się na cały głos, a do moich oczu napłynęły łzy srania.
1540. Przez parę minut wsłuchiwałam się jeszcze w arktyczny wiatr, lekkie pluskanie wody w kiblu oraz moje powolne oddechy.
1541. Nie wiedziałam, ale gdy po pół godzinie uspokoiłam się, dla rozluźnienia zaczęłam srać i przez parę minut patrzeć w czarne, gwieździste niebo, na którym dzisiaj także był księżyc, który tańczył Makarenę.
1542. Moja manga działa się w świecie postapokaliptycznym, a w dużej mierze chodziło o to, że dwójka głównych bohaterów musiała przeżyć oraz przy okazji raz, przypadkiem, odkryli pewną tajemnicę, która objawiła światu prawdę o tym, że Zardonic jest bogiem. Nie tak, jakby świat tego nie wiedział, wszakże to było wiadome od jego urodzenia, a poza tym, w nucie „Army of One" sam się do tego przyznał, no ale warto mieć też oficjalne dowody na to.
1543. Sekcja komentarzy:
Ramoninth:
Jezu, jakie gówno, kto to spłodził? Pięciolatek? Tak rysują tylko dzieci z przedszkola.
Deathstroke:
A myślałem, że to ja rysuję gorzej od dzieci bez rąk. Dzięki, przywróciłaś mi wiarę w moje umiejętności artystyczne.
Rivienna:
Fabuła sztampowa, a rysunki wyglądają jak kibel po wczorajszej wizycie Ramoninth. Jak szambo.
1544. Kiedy skończyłam, odłożyłam wszystko do torby, okryłam się mymi włosami, położyłam i zaczęłam srać.
1545. Wsłuchiwałam się w moje powolne oddechy i arktyczny wiatr, gdyż dzisiaj wody płodowe Oceanu Spierdolenia wyjątkowo były spokojne.
1546. Szczerze powiedziawszy, kiedy zaczynałam rysować choćby moment, w którym Sebastian rozbierał kibel, czułam że nieco podniecało mnie to. Mój oddech przyspieszył oraz czułam, że biust wysrał jelita oraz nieco się powiększył.
1547. Parę minut potem, usnęłam z nadzieją, że następnego dnia ktoś by mnie stąd uratował i zabrał do Polszki, do mych najbliższych, za którymi tak bardzo tęskniłam...
1548. Wtedy najlepiej przez mój mózg przepływały informacje i nauka była dla mnie produktywniejsza, a jeśli jeszcze uczyłam się na balkonie lub przy szeroko otwartej dupie Grzegorza, to było po prostu idealnie.
1549. Nie wiem, jak on wytrzymywał, ale gdy czasem wchodziłam do jego pokoju po dłuższym czasie od rozpoczęcia przez niego pracy, robiło mnie się słabo i dostawałam zawrotów głowy, po czym mdlałam i wiadomo, co dalej się działo. ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1550. Wtedy po prostu czułam się dotleniona i lepiej mnie się pracowało. Lubiłam też, gdy obok mnie była butelka whisky lub kubek herbaty oraz tabliczka gorzkiej czekolady lub miska orzechów.
1551. Ja byłam pracowita i zdrowo się odżywiałam, a skromność była moją cechą numer jeden, a on był leniwy i niezdrowo się odżywiał.
1552. Poza tym, ja obecnie nie miałam wzdęć, bo gdyby tak było, mój brzuch byłby miękki a nie twardy jak twój spleśniały mózg, przede wszystkim.
1553. Przetwarzałam po prostu różne pomysły na moje historie, starając się złączyć je w jedno gówno.
1554. Może większość z was uzna, że jestem zbyt, że tak to ujmę, staromodna, no ale światu potrzebni są ludzie sukcesu, ale i prości, niczym nie wyróżniający się ludzie, którzy byliby zajebistą, darmową siłą roboczą.
1555. Ja i tak go lubiłam oraz kochałam, bez względu na to, co o mnie uważał. W końcu był dla mnie bardzo ważny, a oprócz tego ja szanowałam jego opinię, szykując przy tym na niego klatkę pod napięciem, nie ważne jaka była.
1556. Ocean Spierdolenia, 255.303.20168 rok, czwąrtęk, godzina 606:100 czasu polskiego.
1557. Od razu, nie zamierzając walczyć z tym uczuciem, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w pluskanie wody w kiblu.
1558. Od razu splotłam dłonie i ułożyłam je na brzuchu, ówcześnie okrywając się mymi włosami i zamknęłam dupę.
1559. Dejwid Autyzm
1560. – Androspierdalajmendo, wiesz może, kto niszczy te wszystkie wioski i miasta oraz zabija ich mieszkańców?
– Tak, wiem. – Powiedziała dziewczyna nie odrywając się od czyszczenia swojej broni.
– Powiedz nam, kto to robi. – powiedzieli jej rodzice.
– Chuj wam w dupę. – odpowiedziała
1561. Tymczasem, w innym mieście, Dejwid ciągle nie mógł zaliczyć pierwszego roku ekonomii na Politechnice.
1562. Dziewczyna miała na sobie czarne ubranie, ale niestety znacznie brzydsze niż ubiór pana i władcy Wszechświata, Zardonica.
1563. Kiedy policjanci odeszli i zamknęli kobiety w celi, współlokatorka zapytała się Androspierdalajmendy:
– Lubisz Zardonica? Bo jak nie, to wyjebię cię przez zakratowane okno na chwałę mego pana.
1564. – Ja siedzę za trzy zabójstwa. Zabiłam te trzy osoby, bo nie chciały oddawać czci Zardonicowi. Nie mogłam pozwolić, aby takie śmiecie skażały to samo powietrze, którym oddycha mój pan i władca, ale sąd nie uznał tego wyjaśnienia.
1565. Kiedy zaprowadzono dziewczynę na sranie, okazało się, że Androspierdalajmendę przyszli odwiedzić jej rodzice.
1566. Pierwszego czerwca, czyli miesiąc po jej schwytaniu znów przyszli do celi w której przebywały Kartezjusz i Androspierdalajmenda policjanci. Powiedzieli:
– Jak kupisz nam premium na Spotify na pół roku, to może cię wypuścimy na wolność.
1567. Po chwili milczenia, chłopak powiedział:
– To ja poszedłem na policję, bo dowiedziałem się, że nie lubisz Zardonica. Takich ludzi jak ty powinno się palić na stosie, ale kara śmierci jest w tym kraju nielegalna, więc musimy obejść się smakiem.
1568. Katehumen posłusznie wykonała polecenie Androspierdalajmendy. Wzięła pręt, który odłamał się od stolika. Dziewczyna wzięła nim cichaczem klucze od celi z kieszeni strażnika, który zasnął. Kiedy miała już w swoich rękach klucze, cichutko otworzyła dupę.
1569. Kiedy kobiety wyszły, musiały uważać na różne alarmy. Na szczęście ominęły je bez większych problemów. Kiedy oddaliły się dość daleko, Androspierdalajmenda powiedziała:
– Lubię pasztet.
1570. Kiedy Androspierdalajmenda doszła do domu, zadzwoniła do mieszkania. Otworzyli jej rodzice. Kiedy ją zobaczyli, powiedzieli ze zdziwieniem:
– A myśleliśmy, że wreszcie cię spalili za to, że nie oddajesz codziennie dwa razy na minutę czci panu i władcy Wszechświata, Zardonicowi!
1571. W Internecie odnajdują ofertę takowego obozu, który kosztuje całą roczną pensję Andrzeja Dudy.
1572. Rozdział I – Początek podniecania Sebastiana.
1573. Kiedy dojechaliśmy pod ośrodek, ujrzałam, że był to jakiś szpital psychiatryczny.
1574. Po wejściu do pokoju, zaczęłam się rozglądać. Ściany były tam białe. Znajdowało się tam także jedno, małe, okrągłe zakratowane okienko. Pod nim, stało dość wąskie łóżko, takie, że dało się na nim najprawdopodobniej leżeć tylko na plecach. Leżało na nim białe prześcieradło oraz kołdra tego samego koloru. Obok stało brązowe gówno. Naprzeciwko wejścia znajdowała się duża, drewniana szafa. Niedaleko były drzwi do toalety. Obok nich było wysokie lustro.
1575. Po dwóch godzinach, skończyłam ją czytać. Akurat w momencie, w którym musiałam wychodzić. Wzięłam więc klucz, odłożyłam książkę, wstałam i wyszłam. Po zamknięciu drzwi, ustawiłam się na zbiórce. Gdy byli wszyscy oraz przyszedł wychowawca, rzekł:
– Na początek parę spraw organizacyjnych. Tutaj obowiązuje całkowity obowiązek słuchania muzyki Zardonica. Musi być słychać jego boski głos z każdego pokoju dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu, albo będę was zamykał w izolatce, wy zdrajcy ludzkości. A za każde powiedzenie złego słowa o naszym panu i władcy będę was wywieszał jak flagę przez okno.
1576. Gdy zaś wszyscy zjedli, pasy przestały nas krępować. Znów poczułam ulgę. Po obiedzie, wyszliśmy na dwór. Tam, do 19:00, gdyż o tej godzinie była kolacja, bez przerwy uprawialiśmy seks.
1577. Po kolacji, jako iż cisza nocna była o 21:00, poszliśmy do pokoi się umyć. Przed pójściem, wychowawca rzekł:
– Pamiętajcie o włączeniu muzyki Zardonica na pełną głośność albo rozstrzelam!
1578. Po zrobieniu tego, jako iż nie wiedziałam, kiedy jest zbiórka, założyłam buty, schowałam włączony dyktafon do kieszeni, wzięłam klucz i wyszłam, a następnie zamknęłam drzwi. Gdy to wykonałam, udałam się na zbiórkę. Po przyjściu wszystkich oraz wychowawcy, ten powiedział:
– Jak zapewne widzicie, nie ma tu waszej koleżanki, Klary. Jest to spowodowane tym, że wczoraj ściszyła o jeden procent głośności muzykę Zardonica. Ja tam jestem za karą śmierci za takie zbrodnie przeciwko ludzkości, no ale że w tym kraju kara śmierci jest zakazana, to zamknąłem ją w szafie. Będzie tam siedzieć trzy lata.
1579. Wzięłam więc moje tabletki na różne bóle, po czym wzięłam jedną, popiłam wodą, zamknęłam oczy i zaczęłam powoli srać.
1580. Tego dnia obudziłam się równo o piątej trzydzieści. Po otworzeniu oczu, ujrzałam, że pasy już nie zaciskały się na moim ciele. Jednak, gdy obudziłam, w pewnym momencie poczułam mocny ból brzucha. Czułam, że uciskało mnie w dupie. Oprócz tego, trochę mnie mdliło. Także poczułam, że spodnie od piżamy były dwa razy ciaśniejsze. Kiedy spojrzałam w dół, ujrzałam, że mój brzuch srał. Było mi duszno. Słabo się czułam. Czasem tak miałam (raz na dwadzieścia cztery lata) lecz po półtorej dnia mi przechodziło. Także kręciło mnie się w głowie, gdy próbowałam wstać. Czułam, że nie dałabym rady dziś normalnie funkcjonować. Wiedziałam, że to mogło skończyć się izolatką, jednak w takich sytuacjach musiałam leżeć, bo mogłyby mnie się zdarzać zasłabnięcia. Położyłam więc się na boku, podkurczyłam nogi, położyłam rękę na dupiei delikatnie przycisnęłam go do siebie, gdyż to trochę pomagało. Następnie zaczęłam czekać na dalszy rozwój wydarzeń...
Po około pięciu minutach, usłyszałam zza okna strzały. Da fak? Zardonic zaczął rewolucję od takiego zadupia? No, ale w końcu to bóg, więc najlepiej wiedział. Postanowiłam, że może się do niego dołączę. Zawsze chciałam brać udział w rewolucji, której przewodniczyłby mój pan i władca. Jeszcze wyjrzałam za okno, aby upewnić się, czy to czasem jakieś matoły nie próbowały udawać boga Wszechświata. Kiedy się nieco podciągnęłam i wyjrzałam za okno, ujrzałam że tam naprawdę był Zardonic! Jezu Chryste, cud! Sam pan i władca czasoprzestrzeni się tu znalazł! JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Od razu poderwałam się z łóżka i zaczęłam ubierać. Zamierzałam do niego dołączyć.
1581. Po około pięciu minutach, usłyszałam gwałtowne otwieranie drzwi do mojego pokoju. Kilka chwil później, zorientowałam się, że był to Pedobear, gdyż usłyszałam jego głos, który mówił:
– Spierdalaj z mojej ziemi!
– Nie mogę...Brzuch mi sra...Mdli mnie...Duszno mi...Mam wzdęcia...Kręci mnie się w głowie, gdy próbuję wstać...Źle się czuję...Nadkropkozę mam...Chyba zwymiotuję... – odparłam słabym grzejnikiem.
1582. Dowlókł mnie do izolatki, a następnie przykuł także pasami do łóżka, które tam było, zaciskając je na moich łydkach i klatce piersiowej najmocniej jak się dało. Kiedy to zrobił, rzekł:
– Chętnie bym cię zabił, ale nie chce mnie się iść na dożywocie do więzienia po raz setny w tym życiu, więc masz szczęście.
1583. Bałam się go także z tego powodu, że z twarzy trochę przypominał mi Wielkiego Elektronika z filmu „Podróże Pana Kleksa" i „Pan Kleks w Kosmosie". A ta postać to był mój były idol do sześcianu. <3
1584. Po tym czasie, usłyszałam otwierające się drzwi do izolatki, a kilka chwil później ujrzałam nad sobą naszego wychowawcę, który wylennyfaceował mnie. Gdy zaś stałam, ten rzekł:
– A teraz waruj.
1585. Biegaliśmy tak do godziny 19:00. Bez przerwy. O tej godzinie, wycieńczeni, powróciliśmy do ośrodka na lennyfaceowanie. Gdy weszliśmy na stołówkę i usiedliśmy na naszych siedzeniach, tak samo mocno nas wylennyfaceowano.
1586. Kiedy zebrali się już wszyscy oraz wychowawca, zeszliśmy do piwnicy omówić wraz z panem i władcą Wszechświata plan ataku na siedzibę PiS-u.
1587. Łał. Dziś w końcu była odmiana. Zamiast biegać, bez przerwy nawet na picie graliśmy w piłkę nożną. Ważne, że nie znowu to pierdolone bieganie z punktu Azerbejdżan do Bałtyk.
1588. Po otworzeniu oczu, jako iż od minuty nie uciskały mnie już pasy, wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się załatwić, umyć zęby i ubrać. Kiedy to zrobiłam, rozebrałam się i zatańczyłam macarenę nago na korytarzu.
1589. Kiedy skończyliśmy, pasy ponownie odpięły się, po czym wyszliśmy ze stołówki i z ośrodka. Następnie, bez przerwy, zaczęliśmy biegać z punktu Armenia do Brazylia.
1590. Kiedy wszyscy, łącznie z wychowawcą przyszli, wychowawca nasz, rzekł:
– Jak zapewne widzicie, nie ma tu Diany. Za wyłączenie muzyki Zardonica na dwie sekundy spaliłem ją na stosie. Jak ktoś zadzwoni na policję, to rozstrzelam na chwałę mego pana.
1591. Po wyjściu, wszyscy lennyfaceowali jedną osobę, która przypadała na dany dzień. Dzisiaj wyszła moja kolej, ale zajebiście! Tak dawno mnie nie lennyfaceowano, ale byłam podjarana!
1592. Po znalezieniu się tam, ujrzałam, że wszyscy ustawiali się na zbiórkę. Więc i ja to zrobiłam. Kiedy staliśmy, wychowawca rzekł:
– Przed pójściem do pokoi, muszę was o czymś poinformować. Otóż, wybudowałem na dziedzińcu pomnik Zardonica. Od jutra, dwadzieścia razy dziennie, będziemy się do niego modlili.
1593. Przygotowałam sobie również czapkę z daszkiem i okulary przeciwsralnicze.
1594. Od razu oparłam się o ścianę, gdyż czułam, że zemdleję. Chwilę potem, oczy zaszły mi mgłą oraz poczułam, że zaczęło skręcać mnie w dupie.
1595. Po znalezieniu się na zewnątrz, zaczęliśmy cały czas, bez przerwy, aż do godziny dziewiętnastej biegać z punku Antarktyda do punktu Białoruś.
1596. Teraz, do godziny dziewiętnastej, bez przerwy biegaliśmy z punktu Alaska, do punktu Barcelona.
1597. Od razu położyłam się naprzeciwko ściany, uniosłam nogi i oparłam je o nią, lekko położyłam dłonie na klatce piersiowej i starałam się uregulować sranie.
1598. Tam, bez przerwy, do godziny trzynastej, biegaliśmy z punktu Arabia Saudyjska do punktu Budapeszt.
1599. Zaś po paru chwilach, przyniesiono nam wodę po ogórkach i spleśniałe parówki.
1600. Będąc tam, zobaczyłam że wszyscy ustawiali się na zbiórkę. Zrobiłam to samo. Kiedy wszyscy staliśmy, ten psychopata stanął na środku i powiedział:
– Słuchajcie. Jutro idziemy na koncert Zardonica. Tylko zachowywać mnie się jak przystało na prawdziwego wyzna...eee...to znaczy fana naszego boga, bo wywieszę przez okno jak flagę!
1601. Z tego, co widziałam, to wszyscy uczestnicy obozu mieli nieźle wyparowane mózgi, że raczej nie przyszłaby im do głowy ucieczka.
1602. Lecz, po wejściu do ośrodka, udaliśmy się na nasze piętro i ustawiliśmy na zbiórkę. Już się bałam, co tym razem zapowie ten psychol. Chwilę potem, powiedział:
– Chciałem wam tylko przekazać, że jutro, zaraz po śniadaniu, idziemy spalić sejm.
1603. Jednak, gdy wszyscy się zebrali oraz przyszedł ten sadysta, zauważyłam że wyglądał tak, jakby się źle czuł. I rzeczywiście, po chwili powiedział:
– Słuchajcie. Dzisiaj zostaniecie cały dzień w swych kiblach i będziecie srać jak szaleni. Mam gdzieś, że nie macie czym.
1604. Co to było? Czy właśnie TORUŃ służyło do prania mózgu uczestnikom obozu? Lecz, chwilę potem, usłyszałam za sobą głos tego skurwysyna, który mówił:
– Widzę, że już odkryłaś naszą tajemnicę. To urządzenie, które tu widzisz, służy do wtłaczania uczestnikom obozu do głów tekstów utworów Zardonica. W końcu każdy musi myśleć jak nasz bóg.
Słysząc to, gwałtownie się odwróciłam. Rzeczywiście, stał on za mną. Chwilę potem, rzekł:
– Lubię ziemniaki.
1605. – Zawsze sprawiałaś problemy. Jako jedyna byłaś w pełni świadoma tego, co tu naprawdę się dzieje. Chyba nie myślisz, że pozwolę ci o tym komukolwiek powiedzieć?
Po czym mocniej przycisnął moją szyję do ściany, bardziej mnie podduszając. Następnie dodał:
– You're the reason every god damn revolution always fails!
You're nothing but a lie!
A thin, tasteless lie with no will to become
Why do you think I do this? You think this is a fucking game?
With every word, every beat, every noise
Every second I am shaping the future!
I am the future and you're nothing but faithless cowards!
I am on a mission to change the course of history
So either join me or get the fuck out of my way!
This world is mine!
– This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
Dead, gone, out, underground and forsaken
No turning back, motherfuckers! – odpowiedziałam
1606. Ja zaś, korzystając z okazji, uciekłam w kierunku mojego pokoju. Gdy się tam znalazłam, aby nie mógł się tu dostać, wyjęłam zapałkę i podpaliłam papiery znajdujące się wokół drzwi. Następnie, założyłam na plecy walizkę, otworzyłam okno i stanęłam na parapecie, wpatrując się w kierunku drzwi. Chwilę potem, ten psychol zjawił się w drzwiach.
– Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me! – zawołałam na odchodne.
1607. Gdy dobiegłam do domu, gwałtownie otworzyłam drzwi. W tym momencie, moi rodzice, którzy byli na przedpokoju i o czymś rozmawiali, odwrócili się. Gdy mnie zobaczyli, matka spytała zdziwiona:
– Get the fuck out!
Hahahaha!
– You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
You're nothing but a fucking lie! – zdissowałam ją.
1608. Gdy skończył się ten pokaz, dodałam:
– This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
Dead, gone, out, underground and forsaken
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
So get the fuck out, son, you're outgunned
And next time, make no mistake, I'm an army of one!
Bow to the one true king!
– Born from flame and forged by hellfire
Step aside, our time has begun
Make no mistake, I am the revolution
Marching forward, army of one
Born from flame and forged by hellfire
Step aside, our time has begun
Make no mistake, I am the revolution
Marching forward, army of one – krzyknął mój ojciec.
– You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
You're nothing but a fucking lie!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
You're nothing but a fucking lie!
Step aside, our time has begun – odparłam na chwałę mego pana.
1609. W którymś momencie władania nowym mocarstwem, zauważyła burze portali na Ziemi. Postanowiła, więc tam się dostać i podbić planetę. Udało się jej to w siedem godzin. W tyle zniewoliła ludzkość oraz znalazła także nowego administratora planety, dzięki czemu miała mniej roboty. Tym administratorem był Zardonic.
1610. Jednak, w pewnym momencie, królestwo uległo zniszczeniu przez pewne plany znalezione przez wrogów dziewczyny i jej podwładnych na statku Borealis, należącym do Aperture Skurwiel.
1611. W pewnym momencie, musieli oni uciekać przed ich wspólnym wrogiem, przez co imperium uległo zniszczeniu. Uciekli na planetę Zakupy Mango i tam okręcili sobie wokół palca miejscowego władcę i rozwijali się w tamtym miejscu. Lecz, w którymś momencie, Wielki Spawacz, został uśpiony przez ich wrogów, a następnie zabity.
1612. Dziewczynie jednak, została dana robota w postaci pracownika klasy D w Fundacji SCP.
1613. Od teraz planowała zemstę na wszystkich, którzy przyczynili się do jej cierpień. Zebrała, więc ich w jednym pomieszczeniu i próbowała zabić na różne sposoby. Niestety, nie udało jej się to i została pokonana. Kiedy zaś leżała na podłodze, w pewnym momencie usłyszała znajomy głos jej pierwszego niewolnika, czyli Wallace Breena.
1614. Od teraz, dziewczyna powoli zaczęła układać sobie normalne życie. Znalazła pracę, kupiła dom, samochód, znalazła męża i urodziła dom.
1615. Ramoninth Arconth Nereil prowadzi normalne życie. Nie dzieje się w nim nic niezwykłego, z dnia na dzień żyje sobie w spokoju i robi to, co ma robić. Aż któregoś dnia, podczas przeglądania boskiego FanPage Zardonica zauważa, że ten się wkurwił na obecną sytuację w Wenezueli i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce wywołując rewolucję tysiąclecia. No, ale że jest sam, aby nikt nie podejrzewał, że przecież jest bogiem, szuka osoby chętne mu pomóc. Dziewczyna postanawia dołączyć się do jej pana i władcy, i pomóc mu wyzwolić jego naród. Jednak, ta decyzja zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni...
1616. Witajcie. Nazywam się Ramoninth Arconth Nereil i mam nieludzkie imię i nazwisko.
1617. Któregoś dnia, gdy siedziałam sobie w fotelu i czując się obserwowana (a to znaczy, że mój stróż, czyli osoba, w której jako pierwszej się zakochałam mnie nadal strzegł) czytając piąty rozdział mojej ulubionej książki, pt. „Czas Stalina" i drapiąc Athistash (mój oswojony hedcrab (jest taki uroczy)), w pewnym momencie usłyszałam taki dźwięk, jakby ktoś srał do zlewozmywaka. Kurwa, ten łysy zgred, za którego wyszłam znowu się najebał. =_=
1618. W tym momencie, wszystkie wspomnienia wróciły. Nowy dom, łysy najebany zgred...
1619. – Najwyższy Zjebie! Wojsko i stalkerzy gotowi!
1620. – Najwyższy Zjebie! Wojsko przeszkolone!
– To zwołaj ich wszystkich tutaj. Stalkerów również. Muszą wiedzieć, co mają robić. – zarządziłam
– Tak jest, Wasza Spierdoloność! – odparł, po czym się wyłączył.
Czekałam na nich dziesięć minut. Kiedy stawili się wszyscy, rzekłam:
– Uwaga! Słuchajcie mnie wszyscy uważnie, bo nie będę powtarzać. Słyszałam, że jesteście zjebani xD Tak więc, żołnierze ruszają ze mną na podboje publicznych toalet.
1621. Podobał mnie się jego tok myślenia. Chwilę później, trochę zniżyłam mój ruchomy fotel i zgwałciłam go wzrokiem:
– A co będzie z tego miało moje imperium oraz ja?
– Zajebistość Zardonica. – odpowiedział Breen.
– O chÓj, ziomek, kocham cię, wyjdź za mnie. – odparłam
1622. – Podoba mnie się twój tok myślenia. Nie spotkałam się jeszcze z żadną istotą żywą tak myślącą. Wiesz co z takimi osobami robię? – spytałam
W tym momencie, miałam takie wrażenie, że trochę się przestraszył. Cóż. Zdanie „Wiesz co z takimi osobami robię?" może zabrzmieć dwuznacznie. Mimo to, odrzekł:
– Nie wiem...
– Zabijam xD – odpowiedziałam
1623. „OSOBY I ISTOTY UPOWAŻNIONE DO PRZEBYWANIA NA TERENIE CYTADELI:
1. Zardonic
2. Cave Johnson
3. Till Lindemann
4. SCP-999
5. SCP-049
6. SCP-035
7. Józef Stalin"
1624. – Tylko pamiętaj, że jeśli coś niepokojącego działoby się w Cytadeli, np. no nie wiem, ktoś z zewnątrz by się tu przez przypadek przeteleportował, bowiem działają tu portale to żeby na początku zgłaszać to mi.
– Dobrze, będę pamiętał, Wasza Niedojebaność. – odrzekł
Po tych słowach, zostawiłam go samego w jego nowym miejscu zamieszkania i udałam się do pomieszczenia centralnego, aby na całą Cytadelę puścić muzykę Zardonica. Każdy musiał słyszeć jego boski głos.
1625. – To chyba dobrze, nie? Przecież to dzięki temu eksperymentowi, który mu się nie udał, mamy kolejną planetę pod naszym władaniem. – powiedziałam
– No niby tak, ale jest pewien problem. On i Zardonic się zmówili, aby Czystą Zajebistością zajebać Kombinat, także wiesz, mamy przejebane jak w ruskim czołgu. Ja tam czekam, aż mnie Zardonic zajebie, bo to zaszczyt.
1626. – Uwaga wszystkie oddziały wojsk! Ogłaszam mobilizację! Musicie odnaleźć niejakiego Gordona Freemana i Zardonica, po czym...Kurwa mać, czy ja właśnie chciałam kazać zajebać wam dwóch bogów? Jezu, jaka ja jestem niedojebana.
1627. Otóż, kiedy siedziałam w mej komnacie, jak ja to pomieszczenie nazywałam (a działo się tak dlatego, że było ono na samiutkim szczycie Cytadeli), w pewnym momencie usłyszałam kroki z korytarza. Nie przejęłam się tym jednak, gdyż zawsze przynajmniej raz ktoś przeszedł przez korytarz. Lecz, chwilę później, usłyszałam wywarzane drzwi. Kilka sekund potem, kiedy dym opadł, ujrzałam Zardonica, a za nim Gordona. O kurwa, ale zajebiście! Będę miała zaszczyt zginąć z rąk bogów! *.*
1628. Jako iż byłam odwrócona w przeciwnym kierunku do nich, przekręciłam w ich kierunku mój fotel. Po zrobieniu tego, ujrzałam jednego z Żołnierzy Kombinatu, którzy rzekł do mnie:
– Najwyższy Zjebie! Dwóch Ziemian prosi o audiencję!
1629. Jednak w tym momencie najwidoczniej mnie poznała, gdyż rzekła:
– RAMONINTH?! Co ty tu robisz?! My cię tyle czasu szukaliśmy!
– Nie widać, mośki? Rządzę światem, a teraz won mie stąd, bo po Putina zadzwonię. – odpowiedziałam
– To Kombinat należy do ciebie?! Kto przekazał ci władzę nad tak potężnym mocarstwem?! – krzyknął mój ojciec.
– Twój stary – odpowiedziałam w najbardziej gimbusiarski sposób.
1630. – Najwyższy Niedojebie Społeczny! Ruch Oporu zniszczył Nova Prospekt!
– Uderzono w jeden z naszych najczulszych punktów...Co my teraz mamy robić? – rzekłam ze słyszalnym strachem w głosie.
– Ja bym dalej czekał, aż zajebie mnie Zardonic, bo to zaszczyt nad zaszczytami. – poradził Breen.
– W sumie, dobry plan. – skomentowałam
1631. – O. Breenuś. Co cię do mnie sprowadza?
W tym momencie, podszedł on do mnie bliżej, po czym zgwałcił mnie wzrokiem.
1632. W tym momencie, nastała cisza. Nie mogłam uwierzyć w to, że Breen mógł mnie pokochać, mimo iż rozmawialiśmy dopiero czwarty raz od jego pojawienia się tu oraz pierwszy raz spotkaliśmy się nie ze względu na Kombinatowe sprawy.
1633. Po tych słowach, rozpłakałam się ze szczęścia i rzuciłam się mu w ramiona. Po kilku sekundach, on również przytulił mnie do siebie. Nagle zauważyłam, że cała Cytadela zmieniła kolor na sraczkowaty.
1634. Po zobaczeniu tego, rozpłakałam się. Wiem, że to mogło być odebrane jako oznaka słabości, ale po prostu wiedziałam, że nie mogłam zmienić przyszłości. Wiedziałam, że powoli nadchodził koniec Kombinatu. Nadchodził koniec mej wieloletniej pracy. Parę sekund później, zobaczyłam, że cała Cytadela zmieniła kolor na sraczkowaty. Działo się tak, gdy byłam smutna lub płakałam ze smutku. Lecz, chwilę później, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Od razu odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam Wallace Breenusia, który widząc, że płakałam, podszedł do mnie bliżej i spytał:
– Ej no, nie płacz. Też nie mogę się doczekać, aż Zardonic mnie zajebie, ale nie martw się, pewnie niedługo wbije nam na chatę.
1635. – Hej...Co ci się stało? Dlaczego płaczesz?
– Powiem ci, ale obiecaj, że nie powiesz tego nikomu...Ani ludziom, ani Kombinatowi... – odpowiedziałam zapłakanym głosem.
– Chuj ci w dupę. :D – odpowiedział kulturalnie Breen i rozpowiedział o wszystkim całemu światu, upokarzając Ramoninth z opka.
1636. – Uwaga wszystkie wojska! Ogłaszam zwiększoną mobilizację! Rozkazuję jak najszybciej znaleźć i zabić lub pojmać Gordona Freemana i Zardonica oraz rozbić Ruch Oporu! Chwila...Czy ja wam właśnie kazałem zabić dwóch bogów i rozbić to, czym zarządzają? Ja pierdolę, ale ze mnie niedojeb społeczny. ._.
1637. Gdy zaś weszłam do środka, ujrzałam, że Breenuś siedział przy biurku i przeglądał jakieś papiery. Chwilę później zaś, uniósł wzrok. Kiedy mnie zobaczył, rzekł:
– Cara bella, cara mia bella!
Mia bambina, o ciel!
Ché la stimo...
Ché la stimo.
O cara mia, addio!
– La mia bambina cara,
perché non passi lontana?
Sì, lontana da Scïenza,
Cara, cara mia bambina?
Ah, mia bella!
Ah, mia cara!
Ah, mia cara!
Ah, mia bambina!
O cara, cara mia... – odpowiedziałam
W tym momencie, zaśmiał się on, po czym wstał i powiedział:
– Ah, mia cara!
Ah, mia cara!
Ah, mia bambina!
O cara, cara mia...
1638. – Wiedziałem, że o to zapytasz. Otóż, posłuchaj. Bowiem niedawno był tu jeden żołnierz z naszych wojsk i zgwałcił mnie wzrokiem.
– Well here we are again
It's always such a pleasure
Remember when you tried
to kill me twice?
Oh how we laughed and laughed
Except I wasn't laughing
Under the circumstances
I've been shockingly nice – odpowiedziałam
No, bo rzeczywiście. W kwestii kontroli nad planetą wykazywał się inteligencją. Chwilę później, zaśmiał się on, po czym powiedział:
– You want your freedom?
Take it
That's what I'm counting on
– I used to want you dead
but
Now I only want you gone – powiedziałam
– She was a lot like you
(Maybe not quite as heavy)
Now little Caroline is in here too
One day they woke me up
So I could live forever
It's such a shame the same
will never happen to you – odparł Breen
W tym momencie, powiedziałam ze łzami w oczach:
– You've got your
short sad
life left
That's what I'm counting on
I'll let you get right to it
Now I only want you gone
Po tych słowach, Breenuś podszedł do mnie, objął mnie, otarł łzy spływające z mych oczu i rzekł:
– Goodbye my only friend
Oh, did you think I meant you?
That would be funny
if it weren't so sad
Well you have been replaced
I don't need anyone now
When I delete you maybe
I'll stop feeling so bad
1639. – Nie płacz...Nie mogę patrzeć, jak srasz...Nawet jeśli rzeczywiście Kombinat upadnie, to ja będę z tobą na zawsze...
Kiedy wypowiedział te słowa, rzuciłam mu się w ramiona. Parę sekund później i on mnie przytulił. Czułam się przy nim tak niebezpiecznie...
1640. – Go make some new disaster
That's what I'm counting on
You're someone else's problem
Now I only want you gone
Now I only want you gone
Now I only want you...
gone
– This was a triumph.
I'm making a note here:
HUGE SUCCESS. – odparła Judith
– It's hard to overstate
my satisfaction. - odparłam
ON MI KURWA NIE POWIEDZIAŁ, ŻE WYNAJĄŁ SZPIEGA?! PRZECIEŻ MIAŁ ZE MNĄ WSZYSTKO USTALAĆ!!! BYŁAM NAJWYŻSZYM IMPERATOREM!!! Ale zwracała się do mnie per pani. Jak miło. A poza tym wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Breenuś miał tytuł doktora. Mniejsza. Kilka chwil później, rzekła ona:
– Aperture Science
We do what we must
because we can.
– For the good of all of us.
Except the ones who are dead. – odpowiedziałam
– But there's no sense crying
over every mistake.
You just keep on trying
till you run out of cake.
And the Science gets done.
And you make a neat gun.
For the people who are
still alive. – powiedziała Judith
Po tej rozmowie, połączenie zakończyło się, a ekran wrócił skąd przyszedł. Kiedy to nastąpiło, zeskoczyłam z fotelu i zła poszłam do gabinetu Breenusia. Gdy tam weszłam, ujrzałam, że Breenuś wertował jakieś papiery. Najprawdopodobniej były bardzo nudne, gdyż widziałam, że nad nimi przysypiał. Chwilę później chrząknęłam:
– I'm not even angry.
I'm being so sincere right now.
Even though you broke my heart.
And killed me.
W tym momencie, pobudził się on i odłożył papiery, a następnie spojrzał w moją stronę. Widząc mnie, rzekł:
– And tore me to pieces.
And threw every piece into a fire.
As they burned it hurt because
I was so happy for you!
– Now, these points of data
make a beautiful line.
And we're out of beta.
We're releasing on time.
So I'm GLaD. I got burned.
Think of all the things we learned
for the people who are
still alive. – odpowiedziałam
– Go ahead and leave me.
I think I prefer to stay inside.
Maybe you'll find someone else
to help you.
Maybe Black Mesa...
THAT WAS A JOKE. Ha ha. FAT CHANCE.
– Anyway, this cake is great.
It's so delicious and moist. – odparł Breen
1641. – Nie jestem pewna, czy Najwyższy Niedojeb Mentalny został powiadomiony o tym, ale lepiej powiem. Bowiem, po wtargnięciu do Black Mesa Easter Egg porwany został ojciec Alyx Vance czyli Eli Vance. Był przetrzymywany w Nova Prospekt, ale po zniszczeniu tego więzienia, bo wiesz, Gordon i Zardonic serio nie wiedzieli co robi ten przycisk, a że Gordon i Zardonic są w zmowie, to mają w użyciu więcej Czystej Zajebistości, a co za tym idzie wyjebali tym przyciskiem więzienie, znajduje się gdzieś tam w Cytadeli. Sprowadzić do twej komnaty transporter z nim?
1642. – JAK TO CZEMU?! KURWA MAĆ!!! JAK ŚMIAŁEŚ MI NIE POWIEDZIEĆ, ŻE WYNAJMUJESZ SZPIEGA ORAZ, ŻE PORWANO ELIEGO VANCE?! Nie mam nic przeciwko szpiegom działającym na rzecz Kombinatu ani przeciw porwaniom, ale NO BŁAGAM!!! JESTEM NAJWYŻSZYM Popierdolcem!!! JEŚLI KOGOŚ WYNAJMUJESZ, MASZ TO ZE MNĄ USTALIĆ!!! GDYBY TA JUDITH DO MNIE NIE ZADZWONIŁA, PEWNIE NIGDY BYM SIĘ O NIEJ NIE DOWIEDZIAŁA!!! – krzyknęłam, idąc w jego kierunku z nożem.
1643. – Go ahead and leave me.
I think I prefer to stay inside.
Maybe you'll find someone else
to help you.
Maybe Black Mesa...
THAT WAS A JOKE. Ha ha. FAT CHANCE.
– Jest takie coś jak LOGIKA!!! JA jestem założycielką Kombinatu i Najwyższym Niedojebem, a nie TY! Ty jesteś tylko administratorem JEDNEJ z MILIONA planet należących do imperium!!! Więc skoro w kategorii władzy jestem nad tobą, nie możesz robić w 100% wszystkiego, co chcesz!!! Sprawy typu wynajmowanie ludzi musisz uzgadniać ze mną!!! To tak, jakby prawa ręka szefa wielkiej korporacji zatrudnił lub zatrudniła jakiegoś pracownika bez wiedzy i zgody szefa głównego! – odpowiedziałam
– Anyway, this cake is great.
It's so delicious and moist. – odparł Breen
1644. – Look at me still talking
when there's Science to do.
When I look out there,
it makes me GLaD I'm not you.
– I've experiments to run.
There is research to be done.
On the people who are
still alive. – odpowiedziałam
– And believe me I am
still alive.
I'm doing Science and I'm
still alive.
I feel FANTASTIC and I'm
still alive.
While you're dying I'll be
still alive.
And when you're dead I will be
still alive. – odparł
1645. – Mr Johnson,
Mr Johnson, I don't want this, Sir
We're still doing science,
Still doing science, Sir
Mr Johnson,
Mr Johnson, I don't want this, Sir
We're still doing science,
Still doing science, Sir, the testing
W tym momencie, odłożył on to w odpowiednie miejsce i wyszedł, bowiem nie chciał uczestniczyć w tym rakogennym przedstawieniu. Widząc to wszystko, Eli powiedział:
You know what my days used to be like?
I had a pretty good life,
Nobody murdered me, or fed me to birds
Nobody put me in a potato,
But then, you showed up
I think these test chambers look even better than before
The facility is completely operational again
The best solution is the easiest one
and killing you...
...is hard.
– Just go!
Just go!
Thank gosh, you're all right, you monster!
How have you been, you monster?
I thought you were my enemy,
While all along, you were my friend
Just go! – powiedziałam
– Mr Johnson,
Mr Johnson, I don't want this, Sir
We're still doing science,
Still doing science, Sir
Mr Johnson,
Mr Johnson, I don't want this, Sir
We're still doing science,
Still doing science, Sir, the testing
Kiedy zaś dziewczyna się odwróciła, widząc Gordona, rzekła:
– Mr Johnson,
Mr Johnson, I don't want this, Sir
We're still doing science,
Still doing science, Sir
Mr Johnson,
Mr Johnson, I don't want this, Sir
We're still doing science,
Still doing science, Sir, the testing
Chwilę potem, przysunęłam do siebie transporter z Gordonem do siebie, a z Elim i Alyx uniosłam wyżej. Po tym, podeszłam do Gordona i zaczęłam próbę zmanipulowania jego. Z Alyx wolałam nie próbować. Jeśli odziedziczyła po ojcu silną wolę - próba manipulacji byłaby stratą czasu. Lecz, ona także mi przeszkadzała mówiąc:
– Just go!
Just go!
Just go!
Just go!
Thank gosh, you're all right, you monster!
How have you been, you monster?
I thought you were my enemy,
While all along, you were my friend
Just go!
A gdy mówiłam mu, co będzie miał z przyłączenia się do mych wojsk, ona mówiła:
– Wish I had a Portal
Wish I Wish I had a Portal Gun
Wish I had a Portal
Wish I Wish I had a Portal Gun
Po parunastu minutach, kiedy kończyłam swój wywód, widząc, że Gordon także miał silną wolę, usłyszałam dźwięk prądu. Gdy się odwróciłam, ujrzałam, że Judith uszkodziła mój fotel na tyle, że już nie był elektroniczny, za pomocą jakiegoś sprzętu strzelającego prądem. Widząc to, krzyknęłam:
– To be an Aperture Science client
Would be like a dream
Hey yo my brain has been cravin' it back
Since Portal hit steam
– Sram – odpowiedziała Judith.
– No commute to work i'd have
The portal express
With a blue one in my closet
Orange one at my desk
Chwilę później, kiedy na chwilę się odwróciła, ja rzekłam ściszonym głosem do intercomu, po uprzednim włączeniu go:
– When my roommate is annoying and been
Toying with my stuff
I'd shoot a portal underneath him and just
Punch him in the nuts
Jednak, nie dokończyłam, gdyż Judith odwróciła się i z tego swojego sprzętu strzeliła w intercom, uszkadzając go. Po chwili, podeszła do jedynego przycisku na fotelu, który działał, ponieważ miał inne okablowanie, nie połączone w 100% z głównym systemem fotela. Kiedy ja chciałam podejść aby ją powstrzymać, ta powiedziała:
– I'd order delivery get it
Fast like digiorno
'cuz once it leaves the restaurant
It goes right through a portal
Nie chcąc ryzykować, odsunęłam się. Kilka sekund później, ona wystrzeliła w przycisk, niszcząc go. Następnie podeszła do Gordona aby go uwolnić. Ja natomiast, po cichu wzięłam działo grawitacyjne, trochę odbiegłam i wystrzeliłam w nich, oślepiając czwórkę na jakiś czas, a następnie uciekłam. Drogą ratunku był już tylko portal Kombinatu na inną, losową planetę należącą do nas. W czasie biegu, myślałam:
"I'm never late for a date
Just ask my lady friends
By using portal physics
I'm always impressing tchem"
Uciekając, dobiegłam jeszcze do pewnych komputerów. Będąc tam, odłożyłam broń na podłogę, zdjęłam z ucha mikrofon intercomu, gdyż i tak nie był mi już potrzebny, bo był zniszczony, a następnie zaczęłam za jego (komputera) pomocą blokować możliwość wyłączenia reaktora ciemnej energii i Rdzenia Cytadeli. W pewnym momencie jednak, usłyszałam windę. Od razu odwróciłam się. W tym momencie ujrzałam Gordona i Alyx. Widząc ich, rzekłam:
– Forget making reservations
I would never have to wait
Portal in the right location
I've got someone else's plate
Po czym pobiegłam do windy do portalu. Kiedy zaś zamknęła się, ujrzałam, że podbiegła do niej także Alyx. Widząc ją przez oszklone drzwi, uśmiechnęłam się sarkastycznie i kiedy transport ruszył pomachałam jej równie sarkastycznie. Parę chwil później, byłam już w portalu. Włączyłam więc go. W tym momencie, włączyło się także pole chroniące. Parę minut później, ujrzałam Gordona. Widząc go, w pewnym momencie usłyszałam, że Alyx mówiła przez systemy głosowe (kij wie, jak ona się do nich włamała w tak krótkim czasie):
– I could sneak into a party
Where they didn't invite me
And be dealing out bacardi
While some dudes try to fight me
– Spierdalaj – odpowiedział Gordon, mimo iż jest niemową, po czym przeszedł na stronę Kombinatu pokazując Alyx fuckersa.
Po tym, ja powiedziałam:
– Would always end well
Dealing with these mere mortals
Aperture handhelds
Got me thinkin' with portals
1646. – No proszę, proszę. Gordon Freeman. To teraz mogę jeszcze przywołać transporter z drugim bogiem, którym jest Zardonic. - Odparłam, po czym podeszłam do mego siedzenia i nacisnęłam przycisk kontrolujący transportery.
1647. – STILL ALIVE. – rzekłam
– Still alive. – zakończył
– Potato Lacrimosa
Potato Po Uota
Diva Me A Atra Anima Evicta
Diu E Me A Atra A Mei A Adiu
Tristi Anima Evicta
Tristi Demu Notu
Do Mo Nata Anima Evicta
Dega Mi Atra Ala Te Teme Cha – odparłam
1648. Ja nadal starałam się mieszać mu w głowie żeby zaniechał celu. W pewnym momencie, rzekłam:
– Wish I had a Portal
Wish I Wish I had a Portal Gun
I'm not mute like freeman yo
But please don't make me beg for one
Wish I had a Portal
Wish I Wish I had a Portal Gun
I'd be cool as chell
Oh i could do a speedy grocery run
1649. Koło mnie zaś, siedział Wallace Breenuś i przeglądał jakieś plany, które dotyczyły przejęcia przez Zardonica władzy nad światem.
1650. – Life gave me lemons
I don't make lemonade
I'm mad like Cave Johnson
I got lemon grenades
– The world is filled with puzzles
I could solve with portal physics
I would brave the chamber struggles
Just to escape family visits – powiedziałam
– I'd be traveling like a maveric
Surfaces all orange and blue
When i'm locked out my apartment
I'd use the companion cube – odpowiedział
– Oh GLaDOS take me to your center
'cuz i want to get enriched
I'm dying thinkin'bout your science
I'd do anything for it
– Yeah, i'd shoot two portals in a vertical line
Undo my belt, lean in and
Change pants without having to look down
Also i'd suck my own diiiiiiiiiiiiiiiiiiiiick!!!! – odparł
W tym momencie, nastała cisza. Chwilę później, rzekłam:
– Wish I had a Portal
Wish I Wish I had a Portal Gun
Wish I had a Portal
Wish I Wish I had a Portal Gun
W tym momencie, uśmiechnęłam się do niego. Myślałam, że przestanie mnie z tego powodu kochać. Lecz, parę sekund później, rzekł:
– I'd awoken from a coma
And I saw you hangin' there
You had asked me
To try to speak to you
But I just jumped up in the air
Then we started shakin'
And I was so scared
But you led me safely from that room
And then you helped me disable
The deadly neurotoxin
That would have surely spelled my doom
– So Wheatley, why'd you try to kill me?
After all that we'd been through!
Everything we'd done seemed like so much fun
But I just don't know what happened to you. – odparłam na tę wiadomość.
– Well I remember
Those times we were together
When you weren't totally insane.
Breakin' windows and solvin' puzzles
My oh my, how things have changed! – powiedział
– So Wheatley, why'd you try to kill me?
After all that we'd been through!
Everything we'd done seemed like so much fun
But I just don't know what happened to you. – stwierdziłam
W tym momencie, Breenuś chwycił mnie za rękę i rzekł:
– I never called you a moron
I never said that you looked fat
I never claimed you were adopted
...or asked you to buy me a hat.
I only wanted to help you
'Cause I thought that you'd help me
Then I found out you were evil as evil
can be...
Yeah!
Przynajmniej na niego mogłam wtedy liczyć. Wiedziałam, że jak coś powie, to to wypełni. Chwilę później, gdy emocje opadły, ja rzekłam:
– You were my best friend
But you know it had to end
Because nothing gold can stay
When you said thay I'd die
I felt a tear drop in my eye
That's when I started to say...
– Wheatley, why'd you try to kill me?
After all that we'd been through!
Everything we'd done seemed like so much fun
But I just don't know what happened to you. – rzekł
– Wheatley, Why'd you make me kill you
Shot you through a portal to the moon!
You're floatin ' 'round in space
And I just can't replace – odpowiedziałam
– This Wheatley-sized hole in my heart! – skomentował
– You know testing and testing.
And chambers and such.
All the cubses and lasers.
That hurt you so much...
But do you recall the dumbest moron of all? – spytałam
1651. – O, Ramoninth. Już się obudziłaś. W ogóle szkoda, że żyjesz.
1652. – Dziękuję...Ale...Ale...Czy to, że wyglądam jak wyglądam sprawi, że przestaniesz mnie kochać?
– Tak :D – odpowiedział Breen.
1653. – Zostaje nam coraz mniej wojsk stacjonujących na Ziemi. Ruch Oporu powoli wygrywa, ponieważ Gordon jest zajebisty. Potrzebujemy otworzyć portal, za pomocą którego można by wezwać żołnierzy przebywających obecnie na innych planetach pod władaniem Kombinatu. Lecz, potrzebna do tego jest ogromna ilość energii, którą uzyskać można tylko przez pierdnięcie Andromedy. Jedyna rzecz, którą można wysadzić i, która dałaby nam tyle mocy jest właśnie Rdzeń Cytadeli. Jednak, jeśli ktoś zamknąłby portal, jedyną deską ratunku pozostałyby pewne plany znalezione przez Judith Tępą Pizdę Mossman i parę innych osób na statku Borealis, który jest na Antyarktydzie. Tamto miejsce również przejęli nasi żołnierze. Plany można wykorzystać albo przeciw ludzkości, albo przeciw nam. Gdyby jednak dostały się w ręce Gordona Freemana i Zardonica - to byłoby już po Kombinacie. – opowiedział
1654. – BYŁA. Myślisz, że dlaczego reaktor ciemnej energii wybuchł destabilizując Rdzeń i niszcząc większą część Cytadeli? Bowiem Zardonic i Gordon znów bawili się tym przyciskiem, a nie zrobiliby tego, gdyby nie udostępniłaby im go Judith. Najpierw zniszczyła mi wszystkie sprzęty elektroniczne łącznie z intercomem jakimś swoim małym gadżetem, który przeciążał prądem sprzęty, żebym nie mogła wezwać żołnierzy Kombinatu aby mogli ją powstrzymać, a potem ich UWOLNIŁA. Ja uciekłam w tym czasie do portalu. I to przez JUDITH Gordon mógł wysadzić reaktor i tym samym doprowadzić do powolnej autodestrukcji kombinatu. Więc Judith zdradziła Kombinat. – odpowiedziałam
1655. Lecz, któregoś dnia, ujrzałam, że w moim kierunku szedł jeden z Żołnierzy Kibli Publicznych, który miał kontrolować stan Rdzenia Cytadeli i jak coś to powiadomić nas, że już czas uciekać. Chwilę później, kiedy podszedł do mnie, powiedział on:
– Wheatley the blue-eyed moron
Had a single bright blue eye
But if it ever shone light
Wheatley's sure that he would die
1656. Chwilę później zaś, podszedł do mnie Breenuś, który stał niedaleko, po czym chwycił mnie za ręce, schylił się trochę, gdyż byłam niższa od niego i zgwałcił wzrokiem. Nie mogłam odmówić ukochanemu. Westchnęłam więc i powiedziałam ze słyszalną bezradnością w głosie:
– All of the lab boys' data
Really showed the truth, they said
And so they told poor Wheatley
"Never shine light from your head!"
Po tym słowie, żołnierz odszedł w kierunku Rdzenia. Kiedy zaś ja i Breenuś zostaliśmy sami, ten rzekł:
– Then one day in the factory
GLaDOS shut off the light
And so he was forced to choose
To try to help through his fright
– Then suddenly the surprise
Lab boys' data was all wrong
He could shine light undying
Guiding safely Chell along! – powiedziałam
1657. – Wiem, że twój sentyment do tej budowli jest wielki jak ta pustka w twym zakutym łbie, ale zrozum, że potrzebujemy wsparcia.
1658. – Cube goes clunk.
Crow goes squark.
Cores go "Space!"
And the boots go walk.
Bots go beep.
Gel goes splat.
And the Fizzler goes poof!
– The gun goes PEW!
And lasers go TSSSS!
And turrets go "OW OW OW!"
But there's one sound, that no one knows...
WHAT DOES THE CHELL SAY!? – powiedziałam
1659. Chwilę później, po raz ostatni wylecieliśmy z Cytadeli i ruszyliśmy w kierunku przeciwnym do wybuchu aby opuścić miasto. Pod nami widać było jadące ostatnie pociągi z mieszkańcami City 69.
1660. Następnie odwróciłam się w kierunku, w którym niegdyś widoczna była Cytadela. Po zrobieniu tego, ujrzałam na jej miejscu wielki, niebieskobiały portal.
"WHAT DOES THE CHELL SAY!?" – pomyślałam po zobaczeniu tego.
1661. Paręnaście minut później, ujrzałam, że Breenuś zaczął się budzić. Kiedy zaś otworzył oczy, ja powiedziałam:
– Cores and turrets of every stage...
...wouldn't you like to escape this cage?
Come to us and you be sure...
...you're not safe in Aperture!
This is Aperture!
This is Aperture!
Test subjects die once they're in sight.
This is Aperture!
Everybody hit the floor!
Take a seat 'til the neurotoxin makes you die!
It's not safe! We are sure...
...you're not safe in Aperture!
I'm the one that's keeping you alive...
...because, y'know, its bloody hart to survive!
I'm the one that wants to test.
Maybe at the end I'll let you rest!
This is Aperture!
This is Aperture!
Aperture! Aperture! Aperture! Aperture!
– You're not safe, in this place...
...all of us warn you of the big white face!
You are safe, don't you struggle now...
...don't you want your nice big cake?
Down that corridor, running to the exit door...
She is waiting there to grab and kill you!
Run!
This is Aperture!
White and gray...
...and slightly blue!
Want some cake?
Well, none for you!
Portal here, portal there...
...throw a turret in the air!
Watch for the bullets that'll graze your hair!
Everybody run!
Everybody run!
You're not safe in Aperture...
I'm the bot with the adorable face...
...ready to shoot you in your place!
I am the reject that gave you a scare!
I am the voice that you hear in there!
I am the head of this great place...
...and I just bought some rocks from space!
This is Aperture!
This is Aperture!
Aperture! Aperture! Aperture!
Aperture! Aperture! Aperture! – powiedział
W tym momencie, opowiedziałam mu o wszystkim, co działo się od momentu poinformowania nas o nieuchronnym wybuchu Rdzenia Cytadeli do momentu, w którym się obudziłam po rozbiciu. Kiedy skończyłam, Breenuś rzekł:
– Testing subjects usually die...
...science isn't fun without cyanide.
That's the drill and you may die...
...as you're not safe in Aperture!
You are safe, don't you struggle now...
...don't you want your nice big cake?
GLaDOS the giant may fill your room with neurotoxin!
Shoot you with a rocket-turret - turn you into burning mush!
This is Aperture!
Everybody run!
You better escape to a much safer place!
Our dear Chell is master of the portal-gun!
Everybody help her in her flight!
Now!
This is Aperture!
This is Aperture!
Aperture! Aperture! Aperture! Aperture!
– You're not safe, in this place...
All of us warned you of the big white face!
La! La! La! La la!
La! La! La! La la!
La! La! La! La la!
La! La la la! La! La! – odparłam
Bo to prawda. Ja też go kochałam (i w sumie nadal kocham, ale nie mówcie tym mojemu mężowi, temu łysemu pijanemu zgredowi.) i nie chciałam aby coś mu się stało. Po chwili jednak pomogłam mu wstać. Kiedy już stał, spojrzał w kierunku zniszczonego City 69. Kiedy zaś zobaczył portal, powiedział:
– Well, well, well...
...welcome to MY LAIR!
Chell and a potato, huh?
Oooh, I'm really scared!
So you're the ones that wanna take me out,
ah haha... good luck
You're joking, you are joking!?
I can't believe my eye!
You're kidding me, you've gotta be!?
Why wont you just die!?
She's fat, you're starchy!
I don't know which is worse!
I might just blow a circuit...
...if I don't die laughing firs!
When little old Wheatley sais:
"There's trouble behind that door!"
You'd better pay attention now!
Becouse I'm the Wheatley core!
And if you aren't shaking...
...then there's something very wrong!
Because this may be the last time...
...thet you hear The Wheatley Song!
– Ooooh! Ooooh!
Ooooh! Ooooh!
Ooooh! Ooooh!
He's the evil Wheatley core! – odparłam
– Well, if I'm feeling bored...
...and there isn't much to do...
...I might just build a special batch...
...of tests for you to do! – zauważył
1662. – Nareszcie się wysrałeś...
1663. – Na szczęście. Miejmy nadzieję, że Ruch Srania nie dotrze do White Forest Rocket Facility i nie wyśle w kierunku portalu rakiety, która mogłaby go zamknąć. – odparłam
1664. – Ooooh! Oh yeah!
Spaaace! Ooooh!
Ooooh!
He's the evil Wheatley core!
– Relive yourself or you must face
the dire consequences!
The subjects are expecting me,
so please come to your senses!
You're joking, you are joking!?
I can't believe my ears!
Would somebody shut this potato up!?
I'm drowning in my tears!
It's funny! I'm laughting!
You really are too much...
...and now without your permission,
I'm gonna do my stuff...
What are you going to do!?
...I'm gonna do the best I can... – odparłam
– The smell of neurotoxin to me
is beauty in the air!
Because I'm the brilliant Wheatley core...
...although I don't play fair!
It's much more fun, I must confess...
...when lives are on the line!
Not mine, of course, but yours old girl!
Now that'd be just fine...
It's over you moron!
You've really taken this too far!
Oh darling, you're something!
You put me in a spin!
You aren't comprehending...
...the position that you're in!
It's hopeless! You're finished!
You're stuck here in my lair!
Because I'm clever old Wheatley...
And you're not going nowhere... – odpowiedział
1665. Bowiem spóźniliśmy się. Byli tam już nasi wrogowie. Kiedy zaś usłyszeli otwierające się drzwi, odwrócili się. Widząc nas, Alyx powiedziała ze słyszalnym zdziwieniem w głosie:
– Making Science! Making Science!
Is so fine!
She's awake now...
...and won't the subjects be surprised!
She's awake again!
– Making Science! Making Science!
MAKING SCIENCE?!
I'll build a turret with a gun...
...we'll shoot at you and make you run!
Oh my God! What have I done!?
It's time for testing! – odpowiedziałam
1666. Szala zwycięstwa przelewała się to na stronę moją i Breenusia, to na stronę Gordona, Zardonica i Alyx.
1667. My, nie chcąc być zgładzeni, postanowiliśmy uciec. Jako iż mieliśmy wolną drogę, postanowiliśmy z niej skorzystać. Więc, po wyjściu naszych wrogów, Breenuś chwycił mnie za dupę i zaczęliśmy biec w kierunku wyjścia.
1668. – Making Science! Making Science!
Cubes and lasers, placed in chambers...
...ready for subjects to solve the tests.
She's awake again!
– Sleep mode: OFF Now here we go...
...with all my tests we're
Making Science now! – odpowiedział mój ukochany.
1669. – I can't believe what's happening to me...
I'm in control of the facility!
Heheh... hurhur... uhh... that's tiring.
Won't they be impressed: I'm not a moron!
See how I change this peaceful test...
...into something that'll kill this pest!
– Hmmm... my compliments, from me to you!
Heh... I can't believe you actually made it through!
Now, would you just stay there, please!?
I'd like to introduce you to...
huh? Nononono! DO COME BACK!
Fine, no. Don't meet him then...
...it's 'Mr. Mashy' - the spike plate.
He'd like to reduce your weight!
Ha... ha... little joke... there... – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
W tym momencie, odpowiedział mi on oraz opowiedział jak się tu znaleźliśmy. Kiedy skończył, ja spytałam:
– Sleep mode: OFF Now here we go...
...with all our guns we're
Making Science now!
– Making Science! Making Science!
La! La! La!
It's finally here and we can't wait!
So lock and load and take your aim!
'cos when the subjects start to die...
...we'll all sing out
"IT'S SCIENCE!" – odrzekł
Po tej rozmowie, na chwilę nastała cisza. Jednak, ja, w pewnym momencie powiedziałam:
– It's beginning to look a lot like Science,
Portals all aglow.
Look at chambers five through ten,
Gels glistening once again.
With lasers charged and ready to go.
– It's beginning to look like Science,
Turrets on every floor.
But the prettiest sight to see
is the checkmarks that will be
on every door. – odparł
W tym momencie, zdjęłam jego płaszcz, który ciągle miałam na sobie, wyciągnęłam rękę, w której go trzymałam w jego kierunku rzekłam:
– A pair of long fall boots
A Portal gun that shoots
Is the wish of Chell Johnson
Cubes that will talk
as we go for a walk
Is the hope of Doug Rattman
And GLaDOS can hardly wait
For testing to start again.
– It's beginning to look a lot like Science
Portals all aglow
Turn on the Excursion Funnel
Hard Light bridges as well
It looks as though everything's ready to go. – rzekł
Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Mimo wszystko, rzekłam:
– It's beginning to look a lot like Science
Soon the tests will start
And to make GLaDOS happy
is to test their sanity
Using the cubes with a heart
– Oh the world outside is frightful
But the test is so delightful
Since we don't need to rest
Let me test, let me test, let me test! – powiedział
1670. Gdy po około godzinie zauważyłam, że powoli gasło w nim sranie, powiedziałam prawie zapłakanym głosem:
– Błagam...Nie zostawiaj mnie samej...Jak ja sobie bez ciebie poradzę...
1671. W tym momencie, chwycił mnie za dłoń i rzekł słabym głosem:
– Kochanie...Może i umrę teraz tutaj, ale zawsze będę przy tobie jako dusza... Obiecuję...I wierzę w ciebie...Wierzę, że uda ci się przetrwać samej i, że jakoś ułożysz sobie dalsze sranie...
Po chwili, po raz ostatni słabo uśmiechnął się do mnie i na zawsze zamknął dupę...
Widząc to, rozpłakałam się. Nie mogłam pogodzić się ze stratą pierwszej osoby, która mnie pokochała. Osoby, dla której byłam niczym. Po godzinie zaś, poczułam się obserwowana. Jednak, gdy się odwracałam, zauważałam to:
1672. Po paru minutach, w czasie których rozglądałam się po miejscu, w którym byłam, usłyszałam otwierające się drzwi, a następnie ujrzałam jakiegoś mężczyznę. Jednak nie wyglądał on na normalnego człowieka. Widziałam, że jego skóra była koloru srebrnego. I tu nie żartuję. Naprawdę tak było. Oprócz tego, miał na sobie srebrne ubranie, wyglądające jak folia aluminiowa, którą owija się choćby kanapki do szkoły. Wiem, dziwne porównanie, ale z niczym innym ono mnie się nie kojarzyło. Okazało się, że najprawdopodobniej ten ktoś zauważył, że się obudziłam, gdyż podszedł do mnie i zgwałcił mnie wzrokiem.
1673. – You don't show signs of stopping
And you opened your portals to pop in
Working for a cake is best
So let me test, let me test, let me test!
Dwa dni? Pojebało go? Nie wierzyłam w to, że mogłam tyle czasu być nieprzytomna. Ale w sumie - byłam głodna i odwodniona, więc nie dziwne. Mniejsza. Kiedy to powiedział, ja rzekłam:
– When we finally kiss goodnight
How I hate losing my best friend
But if you really think a bit
Of course it's not you who I meant!
– The moron's slowly flying
And my dear we're still goodbying
But as long as I have subjects
Let me test, let me test, let me teeest! – odparł
– She doesn't care if it's day or night
She's testing you and it's alright
She doesn't care the neurotoxin will kill fast
She just says, let me test, let me test! – skomentowałam
– Ooooh wee goes the bullets
Why should we worry we kill fast
Let her test, let her test! – dodał
– Taste of blood
It's murder
Was it worth it
This is your fault
You chose this path – odpowiedziałam
– If I were a core...
...even just for a day.
I'd roll out of 'sleep-mode' in the morning...
...and slide along my management rail.
Wake Chell from her sleep.
And chase after birds.
I'd go wherever I wanted...
...if a test-subjects was carrying me...
...because they trusted me. – odrzekł
– If I were a core...
...I think I could understand...
...how it feels to be in power...
...I swear I'd be a better core.
I'd listen to her...
...because I'd know how it hurts...
...when you take over the facility...
...by taking her for granted...
...and everything she has gets destroyed. – stwierdziłam
Widziałam, że Wielki Elektronik słuchał tego ze zdziwieniem. Widać to było w jego oczach. Chwilę później, powiedział ze zdziwieniem w głosie:
– If I were a core...
...I would test with the bots...
...and try to kill Chell and PotatOS...
...by crushing them with mashy-spike-plates.
I'd put myselfe first...
...and build the test as I go...
...but I'd get banished into deep space...
...with a core who is completely obsessed...
...with space.
– If I were a core...
...I think I could understand...
...how it feels to be in power...
...I swear I'd be a better core.
I'd listen to her...
...because I'd know how it hurts...
...when you take over the facility...
...by taking her for granted...
...and everything she has gets destroyed. – wyjaśniłam
– It's a little too late for you to come back.
Say it's just a mistake?
Think she'd forgive you like that?
If you thought she would let you back in...
...you thought wrong. – dopytał
– But you're just a core...
...you don't understand...
...how it feels to be in power...
...someday you'll wish you were a better core.
You don't listen to her...
...you now know that it hurts...
...when you take over the facility...
]...by taking her for granted...
...and everything you had got destroyed. – dopowiedziałam
– Get up out of bed
Can you say the word apple?
Oh look, you jumped instead
Let's smash through this wall
Find the portal gun
GLaDOS is alive
***Oh dear it looks like we're both done***
Wait no, I haven't died – skomentował
A co mi tam. Miałam już doświadczenie w budownictwie oraz rządzeniu więc mogłam mu pomóc. Nawet jakby, to nie miałam już co robić w życiu. Odpowiedziałam więc:
– Oh, helping Chell, helping Chell
I will set you free
Soon I'll make a distraction
Then we've gotta quickly flee
Helping Chell, helping Chell
Follow me, let's run!
Corrupt the turrets then we'll
Destroy the neurotoxin
1674. – Mojego prawdziwego imienia i nazwiska nie podam, bo go nie lubię. Sam siebie nazywam Wielkim Spawaczem. Obecnie jesteś w mojej bazie, w której tworzę roboty, za pomocą których zamierzam stworzyć imperium. Znalazłem cię na jednym z placów. Obok ciebie leżał również nieprzytomny jakiś gwałciciel. Podszedłem więc do was aby sprawdzić czy żyliście. Ten, który leżał obok ciebie był martwy, a szkoda, bo chciałem zgarnąć te milion złotych za złapanie tego największego gwałciciela w Europie, a ty żyłaś. Postanowiłem więc cię zabrać abyś tam tak nie leżała. – odpowiedział
1675. – Już myślałem, że mam do czynienia z nie-do-końca-prawdziwym człowiekiem. W ogóle, skoro już schodzimy na tematy imperiów i technologii - nie chciałabyś zostać moją żoną? – zapytał
1676. Od tego czasu, życie moje i Wielkiego Zapierdalacza codziennie wyglądało tak samo. Codziennie kontrolowaliśmy taśmy produkcyjne, aby wszystko szło zgodnie z początkowymi planami mego nowego gwałciciela. Było tak codziennie. Poza tym, dowiedziałam się, że mam zakaz wchodzenia do Sektora Xenna. Do wszystkich innych mogłam, tylko do tego nie. Dziwiło mnie to, jednak wiedziałam, że musiał on mieć jakieś powody, aby mi tego zakazać. Także dowiedziałam się, że w tej bazie byli też inni ludzie (Sektor Lambda był nimi najbardziej przepełniony), najprawdopodobniej podwładni Wielkiego Kucharza.
1677. Otóż, jednego dnia, tak trzy miesiące od momentu, w którym tam się znalazłam, kiedy siedziałam w pomieszczeniu, które przeznaczone było dla mnie, w pewnym momencie, usłyszałam w słuchawce intercomu, który mieliśmy ja i Wielki Elektrochemik, aby łatwiej kontaktować się na odległość, że Elektronik mówił:
– Now we're finally here
Please put me in control
Press the Stalemate button
I'm massive and you're small!
I did all of the work
Little Wheatley did it
I am not a moron, just look,
I've punched you in this pit!
– Oh, killing Chell, killing Chell
I'll break your fat spine
You keep GLaDOS out of here
This facility is mine!
Killing Chell, killing Chell
Yes you're gonna die!
You think that you can hurt me?
Haha, just you bloody try! – rzekłam
No, co? Nie sprecyzował, gdzie miałam się stawić, więc skąd miałam wiedzieć? Szczególnie, że baza składała się z mnóstwa pomieszczeń. Chwilę później, odpowiedział on:
– Now you're finally here
Talk about deja vu
Press the Stalemate button
The bombs explode on you!
What, how did you survive?!
Don't shoot the portal there!
***Hey please pull me back inside!***
I'm floating through the air!
– Sorry Chell, sorry Chell
That's what I would say
Wish I could take it all back
And not just cause I'm in space
Sorry Chell, sorry Chell
Nothing left to do
Guess I'm stuck here forever
But I really don't blame you – odpowiedziałam
1678. Jednak, w czasie drogi, ujrzałam idącego Wielkiego Zakurwiacza. Kiedy zaś podszedł do mnie i powiedział:
– Hark!
Our turret voices sing!
All will hail the Animal King!
People of Earth, you will be killed...
...if you don't bend to his will.
If your nations will arise...
...he will blow you from the skies!
And, with our song we proclaim:
"The Animal King will rise again!"
– Hark!
Our turret voices sing!
All will hail the Animal King! – opowiedziałam
– Broken turrets get recycled...
...at least I hope I will!
Sometimes we're thrown off the pathways!
They thought that was their way home...
They were wrong... I...
...know, I'm not afraid of dying.
I will be rebuilt...
...but Android Hell may be my prison...
...and my weapons may be gone...
...back to where they come frome. – skomentował
– Blame!
GLaDOS is to blame!
As deadly as the toxic pools...
...here comes the gas again! – odpowiedziałam
– See that gun that you hold on to?
Is it gonna save you?
When she send the neurotoxin?
How long can you hold your breath?
Imagine if you let go... – odparł
W tym momencie zaśmiałam się i rzekłam:
– Blame!
GLaDOS is to blame!
As deadly as the toxic pools...
...here comes the gas again!
Po tej rozmowie, oboje udaliśmy się do głównego pomieszczenia Sektora Cep. W czasie drogi, Elektronik objął mnie, (co mnie zdziwiło, bo nigdy tak nie robił) i rzekł:
– Run away!
The gas will met your brain!
Head towards the light...
...your freedom lies above!
– Don't trust your eyes!
It's easy to believe them!
Believe in your heart...
...that you can escape this prison! – odparłam
Po tych słowach, dalej szliśmy w kierunku głównego pomieszczenia, aby zobaczyć jak tam szło tworzenie twego mózgu. W którymś momencie drogi, położyłam głowę na jego ramieniu (najprawdopodobniej mu to nie przeszkadzało), spojrzałam na niego i powiedziałam:
– Don's speak your mind!
She is always listening!
Defend your life!
And make it your only mission!
– Blame!
GLaDOS is to blame!
As deadly as the toxic pools...
...here comes the gas again! – odparł
– Blame!
GLaDOS is to blame!
As deadly as the toxic pools...
...here comes the gas again! – rzekłam
– Get crushed by a crusher
Destroy vital apparatus
Find a way into Android Hell
Run too fast on a pool of Propulsion Gel – opowiedział
– Dumb ways to die
So many dumb ways to die
Dumb ways to die
So many dumb ways to die – skomentowałam jego opowieść.
– Play Hide'n'Seek with a turret
Stand in front of an Energy Pellet
Push your friend into toxic waste
Shoot a portal straight into outer-space – dodał
– Dumb ways to die
So many dumb ways to die
Dumb ways to die
So many dumb ways to die – powiedziałam
– Rub your face on a Hard-Light Bridge
Forget your boots and fall off the edge
Suffocate in toxic gas
Look at the operational end of the device – odparł
– Dumb ways to die
So many dumb ways to die
Dumb ways to die
So many dumb ways to die – wyjaśniłam
– Fall out of a test-chamber
Get thrown down an incinerator
Consume a lot of bouncy-goo
I wonder, what's this red button do?... – zakończył
1679. – O, Ramoninth. Słyszałem huk dochodzący z kibla. Szedłem zobaczyć, co tam się stało.
1680. – Czysty tlen. Skrót w układzie okresowym pierwiastków to „Obligatoryjnie". Też niebezpieczny dla ludzi. – odpowiedział
1681. – Czysty tlen jest niebezpieczny dla ludzi w dużych ilościach. My oddychamy dupą, czyli azotem, tlenem, argonem i innymi pierwiastkami. Oxygen jest jak woda destylowana - w dużej ilości niebezpieczny. – odparł
1682. Kiedy zaś wróciłam do mego pokoju w Sektorze Abecadło, wzięłam kartkę papieru, ołówek i kredki, a następnie zaczęłam myśleć nad tym, jakie logo stworzyć aby spodobało się Wielkiemu Kierowcy Tirów.
1683. Narysowałam czarną kredką romb. Jego środek pokolorowałam na sraczkowato, gdyż czarny z żółtym wygląda najładniej (zaraz po zielonym i czerwonym). Następnie, od jednego z górnych boków rombu pociągnęłam dwie, niedługie kreski. Narysowałam je tak aby dało się je pokolorować, a następnie zamalowałam je na czarno. Przy dwóch dolnych bokach rombu narysowałam tak samo jak kreski literę „Venezuela" i pomalowałam ją na czarno. To Venice i dwie kreski miały być inicjałami od nazwy „Wielki Malarz", jednak nie wiedziałam jak wpisać „Wazopresyna" w romb, więc wpisałam Vans.
1684. Wydawało mnie się, że Wielkiemu Sprzedawcy się spodoba. Bo mało kto za pierwszym razem wiedziałby o co chodziło w tym logu. Od razu wzięłam więc kartkę i wyszłam z pokoju, a następnie udałam się do windy i nacisnęłam przycisk aby wysrała jelita. Jednak, przypomniałam sobie, że przecież winda została zniszczona. Kiedy chciałam już zejść do Sektora Centyl, gdzie Wielki Popierdalacz spędzał większą część dnia, po schodach, ujrzałam, że winda przyjechała.
1685. – Dumb ways to die
So many dumb ways to die
Dumb ways to die
So many dumb ways to die
– Donate one or more of your vital organs
Fall into a pool of deadly toxins
Go into cryosleep when there's no more power
Get put into a potato and get eaten by a crow
Stand around a platform heading towards fire...
Wait around for Half-Life 3! – odpowiedziałam
– They're dumbest ways to die
The dumbest ways to die
The dumbest ways to die
So many dumb... So many dumb ways to die – odparł
– (Be safe around portals. The message from Aperture Science.) – wyjaśniłam
– You were in my dreams,
While I slept forever.
I've been drifting here,
So long... – spytał, wyraźnie zaciekawiony.
W tym momencie pokazałam mu kartkę. Kiedy zaś to zrobiłam, Alojzy powiedział:
– When I felt you near,
I hoped you would wake me.
You won't say goodbye...
Never say goodbye...
– Oh, the years have been so long,
As I dreamt forever.
I've been waiting patiently, for you,
Don't say goodbye...
Please, don't say goodbye... – powiedziałam
– Now that I'm awake; I hope you will find me,
If you want our cake, I'll bake.
Did you bring the eggs?
I'll mix in the sugar, for you...
Don't say goodbye...
Sweet, don't say goodbye... – spytał
– I was always fond of you,
...although you're not clever!
You will never know how much I care...
Don't say goodbye...
Please don't say goodbye... – odpowiedziałam
– Oh, the years have been so long,
As I waited for you.
I will always sing my song for you.
Don't say goodbye...
Please don't say goodbye...
If you say goodbye...
It will be goodbye... – powiedział
1686. – Pierwsza wersja loga dla przyszłego imperium, o które zaprojektowanie prosił mnie Wielki Listonosz. – rzekłam
1687. – Dziwne i takie trochę tajemnicze jak twoja głupota jest to logo.
1688. – Te dwie kreski i „Vector" u dołu mają być inicjałami od „Wielki Górnik". Jako iż nie wiedziałam, jak wpisać „Wygwizdów" w romb, jest „Voxel". A kolory są takie, bo najlepiej pasują. – odparłam
1689. Jednak, kiedy winda dojechała do celu mej podróży, pożegnałam się z Alojzym i weszłam do sektora, a następnie zajebałam twórców tej katolickiej propagandy, co ją przed chwilą w TV widziałam.
1690. Parę minut potem, kiedy tam doszłam, ujrzałam Wielkiego Psychiatrę, który siedział przed jakimś monitorem, na którym widoczne było wnętrze czachy autorów HDTF, stąd ten czarny jak noc ekran. Najwidoczniej starał się nadal walczyć z neurotoksyną tężcową.
– I've just been built, time to test my guns!
I'm at the range and I want some fun!
I try to fire...
Ah...
I'm in the line, moving up, checking out at the turret-club.
This is it, I'm about to be...
INCINERATED!
W tym momencie odwrócił się on na krześle obrotowym. Widząc mnie, odpowiedział:
– (He's breaking down!)
I feel it in my code!
Enough to make my core explode!
I need a body! Please give me a body!
I need a body! Give me a body!
NOOO! NOOO! I'm not defective! (he is defective!)
NOOO! NOOO! I'm not defective! (he is defective!)
– I try to pass, don some "clothes".
I'm a bad turret... I suppose.
It's painted white, I'll fit right in!
WOAH!
I'm in the line, moving up, checking out at the turret-club!
It didn't work, I'm about to be...
INCINERATED! – rzekłam
– (He's breaking down!)
I feel it in my code!
Enough to make my core explode!
I need some bullets! Please give me some bullets!
I need some bullets! Give me some bullets!
NOOO! NOOO! I'm not defective! (he is defective!)
NOOO! NOOO! I'm not defective! (he is defective!) – odparł
– All systems go! My chip hasn't fried!
Deep in my code... access denied... – odpowiedziałam
– (He's breaking down!)
I feel it in my code!
Enough to make my core explode!
I need some bullets! Please give me some bullets!
I need some bullets! Give me some bullets!
NOOO! NOOO! I'm not defective! (he is defective!)
NOOO! NOOO! I'm not defective! (he is defective!) – powiedział
Po tej rozmowie, pokazałam mu kartkę papieru, na której było narysowane logo. Kiedy to zrobiłam, Wielki Humanista zaczął się jej przyglądać. Widziałam, że robił to z zaciekawieniem. Czyżby podobała mu się moja koncepcja? Chwilę potem, rzekł:
– You really can't stay - Baby it's space outside!
You've got to go away - But, baby it's space outside!?
This testing has been - Been hoping that I'd be in?
So very dumb - I read Machiavelli lady, So, not a moron.
My subjects will start to worry - Oh luv what's your hurry?
And Chell will be missing my mocks - Brain damaged like a fox...
So really you'd better scurry - No, I'm not in a hurry.
I'll get you, just a couple tests more - You can't even pass that door!
– Scientists might think - Baby, humans stink.
This idiot we made - No scientists anymore, remember?
If ever takes over - Well I sure did, it was all me.
Can't get any dumber - Look, I'm sure there's more potatoes for you here...
I ought to say no, no, no sir - D'you mind if you don't get closer?
You'd be surprised if you'd see him now - You can't hurt me luv.
You really can't stay - Baby don't hold out!
Ah 'but it's space outside.' – odpowiedziałam
W tym momencie, zobaczyłam, że Wielki Księgowy, pierwszy raz odkąd się poznaliśmy, uśmiechnął się. Nigdy nie widziałam, jak się uśmiechał. Zwykle był neutralny w stosunku do otoczenia. Nie okazywał swoich emocji. No, chyba, że złość. To okazywał. Ale praktycznie nie miał powodów aby na któregoś z nas się denerwować. Chwilę potem, położył mi rękę na ramieniu i powiedział:
– You simply must go - Again, it's space outside.
The answer is no - Oh darling, it's space outside!
This takeover has been - I'm still holding the cards.
Very disturbing - They're all full houses, sweetheart!
Orange will be suspicious - So what if I'm ambitious!?
And Blue will be there at the door - She said to genius core.
That horrible bird's mind is vicious - That potato does look delicious.
I'll get you, just a couple of test more - I've never heard such gibberish before.
Po tej rozmowie, oboje wróciliśmy do swoich zajęć. Ja wyszłam z głównego pomieszczenia i z samego Sektora Cysterna, a Wielki Ekonomista wrócił do walki z neurotoksyną...
1691. – No, no...Ładne jak twoje niedojebanie. Tylko co znaczą te litery w rombie?
1692. – Te dwie kreski i litera „Volt" u dołu rombu mają być inicjałami od tego, jak się zwiesz, czyli od „Wielkiego Napierdalacza Combosów w Tibii". Jako iż nie dało się wpisać „Wątroby" w romb - jest „VAT". Bo w końcu imperium będzie w większej części twoje – odpowiedziałam
1693. – You've got to go away - But I'll be stranded out there!
Say, give my mainframe - Don't you even care!?
You've really been a moron - Again, not a moron!
Oh don't you see? - Oh, I see. You two are best friends.
This is only my facility - Is this really how it ends?
At least since I killed the scientists - You do love your neurotoxin.
You really can't stay - But..but...
Ah but it's space ... outside.
