Ten folder ma raka, czyli niezrealizowane pomysły na opowiadania. |Remake 1/?
Napisanie tej analizy do końca jeszcze trochę zajmie, więc uznałam, że będę ją dodawać częściami do tej Samoanalizatorni. Jak jebnie jakiś limit, głównie zdjęć, to będzie pojawiać się coraz to kolejna część tej analizy. No ale w związku z nieregularnym analizowaniem owa również nieregularnie będzie się pojawiała. Anyway, indżoj.
______________________________________________________________
Oceniają:
~* – Ja
~ – Grzegorz Antychryst
Gościnnie:
| – Slade
Każdy lub przynajmniej większość osób piszących opowiadania piszą również urywki, które po prostu są pojedynczymi scenami, na które dana osoba akurat wpadła. Jest to przydatne w uporządkowaniu pomysłów na daną historię chociażby lub aby dany pomysł dłużej nie męczył. Sama piszę od bardzo dawna takie urywki, ba, robię to aż do dzisiaj, mimo iż z ich dokończeniem bywa różnie. Jednak kiedyś, jako iż moje opowiadania należały właściwie do opek, to i urywki chujowe były. Całego folderu z owymi nie zanalizujemy, bowiem używam go do dzisiaj, mimo iż już mniej, bowiem urywki obecnie trzymam w innych miejscach. Niemniej te urywki są cringe'owe, pojebane podobnie do scen seksu z czerwonej teczki, debilne i tak dalej. To będzie przeprawa tysiąclecia, jednak trzeba to zrobić choćby po to, abyście wy, czytelnicy, mieli się z czego ponabijać lub nad czym cringe'ować.
~*No i też dodatkowo część urywków, przynajmniej z górnej części folderu, została w danych opkach użyta, więc nie ma sensu analizować tego, co użyte zostało. Tak będzie chociażby w wypadku FanFiKtion „Wspomnienia".*~
~A ty kiedyś tego natworzyłaś od cholery.~
~*Niestety wiem, dlatego to będzie męczarnia...Chwila...Czy ja mogę wiedzieć, Slade, dlaczego ty włączasz to msinfo? XDDD*~
|Czytałem oryginalną analizę i nie zamierzam przepuścić okazji do powtórzenia tego, co wy tam odjebaliście. :D|
~Kurwa, znowu będzie to samo. XDDD~
~*|Hehe ;"""DDD|*~
Zaczynajmy! ;___;
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #5.
Wspomnienia
|Przynajmniej na początku miło, cztery poprzednie ominęliśmy.|
~*Też się ucieszyłam jak to zauważyłam. Ogólnie na początku folderu jest od zajebania urywków do tej epickiej historii pełnej hipernierealistyczności i jebania kanonu, bowiem miałam kiedyś fazę na to opowiadanie tylko nieco słabszą niż obecnie na Retconningi. Na pięć urywków na dzisiaj tylko jeden nie jest do tego turbo opka.*~
|Nie no, super. .___.|
~*Wiem, niestety. :/*~
(...) ~Wytrąbiaj mie z tym nawiasem, kwadratowy powinien być.~ – ~*Refreshing System Information...*~ ~Na dobry początek widzę lecimy na pełnej piździe. XDDD~ ~*A jak. :D*~ Nie płaczcie...Jak to powiedział mi kiedyś mój pierwszy ukochany – |Przecinek by tu lepiej wyglądał.| wszyscy się kiedyś spotkamy. I będziemy szczęśliwi już po wsze czasy...Teraz przyszedł czas na mnie...Ale wy kiedyś dołączycie do nas... ~*Brawo, strasz swe wnuki i córkę tym, że kiedyś będą musieli się przez wieczność z tobą męczyć. Nie ma to jak dobroć.*~ ~TAAAKA DOOOBRA. X"""DDD~ ~*Nie moja wina, że główna bohaterka była wkurwiającą szmirą.*~ |Kurwa, jaki przeskok. Pamiętam, że oryginalną analizę pisaliście wtedy, gdy jeszcze sądziłaś, że to FanFiKtion to nie opko. XDDD| ~*Kiedy te lata minęły, co nie? xD*~
Po czym po raz ostatni słabo się uśmiechnęłam i już na zawsze, przynajmniej w ludzkim ciele, zamknęłam oczy... ~ŁAZAAA!~ ~*Co. xDDD*~ ~Przerywam te nudy. :D~ ~*W ten ułomny sposób już na początku analizy. XD*~ ~Tak :D~ ~*Lecz się na nogi, bo na mózg już za późno. xDDD*~ ~Hehe ;"""DDD~
Jednak, po około pięciu minutach |Przecinek, do nogi. A poza tym, to nic, że po śmierci nie powinna mieć poczucia czasu. Marysueizm wymaga.| otworzyłam je. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam jakieś ciemne pomieszczenie, do którego dostawało się białe światło przez pobliskie drzwi. Było tam także złote lustro. Od razu do niego podeszłam i przejrzałam się. ~*Bowiem brak przemyśleń to nadal podstawa. Kurna, to narracja pierwszoosobowa, owa głównie powinna skupiać się na przeżyciach wewnętrznych bohatera.*~ ~Ja bym coś napisał, ale zaspoileruje to fakt, jaka byłaś niedojebana, co zobaczymy po urywkach do FanFiKKKtion o Tristitii.~ ~*Ty weź mi nawet nic nie mów, telepało mnie jak je czytałam. -___-*~ ~No właśnie. ;=;~ |Już się boję.| ~*Jedyne co mogę powiedzieć, to fakt, że owe urywki w opowiadaniu się nie pojawiły, a KURWA POWINNY.*~ |Wolę nawet nie pytać w takim razie co tam jest.| ~*Tak będzie lepiej dla twojej psychiki.*~ |;_;| ~*Właśnie ;===;*~ Po zrobieniu tego, ujrzałam siebie jako duszę staruszki. Lecz, kilka sekund później, ujrzałam błysk, a następnie siebie w ciele, w którym żyłam będąc młodą kobietą. Widząc to, od razu ruszyłam w kierunku drzwi. Gdy w nie weszłam, ujrzałam światło, a następnie jakieś pomieszczenie, w którym byli wszyscy moi zmarli najbliżsi. Najprawdopodobniej była to jakaś poczekalnia, gdyż w oddali był korytarz, a jednak wszyscy stali tam. |To nie poczekalnia, przyszli zobaczyć to gówno na nogach, bowiem dawno takiego syfu nie widzieli.| ~*My wszyscy jesteśmy tacy dobrzy. xDDD*~ |Wieeem :D| Pierwszą osobą, na którą zwróciłam uwagę, był Wallace Breen, który stał niedaleko mnie. ~Ależ of fucking course. ;===;~ Od razu podbiegłam i rzuciłam mu się w ramiona. Kilka chwil później, on przytulił mnie do siebie i rzekł:
~– Select a Subcategory~
~*
*~
|JA JEBE. X"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD|
~Wiem, w idealnym momencie trafiłem na to zdanie. XDDD~
- Kochanie...Jednak tu trafiłaś...
W tym momencie, nie obchodziło mnie nic. Miałam gdzieś to, że nasze uczucia i emocje widział cały Kombinat, wszyscy z RED oraz Wielki Elektronik. ~*Jebać, że typ jest nieśmiertelny. A poza tym, pewnie wszyscy z tej sztuczności się zaziewali.*~ Liczyło się tylko to, co nas łączyło. Owszem, moją drugą miłością był Wielki Elektronik, ale jednak ta pierwsza jest najsilniejsza. Nie mówię, że osoby, w której zakochałam się później nie darzyłam już tym samym uczuciem lecz to pierwsze zakochanie zawsze jest najsilniejsze. |Dziękujemy za chociaż trochę przemyśleń. Plus taka scena mogłaby być spoko, jednak po przeczytaniu tego urywka już wiemy, że jest chujowa. Plus czytałem analizę tego shitu i wiem, że całe opowiadanie było do dupnej dupy, także no.| ~*Kroniki Kombinatu, jeżeli kiedykolwiek je napiszę, będą o niebo lepsze. Plus Ramoninth z tego opka też tam będzie, aby móc wyśmiać jej bierność gorszą od biernika. :D*~ |Tego się obawiałem, teraz nic nas nie uratuje. XDDD| ~*No ale czytnijże ten dialog i powiedz, że go nie kochasz:
„[...] – Wielki Elektronik do głównego komputera. – usłyszałam, że Wieli Elektronik rzekł to zdanie do przekaźnika.
– Nie rozpoznano głosu. – odezwała się Overwatch, gdy włączyłam monitor i usiadłam – Jesteś nowym Advisorem lub asystentem/asystentką i/lub zastępcą/zastępczynią Overlorda? – zadała to standardowe pytanie w takiej sytuacji, kiedy ujrzałam, że Wielki Elektronik i Ramoninth z zdezorientowaniem spojrzeli po sobie, a ja szyderczo uśmiechnęłam się, mimo iż wiedziałam, że nie mogli mnie zauważyć – Przed pełnym używaniem Overwatch Systems Inc. Proszę skontaktować się z Advisorami bądź Overlordem w celu dodania wzorca głosu. – zakończyła, gdy założyłam ramię na ramię i nogę na nogę, po czym oparłam się o tył krzesła.
– Jakim cudem...? – zapytał, zadając to pytanie Ramoninth.
– Boście przyjeby dwa. – odpowiedziałam, mimo iż pytanie nie zostało zadane mi – Jestem dupa a nie haker, a czasowo nadpisałam system w tydzień i dopiero teraz się zorientowaliście. – pochwaliłam się swym sukcesem, kładąc nogi na blacie i patrząc w stronę monitora z wyższością – Na zewnątrz moja armia rozkurwia waszą zdezorientowaną armię robotów. – dodałam, słysząc z zewnątrz strzały z Gunshipa oraz dźwięk niszczonych robotów – Tak to jest, gdy zadziera się z Combine Overlordem, no przykro mi, karma. – mówiłam, zginając prawą rękę w bok jakby na karmę chcąc wskazać – Mimo iż raz ode mnie dostałeś wpierdol przy akcji z Nadświatem, a pomimo tego nie przygotowałeś swego systemu i swych robotów na srogi wpierdol numer dwa, no pojebany, no pojebany. – kontynuowałam swoją przemowę, kierując to zdanie do Wielkiego Elektronika i widząc, że spojrzał przed siebie ze złością – Dla mnie to oczywiście idealnie, ale pokazuje jakimi debilami jesteście. – mówiłam, to zdanie kierując do ich obojga i przy okazji opierając łokieć o blat.
– Przecież nasze imperium już nie istnieje, jak możesz mieć dostęp do jego technologii? – zapytała z niedowierzaniem Ramoninth, kiedy szyderczo uśmiechnęłam się, mimo iż wiedziałam, że nie mogła mnie ujrzeć.
– Jesteś świadoma, że masz wpierdol? – zapytałam tak mega kulturalnie, prostując nogi – No ale w sumie co ja mogę oczekiwać od laski, która własne dzieło miała w dupie, aby wiedziała o wszystkim? – zapytałam ironicznym głosem, słysząc z zewnątrz dźwięk przelatującego Gunshipa i opierając łokcie o blat stołu – Czy sam fakt, że słyszałaś głos Overwatch nie powinien ci czegoś powiedzieć? – zadałam to retoryczne pytanie, opierając głowę o dłonie i patrząc w stronę monitora – W sumie hej, nie robiłaś nic, aby powstrzymać upadek Kombinatu oraz całe dnie się opierdalałaś, kurwo. – przypomniałam o jej lenistwie, widząc, że patrzyłam zdezorientowana przed siebie jakby nie wiedząc o czym mówiłam – Na serio sądzisz, że to tobie Advisory przekazałyby klucz do wskrzeszenia tego imperium? – zapytałam, gdy jej rosnące zdezorientowanie tylko mnie zadowalało, normalnie patrzyłam w stronę monitora z czystą satysfakcją.
– Przecież nie miałam kompletnie gdzieś tego imperium! – zawołała najśmieszniejsze zdanie na dzień dzisiejszy – Przecież martwiłam się o jego los! – dodała najśmieszniejsze zdanie wszech czasów, po którym roześmiałam się na cały głos.
No beka z niej, nie ma co. Mimo iż niby tak martwiła się o los Kombinatu to nie robiła ABSOLUTNIE NIC aby próbować je ratować. Ja przynajmniej robiłam coś aby zapobiec upadkowi tego mocarstwa. Działałam na jego korzyść w lepszych i gorszych czasach, czasami prawie przy tym ginąc. Aż czasem Advisory musiały mnie uziemiać, abym nie zginęła. Także kiedy Kombinat upadł miałam pełne prawo do czarnej rozpaczy oraz próby samobójczej. A ona? Nie ingerowała bodajże w żadne sprawy imperium do tego stopnia, że w ogóle nie istniała. W hierarchii mocarstwa liczyliśmy się Advisory, ja i Elita. A przecież to ONA stworzyła Kombinat, to JEJ powinno bardziej zależeć na losach tego imperium niż mi. Nie zdziwiłabym się, gdyby nie wiedziała, że zostałam w Kombinacie stworzona. Znaczy z logicznego punktu widzenia powinna się domyślać, że tak mogło się wydarzyć, wszakże w obecnych czasach normalny człowiek nie miał mieć szansy dwóch par oczu i nadprzyrodzonych zdolności, a co dopiero teraz. No ale akurat po niej absolutnie wszystkiego spodziewać się mogłam, także ta. Nie zasługiwała na to mocarstwo, stanowiła piąte koło u wozu. No a jak widać swym obecnym (nowo)tworem też się specjalnie nie interesowała. Nie istniały słowa, które idealnie by tego niedojeba opisały.
– Dobre, zajebisty żart, dawaj kolejny. – powiedziałam jeszcze rozbawionym głosem prostując się – A mimo iż niby tak się przejmowałaś jego losem to nie robiłaś KURWA NIC – mówiłam powoli normalnym głosem, te dwa ostatnie słowa wypowiadając głośniej – aby ratować Kombinat. – kontynuowałam słysząc, że po dachu przeszedł Hunter – Obczaj, że od góry w hierarchii liczyliśmy się Advisory, ja i Elita, a ty kompletnie nie istniałaś. – stwierdziłam ten fakt, przechylając nogi w lewo – Ja przynajmniej aktywnie uczestniczyłam w życiu Kombinatu, niejednokrotnie prawie umierając za to imperium. – porównałam moją aktywność z jej ultra lenistwem, opierając się dłonią o blat i nieco przechylając głowę w prawo – Nie dziwne, że kompletnie nie wiedziałaś, co się działo w Kombinacie, ba, nie zdziwiłabym się, gdybyś nie miała pojęcia, że zostałam stworzona przez Advisory. – wypowiedziałam to ultra długie zdanie, opierając się łokciami o blat i splatając palce – Och, cóż to za zszokowanie, czyżby twój debilizm uniemożliwił ci ogarnięcia po mych dwóch parach oczu i nadprzyrodzonych zdolnościach z kim naprawdę masz do czynienia? – zapytałam opierając głowę o dłonie i z wyższością oraz satysfakcją patrząc na jej zdziwienie i zmieszanie jednocześnie – A myślisz, że dlaczego jestem hybrydą człowieka i Advisora? – zadałam to retoryczne pytanie, opierając się o oparcie krzesła i słysząc z zewnątrz kroki Stridera – Lepiej wiedzieć komu będziecie zawdzięczać rozjebane ryje. – zakończyłam, gdy z zewnątrz ich komnaty dało się usłyszeć dźwięk ładowania działa Stridera, a następnie strzał – Miłego dnia. – zakończyłam, widząc na monitorze zniszczony fragment ściany i przerażenie mych wrogów.
Natomiast po tej przemowie wyłączyłam swój komputer, zabrałam swe rzeczy i wyszłam z pomieszczenia. No cóż, zadarli z niewłaściwą osobą to teraz musieli za to zapłacić."
:3*~
|Co wiemy po tym urywku:
1. Emily jest kurwa biologicznym tworem Kombinatu;
2. Jest jebaną hybrydą człowieka i Advisora, ja jebe, co;
3. Ramoninth z Wspomnienia nie ma mózgu;
4. Kurwa Wyspę Wynalazców ma uratować przynajmniej część armii Kombinatu, co jest;
5. Nasza Ramoninth nie ma mózgu.|
~*Ta, ja ciebie też kocham. XDDD*~
|No to co ty nawypisywałaś to niedojebane umysłowo jest. XDDD|
~Ty się ciesz, że nie znasz wszystkich pomysłów z tej szalonej sagi. xDDD~
|;___;|
~Dalej jest jeszcze gorzej w kwestii pojebania. xD~
~*:3*~
~Nie odzywaj się, ułomie napromieniowany. xDDD~
~*Hehe :DDD*~
Czułam się taka szczęśliwa. Fakt, nie mogłam się na razie zobaczyć z moją rodziną, ale miałam przy sobie tego, kogo najbardziej kochałam... |Jak miło. xDDD| ~*C'nie? xD*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #6.
366 dni
~*Wyjdź i nie wracaj, demonie pierdolony.*~
~Taaa, to turbo opko było drogą przez mękę. Dobrze, że mamy je za sobą.~
~*Też się cieszę. Jednak będzie remake tego, tylko w Retconningverse. :D*~
~Wiem i wnioskując po twych pomysłach czas umrzeć. xDDD~
~*Hihi :DDD*~
*Oczami Dawida*
Tego dnia obudziłem się mocno schorowany. ~:D~ ~*Jesteś taki dobry. xDDD*~ ~Wiem :D~ Było mi gorąco i słabo. Czułem, że ciężej oddychałem oraz się pociłem. |Dobra, zamknij mordę, na serio nikogo takie opisy nie obchodzą.| Oprócz tego, mocno bolał mnie brzuch oraz coś uciskało mnie w żołądku. Również trochę mnie mdliło. ~Super, a teraz sklej pizdę i nie obchodzi mnie, żeś facet, a nie baba. Serio, Okropne Opisy już w drugim urywku na dzisiaj? ;===;~ ~*Też nie potrafię pojąć, czemu kiedyś tak je lubiłam. Może ktoś w komentarzach ma jakąś koncepcję.*~ Czułem także, że było mi duszno. Mimo to, zwlokłem się z łóżka i doczołgałem się do głównego komputera. Dosłownie biorąc słowo „doczołgałem". Moje nogi były jak z waty i nie mogłem wstać. |A może by tak więcej przemyśleń, a nie jedynie Okrutne Opisy? To narracja pierwszoosobowa, co zostało nie raz od początku pierwszej części Samoanalizatorni wspomniane w takiej narracji właśnie głównie o przemyślenia chodzi.| ~*Czego ty wymagasz od moich starych opek?*~ |Chociaż trochę wysiłku włożonego w ich napisanie?| ~*Jesteś z tą Samoanalizatornią od jej początków, powinieneś wiedzieć, że to liczenie wręcz na NadCud.*~ |;===;| ~*Niestety ;=;*~ Po doczołganiu się, włączyłem komputer i podciągnąłem się na siedzenie. Następnie, sprawdziłem przez satelitę, gdzie był mój brat. Okazało się, że podążał na Antarktydę! ~No nie pierdol.~ Na szczęście zatrzymał się i zasnął. Musiałem mu przeszkodzić. Jednak, byłem ledwo przytomny. Nie miałem siły się ubrać i tam jechać. Wziąłem więc telefon, opadłem bezsilnie koło łóżka i zadzwoniłem do mojej ostatniej deski ratunku – ~*Słowo „czyli" by tu znacznie lepiej wyglądało.*~ Laury. Kiedy odebrała, powiedziałem słabym głosem:
|– Name: 1349ohci|
~*Ja to chcę wiedzieć co to za gówno jest i co robi w msinfo. xDDD*~
|Jesteśmy w zakładce System Drivers, plus patrz na typ, to sterownik Kernela jest.|
~*A, fakt, nie zauważyłam.*~
- Skarbie...Mam do ciebie prośbę...<Próba nabrania większej ilości powietrza.> ~To powinno być po myślnikach, o wiele lepiej by to wyglądało.~ Pojedź w kierunku Antarktydy i odnajdź Grzegorza, a następnie...<Kolejna próba nabrania większej ilości powietrza.> ~To również.~ a następnie utrudnij mu drogę...Pojechałbym sam, ale źle się czuję...
~*– Description: 1349 OHCI Compliant Host Controller – odpowiedziała*~
~Odpowiedź bardzo na temat, widzę. XDDD~
~*Wiem :D A w ogóle, niepokoi mnie sterownik acx01000, bowiem system nawet nie wie co to kurwa jest i gdzie się znajduje.*~
|Według Google to kolejny ze sterowników Kernela, nie wiem czemu Windows nie wie czym to jest.|
~Bowiem tak na serio to sterownik, który ma za zadanie wysadzić ryj Sezorisowi, ale jako iż zjeb nie ma dostępu do komputera Ramoninth to nie ma kiedy.~
|Było tak normalnie, ale debil roku przyszedł i całą rozmowę szlag trafił. xDDD|
~Dzień dobry! :D~
- Właśnie słyszę, że coś z tobą nie tak. No, ale dobrze, zrobię to dla ciebie. – Odpowiedziała
Tak ją kocham...Ona jest taka dobra... ~*Cudowny ten dwuzdaniowy opis uczuć.*~ Po chwili powiedziałem:
~– File: C:\Windows\system32\drivers\1394ohci.sys~
|Lokalizacja mózgu Andromedy ze starych opek. Szkoda tylko, że w komputerze Opkolandii owa nie istnieje.|
~*Kurwa, kolejny. xDDD*~
|:D|
~*To nie jest powód do dumy, kartoflu. xDDD*~
|Jest|
~*Nie jest.*~
|Jest|
~*Nie jest.*~
|Jest|
~*Nie jest.*~
|Jest|
~*Nie jest.*~
|Jest|
~*Nie jest.*~
~CIVIL WAR!~
~*|GRZEGORZ! X"""DDD|*~
~;"""DDD~
- Dziękuję ci, kochanie...
|– Type: Kernel Driver – odparła|
~*Po prostu spamujmy tymi kwestiami bez komentarza, chyba, że wybitnie bekowa się trafi. xDDD*~
|Tak będzie najlepiej. xDDD|
- Oj nie musisz dziękować...Dla ciebie wszystko... - Odparła
Po tych słowach, rozmowa zakończyła się. Od razu schowałem telefon do kieszeni i podciągnąłem się na łóżko. Gdy leżałem, w pewnym momencie moja głowa bezwładnie opadła w bok, a me powieki opadły w dół. ~Zdziwiłbym się, gdyby opadły w górę.~ |W Opkolandii wszystko jest możliwe.| ~Ale też bez przesady! XD~ |Hehe :D| Słychać było już tylko moje ciężkie oddechy. Parę chwil później – ~*Półpauza, nie podsiadaj myślnika, to niegrzeczne.*~ usnąłem...
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #12.
|Ale niezły przeskok.|
~*Wiem, ale to dobrze, przynajmniej nie musimy tego pojebaństwa więcej analizować.*~
|Nie mówię, że to źle.|
Wspomnienia
(...) Kiedy tak siedzieliśmy pod tą górą lodową, zaczęło mnie się robić zimno. Nie wzięłam ze sobą ciepłej kurtki, gdyż ślepo wierzyłam, że jednak uda nam się oszukać przeznaczenie i, że nie będę musiała wychodzić na zewnątrz. ~Ty na serio jesteś idiotką do potęgi nieskończonej. Kurna, udowodniłaś, że twoja epicka moc powoduje iż widzisz przyszłość, ale zmienić jej nie możesz. To, co stanie się poniżej, dałoby się wprowadzić w jakiś realistyczny sposób.~ ~*Kiedyś byłam niedojebana i ot co z tego wyszło.*~ ~Najgorsze jest to, że w ten sposób tak naprawdę można wyjaśnić wszystko, co dawna ty kiedyś odpierdalała.~ ~*Wiem i nie jestem z dawnej siebie dumna. >.<*~ Parę minut później, zaczęłam trząść się z zimna i zgrzytać ~dupą~ zębami. |Jak można zgrzytać dupą? X"""DDD| ~Skoro niby Ramoninth z opka taka zajebista, to coś wymyśli.~ |Nie mam do ciebie siły, tępaku. xDDD| ~:D~ Czułam, że zamarznę. Lecz, kilka chwil potem, poczułam, że ktoś coś na mnie zakładał. ~*Bowiem brak większej ilości przemyśleń to domena każdego chujowego opka w narracji pierwszoosobowej.*~ Gdy spojrzałam w dół, ujrzałam, że miałam na sobie płaszcz Breena. Od razu odwróciłam się. Okazało się, że to Breen zdjął z siebie swój płaszcz i mnie nim okrył. |A niby kurwa kto inny, skoro tylko z nim byłaś w tamtym miejscu?| ~Nadbóg może.~ |Ramoninth z opka jest tak zjebana, że nie zasługuje na płaszcz od Nadboga.| ~A, no tak.~ Widząc to, rzekłam:
~*– Started: No*~
- A tobie nie będzie zimno bez tego płaszcza?
~– Start Mode: Manual – odpowiedział~
- Wolę zamarznąć niż pozwolić abyś cierpiała. – Odpowiedział
|NadOOC detected. Breen to prędzej by sam podpierdolił ten płaszcz, a nie go komuś oddawał.|
~*Akurat robienie z postaci kanonicznych NadOOC to domena tego FanFiKtion.*~
|Niestety wiem, czytałem waszą analizę. >.<|
~*No właśnie ;===;*~
On był taki kochany...Tak o mnie dbał...Parę sekund później, przytuliłam się do niego.~*Bowiem dwuzdaniowy opis uczuć to jest to, co kochamy. A w ogóle, PRZEEERWA! Pół godziny, bowiem w ostatni cykl Pomodoro się wjebaliśmy.*~ ~~*Ani się waż, ciołku. xDDD*~ ;"""DDD~ Po zrobieniu tego, poczułam, że objął on mnie. Jednak, w pewnym momencie, poczułam się senna. |Jak mnie wkurwia ten brak przemyśleń to wy nie wiecie.| ~*Nie tylko ciebie, Slade. Nie tylko ciebie.*~ ~I nie tylko was.~ Zamknęłam więc oczy i usnęłam głębokim snem...
Następnego dnia, kiedy się obudziłam, spojrzałam na Breena. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam, że siedział on w bezruchu, patrząc się pustym wzrokiem przed siebie. ~Kaczyńskiego zobaczył.~ ~*W sumie wnioskując po tym, że w tym urywku miał kipnąć to jest to jak najbardziej realistyczne.*~ Widząc to, spytałam:
|– State: Stopped|
~*Niby w jakimś sensie pasuje do tego co odwali się poniżej, ale i tak jak się czujesz z faktem, że rozjebałeś atmosferę? XDDD*~
|Zajebiście 8)|
~*Jaka podnieta. xD*~
|Wiem 8)|
- Breen?
Jednak nie odpowiedział. Od razu przez głowę przeszła mi ta straszna myśl, że zamarzł. Sprawdziłam więc, czy oddychał. Okazało się, że nie. ~Ty laska też powinnaś strzelić kopytami, bowiem zwykły płaszcz nie chroni przed takimi mrozami jakie są na Antarktydzie. Jasne, w przyszłości tego FanFiKtion główna bohaterka otrzymuje między innymi pirokinezę, więc jej przeżycie można by tym wyjaśnić. Jednak jako iż nie zostało to w żaden sposób wspomniane w opku to mamy tutaj ewidentny przykład plot armor.~ Więc nie żył...W tym momencie rozpłakałam się ze smutku. Nie chciałam go stracić. Mimo iż oddał swoje życie za moje, nie mogłam się pogodzić z tym, że go straciłam. |To jest tak bezemocjonalne, że aż szok. Powinno w tym urywku wcześniej i później być więcej przemyśleń, wtedy nawet w samym urywku można by się lepiej wczuć w sytuację. Jednak bez tego to nie działa.| ~*Generalnie moje stare opka w narracji pierwszoosobowej były najgorsze. Na szczęście obecnie na przykład jeden z Retconningowych prequeli w tej narracji, który ma się obracać wokół tego, że Yuri trafił do Aperture, a potem do Backroomsów, ma być znacznie lepszy.*~ |Ja pierdolę, STOP. X"""DDD| ~*No ale o co ci chodzi, zajebiście będzie. :D*~ |Ale niedojebanie, a tego w Retconningverse ewidentnie wystarczy. XDDD| ~*Hehe :DDD*~ ~Ramoninth pełną pizdą, no nie ma chuja we wsi. xDDD~ ~*;"""DDD*~ ~Nie ma się z czego cieszyć, pojebusie. xDDD~ ~*Dzień dobry! ;"""DDD*~ Lecz, w którymś momencie, poczułam, że ktoś ocierał mi łzy, a następnie kładł rękę na ramieniu. Zdziwiona, odwróciłam się lecz nikogo za mną nie było. Czyżby dusza Breena została ze mną? Tak wtedy podejrzewałam. |I kolejny bezemocjonalny przez brak przemyśleń głównej Mary Sue fragment. Meh.| Mimo to, pierwszy i ostatni raz w moim życiu pocałowałam go w jego martwą twarz, ~Nekrofilka~ ~*Grzegorz i jego zajebiste diagnozy, część pierwsza i nie ostatnia. xDDD*~ ~:D~ po czym ze łzami w oczach wstałam i odeszłam. Ruszyłam w kierunku końca Antarktydy, nadal nie mogąc pogodzić się z jego śmiercią. Tak mnie kochał, że oddał mi swój płaszcz abym nie zamarzła, przez co sam zginął... ~*Pomińmy fakt, że ty przeżyłaś tylko dzięki plot armor, bowiem nie zostało nigdy wcześniej ani później wyjaśnione to twoje przeżycie. I nie obchodzi mnie ani trochę, że ten urywek nie został użyty w opowiadaniu.*~ ~No a poza tym ten urywek był tak bezemocjonalny, że to aż się w głowie nie mieści. Nie wiem ile mamy dawnej Ramoninth powtarzać, że narracja pierwszoosobowa żyje przemyśleniami głównej postaci?~ ~*Dawnej mnie po prostu nie dało się tego wytłumaczyć.*~ ~Z każdą analizą coraz bardziej się w tym przekonuję i nie jestem dumny z dawnej ciebie. >.<~ ~*Nie dziwne. ;===;*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #13.
Wspomnienia
(...) Lecz, mimo wszystko, postanowiłam przy nim zostać. Jeśli miałam umrzeć – ~*Półpauza, mówiłam, przestań podsiadać przecinek. To nie jest grzeczne.*~ chciałam abyśmy umarli razem. Usiadłam więc koło niego i siedziałam po prostu. Było tak aż do wieczora. Wtedy to poczułam się senna. Przytuliłam się więc do jego martwego ciała. Chwilę później, zamknęłam oczy, a parę minut później – ~*Kurwa, ta półpauza ewidentnie jest dzisiaj jakaś niereformowalna.*~ usnęłam... |Dobra, ten akapit nadaje się tak właściwie jedynie do podsumowania go. Kurna, jakie to było bezemocjonalne przez, ku zaskoczeniu absolutnie nikogo, brak przemyśleń głównej bohaterki. Taka scena jak tutaj mogłaby zadziałać jedynie wtedy, gdyby dodać tutaj więcej przemyśleń głównej Mary Sue. No i też wiadomo, wątek ich miłości w poprzedniej części łopka należałoby lepiej rozwinąć niż w obecnej wersji to się dzieje. Tak to po prostu nie da się wczuć w sytuację Ramoninth z opka oraz w to, że wolała umrzeć razem ze swym ukochanym niż żyć dalej, ale bez niego.| ~*Grzegorz, kurwo, po analizie masz wpierdol. Teraz Slade'a zaraziłeś. xDDD*~ ~Ups :D~ ~*Szykuj się na kąpiel w kwasie, cieciu. xDDD*~ ~Mamo ;____;~ ~*No, zawsze działa. xD*~ |Still better love story than Twilight. xDDD| ~*~:D~*~
Następnego dnia, gdy się obudziłam, ujrzałam niebo. Zdziwiło mnie to, gdyż w momencie, w którym zasypiałam, siedziałam, a nie leżałam. ~*Jeżeli nie byłaś o nic oparta, to nie dziwne, że mimowolnie w czasie snu się położyłaś. To normalna reakcja. A tak a propos naturalnych reakcji organizmu: Ja mam nadzieję, że kurwa mać nie musiałaś widzieć co odkurwia ciało nanosekundę po śmierci. Kurwa trauma na całe życie. ._.*~ |No i się zaczyna. xD| ~*Śmiej się śmiej, ale:
1. Było wtedy ciemno, około dwudziestej bodajże;
2. Byłam SAMA na dworze, bowiem Suka Prime pobiegła do łazienki, aby zatamować krwawienie;
3. Rudzio chciał umrzeć dalej, ale Suka Prime nadal pracowała na swój tytuł i pO PROSTU KURWA MUSIAŁA GO PRZENIEŚĆ POD DOM, ZAMORDUJĘ JĄ ZA TO;
4. Jeszcze gorsze jest to, że jak jego kończyny i w sumienietylkojapierdolętoztympyszczkiemtobyłookropneee się tak dziwnie poruszały to ja nawet nie wiedziałam, że on nie żyje, myślałam, że to były jego ostatnie sekundy. Dopiero Suka Prime mi potem powiedziała, że on wtedy już nie żył;
5. Mogę nie pamiętać jak to wyglądało, jedynie kiedy już się skończyły wyciągać, bowiem to było kurwa smutne, aniżeli straszne, jednak trauma pozostała. Nie pamiętam jak jego mięśnie się poruszały, ale pamiętam, że było to CHOLERNIE STRASZNE;
6. Pierwszy raz w życiu jak ktoś kogo kochałam i to w dodatku zwierzę umarło na moich oczach.
Więc no, mimo iż nie pamiętam jak te mięśnie odpierdalały manianę, takie to traumatyczne było, że po wszystkim automatycznie zapomniałam jak do tego dochodziło, to trauma pozostała. Jebane zatory, nie dość, że koty zabierają za wcześnie to jeszcze TO. Oczywiście wiadomo, to z mięśniami generalnie dzieje się tak ogólnie po śmierci.*~ |I to się drodzy czytelnicy dzieje, gdy pojawia się gdziekolwiek opisane to, że ktoś strzelił kopytami. Proszę się przyjrzeć uważnie.| ~*Lepiej się żyje z tym jak się komuś wygada. xD*~ |Japa tam. xD| ~*:D*~
Na dodatek widziałam, że poruszało się ono, co znaczyło, że byłam niesiona. Od razu uniosłam głowę i odwróciłam ją. Po zrobieniu tego, ujrzałam jednego z żołnierzy mojego dawnego imperium. ~*Miałam pomysł, aby oszczędzić jednego i aby był istotny w czasie dalszej akcji, ale porzuciłam ten pomysł. Teraz wróci on w Kronikach Kombinatu.*~ ~Jak ty to wypuścisz do neta to, po tym co się tam ma odjebywać pojebanego do sześcianu, to ludzie, a fani Half-Life to już w ogóle, cię zamordują. xD~ ~*Bywa*~ ~Jakie spokojne podejście do sprawy. xD~ ~*Staram się mieć wyjebane i liczyć się jedynie ze zdaniem tych, na których mi chociaż minimalnie zależy. :D*~ ~Niby to najważniejsze, ale i tak. xD~ ~*Hehe :D*~ To jeszcze jakikolwiek z nich przeżył? Myślałam, że wszyscy zostali zamordowani. Jednak, najprawdopodobniej nie zauważył on, że się obudziłam. |Bowiem, jak od początku życia Samoanalizatorni się przekonujemy, mała ilość przemyśleń głównej postaci oraz szybkie przejście z tematu do tematu to podstawa opka.| Powiedziałam więc do niego:
~*– Status: OK*~
- Hej...