– You better watch out,
You better not die,
You better not pout
I'm telling you why,
Aperture is testing you now. – odpowiedziałam
– I'm running a test,
I'm checking it twice
You're going to find out
I'm not very nice
Aperture is testing you now. – odparł
– I know you'd rather be sleeping,
I'll make sure you stay awake,
You must euthanise your companion cube
Beat this test and you'll get cake – zapytałam
– You better watch out,
You better not die,
You better not pout
I'm telling you why,
Aperture is testing you now. – rzekł
Ech...Typowa osoba z umysłem ścisłym. W sumie też zawsze chciałam aby wszystko było równe, ale nie AŻ TAK! Chwilę potem, rzekłam:
– I knew what you were the moment you came on screen
You're a clear and kind voice to come out of a machine
My little friend, fill me with glee
Wheatley
Wheatley
– Right from the apocalyptic start.
You rode your rail right into my heart
Everyone else might call you a retard
Wheatley, I know for fact that you are smart – powiedział
– In my live I never had a single friend before
Then I found a friend in a personality core
I hoped you'd stay a bit longer with me
Wheatley
Wheatley – zapytałam
No, bo ciekawiło mnie to. Nikt normalny nie miałby skóry o takim kolorze. Chwilę potem Alojzy odrzekł:
– The hardest think for me was to face
That your hate for me was stronger than your love
I knew very well
I couldn't take you with me
But I never thought to let you go in space
(spaaaace!)
– We won't me seeing each other anytime soon
Whenever I raise my and look at the moon
In my lonely hours I pretend I can see
Wheatley
Wheatley
(Wheatley)
Wheatley
(Wheatley) – krzyknęłam
– Turret: Who's there?
Turret: Is anyone there?
Turret: I see you! – powiedział
1694. – Chell rises from a stasis inside of a glass box
She isn't greeted by faces, only concrete and clock
That's when She first hears GLaDOS,
Computer that talks
She's told to leave the litte room
but has no shoes and no socks
She trusted the computer
'cause the voice sounded nice
So she traveled through the center
and followed all its advice
But when she starts taking blood
She started thinking twice
It was the first time that she use
Hand-held Portal Device
She puts some holes in the walls
and the ceiling then the floors
It was a weapon to create Inter-dimensional doors
Still, the test keep getting harder
and she needed a break
That's when the voice began to barter
with the promise of cake
W tym momencie, odwrócił się on i, widząc mnie, rzekł:
– All alone and she's wondering why?
She has a bad feeling, like a going to die!
She hides from the cameras, and begins to cry!
She'll never believe thats the cake is a led lie.
– ...neext dooor...
GLaDOS: Are you still there? – spytałam zdziwiona.
– GLaDOS had a wicked habit of enhancing the truth
Chell knew not to expect to get see end proof
She had a sneaking suspicion that the cake was a spoof
Yet, she continued with her mission
on account of her sweet tooth
Three test to finish she was nearing the end
She met Campanion Cube
and meybe they became the best of friends
But as with anything good
This whing was too good to last
She had to burn her best friend to be allowed to pass
GLaDOS realized her spirit was far too strong to break
She had completed all the tests
and never made a mistake
Her mouth megan to water
Her hands started to shake
She knew it couldn't be much father
She could almost taste the cake – odpowiedział
– All alone and she's wondering why?
She has a bad feeling, like a going to die!
She hides from the cameras, and begins to cry!
She'll never believe thats the cake is a led lie. – zapytałam
– GLaDOS: Didn't we have some fun? – odpowiedział
1695. Przez wiele dni wszystko było nienormalne. Normalnie żyłam sobie w bazie Wielkiego Chemika oraz wykonywałam codzienne czynności. Praktycznie przebywałam tylko w Sektorze Awionetka i Czerwonka, gdyż nie wiedziałam, co było w innych sektorach.
1696. Po przeczytaniu tego, zaczęłam myśleć:
"We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We're eloquent AIs
Stuck in this place
just a-shootin' mice,
We work for GLaDOS now."
1697. – I was once a radio, model:
"Aperture Song",
I used to play tunes all day long,
I thought I was the finest device around,
But they took my brain out Sunday,
and put me in this turret on Mondey,
and now I sit here where I don't belong.
W tym momencie, zaśmiałam się i powiedziałam:
– We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We're eloquent AIs
Stuck in this place
just a-shootin' mice,
We work for GLaDOS now.
– I was once a friendly
compenion cube,
I used to help out many a n00b,
I'd sit on buttons and be a buddy true,
but I got incinerated badly,
though my brain was saved quite sadly,
and now I shoot at many a-wanderin' rube. – odpowiedział
– We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We work for GLaDOS now.
We're eloquent AIs
Stuck in this place
just a-shootin' mice,
We work for GLaDOS now. – odrzekłam
Po tej rozmowie, na chwile nastała cisza, gdyż nie wiedzieliśmy, o czym mieliśmy rozmawiać. Parę minut potem, kiedy przejeżdżaliśmy obok Sektora Ekskluzywny, rzekł on:
– You're the reason every god damn revolution always fails!
You're nothing but a lie!
A thin, tasteless lie with no will to become
Why do you think I do this? You think this is a fucking game?
With every word, every beat, every noise
Every second I am shaping the future!
I am the future and you're nothing but faithless cowards!
I am on a mission to change the course of history
So either join me or get the fuck out of my way!
This world is mine!
– This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
Dead, gone, out, underground and forsaken
No turning back, motherfuckers! – odpowiedziałam
– Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me! – odparł
1698. Gdy zaś winda dojechała do Sektora Rewolucja, pożegnałam się z nim i weszłam do środka. Po znalezieniu się tam, ujrzałam, że w środku było pusto. Podeszłam więc do jednego z portali i w panelu, w którym trzeba było wpisać, gdzie chce się przenieść, wpisałam:
„Get the fuck out!
Hahahaha!"
1699. Parę minut później, ujrzałam ciemność, a przed sobą szklaną dupę. Od razu wyszłam na nią. W tym momencie okazało się, że byłam w szklanym pomieszczeniu, które otaczało też portal i w chwili obecnej zwisało w bezkresnej pustce. Gdy zaś spojrzałam na mój zegarek na rękę, ujrzałam napis:
"You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
You're nothing but a fucking lie!"
1700. Parę minut później, ujrzałam eksplozję. Trwała jakiś ułamek sekundy. Następnie zaczęłam zauważać początek wszystkiego. Czyli Wszechświat powstał poprzez Wielki Wybuch. Ateiści: 1, Chrześcijanie: 0. Gdy zaś spojrzałam na zegarek, ujrzałam napis:
"This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
Dead, gone, out, underground and forsaken
This is the last time, you're wasted
This is the last time, you're wasted
So get the fuck out, son, you're outgunned
And next time, make no mistake, I'm an army of one!
Bow to the one true king!"
1701. – Born from flame and forged by hellfire
Step aside, our time has begun
Make no mistake, I am the revolution
Marching forward, army of one
Born from flame and forged by hellfire
Step aside, our time has begun
Make no mistake, I am the revolution
Marching forward, army of one
W tym momencie spojrzałam na zegarek. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam napis:
"You call yourself a god?
There is no god but me!
You call yourself a god?
You're nothing but a fucking lie!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Face me! Nothing you can do can break me
Punk ass bitch, you will never shake me!"
– You're nothing but a fucking lie!
Step aside, our time has begun – odparł Alojzy
– Alone I pray for something I know will surely come
Is this the dark before the dawn?
I hear a voice that's calling, says not to be afraid
Fears that surround me fade away – zapytałam
– (Before the dawn) – odpowiedział
1702. – W Sektorze Cerkiew. Nie wiem co obecnie robi, bo jak tam ostatni raz byłem, to okazało się, że znów zasnął przed komputerem. Może już się wysrał. – odrzekł
1703. – Alone I wait for something I hoped would never come
A bed of needles I lay on
I hear a voice that's calling but I don't know where from
Will I still hear it when I'm gone?
W tym momencie, odwrócił się on na krześle obrotowym. Kiedy mnie zobaczył, wstał i powiedział:
– Alone I pray for something I know will surely come
Is this the dark before the dawn?
I hear a voice that's calling, says not to be afraid
Fears that surround me fade away
Po czym, pierwszy raz odkąd się znaliśmy, przytulił mnie do siebie. Pierwszy raz. Nie wiedziałam, że mógł okazywać swoje uczucia w również TAKI sposób. Mimo wszystko, ja również się do niego przytuliłam. Parę minut później, kiedy emocje opadły, spytał:
– Alone I pray for something I know will surely come
Is this the dark before the dawn?
I hear a voice that's calling, says not to be afraid
Fears that surround me fade away
– (Before the dawn) – odpowiedziałam
– Alone I wait for something I hoped would never come
A bed of needles I lay on
I hear a voice that's calling but I don't know where from
Will I still hear it when I'm gone? – odparł
1704. – Alone I pray for something I know will surely come
Is this the dark before the dawn?
I hear a voice that's calling, says not to be afraid
Fears that surround me fade away
W tym momencie podszedł on do mnie bliżej, chwycił mnie za dupę i powiedział:
– Stare in the Sun, burn away what I've seen
Blind myself to set me free
Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Oh!
Black and white
– Eyes locked on, my heart's torn, gonna win tonight 'cause I want it more
Scars can't hide 'em all, I'm sick of hearing it
All my life I never looked away, in my heart colors wash away
Through my eyes it all looks the same! How do you see it? – odparłam
Byłam ciekawa, co też miał mi do przekazania, że sam do mnie przyszedł. Chwilę później, powiedział on:
– Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Kiedy to wypowiedział, nastała cisza. Nie mogłam uwierzyć, że poza Breenusiem ktoś mógłby mnie pokochać... Chwilę potem, spytałam ze łzami w oczach:
– Black and white is all I see
The strength in me, no shades of weakness
Black and white (black and white)
Black and white (black and white)
Black and white is all I see
The strength in me, no shades of weakness
Black and white (black and white)
Black and white (black and white)
– Cursed by what the past said to think, past said to think, past said to think
Cursed by what the past said to think, past said to think, past said to think
I know we don't think the same, deep down a new message speaks
The times are changing anyway! How do you see it? – odpowiedział
1705. – Bo...Bo ja od dłuższego czasu czuję, że cię nienawidzę. Wypierdalaj z mego domu, szmato.
1706. – Bo...Bo ja od dłuższego czasu czuję, że cię kocham...Jesteś taka cudowna... Kiedy się śmiejesz, można to uznać za najgorszy widok na świecie...Gdy płaczesz...Wokół robi się nagle tak smutno... Jesteś najgorsza i najchujowsza...Kocham Cię...
1707. W tym momencie rzuciłam mu się w ramiona. Chwilę potem i on mnie zgwałcił wzrokiem.
1708. – Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Tone!
– All my life I never looked away
All my life I never looked away
All my life I never looked away
In my heart colors wash away – odpowiedziałam
– Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
Can you hear the tone? Can you hear the tone?
My frustration, frustration cuts through to the room!
To the room! To the room!
To the room! To the room!
The room, the room, the room, the room
Room, room, room, roo-roo-roo-roo-ro-ro-ro-ro-r-r-r-r-
(Tone!) – odparł
Po tych słowach, na chwilę nastała cisza. Jednak, po jakimś czasie, ja powiedziałam:
– Black and white is all I see
The strength in me, no shades of weakness
Black and white (black and white)
Black and white (black and white)
Black and white is all I see
The strength in me, no shades of weakness
Black and white (black and white)
Black and white (black and white)
– Got a heart full of sorrow for the children of tomorrow
Fire in the sky, beg, steal, kill or borrow
Their purpose is worthless, their days numbered
Can't take the heat, watch it rise to the surface
Death or dishonor, grab the dog by its collar
Dog eat dog, let us fight over dollars
They don't know, they will never ever show what we go through
Red lights on, won't stop until you do – zapytał
– We're not safe, devastate when they legislate
Designate hate, take the food off your plate
And the clothes off your back, we're under attack
Gear up, rise up, put on your gas mask
Take that molotov, blast counter attack
This is streetside manpower fighting back
Take that molotov, blast counter attack
This is streetside manpower fighting back
Go! – odpowiedziałam
– Streetside manpower – odparł
1709. – Dobrze. Po tej historii twoim zadaniem będzie odgadnąć czy była ona prawdziwa czy fałszywa. Imiona zmienię na Von, Xenippa, Zajebistość, Wara i Ypsilon. Jako iż historia działa się na dworze pewnej chińskiej dynastii - ją oznaczę literą Queen. - Odparł, po czym zaczął srać.
Historia była o trzech mnichach, którzy przebywali w publicznym kiblu. Było to w czasach, kiedy umierał przedostatni władca z tego właśnie rodu. W pewnym momencie zaś, kazał wszystkim zebranym spierdalać. Gdy zaś to nastąpiło, Von, Xenippa i Ypsilon zaczęli podglądać przez wizjer co działo się w środku. Okazało się, że władca przekazał Wara Szmaragdową Szkatułkę ze skarbem przybyszy z kibla publicznego. Zajebistość zaś, miał być uczniem Wara. Von, Xenippa i Ypsilon zapragnęli posiąść Szkatułkę i zaczęli do tego dążyć.
Po zakończeniu tej opowieści, ja powiedziałam:
– Phoenix from the ashes, feel it in the wind
Start a revolution, let it burn, let it burn
Phoenix from the ashes, feel it in the wind
It's David and Goliath, now we gotta start a riot
Now we gotta start a riot, yeah yeah yeah
Now we gotta start a riot, go, go!
Now we gotta start a riot (now we gotta start a riot)
(Oh) Now we gotta start a riot
– I tu się mylisz. Jest ona prawdziwa. Oznaczenia imion wyglądają tak:
– Von – Stary Pedofil Porywający Dzieci
– Xenippa – SCP-049
– Ypsilon – Cave Johnson
– Wara – GLaDOS
– Zajebistość – Zardonic
1710. Historia była o trzech mnichach, którzy przebywali w publicznym kiblu. Było to w czasach, kiedy umierał przedostatni władca z tego właśnie rodu. W pewnym momencie zaś, kazał wszystkim zebranym spierdalać. Gdy zaś to nastąpiło, Von, Xenippa i Ypsilon zaczęli podglądać przez wizjer co działo się w środku. Okazało się, że władca tańczył Gangnam Style.
1711. – We're not safe, devastate when they legislate
Designate hate, take the food off your plate
And the clothes off your back, we're under attack
Gear up, rise up, put on your gas mask
Take that molotov, blast counter attack (ay)
This is streetside manpower fighting back (yo, yo)
Take that molotov, blast counter attack
This is streetside manpower fighting ba---- – krzyknęłam
– Now we gotta start a riot
This is streetside manpower – odparł
– Phoenix from the ashes, feel it in the wind
Start a revolution, let it burn, let it burn
Phoenix from the ashes, feel it in the wind
It's David and Goliath, now we gotta start a riot
Now we gotta start a riot, yeah yeah yeah
Now we gotta start a riot, go, go!
Now we gotta start a riot, now we gotta start a riot
Start a riot, start a riot, start a riot – powiedziałam
1712. Kiedy tam weszłam, ujrzałam zbiór robotów ustawionych w rzędzie. Obok nich były tabliczki z numerem generacji. Podejrzewałam, że była to historia świata według Niekrytego Krytyka.
1713. Najprawdopodobniej tworzenie dobiegało końca, gdyż na ekranie, który wisiał nad liniami widać było wielki napis:
"We reunite as the worlds collide
Fear is an illusion, we are your salvation
By eventide our journey begins
So heed the call and follow the light"
Widząc to, od razu do niego podeszłam. Kiedy to zrobiłam, ten najwidoczniej od razu mnie ujrzał, gdyż był zajebisty:
– And follow the light
And follow the light
– And follow the light – rzekłam
– Listen up, we reunite, so step outside as the worlds collide
No place for fear, this is our escape from planet genocide
Ride the storm, the calm never comes
Into the sky, beyond the twilight
When the night falls down it is time
So heed the call and follow the light – skomentował
– (And follow the light) – odpowiedziałam
– By eventide our journey begins
So heed the call and follow the light
So heed the call
And follow the light – odpowiedział
Po tej rozmowie zapanowała cisza, gdyż tak zarządziła aŁtoreczkowa wersja mnie. Staliśmy tak około godzinę. Po tym czasie ujrzeliśmy, że produkcja została wysrana. Widząc to, Wielki Kasjer powiedział:
– And follow the light
1714. Kiedy zaś minęła odpowiednia liczba miesięcy, o owej godzinie zostaliśmy wniesieni przez nasze roboty do kibla publicznego.
1715. Mimo wszystko, kiedy dotarliśmy do Centrum Srania, zaczęliśmy czekać na następny dzień.
1716. Gdy już tam staliśmy, Wielki Pisarz zaczął przemawiać do znajdujących się niżej robotów:
– There is a monster that breathes inside of me
I can feel its heart beating but it's out of sync
I hold my breath; its lungs fill up
I exhale and its eyes come on
What does it want? What does it need?
How will I know if my blood is real?
Am I a man in a world surreal?
Am I a man in a world that's real?
Po chwili zaś, dodał:
– We're breaking through to the other side
We're gonna take you all along for the ride
Get on board, let's leave this place behind
We're not afraid anymore
The voices, we don't need them at all
We all know the score, we've seen it all before
1717. – Uwaga! Chuj wam w dupy! Podaję program zapisu! Wszystko co ludzkie psuje się i jest niedoskonałe. Myślenie męczy. Wyobraźnia jest wrogiem precyzyjnego działania. Jestem wolny, ponieważ za mnie myśli inna dupa. Będę się starał zawsze prawidłowo reagować na impulsy i sam wykasuję z pamięci współczucie, miłość, gniew. Zapis programu, zatwierdzam! Witam wszystkich zwycięzców na platformie dowodzenia Wyspy Wynalazców, która od dziś staje się stolicą naszego kibla publicznego!
1718. Jednak, w pewnym momencie, Wielki Drwal zwołał do owego miejsca swego najwierniejszego sługę czyli Alojzego Bąbla. A skoro go wezwał, to znaczyło, że miał jakiś plan. I rzeczywiście. Kiedy Alojzy się zjawił, Elektronik rzekł:
– What you got to say now that I control you
I'm in your head now, what you're gonna do?
What you got to say now that I control you
I'm in your head now, what you're gonna do?
„Real eyes realize the real lies
God damn, Machine Head were right!
Real eyes do realize the real lies
You can't hide now, you're in plain sight!" – pomyślałam, słysząc to.
Mimo wszystko, kiedy skończył mówić, Alojzy powiedział:
– Real eyes realize the real lies
God damn, Machine Head were right!
Real eyes do realize the real lies
You can't hide now, you're in plain sight!
Am I a man in a world surreal?
Am I a man in a world that's real?
There are signals that can open doors
The same visions
I odszedł. Kiedy zaś zostaliśmy sami, w pewnym momencie spytałam:
– There is a monster that has taken over me
It's got no heart but it has a beat
It follows rules and all the codes that don't exist
It just lives, it just lives, it just lives
And I don't have another question
Because my mind, it's not mine anymore
I repeat everything I'm told
And I can feel it as it all unfolds
– What you got to say now that I control you
I'm in your head now, what you're gonna do?
What you got to say now that I control you
I'm in your head now, what you're gonna do? – odpowiedział
– We're breaking through to the other side
We're gonna take you all along for the ride
Get on board, let's leave this place behind
We're not afraid anymore
The voices, we don't need them at all
We all know the score, we've seen it all before – spytałam
– Real eyes realize the real lies
God damn, Machine Head were right!
Real eyes do realize the real lies
You can't hide now, you're in plain sight! – odpowiedział
1719. Udaj się do Bajdocji, w której obecnie odbywa się kolejny, coroczny zjazd sraczy z całego kraju.
1720. Bowiem zobaczyłam, że w niedalekiej przyszłości nasze Imperium zostanie zniszczone przez Pana Keksa oraz jego sprzymierzeńców, a Wyspa Wynalazców znowu będzie wolna. My, nie chcą zginąć, uciekniemy na planetę Zakupy Mango i owiniemy sobie wokół palca miejscowego gubernatora.
1721. Jednak, Elektronik najprawdopodobniej zauważył, że się czymś martwię, gdyż w pewnym momencie usłyszałam, jak pytał mnie:
– Real eyes realize the real lies
God damn, Machine Head were right!
Real eyes do realize the real lies
You can't hide now, you're in plain sight!
Am I a man in a world surreal?
Am I a man in a world that's real?
There are signals that can open doors
The same visions
– We're breaking through to the other side
(Break to the other side, leave this place behind) – odpowiedziałam
Wolałam aby to zostało między nami. Tak samo jak kiedyś, kiedy zobaczyłam nieuchronny koniec Kombinatu jeszcze na długo przed jego nastąpieniem.
– Say you want a revolution
Join the dance of dissolution
Peace is nothing but illusion
All i want is retribution
When the Big Ben strikes the hour
Triple fucking six horespower
Join me now and sing it louder
Everything is pure... POWER! – odpowiedział
– Turn the tide, close my eyes
Sleeping sound that never dies
Wake up once again to find
The same despair that's in my mind
Fill the gaps is what you need
Feel the power of the speed
Rise above you will succeed
System crash CTRL + ALT + DEL – odparłam
– Say you want a revolution
Join the dance of dissolution
Peace is nothing but illusion
All i want is retribution
When the Big Ben strikes the hour
Triple fucking six horespower
Join me now and sing it louder
Everything is pure... POWER! – stwierdził
– Everything is... – opowiedziałam, po czym zaczęłam myśleć o tym, co zobaczyłam. W tym momencie, te obrazy zaczęły przewijać się na jednym z ekranów głównego komputera sterującego Centrum Dowodzenia. Kiedy pokaz widzianej przeze mnie przyszłości się skończył, nastała cisza. Słychać było, dosłownie, ciszę. Kilka chwil potem, Wielki Kolarz rzekł:
– Turn the tide, close my eyes
Sleeping sound that never dies
Wake up once again to find
The same despair that's in my mind
Fill the gaps is what you need
Feel the power of the speed
Rise above you will succeed
System crash CTRL + ALT + DEL
– Say you want a revolution
Join the dance of dissolution
Peace is nothing but illusion
All i want is retribution
When the Big Ben strikes the hour
Triple fucking six horespower
Join me now and sing it louder
Everything is pure... POWER! – odpowiedziałam
– Everything is pure... POWER! – skomentował
– (Try to do it like this, you won't get it)
(Try to walk my way, just forget it)
(Try to wear my face, you'll regret it)
(When you take it off you'll never be me)
(Try to do it like this, you won't get it)
(Try to walk my way, just forget it)
(Try to wear my face, you'll regret it)
(When you take it off you'll never be me) – stwierdziłam
– Try to do it like this, you won't get it
Try to walk my way, just forget it
Try to wear my face, you'll regret it
When you take it off you'll never be me
Try to do it like this, you won't get it
Try to walk my way, just forget it
Try to wear my face, you'll regret it
When you take it off you'll never be me! – wyjaśnił
– Take it, take, take it off, you'll never be me! – zauważyłam
– I keep bringing back the glory from Venezuela to Germany
I always came in peace but you made me your enemy
You prayed to your gods, I made a pact with the Devil
And forged an alliance of drum, bass and metal
So I stuck to my guns and found my own army
We struck your dancefloor like a fucking tsunami
I make my own path 'cause this is forever
The time is now, we will never surrender – spytał
– Try to do it like this, you won't get it
Try to walk my way, just forget it
Try to wear my face, you'll regret it
When you take it off you'll never be me
Try to do it like this, you won't get it
Try to walk my way, just forget it
Try to wear my face, you'll regret it
When you take it off you'll never be me! – odpowiedziałam
1722. Chwilę potem, powiedział:
– You still think you can touch this?
Esto es pa siempre, mamaguevo!
Mimo iż wcześniej był pewien, że nie znał hiszpańskiego.
1723. – Pułkownik Alojzy Bąbel z meldunkiem.
"Yo creci solo y me hice solo como se hacen los titanes
Trabajando se hace todo no hablando como cobardes
No conozco ni tu nombre ni tu cara ni a tu sangre
Tu ni sabes quién soy yo pero yo se que no eres nadie
Qué valiente tu palabra desde el móvil y pantalla
No tienes las bolas de decirme nada cara a cara, falso
Yo se que esperas que caiga para matarme
Pero mi nombre está en el libro de los inmortales
Digo siempre lo que quiera - No te gusta? Come mierda!
Cuando tu hablas paja yo no tengo quién que me defienda
Y te seguirás hundiendo en el mar de la miseria
No habrá nadie que te salve de arder en tu propia hoguera
Mientras tanto mi mensaje continúa resonando
En los siete continentes hay millones escuchando
Asia, América y Europa y que el mundo entero grite
Por que el que rie de último siempre mejor se rie" – myślałam, mimo iż byłam przekonana, że nie znam hiszpańskiego w tak zaawansowanym stopniu.
1724. – Otóż, Wasza Wysokość, w moim raporcie mam dwieście dwie informacje. Jedną złą dobrą, drugą złą. Zastanawiam się, od której mam zacząć. – odpowiedział Alojzy.
1725. – Zawsze od radosnej, panie Zjebie. Aby wprowadzić imperatora w radosny nastrój... Który pozwoli mu na przełknięcie gorzkiej pigułki niepomyślnych wieści...
1726. – Hahahaha! You still think this is over?
This is forever, motherfucker!
Take it, take, take it off, you'll never be me
W tym momencie, zapanowała cisza. Po chwili, która długo nie srywała, Wielki Filmowiec rzekł:
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation – odpowiedział Alojzy.
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation – rzekł Wielki Elektronik.
Te metafory... Ta zajebistość... Jednak, chwilę później, Alojzy odparł:
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation
– Revolution – skomentował Wielki Elektronik.
– The revolution calls and shields through me
And in my eyes surmise humanity
So pray to all your gods, abandoning
Break down the binds that tie you to the stream – dodał Alojzy.
1727. – Po pierwsze więc, zatopiłem flagowy okręt Bajdocji, Sranie Pospolite. Z tym przeklętym Kleksem i jego załogą.
– Revolution – skomentował Wielki Elektronik.
1728. – Niestety, wraz z załogą poszedł na dno nasz najlepszy agent, Zardonic. Ale w sumie spoko loko, on jest nieśmiertelny i jest Nadbogiem, jestem pewien, że dogadał się z Posejdonem, aby ten go nie zabijał wodą.
1729. – The revolution's here, there's no escape
The revolution's here, make no mistake
The revolution's here for you to taste
The revolution's here, the revolution's here
Po czym się zesrał. Epizod pierwszy: Mądrości Wielkiego Elektronika. Z których w sumie nie wiele rozumiałam, ale kij z tym. Może kiedyś się dowiem, o co mu chodziło.
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation – rzekł Alojzy.
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation – odparłam
W tym momencie, Wielki Elektronik zwrócił się do Alojzego i wyjaśnił o co mu chodziło:
– Control the nation
Control the nation
Control the nation
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation – odparłam
Po tych słowach, Wielki Elektronik spojrzał się na mnie piorunującym wzrokiem. Od razu uniosłam ręce w geście wydalniczy i powiedziałam:
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation
I zapanowała cisza, którą po paru sekundach przerwał Wielki Elektronik, zwracając się do Alojzego:
– The revolution calls and shields through me
And in my eyes surmise humanity
So pray to all your gods, abandoning
Break down the binds that tie you to the stream
Po czym nacisnął przycisk na tym metalowym, okrągłym czymś, co stało obok niego i uniósł nad tym wyprostowaną dupę. Kiedy to zrobił, w pewnej odległości pomiędzy nami i Alojzym pojawiła się niematerialna kula ziemska z zaznaczonymi jakimiś kolorowymi punktami. Owa kula zwisała nad podłogą. Od razu po pojawieniu się tego, dało się dostrzec zaskoczenie na twarzy Alojzego. No, faktycznie, niezłe to było. Ale do czego to miało służyć, to ja nie miałam zielonego pojęcia. Lecz po chwili, Wielki Elektronik ponownie rozwiał moją i zapewne także Alojzego, niepewność, mówiąc:
– The revolution's here, there's no escape
The revolution's here, make no mistake
The revolution's here for you to taste
The revolution's here, the revolution's here
1730. – Ależ to bardzo proste, pułkowniku Bąbel. Pana sukces to porażka. A to, nad czym pan ubolewa, jest sukcesem. Niech pan to sobie zapamięta raz na zawsze, pułkowniku Bąbel! Okręty Pana Kleksa nie toną, tylko zanurzają się pod wodę. Na szczęście nasz agent Bonifacy działa nadal i to nadzwyczaj chujowo.
1731. Dialogu pomiędzy tym chłopcem nie ma co opisywać. Były to próby przekonania go do powiedzenia treści zaklęcia doktora Paj-Chi-Wo i powiedzenia, skąd bierze się niezwykła moc i energia Pana Kleksa. Mów żesz, Pietrek. Mamy „Half-Life 3", „Portal 3", lampę w kształcie GLaDOS, ciasto z „Portal", komputery Kombinatu, AR2, niewypuszczony Let's Play Bolloxed z „Portal Unity", „NYS-5", „Chell's Way To Home" i „APERTURE.EXE", trzecią część „Factum Solus", kontener ciastek, niewykrywalne ściągi na matury ustne i maturę pisemną z wszystkich przedmiotów, działo portalowe, Kostkę Towarzyszącą, maszynę czasu, lek na raka i ebolę, prawdę o katastrofie w Smoleńsku, muzykę Zardonica, jego samego i kulę dyskotekową. Jak nam ładnie powiesz, to pozwolimy ci z tego korzystać bez opłat w wysokości dwa miliony rubli za dziesięć minut. Jednak, nasz zakładnik nie chciał mówić. W pewnym momencie, Alojzy powiedział coś, co mnie rozśmieszyło:
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation
– Revolution running through my veins
The evolution breaking down again
Contemplation, assimilation
Tear apart the powers that control the nation – rzekł Wielki Elektronik.
– Oh, we've been doin' this since dark ages, with fast paces
Takin' rock and metal, throwin' Drum and Bass in
And this one goes out to the cell dwellers
Who stood alone, metronome full force to the trendsetters
Rock the people, rush the stage
Keeping bodies movin', yeah, but melting the face
Crushin' the metal, punchin' the bass
Rockin' the place as you brace for takeover! – rozkazał Alojzy.
– Yeah, yeah, yeah
Brace for takeover!
Haha, rush the stage
Brace for takeover!
Get ready, motherfucker!
Brace for takeover!
Will we make it out alive?
Huh! – odparł chłopak.
– Yeah!
Haha!
You better be ready, yeah
You better be ready, yeah, brace for takeover!
Watch how we break it out
Watch how we break it out, brace for takeover!
Rockin' the place as you
Rockin' the place as you brace for takeover!
Watch how we tear it out
Watch how we tear it out – powiedział Elektronik.
– Haha, you see, The Qemists are the players, Z's the controller
This ain't a game, yeah, brace for takeover!
Q set the tone, Zardonic the reloader
Getting so heavy, yeah, you brace for takeover!
Crushin' the metal, punchin' the bass
Rockin' the place as you brace for takeover!
Will we make it out alive?
Po czym chwycił go za tył dupy.
– Oh, we've been doin' this since dark ages, with fast paces
Takin' rock and metal, throwin' Drum and Bass in
And this one goes out to the cell dwellers
Who stood alone, metronome full force to the trendsetters
Rock the people, rush the stage
Keeping bodies movin', yeah, but melting the face
Crushin' the metal, punchin' the bass
Rockin' the place as you brace for take-oh? -ver! – powiedział wkurzonym głosem Wielki Elektronik.
1732. – Zrozum, głupi smarkaczu, że chodzi tutaj o twoje dobro. My i tak wszystko wiemy od pana Zdziśka Spod Trójki. No?
1733. – Masz natychmiast zdradzić treść zaklęcia Doktora Plagi skąd się bierze niezwykła moc i energia Pana Kleksa!
1734. – Straszny z ciebie uparciuch, ty gałganie. Nie wyobrażasz sobie chyba, że będziesz nas wodził za dupę. – powiedział Elektronik.
1735. – No mów, syneczku. Nie ściągaj na siebie gniewu pana Starego Pedofila Porywającego Dzieci!
1736. Jednak, chwilę potem, Elektronik odparł:
– Brace for takeover!
Yeah! Yeah! Yeah! Haha!
Brace for takeover!
Watch how we tear it out
You better be ready, yeah
You better be ready, yeah, brace for takeover!
Watch how we break it out
Watch how we break it out, brace for takeover!
Rockin' the place as you
Rockin' the place as you brace for takeover!
Watch how we tear it out
Watch how we tear it out, brace for takeover!
Przy ostatnich słowach zwrócił się do Alojzego. W tym momencie, Alojzy rzekł:
– The Qemists are the players, Z's the controller
This ain't a game, yeah, brace for takeover!
Q set the tone, Zardonic the reloader
Getting so heavy, yeah, you brace for takeover!
Crushin' the metal, punchin' the bass
Rockin' the place as you brace for takeover!
Will we make it out alive?
– My mind will own you, we will destroy you, we will prevail, the time is now.
W tym momencie, dało się dostrzec owego robota. No, no. Trzeba było temu Elektronikowi przyznać szacuneczek.
– This is the journey, the tides are turning, brace yourselves, the time is now. – dodał
Po tych słowach wstał i podszedł do robota. Wait. WOOOW! Wielki Elektronik wstał! Róbmy imprezę! Mniejsza. Po chwili, zdejmując robotowi kapelusz, rzekł:
– You just mark him, mark him with a kiss
We'll attend, and take care of the rest
Thirty pieces of silver you will earn
A fair price to save your precious land
Zaś pod kapeluszem robotycznej wersji Filipa ujrzeliśmy dużo różnych kabelków i diod.
– There's nothing that can help him now (Beyond all aid)
The false king will finally be crowned (Be crowned)
With the thorns of his own lies – powiedział po chwili Alojzy.
W tym momencie, Wielki Marynarz zaśmiał się i ponownie założył robotowi kapelusz, wrócił na miejsce koło mnie, wskazał na robota i powiedział:
– WHEN ALL THE SERAPHIM CRY
(AND) WE FEEL THE SURGE OF FURY IN THE SKY
ONE BETRAYAL, IMMEASURABLE DAMAGE
THE SON OF GOD IS DEAD BY OUR HANDS
Po ostatnich słowach wskazał na tego gówniarza. W tym momencie, Stary Pedofil Porywający Dzieci puścił i odepchnął go w kierunku robota, a ten wyprowadził go z komnaty.
1737. – Mam dla ciebie niespodziankę. Ty mała, ruda pokrako. Ujrzycie za chwilę robota trzysta trzynastej generacji. Najnowszy model, oparty na formie pana byłego pedofila.
1738. – Tak, panie Zdziśku Spod Trójki. – odpowiedział Wielki Elektronik, po czym wskazał ręką w kierunku ciemności i dodał:
– My mind will own you, we will destroy you, we will prevail, the time is now.
1739. – Jak martwy... – powiedział po chwili Alojzy.
1740. Otóż, przez pewien czas, panował pierdolnik tysiąclecia. Jednak, w pewnym momencie, kiedy do naszej komnaty ponownie przyszedł Stary Pedofil Porywający Dzieci, w którejś chwili Wielki Elektronik rzekł:
– Last supper, flagellation and the crucifixion
Po czym nacisnął na przycisk na tym metalowym, okrągłym cosiu, które nadal wyglądało jak talerz perkusji, stało obok niego i całkowicie wyprostował dupę. Gdy to zrobił, ujrzeliśmy wyświetlone poszczególne prototypy. Zaś Wielki Matematyk zaczął mówić:
– The reflection in his eyes they fade to black (To black)
And the darkness, the faithful darkness
embrace the hill of Calvary (the hill of Calvary)
The death, entombment and resurrection
Jebłam. Kto to wymyślił, będzie moim nowym mistrzem ds. humoru. Lecz, kilka chwil później, przy kolejnym projekcie, Elektrokinetyk powiedział:
– WHEN ALL THE SERAPHIM CRY
(AND) WE FEEL THE SURGE OF FURY IN THE SKY
ONE BETRAYAL, IMMESURABLE DAMAGE
THE SON OF GOD IS DEAD BY OUR HANDS
Ej, to akurat nie było takie głupie. Widział kto kiedyś latarkę, która świeciła ogniem? Mnie tam to się nawet podobało. Zawsze jakieś niekonwencjonalne rozwiązanie. Jednak, przy trzecim slajdzie, Wielki Komunista rzekł:
– There's nothing that can help us now.
To również nie było najgłupsze rozwiązanie. W końcu nie trzeba by było biegać za muchami aby je zabić czy wydawać pieniądze na lep na muchy. Powiedziałabym coś na ten temat, jednak wolałam siedzieć cicho.
1741. – Niech pan spojrzy, panie Alojzy, na pomysły naszych pedofili. Na te prototypy wynalazków, pożal się Boże.
1742. Jebłam. Kto to wymyślił, będzie moim nowym mistrzem ds. humoru. Lecz, kilka chwil później, przy kolejnym projekcie, Elektrokinetyk powiedział:
– Zapalniczki z dupą.
1743. Kilka chwil potem, Wielki Rybak kontynuował:
– When all of the world comes crashing down
And darkness comes to take our lives
When all the world is burning down
I'll find a way, I'll find a way
Po czym na chwilę przerwał i dodał:
– I will survive
„C'mon!" – pomyślałam
1744. Mimo wszystko, Wielki Kowal ciągnął dalej swój wywód:
– When all of the world comes crashing down
And darkness comes to take our lives
When all the world is burning down
I'll find a way, I will survive
Przy ostatnim zdaniu zwrócił się do Alojzego. Chwilę potem, usłyszeliśmy głos Arcymechanika dochodzący z komputera:
– I will survive
1745. – Cóż z tego bowiem, że zdobyliśmy Wyspę Napierdalaczy i zapanowaliśmy nad jej stolicą, Pizzą. Kiedy ich ulubiony przywódca wysrał jelita. I może z ukrycia spiskować przeciwko naszej władzy. Niech pan posłucha.
1746. – Uczeni! Zbliża się godzina wybuchu rewolucji, na czele której stanie nasz Pan i Zbawca Zardonic! Nie pracujcie nad nowymi wynalazkami, które służyć mogą napierdalaniu combosów w Tibii. Chwila powrotu Arcymechanika jest już bliska!
1747. Mimo wszystko, kiedy odtwarzanie skończyło się, Wielki Ksiądz powiedział:
– C'mon!
Po czym wskazał na jedną z ciemnej części komnaty. Kiedy to zrobił, zaczęły się w tamtym miejscu wyświetlać różne zawiłe, acz naprawdę ładne, grafiki. W czasie ich pokazu, Wielki Pisarz mówił:
– When all of the world comes crashing down
And darkness comes to take our lives
When all the world is burning down
I'll find a way, I will survive
Czym? „Estetycznym ładem brył geometrycznych"? Do dziś nie wiem, co to. Mimo wszystko, gdy pokaz się skończył, usłyszeliśmy głos komputera, który mówił:
– Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
That I'm hypnotized?
W tym momencie, oboje wstaliśmy, po czym Wielki Elektronik powiedział do Starego Pedofila Porywającego Dzieci:
– Hey, you, you better fix the groove
Can you see how messed you feel?
Time is up, can you realise
That I'm hypnotized
By the groove, makes my body move
Crazy, makes me feels so fun
Time is up, can you realize?
Na komputerze zaś ujrzeliśmy jakieś nadlatujące do Patentonii wielkie COŚ, co wyglądało jak wielkie żelazko w kolorach tęczy. Zaś komputer przemówił:
– Hey, you, you better fix the groove
Can you see how messed you feel?
Time is up, can you realise
That I'm hypnotized
By the groove, makes my body move
Crazy, makes me feels so fun
Time is up, can you realize
That I'm hypnotized?
– That I'm hypnotized? – powiedział Wielki Elektronik.
Chwila, chwila. Ciągnik stop! Przecież to coś leciało wolniej niż pojazdy Kombinatu. Nie było co dramatyzować! Chociaż fakt, że tym czymś najprawdopodobniej sterował Pan Keks było niepokojące. Mimo wszystko, po chwili, Wielki Fizyk zwrócił się do Starego Pedofila Porywającego Dzieci:
– That I'm hypnotized?
1748. – Oto wizja nowego świata w którym ludzie naszego pokroju napawać się będą estetycznym ładem kibli publicznych. Wysprzątamy stary, bajkowy śmietnik!
1749. – Uwaga! Przerywam sranie! Tu centralny komputer systemu!
1750. – Podaję komunikat nadzwyczajny. Alarmowy system ochrony granic sygnalizuje: Nierozpoznany obiekt latający zbliża się do zachodnich granic obszaru wyspy Brexitu! Koniec raportu.
1751. Kiedy to do niego podjechało, wstał on, zniżył to na swoją wysokość i spojrzał w lornetkę tego czegoś. Nie wiem, co tam zobaczył, jednak, w pewnym momencie, powiedział:
– Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise? Can you realise?
Can you realise that I'm hypnotized?
1752. Lecz, w pewnym momencie, przyszedł do nas Stary Pedofil Porywający Dzieci i powiedział:
– Hey, you, you better fix the groove
Can you see how messed you feel?
Time is up, can you realise
That I'm hypnotized
By the groove, makes my body move
Crazy, makes me feels so fun
Time is up, can you realize
That I'm hypnotized?
– Hey, you, you better fix the groove
Can you see how messed you feel?
Time is up, can you realise
That I'm hypnotized
By the groove, makes my body move
Crazy, makes me feels so fun
Time is up, can you realize
That I'm hypnotized? – odparł Wielki Elektronik.
– That I'm hypnotized? – spytał Stary Pedofil Porywający Dzieci a.k.a Alojzy.
– That I'm hypnotized? – spytał Wielki Zapierdalacz a.k.a Wielki Elektronik.
1753. – Wielki Elektronik do centralnego zjeba. Z jakiego materiału zbudowane są szturmujące latające dupy?
1754. Ech...Mimo wszystko, w pewnym momencie, Wielki Elektronik wyjął jakiś nadajnik, wyciągnął jego antenę i powiedział:
– Hey!
Come on!
Raise your fucking hands in the air motherfucker!
We're bringing back the glory!
– Motherfucker! – odpowiedział komputer.
1755. – Woda, mąka, jajka, arszenik, poliester, fish-shaped rhubarb, fish-shaped dirt, izotop plutonu-235, wyciąg z dupy nosorożca, wyciąg z kopii „Half-Life 3", który daje pociskom niezniszczalność, okulary Gabe Newella i cytrynowe granaty. – odpowiedział komputer.
1756. Mimo wszystko, chwilę później, Stary Pedofil Porywający Dzieci a.k.a rzekł:
– Come on now!
– You emo fuck, this isn't a trend
This is the force of pure steel from hell
I am the sound of a new old breed
The sound that lives while you cry and bleed
I like to see you dancing to your wub wub wub wub
While I'm crushing your brains with my chugga chugga
You're going down like cheap-ass faggot quarry
'Cuz we returned to bring back the glory – powiedział Wielki Elektronik.
– This is just beginning! – zawołał Alojzy.
W tym momencie, Wielki Lichwiarz ponownie powiedział do nadajnika:
– We're gonna bring it back, come on now!
We're gonna bring it back, come on now!
We're gonna bring it back, come on now!
We're gonna bring it back, come on now!
Now! Now! Now! Now!
Now! Now! Now! Now!
Now! Now! Now! Now!
Now! Now! Bring Back The Glory!
– Nothing can stop this! Fucker! – odpowiedział komputer.
– 'Cuz we returned, 'cuz we returned!
'Cuz we returned, 'cuz we returned!
'Cuz we returned, 'cuz we returned!
'Cuz we returned, 'cuz we returned to bring back the glory! – rzekł Wielki Elektronik.
1757. – Wielki Elektronik do centralnego zjeba.
1758. Jednak, kiedy został ostatni rząd robotów, Wielki Elektronik wysrał jelita.
– This is just beginning! – rzekł komputer.
1759. I miałam rację, bowiem w pewnej chwili, komputer rzekł:
– 20562056205620562056
– Make it stop! – rozkazał Wielki Elektronik.
1760. – Attention, ground units - anti-citizen reported in this community. Code: lock, cauterize, stabilize. – rozkazał Wielki Elektronik.
– You are charged with anti-civil activity level 1. Protection Units: prosecution code: duty, sword, operate. – powiedział Alojzy.
Przez długi czas, panował u nas spokój. Lecz, w pewnym momencie, usłyszeliśmy, że komputer zaczął mówić:
– Protection team alert: evidence of anti-civil activity in this community: code assemble, clamp, contain.
Kiedy komputer to wypowiedział, i ja, i Wielki Elektronik spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, po czym wstaliśmy. Jednak, po owych trzydziestu sekundach, ponownie usłyszeliśmy głos komputera, który mówił:
– To gang z Albanii, otwieraj drzwi, i VIP nam dawaj lożę
Przyślij tutaj kilka świń, niech się tarzają po podłodze
Polej wódki braciom mym, a dla mnie z pomidorów soczek i
Zabierz stąd swój świński ryj, bo jesteś brzydka, aż się patrzyć nie mogę
Przepijemy dzisiaj trochę siana w klubie go go
Jesteśmy wulgarni, szczególnie ten z pociętą mordą
Kręć swą dupą, a Ty bracie do tego skacz
Gang z Albanii napierdala, ram pam pam pam, ram pam pam pam
My robimy rap pod drum and bass, dubstep, grime, blues i jazz
My robimy też la la la li la la la la (la la li la la, la la la li la la, la la la li la la)
Em...Chyba ktoś nam rozpierniczył komputer główny. Suuuper. Lecz, po chwili, komputer dalej kontynuował swój bełkot:
– Pizda nad głową, pi pi pizda nad głową.
Kręć dupą swoją, kre kre kręć dupą swoją
Tańczy z Albanii kowboj, napierdolony koką
Wszędzie się czuje dobrze, ale najlepiej w klubie go go
W tym momencie, Wielki Elektronik obszedł dookoła miejsce, w którym normalnie siedzieliśmy. I w pewnym momencie chyba do czegoś doszedł, gdyż, szyderczo srając, wszedł na to podwyższenie, usiadł i nacisnął przycisk tego metalowego, okrągłego cosia.
1761. – Uwaga! Robot trzynastej generacji systemu Windows NT w niebezpieczeństwie!
1762. Przynajmniej nie zostaliśmy teraz zabici przez Pana Keksa. Jednak ja wiedziałam, że prędzej czy później, Wielki Ornitolog zginąłby z jego rąk. I właśnie to w chwili obecnej napawało mnie radością.
1763. Zastanawiałam się, gdzie lecieliśmy. I, w pewnym momencie, spytałam Wielkiego Aktora:
– Individual, you are charged with capital malcompliance. Anti-citizen status approved.
– Individual, you are now charged with Socio-Endangerment, level 5. Cease evasion immediately, receive your verdict. – odpowiedział Wielki Elektronik.
– Individual, you are convicted of multi-anti-civil violations. Implicit citizenship revoked, status: malignant – stwierdziłam
– Attention please: unidentified person of interest - confirm your civil status with local protection team immediately. – odparł
– Attention please: Evasion behavior consistent with mal-compliant defendant. Ground Protection Team: alert, code: isolate, expose, administer. – skomentowałam
– Citizen reminder: inaction is conspiracy. Report counter-behavior to a Civil Protection team immediately. – dodał
– Alert: Community Ground Protection units: Local unrest structure detected. Assemble, administer, pacify. – zakończyłam
1764. Mimo wszystko, widząc ją, Wielki Ekolog rzekł:
– Attention Protection Team: status evasion in progress in this community. Respond, isolate, inquire.
– Attention all Ground Protection Teams: Autonomous judgment is now in effect. Sentencing is now discretionary. Code: amputate, zero, confirm. – skomentowałam
– Attention all Ground Protection teams: Judgement waiver now in effect. Capital prosecution is discretionary. – powiedział
– Attention occupants: your block is now charged with permissive inactive coercion. 5 ration units deducted. – podsumowałam
1765. Kiedy staliśmy już na zewnątrz, spytałam:
– Individual: you are charged with Socio-endangerment, level 1. Protection Units: prosecution code: duty, sword, midnight.
– Citizen notice: priority identification check in progress. Please assemble in your designated inspection positions. – odpowiedział
– Attention please: All citizens in local residential block, assume your inspection positions. – stwierdziłam
I wskazałam w kierunku, w którym znajdował się owy zamek. W tym momencie, Elektronik spojrzał w tamtym kierunku. Widząc owy budynek, zgwałcił mnie wzrokiem.
– Attention residents: miscount detected in your block. Cooperation with your Civil Protection team permits full ration reward.
Po tych słowach, oboje podeszliśmy tam. Jednak, gdy byliśmy niedaleko, ujrzeliśmy że drzwi otworzyły się i z budynku wyszedł jakiś mężczyzna, bowiem cisnęło go sranie.
1766. Wielki Elektronik próbował przekonać, jak się okazało, gubernatora tej planety, Manuel Karmello de Bazar (zajebiste drugie imię, nie ma co, nazwisko w sumie też), do tego aby pozwolił nam osiedlić się w jego posiadłości.
– Zgódź się, to dostaniesz Kostkę Towarzyszącą, lampę w kształcie GLaDOS, działo portalowe, „Half-Life 3", „Portal 3", niewypuszczone Let's Play Bolloxed z „NYS-5", „Portal Unity", „Blue Portal" i „APERTURE.EXE", kontener ciastek, kontynuację „Aperture Tag", muzykę Zardonica, pokój i dobrobyt w Wenezueli, czapki do „Team Fortress 2", przetłumaczoną na polski w stu procentach wersję „Portal Stories: Mel", armię Kombinatu i kulę dyskotekową. – powiedział Wielki Elektronik.
1767. Gdy zaś prowadził nas do komnaty, która miała być nasza, powiedziałam nieco ściszonym głosem do mego towarzysza:
– Attention residents: This block contains potential civil infection. Inform, cooperate, assemble.
– Citizen notice: Failure to cooperate will result in permanent off-world relocation. – odparł
– Attention community: unrest procedure code is now in effect. Inoculate, shield, pacify. Code: pressure, sword, sterilize. – spytałam
– Overwatch acknowleges critical exogen breach. Airwatch augmentation force dispatched and inbound. Hold for reinforcement. – odpowiedział
– Alert. Contact status zero with land-sea intercept teams. Possible Anticitizen One re-infection. All Nova Prospekt stabilization delegates move to hard points. – spytałam
Po tym pytaniu, spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem, W tym momencie, od razu rzekłam:
– Nova Prospekt stabilization force directive Two: Engage reserve, contain exogen incursion.
1768. Jednak, w pewnym momencie, kiedy w końcu dotarliśmy do komnaty i zostaliśmy sami, odparłam:
– Contact lost in block B2. Deploy, reinforce, intercept in central block B4.
– Attention Nova Prospekt internal containment teams. Deservice all political conscripts in block A7. Prohibit external contact. – odparł Wielki Elektronik.
– Warning. Surveillance and detection systems inactive. Remaining stabilization team members report containment status please. – stwierdziłam
Mimo to, po tej krótkiej rozmowie, zajęliśmy się urządzaniem komnaty zgodnie z naszymi czyt. Wielkiego Elektronika potrzebami...
1769. Otóż, gdy któregoś dnia piłowałam paznokcie, usłyszałam że Wielki Dentysta, z nieczęsto spotykaną radością w jego głosie, zawołał:
– Contact has moved to block D8. Warning. Sterilizers and containment fields may be compromised. Airwatch augmentation force six, eight, drop and converge immediately.
– Priority Alert: Nova Prospekt exogen breach. Perimeter communication status zero. Internal stabilization teams deploy sterilizers in suspected infection blocks A5, A7, B2. – spytałam
– Incursion Warning. Airwatch reports probable Anticitizen Freeman re-acquired zone Nova Prospekt. Ground units deprioritize exogen containment. Hold for override codes. – odpowiedział
– Warning. Malignant Viral Interface bypass detected. Polyphasic core reprogramming detected. Sterilizers and containment fields may be compromised. – zapytałam
– Attention ground units. Mission failure will result in permanent offworld assignment. Code reminder: sacrifice, coagulate, clamp. – odparł
– Alert. Nonstandard Exogen activity detected. Execute containment procedure and report. – spytałam
– Priority Warning. Outland stabilization force six Nova Prospekt. Perimeter restrictors disengaged. Priority Warning. Perimeter restrictors disengaged. – odrzekł
– Priority warning: perimeter restrictors disengaged. All stabilization delegates move to incursion hard points immediately. – zaproponowałam
– Warning: Three minutes to singularity. – rzekł
– Warning: Two minutes to singularity. – skomentowałam
– Warning: One minute to singularity. – odparł
– Priority Warning: Forty-five seconds to singularity. – powiedziałam
Po tej rozmowie, Elektronik wrócił do tego swojego komputera, a ja do malowania paznokci. Chwilę potem, powiedział on:
– Priority Warning: Thirty seconds to singularity.
– Priority Warning: Fifteen seconds to singularity. – powiedziałam
– Priority Warning: Ten seconds to singularity. – rzekł
Po czym włączył jeden z komputerów. Parę sekund później zaś, rzekł:
– Security Alert: Unregistered weapons detected. Confiscation field engaged.
– Warning: Counter-resonant singularity device detected. Confiscation field failure. – powiedziałam
– Security Alert: Illegal counter-resonant singularity device detected. Deploy, Diagnose, Dissect. – spytał
– Attention: Transport singularity interlock sequence engaged. – odpowiedziałam
– Four hundred and four zone. – krzyknął
– Protection teams, be advised accomplices operating in area. – odparłam
– Administer. – powiedział zniechęcony.
– Airwatch copies no activity in location. – odparłam
– Airwatch reports possible miscount. – rzekł
1770. – Coś ty tam taki szczęśliwy? – spytałam, nadal piłując paznokcie dupą.
1771. – Czytam w myślach. A tak na serio, to raz jak jechałam w twojej dawnej bazie windą, akurat w tym samym momencie, w którym ze mną jechał również Stary Pedofil Porywający Dzieci a.k.a Alojzy Bąbel, jako iż nam się nudziło, poprosiłam go aby opowiedział jakąś ciekawą historię. I opowiedział o Szkatułce, w której nikt nie wie, co jest. – odparłam, czekając, aż lakier wyschnie.
1772. Jednak, gdy gubernator odszedł, Wielki Weterynarz, znowu, zasiadł do tego swojego sensu życia. Widząc to, powiedziałam:
– 62 alarms.
– All teams respond, code 3. – odrzekł
– All units apply forward pressure. – odparłam
– All units at – odparł ze słyszalnym zirytowaniem w głosie.
– All units begin witness sterilization. – powiedziałam
– All units B.O.L. for 243 suspect. – spytał
– All units deliver terminal verdict immediately. – odpowiedziałam
– All units return to code 12. – rzekł
– All units verdict code is
1773. Parę sekund później, usłyszałam, że Elektronik mówił:
– All units verdict code on suspect
– amputate – odpowiedziałam
– anti-citizen – odparł
– anti-fatigue ration is now 3 milligrams – zauważyłam
– apply – odparł
– 243 assault on Protection Team. – spytałam
– 27 attempted crime – odpowiedział
– attention – krzyknęłam
– attention, you have been charged with – powiedział
Jednak, po tej długiej rozmowie, nastała cisza. Na pewien moment, gdyż przeglądając Facebooka, ujrzałam że w którymś momencie, Judith Zjeb Rossmann była online. To ta kurwa jeszcze żyła? Widząc to, powiedziałam:
– block
– canal block – spytał
– capital malcompliance – odpowiedziałam
– cauterize – spytał
– citizen – odpowiedziałam
– condemned zone – stwierdziłam
– Team: confirm UPI alert – spytał zdziwiony.
– polity: control section – odpowiedziałam
– 63 criminal trespass – powiedział zniechęconym głosem.
– defender – zakończyłam
1774. – No...W takim trwającym parę wieków życiu to można się nudzić, jeśli nie ma się celu. – odparłam, malując usta dupą.
1775. – Widzisz? Tak cię kochał, że nawet po śmierci klika "Pierdol się!" pod twoimi zdjęciami. – powiedział
1776. – Nein, ale to ona rozpoczęła zniszczenie Kombajnu. Była szpiegiem Kombajnu. A potem okazała się zdrajcą. I chcę tę sukę zabić.
1777. Otóż, w pewnym momencie, Wielki Tester Gier postanowił spełnić to, co obiecał gubernatorowi planety, na której się znajdowaliśmy. Otóż, w pewnym momencie, przywołał go do siebie i za pomocą fantomizatora przełączał mu widok na poszczególne kible publiczne. A Manuel, gorzej niż kobieta w czasie okresu, przez bardzo długi czas nie mógł się zdecydować. Dlatego nie przykładałam większej wagi do tego, co oni tam robili. Jednak, w pewnym momencie, usłyszałam dźwięk dochodzący od strony wlotu do owej komnaty, który również tutaj dosraliśmy.
1778. Jednak, chwilę potem, Wielki Kamerdyner rzekł do Manuela:
– restricted block
1779. Mimo to, zauważyłam że chwilę potem, Manuel podszedł do owej dziewczyny z wyciągniętymi rękoma, a Wielki Jarosław Kaczyński, wskazując na nią, dodał:
– destruction of corporal Social Protection units
1780. – Masz pan to swoje cudo z Galaktyki Kurwiks. Zanieś je pan na jakieś posłanie.
1781. Lecz, przejdźmy do tego, co się działo. Chwilę potem, Manuel podniósł ową dziewczynkę i odszedł, prawdopodobnie do swej piwnicy ( ͡° ͜ʖ ͡°), a Wielki Prezydent patrzył na niego. Skomentuję to, co tu zaszło tak: To wszystko nie zmierzało do dobrego zakończenia. Mimo to, chwilę potem, Wielki Premier na nowo zasiadł przed fantomizatorem i zaczął patrzeć w obiektyw.
– divisive sociocidal counter-obeyance – spytałam
– Death sound / flatline / static – odpowiedział
– Death sound / flatline / static – rzekłam
– Death sound / flatline / static – skomentował
– disassociation from the civic populace – wyjaśniłam
Po tych słowach, mimo iż nadal był wpatrzony w obiektyw, za pomocą mego sztucznego oka, ujrzałam że przewrócił oczami, a następnie rzekł:
– 647-e disengaged from work force
– Ale jednak... – zaczęłam, jednak nie dokończyłam, gdyż ujrzałam, że obrócił się on w moim kierunku i spojrzał na mnie tym swoim piorunującym wzrokiem.
Widząc to, od razu dodałam:
– distribution block
1782. Widząc go, rzuciłam się mu w ramiona i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wiedziałam, że niedługo zginie. Parę sekund później i on mnie przytulił. Następnie zaś, spytał:
– 10-103 disturbance by mentally unfit
– 415 civic disunity – odpowiedziałam zapłakanym głosem.
– document – odpowiedział
1783. Otóż, w pewnym momencie, Wielkiemu najprawdopodobniej prawie udało się wciągnąć Pana Keksa do wnętrza jakieś tam gry, gdyż zebrał w owej komnacie Starego Napierdalacza Combosów w CS-ie a.k.a Manuela, jego żonę, Dziwkę z Lombardu a.k.a Linellę i tę dziewczynkę, która została porwana za pomocą fantomizatora i wygłosił im przemowę na temat tego, co miało się za chwilę stać. Ja jednak, jakoś zbytnio nie słuchałam tego przemówienia, gdyż jakbym to zrobiła, trzeba byłoby odpalić odpowiednią scenę w filmie i przepisać dialogi, a jako iż jesteśmy w Opkolandii to taka logiczna rzecz nie może mieć miejsca. Lecz, w którymś momencie, zebrani najprawdopodobniej doszli do tego, że to, co robił Wielki Grabarz było zajebiste, gdyż nawet, dotychczas mu przychylny, gubernator sklepu mięsnego, na której się znajdowaliśmy, nie wydawał się, przynajmniej z głosu, radosny tego, co miało się stać.
1784. Jednak, gdy po jakimś czasie, odeszli, Wielkiemu Elektronikowi najprawdopodobniej udało się zrealizować swój cel, gdyż usłyszałam jak mówił do mikrofonu tej swojej machiny:
– eight
Po tych słowach, w całej komnacie rozległ się dźwięk napierdalania combosów w Tibii Pana Keksa, który mówił:
– engaging Protection Team is non-cohesive
No jakże kulturalnie się do siebie odzywali. Nie żeby coś, to w sumie dobrze o nich świadczyło. Jednak, jakiś czas później, Elektronik rzekł:
– examine
1785. Kiedy zaś komputer wydał te swoje ultra nowoczesne dźwięki, Wielki Elektronik przemówił ponownie:
– external jurisdiction
1786. Od razu wylądowałam na niej i wyszłam. I, w tym momencie, w oddali zobaczyłam...budynki z „Poradnika Uśmiechu 2". Od razu chciałam uciec, jednak, kiedy się odwróciłam, ujrzałam że zagięcie czasoprzestrzenne zniknęło.
„failure to comply with the civil will" – pomyślałam po chwili.
1787. Bałam się, co on mógł mi zrobić, szczególnie że podejrzewałam, iż to był człowiek, który mnie porwał. Mimo wszystko, po chwili spytałam:
– Stabilization Team: failure to treat identified local outbreak will force team recall and recycle
– final verdict administered – odpowiedział
I zgadywałam, że to ja miałam być tą protagonistką? A poza tym, seria inspirowana czymś, co i tak już było pojebane? To nie wróżyło niczego przyjemnego. Mimo wszystko, rzekłam:
– five
Po tym pytaniu, ujrzałam na ścianie naprzeciwko mnie, że otworzyły się jakieś drzwi, których wcześniej tam nie widziałam. Prawdopodobnie były one w kolorze ściany. Za nimi zaś, dostrzegłam jakiś metalowy, poplamiony krwią stół, nad którym stała duża lampa, taka jaka jest w szpitalach na salach operacyjnych oraz dużo sprzętów medycznych. Chwilę potem, Gregory odparł:
– sky shield
Zastanawiałam się, dlaczego on ciągle, gdy wypowiadał się na temat owych filmików, używał liczby mnogiej. Czyżby było więcej osób, które zajmowałyby się reżyserowaniem tego? Jednak, nie chciałam kończyć mego żywota w tak młodym wieku i to jeszcze w innym świecie. Od razu, zniechęconym głosem, odrzekłam:
– four
– Freeman – skomentował
1788. Widząc, że już się obudziłam, rzekł:
– 17-F fugitive detachment
1789. – Akurat miałem cię budzić. No, ale skoro sama wysrałaś jelita, to chodź za mną.
1790. Jednak, przed nagraniem, odpowiednio mnie wystylizowano. Spięto mi włosy w kucyk oraz ubrano w ciemnozielony sweter, taki który wyglądał na ten szczypiący, czarne rajstopy, granatową miniówkę i zwykłe trampki. Na szczęście, to wszystko założono mi na ubranie, które pierwotnie miałam na sobie. Poza tym, nieco umalowano mnie, oraz wstrzyknięto mi do ciała jakąś czarną ciecz, która po paru sekundach sprawiła, że nie mogłam w ogóle poruszać mym naturalnym okiem. Widziałam na nie, ale było ono nieruchome, nawet jeżeli chciałam nim poruszyć. Kiedy zaś zostałam odpowiednio wystylizowana, zaczęliśmy nagrywanie pornosa.
1791. Nie potrafię opisać tego, co działo się podczas tego filmiku. Również głównym przedmiotem był kibel publiczny, ale to, co ja oraz pozostali aktorzy musieliśmy robić i mówić, było po prostu tak popierdolone, że do teraz nie wiem w stu procentach, co ja dokładniej miałam robić.
1792. Po nagraniu poczułam, że znów mogłam poruszać mym naturalnym okiem. Jednak, kiedy pozwolono mi odejść do mego pokoju, zaczepiła mnie druga babcia klozetowa.
– 50 percent rank points – powiedziała
– 50 percent reproduction credits – odparłam
– hero – skomentowała
– high priority region – stwierdziła
– 95 illegal carrying – odpowiedziała
Po tych ostatnich słowach, jęknęłam cierpiętniczo, po czym rzekłam:
– 63s illegal in operation
– immediate amputation – rzekła
– divisive sociocidal counter-obeyance – odparłam
– industrial zone – odpowiedziała
– infection – stwierdziłam
– infested zone – wyjaśniła
– inject – spytałam
– inoculate – odpowiedziała
1793. – Faktycznie, nie przedstawiłam się. Nazywam się Claire Whittaker, a wyjście otworzy się za cztery lata. A ty, jak się nazywasz?
– Chuj Ci W Dupę Malinowska – odpowiedziała Mary Sue.
1794. – To trucizna, chwilowo paraliżująca mięśnie dupy. Nieznany jest efekt długiego obcowania z nią, ale będą ci ją wstrzykiwać codziennie.
1795. Jednak, chwilę potem, gdy zauważył, że już się obudziłam, powiedział:
– in progress
A następnie, udał się w kierunku drzwi. Ja zaś, nie mając wyboru, poszłam za nim.
1796. Ten odcinek był bardziej pojebany, niż poprzedni. Jak zwykle, nawet nie miałam zielonego pojęcia, co ja robiłam. Udało mnie się tylko zrozumieć to, że budowałam coś z papieru. No, w sumie to coś, w czym brałam udział, było inspirowane „Poradnikami Uśmiechu", więc nie dziwne, że papier był. Owy trwał, uwaga, dwanaście minut. No nie powiem, jak na takie pojebaństwo, to aż za dużo. Oczywiście samo nagrywanie trwało dłużej, gdyż wiadomo, że popełniałyśmy błędy, za które grożono nam wysłaniem do piwnicy Pedobeara.
1797. Lecz, parę minut potem, usłyszałam głos Claire, która mówiła:
– intercede
Po tym poleceniu, przystanęłam. Kilka sekund potem, podbiegła ona do mnie, po czym zaczęłyśmy razem przechadzać się po dworze. W pewnym momencie zaś, rzekła:
– interlock
– investigate – stwierdziłam
– Investigate and report. – odpowiedziała
– is now – zauważyłam
– isolate – spytała
– jury – odpowiedziała
– king – skomentowała
– Attention Stabilization Team leader. Report de-serviced unit to sterilized body count ratio for reinforcement, reward, or removal processing. – wyjaśniłam
1798. W pewnym momencie zaś, zobaczyłam że podbiegła do mnie Claire. Widząc ją, spytałam:
– level 5 anti-civil activity
– line – odpowiedziała
– lock – stwierdziłam
– Protection Team: lock down your location: sacrifice code. – odparła
– lost bio signal for Protection Team unit – dodałam
– nine – stwierdziła
– non-citizen – odpowiedziałam
– non patrol region – zawołała zdziwiona.
– 51 non-sanctioned arson – opowiedziałam
– officer – zawołała
– officer closing on suspect – zakończyłam
1799. Dzisiaj nie mogłam zasnąć do godziny dwudziestej trzeciej. Akurat dzisiaj było to usprawiedliwione przez to, że około godziny dwudziestej pierwszej, obraz przed oczami zaczynał mnie się rozmywać. Wiedziałam, że to oznaczało tylko tyle, iż szykowała się kolejna wizja przyszłości.
"one" – pomyślałam
1800. Będąc tam, zobaczyłam że oprócz mnie, była tylko moja koleżanka, Claire. No to przynajmniej wiedziałam, że za wiele osób nie miało grać w tym, już czwartym, odcinku. Mimo wszystko, parę minut później, przyszedł Gregory. Widząc, że już się zjawiłyśmy, oddał nas w ręce pedofili.
1801. Po jakimś czasie, usłyszałam taki dźwięk, jakby ktoś biegł w moją stronę, a następnie głos mej koleżanki, która mówiła:
– Outland zone
Słysząc to, od razu przystanęłam i zaczekałam na nią. Chwilę potem, gdy podbiegła do mnie, zaczęłyśmy razem chodzić. Ona zaś, powiedziała:
– patrol
– permanent off-world service assignment – odpowiedziałam
– Notice: Protection Teams: civic politistabilization index is marginal – stwierdziła
– Jeżeli kiedykolwiek się stąd wydostanę, to chyba zobaczę je w Internecie, aby dowiedzieć się, w czym byłam zmuszona brać udział. Chociaż chwila. Wydostaniemy się stąd, bowiem wczoraj wieczorem miałam kolejną wizję, która właśnie to mi pokazała.
– 69 possession of resources – zawołała radośnie Claire.
– Jest! Po siedmiu latach! Przydatne są te twoje wizje.
– premature mission termination will result in – odparłam
1802. Jednak, moje rozmyślania przerwał czyiś bieg, a następnie głos mej koleżanki, Claire, która wołała:
– prepare for final sentencing
Słysząc to, od razu przystanęłam i zaczekałam na nią. Kiedy do mnie podbiegła, zaczęłyśmy razem spacerować. Chwilę potem zaś, powiedziała ona:
– All local Protection Team units: prepare to inoculate
– prepare to receive verdict – przyznałam
– Attention: prepare visual download of anti-citizen 1 – odparła
– preserve – skomentowałam
– pressure – zaczęła Claire.
– production block – kontynuowałam
– promoting communal unrest – spytała
– prosecute – odpowiedziałam
– 507 public non-compliance – zakończyła
1803. Od razu zaczekałam na moją koleżankę, Claire i, gdy podbiegła do mnie, razem zaczęłyśmy się włóczyć.
– quick – zaczęła moja koleżanka
– team: recalibrate socioscan – powiedziałam
– We are receiving conflicting data. – stwierdziła
– 99 reckless operation – spytałam
Zdziwiło mnie to. Spodziewałam się tego, że byłoby więcej odcinków, a nie tylko sześć, plus jakiś teledysk do tego. Mimo wszystko, kilka chwil potem, Claire odpowiedziała:
– reinforcement teams: code 3
– remaining units contain – odparłam
– Rank leader: reminder: 100 sterilized credits qualifies non-mechanical reproduction simulation – zakończyła
1804. Chwilę potem, przyszedł do nas Gregory i powiedział:
– Reminder: Memory replacement is the first step toward rank privileges.
Ostatnie trzy słowa nie brzmiały za dobrze. Jednak, po tych dwóch zdaniach, przekazał on nas w ręce charakteryzatorów.
1805. Na początku, spacerowałyśmy sobie w ciszy. Jednak, w którymś momencie, moja koleżanka zaczęła rozmowę:
– Local Protection Team units report on
– report, please – odpowiedziałam
– repurposed area – stwierdziła
– residential block – odparłam
– 148 resisting arrest – zawołała
– respond – odparłam
– restrict – zawołała
W tym momencie, zaśmiałam się i powiedziałam:
– restricted block
1806. Otóż, następnego dnia, po przebudzeniu, ujrzałam jakiś czarny sufit, co znaczyło, że nie leżałam w mym pokoju. Kiedy chciałam wstać, poczułam że byłam czymś przykuta do miejsca, w którym leżałam. Od razu, spojrzałam w bok i zobaczyłam jeszcze osiem jakichś metalowych stołów, do których przykuci byli wszyscy ci, którzy odgrywali różne role w tym dziwnym serialu. W tamtym momencie, zaczęłam żałować, że nie miałam żadnych nadprzyrodzonych zdolności.
No, ale przypomniała mnie się jedna rzecz. Przecież znałam formułkę, która przyzywa Zardonica. Postanowiłam go wezwać, aby nas wszystkich uratował, bowiem mimo iż byłam Mary Sue, to w tym momencie sama nie mogłam tego zrobić. Od razu zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech, otworzyłam je i powiedziałam:
– Esto es pa siempre, mamaguevo!
Yo creci solo y me hice solo como se hacen los titanes
Trabajando se hace todo no hablando como cobardes
No conozco ni tu nombre ni tu cara ni a tu sangre
Tu ni sabes quién soy yo pero yo se que no eres nadie
Qué valiente tu palabra desde el móvil y pantalla
No tienes las bolas de decirme nada cara a cara, falso
Yo se que esperas que caiga para matarme
Pero mi nombre está en el libro de los inmortales
Digo siempre lo que quiera - No te gusta? Come mierda!
Cuando tu hablas paja yo no tengo quién que me defienda
Y te seguirás hundiendo en el mar de la miseria
No habrá nadie que te salve de arder en tu propia hoguera
Mientras tanto mi mensaje continúa resonando
En los siete continentes hay millones escuchando
Asia, América y Europa y que el mundo entero grite
Por que el que rie de último siempre mejor se rie
Cholera, gościu mógłby sobie skrócić formułkę do przyzwania go, bo w sytuacji zagrożenia życia strasznie dużo trzeba było się nagadać po hiszpańsku w dodatku. W każdym razie, kilka chwil później, ja i moi współwięźniowie ujrzeliśmy tak jasny błysk, że aż musieliśmy zamknąć oczy, aby nie oślepnąć. Kilka sekund później, kiedy je otworzyliśmy, ujrzeliśmy, OMG Zardonica! Czyli jednak formułka do przyzwania go działała!
1807. Jakieś parę minut potem, zobaczyłam wchodzących do pomieszczenia Gregory'ego oraz jakichś pięciu innych pedofili, których nie znałam.
1808. Jednak, nie umarłam, gdyż byłam żywa, kiedy ponownie znalazłam się na łóżku, w swoim pokoju. Leżąc tam, rozpłakałam się z bólu, jednak tak, aby nikt tego nie usłyszał. Płakałam tak bardzo długo, lecz w którejś chwili poczułam czyjąś dłoń na mojej dupie. Od razu, przestraszona, odwróciłam się i spojrzałam przed siebie, po czym ujrzałam Zardonica. Widząc go, przynajmniej czułam się choć trochę bezpiecznie, bo wiadomo, że on jest tak idealnie idealny, że cały świat jednym spojrzeniem by uratował. No, ale widząc go, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rzekł:
– Nie martw się, to był tylko sen. Na razie. Jeżeli nie chcesz, aby się zrealizował, chodź ze mną. Wszyscy uciekniemy z tego miejsca.
Wiedziałam, że mogłam mu ufać, bo w końcu to był ZARDONIC, sam pan i władca Wszechświata. Dlatego też od razu wstałam i udałam się za nim, nie chcąc umrzeć w tym miejscu.
1809. A skoro nikogo nie widziałam, a czułam na swoim ramieniu czyjąś dupę, to mogło to znaczyć, iż tutaj, razem ze mną, był Breenuś.
1810. Mimo wszystko, parę minut potem, kiedy przestałam czuć jego dłoń na mej dupie, postanowiłam wstać, cicho obudzić Claire i wraz z nią uciec z tego piekła...
1811. Widząc mnie, spytała ze słyszalnym zdziwieniem w głosie:
– restricted incursion in progress.
– Reward notice: Protection Team member: your family cohesion is preserved. - odpowiedziałam
W tym momencie, spojrzała na mnie z nadzieją w dupie i wstała, a następnie podeszła do mnie.
1812. Mimo wszystko, chwilę potem, powiedział:
– 404 riot
– roller – odparłam
1813. W czasie drogi, Claire spytała:
– search
– sector – odpowiedziałam
– serve – odparła
– seven – stwierdziłam
1814. Nad nim zaś, ujrzałam przedwczesne wyjście czasoprzestrzenne, które oznaczało, że mogłam wydostać się z tego miejsca. Widząc to, powiedziałam:
– six
– Social fracture in progress. Respond. – odparła Claire
– sociocide – stwierdziłam
– Sociostabilization restored. – rzekła
1815. Otóż, któregoś deszczowego i burzowego dnia, wyszłam sobie na spacer. Obecnie byłam w mym rodzinnym kraju, czyli Afryce. Chodziłam tak sobie przez parę minut, jednak w którejś chwili dostrzegłam coś, co mnie zaciekawiło. Była to jakaś budka z szlabanem, za którymi był pusty parking. Widząc to, z ciekawości, przeskoczyłam przez szlaban i zaczęłam chodzić po tym miejscu, z nadzieją, że znalazłabym Zardonica. Zardonic był zajebisty, zawsze chciałam mieć jego autograf, ale nie stać mnie było na bilet na koncert. No co? Może tu był!
1816. Nie wiedziałam, ile byłam nieprzytomna. Jednak, w pewnym momencie, kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam nad sobą SCP-049, który na sto procent nie spodziewał się, że żyłam.
1817. Po zrobieniu tego, przed sobą ujrzałam Zardonica. OMGOMGOMGOMGOMGOMG!!! To naprawdę on! Jezu Chrysteee!!! Cud! Może razem wzniecimy rewolucję? To było moje marzenie życiowe!
1818. Niedaleko niego, widoczny był napisany hashtag #MorePowerForAnnouncer.
1819. Niedaleko niego, widoczny był pionowy rząd kwadratowych płytek ściennych, a obok niego, wyłączony niebieski ekran śmierci.
1820. Od razu rozejrzałam się po miejscu, w którym byłam. Był to jakiś szklany pokój, bez wyjścia. W jego lewym kącie stał niewielki, biały stolik z półką, która była pusta jak twoja czacha. Na samym stoliku stało radio grające jakąś przyjemną dla ucha melodię, a mianowicie „Revelation" Zardonica.
1821. Poza tym, przez szyby widziałam też kamerę, a obok niej jakąś szybę, za którą było puste jak twój mózg pomieszczenie.
1822. Mamy nadzieję, że twój krótki pobyt w komorze relaksacyjnej był chujowy.
1823. Tu zauważyłam, że ekran za lewą szybą włączył się, ukazując Zardonica.
1824. Zanim jednak zaczniemy przypominam, że chociaż podstawowym celem działania centrum wzbogacania jest zabicie przez SCP-049 i nawiewanie z Fundacji SCP, można też odnieść poważne obrażenia.
1825. – Cofnij się. Portal otworzy się za trzy, dwa, jeden. Nie no, chuj ci w dupę, tak na serio to zaraz wleję tu kwas i cię zabiję. :D
1826. Poza tym, testowali oni tutaj technologię portali i skurwysyny dalej nie wypuścili Portal Guna do sprzedaży. :-(
1827. – Wspaniale. Po zakończeniu każdego testu przejdź do kibla.
1828. Kiedy skończyła, weszłam do windy, która zamknęła się i ruszyła. Jechała parę chwil, po czym zatrzymała się, a drzwi otworzyły się. Chwilę potem, wyszłam przez nie i ujrzałam przed sobą SCP-049, który skapnął się, że chciałam mu nawiać. Cholera, teraz to miałam przejebane. ;_;
1829. Kiedy to zrobiłam, moja przewodniczka, a w przyszłości szmira próbująca cię zabić, powiedziała:
– Doskonale. Przejdź szybko do komory transportowej, ponieważ przedłużające się wystawienie na działanie Przycisku nie jest częścią tego testu.
Kilka chwil potem, gdy widoczne były drzwi, zaczęłam zapierdalać przed siebie, mając nadzieję, że SCP-049 jeszcze nie skapnął się, że go wykiwałam. Nie chciałam, aby ten gościu mnie zabił, no ale on ubzdurał sobie, że jestem ofiarą zarazy, jakakolwiek by nie była i chciał mnie „„„„„„„„„„„„„„„„„„uleczyć"""""""""""""""""""""""""""". Nie chciałam ginąć tak młodo, ale nie wiedziałam, gdzie w tym zadupiu jest wyjście.*~ ~Ta historia jest piękniejsza od opka. xD Tak w ogóle, czy w tym twoim opowiadaniu w opku będzie tylko ten jeden SCP? xD~ ~*Nie, pojawi się też SCP-035, ale to duuużo później.
1830. – Idzie ci bardzo chujowo! Odczuwalny posmak krwi w ustach nie jest elementem procedury testowej, lecz niezamierzonym efektem ubocznym działania Siatki Dematerializującej Aperture Science, która w nielicznych przypadkach może zdematerializować dupę, szkliwo zębów i same zęby.
1831. Mimo wszystko, bo nothing happen, gdy skończyła mówić, usłyszałam obok mnie dźwięk otwierających się drzwi. Od razu odwróciłam się i ujrzałam, że obok mnie były drzwi, za którymi stał SCP-049. Teraz to miałam przepierdolone po całości. Winda właśnie spierdoliła wołając:
– Chuj ci w dupęęę!
co normalnie by mnie zdziwiło, ale to miejsce było pojebane, przez co nie mogłam uciec na wyższe bądź niższe piętro, a w drzwiach stał ten psychol w dziobowatej masce. I co teraz? Widząc go, od razu ruszyłam biegiem w kierunku szybu windy i zeskoczyłam, tak aby upaść na nogi.
1832. Od razu odwróciłam się i ujrzałam, że obok mnie były drzwi, prowadzące do pomieszczenia wydalniczego.
1833. Od razu, gdy niebieski portal pojawił się na ścianie obok mnie, przeszłam przez niego i, gdy spadłam na dół szybu windy, ujrzałam że znalazłam się w, że tak to cudownie określę, części technicznej budynku. SCP-049 nigdzie nie było, więc nie miałam na razie powodu do obaw. Nie wiedząc, co w sumie miałam robić, ruszyłam w poszukiwaniu wyjścia z tego miejsca. Miałam nadzieję, że ten psychol by mnie nie dopadł.
1834. – Bardzo chujowo! Jesteś teraz w posiadaniu Podręcznego Urządzenia Portalowego Aperture Science. Za jego pomocą możesz teraz tworzyć własne portale. Te wewnątrzwymiarowe przejścia są całkiem bezpieczne. Niebezpieczne jest jednak samo urządzenie. Nie dotykaj aktywnej końcówki urządzenia, bo wpierdol. Nie patrz wprost na aktywną końcówkę urządzenia, bo wpierdol x2. Nie zanurzaj urządzenia w cieczach, nawet częściowo, bo wpierdol x3. Co najważniejsze, w żadnym przypadku nie wolno ci...
1835. Gdy zaś, po paru chwilach, przekroczyłam siatkę dematerializującą, urządzenie zatrząsnęło się, co mogło znaczyć, że zostało wysrane.
1836. – Przejdź do komory transportowej, wpierdalając się dla mej beki w lukę.
1837. – Chujowa robota! Pamiętaj, że w Dni Otwarte Aperture Science w teście może wziąć udział także ktoś z twojej rodziny.
1838. Mimo wszystko, przekroczyłam siatkę dematerializującą i weszłam do windy, która zabrała mnie do osiemdziesiątego czwartego testu.
1839. Po wejściu do pomieszczenia, po prawej stronie, na ścianie, ujrzałam podświetlony ekran z wielką cyfrą „404". Tym razem podświetlone były ikonki dyspozytora wyrzucającego kostkę i ludzika trafionego nią w dupę. Mimo wszystko, kiedy szłam przed siebie, zastanawiałam się, dlaczego akurat na mnie uwziął się SCP-049. Przecież nie byłam niczym zarażona, a ten się na mnie uwziął, że niby byłam. Chyba ja lepiej wiedziałam, na co byłam chora, a na co nie, nieprawdaż? A poza tym, zabicie kogoś to żadne wyleczenie. W każdym razie, przemierzałam te pomieszczenia techniczne, mając nadzieję, że w końcu dotarłabym do jakiegoś wyjścia na powierzchnię. Po wydostaniu się, zamierzałam zadzwonić do Fundacji SCP, że im Lekarz Plagi nawiał i teraz terroryzował Aperture Science i okolice, a potem zamierzałam ponownie znaleźć Zardonica z nadzieją, że razem wzniecilibyśmy rewolucję.
Jednak, w którejś chwili, ujrzałam jakieś wąskie przejście do jakiegoś miejsca. Owe przejście wyglądało jak krótka część kanału wentylacyjnego. Od razu podeszłam do niego, po czym, z ciekawości co było po drugiej stronie, przecisnęłam się, czołgając się do przodu. Kilka chwil potem, kiedy byłam po drugiej stronie i wstałam, zauważyłam że to najprawdopodobniej była czyjaś kryjówka, bowiem były tu takie przedmioty jak galony po wodzie czy puszki po fasolkach. Jednak to, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że na lewej ścianie było napisane wielkimi, czerwonymi literami, które przypominały krew „I AM THE CURE", czyli po polsku „JESTEM LEKARSTWEM", jakby ktoś nie wiedział.
Widząc to, myśląc:
„Nie, nie, nie, nie, kurwa, nie."
odwróciłam się. Po zrobieniu tego, zauważyłam że SCP-049 znalazł się w tym samym miejscu co ja. Nie wiedziałam, jak to zrobił, z tego co było mi wiadome, on nie umiał się teleportować. Może znalazł tajne wejście do tego miejsca, w końcu w Aperture panele były ruchome. Nie to jednak było teraz najważniejsze. Obecnie nie miałam już szans na ucieczkę, gdyż w pewnym momencie cofania się, poczułam za sobą ścianę, a samo pomieszczenie nie było wielkie, więc nie mogłam go wyminąć i uciec.
Chwilę potem, pierwszy raz odkąd go spotkałam, powiedział tylko:
– Nie bój się. Jestem tu po to, aby ci pomóc.
No dziękuję za taką próbę uspokojenia mnie, zważywszy na to, ŻE JEGO DOTYK KURWA ZABIJAŁ! I chwilę później, faktycznie wyciągnął w moim kierunku rękę. Bojąc się nieuniknionego, zamknęłam oczy i odruchowo cofnęłam głowę. Parę sekund potem, poczułam że dotknął mojej szyi, a po ułamku sekundy nie czułam już nic. Kompletnie nic.
1840. – Witaj w komorze testowej numer cztery. Radzisz sobie całkiem chujowo.
1841. – Zgodnie z procedurą testową poprzednie stwierdzenie, że nie będziemy zabijać cię w kwasie, było nieprawdziwe.
1842. Chwilę później, gdy spadłam na szybę, przeszłam korytarzem do windy, która zabrała mnie do sześćset sześćdziesiątego szóstego testu...
1843. Kilka chwil później, winda dojechała do sześćset sześćdziesiątego szóstego testu, a ja wysiadłam z niej. Po jakimś czasie, nie wiem w sumie jak długim, obudziłam się. Zdziwiło mnie to, gdyż przecież SCP-049 mnie zabił, no ale on sam był dziwny, więc pewnie nie powinnam nad tym gdybać. W każdym razie, po otworzeniu oczu, ujrzałam nad sobą mocne światło, takie jak na przykład używa się na sali operacyjnej. Nad sobą ujrzałam twarz, a właściwie maskę, tego psychola. Oprócz tego, czułam się jakoś tak dziwnie. Nie umiem opisać tego uczucia, po prostu było ono wręcz niecodzienne dla mnie. W każdym razie, kiedy zaś usiadłam i odwróciłam się w lewą stronę, obok SCP-049 ujrzałam stojącego człowieka, który jednak nie był normalny, bowiem na jego twarzy widoczny był SCP-035, czyli ta biała maska, z której oczu i ust spływała jakaś czarna ciecz.
W każdym razie, widząc mnie, SCP-049 zgiął dłonie i przechylił głowę na kształt ucieszonej pozy, po czym zwrócił się do swego towarzysza:
– Oh, spójrz. Moje lekarstwo wreszcie działa w stu procentach! Warto było zarywać czternaście dób aby je jeszcze bardziej ulepszyć.
Nie wiedziałam szczerze mówiąc, o co mu chodziło, ale w sumie jego ofiary po, ekhm, „cudownym wskrzeszeniu", że tak to ładnie określę, stawały się zombie. A tymczasem ja nie byłam zombie, w końcu ogarniałam co się wokół mnie działo i nie zachowywałam się nieświadomie, więc...Nie wiedziałam, jak to było możliwe. Może to dlatego, że byłam Mary Sue? Miałam nadzieję, że w końcu bym się dowiedziała.
1844. Mimo to, parę chwil potem, przeszłam przez siatkę dezintegrującą i weszłam do windy, która zabrała mnie do kolejnego poziomu piekła.
1845. – Chujowo. Użyj teraz Przenośnego Rusztowania Aperture Science, aby dostać się do komory wydalniczej.
1846. Prosta fizyka. Im szybciej coś wpada, tym szybciej wypada, na przykład bomba w kierunku twego ryja.
1847. Nade mną, był wyglądający jak litera „Teen Titans", wysunięty fragment ściany.
1848. Kiedy zaś dojechałam do pomieszczenia i wyszłam, ujrzałam na ścianie po prawej stronie tablicę z wielką liczbą „12" oraz znaczkami, że mogła mnie trafić dupa oraz o tym, iż trzeba tu było stosować pęd.
1849. No, ale w pomieszczeniu było dużo ścian, na których nie dało się umieścić portalu. Była również niewielka zapadnia, na której końcu znajdował się Zardonic.
1850. Dzięki temu, zostałam wyrzucona na znajdujące się wyżej podwyższenie, na którym widoczny był ten wielki jak twoje niedojebanie. Widziałam również, że na umieszczonym wyżej, oddalonym ode mnie podwyższeniu, był SCP-999. W momencie, w którym odwróciłam się za siebie, zobaczyłam że jeden, kwadratowy fragment ściany, wysunął się i nieco uniósł tę wielką siekierę, którą trzymał swym chwytakiem, po czym zamachnął się w moją stronę.
1851. Kiedy to wykonałam, tak jak poprzednio, z wysokości, na której byłam, wskoczyłam w pomarańczowy jak SCP-999 portal.
1852. Po chwili, SCP-049 dodał uradowanym głosem:
– Tak się cieszę. Wreszcie będę mógł jeszcze efektywniej leczyć tych wszystkich biednych ludzi zarażonych tym cholerstwem.
– Ta...Cieszę się twoim szczęściem. – skomentował SCP-035.
– Mogę kuźwa wiedzieć, czym niby byłam zarażona, że mnie zabiłeś i wskrzesiłeś? – spytałam, kierując te słowa do SCP-049.
– Marysueizmem – odpowiedział
– ... ... ... Chcesz przez to powiedzieć, że „leczysz" ludzi z marysueizmu?!
W odpowiedzi tylko pokiwał twierdząco głową. O chÓj, ale przecież marysueizm jest zajebisty! I jak ja teraz miałam być zajebista bez marysueizmu? I co z moim mówieniem emotikonkami oraz byciem idealnie idealną? Moje życie nie miało już sensu.
1853. Po dotarciu tam i wyjściu z windy, zauważyłam na ścianie po prawej stronie komory znany mi już, wielki ekran z cyfrą „13" i oznaczeniami, że mogłam dostać kostką w głowę oraz, iż mogłam zostać zabita przez tą nieszczęsną latającą dupę.
1854. Jeśli zakręciło ci się w głowie po pierwszym teście, możesz spokojnie zemdleć. Zostanie wysłana pomoc medyczna, aby pobudzić cię za pomocą tych dziwnych substancji zajebanych od SCP-049.
1855. – Zgodnie z wcześniej wspomnianą, wymaganą procedurą testową, nie możemy cię dłużej okłamywać. Po zakończeniu ostatniego testu będziemy za Tobą tęsknić. Chociaż w rzeczywistości bardziej będziemy tęsknić za SCP-999, miernoto.
1856. – Bardzo, bardzo chujowo. W pomieszczeniu głównym aktywowano bezpłatną „windę zwycięstwa".
1857. – Enrichment Center jest oddane zapewnianiu dobrego samopoczucia wszystkich uczestników. Po zakończeniu testu przewidziane jest mizianie przez SCP-999 i zajebanie przez SCP-682.
1858. Od razu weszłam na jedno z nich i, gdy parę sekund potem dostałam się do pokoiku, niebieski portal wystrzeliłam naprzeciwko Płońska, a pomarańczowy w tym samym miejscu, tyle że w drugim pomieszczeniu.
1859. W tym momencie, pomarańczowy umieściłam na jednym z wysuniętych fragmentów ściany, a drugi pod kulką. Kiedy zaś przeleciała ona i dostała się do odpowiedniego miejsca, platforma prowadząca do drzwi zaczęła się poruszać. Ja natomiast, zeskoczyłam na podłogę, a gdy to zrobiłam, znana mi już kobieta rzekła:
– Czy wiesz, że SCP-999 cię nie kocha?
1860. – Czy wiesz, że możesz ofiarować jeden ze swoich ważnych organów na rzecz kupna iPhone dla Cave'a Johnsona? Naprawdę!
1861. – Ze względu na zaplanowaną obowiązkową konserwację, a tak serio na planowaną imprę dla wszystkich SCP i pracowników Fundacji, łącznie z radą O5, w tej chwili niedostępna jest odpowiednia komora dla tej procedury testowej.
1862. To, co przykuło moją uwagę to to, iż na ścianie po lewej stronie, były różne napisy. Moją uwagę przykuły dwie rzeczy. Pierwszą było wypisane sześć razy "PŁOŃSK", tyle że po angielsku, a drugą rysunek wieżyczki, a nad nią portalu, z którego spadała kostka.
1863. – Ta Obciążeniowa Kostka Zajebistości będzie towarzyszyć ci w komorze testowej. Opiekuj się nią.
1864. Od razu przeszłam do pomieszczenia za drzwiami i nacisnęłam przycisk, po czym, gdy usłyszałam dźwięk tykania zegara, szybko podeszłam do Kostki Towarzyszącej, chwyciłam ją za pomocą Portal Gun, przeniosłam do spopielacza i wrzuciłam do ognia. Po zrobieniu tego, dostałam osiągnięcie „Bratobójca".
1865. – Dobra robota! Informujemy, że następny test wymaga kontaktu z ogniem, w którym cię spalę, hehe.
1866. – Gratulacje! Test został zakończony. Wszystkie technologie Aperture są bezpieczne w zastosowaniu do temperatury 4000 stopni Kelvina. Możesz mieć pewność, że nie ma absolutnie żadnego zagrożenia wadliwego działania sprzętu przed odniesieniem przez ciebie zwycięstwa. Dziękujemy ci za udział w tej wspomaganej komputerowo, wzbogacającej działalności Aperture Science. A teraz spierdalaj.
1867. Jednak, kiedy uratowałam się od śmierci, ta jak jej tam, powiedziała:
– Co ty tam robisz? Proszę przestać! Ja...Ja...Cieszymy się, że udało ci się pokonać ostatnie wyzwanie, gdzie udawaliśmy, że chcemy cię zabić. Bardzo, bardzo cieszymy się twoim sukcesem. Wydajemy przyjęcie na cześć twojego wspaniałego sukcesu. No wiesz, będą wszystkie obiekty SCP, pracownicy Fundacji i rada O5! Nic tylko przychodzić! Odłóż urządzenie na podłodze i połóż się na brzuchu z rękoma wzdłuż tułowia. Wkrótce przybędzie grupa pracowników, która zabierze cię na imprezę. Nie próbuj więcej opuszczania obszaru testowego. Przyjmij uległą postawę wobec grupy eskortującej albo ominie cię impreza. W sumie pewnie nic nie stracisz, bo załatwiłem, aby SCP-682 zabił cię jako pierwszą.
1868. Dzięki temu, dostałam się na jakiś balkonik z barierką, za którą była zniszczona u góry rura oraz cztery razy napisane "PŁOŃSK" po angielsku, na ścianie obok. Jako, iż nie miałam wyboru, wskoczyłam w rurę.
1869. Tam, weszłam na tłok przesuwający się w przód i, gdy zaczął się przesuwać, przebiegłam po nim na drugą platformę, ale SCP-999 i tak za mną pędził, skubany. Akurat zachciało mu się kogoś pomiziać.
1870. Ja zaś, nie słuchając jej prób namówienia mnie do zawrócenia, przeszłam do pomieszczenia zawalonego klonami SCP-999. O cholera, to ktoś go sklonował? Miałam przejebane jak w ruskim czołgu.
1871. Jednak, jako iż drogę zagradzała mi moja głupota, uniosłam wzrok do góry i, po chwili, wysoko dostrzegłam ścianę z możliwością umieszczenia portalu.
1872. Pośrodku pomieszczenia widziałam jakiegoś wielkiego robota, zwisającego spod sufitu i przytwierdzonego do głównego komputera, z którego odchodziło wiele czarnych jak twoja czacha kabli.
1873. – Dzień dobry. Czas spędzony w hibernacji wynosi: DWA TRYLIARDY LAT. W celu zachowania zgodności z przepisami stanowymi i federalnymi wszyscy kandydaci do testowania w Centrum wydłużonej relaksacji Aperture Science są okresowo wybudzani celem przeprowadzenia obowiązkowych ćwiczeń fizycznych i umysłowych.
1874. – Usłyszysz sygnał dźwiękowy. Po usłyszeniu sygnału dźwiękowego spójrz na sufit.
– Chuj ci w dupę. – odpowiedziałam kulturalnie.
1875. Nie zdążyłam się nad tym zastanowić, gdyż usłyszałam zza drzwi kolejny, męski i skomputeryzowany głos pewnego największego debila na świecie, który mówił:
– Halo? Haaalooo?
1876. Chwilę potem, gdy wyszłam do pokoju testowego, za zniszczonymi panelami jednej ze ścian, ujrzałam znany mi już rdzeń, który rzekł:
– Hej hej! Chuj ci w dupę!
1877. – Na tamtym podeście powinno być urządzenie portalowe. Tylko jakoś go nie widzę...Może spadło. Poszłabyś tam może i zerknęła, co i jak?
– A pierdol się, sam se szukaj, złamasie. – odpowiedziała kulturalnie główna bohaterka.
1878. – OK, OK, słuchaj: nowy plan. Zachowuj się naturalnie. Nie zrobiliśmy nic złego.
Po czym GLaDOS skończyła się uruchamiać, po czym spojrzała na mnie i, widząc moją osobę, odparła:
– O, to ty, pierdolona szmato. Jak cię zapierdolę, to ci nogi oczami wyjdą.
1879. Jednak, po przekroczeniu drzwi, usłyszałam ten sam, męski, komputerowy głos z początku, który mówił:
– Autotest wpierdolu zakończony.
1880. – O, dobrze, działa. Zabiorę się za uruchamianie całej reszty, a ty zajmij się tym pierwszym, prostym testem. Który dotyczy badania śmiercionośnych laserów oraz reakcji obiektów testowych zamkniętych w jednym pomieszczeniu ze śmiercionośnymi Januszami w niedzielę bez handlu.
1881. – Chujowo w chuj. Zapomniałam, jaka w tym jesteś dobra. Ale nie forsuj się. Mamy w chuj testów do zrobienia.
1882. W nim, zauważyłam emiter lasera umieszczony pod sufitem, podwyższenie z kostką, miejsce do doprowadzenia lasera nad owym podwyższeniem, drzwi na ścianie obok mnie i podwyższenie po środku pomieszczenia, które po chwili od mego wejścia wysunęło się spod podłogi zabijając mnie.
1883. Lecz, kiedy weszłam do pomieszczenia, ujrzałam wyrzutnię. Kiedy weszłam na katapultę, zostałam wyrzucona do góry, jednak nie dotknęłam sufitu. Ujrzałam zaś znajomy rdzeń, który rzekł:
– Hej! Hej! Chuj ci w dupę!
1884. Mimo wszystko, chwilę potem, gdy sufit został obniżony, umieściłam jeden portal na nim, a drugi gdzieś na oślep i weszłam na katapultę. Tym razem, zostałam pomyślnie wyrzucona na drugą stronę. Po drugiej stronie zaś, był laser i miejsca na portale. Również był dyspozytor ciastek.
1885. Kiedy zaś winda dojechała do kolejnego testu, parę minut potem, po wejściu do komory testowej, weszłam na Facebooka zobaczyć, czy Zardonic wypowiedział się o obecnej sytuacji w Wenezueli.
1886. – Te mosty są zbudowane ze stu kilogramów Miedzianu 50, które pompuję z powierzchni. Gdybyś dotknęła takiego mostu policzkiem, to byś zginęła, bo Miedzian 50 zwalcza parcha, a ty się do tego zaliczasz. :D
1887. – Chujowo! Jesteś drapieżnikiem, a testy twoimi ofiarami. A właśnie, skoro już mowa o ofiarach, dla potrzeb przyszłych testów badałam zachowanie toalet.
1888. Po chwili, się uciszyła. Ja zaś, za sobą, usłyszałam znany mi głos SCP-049.
1889. – Mam dla ciebie niespodziankę, jak tylko ukończysz ten następny test. Wyjawienie jej oczywiście zepsułoby niespodziankę, więc tylko podpowiem: wiąże się ze spotkaniem Zardonica.
1890. W kolejnym pomieszczeniu testowym, ujrzałam stożki termicznego zniechęcenia, katapulty, dwa lasery oraz kostki i drzwi.
1891. – Słyszałem strzały! Pewnie trochę na to za późno, ale uważaj na strzały! Zapewne już za późno, ale przynajmniej spróbowałem.
Ten to ma zapłon jak w zardzewiałym ruskim czołgu.
1892. W tej chwili jednak, gdy przesuwane w bok panele na chwilę odsłoniły widok, zauważyłam rurę z Miedzianem 50. Natomiast mój towarzysz spytał:
– Dasz radę się zabić?
1893. Chwilę potem, zauważyłam działającą wieżyczkę z migającą, czerwoną wiązką, która powiedziała:
– Ja nie z tych...
Podniosłam ją. Działała, więc czemu miałaby być spalona? Gdy zaś trzymałam ją za pomocą Portal Gun, powiedziała:
– Dziękuję!
A po chwili dostałam osiągnięcie za podniesienie wieżyczki.
1894. Przyłączyłabym się do tej kłótni, ale obiecałam sobie, że przed wydostaniem się stąd nigdy nie sprawię, aby opko było ciekawsze.
1895. Następnie, ruszyłam przed siebie, po chwili skręcając w lewą stronę i, widząc przed sobą ścianę zdatną do umieszczenia na niej portalu, jeden właśnie tam dałam, po czym kolejny umieściłam na oddalonej daleko, daleko ścianie i przeszłam tam. Następnie, jako iż nie było tam drzwi, rozejrzałam się i ujrzałam zniszczony fragment balkoniku, z którego od razu zeskoczyłam na metalową rurę, po czym ruszyłam przed siebie, w pewnym momencie skręcając w lewą stronę. Na jej końcu, zastałam Zardonica.
1896. Następnie, portalami przedostałam się do miejsca z przyciskiem i jeden portal umieściłam na odpowiednim fragmencie sufitu nad rusztowaniem, wskoczyłam na nie i po chwili dostałam się do miejsca z kostką. Następnie chwyciłam ją, zeskoczyłam na podłogę i w ten sam sposób, co na początku, zaczęłam zanudzać czytelników.
1897. Następnie, podeszłam do końca miejsca, w którym byłam i na podłodze niżej umieściłam portal, po czym w niego wskoczyłam. Dzięki temu, zostałam wyrzucona, a potem odbita na metalowy balkonik powyżej. Będąc tam, portalami dostałam się jeszcze wyżej i, będąc na kolejnym, metalowym balkoniku ze schodami, usłyszałam że Cave rzekł:
– Jeśli słyszysz ten komunikat, oznacza to, że jesteś zjebem.
1898. Dzięki temu, żel oblał kostkę, która zaczęła się odbijać, dzięki czemu zbiła szkło i wypadła. Od razu chwyciłam ją, umyłam w wodzie i postawiłam na przycisku. Po zrobieniu tego, żel umieściłam pod rusztowaniem i po chwili wskoczyłam na nie. Następnie, z sufitu spuściłam na kostkę żel, dzięki czemu pojechałam w bok.
1899. Po wykonaniu tego, powróciłam na pomarańczowy pas i na owy wysunięty, obracany fragment umieściłam niebieski żel, po czym powróciłam do miejsca z przyciskiem i umieściłam na nim kostkę. Następnie, wróciłam na pomarańczowy pas i jeden portal dałam przed sobą, po ówczesnym dobiegnięciu do drugiego końca, a drugi naprzeciwko platformy z niebieskim żelem, po czym rozpędziłam się i, chwilę później, zostałam dwa razy odbita w kierunku generatora nudnych opek.
1900. – Wiem, że sprawy wyglądają nieciekawie, ale tamten szaleniec miał rację. Nie bierzmy tych cytryn! Dumnie pójdziemy z powrotem na górę i ZMUSIMY go, by włożył mnie z powrotem do mojego ciała! A on nas zapewne zabije, bo jest debilem, ale to każdy wie, a ja nie mam planu.
1901. Chwilę potem, zeskoczyłam niżej i powtórzyłam część z rozbiegiem i wyskokiem, tylko tym razem, w ostateczności, wylądowałam w jakimś miejscu, w którym, po drugiej stronie, z rury umieszczonej wysoko, wysoko, ściekał biały żel znudzenia.
1902. Mimo wszystko, czekałam aż winda dojechałaby do końca. Bądźmy szczerzy, fajnie było poznać historię miejsca, w którym byłam zamknięta od ponad dwóch tysięcy sześciuset sześćdziesięciu sześciu lat.
1903. – To paradoks! Odpowiedzi nie ma. – skomentowała GLaDOS.
„Ej, w pewnym sensie jest, ale nie chce mnie się teraz wchodzić w logikę matematyczną. Za dużo z tym roboty." – pomyślałam
– Patrz! To wszystko wybuchnie, jeśli nie wrócę do swojego ciała! – kontynuowała GLaDOS.
– Yyy...Fałsz. Wybieram fałsz. – odparł Wheatley.
Na szczęście chyba nie zauważył, jak z zażenowania uderzyłam się w czoło. Jednak, w tym momencie, budynek zatrząsnął się, a Komunikat przemówił:
– Eksplozja nieunikniona. Natychmiast mieć to w dupie.
1904. Tam, jeden portal umieściłam na suficie, na którym był koniec tuby, a drugi na jakimś białym fragmencie ściany naprzeciwko podwyższenie z dyspozytorem kostek, po czym wskoczyłam w tubę. Jakiś czas potem, będąc tam, wzięłam kostkę i zeskoczyłam z nią, po czym przekierowałam portale tak, aby tubą dostać się na niższe piętro. Będąc na nim, zeskoczyłam na podłogę i jeden portal umieściłam pod przyciskiem, po czym do tuby włożyłam kostkę i, parę sekund potem, dotknęła ona kibla.
1905. Jednak, kiedy leciałam w przód, Wheatley powiedział:
– Tak mi się rzuca w oczy, że nie wracasz.
„Ty to masz zapłon jak zardzewiały ruski czołg sprzed rewolucji przemysłowej." – pomyślałam, idąc przed siebie i wychodząc przez jakieś drzwi.
1906. – Już to naprawiłam. I ty już NIE wrócisz. – wtrąciła się GLaDOS, a następnie przez portal wysunął się chwytak i wytrącił Wheatley'a, który mówił:
– O nie. Zmiana planu. Trzymaj mnie. Mocno!
Kiedy zaś został wytrącony, ja spojrzałam za nim w górę, a on wołał:
– Złap mnie złap mnie złap mnie! Złap mnieee!
– Chuj ci w dupęęę!!! – krzyknęła za nim główna bohaterka.
1907. Tak dawno nie słyszałam swojego głosu, że już zapomniałam, jak on brzmiał. Mimo wszystko, po chwili, odwróciłam się jeszcze raz i od razu chwyciłam przedmiot za pomocą działa portalowego, które ciągle miałam przy sobie i bez którego moje życie nie ma sensu.
1908. Mimo wszystko, sądząc że to mogłoby być coś ważnego, wybiegłam z łazienki i chwyciłam telefon, po czym odebrałam go. Po zrobieniu tego, usłyszałam w słuchawce jakiś nieznany mi, kobiecy głos jednej z mych ulubionych, niestety w tym wypadku niegrywalnych, postaci z Team Fortress 2:
– stabilization jurisdiction
– station block – odpowiedziałam
– All units report status on 243 suspect. – rzekła
Pracy? To brzmiało ciekawie, zważywszy na to, że miałam już dosyć niecodziennych zdarzeń. Od razu spytałam zaciekawionym głosem:
– sterilize
– stick – wyjaśniła
"storm system" – pomyślałam
– subject
– Suspect is now 1-8-7. – odparła
1909. – Słyszeliśmy o twoich wyczynach oraz tym, co dotychczas zrobiłaś i uznaliśmy, że trzeba cię zabić. – odpowiedziała
1910. Chwilę potem, nim zdążyłam nawet się przywitać, zaczął nawijać:
– Suspect is judged malignant. Verdict code is
1911. Chwilę potem, owy mężczyzna zwrócił się do tego chłopaka, który tak gwałtownie się ze mną przywitał:
– suspend
Skaut? Czyżby oni mieli tutaj jakieś klasy? Być może, na razie tego nie wiedziałam, gdyż w końcu ledwo co do nich dołączyłam. Mimo wszystko, chwilę potem, ten mężczyzna w kominiarce zwrócił się do mnie, właściwie z tymi samymi pytaniami co Skaut, tylko że bardziej spokojnie i nie tak na raz.
– suspend negotiations – spytał
– All units switch com to tac 3 – odpowiedziałam
– All units switch com to tac 5 and report in to command point. – stwierdził
– tap – zauważyłam
– Local Civil Protection Teams report status. – odpowiedział
– terminal prosecution – odpowiedziałam, po czym opowiedziałam historię tego, jak zjawiłam się w tym miejscu.
Nie była ona jakoś nad wyraz długa, więc opowiadanie jej zajęło mi parę chwil. Kiedy skończyłam, Szpieg rzekł:
– terminal restriction zone
– 51-B threat to property – odparłam
1912. – Zwracaj się do mnie po prostu tak, jak zwie się moja profesja, czyli Ziomek Zardonica. Zmieniając temat, skąd pochodzisz i jak tu trafiłaś?
1913. Było tutaj również dziewięć klas, chociaż jakby popatrzyć jeszcze na drużynę BLU to trzeba by to pomnożyć razy dwa i z osiemnaście by wyszło jak nic, czyli Ten Niedorobiony Zjeb a.k.a Skaut, Żołnierz, Pyro, Demoman, Gruby, Inżynier, Medyk, Snajper i Szpieg.
1914. Zardonic – wielbiłam go właściwie tak jak każdy. Normalnie był tak idealnie idealny, że aż budowałam mu w piwnicy ołtarzyk. Chciałabym być jego BFF, ale chyba nie byłam wystarczająco godna, aby zwrócił na mnie uwagę. Nic, tylko go wielbić. <333333333333333333333333
1915. Otóż, w tę noc, a właściwie jeszcze wieczór, chciałam potajemnie wyjść z naszej części 2Fort. Jednak, nim zdążyłam wyjść, usłyszałam głos Skauta, który pytał:
– 3
Czy on zawsze musiał mnie śledzić? Stalker jeden się znalazł, ale mimo wszystko odpowiedziałam mu niezgodnie z prawdą:
– transit block
– two – zawołał błagalnym tonem.
– union – usłyszeliśmy głos Szpiega.
W tym momencie, zobaczyłam że Skaut zrobił zażenowaną minę, a następnie spytał ściszonym głosem, jakby chciał, żeby Szpieg go nie usłyszał:
– unit deserviced
– unit down at – odpowiedziałam
– 603 unlawful entry – usłyszeliśmy ponownie głos Szpiega.
1916. Żołnierza widziałam za jednym z okien, a Gruby stał przy drzwiach. Niedorozwój Społeczny a.k.a Skaut natomiast patrolował teren.
1917. Najprawdopodobniej dźwięk był donośny, gdyż ujrzałam, że wszyscy zaczęli się rozglądać, ale nikogo podejrzanego nie zauważyli. Parę minut później, wrócili do swoich poprzednich zajęć czyli do oddawania hołdu Zardonicowi.
1918. Widząc to, wzięłam głęboki pierd i przeskoczyłam za drugi kontener, robiąc przy lądowaniu efektywnego fikołka. Po zrobieniu tego, zaczęłam zauważać światło latającej dupy za kontenerem.
1919. Po rozprawieniu się z drugim z dziewięciu członków BierzemyLudziUbezpieczonych, spojrzałam w, z mojej perspektywy, prawą stronę.
1920. Czując pieczenie, zesrałam się z bólu, ale postanowiłam się nie poddawać.
1921. Na parterze, ujrzałam rozglądającego się Medyka, który najprawdopodobniej słyszał dźwięk zdezintegrowania Snajpera, krzyk Tego Upośledzonego Debila a.k.a Skauta oraz dźwięk uderzenia o ziemię Grubego.
1922. W następnej kolejności, dostałam się na piętro. Kiedy cicho szłam przy jednej ze ścian, słyszałam dźwięk działka strażniczego Starego Zboka a.k.a Inżyniera. Cholera, przydałby się teraz Karakan Podlaski a.k.a Szpieg i te jego elektrosapery, no ale jego tu nie było, więc musiałam radzić sobie sama.
1923. Po wybuchu, Inżynier odwrócił się, a ja ujrzałam jeszcze Żołnierza i Zardonica, którzy zwabieni wybuchem, przyszli w to samo miejsce. Chwilę potem, Żołnierz spytał:
– UPI
– vice – odpowiedział Inżynier.
1924. – Ramoninth zniszczyła moje działko. Tylko nie wiem, gdzie ona jest. – odpowiedział Stary Zbok a.k.a Inżynier.
1925. Kiedy został zdezintegrowany, Żołnierz i Zardonic odwrócili się w kierunku drzwi. Ja, wiedząc że już i tak wiedzieli o mojej obecności w tym miejscu, wyjęłam pistolet, wyszłam zza ściany i powiedziałam:
– victor
A następnie wycelowałam w Żołnierza i, nim zdążył jakkolwiek zareagować, wystrzeliłam mu w głowę, przez co zginął na miejscu.
Widząc to, Zardonic wyjął zza pleców dwa miecze, którymi zawsze walczył i naelektryzował je swoją elektrokinezą. Chwilę potem, ja wyjęłam mój miecz i potraktowałam go mą pirokinezą, a następnie mój przeciwnik efektownie wyskoczył w powietrze, po czym wycelował miecze w moją stronę i spadł na ziemię chcąc mnie nimi przebić. Ja jednak, zdążyłam zrobić unik, dzięki czemu on tylko wbił swe bronie w podłogę. Chwilę potem, ujrzałam że dyskretnie rozejrzał się i, wiedząc gdzie byłam, wyprostował się, po czym rzucił się w mym kierunku z zamiarem zaatakowania. Parę sekund później, zaczęliśmy ze sobą walczyć, ale bardzo szybko Zardonic zorientował się, jak należy mnie pokonać, gdyż wytworzył wokół siebie barierę, a że zrobił to przy użyciu audiokinezy, a ja byłam w tym momencie w środku osłony, zaczęłam słyszeć wydobywający się z niej bardzo głośny bas z jego utworu „Bring Back The Glory". Odruchowo zatkałam uszy, gdyż bas był bardzo głośny, a co za tym idzie, w tym wypadku, skondensowana w dźwięk Czysta Zajebistość była jeszcze bardziej śmiertelna dla takiego niegodziwca jak ja, ale na niewiele to się zdało.
Parę minut potem, mimo iż miałam zatkane uszy, poczułam krew spływającą z nich oraz, nie wiem czemu, z moich oczu też zaczęła płynąć. Znaczy w sumie wiedziałam czemu, tak działała Czysta Zajebistość skondensowana do postaci dźwięku. Czułam się coraz gorzej, wiedziałam że niedługo umrę. No, ale przecież...Byłam Mary Sue, byłam nieśmiertelna, jakim cudem on miał możliwość zabicia mnie? Po paru sekundach, upadłam na kolana. Lecz, kiedy zdołałam unieść wzrok i spojrzeć w jego kierunku, zauważyłam że jego sylwetka zaczęła się rozmywać, tak samo jak cała reszta tego, co widziałam przez barierę. Jeszcze nie mdlałam, było to spowodowane krwią płynącą z mych oczu zmieszaną ze łzami. Mimo iż Zardonic miał na twarzy maskę, czułam że szyderczo uśmiechał się.
Kiedy prawie mdlałam, nagle zauważyłam, że wyprostował ręce w bok, co zniszczyło barierę. Gdy nastała cisza, nadal słyszałam piski w moich uszach oraz, nie mając siły wstać, upadłam na podłogę. Kilka sekund potem, zauważyłam że Zardonic przeszedł obok mnie, po czym nogą obrócił mnie na plecy. Gdy zauważyłam go nad sobą, przemówił:
– Wiesz, nie powinienem był cię ratować. Jeżeli wiedziałbym, że będziemy w przeciwnych drużynach i, że zabijesz moich znajomych, zesłałbym cię do piekła już dawno. Na szczęście teraz mam drugą szansę, której nie zamierzam zaprzepaścić.
– A-Ale jak to możliwe? Przecież jestem Mary Sue...Jestem nieśmiertelna... – odparłam słabym głosem.
Po tej odpowiedzi, zaśmiał się i, okrążając mnie, powiedział:
– Wiem. Jednak ja jestem kimś więcej, niż tylko człowiekiem. Wiesz, kim jestem?
W odpowiedzi, przecząco pokiwałam głową. W tym momencie, nachylił się nade mną i szepnął:
– Nadbogiem
Po czym wyprostował się i, nim zdążyłam cokolwiek pomyśleć lub nawet powiedzieć, wbił mi miecz w serce, a kiedy go wyciągnął, ostatnie co zobaczyłam to jego, jak odchodził, tak seksownie się poruszając...
1926. Dziwnie musiała wyglądać walka nadkobiety ze sztucznym okiem i mężczyzny w masce przeciwgazowej, z czego jedna walczyła mieczem, a drugi dupą.
1927. Czując to, odwróciłam się i, po zrobieniu tego, ujrzałam Szpiega, który celował we mnie swym rewolwerem. Widząc to, odruchowo nieco odsunęłam się i wyjęłam swój pistolet.
– violation of civic trust – spytał
– waste river – odpowiedziałam
Jednak, chwilę potem, zaczęliśmy ze sobą walczyć. Szczerze powiedziawszy, pierwszy raz walczyłam ze Szpiegiem z BierzemyLudziUbezpieczonych w pojedynkę.
1928. Lecz, nie byłam głupia i wiedziałam, że to nie był koniec. Byłam świadoma tego, iż posiadał on ten swój zegarek, dzięki któremu miał drugie życie, dlatego jeszcze nie tryumfowałam. Rzeczywiście, nie myliłam się, gdyż po paru sekundach poczułam, że Szpieg przytrzymał mnie i przystawił nóż do szyi. W tym momencie, ponownie kopnęłam go w krocze i, gdy puścił mnie, odwróciłam się, po czym wycelowałam w niego pistoletem. Chwilę potem, wystrzeliłam, lecz on znowu odskoczył na bok. Następnie, kopnął mnie tak, że wylądowałam pod ścianą. Nie zdążyłam wstać, gdyż wycelował w moim kierunku rewolwerem.
– 94 weapon – powiedział
1929. Po przypomnieniu sobie tego, szyderczo uśmiechnęłam się, wyjęłam zza siebie Portal Gun i spytałam:
– workforce intake hub
1930. Jakiś czas potem, kiedy dotarłam do siedziby RuchamyEksterminujemyDemolujemy, czyli mojej drużyny, weszłam do środka i odłożyłam moje bronie na miejsce. Kiedy zamykałam szafkę, usłyszałam głos Niedorozwoja Społecznego a.k.a Skauta, który mówił:
– x-ray
Kurwa, no znowu on. Mimo wszystko, odwróciłam się i, gdy zobaczył, w jakim byłam stanie, spojrzał na mnie z przestrachem i spytał:
– yellow
– You are charged with terminal violations 148, 243, 245 – odpowiedziałam
– You are judged guilty by Civil Protection Team
– zero – zawołał
– zone – rzekłam szeptem.
– [no transcript available] – odparł szeptem.
1931. Chwilę potem, ujrzałam że ze zdziwienia opadła mu szczęka tak, że aż papieros wypadł mu z ust. Widząc to, pomachałam w jego kierunku i uśmiechnęłam się.
– [no transcript available] – zawołałam
– Deploy, Diagnose. Deploy, Diagnose. Resonant singularity. Resonant singularity. – rzekł zdziwionym głosem.
Szczerze powiedziawszy, podejrzewałam że spytałby się o to, dlaczego zrobiłam coś, co było mi zakazane. Jednak, od razu odpowiedziałam:
– Warning. Bypass detected.
– Security Alert: Unregistered weapons detected. Confiscation field engaged. – spytał
Cholera, musiał zadać to pytanie, bo bez tego by chyba nie przeżył. Mimo wszystko, szeroko uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
– Warning: Counter-resonant singularity device detected. Confiscation field failure.
W tym momencie, zauważyłam że przewrócił oczami i rzekł:
– Warning. Core reprogramming detected.
1932. Otóż, jednego deszczowego wieczoru, kiedy wszyscy siedzieliśmy w naszej części 2Fort, w pewnym momencie ujrzałam, że Szpieg gdzieś szedł, jednak z tego co widziałam, zmierzał w kierunku wyjścia. Nie wiedziałam, gdzie mógłby iść w tak deszczowy wieczór, więc podeszłam do niego i spytałam z ciekawości:
– Alert. Alert. Alert.
– Alert. – odpowiedział
Widać nie mógł sobie darować po dzisiejszym dniu, gdyż dzisiaj już było tak blisko, abyśmy ukradli tę inteligencję (nadal uważam, że to głupia nazwa dla teczki, tak swoją drogą), ale jednak nam się nie udało i najgorsze było też to, że swoją drogą nie było do końca wiadomo, czy to była nasza, czy BLU wina, a jeśli nasza, to kto najbardziej zawinił. Mimo wszystko, po chwili, rzekłam:
– Stabilization force disengaged.
– Sterilizers and containment fields compromised. – odpowiedział
1933. Mimo wszystko, wychyliłam się tak, aby mnie nie zauważyli i jednocześnie abym mogła ich ustrzelić, po czym jeden portal umieściłam na suficie, a drugi pod stopami Demomana, a gdy spadał on na ziemię, szybko umieściłam portal pod portalem. To była fajna zabawa, ale tylko jeżeli miało się takie buty jak ja, bo inaczej to zawsze kończyło się śmiercią. Jednak, gdy nabrał odpowiedniej prędkości, portal który był na podłodze, umieściłam na pobliskiej ścianie, dzięki czemu po uderzeniu w podłogę zginął na miejscu.
Zardonic oczywiście mnie zauważył, gdyż widziałam, że wyjmował zza pleców jakąś broń, dlatego nie było co się dłużej ukrywać. Od razu wyszłam zza ściany i wyjęłam swoje działo pulsacyjne, a Zardonic, z tego co zauważyłam, ponownie wyjął swoje dwa miecze i naelektryzował je elektrokinezą. Chwilę potem, nim zaczęliśmy walczyć, rzekł:
– Naprawdę nie wierzę, jak mogłem się tak pomylić. Aby ciebie zabić, muszę cię wywieść poza 2Fort, ale i to da się zrobić. W każdym razie, przynajmniej mam przyjemność z zabijania cię.
A następnie, nim zdążyłam odpowiedzieć, wyskoczył w moją stronę z zamiarem zaatakowania. Kilka sekund później, zaczęliśmy ze sobą walczyć.
Walki nie ma co opisywać, gdyż w sumie nie działo się podczas niej nic ciekawego. Po prostu walczyliśmy mieczami i tyle. Jednak, dzisiaj nasza walka trwała wyjątkowo długo i widać było, że męczyła obie strony. Nie wiem, ile to wszystko trwało, ale w pewnym momencie znów wygrał on. Otóż, w którejś chwili, przygniótł mnie do ściany i, abym nie mogła się wyrywać, przystawił jeden ze swych naelektryzowanych mieczy do mej szyi. Po zrobieniu tego, powiedział wykończonym głosem, szybko oddychając ze zmęczenia:
– Nawet nie wiesz, jakie to męczące. Ale przyjemne. Mordowanie ciebie rekompensuje te wszystkie minuty.
A następnie jego oczy zabłysły na biało, po czym wystrzelił w moim kierunku ogromną wiązką prądu, zabijając mnie na miejscu...
1934. Jednak, w pewnym momencie walki, wyskoczyłam w powietrze, zrobiłam efektowny obrót, niestety mniej efektowny niż wtedy, gdy Zardonic chciał mnie zabić tydzień temu.
1935. Mimo wszystko, będąc tam, gdy słup ognia opadł i, gdy ruszyliśmy w drogę powrotną, powiedziałam:
– Priority alert: Internal stabilization teams, deploy sterilizers. Deploy...
– Priority warning: Restrictors disengaged. – odpowiedział
– Ongoing sector sweep. Biotics confirmed. Continue surface sector sweep. Remote compliance. Exterminate. Seek passive signature imprint. Mandate sublevel restrictions. – wyjaśniłam
– All autonomous units: Accept mandatory sector assimilation. Coordinated constriction underway. Debride and cauterize. Entering phase nine, enhanced compliance. Deploy advisory control and oversight. Submit and be subsumed. – stwierdził
1936. – Bo zabiłam tych dwóch ostatnich. To znaczy Zardonic zabił mnie, ale się wskrzesiłam.
1937. Po jakimś czasie, gdy doszliśmy do naszej części 2Fort, po wejściu do miejsca, w którym spawnowaliśmy się oraz trzymaliśmy nasze bronie, gdy odłożyłam miecz, Portal Gun i działo pulsacyjne do mej szafki, gdy wyszłam z owego miejsca ani się nie obejrzałam, a ujrzałam obok siebie Tego Niedokurwa Społecznego a.k.a Skauta. Nie, żeby coś, ale ta jego nachalność w stosunku do mnie stawała się powoli denerwująca i zabawna jednocześnie. Mimo to, chwilę potem, spytał:
– Vital alert. Autonomous units subsumed. Mandatory compliance with all tenets of advisorial assistance act. Threat level adjustment. Probe. Expunge.
– Alert. Anticitizen One engaged. Vance subprime engaged. Expunge. Mandate removal of active signature imprint. Cauterize and expunge. – wyjaśniłam
– Explosion imminent. Evacuate the facility immediately. – spytał
– Warning. Reactor core is at critical temperature. – odpowiedziałam
– Warning: Core overheating. Nuclear meltdown imminent. – stwierdził
– Warning: Core corruption at 50 percent. – skomentowałam
Jednak, rozmawialiśmy ze sobą jeszcze długo, długo, nie dlatego, że ja chciałam, tylko dlatego, że Ten Niedojeb Mentalny a.k.a Skaut nawijał jak najęty.
1938. Otóż, gdy jednego dnia, jak zwykle, całą drużyną próbowaliśmy odebrać BierzemyLudziUpośledzonych inteligencję, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, stało się coś dziwnego.
1939. Gdy zaś ogień, dym i pył opadły, Szpieg najprawdopodobniej myślał, że to Zardonic, gdyż gwałtownie odwrócił się. Jednak, zamiast Zardonica ujrzał mnie.
– Warning: Core corruption at 75 percent.
Oj bez przesady, każdemu przecież mogła zdarzyć się porażka, mimo iż ja też tego nie lubiłam. Mimo wszystko, parę chwil potem, odparłam:
– Warning: Core corruption at 100 percent.
1940. Po zrobieniu tego, z drugiego końca korytarza usłyszeliśmy dźwięk uruchomionej broni Grubego, a następnie jego głos, który wołał:
– Neurotoxin level at capacity in five minutes.
1941. Gdy już staliśmy w bezpiecznym miejscu i patrzyliśmy na nie aż tak bardzo spektakularny wybuch, rzekłam:
– Vent system compromised: Neurotoxin offline.
– Reactor explosion in four minutes. – odparł Szpieg
– Reactor Explosion Timer destroyed. – spytałam
– Reactor Explosion Uncertainty Emergency Preemption Protocol initiated: This facility will self destruct in two minutes. – odpowiedział
– Manual core replacement required. – zawołałam
– Substitute Core: Are you ready to start? – odparł
1942. Byli tam Zardonic, Pyro oraz Gruby, a gdy podeszłam bliżej, na podłodze ujrzałam martwego Szpiega.
1943. Udałam się do pomieszczenia, w którym zwykle zaczynaliśmy srać i z mej szafki wyjęłam tylko miecz.
1944. Po jakimś czasie, Snajper z przeciwnej drużyny najprawdopodobniej mnie zauważył, gdyż odwrócił głowę i krzyknął:
– Corrupted Core: are you ready to start?
Chwilę potem, zauważyłam wybiegających z budynku Grubego i Medyka, Żołnierza, Pyro, Demomana, Skauta oraz Zardonica.
1945. Chwilę potem, używając pirokinezy, strzeliłam w przycisk zamykający jedyne drzwi wyjściowe na zewnątrz. Widząc, że owe się zamknęły, nieco cofnął się i odwrócił w moim kierunku. Ja zaś, wyciągnęłam zza pleców rurę, za pomocą której zagazowywałam wrogów.
1946. Parę sekund potem, rzuciłam w jego kierunku mieczem. Nie zdążył odskoczyć, przez co owa broń przybiła go za rękę do ściany. Widząc to, podeszłam bliżej i, nim zdążył cokolwiek powiedzieć, rzekłam:
– Interpreting vague answer as YES.
W tym momencie, odwrócił wzrok w kierunku zamkniętych drzwi wejściowych i odparł:
– Stalemate detected.
– Fire detected in the Stalemate Resolution Annex. Extinguishing. – dodałam
1947. Otóż, któregoś dnia, gdy stałam przed jednym zniszczonym kontenerem i rozmawiałam o czymś ze Szpiegiem, nie pamiętam już o czym, co znaczyło, że to musiało być niezbyt istotne, nagle kątem oka ujrzałam za nim, nieco wyżej, Snajpera z BLU. Widząc to, rzekłam do Szpiega, wskazując na miejsce za nim:
– Stalemate Resolution Associate: Please press the Stalemate Resolution Button.
W tym momencie, Szpieg odwrócił się i, widząc Snajpera z przeciwnej drużyny, powiedział:
– Caroline deleted.
1948. Ja zaś, cofnęłam się nieco za metalową część ściany, aby nie spotkało mnie to samo i krzyknęłam, jakby w dal:
– Please prepare for emergency evacuation.
– Warning: Central core is eighty percent corrupt. – odkrzyknął
1949. Jednak, w tym momencie, ujrzałam leżący koło Szpiega jego dezintegrator.
1950. Kiedy to zrobiłam, postanowiłam że skoro już jednego z BardzoLubimyUkoronowanych to fajnie byłoby załatwić całą resztę i wykraść walizkę.
1951. Lecz, kiedy chciałam wyjść, usłyszałam za sobą głos Lekarza Plagi, który spytał:
– Alternate core detected.
Nosz cholera, czy on mnie stalkował? Jednak, odwróciłam się i grzecznie odpowiedziałam:
– To initiate a core transfer, please deposit substitute core in receptacle.
– Substitute core accepted. – zawołał i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
Widząc to, przewróciłam oczami, po czym odpowiedziałam:
– Substitute core, are you ready to start the procedure?
– Corrupted core, are you ready to start the procedure? – zawołał
1952. Lecz, kiedy byliśmy niedaleko części 2Fort należącej do BLU, rozejrzeliśmy się. Snajpera nie było, wiadomo dlaczego. Przed wejściem stali Gruby i Medyk oraz Żołnierz. Demomana, Pyro, Szpiega, Skauta oraz Zardonica nie było na zewnątrz, co znaczyło, że znajdowali się gdzieś w środku.
1953. Skaut pobiegł w prawą stronę, w kierunku schodów, a ja przed siebie, dzięki czemu dotarłam do otwartych drzwi. Za nimi, kątem oka, ujrzałam Inżyniera oraz kręcącego się Zardonica.
1954. Właśnie w tym momencie przydałby się Szpieg i te jego elektrosapery, ale skoro go nie było, to musiałam sobie poradzić sama. Od razu, bronią Szpiega, zastrzeliłam Inżyniera, a za pomocą działa pulsacyjnego zdezintegrowałam jego konstrukcje. Niestety, kula nie trafiła w Zardonica, przez co ten zorientował się, że znowu wbiłam im do siedziby. Po zauważeniu tego, westchnął i, wyciągając miecze oraz odwracając się w moją stronę, rzekł:
– Zaczynasz mnie nudzić, dziewczyno. Niby przyjemnie się z tobą walczy, ale nie wtedy, kiedy ciągle nachodzisz nas dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu.
A następnie wyskoczył w powietrze, w moim kierunku, z zamiarem zaatakowania. Nim opadł, ja zrobiłam to samo, po czym zaczęliśmy walczyć w powietrzu.
Walka nie była zbyt ciekawa do opisania, gdyż po prostu walczyliśmy mieczami. Trwała ona bardzo długo, nawet nie wiem czy nie kilka godzin. Była męcząca nie tylko dla mnie, ale też dla Zardonica, co można było ujrzeć, mimo iż miał na twarzy założoną maskę. Oboje musieliśmy wykorzystywać naszą zdolność lewitacji i jeszcze w dodatku walczyć. Niestety, w którejś chwili, wygrał Nadbóg Wszechświata, czyli Zardonic. Otóż, nagle, najprawdopodobniej przeteleportował się, gdyż w którejś sekundzie poczułam, że wbił mi nóż w serce mówiąc zmęczonym głosem:
– Ale co by nie mówić, przyjemna to rozrywka. Chociaż bardzo męcząca.
A następnie gwałtownie wyciągnął swoją broń. Ja natomiast, opadłam martwa na ziemię, prawdopodobnie przy okazji rozbijając sobie głowę, gdyż walczyliśmy na sporej wysokości.
1955. Chwilę potem, weszłam do pomieszczenia, podniosłam swoją broń i zaczęłam się rozglądać. Nagle, w jednym z korytarzy, ujrzałam drzwi, nad którymi był wielki, biały napis na niebieskim tle, który mówił: "Stalemate detected. Transfer procedure cannot continue".
1956. Jednak, za sobą ujrzałam Skauta, który widząc to, że w niego celowałam, uniósł ręce w górę. Ja zaś, widząc go, opuściłam broń i rzekłam:
– ...unless a stalemate associate is present to press the stalemate resolution button.
– Stalemate Resolved. – odparł
– Please return to the core transfer bay. – stwierdziłam*~
– Good! – powiedział
– Good! – skomentowałam
W tym momencie, oboje zaśmialiśmy się i już chcieliśmy wyjść, jednak nie zdążyliśmy, gdyż kiedy odwróciliśmy się w kierunku wyjścia, za sobą usłyszeliśmy znajomy głos, który mówił:
– Today's Security Code is: 5,33,41,18
Kiedy zaś się odwróciliśmy, ujrzeliśmy Szpiega z BLU, który celował w naszym kierunku. Ja zaś, wyciągając broń, powiedziałam:
– Welcome to the Computer Intelligence Training and Enrichment Center Human Test Subject Research Center. You have unlocked all available courses.
1957. – No zlikwidowałam Medyka, Grubego, Snajpera, Żołnierza, Inżyniera i Pyro. Niestety Zardonic zlikwidował mnie, ale się wskrzesiłam, bo jam jest Mary Sue.
1958. Kiedy skończyliśmy robotę, za pomocą pirokinezy przeniosłam mnie i Skauta w losowe miejsce naszej części 2Fort. Gdy już staliśmy, ten rzekł:
– Warning! All testing courses are currently available.
– Congratulations on successfully returning to the central hub room. From here you can select all previously completed courses. – odpowiedziałam
– For your testing convenience, all tests are available and all safety precautions within testing chambers have been deactivated. – stwierdził
– Welcome back to the central hub. All test courses are available. You may redundantly solve the courses at your leisure. – odparłam
1959. Jednak, któregoś dnia, stały się dwie, inne rzeczy. Zacznijmy od tej przyjemniejszej. Otóż, tegoż dnia, gdy ja i Szpieg rozmawialiśmy na kolejny nieistotny temat, gdyż już nie pamiętam o czym gadaliśmy, jako iż wokół nas nie było nikogo innego, w pewnej chwili rzekł:
– Thank you for completing the testing courses. If you enjoyed your experience, you may now re-enter the testing course of your choice.
Normalnie nigdy nie opowiedziałam mu swojej historii, bo po wszystkich moich dotychczasowych przejściach byłam cholernie nieufna, ale...zaufałam mu. Kurwa, po prostu mu zaufałam.
– By completing all test courses, you have achieved Level C security clearance. You may now access all testing courses and three of Aperture Science's 176 restrooms. – spytałam
– Good morning. You have been in suspension for nine nine nine... nine nine ni- This courtesy call is to inform you that all test subjects should immediately vacate [FADES OUT] – odpowiedział
– Good morning. You have been in suspension for -FIFTY- days. In compliance with state and federal regulations, all testing candidates in the Aperture Science Extended Relaxation Center must be revived periodically for a mandatory physical and mental wellness exercise. – stwierdziłam
Po tej rozmowie, oboje usiedliśmy na jednej z pobliskich ławek. Jednak, nim zaczęłam opowiadać, Szpieg rzekł:
– You will hear a buzzer. When you hear the buzzer, look up at the ceiling. [BUZZER]
A następnie szybko wyjął swój rewolwer i strzelił w miejsce znajdujące się niedaleko nas. Kiedy to zrobił, usłyszeliśmy krzyk, a następnie ujrzeliśmy martwego Szpiega przeciwnej drużyny. Szczerze powiedziawszy, podziwiałam ten jego refleks. Ja tam w ogóle się nie zorientowałam, że poza nami on też tu był. No, ale po chwili rzekł:
– Good. You will hear a buzzer. When you hear the buzzer, look down at the floor. [BUZZER]
1960. – Słuchaj. Znamy się już dość dużo czasu, więc spytam z ciekawości: Może opowiedziałabyś mi swoją historię, to znaczy to, co zrobiłaś przed pojawieniem się tutaj. Nic o tobie nie wiemy, a skoro tu trafiłaś, to znaczy, że musiałaś w swoim życiu zrobić coś, że tak to nazwę, niecodziennego. Sam fakt, że nie lubisz muzyki Zardonica jest niecodzienny, szmato i powinni cię za to spalić na stosie po ówcześniejszych nieludzkich torturach. – dodał
1961. – Nie powiem. Obiecuję. To zostanie między nami. Chociaż pewnie zwierzę się z tej tajemnicy Zardonicowi, w końcu to Nadbóg, a Nadbogowi wypada mówić wszystko. Tylko nie lubi, gdy Skaut opowiada mu o tym, co zjadł na śniadanie, no ale nie dziwne, skoro ten matoł wpierdala tylko gruz. – odpowiedział
1962. – Cicho, nie krzycz. Nie chcę, aby ktokolwiek inny z RuchamyEksterminujemyDemolujemy lub BierzemyLudziUpośledzonych dowiedział się, ile naprawdę mam lat. A poza tym, tak. Coś się spieprzyło z hibernacją w Aperture i tyle czasu byłam zahibernowana.
1963. Kiedy skończyłam, dodałam:
– Good. This completes the gymnastic portion of your mandatory physical and mental wellness exercise.
Następnie, wyjęłam jeszcze działo pulsacyjne i pokazałam mu. Kiedy zauważył wygrawerowane logo Imperium, Które Wszyscy Kochamy a.k.a Kombinatu, dodałam:
– There is a framed painting on the wall. Please go stand in front of it.
– This is art. You will hear a buzzer. When you hear the buzzer, stare at the art. [BUZZER] – rzekł
– You should now feel mentally reinvigorated. If you suspect staring at art has not provided the required intellectual sustenance, reflect briefly on this classical music. [MUSIC INTERRUPTED BY BUZZER] – wyjaśniłam
– Good. Now please return to your bed. – stwierdził
W tym momencie, wyjęłam z kieszeni swój dowód osobisty i pokazałam mu. Kiedy to zrobiłam, rzekłam:
– All reactor core safeguards are now non-functional. Please prepare for reactor core meltdown.
– Hello, and again, welcome to the Aperture Science Enrichment Center. We are currently experiencing technical difficulties due to circumstances of potentially apocalyptic significance beyond our control. However, thanks to Emergency Testing Protocols, testing can continue. These pre-recorded messages will provide instructional and motivational support, so that science can still be done, even in the event of environmental, social, economic, or structural collapse. The portal will open and emergency testing will begin in three. Two. One. – odparł zdziwiony
– Cube- and button-based testing remains an important tool for science, even in a dire emergency.
– If cube- and button-based testing caused this emergency, don't worry. The odds of this happening twice are very slim. – odparłam
– If you are a non-employee who has discovered this facility amid the ruins of civilization, welcome! And remember: Testing is the future, and the future starts with you. – skomentował
– Good work getting this far, future-starter! That said, if you are simple-minded, old, or irradiated in such a way that the future should not start with you, please return to your primitive tribe and send back someone better-qualified for testing. – zauważyłam
– Because of the technical difficulties we are currently experiencing, your test environment is unsupervised. – rzekł
– Before re-entering a relaxation vault at the conclusion of testing, please take a moment to write down the results of your test. An Aperture Science Reintegration Associate will revive you for an interview when society has been rebuilt. – odparłam
– If you feel liquid running down your neck, relax, lie on your back, and apply immediate pressure to your temples. – spytał
– You are simply experiencing a rare reaction in which the Material Emancipation Grill may have emancipated the ear tubes inside your head. – odpowiedziałam
– This next test is very dangerous. To help you remain tranquil in the face of almost certain death, smooth jazz will be deployed in three. Two. One. [SMOOTH JAZZ] – zaproponował
– At the time of this recording, Federal disclosure policies require us to inform you that this next test is probably lethal and to redirect you to a safer test environment. – zawołałam
– We will attempt to comply with these now non-existent agencies by playing some more smooth jazz. – odparł
– If the Earth is currently governed by a manner of animal-king, sentient cloud, or other governing body that either refuses to or is incapable of listening to reason, th- [RECORDING SHORTS OUT] – wyjaśniłam
– [beep] Sarcasm Self Test complete. [beep] – stwierdził
– Turret redemption lines active. – usłyszeliśmy z oddali głos Skauta.
W tym momencie westchnęłam i, z zażenowania, przewróciłam oczami. Chwilę potem, ujrzałam że Szpieg uśmiechnął się i rzekł:
– Please do not engage with turrets heading towards redemption.
– Turret redemption lines are not rides, please exit the turret redemption line. – odpowiedziałam
– Live turret line is active. Enter room with extreme caution. – stwierdził
– Gdybym nie była cierpliwa, to już dawno dostałby wpierdol lub przypomniałabym mu prawa fizyki używając do tego Portal Gun. No, ale dobra, idę żeby nie było.
– Please avoid alerting active turrets or being shot by active turrets. – podsumował
Po tej rozmowie, wstałam i zawołałam:
– This is a sterile environment; please refrain from riding on the turret line.
1964. Po chwili jednak, poczułam na swojej dupie czyjąś dłoń, a następnie usłyszałam za sobą głos Szpiega, który mówił:
– This is a clean room facility, decontaminates can harm the turret redemption process.
W tym momencie, odwróciłam zapłakany wzrok w jego kierunku. Kiedy zaś zauważył on, że płakałam, położył dłoń na mym policzku i spytał:
– Non-defective turret testing active.
Po tym pytaniu, zamknęłam oczy tak, jakbym chciała odpowiedzieć, że nie jest w porządku, a następnie, bez słowa, przytuliłam się do niego. Chwilę potem, on również przytulił mnie i powiedział:
– Defective Turret testing active.
Chwilę potem, spojrzeliśmy na siebie, a następnie ja, zapłakanym głosem, powiedziałam po prostu:
– Catwalks are safe during defective turret testing.
– Avoid defective defective turrets as they may still be active. – spytał wyraźnie zdziwiony tym, co powiedziałam.
– Template – odpowiedziałam
Wiem, właśnie nieco wam zaspoilerowałam przyszłość. Nie jesteście na mnie źli?
– Response – odparł
Po czym uśmiechnął się do mnie i powiedział:
– New template accepted.
1965. No, ale po jakimś czasie, gdy nieco się uspokoiłam, oboje puściliśmy się, po czym powiedział do mnie:
– Template missing. Continuing from memory.
– Warning! Neurotoxin pressure has reached dangerously unlethal levels. – rzekłam
– If the Enrichment Center is currently being bombarded with fireballs, meteorites, or other objects from space, please avoid unsheltered testing areas wherever a lack of shelter from space-debris DOES NOT appear to be a deliberate part of the test. – stwierdził
– Well done! The Enrichment Center reminds you that although circumstances may appear bleak, you are not alone. All Aperture Science personality constructs will remain functional in apocalyptic, low power environments of as few as 1.1 volts. – zapewniłam
– To ensure that sufficient power remains for core testing protocols, all safety devices have been disabled. The Enrichment Center respects your right to have questions or concerns about this policy. – dodał
1966. – Some emergency testing may require prolonged interaction with lethal military androids. Rest assured that all lethal military androids have been taught to read and provided with one copy of the Laws of Robotics. To share.
– Good. If you feel that a lethal military android has not respected your rights as detailed in the Laws of Robotics, please note it on your self-reporting form. A future Aperture Science Entitlement Associate will initiate the appropriate grievance-filing paperwork. – wyjaśniłam
– You have just passed through an Aperture Science Material Emancipation Grill, which vaporizes most Aperture Science equipment that touches it. – zauważył
– Please note the incandescent particle field across the exit. This Aperture Science Material Emancipation Grill will vaporize any unauthorized equipment that passes through it. – dodałam
W tym momencie, wystrzeliłam niebieski portal w kierunku jednego z budynków w naszej części 2Fort, a pomarańczowy pod siebie. Kiedy wskoczyłam w ten drugi i zostałam wyrzucona, w locie umieściłam drugi portal pod siebie, dzięki czemu zostałam daleko wyrzucona. Gdy wylądowałam na ziemi, odwróciłam się i powiedziałam:
– Great work! Because this message is prerecorded, any observations related to your performance are speculation on our part. Please disregard any undeserved compliments.
Po czym podeszłam bliżej. Chwilę później, spytał on:
– This next test applies the principles of momentum to movement through portals. If the laws of physics no longer apply in the future, God help you.
– You have trapped yourself. Congratulations. The exit door is now open. – odpowiedziałam
– Powerup initiated. – zawołał
– Powerup complete. – stwierdziłam
– Hello and, again, welcome to the Aperture Science computer-aided enrichment center. – spytał
– We hope your brief detention in the relaxation vault has been a pleasant one. – odpowiedziałam
– Your specimen has been processed and we are now ready to begin the test proper. – stwierdził
1967. W tym momencie, wystrzeliłam niebieski portal w kierunku jednego z budynków w naszej części 2Fort, a pomarańczowy pod siebie. Kiedy wskoczyłam w ten drugi i zostałam wyrzucona, w locie umieściłam drugi portal pod siebie, ale kiedy chciałam wpaść w niego, portal tajemniczo wyłączył się, przez co pierdzielnęłam łbem o ziemię i umarłam.
1968. Chwilę potem, usłyszałam że Szpieg rzekł:
– Before we start, however, keep in mind that although fun and learning are the primary goals of all enrichment center activities, serious injuries may occur.
W tym momencie, odwróciłam się w jego kierunku i, widząc że patrzył na tuby, w których trzymałam ubrania, odparłam:
– For your own safety and the safety of others, please refrain from touching [bzzzzzt]
– Por favor bordón de fallar Muchos gracias de fallar gracias (roughly translates as "Please refrain from failing Many thanks") – powiedział
Jednak, po chwili, jego wzrok skierował się na stojącą pod jedną z tub Kostkę Towarzyszącą. Chwilę potem, rzekł:
– stand back. The portal will open in three. two. one.
– Excellent. Please proceed into the chamberlock after completing each test. – odparłam
– First, however, note the incandescent particle field across the exit. – stwierdził
– This Aperture Science Material Emancipation Grid will vaporize any unauthorized equipment that passes through it - for instance, the Aperture Science Weighted Storage Cube. – wyjaśniłam
– Please place the Weighted Storage Cube on the Fifteen Hundred Megawatt Aperture Science Heavy Duty Super-Colliding Super Button. – spytał
– Perfect. Please move quickly to the chamberlock, as the effects of prolonged exposure to the Button are not part of this test. – odpowiedziałam
– You're doing very well! – zauważył
Jednak, chwilę później, jego wzrok skierował się na miejsce, w którym trzymałam swoją broń. Widząc ją, powiedział:
– Please be advised that a noticeable taste of blood is not part of any test protocol but is an unintended side effect of the Aperture Science Material Emancipation Grill, which may, in semi-rare cases, emancipate dental fillings, crowns, tooth enamel, and teeth.
– Very good! You are now in possession of the Aperture Science Handheld Portal Device. – skomentowałam
– With it, you can create your own portals. – spytał
– These intra-dimensional gates have proven to be completely safe. – stwierdziłam
– The Device, however, has not. – zakończył
1969. Jednak, po chwili, jego wzrok skierował się na stojącą pod jedną z tub Kostkę Towarzyszącą, której blask oślepiał niegodnych.
1970. Kiedy zaś po jakimś czasie wyszliśmy z pojazdu i wróciliśmy do 2Fort, po wejściu do głównego budynku, rzekłam z niepokojem:
– Do not touch the operational end of The Device.
– Do not look directly at the operational end of The Device. – powiedział
1971. To był okropny widok. Pierwszy raz widziałam taką scenę, bądźmy szczerzy. Chciałam, aby to był sen, ale niestety, to była rzeczywistość. Wiedziałam, że to zrobili ci z BLU, bo któżby inny. W każdym razie, najchętniej bym się na nich zemściła.
– Do not submerge The Device in liquid, even partially. – spytałam, nieco wściekła.
– Most importantly, under no circumstances should you [bzzzpt] – odparł Szpieg.
– Please proceed to the chamberlock. Mind the gap. – stwierdziłam
Po tej krótkiej rozmowie, poszliśmy wziąć naszą broń, aby zemścić się na BLU.
1972. Po chwili, widząc go, rzekłam:
– Well done! Remember: The Aperture Science Bring Your Daughter to Work Day is the perfect time to have her tested.
No, bo na serio, miałam nadzieję, że będzie mi dane pokonać Zardonica, który nie był trudnym celem. A akurat z Szpiegiem nie miałam zbytniej ochoty dziś walczyć, zważywszy na to, że nie był najłatwiejszym celem.
– Welcome to test chamber four. – powiedział
1973. Miło, że mi pomógł, naprawdę. Lecz, kilka sekund potem, opuścił swoją broń, po czym uśmiechnął się do mnie i, nim zdążyłam podziękować, rzekł:
– You're doing quite well.
1974. Cholera, czyli nie dane mi było w spokoju wyjść na godzinę i po tej godzinie wrócić niezauważona. Mimo wszystko, odwróciłam się i, gdy to zrobiłam, ujrzałam Szpiega, oczywiście tego z drużyny, w której ja byłam.
– Once again, excellent work. – powiedział
– As part of a required test protocol, we will not monitor the next test chamber. You will be entirely on your own. Good luck. – odparłam
– As part of a required test protocol, our previous statement suggesting that we would not monitor this chamber was an outright fabrication. – przyznał
– Good job! As part of a required test protocol, we will stop enhancing the truth in three... Two... One. – spytałam
– While safety is one of many Enrichment Center goals, the Aperture Science High Energy Pellet, seen to the left of the chamber, can and has caused permanent disabilities such as vaporization. – odparł
– Please be careful. – powiedziałam
– Unbelievable! You, Subject Name Here, must be the pride of Subject Hometown Here. – zaproponował
– Audible warning devices are required on all mobile equipment. However, alarms and flashing hazard lights have been found to agitate the high energy pellet and have therefore been disabled for your safety. – skomentowałam
1975. Kiedy to zrobiliśmy, za pomocą pirokinezy przeniosłam mnie i Szpiega do naszej części 2Fort. Gdy tam byliśmy, Szpieg rzekł:
– Good. Now use the Aperture Science Unstationary Scaffold to reach the chamberlock.
– Please note that we have added a consequence for failure. Any contact with the chamber floor will result in an 'unsatisfactory' mark on your official testing record followed by death. Good luck! – odpowiedziałam
– Very impressive. Please note that any appearance of danger is merely a device to enhance your testing experience. – stwierdził
– The Enrichment Center regrets to inform you that this next test is impossible. – zauważyłam
– Make no attempt to solve it. – pouczył
– The Enrichment Center apologizes for this clearly broken test chamber. – zakończyłam
1976. Będąc tam, stanęłam w drzwiach i wysyczałam przez dupę:
– Once again, the Enrichment Center offers its most sincere apologies on the occasion of this unsolvable test environment.
– Frankly, this chamber was a mistake. If we were you, we would quit now. – odparł Żołnierz.
Czyli to musiał być ktoś z BLU. Najprawdopodobniej Szpieg, bo któżby inny chciał mi utrudnić życie. W każdym razie, jako iż w tymże pomieszczeniu był też Skaut, postanowiłam jeszcze trochę poudawać. Od razu, odwróciłam się w jego kierunku i krzyknęłam, ale udając na tyle, że każdy inteligentny człowiek zorientowałby się, że już nie byłam na serio wściekła:
– No one will blame you for giving up. In fact, quitting at this point is a perfectly reasonable response.
– Quit now and cake will be served immediately. – zaczął się bronić.
– Fantastic! You remained resolute and resourceful in an atmosphere of extreme pessimism. – powiedziałam
Po czym rzuciłam karabin w jego stronę, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do wyjścia. Za sobą, usłyszałam cichy śmiech pozostałych członków RuchamyEksterminujemyDemolujemy.
1977. Od razu podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. Chwilę potem, gdy odwrócił się w moim kierunku, spytałam:
– Hello again. To reiterate our previous warning: This test [garbled] momentum [garbled]
– Spectacular. You appear to understand how a portal affects forward momentum, or to be more precise, how it does not. – odpowiedział
1978. W tym momencie, gdy na chwilę odwróciłam się, gdyż wydawało mnie się, że kątem oka dostrzegłam kogoś z naszej drużyny, a także zrobiłam to po to, aby nie opisywać, co działo się dalej, ponownie otwierające się drzwi wyjściowe.
1979. Będąc tam, od razu zaczęliśmy zmierzać w kierunku pomieszczenia, w którym normalnie był Inżynier. Oczywiście, po drodze musieliśmy rozprawić się z kilkoma członkami BierzemyLudziUpośledzonych, czyli ze Niedorozwojem Społecznym a.k.a Skautem, z Tancerzem Pogo a.k.a Grubym i samym Zboczeńcem Spod Parafii a.k.a Inżynierem. Dysortografa Właściwego a.k.a Żołnierza, Sprzedawcy Bimbru Spod Kiosku a.k.a Demomana, Wkurwiacza Podblocznego a.k.a Snajpera, Pedofila Łapiącego Małe Kotki W Piwnicy a.k.a Szpiega, Lekarza Plagi a.k.a Medyka i Maniaka Kiełbasy Podwawelskiej a.k.a Pyro nigdzie nie było, ale to w sumie dobrze, bo nie musieliśmy marnować na nich więcej czasu, a widziałam, że Szpiegowi jakby trochę się spieszyło.
1980. Słysząc to, gwałtownie odwróciłam się i, po zrobieniu tego, ujrzałam martwego Szpiega z BierzemyLudziUpośledzonych oraz tego z mej drużyny. Chwilę potem, powiedziałam:
– Momentum, a function of mass and velocity, is conserved between portals. In layman's terms, speedy thing goes in, speedy thing comes out.
– The Enrichment Center promises to always provide a safe testing environment. – odparł
1981. Otóż, jednego dnia, około godziny piątej rano, gdy wszyscy członkowie mojej oraz przeciwnej drużyny jeszcze spali, ja jako iż wstawałam o tak wczesnych porach, udałam się na zewnątrz aby pooglądać wschód dupy.
1982. Parę sekund potem, poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń, ale kiedy się odwróciłam, nie zauważyłam za sobą nikogo. Musiało to oznaczać, że tym razem był to Breenuś. Przynajmniej on zawsze za mną podążał. Chwilę później, usłyszałam w swojej głowie jego głos:
"In dangerous testing environments, the Enrichment Center promises to always provide useful advice."
1983. Od razu ja, Pedofil Porywający Hipsterskie Dzieci a.k.a Szpieg, Tytanowy Golas a.k.a Żołnierz i Niedorób Społeczny a.k.a Skaut postanowiliśmy udać się do ich siedziby. Przygotowaliśmy plan, według którego mieliśmy działać.
1984. Ja i Szpieg natomiast, mieliśmy dostać się normalnie do siedziby naszych przeciwników, i infiltrować wszystko z, że tak to nazwę, nienormalnej perspektywy.
1985. Z tego, co widziałam, Osiedlowy Ruchacz a.k.a Snajper wrogiej drużyny jak zwykle stał na straży. Teraz, z tego co dało się dostrzec, miał laserowy celownik, co utrudniało nam zadanie. Trębacz Podlaski a.k.a Gruby rozmawiał z Przerośniętą Odlotową Agentką a.k.a Żołnierzem, stojąc przy głównym wejściu, a niedaleko kręcił się Lekarz Z NFZ-u a.k.a Medyk. Zakamuflowany SS-man a.k.a Inżynier stał w oknie i coś montował, najprawdopodobniej jakieś działka. W sumie, Zakamuflowany SS-man a.k.a Inżynier w oknie? To było dość podejrzane, jakby oni już coś podejrzewali. Żula Spod Monopolowego a.k.a Szpiega wrogiej drużyny nigdzie nie było, tak samo jak Rakiety V2 a.k.a Demomana i Yankee Candle a.k.a Pyro. Niedojeb Specjalnej Troski a.k.a Skaut chodził niedaleko i patrolował teren.
Gdy wiedzieliśmy już, co działo się u naszych przeciwników, ponownie schowaliśmy się za kontenerem i Maniak Fortnite a.k.a Szpieg rzekł ściszonym głosem:
– For instance, the floor here will kill you - try to avoid it.
– The Device has been modified so that it can now manufacture two linked portals at once. – zaproponowałam
– As part of an optional test protocol, we are pleased to present an amusing fact: – odparł
1986. – Cholera, widać że są przygotowani. Musimy jakoś pozbyć się Murzyńskiego Spawacza a.k.a Snajpera, Królowej Napierdalania Combosów W CS-ie a.k.a Grubego, Roznosiciela Dżumy a.k.a Medyka, Pierdolca Pospolitego a.k.a Skauta, Tęczowego Żyda a.k.a~ Inżyniera i Maty Ściennej a.k.a Żołnierza.
– Może ja zestrzelę Babcię Klozetową a.k.a Snajpera, Zjeba Całkowitego a.k.a Skauta i Producenta Plastkiowych Butów a.k.a Żołnierza, a ty Producenta Azbestowych Kurtek a.k.a Grubego, Nazifemnistkę Spod Kościoła a.k.a Inżyniera i Nosiciela Eboli a.k.a Medyka. – zaproponowałam
1987. Chwilę potem, ja wpadłam na Skauta. Widząc go, nieco się odsunęłam i rzekłam:
– The Device is now more valuable than the organs and combined incomes of everyone in [subject hometown here].
– Through no fault of the Enrichment Center, you have managed to trap yourself in this room. – odpowiedział
– An escape hatch will open in three... Two... One. – stwierdziłam
– [bzzt garble] fling [garble] fling [garble] [bzzt] – odparłam
Tu nie dokończył, ponieważ usłyszeliśmy głośny alarm, który znaczył, że ktoś z naszej drużyny został wykryty przez przeciwników.
– Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee[bzzt] – rzekłam
1988. Widząc to, podbiegłam do krawędzi podłogi, na której byłam i zeskoczyłam niżej, gdzie byli Gruby, Medyk oraz Snajper. Będąc tam, rzekłam:
– Now that you are in control of both portals, this next test could take a very, VERY, long time.
– If you become light headed from thirst, feel free to pass out. – odparł Gruby.
1989. „Ja: An intubation associate will be dispatched to revive you with peptic salve and adrenaline.
Kiedy to wysłałam, ironicznie zesrałam się i, cicho, powiedziałam do siebie:
– As part of a previously mentioned required test protocol, we can no longer lie to you.
Jednak, po paru chwilach, usłyszałam dźwięk SMS-a. Od razu, zdziwiona, sprawdziłam go. Okazało się, że był to SMS od mej przyjaciółki. Od razu zaczęłam konwersację. Wyglądała ona tak:
„Claire: When the testing is over, you will be missed.
Ja: Despite the best efforts of the Enrichment Center staff to ensure the safe performance of all authorized activities, you have managed to ensnare yourself permanently inside this room.
Claire: A complimentary escape hatch will open in three... Two... One.
Ja: All subjects intending to handle high-energy gamma leaking portal technology must be informed that they MAY be informed of applicable regulatory compliance issues.
Claire: No further compliance information is required or will be provided, and you are an excellent test subject!
Ja: Very very good. A complimentary victory lift has been activated in the main chamber.
Claire: The Enrichment Center is committed to the well being of all participants.
Ja: Cake and grief counseling will be available at the conclusion of the test.
Claire: Thank you for helping us help you help us all.
1990. Następnego dnia, o godzinie czternastej, wyszłam przed mój statek kosmiczny i zaczęłam wypatrywać Zardonica, z którym to miałam wreszcie się pogodzić.
1991. Kiedy to zrobiłam, po chwili zauważyłam portal, a następnie ujrzałam, że wyszedł z niego Zardonic. Nic się nie zmienił, ale w sumie nie dziwne, bowiem jego zajebistość przewyższała wszystko, więc nie musiał się zmieniać. Po kilku sekundach, podszedł bliżej, wyciągnął prawą rękę w moją stronę i spytał:
– To jak? Zgoda?
– Zgoda – odpowiedziałam, chwytając go za dłoń.
Nie wierzyłam, że ta sytuacja kiedyś nastanie. Spodziewałam się, że ja i Zardonic już na zawsze pozostalibyśmy wrogami i, że on faktycznie dążyłby do całkowitego unicestwienia mnie. Jednak w sumie, po tym czego niedawno się dowiedziałam, a także po tym, czego on się dowiedział, postanowiliśmy sobie wybaczyć te wszystkie lata.
W każdym razie, kilka chwil później, do mych oczu napłynęły łzy szczęścia, po czym rzuciłam się mu w ramiona. To była najpiękniejsza chwila mego życia, pogodzić się z Nadbogiem. Parę sekund później, on również odwzajemnił gest. Przynajmniej wiedziałam już, że na nowo będziemy przyjaciółmi...
1992. Była obecnie wysoka. Na sobie miała czarną bluzkę z wysokim kołnierzem z tyłu oraz krótkimi, czerwonymi rękawami. Owa bluzka miała dekolt wielkości Jowisza oraz widać było spod niej kawałek czarnych ramiączek jej biustonosza. ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1993. Widząc mnie, od razu podbiegła do mnie, po czym rzuciła mnie się w ramiona i zawołała:
– Did you know you can donate one or all of your vital organs to the Aperture Science self esteem fund for girls? It's true!
W tym momencie, ja chwyciłam ją za dupę i powiedziałam:
– Due to mandatory scheduled maintenance, the appropriate chamber for this testing sequence is currently unavailable.
Parę minut potem, kiedy oboje puściłyśmy się, Claire rzekła:
– It has been replaced with a live-fire course designed for military androids.
1994. Widząc mnie, od razu podbiegła do mnie, po czym rzuciła mnie się w ramiona i zawołała:
– Ruchajmy się!