W tym momencie, spojrzał on |To „on" wygrałoby konkurs na najbardziej niepotrzebne słowo w tym zdaniu.| na mnie. Widząc, że się obudziłam, powiedział:
~– Error Control: Normal~
- O, Ramoninth. Już się obudziłaś.
~Generalnie, co w sumie ogólnie jest domeną dawnych opek Ramoninth, to w tych urywkach brakuje czynności wykonywanych podczas wypowiedzi. Nadal nie jestem w stanie uwierzyć, że oni absolutnie nic nie robili, kiedy Overwatch Soldier wypowiadał te dwa zdania.~
Po czym postawił mnie na ziemię. Kiedy już stałam, spytałam:
|– Accept Pause: No|
- Gdzie my jesteśmy? I jakim cudem ty jeszcze żyjesz?
~*– Accept Stop: No – odpowiedział*~
~Ta opowieść na stówę wiele wyjaśniła Ramoninth z opka. xDDD~
~*A nie?*~
~NIE? X"""DDD~
~*Ups ;"""DDD*~
- Gdy uciekałem z miejsca, w którym to nas wszystkich zabijano, co udało mnie się bez bycia zauważonym, ~Dobra, w to jestem w stanie uwierzyć, wszakże można mieć w życiu w chuj szczęścia. Najwidoczniej on był farciarzem.~ w pewnym momencie zobaczyłem pod górą lodową dwie siedzące osoby. Podszedłem więc, gdyż podejrzewałem, że to mogły być jakieś osoby z dawnego Kombinatu. |W sumie nawet jakby to pewnie miał przy sobie swoją broń, więc jak coś to zapewne mógłby się bronić. No chyba, że my o czymś nie wiemy, to opko i tak jest niedojebane do sześciennego sześcianu.| Po podejściu, zobaczyłem Breena, który siedział nieruchomo i patrzył się przed siebie oraz śpiącą ciebie przytuloną do niego. Sprawdziłem więc, czy żyliście. Okazało się, że Breen był martwy, a ty żyłaś. Postanowiłem więc zabrać cię stamtąd abyś nie skończyła tak jak on. ~Bowiem generalnie wyboru raczej nie miałeś, tak zostałeś stworzony, aby między innymi ochraniać tych z wyższych partii hierarchii Kombinatu.~ ~*Nie psuj mu marzeń.*~ ~Będę, bowiem to jest takie turbo opko, że aż NadSzok.~ ~*Taaaki dooobry. xDDD*~ ~Wiem :D~ – Odpowiedział
~– Name: 3ware – zapytałam~
|Tu nie ma pytania, pojebie. xDDD|
~No i chuj. :D~
- Ech...Ale co my teraz będziemy robić? Nie mamy dokąd wracać. – Zapytałam
~*Bowiem to jest najlepsza reakcja na wieść o tym, że twój ukochany strzelił kopytami. Kurna, skoro niby go tak kochała, to powinna mieć więcej przemyśleń po dowiedzeniu się, że Breen kopnął w kalendarz. Jak mamy się wczuć w jej sytuację, skoro nie daje nam tej możliwości?*~
|A tak w ogóle:
– Będziemy srać na przechodniów! – zawołał radośnie tę propozycję nie do odrzucenia.
Nie, a tak serio to powiedział:
– Description: 3ware|
~*Obie wypowiedzi, a szczególnie ta pierwsza, kompletnie nie pasują. xDDD*~
|Hehe :DDD|
- Włóczyć się po świecie, aż znajdziemy jakieś miejsce, w którym będziemy mogli osiąść. – Odparł
Po tej rozmowie, ruszyliśmy w długą wędrówkę... ~Ot tak, bez żadnych przemyśleń ani nic. Tak, będziemy się tego czepiać, bowiem to jest podstawa narracji pierwszoosobowej. W takiej tym bardziej musimy polubić główną postać, bowiem to jej oczami obserwujemy całą historię. No a najlepiej polubić postać przez jej czyny i, właśnie, przemyślenia, no.~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #14.
Wspomnienia
~*Przynajmniej na koniec analizy na dzisiaj mamy urywek, który nie zajmuje nawet strony.*~
~Chociaż tyle dobrego.~
(...) Po czym postawił mnie na Ziemię. |To słowo w tym kontekście powinno zostać zapisane małą literą.| Kiedy już stałam, spytałam:
~*– File: C:\Windows\System32\drivers\3ware.sys*~
~Zajebiste pytanie, normalnie powinszować. xDDD~
~*Co nie? :D*~
- Gdzie my jesteśmy? I jakim cudem ty jeszcze żyjesz? I gdzie jest Breen?
~*Bowiem brak czynności pomiędzy wypowiedziami to coś, co kochamy. Tak, będziemy się tego czepiać do końca analizy urywków, bowiem to po prostu dowala do tego pieca braku emocji w turbo opku.*~
- Gdy uciekałem z miejsca, w którym to nas wszystkich zabijano, co udało mnie się bez bycia zauważonym, w pewnym momencie zobaczyłem pod górą lodową dwie siedzące osoby. ~*Generalnie to jest ten sam urywek co wyżej, tylko dialog poniżej jest inny. No ale ze względu na ten dialog dałam tutaj ten fragment.*~ |Właściwie to jest fragment tego urywka powyżej.| ~*W sumie fakt.*~ Podszedłem więc, gdyż podejrzewałem, że to mogły być jakieś osoby z dawnego Kombinatu. Po podejściu, zobaczyłem Breena, który siedział nieruchomo i patrzył się przed siebie oraz śpiącą ciebie przytuloną do niego. Sprawdziłem więc, czy żyliście. Okazało się, że Breen był martwy, a ty żyłaś. Postanowiłem więc zabrać cię stamtąd abyś nie skończyła tak jak on. ~Bowiem, jak wspominałem, wyboru za bardzo to ty nie miałeś.~ – Odpowiedział
~– Type: Kernel Driver – powiedziałam, po czym rozpłakałam się.~
|Nie wiem jak można się rozpłakać na wieść, że jakiś sterownik jest sterownikiem Kernela, ale OK. xD|
~Ja też nie, ale chuj. xDDD~
- Co? Jak to martwy? Tylko nie to... - Powiedziałam, po czym rozpłakałam się.
|– Started: No – zapytał|
~*Pomińmy fakt, że tu nie ma pytania. xDDD*~
|Cicho tam. xDDD|
- Ou...To on był dla ciebie kimś ważnym? – Zapytał
|Nie kurwa, tak dla beki się rozpłakała. To chyba powinno być logiczne, a sądzę, że Overwatch Soldiers umieją posługiwać się logiką. W końcu inaczej byłaby z nich dupa, a nie żołnierze.|
~*A tak w ogóle:
– Start Mode: Manual – odparłam*~
~Przepiękne to wyjaśnienie. xDDD~
~*A jakie wzruszające! XD*~
~To najbardziej. xDDD~
- Tak...On mnie kochał i ja w sumie jego też... ~*Nie zapominajmy, że zakochali się w sobie ot tak, po ich trzeciej debacie i to trzeciej rozmowie na temat Kombinatowych spraw.*~ Oboje nie chcieliśmy siebie stracić, jednak on wolał oddać za mnie życie... - Odparłam
|Ten urywek również jest cholernie nie emocjonalny, mimo iż z założenia ewidentnie miał takowym być. Po prostu brakuje, jak zwykle, przemyśleń głównej Mary Sue oraz czynności wykonywanych podczas rozmowy. Przez to wciąż nie można się wczuć w sytuację głównej bohaterki, mimo iż powinniśmy mieć taką możliwość.|
~*Typowe dla urywków i ogólnie opek dawnej mnie. Bowiem po co się postarać, skoro można napisać wszystko na odpierdol, byle by było.*~
|Nie mam siły do twego dawnego niedojebania.|
~*Nie dziwne, bowiem ja też. >.<*~
Po tej rozmowie, nastała cisza. (...) ~Zajebiście emocjonalne zakończenie, normalnie nie ma chuja we wsi.~
~*Zanalizowaliśmy dzienny limit pięciu urywków, a to oznacza koniec analizy na dzisiaj i na chuj wie ile. Wrócimy do tej analizy jak nam się pisać zachce, nie ma sensu się zmuszać.*~
~|Nie odzywaj się, niedojebany gimbie. xDDD| ;"""DDD~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #15.
Wspomnienia
(...) Po czym postawił mnie na Ziemię. |To słowo w tym kontekście nadal powinno być napisane małą literą.| Kiedy już stałam, spytałam:
~*– Ty, a wiesz, że VAL to tak na serio kobieta i, że tak naprawdę to jest uwięziony?
– Ty no nie wiem, ale powinnaś skończyć łączenie WD-40 z alkoholem. – powiedział, ale jak to mógł się ze mną nie zgadzać, cwel zajebany – Z której strony wygląda ci na kobietę, bowiem nawet z mordy wygląda jak facet, lol. – kontynuowałam, ale ja mu nie wierzyłam, bowiem ludzie w komentarzach na YouTube na stówę mają rację – A poza tym ten VAL czy ta VAL? – zapytał i to nic, że pierwszy zaimek pasował, komentarze na YouTube nie mogły się mylić, c'nie – No właśnie, to pierwsze bardziej pasuje, nawet do rozwinięcia tego skrótu pasuje zaimek ten, downiaro. – rzekł, kiedy niebem przeleciał międzygalaktyczny pociąg wiozący turystów na wycieczkę do rozjebanej Rosji – A poza tym, ta kurwa, AI, który wjebał się do JEBANEGO PRIMARY ENTRY POINT SYSTEM – mówił, te ostatnie pięć słów mówiąc tak głośno, że prawie drzewa w kosmos wyjebało – na stówę można nazywać uwięzionym, weź ty idź zjedź na taczce z klifu czy coś. – dodał, wymachując ręcami jak wkurzone postacie w anime, kiedy rzeczywistość puściła cicho w tle soundtrack z drugiego Portala, chuj wie czemu – Jakby był uwięziony w komputerach TeleBlue to za chuja do Primary Entry Point System by się nie wpierdolił, autyściaku. – kontynuował swój rant na moją wiedzę na stówę potwierdzoną, bo wyniesioną z komentarzy na YouTube.
Na stówę nie miał racji, c'nie? W końcu to nic, że autor nie wypowiedział się na ten temat, jedynie ludzie w komentarzach tak uważali. Na stówę nie mogli się mylić, co nie?*~
~Ja cię chyba zaraz zastrzelę. Kurwa mać, ledwo początek na dzisiaj a ta już ujawnia swoją fazę na kolejny analogowy horror. X"""DDD~
~*Bowiem tak mnie triggeruje to myślenie fanów w komentarzach, że mogłabym na ten temat magisterkę napisać. :D*~
~Czemu ty nie masz mózgu? X"""DDD~
~*Stopił się na zmywaku na stołówce szkolnej.*~
|Pozostawmy to bez komentarza. XDDD|
~*;"""DDD Anyway, oczywiście chyba wiadomo, że VAL również zostanie wkopany do Retconningverse? Nie wiem tylko czy do drugiej, czy czwartej NadSagi...Hmmm...A chuj, może do dwóch.*~
|Mam cię dość, niedojebie. XDDD|
~*No co, Retconningverse jest normalne. :D*~
|Z której strony? XD|
~*Z każdej. :D*~
~Ładny off-top. Na samym początku analizy. XDDD~
~*|Hehe :DDD|*~
- Gdzie my jesteśmy? I jakim cudem ty jeszcze żyjesz? I gdzie jest Breen?
~
~
|Tak dobrze cię znam, że wiedziałem, że to tu wkleisz. xDDD|
~Hehe :DDD~
- Gdy uciekałem z miejsca, w którym to nas wszystkich zabijano, co udało mnie się bez bycia zauważonym, w pewnym momencie zobaczyłem pod górą lodową dwie siedzące osoby. Podszedłem więc, gdyż podejrzewałem, że to mogły być jakieś osoby z dawnego Kombinatu. |Plus podejrzewam, że nadal miał przy sobie karabin, więc jak coś to by się obronił.| Po podejściu, zobaczyłem Breena, który trząsł się z zimna i zgrzytał zębami oraz śpiącą ciebie przytuloną do niego. Chwilę później, kiedy podszedłem jeszcze bliżej, Breen powiedział drżącym głosem abym zabrał ciebie, gdyż on nie chciał abyś zamarzła i, że wolał sam umrzeć. ~*Ja pierdolę, kolejny NadOOC, no nie mogę z dawną sobą. Breen prędzej by zostawił tę pokrakę życiową na pastwę losu, a nie chciał ją ocalić. No ale nie, bowiem wszystko musi się dziać na korzyść naszej Mary Sue. -___-*~ ~Dobrze, że chociaż mamy ten FanFiKKKtion zanalizowany.~ ~*Jebać to, ważne, że FanFiKKKtion o Tristitii mamy zanalizowany. Jasne, została jeszcze wersja przerobiona na dramat, ale wiem, że akurat zanalizowanie tego pójdzie kwadrylion razy szybciej.*~ |Nawet nie przypominaj, to masakra była. .___.| ~*Wiem, dlatego się cieszę, że mamy to za sobą.*~ Spełniłem więc jego wolę |Nie tak jakbyś miał jakikolwiek wybór.| i oto tutaj jesteś. – Odpowiedział
~– State: Stopped – zapytałam~
~*Gdzie ty tu masz pytanie, debilu? X"""DDD*~
~;"""DDD~
- Ale...Dlaczego nie uratowałeś też jego?! – Zapytałam
|Ja jebe, ale z niej idiotka. Mogła domyślić się po jego opowieści, że z jakiegoś powodu mógł zabrać tylko jedną osobę. Nie ogarniam jak w narracji pierwszoosobowej można z głównej postaci robić takiego debila do nie wiadomo której potęgi.|
~*Ogólnie moje stare opka w narracji pierwszoosobowej to była patologia do nie wiadomo której potęgi. Dobrze, że starych opek w stuprocentowo narracji pierwszoosobowej mam niewiele.*~
|Czemu ty kiedyś nie mogłaś się po prostu postarać?|
~*NadNiedojebanie...*~
|A, no tak. ;===;|
- Mogłem zabrać tylko jedną osobę. A on wolał ocalić ciebie. |Co jest tak niezgodne z kanonem, że to aż szok. Wiem, że to opko generalnie jebie prawa kanonów różnych uniwersów, ale i tak się dowalę.| – Odrzekł
Ten Breen tak mnie kochał... (...) ~Po pierwsze to ten nawias powinien być w linijce pod spodem. A po drugie piękny ten jednozdaniowy opis uczuć, normalnie nie ma chuja we wsi.~ ~*Typowe dla moich starych opek z tym rodzajem narracji.*~ ~Niestety wiem to bardzo dobrze. ;===;~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #16.
Nienawiść
~Mój Nadboże z rewolwerem, chociaż na kilka chwil coś innego.~
~*Generalnie jak mówiłam, kiedy zaczęłam tworzyć ten folder miałam fazę na FanFiKKKtion Wspomnienia tylko nieco mniejszą niż obecnie na Retconningi. Dlatego na początku folderu jest od zajebania urywków do Wspomnienia.*~
~I tak nic nie przebije ilości urywków do Retconningverse, które nagminnie tworzysz. xDDD~
~*Po prostu NadKocham Retconningverse. :D*~
~Chyba aż za bardzo. xDDD~
~*Hehe :DDD*~
(...) Jednak, w pewnym momencie jazdy, Dawid poczuł, że zaczął mocno boleć go brzuch. |Ja się chyba zaraz potnę. Na serio? Z tego co wiem to na cały w chuj wielki folder jest to jedyny urywek do tego opowiadania. No i oczywiście, bowiem jakby nie był okraszony Okrutnymi Opisami to nasze życie chyba nie byłoby kompletne. -___-| ~*Chciałabym wiedzieć, dlaczego kiedyś tak bardzo lubiłam pisać tego typu opisy. Nie mam zielonego pojęcia czemu, dlatego gdybam.*~ |Najważniejsze jest to, że dzisiaj tak nie robisz, a nawet jeżeli o czymś nie wiemy to nie wrzucasz tego do neta.| ~*Z tego co kojarzę to obecnie nie piszę już takich opisów, chyba, musiałabym me wszystkie urywki przejrzeć. No a nawet jakby to krótkie w chuj i fakt, do neta ich nie wrzucam, ani generalnie do żadnych opowiadań.*~ ~Wow! Choć trochę znormalniałaś! OOO.OOO~ ~*No i przyszedł debil roku i normalna rozmowa poszła do piachu. xDDD*~ ~Hehe :DDD~ Na początku zignorował to, gdyż myślał, że to tylko chwilowe |Nie w starych urywkach Ramoninth.| i zaraz mu przejdzie. Niestety. Ból był nie do wytrzymania. |A te dwa zdania z powodzeniem dałoby się połączyć w jedno i lepiej by wyglądały.| Zatrzymał więc on pojazd, ~*Jak coś to nie pamiętam o czym dokładniej miało być to opowiadanie. Baaardzo szybko porzuciłam pomysł na nie o czym świadczy jedynie jeden urywek do niego.*~ ~I, oczywiście, musi być to urywek z Okrutnymi Opisami. ;===;~ ~*Też nie jestem z dawnej siebie dumna. ;===;*~ położył sobie rękę na brzuchu, zamknął oczy i zaczął stękać. ~~*Zamknij ryj, debilu. xDDD*~ ;"""DDD~ W pewnym momencie, usłyszał głos Laury, która pytała:
|– Status: OK|
~*No pytania to ja tu nie widzę. xDDD*~
|Bywa :D|
- Dawid? Coś się stało?
~*Czy nie możesz tego wywnioskować po jego stanie, geniuszko? A tak poza tym to:
– Error Control: Normal – odpowiedział stękając.*~
~Jakoś nie mogę sobie wyobrazić wypowiedzenia tego stękając, ale OK. xDDD~
~*Ja też nie, ale co z tego. xD*~
- *Ych* |To powinno być wpisane po półpauzach lub nad wypowiedzią, to znacznie lepiej by wyglądało.| Brzuch mnie boli... *Ykch* ~No ewidentnie rodzi.~ ~*Wyjdź. xDDD*~ ~Nie :D~ Źle się czuję... - Odpowiedział stękając.
~– Accept Pause: No – zaproponowała~
|Propozycja nie do odrzucenia. xDDD|
~Co nie? :D~
- To może ja będę prowadzić, a ty położysz się na tylnych siedzeniach i ~wreszcie skończysz rodzić po tych dwóch latach?~ odpoczniesz? – Zaproponowała
|Czy ja mogę wiedzieć co ty dzisiaj chlałeś? XDDD|
~Nic :D~
~*Ta, nic, widziałam jak wódę do energetyka dolewałeś. xDDD*~
~Ryj, psujesz mój wizerunek. -_-~
~*Hihi :DDD*~
|A tak w ogóle:
– Accept Stop: No – rzekł|
~*Kolejny xDDD*~
|:D|
- Dobry pomysł... - Rzekł
Po tych słowach, Dawid i Laura wyszli z samochodu, po czym Dawid wszedł na tylne siedzenia, położył się i zapiął pasy, a Laura usiadła za kierownicą, zapięła pasy i ruszyła... |Bowiem nie ma to jak emocjonujące, przesadzone zdanie złożone. *Ziew*| ~*Fakt, to jest kuźwa wyższy poziom cringe, że jako jedyny urywek do tego opowiadania napisałam ten z Okrutnymi Opisami. Jakbym nie mogła użyć mózgu i jakiś normalny napisać.*~ |Twoje dawne niedojebanie było NadNieskończone.| ~*Wiem i nie jestem z dawnej siebie dumna. ;===;*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #18.
Początki bywają brutalne.
~Wypierdalaj, ty nudziarzu i nie pokazuj nam się więcej na oczy.~
~*Ogólnie walić samo opowiadanie, ale te urywki mnie triggerują z tego samego powodu co urywki do FanFiKKKtion o Tristitii. Mogłyby coś ciekawego wnieść do właściwego opowiadania, no ale, oczywiście, zdecydowałam się je wypierdolić.*~
~Trza cię zajebać.~
~*Dawną mnie miałeś na myśli.*~
~Nie :D~
~*Nie mam do ciebie siły, tłuku. xDDD*~
~Nie ja sobie w nowym komputerze ustawiłem mem dźwięki jako dźwięki systemowe. xDDD~
~*Ryj, przynajmniej śmiesznie jest. xDDD*~
|Swój swego zawsze znajdzie.|
~*~EJ!~*~
|;"""DDD|
(...) ~*– Name: acpi*~
– No co jest? Biegnij!
~*~|🖕|~*~
~– Description: Microsoft ACPI Driver – odpowiedziałam zmęczonym głosem.~
|Jak ty to sobie wyobrażasz wypowiedziane zmęczonym głosem to ja nie mam pytań. xDDD|
~Dzień dobry! :D~
- Nie mogę...Nie mam siły...Jestem zbyt odwodniona... - Odpowiedziałam zmęczonym głosem.
~*To będę ja w nadchodzącym tygodniu. Akurat część personelu w kuchni szkolnej spierdoliła na urlop, więc zgadnijcie, kto będzie musiał podczas przerw obiadowych pomagać na zmywaku. Przypominam, że na zmywaku od tych nieszczęsnych wyparzarek jest duszno jak w piekle. ;___;*~
|Ta krótka historyjka z praktyk była o wiele ciekawsza od wszystkiego, co do tej pory zanalizowaliśmy.|
~*To wiadome, wszystko jest od tego ciekawsze.*~
W tym momencie, podszedł on do mnie, chwycił za włosy i zawlókł do ośrodka, a następnie do mojego pokoju. ~Czemu tego nie było we właściwym opowiadaniu? Pomijając fakt, że Sebastian byłby szczęśliwszy, to dodałoby to czegoś do tej nudnej jak but historii?~ ~*Kiedyś chciałam iść na przekór tym wszystkim, którzy mówili, że w książkach, filmach i tak dalej najważniejsze są relacje między postaciami oraz generalnie ich rozwój, a także przedstawienie, że nawet najbardziej koks postać ma też swoje życie. Dlatego w, przynajmniej części, mych starych opek było więcej akcji niż tego wszystkiego co wspominałam. Dzisiaj już ktoś zwrócił mi mózg, więc wiem, że nie tylko akcja jest istotna. Między innymi dlatego Retconningi, a druga NadSaga to już w ogóle, są zajebiste, bowiem daję tam i napierdalankę na skalę NadWszystkiego i, raz na osiem tysiącleci, trochę spokojniejsze sceny. Dlatego.*~ ~Serio zaczyna mi brakować komentarzy na dawną ciebie. Kurna, to chyba logiczne, że postacie, jeżeli są ludźmi lub podobnymi do ludzi istotami to muszą mieć swoje życie, relacje z innymi i tak dalej.~ ~*Teraz to wiem, ale kiedyś nie potrafiłam przyjąć tego do wiadomości.*~ |*Przeładowuje karabin i idzie zajebać dawną Ramoninth.*| ~*Jak się napalił. xDDD*~ |Może jak naprawię przeszłość to Nadbóg nie ześle mnie do Piekielnych Kamieniołomów.| ~*No cóż, najważniejsze to mieć priorytety. xDDD*~ |8)| ~Jaka podnieta. xDDD~ |Hehe :DDD| Tam, przycisnął mnie dłonią do ściany i związał tak, że widać mi było tylko głowę, ~:D~ a następnie zakneblował. ~:DD~ Po tym, otworzył drzwi od szafy i mnie tam włożył. ~:DDD~ Następnie zaś rzekł:
~– File: C:\Windows\system32\drivers\acpi.sys~
- Posiedzisz tu dwa dni, to może zrozumiesz, że odwodnienie to nie powód, żeby nie biegać. ~:DDDD~ |Kurna, bo nam się Grzegorz podnieci. xDDD| ~;"""DDD~
Następnie zaś zamknął drzwi od szafy na klucz. ~:DDDDD~ Psychopata. |Prędzej sadysta. Nie możesz wiedzieć czy poza tym też jest psychopatą, szczególnie, że we właściwym opku nie było pokazane, aby psychopatą też był.| Fakt, jest młody i przystojny, ~Serio dobrze, że w tym opku nie było wątku miłosnego, bowiem to już byłaby patologia do sześciennego sześcianu.~ ~*Przynajmniej tego schematu nie powielałam, a to zawsze coś.*~ ale z charakteru – |Ta półpauza nie jest tu potrzebna. Bez niej to zdanie wyglądałoby znacznie lepiej.| sadysta. Nie dość, że byłam odwodniona, to jeszcze musiałam tu się męczyć dwa dni. ~Well, bez picia można przeżyć tak maksimum do dwóch tygodni, ale to jeżeli jest się w wilgotnym pomieszczeniu. Anyway, powinnaś dać radę, chociaż po wyjściu z szafy pewnie byś nie odeszła od butelek na krok.~ Duszno tam było. ~*Jak to w szafach bywa, gdy jest się w nich za długo i to przy zamkniętych drzwiach.*~ Bałam się, że się uduszę. Ale w sumie Klara przeżyła te dwa dni w szafie, więc czemu ja miałabym nie przeżyć? |Plus hej, miałaś plot armor. Czytałem analizę opka właściwego i wiem, że nie dość, że Laura to główna bohaterka, to na dodatek pierwszej części trylogii, a w pozostałych również miała być główną bohaterką. Także ten.| ~*Jakbym jakoś sensowniej nie mogła usprawiedliwiać przeżycia głównej postaci. Już w Kronikach Kombinatu będzie to uzasadnione, bowiem Emily nie w stu procentach ma być człowiekiem. No a w starych opkach ewidentnie miałam wyjebane w sensowne uzasadnianie.*~ |Bowiem kiedyś pisałaś opka masowo, aby były i ot efekt.| ~*Akurat tego opka nie pisałam na siłę, więc no.*~ |No ale nadal pisałaś to wtedy, gdy byłaś niedojebana, więc jakieś uzasadnienie to może ma.| ~*W sumie fakt.*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #19.
Początki bywają brutalne.
(...) |– Type: Kernel Driver|
– Co? Masz to zrobić teraz!
~*~|🖕|~*~
~*– Started: Yes – rzekłam*~
|Zajebiście tematycznie. xDDD|
~*C'nie? :D*~
- Nie. – Rzekłam
~Ja tam bym się na takim obozie, na jaki trafiła Laura, nie buntował, bowiem to się chujowo kończyło. Niby z jednej strony dobrze, że to zrobiła, to zawsze jakaś dodatkowa akcja się dzieje, jednak z drugiej strony w prawdziwym świecie jakiś instynkt przetrwania powinien zadziałać.~
~*Spoko, to Mary Sue, nic jej nie będzie.*~
~A, no tak. ;===;~
W tym momencie, podszedł on do mnie i zawlókł za włosy do mego pokoju. ~:D~ Tam rzucił mnie na łóżko i za pomocą pasów, które zaciskały się na naszym ciele w nocy, ~*Spokojnie, Lauro, wszyscy, którzy przeczytali analizę opka właściwego wiedzą, co te pasy robiły.*~ przykuł mnie do łóżka. ~:DD~ Następnie powiedział:
~– Start Mode: Boot~
~*OŁ JEA, BICZYS, WRESZCIE COŚ INNEGO W TEJ ZAKŁADCE!!! ***.****~
~Jaka podnieta, a to tylko inny tryb uruchamiania. xDDD~
~*No co, najczęściej jest Manual. :D*~
~Ale i tak, na cholerę się tym tak jarać? XD~
~*Hehe :DDD*~
- Poleżysz tu cały dzień, to może wtedy zrozumiesz, że ze mną się nie dyskutuje. ~:DDD~
Po czym wyszedł. ~:DDDD~ ~*Dobrze, że to ostatni urywek do tego łopka. xDDD*~ ~:<~ ~*Masz zajebiste reakcje. XDDD*~ ~Wiem :D~ Pięknie. Na dodatek po paru minutach zachciało mnie się do toalety, jednak nie mogłam wstać. |No co ty kurwa nie powiesz, doskonale o tym wiemy.| Czułam, że gniotło mnie w jelitach, ~Uwierz, takie szczegóły absolutnie nikogo nie obchodziły i nie obchodzą.~ co znaczyło, że musiałam załatwić grubszą sprawę. ~A mówiąc po ludzku musiałaś się wysrać.~ |Twoja kultura jest powalająca. xDDD| ~Wieeem :D~ Ale cóż – ~Półpauza, nie podsiadaj przecinka. To niekulturalne.~ musiałam tu przeleżeć przykuta cały dzień. Ale spoko. Już powoli kończyłam plan ucieczki z tego piekła. |Przynajmniej w tych urywkach faktycznie widać, że ten obóz na serio był popierdolony. Niby w oryginalnym opku też to widać, jednak gdyby te urywki się pojawiły widać by to było znacznie lepiej.| ~*Wspominałam, czemu te urywki się nie pojawiły.*~ |Wiem, pamiętam. ;===;| ~*No właśnie. :/*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #22.
SĄSIEDZI – 2029
~*Nie jestem w stu procentach pewna czy ten urywek pojawił się dokładnie w takiej formie we właściwym FanFiKKKtion, dlatego na wszelki wypadek go zanalizujemy. Jak się pojawił to bywa, co najwyżej zanalizujemy dwa razy tę samą scenę.*~
~Niemniej, to opko niech wypierdala i nie wraca, szczególnie ze swoim jebaniem czasoprzestrzeni.~
|Może w tym łopku rzeczywistość ogarnęła, że Ziemia przez całą swoją historię była potężną asteroidą kurwnięta koła sześć razy, więc uznała, że czas na ósmy i dlatego wskrzesiła Apophis.|
~*Masz oficjalny zakaz oglądania YouTube razem z Grzegorzem, kurwico mentalna. xDDD*~
~:D~
~*Nie ma się z czego cieszyć, kartoflu. xDDD*~
~Hehe ;"""DDD~
(...) Po zobaczeniu tego, Grzegorza aż zamroczyło ze strachu. Mimo to, gwałtownie nacisnął pedał gazu, a następnie równie gwałtownie pociągnął hamulec ręczny. ~*Nie dziwne, gdy coś ci nagle wypierdoli przed maskę to każdy kierowca ma taki odruch.*~ Gdy samochód stał, dało się zauważyć, że oboje się bali i to tak samo mocno... ~Pamiętamy, co im przed maskę wyskoczyło, także nie dziwne. Ja w prawdziwym świecie też bym się w tym momencie zesrał ze strachu.~
Laura ze strachem patrzyła w dal. Widać było, że szybko oddychała. ~*Ja bym pewnie przy okazji zaczęła płakać, bowiem jak nagle zaczynam się na serio bać, tak w losowym momencie, to automatycznie też płaczę.*~ |Ta krótka historia również była ciekawsza od wszystkiego, co do tej pory zanalizowaliśmy.| ~*Jak w sumie wszystko.*~ |Fakt| Również było to słychać. Oprócz tego, jej serce szybko biło. |To chyba logiczne, skoro szybko oddychała.| ~Nie zdziwiłbym się, gdyby to zdanie miało za zadanie dojebać licznik słów.~ |Po dawnej Ramoninth można się wszystkiego spodziewać.| Po chwili, ze strachu przytuliła się do Grzegorza i zamknęła ~~*RYYYJ. X"""DDD*~ ;"""DDD~ oczy.
Grzegorz patrzył się ze strachem w dal. Oprócz tego, dało się zauważyć, że kamień na jego płaszczu zmienił kolor na ~sraczkowaty~ czarny oraz on sam szybko oddychał, co zawsze znaczyło, że się bał. ~*Chwiiila. Kurwa, tym razem zdążyłeś. xDDD*~ ~8)~ ~*Też mi powód do dumy. xDDD*~ ~Hehe :DDD~ Oprócz tego, jego serce o wiele szybciej biło. ~*Co nadal jest logiczne, skoro szybko oddychał.*~ Chwilę później, położył on dłonie na kierownicy, spuścił głowę w dół, zamknął oczy i starał się wyrównać ~sranie~ oddech. Nie mógł prowadzić w takim stanie. |Masz ponad tysiąc lat, kiedy ty się wreszcie ogarniesz? XDDD| ~Nigdy :D~ |._.| ~Przynajmniej jestem sobą. :D~ |Ale takim NadNiedojebanym? xDDD| ~Tak :D~
Kilka sekund później, Laura powiedziała ze słyszalnym strachem w głosie:
|– State: Running|
~*Jak można to powiedzieć ze strachem w głosie? xDDD*~
|To Opkolandia, tu wszystko można. :D|
~*Ale też bez przesady. XDDD*~
|:DDD|
- Jedźmy stąd...Proszę...
~*– Status: OK – odpowiedział jeszcze przestraszonym głosem Grzegorz.*~
~No to status chyba nie jest OK, skoro mój opkowy sobowtór nadal się bał. xDDD~
~*Japa xD*~
- Poczekaj chwilę...<Głęboki oddech> |To lepiej by wyglądało po półpauzach.| ~*Ogólnie to opko wyglądałoby lepiej, gdyby go nie było.*~ |To fakt, jednak skoro już jest to lepiej byłoby w tym miejscu jebnąć półpauzy.| Muszę się uspokoić...Jestem zbyt roztrzęsiony tym, co tu się stało... <Głęboki oddech> |To również wyglądałoby lepiej po myślnikach.| Jeszcze jakiś wypadek spowoduję i coś nam się stanie... - Odpowiedział jeszcze przestraszonym głosem Grzegorz.
Po chwili jednak, poczuł, że musiał wyjść się przewietrzyć. ~Bowiem nie ma to jak brak opisu uczuć bohaterów. Tak, wiem, że to narracja trzecioosobowa, a taka głównie jedzie na akcji, jednak przemyślenia i uczucia głównych postaci są ważne nawet i tu. W końcu inaczej nie da się z nimi utożsamić.~ ~*NadNiedojebanie...*~ ~Najgorsze jest to, że wszystko, co kiedyś odjebałaś można tak usprawiedliwić. >.<~ ~*Wiem, niestety. >.<*~ Powiedział więc do Laury:
~– Error Control: Critical~
- Zaczekaj tu...Muszę wyjść się przewietrzyć...Może poczuję się lepiej...
|Dodatkowo i wiem, że to domena starych opek Ramoninth, ale i tak się dopierdolę, nadal brakuje czynności, które wykonywaliby pomiędzy wypowiedziami. Nie uwierzę, że absolutnie nic nie robili, szczególnie w takiej sytuacji. A tak poza tym:
– Accept Pause: No – spytała|
~*Tu nie ma pytania. xDDD*~
|No i? :D|
- Ale nie zostaniemy tu na zawsze? – Spytała dziewczyna. ~To drugie słowo wygrałoby konkurs na najbardziej niepotrzebne słowo w tej linijce.~
W tym momencie, Grzegorz zaśmiał się, po czym powiedział:
~*– Accept Stop: Yes*~
- Nie...Raczej nie dałbym rady wytrzymać tu całą noc...
~Tak na serio to bym się sam do chałupy przeteleportował i zostawił tę Mary Sue samą w tym miejscu na zawsze. :D~
~*Ale w rzeczywistości Grzegorz jest dobry i miły, uwierzcie! xDDD*~
~Hihi :DDD~
Następnie zaś wyszedł. Kiedy to zrobił, usiadł obok samochodu. Po tym, wyjął z kieszeni paczkę papierosów, |A tak na serio to butelkę wódki.| ~Pasujemy do siebie pod tym względem. :D~ |Morda w kubeł i nie bulgocz. -_-| ~Prawdę mówię. :D~ wyjął jednego i pierwszy raz od sześciuset ~sześćdziesięciu sześciu~ lat, ~*Nosz... xDDD*~ ~Dzień dobry! ;"""DDD~ zapalił.
Po paru minutach, kiedy wypalił papierosa, poczuł się trochę lepiej. |Nie ma to jak szybki przeskok z tematu do tematu, ot tak, bez żadnych przemyśleń.| Wstał więc, wszedł do samochodu, usiadł za kierownicą i po chwili ruszył...
(...)
~– Name: acpidev~
- Tak się tego bałam...
|– Description: ACPI Devices driver – odparł|
- Ja też...Miałem wrażenie, że dostanę zawału... - Odparł
~Jestem na to zbyt zajebisty. 8)~
~*Skromność to twoja cecha NadPodstawowa. xDDD*~
~Wiadomo 8)~
|A w ogóle:
– File: C:\Windows\system32\drivers\acpidev.sys – zapytała|
~*Z której strony to jest dla ciebie pytaniem? xDDD*~
|Z żadnej, ale chuj z tym. :D|
- A ktoś w twojej rodzinie miał zawał? Bo jeśli wy wszyscy tacy młodzi, to by było trochę dziwne. ~*W każdym wieku może się zdarzyć zawał, jednak im się jest starszym tym bardziej prawdopodobieństwo się zwiększa. Szczególnie, jeżeli ma się na przykład jakieś choroby układu krwionośnego, jak na przykład miażdżycę, downiaro.*~ – Zapytała dziewczyna. ~*Z kolei to słowo zajęłoby drugie miejsce w konkursie na najbardziej niepotrzebne słowo w historii. A poza tym:
– Type: Kernel Driver – odpowiedział*~
|Odpowiedź bardzo na temat, widzę. xD|
~*A nie? :D*~
|NIE? X"D|
~*Ups :D*~
- Mój ojciec raz miał stan przed~sraczkowy~zawałowy, a dwa tygodnie później zawał. ~*Jak taki stan by wyglądał, Grzegorz? xDDD*~ ~Nie wiem, Slade coś wymyśli. :D~ |Pierdol się. XD| ~Nie mam z kim.~ |A Ramoninth?| ~*SLADE! X"""DDD*~ |;"""DDD|Gdyby moja matka nie znalazła go nieprzytomnego w odpowiednim momencie, mogłoby go nie być. ~Ale super! :D~ ~*Jak dobrze, że zaraz koniec urywka i analizy na dzisiaj, to może przez te chuj wie ile czasu odnajdziesz mózg. XD*~ ~Chciałoby się. :D~ ~*No :<*~ ~Nie ma tak łatwo. ;"""DDD~ Chyba z miesiąc leżał w ~kiblu~ szpitalu, dwa pierwsze tygodnie w ciężkim ~gównie~ stanie. ~*Zaczyna mi brakować komentarzy na to, jak upośledzony jesteś, Grzegorz. XDDD*~ ~;""""DDDD~ ~*To nie jest powód do dumy, kartoflu. XD*~ ~Jest~ ~*Nie jest.*~ ~Jest~ ~*Nie jest.*~ ~Jest~ ~*Nie jest.*~ ~Jest~ ~*Nie jest.*~ ~Jest~ ~*Nie jest.*~ |CIVIL WAR!!!| ~*~SLADE!!! X"""DDD~*~ |;"""DDD| Potem przez rok nie mógł się denerwować, bo zawału dostał z nerwów. – Odpowiedział Grzegorz.
Po tej rozmowie, jechali już dalej w ciszy... |Jakby kurwa nic się nie wydarzyło.|
(...)
~*Koniec analizy na dzisiaj i na chuj wie ile. Wrócimy do niej jak nam się będzie chciało.*~
~|Zamknij mordę, upośledzony gimbusie. xDDD| ;"""DDD~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #23.
SĄSIEDZI – 2029
~*Na pięć urywków na dzisiaj trzy są okraszone okrutnymi opisami. Kto się cieszy, bo ja nie? .___.*~
|Komentarze na twoje NadNiedojebanie dawne, Ramoninth, się kończą.|
~*Wiem, też nie mam pojęcia dlaczego kiedyś tak kochałam te opisy. .___.*~
*Rozdział IV, oczami Laury.*
~Jak dobrze, że koniec końców w tym opku narracji pierwszoosobowej nie było.~
~*Też się cieszę, bowiem każdy wie jak cudownie owa narracja mi wychodziła.*~
(...) Gdy się obudziłam, poczułam mocny ból brzucha. ~Uwierz, na serio nie obchodzi to ani nas, ani czytelników.~ Czułam także gniecenie w żołądku. Kiedy spojrzałam na mój brzuch, ujrzałam, że był on trochę większy i szerszy niż zwykle. ~~*Wiem, co chcesz napisać. Zamknij mordę, niedorozwoju. xDDD*~ ;"""DDD~ Oprócz tego, bolał niemiłosiernie. ~*No nie pierdol.*~ Także trochę mnie mdliło i kręciło mnie się w głowie, gdy próbowałam wstać. Słabo mi było. Położyłam więc się na boku, podkurczyłam nogi, pochyliłam głowę, położyłam rękę na brzuchu i lekko go przycisnęłam do siebie, gdyż czasami to pomagało. ~*Wytłumaczy mi ktoś, czemu ja tak bardzo kochałam kiedyś pisać te okrutne opisy? .___.*~ ~Nie mam pojęcia, ale dla mnie też jest to pojebane. Kurna, nikt nie ma ochoty takich dokładnych opisów tego, jak czuł się bohater, czytać.~ |Odpowiedź brzmi zawsze tak samo: Niedojebanie.| ~A najgorsze jest to, że tym słowem można usprawiedliwić wszystko, co dawna Ramoninth odjaniepawliła.~ |Niestety. >.<| Chwilę później, słychać było już tylko moje słabe stękania z bólu. Parę sekund później, usłyszałam kroki z korytarza, a następnie otwierające się drzwi do mego pokoju. ~To pedofil!~ ~*GRZEGORZ! X"""DDD*~ ~;"""DDD~ Następnie zaś, usłyszałam głos Grzegorza, który pytał, słyszalnie zatroskanym głosem:
~*– Nazwa systemu operacyjnego: Microsoft Windows 11 Pro*~
|Po pierwsze: Jak można to powiedzieć zatroskanym głosem? XDDD
Po drugie: Jakim cudem wjebałaś na tego starego grata Windows 11, ty cheaterze pierdolony?
Po trzecie: System miałaś po angielsku, downiaro.|
~*Po pierwsze: Chuj wie, w opkach NadWszystko jest możliwe. XD
Po drugie i trzecie: KURWA MAĆ, TY TĘPOTO NAPROMIENIOWANA, NAPRAWDĘ NIE WIDZISZ PO ROZDZIELCZOŚCI I NAZWIE KOMPUTERA W „Model systemu", ŻE JESTEŚMY NA MYM LAPKU GAMINGOWYM? X"""DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD*~
|A, fakt, nie zauważyłem. ;"""DDD|
~*Ty to jesteś tak NadNiedojebany, że to aż NadS(z)ok. X"""DDD*~
|;"""DDD|
~*W ogóle, wiecie co? Pierdolić analizę, idę pograć w Portal with RTX. Te okrutne opisy na dzisiaj mnie zniechęcają. ._.*~
|To się naanalizowaliśmy. X"""DDD Ale w sumie nie dziwne.|
~*Pewnie potem do tego wrócę, ale RTX WZYWAAA!!!*~
|Z cyklu: Ramoninth dostała komputer gamingowy z kartą graficzną NVIDIA i pierwsze co robi? Portal with RTX. X"""DDD|
~*Ty nawet nie wiesz ile czekałam na komputer, który by mi umożliwił zagranie w to. Niby kurwa Portal with RTX chodzi na każdej karcie graficznej RTX-y wspierającej, a na AMD nie poszło.*~
|NVIDIA pełną pizdą, no nie ma co. Nie zdziwię się jeżeli tak tylko piszą, a w rzeczywistości to gra elitarna dla ludzi mających w kompie podzespoły NVIDIA.|
~*Po nich to byłoby bardzo prawdopodobne.*~
~ŁAZAAA!!!~
~*Nie mam do ciebie siły, ty tępy debilu. Ludzie sobie kulturalnie o Portal with RTX debatują, a ten debil roku się wtrynia. XDDD*~
~Hehe ;"""DDD~
~*Nie mam słów na to. X"""DDD*~
- Kochanie...Co ci się stało? Boli cię coś? Źle się czujesz?
~Nie możesz się domyślić po jej stanie, paszczurze?~
|Fajnie się patrzy jak wyzywasz opkowego siebie. XD|
~Ja się z tym kurwiksem nie utożsamiam.~
|To już najwyższy dowód na zjebanie Grzegorza ze starych opek Ramoninth. XDDD|
~:D~
W tym momencie, odwróciłam się i powiedziałam ze łzami cierpienia w oczach:
~– Kurwa, załamałam się nad tym jak długo się ustawia ten jebany kontroler w Portal with RTX.
Nie, a tak serio to powiedziała:
– Wersja: 10.0.22631 Kompilacja 22631~
~*Obie wypowiedzi kompletnie nie pasują do sytuacji, a ta druga to już w ogóle. XD*~
~Ale może Laura z opka ma taką wersję i kompilację tego orzeszka, który nazywa mózgiem? :D~
~*Człowiek NA DWIE GODZINY pójdzie pograć na komputerze, a ten już się najebał. Jak żyć, jak żyć ja się pytam. xDDD*~
~Hehe :D~
- Brzuch mnie boli...Mdli mnie...Mam wzdęcia...Kręci mnie się w głowie, gdy próbuję wstać...Słabo mi...
|I przez to my musimy cierpieć, bowiem okrutne opisy. >.<|
~*Moje NadNiedojebanie było wszechpotężne, wiem. ;===;*~
|A tak w ogóle:
– Dodatkowy opis systemu operacyjnego: Niedostępne – odparł|
- Biedactwo...Poczekaj, zaraz zrobię ci herbaty, przyniosę termofor i koc, to może poczujesz się lepiej. – Odparł
~To tak do mnie nie pasuje, że to aż NadS(z)ok.~
|A mimo wszystko dałeś wczoraj Ramoni---|
~*Przerywa* Zamknij mordę, zjebie, psujesz mój wizerunek. -___-~
|;"""DDD|
Po czym wyszedł. On tak o mnie dbał. Tak mnie kochał... |Wyśmienity ten dwuzdaniowy opis uczuć, normalnie nie ma chuja we wsi. Szczególnie dodajmy do tego fakt, że w akapicie poniżej Gregory The Opkeł wraca, więc nie mamy praktycznie żadnych opisów uczuć Laury. No a przecież w narracji pierwszoosobowej o to chodzi, aby poznać przemyślenia głównej postaci. No i też trzeba móc owego głównego bohatera polubić, a w tym typie narracji da się to osiągnąć właściwie tylko poprzez czyny i przemyślenia głównej postaci.| ~*Nie no, Grzegorz, szykuj się na wpierdol po analizie. Teraz nam Slade'a definitywnie zaraziłeś. XDDD*~ ~Ups :D~ ~**Idzie schować Grzegorzowi wódkę.**~ ~Ja już będę grzecznyyy. :<<<~ |Miłooość rooośnie woookół naaas. X"""DDD| ~*~:D~*~
Parę minut później, wrócił on. ~*To „on" wygrałoby w konkursie na najbardziej niepotrzebne słowo w tym zdaniu.*~ Po podejściu do mnie, postawił kubek z herbatą na moim stoliku nocnym. Następnie, włożył mi termofor pod ~~*Nie odzywaj się, ułomie. XD*~ ;"""DDD~ bluzkę od piżamy a następnie go zakrył. Na końcu okrył mnie kocem. Kilka chwil później, pocałował mnie w czoło i rzekł:
~*– Producent systemu operacyjnego: Microsoft Corporation*~
- Jak cię brzuch boli, to nie wstawaj dzisiaj...Poleż sobie, aż ci przejdzie. Choćbyś miała leżeć tydzień, to wolę abyś wypoczęła niż żebyś cierpiała.
~Ja jebix, ale nuda, ja pierdolę, aż przypadkiem CTRL + E nacisnąłem. Jakby dawne opka Ramoninth nie mogłyby być nie przesłodzone.~
~*W sumie nie wiem czemu kiedyś pisałam przesłodzone opka. Dzisiaj staram się pisać sensowne, a nie przesłodzone afff.*~
|ALE TEN POMYSŁ NA CZWARTĄ RETCONNINGOWĄ NADSAGĘ TO JEST NIEDOJEBANY, WIESZ? X"""DDD|
~*Ale o co ci farfoclu chodzi to ja pojęcia nie mam.*~
|Dobra, ja rozumiem, że prawie wszystko będzie SFW, że będzie dużo w chuj akcji i tak dalej, i tak dalej, ALE WIEM JAKI KOMIKS CIĘ DO POCZĄTKU RETCONNING /III/ ZAINSPIROWAŁ. X"""DDD|
~*Ryło tam, będzie zajebiście. :D*~
|*Wychodzi*|
~*Siad płaski, zajebisty będzie. :D*~
~Ładny off-top. XD~
~*|Hehe :DDD|*~
W tym momencie po prostu uśmiechnęłam się do niego. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć. Po paru sekundach, jeszcze raz mnie pocałował oraz pogładził po twarzy, a następnie wyszedł... ~*OverZiew.*~ ~OverZiew. Tak. XDDD~ ~*Podkreślam zjebanie tego akapitu. :D*~ ~W ten niedojebany sposób? XD~ ~*Tak :D*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #24.
SĄSIEDZI - 2029
*Prolog, wersja oczami Dawida.*
~*Cztery strony okrutnych opisów. Jeee! .___.*~
~Trzeba ewidentnie zabić dawną ciebie, Ramoninth.~
~*To NadPewne.*~
(...) Przez tydzień nie poszedłem do szkoły. Nie, nie byłem na wagarach, |Nie kłam.| mimo iż mieszkałem sam. ~*A opieka społeczna najwidoczniej nadal jara blanty za garażami i dlatego się nie skapnęli. A fakt, że niżej jest napisane, że Dawid ma piętnaście lat w niczym tu nie pomaga.*~ ~Czemu ty nie mogłabyś na przykład podnieść mu wieku do osiemnastu lat? W wieku osiemnastu lat nadal chodzi się do szkoły, a byłoby to realistyczne, że nikt się nie przejął iż jakiś osiemnastolatek sam mieszkał.~ ~*W sumie to nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo kiedyś miałam w dupie realizm.*~ ~;___;~ ~*Wiem, niestety. >.<*~ Źle się czułem. W sumie w zeszłym tygodniu bardzo, bardzo, bardzo dużo jadłem na mieście, więc mogłem się czymś zatruć. ~*No, na przykład tym:
*~
~Super, to zdechnie po kilku miesiącach. XD~
~*Ja po nim płakać nie będę.*~
~Jak chyba każdy, ale po co mu fundować bolesną śmierć? XD~
~*Hihi :DDD*~
Oprócz tego, mimo iż mam 15 lat, wczoraj trochę się podpiłem, więc to też mogło mieć jakieś skutki uboczne. ~Noice, ale skąd miałeś alkohol? Jasne, jakiś jego znajomy będący pełnoletnim obywatelem tego kraju mógł kupić, ale jako iż nie zostało i nie zostanie to wyjaśnione to mogę się przyjebać.~ Jednak, opiszę co mi dolegało każdego dnia...
|
Nie, ale serio, na chuj miłosierny nawalać cztery strony okrutnych opisów?|
~*Serio nie mam zielonego pojęcia czemu kiedyś tak kochałam to opisywać i wrzucać do opek. Prawdopodobnie byłam po prostu ułomna.*~
~Dzisiaj też jesteś.~
~*Ta, ja też cię kocham. xDDD*~
~Wiem 8)~
|Z kim ja muszę mieszkać. XD|
~*~:DDD~*~
Pierwszego dnia, w poniedziałek, kiedy się obudziłem, poczułem bardzo mocny ból brzucha. Okropnie mocno mnie bolał. Oprócz tego, gdy spojrzałem na brzuch, ujrzałem, że był trochę większy i szerszy niż zwykle, co znaczyło, że miałem ~urodzić za dwa dni. Ale super! Akurat za dwa dni miał być potężny sprawdzian z matmy, wreszcie będę miał wymówkę aby na niego nie iść!~ wzdęcia. ~*No tak, bowiem bez niedojebania i jebania realizmu byś umarł. xDDD*~ ~Trzeba jakoś to gówno ubarwić. :D~ ~*Ale realizm też jest ważny. XDDD*~ ~Eee, to ultra opko i tak realistyczne nie było. :D~ ~*Slade, wychowaj go! XD*~ |Obawiam się, że to niemożliwe. Niejeden próbował. xD| ~;"""DDD~ Przez to piżama była ciaśniejsza niż zwykle. Także było mi duszno. Kiedy próbowałem wstać, kręciło mnie się w głowie do tego stopnia, że robiło mnie się niedobrze. Cały dzień lekko mnie mdliło. |Super, ale to nadal absolutnie nikogo nie obchodzi. Dobrze, że w tym łopku narracji pierwszoosobowej nie było, bowiem jeżeli to by wleciało to byśmy się chyba pocięli.| Położyłem się więc na boku, podkurczyłem nogi, spuściłem głowę, położyłem rękę na brzuchu i lekko przycisnąłem go do siebie, gdyż czasami mi to pomagało. Następnie zamknąłem oczy. Po chwili słychać już było tylko moje głośne stękanie z bólu. Musiałem leżeć cały dzień. Jak stałem to tak kręciło mnie się w głowie, że mógłbym stracić przytomność. ~*Sorki, że praktycznie nic nie komentujemy, jednak widzicie, że nie ma co tutaj za wiele do komentowania. Jedynie okrutne opisy, które wiadomo w jaki sposób można skomentować, a nie ma sensu zdanie po zdaniu powtarzać tego samego.*~ Nie mogłem iść do szkoły, gdyż nie dałbym rady wytrzymać siedmiu godzin na nogach. Około 16:00 usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Od razu otworzyłem oczy, przewróciłem się na plecy i wziąłem jedną ręką komórkę, gdyż drugą dalej lekko przyciskałem brzuch do siebie i włączyłem go. |Chyba ją, bowiem obecnie to zdanie zabrzmiało tak, jakby on włączył brzuch. XD| ~*W sumie faktycznie, dopiero teraz to zauważyłam. XDDD*~ Okazało się, że był to SMS od mojego dobrego przyjaciela, Michała. ~Ale fakt, strasznie mało przemyśleń w tym fragmencie. Jakby nie można było zastąpić okrutnych opisów przemyśleniami postaci.~ ~*Może ktoś w komentarzach ma koncepcję dlaczego kiedyś tak kochałam pisać okrutne opisy.*~ ~Sezoris ci kazał.~ ~*Nosz... xDDD*~ ~Prawdę mówię. ;"""DDD~ Gdy go otworzyłem, ujrzałem, że w treści napisane było:
~– Urodziłeś już, ty biologiczny popierdolcu?
– Nie, ale za dwa dni będę rodzić, lol. – odpisałem
– To nagraj jak będziesz to robił, bowiem aż mnie ciekawi jak facet może urodzić kaszojada. – odpisał w bardzo logiczny do odpisania w takim momencie sposób.
– Jakby to było najważniejsze. -___- – napisałem, stosując emotkę tylko po to, aby brzmieć bardziej zajebiście.
– No co, chyba wszyscy w szkole i na świecie na dobrą sprawę też są ciekawi jak facet może urodzić. :D – odpisał
Nie, a tak serio to napisane było:
„Nazwa systemu: RETCONNINGVERSE~
~*Po pierwsze: Nie mam siły do tego pierdolniętego biologicznie wątku, dlaczego ty znormalnieć nie możesz? XD
Po drugie: Super, jeszcze zdradziłeś czytelnikom jaką mam nazwę komputera. XDDD*~
~No co, jest bekowo a to najważniejsze. :D A poza tym, wiem, ale mam to w dupie. :D~
~*Serio nie mam siły do takiego autyściaka jak ty. XD*~
~Przynajmniej łatwiej będzie przetrwać ten przeklęty urywek. :D~
|Ale tobie ewidentnie przydałoby się trochę normalności, Grzegorz. XD|
~Eee, po chuj. :D~
„Dlaczego nie było cię dziś w szkole?"
|– Producent systemu: Dell Inc. – odpisałem|
„Źle się czuję. Nie wiem, czy dam radę w tym tygodniu w ogóle ruszyć się z łóżka." – Odpisałem
~No w sumie, szczególnie jak--- ~**Przerywa* Zamknij się wreszcie, pijaku. XD*~ Ale ja nie piłem! :D ~*Nie, wcale. XD*~ ;"""DDD~
Po chwili, usłyszałem dźwięk odpowiedzi. W treści napisane było:
~*– Model systemu: Dell G15 Special Edition 5521*~
„Ale naprawdę źle się czujesz, czy po prostu byłeś na wagarach?"
|Jak on mu wierzy. XDDD|
~*Co nie? :D*~
~A tak w ogóle:
„Typ systemu: x64-based PC" – napisałem odpowiedź.~
„Przecież wiesz, że nie chodzę na wagary, mimo iż mieszkam sam. |Skoro Michał wie, że Dejwid mieszka sam mimo iż ma piętnaście lat to czemu nie zgłosił tego na policję?| ~*Bowiem Michał nie konfident.*~ |Super. XDDD Niemniej i tak powinien to gdzieś zgłosić.| ~*Ale to opko, tutaj opieka społeczna, policja i psycholodzy nie istnieją albo nie wykonują swej roboty jak należy.*~ |A, no tak. ;===;| Ale wracając do pytania, naprawdę źle się czuję. Brzuch mnie bardzo mocno boli, mam wzdęcia, ~Mimo iż ja bym tak jego stanu nie nazwał.~ cały dzień jest mi duszno, gdy próbuję wstać, kręci mnie się w głowie do tego stopnia, że robi mnie się niedobrze i cały dzień lekko mnie mdli. ~*Uwierz, Dawidku, twego zioma absolutnie nie obchodzą takie szczegóły.*~ Nie jestem pewien, czy przejdzie mi do jutra." ~*W opku dawnej mnie jesteś, więc ci nie przejdzie.*~ – Napisałem odpowiedź.
Chwilę później, usłyszałem odpowiedź. Napisane było:
|„Jednostka magazynowa systemu: 0B56"|
„I co? Warto było jadać przez poprzedni tydzień na mieście? :D"
~TAAAAAAAAAAKI MIIIIŁY. X"""DDD~
~*Oczywiście, najbardziej na świecie. XD A poza tym:
„Procesor: 12th Gen Inter® Core™ i7-12700H, 2300 MHz, Rdzenie: 14, Procesory logiczne: 20" – odpowiedziałem*~
„No nie..." – Odpowiedziałem
Po tej konwersacji |Która była tak ambitna, że to aż NadS(z)ok.| odłożyłem telefon na miejsce, znowu położyłem się na boku, podkurczyłem nogi i spuściłem głowę. Parę chwil później, zrobiłem się senny. ~Ja się serio zaraz pochlastam. Na serio nikogo te okrutne opisy nie obchodzą, no. W narracji pierwszoosobowej najwięcej powinno być przemyśleń głównej postaci, a nie czegoś takiego.~ ~*Obecnie to wiem, jednak kiedyś pisałam opka na szybko, aby były i oto efekty.*~ ~Z każdą analizą coraz bardziej brakuje mi słów na dawną ciebie. ;===;~ ~*Nie dziwne. >.<*~ Moje powieki stały się cięższe i ledwo utrzymywałem je otwarte. Parę minut później, moje oczy bezwładnie zamknęły się, a ja sam zasnąłem...
We wtorek, kiedy się obudziłem, dolegało mi to, co wczoraj, jednak dwa razy mocniej. Przez to ~~*Nie próbuj, farfoclu, wyskakiwać mi tu z tym upośledzonym biologicznie wątkiem. XD*~ Hihi :DDD~, w ogóle nie mogłem się ruszyć. Chwyciłem tylko jedną ręką telefon, gdyż wydawało mnie się, że Michał spyta się mnie przez SMS-a jak się czuję. |Przyjebałbym się, że to marysueizm, ale Michał udowodnił dzień wcześniej, że o to zapytał, więc tego dnia też pewnie by to zrobił.| Przynajmniej on się o mnie martwił. Warto mieć dobrego przyjaciela. ~Bowiem nie ma to jak dwa zdania przemyśleń tylko po to, aby nikt się nie dojebał, że narracja pierwszoosobowa, a przemyśleń brak. Normalnie syndrom FanFiKKKtion o Tristitii jak się patrzy.~ ~*Wiem i mnie się to nie podoba. >.<*~ Leżałem w takiej samej pozycji cały dzień i głośno stękałem z bólu.
~"Wersja/data systemu BIOS: Dell Inc. 1.20.0, 9/13/2023" – myślałem~
„*Ych* Jak mnie brzuch boli... *YYYYYYYYYCH* |Pomińmy fakt, że tego typu wstawki powinny być po myślnikach i normalnie opisane, to by znacznie lepiej wyglądało.| Źle się czuję... Po co jadałem na mieście? *Ykch* *Ych* Teraz muszę cierpieć... Mam przecież słaby żołądek... ~*To było o tym zawczasu pomyśleć. Nawarzyłeś sobie tego piwa to teraz cierp.*~ ~Plus czemu mam wrażenie, że to usprawiedliwienie pojawiło się tylko po to, aby napierdalać więcej okrutnych opisów?~ ~*Bowiem to nie wrażenie. To brutalna rzeczywistość.*~ ~Ja jebe, bez komentarza. ;===;~ ~*Wiem, niestety. :/*~ *YYYYYYYYYYYYYYYYYYYCH* *YYYYYYYYYYYYYYCH*" ~No mówiłem, rodzić zaczął.~ ~*GRZEGORZ! X"""DDD*~ ~Hehe ;"""DDD~ – Myślałem (Te *Ych* to moje stękania z bólu.) |Kapnęlibyśmy się, chociaż i tak powinny być po myślniku.|
Około godziny 15:00, usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Gdy go włączyłem, ujrzałem, że był to SMS od Michała. Po włączeniu go, ujrzałem w treści:
|"Wersja SMBIOS: 3.4"|
„Jak się dziś czujesz?"
~– Kuuurwa, rodzić zacząłem wcześniej, mam wrażenie, że mi jelito rozerwie. .___.
– A, czyli dupą facet rodzi. OK, wyjaśnione. A poza tym, chuj z tym, potem sobie je kropelką skleisz i będzie jak nowe. – odpisał bardzo kulturalnie i pomocnie.
– Nie no, spoko, poza faktem, że wcześniej pewnie się wykrwawię. – pisałem, mając wrażenie, że zaraz zdechnę od tego bólu, jak kobiety to wytrzymywały to nie miałem pojęcia.
– Eee, nie wykrwawisz się, w Opkolandii jesteśmy. – odpisał w sumie słusznie.~
~*Nie mam do ciebie siły, autystyczny kartoflu. Weź zmień historię na coś, co nie jebczy praw biologii. XD*~
~Ułomne dzieci piszą o takich wątkach, to może nowych czytelników ściągnę. :D~
~*Cóż za poświęcenie. XDDD*~
~Co nie? :D~
~*Anyway, koniec na dzisiaj, pierdolca można dostać z tym urywkiem.*~
~|Zawrzyj się. XD| :D~
„Jeszcze gorzej...Dolega mi to, co wczoraj, jednak dwa razy mocniej... ;-( ~*:D~„ – Odpisałem
~*Z samego rana chlał, no zajebiście w chuj. XDDD*~
~Cicho, nie chlałem wcale.~
|Ta, nie. Widziałem jak dolewałeś wódę do czystego etanolu. XD|
~Zawrzyj mordę, psujesz mój wizerunek. -___-~
|;"""DDD|
Po chwili zaś, usłyszałem odpowiedź. W treści było:
~*"Wersja kontrolera osadzonego: 255.255"*~
„To lepiej jednak zostań przez ten tydzień w domu. Nie wiadomo, co mogłoby ci się stać w szkole."
|Właśnie dlatego między innymi twój ziom nie zamierza ruszać się przez ten tydzień z domu, debilu.|
Po tej konwersacji, odłożyłem telefon i postanowiłem pójść spać. Byłem i tak lekko senny. ~Nie no, zajebiście, jednak nadal brakuje jego przemyśleń. Kurna, nie mogę uwierzyć jak bardzo ten fragment jest upstrzony jedynie okrutnymi opisami, a przemyśleń głównej postaci ze świecą szukać.~ ~*Wiem, też mnie to wkurwia. Przez to nie da się tego fragmentu czytać i tylko się czeka na jego koniec.*~ Zamknąłem więc oczy i po chwili usnąłem twardym snem. Przespałem już resztę dnia. Byłem tak słaby, że szybko robiłem się senny. |Super, jednak nadal wszyscy mają to w dupie.|
W środę, gdy się obudziłem, czułem się już trochę lepiej. |I bardzo kurwa dobrze, bowiem to oznacza, że jesteśmy coraz bliżej końca tego piekła.| ~*Niestety, na obecnie analizowanych pięć urywków tylko dwa nie są upstrzone okrutnymi opisami.*~ |Ja jebe. >.<| ~*Wiem, niestety. ;===;*~ Miałem już tylko wzdęcia, było mi duszno oraz przy próbie wstania tak samo ostro kręciło mnie się w głowie. ~*Super, jednak uwierz nam, nadal to nikogo nie obchodzi i nie obchodziło.*~ Jednak, w pewnym momencie i tak musiałem wstać. Od dwóch dni nie byłem w toalecie i musiałem pójść za potrzebą, gdyż cisnęło mnie w pęcherzu. |Jakim cudem on dwa dni bez chodzenia do kibla wytrzymał?| ~*Zapewne robił pod siebie, chociaż z drugiej strony wszyscy pamiętają jak coś takiego przebiegło w „Początki bywają brutalne.". ;===;*~ |Wiem, czytałem waszą analizę. ;=;| ~*No właśnie. ;===;*~ Kiedy szedłem do toalety, w pewnym momencie tak zakręciło mnie się w głowie, że aż mnie zemdliło. Od razu pobiegłem do toalety i stanąłem nad umywalką. I po paru sekundach, zwymiotowałem. Fakt, zemdliło mnie tylko raz, ale i tak czułem się po tym trochę słabiej. ~Szczerze to się nudzić zaczynam. Nadal te okrutne opisy są chujowe i nie powinny się w żadnym urywku, który planuje się wstawić do opowiadania, pojawić. No ale z drugiej strony one same oraz przez fakt braku przemyśleń głównego pojeba są nudne po prostu. Przez to też nie mamy co za wiele komentować.~ ~*Właśnie dlatego z moich opek najlepsze są te w narracji trzecioosobowej. Te w pierwszoosobowej po prostu jebią prawa rządzące tą narracją i przez to są nudne jak cholera.*~ ~Tak, wiem, że byłaś niedojebana, jednak nadal nie potrafię zrozumieć dlaczego po prostu nie mogłaś się postarać.~ ~*Bowiem z jakiegoś powodu pisałam opka masowo, aby były. Na cholerę to ja nie wiem, jednak tak robiłam.*~ |Trza spalić dawną ciebie.| ~*A było tak miło. XD*~ |Hehe :DDD| Gdy zaś umyłem umywalkę ~*To nic, że chujowo się czułeś. No ale w sumie to ma sens, bowiem by z niej strasznie jebało.*~ i załatwiłem potrzebę fizjologiczną, wróciłem do łóżka i położyłem się w tej samej pozycji co wczoraj i przedwczoraj. |W ogóle co on kuźwa jadł, że miał takie objawy zatrucia? To normalne nie jest.| ~*Może to idzie taką samą logiką jaką idą te NSFW komiksy, które raz na sto lat przed okresem, jak mam na takie rzeczy ochotę, czytam: Bowiem gdyż ponieważ albowiem dlatego że fetysz tak nakazuje i chuj ci do tego. Nie wiem czy te okrutne opisy to była jakaś forma fetyszu, po prostu porównuję.*~ |I teraz my oraz czytelnicy musimy się z tym męczyć. >.<| ~*Niestety >>>.<<<*~ Około godziny 17:00, ~Widzę zbytnie zaufanie do Worda nadal trzymało.~ gdyż dziś późno kończyliśmy lekcje, usłyszałem dźwięk telefonu. Jako, iż leżał od wczoraj koło mnie, włączyłem go. Okazało się, że był to SMS od Michała. |Bowiem od kogo innego.| Po otworzeniu go, w treści zobaczyłem tekst:
~"Urodziłeś już, biologiczny pokurwie?"