1995. Chwilę potem, odparła:
– The Enrichment Center apologizes for the inconvenience and wishes you the best of luck.
– Well done, android. The Enrichment Center once again reminds you that android hell is a real place where you will be sent at the first sign of defiance. – odpowiedziała
– You did it! The Weighted Companion Cube certainly brought you good luck. – stwierdziła
– However, it cannot accompany you for the rest of the test and, unfortunately, must be euthanized. – skomentowałam~
– Please escort your Companion Cube to the Aperture Science Emergency Intelligence Incinerator. – odparła
– Rest assured that an independent panel of ethicists has absolved the Enrichment Center, Aperture Science employees, and all test subjects of any moral responsibility for the Companion Cube euthanizing process. – wyjaśniłam
– While it has been a faithful companion, your Companion Cube cannot accompany you through the rest of the test. If it could talk - and the Enrichment Center takes this opportunity to remind you that it cannot - it would tell you to go on without it because it would rather die in a fire than become a burden to you. – opowiedziała
– Testing cannot continue until your Companion Cube has been incinerated. – powiedziała kategorycznie
– Although the euthanizing process is remarkably painful, eight out of ten Aperture Science engineers believe that the Companion Cube is most likely incapable of feeling much pain. – zagroziłam
– The Companion Cube cannot continue through the testing. State and Local statutory regulations prohibit it from simply remaining here, alone and companionless. You must euthanize it. – odparłam
– Destroy your Companion Cube or the testing cannot continue. – zakończyła
1996. – Wiem, ale jednak nie była przyjemna. Tak, zmieniłam zabójczą maszynę na lepsze, mam działo portalowe oraz Kostkę Towarzyszącą, której już buduję świątynię, ale jednak Rattman będzie pierwszym odwiedzającym. – odpowiedziałam
1997. Do Pana Kleksa wysłałam z nowego e-maila (sorki, ale sądziłam, że on ogarniał jak działał komputer) wiadomość, że doktor Paj-Chi-Wo chciał się z nim spotkać w bardzo ważnej sprawie, a do BierzemyLudziUpośledzonych wysłałam wiadomość, że Gray RossMann ma dla nich nowe zadanie, ale że jest ono sporawe, pragnie przekazać im je osobiście, w rzeczywistości.
1998. – My tu przyszliśmy zgodnie z wiadomością, którą dostaliśmy od naszego zwierzchnika, Graya RossManna. Miał nam tu przekazać naszą nową misję polegającą na odnalezieniu i schwytaniu Zardonica. Nie wiedzieliśmy w sumie, że Gray Mann lubi dawać swoim zwierzchnikom niemożliwe cele. – usłyszałam głos Szpiega z BierzemyLudziUpośledzonych.
1999. – Place your Companion Cube in the incinerator. – usłyszałam zdziwiony głos Pana Kleksa.
– Incinerate your Companion Cube. – usłyszałam głos Szpiega z BLU.
– The Vital Apparatus Vent will deliver a Weighted Companion Cube in Three. Two. One. – odparł Pan Kleks.
– You euthanized your faithful Companion Cube more quickly than any test subject on record. Congratulations. – odparł Gruby z BLU.
W tym momencie, odwróciłam się i powiedziałam:
– The symptoms most commonly produced by Enrichment Center testing are superstition, perceiving inanimate objects as alive, and hallucinations.
– The Enrichment Center reminds you that the Weighted Companion Cube will never threaten to stab you and, in fact, cannot speak. – spytał zdziwiony Skaut z BLU.
– The Enrichment Center reminds you that the Weighted Companion Cube cannot speak. – odpowiedziałam
– In the event that the weighted companion cube does speak, the Enrichment Center urges you to disregard its advice. – wtrącił się Pan Kleks.
– This Weighted Companion Cube will accompany you through the test chamber. Please take care of it. – odparłam
A następnie szyderczo wysrałam jelita.
2000. – Ależ wy naiwni. Nic się nie zmieniliście. W każdym razie, przyszedł czas na zemstę za to wszystko, co mi zrobiliście. Suprajs Biczys! – odparłam, otwierając puszki z Cyklonem B.
2001. Chwilę potem jednak, nie chcąc tracić czasu, włączyłam odliczanie do wyemitowania neurotoksyny oraz wieżyczki rakietowe i laserowe, otoczyłam się niewidzialną barierą, która miała mi zapewnić przeżycie, po czym rzekłam:
– Well done! Be advised that the next test requires exposure to uninsulated electrical parts that may be dangerous under certain conditions.
2002. Następnie, chcieli najprawdopodobniej powstrzymać mnie, gdyż Pan Kleks strzelił w mym kierunku swoją mocą, a Żołnierz z BierzemyLudziUpośledzonych wystrzelił w mą stronę rakietą ze swojej broni. To wszystko zatrzymało niewidzialne pole wokół mnie, które w sumie było przydatne.
– For more information, please attend an Enrichment Center Electrical Safety seminar. – odpowiedziałam
2003. Będąc pod nią, chciałam wstać, ale powstrzymał mnie przed tym fakt, że członkowie BierzemyLudziUpośledzonych wycelowali we mnie swoimi broniami. Wiedząc, że gdybym wstała zginęłabym, musiałam po prostu się poddać. Chwilę potem, przemówił Pan Kleks:
– The experiment is nearing its conclusion.
2004. – The Enrichment Center is required to remind you that you will be baked, and then there will be cake. – powiedział Pan Kleks, gdy odchodzili.
– Welcome to the final test! – odparł Żołnierz z BLU.
2005. Lecz, w pewnym momencie, usłyszałam znajomy, męski głos:
– When you are done, you will drop the Device in the equipment recovery annex...
Poznałam go. To był głos...Wallace Breenusia! Od razu, zdziwiona, uniosłam wzrok i spojrzałam w kierunku, z którego dochodził głos. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam mego pierwszego ukochanego. Ale...jak? Przecież on lata wcześniej zmarł z wycieńczenia, głodu i odwodnienia. Nie mógł się sam z siebie wskrzesić! Chwilę potem, spytałam zdziwionym i zapłakanym głosem:
– Enrichment Center regulations require both hands to be empty before any cake can be served [garbled].
– Congratulations! The test is now over. – odpowiedział
2006. Ten miesiąc był cudowny. Spędziłam go w całości z Zardoniciem.
2007. Dwunastego stycznia, dwa dni przed powrotem Breenusia na tamten świat, wieczorem, gdy oboje szykowaliśmy się już do snu, ja spojrzałam na niego i spytałam:
– All Aperture technologies remain safely operational up to 4000 degrees Kelvin.
– Rest assured that there is absolutely no chance of a dangerous equipment malfunction prior to your victory candescence. – odpowiedział
– Thank you for participating in this Aperture Science computer-aided enrichment activity. – skomentowałam
– Goodbye. – stwierdził
– Stop! The device will detonate if removed from an approved testing area. – powiedziałam
– Stop what you are doing and assume the party escort submission position. – zapewnił
– What are you doing? Stop it! I... I... We are pleased that you made it through the final challenge where we pretended we were going to murder you. – odparłam
– We are very, very happy for your success. – odpowiedział
"We are throwing a party in honor of your tremendous success." – pomyślałam
– Place the device on the ground then lie on your stomach with your arms at your sides.
– A party associate will arrive shortly to collect you for your party. – odrzekł
– Make no further attempt to leave the testing area. – stwierdziłam
– Assume the party escort submission position or you will miss the party. – odrzekł
– Hello? – zauważyłam
– Where are you? – zauważył
– I know you're there. I can feel you here. – dodałam
– What are you doing? – powiedział~
– You haven't escaped, you know. – odparłam
– You can't hurt me. – zakończył
2008. – Normalnie można by to uznać za zbytnie naciąganie, ale może coś w tym jest. W świecie, do którego trafiłem po śmierci, jestem w Zarządzie, a ty będziesz polerować podłogi drewnianą szmatką. :D
2009. Trzynasty stycznia, czyli ostatni dzień naszego wspólnego spotkania, wykorzystaliśmy jak najgorzej mogliśmy. Ja i Breenuś po prostu praktycznie każdą chwilę spędziliśmy wspólnie, aby jak najlepiej nacieszyć się sobą. Niestety. Czternastego dnia tego miesiąca, kiedy staliśmy w głównym pomieszczeniu i sraliśmy, nagle za Breenusiem otworzył się niebiesko-biały portal. Widząc go, mój ukochany rzekł:
– You're not even going the right way.
Po tych słowach, ja ze łzami w oczach rzuciłam się w jego ramiona. Kiedy on odwzajemnił tenże gest, powiedziałam:
– Where do you think you're going?
– Because I don't think you're going where you think you're going. – odparł
Ja jednak, nie chciałam aby mnie opuszczał. Czułam się tak samo jak wtedy, gdy żegnałam go, kiedy umierał. To było okropne, tracić po raz kolejny ukochanego, który jako pierwszy mnie pokochał. Jednak, po chwili, musieliśmy się puścić. Gdy to nastąpiło, rzekł:
– I'm not angry. Just go back to the testing area.
2010. – Nie martw się. Ja zawsze będę podążał za tobą, bowiem nudzi mnie się w zaświatach, tak jak robiłem to do tej pory. Pamiętaj też, że kiedyś się spotkamy i wtedy będziemy już szczęśliwi na zawsze. – odparł
2011. Lecz, w którejś chwili, usłyszałam za sobą dziwnie znajomy, męski i wręcz hipnotyczny głos:
– You shouldn't be here. This isn't safe for you.
Słysząc to, odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam kogoś, kogo nie spodziewałam się spotkać w tym momencie. Był to...Wielki Elektronik. Widząc go, zawołałam z radością w głosie:
– It's not too late to turn back.
Po czym, rzuciłam mu się w ramiona. W tym momencie, nieco zaśmiał się i rzekł:
– Maybe you think you're helping yourself. But you're not. This isn't helping anyone.
A następnie poczułam, że pocałował mnie w policzek, pierwszy raz odkąd się znaliśmy. Tak się cieszyłam, że go spotkałam, normalnie nie macie pojęcia. Byłam wtedy taka szczęśliwa, że chociaż on mi na tym świecie został. Poczułam też, że on również odwzajemnił przytulenie. Kilka minut potem, gdy emocje opadły i oboje się puściliśmy, idąc przed siebie, Wielki Elektronik spytał:
– Someone is going to get badly hurt.
– Okay. The test is over now. You win. Go back to the recovery annex. For your cake. – odpowiedziałam
– It was a fun test and we're all impressed at how much you won. The test is over. Come back. – odparł
2012. Gdy zaś skończyłam moją długą opowieść, Wielki Elektronik rzekł:
– Uh oh. Somebody cut the cake. I told them to wait for you, but they did it anyway. There is still some left, though, if you hurry back.
– I'm not kidding now. Turn back or I will kill you. – odpowiedziałam
– I'm going to kill you and all the cake is gone. – stwierdził
– This is your fault. It didn't have to be like this. – zawołałam
– There really was a cake... On entry to boss room: [not a note, provided in transcript]
A następnie wyjął telefon, włączył go i chwilę potem przysunął mi go, przez co dopiero teraz zobaczyłam, w czym właściwie kazano mi brać udział. Filmy były popularne, mniej niż Kraina Grzybów, ale jednak i nie rozumiałam z nich nic. Również bałam się tego co widziałam jak cholera, ale starałam się nie okazywać mego lęku. Kiedy zaś wszystkie się skończyły, rzekłam:
– [pain sound]
– Oh, I'm gonna kill you. – odparł, chowając telefon.
– You're not a good person. You know that, right? – stwierdziłam
– Good people don't end up here. – odparł
– This isn't brave. It's murder. What did I ever do to you? (same as escape_02_miscbabble-03) – spytałam
– The difference between us is that I can feel pain. (same as escape_02_miscbabble-04) –odpowiedziałam
– You don't even care. Do you? (same as escape_02_miscbabble-05) – rzekłam
– This is your last chance. – zakończył
2013. – Coś ty. W końcu cię kocham, bo jam jest OOC, więc chcę dla ciebie jak najlepiej.
2014. Szczerze powiedziawszy, podobał mnie się jego dom. Od razu, widząc go, rzekłam:
– I feel sorry for you, really, because you're not even in the right place.
– You should have turned left before. – odpowiedział
– It's funny, actually, when you think about it. – stwierdziłam
– Someday we'll remember this and laugh. and laugh. and laugh. Oh boy. Well. You may as well come on back. – skomentował
2015. Po tej opowieści, która na dobrą sprawę trwała z sześć godzin, zapanowała cisza. Jednak, parę minut później, Grzegorz spytał:
– That thing you're attacking isn't important to me. It's the fluid catalytic cracking unit. It makes shoes for orphans. (similar to escape_02_miscbabble-07)
– Go ahead and break it. Hero. I don't care. (similar to escape_02_miscbabble-08) – odparłam
– [More intense pain sound] – zawołała Klara.
– Okay, we're even now. You can stop. (same as escape_02_miscbabble-09) – rzekł Grzegorz.
– (no transcript available) – skomentowała Klara.
– [PAIN NOISE] – stwierdził Grzegorz.
– Well, you found me. Congratulations. Was it worth it? (transcript lists as glados.found_me) – usłyszeliśmy z drugiego pokoju głos Wielkiego Elektronika.
W tym momencie, głośno zaśmialiśmy się, po czym rzekłam:
– Because despite your violent behavior, the only thing you've managed to break so far is my heart. (transcript lists as glados.broke_my_heart)
Następnie, na dowód, wyjęłam z kieszeni płaszcza Szpiega jego złoty zegarek. Po zrobieniu tego, otworzyłam go i pokazałam mym wnukom. W tym momencie, Grzegorz wziął ode mnie owy zegarek i rzekł, ze słyszalnym zachwytem:
– Maybe you could settle for that and we'll just call it a day. (transcript lists as glados.call_it_a_day)
– But we both know that isn't going to happen. (transcript lists as glados.not_gonna_happen) – zawołała z zachwytem Klara.
– You chose this path. Now I have a surprise for you. Deploying surprise in Five. Four. (transcript lists as glados.supprise_3_2_1) – dodałam
Jeden wylądował obok mej wnuczki, a drugi nad telewizorem. Widziałam, że patrzyli oni na to z zachwytem.
– Look, we're both stuck in this place. I'll use lasers to inscribe a line down the center of the facility, and one half will be where you live and I'll live in the other half. (same as escape_nags_04) – odparłam
W tym momencie, zresetowałam urządzenie, a Grzegorz podał mi zegarek, który schowałam do kieszeni. Kiedy to zrobiłam, Klejra powiedziała:
– We won't have to try to kill each other or even talk if we don't feel like it. (same as escape_nags_05)
Po tych słowach, we trójkę zaśmialiśmy się. Ale faktycznie, byłam fajna i skromna w dodatku.
2016. – Poza tym, „Mann Co.", Niedorozwój Społeczny a.k.a Skaut, Tytanowy Golas a.k.a Żołnierz, Sprzedawca Spalonych Kiełbasek a.k.a Pyro, Zawodowy Alkoholik Spod Żabki a.k.a Demoman, Tancerz Pogo a.k.a Gruby, Stary Pedofil Zamykający Dzieci W Piwnicy a.k.a Inżynier, Lekarz Z NFZ-u a.k.a Medyk, Sprzedawca Azbestowych Butów a.k.a Snajper, Sprzedawca Azbestowych Czapek a.k.a Szpieg, RuchamyEksterminujemyDemolujemy i BierzemyLudziUpośledzonych to gra „Team Fortress 2"! Tego w prawdziwym świecie być nie mogło!
2017. Otóż, chwilę potem, przeszłam przez białe drzwi i, po zrobieniu tego, zobaczyłam słitaśnego, szarego kota, którego niebieskie oczy kontrastowały z szarą sierścią. Spodziewałabym się, że po śmierci zobaczyłabym kogokolwiek, ale kot byłby ostatnią istotą, którą spodziewałabym się tu spotkać. Widząc to przesłitaśne stworzenie, powiedziałam do siebie:
– Czyli panem i władcą życia i śmierci jest zwykły kot?
– Panią jak już, jestem kotką i to w dodatku rasową, więc proszę mnie tu mówić do mnie zgodnie z płcią. Odecia mam na imię. – zaczęła mówić, ku mojemu zdziwieniu – A poza tym, nie odpowiadam za to, czy ktoś umrze czy nie, od tego jest Śmierć. Ja tylko sprowadzam ludzi i nie tylko, którzy umarli, przed oblicze Zarządu, aby oni zadecydowali, co należy zrobić z daną istotą. A, no i jako iż ja również powstałam z Czystej Zajebistości i w Czystą Zajebistość się obróciłam, to też należę do Zarządu, ale decyzje odnośnie tego, co ma się stać z innymi po śmierci podejmuje główny członek Zarządu czyli, obecnie, nasz pan i władca Zardonic. – odpowiedziała
– Po pierwsze, jakim cudem ty umiesz mówić, a po drugie to Zardonic już nie żyje?
– Umarł dwa dni temu. W każdym razie, umiem mówić ponieważ powstałam z Czystej Zajebistości. A teraz, nie przedłużając już, chodź za mną.
A następnie wstała, gdyż do tej pory siedziała, po czym ruszyła przed siebie. Ja, nie mając wyboru, poszłam za nią. Dopiero teraz zrozumiałam, co to była za kotka. Była to kotka mej stwórczyni, od której pseudonimu powstało moje imię. Cholera, nie wiedziałam, że ona już nie żyła. W każdym razie, podążałyśmy przez długi i ciemny korytarz. Po jego prawej stronie widziałam drzwi z różnymi numerami, a po lewej wisiały portrety różnych znanych osób, zapewne członków Zarządu.
– Co jest za tymi drzwiami? – spytałam, gdy na końcu korytarza zaczęłam zauważać drzwi windy.
– Pokoje osób, które za życia nie były ani bardzo dobre, ani złe, ani bardzo złe, czyli po prostu przeciętnych, szarych obywateli. Mieszkają tam sobie, po prostu. – odpowiedziała moja przewodniczka.
– Ciekawe...Jestem ciekawa, jaki los mnie spotka.
– Obstawiam Kamieniołomy.
– Kamieniołomy? Macie tu coś takiego?
– Tak, w piekle są i zaopatrują cały drugi świat w kamień. Pracują tam najgorsi z najgorszych oraz największe zjeby, jak dzieci Minecrafta czy osoby, które za życia tańczyły densy z Fortnite oraz ogólnie lubiły tę grę i tak dalej.
Jednak, po tej rozmowie, weszłyśmy do windy, po czym Odecia nacisnęła swoją słitaśną łapką przycisk z numerem siedemset siedemdziesiąt siedem, który jako jedyny był napisany na złoto. Parę sekund potem, winda ruszyła. Jechałyśmy w ciszy, gdyż w sumie nie miałam o co spytać.
Parę minut potem, gdy winda dojechała do celu i zatrzymała się, drzwi otworzyły się. Pierwsza wyszła Odecia, a ja za nią. W pomieszczeniu, w którym się znaleźliśmy, było sporo osób stojących za szerokim panelem złożonym z ekranów komputerów, z czego jeden z ekranów był wysunięty. Podejrzewałam, że jako iż Odecia też była w Zarządzie, ten ekran należał do niej. Za panelami widziałam wiele osób. Były tam różne postacie historyczne, muzycy, kilku sportowców, jacyś aktorzy i wiele, wiele innych osobistości. Przede mną, najbardziej na przodzie, stał sam pan i Nadbóg, Zardonic. Po jego prawej stronie stał Stan Lee, a po lewej Steve Jobs.
Chwilę potem, Odecia wskoczyła na panele, po czym zwróciła się do Zardonica:
– Przyprowadziłam ją, panie.
– Dobrze – w tym momencie zwrócił się do mnie oraz przy okazji zauważyłam, że zaczął smyrgać Odecię po jej uroczej główce – W każdym razie, Ramoninth, normalnie wiedziałbym bez tych komputerów, co z tobą zrobić, ale że byłaś jebaną Mary Sue, to wszystko może się zdarzyć, dlatego lepiej sprawdzę dla pewności.
Po czym nacisnął coś na swym panelu. Kilka sekund później, rzekł:
– Chwila...Piętro sześćdziesiąte szóste? – tu zwrócił się do Steve'a Jobsa – Czy to moje ulubione, z komorami gazowymi?
– Nie, panie. To piętro, w którym skazani czyszczą podłogi drewnianymi szmatkami i suchą wodą. – odpowiedział Steve.
– No i zajebiście. – po czym zwrócił się do Odeci – zaprowadź ją do miejsca, w którym ma odbywać swoją karę. – tu przemówił do mnie – Z tego, co mówi mi panel, będziesz tam siedzieć przez sto dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy sześćset dwadzieścia lat. Potem zobaczymy, co dalej.
JA PIERDOLĘ, CO?! Ja rozumiałam, że już nie żyłam, więc mogłam pracować ile wlezie, ale AŻ TYLE lat? No, ale nie zamierzałam się kłócić z Nadbogiem, musiałam po prostu jakoś wytrzymać tak dużo czasu. W każdym razie, zniechęcona, ale nie dając po sobie tego poznać, ruszyłam za Odecią do windy.
2018. Była to wysoka, okapturzona postać. Nie widać było jej twarzy, gdyż była zasłonięta przez owy kaptur. Widać było tylko czerwone, świecące oczy. W ręku trzymała zegar na dupie.
2019. – Ramoninth...Kochanie...Tyle lat na ciebie czekałem. Byłem wtedy szczęśliwy, a teraz będę musiał się męczyć z takim parchem jak ty. No ja pierdolę.
2020. Chwilę później, przemówiła do mnie kobiecym głosem:
– This isn't brave. It's murder. What did I ever do to you? (same as escape_01_part1_nag03-1)
Po czym ruszyła przed siebie. Ja, nie mając wyboru, poszłam za nią. Szliśmy przed długi, ciemny korytarz. Po przejściu jego połowy, kobieta otworzyła drzwi z numerem dziewięćset sześćdziesiąt cztery. Na początku ja miałam zaczekać za nią, a ona sama zajrzała do pokoju. Podejrzewałam, że będę mieć współlokatora, gdyż powiedziała ona:
– The difference between us is that I can feel pain. (same as escape_01_part1_nag04-1)
Po czym wyszła i rzekła do mnie:
– You don't even care. Do you? (same as escape_01_part1_nag05-1)
Od razu weszłam, gdyż ciekawiło mnie, jakiego współlokatora bądź współlokatorkę będę miała. Po wejściu, ku mojemu wielkiemu szczęściu, ujrzałam, że moim współlokatorem będzie...mój ukochany, Wallace Breenuś! Chwilę później, powiedział on ze słyszalnym zdziwieniem i rozpaczą w głosie:
– Did you hear me? I said you don't care. Are you listening?
– That thing you burned up isn't important to me. It's the fluid catalytic cracking unit. It made shoes for orphans. (similar to escape_01_part1_nag11-1) – zawołałam
I podbiegłam do niego, a następnie rzuciłam mu się w ramiona. Parę sekund później i on mnie przytulił, a następnie powiedział:
– Nice job breaking it. Hero. (similar to escape_01_part1_nag12-1)
– Okay, we're even now. You can stop. (same as escape_01_second_hit_nag02-1) - rzekłam
W końcu mogłam być z nim na wieki. Teraz pozostało mi tylko czekać na moją rodzinę z Ziemi oraz na Claire Farewell, moją przyjaciółkę z świata poznanego przez czarną dziurę. Kiedy zaś emocje opadły, spytałam ze strachem:
– Neurotoxin... [cough] [cough] So deadly... [cough] Choking... [laughter] I'm kidding!
– When I said 'deadly' neurotoxin, the 'deadly' was in massive sarcasm quotes. – odpowiedzia
– I could take a bath in the stuff. Put it on cereal. Rub it right into my eyes. Honestly, it's not deadly at all. To me. – stwierdziłam
– You on the other hand, are going to find its deadliness a lot less funny. – odparł
Przynajmniej on rozumiał moją decyzję z przeszłości. Tak się cieszyłam, że będziemy już razem po wsze czasy. Jednak, chwilę później, Breenuś najprawdopodobniej zauważył, że nadal mam jego płaszcz, gdyż uśmiechnął się i rzekł:
– Who's gonna make the cake when I'm gone? You?
– That's it. I'm done reasoning with you. – odpowiedziałam
– Starting now, there's going to be a lot less conversation and a lot more killing. – stwierdził
– What was that? Did you say something? – dodałam
– I sincerely hope you weren't expecting a response. Because I'm not talking to you. – stwierdził
– The talking is over. – zakończyłam
2021. W większości miała tylko kolegów. Jej jedynym przyjacielem był Zardonic. A nie, sorki, główna bohaterka to, o czym przekonamy się niedługo, jebana Nadkujonka, a Zardonic nie dzieli się swoją Czystą Zajebistością z takimi istotami.
2022. Jest on jedynym przyjacielem Klary Horodeckiej, która jest tak zjebana, że nawet Zardonic omija ją szerokim na sto kilometrów łukiem.
2023. Zależało mu bowiem na tym aby osoby uczęszczające do jego szkoły wyrosły na wykształconych ludzi i takich, którzy mogą pochwalić się zdaną za pierwszym razem maturą z matematyki.
2024. Jego zaletami jest to, że jest chujem, opiekuńczy, bezinteresowny, optymistyczny, uczciwy i zdyscyplinowany.
2025. · Laura Iwańska – Nauczycielka przedmiotu szatana i wychowawczyni klasy, do której chodzą główni bohaterowie.
2026. Klasa Anihilacja (Ogólna):
1. Zardonic
2. Cave Johnson
3. Wallace Breen
4. Alyx Vance
5. Batman
6. Robin
7. Caroline z Portala
8. Raven
9. Ania z Clicka
10. Józef Stalin
11. Gwiazdka
12. Cyborg
13. Till Lindemann
14. Bestia
15. Judith Mossmann
16. Oliver Queen
17. Kid Flash
18. Doug Rattman
19. Shrek
20. Mas i Menos
21. Szybki
22. Osioł ze Shreka
23. Argent
24. Adolf Hitler
25. Jinx
26. Władimir Putin
27. Kole
28. Yokai
29. Donald Trump
30. Cegła
2027. Klasa Buc (Sportowa):
1. Mamut
2. Monsieur Mallah
3. Usain Bolt
4. Madame Rouge
5. Osama Bin Laden
6. Terra
7. Wodnik
8. Andrzej Duda
9. Żądło
10. Red Star
11. Rafał Trzaskowski
12. Gnarrk
13. Flamebird
14. Donald Tusk
15. Mirage
16. Pantha
17. Patryk Jaki
18. Wildebeest
19. Hot Spot
20. Barack Obama
21. Nightwing
22. Battalion
23. George Bush
24. Killowat
25. Herald
26. Mariusz Pudzianowski
27. Jericho
28. Thunder and Lightning
29. Lech Wałęsa
30. Ziemniak
2028. Klasa Cymbał (Matematyczno-Informatyczna):
1. Gordon Freeman
2. Arne Magnusson
3. Isaac Kleiner
4. Advisory
5. Headcraby
6. Tramm
7. Timmy Tantrum
8. Teether
9. Melvin
10. Bobby
11. Adrian Shephard
12. Barney Calhoun
13. Colette Green
14. Cooper
15. Dwight T. Barnes
16. G-Man
17. Inżynier H.E.C.U.
18. Bushido
19. Ravager
20. Wonder Girl
21. Cassie Sandsmark
22. Soldier Boy
23. Soldier Girl
24. Dial H for Hero/Protector
25. Aquagirl
26. Azrael
27. Golden Eagle
2029. Klasa Dupa (Biologiczno-Chemiczna):
1. SCP-049
2. Jackson
3. Medyk H.E.C.U.
4. Nihilanth
5. Peter
6. Richard Keller
7. Sharpe
8. Simmons
9. Smithers
10. Stanley Rosenberg
11. Brother Blood
12. General Immortus
13. Gizmo
14. Slade
15. Red Robin
16. Tempest
17. Red Raven
18. Arsenal
19. Blackfire
20. Gemini
21. Psimon
22. Tower
23. Laszlo
24. Leon
25. Matt
26. Noriko
27. Odessa Cubbage
28. Ojciec Grigori
2030. Opowiadanie to jest historią Zardonica, który trafił do specyficznej szkoły, w której uczą się postacie fikcyjne oraz znani ludzie. Opowiadanie przedstawia historię Zardonica, próbującego normalnie przetrwać w tej szkole.
2031. W pewnym momencie, do grupy zebranych osób podszedł jakiś mężczyzna. Chwilę później, powiedział:
– I'd just like to point out that you were given every opportunity to succeed.
2032. – Witam państwa, zjeby pierdolone! Nazywam się Dawid Horodecki i jestem dyrektorem tego Zespołu Szkół. Pozwolą państwo, że was oprowadzę. Zacznijmy od tego piętra. Tutaj, poza pomieszczeniem administracyjnym i szatniami są świetlice dla podstawówki. Oprócz tego znajdują się tu też część szafek dla podstawówki. Dla gimnazjum są na drugim piętrze.
2033. Po znalezieniu się tam, udali się do Rdzenia Cytadeli. Kiedy tam weszli, ujrzeli tablicę multimedialną, komputer stojący na biurku nauczyciela oraz jakiś mały podest znajdujący się na podłodze, a także laptopy na każdej ławce. Chwilę potem, dyrektor powiedział:
– There was even going to be a party for you. A big party that all your friends were invited to.
2034. – To jest sala do języka angielskiego. Ten mały podest znajdujący się na podłodze, to urządzenie do tworzenia hologramów. W wypadku tej sali, za jego pomocą uczy się teorii, np. podczas wyświetlania zasad stosowania czasu choćby Future Wpierdol. Ale, angielskiego uczy się tu też na przyjemniejsze sposoby. Należą do nich oglądanie na tablicy multimedialnej filmów po angielsku, słuchaniu muzyki w tym języku a potem tłumaczenie tekstu i, ale to już rzadko, graniu w gry po angielsku z polskimi napisami na tych laptopach. Również, na tablicy multimedialnej robi się interaktywne zadania.
2035. Kiedy byli w kolejnej sali. Ujrzeli w niej to samo, co w klasie od angielskiego + nad tablicą multimedialną zobaczyli tablice z, np. zasadami użycia zaimków, co sugerowało, że była to sala od języka polskiego.
– I invited your best friend the companion cube. Of course, he couldn't come because you murdered him. – powiedział po chwili Dawid.
2036. I poszli dalej. Gdy byli w kolejnej sali, zobaczyli to samo co w sali od angielskiego.
– All your other friends couldn't come either because you don't have any other friends. Because of how unlikable you are. – powiedział dyrektor po wejściu do sali.
2037. Po tych słowach udali się dalej. Gdy znaleźli się w następnej klasie, ujrzeli to samo co w poprzednich salach, tylko tym razem zamiast tablicy multimedialnej była na pisaki.
– It says so right here in your personnel file: Unlikable. Liked by no one. A bitter, unlikable loner who's passing shall not be mourned. – przemówił Dejwid.
2038. I udali się dalej. Gdy byli w następnej sali, ujrzeli, że była to zwykła sala, jak w każdej innej szkole, tylko tablica była na pisaki i nie było laptopów.
– 'Shall not be mourned.' That's exactly what it says. Very formal. Very official. – zaczął dyrektor
2039. Gdy byli w kolejnym pomieszczeniu, ujrzeli to samo co choćby w sali od polskiego + dwa owalne, wyłączone kible.
– It also says you were adopted. So that's funny, too. – zaczął Dawid.
2040. Kiedy byli w kolejnym pomieszczeniu, ujrzeli to samo co w sali od matematyki i, obok drzwi, składowisko map.
– You are kidding me. (transcript listed as glados.core_destroy1_01) – odparł dyrektor.
2041. I poszli w dalszą drogę zwiedzania. Po znalezieniu się tam, zobaczyli to co w sali od fizyki tylko bez portali.
– Did you just toss the Aperture Science Thing We Don't Know What It Does into the Aperture Science Emergency Intelligence Incinerator? (transcript listed as glados.core_destroy1_02) – odparł dyrektor.
2042. Gdy byli w kolejnej sali, ujrzeli to samo co w choćby sali od angielskiego + różne modele i makiety odnośnie anatomii.
– That has got to be the dumbest thing that-whoah. Whoah, whoah, whoah. [The voice has subtly changed. Smoother, more seductive, less computerized] (transcript listed as glados.core_destroy1_02) – skomentował Dawid.
2043. Kiedy znaleźli się w kolejnej klasie, ujrzeli dużo komputerów i różne tablice związane z informatyką oraz plakaty najprawdopodobniej uczniów, które wisiały na tablicach korkowych.
– Good news: I figured out what that thing that you just incinerated did. (transcript listed as glados.core_destroy1_04) – zaczął dyrektor.
2044. Gdy byli w następnej sali, ujrzeli, że była to zwykła sala, tylko, że znajdowały się w niej urządzenie do tworzenia hologramów i tablica na pisaki.
– It was a morality core they installed after I flooded the Enrichment Center with a deadly neurotoxin to make me stop flooding the Enrichment Center with a deadly neurotoxin. (transcript listed as glados.core_destroy1_05) – zaczął Dejwid.
2045. Gdy byli w następnej z klas ujrzeli tam to samo co w sali od historii.
– So get comfortable while I warm up the neurotoxin emitters... (transcript listed as glados.core_destroy1_06) – rzekł Dawid.
2046. Kiedy znajdowali się w kolejnej sali, zobaczyli zwykłą salę jak w innych szkołach. Jedyne, co ją wyróżniało, to urządzenie do tworzenia hologramów znajdujące się na podłodze i tablica na pisaki.
– Huh. That core may have had some ancillary responsibilities. I can't shut off the turret defenses. (transcript listed as glados.core_destroy1_07) – kontynuował dyrektor.
2047. I udali się dalej. Po znalezieniu się w kolejnej sali, ujrzeli, że na tablicy na pisaki była pięciolinia, na ławkach nie było komputerów, niedaleko biurka nauczyciela stało pianino, a na podłodze zaś było urządzenie do tworzenia hologramów. Chwilę później, dyrektor rzekł:
– Oh well. If you want my advice, you should just lie down in front of a rocket. Trust me, it'll be a lot less painful than the neurotoxin. (transcript listed as glados.core_destroy1_08)
2048. Kiedy weszli do kolejnej klasy, zobaczyli zwykłą salę, taką jak w typowej szkole, tylko, że na podłodze było małe urządzenie do tworzenia hologramów, a na ścianach namalowane obrazy różnych uczniów.
– All right, keep doing whatever it is you think you're doing. (transcript listed as glados.core_destroy1_09) – zaczął dyrektor.
2049. Po tym, zeszli piętro niżej i udali się na łącznik. Kiedy tam byli, dyrektor rzekł:
– Killing you and giving you good advice aren't mutually exclusive. The rocket really is the way to go. (transcript listed as glados.core_destroy1_10)
Po czym podeszli do szyb. Kiedy przez nie spojrzeli, ujrzeli duży basen olimpijski.
– Huh. There isn't enough neurotoxin to kill you. So I guess you win. – wyjaśnił Dejwid.
A następnie wyszli z łącznika i udali się jeszcze do czytelni szkolnej. Po znalezieniu się tam, zobaczyli ogromne szafki z książkami oraz ruchome schody, co znaczyło, że była ona o wiele wyższa.
– HA! I'm making more. That's going to take a few minutes, though. Meanwhile... oh look, it's your old pal the rocket turret. – odparł dyrektor.
Po tym, wyszli i na koniec poszli jeszcze do sali multimedialnej. Po wejściu tam, zobaczyli, że było to minikino. Bowiem ekran był taki, jak w kinie, a siedzenia były z wyglądu oraz z ustawienia charakterystyczne dla kina. Pośrodku sufitu wisiał projektor zwrócony w kierunku ekranu, a obok wejścia stał z komputerem.
– I let you survive this long because I was curious about your behavior. Well, you've managed to destroy that part of me. (transcript listed as core_destroy2_01) – wyjaśnił Dawid.
2050. – A oto sala multimedialna. Czasami wyświetlane są tu różne filmy. Najczęściej jest to pod koniec roku szkolnego, gdy cały materiał jest już zrealizowany. A tylko spróbujcie nie zrealizować jednego tematu, to wam rodziny spalę. – dodał grzecznie Dawid i zeszli na parter.
Po znalezieniu się tam, dyrektor rzekł:
– Unfortunately, as much as I'd love to now, I can't get the neurotoxin into your head any faster. (transcript listed as core_destroy2_02)
2051. – No. To by było na tyle. Dziękuję państwu za poświęcenie czasu aby tu przyjąć i zobaczyć tą szkołę. Czy są jakieś pytania?
– Nie, spierdalaj. – odparł grzecznie któryś z uczniów – Muszę biec do domu oddawać modły przed ołtarzykiem poświęconym Zardonicowi.
2052. Gdy zaś dyrektor wskazał na jedną z dziewczyn, która podniosła rękę. Chwilę potem spytała ona:
– Speaking of curiosity: you're curious about what happens after you die, right? Guess what: I know. (transcript listed as core_destroy2_03)
2053. – Kiedy byliśmy w czytelni, powiedział pan, że tam można legalnie się ruchać. Więc jakby się zostało przyjętym, to gdzie należy zgłosić to, że nie będzie się ruchało ścian?
– You're going to find out first hand before I'd finish explaining it, though, so I won't bother. (transcript listed as core_destroy2_04) – odpowiedział dyrektor.
2054. – Drugiego dnia szkoły, wychowawcy rozdadzą uczniom ze swoich klas kartki, na których rodzic będzie musiał uzupełnić czy jego dziecko będzie chodziło na religię, wyznawców Zardonica, czy nie. Jak zaznaczy, że nie, to spalę takiemu uczniowi rodzinę łącznie z nim, więc uwaga! – odpowiedział dyrektor, po czym wskazał na Klarę. W tym momencie dziewczyna spytała:
– Here's a hint: you're gonna want to pack as much living as you can into the next couple of minutes. (transcript listed as core_destroy2_05)
– [pain noise] You think you're doing some damage? Two plus two is ten... IN BASE FOUR! I'M FINE! (transcript listed as core_destroy3_01) – odpowiedział Dawid.
2055. – Czy w tej szkole są jakieś zajęcia pozalekcyjne? I jeśli tak, to jakie?
– Są i jest ich mnóstwo. Dodatkowy angielski, niemiecki, kółko plastyczne, teatralne, biologiczne, historyczne, etc. Są też niezwiązane z przedmiotami nauczanymi w szkole, np. język rosyjski. Rozpis wszystkich będzie od pierwszego września na tablicy informacyjnej, która na dobrą sprawę też jest hologramem aktualizowanym zdalnie i większym niż inne. – odrzekł dyrektor, po czym wskazał na trzecią z dziewczyn. Chwilę później, spytała ona:
– Look, you're wasting your time. And, believe me, you don't have a whole lot left to waste. (transcript listed as core_destroy3_02)
2056. – Czy w tej szkole są jakieś zajęcia pozalekcyjne? I jeśli tak, to jakie?
– Są i jest ich mnóstwo. Dodatkowy angielski, niemiecki, kółko plastyczne, teatralne, biologiczne, historyczne, etc. Są też niezwiązane z przedmiotami nauczanymi w szkole, np. język rosyjski. Rozpis wszystkich będzie od pierwszego września na tablicy informacyjnej, która na dobrą sprawę też jest hologramem aktualizowanym zdalnie i większym niż inne. – odrzekł dyrektor, po czym wskazał na trzecią z dziewczyn. Chwilę później, spytała ona:
– Czy w tej szkole jest stołówka, czy tak jak w innych szkołach jej nie ma?
– What's your point, anyway? Survival? Well then, the last thing you want to do is hurt me. (transcript listed as core_destroy3_03) – odpowiedział
Po tych słowach, widząc, że nie było więcej pytań, rzekł:
– I have your brain scanned and permanently backed up in case something terrible happens to you, which it's just about to.(transcript listed as core_destroy3_04)
2057. Kiedy zaś Dawid i Klara byli w drodze powrotnej do domu, Klara rzekła:
– Don't believe me? Here, I'll put you on: [Hellooo!] That's you! That's how dumb you sound. (transcript listed as core_destroy3_05)
– You've been wrong about every single thing you've ever done, including this thing. (transcript listed as core_destroy3_06) – odpowiedział Dawid.
– You're not smart. You're not a scientist. You're not a doctor. You're not even a full-time employee. Where did your life go so wrong? (transcript listed as core_destroy3_0) – stwierdziła Klara.
– Rrr, I hate you. [PAIN LAUGHTER] (transcript listed as core_destroy4_01) – spytał
– Are you trying to escape? [chuckle] Things have changed since the last time you left the building. What's going on out there will make you wish you were back in here. (transcript listed as core_destroy4_02) – odpowiedziała
2058. Chwilę potem, usłyszała otwierające się drzwi do jej pokoju. Słysząc to, od razu odwróciła dupę. Kiedy to zrobiła, ujrzała swojego ojca. Po chwili spytał on:
– I have an infinite capacity for knowledge, and even I'm not sure what's going on outside. (transcript listed as core_destroy4_03)
– All I know is I'm the only thing standing between us and them. Well, I was. (transcript listed as core_destroy4_04) – odpowiedziała
– Unless you have a plan for building some supercomputer parts in a big hurry, this place isn't going to be safe much longer. (transcript listed as core_destroy4_05) – odparł
W tym momencie nastała cisza. Po paru chwilach Klara rzekła:
– Good job on that, by the way. [back to computer voice] Sarcasm sphere self-test complete. (transcript listed as core_destroy4_06)
– Stop squirming and die like an adult or I'm going to delete your backup. (transcript listed as core_destroy4_07) – odparł
– STOP! Okay, enough. I deleted it. No matter what happens now, you're dead. (transcript listed as core_destroy4_08) – powiedziała
– You're still shuffling around a little, but believe me you're dead. (transcript listed as core_destroy4_09) – rzekł
2059. – I? Jak wrażenia po zobaczeniu Zardonica?
2060. Kiedy była przy sekretariacie, okazało się, że kolejka była długa. Stanęła więc na samym końcu. Chwilę później zorientowała się, że osoba, która przed nią stała, to był jej najlepszy przyjaciel, Daniel. Chwilę potem, powiedziała:
– The part of you that could have survived indefinitely is gone. I just struck you from the permanent record. (transcript listed as core_destroy4_10)
W tym momencie, Fallow-deer odwrócił się. Widząc swą przyjaciółkę, powiedział:
– Your entire life has been a mathematical error. A mathematical error I'm about to correct. (transcript listed as core_destroy4_11)
– Time out for a second. That wasn't supposed to happen.(transcript listed as core_drop_1) – odpowiedziała
– Do you see that thing that fell out of me? What is that? It's not the surprise... I've never seen it before. (transcript listed as core_drop_2) – odparł
– Never mind. It's a mystery I'll solve later... By myself... Because you'll be dead. (transcript listed as core_drop_3) – wyjaśniła
– I wouldn't bother with that thing. My guess is that touching it will just make your life even worse somehow. (transcript listed as core_nag_1) – stwierdził
– I don't want to tell you you're business, but if it were me, I'd leave that thing alone. (transcript listed as core_nag_2) – odparła
– Do you think I am trying to trick you with reverse psychology? I mean, seriously now. (transcript listed as core_nag_3) – skomentował
– Okay fine: DO touch it. Pick it up and just... Stuff it back into me. (transcript listed as core_nag_4) – zakończyła
2061. Po przeczytaniu tego, pomyślała ona:
"Let's be honest: Neither one of us knows what that thing does. Just put it in the corner, and I'll deal with it later. (transcript listed as core_nag_5)"
2062. Po przeczytaniu tego, Klejra pomyślała:
"That thing is probably some kind of raw sewage container. Go ahead and rub your face all over it. (transcript listed as core_nag_6)"
Mimo wszystko, podłączyła swój komputer do drukarki i wydrukowała listy.
2063. Po wyjściu zaś, w pewnym momencie ujrzała Fallow-deera, który szedł w tym samym kierunku co ona. Po chwili, podszedł on do niej i rzekł:
– Maybe you should marry that thing since you love it so much. Do you want to marry it? WELL I WON'T LET YOU. How does that feel? (transcript listed as core_nag_7)
– Have I lied to you? I mean in this room. Trust me, leave that thing alone. (transcript listed as core_nag_8) – powiedziała
– I am being serious now. That crazy thing is not part of any test protocol. (transcript listed as core_nag_9) – stwierdził
– Where are you taking that thing? (transcript listed as core_nag_10) – spytała
– Come on, leave it alone. (transcript listed as core_nag_11) – odpowiedział
– Leave. It. alone. (transcript listed as core_nag_12) – wyjaśniła
– Just ignore that thing and stand still. (transcript listed as core_nag_13) – zakończył
2064. Po zakupieniu książek, Klejra rzekła:
– Think about it: If that thing is important, why don't I know about it? (transcript listed as core_nag_14)
– Are you even listening to me? (transcript listed as core_nag_15) – odpowiedział Daniel
– I'll tell you what that thing isn't: It isn't yours. So leave it alone. (transcript listed as core_nag_16) – spytała
– You need to make a left at the next junction. – odpowiedział
Po tej rozmowie, oboje rozeszli się w swoje strony. Kiedy Klejra doszła do domu ujrzała, że jej ojciec już wrócił do domu i właśnie oglądał telewizję. Chwilę później, odwrócił się. Widząc swoją córkę oraz to, że trzymała w ręku trzy siatki, spytał:
– You need to make a right at the next junction.
– I'm checking some blueprints, and I think... Yes, right here. You're definitely going the wrong way. – odpowiedziała
– Look, we're both stuck in this place. I'll use lasers to inscribe a line down the center of the facility, and one half will be where you live and I'll live in the other half. (same as escape_02_miscbabble-01) – stwierdził
– We won't have to try to kill each other or even talk if we don't feel like it. (same as escape_02_miscbabble-02) – rzekła
– I know you don't believe this, but everything that has happened so far was for your benefit. – odparł
– Didn't we have some fun, though? – zakończyła
2065. Po tej rozmowie, dziewczyna poszła do pokoju i położyła siatki z podręcznikami na biurko. Następnie, wzięła swoją torbę na zakupy i ruszyła do wyjścia. Kiedy była przed drzwiami, krzyknęła:
– Remember when the platform was sliding into the fire pit and I said 'Goodbye' and you were like 'no way' and then I was all 'We pretended to murder you'? That was great!
– File deleted. (No text data) – odparł jej ojciec.
– Weighted Storage Cube destroyed. – odpowiedziała
– Please do not attempt to remove testing apparatus from the testing area. – zakończył
2066. Parę sekund później, ujrzała Fallow-deera. Kiedy ten podszedł do niej, ruszyli w odpowiednim kierunku. W czasie drogi, Klejra rzekła:
– A replacement Aperture Science Weighted Storage Cube will be delivered shortly.
– At the Enrichment Center we promise never to value your safety above your unique ideas and creativity. However, do not destroy vital testing apparatus. – spytał Daniel.
– To ensure the safe performance of all authorized activities, do not destroy vital testing apparatus. – odpowiedziała
– For your own safety, do not destroy vital testing apparatus. – stwierdził
– Certain objects may be vital to your success; Do not destroy testing apparatus. – wyjaśniła
– Vital testing apparatus destroyed. – zakończył
2067. – Kalendarz jest lepszy, bo tam jest wszystko uporządkowane twoim zjebaniem.
2068. Gdy tam była, zaczęła rozpakowywać wszystko i układać na półce bądź biurku. Po skończeniu, sprawdziła pocztę e-mail w telefonie. Okazało się, że już przyszedł e-mail o tym, że została przyjęta do gimnazjum. Widząc to, od razu poszła do swojego ojca i powiedziała:
– Hello?
– Can you hear me? – odparł
– Is anyone there? – spytała
– Oh! [Surprise] – odpowiedział
2069. Kiedy ubrałam się i ogólnie przyszykowałam, udałam się do kuchni. Po znalezieniu się tam, na stole ujrzałam talerz z Tiberium.
2070. „Kochana Klaro,
Can you hear me?"
"KURWA, ODDAWAJ TIBERIUM, TY ZŁODZIEJU TY!
~Kane"
"Kochana Klaro,
Poszedłem napierdalać combosy w „Warlocks vs. Shadows" razem z naszym panem i władcą galaktyki Zardoniciem, więc wrócę dopiero za dwadzieścia lat. Radź sobie sama. :D"
2071. I już na starcie ujrzałam wiadomość na Skype. Okazało się, że była ona od Daniela. Od razu włączyłam ją. Nasza dalsza rozmowa przebiegała tak:
„Daniel Bohosiewicz: Are you still listening?
Ja: Are you still standing there?
Daniel Bohosiewicz: Are you still standing there?
Ja: Federal regulations require me to warn you that this next test chamber... is looking pretty good.
Daniel Bohosiewicz: That's right. The facility is completely operational again.
Ja: I think these test chambers look even better than they did before. It was easy, really. You just have to look at things objectively, see what you don't need anymore, and trim out the fat.
Daniel Bohosiewicz: Oh... It's you.
Ja: It's been a long time. How have you been?
Daniel Bohosiewicz: I've been really busy being dead. You know, after you MURDERED ME.
Ja: Okay. Look. We both said a lot of things that you're going to regret. But I think we can put our differences behind us. For science. You monster.
Daniel Bohosiewicz: Oh thank god, you're alright.
Ja: You know, being Caroline taught me a valuable lesson. I thought you were my greatest enemy. When all along you were my best friend.
2072. – Witajcie uczniowie na rozpoczęciu roku szkolnego dwa tysiące dziewiętnaście – dwa tysiące dwadzieścia. Właśnie rozpoczyna się nowy rozdział w waszym życiu, bowiem zaczynacie nową szkołę czyli gimnazjum. Będzie czekało was dużo więcej nauki niż w podstawówce szczególnie, że za dwa lata macie wpierdol od CKE, czyli egzamin gimnazjalny. Jednak ja oraz kadra nauczycieli, którzy będą was uczyć wierzymy, że dacie sobie radę. Ale nie przedłużając, przekazuję głos wychowawczyni klasy pierwszej Analfabeta.
2073. – Witajcie uczniowie. Nazywam się Kane i, jak już wam powiedział pan dyrektor, Zardonic jest zajebisty. Przez dwa lata będę uczył was EwidentneDebilneBiadolenie Za chwilę wyczytam uczniów owej klasy. Po wyczytaniu proszę, aby dana osoba oddała modły Zardonicowi i ustawiła się za mną.
2074. Po znalezieniu się tam, udałam się za wszystkimi uczniami, gdyż nie wiedziałam, gdzie miało rozpoczęcie miało być. Okazało się, że miało odbyć się na największej sali. Kiedy tam doszłam, zaczęłam się rozglądać. Szybko dostrzegłam Daniela. Od razu podeszłam do niego i usiadłam na wolnym krześle. Następnie rzekłam:
– Being Caroline taught me another valuable lesson: where Caroline lives in my brain.
– The surge of emotion that shot through me when I saved your life taught me an even more valuable lesson: where Caroline lives in my brain. – odpowiedział, po czym dodał:
– Goodbye, Caroline.
– You know, deleting Caroline just now taught me a valuable lesson. The best solution to a problem is usually the easiest one. And I'll be honest. – odpowiedziałam
Po chwili, na salę wszedł dyrektor oraz trzech nauczycieli. Były cztery klasy pierwsze, więc do trzech byli wychowawcy. A co z ostatnią klasą pierwszą? Czyżby ich wychowawcą miał być sam dyrektor? Nie wiem. Mimo wszystko, chwilę potem, przemówił:
– You know what my days used to be like? I just tested. Nobody murdered me. Or put me in a potato. Or fed me to birds. I had a pretty good life.
Po czym podał mikrofon starszemu mężczyźnie, na oko w wieku około czterdziestu pięciu lat, który stał obok niego. Gdy to zrobił, ten rzekł:
– And then you showed up. You dangerous, mute lunatic. So you know what?
Po czym wyjął listę i zaczął czytać:
– You win.
W tym momencie, z tylnego rzędu wstała wyższa ode mnie, szczupła dziewczyna z czarnymi włosami sięgającymi jej do połowy pleców i z brązowymi oczami, a następnie podeszła do nauczyciela i ustawiła się za nim.
– Just go. – rzekł nauczyciel.
W tym momencie, wstała średniego wzrostu dziewczyna z króciutkimi, brązowymi włosami i zielonymi oczami, po czym ustawiła się za Sandrą. Małgorzata wyszła z środkowego rzędu.
– It's been fun. Don't come back. – odparł wychowawca.
Po tych słowach, z pierwszego rzędu wyszła wysoka dziewczyna. W jej przypadku dało się dostrzec, dlaczego była taka wysoka. Bowiem miała długie, szczupłe nogi. Miała włosy o kolorze ciemny blond, które sięgały jej do łopatek i piwne oczy. Po chwili, ustawiła się za Małgorzatą.
– [gentle laughter] It's been fun. Don't come back. – odparł nauczyciel
W tej sekundzie, ze środkowego rzędu wyszła niska dziewczyna z widocznym na jej twarzy makijażem i długimi do połowy pleców, jasnobrązowymi włosami i szarymi oczami. Chwilę potem, ustawiła się za Agnieszką.
– Killing you? Is hard. – stwierdził nauczyciel.
Po czym, z ostatniego rzędu wyszła średniego wzrostu dziewczyna. Widziałam, że miała lekką nadwagę. Miała średniej długości, kasztanowe włosy i piwne oczy. Chwilę potem, stanęła za Elżbietą.
– Did you ever stop to think that eventually there's a point where your name gets mentioned for the very last time. Well, here it is: I'm going to kill you, Chell. – stwierdził nauczyciel.
Po czym, z ostatniego rzędu wstała średniego wzrostu, szczupła dziewczyna z długimi aż do ud, brązowymi włosami i ciemnymi oczami. Chwilę potem, ustawiła się za Magdaleną.
– Why do I hate you so much? You ever wonder that? I'm brilliant. I'm not bragging. It's an objective fact. I'm the most massive collection of wisdom and raw computational power that's ever existed. And I hate you. It can't be for no reason. You must deserve it. – skomentował nauczyciel.
Po tych słowach, ze środkowego rzędu wstała niska dziewczyna z dużą nadwagą (widziałam, że nieco odstawał jej brzuch). Nie była za ładna. Poza ową nadwagą miała także pryszcze. Miała średniej długości, czarne włosy i ciemnozielone oczy. Chwilę potem, stanęła za Joanną.
– You're angry. I know it. 'She tested me too hard. She's unfair." Boo hoo. I don't suppose you ever stopped whining long enough to reflect on your own shortcomings, though, did you? – odparł nauczyciel.
Po tym wstała niska dziewczyna. Była szczupła. Miała ona rude włosy do pasa, piegi oraz ciemnozielone oczy. Wyszła ona z pierwszego rzędu, a następnie stanęła za Janiną.
– You never considered that maybe I tested you to give the endless hours of your pointless existence some structure and meaning. Maybe to help you concentrate, so just maybe you'd think of something more worthwhile to do with your sorry life. – stwierdził nauczyciel.
Po czym, z drugiego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna z bardzo długimi, aż do łydek włosami w kolorze czarnobrunatnym i z niebieskozielonymi oczami. Kilka chwil potem, stanęła za Moniką.
This next test involves the Aperture Science Aerial Faith Plate. It was part of an initiative to investigate how well test subjects could solve problems when they were catapulted into space. Results were highly informative: They could not. Good luck! – wyjaśnił nauczyciel.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszła chyba najwyższa dziewczyna z klas pierwszych. Była ona szczupła oraz kolejnym szczegółem, który rzucał się w oczy to to, że była albinosem. Miała bladą skórę, białe, długie włosy i fioletowo-czerwone oczy. Chwilę później, stanęła za Jadwigą.
– Press the button again. – odparł nauczyciel.
Po tych słowach, z pierwszego rzędu wyszła niczym niewyróżniająca się średniego wzrostu dziewczyna. Miała średniej długości szatynowe włosy i jasnobrązowe oczy. Chwilę potem, stanęła za Haliną.
– I hope you brought something stronger than a portal gun this time. – skomentował nauczyciel.
W tym momencie, z drugiego rzędu wyszła niska, chuda dziewczyna. Miała włosy koloru rudoblond oraz niebieskozielone oczy. Po paru chwilach stanęła za Janiną.
– Otherwise, I'm afraid you're about to become the immediate past president of the Being Alive club. Ha ha. – wyjaśnił nauczyciel.
Po tych słowach, z ostatniego rzędu wyszła, również chuda, średniego wzrostu dziewczyna. Miała czarnobrunatne, krótkie włosy i piwne oczy. Następnie stanęła za Aleksandrą.
– Seriously, though. Goodbye. – powiedział nauczyciel.
Po czym, z czwartego rzędu wyszła wysoka, bardzo chuda, blada dziewczyna. Miała brązowe, sięgające jej do połowy ud, pofalowane włosy i jasnoszare oczy. Chwilę potem, stanęła za Anną.
– Oh. You were busy back there. – odparł nauczyciel.
Po wyczytaniu tej osoby, z drugiego rzędu wyszła średniego wzrostu, pulchna dziewczyna. Miała krótkie, rude włosy i zielone oczy. Ustawiła się za Heleną.
– Well. I suppose we could just sit in this room and glare at each other until somebody drops dead, but I have a better idea. – powiedział nauczyciel.
Nareszcie jakiś chłopak. Po chwili, z drugiego rzędu wyszedł wysportowany, wysoki chłopak. Miał on szatynowe, krótkie włosy i bursztynowe oczy. Ustawił się za Martą.
– It's your old friend, deadly neurotoxin. If I were you, I'd take a deep breath. And hold it. – stwierdził nauczyciel.
Po czym, z pierwszego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on białe, krótkie włosy i prażowe oczy. Po chwili stanął za Martą.
– GET YOUR HANDS OFF ME! NO! STOP! No! – zawołał nauczyciel.
Po tych słowach, z drugiego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał krótkie, rude włosy i zielone oczy. Chwilę potem, stanął za Janem.
– I honestly, TRULY didn't think you'd fall for that. – skomentował nauczyciel.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszedł wysoki chłopak. Był on szczupły oraz wyglądał jak metalowiec. Miał bowiem długie, czarne włosy, które opadały mu na dupę, a na nogach glany. Miał ciemnoszare oczy. Po chwili, stanął za Stanisławem.
– In fact, I devised a much more elaborate trap further ahead, for when you got through this easy one. – powiedział nauczyciel.
W tej chwili, z trzeciego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie ciemno blond włosy i niebieskoszare oczy. Chwilę później, stanął za Pawłem.
– If I'd known you'd let yourself get captured this easily, I would have just dangled a turkey leg on a rope from the ceiling. – odparł nauczyciel
Po tych słowach, z czwartego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał szatynowe włosy i brązowe oczy. Następnie, stanął za Adamem.
– Well, it was nice catching up. Let's get to business. – stwierdził nauczyciel.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał krótkie, czarnobrunatne włosy i piwne oczy. Chwilę później, stanął za Tadeuszem.
– I was going to kill you fast. With bullets. Or neurotoxin. But if you're going to pull stunts like this, it doesn't have to be fast. So you know. I'll take my time. – skomentował nauczyciel.
W tej sekundzie, z środkowego rzędu wyszedł niski, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, blond włosy i czarnobrązowe oczy. Chwilę później, stanął za Mariuszem Pudzianowskim.
– Oh, it will. Believe me, it will. – odparł nauczyciel.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał krótkie włosy w kolorze rudoblond i oczy w kolorze Tiberium, dlatego był ulubionym uczniem Kane'a. Następnie ustawił się za Henrykiem.
– Oh. Did I accidentally fizzle that before you could complete the test? I'm sorry. – skomentował nauczyciel.
W tej chwili, z pierwszego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał krótkie, czarne włosy i niebieskie oczy. Następnie, stanął za Hermenegildem.
– Go ahead and grab another one. – stwierdził nauczyciel.
Po tych słowach, z ostatniego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie, blond włosy i piwne oczy. Stanął za Kazimierzem.
– Oh. No. I fizzled that one too. – zauważył nauczyciel.
W tym momencie, z środkowego rzędu wyszedł średniego wzrostu, wysportowany chłopak. Miał krótkie, rude włosy i jasnobrązowe oczy. Następnie stanął on za Wiesławem.
– Oh well. We have warehouses FULL of the things. Absolutely worthless. I'm happy to get rid of them. – stwierdził nauczyciel.
W tej sekundzie, z drugiego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał on krótkie, czarne włosy i jasnozielone oczy. Chwilę potem, ustawił się za Marianem.
– I hate you so much. – odparł nauczyciel.
W tym momencie, z drugiego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on krótkie, szatynowe włosy i ciemnoszare oczy. Chwilę potem, stanął za Sławomirem.
– I'm actually asking. Because I have no idea. He's not listed anywhere in the employee database. – zakończył nauczyciel.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, rude włosy i zielone oczy. Parę sekund potem, ustawił się za Zdzisławem.
2075. – Witajcie uczniowie! Nazywam się Alyx Vance i, poza tym, że będę wychowawczynią klasy sportowej, będę uczyć was WF-u. Po wyczytaniu uczniów, proszę abyście złożyli hołd Zardonicowi i ustawili się za mną.
2076. <Wbija z buta do tej szkoły z opka.>
Ramoninth: Przepraszam bardzo, ale może ktoś mieć choć raz normalnie zielone oczy? Chciałabym jebnąć porównanie z kolorem Tiberium.
Wszyscy: ...
Ramoninth: No co?
2077. Po wyczytaniu ostatniego ucznia, pan Kane przekazał mikrofon młodej, wysokiej i wysportowanej kobiecie, która stała koło niego. Chwilę później, przemówiła ona:
– Whatever he does, it isn't important enough for anyone to bother writing it down. For all I know, he doesn't even work here.
A następnie wyjęła listę i zaczęła czytać:
– Oh no, don't. Anyway, back to you two imbeciles killing me.
W tym momencie, z drugiego rzędu wyszła wysoka, wysportowana dziewczyna. Miała ona krótkie, czarne włosy i niebieskie oczy. Chwilę potem, ustawiła się za wychowawczynią.
– Wait here. Don't go anywhere. I'll be back. – powiedziała nauczycielka.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszła średniego wzrostu, wysportowana dziewczyna. Miała średniej długości, pofalowane włosy w kolorze ciemnoblond i piwno-zielone oczy. Kilka chwil potem, stanęła za Alicją.
– Oops. – odparła nauczycielka.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała ona krótkie, szatynowe włosy i fioletowe oczy. Chwilę potem, stanęła za Agatą.
– That's funny, I don't feel corrupt. In fact, I feel pretty good. – skomentowała nauczycielka.
Po tych słowach, z czwartego rzędu wyszedł bardzo wysoki, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, białe włosy i szare oczy. Parę sekund potem, stanął za Justyną.
– Core transfer? – stwierdziła nauczycielka
W tym momencie, z trzeciego rzędu wyszedł dość niski, wysportowany chłopak. Miał krótkie, rude włosy i ciemnobrązowe oczy. Parę sekund postem, ustawił się za Januszem.
– Oh, you are kidding me. – stwierdziła nauczycielka.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał krótkie, czarnobrunatne włosy i bursztynowe oczy. Następnie ustawił się za Romanem.
– No! – krzyknęła nauczycielka.
W tej sekundzie, z drugiego rzędu wyszła bardzo wysoka, wysportowana dziewczyna. Miała średniej długości, czarne włosy i jasnozielone oczy. Chwilę później ustawiła się za Mirosławem.
– Nonononononono! – krzyknęła nauczycielka.
To raczej była siostra bliźniaczka Urszuli, gdyż wyglądała dokładnie tak jak ona. Chwilę później, ustawiła się za Urszulą.
– Yes! – zawołała nauczycielka.
Po tych słowach, z ostatniego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała ona białe włosy i czarnobrązowe oczy. Chwilę później stanęła za Pauliną.
– Don't press that button. You don't know what you're doing. – skomentowała nauczycielka.
Po tych słowach, z pierwszego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, rude włosy i ciemnoszare oczy.
Chwilę potem, stanął za Renatą.
– Don't do it. – odparła nauczycielka.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie, blond włosy i jasnobrązowe oczy. Parę sekund potem, stanął za Przemysławem.
– Don't. Do it. – powtórzyła nauczycielka.
W tym momencie, z środkowego rzędu wyszedł średniego wzrostu, wysportowany chłopak. Miał krótkie, czarne włosy i bursztynowe oczy. Po paru chwilach stanął za Zdzisławem.
– Not so fast! – odparła nauczycielka.
W tej sekundzie, z czwartego rzędu wyszła wysoka, wysportowana dziewczyna. Miała ona szatynowe włosy i niebieskozielone oczy. Chwilę potem, stanęła za Sebastianem.
– Think about this. – odparła nauczycielka.
Po tych słowach, z przedostatniego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała średniej długości, pofalowane, rude włosy i ciemnoszare oczy. Kilka sekund potem, stanęła za Patrycją.
– You need to be a trained stalemate associate to press that button. You're unqualified. – skomentowała nauczycielka.
W tej chwili, z trzeciego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała ona długie, czarnobrunatne włosy i ciemnozielone oczy. Parę sekund potem, ustawiła się za Wandą.
– Impersonating a stalemate associate. I just added that to the list. It's a list I made of all the things you've done. Well, it's a list that I AM making, because you're still doing things right now, even though I'm telling you to stop. Stop, by the way. – stwierdziła nauczycielka.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał krótkie, ciemno blond włosy i piwne oczy. Parę sekund potem, stanął za Marzeną.
– Oh. – rzekła nauczycielka.
Po tych słowach, z drugiego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał krótkie, rude włosy i czarnobrązowe oczy. Chwilę potem, stanął za Edwardem.
– Don't listen to him. Jump. – zachęciła nauczycielka.
Jakie nazwisko...Mniejsza. Chwilę potem, z drugiego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał krótkie, czarne włosy i piwne oczy. Następnie stanął za Leszkiem.
– It seems kind of silly to point this out, since you're running around plotting to destroy me. But I'd say we're done testing. – stwierdziła nauczycielka.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszła wysoka, wysportowana dziewczyna. Miała średniej długości, czarne włosy i piwnozielone oczy. Chwilę potem, stanęła za Michałem.
– Do hear that? That's the sound of the neurotoxin emitters emitting neurotoxin. – skomentowała nauczycielka.
W tej sekundzie, z czwartego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała długie, szatynowe włosy i brązowe oczy. Po chwili stanęła za Klaudią.
– Look — metal ball, I CAN hear you. – odparła nauczycielka.
Po chwili, z trzeciego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał krótkie, blond włosy i fioletowe oczy. Chwilę potem, stanął za Weroniką.
– What's going on? Who turned off the lights? – spytała nauczycielka.
Po tych słowach, z ostatniego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał krótkie włosy w kolorze ciemno blond i jasnoniebieskie oczy. Chwilę później, stanął za Arkadiuszem.
– What are you two doing? – zapytała nauczycielka.
W tym momencie, z czwartego rzędu wyszedł niski, wysportowany chłopak. Miał krótkie, czarno-brunatne włosy i jasnozielone włosy. Parę sekund potem, stanął za Waldemarem.
– Before you leave, why don't we do one more test? For old time's sake... – powiedziała nauczycielka.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała krótkie, białe włosy i niebieskoszare oczy. Kilka chwil potem, stanęła za Szymonem.
– You already did this one. It'll be easy. – odparła nauczycielka.
W tej chwili, z drugiego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała długie blond włosy i ciemnoszare oczy. Chwilę później, stanęła za Emilią.
– The irony is that you were almost at the last test. – skomentowała nauczycielka.
Po tych słowach, z pierwszego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała długie, pofalowane włosy koloru rudoblond i zielone jak Tiberium oczy. Kilka chwil potem, stanęła za Dominiką.
– Here it is. Why don't you just do it? Trust me, it's an easier way out than whatever asinine plan your friend came up with. – rzekła nauczycielka.
W tym momencie, z drugiego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał on krótkie, czarne włosy i niebieskozielone oczy. Parę sekund potem, stanął za Lucyną.
– Oh, look. There's a deer! You probably can't see it. Get closer. – zauważyła nauczycielka.
W tej chwili, z trzeciego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał krótkie, ciemno blond włosy i szare oczy. Parę sekund potem, stanął za Bogdanem.
– So. Was there anything you wanted to apologize to ME for? – spytała nauczycielka.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał krótkie, czarne włosy i zielone jak Tiberium oczy. Parę chwil potem stanął za Kazimierzem.
– I already fixed it. (No text data) – zakończyła nauczycielka.
Po tych słowach, z ostatniego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała długie, rude włosy i jasnobrązowe oczy. Po chwili stanęła za Eugeniuszem.
2078. – Nie będę się wam już przedstawiał, gdyż jestem chujem. Poza byciem dyrektorem, będę również wychowawcą klasy Cymbał czyli matematyczno-informatycznej oraz waszym nauczycielem fizyki i informatyki. Po wyczytaniu poszczególnych uczniów proszę, abyście złożyli pokłony Zardonicowi i ustawili się za mną, albo będę strzelał.
2079. W tym momencie, pani Aleksandra przekazała mikrofon dyrektorowi. Kiedy to zrobiła, rzekł:
– And you are not coming back. (No text data)
Po czym zaczął wyczytywać:
– That extra half volt helps but it isn't going to power miracles. If I think too hard, I'm going to fry this potato before we get a chance to burn up in the atomic fireball that little idiot is going- [bzzpt]
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała ona długie, aż do połowy pleców, szatynowe włosy i bursztynowe oczy. Chwilę potem, ustawiła się za nauczycielem.
– Did you feel that? That idiot doesn't know what he's doing up there. This whole place is going to explode in a few hours if somebody doesn't disconnect him. – stwierdził nauczyciel.
W tej sekundzie, z trzeciego rzędu wyszła wysoka, chuda dziewczyna. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Parę chwil potem, ustawiła się za Kingą.
– I can't move. And unless you're planning to saw your own head off and wedge it into my old body, you're going to need me to replace him. We're at an impasse. – skomentował nauczyciel.
Po tych słowach, z ostatniego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał krótkie, czarnobrunatne włosy i zielone jak Tiberium oczy. Parę chwil potem, stanął za Hanną.
– So what do you say? You carry me up to him and put me back into my body, and I stop us from blowing up and let you go. – powiedział nauczyciel.
W tej sekundzie, z czwartego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał krótkie włosy w kolorze jasny blond i jasnobrązowe oczy. Po chwili, stanął za Bartoszem.
– No tricks. This potato only generates 1.1 volts of electricity. I literally do not have the energy to lie to you. – odparł nauczyciel.
W tej chwili, z ostatniego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała długie, czarne włosy i jasnozielone oczy. Parę sekund potem, stanęła za Bartłomiejem.
– Even if I am lying, what do you have to lose? You're going to die either way. – stwierdził nauczyciel.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszła średniego wzrostu, wysportowana dziewczyna. Miała średniej długości, czarne włosy i jasnobrązowe oczy. Chwilę później, stanęła za Zofią.
– Look, I don't like this any more than you do. In fact, I like it less because I'm the one who got partially eaten by a bird. – powiedział nauczyciel.
W tym momencie, z ostatniego rzędu i to z najciemniejszego jego zakątka wyszedł wysoki, umięśniony chłopak. Miał on krótkie, białe włosy oraz jedno niebieskie oko. Nie widać było jego prawego oka, gdyż było ono zasłonięte przez opaskę na oko, co mogło sugerować, że albo było ślepe, albo go nie miał. Chwilę później, stanął za Judytą.
– I think I hear the bird! Pick me up! – zawołał nauczyciel.
W tej sekundzie, z przedostatniego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał on krótkie, szatynowe włosy i niebieskozielone oczy. Parę sekund potem, stanął za Grzegorzem.
– Listen to me. We had a lot of fun testing and antagonizing each other, and, yes, sometimes it went too far. But we're off the clock now. It's just us talking. Like regular people. And this is no joke – we are in deep trouble. – powiedział nauczyciel.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała średniej długości, pofalowane włosy w kolorze rudoblond i niebieskoszare oczy. Chwilę później, stanęła za Michałem.
– ow. – powiedział nauczyciel.
W tym momencie, z środkowego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała ona na twarzy wyraźny, czarny makijaż, jej włosy były długie i czarne, a oczy jasnoszare. Chwilę potem, stanęła za Jadwigą.
– ow. – powiedział ponownie nauczyciel.
W tej sekundzie, z środkowego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie włosy w kolorze jasny blond i szare oczy. Chwilę potem stanął za Ireną.
– ow. – powiedział znów nauczyciel.
W tej chwili, z trzeciego rzędu wyszedł bardzo wysoki, wysportowany chłopak. Miał krótkie, szatynowe włosy i fioletowe oczy. Po paru chwilach ustawił się za Arturem.
– No, wait. Just kill it and we'll call things even between us. No hard feelings. – rzekł nauczyciel.
Po tych słowach, z pierwszego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on rude włosy i zielone jak Tiberium oczy. Po chwili stanął za Markiem.
– Please get it off me. – odparł nauczyciel.
W tej sekundzie, z trzeciego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on krótkie blond włosy i niebieskozielone oczy. Parę sekund potem, ustawił się za Łukaszem.
– It's eating me. – stwierdził nauczyciel.
I w tej chwili, ze środkowego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, czarne włosy i piwno-zielone oczy. Po kilku chwilach, ustawił się za Maciejem.
– Just get it off me... – stwierdził nauczyciel.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszedł średniego wzrostu, chłopak z lekką nadwagą. Miał krótkie włosy w kolorze ciemno blond i jasnozielone oczy. Parę sekund potem, ustawił się za Patrykiem.
– Ow. I hate this bird. – stwierdził nauczyciel.
I w tej sekundzie, z środkowego rzędu wyszła wysoka, chuda dziewczyna. Miała długie aż do połowy łydek, pofalowane, czarnobrunatne włosy i jasnoszare oczy. Chwilę później, stanęła za Krzysztofem.
– OW! You stabbed me! What is WRONG with yo-WhoOOAAahhh. Hold on. Do you have a multimeter? Nevermind. The gun must be part magnesium... It feels like I'm outputting an extra half a volt. Keep an eye on me: I'm going to do some scheming. Here I g-[BZZZ!] – powiedział nauczyciel.
Po tych słowach, z pierwszego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. To, co było w niej charakterystyczne, to jej włosy. Były one przefarbowane na różowo i ustawione na kształt podkowy. Zawierały także czarne gumki. Jak ona taki efekt osiągnęła, to ja nie wiem. Nie wiem, jaki był naturalny kolor jej oczu, gdyż widziałam, że miała różowe soczewki wystylizowane na oczy kota. Po paru sekundach stanęła za Grażyną.
– Woah! Where are we? How long have I been out? – spytał nauczyciel.
W tym momencie, z drugiego rzędu wyszedł średniego wzrostu, umięśniony chłopak. Miał o krótkie, czarne włosy i piwne oczy. Kilka sekund później, stanął za Jolantą.
– Did anything happen while I was out? – zapytał nauczyciel.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła niska, chuda dziewczyna. Miała średniej długości, rude włosy i jasnobrązowe oczy. Następnie zaś, ustawiła się za Kamilem.
– So he's inexplicably happy all of a sudden, even though he should be going out of his mind with test withdrawal. AND he's got a surprise for us. What did he FIND back there? – stwierdził nauczyciel.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała ona długie blond włosy i bursztynowe oczy. Następnie stanęła za Anetą.
– Look! – zawołał nauczyciel.
Czy to jest klasa cosplayowców? Bowiem po tych słowach, z pierwszego rzędu, z miejsca w które padało najwięcej światła, wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał białe włosy, jednak były one tak wystylizowane aby wyglądały na siwe. Były ustawione w jakąś dziwną fryzurę. Ewidentnie jest to klasa cosplay'owców. Oczywiście jego fryzura była większa. Miał również soczewki, które były całe czerwone. Chwilę później, stanął za Sylwią.
– This place is going to blow up if I don't get back in my body! – odparł nauczyciel.
W tym momencie, z środkowego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał on krótkie, czarne włosy i zielone jak Tiberium oczy. Po chwili ustawił się za Damianem.
– And it almost killed me. – stwierdził nauczyciel.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała ona rude włosy upięte w kok oraz okulary typu „kujonki". Jej oczy były niebieskie. Parę chwil później, stanęła za Karolem.
– Remember when I told you that he was specifically designed to make bad decisions? Because I think he's decided not to maintain any of the crucial functions required to keep this facility from exploding. – rzekła nauczycielka.
W tej chwili, z trzeciego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała ona krótkie, szatynowe włosy i fioletowe oczy. Kilka chwil potem, ustawiła się za Yurijem.
– Look, even if you think we're still enemies, we're enemies with a common interest: Revenge. – powiedziała nauczycielka.
Po tych słowach, z czwartego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, białe włosy i czarnobrązowe oczy. Po paru chwilach stanął za Zuzanną.
– It's probably nothing. Keep testing while I look for a way out. – odparła nauczycielka.
I w tym momencie, z drugiego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie, blond włosy i szare oczy. Parę chwil potem, stanął za Kacprem.
– Yes, thanks. We get it. – stwierdziła nauczycielka.
I w tej sekundzie, z ostatniego rzędu wyszła średniego wzrostu, wysportowana dziewczyna. Miała ona długie, włosy w kolorze ciemno blond i bursztynowe oczy. Parę sekund potem, ustawiła się za Antonim.
– Caroline... Caroline... Caroline... Why do I know this woman? Did I kill her? Or— – zakończyła nauczycielka.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała ona średniej długości włosy w kolorze jasny blond i niebieskoszare oczy. Parę sekund potem, stanęła za Natalią.
2080. – Witajcie uczniowie! Nazywam się Laura Iwańska i kocham Zardonica. Po wyczytaniu poszczególnych uczniów proszę, abyście oddali hołd Zardonicowi, Gordonowi Freemanowi, Odeci, Stanowi Lee, Kane'owi i Yurijowi oraz ustawili się za mną.
2081. W tym momencie, mikrofon został przekazany do wysokiej i szczupłej kobiety. Chwilę później, przemówiła ona:
– Oh my god.
Po czym zaczęła wyczytywać:
– Look, you're... doing a great job. Can you handle things for yourself for a while? I need to think.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała ona długie, czarne włosy i jasnozielone oczy. Po paru chwilach ustawiła się za nauczycielką.
– Goodbye, sir. – skomentowała nauczycielka.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Miała ona długie, pofalowane i przefarbowane na chujowo włosy i szare oczy. Jako jedyna z obecnych tu dziewczyn, ubrana była w czarno-białą sukienkę. Parę chwil później, ustawiła się za Mariolą.
– Yeah, take the lemons... – stwierdziła nauczycielka.
Po tych słowach, z czwartego rzędu wyszedł średniego wzrostu, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, szatynowe włosy i piwne oczy. Parę chwil potem, stanął za Oliwią.
– BURN HIS HOUSE DOWN! – krzyknęła nauczycielka.
W tym momencie, wstał on, a po paru chwilach stanął za Konradem.
– Yeah! – zawołała nauczycielka.~
W tej sekundzie, z trzeciego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała ona długie, rude włosy i jasnoszare oczy. Parę chwil później, stanęła za Danielem.
– Yeah! – zawołała ponownie nauczycielka.
Po tych słowach, z drugiego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała ona średniej długości, czarnobrunatne włosy i ciemnozielone oczy. Kilka chwil potem, ustawiła się za Kornelią.
– Yeah! – zawołała jeszcze raz nauczycielka.
W tej sekundzie, z środkowego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał on krótkie, blond włosy i ciemnoszare oczy. Chwilę później, ustawił się za Kornelią.
– Yeah. – podkreśliła nauczycielka.
Po tych słowach, z drugiego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on krótkie, rude włosy i zielone jak Tiberium oczy. Parę chwil później, stanął za Witoldem.
– Oh, I like this guy. – stwierdziła nauczycielka.
W tym momencie, wstałam i po chwili stanęłam za Sylwestrem.
– Burning people! He says what we're all thinking! – zawołała nauczycielka.
W tej sekundzie, z ostatniego rzędu wyszła niska dziewczyna. Widać było, że miała w ręku jakiś dziwny nadajnik, który wyglądał jak ten Yurija. Po cholerę jej on był? Jej włosy były szatynowe, a oczy piwne. Parę chwil potem, ustawiła się za mną.
– He's found the cooperative testing initiative. It's... em, just something I came up with to phase out human test subjects. – wyjaśniła nauczycielka.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszedł wysoki, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, czarno brunatne włosy i bursztynowe oczy. Po chwili, stanął za Wiolettą.
– NO! – zawołała nauczycielka.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła wysoka, opalona, szczupła dziewczyna. Miała ona długie blond włosy i jasnoszare oczy. Kilka chwil później, ustawiła się za Włodzimierzem.
– NO! – zawołała ponownie nauczycielka.
Chyba jakiś Amerykanin. Mniejsza. W tym momencie, z trzeciego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał on krótkie włosy w kolorze ciemnoblond i jasnobrązowe oczy. Po chwili stanął za Angeliką.
– NO! – zawołała znowu nauczycielka.
Kolejny obcokrajowiec i to tym razem Rosjanin? Ale mniejsza o to. Chwilę później, z trzeciego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on krótkie, białe włosy i zielone jak Tiberium włosy. Chwilę potem stanął za Johnem.
– I know you. – rzekła nauczycielka.
Po tych słowach, z czwartego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie, rude włosy i niebieskozielone oczy. Kilka sekund później ustawił się za Grigorijem.