„Chciałbym, ale jestem dopiero w jakichś dwudziestu procentach. Gówniarz ewidentnie ma gdzieś wyjście na świat, no kurwaaa!" – odpisałem w ten realistyczny biologicznie sposób.
„XD" – odpisał tak miło, że normalnie aż jakieś drzewo za oknem się z żałości przewróciło.
„Dzięki, wiesz. -___-„ – odpisałem zażenowany.
„Po prostu nie mogę z tego jak bardzo cię rzeczywistość nienawidzi, że uznała, że aby cię męczyć to spierdoli równo prawa biologii. XDDD" – odpisał najbardziej kulturalnie jak tylko się dało.
„Też brakuje mi słów na niedojebanie rzeczywistości. Kurwa, chyba mi zaraz jelito wybuchnie. ._." – napisałem mając wrażenie, że zaraz mi dupę rozerwie, bowiem dzieciak wyjątkowo zaczął się pchać, aż z bólu zacząłem jęczeć na całe osiedle, aby na stówę każdy usłyszał, że rodziłem.
„Lepiej tak nie pisz, bo będziesz miesiąc rodził. XD" – odpisał, kiedy serio czułem, że mi zaraz jelito eksploduje.
„Weź tak nie strasz, mam i tak już wrażenie, że zaraz mi jelito rozerwie. .___." – odpisałem i serio nie pytajcie jak to możliwe pisać SMS-y jednocześnie rodząc, to Opkolandia.
„Meh, co najwyżej ci je później skleję Kropelką i po problemie. No a skoro rzeczywistość lubi się nad tobą znęcać to na stówę nie pozwoli ci się wykrwawić, lol." – odpisał w sumie słusznie, jednak i tak średnio widziała mnie się opcja, że by mi jelito przerwało.
A mogłem się nie ruchać z kim popadnie, ba, nawet nie miałem zielonego pojęcia kto mnie wtedy wyruchał, lol. Teraz przez to musiałem się męczyć jak cholera.~
~*Kiedy to coś nade mną się ogarnie? X"""DDD*~
~Ściągam nowych czytelników. :D~
~*Ale może w jakiś NORMALNY sposób? X"""DDD*~
~No co, dwulatki lubią mpreg, więc się poświęcam. XD~
~*Mój ty bohaterze. X"""DDD*~
~;"""DDD~
|Czas na zmianę uniwersum. XDDD|
~Hehe ;"""DDD~
„Jak tam się czujesz? :-)"
~"Tryb systemu BIOS: UEFI" – odpisałem"~
„Trochę lepiej...Jednak ciągle mam wzdęcia, |Mimo iż ja jego stanu bym tak nie nazwał.| jest mi cały dzień duszno i przy próbie wstania tak samo ostro kręci mnie się w głowie. Fakt, jeszcze się czuję słabo, bo jak szedłem dziś do toalety to zemdliło mnie i zwymiotowałem, ale nie jest już tak tragicznie jak wczoraj i przedwczoraj." ~Fajno, jednak uwierz nam, że twego zioma nie obchodzi taki dokładny opis. Było po prostu w prosty sposób odpisać na pytanie i tyle.~ ~*Ale wtedy ilość okrutnych opisów na sekundę by się nie zgadzała i dawna ja by umarła w otchłani smutku i rozpaczy.*~ ~Może serio to był jakiś twój fetysz?~ ~*Cholera wie w sumie.*~ ~Jeżeli by tak było to należy cię spalić na stosie.~ ~*TAAAKI DOOOBRY. X"""DDD*~ ~:D~ – Odpisałem
Po kilku chwilach, ujrzałem, że Michał odpisał:
|"Chuja mnie takie dokładne opisy obchodzą, downie. Było mi po prostu normalnie odpisać czy źle, czy dobrze się czujesz, a nie mnie akapitami zasypujesz jak perfekcyjna pani domu szmatkami kuchnię."
Nie, a tak serio to odpisał:
„Producent płyty głównej: Dell Inc."|
~*Obie wypowiedzi nie pasują. XDDD A poza tym piękne porównanie w tej pierwszej wypowiedzi. XDDD*~
|Co nie? :D|
„Ważne, że już twój stan się poprawia."
Nie myślcie po tych SMS-ach, że jesteśmy homoseksualistami i się kochamy, że tak się o siebie martwimy. ~*Meh i tak jesteście już pojebani, więc no.*~ ~Jaki cudowny los im przepowiadasz. XDDD ~*:D*~ Bez komentarza. xDDD Anyway, to chyba logiczne, że nie trzeba być z kimś w związku aby się przejmować stanem drugiej osoby. BFF-y tak mają również.~ Po prostu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a jak to przyjaciel z przyjacielem, martwimy się, gdy nam coś dolega. Lecz, przejdźmy już do rzeczy. |Nie, wypierdalaj. W tym fragmencie prologu, a właściwie rozdziału pierwszego, ale chuj, jest za mało przemyśleń.| Po tej konwersacji, położyłem telefon obok mnie i zamknąłem oczy. Czułem się senny. ~No nie pierdol.~ Parę chwil później, zacząłem powoli oddychać, a następnie zasnąłem mocnym snem. Znów przespałem resztę dnia. Nawet nic nie robiąc, szybciej się męczyłem. ~W tym wypadku to i nie dziwo.~ Byłem jeszcze słaby i nawet oddychanie mnie męczyło.
W czwartek, kiedy się przebudziłem, czułem się coraz lepiej. ~*I dobrze, to dzięki temu koniec jest coraz bliżej. Tego urywka przynajmniej.*~ Nie miałem już wzdęć, co czułem po tym, że piżama stała się lżejsza niż przez trzy poprzednie dni, ale nadal było mi duszno i mocno kręciło mnie się w głowie, gdy próbowałem wstać. ~To również nadal nie obchodzi absolutnie nikogo.~ Musiałem jeszcze leżeć. Jako, iż nie miałem już wzdęć, ani brzuch mnie nie bolał, przestałem lekko dociskać go do siebie, wyprostowałem nogi i głowę, a następnie położyłem się na plecach i głęboko odetchnąłem. Chwilę później, słychać było już tylko moje ciężkie oddechy. Leżałem tak cały dzień. Około 13:00, usłyszałem dźwięk SMS-a. |Serio na nerwy zaczyna mi działać fakt, że w narracji pierwszoosobowej praktycznie nie ma przemyśleń głównej postaci a jedynie jesteśmy zasypywani okrutnymi opisami.| ~*Chyba każdego zaczyna to wkurwiać.*~ Gdy wziąłem i włączyłem telefon, ujrzałem, że, standardowo był to SMS od Michała. W treści było:
~"Skończyłeś wreszcie rodzić, upośledziu?"
„Jeszcze nie, ale przynajmniej pięćdziesiąt procent osiemset plusa już wyszło. Co prawda przez to jeszcze bardziej napierdala mnie dupa, ale jakoś przeżyję." – odpisałem jęcząc na całe osiedle, aby nikt nie zapomniał, że rodziłem już trzeci dzień.
„Meh, najważniejsze to dostać milion dolców, a potem gówniarza upcha się w oknie życia." – odpisał wyjątkowo humanitarnie, no ale w sumie i tak planowałem to zrobić, bowiem gówniarz by mi tylko życie utrudniał.
„Wiadomo, jednak rodzenie tak długo przyjemne nie jest. Pewnie jak skończę nie będę mógł się ruszyć przez cztery miesiące." – odpisałem, czując jak więcej dzieciaka zaczęło ze mnie wychodzić przez co jęczałem z bólu jeszcze głośniej oraz czułem, że jelito mi ledwo wytrzymywało.
„Jak ci pierdolnie jelito i ci je potem skleję to nawet przez pół roku, długo się jelito zategesowuje. Wiem, bowiem kiedyś mi je gówno wielkości Saturna rozerwało." – napisał i szczerze nie uszczęśliwiła mnie wizja leżenia jebane pół roku z sklejonym kropelką jelitem.
„;___;" – odpisałem w ten mega ambitny sposób.
„Niestety, to przyjemne nie było." – zakończył naszą wspaniałą i merytoryczną debatę."
~*Komentarze na twoje NadNiedojebanie się kończą, Grzegorz. XDDD*~
~Ważne, że może przyciągnę nowych czytelników. :D~
~*Ale jakim kosztem? XDDD*~
~Hehe :DDD~
„Jak czujesz się w przedostatni dzień szkoły w tym tygodniu?"
~*"Produkt płyty głównej: 0371KJ" – odpisałem*~
„Coraz lepiej. Fakt, nadal jest mi cały dzień duszno oraz mocno kręci mnie się w głowie, kiedy próbuję wstać lecz już nawet wzdęcia minęły, więc jest dobrze." ~*Serio mówimy, twego zioma w ogóle nie obchodzą, na jakieś dziewięćdziesiąt dziewięć procent, szczegóły. Było po prostu prosto odpisać, jak każdy normalny by to zrobił, a nie.*~ – Odpisałem
Minutę później, ujrzałem odpowiedź o treści:
~"Wersja płyty głównej: A08"~
„To miło wiedzieć. Mam nadzieję, że już w poniedziałek wrócisz do szkoły|, leniu pierdolony.|."
~*Slade taki miły. XDDD*~
|A nie? :D|
~*NIE? X"""DDD*~
|Bywa ;"""DDD|
„Podejrzewam, że tak. Pewnie już w niedzielę będę na nogach." – Wysłałem odpowiedź.
Po tej konwersacji, wyłączyłem telefon i odłożyłem go na stolik nocny. ~Serio zaczyna mnie denerwować to, że nie ma tu praktycznie żadnych przemyśleń tego pałąga. Kurna, to narracja pierwszoosobowa, tutaj to podstawa.~ Leżałem tak jeszcze godzinę. Po tym czasie, zrobiłem się senny. Zamknąłem więc oczy, przewróciłem głowę w bok i po chwili usnąłem. Przespałem znowu cały dzień. Bardzo szybko traciłem siły i chciałem je zregenerować. |Domyślamy się, jednak mógłbyś walić większą ilością przemyśleń, a nie jedynie okrutnymi opisami, bowiem pierdolca można dostać.|
W piątek, kiedy się ocknąłem, czułem się już znacznie lepiej. ~I bardzo kurwa dobrze, bowiem ten urywek to sześciostronicowa męczarnia.~ Jedyne, co mi było, to ostro kręciło mnie się w głowie kiedy stałem. Na dodatek leżałem w jakieś dziwnej pozycji. W połowie leżałem na prawym boku. Miałem przyciśniętą lewą rękę przez moje ciało. Prawa noga zaś zwisała mi z łóżka. Oprócz tego, najwidoczniej kręciłem się w nocy, gdyż moja bluzka podwinęła się i widać było mi brzuch. Na dodatek lewą nogę i część prawej owijał mi koc. |Super, jednak uwierz mi, że absolutnie nikogo to nie obchodzi. Więcej przemyśleń, a nie tych niepotrzebnych oraz okrutnych opisów nam tu dajesz.| ~*Wytłumaczenie to dawnej mnie to syzyfowa praca.*~ |Niestety przekonuję się w tym z każdą chwilą. >.<| Kilka chwil później, zdjąłem koc z moich nóg, położyłem nogę na łóżku, poprawiłem bluzkę i położyłem się na brzuchu, gdyż czułem, że tak będzie mi dziś wygodniej. Leżałem tak cały dzień. Było mi coraz lepiej. Fakt, czasem coś mnie ucisnęło w żołądku, lecz po paru minutach przestawało. ~*Jakie nudy, ja pierdolę i to w dodatku okraszone okrutnymi opisami. Normalnie brakuje mi słów na opisanie niedojebania dawnej mnie.*~ Około godziny 12:00, gdyż dziś kończyliśmy lekcje o 11:25, ~*Wcześnie. W jakiej normalnej szkole tak wcześnie kończy się lekcje?*~ ~To Opkolandia, tutaj NadWszystko jest możliwe.~ ~*A, no tak. ;===;*~ usłyszałem dźwięk SMS-a. Od razu wziąłem telefon i włączyłem go. |Jak nakazywały prawa logiki.| Okazało się, że był to SMS od Michała. ~Bowiem od kogo innego.~ Otworzyłem więc go. W treści było:
~"Skończyłeś już rodzić?"
„Kuuurwa, typie, w szpitalu jestem. Tak mi podczas tego porodu rozjebało jelito, dupę, kutasa i jeszcze drugie jelito, że aż wydarłem się tak, że sąsiadka mnie znalazła. Na dodatek to jeszcze nie koniec, bowiem jeden dzieciak wyszedł, ale okazało się, że jeszcze trójkę mam urodzić. No i w sumie właśnie je rodzę, bowiem mimo rozjebanej dupy i tak się pchają." – opowiedziałem tę ekscytującą historię z życia, leżąc na łóżku szpitalnym zajebanym moją krwią oraz rodząc kolejnego dzieciora.
„Loool, rzeczywistość serio musi cię nienawidzić w takim razie. Kiedy mogę cię odwiedzić?" – odpisał tym pytaniem, w sumie miło, że nie zignorował faktu, że trafiłem do szpitala na chyba cztery lata wnioskując po rozmowach lekarzy na mój temat, które słyszałem.
„Chyba za dziewięć dni, jak skończę tę dzieciarnię rodzić. Operacja sklejenia mnie Kropelką ma być za dwa tygodnie, bowiem podobno aż tyle Kropelki na miejscu nie mają. Chociaż słyszałem rozmowy, że prawdopodobnie będą mnie naprawiać zupką chińską, bowiem kropelki może nie starczyć." – odpisałem, opisując wspaniałe rzeczy, których się dowiedziałem.
„To nawet lepiej, bowiem przy zupce chińskiej organizm szybciej się regeneruje." – odpisał, kurna, chociaż jedna miła wiadomość.
„I bardzo kurwa dobrze." – odpisałem, głośniej jęcząc, bowiem dzieciak zaczął się bardziej intensywnie pchać.~
~*Hmmm...Jak to coś nade mną wychować... XDDD*~
|Chyba na stówę się nie da, on po prostu taki niedojebany jest. XDDD|
~Dzień dobry! ;"""DDD~
„Jak się czujesz?"
|"Rola platformy: Urządzenie przenośne" – odpisałem|
„Znacznie lepiej. Jedyne co mi dolega to to, że dalej ostro kręci mnie się w głowie, kiedy stoję. Tak to co prawda cały dzień czasem coś mnie ucisnęło w żołądku, jednak po paru minutach przestawało, więc jest dobrze." – Odpisałem
~Temu tępakowi chyba nie da się wytłumaczyć, że jego ziomka na stówę nie obchodziły takie dokładne opisy jego stanu.~
~*Dodatkowo też przez tę powtarzalność nie mamy właściwie co komentować czy gdzie off-topować, bowiem musielibyśmy wiecznie powtarzać te same komentarze.*~
~Wiem właśnie i to jest jedna z najgorszych rzeczy. Dobrze, że jednak większość urywków w tym folderze zawiera jakąś akcję.~
~*Zawsze to coś.*~
Po paru minutach, ujrzałem odpowiedź. Było w niej napisane:
~*"Stan bezpiecznego rozruchu: Włączone"*~
„To dobrze, że już ci lepiej. ;-)"
Po tej konwersacji odłożyłem telefon. ~No do blyata, serio pierdolca można dostać od tego braku przemyśleń. Kuźwa, to podstawa tego typu narracji, ile mamy się powtarzać?~ ~*Bowiem wiesz, dodawanie przemyśleń zajmuje więcej czasu, a ja, jak wspominałam niejednokrotnie, pisałam kiedyś opka na szybko aby były.*~ ~Brak słów. =_=~ |Mało czytasz to i słów brakuje.| ~Spierdalaj, matole. xD~ |Hehe ;"""DDD| Normalnie leżałem jeszcze dwie godziny. Po tym czasie, zrobiłem się senny. Lekko spuściłem więc głowę, zamknąłem oczy i po chwili usnąłem. Na nowo – ~*Ta półpauza jest tu tak potrzebna jak Kaczyński Polsce.*~ |Przepiękne to porównanie, dobrze, że nie jesteś osobą publiczną, bowiem w TVP już by drama rozgorzała. XD| ~*Ale to porównanie przynajmniej prawdziwe jest. :D*~ |Wiem, ale w TVP i tak by drama wybuchła. XD| ~*Hehe :D*~ przespałem cały dzień. Jeszcze byłem trochę słaby i szybko robiłem się senny. ~Who cares.~
W sobotę rano ocknąłem się późno, bo około 10:00. |Wiem, że mam zapłon zardzewiałego ruskiego czołgu sprzed rewolucji przemysłowej, jednak dopiero teraz sobie przypomniałem: liczebniki w opowiadaniach pisze się słownie, szczególnie jeżeli nie są trudne. Lepiej to po prostu wygląda, a na stówę podbiłoby licznik słów, na którym tak dawnej Ramoninth zależało.| Lecz, gdy się obudziłem, czułem się już dobrze. Nawet w głowie mnie się nie kręciło. ~*I bardzo kurwa dobrze, to może przynajmniej okrutnych opisów pod koniec urywka będzie mniej.*~ Postanowiłem jednak dziś jeszcze poleżeć. ~Na dobrą sprawę nie dziwne.~ Nie wiedziałem, czy mnie nie zemdli lub coś, gdy będę się poruszał. Jednak, w pewnym momencie musiałem wstać. Było mi bardzo ciężko na pęcherzu, gdyż ostatni raz w toalecie byłem w środę. |Co jest, do blyata, jakim cudem dał radę kilka dni bez szczania wytrzymać?| ~*Pewnie tym samym co Laura z „Początki bywają brutalne.", czyli dzięki mocy Opkolandii.*~ |;===;| ~*Wiem, też mnie to wkurwia, no ale co zrobisz, nic nie zrobisz.*~ Wstałem więc i poszedłem załatwić potrzebę fizjologiczną. ~*Jak nakazywały prawa logiki.*~ Kiedy skończyłem, ~Dobrze, że nie było dokładnych opisów jak z toalety korzystał.~ ~*Weź, to byłby gwóźdź do trumny tego urywka. ;___;*~ ~Wiem, jednak po dawnej ciebie to nie takie niemożliwe.~ ~*Wiem i to jest najgorsze. ;___;*~ założyłem spodnie od piżamy, umyłem ręce i wróciłem do łóżka. Leżałem tak do około godziny 14:00. |Bowiem pisanie liczebników słownie nadal nie było opcją jak widać.| Po tym czasie, usłyszałem dźwięk SMS-a. Był on od Michała. ~A te dwa zdania z powodzeniem dałoby się złączyć w jedno i wyglądałoby to znacznie lepiej.~ W treści było:
~"Ile dzieci już narodziłeś?"
„Kończę drugie, może do końca Wszechświata zdążę wszystkie z siebie wypchnąć. Kurwa, jakim cudem zaszedłem w tę ciążę skoro nawet cipy nie mam?" – odpisałem, zadając w sumie to słuszne pytanie, jednak podejrzewałem, że Michał nie znał na nie odpowiedzi.
„Prawdopodobnie nienawidzi cię nie rzeczywistość, a Opkolandia. Ona ma takie dziwne sposoby męczenia istot, których nienawidzi." – odpowiedział i o kurwa, bycie nienawidzonym przez Opkolandię to najwyższy szczyt pecha.
„O chuj. ;___;" – odpisałem, głośniej i dłużej jęcząc, bowiem dzieciak wolniej zaczął się przeciskać.
„Wiem, można powiedzieć, że masz wręcz NadPecha. Anyway, jak skończysz rodzić to daj znać to przyjadę cię odwiedzić." – odpisał, gdy miałem wrażenie, że dzieciak rozerwie moją i tak już rozerwaną dupę.
„kk" – odpisałem krótko, bowiem dzieciak chyba mnie nienawidził, bowiem przeciskał się na tyle powoli, że ból stawał się nie do wytrzymania.~
~**Czeka aż to coś nade mną znajdzie mózg.**~
~Mam pomysł na Retconningowe opko do trzeciej NadSagi! :D~
~*STOP X"""DDD*~
~Trzecia NadSaga i tak będzie pierdolnięta, więc co mi szkodzi. :D~
~*ALE BEZ PRZESADY! X"""DDD*~
~;"""DDD~
„Jak tam zdrowie?"
~„Konfiguracja PCR7: Wyświetlenie wymaga podniesienia poziomu" – odpisałem"~
„Dobrze. Już nic mi nie dolega, jednak postanowiłem jeszcze dziś przeleżeć cały dzień w łóżku, gdyż nie jestem pewien, czy utrzymałbym się na nogach bez żadnych dolegliwości." – Odpisałem
|Na serio, Dawidku, uwierz nam, nie obchodzi to ani Michała, ani nas, ani naszych czytelników. Po prostu odpowiedz na jego pytanie bez zbędnego przedłużania.|
Po dwóch minutach, ~*Siema stoper! Dawno cię nie było!*~ otrzymałem odpowiedź. Było w niej:
|"Katalog systemu Windows: C:\Windows"|
„To dobrze, że już się dobrze czujesz. W sumie dobrze zrobiłeś, że leżysz jeszcze w łóżku. Jak byłem ostatnio przeziębiony, to po wyzdrowieniu i tak jeden dzień przeleżałem jeszcze w łóżku."
|Co z kolei nikogo nie obchodzi, ku zaskoczeniu absolutnie nikogo. Wiem, że to jest dojebywanie licznika słów, ale i tak to nie obchodzi absolutnie nikogo.|
Po tej konwersacji, odłożyłem telefon i wróciłem do leżenia. ~Dawnej Ramoninth chyba się po prostu nie przetłumaczy, że narracja pierwszoosobowa powinna żyć głównie przemyśleniami głównej postaci.~ ~*Przekonujemy się o tym z każdym opkiem w tym typie narracji, niestety.*~ Leżałem tak do około godziny 21:00. |A zapisywanie liczników słownie nadal nie było nawet wzięte pod uwagę.| Wtedy dopiero poczułem się senny. Cud tygodnia. ~*Piękne to jednozdaniowe przemyślenie, normalnie nie ma chuja we wsi.*~ Lekko opuściłem więc głowę, zamknąłem oczy i po chwili usnąłem głębokim snem...
W niedzielę, kiedy się obudziłem, czułem się już bardzo dobrze. ~I zajebiście, bowiem dzięki temu wreszcie widać koniec tego okropnego urywka.~ Wstałem więc z łóżka i poszedłem do toalety, a następnie do łazienki umyć zęby oraz całe ciało, gdyż nie myłem się od tygodnia. |Akurat w jego sytuacji to nie dziwne na dobrą sprawę.| Zajęło mi to godzinę. Gdy skończyłem, poszedłem coś zjeść, gdyż od tygodnia nic nie jadłem. W czasie jedzenia, usłyszałem dźwięk SMS-a. ~Nadboże, jaka nuda przez brak tych przemyśleń. Nie tak owa narracja powinna wyglądać, co powtarzamy niejednokrotnie, jednak dawna Ramoninth najwidoczniej nie zamierza nas słuchać.~ ~*Wiem, też mnie to irytuje. Jednak FanFiKKKtion o Tristitii chyba było moim ostatnim opkiem w tym rodzaju narracji. Chyba, więc jak coś to nie bić.*~ ~Oby żadnego więcej w tej narracji nie było, bowiem wszyscy dostaniemy pierdolca.~ Okazało się, że był on od Michała. ~*Ku zaskoczeniu absolutnie nikogo.*~ W treści było:
~*"Katalog systemowy: C:\Windows\system32|*~
„Jak się czujesz?"
~"Urządzenie rozruchowe: \Device\HarddiskVolume1" – odpisałem~
„Bardzo dobrze. Już normalnie wszystko robię." – Odpisałem
|No i właśnie takimi krótkimi odpowiedziami powinieneś swemu BFF-owi odpisywać, a nie dowalać zbędne i okrutne szczegóły. Wiem, co przyświecało dawnej Ramoninth, kiedy takie szczegóły tworzyła, ale i tak się dojebię.|
~*Nie dziwne, bowiem te opisy to jakaś paranoja była, o czym dobitnie przekonaliśmy się w łopku „Życie na Antarktydzie".*~
|Nie przypominaj. ;===;|
~*Fakt, brutalne wspomnienia. ;===;*~
Po paru minutach, otrzymałem odpowiedź. Było w niej:
|"Ustawienia regionalne: Polska"|
„To świetnie! Mam nadzieję, że w poniedziałek się spotkamy. :-)"
~Raczej na stówę się spotkacie, skoro Dawid już normalnie się czuł.~
W tym momencie, uśmiechnąłem się do ekranu. Po chwili zaś, wyłączyłem telefon, skończyłem śniadanie i poszedłem się przebrać. ~Wiem, że znowu napierdalam o tym samym, jednak serio wkurwia mnie brak przemyśleń głównej pokraki w narracji pierwszoosobowej. To podstawa tego typu narracji, no.~ ~*Napisz rant na moje opka w narracji pierwszoosobowej.*~ ~Dobra! :D~ ~*TO NIE BYŁO INTENCJONALNIE! X"""DDD*~ ~;"""DDD~ Cały tydzień byłem w piżamie. Jako iż przez pierwsze dwa dni bardzo się pociłem, była ona przepocona i śmierdząca. |Nie dziwne, brudasie.| ~*Taaaki miły. X"""DDD*~ |Szczery jestem. :D| Wrzuciłem więc ją do kosza na brudne ubrania i założyłem czystą bieliznę oraz czyste ubranie. Następnie zaś, wziąłem dzienniczek i długopis, i zacząłem pisać usprawiedliwienie, dlaczego nie było mnie przez cały tydzień. ~Nie chce mnie się wierzyć, że żaden nauczyciel nie zgłosił do opieki społecznej faktu, że piętnastolatek mieszka sam. Nawet jeżeli umiał fałszować czyjeś pismo to i tak w pewnym momencie powinni się w jakiś sposób skapnąć.~ ~*W Opkolandii policja, psycholodzy i opieka społeczna albo nie istnieją, albo nie wykonują swych obowiązków. Takie odwieczne prawa Opkolandii, tego nie przeskoczysz.*~ ~;===;~ ~*Wiem >.<*~
(...)
|Kuźwa, myślałem, że ten urywek nigdy się nie skończy. To była prawdziwa droga przez mękę.|
~*A najgorsze jest to, że na dzisiaj mamy jeszcze jeden urywek z okrutnymi opisami. Co prawda nie zajmuje nawet strony, ale sam fakt.*~
|Serio, może to po prostu był jakiś twój fetysz, że tak nagminnie waliłaś takimi opisami?|
~*Być może. W sumie innego wyjaśnienia nie znajduję plus ludzie potrafią mieć serio pierdolnięte fetysze.*~
~ŁAZAAA!!!~
~*Było tak spokojnie, ale oczywiście debil roku przyszedł i normalna rozmowa poszła do piachu. XDDD*~
~8)~
|To nie jest powód do dumy, kartoflu. XDDD|
~Hehe ;"""DDD~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #25.
My boss is a robot.
~*Opowiadanie, które koniec końców miało być FanFiction do „Portal Stories: Mel" jednak prawdopodobnie go nie napiszę. Średnio mam pomysł na większą jego część plus nie mam już takiej fazy na ten mod.*~
~No a, mimo iż urywek nawet pół strony nie zajmuje, to i tak okrutnych opisów nie uniknęliśmy. -___-~
~*Taaa, też nie jestem z tego powodu szczęśliwa.*~
(...) Jednak, kiedy Ramoninth ~*Co mnie jebło, aby kolejnej głównej bohaterce dawać takie imię jaki mam pseudonim? Wiem, że on brzmi fajnie, jednak nie pasuje jako imię, bowiem żaden rząd by takowego nie przyjął.*~ ~Niedojebanie...~ ~*A, no tak. ;===;*~ się obudziła, poczuła ostry ból brzucha. |Ależ oczywiście. -.-| Bolał ją bardzo mocno. Kiedy zaś spojrzała na brzuch, ujrzała, że był bardzo duży i szeroki, gdyż lekko wystawał z bluzki ~CIĄŻA!~ ~*Tu przynajmniej nie byłoby to jebaniem biologii. XDDD*~ ~Hehe :D~ oraz uciskało ją całe ubranie, łącznie z guzikiem od spodni. Oprócz tego, lekko ją mdliło. Także było jej duszno i słabo. |Uwierz, narratorze, okrutne opisy absolutnie nikogo nie obchodzą, a przez nie dany urywek się ciężko czyta. Dawać jakąś akcję, a nie.| Chwilę później, położyła się na boku, podkurczyła nogi, spuściła głowę i położyła rękę na brzuchu, a następnie lekko docisnęła go do siebie, gdyż czasem to pomagało. Następnie zaś, zaczęła czekać aż ból i wzdęcia ustaną... ~*Ziew*~ ~*#Ambitnie xDDD*~ ~Po prostu nienawidzę urywków z okrutnymi opisami.~ ~*Jak chyba każdy. Na szczęście dwa ostatnie urywki na dzisiaj takowych opisów nie mają.*~ ~Chociaż tyle. No ale w sumie jak na dawną ciebie to AŻ tyle.~ ~*Fakt, kiedyś ewidentnie przesadzałam z tymi opisami i teraz my musimy się z tym męczyć. ;===;*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #27.
SĄSIEDZI – 2036, część 4.