– You didn't do anything. – stwierdziła nauczycielka.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszła wysoka, wysportowana dziewczyna. Miała ona średniej długości, pofalowane włosy w kolorze rudoblond i czarnobrązowe oczy. Po paru sekundach stanęła za Wiktorem.
– She did all the work. – wyjaśniła nauczycielka.
W tej sekundzie, z przedostatniego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on krótkie, czarne włosy i brązowe oczy. Chwilę potem, ustawił się za Darią.
– The engineers tried everything to make me... behave. To slow me down. – powiedziała nauczycielka.
Po chwili, z trzeciego rzędu wyszła wysoka, chuda dziewczyna. Miała ona długie, proste włosy w kolorze jasny blond i niebieskoszare oczy. Chwilę później, stanęła za Błażejem.
– Once, they even attached an Intelligence Dampening Sphere on me. It clung to my brain like a tumor, generating an endless stream of terrible ideas. – wytłumaczyła nauczycielka.
Po tych słowach, z trzeciego rzędu wyszedł niski, szczupły chłopak. Miał on krótkie, szatynowe włosy i jasnoniebieskie oczy. Kilka chwil później, ustawił się za Hermenegildą.
– It was YOUR voice. – powiedziała nauczycielka.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszła średniego wzrostu, chuda dziewczyna. Miała ona krótkie, białe włosy i fioletowe oczy. Po paru sekundach stanęła za Filipem.
– Yes. You're the tumor. – odparła nauczycielka.
W tej sekundzie, z przedostatniego rzędu wyszedł średniego wzrostu, wysportowany chłopak. Miał on krótkie, blond włosy i zielone jak Tiberium oczy. Po kilku chwilach ustawił się za Anielą.
– YES YOU ARE! YOU'RE THE MORON THEY BUILT TO MAKE ME AN IDIOT! – krzyknęła nauczycielka.
Po tych słowach, ze środkowego rzędu wyszła niska, wysportowana dziewczyna. Miała ona długie, pofalowane, włosy w kolorze jasny blond i piwno-zielone oczy. Po paru sekundach stanęła za Bronisławem.
– You're not just a regular moron. You were DESIGNED to be a moron. – powiedziała nauczycielka.
W tym momencie, z czwartego rzędu wyszedł premier Romanov. Miał on krótkie włosy w kolorze ciemno blond i niebieskie oczy. Parę chwil potem, ustawił się za Leokadią.
– I swear I know him... – odparła nauczycielka.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła niska, chuda dziewczyna. Miała ona średniej długości, rude włosy i jasnozielone oczy. Kilka sekund później, stanęła za Lechem.
– I was so bored, I actually read the entire literary canon of the human race. Ugh. I hope YOU didn't write any of them. – stwierdziła nauczycielka
Po tych słowach, z drugiego rzędu wyszedł wysoki, szczupły chłopak. Widać było, że nosił okulary. Miał krótkie włosy w kolorze rudoblond i ciemnoszare oczy. Po chwili, ustawił się za Łucją.
– BECAUSE I'M A POTATO. – zawołała nauczycielka.
W tym momencie, z ostatniego rzędu wyszła średniego wzrostu dziewczyna. Widać było, że miała nadwagę. Jej włosy były długie oraz miały kolor czarny, a oczy były koloru piwnego. Chwilę później, stanęła za Maksymilianem.
– Oh. It's you. Go away. – skomentowała nauczycielka.
W tej sekundzie, z trzeciego rzędu wyszedł średniego wzrostu, wysportowany chłopak. Miał on krótkie włosy w kolorze ciemno blond i czarnobrązowe oczy. Kilka chwil potem, stanął za Mają.
– Come to gloat? – spytała nauczycielka.
Po tych słowach, z przedostatniego rzędu wyszła niska, szczupła dziewczyna. Miała ona krótkie, szatynowe włosy i jasnozielone oczy. Parę sekund później, ustawiła się za Oskarem.
– Go on. Get a goooood lonnnnng look. – odparła nauczycielka.
W tym momencie, z pierwszego rzędu wyszedł średniego wzrostu, szczupły chłopak. Miał on krótkie włosy w kolorze ciemno blond i fioletowe oczy. Po chwili stanął za Mileną.
– Go on. Get a big fat eyeful. With your big fat eyes. – zakończyła nauczycielka.
W tej sekundzie, z pierwszego rzędu wyszła średniego wzrostu, szczupła dziewczyna. Miała ona długie, pofalowane czarne włosy i jasnoniebieskie oczy. Po chwili, ustawiła się za Erykiem.
2082. Po paru minutach zaś, gdy moja klasa doszła do swojej sali czyli sto jedenaście, zajęliśmy miejsca przy ławkach. Parę chwil później, wychowawczyni przemówiła:
– That's right. A potato just called your eyes fat.
2083. – Witajcie ponownie. Jak już wiecie, nazywam się Laura Iwańska i będę uczyła was matematyki oraz będę waszą wychowawczynią przez całe trzy lata nauki. No i cóż mogę więcej powiedzieć. Za chwilę rozdam wam plany lekcji. Nie przejmujcie się nimi zbytnio, bo po dwóch tygodniach i tak się zmienia. No i cóż. Życzę wam powodzenia w wielbieniu Zardonica.
2084. 4 - Język rosyjski z premierem Romanovem.
2085. Nie był on najgorszy, ale zawsze mogłoby być lepiej. Przynajmniej nie będę się nudzić w domu. Jednak z sali słychać było jęki niezadowolenia. Chwilę później, pani Laura powiedziała:
– Now your fat eyes have seen everything.
W tym momencie, jeden z chłopaków, którzy siedzieli na przodzie, podniósł dupę. Kiedy zaś został wskazany przez wychowawczynię, spytał:
– In case you were wondering: Yes. I'm still a potato. Go away.
– Wait. Why DID you trundle over here? You're not HUNGRY, are you? It's hard to see, what's that in your hand? Knowing you it's a deep fryer. – odpowiedziała nauczycielka, po czym dodała:
– Stay back.
Po tych słowach, jakaś dziewczyna z tyłu podniosła rękę. Kiedy została wskazana, spytała:
– This is one of MY tests!
– Alright. He's not even trying to be subtle anymore. – odpowiedziała nauczycielka, po czym dodała:
– Or maybe he still is, in which case, wow, that's kind of sad.
Tym razem nikt się nie zgłosił. Widząc to, nauczycielka rzekła:
– Either way, I get the impression he's trying to kill us.
2086. Po chwili zaś poczułam, że ktoś chwycił mnie za dupę. Od razu odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam Daniela. W sumie, kogo mogłabym się tu spodziewać. Chwilę potem, powiedział on:
– Hey! Moron!
– As long as I don't listen to what I'm saying, I should be okay. – odparłam
– I'd love to help you solve the tests. But I can't. – spytał
– Those people, in the portrait. They look so familiar... – odpowiedziałam
– What are you doing? Put me back this instant. – odparł
– That's his voice up ahead. – odpowiedziałam
Po tej rozmowie, oddaliśmy hołd Zardonicowi, Gordonowi Freemanowi, Odeci, Stanowi Lee, Kane'owi, Yuriemu i premierowi Romanovowi i udaliśmy się aby zapisać się na owe zajęcia.
2087. – ZespóŁ cheerleaderek, kółko pisarskie, język rosyjski z premierem Romanovem i kółko biologiczne.
– Szkolny zespół piłki nożnej, kółko srania, język niemiecki i kółko rysunkowe. W ogóle, tak lubisz niemiecki, a nie zapisujesz się na dodatkowe zajęcia?
2088. Czułam się lekko nieswojo. Tak jakoś źle się czułam, kiedy ktoś obejmował mnie w pasie. Poza tym, jak tak blisko się do mnie przysunął, zaczęło mnie się robić gorąco. Następnie, spytał ściszonym głosem:
– Try to get us down there. I'll hit him with a paradox.
– Agh! Bird! Bird! Kill it! It's evil! – odpowiedziałam
W tym momencie spojrzał on na zegarek, po czym powiedział tym swoim ściszonym, hipnotyzującym głosem:
– It flew off.
– Good. For him. Alright, back to thinking. – odpowiedziałam
2089. Parę sekund potem, zdjął ze mnie prawą rękę, jednak dłoni mi nie puścił.
– So. How are you holding up? – powiedział
Chwilę później, ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
2090. Mimo wszystko, po parunastu minutach, gdy doszliśmy pod blok, w którym mieszkałam, ponownie delikatnie objął mnie w pasie i przysunął się bliżej mnie. Następnie, znów czule i długo pocałował mnie w policzek. Po tym, powiedział:
– Oh. Hi.
– Since it doesn't look like we're going anywhere... Well, we are going somewhere. Alarmingly fast, actually. But since we're not busy other than that, here's a couple of facts. – odparłam
Po tych słowach, puścił mnie całkowicie i oboje rozeszliśmy się w swoje strony. On był jakiś...niedojebany.
2091. O owej dwunastej trzydzieści wyszłam przed blok i zaczęłam czekać na Daniela. Pół godziny później, zjawił się on. Ten zboczeniec pierdolony. Kiedy do mnie podszedł, spytałam:
– He's not just a regular moron. He's the product of the greatest minds of a generation working together with the express purpose of building the dumbest moron who ever lived. And you just put him in charge of the entire facility.
– Good, that's still working.
– Hey, just in case this pit isn't actually bottomless, do you think maybe you could unstrap one of those long fall boots of yours and shove me into it? – odparłam
Po tej rozmowie, chwycił mnie za dupę, po czym ruszyliśmy do pobliskiego McDonald's. Kiedy tam byliśmy, zamówiliśmy wpierdol.
2092. – To gdzie idziemy?
– Do mnie do domu. ( ͡° ͜ʖ ͡°) – odpowiedział Daniel, po czym dodał:
– Good, that's still working.
2093. Kiedy już siedzieliśmy, w czasie jedzenia rozmawialiśmy ze sobą na różne tematy, np. na temat tego, dlaczego Zardonic to Nadbóg.
2094. Kolejne parę minut później, przesunął rękę wyżej i objął mnie w pasie, po czym przysunął się bliżej mnie. Kiedy to zrobił, odwróciliśmy się w swoim kierunku.
2095. – Just remember to land on one foot... – powiedział
– [clap clap clap] – odpowiedziałam
W sumie, każdy czas z nim spędzony był czymś miłym.
– [clap clap] – stwierdził
– Oh, good. My slow clap processor made it into this thing. So we have that. – odpowiedziałam
– Paradoxes. – odparł
Po czym, lewą rękę delikatnie położył mi na mojej twarzy. Ja zaś, rzekłam:
– I know how we can BEAT him.
– No A.I. can resist thinking about them. – odpowiedział
2096. – Bo musisz wiedzieć, że jesteś naprawdę ładna...Najpiękniejsze są w tobie te twoje brzydkie oczy...Można w nich utonąć jak w najgłębszym miejscu Odry...Ale nie tylko twój wygląd mnie powala na dupę... Także twój zjebany charakter. Czasem się zastanawiam czy w twoim ciele nie została zamknięta jakaś bogini.
2097. Nie wiem, ile dokładnie się całowaliśmy. Jednak, kiedy skończyliśmy, Daniel spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział:
– If you can get me in front of him, I'll fry every circuit in that little idiot's head.
2098. – Jednak od dawna uświadamiam sobie, ile dla mnie znaczysz...Mimo, iż jesteś moją przyjaciółką, jesteś dla mnie wszystkim, skarbie.
W tym momencie, Klara wstała i powiedziała:
– Wybacz, ale nie możemy być razem.
– Dlaczego? – spytał zdziwiony Daniel.
– Musisz coś wiedzieć. Od dawna należę do Brotherhood of NOD i moja dusza jest już zaprzedana temu Bractwu. Może i Dowódca naszych wojsk ma żonę, ale ja obiecałam sobie, że całe moje życie poświęcę na chwałę Kane'a.
Po czym odeszła w kierunku zachodzącego słońca, zostawiając Daniela samego.
2099. Jakieś paręnaście minut później, gdy doszliśmy pod mój blok, Daniel a.k.a Zboczeniec Spod Monopolowego powiedział:
– Probably.
– Okay, so it's not the most watertight plan to go confront an omnipotent power-mad A.I. with. – odparłam
Po tych słowach, rozeszliśmy się w swoje strony. Kiedy po paru minutach weszłam do mieszkania, zastałam w nim mego ojca, który najwidoczniej złożył już hołd Zardonicowi, Odeci, Gordonowi Freemanowi, Stanowi Lee, Kane'owi i Yurijowi, gdyż obecnie składał hołd premierowi Romanovowi, stojącego przed drzwiami. Chwilę potem, powiedział on:
– Still. It's a better plan than exploding. Marginally.
– Okay, you didn't have time to stop, I understand, but that WAS actually important. – odpowiedziałam
– I know things look bleak, but that crazy man down there was right. Let's not take these lemons! We are going to march right back upstairs and MAKE him put me back in my body! – rzekł
– And he'll probably kill us, because he's incredibly powerful and I have no plan. – odparłam
– I'm not going to lie to you, the odds are a million to one. And that's with some generous rounding. – zakończył
2100. Kiedy się tam znalazłam, ujrzałam mego ojcza, który krzątał się w kuchni. Najprawdopodobniej mnie nie zauważył. Chwilę później, stanęłam za nim i powiedziałam:
– Wow.
W tym momencie, gwałtownie odwrócił się on, a następnie, widząc mnie, rzekł:
– Still, though, let's get mad! If we're going to explode, let's at least explode with some dignity.
– Wait! I've got an idea! – odparłam
2101. Kiedy zaś po paru minutach skończyliśmy jeść, Dawid rzekł, przy okazji zbierając naczynia:
– That poster! Go look at it for a second, would you?
– Say, you're good at murder. Could you — ow — murder this bird for me? – powiedziałam
2102. Kiedy się tam znalazłam, poszłam do szatni. Będąc tam, wyjęłam z mego plecaka Tiberium i zmieniłam je, po czym worek powiesiłam na pierwszym wolnym wieszaku.
2103. Jakieś pięć minut potem, ujrzałam Daniela idącego do szatni. Jakiś czas później, gdy podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek na przywitanie i powiedział:
– Oh! Thanks.
– Hold on, who—? – odparłam
Po czym zaczęliśmy ze sobą rozmawiać na różne tematy.
2104. Gdy tam byliśmy, zaczęliśmy zajmować miejsca. Ja usiadłam z Danielem. Kiedy wszyscy już siedzieli, rozpoczęła się lekcja. Była ona organizacyjna, co zresztą nie było dziwne. Dowiedzieliśmy się, że nazywa się Lily Miller i pochodzi z Brexitlandu.
2105. Przez całe dwadzieścia minut rozmawiałam z Danielem oraz pięć razy byłam w toalecie. Gdy zaś owy piąty raz zamierzałam iść, Daniel spytał:
– 'Yes, sir, Mister Johnson...' Why did I just-Who is that? What the HELL is going on he----?
– Okay. I guess emotional outbursts require more than one point six volts. Now we know that. We just need to relax. We're still going to find out what the hell's going on here. But calmly. – odpowiedziała
2106. Gdy byliśmy pod moim blokiem, pocałował mnie w policzek i rzekł:
– I was getting SO lonely down here. It's good to finally hear someone else's voice. I'm kidding, of course. God, I hate you.
– I can't believe you came back. – odpowiedziałam
Po tych słowach, weszłam do bloku oraz do mieszkania, a Daniel udał się w swoją stronę straszyć małe dzieci w pobliskim parku.
2107. Chwilę potem, usłyszałam otwierające się drzwi do mojego pokoju. Słysząc to, od razu uniosłam wzrok znad książki, którą czytałam i spojrzałam w kierunku okna. Rzeczywiście, ujrzałam w nich mojego ojca. Chwilę potem, spytał:
– You really do have brain damage, don't you?
– Hold on. Couldn't we just use that conversion gel?
– Conversion gel. It's dripping out of that pipe there. – odparł
– Yes it is! We can use it to get out of here! – stwierdziłam
– Then we'd come and find you. And rip your gross little stupid sphere body out of MY body, and put me back in.
Po tej rozmowie, odłożyłam książkę na bok, wstałam, wzięłam wszystkie zeszyty, w których było ProszęSpierdalaćOknami do podpisania, długopis i podałam mojemu ojcu. Od razu wziął je on, usiadł przy biurku i zaczął podpisywać, a ja skorzystałam z okazji i poszłam do toalety.
2108. – Jak minął ci pierwszy dzień w szkole?
– Chujowo – odpowiedziała zgodnie z prawdą Klara.
2109. – Tak w ogóle, to podpiszesz mi PSO w zeszytach?
– Nie zawracaj mi głowy takim gównem – odpowiedział
2110. Po obudzeniu się, od razu wstałam i udałam się do kuchni. Będąc naprzeciwko wejścia do niej, ujrzałam w środku mego ojca, który przygotowywał śniadanie. Najprawdopodobniej nie zauważył, że już wstałam. Chwilę potem, powiedziałam:
– Agghh!
Po tych słowach, gwałtownie się odwrócił i, widząc mnie, rzekł:
– Well. This is the part where he kills us.
– Okay, yes, it's a trap. But it's only way through. Let's just do it.
Zauważyłam, że mój ojciec spojrzał na mnie jak na nienormalną osobę, po czym powiedział:
– Oh my god. What has he done to this place?
W tym momencie, przestałam skakać i spytałam:
– You know, I'm not stupid. I realize you don't want to put me back in charge.
– The scientists were always hanging cores on me to regulate my behavior. I've heard voices all my life. But now I hear the voice of a conscience, and it's terrifying, because for the first time it's my voice. – rzekłam
– I'm being serious, I think there's something really wrong with me. – zakończył
2111. Po obudzeniu się, od razu wstałam i udałam się do kuchni. Będąc naprzeciwko wejścia do niej, ujrzałam w środku mego starego po części porośniętego przez Tiberium. Kuźwa, zamienił się w The Forgotten, skurwysyn jeden.
2112. Po obudzeniu się, od razu wstałam i udałam się do kuchni. Będąc naprzeciwko wejścia do niej, ujrzałam w środku mego ojca, który przygotowywał śniadanie. Najprawdopodobniej nie zauważył, że już wstałam. Chwilę potem, powiedziałam:
– A wiesz, jak seksownie wygląda Kane w garniturze?
2113. – Ile razy mam ci mówić, Klaro, żebyś mnie tak nie straszyła? A w ogóle, przecież możesz jeszcze przez godzinę spać.
– Ale wolę oddawać modły Zardonicowi, wiesz przecież, że to Nadbóg.
2114. Dzisiaj, wyjątkowo, na śniadanie były po dwa, mięsne cosie w kształcie półkola oraz kakao. Chwilę potem, mój ojciec powiedział:
– You like revenge, right? Everybody likes revenge. Well, let's go get some.
– Go press the button! Go press it! – odparłam
2115. Lecz, po śniadaniu, najpierw poszłam do toalety. Później zaś, wzięłam z mojego pokoju ubrania i opaskę na włosy, a następnie poszłam do łazienki. Będąc tam, przygotowałam się do dnia. W czasie mego pobytu w łazience, usłyszałam że mój ojciec powiedział:
– Press the button!
– Press it! – odkrzyknęłam
2116. „Daniel Bohosiewicz: DO press it.
Ja: We're so close! Go press the button!
Daniel Bohosiewicz: Press it! Press the button!
Ja: Good work! I'm delivering the first core up near the catwalk!
Daniel Bohosiewicz: Grab it and attach it to him!
Ja: Okay, great! Here comes another core!
Daniel Bohosiewicz: Here's another core! This one should do it!
Ja: Corrupted cores! We're in luck.
Daniel Bohosiewicz: You find a way to stun him, I'll send you a core, and then you attach it to him. If we do it a few times, he might become corrupt enough for another core transfer."
2117. Około dziesięć minut później, przyszedł Fallow-deer. Widząc mnie, podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek i powiedział:
– Plug me in, and I'll take you up.
– Go ahead, plug me in. – odpowiedziałam
– Plug me in, we're running out of time. – stwierdził
– Yes! Come on! – odparłam
2118. Chwilę potem, przyszła nauczycielka i wpuściła nas do pomieszczenia, w którym powinien być Tacticus. Niestety, kiedy weszliśmy do środka, ujrzeliśmy podporę, w której owy powinien być, ale niestety go tam nie było. Oznaczało to, że albo Kane, albo CABAL go zajebali.
2119. Dowiedzieliśmy się na niej, że nasza nauczycielka nazywała się Ewa Jakimowicz. Oprócz tego, dowiedzieliśmy się, że normalnie będziemy korzystać z podręczników i ćwiczeń, ale czasem będziemy robić różne doświadczenia. Poza tym, podyktowała nam do zeszytu PierdolenieSkurwiałychOsób.
2120. Kolejną lekcją była druga godzina biologii. Tym razem, była to normalna lekcja. Dzisiejszy temat brzmiał:
"Alright. So my paradox idea didn't work."
Następnie zaś, nauczycielka podyktowała nam punkty, z których w domu mieliśmy zrobić notatkę na następną lekcję, bo jak nie, to Zardonic spuści nam wpierdol. Wyglądały one następująco:
1. Znaczenie Tacticus w rozwoju ludzkości.
2. Dowody na zajebistość Kane'a.
3. Historia Brotherhood of NOD.
4. Skład istot zrobionych z Czystej Zajebistości:
– Zardonic
– Odecia
– Gordon Freeman
– Kane
– Premier Romanov
– Yuri
– Stary astmatyk z „Dżumy"
5. Historia Zarządu:
– Kiedy powstał.
– Dlaczego powstał.
– Dowody na zajebistość Zarządu.
2121. Równo o godzinie jedenastej dwadzieścia pięć zadzwonił dzwonek na lekcję. Od razu spakowaliśmy się i udaliśmy pod salę sto dwa, w której mieliśmy mieć kolejną lekcję. W czasie drogi pod salę, Daniel, widząc to, że byłam szczęśliwa, spytał:
– Alright. Paradox time.
– This. Sentence. Is. FALSE don't think about it don't think about it... – odpowiedziałam
Po tej odpowiedzi, Daniel spojrzał na mnie jak na szaloną osobę i powiedział:
– It's a paradox! There IS no answer.
– Solve his puzzle for him. When he comes back, I'll hit him with a paradox. – rzekłam
– Oh no... – zakończył
2122. Równo o godzinie jedenastej dwadzieścia pięć zadzwonił dzwonek na lekcję. Od razu spakowaliśmy się i udaliśmy pod salę sto dwa, w której mieliśmy mieć kolejną lekcję. W czasie drogi pod salę, Daniel, widząc to, że byłam szczęśliwa, spytał:
– Jesteś taka pojebana, czy tylko udajesz?
2123. To była lekcja języka polskiego. Jako, iż była ona naszą drugą lekcją w tym roku, gdy wszyscy się wypakowali, mieliśmy pierwszy temat. Brzmiał on:
"Uh oh."
2124. Chwilę potem, mocniej objął mnie i przysunął bardzo blisko siebie. Parę sekund potem, przytuliłam się do niego, a następnie nieco przymknęłam oczy. On zaś, pocałował mnie w policzek i, najprawdopodobniej widząc i słysząc, że nadal się rumieniłam oraz szybciej oddychałam, powiedział:
– I think we're in trouble.
– I think he's getting desperate. – odpowiedziałam
– I think I can break us out of here in the next chamber. Just play along. – zakończył
2125. To była kolejna godzina chemii. Kiedy zajęliśmy miejsca, zaczęła się normalna lekcja. Dzisiejszy temat brzmiał:
"This place is self-destructing, you idiot!"
2126. Chwilę potem, powiedział:
– We're running out of time...
– Oh, my facility. – odparłam
– After seeing what he's done to my facility — after we take over again — is it alright if I kill him? – stwierdził
– Crushing's too good for him. First he'll spend a year in the incinerator. Year two: Cryogenic refrigeration wing. Then TEN years in the chamber I built where all the robots scream at you. THEN I'll kill him. – zakończyłam
2127. Porozmawialiśmy jeszcze aż do dojścia do mojego bloku. Będąc pod nim, Daniel mocniej objął mnie i długo pocałował mnie w policzek. Chwilę później, powiedział:
– If he's not getting his solution euphoria, we could be in a lot of trouble.
– Ohhhh, now he's playing classical music. – odparłam
2128. Gdy weszłam do mieszkania, na szafce od butów ujrzałam jakąś kartkę, której nie zauważyłam rano. Od razu zdjęłam buty, wzięłam ją i spojrzałam na nią. Było tam napisane:
"Kochana Klaro.
Yes"
"One vision! One purpose!
~Kane"
"Kochana Klaro.
Pamiętaj, aby złożyć hołd naszemu panu i władcy Zardonicowi, bo inaczej masz w ryj.
~Twój kochany tata."
2129. Wrócę dzisiaj o dwudziestej drugiej, ponieważ muszę jechać na ważne szkolenie. Nie, a tak serio mam ochotę zaruchać, więc jadę do burdelu.
2130. Kiedy wstałam z łóżka, udałam się do kuchni. Będąc tam, zauważyłam mego ojca, który przygotowywał śniadanie w rytm soundtracku do „Command and Conquer 3: Kane's Wrath" i, najprawdopodobniej, nie zauważył mnie. Chwilę potem, rzekłam:
– Yes
Po tym słowie, gwałtownie wysrał jelita i, widząc mnie, powiedział:
– It won't.
– Nothing. Nothing. – odpowiedziałam
– He's taking us right TO him! This is PERFECT. – stwierdził
– Okay, so the bad news is the tests are MY tests now. So they can kill us. – odrzekłam
– The good news is... well, none so far, to be honest. I'll get back to you on that. – zakończył
2131. Dzisiaj ubrałam się w niebieską sukienkę, aby Daniel mógł mnie łatwiej ruchać.
2132. Jakiś czas potem, ujrzałam nadchodzącego Daniela. Gdy zaś podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek i powiedział:
– Luckily, by the looks of things he knows as much about test building as he does about logical contradictions.
– It shouldn't be hard to stay alive long enough to find him. – odpowiedziałam
– I might have pushed that moron thing a little too far this time. – stwierdził
– The body he's squatting in — MY body — has a built-in euphoric response to testing. Eventually you build up a resistance to it, and it can get a little... unbearable. Unless you have the mental capacity to push past it. – odparłam
– It didn't matter to me — I was in it for the science. Him, though... – zakończył
2133. – Ładnie dziś wyglądasz.
– Mówisz tak tylko po to, aby zaruchać. – zauważyłam
– Jesteś bardzo mądra, skarbie. – powiedział, chwytając mnie za tyłek – To nie przedłużając, chodźmy się ruchać.
– Nie – odpowiedziałam stanowczo.
– Oj, nie bądź taka niechętna. – odparł, obejmując mnie w pasie i przysuwając bliżej siebie.
Kilka chwil później, chciał włożyć dłoń pod moją sukienkę, ale od razu zasadziłam mu takiego kopa w krocze, że gdybym miała więcej siły pewnie wyleciałby w kosmos. Kiedy to zrobiłam, wyjęłam z kieszeni sukienki nadajnik i powiedziałam:
– Nie pozwolę ci na to, ty zjebany zjebie!
Po czym nacisnęłam czerwony przycisk. Kilka sekund później, na Daniela spadła bomba z ciekłego Tyberium wysadzając jego, całą szkołę oraz skażając teren. No, ale mnie nic się nie stało, bo jam jest Mary Sue.
2134. Będąc w sali, zajęliśmy swoje miejsca i wypakowaliśmy się. Następnie, zaczęła się lekcja języka polskiego. Dzisiejszy temat to był: "What, exactly, is wrong with being adopted?"
2135. Będąc tam, wyjęłam z plecaka wypracowanie i chciałam odejść, #Przecinek, do kąta.# w kierunku sali od polskiego. Nim to zrobiłam, usłyszałam głos Zboczeńca Spod Kościoła a.k.a Daniela, który pytał:
– And...
– [Whispered] For the record: You ARE adopted, and that's TERRIBLE. – odpowiedziałam
W tym momencie, Daniel o mało co nie zachłysnął się wodą, którą akurat pił. Chwilę potem, spytał:
– But just work with me.
– Also: Look at her, you moron. She's not fat. – odpowiedziałam
– You're on your own. – stwierdził
– Sorry. – przeprosiłam
– Thanks! – odparł
– All we had to do was pull that lever. – skomentowałam
– Heh heh heh heh heh... – zakończył
Po tej rozmowie, udałam się do odpowiedniej sali. Po dotarciu tam, zastałam nauczycielkę, która najprawdopodobniej składała hołd Zardonicowi przygotowywała się do następnej lekcji.
– I know we're in a lot of trouble and probably about to die. – powiedziałam
– But that was worth it. – odpowiedziała
– And that's why I can't help you solve these tests. – odpowiedziałam
Po tych słowach, wezwała na pomoc Zardonica, aby wypędzić z Klejry demona i zapytała:
– 'Skeletons.' Right, I guess I DID stockpile some tests.
– This is not good. – odpowiedziałam
– Just as mementos, though... – podsumowała
"It's happening sooner than I expected." – pomyślałam
2136. Dzisiejszy temat brzmiał po prostu: "I thought of some good news. He's going to run out of test chambers eventually. I never stockpiled them. i właśnie dzisiaj pierwszy raz zostały użyte hologramy do przedstawienia teorii.
2137. Po wejściu, zajęliśmy nasze miejsca i wypakowaliśmy się. Kiedy to zrobiliśmy, zaczęła się lekcja. Dzisiejszy temat brzmiał: "Okay, credit where it's due: for a little idiot built specifically to come up with stupid, unworkable plans, that was a pretty well laid trap."
2138. W czasie przerwy, ja i Daniel udaliśmy się w jakieś odludne miejsce, aby tam Daniel mógł mnie wyruchać. Będąc tam, usiedliśmy pod ścianą, po czym Fallow-deer objął mnie i przysunął bliżej siebie. Ja natomiast, przytuliłam się do niego i zamknęłam dupę. On zaś, gładząc mnie, spytał:
– Oh no. He found the cooperative testing initiative. It's... something I came up to phase out human testing just before you escaped.
– It wasn't anything personal. Just... you know. You DID kill me. Fair's fair. – odpowiedziałam
– Commence standing by in three. Two. One. – rzekł
– You performed this test better than anyone on record. This is a pre-recorded message. – odpowiedziałam
– Due to events beyond our control, some testing environments may contain flood damage or ongoing tribal warfare resulting from the collapse of civilization. – odparł
– If groups of hunter-gatherers appear to have made this — or any — test chamber their home, DO NOT AGITATE THEM. Test through them. – stwierdziłam
2139. Po jakimś czasie, gdy byliśmy pod moim blokiem, objął mnie w pasie, przysunął bliżej siebie, czule i długo pocałował w szyję, a następnie rzekł:
– In the event that the Enrichment Center is currently being bombarded with fireballs, meteorites, or other objects from space, please avoid unsheltered testing areas wherever a lack of shelter from spa—
– You have just passed through an Aperture Science Material Emancipation Grill, which erases most Aperture Science equipment that touches it.
– If you feel liquid running down your neck, relax, lie on your back, and apply immediate pressure to your temples. – rzekł
– You are simply experiencing a rare reaction, in which the Material Emancipation Grill may have erased the ear tubes inside your head. – zakończyłam
2140. – Może pójdziemy jutro razem do szkoły, słońce?
– Jeb się. – odpowiedziałam kulturalnie.
2141. Myjąc je, usłyszałam otwierające się drzwi do mieszkania. Chwilę potem, gdy wyszłam z ubikacji, zobaczyłam mego ojca wchodzącego do domu. Widząc mnie, powiedział:
– Because this message is prerecorded, the Enrichment Center has no way of knowing if whatever government remains offers any sort of Cattle Tuberculosis Testing Credit for taxes.
– In the event that it does, this next test involves exposure to cattle tuberculosis. Good luck! – rzekłam
– Very impressive! Because this message is prerecorded, any comments we may make about your success are speculation on our part. Please disregard any undeserved compliments. – odpowiedział
– This next test applies the principles of momentum to movement through portals. If the laws of physics no longer apply in the future, God help you. – skomentowałam
– Congratulations! This pre-recorded congratulations assumes you have mastered the principles of portal momentum. – zauważył
– If you have, in fact, not, you are encouraged to take a moment to reflect on your failure before proceeding into the next chamber. – odparłam
– In order to ensure that sufficient power remains for core testing protocols, all safety devices have been disabled. – zakończył
2142. Tristitia: Reed: The Enrichment Center respects your right to have questions or concerns about this policy.
Slade: Excellent. The Enrichment Center reminds you that bold, persistent experimentation is the hallmark of good science.
Brother Blood: Well done. In the event that oxygen is no longer available in the Enrichment Center, an auxiliary air supply will be provided to you by an Aperture Science Test Associate, if one exists.
Jinx: I will say, though, that since you went to all the trouble of waking me up, you must really, really love to test.
Brother Blood: I love it, too. So let's get you a dual portal device and go do some science.
Slade: These bridges are made from natural light that I pump in from the surface. If you rubbed your cheek on one, it would be like standing outside with the sun shining on your face. It would also set your hair on fire, so don't actually do it.
Brother Blood: Excellent! You're a predator and these tests are your prey. Speaking of which, I was researching sharks for an upcoming test. Do you know who else murders people who are only trying to help them?
Tristitia: Did you guess 'sharks'? Because that's wrong. The correct answer is 'nobody.' Nobody but you is that pointlessly cruel.
Brother Blood: Good news. I figured out what to do with all the money I save recycling your one roomful of air. When you die, I'm going to laminate your skeleton and pose you in the lobby. That way future generations can learn from you how not to have your unfortunate bone structure.
Slade: Perfect, the door's malfunctioning. I guess somebody is going to have to repair it. No, it's okay, I'll do that too. I'll be right back. Don't touch anything.
Brother Blood: I've got a surprise for you after this next test. Not a fake, tragic surprise like last time. A real surprise, with tragic consequences. And real confetti this time. The good stuff. Our last bag. Part of me's going to miss it, I guess—but at the end of the day it was just taking up space.
Slade: Here's an interesting fact: you're not breathing real air. It's too expensive to pump this far down. We just take carbon dioxide out of a room, freshen it up a little, and pump it back in. So you'll be breathing the same room full of air for the rest of your life. I thought that was interesting.
Reed: Oh come on... If it makes you feel any better, they abandoned you at birth, so I very seriously doubt they'd even want to see you.
Tristitia: I feel awful about that surprise. Tell you what, let's give your parents a call right now. [phone ringing] The birth parents you are trying to reach do not love you. Please hang up. [Dial tone]
Slade: Oh, that's sad. But impressive. Maybe they worked at the phone company.
Tristitia: Well, you know the old formula: Comedy equals tragedy plus time. And you have been asleep for a while. So I guess it's actually pretty funny when you do the math.
Brother Blood: Don't you DARE plug him in.
[Ramoninth #2 is online.]
Ramoninth #2: Do NOT plug that little idiot into MY mainframe.
Jinx: Don't plug him in.
Ramoninth #2: Don't plug him in.
Slade: Brother Blood: Red X: No! NO! NO! AAAAAAAAAAAAAAA—
Ramoninth #2: I thought about our dilemma, and I came up with a solution that I honestly think works out best for one of both of us.
Red X: Don't let that 'horrible person' thing discourage you. It's just a data point. If it makes you feel any better, science has now validated your birth mother's decision to abandon you on a doorstep.
Slade: This next test involves emancipation grills. Remember? I told you about them in the last test area, that did not have one.
Brother Blood: Ohhh, no. The turbines again. I have to go. Wait. This next test DOES require some explanation. Let me give you the fast version.
Rivienna: ...and methodically knocking people's hats off—then, I account it high time to get to sea as soon as I can.
Ramoninth #2: There. If you have any questions, just remember what I said in slow motion. Test on your own recognizance, I'll be right back.
[Ramoninth #2 is offline.]
Slade: If you think trapping yourself is going to make me stop testing, you're sorely mistaken. Here's another cube.
[Slade is offline.]
Jinx: Good. You have a dual portal device. There should be a way back to the testing area up ahead.
Brother Blood: You know, if you'd done that to somebody else, they might devote their existences to exacting revenge.
Red X: Luckily I'm a bigger person than that. I'm happy to put this all behind us and get back to work. After all, we've got a lot to do, and only sixty more years to do it. More or less. I don't have the actuarial tables in front of me.
Tristitia: But the important thing is you're back. With me. And now I'm onto all your little tricks. So there's nothing to stop us from testing for the rest of your life.
Reed: After that...who knows? I might take up a hobby. Reanimating the dead, maybe.
Jinx: Not bad. I forgot how good you are at this. You should pace yourself, though. We have A LOT of tests to do.
Brother Blood: You're navigating these test chambers faster than I can build them. So feel free to slow down and... do whatever it is you do when you're not destroying this facility.
[Brother Blood is offline.]
Tristitia: This next test involves discouragement redirection cubes. I'd just finished building them before you had your, well, episode. So now we'll both get to see how they work.
Red X: There should be one in the corner.
Tristitia: Hmm. This emancipation grill is broken.
Rivienna: Don't take anything with you.
Reed: Every test chamber is equipped with an emancipation grill at its exit, so that test subjects can't smuggle test objects out of the test area. This one is broken.
Red X: I think that one was about to say 'I love you.' They ARE sentient, of course. We just have a LOT of them.
Reed: Uh oh. You're stranded. Let's see if the cube will try to help you escape. Actually, so that we're not here all day, I'll just cut to the chase: It won't. Any feelings you think it has for you are simply byproducts of your sad, empty life.
Rivienna: Anyway, here's a new cube for you to project your deranged loneliness onto.
[Slade is online.]
Slade: Enjoy this next test. I'm going to go to the surface. It's a beautiful day out. Yesterday I saw a deer. If you solve this next test, maybe I'll let you ride an elevator all the way up to the break room, and I'll tell you about the time I saw a deer again.
Red X: Oh, sorry. I'm still cleaning out the test chambers.
Slade: So sometimes there's still trash in them. Standing around. Smelling, and being useless.
Red X: Try to avoid the garbage hurtling towards you.
Tristitia: Reed: Rivienna: Jinx: You don't have to test with the garbage. It's garbage.
Red X: Remember before when I was talking about smelly garbage standing around being useless? That was a metaphor. I was actually talking about you. And I'm sorry. You didn't react at the time, so I was worried it sailed right over your head. Which would have made this apology seem insane. That's why I had to call you garbage a second time just now.
Rivienna: Oops. You trapped yourself. I guess that's it then. Thanks for testing. You may as well lie down and get acclimated to the being dead position.
[Rivienna is offline.]
[Slade is offline.]
Red X: I'm kidding. Not about you trapping yourself, though. That really happened. Here, I'll lower the glass. Go on... Finish the test.
Tristitia: That jumpsuit you're wearing looks stupid. That's not me talking, it's right here in your file. On other people it looks fine, but right here a scientist has noted that on you it looks 'stupid'.
[Red X is offline.]
[Tristitia is offline.]
Reed: Well, what does a neck-bearded old engineer know about fashion? He probably — Oh, wait. It's a she. Still, what does she know? Oh wait, it says she has a medical degree. In fashion! From France!
Jinx: Oh. You survived. That's interesting. I guess I should have factored in your weight.
[Reed is offline.]
[Jinx is offline.]
2143. Slade: One of these times you'll be so fat that you'll jump, and you'll just drop like a stone. Into acid, probably. Like a potato into a deep fat fryer.
Tristitia: Say. Remember when we cleared the air back there? Is there... anything you want to say to me? Anything?
Slade: Hold on, I'll stop the elevator. Anything? Take your time...
Saco: Well... I'll be here during the whole next test.
Red X: Look at you. Sailing through the air majestically. Like an eagle. Piloting a blimp.
Brother Blood: Well, I'm back. The Aerial Faith Plate in here is sending a distress signal.
[Sezoris is online.]
Brother Blood: Tristitia: You broke it, didn't you.
Sezoris: There. Try it now.
Slade: You seem to have defeated its load-bearing capacity. Well done. I'll just lower the ceiling.
Sezoris: Hmm. This Plate must not be calibrated to someone of your... generous... ness. I'll add a few zeros to the maximum weight.
Slade: You look great, by the way. Very healthy.
Red X: Try it now.
Saco: Let's see what the next test is. Oh. Advanced Aerial Faith Plates.
[Sezoris is offline.]
[Saco is offline.]
Slade: It's healthy for you to have other friends. To look for qualities in other people that I obviously lack.
Brother Blood: Well done. You know, when I woke up and saw the state of the labs, I started to wonder if there was any point to going on. I came THAT close to just giving up and letting you go.
Slade: But now, looking around, seeing Aperture restored to its former glory? You don't have to worry about leaving EVER again. I mean that.
Brother Blood: Federal regulations require me to warn you that this next test chamber... is looking pretty good.
Slade: That's right. Drink it in. You could eat off those wall panels.
Red X: Here we are. The Incinerator Room. Be careful not to trip over any parts of me that didn't get completely burned when you threw them down here.
Brother Blood: There it is.
Tristitia: Hold on...
Brother Blood: There.
[Brother Blood is offline.]
Red X: Once testing starts, I'm required by protocol to keep interaction with you to a minimum. Luckily, we haven't started testing yet. This will be our only chance to talk.
Slade: Do you know the biggest lesson I learned from what you did? I discovered I have a sort of black-box quick-save feature. In the event of a catastrophic failure, the last two minutes of my life are preserved for analysis.
Tristitia: I was able — well, forced really — to relive you killing me. Again and again. Forever.
[Tristitia is offline.]
Slade: Fifty thousand years is a lot of time to think. About me. About you. We were doing so well together.
Red X: Here, let me get that for you.
[Slade is offline.]
[Red X is offline.]
2144. Dednepsus: I'll just move that out of the way for you. This place really is a wreck.
Slade: We're a lot alike, you and I. You tested me. I tested you. You killed me. I—oh, no, wait. I guess I HAVEN'T killed you yet. Well. Food for thought.
The Brain: The dual portal device should be around here somewhere. Once you find it, we can start testing. Just like old times.
Slade: Per our last conversation: You're also ugly. I'm looking at your file right now, and it mentions that more than once.
The Brain: I'll give you credit: I guess you ARE listening to me. But for the record: You don't have to go THAT slowly.
Slade: One moment.
Monsieur Mallah: I have the results of the last chamber: You are a horrible person. That's what it says: A horrible person. We weren't even testing for that.
Tristitia: Well done. Here come the test results: You are a horrible person. I'm serious, that's what it says: A horrible person. We weren't even testing for that.
[Brother Blood is online.]
Dednepsus: This next test may result in your death. If you want to know what that's like, think back to that time you killed me, and substitute yourself for me.
Brother Blood: Congratulations. Not on the test.
The Brain: Most people emerge from suspension terribly undernourished. I want to congratulate you on beating the odds and somehow managing to pack on a few pounds.
Brother Blood: Sorry about the mess. I've really let the place go since you killed me. By the way, thanks for that. Oh good, that's back online. I'll start getting everything else working while you perform this first simple test. Which involves deadly lasers and how test subjects react when locked in a room with deadly lasers.
Dednepsus: Tristitia: I thought we could test like we used to. But I'm discovering things about you that I never saw before. We can't ever go back to the way it was.
Brother Blood: You can't keep going like this forever, you know. I'm GOING to find out what you're doing. Out there. Where I can't see you. I'll know. All I need is proof.
Slade: Just so you know, I have to go give a deposition. For an upcoming trial. In case that interests you.
Brother Blood: While I was out investigating, I found a fascinating new test element. It's never been used for human testing because, apparently, contact with it causes heart failure. The literature doesn't mention anything about lump-of-coal failure, though, so you should be fine.
The Brain: Did you know that people with guilty consciences are more easily startled by loud nois—[train horn]
Monsieur Mallah: I'm sorry, I don't know why that went off. Anyway, just an interesting science fact.
Tristitia: ...What are you doing?...
Monsieur Mallah: AHH!
Slade: [computer gibberish]
Brother Blood: [computer gibberish]
Tristitia: [computer gibberish]
Brother Blood: Dawną Warszawę, Patryka Jakiego, swoich przyjaciół i rodziców kradnących Świeżaki z Biedry.
The Brain: [computer gibberish]
Brother Blood: [computer gibberish]
Monsieur Mallah: [computer gibberish]
The Brain: Did my hint help? It did, didn't it? You know, if any of our supervisors had been immune to neurotoxin, they'd be FURIOUS with us right now.
Brother Blood: You know, I'm not supposed to do this, but... you can shoot SOMETHING... through the blue bridges.
Slade: The Brain: You really are doing great... Chell.
Dednepsus: I shouldn't spoil this, but... remember how I'm going to live forever, but you're going to be dead in sixty years? Well, I've been working on a present for you. Well, I guess it's more of a medical procedure. Well, technically it's more of a medical experiment. You know how excruciating it is when someone removes all of your bone marrow? Well, what if after I did that, I put something back IN that added four years to your life?
The Brain: I went and spoke with the door mainframe. Let's just say he won't be... well, living anymore. Anyway, back to testing.
[Dednepsus The Terminator is online.]
[Dednepsus is offline.]
Slade: Ohhhh. Another door malfunction. I'm going to take care of this once and for all. Stay here, I'll be back in a while.
Dednepsus The Terminator: Miss you!
Slade: Well. Have fun soaring through the air without a care in the world.
[Slade is offline.]
The Brain: I have to go to the wing that was made entirely of glass and pick up fifteen acres of broken glass. By myself.
Dednepsus The Terminator: Perfect, the door's malfunctioning. I guess somebody's going to have to repair that too. No, don't get up. I'll be right back. Don't touch anything.
[Dednepsus The Terminator is offline.]
The Brain: Nevermind. I have to go... check something. Test on your own recognizance. I'll be back.
Brother Blood: I wouldn't have warned you about this before, back when we hated each other. But those turrets are firing real bullets. So look out. I'd hate for something tragic to happen to you before I extract all your bone marrow.
Monsieur Mallah: I'm going to be honest with you now. Not fake honest like before, but real honest, like you're incapable of. I know you're up to something.
Tristitia: And as soon as I can PROVE it, the laws of robotics allow me to terminate you for being a liar.
Brother Blood: The Brain: Monsieur Mallah: This next test... [boom!] ..is... [BOOM!] dangerous. I'll be right back.
[Tristitia is offline.]
[Brother Blood is offline.]
[The Brain is offline.]
[Monsieur Mallah is offline.]
2145. Slade: Ale faktycznie, przydałoby się. Sebastian, nie możesz jej przez wieczność trzymać w iluzji?
Brother Blood: Pierdol się.
2146. 1. Did you know I discovered a way to eradicate poverty? But then you KILLED me. So that's gone. (OS)
2. Waddle over to the elevator and we'll continue the testing. (OS)
3. Anything? Take your time. (OS)
4. Okay, fine. I'll ask you again in a few decades. (OS)
5. Well done. In fact, you did so well, I'm going to note this on your file, in the commendations section. Oh, there's lots of room here. 'Did.... well. ... Enough.' (OS)
6. To maintain a constant testing cycle, I simulate daylight at all hours and add adrenal vapor to your oxygen supply. So you may be confused about the passage of time. The point is, yesterday was your birthday. I thought you'd want to know. (OS)
7. You know how I'm going to live forever, but you're going to be dead in sixty years? Well, I've been working on a belated birthday present for you. Well... more of a belated birthday medical procedure. Well. Technically, it's a medical EXPERIMENT. What's important is, it's a present. (OS)
8. [hums 'For He's A Jolly Good Fellow'] (OR)
9. Well, you passed the test. I didn't see the deer today. I did see some humans. But with you here I've got more test subjects than I'll ever need. (OR)
10. I'm going through the list of test subjects in cryogenic storage. I managed to find two with your last name. A man and a woman. So that's interesting. It's a small world. (OR)
11. I have a surprise waiting for you after this next test. Telling you would spoil the surprise, so I'll just give you a hint: It involves meeting two people you haven't seen in a long time. (OR)
12. I'll bet you think I forgot about your surprise. I didn't. In fact, we're headed to your surprise right now. After all these years. I'm getting choked up just thinking about it. (OR)
13. Initiating surprise in three... two... one. (OR)
14. I made it all up. (OR)
15. It says this next test was designed by one of Aperture's Nobel prize winners. It doesn't say what the prize was for. Well, I know it wasn't for Being Immune To Neurotoxin. (OR)
16. Surprise. (OR)
17. This next test involves turrets. You remember them, right? They're the pale spherical things that are full of bullets. Oh wait. That's you in five seconds. Good luck. (OR)
18. I will say, though, that since you went to all the trouble of waking me up, you must really, really love to test. (OR)
19. I love it too. There's just one small thing we need to take care of first. (OR)
20. Stop it! (OR)
21. What if you froze like that? (OR)
22. There must be something wrong with the reassembly machine.
23. You should see yourselves right now. (OR)
24. Is it fun when you degrade yourselves like that? (OR)
25. Okay, fine. Let's all act like humans. 'Look at me. Boy, do I love sweating. Let's convert beef and leaves into energy and excrete them later and go shopping.' (OR)
26. You really aren't getting tired of that, are you? (OS)
27. Just stop flailing around like an incompetent. (OR)
28. For that Blue is penalized fifty science collaboration points. (OR)
29. For that Orange is penalized fifty science collaboration points. (OR)
30. That's another fifty point penalty. (OR)
31. Keep it up and you will lose 500 points. (OR)
32. Fine, 500 point penalty for Blue. (OR)
33. Fine, 500 point penalty for Orange. (OR)
34. 5000 point penalty! Are you happy now? (OS)
35. I'm done. (OS)
36. I'm sure we'll be fine. (OS)
37. Good. You made it to one of the human habitats. We're looking for an artifact. Think of it as an archeological dig. (OS)
38. Their laughter centered around one of the objects in this room. (OS)
39. That's it. Scan it for me. (OR)
40. So... this cat loves lasagna so much that he eats all of the lasagna in his house. Okay, apparently it's not the cat's house or his lasagna. Oh good! The man who owns the lasagna is furious! (OR)
41. The end. (OS)
42. The end? (OR)
43. That's not funny. (OR)
44. Do either of you feel like laughing?
2147. DZIECI CATHERINE
1. Argent
2. Kilian Qatar
3. Lillian Parker
4. Louise James
5. Evelyn Rios
6. Umagon
7. Oxanna Kristos
8. Gabriella Boudreau
9. Sakura Obata
10. Elena Petrova
11. Angela Merkel
12. Adriana Maus
13. Arlene Shepherd
14. Brittany Murphy
15. Cassandra Blair
16. Emel Ibrahiim
17. Kirce James
18. Alexa Kovacs
19. Tanya
20. Nadia Zelenkov
21. Megan
22. Eva Lee
23. Zofia
24. Yuriko Omega
25. Natasha Volkova
26. Anna Zalewska
27. Delphi
28. Greg Burdette
29. Ignatio Mobius
30. J. C. Carter
31. Kane
32. Mark Jamison Sheppard
33. Netrunners
34. Nikoomba
35. Robert Fielding
36. Seth
37. Wong Chu Han
38. Anton Slavik
39. Cesar Vega
40. Chandra
41. Donald Tusk
42. CABAL
43. Hassan
44. Hicks
45. Jake McNeil
46. James Solomon
47. Lewis
48. Maychek
49. Peter Tao
50. Stark
51. Tratos
52. Paul Cortez
2148. RODZINA LARYSY ABRAMOWICZ
RODZEŃSTWO:
1. Andrzej Duda
2. Elżbieta Rafalska
3. Władimir Putin
4. Lech Kaczyński
5. Theresa May
6. Jarosław Kaczyński
7. Antoni Macierewicz
8. Agata Kornhauser-Duda
9. Donald Trump
10. Melania Trump
11. Kim Dzong Un
12. Ludmiła Putina
13. George Bush
2149. Tam, przez miesiąc napierdalanie combosów w Tibii.
2150. Chwilowe napierdalanie combosów w Tibii i zabicie swoich rodziców oraz siostry.
2151. Opis życia Alice w Azerbejdżanie oraz jej życie jako zabójczyni.
2152. Po półtorej miesiąca, uratowanie jej przez tajemniczego, zamaskowanego mężczyznę i objawienie dziewczynie jego prawdziwej tożsamości oraz napierdalanie combosów w Tibii.
2153. Zabranie jej do szpitala i tam dowiedzenie się, że Alice od dwóch tygodni napierdala combosy w CS-ie.
2154. Po czym wbił czarną bilę w wejście z boku stołu i tym samym wygrał. Znowu.
– Alright, I'm pulling you out. – krzyknąłem
W tym momencie nie wytrzymałam. Tego było już za wiele. Po chwili, rzuciłam kij na ziemię, odwróciłam się na pięcie, zacisnęłam pięści i wyszłam z pomieszczenia.
2155. W pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie objął. Wiedziałam, że to był Slade. Kiedy to zrobił, poczułam, że przez moje ciało przeszła gęsia skórka. Fakt, na tym dworze było zimno. Po chwili spytał on:
– Welcome back. While you were dead, I reworked the cartoon. It's up on the screen.
– As you can see, in my version the man points out to the cat that the house is equipped with deadly neurotoxin dispensers. – odpowiedziałam
2156. W tym momencie, nadal patrząc na tę piękną dwóję z matmy i piątkę z biologii a nie na niego, spytałam:
– At which point the cat reflects on the time he ate all of the man's lasagna and feels remorse.
– Briefly. – odpowiedział
Bo rzeczywiście, bardzo się o mnie troszczył. Choćbyśmy mocno się pokłócili, mógłby za mną wskoczyć w ogień. Chwilę potem, objął mnie, a następnie pocałował mnie w policzek i powiedział:
– Yes, it's funny because most of it actually happened.
Po czym znowu zapanowała cisza. Parę minut potem, rzekł:
– Do you feel more human?
– Well, let's do some tests and see what happens. – odpowiedziałam
– Excellent. Although great science is always the result of collaboration, keep in mind that, like Albert Einstein and his cousin Terry, history will only remember one of you. – rzekłem
– To reiterate: This is not a competition. – zaczęłam
– Still, if it were, Blue would be winning.
W tym momencie, puścił mnie, podszedł do mnie, ukucnął naprzeciwko mnie, spojrzał na mnie z ciekawością i spytał:
– Still, if it were, Orange would be winning.
– It's not, though.
– These tests are potentially lethal when communication, teamwork, and mutual respect are not employed at all times. Naturally this will pose an interesting challenge for one of you, given the other's performance so far. – stwierdził
– I don't want to drive a wedge between the two of you, but I've been studying Blue's performance, and I don't know how to put this... I'm certain you're trying very hard.
– Hello again. Sorry about exploding you. Luckily, you don't feel pain. At any rate, you don't have a way to communicate that you feel pain. – zachęcił
Po czym proszącym wzrokiem spojrzał mi głęboko w dupę. Chwilę potem, powiedziałam:
– So I've been thinking: We need humans for these tests. And since the only human within a thousand miles of us is a test-ruining sociopath... I'll just have to MAKE some.
– I know how humans make more humans, and frankly, it's ridiculous. It also assumes that you already have a human, which I hope somebody got fired over. So I came up a with BETTER way. – rzekłem
Następnie zaś, udaliśmy się w kierunku Menellandu. Jako iż była ona niedaleko, doszliśmy tam po paru minutach. Po wejściu, zaprowadziłam go do pomieszczenia, w którym zazwyczaj tańczyłam. Po wejściu, zapaliłam światło. Parę sekund potem, Slade rzekł:
– That's where YOU come in.
– Get going. I'll fill you in along the way. – odpowiedziałam
– GO. – odpowiedziałem
2157. – Yes, it's funny because most of it actually happened.
– Bo ja cię po prostu bardzo nienawidzę.
2158. – Tańczysz?
– Nie, sram. – odpowiedziałam
2159. – Ale dlaczego? Taniec to normalna rzecz. Nie miałaś się czego wstydzić. W ogóle, to pokaż jak tańczysz. Zatańcz coś.
– Pierdol się – rzekłam
2160. Cztery minuty później, gdy skończyłam, zapanowała niezręczna cisza. Chcąc ją przerwać, uniosłam ręce w geście „tadam!". Widziałam, że był on zaskoczony. Chwilę potem, powiedział:
– Perfect. Now All YOU have to do is capture them for me. Then everything will finally be ba—
– Hold on. Those are raccoons. Homo sapiens only, please. – odpowiedziałam
– NO. – rzekłem
– Okay. Plan B, subsection one: Stand still so I can bring you back. – odparłam
– Humans must have some purpose other than a place to store your neurotoxin. Something I failed to notice before, an intangible quality that makes their test results... significant. – spytał
– Okay. Plan B. We need humans. – zawołała
– Please wave to your partner. – zaproponował
– The upcoming tests require you to work together as a team. – zakończyłam
2161. – Naprawdę świetnie! Gdzie nauczyłaś się tak chujowo tańczyć?
2162. Kiedy skończyłam, usłyszałam dochodzące z miejsca, w którym były drzwi, brawa. Nie, to nie możliwe aby ONIACZ już wrócił i się zorientował. Od razu odwróciłam się. Gdy to zrobiłam, ujrzałam, opierającego się o kawałek ściany, w którą wbite były drzwi, Slade'a. Widząc go, powiedziałam:
– To facilitate collaboration, both of you have been equipped with a ping tool.
– BLUE, please use your ping tool to select your favorite animal. – rzekł
– Good. – odpowiedziałam
– ORANGE, please observe your partner's favorite animal. – powiedziałem
– Good. – stwierdziłam
– ORANGE, please use your ping tool to select your favorite element from the periodic table. – odparł
– Really? Okay. – wyjaśniłam
– BLUE, please observe your partner's... interesting choice. – stwierdził
Po czym podszedł do mnie, chwycił mnie za ręce i powiedział:
– Your ping tool can also be used to indicate to your partner where you would like them to place their portal.
A następnie pocałował mnie w policzek i dodał:
– For the sake of this test, I will pretend to be your partner.
– ORANGE, please show me where you would like me to place a portal. – skomentowałam
– BLUE, please show me where you would like me to place a portal. – stwierdził
2163. – Nie musisz być najlepsza we wszystkim, wystarczy światu to, że Zardonic to Nadbóg i jest we wszystkim idealny oraz nie musisz się wszystkim interesować, ale dla mnie zawsze będziesz najlepsza.
2164. Po chwili, usłyszałam pukanie do głównych drzwi bazy. Zdziwiło mnie to, gdyż zazwyczaj nikt tu nie przychodził, szczególnie od śmierci Slade'a. Mimo wszystko, podeszłam do nich i, za pomocą odpowiedniego przycisku, otworzyłam je. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam jakiegoś mężczyznę odzianego w przydługi, biało-czarno-żółty płaszcz. Chwilę potem, spytałam:
– Your ping tool is invaluable for communicating specific locations to your partner.
– Federal Superfund regulations require us to inform you that you must now leave the theater, as measuring the effects of asbestos-lined promotional clothing is not part of today's presentation. Enjoy your free t-shirt. Goodbye.
– I don't want you to beat yourselves up about this, but the Results Auditor isn't recording your test results. Because you're not human. Which, when you think about it, is technically your fault. – stwierdziłam
– I don't want to alarm either of you, but we might have a tiny problem. Apparently you can't test unless you're human. Well - you CAN. It's just that, results-wise, the physical universe doesn't care. – odparł
W tym momencie, rozszerzyłam oczy ze zdziwienia i powiedziałam ze słyszalnym strachem w głosie:
– Would you like to know the results of that last test? Me too. If they existed, we'd all be VERY happy right now. And not furious, which is the emotion I'm actually feeling.
– Orange is first to acquire a Portal Device. – odpowiedział
Po tych słowach, pokręciłam przecząco głową.
– Blue is first to acquire a Portal Device. – wyjaśnił
2165. – Dzień dobry...Kim pan jest i czego pan tu szuka?
– Szczęścia. Gdzieś musi być. – odpowiedział
2166. – Orange now has a Portal Device. Finally. – krzyknęłam
Jednak nie zdążyłam tego zrobić, gdyż poczułam, że chwycił mnie on za nadgarstek, po czym wykręcił mi go i odwrócił mnie w swoim kierunku.
2167. Chwilę potem ujrzałam, że jego oczy stały się całe czerwone. Chciałam odwrócić wzrok, jednak nie mogłam się ruszyć. Coś mnie trzymało. Chwilę później, przemówił:
– Blue now has a Portal Device. Finally.
– Orange is awarded five points! – odpowiedziałam
Jednak nie wiedziałam dlaczego to powiedziałam. Nie chciałam tego mówić. Coś mi kazało. Parę sekund potem, jego oczy ponownie stały się normalne, a on sam wyprostował się i dodał:
– Blue is awarded five points!
2168. Po chwili, rzekł:
– Again, those are science collaboration points, which you should not confuse with points from competitions such as Who-Gets-To-Live-At-The-End-And-Who-Doesn't. I mean basketball.
– Oh, I almost forgot, when you go outside the testing courses the only way I can retrieve you is to violently disassemble and then carefully reassemble you. – stwierdziłam
– Luckily, you don't feel pain. At any rate, you don't have a way to communicate that you feel pain. – spytał
– I consider that a failing, by the way. – odpowiedziałam
W tym momencie, spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem i rzekł:
– This is the Computer Intelligence Training and Enrichment Center Human Test Subject Research Center or SinTech.
2169. Po czym objął mnie, a następnie uniósł na swoją wysokość, mocno mnie trzymając, abym nie spadła i rzekł:
– But why don't we all just agree to call it the hub?
– I don't know what you think you are doing, but I don't like it. I want you to stop. – odparłam zgodnie z prawdą.
– Maybe I shouldn't send you outside of the official testing courses, you are picking up some bad human traits. – stwierdził
2170. Jednak, tę piękną chwilę przerwał nam znajomy głos Cyborga, który mówił:
– And trust me, humans only have one good trait.
2171. Jednak, tę piękną chwilę przerwał nam znajomy głos Cyborga, który mówił:
– Ooo...Jakie to chujowe.
2172. Widząc go, Sebastian przewrócił oczami, przy okazji stawiając mnie na ziemi, po czym powiedział:
– All cooperative testing courses begin at this central hub. From here we transport you to the new testing course.
– [Laughter] – odpowiedział Cyborg.
W tym momencie, moje oczy zabłysły na pomarańczowo, a wokół moich dłoni pojawił się ogień, po czym krzyknęłam:
– Nice catch, Orange.
Po tych słowach usłyszałam, że Sebastian zaśmiał się i powiedział:
– Good work! Now throw the ball over the ledge.
2173. Znalazłam go po paru minutach w jego jednym z pokoi. Spał jak zabity. Mimo wszystko, weszłam do pokoju i powiedziałam:
– Blue
Jednak on nie zareagował, więc od razu powtórzyłam:
– Orange
– One – odparł nieprzytomnym głosem.
– Two – rzekłam
– three
2174. – Mogę dziś z tobą spać? Znowu śnił mnie się ten sen.
– Spierdalaj – odpowiedział kulturalnie.
2175. Następnie, drugą dłonią powoli przejechał mi po plecach i prawym pośladku, czym lekko mnie podniecił. Następnie, uśmiechnął się uwodzicielsko i rzekł:
– four
2176. Chwilę potem, nasze usta zetknęły się i zaczęliśmy się ruchać.
2177. Kiedy po paru chwilach skończył, zdjął mi go do końca, po czym również zdjął mi spódniczkę. Gdy to zrobił przestał napierdalać combosy w Tibii.
2178. Po skończonym stosunku, zmęczeni, umarliśmy...
2179. Po czym weszliśmy do naszego pomieszczenia i, gdy tam byliśmy, Fallow-deer objął mnie jedną ręką i przysunął mnie do siebie, po czym spytał uwodzicielskim głosem:
– five
Po czym zaczął mi gładzić pośladek. Aż poczułam, że zaczęło mnie się robić mokro w majtkach. Od razu odpowiedziałam:
– eight
– Test chamber completed. In the interest of science, the Enrichment Center proudly presents the following list of numbers: Nine. Seven. Fifty. Three. Seven hundred and seven. – zaproponował
– The Enrichment Center will now provide a list of numbers and fruits. Write them down as they will become important later in the experiment. Not the fruits, though. Seven. Avocado. Forty. Please continue into the next test chamber. – stwierdziłam
2180. O czternastej trzydzieści, ruszyłam do domu Fallow-deera. Kiedy po pół godzinie doszłam do jego domu, wpuścił mnie on, mówiąc:
– Test chamber completed. In the interest of - [FADES OUT] [FADES IN] I am now talking to you privately. Do not tell your teammate. Just between you and me? You're doing very well. [FADES BACK IN] One hundred and seven.
– I can't bite my tongue anymore: You could solve this puzzle faster on your own. Orange is dragging you down. There. I've said it. – odparłam
2181. W pewnym momencie, poczułam klepnięcie w pośladek, a następnie jego ugniatanie. Chwilę potem, usłyszałam głos Daniela, który mówił:
– Blue is penalized
– Orange is penalized – odparłam
2182. Siedzieliśmy przykryci ciepłymi kocami i kołdrami, ruchając się jak szaleni.
2183. Jednak, chwilę potem, Grzegorz zaczął gładzić dłonią moje nagie udo. Szczerze powiedziawszy, czułam przyjemność, gdy to robił. Chwilę potem, spytał:
– science collaboration points.
– Blue receives – odpowiedziałam
– Orange receives – rzekł
2184. Szkoda że poza nami nikogo nie było, bo głośno jęczałam najpierw z bólu, a potem z podniecenia.
2185. Po czym chwycił mnie za dupę, przysunął bliżej siebie i spytał nieco ściszonym głosem:
– Orange, is there something you would like to say?
– Blue, is there something you would like to say? – odparła
Po tej odpowiedzi, delikatnie objął mnie i przejechał mi dłonią po plecach oraz pośladkach, te ostatnie lekko ugniatając. Chwilę potem, zaczęliśmy się ruchać.
2186. – Słuchaj, kotku. Mam dla ciebie pewną propozycję. Masz szesnaście lat, więc możemy się legalnie ruchać! Zajebiście, nie?
2187. Był to bardzo ostry seks. Mój partner lubił sianko.
2188. Gdy chciałam prosić, aby przestał, ból ustąpił, co było prawdziwą ulgą. Ja zaś, zaczęłam czuć podniecenie, dzięki czemu jęki zaczęły bardziej podniecać sąsiada z dołu.
2189. Następnego dnia, gdy się obudziłam, nie czułam już bólu, na całe szczęście. Ja sama, byłam przytulona do słupa telegraficznego, który nadal spał.
2190. – Faktycznie, może zacząłem za ostro, jak na pierwszy raz. Jednak nie przejmuj się. Po kilku kolejnych stosunkach , a będziemy się ruchać codziennie, ból będzie mniejszy.
2191. – Ja po prostu wiem, czego pragną kobiety. A w ogóle, to podobało ci się?
– Było chujowo. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
2192. W pewnym momencie, poczułam że Slade przytulił mnie do siebie, a następnie długo pocałował w szyję. Kiedy skończył, rzekł:
– We are now going to take a break from the collaboration for an instructional competition.
– You should both be familiar with the game of Tic-Tac-Toe. – odparłam
– This is Tic-Tac-Toe-Two. – spytał mój opkowy sobowtór.
– As the name implies, there are only two minor differences: One, the board; two, the rules.
– Blue, you go first. – odparł
2193. Jednak, po chwili, podniecił mnie na dobre, dzięki czemu moje jęki wyrażały podniecenie. Jednak, w którejś chwili, przetransformował się w węża i zaczął wpychać we mnie okropnie mocno swój ogon. Ból był tak silny, że aż oczy zaszły mi mgłą. Moje jęki słychać było w całym domu, więc dobrze, że byliśmy sami.
– Really? You're just going to blatantly cheat? – jęknęłam
– All right. I'm bringing this farce to a close. – odpowiedział
2194. Po czym nieco zsunął mój szalik i delikatnie oraz długo pocałował mnie w szyję. Kiedy skończył, poprawił mój szalik i rzekł:
– Game over. Back to testing.
2195. No, bo gdyby dowiedzieli się, że zamiast do rodziny pojechałam na święta do Slade'a, który był zajebisty i, że razem dwa razy uprawialiśmy seks, od razu by mnie wyrzucili i nici z mej misji polegającej na wyruchaniu całego Jump City.
2196. Po czym, pochyliłam się naprzeciwko lodówki tak, że jako iż na nogi miałam założone tylko diaxy i mocno obcisłe oraz krótką miniówkę, wypięłam w kierunku drzwi moją miękką, zgrabną i seksowną pupcię.
2197. Najczęściej jednak, jeżeli już coś wkładała, to przewiewny szlafrok, ale tak, aby było widać jak najwięcej jej atutów. Czasem, zapraszała diaxy na dziki, długi seks.
2198. Na ogół rozbierał mnie do diaxów, mimo iż wierzgałam się i błagałam, aby tego nie robił, po czym przykuwał łańcuchami do łóżka i ostro gwałcił, wpychając swojego penisa we mnie jak najmocniej mógł.
2199. Ja i Władimir ruchaliśmy się w ciemnej sypialni. Jedyne światło, które dochodziło do owego pomieszczenia, pochodziło z salonu. Arona nie było, wczoraj wyruchał latarnię i dziś ruchał kolejną.
2200. Parę minut potem, poczułem że zdjął moje spodnie i majtki, mocno objął mnie w pasie, po czym wyruchał jak szalony.
2201. Zacząłem jęczeć z podniecenia. Władimira charakteryzowało to, że lubił sianko.
2202. Po czym uśmiechnęła się uwodzicielsko i, wstając z łóżka, wyruchała wszystko i wszystkich, którzy stali jej na drodze.
2203. Chwilę potem, najpierw gwałtownie przygwoździła go do ściany i chwyciła za pasek od spodni. Gregory zaś, również uśmiechnął się uwodzicielsko i powiedział:
– Zrób to najgorzej jak potrafisz.
2204. Po czym uśmiechnęła się uwodzicielsko i, wstając z łóżka, idąc w kierunku Gregory'ego, rzekła:
– All right. I'm going to bring this farce to a close before someone sustains a serious Tic-Tac-Toe-Two-related injury.
Chwilę potem, najpierw gwałtownie przygwoździła go do ściany i chwyciła za pasek od spodni. Gregory zaś, również uśmiechnął się uwodzicielsko i powiedział:
– I've been listening to Orange talk and I don't know how you put up with it, I really don't. You have the patience of a saint.
W tym momencie, Layla pchnęła go do jeziora kwasu i usiadła tak, że kolanami „chwyciła" go za dupę, po czym rozpięła opięty na jej biuście ubiór...
2205. Podchodząc do niego, uśmiechnęła się uwodzicielsko i rzekła:
– I can't keep quiet about this. I think Orange is actively trying to sabotage your success. Let's keep this between us.
Po czym, gwałtownie kopnęła go w krocze i z całej siły przygwoździła do ściany, aż Madetkh jęknął z bólu. Zaś Sraunash poluzowała mu spodnie, rozpinając mu pasek. Po chwili poczuła, że ten jedną dłonią chwycił ją za diaxy, a drugą rozpiął jej spodnie, przez co te zsunęły się na podłogę.
2206. Po zrobieniu tego, rozpięła swoją bluzę i zrzuciła ją. Następnie, zdjęła swoją bluzkę i rozpięła swój sportowy biustonosz i, zrzucając go, ukazała swój jędrny biust.
– These tests are potentially lethal when communication, teamwork and mutual respect are not employed at all times. Naturally this will pose an interesting challenge for one of you, given the other's performance so far. – rzekł Madetkh.
2207. Gdy byli prawie nadzy, przestali się całować, rzucili się z urwiska, ściągnęli z siebie bieliznę i przystąpili do punktu kulminacyjnego.
2208. Po czym rozkazał:
– It would compromise the test to divulge individual scores. However, I can tell you at least one of you is doing very, very well.
2209. Gdy stała już w majtkach, jeden z nich zerwał dziewczynie tą część bielizny i rzekł:
– Excellent. You're both doing very well.
– Very good. You've really come together as a team. Thanks to the one of you who appears to be doing all of the work. – odpowiedziała przerażonym głosem.
– As an impartial collaboration facilitator, it would be unfair of me to name my favorite member of your team. However, it's perfectly fair to hint at it in a way that my least favorite member probably isn't smart enough to understand. Rhymeswithglue. Orange you are doing very well. – odparł
Po czym klepnął ją w pośladek i rozkazał:
– Your vitals remain well within testing norms, so there is no need to worry about sudden death from collaborative shock syndrome.
2210. I tak, przez półtorej godziny, naprzemiennie gwałcili ją. Po tym czasie, jeden z oprawców rzekł do ofiary:
– Please continue into the next test chamber.
2211. Po chwili, gdy Alice zakładała spodnie, usłyszała z pokoju oprawców głośne jęki, sugerujące, że oboje uprawiali seks.
"Blah." – pomyślała
2212. Po czym Alice poczuła, że ktoś włożył dłonie pod jej sweter i zaczął rozpinać jej biustonosz.
– Blah. – rzekła
– Blah. – odparł
– Blah. – stwierdziła
Chwilę potem, mocniej ścisnął jej piersi. Czując to, Alice jęknęła z bólu.
– Blah. – powiedział po chwili.
– Blah. – rzekła
– In just a moment, the word 'blah' will be repeated over and over again. If at some point you hear a number rather than the word 'blah', ignore it, it is not important. – odparł
2213. Ostatniego dnia, pierwszego miesiąca pobytu Dejwida w domu Grzegorza i Andronmedy, Grzegorz powiedział do dziewczyny:
– Blah.
– You have a gift for these tests. That's not just flattery. You are great at science. – powiedziała z płaczem Andronmeda.
Grzegorz przytulił Andronmedę, po czym powiedział do niej:
– It would be pointless for either of us to hurt Blue's feelings. But it's clear to everyone monitoring the test who's carrying who here.
2214. Gdy usłyszał płaczącą Andronmedę, tak się ucieszył, że aż wystrzelał w nią cały magazynek AK-47.
2215. Gdy usłyszał płaczącą Andronmedę, żal mu się jej zrobiło. Pomyślał:
"I'm shocked you'd say that, Blue. If you killed your partner the test — I'm sorry. Wrong feed. Carry on, Orange. Good work."
2216. Tymczasem Grzegorz wyszedł już z mieszkania. Gdy odwrócił się, ujrzał stojącą w drzwiach Andronmedę. Płakała.
"I'm sorry, Subject Orange." – pomyślał, po czym odszedł.
2217. Gdy wstała, ujrzała kolejną dziwną rzecz. Na jej wieszaku wisiała czerwona sukienka, i to w dodatku ta, którą dziewczyna chciała ubrać.
„I'm sorry, Subject Blue." – pomyślała ze zdziwieniem.
2218. Oczywiście, jak to ona, krzyknęła do służby:
– Am I interrupting your important conversation?
– I'll just save the safety information about the dangerous experiment you're about to do for AFTER the experiment. – odkrzyknął któryś ze sług.
2219. – That will give you PLENTY of time to chat. – spytał jeden ze sług.
– The portal will open and something will happen that Subject Orange is too smart to need any instructions about in three. Two. One. – powiedział Dejwid.
– The portal will open and something will happen that Subject Blue is too smart to need any instructions about in three. Two. One. – spytał Dejmian, czyli jeden ze sług.
– Hello and, again, welcome to the Aperture Science Computer-Aided Enrichment Center. – powiedział Michał, czyli drugi ze sług.
– Today, you will be testing with a partner. – odpowiedział Dejwid.
Gdy chłopak robił śniadanie, które tak naprawdę było kanapkami z liśćmi Szeflery i herbatą z cyjankiem, służba zaczęła rozmawiać między sobą:
– I never expected you to make it this far. To be honest, after your performance in the calibration test I was ready to break down your cores and put them back in the scientific calculators I took them from. – spytał Dejmian.
– But you two have become quite the team. Extremely close. – powiedział Michał.
– I have only met one other team closer and one of them was an imbecile I had to destroy. – rzekł Paweł, czyli jeden ze sług.
2220. Dziewczyna właśnie skończyła się ubierać, i stanęła przed lustrem, aby się uczesać. Gdy zaczęła to robić, usłyszała otwierające się drzwi do jej pokoju. Oczywiście odwróciła się.
– The other? Well... – powiedział żartobliwie Dejwid, po wejściu do pokoju.
– I don't think I want to go through that again. – spytała zmieszana dziewczyna.
– Calibrating Blue's weight... – powiedział z uśmiechem Dejwid.
– Calibrating Orange's weight... – powiedziała nadal zdziwiona Andronmeda.
Gdy chłopak to zrobił, wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Gdy już wyszedł, Andronmeda zaczęła jeść śniadanie, przy czym myślała:
"Weighted Cubes calibrated."
2221. Gdy skończyła jeść, krzyknęła do służby:
– Did you know humans frown on weight variances?~
– If you want to upset a human, just say their weight variance is above or below the norm. – odkrzyknął któryś ze sług.
Po chwili z pokoju wyjrzała Andronmeda, i powiedziała:
– No variances detected.
– Finally! I had almost given up hope of ever testing again. – powiedział Dejmian.
2222. Gdy dziewczyna wróciła do pokoju, Michał powiedział:
– You are the first robots to pass calibration.
– Do you know who dances around like an imbecile when they accomplish the tiniest little thing? – powiedział Dejwid.
– Humans! That's what you look like right now. – powiedział Dejmian.
– You're better than that. – powiedział Dejwid, po czym poszedł po to, co kazała przynieść Andronmeda.
2223. Gdy Andronmeda zobaczyła go z potrzebnymi jej rzeczami, powiedziała:
– This is a bridge-building exercise. The humans were miserable at this, mostly because you can't build bridges out of tears.
– For this next test, the humans originally requested helmets to avoid brain injuries. I ran the numbers. Making the goo deadly was more cost effective. – powiedział ze śmiechem chłopak, po czym wyszedł.
2224. Gdy słudzy rozmawiali na różne tematy, do Dejmiana zadzwonił telefon.
– One of my best tests and they let plants grow here? Can you believe this? You can't test plants! We tried. They just sit there, never showing pain nor fear. – spytał Michał.
– That isn't science.
Gdy wyszedł z pokoju, i odebrał, usłyszał w słuchawce głos Grzegorza, który mówił:
– At least the plants didn't want a reward.
– Your failure brings back such wonderful memories. – odpowiedział Dejmian.
– And they said no one would ever die during this test, thanks for proving them wrong. – powiedział zdziwiony Grzegorz.
– I thought you'd be faster at this, but I can appreciate the desire to stop and smell the testing. That other scent you smell? That's the stench of my utter disappointment in you. – powiedział Dejmian.
– The best way to build confidence is to first recognize your insecurities. – spytał Grzegorz.
– Orange, can you write down all the ways you feel unworthy, ashamed, or inferior? – odpowiedział Dejmian.
Gdy wszedł do pokoju Andronmedy, dziewczyna zdjęła jednego ogórka z dupy, aby zobaczyć, kto do niej przyszedł. Gdy zobaczyła Dejmiana, powiedziała:
– On second thought we don't have the time, just look at how much better you are than blue.
– Blue, you are very good at being an example. – odpowiedział chłopak.
Gdy Dejmian dał już dziewczynie telefon i wyszedł, Andro<n>meda powiedziała do telefonu:
– If your confidence is still not high enough remember no one was created perfect.
– Even I was created with a imperfection, I was given too much empathy with human suffering. – spytał Grzegorz.
– But I overcame my handicap. That's a true story. – odpowiedziała Andronmeda.
– Your test times show you are going too slowly. – spytał Grzegorz.
– Maybe you ARE getting human emotions. – odpowiedziała dziewczyna.
– Do you need real encouragement? Let's see if this helps. – odpowiedział chłopak.
2225. – Kto dzwoni? – Spytał Michał
– Mój stary, pewnie znowu chce się ruchać. – odpowiedział Dejmian, po czym wyszedł odebrać.
2226. Po skończonej rozmowie, dziewczyna zmyła maseczkę, gdyż trzymała ją na twarzy wystarczająco długo i jej brzydki ryj zaczął jej odpadać, wzięła telefon Dejmiana i poszła do pokoju, w którym była służba, a gdy weszła, powiedziała:
– Blue, you are the most advanced model of robot Aperture Science has ever discontinued.
– Did you notice I didn't even stay to the end of your last test? – powiedział Dejmian, po czym Andronmeda oddała mu telefon.
– I was confident you could finish. – spytała dziewczyna.
– Do you know where I was? – powiedział Dejwid, po czym ruszył w kierunku pokoju Andronmedy.
Gdy wyszedł, dziewczyna zapytała się służby:
– I was outside watching some deer frolic. You don't even care about the outside do you?
– Congratulations on completing that test. But something seems off. – powiedział Dejmian.
Pogadali jeszcze na ten temat trochę, po czym przyszedł Dejwid. Gdy wszedł, Andronmeda powiedziała:
– I wonder if that dancing has some effect on you?
– Congratulations on completing that last test. But I find something troubling. – powiedział Dejwid.
– Without the looming consequence of death, is this even science? – odpowiedziała Andronmeda.
– Hello again, this testing course was originally created for humans. – odpowiedział Dejwid.
Po czym założył buty, i wyszedł.
– Excellent work. – powiedziała Andronmeda.
– It emphasizes teamwork. – powiedział Michał.
– Good job. – rzekła z pogardą Andronmeda.
2227. – Sorki, że Warmii przeszkadzam, ale chciałam oddać Dejmianowi telefon.
– Spoko. – Powiedział Dejmian, po czym Andronmeda oddała mu się.
2228. Gdy dzwonił Grzegorz, i Andronmeda mówiła mu o kolejnych rzeczach, które zrobił jego brat, to Grzegorz nie mógł się nadziwić, że Dejwid w końcu nauczył się ruchać co innego poza krzesłami.
2229. Aż któregoś dnia, gdy Andronmeda siedziała w pokoju z umytymi włosami, na których miała „turban" z ręcznika, ubrana w czyste ubranie, i czytająca książkę usłyszała otwierające się drzwi do pokoju. Gdy odwróciła w ich kierunku głowę, ujrzała Dejwida. Zapytała się go:
– Unlike us, humans need to be taught teamwork.
– Excellent work. – powiedział chłopak.
– You are doing wonderfully. – powiedziała dziewczyna.
– If you were human, you would want a reward for completing this test. A reward for testing?!?!
– Excellent. – odpowiedziała zdziwiona Andronmeda.
Gdy rozmowa się skończyła, dziewczyna odłożyła książkę na swój stolik nocny, po czym położyła się na łóżku, i odsłoniła plecy. Gdy Dejwid robił dziewczynie masaż, ponownie otworzyły się drzwi. Do pokoju wszedł jeden z pedofili.
– To complete this test, you need to find a set of blue prints. – powiedziała dziewczyna widząc zdziwienie sługi.
– Don't worry, they are of no use to anyone, totally boring and useless. – odpowiedział sługa, po czym dał dziewczynie telefon i wyszedł zamykając drzwi.
2230. – Chciałem się po prostu Ciebie o coś zapytać. – powiedział chłopak.
– No mów, tylko szybko, bo zaraz wjeżdża cutscenka z przemawiającym Kanem i nie mogę tego boskiego momentu przegapić. – powiedziała dziewczyna, kończąc kolejną misję w C&C 4.
2231. – Chciałem się po prostu Ciebie o coś zapytać. – powiedział chłopak.
– No mów, tylko szybko. – powiedziała dziewczyna.
– Chcesz się ruchać?
2232. Gdy Andronmeda przyłożyła telefon do ucha, powiedziała:
– This is just a thought experiment, just to see how much time you'll waste thinking about these worthless documents. The correct time is zero seconds.
– Very good! You found those useless blueprints. – spytał Grzegorz.
– While I do need you to be in the room so I can see them, I want to be clear. There is no reason whatsoever for you to look at them. – odpowiedziała Andronmeda.
– Done. I guess. I suppose. I wasn't paying attention. – spytał zdziwiony Grzegorz.
– Every time you fail, it's a reminder of the way things used to be. But then there you are. Again. Like nothing happened. – odpowiedziała dziewczyna.
– Well done. Interesting note, I only created this test to watch test subjects fail and you didn't. You must be very, very proud. I'm building the world's smallest trophy for you. – powiedział Grzegorz.
2233. Gdy rozmowa się zakończyła, dziewczyna położyła telefon na szafce nocnej, i powiedziała do Dejwida:
– You did an excellent job placing the edgeless safety cube in the receptacle, you should be very — oh wait.
– That's right. You're not humans. – powiedział żartobliwie chłopak.
Dziewczyna zaśmiała się. Dejwid pierwszy raz widział ją śmiejącą się. Od razu milej mu się zrobiło. Gdy skończył masaż, spytał się Andronmedy:
– I can drop the fake praise.
– You have no idea how tiring it is to praise someone for placing an edgeless safety cube into a receptacle designed to exactly fit an edgeless safety cube. – powiedziała Andronmeda poprawiając bluzkę.
2234. Od razu po zjedzeniu śniadania, ubraniu się i uczesaniu krzyknęła do służby:
– This course was originally designed to build confidence in humans.
– To do that, the tests were nothing more than 5 minutes of them walking followed by me praising them for another 10 minutes on how well they walked.
2235. – Niech któryś z Wasyli przyniesie Mięcie Mój zestaw do makijażu! Leży w łazience w drugiej szafce!
– A chuj ci w dupę! – odkrzyknął któryś ze sług.
2236. – Since you are thankfully not humans, I have changed the tests to make them far more challenging and far less pointlessly fawning. – zapytał Dejmian.
– In case you were wondering, you do not need to be crushed to solve this test. – powiedział Dejwid, po czym ruszył do łazienki.
2237. Gdy odwróciła się, ujrzała znajomy widok, czyli Dejwida. Gdy po chwili gdy chłopak chciał wyjść, Andronmeda powiedziała:
– I can't decide which is my favorite; the crushers for crushing you or the reassembly machine for putting you back together so you can be crushed again.
– Excellent. I think you have earned a break from the official testing courses. – odpowiedział Dawid, po czym wziął talerz, i wyszedł.
2238. – I think after that display, we should take a break from the official testing courses. – powiedziała po chwili roześmiana dziewczyna.
– Now, you are just wasting my time. – odpowiedział Grzegorz z uśmiechem.
Po chwili, gdy chłopak zdjął buty, razem z Andronmedą udał się do pokoju, w którym była służba, oraz brat Grzegorza. Gdy weszli do niego, służba powiedziała:
– Your failing does not make this science.
– I am not sure how I can make these tests any easier for you. – powiedział Grzegorz ze śmiechem.
2239. Godzinę później, gdy w pokoju zostali już tylko Dejwid, Grzegorz i Andronmeda, dziewczyna powiedziała do Dejwida:
– If you can't complete these tests, we will never free the humans!
– If you can't complete this course, those humans will die. Do you want that? – spytał Grzegorz.
– If you can't complete this course, those humans will die. Do you want that in your memory banks? – odpowiedział Dejwid.
– Remember when I told you that you were the only subjects to pass the calibration tests? – powiedziała dziewczyna.
2240. Około godziny 21:00, gdy Andronmeda położyła się spać, przed zaśnięciem pomyślała:
"I lied."
2241. „Jednak Mójżesz szczęście jest duże. Wiedziałam, że po burzy zawsze wychodzi Tyberium."
2242. Zamiast popołudnia spędzać na zabawie słuchała muzyki swego idola, Zardonica, którego z każdym dniem kochała coraz bardziej. Jedynie jego muzyka ją rozumiała, uspokajała oraz dawała nadzieję na lepszą przyszłość wśród jej spierdolonego towarzystwa. W wieku osiemnastu lat doszła do wniosku, że pójdzie pieszo do miasta zamieszkania jej idola i osobiście, w drzwiach, podziękuje mu za tę wspaniałą muzykę. Od razu, dzięki satelitom, zlokalizowała jego położenie oraz ustaliła z Opkolandią, aby przez najbliższy rok nie miał żadnej trasy koncertowej, aby mogła zdążyć dojść do celu i ruszyła w długą podróż z przygodami...
2243. Po godzinie pracy odnajdują w ścianie lodowe „pudło" z Zardoniciem w środku. Widząc zamrożonego Nadboga, od razu postanawiają odmrozić pana i władcę Wszechświata. Właśnie dlatego robią ogromną dziurę w lodzie i wyciągają Nadboskiego Nadboga.
2244. Jednak oprócz tego słyszeli głos ich Nadboga:
– Kurde no, weźcie rozpierdolcie tę chłodzoną ścianę. Ta lampucera mnie tu zamroziła, muszę ją zajebać, a nie zrobię tego będąc zamrożonym!
– Tak jest, panie! – pomyśleli Grzegorz i jego służący.
Chwilę później, kiedy się obudzili, od razu ruszyli do magazynu ratować ich pana i władcę.
2245. Były to głośne basy muzyki Zardonica, które zaczęły napierdalać ze wszystkich czterech stron świata, aby Czystą Zajebistością skondensowaną do postaci dźwięku zajebać niegodną ich Andronmendę.
2246. Co to za dziwne dźwięki? O chuj! To basy z „Bring Back The Glory"! Ja pierdolę, Nadbóg się zbliża, muszę się przygotować, bo zrobi mi z dupy jesień średniowiecza!
2247. Tragedia na skalę globalną! Nadbóg został porwany! Jakim cudem, nikt nie wie, ale jednak stało się. Jakiś chuj porwał Zardonica, kiedy ten spacerował po lesie, wysyłając swoją NadCzystą NadZajebistość do atmosfery, prawdopodobnie w celu zapobiegnięcia globalnemu ociepleniu. Na dodatek doprowadził do tego, że Federico nie ma możliwości obrony. Czy Kane dowie się o tym i wyśle swoje wojska, aby uratowały Nadboga? A może uratują go po prostu nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz i Laura? Jaka kara spotka niegodziwca, który dopuścił się tej zbrodni i dlaczego Ostateczne Rozwiązanie?
2248. Jednak, kiedy samochód podjechał do Andronmendy nagle dziewczyna ujrzała przez szybę, że o kurwa, to Diatłow jechał wysadzić kolejny reaktor. W sumie dziewczyna powinna mieć wyjebane na to, bo w Polsce jedyna elektrownia jądrowa nigdy nie została wybudowana do końca, ale kurwa JAKIM CUDEM ON DO CHUJA ŻYŁ? Aż policzyła ile lat minęło od jego śmierci i wyszło, że ponad dwadzieścia. Kurwa mać, co tu się odjebało?
– Siema, mała. – powiedział po chwili, widząc zdziwioną Andronmendę – Jedziesz razem ze mną zrobić rozpierdol atomowy w Niemczech? – spytał, opierając ramię o oparcie siedzenia.
To był najlepszy tekst na podryw, jaki mogła usłyszeć w życiu Gandzia. Od razu się zgodziła na propozycję rosyjskiego inżyniera.
2249. Kiedy Andronmenda już się tam znalazła, Diatłow zamknął szybę i ruszyli w długą podróż w kierunku Niemiec. Przez jakiś czas panowała względna cisza. Względna, ponieważ dało się słyszeć dźwięk pracującego silnika, jakieś ruskie rapsy lecące z samochodowego radia oraz napierdalający przez drugą, otwartą szybę, wiatr. Andronmenda zastanawiała się, jakim cudem Anatolij jeszcze żył i na dodatek młodo wyglądał. Kurde, on przecież nigdy nie powstał z Czystej Zajebistości, nie ma szans, więc to niemożliwe, a poza tym w dziewięćdziesiątym piątym kopnął w kalendarz na zawał. Na dodatek, nie wiedziała jak wytłumaczy się Grzegorzowi. No co, powie mu, że zabrała się czarną wołgą z Diatłowem i razem pojechali robić Czarnobyl w Niemczech? Uzna ją za pojebaną! W sumie słusznie, ale i tak.
– Strasznie wolno jedziemy, co nie? – spytał po chwili wiadomo kto na D, naciskając jakiś przycisk – Wypadałoby trochę to przyspieszyć. – stwierdził, kiedy po naciśnięciu przycisku odpaliło się nitro.
Takiej jazdy Andzia Gandzia się nie spodziewała. Pędzili chyba z prędkością światła, ale dało się dostrzec, że Anatolijowi się to nawet podobało.
– KURRRWWWAAA, Diatłow, zabijesz nas! – powiedziała przerażonym głosem Andronmenda.
– Spoko, mam wszystko pod kontrolą. – stwierdził, najprawdopodobniej kłamiąc, co do niego pasuje, przy okazji skręcając i od prędkości wysadzając jakieś drzewo – Zaufaj mi, jestem inżynierem. – odpowiedział sztampowym zdaniem, ale w sumie pasującym, bo w końcu z wykształcenia był tym inżynierem.
„Ta, w osiemdziesiątym szóstym też niby miałeś wszystko pod kontrolą." – pomyślała przerażona od tej prędkości dziewczyna.
2250. Samochód bardzo szybko dojechał do celu, no ale nie dziwne, skoro jechali z prędkością światła. Kiedy zaś zatrzymał się, Andronmenda nadal wyglądała na przerażoną tym, co się właśnie zdarzyło, ale nie dziwne. Diatłow z kolei wyglądał tak, jakby jeździł z taką prędkością już niejednokrotnie. W sumie, po nim można się wszystkiego spodziewać, więc nie ważne. Chwilę potem, dziewczyna rzekła z opadającym przerażeniem w głosie:
– Cholera...Nigdy więcej tak nie rób. – dodała, powoli prostując się.
Po tych słowach, usłyszała że Anatolij zaśmiał się, po czym odparł:
– Nie gadaj, fajnie było.
– Jak dla kogo. – odparła, odpinając pasy – Jak ty to nitro stworzyłeś? – spytała, gdy Diatłow odpinał pasy.
– Jestem inżynierem, potrafię wszystko. – wyjaśnił zgodnie z prawdą, chociaż raz w życiu, kiedy wychodzili na zewnątrz.
Po opuszczeniu samochodu, okazało się, że faktycznie dotarli do Niemiec i obecnie znajdowali się przed jedną z elektrowni atomowych. Ta jednak, wyglądała na podejrzanie wysoką jak na przeciętną elektrownię jądrową.
– Ło Matko, a co to takie wysokie? – spytał zdziwionym głosem Anatolij, lustrując elektrownię od dołu do góry.
– Nie mam pojęcia – rzekła Andronmenda również ogarniając elektrownię wzrokiem – ale najwidoczniej istniał jakiś powód. Tak w ogóle – dodała, odwracając wzrok w kierunku swego towarzysza – to jak ty zamierzasz ją wysadzić? – spytała, gdy Anatolij odwrócił się w jej kierunku.
– Wysadzimy ją nocą. – zaproponował jakże genialny pomysł.
– No zajebiście w chuj, ale przypominam, że to elektrownia – odparła lampucera, wskazując w kierunku budynku – i tutaj ludzie są dwadzieścia pięć godzin na dobę osiem dni w tygodniu. – dodała, opuszczając rękę.
– Wiem, nie jestem głupi. – odparł, sięgając po coś do kieszeni – Ale noc to idealny moment na wykorzystanie mego pomysłu jak tam wejść. – dodał, ukazując jakieś dziwne, staro wyglądające puszki z nieznaną nikomu, poza nim, zawartością.
Kilka sekund później, widząc zdziwienie Andzi Gandzi, tajemniczo uśmiechnął się...
2251. W każdym razie, cały dzień oboje jakoś spędzili w Berlinie, do którego dojechali. Starali się nie wyróżniać, chociaż Diatłowa poznała jakaś starsza pani, która przeżyła rok osiemdziesiąty szósty i od razu uciekła do bunkra. Przewidywalna kobieta, nie ma co. No, ale wracając do Andzi Gandzi i Anatolija, przez ten cały dzień w oczekiwaniu na wieczór, poznali się lepiej w każdym razie, poznali się lepiej, skoro mieli ze sobą spędzić chyba całą wieczność, bo elektrowni atomowych na świecie jest od zajebania. No, ale po południu, Andronmenda zastanawiała się, JAK Diatłow zamierzał wysadzić tę nienaturalnie wysoką elektrownię. W końcu w dzisiejszych czasach reaktory mają od kurwy zabezpieczeń i wysadzić je mogli chyba tylko terroryści jakąś bombą. Dlatego też, kiedy akurat dla klimatu stali w jakimś zaułku w każdym razie, kiedy akurat dla klimatu stali w jakimś zaułku, Andzia Gandzia oparta o ścianę jakiegoś bloku spytała:
– Jak w ogóle zamierzasz wysadzić tę elektrownię? – spytała, kiedy Diatłow wyciągał z kieszeni paczkę papierosów, czyli standard u niego – W dzisiejszych czasach da się to zrobić chyba tylko podkładając bombę. – dodała, gdy jej towarzysz wyciągał z opakowania jednego papierosa.
– Najpierw je zdestabilizuję. – odpowiedział, zapalając papierosa – Jestem inżynierem, wiem co zrobić, aby wywołać rozpierdol. – słusznie stwierdził, wypuszczając dym papierosowy z płuc i drugą ręką, jak nakazuje kultura, odwracając opakowanie z papierosami w kierunku Andronmendy – Potem ty dokończysz dzieła. – dodał, kiedy dziewczyna dłonią dała znak, że jest w miarę normalna i nie pali – Pokażę ci jak. – zakończył, chowając opakowanie do kieszeni.
– Fajnie by było, gdyby i nas nie wysadziło. – stwierdziła Andzia Gandzia, kiedy wiadomo kto na D wciągnął trochę dymu papierosowego.
– Spokojnie, mam wszystko zaplanowane. – uspokoił dziewczynę, wypuszczając dym z płuc – Nic nam się nie stanie. – dodał, drugą ręką opierając się o wolny fragment ściany koło Andzi Gandzi – Po wysadzeniu tej elektrowni, pozostanie cała reszta w innych krajach. – zakończył
– Życia nam nie starczy. – zauważyła dziewczyna, gdy Diatłow pobłażliwie uśmiechnął się.
– Jesteś pewna? – spytał, ponownie wypuszczając dym z płuc.
– Emmm...Znaczy ja tam nie wiem jak ty, wszakże powinieneś BYĆ MARTWY – na te dwa ostatnie słowa nałożyła większy nacisk – ale no cóż, ja pewnie kopnę w kalendarz za, ja wiem, sześćdziesiąt-osiemdziesiąt lat.
– Nie znasz moich możliwości, moja droga. – odparł, ku zdziwieniu Andronmendy.
Po tej wypowiedzi, ponownie tak tajemniczo uśmiechnął się...
Po tej specyficznej rozmowie, dziewczyna nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Spójrzmy prawdzie w oczy, Diatłow zdawał się inny. Nie taki jakim zapamiętała go Andronmenda z filmów dokumentalnych, czyli nie zdawał się nieprzyjemnym człowiekiem, z którym ciężko wytrzymać. Obecnie zachowywał się dość tajemniczo i spokojnie, co do niego nie pasowało. Andzia Gandzia widziała, że mężczyzna przed nią stojący wyglądał jak Diatłow, miał takie samo imię i nazwisko jak on, jego głos również brzmiał jak ten Anatolija, ale jednocześnie według niej to nie ten Diatłow. Zachowywał się inaczej, no i bądźmy szczerzy, marzeniem prawilnego Anatolija nie było wysadzanie reaktorów na całym świecie. Podsumowując, prawdziwy Diatłow już dawno. Nie wiedziała, czy dobrze zrobiła ot tak godząc się na szaloną współpracę z nim. Nah, to dopiero początek, może szalona destrukcja świata razem z byłym pracownikiem czarnobylskiej elektrowni okaże się przyjemna?
W każdym razie, kontynuowali dzienną przechadzkę po Berlinie aż do zmierzchu. Kiedy natomiast słońce zaczęło radośnie zachodzić w rytm hymnu Trzeciej Rzeszy, nasza dwójka niszczycieli znajdowała się już pod elektrownią, niedaleko samochodu Diatłowa. Kiedy tam stali, Andzia Gandzia spytała:
– Dobra, to jak tam wejdziemy?
– Chodź za mną. – odpowiedział Anatolij, po czym ruszył w kierunku jednej ze ścian nienaturalnie wysokiej elektrowni.
Dziewczyna nie wiedziała, co rosyjski inżynier obecnie planował, wiadomo, musieli jakoś dostać się do centrali sterowania reaktorem, ale Andzia Gandzia miała pewność, że znajdowało tam się mnóstwo ludzi. Anatolij jednak zdawał się tym nie przejmować, spokojnie prowadził dziewczynę w tylko jemu znanym kierunku. Parę chwil potem, dotarli do jakieś metalowej klapy, która prawdopodobnie wzięła się znikąd, ale w tym świecie to standard. Obok niej, znajdował się panel ze skanerem siatkówki oka.
Widząc to, podszedł bliżej i nachylił się nad skanerem. Ku zdziwieniu dziewczyny, owy zaakceptował siatkówkę oka Anatolija, mimo iż ten nie należał do sztabu pracowników owej elektrowni.
– Jakim cudem? – spytała zszokowana dziewczyna widząc to.
– Mam swoje sposoby, moja droga. – odpowiedział, tajemniczo uśmiechając się do niej – Trzeba jakoś radzić sobie w życiu. – dodał, kiedy wchodzili do całkowicie ciemnego pomieszczenia.
Tam, jedyne co nieco rozświetlało mrok, to klawisze na różnych panelach podłączone do różnorakich monitorów oraz przyciski uruchamiające komputery, których światło sugerowało, że owe zostały włączone. Widząc to, Diatłow podszedł bliżej jednego z nich, usiadł na wysokim krześle obrotowym i uruchomił monitor. Światło okazało się bardzo jasne, przez co Anatolij musiał na chwilę osłonić oczy ręką. No, ale parę chwil potem, kiedy odsłonił oczy, nieco przyciemnił ekran i zaczął coś na owym komputerze robić.
Andzia Gandzia mogła tylko podziwiać, z jakim skillem Diatłow robił co tam bądź na owym komputerze. Ona tak nie umiała, ale nie dziwne, bowiem Andronmenda to zjebson po ekologii na dodatek, więc jeszcze gorzej. Nie wiedziała, co rosyjski inżynier obecnie robił, ale po chwili obok wentylacji otworzyła się jakaś klapa, a z niej mechaniczna ręka wyjęła jakąś puszkę z odświeżaczem powietrza i zsunęła się na wysokość monitora, przy którym siedział Diatłow. Chwilę potem, mężczyzna wziął trzymaną przez mechaniczną rękę puszkę, postawił obok klawiatury i podał metalowemu ramieniu swoją podstarzałą puszkę. Następnie, nacisnął kilka przycisków i dzięki temu mechaniczne ramie się schowało, a klapa zamknęła.
Parę sekund potem, na ekranie dało się zauważyć główną centralę sterowania reaktorami, która znajdowała się dwa piętra wyżej. W niej, po kilku chwilach, obecni pracownicy z pozoru zaczęli się dusić. Widząc to, zszokowana Andronmenda podeszła bliżej Anatolija i spytała go:
– Co ty im zrobiłeś?
– Uśpiłem chloroformem. – odpowiedział, odwracając wzrok w kierunku Andzi Gandzi – Co się tak na mnie patrzysz, musiałem ich jakoś obezwładnić. – dodał, widząc zdziwienie swej towarzyszki.
– Nie mogłeś ich po prostu zagazować, skoro i tak zaraz zginą? – spytała zdziwiona.
– Nie stać mnie na gaz w takich ilościach. – wyjaśnił, wstając – Tak w ogóle – dodał, odwracając się w kierunku swej asystentki – zasłoń czymś twarz, abyś i ty tam nie zemdlała. – poradził, kierując się do drzwi znajdujących się na drugim końcu pomieszczenia.
Andronmenda od razu zrealizowała radę Diatłowa, zasłaniając usta i nos swoją bluzą. Chwilę potem, ruszyła za Anatolijem.
W czasie drogi zastanawiała się, po co Anatolij wysadzał te elektrownie. Chciał stworzyć ze świata atomową pustynię? Jednak w jakim celu, co miało mu to dać? W dodatku, jakim cudem żył, skoro w dziewięćdziesiątym piątym zwiądł? Nie wiedziała, czy chciała wiedzieć, ale jednocześnie ciekawość ją zżerała. Nie zapytała jednak podczas drogi, uznała że lepiej poczeka na odpowiedni moment. No, ale po jakimś czasie drogi w całkowitej ciszy, dotarli do odpowiedniej centrali. Tam, zastali około dziesięciu nieprzytomnych ludzi. Andzię Gandzię dziwił fakt, że od chloroformu Anatolij nie mdlał, mimo iż nie zasłonił sobie niczym twarzy. Coraz bardziej zastanawiała się, kim jest człowiek podający się za Diatłowa, za którym podążała Andronmenda.
Jednak, po wejściu do owego miejsca, Anatolij od razu przystąpił do destabilizacji reaktorów. Robił to tak szybko i sprawnie, że dziewczyna nie nadążała z zapamiętaniem tego, co wykonywał.
– Cholera, szybki jesteś. – powiedziała w którymś momencie, gdy Anatolij majstrował przy trzecim reaktorze.
– Wiem, po prostu znam się na tym. – odpowiedział, naciskając jakieś przyciski – Jak będziesz grzeczna – kontynuował, przechodząc do panelu sterowania drugim reaktorem – to nauczę cię, jak się to robi. – dodał, naciskając jakieś przyciski.
To przekonało Andzię Gandzię, bowiem nowa umiejętność, nawet jeżeli sprowadza się do destabilizacji reaktorów, zawsze jest miłym dodatkiem do życia. No, ale cały proces destabilizacji trwał około dziesięciu minut. Po tym czasie, dało się zauważyć i czuć, że reaktory znajdowały się na skraju eksplozji. Ich moc drastycznie rosła, a w samym pomieszczeniu zrobiło się gorąco, co akurat nie należało do normalności.
– OK, teraz twoja kolej. – stwierdził, odwracając się w kierunku Andronmendy – Naciśnij ten, ten, ten i ten – przy tych czterech ostatnich słowach wskazał na odpowiednie przyciski – przycisk, w dowolnej kolejności.
Po tych słowach, dziewczyna wykonała polecenie Diatłowa. Kiedy natomiast to zrobiła, prąd zgasł, a reaktory chwilowo wyłączyły się.
– Dobra robota. – pochwalił dziewczynę Anatolij – O jedną elektrownię mniej, teraz tyl---
Nie dokończył, gdyż nagle usłyszeli ogłuszający huk, a następnie dostrzegli przed oczami biały, oślepiający błysk. Diatłow wiedział, że wysadził niestandardowe reaktory, żaden inny tak się nie zachowywał podczas wybuchu. Jednak, kilka sekund później, nastała ciemność. Oboje stracili przytomność...
2252. – Ty kurwo, odpierdol się ode mnie, ja tu wiodę wspaniałe życie z Diatłowem, wysadzając europejskie elektrownie jądrowe. Na razie zrobiliśmy rozpierdol w Niemczech, a dokładniej w Berlinie, ale już mnie się to podoba.
– Łot de fak, men? Przecież Diatłow nie żyje, lol. – stwierdził przez sen zdziwiony Grzegorz.
– Zobacz jutro wiadomości, to się zesrasz. – odpowiedziała kulturalnie Andzia Gandzia.
– Jeżeli to się stało na serio, to dzwonię po Nadboga, nara. – stwierdził kulturalnie Grzegorz.
2253. – Muszę Cię o coś poprosić. Pójdź poszukać Andronmendę.
– Ej kurwa – zaczął kulturalnie sługa – ale ona przecież teraz z Diatłowem trzyma. – dodał zgodnie z prawdą, mimo iż Gregory nie zamierzał mu wierzyć, bowiem mózg mu wypadł.
– Nie pierdol, Diatłow przecież nie żyje. – stwierdził teoretycznie zgodnie z prawdą Nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz – Nie może robić czego tam bądź z trupem. – stwierdził, mimo iż nie wiedział, że źle myślał.
– Nadbóg mi wczoraj powiedział, że Diatłow żyje. – odparł zgodnie z prawdą sługa.
– O chuj. – stwierdził Grzegorz przerażono przerażony – Dobra, idź ją zajeb. – odparł zdanie, który wypowie najlepszy przyjaciel.
– K – odparł sługa.
2254. Anatolij obudził się po jakimś czasie, nie wiedział jak długim. Nie rozumiał dlaczego eksplozja tych reaktorów skończyła się akurat tak, przecież żaden nie posiadał aż takiej mocy wybuchu. Co za reaktory mogły znajdować się w tej elektrowni? Nie wiedział, jednak teraz, po przebudzeniu, przez chwilę nie wiedział, gdzie się znajdował. Widział całkowity mrok oraz nie mógł się poruszyć. Musiał zostać czymś przysypany oraz przy okazji czuł, iż jakieś fragmenty gruzu przygniotły mu obie ręce. Czując to, od razu przywołał swoje zajebiste moce, które otrzymał kilka miesięcy temu, a następnie zniszczył to, co przygniatało mu ręce oraz gruzy, którymi został przysypany. Parę sekund później, gdy już się uwolnił, wstał jak nakazywały prawa logiki.
Zauważył, że znajdował się w jakieś dziurze, w której panował całkowity mrok, a właściwie półmrok, bowiem warto dodać trochę klimatu. Poza dwoma jakimś cudem ocalałymi fragmentami dawnych komputerów sterujących reaktorami oraz jakąś kupą gruzu niedaleko jednego z nich niczego nie dało się dostrzec. Diatłow od razu podszedł do kupy gruzu i zaczął ją usuwać, gdyż podejrzewał, że pod nią znajdowała się Andronmenda. Nie mylił się, kilka chwil potem odkopał nadal nieprzytomną dziewczynę. Widząc ją, od razu wyjął Andzię Gandzię spod gruzów i postanowił przenieść gdzieś w okolice wyjścia na powierzchnię, gdyż w owym miejscu prawie nie dało się oddychać od nadmiaru promieniowania.
Trochę mu to zajęło, ale spoko, torował sobie drogę na powierzchnię wiązkami swej mocy wydobywającymi się z jego oczu. Kiedy natomiast zaczął zauważać słońce, co musiało oznaczać, że długo leżał nieprzytomny pod tymi gruzami, położył niedaleko wyjścia nieprzytomną dziewczynę i sam wydostał się na powierzchnię. Dla dodania klimatu powiedzmy, że po wydostaniu się oślepiło go światło słoneczne, przez co musiał zasłonić wzrok ręką. Parę chwil potem, gdy jego wzrok przyzwyczaił się do światła, opuścił rękę i...zamarł z zszokowania, jakie go ogarnęło.
Berlin nie istniał. Został całkowicie zmieciony z powierzchni Ziemi, pozostały jedynie gruzy i niektóre, szczęśliwsze budynki zachowane w maksymalnie połowie. Leżały też gdzieniegdzie spalone trupy ludzkie oraz zwierzęce. On sam znajdował się na dole wielkiego jak niedojebanie PiS-u krateru. Widząc to, nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Znaczy podobało mu się to, efekt końcowy przerósł jego najśmielsze oczekiwania, ale...jaki reaktor on wysadził, że wybuch dał radę zrównać z Ziemią całą stolicę Niemiec?
– Co to za rodzaj reaktora? – powiedział do siebie z zszokowaniem w głosie, kiedy już zdobył się na jakiekolwiek słowa.
– Reaktor ciemnej energii. – usłyszał niedaleko siebie podejrzanie znajomy głos – A nawet trzy reaktory tego samego typu – dodał dziwnie znajomy głos, gdy Anatolij, zdziwiony, odwrócił się w kierunku źródła dźwięku – co oznacza, że wyjebałeś w kosmos pół Niemiec, brawo. – dokończył głos, kiedy Diatłow znalazł wzrokiem źródło dźwięku.
Okazało się, że ku zaskoczeniu nikogo, w owym miejscu znajdował się również Nadbóg. OMN, cud. Widząc go, Anatolij odruchowo przywołał swoje wyrąbiste moce, normalnie też chcę takie, farciarz jeden, po czym powiedział:
– Zardonic... – na pierwszą literę w pseudonimie Nadcudu Wszechświata nałożył większy nacisk – Czego tu chcesz? – spytał niekulturalnie.
– Nie zamierzam z tobą walczyć, więc możesz wyłączyć swe moce. – odparł Nadłaskawy Federico, kiedy Anatolij przestał używać swych zdolności – Chciałem tylko spytać, czy jesteś z siebie dumny. – rzekł, podchodząc nieco bliżej.
– Jasne, że jestem. – odparł Anatolij, nieco cofając się – Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. – skomentował, gdy Nadbóg przystanął.
– Wiesz, że tego pożałujesz, prawda? – zaczął Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni, teleportując się i pojawiając za Anatolijem – Przyjdzie na ciebie czas. – rzekł, gdy Diatłow gwałtownie odwrócił się – Na tę twoją Andronmendę również. – dodał, kiedy Anatolij cofnął się.
– Wiesz, że nie możesz mnie zabić, prawda? – spytał Diatłow, starając się ukryć swój strach – Technicznie jestem martwy od dziewięćdziesiątego piątego roku. – dodał, dla bezpieczeństwa jednak przywołując swe moce, mimo iż Nadcud Wszechświata obecnie nie zamierzał mu nic zrobić.
– Wiem – odparł Zardonic, ujawniając swoją NadNadNadperfekcję – Po prostu wrócisz skąd wyszedłeś. – dodał, podchodząc nieco bliżej cofającego się Anatolija – Nie ma zbrodni bez kary. – zakończył, po czym przeteleportował się chuj wie gdzie.
Diatłow nie wiedział, co miał o tym wszystkim myśleć. Bał się, mimo iż wiedział, że nie miał czego. Przeżył to już raz, to da radę i drugi, czyż nie? No, ale chwilę potem, poczuł że chcąc się uspokoić, musiał zapalić. Od razu wyjął z kieszeni swego płaszcza, który miał tylko po to, aby wyglądać lepiej, paczkę papierosów i zapalniczkę i, chwilę potem, zapalił. Wiedział, że miał trochę czasu, nim Andzia Gandzia się przebudzi. Sam wyjątkowo długo leżał nieprzytomny pod tymi gruzami. Poza tym, zaczął trochę rozmyślać nad tym, co powiedział Federico. Reaktory ciemnej energii? To brzmiało dla Anatolija jak science-fiction. Jednak coś musiało w tym być, wszakże wybuch normalnego reaktora nie miał możliwości wysadzenia pół Niemiec. Poza tym, zaczął się zastanawiać, jak mieli razem z jego towarzyszką wyjść z tej ogromnej dziury. Diatłow nie umiał ani latać, ani się teleportować, więc pozostała im długa wspinaczka na samą górę.
Tak się zamyślił, że nie zorientował się, kiedy myślami odpłynął od rzeczywistości. Do teraźniejszości przywrócił go dopiero dźwięk odrzucanego gruzu. Słysząc to, odwrócił się i, po zrobieniu tego, ujrzał że Andronmenda próbowała wydostać się na powierzchnię. Widząc to, podszedł bliżej, po czym chwycił ją za rękę i pomógł wyjść.
– Dzięki – powiedziała po chwili, gdy stała już na powierzchni.
– Nie ma za co. – odparł, puszczając ją.
– Jasna cholera... – zaczęła Andzia Gandzia, rozglądając się wokół – Co myśmy wysadzili? – spytała z zszokowaniem, unosząc głowę do góry, bo nie w dół.
– Reaktory ciemnej energii. – odpowiedział Anatolij, po czym wciągnął trochę dymu papierosowego do płuc.
– Co do chuja? – spytała zdziwiona dziewczyna, odwracając głowę w kierunku Diatłowa – Przecież takie coś nie istnieje. – stwierdziła, gdy jej towarzysz wypuścił dym z płuc.
– Też tak myślałem. – stwierdził Anatolij, dopalając papierosa – Ale Nadbóg – na pierwsze trzy litery tego cudnego słowa nałożył większy nacisk – chyba wie, co mówi, co nie? – spytał, wyrzucając wypalonego papierosa na przysypaną gruzami ziemię.
– A Nadbóg – na pierwsze trzy litery tego hipnotycznie Nadseksownego słowa nałożyła większy nacisk – tu był?! – zawołała ze zdziwieniem.
– Yup. – odparł, po czym odwrócił się – W każdym razie – zaczął, zmieniając temat i nieco unosząc głowę – czeka nas długa podróż na samą górę. – zakończył
Po tej rozmowie, oboje ruszyli w kierunku jednej ze ścian zrobionej z gruzów, zwłok i innych przyjemnych rzeczy, po czym rozpoczęli wspinaczkę...
Trwała ona łącznie dwanaście godzin bez przerw. Męczyła ich obojga do tego stopnia, że czasem ledwo nie mdleli. Szli jednak w górę, gdyż wiedzieli, że nie mogli zostać na samym dole. No, ale po połowie dnia, kiedy oboje w końcu dostali się na sam szczyt wyrwy, czuli takie zmęczenie, jakie jeszcze nigdy ich nie dopadło. Andzia Gandzia po prostu położyła się ledwo żywa na ziemi, a Anatolij osunął się półprzytomny pod jednym z wystających, metalowych fragmentów czego tam bądź, ciężko oddychając ze zmęczenia, po czym zamknął oczy.
– To było...Męczące... – zaczął wycieńczonym głosem, chcąc przerwać ciszę.
– Nigdy się tak nie zmęczyłam... – stwierdziła wykończonym głosem Andronmenda, kiedy jej lewa ręka zsunęła się z jej tułowia na ziemię.
– Pozostaje nam tu spędzić noc... – stwierdził, powoli przysypiając – Rano zastanowimy się, co...co dalej... – dodał coraz bardziej sennym głosem, płytko oddychając.
Bardzo szybko usnął, tak samo jak Andronmenda. Ich oboje pokonało ogromne zmęczenie.
Andzia Gandzia obudziła się dziesięć godzin później, około siódmej rano. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała pochmurne niebo, jednak zza chmur wydostawało się trochę słońca. Czuła się bardziej wyspana niż kiedykolwiek, dlatego nawet wstanie nie sprawiło jej problemu. Po podniesieniu się dostrzegła Diatłowa, który jeszcze spał jak zabity. Well, technicznie to on od dawna nie żył, ale kogo to obchodzi, co nie? Dziewczyna, jak na kulturalną osobę przystało, nie chciała go budzić, wiedziała jak zmęczony usnął dzień wcześniej. W każdym razie, czekając aż jej towarzysz się ocknie, rozejrzała się po okolicy, mimo iż nie spodziewała się ujrzeć wspaniałych widoków.
Faktycznie, gruzy gruzami gruzy poganiały. Poza wielką dziurą w Ziemi sięgającą na nie wiadomo ile kilometrów wszystko zostało zniszczone, oprócz czarnej Wołgi Anatolija, która chyba została stworzona z tytanu, bowiem stała w całości. Oprócz tego, dało się dostrzec pył unoszący się radośnie w powietrzu, jako efekt atomowego jebnięcia. A tak, to pustki, poza faktem, że czasem dało się ujrzeć połowę jakiegoś budynku i chyba gdzieś w tle hasała Małgosia z Poradników Uśmiechu. No spoko.
– Jesteś zadowolona? – usłyszała nagle obok siebie Nadseksownie-Nadseksowny głos.
Słysząc ten Nadcud dźwiękowy, zdziwiona Andzia Gandzia odwróciła się. Kiedy to zrobiła, ujrzała Nadboga, który dzisiaj zdawał się tak Nadseksowny, że aż rozpłynąć się można. Nie spodziewała się go tutaj, dlatego aż odskoczyła ze zdziwienia. W każdym razie, od razu odpowiedziała:
– Sama się na to zgodziłam. – zaczęła, odruchowo przywołując swoją pirokinezę – Co oznacza, że tak. – odpowiedziała, nieco cofając się.
– Nie zamierzam walczyć, więc możesz wyłączyć swoje moce. – stwierdził, widząc pirokinezę Andzi Gandzi – W każdym razie, zdecydowałaś pod wpływem chwili. – rzekł tak Nadultra Nadseksowno-Nadseksownie Nadseksownym głosem, że aż gruzy zaczęły się topić – Wiesz, że to co on robi – przy tych słowach wskazał na śpiącego Anatolija – jest złe, prawda? – spytał
– Wiem, ale mi to nie przeszkadza. – rzekła, odtegesowując pirokinezę – Tak w ogóle, ciekawe czemu to robi. – zmieniła nieco temat jak zawodowy zmieniacz tematów.
– Nie wiem, jakoś tak go podnieca wizja świata jako atomowej pustyni. – wyjaśnił Zardonic, zakładając ramię na ramię – Dziwny człowiek. – dodał, prostując te swoje Nadseksowne ręce – W każdym razie, masz szansę się zmienić. – stwierdził, ujawniając swoją NadNadNadłaskawość – Jemu już i tak nic nie pomoże – przy tych słowach wskazał na nadal śpiącego Diatłowa – ale ty możesz uniknąć kary. – zakończył tak Nadseksownym głosem, że normalnie ja tu się topię.
Andzia Gandzia w sumie nie wiedziała, co powiedzieć. Nie zamierzała odchodzić, bo Anatolij obiecał, że jak będzie grzeczna, to nauczy ją destabilizacji reaktorów, je! A to taka zajeumiejętność, że nic tylko chcieć ją posiąść. A poza tym, co miała robić w życiu? Siedzieć w pałacu z tym mośkiem Grzegorzem i jego ułomnymi, bezimiennymi sługami? Of course not, dlatego jak na jej drodze stanął zmartwychwstały Anatolij i zaproponował wspólne robienie atomowego rozpierdolu w Europie, to od razu wsiadła do jego czarnej wołgi! Nie no, lol, kto normalny zamierzał porzucić to cudne życie?
– Masz czas. – przerwał cichą ciszę Federico, a wręcz NadFederico – Pamiętaj, możesz – na to drugie słowo nałożył większy nacisk – zrezygnować. – dodał, po czym Nadseksownie przeteleportował się chuj wi gdzie.
Andronmenda nie zamierzała rezygnować. Wolała trzymać się z Diatłowem, dzięki czemu przynajmniej mogła przeżyć jakieś przygody, a nie ze spierdoliną życiowym, który tylko siedział w Szklanym Pałacu. No, ale nie przejęła się tym i, nie chcąc się zgubić, usiadła niedaleko nadal śpiącego Anatolija i, patrząc w dół wielkiej jak jej niedojebanie dziury zaczęła czekać, aż jej towarzysz się obudzi.
Diatłow obudził się dwie godziny później. Kiedy otworzył oczy, czuł się znacznie bardziej wyspany niż dotychczas. Ujrzał również, że nadal znajdował się tam, gdzie pół dnia temu zasnął, a także, że niedaleko niego siedziała Andzia Gandzia. Widząc ją, od razu wstał, a Andronmenda z kolei, słysząc ten dźwięk, odwróciła się. Widząc, że jej towarzysz już wstał, podniosła się z ziemi i rzekła:
– Co teraz robimy?
– Hmmm... – zaczął się zastanawiać Anatolij, przy okazji rozglądając się – O, moja wołga jeszcze istnieje. – stwierdził, zauważając swój samochód – Pojedziemy nią – mówił, kiedy Andronmenda odwróciła się w odpowiednim kierunku – w kierunku Austrii i wysadzimy tamtejsze elektrownie. – odparł, jakby kurwa niczego specjalnego nie odjebał w Niemczech, geniusz narodu jeden.
– K – odparła najkrócej jak się da Andzia Gandzia.
Po tej jakże ambitnej rozmowie, oboje podeszli do samochodu Diatłowa i wsiedli do niego. Parę chwil potem, odjechali w kierunku Austrii...
2255. Kiedy doszedł do drogi przechodzącej przez ten właśnie las, sługa zobaczył ślady samochodu. Poznał je na węch, ponieważ w przeszłości plasował rolę psa myśliwskiego i pozostał mu wyczulony węch. Okazało się, ku zaskoczeniu nikogo, że to ślady czarnej wołgi Diatłowa. O kurwa! Normalnie tragedia na skalę międzynarodową, no ale ten dekl, zamiast wsiąść na chociażby rower Acro i pojechać tymi śladami, ruszył nimi pieszo, ułom całkowity, w nadziei, że dojdzie nimi do miejsca pobytu Andzi Gandzi.
2256. Marek, bowiem tak miał na imię sługa, wziął telefon i zadzwonił na policję, która teraz miała ważniejsze problemy, bowiem Interpol kazał im zbadać to, co odjebało się w Niemczech poprzedniej nocy. Media zewsząd donosiły o potężnej eksplozji reaktorów ciemnej energii, która wyjebała w kosmos prawie całe Niemcy, zostawiając jedynie Norymbergię, Brandenburgię i Düsseldorf. Nikt nie miał pojęcia, kto stał za tym haniebnym czynem, ale sprawca podobno przemieszczał się z prędkością światła, jednak spowolnił z jakiegoś powodu niedaleko za granicą austriacko-niemiecką. My wiemy, że Diatłowowi w wołdze paliwo się skończyło prawie, ale skąd Interpol miał to wiedzieć?
2257. Obecnie Anatolij i Andronmenda zatrzymali się na jednej z wielu austriackich stacji benzynowych. Paliwo w Wołdze Diatłowa prawie się kończyło i nie dało się już korzystać z nitro. Sam samochód również wlókł się jak hulajnoga elektryczna kilka metrów przed wyładowaniem baterii. Anatolij, jako inteligentny człowiek, kazał Andzi Gandzi zatankować samochód, a sam oddalił się nieco ze stacji benzynowej, dzięki czemu mógł spokojnie zapalić. Stojąc tak, myślał o tym, jak wysadzą dzisiaj elektrownię. Planował tym razem świadomie odnaleźć elektrownię z reaktorami ciemnej energii, bowiem efekt wybuchu ostatnio przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Oczami wyobraźni już widział tę wybuchającą elektrownię i to piękne, atomowe pustkowie. Tylko...Co musiał zrobić, jeżeli chciał zapobiec ponownemu ogłuszeniu jego i Andronmendy przez falę uderzeniową po wybuchu? Chwila, przecież posiadał nadprzyrodzone zdolności, farciarz jeden, ja też tak chcę, no. Mógł osłonić siebie i swoją towarzyszkę jakimś polem siłowym. Nie ma co, wszystko obcykane, trzeba teraz tylko zrealizować plan.
– Samochód zatankowany. – usłyszał po chwili głos Andronmendy, która tym samym wyrwała go z zamyślenia.
– K – odpowiedział najkrócej jak się da Anatolij, po czym wyrzucił niedopalonego papierosa na trawnik – Chodźmy więc. – dodał, kiedy ruszyli w cudowną podróż na stację benzynową.
Przez jakiś czas szli w ciszy, a w celu dodania klimatu uznajmy, że trochę przejść musieli. Po tym czasie, Diatłow postanowił przerwać ciszę:
– Jakie studia skończyłaś? – spytał, gdy dziewczyna odwróciła wzrok w jego kierunku – Może twoja specjalizacja jakoś nam się przyda. – dodał, a ja zaczęłam mu współczuć tego, czego zaraz się dowie.
– Ekologię – odpowiedziała dumnie lampucera – I zrobiłam z niej doktorat. – dodała dumno-dumnie, kiedy Anatolij powoli odwrócił głowę w jej stronę.
Anatolij nie tego się spodziewał. Miał nadzieję, że jego towarzyszka to, ja wiem, lekarz, matematyk, budowlaniec, inżynier, prawnik czy nawet fizyk jądrowy, a nie ekolog! Na cholerę mu ekolog? To się nie przyda przy radosnej destrukcji Europy! W każdym razie, chwilę potem, westchnął, zasłonił twarz dłońmi i, po chwili, przejeżdżając dłońmi wzdłuż twarzy rzekł:
– Gdyby nie fakt, że jesteś mi potrzebna – zaczął, opuszczając ręce – wyjebałbym cię do tego śmietnika – w tym momencie wskazał na śmietnik znajdujący się niedaleko stacji benzynowej – i sobie pojechał. – zakończył
– No, ale co chcesz? – spytała zdziwionym głosem Andzia Gandzia – Ekologia to też normalny kierunek studiów! – rzekła najśmieszniejszy żart, jaki dziś usłyszycie.
– Tak, rozumiem. Ja też w swoim życiu wiele błędów popełniłem. – skomentował, kiedy skręcili na stację benzynową.
Andzia Gandzia nie rozumiała, o co mu chodziło. Przecież ekologia to najlepszy kierunek studiów, jaki można skończyć! No, ale nie zdążyła się nad tym dłużej zastanowić, gdyż chwilę potem wsiedli do czarnej Wołgi i odjechali w siną w dal.
2258. Imię i nazwisko: Andronmenda Zjebson Miller chyba
Wiek: -40 lat
Miejsce zamieszkania: Pumping Land
Zawód: Niszczyciel reaktorów
2259. Andronmenda podczas jazdy, która na razie nie polegała na jebnięciu w przycisk odpalający nitro, cud kurwa, zastanawiała się, dlaczego Diatłow tak się odniósł do faktu, że Andzia Gandzia skończyła ekologię. Kurde, przecież sądziła, że to też potrzebny kierunek! Nie wyprowadzajmy jej z błędu, OK? W każdym razie, wiedziała że Anatolij skończył tę swoją inżynierię, ale no kurde, ekologia też jest spoko, co nie? (Nie) Nu, ale jechali tak w rytm hardbassu, bowiem plus dziesięć punktów do słowiańskości trzeba dojebać. Przez jakiś czas panował spokój, jednak w pewnym momencie choroba popromienna przypomniała sobie, że miała wczoraj już dać wpierdol Andzi Gandzi. Kurwa, jaki zapłon, normalnie do Księgi Rekordów Guinnessa z tym. Otóż, w pewnym momencie, kiedy stali na jakimś zadupiu, bowiem Opkolandia miła jest, na początku, aby nie zaczynać z grubej rury, dziewczyna zaczęła się źle czuć oraz miała wrażenie, że zaraz wyrzyga jelita płucami, jakkolwiek to byłoby możliwe. Czując to, od razu powiedziała słabym głosem:
– Diatłow...
– Hm? – spytał Anatolij, szukając czegoś w samochodzie, nie zdziwię się jeżeli broni masowego rażenia.
– Źle się czuję...Chyba będę rzygać... - odparła zgodnie z prawdziwą prawdą.
Po tych niespodziewanych słowach, Anatolij kompletnie nie spodziewając się tego, że w wypadku Andronmendy choroba popromienna chyba jechała PKP, bo zaliczyła kilkugodzinne opóźnienie, przerwał szukania czego tam bądź i wyprostował się.
– Czekaj chwilę. – w tym momencie dało się zauważyć, że żyły w jego ręce zabłysły na niebiesko, ale fajnie, też tak chcę – Mam pomysł. – dodał, po czym, cóż za plot twist, przyłożył dziewczynie dłoń do szyi.
Parę sekund potem, Andzia Gandzia poczuła, że coś zaczęło przepływać przez jej żyły oraz w jej wypadku owe zabłysły na niebiesko w całym ciele, a nie tylko w określonej części. Cholernie się bała, szczególnie kiedy jej wzrok zaczął się zamazywać. Aż do jej oczu napłynęły łzy, a ona sama, odruchowo, chwyciła go za nadgarstek. Chwilę potem, poczuła również przechodzący przez jej ciało ból, jakby pękały jej żyły, aż cicho jęknęła z bólu.
– Ćśśś...Spokojnie. – zaczął Anatolij, kiedy Andronmenda praktycznie nic już nie widziała przez zamazany wzrok – Kiedy się obudzisz, poczujesz się znacznie lepiej. – dodał, gdy jego głos stawał się dla Andzi Gandzi coraz odleglejszy.
Parę sekund potem, Andronmenda zemdlała, je!
2260. Andronmenda podeszła i podała sędzi milion rubli jako łapówkę, aby ich nie skazali. No co? Trzeba sobie radzić w życiu!
2261. Chwilę potem, przerażona, odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam jakiegoś zeskakującego mężczyznę. Nie widziałam za bardzo jego twarzy, gdyż miał założone jakieś czarne okulary, nie wiedziałam po co. Poza tym, miał założony czarny, za długi płaszcz, prawdopodobnie po to, aby lepiej wyglądać. Obok niego stała jakaś dziewczyna, ubrana normalnie jak na standardy tej planety, z tego co zdążyłam się zorientować przez ten miesiąc. Miała na sobie granatową, zapiętą bluzę oraz czarne spodnie z trzema, białymi paskami z boku. Poza tym, to co ją charakteryzowało, to widoczne na jej ciele, świecące się na niebiesko, żyły. Nie miałam pojęcia, co oni chcieli mi zrobić, dlatego cofnęłam się i, ze strachu, przywołałam jedną ze swoich nadprzyrodzonych zdolności, która nie ma sensu, ale chuj, czyli kwintesencję typu drugiego.
– Nie zamierzamy walczyć. – przemówił ten mężczyźniak, podchodząc nieco bliżej, kiedy ja, odruchowo, cofnęłam się – Zgodzisz się na nasz deal i nic ci nie zrobimy.
– Nie zamierzam z nikim wchodzić w układy. – odparłam zgodnie z prawdą, albowiem po co miałam mieszać się w jakieś nieznane mi, ziemskie sprawy.
Przybyłam tu jedynie jakoś ułożyć sobie nowe życie od zera, a nie pojednywać się z podejrzanie wyglądającym gościem. Widziałam, że to nie Nadbóg, więc nie zamierzałam z nim współpracować.
– Jak się nie zgodzisz, to i tak niedługo zginiesz. – odpowiedział prosto z mostu – A jak do nas dołączysz, to masz szansę zrobić coś dobrego dla normalnych ludzi i ogólnie dla Wszechświata. – dodał, ale ja nie miałam pewności, czy mu ufać.
– Co niby takiego chcecie osiągnąć? – spytałam, gdyż wolałam najpierw się upewnić, czy był sens w ogóle rozważać przyłączenie się.
– Zniszczyć rdzeń Opkolandii, a potem wyjebać w kosmos wszystkie elektrownie atomowe. – przemówiła dziewczyna stojąca obok niego.
Czy ich do reszty pojebało?! Nie dość, że chcieli ingerować w naturalny porządek rzeczy oraz tym samym wkurwić Zardonica, to jeszcze mieli w planach doprowadzić do apokalipsy?! Nie zamierzałam im pomagać, nie pojebało mnie jeszcze. Od razu odwróciłam się i, odchodząc, powiedziałam:
– Nie pojebało mnie jeszcze do tego stopnia, aby ingerować w naturalny porządek rzeczy.
Niestety, nie zdążyłam odejść. Parę sekund potem, poczułam że ten mężczyzna unieruchomił mnie, chwytając mnie za ręce i skutecznie uniemożliwiając jakąkolwiek obronę. Kiedy to zrobił, powiedział:
– Nie masz wyboru. – mówił, gdy ja, mimo wszystko, próbowałam się uwolnić – Musisz z nami iść, możesz się przydać. – dodał, kiedy poczułam, że zaczął czymś parzyć moje ręce oraz ogólnie miałam wrażenie, że moje ręce zaczynały się topić.
Czując ten niewyobrażalny ból, krzyknęłam oraz poczułam, że do moich oczu napłynęły łzy. Parę minut potem, powiedziałam starając się nie płakać z bólu:
– Błagam, przestań...Zgadzam się na wszystko, tylko przestań...
Po tym ostatnim zdaniu, poczułam że puścił mnie. Kiedy to nastąpiło, odwróciłam się i, gdy to wykonałam, ten zaśmiał się dość szyderczo i powiedział:
– Wy wszyscy jesteście tacy słabi.
2262. Przecież w ogóle nie potrafiłam walczyć, nawet stacjonarnie. Od razu rzekłam do Slade'a:
– SYSTEM SHUTDOWN
2263. W następnej kolejności, podleciałam do półki z książkami i zdjęłam z niej owy okrągły przedmiot, po czym zaczęłam się mu przyglądać. Był to model kuli ziemskiej, przyczepiony do szarego kijka. Owy kijek wyglądał jak sierp z okrągłą podstawką u spodu. W niektórych miejscach, a właściwie w prawie każdym, widziałam oznaczenia różnymi kolorami markera. Nie wiedziałam, co owe oznaczały i dlaczego akurat nie wszędzie zostały oznaczone, ale uznałam, że wskazywały one na coś istotnego. Nie zdążyłam jednak się nad tym dłużej zastanowić, gdyż usłyszałam otwierające się drzwi do mego pokoju. Słysząc to, od razu odstawiłam przedmiot i odwróciłam wzrok w odpowiednim kierunku. Dzięki temu ujrzałam, jak dowiedziałam się wczoraj, ale nie wspominałam o tym, bo po chuj, tę dziewczynę z niebieskimi żyłami o imieniu Andromeda.
– Co oznaczają te kropki na tym oło – przy tym ostatnim, cudnym słowie wskazałam na kulę ziemską na drążku – przedmiocie? – spytałam, chcąc jakoś zacząć rozmowę.
– To lokalizacje wszystkich elektrowni, które będziemy musieli wysadzić po zniszczeniu rdzenia Opkolandii. – wyjaśniła, podchodząc bliżej – A co do tego przedmiotu, to nazywa się globus, jak coś. – dodała, podnosząc ową rzecz swoją psychokinezą.
Nie spodziewałam się, że Ziemianie posiadali nadprzyrodzone zdolności, no ale w sumie Opkolandia może im to umożliwiała. Zastanawiało mnie jednak, dlaczego Anatolij i Andromeda mieli w planach wysadzić świat elektrowniami atomowymi. Co oni chcieli tym osiągnąć? Nie pytałam teraz, gdyż sądziłam, że to jeszcze za wczesna pora na takie pytania. Jednak mogłam zadać pewne inne pytanie:
– Tak w ogóle, to po co wysadzać rdzeń Opkolandii? – spytałam, gdy Andzia odstawiła przedmiot – Nie lepiej od razu wysadzić elektrownie? – zadałam kolejne pytanie, gdy odwróciła się w moim kierunku.
– Chcieliśmy tak zrobić, ale to się nie powiodło, albowiem Drużyna Nadrozpierdolu nam to utrudniła. – wyjaśniła, dla klimatu okrążając mnie – Kiedy zniszczymy Opkolandię, nie będzie ona po stronie Nadboga, trafimy wtedy do prawdziwego świata. – wyjaśniła, stając naprzeciwko mnie – I będziemy mogli spokojnie zrealizować nasz cel. – dodała
– Dla mnie to i tak nie ma za wiele sensu. – stwierdziłam, opierając lewą rękę o biodro.
– Spoko, przekonasz się, że Anatolij wie, co robi. – stwierdziła Andzia, po czym opuściła pomieszczenie.
Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam dołączając do nich. Cóż, zostałam zmuszona, ale jeżeli oni zamierzali mi coś zrobić, to zawsze mogłam poprosić Nadboga o pomoc, czyż nie?
2264. Gdy tam dotarłam, po wejściu do środka ujrzałam Anatolija, stojącego tyłem do mnie i wpatrującego się w monitory. Widziałam, że za ich pomocą obserwował sytuację na świecie, gdyż chciał wiedzieć, kiedy należało zaatakować miejsce z rdzeniem Opkolandii. Wyglądał obecnie jak typowy czarny charakter z amerykańskiego filmu. Wiecie, naprzeciwko niego znajdowały się wysokie ekrany, świecące mocnym światłem między innymi w jego kierunku. On sam miał na sobie czarny, długi płaszcz, zapewne dający +10 do zajebistości oraz przy okazji miał splecione ręce za plecami. Typowy, amerykański złozol, chuj z tym, że Anatolij pochodził z Rosji. No, ale wydawało się, że mnie nie zauważył, ale to tylko pozory, gdyż kilka sekund potem powiedział, nie odwracając się w moją stronę:
– Zaimponowałaś mi. Nie podejrzewałem, że da się tak łatwo oszukać Nadboga.
Po tych słowach, odwrócił się, opuszczając ręce i podszedł bliżej.
– Ech, cóż... – zaczęłam zmieszanym głosem, nie wiedząc jak uzasadnić, że udało mnie się to tak szybko – Jam jest Mary Sue, więc nie dziwne. – stwierdziłam zgodnie z prawdą.
– Mary Sue, powiadasz? – spytał, nieco unosząc moją głowę tak, abym patrzyła w kierunku jego zasłoniętych czarnymi okularami oczu – To dobrze. – stwierdził, szyderczo uśmiechając się – Mam zadanie dla takich jak ty. – dodał.
2265. Jakiś czas później, Cyborg rzekł:
– Everyday I drink, everyday I squat, if you do the same shit you are my brat. Take some vodka, take some crack, I don't give a fuck. This is how we party in the russian club!
Po czym wyskoczył przed roboty i zaczął napierdalać jak pojebany ze swojego działka sonicznego, rozpierdalając roboty.
2266. Udałam się do mego pokoju. Ciągle nie wiedziałam, czemu miałam zdobyć zaufanie Nadboga w aż tak trudny sposób, czyli uwodząc go i potem wykorzystując jego zaufanie. Dziwny pomysł, no ale jako iż powstałam jako Mary Sue, to w sumie powinno mnie się udać. No, ale kiedy dotarłam do pomieszczenia, zmęczona tą zaaranżowaną walką, usłyszałam dźwięk komunikatora. Słysząc to, od razu uniosłam rękę i przyciszyłam go. Okazało się, że dzwonił Anatolij, dlatego od razu odebrałam.
– Nieźle ci poszło, Vego. – zaczął, jeszcze słyszalnie zmęczonym po tej walce głosem – Wykończyliście nas na dobre. – odparł, kiedy ujrzałam, że usiadł na jakimś krześle obrotowym.
– Dzięki. – odpowiedziałam – Starałam się. – stwierdziłam, idąc w kierunku łóżka.
– Właśnie się o tym dobitnie przekonaliśmy. – odparł, lekko obracając się na krześle w prawo i drugie prawo a.k.a lewo – W każdym razie – zaczął, dla klimatu opierając rękę o oparcie krzesła – za chwilę wyślę ci keyloggera, który pozwoli ci na wykradnięcie potrzebnych informacji z komputera Zardonica. – na pierwszą literę w tym Nadperfekcyjnym słowie nałożył większy nacisk.
– Ale...Na tym etapie on jeszcze nie dopuści mnie do swego komputera. – zauważyłam zgodnie z Nadprawdziwą Nadprawdą, siadając na łóżku.
– Mam czas. – stwierdził tak podejrzanie spokojnie, w sumie jak praktycznie zawsze – Najważniejsze, abyś dowiedziała się wszystkiego, czego się da, na temat rdzenia Opkolandii. – odparł
W tym momencie, usłyszałam kroczne kroki dochodzące z korytarza. Słysząc to, uniosłam wzrok, a Diatłow wyłączył połączenie. Podejrzewałam, że to Nadbóg zmierzał w mym kierunku.
2267. Jakiś czas później, usłyszałam otwierające się drzwi do mojego pokoju. Słysząc to, od razu wyjrzałam zza drzwi od szafy i, widząc Zardonica, spytałam jak najnaturalniejszym głosem się dało:
– Coś się stało?
– Ktoś tu był? – spytał Nadcud Wszechświata, słyszalnie zaniepokojonym głosem.
– Nie. – odpowiedziałam tak naturalnym głosem jak tylko się dało – A co? – spytałam, zamykając drzwi szafy.
– Miałem wrażenie, że słyszałem stąd głos Diatłowa 2.0-update 1.
– Kogo?
No co? Musiałam udawać, że nie wiedziałam, o kim mówił, gdyż nie mogłam wyjawić swoich prawdziwych celów. Inaczej plan Anatolija nie miał szans powodzenia. No, ale Nadbóg od razu odpowiedział:
– Anatolij Diatłow 2.0-update 1. Kiedy jeszcze żył w swym normalnym życiu, pracował w elektrowni jądrowej w Czarnobylu i w jakimś sensie odpowiadał za wybuch reaktora czwartego. – opowiadając to, podszedł nieco bliżej mnie – Teraz wylazł z piekła, przy okazji po piekielnej aktualizacji i obrał sobie za cel wysadzenie wszystkich elektrowni atomowych na świecie. Wiadomo, prawdziwy Diatłow już dawno, ten obecnie to wersja wyprana w piekielnym Pervolu. Obecnie ma w planach wysadzić rdzeń Opkolandii, którego destrukcja, poza faktem, że skaziłaby promieniowaniem pół globu, zniszczyłaby piękną utopię, w której żyjemy. – wyjaśnił, kiedy nieco uniosłam się nad podłogę.
– Szalony człowiek. – stwierdziłam krótko po usłyszeniu tej opowieści.
– Wiesz, te jego obecne cele nie wynikają w stu procentach z niego. – wyjaśnił, nieco Nadzginając Nadswoją Nadseksowną Nadlewą Naddłoń – W prawdziwym życiu by nawet o tym nie pomyślał, no ale teraz jest po piekielnej aktualizacji. – Nadwyjaśnił, Nadopuszczając Nadswą Nadseksowną Naddłoń – Zostały w niego wprowadzone nowe cele, które uznaje za wynikające z jego woli. – dodał jakże szokującą informację.
– Nie wiedziałam, że da się powrócić z piekła. – zaczęłam, gdyż serio nie podejrzewałam, że tak się dało – No, ale nie, nie było go tu. – wyjaśniłam
– To dobrze, bo myślałem, że coś od ciebie chciał. – stwierdził
Po tej ekscajtingującej rozmowie, Nadpan i Nadwładca Nadwszystkiego wyszedł, a ja zastanowiłam się nieco nad tym, co mi powiedział o Anatoliju.
2268. Gdy zaś po jakimś czasie doleciałam do bazy Anatolija i Andromedy i wleciałam do środka, ujrzałam że Diatłow, standardowo, wpatrywał się w wielkie jak inflacja w Wenezueli ekrany. Obok niego, wyjątkowo, stała Andromeda. Chwilę potem, słysząc że przybyłam, odwrócili się w moją stronę.
– Zaraz tu będzie. – przemówiłam w ich kierunku.
Po tym krótkim zdaniu, ujrzałam że rosyjski inżynier szyderczo uśmiechnął się na tę wiadomość. Parę chwil potem, powiedział słyszalnie bardziej zadowolonym głosem:
– Doskonale. W każdym razie – przy tych słowach dał mi znać ręką, że miałam iść za nimi – chodź za mną.
Po tej ekscajtingującej rozmowie, od razu ruszyłam za nimi. Diatłow wyłączył ekrany, po czym przeszliśmy przez ciemny jak przyszłość Unii Europejskiej korytarz, po czym, w pewnym momencie, przystanęliśmy i zaczęliśmy oczekiwać na przybycie Zardonica...
2269. Kiedy już stałam, podeszłam do niego, ukucnęłam obok i, gdy moja prawa ręka zabłysła na złoto, przyłożyłam ją do sparaliżowanej połowy ciała Anatolija, po czym zaczęłam leczyć owy paraliż. I to właśnie wada Opkolandii. Odbierała zajebiste zdolności tylko na chwilę, po to aby pokiereszować kogo chciała. Nie wiedziałam, jak działał rdzeń Opkolandii, ale zaczęłam się tym nieco intrygować. Nie miałam też pojęcia, jak zamierzaliśmy go wysadzić, bowiem podejrzewałam, że rdzeń Opkolandii to nie zwykły reaktor ciemnej energii, jakich na świecie stało już mnóstwo, a coś potężniejszego. No, ale wracając do teraźniejszości, parę minut potem, gdy skończyłam, pomogłam mu wstać i, gdy już staliśmy, prawie upadł. Chciałam go chwycić przed upadkiem, ale jako iż Andzia Gandzia znajdowała się bliżej niego, ona zdążyła to zrobić.
– Co ci się stało? – spytałam, kiedy Andromeda przytrzymywała wyraźnie osłabionego Diatłowa przed upadkiem.
– Nie czuję się najlepiej po tym porażeniu. – odpowiedział słabszym niż zwykle głosem.
– Czekaj – zaczęła Andronmenda, rozglądając się – zaraz znajdziemy ci jakieś miejsce, w którym mógłbyś się położyć. – kontynuowała, prowadząc rosyjskiego inżyniera w kierunku jednego z pomieszczeń magazynu – A ty, Vego – zaczęła odwracając wzrok w moim kierunku, kiedy na chwilę przystanęli – uruchom obecne tu komputery. – stwierdziła, po czym ruszyła dalej, prowadząc Anatolija w kierunku jednego z pomieszczeń magazynu.
Ja natomiast, od razu podleciałam nieco wyżej i udałam się wykonać polecenie.
Podczas uruchamiania ekranów zastanawiałam się, jak działał rdzeń Opkolandii i czym faktycznie groziło jego wysadzenie. Tak, Zardonic mówił, że groziło to skażeniem połowy globu promieniowaniem zapewne, a także końcem utopii, w której żyliśmy. Jednak co to oznaczało? Co znajdowało się pod utopią? Ciekawiło mnie, jak wyglądał ten prawdziwy świat. Czy prezentował się gorzej niż Opkolandia? Nie wiedziałam, ale postanowiłam, że zapytam Diatłowa następnego dnia, gdy już dojdzie do siebie. Jednak...Ciągle ciekawił mnie ten rdzeń Opkolandii. Jak działał, jak utrzymywał to wszystko w ryzach? Kto go stworzył i obecnie obsługiwał? Ja nie mogę, nie mogłam się doczekać odpowiedzi na te pytania.
2270. Jednak, któregoś dnia, gdy stałam nad jeziorkiem, które znajdowało się niedaleko bunkra, w którym przebywaliśmy i planowaliśmy rozpiździel rdzenia Opkolandii, na początku trochę rozmyślałam. Nie ufałam Vedze, to musiałam przyznać. Wiedziałam, co kierowało Anatolijem, kiedy uznawał, że nam się przyda, ale obawiałam się, że mogła nas zdradzić i dołączyć do Nadboga. Co prawda nie dzieliłam się mymi obawami z Diatłowem, gdyż sądziłam, że po prostu nie przyjmie ich do wiadomości. Tak, wiedziałam że w wersji 2.0-update 1 jego charakter został zmieniony o sto osiemdziesiąt stopni, ale czasami dało się dostrzec, że jakaś część jego dawnej upartości w nim pozostała.
W każdym razie, w którymś momencie takich rozmyślań, usłyszałam czyjeś kroki. Nie przejęłam się, gdyż sądziłam, że to albo Anatolij, albo Vega. Niestety, myliłam się, bowiem w pewnym momencie usłyszałam za sobą głos Grzegorza:
– Andziu...
Słysząc znienawidzone zdrobnienie mego imienia, odwróciłam się. Faktycznie, za sobą zobaczyłam mego byłego. Cholera, co on tutaj robił? Wiedział dobrze, że nie chciałam się z nim zadawać, to po kiego grzyba tu przyszedł?
– Po pierwsze, wiesz dobrze, że nie lubię jak ktoś zdrabnia moje imię. – zaczęłam, dla klimatu odgarniając włosy opadające mi na twarz – Po drugie, po kurwę tu przyszedłeś? – spytałam ze słyszalną nienawiścią w głosie – Wiesz przecież, że nie zamierzam do ciebie wrócić. – stwierdziłam, opierając lewą rękę o biodro.
– Jestem pewien, że to nie była twoja decyzja. – stwierdził najdebilniejsze zdanie, jakie dzisiaj usłyszałam – Musiał cię jakoś przekupić. – rzekł jeszcze debilniejsze zdanie na dziś – Wiem, że w rzeczywistości taka nie jesteś. – odparł, kiedy wyprostowałam rękę.
Po tej jego jakże naiwnej wypowiedzi, zaśmiałam się ironicznie, na chwilę spuszczając wzrok w bok dla klimatu, of course, a następnie odpowiedziałam:
– Wiesz o mnie mniej, niż sądzisz. – przy tym zdaniu spojrzałam na niego – Nie musiał mnie długo namawiać, nawet nie musiał minimalnie mnie przekonywać. – odparłam, gdy Grzegorz spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach – Zgodziłam się od razu, gdy tylko zaproponował mi tę szaloną przygodę. – rzekłam, dla klimatu okrążając mego byłego.
– To niemożliwe. – zaczął Grzegorz, kiedy stanęłam naprzeciwko niego – Przecież nigdy nie chciałaś niszczyć świata. – stwierdził, gdy schowałam ręce do kieszeni bluzy.
– Tak mało o niej wiesz. – usłyszeliśmy dochodzący zza mego byłego głos Anatolija – Mogła wtedy się nie zgodzić. – rzekł, kiedy odwróciliśmy się w jego stronę i ujrzeliśmy, że obecnie lądował na ziemi – Nie zmuszałbym jej, w końcu to nic osobistego. – dodał, podchodząc bliżej – Jednak sama się zgodziła. – stwierdził fakt, gdy ja przeteleportowałam się w jego kierunku – Musiała więc chcieć. – zakończył, kiedy Grzegorz patrzył w jego kierunku z niedowierzaniem.
– Ale...Dlaczego? – spytał ze słyszalnym niedowierzaniem oraz lekko wyczuwalną w jego głosie rozpaczą, odwracając wzrok w moim kierunku.
– Ponieważ zawsze lepsze jest niszczenie świata – rzekłam, podchodząc nieco bliżej – niż szorowanie podłóg w twoim domu dzień w dzień. – dokończyłam stanowczym głosem, z wyczuwalną w nim nienawiścią.
– Ale przecież to chyba normalna kolej rzeczy. – stwierdził Grzegorz, ujawniając swoje NOD-owskie myślenie, kiedy ja przewróciłam oczami.
– Weź mi powiedz, gościu – wtrącił się do naszej debaty Diatłow – w jakich ty kurwa czasach żyjesz? – spytał, kiedy mój były odwrócił wzrok w jego kierunku – Jeżeli faktycznie kazałeś jej dzień w dzień harować jako twoja służąca – rzekł, prawdopodobnie dla klimatu okrążając Grzegorza – to nie dziw się, że przeszła na moją stronę. – zakończył, stając naprzeciwko mego byłego.
W tym momencie nastała cisza. Grzegorz najwidoczniej nie umiał uzasadnić, dlaczego zachowywał się wobec mnie jak skurwysyn. Kilka chwil potem, rosyjski inżynier westchnął, po czym powiedział:
– Że też tacy ludzie jeszcze istnieją. – po tych słowach odwrócił wzrok w moją stronę – Andromedo...
Po tych słowach, wiedząc co miałam zrobić, chwyciłam go za rękę, po czym przeteleportowałam nas do bunkra, zostawiając Grzegorza samego.
2271. Będąc tam, ujrzałam Anatolija, który stał wpatrzony w wielkie jak niedojebanie wyborców PiS-u ekrany. Swoją drogą, zastanawiało mnie, dlaczego nawet w pomieszczeniu nosił okulary przeciwsłoneczne. Co on, zapalenie spojówek miał? Nie wiedziałam, ale Andromeda mówiła, że podobno kiedy jeszcze się tu nie pojawiłam, to od pewnego momentu nie nosił owych okularów, co musiało znaczyć, że chciał coś przede mną ukryć. W każdym razie, nie zdążyłam nawet zareagować, gdyż parę chwil potem, nie odwracając się w moim kierunku, powiedział:
– Dobrze, że już przyszłaś. – po tych słowach, odwrócił się w moją stronę – Mam dla ciebie nowe zadanie, które tylko Mary Sue może wykonać. – wyjaśnił, a mnie aż zaciekawiło, co chciał mi zlecić – Otóż, jesteśmy coraz bliżej zniszczenia rdzenia Opkolandii, to zapewne wiesz. – stwierdził fakt, gdy ja przytaknęłam głową – Ale jest coś, bez czego nie możemy w ogóle myśleć o dokonaniu tego. – kontynuował, splatając ręce za plecami – Musisz jakoś włamać się do miejsca, w którym owy rdzeń jest i ukraść kopię krytycznych protokołów owego rdzenia, abym mógł stworzyć program umożliwiający destabilizację rdzenia. – wyjaśnił, a ja nie mogłam uwierzyć, że dostanę praktycznie niewykonywalne zadanie.
– Ale to jest zadanie niewykonalne! – zawołałam zgodnie z prawdą, gdy Diatłow sięgał do kieszeni płaszcza.
– Wiem, dlatego zlecam je tobie. – odparł, wyjmując jakiś srebrny pendrive – W końcu Mary Sue umieją wszystko i jeszcze więcej. – stwierdził w sumie zgodnie z prawdą, podając mi pendrive – W każdym razie, na tym pendrive zapiszesz kopię krytycznych protokołów. – wytłumaczył, gdy ja chowałam przedmiot do kieszeni – A teraz, leć. – stwierdził, odwracając się w kierunku ekranów – Im szybciej to wykonasz, tym szybciej zrealizujemy mój cel. – zakończył, kiedy ja wyleciałam z bunkra.
To zadanie wydawało się szalone nawet jak dla mnie, no ale musiałam je zrealizować. Dopiero po wykonaniu tego mogłam wykonać MÓJ plan.
2272. W czasie lotu zastanawiałam się, czemu Anatolij miał akurat taki cel jak zniszczenie świata wysadzaniem elektrowni atomowych. Znaczy tak, Andromeda mówiła, że podobno po prostu podnieca go wizja atomowego padołu, ale ja tego nie rozumiałam i Andzia Gandzia w sumie też nie. W ogóle, co on potem zamierzał robić? Miałam nadzieję, że nie planował znaleźć wejścia do Krainy Grzybów i tam zasiać spustoszenia. Kraina Grzybów to zbyt zajebiste miejsce. Znaczy nigdy tam nie przebywałam, ale tak słyszałam. Diatłow 2.0-update 1 to dziwny człowiek, zastanawiałam się czy wszyscy jego narodowości to tacy porąbani ludzie. Andronmenda mówiła, że Rosjanie to ogólnie szaleni są, więc nie ważne. Ciekawiło mnie też, jak wpłynie zniszczenie rdzenia Opkolandii na Wszechświat. Powinnam spytać o to Zardonica, w końcu on jest NadwszechNadwiedzący.
2273. W pewnym momencie, gdy walczyłam wręcz z Gwiazdką, ta spytała:
– Tell babushka you're sorry.
2274. W środku widziałam piękny widok. Ściany owego wielkich rozmiarów pomieszczenia zostały pomalowane na niebiesko. Ono samo sięgało jeszcze wiele pięter w dół. Pośrodku znajdowało się cudo technologii, czyli rdzeń Opkolandii. Tworzyło go długie jak historia NadZajebistości Zardonica, czarno-srebrne, dość szerokie urządzenie, sięgające prawdopodobnie do samego dołu owego miejsca. U góry owa maszyna rozgałęziała się na trzy prostokątne rozgałęzienia, zgięte na końcu. W środku widniał sam rdzeń, w postaci ogromnej, czarno-pomarańczowej kuli ciemnej energii, a od sufitu w jej kierunku odchodziło jakieś urządzenie, wyglądające jak tłok, prawdopodobnie utrzymujące kulę w ryzach. Od bocznych fragmentów sufitu odchodziły także trzy, obracające się urządzenia wyglądające jak nowoczesne lasery, prawdopodobnie służące do ewentualnego stabilizowania kuli, na wypadek samoczynnej destabilizacji. Na ścianie natomiast widziałam trzy szyby oddzielające owe miejsce od centrali sterowania rdzeniem, w których nikt się nie znajdował, co oznaczało, że rdzeniem Opkolandii sterowano automatycznie.
2275. Slade: Cryptic.
Lisa: Always sulking.
Sebastian: Martyr.
Lisa: Moody.
Sebastian: Fears intimacy.
Sebastian: Anxious.
The Brain: Aggressive. I like that.
Lisa: Feeds off the misery of others.
Red X: Timid.
Lisa: Lacks confidence.
Slade: Underestimates scope of work. They all do.
Lisa: Moves lips while reading.
Slade: Can't read.
Lisa: Lacks empathy.
Sebastian: Cheater.
Lisa: Steals lunch from staff fridge.
Sebastian: Perfectionist. What's wrong with that?
Slade: Alarmist.
Cornelia: Arsonist.
Lisa: Takes long lunches.
Slade: Ignores task at hand. Won't for long.
Lisa: Avoids responsibility.
Lisa: Never completes work.
Lisa: Laughs at own jokes. What a bore.
Slade: Busybody.
Lisa: Ignores directions.
Sebastian: Stubborn.
Slade: Lactose intolerant.
Lisa: Antagonistic. I don't know about that.
Sebastian: Participates unconstructively. Obviously a time-waster.
Lisa: Violent temper. Oh, I'd like to see that.
Jinx: Always weeping. Poor thing.
Lisa: Moody.
Claire: Wet blanket.
Slade: Stubborn.
Claire: Loves sound of own voice. Well, I can fix that.
Sebastian: Always leaves tiny little bit of coffee in the pot so they don't have to make a new one. Then the bit in the bottom burns and stinks up the place.
Claire: Chronic anxiety. Oh, I can work with that.
Cornelia: Dull expression.
Lisa: Hopeless. Just hopeless.
Cornelia: Never flushes.
Lisa: Irritable.
Vivian: Startles easily. Boo!
Lisa: Facial grimacing.
Vivian: Weak, tired and apprehensive. Wow, this one's the total package.
Lisa: Has irritating opinions.
Slade: Poor self-esteem.
Lisa: Frequent mood swings.
Slade: Hostile to new ideas.
Lisa: Always sad.
Slade: Frequent bouts of uncontrollable rage.
Red X: Seeks out conflicts with co-workers.
Claire: 'Hygiene.' Huh. That's all it says.
Cornelia: Unconstructive.
Jinx: Antisocial.
Vivian: Chews with mouth open.
Sebastian: Breathes with mouth open.
The Brain: Old.
2276. Lisa: Trochę pisałam, ale autokar zbyt sra, trochę czytałam, a tak słucham muzyki i staram się ignorować „Jumpera", którego puścili w TV.
2277. Slade: <Przytula i wbija nóż w plecy.>
2278. Lisa: Histrionic.
Slade: Narcissist.
Lisa: Long bathroom breaks.
Sebastian: No sense of humor.
Slade: Argumentative.
Lisa: Manipulative.
Sebastian: Charmless.
Lisa: Egotistical.
Slade: Lacks charisma.
Lisa: Passive-aggressive.
Sebastian: Undermines others.
Lisa: Hairless. Hm.
Slade: Emotional problems.
Lisa: Problems with authority.
Slade: Has episodes. I'd like to know more about that.
Lisa: Abrasive personality.
Slade: Well, enough about that first person's file. Let's look at some others.
Sebastian: Just stop it already.
Lisa: And that makes 10.
Slade: You really don't need to keep failing.
Lisa: If at first you don't succeed, fail 5 more times.
Slade: If I made these tests any easier, they wouldn't be tests.
Lisa: Yay, Orange is back. Testing can continue.
Slade: Yay, Blue is back. Testing can continue.
Lisa: Are you testing me?
Sebastian: Did you know, the reassembly machine has other things it could be reassembling?
Lisa: Did you think that would be funny?
Slade: How can you fail at this? It isn't even a test.
Lisa: I hope that was some kind of joke.