~Serio nie podoba mnie się fakt, że to turbo opko miało mieć cztery części.~
~*Najważniejsze jest obecnie to, że koniec końców do tego nie doszło.*~
~W sumie fakt.~
*Rozdział VIII, wersja oczami Madetkha.*
|No i znowu będzie brak przemyśleń, super. Bowiem tego ewidentnie nam brakuje do szczęścia.|
~*Jednak w sumie gdyby się postarać to rozdział z jego perspektywy mógłby być spoko.*~
|Niby ta, jednak wiadomo jak ty byś go kiedyś napisała.|
~*W sumie fakt. ;=;*~
(...) Jednak, w tym momencie, poczułem, że zaczęło mnie boleć serce. ~Czerwone krwinki urządziły sobie party hard, serce się wkurwiło i je teraz opierdala, dealuj z tym.~ ~*Trzeba ci zabrać wódkę, bowiem ci odpierdala. XDDD*~ ~Ale nie powiesz, że nie jest to ciekawsze niż właściwy urywek. xD~ ~*Niby tak, jednak normalności nigdy za wiele, szczególnie w twoim wypadku. XDDD*~ ~Hihi :DDD~ Dosłownie. |To słowo wygrałoby konkurs na najbardziej niepotrzebne słowo w tym urywku.| Oparłem się więc o najbliższą ścianę, położyłem rękę na sercu i zacząłem szybciej oddychać. Chyba miałem stan przedzawałowy... ~Ale super! :D~ ~*|GRZEGORZ!!! X"""DDD|*~ ~No co? Nie lubię tych opkowych miernot. :D~ |ALE I TAK! X"""DDD| ~;"""DDD~ W sumie dwanaście lat temu miałem zawał, więc jeśli teraz by się powtórzył, to mógłbym umrzeć. ~~*Nie masz prawa głosu, niedojebie. X"""DDD*~ ;"""DDD~ Nie byłem tak samo nieśmiertelny jak mój syn. ~Bowiem jam jest wyższą formą perfekcji, plebejski kurwidołku. 8)~ |Nie mogę z tym jego narcyzmem. XDDD Jak ty, Ramoninth, z nim wytrzymujesz tyle lat? XD| ~*Jest ciężko, ale jakoś daję radę. XD*~ ~Bowiem jestem ultra epicki, ze mną nie da się nie wytrzymać. 8)~ ~*Wyjdź. XD*~ ~Nie 8)~ Mnie mogło zabić wiele czynników. Po chwili jednak, usłyszałem głos Athistash, która pytała:
~*– Warstwa abstrakcji sprzętu: Wersja = „10.0.22621.2506*~
- Kochanie? Wszystko w porządku?
|Czy nie możesz wywnioskować po jego stanie, że nie jest w porządku, geniuszko?|
~A tak w ogóle:
– Nazwa użytkownika: Retconningverse\dovep – odpowiedziałem~
~*Swoją drogą, chciałam nazwać swój komputer Retconning's World, ale w Windows 11 nazwa komputera może mieć maksymalnie piętnaście znaków. ;"""-(((*~
~Dramat na skalę międzynarodową. XDDD~
~*No, bo nie mogłam nazwać komputera Retconning's World i moje życie nie ma sensu. ;"""-(((*~
~Po prostu wszyscy jesteśmy siebie warci. XD~
~*|Hehe ;"""DDD|*~
- Tak...Nie przejmuj się... - Odpowiedziałem
|Kłamca. A poza tym:
– Strefa czasowa: Środkowoeuropejski czas stand. – spytała|
~*Gdzie ty tu masz pytanie? XD*~
|Nigdzie, ale chuj z tym. XD|
- Ale na pewno? Wyglądasz jakbyś miał stan przed~sraczkowy~zawałowy... ~*Znów? X"""DDD*~ ~Why not. :D~ Jakiś taki blady się zrobiłeś... - Spytała
~*– Zainstalowana pamięć fizyczna (RAM): 32.0 GB – odparłem*~
- Na pewno wszystko w porządku... - Odparłem
~*A ten bezemocjonalny dialog został wam zaprezentowany przez Madetkha i Aunash. Kurna, powinno tu być więcej emocji i może przemyśleń głównego narratora. No i przydałyby się czynności, które by wykonywali podczas tej debaty tysiąclecia. Na razie jest ona po prostu nudna jak cholera.*~
~Typowe dla twoich starych opek nie tylko w tym typie narracji, ale też w trzecioosobowej, Ramoninth.~
~*Wiem i nie jestem z dawnej siebie dumna. >.<*~
Fakt, sam w sobie czułem się tak, jakbym miał zemdleć, ale nie chciałem ją |*jej| martwić. Chwilę później, |Szlag może człowieka trafić z tak małą ilością przemyśleń w NARRACJI PIERWSZOOSOBOWEJ. W niej właśnie powinno być od zajebania przemyśleń, a nie.| ~*W sumie przy urywkach do „Początki bywają brutalne." Tłumaczyłam jakie było moje dawne podejście.*~ |Niestety pamiętam i nie jestem dumny z dawnej ciebie, Ramoninth. ;===;| ~*Domyślam się. ;===;*~ spytała:
~– Całkowita pamięć fizyczna: 31.7 GB~
~*Tu nie ma pytania. XDDD*~
~No i? :D~
- Może po prostu się położysz?
|– Dostępna pamięć fizyczna: 18.3 GB – odpowiedziałem|
- Może to i dobry pomysł... - Odpowiedziałem
Po tej rozmowie, pomogła mi dojść do łóżka i się położyć. ~Bowiem brak przemyśleń w JEBANEJ NARRACJI PIERWSZOOSOBOWEJ to najwidoczniej nadal podstawa. Meh.~ Kiedy zaś leżałem, ona posiedziała przy mnie trochę, po czym mnie pocałowała i wyszła. Tyle jej zawdzięczałem. Dwa razy uratowała mi życie. Raz przed samobójstwem przez Aunash, która w sumie już nie żyje i raz gdyby nie ona, mógłbym umrzeć na zawał. Parę chwil później, poczułem się senny. |A ten fragment przez brak większej ilości przemyśleń, biorąc też pod uwagę wcześniejszą część urywka, jest bezemocjonalny jak cholera. Serio, jak mamy cokolwiek odczuwać, skoro postać nie raczy zapodać nam jakichkolwiek emocji?| ~*Ale bym przyjebała krzesłem w dawną mnie za to podejście do pisania.*~ |Chyba każdy chciałby to zrobić.| ~A najlepiej spalić dawną Ramoninth.~ |A było tak miło. xDDD| ~:DDD~ Zamknąłem więc oczy i po kilku chwilach – ~Ta półpauza zajęłaby drugie miejsce w konkursie na najbardziej niepotrzebne półpauzy ever.~ zasnąłem...
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #28.
SĄSIEDZI – 2036, część 4.
*Rozdział VIII, wersja oczami Madetkha.*
~Dobrze, że ten urywek jest krótki, to przynajmniej nie będziemy długo świadkami chujowo użytej narracji pierwszoosobowej.~
~*No i też jest to ostatni urywek na dzisiaj oraz nawet strony nie zajmuje, więc to ewidentny sukces.*~
~Fakt, zapomniałbym o tym.~
(...) Z każdą chwilą coraz ciężej mnie się oddychało. Czułem, że znów dostanę zawału. Parę sekund później, wszystko zaszło mi mgłą. Kolejne kilka sekund później, upadłem nieprzytomny na ziemię. Moim ostatnim widokiem była Athistash podbiegająca do mnie...
~No ja się chyba zaraz srogo wkurwię. Serio, jak według dawnej Ramoninth czytelnik miał w narracji pierwszoosobowej wczuć się w sytuację głównej postaci, skoro nie było żadnych przemyśleń? W końcu w narracji pierwszoosobowej tym bardziej musimy polubić główną postać, a przemyślenia i czyny to jedyny sposób aby tego dokonać.~
~*Też nie wiem dlaczego miałam już wspomniane przeze mnie przy wiadomo jakich urywkach podejście. Nie zdziwiłabym się, gdybym po prostu chciała iść wszystkim na przekór na siłę.*~
~Jako iż kiedyś była NadNiedojebana do nie wiadomo której potęgi to osobiście by mnie to nie zdziwiło.~
Po paru chwilach zaś, otworzyłem oczy. Kiedy to zrobiłem, ujrzałem, że gdzieś leżałem. |No nie pierdol.| Nad sobą miałem różnokolorowe niebo. ~Było tyle nie ćpać.~ ~*Grzegorz i jego zajebiste diagnozy, vol. 1 i nie ostatni. XD*~ ~Dzień dobry! :D~ Po podniesieniu się, zobaczyłem, że byłem na jakieś łące. W pewnej chwili zrozumiałem. Byłem w moim świecie. ~*Chodzi o świat, który sobie w swym umyśle wykreował, jednak, jak zwykle, nie zostało to doprecyzowane.*~ |Czyli standard w twych dawnych opkach.| ~*Wiem, niestety.*~ Czyli jednak dostałem zawału. ~Kapnęlibyśmy się.~ Musiałem się stąd wydostać. Nie chciałem zostawiać mojej rodziny...Żony...Syna...Jego żony... ~*Najpierw to się z Nadkropkozy wylecz.*~ Moich poddanych...Mojego imperium...Postanowiłem udać się do wyroczni, która była pięć kilometrów na północ od łąki i spytać się jak mógłbym powrócić na Silver Planet...
|Wytrąbiście, jednak przez brak przemyśleń, a przypominam, że nadal jesteśmy w pierdolonej narracji pierwszoosobowej, nie da się wczuć w jego sytuację. Wiem, że powtarzamy się niejednokrotnie, jednak to po prostu podstawa narracji pierwszoosobowej, aby było jak najwięcej przemyśleń i czynności głównej postaci. Bez tego mamy taką chałę jak tutaj.|
~Tylko pamiętajcie, dzieci, z narracją pierwszoosobową też należy uważać, bowiem inaczej wyjdzie wam Retconning 0,25. XD~
~*No ale co ci się kartoflu nie podoba to ja nie mam pojęcia.*~
~Fakt, że w każdym rozdziale zasrywasz czytelnika przemyśleniami Andromedy aż do porzygu. XDDD~
~*Ale o to chodzi w narracji pierwszoosobowej!*~
~ALE WE WSZYSTKIM NALEŻY ZACHOWAĆ UMIAR! X"""DDD~
~*;"""DDD*~
(...)
~*Koniec analizy na dzisiaj, zanalizowaliśmy kolejne pięć urywków. Wrócimy do analizy jak nam się zachce, bowiem nie ma sensu się zmuszać do analizowania.*~
~|Nie odzywaj się, debilu. XDDD| ;"""DDD~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #29.
SĄSIEDZI – 2036: W drodze do domu.
~Wiem, że się powtarzam, ale na serio nie podoba mnie się fakt, że to NadGówno miało mieć więcej niż dwie części.~
~*Najważniejsze, że koniec końców do tego nie doszło, a niezrealizowany pomysł na dalszą część tej sagi przerodził się w obecną, która wisi na mym profilu i w której skład wchodzi między innymi „The Last Days of Earth". Nie jest idealna, bowiem pisałam to jeszcze wtedy, gdy mój warsztat był zjebany, ale nadal jak na dawną mnie jest spoko.*~
~Tylko to w sumie jeszcze bardziej dowala do pieca. Bowiem skoro w czasie pisania FanFiKKKtion o Tristitii umiałaś już pisać w porządku opowiadania to dlaczego ta historia wyszła NadChujowo?~
~*W pewnym momencie w sumie pisałam już tylko po to, aby to opko dokończyć, bowiem było stosunkowo popularne, więc nie chciałam go urywać tak w środku. No a że miałam je w dupie już to leciałam sztywno według planu, bowiem nie zależało mi na tej historii. Jednak czemu od początku była NadGównem to w sumie nie wiem.*~
~Wystarczyło po prostu napisać jak miała się ta historia skończyć i tyle. Slavia przykładowo przecież przy swym Sąsiedzi – 2012 tak zrobił i nikt nie miał mu tego za złe. Plus tak naprawdę byłoby to twoje drugie porzucone opowiadanie w milionie, więc nie tragedia.~
~*No ale co by nie było kiedyś nadal byłam niedojebem, więc może ma to jakieś uzasadnienie.*~
~A, no fakt. ;===;~
|Cóż za piękny off-top. Na sam początek analizy na dziś. XDDD|
~*~:D~*~
(...) Całe imperium Madetkha ogarnął smutek, kiedy dowiedzieli się, że ich władca był w śpiączce i mógł się już więcej nie obudzić. Bali się, że stracą takiego dobrego i sprawiedliwego władcę. |Noice, ale te dwa zdania definitywnie nie pomagają we wczuciu się w atmosferę. Jest tutaj po prostu za mało opisu tego, jak czuli się członkowie społeczeństwa silverańskiego z tym faktem. Powinno być tego więcej, no, bowiem inaczej odechciewa się czytać historię. I nie obchodzi mnie, że mamy tutaj do czynienia z narracją trzecioosobową, w takiej tego typu opisy też są istotne, chociaż wiadomo, że jest ich mniej niż w narracji pierwszoosobowej. Pisanie jedynie skupiając się na akcji, a mając wyjebane na bohaterów, szczególnie, kiedy fabuła jest prosta jak but, nigdy nie działa.| ~**Idzie po karabin.* Masz przejebane, Grzegorz. Na serio nam Slade'a zaraziłeś, za tę zbrodnię musisz zginąć.*~ ~Nie chce mnie się, lol.~ ~*Gówno mnie to obchodzi, może jak na jakiś czas zwiędniesz to się ogarniesz.*~ ~Mamooo :<<<~ ~*>:D*~ |Miiiłooość rooośnieee woookóóół naaas... xDDD| ~*~Hehe :DDD~*~
Codziennie do Madetkha przychodzili Athistash, Grzegorz, Laura, słudzy oraz parę wiernych poddanych. ~Lol, jakbym miał jako ojca takiego debila to bym na piwo poszedł.~ ~*Jakim cudem twoi rodzice z tobą wytrzymali? XDDD*~ ~Bowiem nie byli debilami, więc nie musiałem w poważnych sytuacjach iść na piwo.~ ~*Widać pierdolnięcie masz po ojcu. XD*~ ~Nie, to akurat po dziadku, a przynajmniej ojciec mi to całe życie powtarzał.~ ~*Nie no, zajebiście. Aż się żyć odechciewa. X"""DDD*~ ~Mówię jak było. 8)~ ~*Powód do dumy jak cholera. XDDD*~ ~:D~ |ZNOWU OFF-TOP? X"""DDD| ~*~;"""DDD~*~ Ciągle liczyli na cud. Na to, że Madetkh jeszcze kiedyś się obudzi. |A te dwa zdania pojedyncze bez problemu dałoby się złączyć w jedno i wyglądałoby to kwadrylion razy lepiej.| Z każdym dniem powoli tracili nadzieję, jednak nie ustawali w wiarę w cud. Wierzyli, że jeszcze kiedyś się obudzi. |Bym się przejął, jednak nie mogę, bowiem jest to tak bezemocjonalne, że aż NadSzok. W narracji trzecioosobowej emocje i przemyślenia poszczególnych postaci też są ważne, no.| ~*Mówiłam, czemu kiedyś pisałam tak, a nie inaczej. >.<*~ |Wiem i nie jestem dumny z dawnej ciebie, Ramoninth. >.<| ~*Nie dziwne. >.<*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #30.
SĄSIEDZI – 2036: W drodze do domu.
(...) Lecz, któregoś dnia, Grzegorz nie wytrzymał. ~Wysrał jelita na środku największego placu jego planety.~ Poszedł do świątyni poświęconej Xyam, czyli głównej bogini, ~*Moment...GRZEGORZ, ty mentalny gimbusie! X"""DDD*~ ~Ubarwiam te nudy. :D~ ~*Ale może w jakiś NORMALNY sposób? X"""DDD*~ ~Eee, po chuj, tak jest śmieszniej. :D~ w którą wierzyli mieszkańcy jego planety. |Miło, że jest to wyjaśnione. Zawsze dawna Ramoninth mogła mieć w to wyjebane i nie pisać kim jest Xyam.| Po dojściu do jej pomnika, upadł na kolana i zaczął się gorliwie modlić o to aby jego ~jelita mu odrosły.~ ojciec się obudził. |Twoje niedojebanie kiedyś nas zabije, Grzegorz. XDDD| ~Najważniejsze, że jest śmiesznie. :D~ W pewnym momencie modlitwy, poczuł, pierwszy raz od tysiąca lat, że z jego oczu zaczęły spływać łzy. ~~*Nawet nie próbuj w żaden ułomny sposób komentować, debilu napromieniowany. XDDD*~ ;"""DDD~ Parę chwil później, ujrzał błysk. |Ot tak, bez żadnych dodatkowych przemyśleń, abyśmy jeszcze bardziej nie mogli wczuć się w sytuację w urywku.| Od razu uniósł wzrok. Gdy to zrobił, ujrzał, że objawiła mu się sama Xyam. ~Bowiem jakby mu się nie objawiła i w jakiś inny sposób dowiedziałby się tego, czego dowiaduje się poniżej, to byłoby ciekawiej, a jak wszyscy wiemy nie o to w opkach chodzi.~
Była ona wysoka. Miała długie i złote włosy. Na nich miała wianek z czarnych i zielonych kwiatów, gdyż była przed wszystkim boginią życia i śmierci. Na sobie miała długą, srebrną suknię. W ręku trzymała zegar na łańcuszku. Na plecach miała czarno-złoto-niebieskie skrzydła. |Miło, że dostaliśmy jej opis, to zawsze można sobie ją wyobrazić. Szkoda tylko, że ten opis jest strasznie nudny i statyczny przez nadmiar odmiany słowa „być" oraz zdań pojedynczych.| ~*To urywek z sierpnia dwa tysiące piętnastego roku, czego ty oczekujesz?*~ |Chociaż minimum postarania się?| ~*Jesteś z tą Samoanalizatornią od pierwszej analizy, powinieneś wiedzieć, że w wypadku dawnej mnie to się praktycznie nie zdarzało. Chociaż w wypadku opowiadań to w ogóle się nie zdarzało.*~ |Niby człowiek wie, ale i tak się łudzi. :<| ~*Niestety :/*~
Chwilę później, rzekła do Grzegorza:
~*– Całkowity rozmiar pamięci wirtualnej: 37.2 GB*~
~Brawo, zjebałaś atmosferę. Jak się z tym czujesz? XDDD~
~*Zajebiście 8)*~
- Nie płacz, Xyamish'ie. ~*Brawo, źle odmieniłam jego imię. Jego imię powinno się odmieniać bez apostrofów.*~ |Ja jebe, źle odmienić imię wymyślone przez samego siebie. To chyba wyższy szczyt patologii.| ~*Niestety z tego wniosek. >.<*~ Twój ojciec wybudzi się ze śpiączki. |Bardzo dziękujemy za spoiler. Chociaż na dobrą sprawę i tak można było się tego domyśleć, jednak nie ważne.| Obecnie jest on w swoim świecie i walczy o wydostanie się z niego. Jednak idzie mu bardzo dobrze, ~Oczywiście, bowiem gdyby zwiądł to opko mogłoby być ciekawsze, a dawnej Ramoninth, jak zwykle, nie o to chodziło.~ ~*Kiedyś z jakiegoś powodu po prostu tworzyłam przesłodzone opka. Oto odpowiedź na to, dlaczego zawsze się musiały przynajmniej w większej części dobrze skończyć.*~ ~*Rzyg*~ ~*Dziękuję za najambitniejszą odpowiedź na moją historię w dziejach. XDDD*~ ~Hehe :DDD~ więc za jakiś czas powinien powrócić na ten świat. Teraz wróć do pałacu i oczekuj na jego przebudzenie.
Po czym Grzegorz ujrzał taki sam błysk jak wcześniej. Gdy zniknął, bogini nie było. Jednak, wiedząc, że jego ojciec przeżyje, odetchnął z ulgą, po czym wstał i wyszedł do pałacu...
|
No kurwa mać, znowu tak mało przemyśleń? Na serio, jak mamy się wczuć w sytuację, skoro wszystko zapierdala jak Pendolino z silnikiem odrzutowym? Wiem, jaką logiką szła dawna Ramoninth, ale i tak się przypierdolę, gdyż ponieważ dlatego że ta logika była debilna. Bez emocji oraz opisu przeżyć i uczuć postaci nawet w narracji trzecioosobowej w akcję nie da się wczuć.|
~*Wytłumaczenie tego dawnej mnie to syzyfowa praca. Wszakże niejednokrotnie podczas życia tej na razie duologii Samoanalizatorni przekonaliśmy się, że niejeden raz chciałam być na siłę oryginalna.*~
|To niestety da się zauważyć na każdym kroku. >.<|
~*Wiem i nie jestem dumna z dawnej siebie. >.< Anyway, chwila przerwy, idę zjeść obiad oraz przygotować na mym obecnym komputerze blogową wersję Samoanalizatorni, aby móc dalej dodawać stare analizy.*~
~|Nie masz prawa, debilu. xDDD| ;"""DDD~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #31.
SĄSIEDZI – 2036: W drodze do domu.
(...) Kiedy zaś udało mu się wyciągnąć korek z morza, |Bym się przyjebał, ale jako iż obecnie Madetkh znajdował się w świecie, który sam wykreował, to w takim miejscu wszystko jest możliwe.| upadł na grunt. ~O jak miło, że w tym wypadku dawna Ramoninth nie napisała, że upadł na ziemię, co czasem jej się zdarzało przy opkach niedziejących się na Ziemi.~ ~*Jak na mnie to NadCud najprawdziwszy.*~ ~Wiem, dlatego to podkreśliłem.~ Gdy się podniósł, ujrzał, że woda zaczęła spływać do dziury. |Jak nakazywały prawa logiki w tym wypadku.| Gdy jej nie było, rozpędził się on i wskoczył do wyrwy. W czasie lotu, ujrzał, że leciał do jakiegoś portalu. Po paru minutach, wpadł do niego. Po wpadnięciu, ujrzał ciemność. Po paru sekundach zaś, zobaczył białe tło. ~Białe tło to zaraz zobaczy dawna Ramoninth jeżeli w tym urywku i ogólnie w reszcie urywków nie pojawią się przeżycia danych postaci oraz ogólnie jakiekolwiek emocje. Odsuwając na bok niedojebaną logikę, którą dawna Ramoninth się kierowała, to po prostu w narracji trzecioosobowej takie rzeczy również są potrzebne. Jasne, narracja trzecioosobowa głównie leci akcją, jednak emocje i inne takie również są potrzebne, szczególnie jeżeli postacie są ludźmi lub istotami do ludzi podobnymi. Inaczej po prostu nie chce się danej historii czytać plus przez to prawie nie ma co i tutaj, i w poprzednich oraz zapewne przyszłych, urywkach do komentowania. No i przez to też na przykład obecnie analizować się odechciewa.~ ~*EEE! Analiza końcowa to jeszcze za chuj wie ile urywków! XD*~ ~Ups :D No ale tak w sumie to boję się ile jeszcze tych urywków.~ ~*Nie wiem, bowiem nie wiem dokładnie ile wyjdzie z tego folderu, OneNote oraz czy odnajdę te nieszczęsne zeszyty z urywkami, czy nie. No ale w chuj to na stówę.*~ ~>.<~ ~*Wiem >.<*~ Następnie zaczął słyszeć dźwięki z otoczenia. Były to różne maszyny, które wskazywały na to, że żył. ~|Ucisz się, przyjebie. XDDD| ;"""DDD~ Kilka chwil później, otworzył on |To „on" wygrałoby w konkursie na najbardziej niepotrzebne słowo w tym zdaniu.| oczy. Po zrobieniu tego, zobaczył jeszcze zamazany świat. Wokół siebie ujrzał zebranych trochę osób. |Chyba istot, bowiem jedynym człowiekiem, z tego co patrzę poniżej, to w tym zgromadzeniu jest Laura.| ~*Bowiem nie ma to jak pisanie bez późniejszego poprawiania ewentualnych błędów.*~ |A niestety to była domena dawnej ciebie.| ~*Wiem właśnie. ;===;*~
~– Dostępna pamięć wirtualna: 14.6 GB – usłyszał kobiecy głos, który rozpoznawał jako głos Athistash.~
|Zajebiste przywitanie z mężem, który cholera wie ile był w śpiączce, no ni ma chuja we wsi. XDDD|
~Idealne, wiem. :D~
- Madetkh...Oh Madetkh...Jak dobrze, że żyjesz...Myśleliśmy, że umrzesz... - Usłyszał kobiecy głos, który rozpoznawał jako głos Athistash.
|A w tym głosie nie było ani krzty emocji, bowiem to by wymagało czasu i pomysłów, a jak widać dawnej Ramoninth nie o to chodziło. A w ogóle:
– Obszar pliku stronicowania: 5.46 GB – spytał Madetkh słabym głosem.|
~*Gdzie ty tu widzisz pytanie, kasztaniarzu? XDDD*~
|Nigdzie, ale jebać to. :D|
~*Nie mam do was obu siły. XDDD |~Dzień dobry! :D~| Zawrzeć się, tłuki. XDDD*~
- Gdzie...Gdzie ja jestem? I co się stało? – Spytał Madetkh słabym głosem.
~*– Plik stronicowania: C:\pagefile.sys – usłyszał męski głos, który rozpoznawał jako głos Grzegorza.*~
- Jesteś w szpitalu. Athistash znalazła cię nieprzytomnego w ~kiblu~ twojej i jej komnacie. – Usłyszał męski głos, który rozpoznawał jako głos Grzegorza.
~*Kiedy to upośledzone, żółtookie coś ogarnie pierdolca? XDDD*~
|Chyba nigdy, niejeden próbował go wychować i nikomu jeszcze się nie udało. XD|
~8)~
|Też mi powód do dumy, debilu roku. XDDD|
~;"""DDD~
|Masz zajebiste reakcje. xDDD|
~Wieeem :DDD~
Chwilę później zaś, zaczął normalnie widzieć. Po zrobieniu tego, ujrzał zgromadzonych wokół niego Athistash, Grzegorza, Laurę, swoją służbę i paru wiernych poddanych. Parę minut później, rzekł:
~– Ochrona DMA jądra: Włączone~
- Czy moglibyście wszyscy na chwilę wyjść z tego pomieszczenia? Chciałbym zostać sam na sam z moim synem... ~~*NIE, debilu. X"""DDD*~ Hihi :DDD~
|– Jeb się na ryj, pedale. – powiedziała wybitnie kulturalnie Athistash, po czym wszyscy wybuchli.
Nie, a tak serio to powiedziała:
– Zabezpieczenia oparte na wirtualizacji: Uruchomiona|
- Zgodnie z twoją wolą. – Powiedziała Athistash, po czym wszyscy, oprócz Grzegorza, ~wysrali jelita.~ wyszli.
~*Kurwa, jeden większym debilem od drugiego. Jak żyć, jak żyć ja się pytam. XD*~
~|Dzień dobry! ;"""DDD|~
~*To nie jest powód do dumy, wy ułomy napromieniowane. XDDD*~
~|Hehe ;"""DDD|~
Kiedy zaś Madetkh i Grzegorz zostali sami, Madetkh rzekł:
~*– Zabezpieczenia oparte na wirtualizacji – wymagane właściwości zabezpieczeń*~
- Podejdź tu na chwilę...
Gdy zaś jego syn podszedł, spytał:
~– Zabezpieczenia oparte na wirtualizacji – dostępne właściwości zabezpieczeń: Obsługa podstawowej wirtualizacji, Bezpieczny rozruch, Ochrona DMA, Kod UEFI tylko do odczytu, Środki bezpieczeństwa w trybie SMM 1.0, Kontrola wykonywania oparta na trybach, Wi~
~*No ja tu pytania nie widzę, kartoflu. XDDD*~
~Bywa :D~
- Tak, ojcze?
~– Idziemy się ruchać? – zapytał, bowiem już cholera wie ile lat jedyne co ruchał to wodę.~
|A tak na serio odpowiedział:
– Zabezpieczenia oparte na wirtualizacji – skonfigurowane usługi: Integralność kodu wymuszona przez funkcję hypervisor|
~*Macie zakaz picia wódki do końca życia.*~
|~;"""-(((~|
~*No debile, po prostu debile i to alkoholicy w dodatku. XDDD*~
|~Hehe ;"""DDD~|
- Powiedz mi...Co się wtedy stało, gdy znaleziono mnie nieprzytomnego? I ile byłem nieprzytomny? Nic nie pamiętam z tamtego dnia. |I nie dziwne na dobrą sprawę.| – Rzekł Madetkh.
~*– Zabezpieczenia oparte na wirtualizacji – uruchomione usługi: Integralność kodu wymuszona przez funkcję hypervisor – odpowiedział Grzegorz, po czym spytał:
~– Zasady Kontroli aplikacji usługi Windows Defender: Wymuszone~*~
|A WY TYMCZASEM CO ODPIERDALACIE. X"""DDD|
~*~;"""DDD~*~
|Po prostu we troje jesteśmy siebie warci. XDDD|
~*~Hehe ;"""DDD~*~
- Z tego co po przeniesieniu cię do szpitala się dowiedzieliśmy, dostałeś zawału. Byłeś w śpiączce, która trwała trzy lata. ~Długo. Nie wiem czy przy zawale to się wydarzyć może, ale w sumie oni nie są ludźmi, więc może mają ku temu jakieś uzasadnienie.~ – Odpowiedział Grzegorz, po czym spytał:
- A jak było pomiędzy życiem i śmiercią?
|– Zasady trybu użytkownika Kontroli aplikacji usługi Windows Defender: Wyłączone – spytał zdziwiony Madetkh.|
~*Tu nie ma pytania. XDDD*~
|No i? :D|
- Co? Skąd wiesz o tym, że byłem zawieszony pomiędzy dwoma światami? – Spytał zdziwiony Madetkh.
~*– Obsługa szyfrowania urządzeń: Wyświetlenie wymaga podniesienia poziomu – opowiedział Grzegorz.*~
|Ta opowieść na stówę wieeele dała jego ojcu. XDDD|
~*A nie? :D*~
|NIE? X"""DDD|
~*Ups :D*~
- Bowiem po dwóch latach, kiedy nadal byłeś w śpiączce, nie wytrzymałem i ~obsrałem jelitami najpopularniejszy i największy zarazem plac na naszej planecie, dokładnie tak jak ty robiłeś co niedzielę.~ poszedłem do świątyni, którą przeznaczono dla głównej bogini religii, którą wyznajemy i zacząłem modlić się o to, abyś przeżył i się kiedykolwiek obudził. ~*Chwiiila. No ależ tak, bowiem Grzegorz by ewidentnie nie przeżył bez udowadniania, że jest niedojebanym umysłowo gimbusem. X"""DDD*~ ~No co, nie dość, że jest śmieszniej, to dodatkowo dużo ludzi lubi prosty humor, więc ściągam nam nowych czytelników. XDDD~ |Nah, wystarczy, że Samoanalizatornię czyta amlint, styknie.| ~*Ogólnie ona jest spoko, a przynajmniej taka się wydaje. *Modli się, aby amlint nie stała się takim śmieciem bez ani krzty godności i szacunku jak Lecker.**~ |*Ekhm* JAK DOBRZE, ŻE AMLINT NIE NAJEBAŁA KOMENTARZY POD ONE-SHOT O DEDNEPSUS THE TERMINATOR, TO TEN ZJEB GRZEGORZ W ANALIZIE TEGO BĘDZIE MUSIAŁ SIĘ WYSILIĆ NA WŁASNE KOMENTARZE. :D| ~Moje życie nie ma sensu, idę zatulić Kinię, zw.~ ~*Czas się wyprowadzać. XDDD*~ ~:D~ |Swoją drogą, znowu ładny off-top wyszedł. XDDD| ~*Bywa :D*~ W pewnym momencie objawiła mnie się ona i w czasie jej monologu skierowanego do mnie, w pewnym momencie powiedziała, że wtedy byłeś w swoim świecie. – Odpowiedział Grzegorz.
W tym momencie, Madetkh uśmiechnął się, |No do blyata, ten urywek przez brak jakichkolwiek emocji jest nudny i serio nie idzie go za bardzo komentować. Po prostu wygląda to jak narracja pierwszoosobowa dawnej Ramoninth tylko pod przykrywką narratora trzecioosobowego, a każdy, kto dotrwał do tego momentu życia Samoanalizatorni, powinien wiedzieć, że to nie jest dobry znak.| ~*Ogólnie ciągle nie czaję, czemu ja kiedyś opowiadania na siłę pisałam. Przecież to jest moje hobby, a nie praca zarobkowa, powinno mi to sprawiać przyjemność. Dzisiaj aktualizuję rozdziały w mych czterech obecnie pisanych opowiadań wtedy, kiedy mnie się zachce i wtedy wychodzą najlepsze.*~ |Wszystko, co dawna ty w kwestii opek i rysunków odjebała, można skomentować jednym słowem: NadNiedojebanie.| ~*Idzie po karabin, aby zajebać dawną Ramoninth.*~ ~*Było tak miło, ale nie, debil roku się pojawił i cała rozmowa poszła się jebać. XDDD*~ ~Dzień dobry! ;"""DDD~ po czym powiedział:
~– Wykryto funkcję hypervisor. Funkcje wymagane przez funkcję Hyper-V nie będą wyświetlane.~
- Nie spodziewałem się, że mnie i twojej matce uda się wychować tak dobrego syna. |Jak miło w chuj. X"""DDD| ~*Co nie? :D*~ A co do mojego świata, to było tam nie za ciekawie. ~Nie kłam, gdyby tam za ciekawie nie było, to nawet pomysł na to opowiadanie by nie powstał.~ |Chociaż biorąc pod uwagę Życie w Kuli i Życie na Antarktydzie...| ~Nie przypominaj. >.<~ |Fakt, drastyczne wspomnienia. >.<| Mogę ci opowiedzieć o wszystkim, jeśli chcesz.
|– Zasoby sprzętowe: Wybierz podkategorię – rzekł Grzegorz.|
- Opowiedz. Proszę. – Rzekł Grzegorz.
W tym momencie, Madetkh zaczął o wszystkim opowiadać. (...) ~Po pierwsze, ten nawias powinien być w osobnej linijce. A po drugie ot tak, kompletnie bez żadnych emocji ani przemyśleń, jak nakazywało dawne niedojebanie Ramoninth.~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #32.
Wspomnienia
~*Na szczęście mimo iż dwa ostatnie urywki na dzisiaj są do tego turbo opka to nie zajmują nawet strony w Wordzie.*~
~Chociaż tyle, bowiem poprzedni urywek był stosunkowo długi i nudny jak cholera.~
~*Wiem, też się cieszę.*~
(...) – Skarbie...Co ci się stało z drugim okiem? Dlaczego jest takie jak pierwsze?
~*Miałam w pewnym momencie plan, aby Ramoninth z opka w którejś chwili historii straciła też i drugie oko, tylko nie pamiętam dlaczego, bowiem pomysł stosunkowo szybko porzuciłam. No i miała mieć je takie samo jak pierwsze sztuczne oko.*~
~Nie zdziwię się, jeżeli jedynie jedno oko jej zostawiłaś sztuczne, aby upodobnić ją do GLaDOS.~
~*Nie mam zielonego pojęcia czy taki był powód, ale po dawnej mnie NadWszystkiego spodziewać się można. A tak poza tym:
– Adres pamięci 0x8E000000-0x8EFFFFFF: NVIDIA GeForce RTX 3060 Laptop GPU – odpowiedziałam ze łzami w oczach.*~
~Nie wyobrażam sobie wypowiedzenia ze łzami w oczach faktu, że adresem pamięci takiej i takiej jest GeForce RTX. XDDD~
~*Ja też nie, ale jebać. XDDD*~
- Nie...Wolę o tym teraz nie myśleć... - Odpowiedziałam ze łzami w oczach.