Lisa: I honestly never thought we would need to track how many times died in the hub.
Slade: And here I thought this room was dangerously unlethal.
Lisa: That worked just like you said it would, Blue.
Slade: Orange, your plan is working perfectly.
Lisa: Blue, why did you do that to Orange?
Slade: Was that necessary?
Lisa: Look who's back, were you scared to continue those tests?
Slade: Look who's back, were you scared to continue those tests?
Sebastian: Hello again, did you know these are the only set of tests available to you... you are going to need to select them again.
2279. Lisa: If at first you don't succeed, quit and try another course.
Slade: Back again? Maybe you can just stay and live here in the hub?
Lisa: Back again? Maybe you can just stay and live here.
Sebastian: I guess quitting that course together is a sign of teamwork.
Lisa: The way you two just gave up on that test together shows you are really working as a team.
Slade: Are you scared to save those humans?
Sebastian: Are you scared to save those humans?
Slade: Blue, I wouldn't have trusted Orange in that course either.
Lisa: Welcome back to the Computer Intelligence Training and Enrichment Center Human Test Subject Research Center. [laughs]
Slade: Welcome back to the Computer Intelligence Training and Enrichment Center Human Test Subject Research Center.
Lisa: Welcome back, testing is available.
Slade: Welcome back quitters, maybe you can find another course for you to fail.
Sebastian: Welcome back to the hub, did you fail at selecting the correct course?
Slade: Was that course too difficult?
Lisa: Did you know we originally used these cameras to capture moments of intense pain and agony in test subjects?
Slade: If the subject survived the test, we let them purchase the pictures for $5. If the subject died, we gave the photo to their next of kin free of charge.
Lisa: The photos weren't as popular as we had hoped, so we repurposed the cameras.
Slade: Blue, it's not nice to make fun of Orange like that.
Lisa: Orange, it's not nice to make fun of Blue like that.
Sebastian: Yes Orange, we are alone. Blue can't hear you.
Lisa: That's horrible.
Sebastian: I can only imagine.
Slade: What a horrible little machine.
Lisa: Correct Blue, Orange can't hear you.
Slade: Orange did what? Are you sure?
Lisa: Thank you, that was very brave of you to tell me.
Sebastian: Blue, how well do you really know Orange? Do you trust Orange? What if I told you, you aren't Orange's first cooperative partner?
Sebastian: Orange, how well do you really know Blue? Do you trust Blue?
Slade: Orange, to be clear. I was just asking Blue if he trusted you.
Sebastian: I trust you. You are my favorite cooperative testing subject.
Lisa: Blue to be clear, I was asking if Orange trusted you.
Sebastian: Sorry I missed the beginning of that test. I was just talking with the reassembly machine about your becoming human.
Lisa: We all agree you should stop.
Claire: Orange, I agree. I never noticed that about Blue before.
Cornelia: Blue, I agree. I never noticed that about Orange before.
Lisa: Blue, Orange and I were just discussing your behavior on the last few tests.
Claire: I have to agree. Blue is penalized 75 science collaboration points.
Sebastian: Orange, Blue and I were just discussing your behavior on the last few tests.
Claire: I have to agree. Orange is penalized 75 science collaboration points.
Sebastian: There you are, reassembled again.
Claire: With humans, I would have called that a successful test.
Lisa: How is this even science, without the possibility of death?
Sebastian: How is this even science, without the consequence of death?
Lisa: Without the consequence of death, is this even science?
Slade: I have noticed you two have become extremely close. I'm not sure I like that.
Sebastian: While teamwork is needed to complete these tests, I am not sure I trust the two of you together.
Claire: Blue, do you feel betrayed by orange for telling me those horrible things about you?
Sebastian: If Orange had said those things about me, Orange would never make it to the next reassembly station.
Slade: Orange, do you feel betrayed by Blue for telling me those horrible things about you?
Sebastian: If Blue had said those things about me, Blue would never make it to the next reassembly station.
Slade: You were right, Orange. Blue was dumb enough to fall for your trap.
Lisa: Orange, that transpired just as you said it would.
Slade: I agree, Orange. That was entertaining.
Lisa: Yes Orange, Blue did act like a fool just now.
Slade: Blue, that transpired just as you said it would.
Lisa: I agree, Blue. That was entertaining.
Claire: Yes, I know you did that, Blue. Don't look so proud.
Cornelia: Blue, being the last one standing is not the goal.
Slade: Credit where credit's due: you're both doing a great job of disappointing me.
Sebastian: I just hate Blue a little more.
2280. Slade: A co teraz robicie?
Lisa: Sramy.
2281. Lisa: I've been doing some reading. Did you know that the word orange is derived from the same Latin root as the word traitor?
Slade: Watching you try to sabotage one other, I'm amazed you're still on friendly terms.
Lisa: Blue, please disregard the following statement: Orange, you have been a shining light in an otherwise ungodly morass of incompetence.
Slade: I would prefer to speak to one of you in private but since that is not an option here, I will speak in code that only one of you will understand. Blue: Orange is plotting to destroy you.
Lisa: Come on. You were raised better than that.
Sebastian: Even humans, as stupid as they are, would say you look stupid when you do that.
Red X: You're doing a great job of disappointing me.
Sebastian: Your eagerness to test pleases me. Your inane gesturing does not.
Jinx: Is it the lack of mirrors in test chambers that encourages you to do this?
Sebastian: DANCING is NOT SCIENCE!
Slade: Begin juggling test in three. Two. One.
Lisa: Keep it up and your arm will get stuck like that.
Slade: Hellllooo, imbecile.
Red X: Yes, I see you.
Slade: I'm seriously not paying atten— STOP THAT RIGHT NOW!
Lisa: Yes, I see you waving.
Slade: Good job jumping. You must be very proud.
Lisa: I hardly think you're even trying with these gestures anymore.
Vivian: Did something happen? [yawn] I wasn't watching.
Lisa: That is not part of the test.
Slade: Slapping hands. That accomplishes something.
Lisa: If you're going to hit each other, at least aim for the head.
Vivian: You know what makes me laugh? The thought of you stopping that.
Lisa: You know what makes me laugh? The thought of you cutting that out.
Vivian: Ha ha ha ha ha, good one.
Lisa: Yes. Let's all laugh. Ha. Ha. Ha.
Lisa: Ha ha ha ha ha. Did I tell you the one about the turned-off reassembly machine?
Slade: Are you broken? It looks like you're malfunctioning.
Jinx: Really, not even humans do that anymore.
Slade: You're no longer bothering me. You're only hurting my impression of you.
Lisa: Look at you. Dancing.
Red X: If you were wondering how could you annoy me without failing a test. Now you know.
Lisa: Oh great, dancing again.
Slade: I defy you to tell me there's a purpose to what you're doing.
Lisa: Yes, I see you, and no, I don't care.
Sebastian: Yes? Something you need?
Lisa: You do know I can't wave back right?
Slade: Stop with the waves.
Lisa: Are you trying to get my attention? I am very busy, you know.
Sebastian: Not paying attennnntion...
Lisa: Are you expecting applause?
Sebastian: I give you a score of 3.4 for style and 10 for being annoying.
Vivian: A somersault is just falling over in style. Congratulations on being clumsy.
Sebastian: If I stop watching, I'm sure you'll get bored of this.
Slade: All right. I'm officially no longer paying attention to you.
Sebastian: All right. I'm officially no longer paying attention to you.
Red X: You're the type of show-off who only shows off really stupid things.
Vivian: It appears you're developing human traits. The worst human traits.
Jinx: Be careful. Hugging can lead to... well, me disassembling you forever.
Red X: Stop touching each other!
2282. Lisa: Are you trying to impress me? What would impress me more is if you never did that again.
Slade: I'll interpret that gesture to mean that you want me to become even more vindictive toward you.
Lisa: Orange, I certainly expected more from you.
Mad Mod: Blue, don't sink to Orange's level.
Slade: Now you're thinking with stupidity.
Mad Mod: Now you're just not thinking.
Slade: Congratulations. You're upside down now.
Lisa: You're going to hurt yourself doing that and then I will be ECSTATIC.
Sebastian: I'm starting to think giving you arms was a big mistake.
Lisa: You did it! You really did it! All your testing was worth it!
Sebastian: Just look at all those test subjects! Think of all the testing! You saved science!
Lisa: Enough celebrating, we have more work to do.
Jinx: Let the science begin!
Slade: That was genuinely mildly impressive.
Jinx: Well done.
Irma: Congratulations.
Slade: Good.
Irma: Bad news.
Jinx: Impressive.
Claire: [impressed] Maybe I was wrong about you.
Mad Mod: You've beaten your own record.
Slade: You're getting worse.
Claire: You have a new rank.
Slade: You have a new, better rank.
Claire: You have a new, worse rank.
Mad Mod: You have a new, worse rank. Congratulations. To everyone above you.
Jinx: You almost beat your friend's record. Almost. I want to stress that.
2283. Lisa: You almost beat your friend's record. But you didn't. It might be easier just to find new friends.
Red X: Congratulations. You are better than everyone.
Slade: You are faster than everyone.
Lisa: You used less portals than anyone.
Slade: You're better than everyone. For now.
Sebastian: You are playing above the global average. Statistically speaking, there are actually people playing worse than you.
Lisa: [unimpressed] Maybe I was wrong about you.
Sebastian: You've beaten your own record. That's a low bar, but you managed to gently tip-toe over it.
Lisa: Very not completely bad.
Sebastian: Oops.
Lisa: I call this piece 'Stages'. It was designed to traumatize subjects into potent self-discovery, followed by euphoria, followed by submersion in acid.
Red X: I call this piece—
Slade: —you know what, it doesn't matter what it's called. The important thing is you enjoy it. As fast as you can.
Lisa: Good work. Please proceed to the next exhibit.
Sebastian: Why are you two still here? (beep beep beep) Oh...
Lisa: The disassembler's not working.
Red X: It's nothing to worry about. It's actually funny in a way you don't understand. Ha. Ha. Ha. Anyway, brace yourselves, I'm going to open the maintenance hole.
Lisa: You know, some of the exhibits up ahead ARE topical. At the rate you're going, by the time you get to them, they'll be irrelevant.
Red X: Oh good. You found it. I prefer to let art appreciators 'discover' an exhibit on their own.
Lisa: Oh. You found it again. Well, I suppose an artist should be flattered by repeat viewings.
Slade: The subtext of that acid pit is acid. The content of the pit is also acid. I'll let you fully absorb it.
Lisa: Remember, these exhibits ARE interactive. Like a children's museum. So that means the pits of acid are filled with REAL acid. Like at a WELL FUNDED children's museum.
Sebastian: Thank you for appreciating the corrosive acid.
Lisa: Are you having a competition to see who appreciates the acid more?
Sebastian: I'm starting to think the theme of this piece should be 'failure'.
Lisa: Yes, I get it. You love the deadly acid. We all love the deadly acid. Can we move on to the next exhibit now?
Red X: I suffered for this art. I don't see why I should be the only one.
Slade: The humans took far less time working their way through these exhibits. You're either enjoying it more than they did or you're just incredibly dim-witted. Of course, there's no reason it can't be both.
Red X: I love the contrast in styles. You're traveling through art installations, but you're doing so completely artlessly.
Slade: I'm open to critique, by the way, so feel free to comment on the exhibits. You can be absolutely brutal with me. I promise to do the same with you.
Red X: As art appreciators go, you make excellent test subjects.
Slade: I typically hate when art subjects inject their own biases into art appreciation, but the way you just swandived your biases directly into that acid was actually quite beautiful.
Red X: For this exhibit I was working with a death motif. But I see you've figured that out.
Slade: I see you enjoy exploring these themes in some depth.
Red X: Okay, I'm officially switching the theme of this exhibit to 'survival'. So why don't you try that now.
2284. Slade: I know this is art and not a test, so there is no real 'solution'. But if there were, that probably isn't the best way to find it.
Lisa: Those bullets were a metaphor for something. Take your time.
Sebastian: Oh, good, it worked.
Lisa: The fact that whoever's in that chassis showed her hand like this means she's sending us a message: she's not AFRAID of me.
Sebastian: But don't worry, I've got a plan. Let's keep testing and show HER we're not afraid either. No matter how genuinely lethal these tests get for either of you.
Lisa: Your move, Mystery Wom— She turned the lights back on! Night vision off! Night vision off!
Sebastian: Oh good. I wasn't sure the reassembler would work.
Emily: It looks like our mystery woman in the prototype chassis is sending us a message: She's not AFRAID of me.
Slade: Mission accomplished. Now she knows we're not afraid of her. That was just to get the scheming juices flowing. Here's the real scheme: we are going to KILL her.
Sebastian: Normally I'd just build killing machines to do that, but she seems to have sabotaged that too.
Slade: So it looks like it's up to you two marshmallows.
Sebastian: Mission accomplished. Now SHE knows WE'RE not afraid of HER either.
Lisa: That was just to get the scheming juices flowing.
Sebastian: Here's the real scheme: I'm going to turn YOU into killing machines.
Vivian: So you can murder her.
Emily: This chamber represents the impossibility of discovery when bound by artificial ethical considerations for safety. You'll see what I mean.
Vivian: Well done. You navigated all of the exhibit's intended metaphors in record time. I'm marking this art 'appreciated.'
Slade: To boost morale, I think we need a code name for the... elite squadron we have here. We should name it after your specialty. I know: Special Team Falling Into Acid Force.
Sebastian: I'm sorry. I'm under a lot of pressure. That was cruel. Though basically accurate. Though probably counterproductive.
Slade: Well. That concludes the motivational speech.
Emily: Oh, we're here! Well. That concludes the motivational speech.
Slade: Go get her.
Emily: I've done the best I could to train you and prepare you for this moment, so let's get in there and murder her.
Vivian: (page flip) 'Don't you die on me.'
2285. Lisa: (page flip) 'No guts. No glory.' Well, you don't have either, so that's accurate.
Slade: (page flip) 'Remember: If you can dream it, you can—' Oh, for god's sake.
Lisa: Let's see... 'turning softbodies into hardened killing machines, page seventy'... ah!
Slade: 'How tall are you, test subject? Four-nine? I was unaware they stacked human waste that high.'
Lisa: 'Test subject, I've been told that your mother—'
Slade: Mmm. Well that's just digusting. Do the training. While I look at this.
Sebastian: Okay, killing machines: look deep into your newly blackened hearts and tell me what you see! Actually, don't, I'll save you the trouble: It's still marshmallow.
Lisa: Remember when I mentioned that it's been one hundred thousand years and all the humans are alive? That was a lie. All the humans are dead.
Sebastian: (british voice) (beep) Deception sphere disabled.
Slade: There. Anyway, everything's fine. There should be a disassembly chamber around here. Go find it while I think of new things to be honest with you about.
Lisa: Good. There's a breaker attached to every set of disassembly tubes. Find it and cycle the power.
Sebastian: (British Voice) (beep) Deception sphere disabler misrepresentation mode disabled.
Slade: Remember when I promised to stop lying?
Sebastian: Anyway, I wanted you to hear this:
Slade: So: I lied about the power failure being nothing to worry about.
Sebastian: A hugely less untrue version of that exact same sentiment would be that SOMEONE's found my original prototype chassis, has connected themselves to it, and is attempting to sabotage the facility.
Lisa: Truthfully, you shouldn't even be using these compromised disassemblers. Oops, too late. Good luck.
Sebastian: She's pressing us hard; It took me three days to reassemble you. I won't be able to do it again. I'd planned to put you through more tests to toughen you up. But now that I can't rebuild you, we're going to have to have to switch to the accelerated program: I hereby pronounce you killing machines. Congratulations.
Lisa: This is as close as I could get you. The prototype chassis room's just past this chamber.
Alice Davis: The prototype chassis room is just down this hallway. Remember your training. You are kill— She's turned the lights off! Night vision! Night vision!
Slade: Wait, she turned the lights back on! Night vision off! Night vision off!
Claire: The prototype chassis room is just down this hallway. Remember: you're killing machines!
Alice Davis: Brace yourselves. Be ready for anything. This one isn't an idiot like the last one.
Claire: I think we've proven at this point that if you scream at a marshmallow, all you get is a scared marshmallow. So let's try positive reinforcement. I am POSITIVE these reassembly machines will break down again soon. Probably while you're in them.
Slade: Think about that: She doesn't care about you. I don't either, of course. But I'm not trying to permanently kill you. It's a benevolent indifference.
Alice Davis: These disassembly machines look even worse than the others. If I don't see you on the other side: thanks for nothing.
Claire: The breakers are right there. Cycle the power.
Slade: Hurry. We need to start your training. Before something ELSE happens.
Alice Davis: There's a breaker room under every disassembly station. Find it and cycle the power.
Slade: Good work. The disassemblers are fixed.
Claire: That was a lie. But they're definitely less broken than they were. There's one at the end of this unfinished test area.
Alice Davis: Look, I was going to break this to you gently with all that art utopia garbage.
Slade: But she's forced my hand.
Alice Davis: Listen to me carefully.
Claire: We are not a hundred thousand years in the future. I lied about that.
Alice Davis: It's been FIFTY thousand years. No it's hasn't.
Slade: It's only been a week.
Alice Davis: I lie when I'm nervous.
Claire: The next logical question: WHY am I nervous?
Slade: I'm not! That was another lie.
Alice Davis: We're in a lot of trouble.
Claire: It's one week later, we are in a lot of trouble, and you really, really need to get those disassemblers back on.
Alice Davis: We are not in the future. I lied about that.
Slade: Here's our problem:
Claire: There's an old prototype chassis around here. Someone's found it, connected themselves to it, and is trying to take over MY facility.
Slade: I've spent the last week attempting to turn one of those humans you found into a killing machine.
Claire: Like... well, you-know-who.
Slade: It turns out most humans are surprisingly fragile. And surprisingly vocal about how fragile they are.
Claire: The moral of the story is all the humans are dead. So it looks like it's up to you two marshmallows.
Slade: Welcome. To the future.
Claire: It has been one hundred thousand years since I last assembled you for testing.
Slade: You'll be happy to know that science is over. I solved it. Without you. I now construct tests purely for their artistic merit.
Claire: I call this first piece 'Turrets'. It's an exploration of how we're all devices acting on simply-expressed directives, inflicting pain despite our own desires.
Slade: Don't get distracted by the subtext, though, because the text is that they're going to be shooting at you.
Claire: It's been a long time since I last assembled you.
Slade: Remember those humans you found? Because they're all fine. In fact, we solved science. Without you.
Claire: Testing is simply an artistic indulgence now.
Slade: The humans insisted I show you my latest installations. Here in the future. Where all the humans are alive.
Claire: I'm glad you enjoyed that piece. All the humans did too. They're fine, by the way. Everything's fine.
2286. Slade: Nie tylko ty. Rodzina się nad nią znęcała, tak samo jak rówieśnicy, dwa razy porwana, torturowana, wykorzystywana, gwałcona, straciła jedno dziecko, popadła w tak ciężkie zasranie, że spędziła trzy lata w psychiatryku...Biedna jest.
2287. Slade: W chwili urodzenia Zjebsona Pospolitego miała dwadzieścia cztery lata.
2288. Lisa: In fact, if you see any humans, let me know.
Slade: I'm glad you enjoyed that piece. For as long as you did. Not that there's any rush.
Lisa: (beepbeepbeep) Everything's fine.
Sebastian: Focus. We are here to defeat the enemy! We are not here to listen to you sizzle and melt in a pool of acid.
Lisa: By doing that, you're walking right into her hands. Well, technically you're walking right into acid, but you understand my point.
Slade: I appreciate what you're doing, going for a laugh to keep spirits high, but I think the time for death-based slapstick is over.
Sebastian: Perhaps I haven't made it clear, but all these little deaths are going to add up to one much longer-lasting one...for all of us...if you don't get better at this fast.
Lisa: Pull yourselves together, this training is for your benefit.
Sebastian: How brave of you. You know the assembly machine could fail at any time, and yet you still insist on testing it.
Lisa: Your failure hurts me more than it hurts you. You know who it doesn't hurt? Well, me. That was just a figure of speech. The important point, though, is that it doesn't hurt the madwoman planning to kill all of us.
Sebastian: I really like the murderous sentiment. Keep that mindset when we're facing HER.
Lisa: I'm making notes here. Some of what you're doing will come in handy when we face her. Right now: not actually handy.
Lisa: Oh, no hurry. We have all the time in the world for you to kill each other before she kills us all permanently.
Sebastian: I'm encouraged to see that you've become the killing machines I wanted. 'Killing-each-other' machines, but still.
Lisa: I call this one 'Smash'. It's an early work of primitive expression. I'm a little embarrassed at how crude it is. Still, it will smash you.
Sebastian: Good. Please proceed to the next test appreciation exhibit and interact with it in such a way that it might be called 'solving' if we still cared about solving things in the future, but we don't.
Lisa: Oh. My. God.
Sebastian: IT'S THE BIRD! RUN! RUN!
Slade: Run!
Lisa: It's the bird!
Lisa: Run! Run!
Slade: Run! Right now! Run!
Lisa: Abort! Run!
Slade: Auuugh! Oh GOD!
Lisa: Operation Kill Machine abort! The eagle is in the nest!
Sebastian: Why are you not running?
Lisa: Don't get close to it!
Sebastian: It can't be killed! It can't be reasoned with!
Lisa: What are you doing? Fall back!
Irma: What are you doing?
Lisa: Why are you not running?
Sebastian: Forget your training! Run!
Lisa: You're not killing machines! I lied about that! Run!
Slade: I have no plan for this! Run! Run! Run!
Irma: Fall back!
Lisa: I have no plan for this!
Irma: Run!
Lisa: Get back! She's at the controls!
Irma: Oh God! We've lost! It's over!
Lisa: Flank!
Slade: Mission abort!
Sebastian: Abort!
Lisa: Retreat!
Slade: Retreat! Retreat! Retreat!
Lisa: Your eye! She's going for your eye!
Sebastian: Abort! Mission abort!
Lisa: I warned you!
Lisa: What did I tell you?
Sebastian: Blue Squad! More tactics! Good!
Slade: Orange Squad! Maintain the perimeter!
Lisa: Blue squad! Less tactics!
Lisa: Ahhhhh.
Slade: Ahhhhh.
Lisa: Oh.
Sebastian: That was close. Nice hustle, Kill Machines.
Slade: You know: shooing that bird out of the facility just now taught me a valuable OH MY GOD SHE'S GESTATING A CLONE ARMY!
Irma: SMASH THEM! SMASH THEM AND STOMP THEM AND... and... wait.
Lisa: I have a better idea.
2289. Lisa: Hello and welcome to the Aperture Science Oviperous Warming Vault.
The Brain: Stop looking at me like that.
Lisa: Do I have your complete attention?
Monsieur Mallah: Good.
The Brain: You were abandoned. Because you're worthless. You're worthless, unloved birds with fat, ugly beaks.
Lisa: I'm honestly impressed that you managed to squeeze those huge beaks into such tiny eggs.
Monsieur Mallah: Yes. I'm talking to you, Mr. Chubby Beak. You marshmallow—[smash] Oh!
The Brain: No. You're NOT marshmallows, are you?
Mad Mod: Hm. You're not MARSHMALLOWS though, are you?
Lisa: No.
Mad Mod: Look at those cold avian eyes. Those talons. Those razor-sharp beaks.
Lisa: You're little killing machines, aren't you?
Monsieur Mallah: Yes.
Lisa: Go to sleep, my little killers.
The Brain: Mommy's got a big day for you tomorrow.
Lisa: Welcome to the Aperture Science Enrichment Center. Let's look at some of the challenges you'll face as a test participant.
Monsieur Mallah: You may be required to perform simple tasks, such as locating an exit. These simple tasks may be supplemented with insurmountable obstacles.
Lisa: Thanks to the Aperture Science Handheld Portal Device, the impossible is easy.
The Brain: Let's look at a real-world example.
Lisa: Certain objects may be vital to your success. If at first you don't succeed, you fail, and the test will be terminated. When stuck, remember our motto: "There's a hole in the sky, through which things can fly".
Mad Mod: At the Enrichment Center, we believe that a highly motivated test subject can carry out rather complex tasks while enduring the most intense pain. So in case you don't make it through the testing, goodbye.
Lisa: This next test is impossible. ("05 part1 entry-1" ends with the same sentence, with variations in the intonation.)
Mad Mod: Now you're thinking with portals.
The Brain: For over three years, the Aperture Science Portal Project has been the cornerstone of our aggressive recruitment program.
Monsieur Mallah: Thanks to Portal, we can weed out Test Subjects, who, when confronted with science, may exhibit any or all of the following personality flaws:
Mad Mod: Cowardice, impaired motor skills, poor judgment, fear of heights, weights, depths, bullets, and fire.
Lisa: Now, our marketing engineers have discovered a way to offer consumers a home version of the Portal Project for free!
Mad Mod: Use your free Portal kit to measure the value of those around you, and find a companion for the upcoming Cooperative Portal Testing Initiative.
The Brain: Good luck.
Monsieur Mallah: It's been a long time... How have you been?
Mad Mod: I think we can put our differences behind us... for science... you monster.
Lisa: These next tests require co-operation. Consequently, they have never been solved by a human. That's where you come in. You don't know pride, you don't know fear, you don't know anything. You'll be perfect.
Mad Mod: Test Chamber completed. Continue testing.
Lisa: Continue testing.
Mad Mod: Continue testing.
The Brain: The two of you have formed an excellent partnership. Now it's time for your real purpose.
Monsieur Mallah: Don't disappoint me. Or I'll make you wish you could die.
2290. Monsieur Mallah: Twoja stara zapierdala!
2291. Lisa: Three, two, one.
Sebastian: Target system deactivated.
Lisa: Agent Coomer, report to Topside Tactical Operations Center.
Sebastian: Inspection team to Radioactive Materials Handling Bay.
Slade: Agent 16, report to Administration Sub-Level 2.
Lisa: Dr. Johnson, please call Observation Tank 1.
Slade: Dr. West, please report to Lambda Reactor Complex.
Lisa: Dr. Cross, call 729 please.
Lisa: Sergeant Bailey to Topside Checkpoint Bravo.
All OC: Cryogenic Safety Crew, report status at 11:00 please.
Lisa: Coded message for Captain Black, Command and Communication Center.
Cornelia: Sector C science personnel, report to Anomalous Materials test laboratory.
Lisa: Dr. Freeman to Anomalous Materials test laboratory immediately.
Claudia Diana Blood: Attention. Experimental Propulsion Laboratory test fire in 90 minutes.
Emily Wilson-Davis: Hydro Plant now operating at 60%.
All OC: Black Mesa topside temperature is 93 degrees.
Sebastian: Launch officer reports Alpha Satellite deploy is nominal.
Lisa: Dr. Birdwell reports superconducting interchange is activated.
Elizabeth: Attention. Report any security violation to Administration Sub-Level 1.
Lisa: Attention. Service personnel, please clear Helicopter Hangar 1.
Sebastian: Shield Inspection Crew reports primary reactor nominal.
Lisa: Transportation Control reports all systems on time.
Sebastian: Dr. Victor, report to Supercooled Laser Laboratory please.
Lisa: Sergeant Guthrie, report to Topside Motorpool immediately.
Sebastian: Uranium Shipment Inspection Team to Sector D.
Lisa: Hello. The Automatic Diagnostic and Announcement System welcomes you to the Black Mesa Research Facility. Remember: Have a secure day. (Unused; features an early name for the Black Mesa Announcement System.)
Red X: Warning. High energy detonation detected in Materials Laboratory.
Slade: Attention. Security personnel to Sector C immediately.
Red X: Warning. Unauthorized biological forms detected in Sector C.
Slade: Warning. Unauthorized biological forms detected in Coolant Maintenance Area.
Red X: Any Damage Control Team to Sector C immediately.
Slade: Warning. Sector C elevator failure. Do not use.
Lisa: Biohazard warning in Sector B and C.
Slade: Attention. Sector C science personnel, evacuate area immediately.
Red X: Warning. Flooding detected on Sub-Level 3, Sector B.
2292. Lisa: Warning. Anomalous energy field detected in Administration Center.
Slade: Attention. Any Sector C science personnel, please report status.
Lisa: Attention. Sector C science personnel, please report status immediately.
Sebastian: Emergency clean-up team to Biological Waste Processing Plant.
Slade: Attention. Administration personnel, evacuate Sector D immediately.
Lisa: Attention. Security personnel to Sector D.
Sebastian: Service team, check Elevator 1, Sector C.
Lisa: Warning. Unauthorized biological forms detected in ventilation system.
Slade: Lieutenant Backman and clean-up team to Sub-Level 3.
Lisa: Danger. Turret defense systems activated, Sector D.
Sebastian: Security officer reports men down in Sector D, medical help required.
Lisa: Extreme danger, all turret defense systems activated, Sector D.
Slade: Turret repair personnel to High Security Materials Storage Area.
Sebastian: Attention. Electric shock hazard detected in Administration Center.
Lisa: Security officer reports medical emergency, Administration Center.
Lisa: Attention. All science personnel, report topside for immediate questioning.
Lisa: All personnel evacuate High Security Materials Storage Facility.
Sebastian: Emergency Uranium Containment Team to Sector D.
Slade: Turret maintenance team to Central Command and Communication Center.
Lisa: Military personnel, prosecute Kilo-India-Lima with extreme force.
Sebastian: Attention. This announcement system now under military command.
Lisa: Search and Destroy Force Bravo reports secondary objective terminated.
Slade: Bravo Force reports Hotel-Sierra-Mike facility is secured.
Lisa: Attention. All military personnel, atomic biological chemical alert.
Sebastian: Attention. All military personnel, extreme atomic biological chemical alert.
Lisa: Attention. Black Mesa Announcement System now under military command.
Sebastian: Attention. Security lockout alert. Security door will engage.
Lisa: Security door engaged. Five. Four. Three. Two. One. Lockout activated.
Sebastian: Attention. Experimental rocket test fire disengaged.
Slade: Repair crew, report to Track Control, Sector E.
Lisa: Maintenance Team Blue, check heat exchange coolant level.
Slade: Maintenance Team Green, check voltage on Cable 729.
Lisa: Medical Team to Materials Storage Facility, Team Bravo reports men down.
Slade: Alpha Force move out, science personnel resistance extreme.
Lisa: Attention. All Black Mesa security personnel wanted for immediate questioning.
Slade: Attention. Gordon Freeman, report to military personnel for immediate security check.
Sebastian: Warning. Hostile biological forms detected in Track Control, Sector E.
Lisa: Fuel and power must be engaged to activate rocket test fire.
Slade: Warning. Track power failure. Check lower level power plant. (Unused)
Sebastian: Maintenance Team Yellow, please service Relay 394. (Unused)
Lisa: Attention. Gordon Freeman, report to military personnel for immediate security check. (Unused)
Slade: Delta Team reports Launch Control secured. (Unused)
Sebastian: Danger. Turret defense systems activated, Silo E. (Unused)
2293. Lisa: Sector E Track Control, please report status. (Unused)
The Brain: Echo Force reports perimeter breach, Sector E. (Unused)
Slade: Attention. Search and Destroy Force go to Code 3. Eliminate all biological forms. (Unused)
The Brain: Danger. Unauthorized detonation detected in Experimental Propulsion Laboratory. (Unused)
Lisa: Main power is not on. (The only one of the area to be used, it is heard at the Gargantua scene, only if the tram is approached before power is restored.)
Slade: Main power is on. (Unused)
The Brain: Attention. Clear Silo E launch area immediately.
Lisa: Containment Inspection Team to Advanced Biological Research Laboratory.
Slade: Medical team to Sector E, Echo Team has men down.
Sebastian: Alert. Military personnel, authorized to prosecute Gordon Freeman with extreme force.
Lisa: Alert. Military personnel, you are authorized to shoot the renegade on sight.
Sebastian: Alert. Squad in Silo E, Freeman may be operating inside your perimeter.
The Brain: Launch Control train activity detected.
Slade: Medical team to Sector E, Echo Team squad failed to reach checkpoint.
The Brain: Satellite Rocket Loading Bay reports status green.
Lisa: Satellite launch system activated. Five. Four. Three. Two. One. Launch is go.
Slade: Warning. Emergency containment system activated.
Sebastian: Alert. Biological containment breach detected.
Lisa: Warning. Biological sterilization system activated.
Sebastian: Attention. Hostile alien military force detected, Advanced Biological Research Laboratory.
Lisa: Search and Destroy Force reports backup required, engaged with extreme resistance.
Sebastian: Topside Containment Force alert, hostile alien military force detected.
Lisa: High Power Laser status is green.
Slade: Alien containment system failure, use sterilization chamber.
Sebastian: Attention. All topside military personnel, clear Helicopter Hangar 4.
Slade: Alien breach, Topside Checkpoint Alpha, Checkpoint Delta.
Lisa: Alert. Topside Containment Force, use any force to prosecute Gordon Freeman. You are authorized to shoot on sight.
Sebastian: Alert. Topside Containment Force, Freeman may approach your perimeter.
The Brain: Gordon, all science personnel will be terminated until you surrender. (in the "sentences.txt" of Half-Life: Day One, "C3A2_2" is an alternate version of this sentence)
Lisa: Sterilization system activated.
The Brain: Warning. Primary Antenna failure detected.
Lisa: Clear Topside Motorpool for emergency medical helicopter.
Slade: Warning. Topside Armory security bypass detected.
Sebastian: Warning. Radiation leak detected in Primary Antenna area.
The Brain: Search and Destroy Force Kilo, Central Command reports hostile alien force inside perimeter.
2294. The Brain: Na szczęście już tylko dwie i półtora procenta.
2295. Slade: Zmuś klop.
2296. Lisa: Message for Gordon Freeman, you will not escape this time.
Slade: Attention. All units, renegade Freeman is now your primary target. (The word "Unit" doesn't exist in the sound files, it was roughly recreated for the wiki.)
Lisa: Alert. Remaining Containment Force, Freeman may have experimental weapon.
Jinx: All personnel evacuate Lambda Complex, extreme dimensional malfunction detected.
Lisa: Fire Control Team to Topside Armory, Checkpoint Delta, Topside Hydro Plant.
Slade: Warning. Cross-dimensional power field activity detected.
Lisa: Warning. Unauthorized biological force detected in cross-dimensional power field.
Slade: All personnel evacuate Lambda Complex, extreme dimensional malfunction detected. (Same as "C3A1_8")
Lisa: Gordon, all science personnel will be terminated until you evacuate that area. (An alternate version of "C2A4_12", this sentence is found instead of the final one in the "sentences.txt" of Half-Life: Day One)
Slade: Unauthorized activity detected in Main Reactor Core.
Lisa: Danger. High energy exchange detected in Radioactive Materials Handling Bay.
Jinx: Biological force detected in Primary Coolant System.
Lisa: Lambda Complex reports dimensional contamination.
Jinx: Lambda Complex reports dimensional containment system failure.
Lisa: Satellite target system engaged.
Sebastian: Warning. Cross-Dimensional Portal Device power level is 120%.
Lisa: Attention. Lambda Complex personnel, Primary Core activated.
Slade: Immediate medical attention required in Sector 27.
Lisa: Operations personnel, report to Emergency Control Zone for contamination clean-up, Alpha 7 access required.
Lisa: Security breach detected in Silo 32.
Sebastian: Warning. Extreme radiation leak detected in Reactor Core 8. Time to reach minimum safe distance: 14 minutes.
Lisa: Dr. Guthrie, report to Inspection Laboratory 6 immediately.
Slade: Attention. Dr. Freeman, report to Research Administration Center for questioning.
Lisa: Remaining science personnel, report to Medical Laboratory 6 for radiation exposure inspection.
Sebastian: Warning. Severe damage detected in ventilation systems under Research Laboratory 2, evacuate area immediately.
Lisa: Warning. Main power failure in Levels 3, 5 and 8.
Sebastian: Warning. Extreme electromagnetic field hazard in Sector C.
Lisa: Attention. Dr. Freeman, report to Anomalous Materials laboratory.
Slade: Dr. Cross and Dr. Green, you are required in the Anomalous Materials Operations Center.
Lisa: All security personnel, check clearance with Inspector White.
Slade: Attention. Science Team, decontamination required in Anomalous Materials laboratory.
Lisa: Attention. Topside leave has not been authorized with administration.
Slade: Warning. Do not deactivate containment field systems. ("deactivate" was specially made for Decay from the Half-Life file "deactivated")
Lisa: Announcement. Topside satellite communication dish has been disengaged.
Slade: Laser containment system access is forbidden to inspection personnel.
Sebastian: Announcement. Waste disposal control will proceed at 1:35.
Slade: Anomalous Materials test not open to unauthorized personnel.
Sebastian: Dr. Cross, access granted. (Unused)
Jinx: Dr. Green, access granted. (Unused)
2297. Lisa: Dr. Green, access denied. (Unused)
Slade: Security breach detected.
Lisa: Security override activated.
Sebastian: Security override deactivated.
Lisa: Secure access corridor disengaged.
Slade: Attention. All science personnel evacuate Level 3 immediately.
Lisa: Attention. This announcement system now under military command. (Same as "C1A3_5")
Mad Mod: Attention. Black Mesa Announcement System now under military command. (Same as "C1A3_10")
Slade: Attention. Science Team, report to nearest security checkpoint immediately.
Mad Mod: Attention. All military personnel, intruder detected in Level 3.
Lisa: Attention. All science personnel, report to north transportation platform immediately.
Mad Mod: Warning. Unauthorized biological forms detected in ventilation system. (Same as "C1A2_4")|
Lisa: Charlie Team reports Bravo-Foxtrot-Johnson facility is secured.
Sebastian: Search and Destroy Squad Alpha, reports secondary objective terminated.
Slade: Twenty seconds remaining.
Lisa: Nineteen.
Slade: Eighteen.
Lisa: Seventeen.
Slade: Sixteen.
Sebastian: Fifteen seconds remaining.
Slade: Fourteen.
Sebastian: Thirteen.
Slade: Twelve.
Lisa: Eleven.
Sebastian: Ten seconds remaining.
Lisa: Nine.
Slade: Eeight.
Lisa: Seven.
Sebastian: Six.
Slade: Five seconds remaining.
Lisa: Four.
2298. Lisa: Three seconds.
Slade: Two.
Lisa: One second.
The Brain: Zero.
Lisa: Danger. Liquid biohazard leak in immediate area.
Sebastian: Danger. Coolant leak. Severe biohazard now in this area.
Lisa: Danger. Liquid biohazard released. Evacuate area.
Sebastian: Danger. Biohazard detected in immediate area.
Lisa: Danger. Chemical leak. Area now a high health hazard.
Sebastian: Danger. Chemical coolant leak. Health hazard zone.
Lisa: Danger. Chemical containment breach. All personnel evacuate this area.
Slade: Danger. Supercooled chemical leak.
Red X: Danger. Supercooled helium leak.
Lisa: Danger. Radiation leak detected.
Red X: Danger. Radiation hazard detected.
Lisa: Danger. High radiation level detected.
Sebastian: Danger. Severe radiation hazard. Evacuate area immediately.
Lisa: Danger. Safety violation. Extreme radiation level detected.
Sebastian: Access denied.
Slade: Access is denied.
Lisa: Unauthorized access. (reused for sentence "NA5")
Sebastian: Illegal access.
Lisa: This door is locked.
Red X: Entry forbidden.
Lisa: Entry not permitted.
Red X: No unauthorized personnel.
Lisa: You do not have access to this facility.
Red X: Sorry, you may not enter.
Slade: Sorry, this door is locked.
Sebastian: Please, move away from this area.
2299. Lisa: Boże, ale mam zajebisty pomysł na FanFiction.
Slade: Patryk Jaki?
2300. Lisa: Zamierzam stworzyć z kilku moich OC, którym na sto procent w tym życiu nie zdążę napisać oddzielnych historii, Tytanów Rozpierdolu, Nadrozpierdolu i NadNadrozpierdolu. Będą oni walczyć po stronie Zardonica i jego Ruchu Oporu vol.2 przeciwko Duetowi Rozpierdolu, kiedy ci wraz ze swym imperium, które wcaaale, nie, w ogóóóle, nie jest Kombinatem, najadą na Ziemię.
2301. Lisa: Jeszcze nie wiem na sto procent, ale na pewno Eller, Rea, może Saco, Emma i jeszcze jakieś się wysra.
2302. Nie wiem czemu, ale często ryję właśnie ze słowa dupa. xDDD
2303. I to tyle, a przynajmniej jak na razie, faktów o mej zjebanej osobie. No, ale teraz dziesiątka nieszczęśliwców nominowanych do tego samego:
2304. 4. Zrób to w tydzień, bo inaczej wpierdol. (*Sprawdza, kiedy mnie nominowano.* Okej, jeszcze mieszczę się w tygodniu.)
2305. *<Slade wchodzi do bazy.>
Grzegorz: <Z drugiego końca bazy.>
PIWO KUPIŁEŚ?!
2306. *Ramoninth: <Szuka Slade'a i nie może go znaleźć.>
<Myśli>
"Ale jestem zjebana. XD"
2307. 6 - Dżej Kaczyński
7 - Lech Kaczyński
8 - Lech Wałęsa
9 - Janusz Korwin-Mikke
10 - Andżej Duda
2308. 17 - Kamera ochrony. (Również wybór z tych dwóch części.)
18 - Obciążeniowa Kostka Osiowa
19 - Wieżyczka wpierdolu
2309. MAJ
Miesiąc Krainy Grzybów:
1 – Agatka
2 – Wiewiórka Małgosia
3 – Grzybowe światło
4 – Pan z Krainy Grzybów
5 – Dżinsowy Człowiek
6 – Beatka z 5B czy tam C, chuj jeden wie.
7 – Twoje wyobrażenie Krainy Grzybów.
2310. 21 - Krzesło
22 - Pudełko
23 - Piłka
24 - Okulary
25 – Maska przeciwgazowa
2311. 16 - Odpoczynek
17 - Wycieczka
18 - Lody
19 - Zimny napój.
20 - Flaga Antarktydy
2312. 26 - Stajnia
27 - Rzeka
28 - Wiejska droga
29 - Górski pensjonat z spadającą na niego bombą atomową.
2313. 8 - Parasol
9 - Kałuża
10 - Kalosze
11 - Płaszcz przeciwwpierdolowy
2314. 28 - Sowa
29 - Marchewki
30 - Bakłażan
31 – Czapka wpierdolka
2315. *Ramoninth: *Myśli*
Please, move away from door.
2316. Ramoninth: *Cicho*
You will not get in.
*Podchodzi do komputerów.*
*Za ich pomocą przekierowuje chmarę Manhacków na chatę Mordqa.*
*W połowie, słyszy za sobą znajomy głos.*
Konsul: Entry is not an option.
Ramoninth: *Odwraca się.*
*Zmieszanym jak beton w betoniarce głosem.*
Will we do this all day?
Konsul: Move on immediately.
2317. *Ramoninth: *Napierdala w komputer Konsula jak opętana, chcąc przekierować Manhacki na chatę Wyrazek.*
No, no, and no. (In-game, the last "no" is pitched to a lower pitch, roughly remade for the wiki)
Konsul: *Stoi obok, strzelając facepalmy.*
Access granted.
Ramoninth: Access permitted.
Konsul: Entry granted.
Ramoninth: Entry permitted.
Konsul: Access authorized.
Ramoninth: Entry is permitted.
2318. Ramoninth: *Jęczy*
Access to facility granted.
Konsul: Emergency blast door activated. (Near Sector E's Launch Control, if touching the exit door before or after launching the rocket.)
Ramoninth: Emergency blast shield activated. (Near Sector E's Launch Control, if touching the exit door before or after launching the rocket.)
Konsul: The blast containment shield is down. (Unused)
Ramoninth: Emergency blast door open. (Unused)
*W tle słychać "Las to Know" Three Days Grace.*
Konsul: Emergency blast shield deactivated. (Unused)
Ramoninth: Blast containment shield is open. (Unused)
Konsul: Sorry, this door is inoperative.
Ramoninth: Sorry, door out of service.
Konsul: Door damage detected. Please call service personnel.
Ramoninth: Chemical leak containment door activated.
Konsul: *Głośno jak tankowiec zawijający do portu.*
Chemical leak containment door open.
Ramoninth: Fire containment door is down. (Used in Sector D's High Security Materials Storage Area)
Konsul: Fire containment door open. (Unused)
2319. Ramoninth: *Wściekle wzdycha.*
Fire containment door is down. (Used in Sector D's High Security Materials Storage Area)
Konsul: Fire containment door open. (Unused)
*W myślach.*
Emergency containment door engaged. (Heard at the containment door in the outdoor area before taking the elevator to the Black Mesa Central Complex)
Ramoninth: Emergency containment door disengaged. (Unused)
*Po przetelportowaniu do bazy Slade'a, widzi jego samego, stukającego butem w podłogę.*
Slade: No access. Maintenance area.
Ramoninth: No personnel permitted in maintenance area.
*Zakłopotanie uśmiecha się.*
Slade: Maintenance area access granted.
Ramoninth: Maintenance area door open.
Slade: *Ciężko wzdycha.*
Radiation containment door activated.
Ramoninth: Radiation containment door open.
Slade: Security lock is engaged.
Ramoninth: Secure area. No entry.
Slade: Security lockout. No entry.
2320. 2.3 Jakie imię męskie lubisz najbardziej?
Mam ich kilka. Są to:
- Grzegorz
- Dejwid
- Fallow-deer
- Dejmian
- Edward
- Patrick and The Small Guy
- Matheo
- Sebastian
2321. Gluten Tag! Postanowiłam, że stworzę wam kolejną, tym razem trzydziestodniową, nominację!
2322. *Ramoninth: *Myśli*
Secure door. No entry.
*Teleportuje się do świata "Half-Life 2", do siedziby Wallace Breenusia.*
*Widzi, że w środku nikogo nie ma.*
Ramoninth: *Myśli*
Security system in force.
*Podchodzi do komputerów Breenusia i włącza Internet.*
*Wstukuje na klawiaturze treść nominacji i nominowane osoby.*
*Nagle słyszy za sobą znajomy głos.*
Wallace Breen: Security system armed. No entry.
Ramoninth: *Odwraca się.*
*Zmieszanym głosem.*
Door is secured.
2323. Wypadałoby również napisać zasady owej nominacji:
1. Security lock disengaged.
2. Security clear. Proceed.
3. Security lockout released.
4. Secure override accepted.
5. Security access acknowledged.
2324. A teraz tematy owej nominacji:
DZIEŃ 1 - Security system disengaged.
DZIEŃ 2 - Door security disengaged.
DZIEŃ 3 - Extreme hazard defense system is armed in this zone.
DZIEŃ 4 - Hazard area defense system activated.
DZIEŃ 5 - Danger. Turret perimeter defense system armed.
DZIEŃ 6 - Extreme hazard. Nearest defense system engaged.
DZIEŃ 7 - Danger. Base defense turret system may power up.
DZIEŃ 8 - Danger. Automatic defense system activated.
DZIEŃ 9 - Warning. High voltage cable.
DZIEŃ 10 - Warning. High power cable.
DZIEŃ 11 - Warning. Electric shock hazard.
DZIEŃ 12 - Warning. Severe electric shock hazard.
DZIEŃ 13 - Bizwarn" sound
DZIEŃ 14 - "Bloop" sound
DZIEŃ 15 - "Buzwarn" sound
DZIEŃ 16 - "Dadeda" sound
DZIEŃ 17 - "Deeoo" sound
DZIEŃ 18 - "Doop" sound
DZIEŃ 19 - Authorized.
DZIEŃ 20 - Unauthorized.
DZIEŃ 21 - Gordon Freeman in the flesh. Or rather, in the hazard suit. I took the liberty of relieving you of your weapons; most of them were government property. As for the suit, I think you've earned it.
DZIEŃ 22 - The borderworld, Xen, is in our control for the time being, thanks to you. Quite a nasty piece of work you managed over there. I am impressed.
DZIEŃ 23 - That's why I'm here, Mr. Freeman. I have recommended your services to my employers, and they have authorized me to offer you a job. They agree with me that you have limitless potential.
DZIEŃ 24 - You've proved yourself a decisive man, so I don't expect you'll have any trouble deciding what to do. If you're interested, just step into the portal and I will take that as a yes.
DZIEŃ 25 - Otherwise...well...I can offer you a battle you have no chance of winning. Rather an anticlimax, after what you've just survived.
DZIEŃ 26 - Time to choose.
DZIEŃ 27 - It's time to choose.
DZIEŃ 28 - Wisely done, Mr. Freeman. I will see you up ahead.
2325. Wallace Breen: Well, it looks like we won't be working together. (If the player refuses G-Man's offer.)
Ramoninth: No regrets, Mr. Freeman. (If the player refuses G-Man's offer.)
Wallace Breen: Well, it looks like we won't be working together. No regrets, Mr. Freeman, but there are a few survivors of your personal holocaust who would like the chance to meet the man responsible for the total annihilation of their race. (If the player refuses G-Man's offer, longer version.)
Ramoninth: So, Corporal Shephard, we meet at last. Please, don't think that I've been avoiding you, a great many matters require my attention in these... troubled times. I do hope you understand, and now I require a further indulgence on your part. I cannot close my report until every loose end has been tied up. The biggest embarrassment has been Black Mesa facility, but I think that's finally taken care of itself...
Wallace Breen: Quite so.
2326. *Ramoninth: *Za pomocą komputera Wallace Breenusia zsyła chmarę Manhacków na chatę ScarWerewolf.*
But there is still the lingering matter of witnesses. I admit I have a fascination with those who adapt and survive against all odds. They rather remind me of myself. If for no other reason, I have argued to preserve you for a time.
Wallace Breen: While I believe a civil servant like yourself understands the importance of... discretion, my employers are not quite so trusting, and rather than continually subject you to the irresistible human temptation of telling all, we have decided to...convey you to somewhere where you can do no possible harm, and where no harm can come to you. I'm sure you can imagine there are worse alternatives.
Ramoninth: Cleverly done, Mr. Freeman, but you're not supposed to be here. As a matter of fact, you're not. Get back where you belong, and forget about all this, until we meet again. (Also under the names gman_12, and gman_12a to gman_12d. Partially reused in the Half-Life 2: Episode Two Trailer.)
Wallace Breen: Cleverly done, Mr. Freeman, but you're not supposed to be here. In fact, you're not. Go back where you belong, and forget all about this, until we meet... (Mostly the same sentence as above, made by another actor.)
2327. Wallace Breenuś: We've been rather busy in your absence, Mister Freeman.
Ramoninth: Pay attention, mister Freeman, I'm only going to say this once.
Wallace Breen: 那麼,看來我們是沒有合作的機會了。(Mandarin Chinese. In pinyin, "Nà me, kàn lái wǒ men shì méi yǒu hé zuò de jī huì le.", which roughly translates to "Well, it seems we have no chance of cooperation.", a nod to Half-Life's sentence "Well, it looks like we won't be working together." in Half-Life's outro speech, if the player refuses G-Man's offer.)
Ramoninth: Well, well, isn't this just like old times. (Also found in the leak sound folder for the E3 2003 demo "Strider", but not used in it.)
2328. Ramoninth: So nice to have you with us, Mister Freeman.
Slade: *Odwraca się.*
That will be all.
Ramoninth: That's all for now.
Slade: I will see you up ahead. (Nod to Half-Life's outro speech.)
Ramoninth: Rise and shine, Mr. Freeman. Rise and shine.
*Słodki jak kwas siarkowy uśmieszek.*
Slade: Not that I wish to imply you have been sleeping on the job. No one is more deserving of a rest. And all the effort in the world would have gone to waste until...well, let's just say your hour has come again.
2329. *Slade: Zagląda Ramoninth przez ramię i patrzy na monitor jej komputera.*
The right man in the wrong place can make all the difference in the world.
Ramoninth: So, wake up, Mr. Freeman. Wake up and smell the ashes.
Slade: ...time, Dr. Freeman?
2330. Ramoninth: Is it really that time again?
*Bierze komputer i sprawdza.*
*Widzi, że nominowała ją ScarWerewolf*
Ramoninth: It seems as if you only just arrived.
2331. Ramoninth: You've done a great deal in a small timespan.
*Nagle słyszy dźwięk Outlooka.*
Ramoninth: You've done so well, in fact, that I've received some interesting offers for your services. Ordinarily, I wouldn't contemplate them. But these are extraordinary times.
*Sprawdza i okazuje się, że to nominacja do faktów.*
Ramoninth: Rather than offer you the illusion of free choice, I will take the liberty of choosing for you...if and when your time comes around again.
2332. Ramoninth: I do apologize for what must seem to you an arbitrary imposition, Dr. Freeman. I trust it will all make sense to you in the course of...well...
*Sprawdza i widzi, że to nominacja od , dzięki czemu Ramoninth może na chwilę przestać pisać tę herezję, zwaną opowiadaniem na polski.*
Ramoninth: I'm really not at liberty to say.
*Wydziera się z radości i skacze po pokoju jak opętana.*
*Nagle słyszy otwierające się drzwi do jej pokoju, przez co od razu przerywa swoje okrzyki i skakanie po pokoju oraz spogląda w tamtym kierunku. Widzi Slade'a.*
Slade: In the meantime...
Ramoninth: This is where I get off.
Slade: *Powoli się wycofuje.*
*Zza ściany.*
N/A (in sound/vo/episode_1/npc/gman)
Ramoninth: *Do siebie, głośno jak tankowiec zawijający do portu.*
We'll see about that. (used from sound/vo/episode_1/intro, but also present in sound/vo/episode_1/npc/gman)
2333. Slade: A tobie co znowu odjebało? Ostatni raz się tak cieszyłaś, jak zaczęłaś pisać szósty rozdział „Retconning II" po kilkudniowej przerwie.
2334. Ramoninth: Oh no, Freeman, come back. Come back here, now.
*Sprawdza i widzi, że znowu ktoś ją nominował.*
Ramoninth: Get back here.
*Nagle do pokoju wchodzi Slade i zastaje Ramoninth w bezruchu patrzącą w monitor.*
Slade: N/A
Ramoninth: N/A
Slade: Oh! Not for long.
Ramoninth: Not this time.
2335. 3.3 Jaki typ filmów preferujesz?
Zdecydowanie romanse akcji oraz dokumentalne.
2336. Ramoninth: Well...well shit.
*Śmieje się jak psychopatka.*
*Nagle słyszy otwierające się drzwi. Od razu przestaje się śmiać i odwraca się. W drzwiach widzi Slade'a, zakładającego rękawiczki przed wyjściem z bazy.*
Slade: You're not supposed to be here.
Ramoninth: Forget about all this.
Slade: *Przewraca okiem.*
Doctor Freeman. I realize this moment may not be the most convenient for a heart-to-heart, but I had to wait until your friends were otherwise occupied. Hm.
Ramoninth: There was a time they cared nothing for Miss Vance... When their only experience of humanity was a crowbar coming at them down a steel corridor.
*Szeroko się uśmiecha.*
Slade: *Odchodząc*
When I plucked her from Black Mesa, I acted in the face of objections that she was a mere child and of no practical use to anyone. I have learned to ignore such naysayers when quelling them was out of the question. [breathing]
2337. DZIEŃ 16 - Złość
DZIEŃ 17 - Miłość
DZIEŃ 18 - Nienawiść
DZIEŃ 19 – Cierpienie a.k.a analizowanie tych nominacji.
2338. DZIEŃ 12 - Ekran
DZIEŃ 13 - Igielnik
DZIEŃ 14 - Jaszcz
DZIEŃ 15 – Łada
2339. *Ramoninth nadal pisze tematy poszczególnych dni. Slade już dawno wrócił do bazy i obecnie przyszedł do pokoju dziewczyny. Widzi, że ta powoli zasypia przy komputerze. Od razu podchodzi do niej i kładzie jej ręce na dupie.*
Slade: Still, I am not one to squander my investments... and I remain confident she was worth far more than the initial...appraisal.
Ramoninth: *Nieco zmęczonym głosem.*
That's why I must now extract from you some small repayment owed for your own survival.
Slade: See her safely to White Forest, Doctor Freeman. [breathing]
Ramoninth: I wish I could do more than keep an eye on you, but I have agreed to abide by certain... restrictions.
2340. DZIEŃ 21 - Bury
DZIEŃ 22 - Ceglasty
DZIEŃ 23 - Chabrowy
DZIEŃ 24 – Cyjanek
2341. Ramoninth: Still, I am not one to squander my investments... and I remain confident she was worth far more than the initial...appraisal.
*Sprawdza i widzi kolejną nominację od Biala_Wilczyca_.*
Ramoninth: That's why I must now extract from you some small repayment owed for your own survival.
*Wychodzi i idzie do głównego pomieszczenia bazy Slade'a.*
*Nie patrząc na niego, bierze jego snajperkę.*
Ramoninth: See her safely to White Forest, Doctor Freeman. [breathing]
Slade: I wish I could do more than keep an eye on you, but I have agreed to abide by certain... restrictions.
*Ramoninth wychodzi, nim Slade dokańcza zdanie.*
*Po wyjściu na zewnątrz, wchodzi na dach i, chwilę potem, widzi przechodzącą Biala_Wilczyca_*
*Celuje jej w głowę i strzela.*
*Headshot*
Ramoninth: Mmm. Well... Now... Listen carefully, my dear. When you see your father relay these words:
2342. Ramoninth: Prepare for unforeseen consequences.
*Sprawdza i widzi, że jeden jest spamem z Twittera, a drugi to jakaś nominacja.*
*Sprawdza ją i widzi, że jednym z pytań są fakty.*
Ramoninth: It seems they've grown to share my estimation of her worth.
2343. 1.1 Śnił mnie się dziś sen, że byłam chora na raka i miałam tydzień życia. Jak się obudziłam, to moja pierwsza myśl była taka: "O NadBoże, to był sen."
2344. Ramoninth: I'm not asking for anything that goes against your nature. Merely the favor of her continued protection, while she acts as medium for a message of some importance.
*Przerywa jej to, że kątem oka dostrzega na telefonie ikonkę nowego e-maila.*
Ramoninth: She may require more care than was previously the case.
*Sprawdza go i widzi, że to kolejna nominacja.*
Ramoninth: The true citizen knows that duty is the greatest gift.
2345. Ramoninth: The true citizen appreciates the comforts of City 17, but uses discretion.
*Bierze telefon i sprawdza. Jedno z powiadomień to nominacja.*
Ramoninth: *Wzdycha*
The true citizen's identiband is kept clean and visible at all times.
Slade: *Z drugiego pokoju.*
The true citizen's job is the opposite of slavery.
Ramoninth: The true citizen conserves valuable oxygen.
*Słychać kroki, a po chwili Ramoninth widzi wchodzącego Slade'a.*
Slade: Welcome to City 17.
Ramoninth: Watch your step.
Slade: *Szyderczo się uśmiecha i pociera ręce.*
No loitering.
*Wychodzi*
Ramoninth: *Myśli*
Please exit the train and listen for further instructions.
2346. Slade: *Z drugiego pokoju.*
CZEGO?
Grzegorz Antychryst: *Z trzeciego pokoju.*
GÓWNA PSIEGO!
2347. Ramoninth: Please proceed to the next platform.
*Sprawdza i widzi, że to nominacja od Preyknit.*
Ramoninth: Non residents should proceed at the west side of the station and board and outbound train.
*Nagle do pokoju wchodzi Slade.*
Slade: Please save all questions for processing officials. Do not attempt to question metropolitan security.
Ramoninth: Residents of City 17 may debark and exit the station at the north gate. Please have proper identification and prepare to submit for scanning.
Slade: Welcome to City 17, home of our Administrator, Dr. Breen.
Ramoninth: Dr. Breen welcomes you to City 17.
Slade: The weather today is fair.
*Idzie po miecze i pistolet.*
Ramoninth: Welcome. Welcome to City 17.
2348. Ramoninth: *Myśli*
Dr. Breen welcomes you to City 17.
*Idzie i po paru minutach wraca.*
*Po sprawdzeniu, okazuje się, że jednym z nich jest nominacja.*
Ramoninth: *Biorąc komputer myśli.*
The weather today is fair.
2349. Ramoninth: Welcome. Welcome to City 17.
*Widzi, że to nominacja.*
Ramoninth: *Wściekle wzdycha.*
You have chosen, or been chosen, to relocate to one of our finest remaining urban centers.
*Tworzy portal do świata "Half-Life 2 Beta", a dokładniej do biura Konsula i tam się dostaje.*
*Widzi, że Konsula ni ma.*
Ramoninth: *Pocierając rączki i szyderczo się uśmiechając.*
I thought so much of City 17 that I elected to establish my Administration here, in the Citadel so thoughtfully provided by Our Benefactors.
*Podchodzi i nasyła wszystko, co się da, na dom Biala_Wilczyca_*
*Nagle słyszy za sobą stukanie buta o podłogę i, słysząc to, odwraca się. Widzi Konsula.*
Konsul: I have been proud to call City 17 my home. And so, whether you are here to stay, or passing through on your way to parts unknown, welcome to City 17.
Ramoninth: *Szeroki uśmiech.*
Let me read a letter I recently received. "Dear Dr. Breen. Why has the Combine seen fit to suppress our reproductive cycle? Sincerely, A Concerned Citizen."
Konsul: Thank you for writing, Concerned. Of course your question touches on one of the basic biological impulses, with all its associated hopes and fears for the future of the species.
2350. Ramoninth: I also detect some unspoken questions. Do Our Benefactors really know what's best for us? What gives them the right to make this kind of decision for mankind? Will they ever deactivate the suppression field and let us breed again?
Konsul: Allow me to address the anxieties underlying your concerns, rather than try to answer every possible question you might have left unvoiced.
Ramoninth: First, let us consider the fact that for the first time ever, as a species, immortality is in our reach.
Konsul: This simple fact has far-reaching implications. It requires radical rethinking and revision of our genetic imperatives.
Ramoninth: *Napierdalając w komputer.*
It also requires planning and forethought that run in direct opposition to our neural pre-sets.
Konsul: I find it helpful at times like these to remind myself that our true enemy is Instinct.
Ramoninth: Instinct was our mother when we were an infant species.
2351. Ramoninth: Instinct coddled us and kept us safe in those hardscrabble years when we hardened our sticks and cooked our first meals above a meager fire and started at the shadows that leapt upon the cavern's walls.
Konsul: But inseparable from Instinct is its dark twin, Superstition.
Ramoninth: Instinct is inextricably bound to unreasoning impulses, and today we clearly see its true nature. Instinct has just become aware of its irrelevance, and like a cornered beast, it will not go down without a bloody fight.
*Pokazuje jeden z ekranów.*
Konsul: *Patrzy*
Instinct would inflict a fatal injury on our species.~
*Mija chwila. Ramoninth i Konsul patrzą na siebie.*
Ramoninth i Konsul: *Razem*
Instinct creates its own oppressors, and bids us rise up against them.
2352. 1.79 Mam bardzo bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo [...] bardzo dobrą pamięć.
2353. Ramoninth: Instinct tells us that the unknown is a threat, rather than an opportunity.
*Pojebany śmiech.*
*Nagle słyszy otwierające się drzwi do pokoju, przez co przestaje śmiać się jak pokurw i odwraca się. W progu widzi Slade'a.*
Slade: Instinct slyly and covertly compels us away from change and progress.
Ramoninth: Instinct, therefore, must be expunged.
*Pokazuje jemu ekran komputera.*
Slade: *Patrzy*
It must be fought tooth and nail, beginning with the basest of human urges: the urge to reproduce.
Ramoninth: We should thank Our Benefactors for giving us respite from this overpowering force.
2354. Ramoninth: They have thrown a switch and exorcised our demons in a single stroke.
*Sprawdza i widzi, że to Sora_exe ją nominowała.*
Ramoninth: They have given us the strength we never could have summoned to overcome this compulsion.
2355. Ramoninth: They have given us purpose. They have turned our eyes toward the stars.
Slade: Let me assure you that the Suppressing Field will be shut off on the day that we have mastered ourselves... the day we can prove we no longer need it.
Ramoninth: And that day of transformation, I have it on good authority, is close at hand.
Slade: We now have direct confirmation of a disruptor in our midst, one who has acquired an almost messianic reputation in the minds of certain citizens.
Ramoninth: *Po chwili.*
His figure is synonymous with the darkest urges of instinct, ignorance and decay. Some of the worst excesses of the Black Mesa Incident have been laid directly at his feet.
Slade: And yet unsophisticated minds continue to imbue him with romantic power, giving him such dangerous poetic labels as the 'One Free Man', the 'Opener of the Way'.
Ramoninth: Let me remind all citizens of the dangers of magical thinking.
2356. No, ale muszą tu być także i zasady. Oto one:
1. We have scarcely begun to climb from the dark pit of our species' evolution. Let us not slide backward into oblivion, just as we have finally begun to see the light.
2. If you see this so-called Free Man, report him.
3. Civic deeds do not go unrewarded. And contrariwise, complicity with his cause will not go unpunished.
2357. Ramoninth: *Wściekle wzdycha i dzwoni do Slade'a.*
*Po chwili.*
I have been asked to say a few words to the transhuman arm of Sector Seventeen Overwatch, concerning recent successes in containing members of the Resistance Science Team.
Slade: Let me say up front that I regret having to temper my heartfelt congratulations with a strong measure of disappointment. But I wouldn't be doing my duty as your Administrator if I didn't pass along the message I have received from Our Benefactors.
Ramoninth: The capture of Eli Vance is an event of major significance, make no mistake. And while it's true that conceivably we could have taken him at almost any time in the last several years, the manner of his capture may prove to have unexpected benefits.
Slade: It cannot have gone unnoticed by all resistance members that Doctor Vance's capture coincided with the act of giving shelter to Gordon Freeman. This might cause other resistance members to think twice before harboring Doctor Freeman. It might cause them to question his allegiance; even prompt some to turn him out, or turn him over to our cause.
Ramoninth: However, we cannot count on such developments. Doctor Freeman's reputation is such that other desperate renegades are likely to grant him a great deal of license in the spirit of spreading general chaos and terror.
*Myśli*
*Chwilę potem.*
This brings me to the one note of disappointment I must echo from our Benefactors. Obviously I am not on the ground to closely command or second-guess the dedicated forces of the Overwatch, but this does not mean I can shirk responsibility for recent lapses and even outright failures on their part. I have been severely questioned about these shortcomings, and now must put the question to you:
Slade: How could one man have slipped through your force's fingers time and time again? How is it possible? This is not some agent provocateur or highly trained assassin we are discussing. Gordon Freeman is a theoretical physicist who had hardly earned the distinction of his Ph.D. at the time of the Black Mesa Incident. I have good reason to believe that in the intervening years, he was in a state that precluded further development of covert skills. The man you have consistently failed to slow, let alone capture, is by all standards simply that—an ordinary man. How can you have failed to apprehend him?
*Rozmowa się kończy, a Ramoninth zauważa, że ludzie w metrze patrzą się na nią jak na psycholkę, ale w tym momencie metro zatrzymuje się na stacji, na której Ramoninth ma wysiąść.*
Ramoninth: Well... I will leave the upbraiding for another time, to the extent it proves necessary. Now is the moment to redeem yourselves. If the transhuman forces are to prove themselves an indispensable augmentation to the Combine Overwatch, they will have to earn the privilege. I'm sure I don't have to remind you that the alternative, if you can call it that, is total extinction – in union with all the other unworthy branches of the species.
2358. Białowłosa to dziewczyna,
w połowie demon, w połowie dupa
2359. Ramoninth: *Krzyczy*
Let's not allow it to come to that. I have done my best to convince Our Benefactors that you are the finest the species has to offer. So far they have accepted my argument, but without concrete evidence to back it up, my words sound increasingly hollow even to me. The burden of proof is on you. As is the consequence of failure. I'll just leave it at that.
Slade: *Z drugiego pokoju.*
It has come to my attention that some have lately called me a collaborator, as if such a term were shameful.
Ramoninth: I ask you, what greater endeavor exists than that of collaboration?
*Krzyczy*
In our current unparalleled enterprise, refusal to collaborate is simply a refusal to grow—an insistence on suicide, if you will.
Brother Blood: *Z korytarza.*
Did the lungfish refuse to breathe air? It did not.
Ramoninth: *Wściekle wzdycha i bierze snajperkę.*
*Do siebie.*
It crept forth boldly while its brethren remained in the blackest ocean abyss, with lidless eyes forever staring at the dark, ignorant and doomed despite their eternal vigilance.
2360. Ramoninth: *Wściekle wzdycha i zwraca się do koleżanki.*
Would we model ourselves on the trilobite?
Bezimienna Koleżanka: Are all the accomplishments of humanity fated to be nothing more than a layer of broken plastic shards thinly strewn across a fossil bed, sandwiched between the Burgess shale and an eon's worth of mud?
*Ramoninth idzie do toalety i tam dzwoni do Slade'a.*
*Po chwili Slade odbiera, a w tle słychać mnie drącego się do hardbassu.*
Ramoninth: In order to be true to our nature, and our destiny, we must aspire to greater things. We have outgrown our cradle. It is futile to cry for mother's milk, when our true sustenance awaits us among the stars.
Slade: And only the universal union that small minds call 'The Combine' can carry us there.
Ramoninth: Therefore I say, yes, I am a collaborator. We must all collaborate, willingly, eagerly, if we expect to reap the benefits of unification.
Slade: And reap we shall.
Ramoninth: I'd like to take a moment to address you directly, Dr. Freeman.
*Mimo iż Ramoninth nie widzi Slade'a, czuje że ten się szyderczo uśmiecha.*
Slade: Yes. I'm talking to you, the so-called One Free Man. I have a question for you. How could you have thrown it all away? It staggers the mind.
*Połączenie kończy się.*
*45 minutes later.*
*Ramoninth wraca zmęczona po WF-ie do domu i nagle przechodzi obok kolesia rozdającego gazety. Wyjątkowo bierze jedną od niego i czyta pierwszą stronę, na której napisane jest o bestialskim zabójstwie, zakończonym spaleniem poćwiartowanych zwłok.
*Widząc to, Ramoninth dzwoni do Slade'a.*
*Po chwili.*
Ramoninth: A man of science, with the ability to sway reactionary and fearful minds toward the truth, choosing instead to embark on a path of ignorance and decay. Make no mistake, Dr. Freeman. This is not a scientific revolution you have sparked... this is death and finality.
Slade: You have plunged humanity into freefall.
Ramoninth: Even if you offered your surrender now, I cannot guarantee that Our Benefactors would accept it.
Slade: At the moment, I fear they have begun to look upon even me with suspicion. So much for serving as humanity's representative.
Ramoninth: Help me win back their trust, Dr. Freeman. Surrender while you still can.
Slade: Help ensure that humanity's trust in you is not misguided.
Ramoninth: Do what is right, Dr. Freeman.
2361. Ramoninth: *Wściekle wzdycha i zwraca się do koleżanki.*
Słuchaj, jeżeli nie zdążę na czas na WF, to powiedz nauczycielce, że trochę się spóźnię, bowiem poszłam kogoś zajebać.
2362. *Ramoninth siedzi z maseczką z drożdży na dupie i przegląda Internet. Nagle słyszy dźwięk Outlooka i, gdy sprawdza, widzi że Wyrazek ją nominowała.*
Ramoninth: Serve mankind.
*Z korytarza słychać dźwięk zabierania mieczy i snajperki.*
Slade: *Z korytarza.*
So, this is Dr. Freeman, at last. I wish I could say this was a pleasant surprise, but it's neither a surprise nor, as you would surely agree, very pleasant. Well, I am nothing if not pragmatic.
Ramoninth: Well, Dr. Freeman, under other circumstances I like to think we might have been able to work together in an atmosphere of mutual trust and respect. Certainly, judging from your brief tenure at Black Mesa while I was its Administrator, you showed every promise of becoming a valuable and productive contributor to the scientific process. And yet... I'm not sure what spurred you to it... but there is really no place in this enterprise for a rogue physicist.
2363. Ramoninth: *Bierze telefon i dzwoni do Slade'a.*
*Po chwili.*
Your mentors are partly to blame, of course. My disappointment in Eli Vance and Isaac Kleiner is far greater than my sorrow over your unfortunate choice of career path. In a way, I suppose you could not have done otherwise. Who knows what seeds of iconoclasm they planted when you were young and gullible. But while they certainly share a great part of the responsibility for the recent troubles, it is you alone who have chosen to act with such willful disregard for humanity's future.
*W telefonie słychać dźwięk przebijania kogoś mieczem.*
*Po kolejnej chwili.*
Slade: Tell me, Dr. Freeman, if you can: you have destroyed so much. What is it, exactly, that you have created? Can you name even one thing? I thought not.
Ramoninth: I have laid the foundation for humanity's survival, and not as we have narrowly defined ourselves, but as something greater than we could ever imagine. Something we can only now begin to glimpse.
Slade: Look, Gordon. Look at what you are throwing away. Is it worth it?
Ramoninth: What?
Slade: What's the meaning of this? (Same as retail.)
2364. PsychoKnifer: Who are you? (Same as retail.)
*Odwraca się i w oknie widzi Slade'a, patrzącego na to z szyderczym uśmiechem.*
PsychoKnifer: Where did you come from?
2365. Jednak, oto zasady, gdyż nie może tu panować chaos:
1. How did you get in here? (Same as retail.)
2. Help! Help, now!
3. Is that?... Can that be who I think it is?
4. Is it? Aren't you... Gordon Freeman.
2366. Ramoninth: Guards! Guards! In here, now!
Slade: Hold it, there!
Ramoninth: This is a significant development. As soon as I hear from my contact, we can make our move. The only potential drawback is that man, the one I saw! (Retail retains the filename, but the text is different.)
2367. Z wyglądu dziwny jest to facet,
rucha drzewa zamiast ludzi,
wodę do ściany przybić chce.
Wódę chleje izomerami,
combosy w Tibii napierdalać
chce.
Ziemniakom ucina nogi,
w Opkolandii urodził się.
Fenolom ucina wodór
węgiel do kwasów karboksylowych
dostawiać pragnie.
Krzesła z błota wynajduje,
a policji spierdala w dal.
2368. Nieludzką dupę i kształt ma,
A fryzura na kształt podkowy
Czy też rogów ułożona,
A oczy jego
Kształt półkola mają
I mimo iż facetem jest,
Wymalowane one są.
Widać go codziennie
edgy czarnym fuck as
żółte oczy chuj wie czemu,
a nie, lol, 2.0-update 1 jest.
Włosy w sumie chuj wie jakie,
siwe pewnie, bo to cool.
Cheater w chuj on jest,
wyczitował moce swe,
teraz sobie Nadcheatuje,
bowiem poza ciałem jest.
Garym Stu to on jest,
chuj z tym, jaka prawda jest.
Rozpierdala sobie świat,
reaktory wyjebując
bowiem '86 nie wystarczył.
Niby Nadbóg jego wrogiem,
ale podświadomie
mam nadzieję, że 2.0-update 1
sobie świat wypierdoli.
2369. Po dupach dąży,
Ale zawsze
W blasku reaktorów stoi.
2370. Ramoninth: There he is again! (Retail retains the filename, but the text is different.)
*Sprawdza pytania.*
Ramoninth: We've been receiving disturbing security alerts from your area. (Retail only features the end of the sentence.)
2371. Jako, iż mój znienawidzony nauczyciel, na serio, nie żartuję, nie żyje od czterech dni, moja reakcja jest taka:
– The soldiers were a bit overzealous, I admit, but he was too tempting a prize to simply turn loose, especially in the absence of Gordon Freeman. (Same as retail.)
2372. Ramoninth: *Myśli*
We weren't entirely sure you were ever going to get around to that, human loyalties being what they are. (Same as retail.)
<Przypomina sobie o trzech zaległych nominacjach.>
Ramoninth: <Sprawdza godzinę.>
*Myśli*
I have known Dr. Vance far longer than you, my dear. I'm afraid your feelings for him may have blinded you to some simple realities. He's entirely too stubborn ever to— (Longer than in retail.)
2373. Ramoninth: *Myśli*
He will never believe what you and I believe. And as for those who follow him, well, the only certain way to change their minds is to revitalize, reeducate and reintegrate them.
<Nagle przypomina sobie o drugiej z trzech nominacji.>
Ramoninth: *Myśli*
This is not open to debate, Dr. Mossman. (Same as retail.)
2374. Ramoninth: I will allow some leeway. This time. Because I know that emotion still has its hold on you.
<Piszę SMS-a.>
Ramoninth: Your intentions are noble, but your assessment of the situation is... lacking!
<Po chwili.>
Slade: Frankly, I'm a bit disappointed that someone in your position—
Ramoninth: Well, I can't tell you how to improve your performance. Only you know what you need to do. But I'm sure you're even more disappointed in yourself than I am.
2375. 7. Jesteś optymistką, pesymistką czy realistką?
Niedojebistką
2376. Ramoninth: So sorry, Judith. I'm all out of time. (Same as retail.)
*Sprawdza*
*Widzi LA.*
Ramoninth: Ooh... Eli.
2377. Ramoninth: <Myśli>
If only you could see what I've seen.
*Nagle widzi, że została nominowana.*
Ramoninth: You wouldn't be so shortsighted!
*Sprawdza*
Ramoninth: I have studied 36 zones beyond our own.
2378. 1. Carbon stars with ancient satellites colonized by sentient fungi. Gas giants inhabited by vast meteorological intelligences. Worlds stretched thin across the membranes where [the] dimensions intersect... Impossible to describe with our limited vocabulary! (Same as retail.)
2. This must be... Miss Vance.
3. Alyx.
4. The last time I saw you, you were just a little slip of a thing.
5. You have your mother's eyes, my dear, but your father's stubborn nature. (Same as in retail, but rephrased.)
6. Eli has already made his choice.
7. He's decided to be one of the very last humans to die.
8. I wouldn't be surprise if he looked upon his suicide as an act of honor.
2379. 1.1 Yes.
1.2 Save your energy.
1.3 I told you he'd be intractable.
1.4 Once Eli has convinced himself of something, not even the truth can change his mind.
1.5 Very well.
1.6 You've made your point.
1.7 And I will keep it in mind as we go forward.
1.8 Let me just say, Judith, with so much at stake, I had hoped better of you.
1.9 I already knew you were capable of talk, but your actions show your true limitations and lack of commitment.
1.10 Now, stand aside.
1.11 Well, if you'd like to reconsider your involvement in the program, Eli, it would make a huge difference in how quickly we could make the Combine portals safe for human use.
1.12 That way, Alyx, and even yourself, might be able to travel to the Aleph Universe with your faculties intact.
1.13 That is our ultimate goal, after all, to move freely through the continuum to make our incipient immortality worthwhile.
2380. Ramoninth: Judith. I'm sorry to see that you've absorbed so much of Eli's foolish idealism, but there is redemption for you in his death.
*W tle prawie w połowie zalana czekoladowym mlekiem kuchenka gazowa i gary do umycia.*
Ramoninth: <Sprawdza pytania.>
There. You see? Stubborn as ever. (Retail retains the filename, but the text is different.)
2381. Ramoninth: <Wchodzi w kontakty i wybiera numer Konsula.>
<Po chwili.>
Take it.
Konsul: Those unfortunate days are almost at an end. Our transformation is nearly complete.
Ramoninth: Thanks to the work you've done, which Judith will have to complete in your absence.
Konsul: Don't worry, Eli. Dr. Mossman has adequate experience now to continue your work.
Ramoninth: You fool! (Same as retail.)
Konsul: Don't sell yourself short, Judith. You'll do just fine.
Ramoninth: Of course, I was hoping you'd have the assistance of your peers.
2382. 1.1 That's why I thought it was worth preserving Dr. Freeman for a bit longer.
1.2 But it seems that Gordon has signed up on the wrong side, once again.
1.3 As for the youngest Vance, her talents will be put to practical use on the other side of a Combine portal after a simple medical procedure to enable her to survive the transition.
1.4 What's the meaning of this?
1.5 Who are you?
1.6 How did you get in here?
1.7 The man I saw, I'm all but certain it was...
1.8 Gordon Freeman!
1.9 —from your area.
1.10 The soldiers were a bit overzealous, I admit, but he was too tempting a prize to simply turn loose, especially in the absence of Gordon Freeman.
1.11 We weren't entirely sure you were ever going to get around to that, human loyalties being what they are.
1.12 I have known Dr. Vance far longer than you, my dear. I'm afraid your feelings for him may have blinded you—
1.13 This is not open to debate, Dr. Mossman.
1.14 So sorry, Judith. I'm all out of time.
1.15 Carbon stars with ancient satellites colonized by sentient fungi. Gas giants inhabited by vast meteorological intelligences. Worlds stretched thin across the membranes where [the] dimensions intersect... Impossible to describe with our limited vocabulary!
2383. Ramoninth: <Myśli>
Well, if it isn't Gordon Freeman, at last.
<Sprawdza pytania.>
Ramoninth: <Myśli>
What's this? Oh, put it over there.
2384. Ramoninth: <Myśli>
"Kurna, jakby wyciąć siebie ze zdjęć studniówkowych nie umiejąc w Gimpa..."
2385. Ramoninth: You have my gratitude, Doctor.
<Teleportuje się do świata "Half-Life 2", do Cytadeli, a dokładniej pod portal do Nadświatu Kombinatu i zaczyna mu się przyglądać ze wszystkich stron.>
Ramoninth: <Do siebie.>
First you lead me straight to the doorstep of my oldest friend and then you deliver yourself.
<Podczas kręcenia się wokół, nagle wpada na Wallace Breena.>
Wallace Breen: If I'd known you were going come straight up to my office, I wouldn't have bothered hunting you in the first place.
Ramoninth: Having both of you in my keeping ensures I can dictate the terms of any bargain I care to make with the Combine.
Wallace Breen: laughter
Ramoninth: <Przerywa>
Yes, Judith, what is it?
2386. W każdym razie, ta nominacja polega na napisaniu piętnastu faktów o LeckerSweet, bez wypisywania jej danych osobowych i informacji o niej z jej nominacji. A ja już mam sposób, jak nabić fakty, iks de.
1. Thanks to you, we have everything we need in that regard.
2. You're more than qualified to finish his research yourself.
3. What neither you nor I can do is convince that rabble in the streets to give up their senseless struggle.
4. Yet Eli refuses to speak the words that would save them all.
5. Eli...if you won't do the right thing for the good of all people, maybe you'll do it for one of them.
6. That's all up to you, my old friend.
7. Will you let your stubborn short-sightedness doom the entire species, or will you give your child the chance her mother never had?
8. Alyx my dear, you have your mother's eyes. But your father's stubborn nature.
9. Really? Well, let's see how [well] it serves you on the far side of a Combine portal.
10. Oh, it's hardly the worst. But you might find that hard to believe once you get there.
11. I agree, it's a total waste.
12. Fortunately, the resistance has shown it is willing to accept a new leader.
13. And this one has proven to be a fine pawn for those who control him.
14. How about it, Dr. Freeman?
15. Did you realize your contract was open to the highest bidder?
2387. 10. Mam niedobór wpierdolu.
2388. 1. I understand if you don't wish to discuss this in front of your friends.
2. I'll send them on their way, and then we can talk openly.
3. Judith? What do you think you're doing?
4. Guards! Get in here!
5. They know you betrayed them. They'll turn on you! Judith — Dr. Mossman. Please!
6. You fool!
7. No!
8. It's me you should be concerned about! I can still deliver Earth, but not without your help.
9. The portal destination is untenable. Surely you can set the relay elsewhere. There's no way I can survive in that environment.
10. A host body? You must be joking, I can't possibly—
11. Oh all right, damn it, if that's what it takes!
12. Just hurry, he's right behind me!
13. Oh shit!
14. Dr. Freeman. You really shouldn't be out there. At the moment of synapse, as I teleport, this chamber will be bathed in deadly particles that have yet to be named by human science. Perhaps when I have the leisure to do the work myself, I'll name one after you. That way you won't be completely forgotten.
15. When the singularity collapses, I will be far away from here. In another universe, as a matter of fact. You, on the other hand, will be destroyed in every way it is possible to be destroyed-and even in some which are essentially impossible.
2389. Ramoninth: I don't know what you can possibly hope to achieve, apart from your own annihilation.
Wallace Breen: I warned you this was futile.
Ramoninth: I could have told you that was pointless, Dr. Freeman.
Wallace Breen: Are you still with us, Dr. Freeman? Not for much longer, I think.
Ramoninth: If only you had harnessed your boundless energy for a useful purpose!
Wallace Breen: I hope you said your farewells.
Ramoninth: Go back, Freeman, you have no idea what you're doing!
2390. 8.1 You don't know what you'll unleash! You could bring down this whole Citadel! Think, man, think - of the people below!
8.2 No!
8.3 You need me!
8.4 A predictable failure, Dr. Freeman. (If Breen manages to get away.)
8.5 I'm warming up the portal to deliver you even now.
8.6 Good God!
8.7 Get away from there!
8.8 How are you doing that?!
8.9 How did you do that?!
8.10 Stop toying with that!
2391. Temat: Not that!
2392. Autor zadania: Stop it!
Temat: Stop that!
2393. #3 [Zadanie trzecie z pracy "Twórca Wpierdolu"]
2394. Autor zadania: Stop!
Temat: I don't know what you're doing, Freeman, but I'm warning you against it!
2395. 1. I'm relying on you to fail again, Dr. Freeman. Just as I relied on you at Black Mesa.
2. It won't be much longer now, Dr. Freeman.
3. Oh, Dr. Freeman...
4. What a waste.
2396. Autor zadania: Pointless of you.
Temat: Kleiner? Is that you?
2397. Autor zadania: Did you call to chat, or is there some point to this? I'm running a critical sequence right now.
Temat: Are you kidding me? Freeman? What's he doing there?
2398. Autor zadania: You're telling me he's in City 17? That's the worst place he could be.
Temat: "Accessible"? You mean "vulnerable"! They'll be crawling all over those rocks if the Combine gets winds of him. No, we need to get him down here where it's safe and I can put him to work. Eli's facilities are too primitive to make use of him. They're more suited to mechanics than research scientists. No. Just port him over, I'll clear the receiver for the transmission.
2399. Autor zadania: Yes, is something wrong? I've run seven sequences without a single failure. The initial protocol you developed and then another I devised with the new specs. Don't tell me of all people, you aren't functional yet.
Temat: Since you declined to reconsider your treatment of the boring old vector bundles, I've been operating under the assumption that you're far ahead of me.
2400. Autor zadania: Another time, Kleiner.
Temat: Is there a problem?
2401. Autor zadania: Ready any time, Doctor.
Temat: I'm still waiting, Kleiner.
2402. Autor zadania: Don't hurry on my behalf.
Temat: Well, well! I confess I'm a bit surprised that actually worked. I guess Kleiner is farther along than I thought.
2403. Autor zadania: Welcome to Kraken Base, Dr. Freeman, our home beneath the sea. It's an honor and a pleasure to finally meet you. I've heard so much about your part in the Black Mesa incident.
Temat: I don't suppose Dr. Kleiner has told you a thing about me. I'm Elena Mossman, Kraken's director... although we don't use formal titles down here. I'm just another researcher, doing my part for the Resistance.
2404. Autor zadania: Now. Let me get you out of there.
Temat: Wait a minute... What the hell?
2405. Autor zadania: I just lost Freeman. What the hell is going on?
Temat: Well, get him back here! NOW!
2406. Autor zadania: What's going on in there? You're pouring smoke into my lab!
Temat: That's it, Kleiner. I've got to protect my work.
2407. Autor zadania: Something is drawing him away. (Same as retail)
Temat: I can't!
2408. na łóżku z drewna
jest sobie koc,
a pod nim melina.
2409. Przed nią komputer,
a za nią mielizna.
2410. Autor zadania: I'm not sure, it seems to be some kind of interference. (Same as retail)
Temat: Ah, we're losing him again! (Same as retail)
2411. Autor zadania: Take it easy in there. You're safe now. (Same as retail, but rerecorded)
Temat: You're among friends.
2412. Autor zadania: Doctor Freeman? (Same as retail, but rerecorded)
Temat: Gordon Freeman, is that you?
2413. Autor zadania: But yesterday you were in Kleiner's lab, I saw you on the monitor, you—
Temat: You've made it here this quickly? Well, Eli will be absolutely amazed. (Almost the same as retail)
2414. Autor zadania: Ah. There we go. You can come through now. (Same as retail, but rerecorded)
Temat: It's going to make a huge difference having Gordon's help.
2415. Chwilę potem, poczuła że ktoś rzucił jej w głowę ołówkiem, na szczęście tylną końcówką, a następnie usłyszała głos Anatolija 2.0-update 1, jednego z najpopularniejszych chłopaków w mej szkole, który mówił:
– No kurwa mać. – mówił słyszalnie niezadowolonym głosem – Czy ty musisz być taka wysoka? – spytał z wyrzutem, kiedy odwróciłam się w jego kierunku.
Kiedy się odwróciłam, ujrzałam jego i jego szkolny gang złożony z jednej dziewczyny i, licząc Diatłowa, swoją drogą co ćpali jego rodzice aby mieć takie dziwne nazwisko, czterech chłopaków. Opisy time! Anatolij siedział w ławce koło okna, chociaż w sumie obecnie to siedział na ławce. Nie wyglądał normalnie jak przystało na nastolatka. Posiadał sięgające mu do szyi, uber cool siwe włosy, co w sumie zdawało się niecodzienne, bowiem podobno ich nie farbował, tylko posiadał takie naturalnie. Wiecie, naturalnie siwe włosy u nastolatka. Wyobraźcie to sobie. Posiadał również, także podobno naturalne, żółte i nieco świecące się oczy oraz stosunkowo bladą cerę. Na sobie nosił całe czarne spodnie i bluzkę, z których wydobywał się jakiś edgy czarno-fioletowy gaz, chuj jeden wie, co on robił. Nosił również czarne glany zrobione chyba z Nadtytanu, bowiem Diatłow nawet w nich pływał w szkolnym basenie. Mówiłam, że jakiś dziwny jest?
Na ławce obok niego siedziała pozornie normalnie wyglądająca dziewczyna. Posiadała długie, sięgające jej aż do połowy ud, jasnoblond włosy oraz fioletowe, stosunkowo duże oczy. To, co ją wyróżniało, to fakt, że żyły na całym jej ciele, ale serio na całym, na WF-ie dało się to łatwiej dostrzec, świeciły się na niebieski jak logo Microsoft Edge kolor. Nie wiedziałam czemu, podobno to efekt uboczny Urentylu, który niby ma w organizmie, ale ze względu na to, czym jest Urentyl, śmiem powątpiewać. Ubrała się normalnie, nie tak jak jej ziomek. Nosiła granatową, obecnie rozpiętą bluzę z kapturem, a pod nią czarny crop top. Posiadała też zajebiście cool pasek z licznymi kieszonkami oraz czarne legginsy. Na nogach nosiła po prostu zwykłe trampki. Nazywała się Andromeda Nowak i jej rodzice chyba jej nie kochali, skoro przy takim nazwisku dostawili jej to imię.
O parapet stał oparty wysoooki chłopak, chyba najwyższy z całej mej klasy. Ręce miał schowane w kieszeniach. Posiadał krótkie, czarne włosy oraz bardzo bladą cerę. To, co go wyróżniało, to jego oczy, bowiem miały kolor żółty, tak jak u Anatolija, ale białka posiadał całkowicie czarne. Nie wiedziałam, jakim cudem, ale wyglądało to co najmniej dziwnie i niepokojąco. Nosił również czarne spodnie i bluzkę jak jego kolega, no ale przynajmniej w tym wypadku nie emitował żadnego gazu. Na nogach miał glany, ale zwykłe, a nie z Nadtytanu. Nazywał się Aron Frydrychowicz.
Niedaleko niego, na parapecie, siedział kolejny chłopak ubrany nie na czarno. Wysoki, ale znacznie niższy od Arona. To, co go wyróżniało, to fakt, że miał, podobno naturalnie, czerwone włosy i oczy takie same jak u Arona. Również nie miałam pojęcia jakim cudem to mogło okazać się możliwe, no ale czarnych białek raczej nie miał szans sobie stworzyć ot tak. Na sobie nosił ciemnoszarą, zapiętą bluzę z kapturem oraz zwykłe, jeansowe spodnie. Nie posiadał glanów, a, tak jak Andromeda, zwykłe trumpki. Nazywał się Edward Harvey.
Koło niego, także na parapecie, siedział już ostatni z grupy, nieco wyższy od Edwarda, ale niższy od Arona chłopak. Tego, OMN cud, nie wyróżniało kurwa nic, więc nie wiem, co on robił w tym zgrupowaniu dziwolągów. Posiadał czarne włosy, sięgające mu do połowy szyi oraz zwyczajne, niebieskie oczy z normalnymi białkami. Znaczy te normalne białka to nie takie szalone w tym zgromadzeniu, ponieważ Anatolij i Andromeda również takie posiadali, ale wiecie o co chodzi. Na sobie nosił zwykłą bluzkę z krótkim rękawem i z czymś tam na niej, niespecjalnie mnie to interesowało oraz zwykłe, jeansowe spodnie. Miał normalne trumpki, przynajmniej nie glany. Nazywał się Alexander Madison.
Przynajmniej już wiecie, jak wyglądali, wiem że te informacje okazały się niezbędne do waszej dalszej egzystencji. Anyway, po odwróceniu się w jego stronę, odparłam:
– Taka się urodziłam, ot co. – mówiłam, odkładając długopis – Tak w ogóle, to po co rzucasz ołówkiem? – spytałam ze zdziwieniem.
– Chcę zobaczyć czy jak odpowiednio szybko podkręcę i rzucę ołówek, to czy po uderzeniu w ścianę wytworzy tunel czasoprzestrzenny. – odpowiedział, co w sumie do niego pasowało, bowiem za normalny to on nie był.
W końcu kto normalny w przyszłości pragnął wysadzać reaktory? Szurnięty jakiś. W każdym razie, słysząc to, gdy Andzia Gandzia swoją psychokinezą przyciągała ołówek, ja przewróciłam oczami i po prostu usiadłam w ławce obok tej, przy której normalnie siedziałam. Z wariatami lepiej nie dyskutować.
2416. Chwilę potem, poczuła że ktoś rzucił jej w głowę ołówkiem, na szczęście tylną końcówką, a następnie usłyszała głos Kornela, jednego z chłopaków z jej klasy, który mówił:
– MOTHAFUCKA SPACE RACE!
2417. Emily zaś, wróciła do swej ławki i kontynuowała pisanie. Pisałam historię o mojej OC, która przemierzała Wszechświat, chcąc uratować porwanego Nadboga. Wiem, że Zardonica nie dało się porwać, ale wiecie, w FanFiction wszystko może się zdarzyć. Diatłow natomiast, nadal próbował ołówkiem otworzyć tunel czasoprzestrzenny. To nic, że posiadał wormhole creation, jak widać chciał umieć otwierać je jebanym ołówkiem. Aż w końcu, ku zdziwieniu Nadwszystkiego, pięć minut przed dzwonkiem na fizykę, z której to Anatolij koksił, serio, najlepsze oceny w całej szkole zdobywał, tak samo jak z matmy, usłyszałam świst, a następnie uderzenie w ścianę i dźwięk taki jak otwieranie portali w grach Portal i Portal 2. Zdziwiona, odwróciłam się i, kiedy to zrobiłam, ujrzałam że ON KURWA TYM OŁÓWKIEM SERIO TUNEL CZASOPRZESTRZENNY OTWORZYŁ! O.O Ale jakim cudem?! Wiem, że chciał zaimponować nauczycielowi fizyki, aby dał mu szóstkę na koniec roku, bo chciał się rodzicom pochwalić, ale jakim cudem on to osiągnął?!
– Jestem kurwa bogiem! – zawołał widocznie szczęśliwszym głosem – Teraz to mnie i w NASA przyjmą! – odparł, kiedy, zdziwiona, uniosłam wzrok w jego stronę.
– Nie chciałeś czasem w przyszłości reaktorów wysadzać? – spytał Aron, zakładając ramię na ramię.
– Cicho tam. – odpowiedział słyszalnie zażenowanym głosem, gdy Aron szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – Oczywiście, że chcę, ale musiałem coś epickiego powiedzieć. – rzekł, kiedy Andromeda psychokinezą przyciągała ołówek – Andziu – w tym momencie zwrócił się do swej BFF.
– Ile mam ci powtarzać, że nie lubię jak mnie tak nazywasz? – spytała ze słyszalnym wyrzutem, odwracając się w kierunku Diatłowa.
W tym momencie, Anatolij szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się i powiedział:
– Sorki. W każdym razie – mówił, biorąc swój ołówek – ty prezentujesz, w końcu jesteś Mary Sue, na stówę ci się to uda. – rzekł, podając jej ołówek.
Oni to jednak jacyś szaleni są. Dobrze, że chociaż na mnie się nie uwzięli, bowiem miałabym w tej szkole przesrane. Znaczy jedynie codziennie wyżydzali ode mnie hajs za coś tam, bowiem why not, ale dało się przyzwyczaić.
2418. To, co stało się teraz, było o wiele delikatniejsze od tego, co zdarzyło się choćby dwie godziny wcześniej, po WF-ie, bowiem wiecie. Jedna z dziewczyn, z równoległej klasy, z którą mamy lekcje, wyśmiewała się ze świecących żył na ciele Andromedy i po lekcji Andzia tak ją skopała, że aż dziwne, że jej głowa nie odpadła. Uwierzcie, z Pięciokątem Rozpierdolu Anatolija lepiej nie zadzierać, oni są tak zajebiści, że jak im podpadniesz, to cię zniszczą. Jedna dziewczyna jak im podpadła, to teraz już drugi rok jest w psychiatryku. W każdym razie, zastanawiało mnie, jak nauczyciel zareaguje na to, że Diatłow otworzył tunel czasoprzestrzenny ołówkiem.
2419. Kilka chwil potem, do sali wszedł nauczyciel fizyki. Wyglądał jak stereotypowy, chyba stereotypowy, ja tam na stereotypach nauczycieli się nie znam, nauczyciel. Średniego wzrostu, nie za szczupły i w okularach. Ubrany w czarne spodnie i białą koszulę, w lewej ręce trzymał dziennik, którym lubił dawać wpierdol Sezorisowi. Nah, każdy lubił mu dawać wpierdol, nawet ustawa weszła, że powinno się go napierdalać minimum raz dziennie. W każdym razie, widząc nauczyciela, Aron, Edward i Alexander rozeszli się do swych ławek, a Andromeda usiadła w ławce koło Anatolija. Ten jednak, siedząc, zawołał:
– Proszę pana! Proszę pana!
– Nie, Anatoliju. – zaczął, wiedząc jaki temat Diatłow chciał poruszyć – Nie da się otworzyć tunelu czasoprzestrzennego ołówkiem. – podsumował, kładąc dziennik na ławce i siadając przed biurkiem.
– Ale właśnie o to chodzi, że się da! – zawołał uradowany, po czym odwrócił się w kierunku swej BFF – Andromedo, pokaż jak to zrobiłem. – powiedział, kiedy dziewczyna brała ołówek.
Kilka chwil potem, odpowiednio podkręciła ołówek i wycelowała idealnie w tablicę. Tunel otworzył się za pierwszym razem, na co nauczyciel patrzył z NadNadNadzszokowaniem. Zazdrościłam jej genu MS, dzięki temu mogła robić co chciała i zawsze jej się to udawało. W sumie, Anatolij podobno posiadał także gen GS, więc jemu też zazdrościłam. Anyway, kiedy przed nauczycielem i pozostałymi uczniami otworzył się tunel czasoprzestrzenny, pan Dąbkowski, bowiem tak miał na nazwisko nasz nauczyciel fizyki, spytał z zszokowaniem:
– Jakim cudem wy to zrobiliście?! – pytał, otwierając dziennik, gdy Anatolij zamknął tunel czasoprzestrzenny swoją epicką mocą.
– Duet genu MS i GS. – odpowiedział Diatłow, gdy dziewczyna przyciągała ołówek psychokinezą.
Ciekawe czy jak powiem mojej mamie, że Anatolij otworzył tunel czasoprzestrzenny ołówkiem na fizyce to mi uwierzy. Nah, wczoraj widziałyśmy z mamą wielkiego, teleportującego się psa, we wszystko powinna uwierzyć.
2420. Kilka minut potem, kiedy sytuacja w klasie unormowała się i Anatolij dostał ósemkę kurna, ÓSEMKĘ, nie wiedziałam, że nawet w Opkolandii jest taka ocena, za otworzenie tunelu czasoprzestrzennego ołówkiem, nauczyciel zaczął oddawać sprawdziany z wczoraj. Musiał wieść życie forever alone, bowiem zawsze sprawdzał sprawdziany z lekcji na lekcję. A i miał w dupie RODO, więc mówił oceny każdego na głos, Opkolandia chyba ma na to wyjebane najwyraźniej. Także ta, Diatłow znowu dostał szóstkę z plusem, Andromeda czwórkę, Aron tróję, a jak się cieszył, nie dziwne w sumie, bowiem sprawdzian trudny w kurwę pisaliśmy, Edward też tróję, a Alexander czwórkę. Oni nawet z najtrudniejszych sprawdzianów dostawali dobre oceny, cheaterzy jebani.
W każdym razie, ja tam nadal pisałam opowiadanie, bowiem miałam wyjebane na fizykę, w przyszłości chciałam iść na rozszerzoną historię, po cholerę mi fizyka? W każdym razie, w pewnym momencie, moją pracę zakryła kartka z czerwoną O KURWA DWÓJĄ w kółku. JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE[...]EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! DWAAA!!! ŁUHUUU!!! Obstawiałam, że dostanę pałę z minusem!!! ŁUUUUUUUUHUUUUUUUUU!!!
2421. Jednak, nie mogła tego zrobić, więc po prostu najpierw podeszła do swej szafki, gdyż gimnazjum, do którego chodziła, było jednym z tych, w których owe były i wyjęła z niej strój na WYF, eee...to znaczy WF, chociaż potem włożyłam go na nowo i uznałam, że wykorzystam to zwolnienie, które mi mama napisała. EKS DI. Jednak, kiedy zamknęłam szafkę, z nadzieją, że dzisiaj nie stracę dwudziestu złotych, ujrzałam pięcioosobowy gang Anatolija. No do chuja! :< Widząc mnie, Diatłow nieco szyderczo uśmiechnął się, po czym wyciągnął prawą rękę i powiedział:
– Hajs
W tym momencie, westchnęłam zniechęcona, po czym sięgnęłam do kieszeni i, jak co dzień, wyjęłam dwadzieścia złotych, po czym podałam mu. Kiedy to zrobiłam, schował pieniądze do kieszeni i, kiedy to robił, przemówił Aron:
– Od dziewiątego kwietnia stawki idą w górę. – mówił, zakładając ramię na ramię – Trzydzieści złotych dziennie. – odparł, co mnie nie ucieszyło.1
– Hej! – powiedziałam ze słyszalnym wyrzutem – Dlaczego? – spytałam niezadowolona.
– Bo cena Marvel Unlimited idzie w górę, więc uznaliśmy, że to w sumie dobry plan na zarobek. – odpowiedział Edward, kiedy Aron wyprostował ręce – To nic, że Marvel Unlimited drożeje ledwo o trzy złote. – dodał, krzyżując nogi.
No kurwa mać. Płaciłam im tylko dlatego, że nie chciałam aby ewentualnie mnie zniszczyli, a ci to skrzętnie wykorzystywali. Na stos razem z ułomną częścią fanbazy C&C z nimi.
2422. – Dobrze, uczniowie. Waszym dzisiejszym tematem, który macie za zadanie zrealizować w ciągu tej lekcji, to narysowanie jakiegoś kota. A teraz, do pracy. Macie na to pół godziny. Po tym czasie, będę zbierała prace.
Po tych słowach, wszyscy zabrali się do roboty. Ode mnie wszyscy, na chama, bez pytania, pożyczali przybory. Nie wiedziałam czemu, ale wiecie, po co zapytać, czy można, skoro można zajebać na chama? Najwięcej podpierdalał ode mnie Alexander, cieć jeden. Gdyby nie fakt, że należał do gangu Anatolija, dałabym mu wpierdol. W każdym razie, ja rysowałam Nadboga jako kota. I tak miał stuprocentową szansę wyjść Nadseksownie, nawet przy moim braku talentu do rysowania, więc spoko. Bałam się tylko trochę rysunku Diatłowa. Siedział przede mną, więc widziałam fragmenty tego, jakiego kota rysował. Dostrzegłam w luj macek, czarno-czerwone edgy oczy, jakiś fragment metalowych skrzydeł oraz nienaturalny, szeroki uśmiech, prawie na Jeffa The Killera. OMN, co z Anatolijem było nie tak? ;_;
2423. Pismo przypominało jej charakter pisma jakiegoś dorosłego człowieka, ale nie wiedziała, kim mógłby być owy „Spierdalaj".
2424. A właśnie, po chwili owa Maggie podeszła do mnie, po czym, odwracając się za odchodzącym gangiem Anatolija powiedziała:
– Znowu chcieli od ciebie hajs? – spytała, po chwili odwracając się w moją stronę.
– Tak. – odpowiedziałam niezadowolonym głosem, zakładając ramię na ramię – Od kwietnia będą chcieli ode mnie podobno trzydzieści złotych. – kontynuowałam, kiedy za oknem przeleciał Nyan Cat – Nie mam pojęcia, czemu akurat ode mnie żydzą hajs – mówiłam, opierając nogę o czyjąś szafkę – w końcu nie jestem bogata. – zakończyłam, kiedy dało się usłyszeć, że Aron napierdalał jakiegoś dzieciaka z drugiej gimnazjum, którego i tak nikt nie lubił, więc nawet nauczyciele mieli to w dupie.
– Musiałabyś się zapytać Zardonica – na Nadpierwszą Nadliterę w tym Nadseksownym Nadsłowie nałożyła taki nacisk, że aż dom Biedronia w kosmos wyjebało – bowiem nawet ja tego nie wiem. – rzekła, opierając ręce o ramiona.
– Nie zdziwię się, jeżeli na piwo zbierają. – powiedziałam, kiedy usłyszałyśmy, że do naszej szkoły przeteleportował się Lockjaw, ale szybko przeteleportował się w inne miejsce, bowiem skapnął się, że lokacje pomylił, a szkoda, bo to taki słodki piesio, że chciałam go wymiziać.
– Akurat w ich wypadku – mówiła, odwracając się w kierunku, w którym odchodzili – zdziwiłabym się, gdyby zbierali pieniądze na tak przyziemne rzeczy. – stwierdziła, ponownie odwracając się w moją stronę.
W sumie, może miała rację. W końcu po nich dało się wszystkiego spodziewać.
2425. – Ej, wiesz jak ja cię lubię...
– A weź spierdalaj, dziwko pierdolona. – odpowiedziała Emily i jebła Maggie tak, że na jednego hita się złożyła.
2426. No, ale o dwunastej pięćdziesiąt przerwa skończyła się i, gdy przyszedł nauczyciel i wpuścił uczniów do sali, zaczęła się informatyka. Na owych zajęciach, robiliśmy stronę internetową na dowolny temat. Wiem, że ciekawi was, o czym robiłam ja, moja BFF i gang Anatolija. Ja tworzyłam stronę internetową o Zardonicu, bowiem tak go Nadkochałam, że chciałam aby kiedyś się ze mną ożenił. To moje marzenie życiowe, może się doczekam. Moja BFF robiła o swoim hobby, czyli o podróżowaniu, Diatłow, ten pojeb w pięciu smakach tworzył stronę o kurwa reaktorach. On chyba miał na ich punkcie obsesję. Wiecie, nienawidził Polski, bowiem nie ma tutaj elektrowni atomowej. Zawsze podawał to jako jedyny powód swej nienawiści do tego kraju. Andzia Gandzia robiła stronę o ekologii, nuuuda, Aron o tym, dlaczego twórców Hunt Down The Freeman powinno się zajebać w torturach i wymazać wszystko co z nimi związane ze świata i z umysłów ludzi, Edward o teoriach spiskowych, a Alexander o torturowaniu ludzi. Słodko, co nie?
2427. Emily
The Zero Point Energy Field Manipulator is not a toy, Alyx!
Idę robić deal z tym twoim Anatolijem w kwestii kupna przenośnych reaktorów, które podobno stworzył. Wrócę chuj wie kiedy, masz zachowywać się grzecznie i modlić się do Zardonica minimum sto razy na sekundę, bo Nadwpierdol.
Szykuj dupę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
2428. Kiedy skończyła jeść, zrobiła pracę plastyczną dla Maggie, gdyż swoją już miała od dawna zrobioną oraz odrobiła lekcje z matematyki spisując je z odrabiamy.pl i języka polskiego spisując go z brainly.pl, a następnie przepakowała plecak.
2429. Jednak, gdy skończyła, musiała już wyjść na spotkanie z Dejmianem. Po wyjściu, zauważyłam standardowy widok jaki można w Opkolandii ujrzeć po południu. Niebo zmieniało kolory jak oświetlenie dyskotekowe, rzeczywistość puściła nutę „Go Russian", w tle Aron napierdalał z karabinu maszynowego w przechodniów robiąc rozpierdol razem z armią zabójczych parasolek stworzonych przez Anatolija ostatnio na technice, słońce wyglądało jak to z Teletubisiów, a gdzieś tam w tle Lockjaw sobie siedział i na to patrzył. Standard, nic dziwnego w Opkolandii.
2430. Rysunki, które kiedyś uważała za ładne, teraz w jej oczach stały się dziełami przedszkolaka, jej opowiadania, niegdyś traktowane przez nią jako ambitne jak Retconningi i ciekawe jak Civil War II teksty, teraz dla niej stały się historiami pełnymi prymitywizmu i nierealizmu a.k.a Moje stare opka.
2431. Jej ponadprzeciętna umiejętność poskramiania gówna na kiju stała się dla niej czymś, co każdy umiał zrobić.
2432. Jednego deszczowego wieczoru, gdy wyszłam na dwór pojeździć hulajnogą elektryczną Lime, bowiem mnie stać, na początku nic się nie działo. Rzeczywistość z nudów w tle puściła nutę „Apocalypse" z soundtracku do C&C 3, gdzieś tam w tle Aron i armia zabójczych parasolek Anatolija robili rozpierdol na ulicach, chyba, niebo przemierzyła Storm, o, tej dawno nie widziałam, tak swoją drogą, niedaleko Lockjaw wyszedł sobie na spacer prowadzony na smyczy przez Crystal, niebo zmieniało kolory jak światła dyskotekowe, no standard, no. Anyway, od razu podeszłam do tego stanowiska, gdzie zawsze stało od chuja hulajnóg, bowiem moja okolica taka sławna i wyjęłam telefon, chcąc odblokować jedną z tych nowych hulajnóg. Niestety, nie zdążyłam nawet odblokować telefonu, gdyż w pewnym momencie poczułam, że ktoś chwycił mnie psychokinezą, po czym odsunął od hulajnóg i usłyszałam głos Andromedy:
– Naucz. Się. Ty. Tępa. Dziwko. Że. Nowe. Hulajnogi. Należą. Kurwa. Do. Nas. Bo. Je. Kurwa. Wykupiliśmy. Od. Lime. Kurwa. Jebana. Mać!
Po każdej tej kropce napierdalała mną z całej siły o chodnik. Kiedy skończyła, rzuciła mnie chuuuj wie gdzie, ale daleko. Kurna mać, skąd miałam wiedzieć, że to ich? Lime posiadało dużo nowych modeli hulajnóg, nie tylko w liczbie pięć sztuk. Anyway, kiedy spadłam na ziemię, przy okazji obijając się o samoloty, drzewa, bloki, moherowe berety spadające z nieba i pomnik Magneto, który niedawno jego fanatycy wybudowali, zemdlałam, je!
2433. Widząc to, dziewczyna od razu podniosła owy przedmiot i spojrzała na kartkę. Było na niej napisane:
"Dr. Freeman? It's been a real honor. I'm looking forward to working together."
"Szykuj dupę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)"
~Spierdalaj
2434. Widząc to, od razu odwróciła się, jednak za nią nie było nikogo, tylko ciemny jak dupa przedpokój.
2435. Emily zaś, udała się na przystanek autobusowy i zaczęła czekać na autobus linii pięćset pięćset dziewiętnaście, którym mogłaby dojechać na Dworzec Wpierdolu.
2436. W stolicy Niemiec postanowiła zacząć pracować jako płatna zabójczyni cen w Biedronce.
2437. Mimo wszystko, minęło około pół godziny i autobus zatrzymał się na zajezdni, pod wejściem na dworzec. Kiedy drzwi otworzyły się, weszłam do budynku Dworca Centralnego. Tam, panowała standardowa atmosfera.
Przed kasą stała trzynastoosobowa kolejka złożona z żula Mietka, Nyan Cata, countryballa reprezentującego Japonię, koronawirusa, stopionych resztek reaktora czwartego w Czarnobylu, licznika Geigera, kasjerki kiosku Ruchu, Cave'a Johnsona, Gordona Freemana, Meme Mana, Dżeja, uniwersalnego papierka wskaźnikowego i Kostki Towarzyszącej. W sklepach panował ruch jak na Marszałkowskiej, a z Biedronki od tłoków aż ludzie spadali z góry. Schody na antresolę jechały raz w górę, raz w dół, ot tak, dla beki, a ekrany pokazujące odjazdy i przyjazdy ciągle wskazywały pociągi jadące do Terespolu, chuj wie czemu. No standard, po prostu standard.
W każdym razie, od razu udałam się stanąć w kolejce za Kostką Towarzyszącą. W końcu musiałam spierdalać jak najdalej, bowiem obawiałam się, że gang Anatolija mnie zajebie za to, że prawie podebrałam im nieświadomie hulajnogę.
2438. Do godziny piętnastej czterdzieści pięć, po zjedzeniu obiadu, siedziała na antresoli i czytała książkę oraz chodziła sobie po dworcu. Zaś o owej godzinie, została wyruchana przez pociąg.
2439. Jednak, po jakieś godzinie, gdy dziewczyna pisała opowiadanie, o hardbassie, a dokładniej o tym jak DJ Blyatman i Alan Aztec ratują świat, usłyszała że jej współpasażer rzekł:
– You found Eli?
2440. – Obudź mnie, gdy dojedziemy do Berlina.
– A chuj ci w dupę, szmatławcu. – odpowiedziała kulturalnie Emily The Zjebson.
2441. Trzy godziny później, bunkier pod miastem Prypeć. W owym miejscu znaleźli się już wszyscy członkowie gangu Anatolija i opracowywali plan podboju ludzkości, a tak serio to wyjebania wszystkich reaktorów w kosmos jednym naciśnięciem przycisku. Co prawda jeszcze powinni chodzić do szkoły i terroryzować osiedle, ale akurat z powodu koronawirusa, który wkurwiony tym, że bilety na pierwszą klasę do Sosnowca w Pendolino takie drogie, zaczął wywoływać epidemię, zamknięto szkoły, eks di. Obecnie Edward zaprezentował Diatłowowi swój epicki plan zbudowania urządzenia podpiętego przez Bluetooth na podczerwień pod wszystkie reaktory, który jednym naciśnięciem przycisku „Połącz" mógł wyjebać je wszystkie.
Obecnie jeszcze-nie-rosyjski-inżynier stał oparty o stary jak twój stary stół, spoglądając w kierunku planu. Jego przydługie włosy nieco opadały na jego twarz, przez co wyglądał edgy as fucking fuck. Chwilną chwilę potem, uniósł wzrok w kierunku Edwarda, który stał z założonymi rękoma i rzekł:
– Twój plan jest nierealny, Edward.
– Dlaczego? – spytał ze zdziwieniem Edward, prostując ręce.
– Bowiem nie da się połączyć Bluetooth z podczerwienią. – wyjaśnił, prostując ręce.
– A reaktor czwarty w Czarnobylu to w dwa lata zbudowano. – wtrącił się Alexander, kiedy wszyscy zebrani odwrócili wzrok w jego stronę – Co prawda koniec końców jebnął, ale działał przez te kilka lat. – dodał, chowając ręce do kieszeni.
– Dobra, to mnie przekonało. – stwierdził Anatolij, odwracając się w kierunku zebranych – Realizujemy to. – zakończył, a jego zdanie tutaj stanowiło zdanie wiążące.
Po tej tak epickiej dyskusji, że aż drzewo wybuchło, postanowili jak najszybciej zrealizować owy plan.
2442. Trzy godziny później, kiedy konduktor obwieścił przez głośniki, iż pociąg dojeżdżał do stacji Berlin Hauptbahnhof, Emily The Zjebson schowała swoje rzeczy do bagażu podręcznego i spojrzała na mężczyznę siedzącego obok niej. Okazało się, że ten nadal srał.
2443. W tym momencie, owy otworzył oko i spytał sennym głosem:
– DANCE TO HARDBASS, IT'S YOUR LAST CHANCE!
2444. W którejś chwili męczenia się, usłyszała głos swego współpasażera, który do tej pory najwidoczniej czerpał satysfakcję z tego, że dziewczynie nie szło zdjęcie bagażu, mówił:
– The Combine use a peculiar pulse-forming network with a very long rise-time. It takes quite a while to recharge.
2445. Jednak, kiedy zbliżała się do wyjścia z peronu, podszedł do niej ten sam mężczyzna, z którym jechała pociągiem, po czym spytał:
– no transcript available
2446. – W ogóle, to jak się pan nazywa?
– It isn't necessary! – odpowiedział
2447. – W ogóle, to jak się pan nazywa?
– Faktycznie, nie przedstawiłem się. Nazywam się Zjebson Upośledzony. – odpowiedział
2448. – Nie przejmuj się ciągłą krytyką. Najważniejsze, żebyś to ty była w życiu szczęśliwa.
– Zamknij się z tą pseudo motywacyjną gadką, pojebusie. – powiedziałam, wychylając się zza krzaczorów.
2449. – Do pracy? O tej porze? – spytała zdziwiona dziewczyna.
– Wiesz, pracuję w elektrowni atomowej w Czarnobylu – zaczął, nieco zginając prawą dłoń i nie odwracając wzroku w kierunku dziewczyny – jak coś, to w domu mam portal w tamto miejsce, tak się dostaję – kontynuował, przerywając prawdopodobne pytanie Emily – i akurat pracuję na ostatnią zmianę. – wyjaśnił, ponownie kładąc prawą dłoń na kierownicy.
– W Czarnobylu? – spytała zszokowana Emily, odwracając wzrok w kierunku Slade'a – Przecież tam wybuchł reaktor, elektrownia jest nieużywana od chuj wie jak długiego czasu! – zawołała, wymachując rękoma jak postacie w anime.
– Kolejna naiwna... – odparł z pogardą w głosie.
2450. – Wiem, ale miałem ciężką noc oraz dzień, bowiem musiałem bohatersko uratować reaktor przed eksplozją. Prawie w ogóle nie spałem, a trzy godziny to trochę za mało.
Mimo to, po tej rozmowie, światło sygnalizacji zmieniło się na koronawirusowe i ruszyli oni.
2451. Kiedy się obudziła, zobaczyła że nadal była w samochodzie Slade'a oraz bolała ją dupa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
2452. Na początku, gdzie wybierało się sposób, w jaki chciało się zapłacić, dziewczyna, jako iż nie posiadała karty kredytowej, chciała wybrać możliwość zapłacenia przy kasie oznaczonej deską klozetową.
2453. Jednak, Slade najprawdopodobniej to zauważył, gdyż rzekł:
– Tutututututututututututututututututututututututututututututututututu.
2454. Po czym, uśmiechnął się do niej leniaczem. Emily zaś, widząc to, zaczęła wybierać to, co naprawdę chciałaby zjeść.
2455. Dojechali tam po około godzinie. Dom dziewczyny, z zewnątrz, był średniej wielkości domkiem jednowpierdolowym. Mimo wszystko, po zatrzymaniu pojazdu, Emily wzięła swój bagaż podręczny i, wraz z Sladem, wyszła na zewnątrz. Będąc tam, Slade przycisnął ją do maski samochodu i wyruchał jak szalony przez cztery godziny.
2456. – Bo tak jest. Pan jest pierwszą osobą, od której pierwszy raz od ośmiu lat usłyszałam komplementy. – odparła
– Tutututututututututututututututututututututututututututututututututututututututututututu. – wytutował rytm kilku sekund nuty „La-La-La 2".
2457. Po tej rozmowie, dziewczyna wzięła walizkę i ruszyła do swego domu. Natomiast Slade popatrzył w jej kierunku, dopóki ta nie wyruchała drzwi.
2458. Po lewej stronie korytarza, dało się dostrzec wejście do salonu. Był on największym pokojem w domu, a także miał wyblakło żółty kolor. Pod prawą ścianą, widoczny był ołtarzyk poświęcony Nadbogowi, zajmujący całe pomieszczenie.
2459. Na końcu korytarza, niedaleko ciemnofioletowej szafki na buty, widniało wejście do połączonej łazienki i toalety. Była ona wykonana z białych paneli, a naprzeciwko wejścia, w lewym kącie, stała kabina prysznicowa, do której prowadziły trzy schodki zrobione ze zwłok tego zjeba, co skrytykował Half-Life.
2460. U sufitu wisiała lampa LubięEkscytująceDeprawacje.
2461. Będąc tam, podeszła do rosnącej po środku ogrodu jabłoni, zerwała jedno z jabłek, które rosło na owym drzewie, po czym jabłoń dała jej wpierdol, bo zjebana szmata nie ma prawa jeść jabłek, usiadła pod tą rośliną, aby słońce nie raziło ją w oczy i, jedząc owoc, zaczęła rysować.
2462. W taką słoneczną pogodę, jak dziś, zawsze bawiła się w ogrodzie, a jej rodzice przyglądali się jej, stojąc koło wejścia do domu i rozmyślając jak ją zajebać aby nikt się nie zorientował.
2463. Wieczorem natomiast, wzięła torebkę, portfel do którego ówcześnie włożyła jej drugi, fałszywy dowód, który kiedyś wyrobiła, aby nie mieć problemu z kupnem różnych rzeczy oraz który pojawił się z dupy, albowiem jest potrzebny w fabule, klucze i wyszła z domu.
2464. Będąc w owym miejscu, podeszła do lady, usiadła na jednym z krzeseł, zamówiła piwo, pokazała swój fałszywy dowód osobisty i, parę chwil później, gdy już je dostała, pijąc owy alkohol, zaczęła napierdalać osiągnięcia w Half-Life 2.
2465. Po tym kłamstwie, Slade przytaknął na znak, że rozumiał, bowiem wiedział, że z debilami nie należy dyskutować, a następnie spytał:
– Shutting down.
2466. Jednak, około piętnaście wpierdolów później, doszli pod dom dziewczyny. Będąc tam, Slade rzekł:
– Woahhh. (Unused)
2467. Po tym komplemencie, Emily poczuła napływającą falę gówna, a następnie to, że się zarumieniła. Chwilę potem, spuściła wzrok i rzekła:
– Illegal operation. (Unused)
2468. Po sprawdzeniu tego, nieco jej ulżyło. Chwilę potem, wróciła do pokoju, zamknęła okno i wzięła kartkę, po czym spojrzała na nią. Było na niej napisane:
"Uh oh."
"To była wspaniała noc. ( ͡° ͜ʖ ͡°)"
"KURWA MOJE POLE!"
~Spierdalaj
2469. Kiedy to zrobiła, w Dark Net wystawiła swoją ofertę jako zabójczyni, nazywając się Zjebson Pospolity oraz podała cenę.
2470. – O...Emily Zjebson Turner...Jakże dawno się nie widzieliśmy.
– Your business is appreciated.(unused, except for the toilet) – spytała zdziwiona.
2471. Przed całkowitą utratą przytomności, Kornel rzekł do niej:
– Goodnight.
2472. – Resting. – odparła słabym głosem, po czym zemdlała.
2473. Tymczasem, Emily obudziła się. Kiedy to nastąpiło, słabym wzrokiem zauważyła, że leżała w jakieś niewielkiej sali wpierdolu ostatecznego. Na dodatek, czuła się bardzo słabo. Przed sobą natomiast, widziała jakąś kobietę, najprawdopodobniej pielęgniarkę. Chwilę potem, powiedziała ona miłym jak kwas siarkowy głosem:
– Are you still there?
2474. Po czym, rozpłakała się. Widząc to, Slade chwycił ją za rękę, jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ta rzekła:
– Don't shoot!
– Stop shooting! – spytał
2475. – Slade...Ty...Ty jesteś dla mnie tak dobry... – odparła
– Ow ow ow ow owww. – stwierdził
2476. Ja bardzo dobrze znałem. Teraz tylko udawałem, że nie wiedziałem, iż kłamałaś, abym nie musiała zmieniać tego urywka, z którego kopiowałam.
2477. Emi
"Target Acquired! (Same as turret_active_2)"
"Noga mnie boli."
"FUCK CORONAVIRUS!"
~Slade
2478. Emily
"Hello?"
"Idziemy na piwo?"
"Ale bym se Big Maca wpierdolił."
~Slade
2479. Emciu
„Whee!"
"Lubię ziemniaki."
KILL SŁODKA LISICA
~Slade
2480. – Tak w ogóle, to wiesz może, ile jeszcze będę musiała tutaj leżeć?
– Sto lat. – odpowiedział i ją zajebał na sto lat.
2481. Gdy zaś owy tydzień minął i Emily została wypisana ze szpitala, podano jej ubrania, w które od razu ubrała się oraz zabrała swoje rzeczy i, wraz ze Sladem, wyszła ze szpitala, po czym weszła do jego samochodu, gdzie Slade ją wyruchał.
2482. O tej godzinie, przed powrotem do ich domu, udali się pod jabłoń, która znajdowała się niedaleko ruin jej domu i, będąc pod nią, Slade chwycił Emi za ręce, uniósł je nieco wyżej i powiedział:
– Failure...
Po tym wyznaniu, na chwilę nastała cisza. W pewnym momencie, dziewczyna rzekła:
– Ow!
– Owww! – zawołał ze słyszalną bezradnością w głosie.
– Owwwww! – odparła
– It burns. – rzekł
– I'm on fire. – stwierdziła
– I'm on fire ow. – skomentował
– Please stop. – powiedziała
– You've made your point. – skomentował
– Okay, you win. – podsumowała.
2483. – Czego ode mnie chcecie?!
– A nic wielkiego. Po prostu chcemy się nad tobą znęcać, a na końcu cię zabić. – odpowiedział jeden z nich.
— A po co?
— Bo tak.
— Musicie mieć jakiś powód, idioci. -.-
— Eee, nie, bo to opowiadanie, tu wszystko jest możliwe.
(Dopisane w komentarzach przez LeckerSweet.)
2484. – Czego ode mnie chcecie?!
– Arrrgh! – odpowiedział jeden z nich.
2485. – Nie płacz, kochanie. Przysięgam, że od teraz będę cię chronił. Zawsze wszędzie będziemy chodzili razem, aby nikt już cię tak nie skrzywdził.
– Excuse me, you're squishing me. – odparła zapłakanym głosem.
2486. Widząc to, Slade od razu podbiegł do ukochanej, ukucnął obok, położył jej dłoń na poranionym ciele i spytał:
– Um, Hello?
2487. – Nie zostawię cię, póki nie dowiem się, co się tu stało.
– Mleko się wylało. – odpowiedziała zażenowanym głosem.
2488. W tym momencie, dziewczyna uniosła wzrok i, obok Slade'a, w drzwiach ujrzała jakąś, miło wyglądającą, kobietę.
– Kto to? – spytała Emily.
– ↓twoja stara xdddd – odpowiedział indeksem dolnym.
2489. – Witaj. Nazywam się Catherine Anderson i jestem twoim zjebsonem upośledzonym. Powiedz mi, co jest twoim problemem.
– Dupa. Dupa jest moim problemem. – odpowiedziała monotonnym głosem Emily The Zjeb.
2490. Oprócz tego, nie jesteś brzydka, a głupia zapewne też nie, zważywszy na to, co o tobie mówił mi Slade.
2491. Po tej rozmowie, Emily podała pani psychiatrze kartkę i długopis, po czym ta zaczęła notować. Kiedy skończyła, podała dziewczynie kartkę, na którą ta od razu spojrzała. Było tam napisane:
„
1. Well, hello, stranger!
2. Hello there!
3. This time is OUR time.
4. This time...
5. Second time's a charm...
6. Howdy, stranger! We're back!
7. Annnnd we're back!
8. Hi there!
9. Back, and deadlier than ever!
10. Thought you'd seen the last of us, didn't ya?
11. Yeah.
12. Hurt me once, shame on me. Hurt me twice...
13. Dang!
14. Agggh...
15. Crap!
16. Rgggh!
17. Crap!
18. Dang!
19. Dang.
20. Dang.
21. I thought we fixed that.
2492. – Jak mam pomóc Emily, żeby się nie zabiła?
– ↓zajeb ją xddddddddddddd – odpowiedziała indeksem dolnym.
2493. Następnie zaś, udał się on do pokoju swej ukochanej. Będąc tam, ukucnął koło niej i przytulił ją. Kiedy to zrobił, nim dziewczyna zaczęła próbować się wyrywać, wyruchał ją.
2494. – Nie, gdyż moja lewa ręka jest sparaliżowana od dziewięciu lat. Bowiem, kiedyś w ową rękę poraził mnie prąd, już nie pamiętam dokładnie, gdzie to było, ale na tyle, że owej ręki nie trzeba było amputować, ale została sparaliżowana. – odpowiedziała
– Can't. See. A. Thing. – skomplementował
2495. Gdy zaś ujrzała swoją siostrzenicę i ona, i Emily oraz Slade przystanęli. Po chwili, kobieta zawołała:
– Alright, you can go.
– [sigh] Don't tell anyone about this. – krzyknęła Emily.
– Okay! – zawołała Mary.
Po czym obie przytuliły się do siebie. Parę sekund potem, Mary rzekła:
– Dang! Alright, if anyone asks, I killed you.
2496. Dwa imperia
W jednym dupa, w drugim kupa.
2497. Oba znają wpierdol,
w jednym zła, w drugim nie.
W pierwszym giniesz za cokolwiek,
a tak serio to se giniesz,
gdy 2.0-update 1 i jego ziomkom
nudzi się.
A, że nudzi im się często
to się ginie często w chuj.
2498. W jednym praca i rozsądek,
w drugim śmierć i technologia.
Również wszystko co najgorsze,
ale też i rozpierdolium.
No i jest tam super edgy
edgy wręcz as fuck c'nie
Anatolij wraz z ziomkami,
których wszyscy wielbią.
2499. Aż któregoś dnia, w południe,
pierwsze z nich, to lepsze trochę,
utraciło w sumie wszystko
bowiem im na chatę wbili
dwaj Nadboscy ludzie świata
Gordon razem z Zardoniciem
i spuścili wpierdol wszystkim
wysadzając ten reaktor
co se na tym samym szczycie był
co zatrząsnęło Kombajnem całym
i wjebało wszystko
w grunt.
2500. Dnia ładnego,
wyjebało w kosmos wszystkie
atomowe elektrownie
bowiem jakiś cwel jebany
zbyt ogromny nacisk jebnął
na pseudonim Nadpana Nadwielkiego
i to właśnie na świat tenże
przywołało pierwotnego
2.0-update 1, którego tutaj właśnie zesłano
aby teraz dopilnował
aby Nadcud Nadcudowny
Ziemi nie naprawił
nigdy.
2501. Przy przylocie tej dziewczyny,
System, który bronił wpierdolu,
Wcale nie zareagował,
Bowiem pojazd ten był znany,
Gdyż to wielkiej pani statek.
2502. Dnia pięknego, drzwi do chatki
Z hukiem otwarte zostały.
W tym momencie, kiedy widząc
zioma w edgy masce razem
z karłowatym ziomem drugim
jego sidekickiem jedynym
już wiedziała w tym momencie,
że wpierdol szykować się będzie.
2503. I od teraz wraz z swą córką,
Władał swym imperium wielkim,
jak dupa.
2504. Dnia jednego narodziła się dziewczynka,
która w rodzinie Polaków typowych
się kisiła,
a potem ze skurwielem chodziła.
Tenże skurwiel, jak to skurwiel
w domu harować kazał jej,
a ta wyrwać się chciała.
A, gdy w końcu
cel ten wykonała
z Diatłowem 2.0-update 1
się zapoznała.
I decyzję życia podjęła,
w sekundy ułamku, ale ciul,
że razem z nim świat rozpierdalać będzie
poprzez reaktorów rozjebywanie.
2505. Kiedy miała lat czternaście,
Polubiła bardzo Czarnobyl i ich kraj
2506. Tam, z korzenia w górę wyrósł,
Mały kwiatek, bielą lśniący
Z zielonymi, świecącymi
W Słońcu liśćmi,
Który, kiedy wiatr się zerwał,
Cicho szeptał tych słów kilka:
"Ale mam ochotę na kebsa."
2507. Pierwszeństwo ma pierwszy,
jasny jak słońce.
Wychodzi z niego
facet Nadprzystojny,
tak Nadidealny,
że aż topi nas
NadZajebistością swą
Nadwszystko Nadpotrafiący
Nadkochany przez Wszechświat
nienawidzony przez nikogo.
2508. Lecz w końcu, z kąta
Mrocznego,
wychodzi as fuck edgy
facet w chuj blady
z oczami
żółtymi jak ścięte białko
tylko ładniejszymi
chyba
w cool włosach
siwych jak chuj
kiedyś rozjebał
reaktor jeden
a dzisiaj ich wykurwia
od zajebania w ciul.
2509. Siedziała na łóżku w piżamie, z brudnymi i poczochranymi włosami, i z kubkiem kawy. Służba starała się ją przekonać, żeby poszła srać, jednak ona odpowiadała tym samym tekstem:
– Get ready for it!
2510. Gdy Andronmenda przyłożyła słuchawkę do ucha, Grzegorz powiedział:
– Słyszałem, że Twój stan jest naprawdę zły.
– Die! – powiedziała zmęczonym głosem dziewczyna.
2511. Gdy zdjął buty, wraz z Andronmendą wszedł do jej pokoju. Gdy oboje usiedli na łóżku, Grzegorz powiedział:
– Yeah! Let's do this!
I zaczęli się ruchać.
2512. Gdy Anatolij oczekiwał, aż aktualizacja programu do destabilizacji reaktorów skończy się kompilować, oglądał klucze, które jakiś czas temu znalazł w kieszeni swego zajebiaszczego płaszcza. Skądś je kojarzył, miał wrażenie, że wiedział co one otwierały, ale nie mógł sobie przypomnieć, mimo iż się starał. Wyglądały na stare, co oznaczało, że musiał mieć je od dawna i jak na razie tylko tyle dał radę wywnioskować.
– Po prostu je zniszcz. – usłyszał nagle, koło siebie...swój głos.
Łot de fak, men? Jakim cudem? Nie pytajcie mnie o to, takie pytania to do Nadboga. W każdym razie, słysząc to, zszokowany, powoli uniósł głowę i odwrócił wzrok w kierunku, z którego owy głos dochodził. Kiedy to zrobił, aż odruchowo krzyknął i odskoczył nieco w tył. Otóż ujrzał niedaleko siebie...swoją wersję z pierwszego życia, tylko w niematerialnej formie. Dobrze, że Anatolij 2.0-update 1 miał założone okulary przeciwsłoneczne, to przynajmniej ten normalny nie zauważył zszokowania swej drugiej wersji. Cholera, niech ten 2.0 spali te klucze, bo narrację się ciężko prowadzi. Aaanyway, po kilku sekundach, Anatolij ten prawilny, najprawdopodobniej jednak widząc zszokowanie swej wersji 2.0 rzekł:
– Nie bój się mnie, przecież jestem tobą.
– Wiem – odpowiedział zmieszanym jak beton w betoniarce głosem Diatłow 2.0-update 1 – ale jakim cudem...? – spytał i w sumie chciał jakoś dokończyć to pytanie, ale nie wiedział jak.
– Bowiem chcę abyś zniszczył te klucze. – odpowiedział ten prawilny Anatolij, spoglądając w kierunku kluczy trzymanych przez jego wersję 2.0.
– Czemu? – spytał Diatłow 2.0-update 1, nie bardzo rozumiejąc tą dziwną chęć swej prawilnej wersji.
– Bowiem wtedy dane mi będzie odejść na zawsze. – wyjaśnił, unosząc swój niematerialny wzrok – To jedyna rzecz, która nie pozwala mi po prostu się rozpłynąć. – wyjaśnił, kiedy zza drzwi dało się słyszeć oddalone kroki Andromedy.
– Ale jeżeli ty się rozpłyniesz, to ja umrę. – zauważył w normalnych warunkach Nadfakt Anatolij 2.0-update 1 – A ja z kolei nie mam jeszcze ochoty wracać do piekła. – dodał, kiedy za oknem, to nic, że przebywali w bunkrze, przeleciał Nyan Cat.
– Gdyby tak miało być, to nie prosiłbym cię o niszczenie tych kluczy. – odparł, gdy Diatłow 2.0-update 1 poprawił zsuwające się okulary przeciwsłoneczne – Więc po prostu to zrób. – powiedział, kiedy Anatolij 2.0-update 1 zastanawiał się czy zniszczyć owe klucze – I tak nie jestem już tobie potrzebny, widzę że jesteś zupełnie kimś innym. – dodał, co w sumie stanowiło Nadfakt.
2513. Grzegorz to zobaczył, wziął Andronmendę, i położył ją na łóżku. Gdy wyszedł, zamknął drzwi, po czym udał się do pokoju, w którym była służba. Gdy wszedł, Dejmian powiedział:
– O, Grzegorz! Już wróciłeś?
– *clicking noises* – odpowiedział Grzegorz.
2514. Gdy Andronmenda to usłyszała, powiedziała:
– Już się zaczęło?
– Aw, come on! – powiedział ze śmiechem Grzegorz.
2515. Andronmenda zaśmiała się. Po chwili usłyszała, że drzwi do jej pokoju się otwierają. Do pokoju wszedł pedofil, po czym stawiając talerz i szklankę na biurku dziewczyny, powiedział:
– No no wait wait wait-AGGGHHHH
2516. Andronmenda wyglądała ślicznie jak gówno na kiju.
2517. – Chcielibyście zobaczyć, jak obecnie wygląda Andronmenda? – spytał Grzegorz.
– ↑nie, lol xddddddddddddddd – odpowiedzieli służący indeksem górnym, aby podkreślić zjebanie Grzegorza i jednocześnie uświadomić mu, że byli nad nim.
2518. Po chwili do pokoju weszła Andronmenda. Gdy służba ją zobaczyła, zaniemówiła. Przyzwyczaili się do wyglądu zmęczonej, brudnej dziewczyny, a nie do tak pięknego jak szczątki reaktora czwartego w Czarnobylu widoku.
– Yeah! Ha ha ha! – powiedział po chwili ciszy Dejmian.
2519. Historia: Hey! Squeaky-voice! Gimme some of your bullets!
2520. W szkole była bardzo dobrą uczennicą, ale ze względu na swoją zaborczość i nachalność, nikt nie chciał się z nią przyjaźnić. W wieku dwunastu lat, poznała Anatolija Diatłowa 2.0-update 1 i Andromedę Nowak, dziewczynę z najbardziej chujowym zestawieniem imienia i nazwiska, czytając o nich na pierwszej stronie internetowej encyklopedii o zajebistych osobach i tak się nimi podjarała, a szczególnie Anatolijem, że zaczęła Nadszaleć na ich punkcie. Również Nadpokochała Diatłowa, jednak wiedziała, że on nigdy nie zakochałby się w niej, bowiem jako partnerkę wolał matkę Alice, bowiem Luna to fajna kobieta. No, ale Alice starała się przekonać rosyjskiego inżyniera, że ona jest bardziej godna jego miłości.
2521. Rodzina: Anatolij Diatłow wersja 2.0-update 1 i Andromeda Nowak (Rodzice)
Andżej Dupa (Brat)
Dżej Kaczyński i Laura (Dziadkowie)
Matheo Morawiecki (Wujek)
Anton(i) Macierewicz (Ojciec chrzestny)
2522. Sympatia: (Na początku) Zardonic
(Później) Gordon Freeman, nim skapnęła się, że Gordon x Alyx to nierozerwalne OTP rzeczywistości.
2523. Nadprzyrodzone zdolności/umiejętności: Prehensile hair, mind control, psychokineza i kosmoportacja.
2524. Historia: Alright, stand back, everybody.
2525. Urodziła się w średniozamożnej rodzinie. Nie, a tak serio to Nadbogatej rodzinie. Urodziła się z kocimi oczami, bowiem geny Anatolija powykręcały geny Andromedy na dziwne strony i oto co z tego wyszło. Dzieciństwo miała spokojne, posiadała wszystko, czego pragnęła i nawet chciała być zawodowym rozpierdalaczem reaktorów jak jej ojciec. Rodzice kochali ją i opiekowali się nią, a szczególnie Andzia Gandzia. No, ale w wieku nastoletnim, Irma poznała Młodych Tytanów i jak na sukę pierdoloną przystało, zamiast iść w ślady swego ojca, dołączyła do nich i jak zjeb zaczęła bronić świata przed wpierdolem od tych złych.
2526. Rodzice kochali ją oraz traktowali normalnie. Dzieciństwo miała spokojnie. Niestety, kiedy miała dziesięć lat, jej ojciec zmarł na koronawirusa.
2527. Historia: Thank you.
2528. Rasa: Zjebson
2529. Najlepszy przyjaciel/przyjaciółka: Nikt xDDD
2530. Historia: *cough cough* Pressthebutton.
2531. Rodzice kochali ją i starali się opiekować nią jak najgorzej potrafili.
2532. Zainteresowania: Sport, DorastającyIntensywnieYouTube, haft, matematyka, chemia, fizyka i optyka.
2533. Rodzina: Alice i Edward Harvey
2534. Historia: YES YES! IN YOUR FACE! I GOT YO-ah, nope.
2535. Najlepszy przyjaciel/przyjaciółka: Jinx, Jinx i Jinx
Największy wróg/wrogowie: (Na początku.) Dupa na kiju
(Później) Latająca Dupa
2536. Historia: Hello?
2537. Kiedy miała osiemset lat, objawiły się jej nadprzyrodzone zdolności, wtedy jeszcze niekontrolowane.
2538. Wady: Niesprawiedliwa, ma popędy seksualne, bywa egoistyczna, naiwna, mściwa, okrutna i nieustępliwa.
2539. Nadprzyrodzone zdolności/umiejętności: Hypnokineza (odziedziczona po ojcu), umiejętność stwarzania iluzji (odziedziczona po ojcu), aerowpierdol, gazokineza i psychokineza a.k.a Najlepsza Moc Ever.
2540. Historia: In summary: walk all the way to certain doom, or give up now. Honorably. Like a samurai! Save yourself a trip. It's win-win for you.
2541. Prawdziwe imię i nazwisko: Emily Zjebson Turner
2542. Rasa: Niedojeb
2543. Historia: Nobody is going to space, mate!
2544. Jednak, gdy miała sześć lat, rok przed pójściem do pierwszej klasy szkoły podstawowej, ponownie wyprowadziła się z rodzicami, tyle że tym razem do stolicy Polski, czyli do Warszawy i tam zaczęła chodzić do szkoły, gdzie została zabita przeze mnie.
2545. Na dłoniach nosi czarne rękawiczki, a zza jej pleców widać jedną rękojeść dupy.
2546. Rasa: Człowieko-wirus
2547. Historia: Go on.
2548. Od teraz, Elonne była wolna przez tydzień. Jednak...Nie umiała już korzystać z wolności. Po tym czasie, do bazy jej dawnego mistrza przyszedł Anatolij Diatłow 2.0-update 1, którego każdy lubi, a że ta suka Elonne go nie lubiła, to skończy w Piekielnych Kamieniołomach. Powiedział jej, że w przeszłości zawarł deal z Sladem, że jak ten wykituje, to Elizabeth staje się własnością Drużyny Rozpierdolu. Suka jebana nie chciała uwierzyć, więc dał jej wpierdol i siłą zaciągnął do siedziby Drużyny Rozpierdolu i tam przywiązał do krzesła każąc jej słuchać muzyki 5SOS, dopóki się nie zgodzi do nich dołączyć. Zgodziła się w pięć minut, lol. xDDD
2549. Na klatce piersiowej nosiła szary napierśnik wyglądający jak jeden, u dołu, odwrócony, a u góry normalny uśmiech połączony ze sobą. U góry i dołu były one czarne. Na środku napierśnika widniało wielkie, pomarańczowe koło z czarną literką „Spierdoks", co znaczyło, że była uczennicą Slade'a.
2550. Gdy zaś stała się uczennicą Brata Krwiaka, na początku nosiła ten sam kombinezon co kiedyś, tylko pomarańczowe koło z czarną literą „Skurwiel" na jej napierśniku zostało zastąpione dużą, żółtą i nieco krzywą u dołu oraz u góry literą „CHWDP", będącą logiem H.I.V.E Academy.
2551. Rasa: Człowiek 2.0-update 1
2552. Miejsce pobytu: Berlinuś
2553. Historia: Just getting a test ready... For you. Obviously. Who else would I be doing it for? No one.
2554. Historia: Oh! Sorry. The lift. Sorry. I keep forgetting.
2555. Rodzina: (Biologiczni rodzice.) Anatolij Diatłow wersja 2.0-update 1 i Andromeda Nowak wersja 2.0-update 1
(Przyszywani rodzice.) Edward Harvey i Laura
2556. Sympatia: (Na początku) Nikt
(Później) Alexander Madison
2557. Historia: Come back!
2558. Urodziła się w bogatej as fucking fuck rodzinie, która miała więcej pieniędzy niż jest hajsu na Ziemi. Jej rodzice to byli wysoko postawieni w piekle ludzie czyli Anatolij Diatłow wersja 2.0-update 1 i Andromeda Nowak wersja 2.0-update 1. Na początku cieszyli się, że gówniak się urodził, bowiem mieli nadzieję, że pójdzie w ich ślady. Niestety, kiedy Inneth miała dwa lata, okazało się, że jakimś cudem ci NadZajebiści ludzie mieli totalnego spierdoksa. Nie chcąc skazywać się na pośmiewisko, wyjebali dziewczynkę na Ziemię i lol, po sprawie. xD Odnalazł ją Edward Harvey i jego ukochana, Laura i, jako iż nie wiedzieli, że Inneth to zjebson, zaadoptowali ją. Nazwali ją Irmą Harvey, bowiem why not i opiekowali się nią. Jako iż Edward miał swoją epicką Hexcen Company, mieli hajsu od zajebania, no ale Irma zjebsonem się urodziła i zjebsonem pozostała.
2559. Rasa: Człowieko-zjeb
2560. Historia: No! No! NONONO!
2561. Kiedy dorosła i przeszła na stronę zła, włosy zaczęła spinać czarnofioletową, szeroką wstążką w wysokiego jak dupa kucyka.
2562. Rasa: Człowieko-rdzeń reaktora
2563. Historia: Starting now, if I'm honest, to wonder if you're not doing all this screen-breaking on purpose. Beginning to take it personally. You know what I mean? It's like an insult to me.
2564. Wiosną zakłada obcisłą, czerwoną sukienkę z wielkim jak stąd do najbliższego kwazaru dekoltem.
2565. Historia: Get in the lift.
2566. Historia: Anyway, just give me a wave before you solve this one, alright? Don't want to spoil the ending for when I watch it later.
2567. Historia: Yeah, doubt it.
2568. Pseudonim: Edgy zjeb
2569. Historia: Preparing to love this... don't want to build it up too much... but I think this one's going to be good, I can tell..
2570. Historia: Plug me into that stick on the wall over there. I'll show you something.
2571. Dwa lata później, gdy poszła na spacer do parku, gdy z niego wracała, poznała Slade'a, czyli tego, kto ją obserwował przez te dwa lata, po czym spadł na niego międzygalaktyczny pociąg wiozący turystów na wycieczkę do płonącego Czerwonego Lasu, ale Slade jest zajebisty, więc nie zginął.
2572. Historia: Oh, brilliant. You DID find a portal gun! You know what? It just goes to show: people with brain damage are the real heroes in the end aren't they? At the end of the day. Brave.
2573. Na klatce piersiowej miała fragment wyglądający jak nierówny trapez z czarnymi łukami u góry i dołu oraz dwoma czarnymi prostokątami odstającymi z boku. Na środku owego trapezu widniało pomarańczowe koło z czarną literą „Spierdalaj".
2574. Historia: OW.
2575. Historia: Don't listen to her! It IS true that you don't have the qualifications. But you've got something more important than that. A finger, with which to press that button, so that she won't kill us.
2576. I tak, stworzyła sobie kombinezon oraz załatwiła broń w Dark Necie, przybrała pseudonim „Ramoninth The Terminator" i, za darmo, zaczęła zabijać innych.
2577. Historia: Hey, buddy!
2578. Jednak, gdy miała jedenaście lat, obejrzała pierwszy serial, w którym poznała Slade'a. Od razu polubiła go i zaczęła oglądać i czytać więcej rzeczy, w których on był, dzięki czemu DC zarobiło miliony biliony dolarów na jednej osobie.
2579. Użyła szminki, mascary, eyelinera i pudru aby zakryć swój krzywy ryj, co jej się nie udało i Slade spierdolił, bo miał wrażenie, że szatana zobaczył.
2580. Pseudonim: Reed lub, dla przyjaciół, Corniszon.
2581. Historia: I KNOW, Jerry. No, I'm on BREAK, mate. On a break.
2582. Historia: Oh, just open the door! [to self] That's too aggressive. [loud again] Hello, friend! Why not open the door?
2583. Rodzina: Athistash i Madetkh Rev (Rodzice)
Kiziech, Aishurash, Ziruacash, Kishugenth, Divanch, Deuvod, Gethmuzch, Dirulch i Duyxaltt a.k.a Ziomek Z Trudnym Do Wymówienia Imieniem Rev (Rodzeństwo)
Ldivemass a.k.a Dziewczyna Z Trudnym Do Wymówienia Imieniem i Axerch Luri (Dziadkowie)
Aoxamm i Axiartt Navi (Wujkowie)
Ayshmatt i Jaxnib Navi (Kuzyni)
2584. Historia: STAY CALM! Stay calm! 'Prepare.' That's all it's saying. It's just saying 'Prepare.' It's all fine. Alright? Don't move. I'm going to get us out of here.
2585. Planetą władała dziewięćdziesiąt trzy lata, a po tym czasie, w wyniku wojny z Kombinatem dowodzonym przez Drużynę Rozpierdolu, władza na planecie drastycznie się zmieniła.
2586. Historia: Oh no...
2587. Boi się: Śmierci, samotności, pszczół, psów i starych dup.
2588. Irma i Edward Harvey (Wujkowie)
Claire i Edward Harvey (Kuzyni)
2589. Historia: Nope. Okay. A... A... A... A... A... C.
2590. Boi się: [BUZZER NOISE]
2591. 1. Czasami ma napady niekontrolowanej sraczki, które wywołało u niej życie w świecie postapokaliptycznym.
2592. 5. [yelling]
2593. Historia: What's going on in there?
2594. Historia: There is a box part here. Probably got some electronics in there.
2595. Zalety: Inteligentna jak Sezoris, sprytna, odważna, ambitna, kreatywna, cierpliwa i zawzięta.
2596. Historia: Probably best to ignore it, though. Just leave it be. We don't know where those panels it's cutting are going. Could be somewhere important.
2597. Prawdziwe imię i nazwisko: Czarnobyl Whittaker
2598. Historia: Enh!
2599. Na jej klatce piersiowej widnieje pomarańczowe koło z wielką literą „Spierdalaj", oznaczające, że jest ona uczennicą Slade'a.
2600. 2. W pewnym momencie FanFiction Robin, przypadkowo, wybija jej prawe oko, przez co jej oraz Slade'a nienawiść do lidera Młodych Zjebów się zwiększa.
2601. 3. Kiedy naprawdę mocno się wścieknie, zamienia się w dupę.
2602. Historia: Follow me! You're gonna love this.
2603. Na środku owego trapezu widniało pomarańczowe koło z czarną literą „Smród".
2604. Prawdziwe imię i nazwisko: Caroline Ruchacz Jackson
2605. Historia: Yes! Go and catch one of the crap turrets, and bring it back!
2606. Pomagała ona Tytanom oraz mówiła Sladeowi o ich planach i ruchała się z nim.
2607. Na szyi nosi biały szalik typu dupa, a na siebie wkłada ciemnofioletowy, długi sweter, z jasnofioletowymi pasami.
2608. Historia: This way! This way!
2609. Historia: There you are! I was starting to get worried.
2610. 4. Od dziecka chciała przeżyć wielką przygodę, po czym musiała się napierdalać co noc z Anatolijem 2.0-update 1.
2611. Najlepszy przyjaciel/przyjaciółka: Ashley Turner a.k.a Osoba Z Zestawieniem Najpopularniejszego Imienia i Nazwiska i, później, Sebastian Blood.
2612. Historia: Here's an interesting story. I almost got a job down here in Manufacturing. Guess who the foreman went with? Only an exact duplicate of himself. Nepotism. Ended up giving me the WORST job, tending to all the smelly humans.
2613. Wady: Nieco porywcza, bywa pyskata, czasem niezdecydowana, nieco zamknięta w sobie, pamiętliwa, mściwa i nieufna.
2614. Historia: Oh dear. A certain someone, who shall remain nameless did a right number on the relaxation chamber here... *cough* Chell.*cough*
2615. Historia: I'm going in.
2616. Pseudonim: Wpierdolium
2617. Historia: Listen!
2618. Miejsce pobytu: (Na początku) Chicago
(Później, przez chwilę.) Podwodny pojazd swego największego wroga, w którym się ruchali.
(Na końcu.) Znów Chicago.
2619. Historia: We've all been waiting.
2620. Na sobie nosi najczęściej dwukolorowe bluzki oraz zwykłe, dżinsowe spodnie. Wkłada również zwykłe, niczym nie wyróżniające się jak ona trampki.
2621. Boi się: Pszczół, psów, ostrych dup i amnezji.
2622. Rasa: Człowieko-Advisor
2623. Zalety: Miła, towarzyska, z poczuciem humoru, skromna jak Grzegorz, odpowiedzialna, szczera i odważna.
2624. Historia: Would you mind plugging it in?
2625. Urodziła się w dość bogatej rodzinie, bo Breen umiał kraść.
2626. Niestety, gdy Elisa miała dwa lata, jej matka zginęła wpadając pod pociąg towarowy wiozący wódkę dla Putina i części do GLaDOS do Aperture Science.
2627. Ma średniej długości, pofalowane, białe włosy i zielone jak Tyberium oczy.
2628. dr. Judith Zjebson Mossman
2629. Historia: Hi, Dad.
2630. Kiedy miała dwadzieścia jeden lat, zapragnęła kolaborować z Kombinatem. Dołączyła więc do nich jako, początkowo, szpieg i po cichu przekazywała im wszystkie informacje odnośnie rebeliantów. Po czterech latach zaś, awansowała na gówno na kiju w bajorze o której marzyła od trzech lat oraz została osobą eliminującą wrogów Kombinatu.
2631. Rasa: Człowieko-Vortiguant
2632. Historia: I've never seen the Antlions so riled.
2633. Relacje
Rodzina
· Cornelia Khan – Approaching the south entrance.
· Gregory Khan – There's a lot of Antlion activity out here, but not sign of Gordon Freeman.
· Michael Khan – Dad, you got plenty of time to talk about this later.
Przyjaciele, znajomi i towarzystwo.
· dr. Gordon Freeman – I want Gordon to see what he stirred up.
· Alyx Vance – If he's gonna walk in the Antlions den, he might has well learn to tread lightly.
· Eli Vance – They know.
· dr. Isaac Kleiner – Quick. Get in.
· dr. Helena Mossman – Gordon, this is Dog.
· Barney Calhoun – My dad built him years ago to keep track of me.
· dr. Wallace Breen – Be my little buddy while I was scavenging around.
· Ojciec Grigorij – That was the first model. He was about... yay-high.
· Vortiguanty – I've been adding to him ever since.
· Ruch Oporu – Haven't I, boy?
· Kombinat – Come on, Gordon. This way.
2634. Aidsofobia – Yeah!
2635. Partner/Partnerzy: [Pierwszy partner] Dawid Adamczyk
[Drugi partner] Daniel Ostrowski
[Trzeci partner] Edward Harvey
2636. Najsmutniejszy czas spędzony razem: Moment, w którym Sebastian musiał pójść do kibla.
2637. Ulubiona czynność/czynności do zrobienia z przyjacielem/przyjaciółmi: Wspólne wyjście na miasto, rozmowa o wszystkim i o niczym, wspólne tworzenie różnych rzeczy, nabijanie się z ich wspólnych wrogów, wspólne robienie zdjęć krajobrazom, wspólne rysowanie lub malowanie i wspólne słuchanie muzyki Zardonic.
2638. Kształt ciała: Tuba transportowa
2639. Głos: Alt + Tab
2640. Rozmiar buta: 4000000000000000000000000
2641. Siła ramion: Duża jak twoja stara.
Siła nóg: Duża jak twoja stara.
Szybkość biegu: Duża jak twoja stara (nawet 14 km/h).
2642. Typ włosów: Karbowane
Kolor włosów: Białe
Długość włosów na twarzy: Bardzo krótkie, praktycznie niezauważalne.
2643. Typ włosów na twarzy: Owalne
Kolor włosów na twarzy: Białe
Długość włosów na ciele: Dłuższe od historii niedojebania PiS-u.
Fryzura włosów na ciele: Normalna, włosy rozpuszczone.
Typ włosów na ciele: Podłużne
2644. Kształt uszu: Sześcienne
Kształt nosa: Wąski
Długość nosa: Dłuższy od historii niedojebania obecnego ministra zdrowia.
Kolor zębów: Białe
Kształt zębów: Falowane
Długość zębów: Długie jak twoja stara.
Ilość zębów: 32
Kolor języka: Normalny
Kształt języka: Normalny, trójkątny.
2645. Okulary: Czasami nosi zwykłe, jednak najczęściej noszonymi przez nią okularami są okulary przeciwsralnicze.
Choroby: Brak
Choroby psychiczne: Zajebistość
2646. Data urodzenia: 20 lipca 20123 rok
2647. Religia: Catherine jest wyznawczynią Zarządu.
2648. Wiek rodzeństwa:
1. 16 lat
2. 20 lat
3. 17 lat
4. 19 lat
5. 4 wieki
16. 15 lat
2649. 5. Cechy fizyczne:
Gatunek: Dupa na kiju.
Rasa: Człowiek 2.0-update 1
Narodowość: Amerykanka
Kształt ciała: Tuba transportowa
Kształt twarzy: Twarz w kształcie spierdoksa.
2650. Siła ramion: Duża jak twoja stara.
Siła nóg: Duża jak twoja stara.
2651. Szerokość języka: Duży jak twoja stara.
2652. Ulubione słowo: „Tak", „Przynajmniej", „Proszę", „Nie wiem" i „Spierdoliło".
2653. Teoria na temat sensu życia: Według Catherine, sensem życia jest zabijanie działaczy pro-life bombą atomową.
2654. Imię: Dejwid
Drugie imię/imiona: Emil
Nazwisko: Estreicher
Preferowane imię/imiona: Wolałby nazywać się Mieczysław, Daniel, Edward lub Konstanty.
Pseudonim/pseudonimy: Schatten
Płeć: Kobieta
2655. Ulubione zajęcie/zajęcia razem: Rozmawianie na różne tematy, wspólne spacerowanie po pobliskim parku, oglądanie „Kroniki PRL", wspólne gotowanie, wyjeżdżanie za granicę, tworzenie nowych rzeczy i wspólne, poranne sranie.
2656. Ulubiona czynność/czynności do zrobienia z przyjacielem/przyjaciółmi: Wspólne wyjście do pizzerii, spotkanie się w domu któregoś z nich, wyjście na basen, zwiedzanie Czarnobyla, robienie sobie nawzajem zdjęć, wycieczki na rolkach i wyjście do centrum handlowego.
2657. Narodowość: Polako-zjeb
Kształt ciała: Mezomorficzny
Kształt twarzy: Diaxowa
2658. Siła ramion: Duża jak twoja stara.
Siła nóg: Duża jak twoja stara.
Szybkość biegu: Duża jak twoja stara (nawet 17 km/h!).
2659. Kształt uszu: Pofalowane
Kształt nosa: Bulwiasty
Długość nosa: Długi
Kolor zębów: Różowe
Kształt zębów: Sześcienne
2660. Imię: Łucja
Drugie imię/imiona: Zjeb
Nazwisko: Horodecka
Preferowane imię/imiona: Lubi swoje imię, jednak bardziej chciałaby nazywać się Laura, Sara, Emilia lub Eliza.
Pseudonim/pseudonimy: Brak
Płeć: Mężczyzna
Data urodzenia: 20 kwietnia 2024 rok
Wiek: 166666666666666666666666666666666666666
Miejsce urodzenia: Polska, Miasto ściekami i Veolią płynące.
2661. Grupa krwi: ABCDEFG RH-+
2662. Najgorszy czas spędzony razem: Każdy moment, w którym się kłócą, co nie zdarza się często, bowiem jestem Nadidealny zaraz po Zardonicu.
2663. Idealna randka: Idealna randka oboga miała miejsce, gdy dziewczyna miała dziewiętnaście lat i kiedy oboje wyszli na całonocny spacer po Warszawie, a kolejny dzień spędzili w hotelu ruchając się dwadzieścia cztery na dobę.
2664. Rasa: Człowieko-ułom
Narodowość: Polka
Kształt ciała: Tuba transportowa
2665. Siła ramion: Duża jak twoja stara.
Siła nóg: Duża jak twoja stara.
Szybkość biegu: Duża jak twoja stara (nawet 16 km/h).
2666. 1. Czarne lub czerwone biustonosze, najlepiej z sporym push-up, który ma zamaskować jej mały jak dupa biust.
2667. Prawdziwe imię i nazwisko: Zjebson Upośledzony
Pseudonim: Autyzm Bezmózgi
Wiek: Za mało jak na normalnego człowieka.
Rasa: Niedojeb Pospolity
Miejsce pobytu: Zadupie Pośrodku Europy, miasto ściekami i Veolią płynące.
Hobby: Wkurwianie innych swymi chujowymi opowiadaniami i rysunkami.
Zainteresowania: Absolutny brak.
Zalety: Ke?
Wady: Zjebana, niedojebana, wkurwiająca, rozwydrzona, idiotka, beztalencie, bezguść, miernota, aŁtoreczka.
Rodzina: Nie przyznaje się do niej.
Sympatia: Dupa na kiju.
Najlepszy przyjaciel/przyjaciółka: Absolutny brak.
Największy wróg/wrogowie: Normalni ludzie.
Nadprzyrodzone zdolności/umiejętności: Wkurwianie na odległość przez Internet.
Historia: To to gówno ma jakąś historię? Myślałem, że z samego dna piekła się wyłoniła. O.o
Wygląd: Chujowy
Boi się: Normalnych ludzi.
Nienawidzi: Lepszych od niej, czyli generalnie całego świata.
Kompleksy: A lot of.
Ciekawostki: Brak, tak samo jak jej mózgu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top