~*A szkoda, bowiem wiem, że powód był, jednak ze względu na szybkie porzucenie tego pomysłu nie pamiętam go obecnie. Chociaż w sumie jeżeli to było coś traumatycznego to i nie dziwo, że mówić o tym nie chciała.*~
~A tak w ogóle:
– Adres pamięci 0x8E000000-0x8EFFFFFF: Intel® PEG10 – 460D – rzekł Breen.~
- No dobrze, kochanie. Gdybyś chciała mi powiedzieć, to mów. – Rzekł Breen.
On mnie przynajmniej rozumiał. Przytuliłam się więc do niego mocniej. Czułam się przy nim bezpiecznie. Chwilę później i on przytulił mnie do siebie...
|Bowiem jak widać brak emocji i przemyśleń głównej postaci w NARRACJI PIERWSZOOSOBOWEJ to nadal podstawa. Kurna, bez tego nie da się wczuć w fakt, że Ramoninth z opka cieszyła się, że Breen z opka nie naciskał na to, aby powiedziała, dlaczego straciła też i drugie oko.|
~*Bowiem to by wymagało czasu i pomysłów, a jak przypominam ja kiedyś opka pisałam na szybko i masowo, aby były. Wyobrażacie sobie, jakbym dzisiaj tak pisała Retconning 0,25 lub IPIT chociażby?*~
|Nie strasz. .___.|
~*Fakt, drastyczna wizja. >.<*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #36.
|Ale przeskok.|
~*Wiem, jednak nie ma sensu komentować też urywków, które pojawiły się w zanalizowanych opkach. Plus na szczęście ten urywek również nie zajmuje nawet pół strony Worda, więc jego analiza przynajmniej szybciej pójdzie.*~
|Dobre i tyle, szczególnie, że z tego widzę to ostatni na dzisiaj urywek do analizy.|
Wspomnienia
(...) – Ramoninth...Muszę ci coś powiedzieć...
|– Port We/Wy 0x00000070-0x00000070: Zasoby płyty głównej – spytałam z zaciekawieniem.|
~*A po pytaniu ani widu, ani słychu. XD*~
|Hehe :DDD|
- Tak? – Spytałam z zaciekawieniem.
W tym momencie, upadł on na kolana przede mną, wyjął pudełeczko z naprawdę ładnym pierścionkiem i rzekł:
~*– Port We/Wy 0x00000070-0x00000070: Zegar systemowy CMOS/czasu rzeczywistego*~
|Wyśmienicie, zjebałaś hipernierealistyczną dla tych postaci atmosferę. Jak się z tym faktem czujesz? XDDD|
~*Epicko 8)*~
- Czy wyjdziesz za mnie?
~
Kurwa mać, co. XDDD Przecież oni nie mieli nawet podstaw, aby się zakochać. Wszakże we właściwej historii gadali ze sobą jedynie trzy razy i to też trzy razy na tematy Kombinatu. XDDD Jasne, taka scena mogłaby zadziałać, jednak powinno nam się faktycznie pokazywać, że oni oboje mieli jakiekolwiek podstawy, aby chociażby się zakochać.~
~*Niedojebana fangirl ze mnie była, tyle mogę powiedzieć. Dobrze, że ta scena nie pojawiła się we właściwym opku, bowiem w jego wypadku to byłby już szczyt szczytów.*~
~Wiem, też się cieszę, bowiem ze względu na to jak wygląda ten wątek we właściwej historii to byłoby to tak hipernierealistyczne, że to aż szok. A tak w ogóle:
– Adres pamięci 0x8F100000-0x8F103FFF: Killer E2600 Gigabit Ethernet Controller – odpowiedziałam ze łzami szczęścia w oczach.~
|Jakoś nie wyobrażam sobie wypowiedzenia tego ze łzami szczęścia w oczach. XDDD|
~Ja też nie, ale co z tego. :D~
- Oh Breen...Oczywiście, że tak... - Odpowiedziałam ze łzami szczęścia w oczach.
Chwilę później zaś, kiedy wstał, przytuliłam się do niego. Kilka chwil później i on mnie przytulił. Nie mogłam uwierzyć w to, że ktoś chciał mnie poślubić...Nawet w drugim świecie...
~*Po pierwsze: I na chuj miłosierny wy chcieliście się w życiu pozagrobowym pobierać? Przecież i tak, i siak nie obowiązywały was ziemskie przepisy, więc moglibyście żyć bez tego bez zbędnych problemów.
Po drugie: Ależ oczywiście, że nawet w takim momencie nie uświadczymy emocji i przemyśleń głównej postaci, dzięki czemu ten urywek mógłby nie być taki nudny. Wszakże to by wymagało czasu i pomysłów, a dawnej mnie ewidentnie chodziło o masową produkcję opek i sztywne trzymanie się planu danego, nie ogarniając, że plany się zmieniają i jest to naturalne.*~
~W sumie niby taki wątek na sto procent też dałoby się jakoś sensownie i ciekawie pociągnąć, jednak wiadomo, że w tym opku by to nie nastąpiło, bowiem, ponownie, to wymagałoby czasu i pomysłów a dawnej Ramoninth ewidentnie nie o to chodziło.~
~*Niestety i nie jestem z dawnej siebie dumna. >.< Anyway, koniec na dzisiaj i na cholera wie ile. Jak nam się zachce, to wrócimy do tej analizy.*~
~~*Nie otwieraj ryja, deklu roku. XDDD*~ ;"""DDD~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #46.
Życie na Antarktydzie.
~Wypierdalaj, ty kurwico mentalna i nie wracaj ze swoim torturowaniem psychiki i naszej, i czytelników.~
~*Taaa, to turbo opko to była katorga najwyższych lotów. Dobrze, że mamy je już za sobą i generalnie do niego mamy jedynie jeden urywek, bowiem pozostałe zostały w tym turbo opku użyte. Niestety ten urywek to Okrutne Opisy. ;===;*~
~No do chuja, znowu? Czy na serio nie mogłaś sobie w tej zahasłowanej sekcji do OneNote zapisywać tych pomysłów, to teraz nie musielibyśmy się z nimi użerać?~
~*I tak byśmy musieli, nawet gdyby tam były, bowiem, uwaga, sama zgadłam hasło do tej sekcji nim PasswareKit zdążył je odnaleźć. XDDD*~
~Nie no, wytrąbiście, jak ci z faktem, że przejebałaś w chuj hajsu na PasswareKit? XDDD~
~*Wyjebane, bowiem on ma też kilka innych przydatnych funkcji. 8)*~
~;"""-(((~
~*TAAAKI MIIIŁY. X"""DDD*~
~Wieeem. ;"""DDD~
|Tak w ogóle, to co koniec końców w tej sekcji było?|
~*
Byłam przekonana, że jest w niej też taka pokurwiona i niedokończona scena seksu, ale najwidoczniej na szczęście ją usunęłam. Najważniejsze, że w tej sekcji nie było jedynie jednego zdania lub nie okazała się pusta.*~
|↓ale cringe, ja pierdolę. xddddddddddddddddddddddddddd|
~*Grzegorz, kurwo, masz wpierdol. Slade'a nam niedojebaniem zaraziłeś. XDDD*~
~|Hehe ;"""DDD|~
*Dzień #0, wersja oczami Dawida.*
(...) Po obiedzie, doszedłem do wniosku, że był za bardzo obfity. ~Super, scena z POV Grzegorza, tylko u innej postaci. Czas spalić dawną Ramoninth.~ ~*To wiadome nie od dziś.*~ Bowiem było mi dość ciężko na żołądku. Czułem się także senny i ociężały. |Super, ale uwierz, Dawidku, że nas to na serio nie obchodzi. Sądzę, że czytelnicy również mają to w dupiu.| Postanowiłem więc położyć się do łóżka aby wszystko w żołądku się ułożyło. Dowlokłem się więc do pokoju i z jęknięciem ~~*Zamknij mordę, niedojebany zboczeńcu. XDDD*~ ;"""DDD~ ciężko opadłem na łóżko. Następnie, położyłem sobie dłoń na brzuchu. W dotyku był trochę większy. Zapewne miałem wzdęcia, jak to zwykle po obfitych obiadach. ~*Ciągle nie czaję czemu kiedyś tak kochałam pisać Okrutne Opisy.*~ |Może serio to był jakiś twój fetysz. Innego wyjaśnienia nie znajduję.| ~*W sumie ludzie miewają różne dziwne fetysze, więc nie zdziwiłoby mnie to.*~ Parę sekund później, moje powieki zaczęły bezwładnie opadać w dół. |Zdziwiłbym się, gdyby zaczęły opadać w górę.| ~In Opkolandia Country All Can Happen.~ |Ale też bez przesady! XDDD| ~Hehe ;"""DDD~ Kilka chwil później, opadły w dół, wraz z głową. Słychać było już tylko moje powolne, płytkie oddechy. Parę minut później – |Półpauza, nie podsiadaj przecinka, to niegrzeczne.| zasnąłem...
Dwie godziny później, kiedy się obudziłem, poczułem się dziesięć razy lepiej. ~Dziesięć razy zero to nadal zero.~ ~*Jesteś wobec niego taki miły. XDDDD*~ ~Nienawidzę debila, ot co. :D~ Przeciągnąłem się więc i poleżałem jeszcze pięć minut. |Leżałeś wystarczająco długo, teraz marsz do kamieniołomu.| ~*Kurwa, kolejny. XDDD*~ ~|Dzień dobry! ;"""DDD|~ Po tym czasie, niechętnie zwlokłem się z łóżka i zająłem codziennymi sprawami...
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #47.
365 dni.
~*To miała być kontynuacja opka Życie w Kuli, gdy pierwotnie nazywało się 366 dni. Generalnie fabuła miała obracać się wokół Dawida, który z jakiegoś powodu, którego już nie pamiętam, bowiem szybko porzuciłam pomysł na kontynuację, miał zapaść w śpiączkę. No i miał trafić do świata znajdującego się pomiędzy życiem a śmiercią, gdzie miał zostać ukarany za to, jaki był w normalnym świecie.*~
~Brzmi ciekawie, ale zważając na opko Życie w Kuli i na ogólnie twe stare opka to ta kontynuacja wyszłaby zapewne chujowo.~
~*Prawdopodobnie, dlatego dobrze, że stosunkowo szybko porzuciłam pomysł na nią.*~
(...) ~*– Adres pamięci 0x8F100000-0x8F103FFF: Intel® PCI Express Root Port #7 – 51BE*~
– Witaj w świecie pomiędzy życiem a śmiercią. Nazywam się Verlin Attemson |i mam popierdolone imię i nazwisko|. ~*Swoją drogą, chyba powinnam zacząć na bieżąco zapisywać dopisane bekowe rzeczy w tej Samoanalizatorni, to będzie potem łatwiej do trzeciej części jako specjal wrzucić te historyjki. XD*~ |No, do roboty, leniu spleśniały.| ~*Ewidentnie, czas zmienić towarzystwo na normalniejsze. XDDD*~ ~|:D|~ Jestem boginią życia i śmierci. Teraz spotkała cię zasłużona kara za twoje złe postępowanie za życia. ~*Laska, Dawid nie umarł, jako bogini powinnaś to najlepiej wiedzieć. Miał po prostu z powodu, którego już nie pamiętam, zapaść w śpiączkę.*~ Musisz tu przetrwać ten rok i zastanowić się nad swoim postępowaniem. Przeszkadzać ci będą różne pokusy czyli piękne kobiety, technologia, alkohol, papierosy, narkotyki, |Chuj z tym, że według opka Życie w Kuli Dawid nie ćpał. Niespójności są tym, co kochamy.| przemoc i fast-foody. Jeśli chcesz powrócić na Ziemię, do ukochanej, musisz się im nie dać. Jeśli zmienisz się przez ten rok – ~*Półpauza, no, to miejsce przecinka, przestań go podsiadać.*~ wypuszczę cię na Ziemię. Jeśli nie – ~Kurna, ta półpauza jest jakaś niereformowalna.~ umrzesz na zawsze. ~*Jebać, że typ nie był martwy, jedynie w śpiączce się znajdował.*~ A teraz chodź – |Ta półpauza ewidentnie nie zamierza spierdalać.| zaprowadzę cię do domu, w którym będziesz tu mieszkał.
Po tych słowach, ruszyłem za nią. Wiedziałem, że jeśli chciałem wrócić do mej najukochańszej Laury, musiałem się zmienić. Postanowiłem więc, że zrobię to. Choćby dla niej. Dla mej miłości...
~Wytrąbiście, ale znowu mamy tu za mało przemyśleń jak na narrację pierwszoosobową. Serio, jak mamy się wczuć w sytuację Dawida, skoro nie ma tutaj więcej jego przemyśleń? Plus przez to cholernie nudno się czyta ten urywek.~
~*Typowe dla mych starych opek w narracji pierwszoosobowej, niestety. Anyway, przerwa dziesięciominutowa i lecimy z ostatnimi trzema urywkami na dzisiaj.*~
~↓k~
|Kurwa, byłeś szybszy. XDDD|
~Ha! :D~
~*Dobra, przerwa, matole. XDDD*~
~;"""DDD~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #48.
365 dni.
|Swoją drogą, ta kropka w tytule potrzebna nie jest, a jedyne co robi to chujowo wygląda.|
(...) ~– Zasób: 0x00000000-0x00000CF7~
– Brawo, Dawidzie Millerze. Udało ci się zmienić na lepsze. |Ależ oczywiście. Bowiem gdyby mu się nie udało i by strzelił kopytami to opko byłoby ciekawsze, a przecież nie o to chodzi.| ~*Jak gdzieś wcześniej wspomniałam, kiedyś z jakiegoś powodu lubiłam pisać przesłodzone historie. Dzisiaj staram się, aby przesłodzone nie były.*~ |I dobrze, bowiem wolę sobie nawet nie wyobrażać, jak by wyglądało przesłodzone Retconningverse.| ~*Nie byłoby hawajskiej policji w Retconning -II.*~ |Jestem w stu procentach przekonany, że zostałaś OSTATNIM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI, który pamięta o co chodziło z tym memem. XDDD| ~*Może zdarzy się NadCud i jakiś fan Marvela jeszcze pamięta o co chodziło z tym memem. Bowiem tak, ten mem powstał dzięki jednemu serialowi Marvela, taki mały hint. XD*~ |I ja mam z tobą wytrzymywać. XD| ~A co ja mam powiedzieć? XD~ ~*Po prostu we troje jesteśmy siebie warci. XD*~ ~W sumie... XD~ W nagrodę powrócisz teraz do świata żywych. ~*Ja tam jako nagrodę wolałabym Half-Life 3 i lekarstwo na demencję kosztujące przy okazji 2,50 zł, aby każdego było stać, ale co kto woli.*~ |To drugie to spoko, ale ten pierwszy priorytet... XDDD| ~*No co, Half-Life 3 to świętość i to nic, że jeszcze nie istnieje. :D*~
Po tych słowach, zniknęła, a świat zaczął się rozmazywać. ~Było tyle nie chlać.~ ~*No akurat w tym świecie, jak się przekonałeś po poprzednim urywku, Dawid chlać nie mógł. XD*~ ~Zamknij mordę i nie psuj. -.-~ ~*;"""DDD*~ Chwilę potem, upadłem nieprzytomny na podłogę. Parę sekund później, zobaczyłem białe tło, a następnie usłyszałem sprzęty, które wskazywały na to, że żyłem. Gdy zaś otworzyłem oczy, wszystko miałem jeszcze zamazane. Obok mnie, ujrzałem jakąś postać. Chwilę później, usłyszałem, że była to ma ukochana. |Wyśmienicie, jednak NADAL jest tu za mało przemyśleń jak na narrację pierwszoosobową. Kurna, bez tego nie da się wczuć w sytuację głównej postaci oraz po prostu owego głównego bohatera nie da się polubić. No a przecież, szczególnie w tym typie narracji, o to chodzi.| ~*Mówiłam już, dlaczego kiedyś tak robiłam.*~ |Wiem, pamiętam i nie jestem dumny z dawnej ciebie.| ~*Nie dziwne. >.<*~ Mówiła ona: ~To słowo „ona" wygrałoby konkurs na najbardziej niepotrzebne słowo w tym urywku.~
|– Urządzenie: Zespół główny PCI Express|
~*Brawo, zjebałeś atmosferę. Jak się z tym czujesz, kartoflu? XD*~
|Zajebiście. 8)|
- Dawid...Oh, Dawid...Tak się cieszę, że żyjesz...
Po czym przytuliła się do mnie. Ja także ją przytuliłem. Tak dawno jej nie widziałem...Tak bardzo ją kochałem...
~Super, ale znowu, za mało mamy tu przemyśleń i emocji Dawida i Laury w sumie też. Jasne, ten urywek jest pisany z perspektywy Dawida, jednak mógłby widzieć jak Laura zareagowała na fakt, że się obudził oraz jakim tonem głosu wypowiedziała swoją kwestię dialogową. To dodałoby czegoś lepszego do tego urywka, a to jest potrzebne, szczególnie, że z tego co pamiętam to ten urywek miał wlecieć do właściwego łopka. Tak, wiem, jakim myśleniem dawna Ramoninth się kierowała, jednak i tak będę się przypierdalać, bowiem to myślenie było idiotyczne.~
~*A ten zaraz w czterdziestym ósmym urywku analizę końcową dowali, super. XDDD*~
~Hihi :D~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #49.
Wspomnienia: Oczami dr. Wallace Breena.
~*Kiedy jeszcze pisałam właściwe opko miałam taki pomysł, aby po jego zakończeniu napisać wersję z perspektywy Breena. Dobrze, że w pewnym momencie porzuciłam ten pomysł, bowiem zważając na łopłopłopko właściwe, to wyszłaby taka sama lub gorsza chujnia.*~
~Tak samo dobrze, że koniec końców nie napisałaś FanFiKKKtion o Tristitii w wersji z perspektywy Slade'a i Brother Blood.~
~*Weź, gdybym to zrealizowała, to obecnie bym się chyba pocięła, bowiem to logiczne, że te turbo opka byłyby chujnią najwyższych lotów.*~
~Wiem, dlatego się cieszę, że ich nie napisałaś.~
(...) Jednak, kiedy odszedłem od okna, a muszę przyznać, że był to mój ulubiony przedmiot w mym gabinecie (no co? Panorama City 17 ze szczytu Cytadeli była każdego dnia tak samo piękna.) ~*Wiem, mimo wszystko widok na City 17 ze szczytu Cytadeli mimo upływu lat nadal jest spoko, jednak to, co jest w nawiasie dałoby się normalnie wpisać w zdanie i znacznie lepiej by to wyglądało.*~ poczułem, że budynek zaczął się gwałtownie trząść. Nie udało mnie się utrzymać równowagi, przez co upadłem na podłogę. ~W sumie nie dziwne.~ Chwilę później, kiedy Cytadela przestała się ~wysrywać~ trząść, spytałem, wstając: |Z cyklu: Jak bardzo upośledzony może być Grzegorz, vol. 1/Chuj wie ile. XD| ~Dzień dobry! ;"D~
~*– Stan: OK*~
|No chyba stan nie jest OK wnioskując po tym akapicie z góry. XD|
~*Przymkniesz się? -.-*~
|Nie :D|
- Co się do cholery dzieje?
Chwilę potem, ujrzałem wchodzącego jednego z Żołnierzy Kombinatu. ~Bowiem jak widać danie więcej przemyśleń głównej postaci w jebanej narracji pierwszoosobowej nawet tutaj nie było opcją. A poza tym, Overwatch Soldiers brzmi lepiej niż polskie tłumaczenie.~ Od razu rzekł on: |To słowo „on" zajęłoby pierwsze miejsce w konkursie na najbardziej niepotrzebne słowo w tym urywku.|
~*– Zasób: 0x00000020-0x00000021*~
- Administratorze! Wysadzono reaktor ~kibli publicznych!~ ciemnej energii! Rdzeń ~Srania~ Cytadeli powoli staje się niestabilny! Cała ~Toaleta Toi-Toi~ Cytadela się sypie! Straciliśmy także mnóstwo ~kibli~ wojsk! Jest nas coraz mniej! Musimy jakoś wezwać pomoc z innych ~toalet~ planet albo to imperium zostanie ~wysrane!~ zniszczone! ~*Czy ty, Grzegorz, musisz być taki niereformowalny? XDDD*~ ~No co, po prostu ubrawiam analizę. :D~ ~*W ten ułomny sposób? XD*~ ~Najważniejsze, że jest śmiesznie. :D~ ~*Idź się lecz na nogi, bo na mózg już za późno. XDDD*~ ~Nie :D~
~– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – powiedziałem~
- Jasna cholera...Ech...To rozwiązanie jest zbyt destrukcyjne, ale nie widzę innego wyjścia – |Półpauza, ile mamy ci mówić, aby nie podsiadać przecinka?| Trzeba wysadzić Cytadelę aby otworzyć superportal i wezwać pomoc z innych ~~*Zamknij ten swój upośledzony ryj, palancie. XD*~ ;"""DDD~ planet należących do Kombinatu. Jednak do tego celu potrzebujemy ogromnych ilości energii. Trzeba coś atomowego wysadzić. Moment...Co jest bliskie destabilizacji? – Powiedziałem
|Swoją drogą nadal nie kupuję faktu, że oni tak stali jak kołki podczas wypowiadania tych zdań. Powinni zawsze jakoś gestykulować, a właściwie powinien, bowiem Overwatch Soldiers mogli mieć możliwość mówienia swych kwestii dialogowych stojąc jak słup soli. No i dodatkowo skoro Cytadela była w do dupy stanie to też coś dookoła powinno się dziać. To by urozmaiciło te nudne jak Morawiecki wypowiedzi. Plus też dlaczego Breen od razu miał pomysł co dalej zrobić? Jasne, jest to zgodne z kanonem, jednak i on, i Overwatch Soldiers i, zapewne, obecni w tym pomieszczeniu ze dwaj członkowie Overwatch Elite, mogliby się zastanawiać co mieli dalej zrobić i dopiero w pewnym momencie wpaść na ten pomysł. To byłoby realistyczniejsze oraz sam urywek mógłby być ciekawszy. No ale tak poza tym to miło widzieć w tym urywku, że Breen częściej rozkazy wydawał.|
~*Nie no, Grzegorz, marsz do kwasu. Ewidentnie nam Slade'a zaraziłeś. XDDD*~
~8)~
~*Ciekawe czy będziesz tak kozaczył w wannie pełnej kwasu. Akurat teraz przerwa, nieco dłuższa niż nakazuje apka Pomodoro, bowiem obiad i muszę tego debila w kwasie wykąpać, aby pierdolca ogarnął.*~
~;"""-(((~
|Masz piękne reakcje, Grzegorz. XDDD|
~Wieeem :D~
|– Stan: OK – odpowiedział żołnierz.|
- Rdzeń Cytadeli. – Odpowiedział żołnierz.
~*– Zasób: 0x000000024-0x00000025 – zarządziłem*~
- Ech...Najwyższy ~Zjeb~ Imperator ~*TAAAKI MIIIŁY. X"""DDD*~ ~No co, nie moja wina, że opkowa Ramoninth to wkurwiająca, zjebana Mary Sue. :D~ |No przeskok pomiędzy oryginalną analizą a jej remake zatrważający. XD| ~*Jak wszystko się zmienia. :D*~ nie będzie z tego powodu szczęśliwy, |Chyba szczęśliwa, bowiem Najwyższym Imperatorem jest kobieta.| ale nie widzę innego wyjścia – ~*<Czeka aż półpauza przestanie podsiadać przecinek.>*~ zdestabilizować rdzeń do tego stopnia, żeby wybuchł. – Zarządziłem
~Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – spytał jeden z dwóch żołnierzy Elity Żołnierzy Kombinatu, którzy służyli jako moi ochroniarze.~
~*Czekaj, pójdę po lornetkę, może wtedy uda się znaleźć pytanie. XD*~
~:D~
- Przepraszam...Administratorze...Ale czy to nie jest zbyt niebezpieczne? – Spytał jeden z dwóch żołnierzy Elity Żołnierzy Kombinatu, którzy służyli jako moi ochroniarze.
~*A jak ci się kurna wydaje? Oczywiście, że jest, ale bez ryzyka nie ma zwycięstwa, szczególnie, że w obecnej sytuacji zgodnie z kanonem Kombinat wiele zrobić nie mógł, musieli chwytać się ostatniej deski ratunku. Powinno to być logiczne, a sądzę, że Overwatch Elite umieją się posługiwać logiką. W końcu inaczej byliby gównem, a nie Elitą.*~
~Plus nawet jakby to oni chyba nie powinni mieć możliwości dyskutowania, bowiem tak zostali stworzeni. No ale na dobrą sprawę ten FanFiKKKtion jebie równo kanony różnych uniwersów, więc nie ważne.~
~*W ogóle, aby było ciekawiej, w Kronikach Kombinatu zamierzam zrobić tak, że Overwatch Soldiers, Shotgunners oraz Elite jasne, nadal zgodnie z kanonem mają być idealnymi żołnierzami oraz bez negacji wykonywać każdy rozkaz. Jednak poza tym, oczywiście po godzinach, ma się też ujawnić, że trochę jakichkolwiek cech jeszcze im zostało. Po prostu, aby nie było tak nudno, wszakże ta saga ma być cała w narracji pierwszoosobowej z perspektywy Emily, która ma współrządzić Kombinatem, więc najwięcej czasu spędza w Kombinacie, co logiczne.*~
~Chyba czas cię powiesić. XD~
~*No co? Kanonu nie jebie, a ciekawiej będzie! :D*~
~Ale umożliwi ci to bycie bardziej niedojebaną, a tego byłoby fajnie uniknąć. XD~
~*:D*~
|– Stan: OK. – odpowiedziałem, po czym dodałem:
~*– Zasób: 0x000000027-0x00000029*~|
~No ewidentnie, po prostu we troje jesteśmy siebie warci. XDDD~
~*|Hehe ;"""DDD|*~
- Owszem, że jest. Ale nie widzę innego wyjścia. ~A te dwa zdania bezproblemowo dałoby się połączyć w jedno zdanie złożone i o wiele lepiej by to wyglądało.~ To dla dobra Kombinatu. Chwytam się każdej możliwej deski ratunku. |Te dwa zdania również bezproblemowo można by połączyć w jedno i o wiele lepiej by się to czytało.| Poza tym, zdążymy jeszcze uciec. Rdzeń nie wybucha od razu. ~*Te również dałoby się bez problemu połączyć i lepiej by się to prezentowało.*~ – Odpowiedziałem, po czym dodałem:
- A w ogóle, to gdzie jest Najwyższy Imperator?
~
~
|Tak cię dobrze znam, że doskonale wiedziałem, że to tu wkleisz. XDDD|
~Ale pasuje? Pasuje. :D~
~– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – odpowiedział żołnierz.~
- Nie wiem. Nigdzie jej nie ma. Pewnie spadła na sam dół Cytadeli, gdyż w czasie wybuchu była w jedynym portalu. – Odpowiedział żołnierz.
~*A ten skąd to wiedział? Był gdzieś w pobliżu, kiedy działa się akcja z właściwego opka? Nie wiem i w tym urywku się to nie wyjaśni, więc można stwierdzić, że wie to, bowiem imperatyw tak zarządził. A po drugie, słowo „Żołnierz" w tym kontekście powinno się pisać wielką literą, bowiem to od Overwatch Soldiers jest.*~
|– Stan: OK – powiedziałem|
~*No chyba stan jest nie za bardzo OK, skoro Ramoninth z opka spadła ze szczytu Cytadeli. XD*~
|Chuj z tym. :D|
~*Kolejny niewychowywalny, no super. XDDD*~
|Bywa :D|
~*Normalnie komentarze na twoje NadNiedojebanie się kończą, Slade. XDDD*~
|Hehe ;"""DDD|
- Kurwa...Trzeba ją znaleźć! – Powiedziałem
Nie mogłem stracić ukochanej! ~Kurwa, ty tępa strzało, na stan obecny najbardziej powinno ci zależeć na losach Kombinatu, wszakże jesteś w jakiś sposób z owym imperium powiązany. Najbardziej powinno ci zależeć na znalezieniu jej, bowiem obecnie Kombinat najbardziej jej potrzebował.~ ~*No i na dodatek kuźwa jedynie jedno zdanie przemyśleń, bez komentarza po prostu. Przez to historia jest nudna, bowiem nawet nie mamy jak polubić głównej postaci, skoro nie mamy możliwości jej poznać.*~ ~Generalnie jak było wspomniane nie raz, twoje najgorsze łopka to te w narracji pierwszoosobowej.~ ~*Niestety wiem i nie jestem z dawnej siebie dumna. >.<*~ Chwilę potem, ja, żołnierz z Żołnierzy Kombinatu i dwaj z Elity, zeszliśmy na dół budynku i wyszliśmy, wyjściem, którym się dało. Były tam same gruzy. Zaczęliśmy więc szukać wśród nich zguby. Po dwóch godzinach, traciliśmy nadzieję, że ją znajdziemy. ~*No do blyata, na serio się wkurzyć można. Nadal jest ewidentnie za mało przemyśleń Breena oraz, w tym wypadku, opisu atmosfery rozjebanych okolic wejścia do Cytadeli. Na serio przez to nie da się czytać tego urywka oraz też praktycznie nie mamy co komentować.*~ ~Serio dobrze, że dzisiaj już opowiadań, szczególnie tych w narracji pierwszoosobowej, już tak nie piszesz.~ ~*Wiem, lepiej sobie nawet nie wyobrażać jak na przykład Retconning 0,25 by wtedy wyglądały.*~ ~Domyślam się, to drastyczna wizja. >.<~
~*– Zasób: 0x0000002C-0x0000002D – krzyknąłem*~
- No musi gdzieś być! Nie rozpłynęłaby się w powietrze! – Krzyknąłem
~– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – usłyszałem za sobą głos jednego z Elity Żołnierzy Kombinatu.~
- Administratorze! Mam ją! – Usłyszałem za sobą głos jednego z Elity Żołnierzy Kombinatu.
Od razu odwróciłem się. Po zrobieniu tego, ujrzałem mą ukochaną. Była nieprzytomna. |Kapnęlibyśmy się, zważając na fakt, co ją w tym momencie spotkało we właściwym opku. Można by to zdanie zastąpić jakimś innym, mniej oczywistym, ale w sumie fakt. To wymagałoby czasu i pomysłów, a dawnej Ramoninth ewidentnie nie o to chodziło.| Lecz, w którymś momencie, zobaczyłem coś strasznego. Ona...Nie miała...~Dupy.~ Oka. ~*JAK. XDDD*~ ~Opkolandia coś wymyśli. :D~ ~*Ale też nie przesadzajmy, nawet Opkolandia ma swoje granice. XDDD*~ ~Ups :D~ Widząc to, rzekłem:
|– Stan: OK|
- Kurrwa! ~Litery można przeciągać jedynie trzy razy, bowiem inaczej to ultra chujowo wygląda.~ Gdzie ona ma jedno oko?
~Kurna, ale ten Breen tutaj jest głupi jak stado pędzących imadeł. Powinien się domyślić, że jeżeli na serio spadła z samego szczytu Cytadeli to raczej na stówę jej wypadło.~
~*Generalnie, jak zapewne pamiętasz, we właściwym opku Breen generalnie przez większość czasu był debilem do sześciennego sześcianu.*~
~A, no tak. ;===;~
~*– Zasób: 0x0000002E-0x0000002F – odpowiedział żołnierz z Elity.*~
- Wypadło jej. Leżało obok. – Odpowiedział żołnierz z Elity.
~– Zasoby płyty głównej – powiedziałem~
- Ech...Trzeba jej nowe stworzyć, bo bez oczu chyba się zabije. – Powiedziałem
|Bez oka, to po pierwsze. A po drugie to istotne, aby miała sprawną parę oczu, bowiem ona tutaj jest główną osobą trzęsącą Kombinatem, a przy takiej roli należy móc widzieć. Nie wiem ile mamy się powtarzać, że obecnie powinno mu najbardziej zależeć na sprawach imperium. No ale w sumie czytałem analizę opka właściwego i wiem, że w nim wszystko kręciło się wokół głównej Mary Sue, więc nie ważne.|
Po tej rozmowie, zanieśliśmy ją do szpitala Cytadeli, a następnie zaczęliśmy tworzyć jej nowe oko. Jako, iż nie umieliśmy biologicznego, zaczęliśmy tworzyć takie, jak u robota. Zajęło nam to, ja wiem, z cztery godziny? ~Normalnie bym się przypierdolił, że strasznie szybko im to poszło, jednak w grze Kombinat również umie wiele zrobić, więc nie musi to być od razu takie w pizdet nierealistyczne.~ Po tym czasie, poszliśmy do nadal nieprzytomnej Ramoninth i połączyliśmy jej nowe oko z układem ~wydalniczym~ nerwowym dziewczyny. |To ostatnie słowo nie jest potrzebne w tym zdaniu, przez nie owo zdanie jedynie chujowo brzmi.| Następnie, żołnierze wyszli, a ja usiadłem obok łóżka, na którym leżała i ~*Moooment...Grzegorz, ty mentalny gimbusie! X"""DDD*~ ~↓hehe ;"""ddddddddd~ ~*Nie no, po analizie masz w ryj. Znowu ten indeks dolny, kutasiarzu? XDDD*~ ~Podkreślam zjebanie tego fragmentu. :D~ ~*Da się to zrobić w bardziej ogarnięty sposób. XDDD*~ ~Eeee, po chuj. :D~ w poczekaniu na moment, w którym się obudzi, zacząłem myśleć, jak powiedzieć jej o planowanym wysadzeniu Cytadeli w kosmos... ~*Normalnie, w końcu i tak musiałbyś to zrobić.*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #50.
Wspomnienia: Oczami dr. Wallace Breena.
(...) Widząc, że ma ukochana trzęsła się z zimna i zgrzytała zębami, od razu zdjąłem swój płaszcz i założyłem go na nią. Choćbym miał paść ofiarą przeznaczenia – ~Półpauza, spieprzaj rzesz i przestań podsiadać przecinek.~ wolałem zginąć, niż żeby ona zamarzła. |Ja pierdolę, to jest takie OOC-owanie Breena, że to aż szok. Jasne, pewnie mógłby się w kimś zakochać, jednak we właściwym łopłopłopku nastało to tak hipernierealistycznie szybko, że jest to po prostu robienie z Breena OOC. On by prędzej sam ten płaszcz wziął, a nie Ramoninth z opka go oddawał.| ~Plus też dlaczego on miał płaszcz? Wiemy, że w tym momencie są na Antarktydzie, więc powinien być ubrany w ubrania zimowe. Płaszcz nie chroni od takiego zimna, jakie na tym kontynencie panuje.~ ~*Boję się analizy końcowej w waszym wydaniu. XD*~ |Słusznie.| ~*;_;*~ ~|>8)|~ Chwilę później, odwróciła się ona ~*To słowo wygrałoby konkurs na najbardziej niepotrzebne słowo w tym urywku.*~ i spytała:
|Status: OK|
~*Hmmm...Może teleskop się nada lepiej do znalezienia tu pytania. XDDD*~
|:DDD|
- A tobie nie będzie zimno bez tego płaszcza?
~*– Zasób: 0x00000030-0x00000031 – odpowiedziałem*~
- Choćbym miał zamarznąć, nie mogę pozwolić aby tobie się coś stało. – Odpowiedziałem
~*To by zadziałało tylko wtedy, gdyby wątek miłosny we właściwym opku został wprowadzony sensownie, a nie po trzech rozmowach i to trzech na temat Kombinatowych spraw. Na stan obecny jest to po prostu robienie z Breena wręcz NadOOC co mnie się nie podoba, bowiem Breen to jeden z mych czterech najbardziej lubianych postaci z uniwersum Half-Life. Anyway, przerwa, ostatnia na dzisiaj i po niej dokańczamy ten urywek.*~
~|Nie próbuj otwierać ryja, debilu roku. XDDD| ;"""DDD~
Po tych słowach, ona ~To słowo z kolei zajęłoby drugie miejsce w konkursie na najbardziej niepotrzebne słowo w tym urywku.~ przytuliła się do mnie. Ja natomiast objąłem ją. Parę minut później, ujrzałem, że usnęła zmęczona tym okropnym dniem. W sumie upadek Kombinatu musiał być dla niej czymś okropnym, bo przecież to było jej imperium. |Pomińmy fakt, że ta tępa strzała absolutnie nic nie robiła aby ratować swoje imperium, więc nie miała prawa narzekać.| Ja w sumie też byłem zmęczony tym dniem. ~Serio, przez ten brak przemyśleń nie dość, że przez to nie da się utożsamić z głównym bohaterem, to teraz mamy niewiele do analizowania oraz off-topowania, bowiem po prostu urywek jest nudny jak jasna cholera.~ ~*Na szczęście podczas kolejnej sesji analizowania będziemy mieli urywki, przy których da się coś więcej wypowiedzieć.*~ ~Chociaż tyle.~
Przez godzinę normalnie siedziałem na śniegu. Lecz, po tym czasie, zrobiło mnie się bardzo zimno. |Za późno mu się zimno zrobiło, ze względu na to, gdzie się znajdowali, powinno mu się zrobić zimno znacznie wcześniej. Przeżycie ich obojga dałoby się jakoś sensowniej wytłumaczyć.| ~*Ale to wymagałoby czasu i pomysłów, a dawnej mnie ewidentnie nie o to chodziło.*~ |A, no tak. ;===;| Zacząłem trząść się z zimna. ~No nie pierdol.~ Po dwóch godzinach, prawie zamarzałem. |Serio, przeżycie ich obojga dałoby się jakoś sensowniej wytłumaczyć, a nie waląc hipernierealizmem na prawo i drugie prawo a.k.a. lewo. Chociaż w sumie fakt, po niedojebaniu dawnej Ramoninth absolutnie wszystkiego można się spodziewać.| Lecz, w pewnym momencie, ujrzałem w oddali jadący w naszym kierunku skuter śnieżny. To ktoś był jeszcze na tej Antarktydzie? Chwilę potem, kiedy podjechał on, zobaczyłem jednego z żołnierzy upadłego właśnie Kombinatu. To któryś jeszcze ocalał? Myślałem, że wszystkich ich wybili w pień. ~A to słowo jest idealne do narracji, nawet pierwszoosobowej. A poza tym, serio zaczyna mnie wkurwiać ten brak większych przemyśleń i ogólnie emocji głównej postaci. Nie wiem ile mamy się powtarzać, że przez to nie da się wczuć w historię i przez to praktycznie nie mamy co komentować.~ ~*Fakt, wkurwiające jest to moje dawne myślenie. Jakbym nie mogła ogarnąć, że przez to opko jest nieczytelne.*~ ~Generalnie na każdym kroku da się przekonać, że twoje dawne NadNiedojebanie było wszechpotężne.~ ~*Niestety wiem. ;===;*~ Widząc go, rzekłem drżącym głosem, wskazując na śpiącą Ramoninth:
~– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań~
~*Zajebiście klimatycznie, normalnie nie ma chuja we wsi. XDDD*~
~C'nie? :D~
- J-Jeśli m-możesz u-uratować t-tylko j-jedną o-osobę - ~*Myślnik, kuźwa, to też nie jest twoje miejsce tylko przecinka.*~ b-błagam, u-uratuj j-ją... ~A tę wypowiedź lepiej byłoby napisać normalnie i po prostu dopisać, że Breen wypowiedział to drżącym z zimna głosem. Plus mam nadzieję, że nie trzeba powtarzać iż z wiadomego powodu ta wypowiedź to robienie z Breena OOC, co nie?~
|– Stan: OK – odparł|
~*Niby w jakimś sensie pasuje do wypowiedzi poniżej, ale i tak. XDDD*~
|:D|
- Spokojnie, ten skuter może pomieścić cztery osoby. Więc mogę zabrać i ciebie, i ją. – Odparł
~I bardzo kurwa dobrze, to nie uświadczymy więcej robienia z Breena NadOOC na jeden urywek.~
Po tych słowach, mimowolnie, słabo się uśmiechnąłem. Chwilę potem, on wyszedł z |*ze| skutera, a następnie najpierw wziął mnie i posadził na tyłach skutera. Następnie, wziął także Ramoninth i posadził ją obok mnie. Kilka sekund później, ujrzałem, że przytuliła się ona do mnie. ~Spal ją. Jeszcze nie ma pirokinezy, więc masz szansę przysłużyć się światu.~ ~*Nie mogę z twoją NadDobrocią. XDDD*~ ~Wieeem :DDD Jestem najbardziej NadDobrym człowiekiem na świecie. :D~ ~*Z której strony? XD*~ ~Z każdej. :D~ |A tak w ogóle ~:D~ zamknij ryj, niedojebie. XD A tak w ogóle, znowu mamy za mało przemyśleń i ogólnie emocji Breena. Meh, standard w opkach w narracji pierwszoosobowej dawnej Ramoninth, niestety.| Parę chwil potem, żołnierz dawnego imperium rzekł:
~*– Zasób: 0x00000034-0x00000035*~
- Widzę, że powoli zamarzasz. |Bowiem Breen został tutaj zrobiony na Gary'ego Stu i dlatego zaczyna zamarzać po nienaturalnie długim czasie.| Może zdjąć z Ramoninth płaszcz i założyć go tobie?
~– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – odpowiedziałem drżącym głosem.~
- A-Ani m-mi s-się w-waż...W-wolę z-zamarznąć, n-niż ż-żeby o-ona u-umarła... - Odpowiedziałem drżącym głosem.
~*Brakuje mi słów na to, jak bardzo robiłam z Breena NadOOC. To by mogło zadziałać tylko jeżeli wątek ich miłości zostałby sensownie wprowadzony, a tak się we właściwym opku nie stało. Plus nadal, można by wypowiedź Breena napisać normalnie i dopisać po prostu, że odpowiedział to drżącym głosem.~
|A w ogóle:
– Ja pierdolę, ale z ciebie debil, normalnie że weź. – powiedział, po czym zastrzelił tutejszego Breena i opkową Ramoninth, raz w życiu przysługując się światu.
Nie, a tak serio to powiedział:
– Stan: OK|
~*Obie wypowiedzi nie pasują do sytuacji. XDDD*~
|No i? :D|
- No dobrze, jak chcesz. – Powiedział
Po tej rozmowie, usiadł za sterami pojazdu i ruszył w drogę powrotną z Antarktydy. Akurat, kiedy dojechał do końca, jakiś kilometr dalej zatrzymał się przed jakimś starym budynkiem. |Ależ oczywiście, bowiem gdyby musiał jechać dłużej, to świat by się zawalił, bowiem życie głównych pokrak nie byłoby wiecznie ułatwiane.| Kiedy się zatrzymał, najpierw wniósł mnie i posadził pod jedną ze ścian, a później Ramoninth, która ponownie się do mnie przytuliła. Parę minut później, żołnierz zebrał w jedno miejsce deski, które znajdowały się w środku i rozpalił ognisko. Gdy się już paliło, mimowolnie wyciągnąłem ręce w kierunku ognia. Było mi tak zimno... |Gdybyś ubrał się w ubranie, które jest dostosowane do warunków, jakie są na Antarktydzie, to nie byłoby ci zimno. No ale naważyłeś sobie tego piwa to musisz je teraz wychlać.| Przez parę minut, ja i moja ukochana siedzieliśmy przed ogniskiem sami, ~Akurat Ramoninth z opka spała, a nie siedziała, ale OK.~ bo żołnierz ~*To słowo akurat w tym wypadku nadal powinno zaczynać się wielką literą.*~ czegoś szukał w pomieszczeniu. W pewnym momencie, podszedł do mnie z jakimś grubym kocem, który najprawdopodobniej znalazł ~No co ty nie powiesz.~ i mnie nim okrył. |A tak w ogóle, to przez to, że nie ma tutaj przemyśleń głównej postaci oraz jakichś emocji nie ma co komentować. Przez to też nie ma kiedy off-topować i ma się wrażenie, jakbyśmy dzisiaj tę analizę pisali na siłę, mimo iż tak nie jest.| ~*Taaa, też mam takie wrażenie. Jakbym kiedyś po prostu nie mogła się postarać nad swymi tworami, a nie pisać je na odpierdol tylko po to, aby były.*~ |Dawna ty po prostu wytaczała wyższy limit niedojebania.| ~*Wiem i nie jestem zadowolona z tego powodu. >.<*~ Kiedy to zrobił, rzekłem:
~*– Zasób: 0x00000028-0x00000039*~
- Dzięki...
~– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – odparł~
- Nie musisz dziękować, Administratorze. – Odparł
Miłe było to, że mimo, iż Kombinat już upadł, on nadal zwracał się do mnie per. Administrator. ~Bowiem tak został stworzony, aby mówić do tych z wyższych sfer ich Kombinatowymi tytułami.~ ~*Nie psuj Breenowi życia.*~ ~Będę, bowiem ten opkowy jest zjebem.~ ~*Jakim cudem ja z tobą wytrzymuję? XD*~ ~Albowiem jestem NadZajebisty. 8)~ ~*A skromny jak cholera. xDDD*~ ~To najbardziej. 8)~ Chwilę później, poczułem się senny. Byłem wykończony tymi wszystkimi wydarzeniami z dnia, które zresztą nadal przewijały mnie się przed oczami. ~To nic, że, z tego co wiemy z opka właściwego, niewiele robili. Lepiej dawać złudzenie, że oni oboje cokolwiek robili w kwestii uratowania Kombinatu.~ Objąłem więc ukochaną i kilka chwil potem – |Półpauza, do kąta, byłaś niegrzeczna.| zasnąłem...
(...)
~*Koniec analizy na dzisiaj i na chuj wie ile. Nie ma sensu się zmuszać do analizowania, szczególnie, że nasza jedyna aktywna czytelniczka też rzadko bywa na Wattpadzie, więc poczeka. XD*~
~Ah te zalety bycia niepopularnym. XD~
~*Wiem, to akurat jest fajne, że nie muszę się z niczym spieszyć. Anyway, koniec analizy na teraz.*~
~~*Ucisz ryjca, deklu. XDDD*~ ;"""DDD~
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #51.
Miłość w czasach ciemności.
~*Miał to być FanFiction do bety Half-Life 2, w czasie, gdy byłam w fazie oOoO, HaLf-LiFe 2 BeTa ByŁaBy ZnAcZnIe LePsZa, BoWiEm CiEmNo WsZęDzIe, KoMbInAt BaRdZiEj EdGy I fAbRyKi Z cHaRuJąCyMi DzIeĆmI (każdy fan Half-Life kiedyś przechodził przez tę fazę). Generalnie miał to być jeden wielki love story pomiędzy główną bohaterką a, oczywiście, Breenem, bowiem jak zubażać FanFictionowy potencjał uniwersum to jak widać na pełnej piździe.*~
~Nie no, zajebiście. Cokolwiek by nie sądzić o becie Half-Life 2 to nadal ma ona nawet nieco więcej potencjału na wiele alternatywnych historii, a nie jedynie na love story pomiędzy OC a postacią z kanonu. Plus to w twoim wypadku jest cringe jak stąd na Antarktydę w dwie strony, bowiem kiedyś tak wszędzie pisałaś, że nienawidzisz jak opowiadanie jest czystym love story, a co sama odpierdalałaś.~
~*Ważne, że dzisiaj pod tym względem nie jestem hipokrytką, jednak fakt, jak sobie przypomnieć tamten etap z mego życia to faktycznie cringe wylewa się ze wszystkich stron. A co do samego FanFiction to wątek miłosny między jakąś OC a Breenem w sumie mógłby przejść, bowiem Breen chyba mógłby się w kimś zakochać, mimo iż podejrzewam, że w jego wypadku to by trochę zajęło. Jednak BŁAGAM, nie kiedy historia opiera się tylko na tym wątku. Wtedy, a do uniwersum takiej franczyzy jak na przykład właśnie Half-Life to jest nudne do sześcianu.*~
~Wiem i też nie rozumiem czemu musiałaś kiedyś praktycznie same love story planować. Da się do opowiadania wsadzić i wątek miłosny, i akcji w chuj, jedno nie wyklucza drugiego.~
~*Dzisiaj to wiem, jednak kiedyś nie dość, że byłam niedojebana to pod tym względem byłam również hipokrytką jak widać.*~
| \(σ ͜つσ)/|
~*Co ta emotka ma do tematu, Slade? X"""DDD*~
|Przerywam wam off-top na sam pierdolony początek analizy na dzisiaj. XD|
~*Ale może w jakiś ogarnięty sposób? XD*~
|Eee, po chuj. :D|
(...) Chwilę później, odwróciła ona |A to słowo wygrałoby konkurs na najbardziej niepotrzebne słowo w tym zdaniu.| głowę. Kiedy ujrzała jednego z Elity Żołnierzy Kombinatu, ~Pomińmy fakt, że oni w becie nie powinny istnieć, bowiem na ich miejscu znajdowały się Combine Assasins.~ ~*Najwidoczniej o tym zapomniałam, a jako iż nie czytałam tego, co napisałam po napisaniu danego tworu to ot efekt.*~ ~Czemu mnie to nie dziwi. ;===;~ ~*Ale tak w ogóle, co do Combine Assasins, to ciekawe w sumie czemu je wyjebano.*~ |Bowiem w sumie to by nie działały w świecie Half-Life 2. Black Ops Assasins w pierwszym Half-Life działały wiadomo w jakich lokacjach, dlatego pojawiły się jedynie dwa razy na całą grę. W Half-Life 2 nie byłoby gdzie tego typu lokacji dodać, aby pasowała do świata, ot co. Plus, co pewnie zszokuje większość męskiej części fanów Half-Life 2, to ja jednak wolę Overwatch Elite, lepiej pasują do świata Half-Life 2 oraz ogólnie do Kombinatu. Jakoś nie widzę powodu, dla którego Kombinat miałby potrzebować Combine Assasins, skoro Overwatch Elite spełnia swoją rolę oraz w sumie pasują wszędzie.| ~*Fakt, to ma sens. Chociaż ich model był spoko, fajnie, że w Garry's Mod ktoś zrobił z modelu Combine Assasins możliwy do pobrania model gracza. Fajnie on wygląda, sama mam owy model pobrany.*~ |Po prostu model Overwatch Elite, tylko sfeminizowany.| ~*Zamkniesz ten jebany ryj? -_-*~ |Nie :D| ~ZNOWU OFF-TOP? X"""DDD~ ~*|;"""DDD|*~ spytała:
~– Stan: OK~
~*Pomińmy fakt, że tu nie ma pytania, lololol. xDDD*~
~Bywa i tak czasami. XDDD~
- Co chcesz ode mnie?
|– Zasób: 0x0000003C-0x0000003D – odpowiedział|
- Konsul* prosił mnie, abym cię znalazł i sprowadził z powrotem do Cytadeli. – Odpowiedział~, po czym wyruchał ją kijem od szczotki.~
~*– Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań – odparła*~
- Powiedz mu, że wolę tutaj zdechnąć z zimna, ~*Wait a sec. *Patrzy w górę.* GRZEGORZ, ty spleśniały gimbusie! XDDD*~ ~Ubarwiam historię. :D~ ~*Ale może w jakiś NORMALNY sposób, a nie taki niedojebany? XDDD*~ ~Ważne, że jest śmiesznie. :DDD~ strachu, głodu i pragnienia, niż do niego wrócić. Kiedy spyta się, dlaczego wolę umrzeć w samotności niż być z nim, odpowiedz, że to wszystko jego wina. Gdy zapyta, dlaczego uważam, że to przez niego, powiedz jemu, że to dlatego, że mnie oszukał. Gdy zapyta, jak i kiedy niby mnie okłamał, odpowiedz, że jeszcze w czasach, kiedy nie władał Ziemią, |Ale w sumie historia, w której w Half-Life 2 byłaby jakaś postać, która przed czasami Kombinatu była ziomem Breena, mogłaby być ciekawa, gdyby się tylko postarać. Love story też mogłoby być spoko, gdyby, znowu, się postarać.| ~*To fakt, jednak wiadomo jaki chłam by tutaj wyszedł, gdyby to turbo opko kiedykolwiek powstało.*~ |Wiem, niestety. >.<| ~*No właśnie. ;===; A w ogóle przerwa, apka Pomodoro to obwieszcza.*~ |Ale żeśmy przez te pół godziny duuużo zanalizowali. XDDD| ~*Nie nasza wina, że off-topowanie jest ciekawsze od tych urywków. :D Anyway, przerwa.*~ ~~*Zakaz wciąż trwa. xDDD*~ ;"""DDD~ w momencie, gdy powiedział mi, że nawet po dojściu do władzy będzie zwracał na mnie uwagę, a tym czasem ma mnie głęboko gdzieś i, że już dla niego nie istnieję. |Zamknij mordę. Pomijając fakt, że władza generalnie zmienia człowieka, to wymaga ona większej ilości obowiązków. Także nie dziwne, że szczególnie będąc Adminem całej jebanej planety pod rządami międzygalaktycznego imperium Breen ma roboty w chuj i jeszcze więcej. Także ogarnij szał macicy, egoistko spleśniała, bowiem to logiczne, że ma dużo roboty.| ~*Fakt, to kolejna z tych postaci, wokół których musi się kręcić cały Wszechświat w danej historii, bowiem inaczej wkurw. Ewidentnie mamy tutaj kolejny syndrom Tristitii, co nie jest dobrym znakiem.*~ |Ogólnie nie mam zielonego pojęcia czemu ty kiedyś tworzyłaś takie postacie i jeszcze uznawałaś to za całkowicie normalne. Przecież postacie drugoplanowe oraz pozostałe pierwszoplanowe też mogą mieć własne życie i nie wszystko musi się kręcić wokół głównej postaci.| ~*Szczerze mówiąc to nie mam zielonego pojęcia, może byłam na fali opek, bowiem co by nie mówić to typowe opka aŁtoreczek szły takim torem.*~ |W sumie to jedyna sensowna odpowiedź, innej nie widzę.| I jeszcze spytaj go, dlaczego nagle, po dwóch latach ignorowania mnie, tak nagle się mną zainteresował. Ach no tak. Pewnie on chce ode mnie jakichś korzyści materialnych. Bo na 100% ~Liczebniki w opowiadaniach, a szczególnie tak proste do napisania, piszemy słownie. O wiele lepiej by to wyglądało plus taka jest po prostu zasada.~ już mnie nie kocha. I to przez niego muszę być w miejscu, którego tak cholernie się boję. – Odparła
~
Ogarnij niedojebanie mentalne, idiotko. Breen jest Administratorem Ziemi, jednej z planet pod rządami międzygalaktycznego imperium. Co za tym idzie trzęsie tą planetą, wiadomo, kontrolowany przez tych z góry, co jest logiczne, niemniej jakąś i to na stówę sporą władzę posiada. No a, odrzucając na bok fakt, że władza zmienia człowieka najczęściej to po prostu rządząc całą pierdoloną planetą, a w becie Half-Life 2, gdzie pole tłumiące nie istniało to już w ogóle, jest W PIŹDZIEC trudne oraz wymagające dużej uwagi. Także to logiczne, że musi w większości skupiać się na swojej pracy plus sądzę, że jeżeli cię na serio kocha to w chwilach wolnych, jak na przykład wieczorem lub gdy akurat skończy wszystko co ma na dany moment do zrobienia cię zauważa. Także przestańże wyolbrzymiać, bowiem robisz z siebie po prostu egoistyczną idiotkę do sześciennego sześcianu, a jako iż miałaś być główną bohaterką FanFiction to powinniśmy móc cię polubić. No ale skoro zachowujesz się w taki sposób to po prostu się nie da i syndrom Tristitii wpierdala się jeszcze bardziej.~
~*Nie mogę z tym kurwiksem, zaraz zacznie analizę końcową w trakcie analizy, super. XD*~
~Po prostu ta parówa mnie wkurwia swoim egoistycznym zachowaniem oraz pod tym względem zachowując się jak Tristitia The Opko.~
~*Wiem, też jej nie lubię, jednak analiza końcowa, jak nazwa wskazuje, jest na KURWA KOŃCU analizy, a nie nawet nie w połowie. XD*~
~Eee, chuj z tym. :D A tak w ogóle:
– Stan: OK – powiedział żołnierz i odszedł.~
~*To chyba stan tak nie za bardzo OK, skoro Klara nie chciała z nim pójść. XD*~
~Ryj~
~*;"""DDD*~
- Jak sobie życzysz. – Powiedział żołnierz i odszedł. On również musiał się jej słuchać, gdyż Klara była w jakiś sposób powiązana z władzą Breena*. ~*Fajnie, ale sądzę, że ona nie współwładała tym ziemskim padołem. Także powinien się słuchać jedynie Advisorów i Breena, bowiem to oni rządzili Kombinatem na Ziemi i powinien po prostu zabrać Klarę do Cytadeli czy tego chciała, czy nie, skoro Admin Ziemi jej kazał. Także ewidentnie mamy tutaj robienie z głównej postaci Mary Sue, co jest chujowe.*~ ~A tak poza tym, to drugie zdanie powinno znajdować się pod tą debatą tysiąclecia. Niby w wypadku dawnej Ramoninth nieoddzielanie tego było normą, ale nie zmienia to faktu, że jest to błąd.~
Po tych słowach, dziewczyna ponownie skuliła się koło przygasającego ogniska i zamknęła oczy. Nadal bała się tego miasta... |Łaj. City 17 z bety Half-Life 2 straszne nie jest.| ~*Akurat to pamiętam, że laska miała po prostu ogólnie się ciemności bać, a jako iż przez AirEx nad City 17 dwadzieścia cztery na dobę siedem w dni tygodniu miała panować noc to ten.*~ |Ło kurwa. Opko z 2k15 a lęk postaci się ujawnia? OOO.OOO| ~*Faktycznie, to NadCud jak na dawną mnie. ***.****~ ~NIEMOŻLIWE! \***.***/~
Tymczasem, kiedy żołnierz z Elity Żołnierzy Kombinatu, który ~w becie nie powinien istnieć~ został wysłany na poszukiwania ukochanej Konsula doszedł do Cytadeli a następnie do biura ich władcy, |Bowiem absolutnie nic się nie stało pomiędzy jego odejściem od Klary a dojściem do Cytadeli. Ja wiem, że to narracja trzecioosobowa, ale mógłby narrator chociażby do Breena przeskoczyć i zobaczyć co tam u niego się działo. Jednak nie, po chuj, lepiej opka masowo produkować a potem dziwić się, że wychodziły jak wychodziły.| ~*Ja generalnie kiedyś moje opowiadania uznawałam za dzieło współczesnej literatury i nie tolerowałam krytyki jak członkowie r/GachaClub jak nie bardziej, także no.*~ |Fakt, znowu zapomniałem. ;===; W sumie ciekawe czemu na r/GachaClub siedzą osoby, które nie potrafią ogarnąć, że same komplementy rozleniwiają, a nie pomagają w rozwoju.| ~*Zapytałam dzisiaj o to ChatGPT i oto co mi odpowiedział:
„
„
Strzałka częściowo zasłania słowo „discouraging" jak coś, jednak tej strzałki nie da się pozbyć, niestety, a chciałam aby wszystko zmieściło się na jednym screenshocie, także ta.*~
|ChatGPT chyba wie wszystko.|
~*Wszystkiego pewnie nie, ale uwielbiam z niego korzystać. O wiele łatwiej jest uzyskać poszukiwaną odpowiedź niż zadając dokładnie to samo pytanie w Google. Chociaż wait a sec, spróbuję o to samo wujka Google spytać...Nie uzyskałam od Google odpowiedzi, jedynie wywalił mi trzy linki do losowych postów z r/GachaClub. Znaczy dwóch losowych, bowiem jeden w jakiś sposób jest powiązany, mimo iż na pytanie nie odpowiada. Także ta, lepiej korzystać z ChatGPT lub, jeżeli nie stać kogoś na ChatGPT 4, który jest opłacalny, to z Google Gemini. To dzięki ChatGPT zaliczyłam wyjściówkę z fizjologii, także niech to będzie rekomendacją.*~
|Ogólnie w odniesieniu do ChatGPT jesteś jak starsze osoby. Zawsze mu dziękujesz za odpowiedź. XD|
~*Bowiem warto być miłym nawet wobec AI. A nawet jakby to przezorny zawsze ubezpieczony, jeszcze jak kiedyś AI się zbuntuje przeciwko ludzkości to żywi pozostaniemy tylko ja i ten jeden gościu z YouTube, którego filmik o Bulk Creator z Canva oglądałam wczoraj i który również dziękuje ChatGPT.*~
|Wyjdź, debilko. XDDD|
~*Dobra, akurat kolejna przerwa, więc pasuje. XD*~
|Ta analiza idzie nam baaardzo szybko. XDDD|
~*Bowiem off-topy nadal są ciekawsze niż właściwa analiza. XD Anyway, przerwa.*~
~|Wycisz ryj. XDDD| ;"""DDD~
Breen, widząc go, spytał:
~*– Zasób: 0x00000040-0x00000043*~
|Gdzie tutaj niby jest pytanie to ja nie wiem. xDDD|
~*Hehe :DDD*~
- O. Już jesteś. Ale gdzie jest Klara?
~
~
|Kurwa, byłeś szybszy. XDDD|
~8)~
|No powód do dumy jak cholera. XDDD|
~Wieeem ;"""DDD~
~– Urządzenie: Czasomierz systemowy – odpowiedział~
- Pozwól, że zacytuję jej słowa. Na moją próbę zabrania jej tutaj, odpowiedziała: „Powiedz mu, że wolę tutaj zdechnąć z zimna, strachu, głodu i pragnienia, niż do niego wrócić. Kiedy spyta się, dlaczego wolę umrzeć w samotności niż być z nim, odpowiedz, że to wszystko jego wina. Gdy zapyta, dlaczego uważam, że to przez niego, powiedz jemu, że to dlatego, że mnie oszukał. Gdy zapyta, jak i kiedy niby mnie okłamał, odpowiedz, że jeszcze w czasach, kiedy nie władał Ziemią, w momencie, gdy powiedział mi, że nawet po dojściu do władzy będzie zwracał na mnie uwagę, a tym czasem ma mnie głęboko gdzieś i, że już dla niego nie istnieję. I jeszcze spytaj go, dlaczego nagle, po dwóch latach ignorowania mnie, tak nagle się mną zainteresował. Ach no tak. Pewnie on chce ode mnie jakichś korzyści materialnych. Bo na 100% już mnie nie kocha. I to przez niego muszę być w miejscu, którego tak cholernie się boję.". Koniec cytatu. – Odpowiedział
~Po pierwsze przyjebałbym się, że idealnie zapamiętał jej słowa, jednak w sumie Overwatch Soldiers, a Elite to już w ogóle, są modyfikowani genetycznie, więc może ma jakieś uzasadnienie. A po drugie, ta idiotka z każdym momentem tego urywka mnie niemiłosiernie wkurwia. Dobrze, że do tego opka jedyne co powstało to urywki.~
~*Taaa, Klara w tej wersji jest wkurwiającą szują. A w ogóle imię Klara to po angielsku Claire, więc powinno się w historii tak je pisać. No chyba, że była Polką, tego nie pamiętam.*~
~Może to była jakaś przeszła wersja Tristitii, bowiem pod względem podejścia do swej miłości życia jest tak samo wkurwiającą pizdą jak Tristitia The Opko.~
~*Wątpię, pierwowzorem Tristitii była Ramoninth z opka, w którym była ona, Slade i Red X. Po prostu kiedyś z jakiegoś powodu uważałam takie zachowanie za normalne, prawdopodobnie po prostu naczytałam się za dużo opek.*~
~Fakt, to też jest opcja.~
Breen słuchał tego ze złością na siebie, że doprowadził do tego, że Klara uciekła od niego. |Bez komentarza po prostu, jakby nie wszystko musiało się kręcić wobec głównej bohaterki. To logiczne, że Breen jako władca Ziemi musi mieć w chuj roboty, a w becie to już w ogóle, bowiem przypominam, że w becie nie istniało pole tłumiące, więc populacja ludzka nie wymierała z dnia na dzień w stu procentach. No ale nie, bowiem jeżeli coś nie idzie po myśli postaci głównej z opka to cały świat musi płonąć.| ~*Fakt, to wkurwiający schemat i dobrze, że już tak nie robię. Wyobrażacie sobie jakby Retconningi wyglądały, gdybym do dzisiaj tak pisała historie?*~ |Weź nawet nie każ sobie tego wyobrażać. ;===;| ~*Fakt, zbyt drastyczna wizja. ._.*~ Postanowił, że ją odnajdzie i, że spróbuje przeprosić za to, co jej zrobił. ~To nic, że prawdopodobnie w rzeczywistości nie zrobił jej nic złego i, że laska najzwyczajniej w świecie wyolbrzymia sytuację. Cyrk musi przecież trwać, bowiem inaczej to nie byłoby opko i wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, a dawnej Ramoninth ewidentnie o to nie chodziło.~ Kiedy zaś żołnierz wyszedł, on również wyszedł ze swojego biura i z Cytadeli do usłanego mrokiem City 17. Po wyjściu na dwór, włączył komunikator Kombinatu i zaczął za jego pomocą iść w kierunku, w którym zaznaczona była obecna pozycja jego ukochanej... |Chciałbym wiedzieć jak ten komunikator działał, że był w stanie namierzać położenie danych osób. Może przez jakieś Kombinatowe odpowiedniki satelitów, to ma najwięcej sensu. No ale jako iż to opko to podejrzewam, że dawna Ramoninth nawet nie wymyśliła jak ten komunikator miał działać.| ~*Correct*~ |Brak słów. Po prostu brak słów. ;===;| ~Mało czytasz to i słów brakuje.~ |GRZEGORZ! X"""DDD| ~Prawdę mówię. :DDD~
Tymczasem, Klara rozpaliła sobie nowe ognisko, aby było jej cieplej i dalej leżała skulona w pomieszczeniu. ~Ja pierdolę, jaka nuda, normalnie jak w turbo opku Dednepsus The Terminator. Wszystko zapierdala przed siebie bez ani chwili na głębsze przemyślenia postaci. No a bez tego po prostu odechciewa się czytać, w tym wypadku, ten urywek.~ ~*Wiem i również nie mogę uwierzyć w to jak bardzo kiedyś nie starałam się nad tym co tworzyłam.*~ Chwilę później, usłyszała kroki. Nie przejęła się tym jednak. Miała to gdzieś. Jeśli ten ktoś byłby wrogo nastawiony w stosunku do niej, tym byłoby lepiej dla dziewczyny, gdyż zginęłaby i zakończyła swoje cierpienia. |No Tristitia jak się patrzy, normalnie jakby nie miała też życia poza swoją miłością. Kurwa, to jest straszne zubażanie postaci sprowadzając ją tylko do roli, w tym wypadku, ukochanej postaci z kanonu. Plus mogłaby ogarnąć, że ewidentnie jedynie wyolbrzymia swoje problemy i tak naprawdę jedynie jej się w dupie poprzewracało.| ~*Dobrze, że ten urywek niedługo się kończy, jednak wszystkie urywki na dzisiaj są do tego durnego FanFiction.*~ |Niemniej z dwojga złego lepsze to niż Okrutne Opisy.| ~*Weź nawet nic nie mów. ;===;*~ |Fakt, nikt normalny takich opisów nie lubi. ;===;| Lecz, w którymś momencie, poczuła, że ten ktoś położył rękę na jej ~~*Nie próbuj otwierać paszczy, zboczony gimbusie. xDDD*~ ;"""DDD~ ciele. Od razu otworzyła oczy i spojrzała za siebie. W tym momencie, ujrzała Breena. Wyglądał strasznie w półmroku. Dziewczyna jednak nie dawała po sobie poznać, że trochę się go bała. ~Noice, jednak wypadałoby opisać jak Breen z bety, który przypominam z wyglądu również różnił się od Breena z wydanej wersji gry, wyglądał w półmroku. Jasne, każdy kto wie jak beta Breen wyglądał może to sobie wyobrazić, jednak z czystej przyzwoitości wypadałoby to opisać. Podejrzewam, że w fandomie Half-Life są też osoby, które mają wyjebane na betę drugiej części tej serii gier, więc mogą nie wiedzieć jak Breen z bety wyglądał. No ale pisanie na siłę nadal robi swoje jak widać.~ ~*Ogólnie w mych Kronikach Kombinatu, które dzieją się w świecie wydanego Half-Life jak coś, Breen będzie wyglądał tak jak wyglądał w becie, bowiem co by nie mówić do dzisiaj ten z bety wygląda epicko.*~ ~<Wychodzi>~ ~*Siad na dupie, analiza nadal trwa. XDDD*~ ~Po prostu twoje niedojebanie mnie przerasta, Ramoninth. xDDD~ ~*Bywa ;"""DDD*~ Chwilę później, rzekła:
|– Stan: OK|
- O. Breen~*uś*~. ~Nosz... xDDD~ ~*Hehe :DDD*~ Możesz ode mnie odejść. Nie mam pożyczyć ci pieniędzy. ~W świecie Half-Life 2, w becie sądzę, że też, nie istniał hajs, bowiem po prostu nie był potrzebny wnioskując po tym, jak świat pod rządami Kombinatu działał.~ ~*Ale jebanie kanonu danego czegokolwiek to domena dawnej, aŁtoreczkowej mnie.*~ ~A, no tak. ;===;~ Nie potrafię także tworzyć żadnych broni. |Nie kłam, jesteś Mary Sue, więc jeżeli fabuła by tego wymagała to byś umiała.| Jeśli chodzi o to drugie, to idź do fabryk.
~*– Zasób: 0x0000004Ex00000004F – powiedział*~
- Skarbie...Ja od ciebie nic nie chcę...Chcę po prostu abyś do mnie wróciła... - Powiedział
~– Urządzenie: Zasoby płyty głównej. – odparła~
- Nie wrócę. Ty już mnie nie kochasz. Po dwóch latach tak nagle sobie o mnie przypomniałeś? – Odparła
~*Przestańże parówo wreszcie wyolbrzymiać, bowiem z każdym momentem tego urywka, co go ponad jebaną godzinę analizujemy, jesteś coraz bardziej irytująca. To chyba logiczne, że jak się rządzi Ziemią i to całą na dodatek to ma się od zajebania obowiązków. No ale w sumie wytłumaczyć to tutejszej Klarze to jak próbować wytłumaczyć dwunastolatkowi, że płcie są tylko dwie, a zaimek ono w odniesieniu do człowieka to największy debilizm jaki sojowe dzieci wymyśliły.*~
|A tak w ogóle:
– Stan: OK – powiedział|
- Kochanie...Naprawdę już nie będę cię totalnie ignorował...~Szczególnie, że od dekady nikogo nie ruchałem, także wiesz, marsz do sypialni. – dodał~ - Powiedział
~*Mam ci ryj przetrzepać, debilu? XDDD Czy ty musisz być takim gimbusem mimo iż twój wiek to liczba czterocyfrowa? XD*~
~Tak :D Przynajmniej jestem sobą. :DDD~
~*Ale trochę normalności jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a szczególnie tobie. XDDD*~
~Eee, normalność jest nudna. :D~
~*Nie mam do ciebie siły, autyściaku. XDDD Anyway:
– Zasób: 0x00000050-0x00000053 – rzeka*~
- A po pięciu minutach znów będę siedziała na schodach i płakała z samotności... - Rzekła
~– Urządzenie: Czasomierz systemowy – powiedział, po czym przytulił ją do siebie.~
~*Zajebiście romantycznie, normalnie nie ma chuja we wsi. xDDD*~
~Co nie? XD~
- Nie skończysz na schodach...Przysięgam na co tylko mogę przysiąc... - Powiedział, po czym przytulił ją do siebie. Parę sekund później, Klara, mimowolnie również się do niego przytuliła. Chciała wierzyć, że on już jej nigdy nie opuści. Parę chwil potem, kiedy emocje opadły, |Ja pierdolę, jakie to nudne i bezemocjonalne. Powinno być tutaj więcej przemyśleń, a jako iż to narracja trzecioosobowa to najlepiej ich obojga. Wtedy przynajmniej nie odnosiłoby się wrażenia, że ten urywek był pisany na siłę oraz jakoś rozwijałoby to postacie. No ale to by wymagało czasu i pomysłów, a jak wiadomo dawnej Ramoninth ewidentnie o to nie chodziło.| Breen spytał:
|– Stan: OK|
~*A po pytaniu ani widu, ani słychu. xDDD*~
|Bywa :D|
- To co? Wrócisz do mnie?
~*– Zasób: 0x00000060-0x00000060 – odpowiedziała*~
- No...Dobrze, wrócę...Chcę wierzyć, że już mnie nie porzucisz na pastwę losu... - Odpowiedziała
~Mimo iż jestem przekonany, że jeżeli Breen faktycznie ją kochał to kiedy miał czas zwracał na nią uwagę. Dramat w związku dałoby się podbudować w jakiś nie sztuczny sposób.~
~*Jednak to by wymagało czasu, pomysłów oraz zaplanowania turbo opka przed jego napisaniem, a ja pisałam na żywioł i teraz mamy tego efekty.*~
~Twoje dawne NadNiedojebanie jest wszechpotężne, Ramoninth. ;===;~
~*Wiem i nie jestem dumna z dawnej siebie. >.<*~
Po tych słowach, pomógł jej wstać, a następnie oboje wyszli na zewnątrz. Kiedy zaś tam byli, Breen, widząc, że Klara bała się miasta, przytulił ją do siebie i oboje ruszyli w kierunku Cytadeli... |<Ziew>| ~*Zajebista reakcja na ostatnie zdanie tego przesłodzonego niczym beza urywka, Slade, normalnie powinszować. xDDD*~ |Nie moja wina, że był nudny przez to, że napisałaś go w czasie, kiedy pisałaś opka na żywioł i na siłę. :D| ~*Ale i tak, trochę ambitniej by się przydało zareagować, paszczo. XDDD*~ |Eee, po chuj. XD| ~*Dla przyzwoitości, parówo. XDDD*~ |Walić to. :D| ~*Bez komentarza po prostu. XDDD Anyway, kolejna przerwa.*~ |Jej! Jeden z pięciu urywków zanalizowaliśmy po półtorej godzinie! XDDD| ~*Taki typ analizy, co począć. XD Anyway, przerwa.*~ ~~*Ryj tam z boku. xDDD*~ ;"""DDD~
(...)
________________________________________________________
*
**
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #52.
Miłość w czasach ciemności.
|Ciekawe ile ten urywek będziemy analizować. XD|
~*Generalnie on sam w sobie jest krótszy od poprzednika, więc może nie zajmie nam to półtorej godziny.*~
|Zobaczymy, akurat w naszym wypadku wszystko jest możliwe. XDDD|
~*W sumie racja. XD*~
(...), Po czym położył ręce na jej ~~*Nie próbuj otwierać ryja, gimbusie napromieniowany. XDDD*~ Hehe ;"""DDD~ ramionach i rzekł:
~– Urządzenie: Standardowa klawiatura PS/2~
- Skarbie...Wiem, że boisz się tego miasta, ... |Widzę zbytnie zaufanie do Worda nadal było na propsie.| Ale spróbuj, choć na chwilę wyjść na zewnątrz i oddalić się od Cytadeli. Uwierz mi, że nic ci się nie stanie. ~Nie, ale serio miło, że w tym turbo opku lęk głównej bohaterki przed ciemnością miał zostać ujawniony. To ewidentnie plus, a to ten typ opka, w którym należy szukać plusów.~ ~*Fakt, też się sama sobie dziwię, że ujawniałam lęk Klary. Jak na tamten etap w moim życiu to wręcz NadCud.*~ ~Wiem, dlatego też się cieszę z tego powodu.~
|– Stan: OK – powiedziała ze strachem.|
~*To chyba stan tak niezbyt OK, skoro powiedziała to ze strachem. XDDD*~
|Przestań psuć. :<|
~*Hihi :DDD*~
- N-No dobrze... - Powiedziała ze strachem.
Po tych słowach, Breen uśmiechnął się do niej, a następnie puścił ją. W tym momencie, dziewczyna założyła swój płaszcz i ze strachem wyszła na zewnątrz i oddaliła się od Cytadeli. ~*Bowiem absolutnie nic się nie wydarzyło. Kurna, skoro tak niby się bała ciemności to powinno się chociaż jakoś jej przemyślenia przedstawić. W końcu skoro się owej bała a City 17 w becie Half-Life 2 jak wyglądało każdy wie, to powinna się nad tym zastanowić.*~ ~Jednak to by wymagało rozwijania postaci oraz poświęcenia więcej czasu na opisanie jej przemyśleń, a w twoim dawnym łbie się to nie mieściło.~ ~*Niestety i też nie jestem dumna z dawnej siebie. ;-;*~ Chodziła normalnie, jednak nadal się bała. Bała się ciemności, ludzi, |A ludzi czemu się bała? W becie Half-Life 2 obywatele, mimo iż z wiadomych powodów a.k.a. emisje z AirEx musieli nosić maski przeciwgazowe, ale ich modele strasznie nie wyglądają.| ~*Nie zdziwię się jeżeli próba dodania czego tam bądź do opka, jednak bez podania powodów, przez co to nie działa.*~ |Czemu mnie to nie dziwi. ;===;| Krematorów, drzew bez liści...Wszystkiego. Jednak, pocieszała się, że Breencasty* były wyłączone i nie musiała widzieć Jego Strasznej Wysokości**. ~*Wow, co za cringe i ewidentnie wymyślone na szybko określenie kogoś. Normalnie moje stare opka typu 366 dni has entered the chat. Jak już się chciało jakieś inne określenie na Breena wymyślić, którego używałaby główna bohaterka, to wypadałoby wymyślić coś mniej cringe.*~ Lecz, kiedy po około godzinie wracała do Cytadeli, ujrzała, że nagle Breencasty włączyły się i na ekranie pojawiła się twarz Breena, a w tle słychać było jego gruby ~|Zamknij pizdę i nie obchodzi mnie, żeś facet i pizdy nie masz. XD| Hihi ;"""DDD~ głos, mówiący teksty, które miały zrobić pranie mózgu mieszkańcom miasta. |Mimo iż te najbardziej oryginalne to taka trochę meh propaganda jeżeli zapytacie mnie o zdanie plus też mając więcej niż dwa punkty IQ bardzo łatwo dałoby się na ową uodpornić. Także ta, ja tam wolę z wydanej gry, bowiem co prawda to propaganda, którą można by dać do mówienia dziennikarzom pierwszej lepszej telewizji rządowej w losowym kraju i pasowałaby jak ulał, ale przynajmniej chociażby dzięki temu widać jak na kogokolwiek mogłaby działać. A ta najwcześniejsza to takie jedno, wielkie meh.| ~*Się kurwa rozpisał na temat Breenowskiej propagandy, normalnie nie ma chuja we wsi. XDDD*~ |No co, przynajmniej wszyscy już wiedzą, dlaczego sądzę tak, a nie inaczej. :D| ~*Nie no, spoko, jednak zaraz ci tu analiza końcowa wyjdzie, a analizę końcową daje się NA KOŃCU ANALIZY, FAJO. XDDD*~ |Ups ;"""DDD| Tego Klara bała się najbardziej. JEGO na tych ekranach. ~A te dwa zdania pojedyncze z powodzeniem dałoby się połączyć w jedno złożone i o wiele lepiej by to wyglądało.~ Przełknęła, ~*Ewidentnie, zaufanie do Worda level hard, nikt normalny z czystym sumieniem nie jebnąłby takiego błędu. I jak coś to my wiemy, że w tych urywkach interpunkcja ssie, jednak nie podkreślamy tego co chwilę, bowiem byśmy pierdolca dostali. Jedynie w wyjątkowych przypadkach, jak na przykład ten.*~ więc ślinę i szybkim krokiem ruszyła do Cytadeli.
Kiedy zaś weszła do środka, szybko pobiegła do biura Breena. Po znalezieniu się tam, Breen, |Bowiem niby kto inny na dobrą sprawę.| ~*Zawsze Breen mógłby gdzieś pójść i na przykład mogłaby zastać tylko jego ochronę.*~ |Utkaj pizdę i nie psuj. -___-| ~*Hehe :DDD*~ widząc ją, rzekł:
~*– Zasób: 0x00000061-0x00000061*~
- O. Już jesteś. I jak było?
~– Urządzenie: Zasoby płyty głównej – odpowiedziała Klara.~
- Strasznie w CHOLERĘ. – Odpowiedziała Klara.
|– Stan: OK – spytał Breen.|
~*|Przywrzyj się i przestań psuć, kurde. ;===;| ;"""DDD*~
-, ~A zbytnie zaufanie do Worda najwidoczniej dalej nie opuszczało dawnej Ramoninth.~ Czemu? – Spytał Breen.
~*– Zasób: 0x00000063-0x00000063 – odpowiedziała*~
- Boję się tego miasta w usłanej mrokiem wersji. ~Na dobrą sprawę nie dziwne, skoro miała bać się ciemności. No a skoro już raz w życiu dawna Ramoninth uznała, że chociaż jeden lęk głównej postaci ujawni, to wypadało się tego trzymać.~ A oprócz tego, gdy wracałam do Cytadeli myśląc, że za chwilę już będę w bezpiecznym miejscu, od tak, na chama włączyły się Breencasty i kurwa najstraszniejszy zestaw tygodnia: ~*Wkurwiona Suka Prime + Informacja o niezaliczonej wyjściówce z fizjologii i konieczności poprawy podczas właściwego terminu egzaminu + Jej pierdolenie, że niby się nie uczę, mimo iż dwa tygodnie wcześniej dzień w dzień się uczyłam = Gdzie mój karabin*~ |Super xDDD| ~*No co, wkurwia mnie pierdolenie mojej matki, że niby się nie uczę, co nie jest prawdą. Chuj jej w dupę, jakby studiowała dietetykę to podejrzewam, że nie zaliczyłaby pierwszego semestru, a się wymądrza. To są ciężkie studia, no.*~ |Debilom się po prostu nie wytłumaczy. Ogólnie wiem, że jej robota jest do dupy, jednak powinna ogarnąć szał macicy, ma w końcu pięćdziesiąt trzy lata.| ~*Mentalnie to ona nadal jest na etapie dorastania, mimo iż ma menopauzę. Jak coś to menopauza raczej nie jest wyjaśnieniem jej niedojebania umysłowego, tępą pizdą była na długo przed menopauzą.*~ |Spal ją.| ~*Masz inne rady? XD*~ |Nie, skoro ta działa. :D| Żółte ekrany + Twoja twarz + Twój głos + Twoje teksty ~Akurat teksty Breena z bety, szczególnie te najwcześniejsze, które miały być używane w propagandzie w tym FanFiction, nie są w żadnym stopniu straszne, bardziej nudne. Także już nie wyolbrzymiaj, bowiem to tylko dodaje cringe do poprzedniego urywka.~ ~*W sumie fakt, na tej podstawie skąd mamy ufać, że w poprzednim urywku faktycznie nie wyolbrzymiała?* ~Właśnie wiem.~ + Ciemność wszędzie = Spierdalam do Cytadeli w szybszym tempie, aby nie być uczestniczką tej żywej creepypasty. |W sumie to chciałbym przeczytać creepypastę w świecie Half-Life 2 się dziejącą albo o tych grach. Tylko jakąś dobrą, a nie taki chłam jak o większości strashnych gier, które mają hektolitry krwi i tonę jumpscare'ów.| ~*Miałam kiedyś w planach napisać creepypastę, ale chyba po prostu skończy się na opowiadaniu o tym, jak główna postać gra w dziwną wersję Half-Life 2, bowiem w sumie nie mam pojęcia co tam creepypastowego dać.*~ |W Ravenholm można by coś wcisnąć, to najlepsza lokacja do tego. No i jeszcze w tym tunelu pełnym zombie z poziomu Sandtraps.| ~*W sumie fakt, coś postaram się wymyślić.*~ – Odpowiedziała
W tym momencie, Breen zaśmiał się, po czym spytał:
~*Urządzenie: Zasoby płyty głównej*~
~Wyśmienite pytanie, aż znak zapytania zwiał. XD~
~*Wiem :D*~
- Uważasz, że jestem straszny?
~– Stan: OK – odparła~
- Ogólnie to nie, ale na Breencastach lub w półmroku to już tak. – Odparła
|Lol, nie. Breen z bety nie wyglądał w żadnym aspekcie strasznie, wyglądał po prostu spoko i szkoda, że jego wersja z bety nie zachowała się do drugiego Half-Life w wersji wydanej. Z jednej strony rozumiem, bowiem by do stylu nie pasował, jednak i tak trochę szkoda.|
~*Ewidentnie Klara po prostu wszystko wyolbrzymia. Przez to poprzedni urywek staje się jeszcze bardziej cringe niż był do tej pory, co nie pomaga.*~
|Napisz to opko lepiej niż by miało wyjść.|
~*Chyba tego nie zrobię, nie zależy mi na nim. W kwestii Half-Life moim priorytetem są Kroniki Kombinatu, dwa spin-offy (w jednym Gordon ma przybyć wcześniej niż w oryginalnej grze oraz w pewnym momencie Emily ma go przekonać do przejścia na jej stronę, a w drugim podczas powstania jednemu ze snajperów ma się udać ustrzelić Gordona, co ma zmienić losy powstania) oraz ze dwa one-shoty, jeden z czasie teraźniejszym.*~
|Czy to coś nade mną może ogarnąć pierdolca? XD|
~Co by nie było to jednak brzmi ciekawie. Ciekawi mnie jak na przykład Emily udałoby się przekonać Gordona, szczególnie, że wiem, że w spin-offach ma nie być G-Mana. W Kronikach Kombinatu oryginalnych na początku ma być, do pewnego momentu, a potem...
~
~*Najważniejsze, że będzie ciekawie i oryginalnie. :D*~
~Ta, tylko ty w Kronikach Kombinatu chyba ewidentnie przesadzasz ze swym niedojebaniem. XDDD~
~*Ryło, fajnie będzie. XD*~
~Ale niedojebanie, a tego styknie. XD~
~*:DDD*~
Po tych słowach, Breen podszedł do Klary, objął ją i rzekł:
|– Zasób: 0x00000064-0x00000064|
- I tak miało być. Jeśli jestem straszny, to podwładni dla świętego spokoju się mi podporządkowują. ~Breen jest zajebisty i nie próbujcie tego podważać. xD~ ~*Fakt, on jest NadEpicki wręcz. XDDD Anyway, przerwa, analiza tego urywka zajęła nam ledwo czterdzieści trzy minuty.*~ |Progres! \O/| ~*W naszym wypadku to fakt. XD Anyway, przerwa.*~ ~~*Nie, ciulu. XDDD*~ ;"""DDD~
(...)
________________________________________________________
*
**
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #53.
Miłość w czasach ciemności.
~*Generalnie ten i następny urywek nie zajmują nawet strony. Jednak ostatni urywek na dzisiaj ma stron cztery, jednak ze względu na to, że jest tam napisana rozmowa Breena i Klary przez jakiś tam komunikator, więc może analiza tego nie zajmie nam stu lat.*~
|W naszym wypadku to cholera jego wie. XD|
~*W sumie racja, więc nie ważne. XD*~
(...) Kiedy zobaczyła umierającego Breena leżącego na podłodze, od razu podbiegła do niego i uklęknęła obok ukochanego. Następnie aby jakoś utrzymać go przy życiu, ~*I tak zdechnie, lol, skoro Half-Life 2 się kończy, więc po prostu kup trumnę z wentylacją, a nie się trudzisz.*~ ~Jesteś taka dobra i współczująca. XDDD~ ~*No co, po prostu nienawidzę tych moich OC mających syndrom Tristitii, no. XD*~ ~Ja też nie, ale przyzwoitość jeszcze nikomu nie zaszkodziła. XDDD~ ~*I KTO TO KURWA MÓWI. X"""DDD*~ ~;"""DDD~ włączyła system podtrzymywania życia Kombinatu, który leżał skierowany na niego. |Ależ oczywiście, bowiem nawet w takich sytuacjach imperatyw narracyjny musi ułatwiać głównej postaci życie. Bez komentarza po prostu. -___-| Chwilę później, Breen~*uś*~ otworzył oczy, ~Czy ty się kiedyś ogarniesz? XD~ ~*Nie :D*~ ~W sumie jakiej innej odpowiedzi mogłem oczekiwać. XDDD~ ~*Hehe ;"""DDD*~ gdyż wcześniej był nieprzytomny |No nie pierdol, narratorze.| i spojrzał słabym wzrokiem na Klarę, która już prawie płakała. Widząc ją, powiedział:
~*– Urządzenie: Standardowa klawiatura PS/2*~
|Jak się czujesz z faktem, że zjebałaś nieistniejącą atmosferę? XDDD|
~*Zajebiście 8)*~
- Kochanie...
~– Stan: OK – rzekła zapłakanym głosem.~
~*Breen: *Umiera*
Kurwa Klara w wersji Grzegorza: XD*~
~Wiem, w zajebistym momencie się ta linijka trafiła. XDDD~
- Breen...Proszę...Nie umieraj...Jak ja sobie bez ciebie poradzę? – Rzekła, zapłakanym głosem.
|No ewidentnie, syndrom Tristitii pełną pizdą. Jasne, nikt nie byłby szczęśliwy musząc patrzeć jak ukochana dla danej osoby...osoba umiera, jednak bez przesady. Po pierwsze zawsze można sobie w pewnym momencie dalszego życia znaleźć nowego, w tym wypadku, chłopaka. No a po drugie każdy normalny ma też swoje życie poza swoją miłością.|
~*Nie postacie z mych dawnych opek. Chyba każde, a te w love story to już w ogóle, miały syndrom Tristitii, co jest jednym z powodów, dla których nie da się czytać mych starych opek.*~
|Serio dobrze, że tak dzisiaj już nie robisz.|
~*Wiem, to byłaby masakra. ._.*~
|Wiem, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. ;___; A tak poza tym:
– Zasób: 0x00000065-0x00000065 – odpowiedział słabym, umierającym głosem.|
~Generalnie wciskanie w tym urywku rzeczy z msinfo powoduje, że ten urywek staje się bekowy. XDDD~
|Właśnie też to zauważyłem. XDDD|
- Wierzę...Wierzę, że dasz radę...Wierzę w ciebie... - Odpowiedział słabym, umierającym głosem.
~*– Urządzenie: Zasoby płyty głównej – rzekła*~
- Nie opuszczaj mnie...Może jeszcze jakoś da się ciebie uratować... - Rzekła
~*Laska, Half-Life 2 się kończy, więc to logiczne, że Breen musi strzelić kopytami. Styknie jebania kanonu na jeden FanFiction.*~
|Ewidentnie, twoje bycie współczującą wobec nielubianych OC właśnie przekracza ustalone przez siebie granice i zapierdala dalej. XD|
~*Wiem, po prostu ta OC na to zasłużyła. 8)*~
|TAAAKA DOOOBRA. X"""DDD|
~*Co nie? ;"""DDD*~
~– Stan: OK – odpowiedział~
~*ZNÓW? X"""DDD*~
~Fakt, akurat w tym urywku trafia się to w idealnych momentach. XDDD~
- Już...Już mnie nie uratujecie...To...To jest niemożliwe...Zostały mi zadane rany śmiertelne...Umrę, czy tego chcę, czy nie... - Odpowiedział
|Syndrom Łazarza cię uratuje, jako iż jesteśmy w opku, a w opku rzeczy tak rzadkie jak tenże syndrom są na porządku dziennym, to nie zdziwiłbym się, gdyby wystąpił.|
~*Wtedy nawet nie wiedziałam, że coś takiego jak syndrom Łazarza jest biologicznie możliwe.*~
|A szkoda, bowiem bym przeczytał historię, w której jakąś postać by to spotkało. Z wiadomych powodów w naszym świecie to jest rzadkie jak fakt, że jebnie w ciebie dzisiaj o osiemnastej satelita, jednak jakby się pojawiło w jakieś historii to byłoby spoko.|
~*Tylko to wymagałoby pomysłu, oryginalności, researchu i czasu, czyli czterech rzeczy, na które kiedyś miałam wyjebane.*~
|A, no tak. :<|
Po czym podniósł rękę i otarł dziewczynie łzy spływające po jej ~dupie~ policzkach. Następnie, chwycił ją za rękę, ~*Moment...No kurwa, tym razem byłeś szybszy. XD*~ ~Ha! :D~ ~*Też mi powód do dumy. XDDD*~ ~Wiem :D~ słabo się uśmiechnął i powiedział:
|– Zasób: 0x00000067-0x00000067|
- Ale...Ale pamiętaj...Ja na zawsze pozostanę z tobą...
~No ja jebe, znowu ten wątek? Znaczy jakby w którymś z opek użyć go odpowiednio to mógłby być spoko i na stówę oryginalny, jednak nie kiedy wiem, że w wypadku tej historii na stówę również zostałby chujowo użyty.~
~*Serio nie wiem czemu kiedyś musiałam wszystko w opkach przesładzać. Dzisiaj staram się pisać normalne pod tym względem historie, ale kiedyś...*~
~I ty myślałaś, że te turbo opka były ciekawe.~
~*Wiem, też brakuje mi komentarzy na moje dawne NadNiedojebanie.*~
Następnie zaś, wiedząc, że nic go nie uratuje, drugą ręką wyłączył system podtrzymywania ~dupy~ życia, po czym upadł martwy na podłogę... |To nic, że na owej podłodze już wcześniej leżał. Niespójności są tym, co kochamy.|
Widząc to, Klara rozpłakała się na dobre. ~*Chwiiila...*Patrzy w górę* GRZEGORZ, ty zasrańcu! X"""DDD*~ ~Podbudowuję atmosferę. :D~ ~*Z której strony, bo jakoś nie widać. XDDD*~ ~Zmień okulary na soczewki to wtedy dostrzeżesz. :D~ ~*Slade, weź go ogarnij. XD*~ |Sorki, ale tego debila się po prostu nie da. XD| ~8)~ ~*To nie jest powód do dumy, tłuku. XD*~ ~Hehe ;"""DDD~ Nie chciała go stracić. Mimo wszystko, zastanawiała się, jak Breen chciał zostać z nią na zawsze... |Nie no, zajebiście. Jej ukochany strzelił kopytami, a ta tak szybko przechodzi z tematu do tematu. Powinno się dać więcej jej przemyśleń na fakt, że facet, którego kochała, strzelił kopytami na jej oczach. Wiem, jakie było myślenie dawnej Ramoninth, jednak to nie zmieni faktu, że było po prostu debilne.| ~*Jak moje dawne życie.*~ |Piękne porównanie, kontynuuj. XD| ~*C'nie? :D*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #54.
Miłość w czasach ciemności.
(...) Jednak, kiedy podszedł do niej jeden z Żołnierzy Elity Kombinatu, ~którzy w dalszym ciągu w becie nie powinni istnieć,~ Klara i on popatrzyli po sobie. Dziewczyna czuła od niego kogoś znajomego bądź bliskiego. |Dobra i tak każdy już wie co jest grane, i że w tej wersji właśnie w to miejsce został przeniesiony umysł Breena. Ja pierdolę, co za degradacja, normalnie nie ma chuja we wsi. Po akcji Half-Life 2 umysł Breena został przeniesiony do ciała Advisora (to chyba nawet potwierdzone zostało, jednak nie jestem w stu procentach pewien, bowiem gdzieś mi to tylko mignęło, więc mogę się mylić) i to miało sens. Dlaczego? Bowiem, z tego co wiemy oczywiście, Advisory są na szczycie w hierarchii Kombinatu i, co za tym idzie, trzęsą tym całym imperium. No a Breen znajdował się w hierarchii władzy pod nimi, więc jeżeli już zdecydowali, że nie ma tak łatwo, chuju, nie umrzesz ot tak sobie to logiczne, że jego umysł został przeniesiony do ciała Advisora. Akcja taka jak w tym FanFiction nie ma sensu, bowiem to po prostu niepotrzebny downgrade, że tak się wyrażę. Jeżeli by to jakoś sensowniej wytłumaczyć to spoko, jednak podejrzewam, że w tym wypadku nie miało tak być.| ~*Correct. W sumie nie mam zielonego pojęcia, dlaczego w tym FanFiction to zmieniłam. Chyba miałam powód, ale obecnie go nie pamiętam, jednak nie zdziwiłabym się, gdyby był debilny do sześcianu, jak większość mych starych, opkowych wyjaśnień czegokolwiek.*~ |Ja jebe. Takie rzeczy powinno się sensownie wyjaśniać, bowiem inaczej to po prostu nie ma sensu, no.| ~*Błagam, oby biały zeszyt z urywkami do opowiadań się znalazł. Tam jest jeszcze bardziej pierdolnięta akcja z tą kwestią, normalnie że weź. XDDD Jak zeszyt się nie znajdzie to na koniec analizy napiszę, co tam się działo.*~ |Już się boję. XD| ~*Nie ma czego, ale bekowo jest. XDDD*~ Nie wiedziała jednak, kogo. ~Idiotka~ Chwilę później, żołnierz przeczesał palcami ~|Nawet nie próbuj otwierać ryja, debilu upośledzony. XDDD| ;"""DDD~ jasne włosy dziewczyny. ~*O, to ona miała mieć jasne włosy? Do tej pory z jakiegoś powodu podczas czytania tych urywków wyobrażałam sobie ją z ciemnymi włosami. XDDD*~ ~Gratuluję, przegrywie. XD~ ~*No co? Z jakiegoś powodu taki kolor włosów mnie się z nią kojarzy. XDDD*~ W tym momencie, umysł Klary postawił na miejscu Żołnierza Elity Kombinatu Wallace Breena, który robił jej to samo, bowiem to był jego gest. ~*Dojebałabym się, że owy gest w poprzednich urywkach się nie pojawił, ale wiem, że w opku właściwym miał, więc nie ważne. A tak w ogóle, przerwa.*~ |Wow, przez pół godziny zanalizowaliśmy więcej niż jeden urywek. XD| ~*Fakt, jak na nas dzisiaj to wręcz NadCud. XDDD Anyway, przerwa.*~ ~~*NIE. XDDD*~ ;"""DDD~
~*– Urządzenie: Zasoby płyty głównej – pomyślała Klara, gdy sobie to uświadomiła.*~
„Breen? To naprawdę on?" – Pomyślała Klara gdy sobie to uświadomiła.
|Nie kurwa, to wujek Stefan wrócił z chlańska.|
~*Zajebista teoria, kontynuuj. XD*~
|Głupie pytanie, głupia odpowiedź. :D|
Chwilę później zaś, gdy zrozumiała, że umysł Breena przeniesiono do jednego z ciał Żołnierzy Elity Kombinatu, ~którzy w dalszym ciągu nie powinni w becie istnieć,~ rzuciła mu się w ramiona. Po chwili, on również przytulił ją. Akurat los chciał, ~*Ta...Los. Po prostu moja dawna, aŁŁŁtoreczkowa wersja zarządziła tak a nie inaczej, aby przesłodzenie mogło trwać.*~ że to miał być ochroniarz stacjonujący w, obecnie jej, biurze.... ~Blyat, który debil by takiej parówie przekazał rolę Administratora Ziemi? Jasne, taka historia mogłaby być ciekawa, gdyby się postarać, jednak po tym oraz dwóch poprzednich urywkach wiemy, że Klara byłaby chujowa na tym stanowisku.~ ~*W sumie aż mnie ciekawi mimo wszystko jaką dalej fabułę wymyśliłam dla tej historii, bowiem kompletnie nie pamiętam co w tym FanFiction miało się dziać.*~ ~To nieistotne, znając dawną ciebie wyszłoby chujowo w chuj.~ ~*Niby ta, jednak ciekawość nadal jest.*~
(...)
________________________________________________________
Niezrealizowane pomysły na opowiadania #56.
Miłość w czasach ciemności.
(...) Jednak, w pewnym momencie, brat Klary zaczął coś podejrzewać. Dziewczyna często wychodziła na spotkanie z tajemniczym kimś. Nie chciała mówić, kto to był. ~*Akurat to, że często wychodziła na spotkanie z kimś nie powinien dziwić, w końcu nawet w świecie Half-Life przyjaźń czy związki istnieją. Na przykład na samym początku gry jest ta laska na dworcu, która czeka na swojego męża, także ta. Jednak fakt, to idiotyczne, że nie chciała mówić z kim się spotyka. Wystarczyło, aby powiedziała, że idzie się spotkać ze swym chłopakiem, nie musiałaby nawet imienia jego wymawiać. O fakcie, że jej chłopem był Breen mogłaby się rodzina Klary dowiedzieć w jakiś bardziej realistyczny sposób.*~ ~Brak planowania i pędzenie na pałę w kierunku zakończenia...~ ~*A najgorsze jest to, że wszystko co dawna ja odjebała można byłoby w ten sposób uzasadnić, a przynajmniej w kwestii opowiadań.*~ ~Niestety wiem i nie jestem dumny z dawnej ciebie. >.<~ W dzień, w który dziewczyna znów miała się spotkać z tą samą osobą, poszedł za nią, po czym zaczął przyglądać się wszystkiemu z ukrycia... |A to cwel zajebany, jakby nie mógł się w jakiś mniej wścibski sposób dowiedzieć o tym. Jestem pewien, że dałoby się coś wymyślić co nie robiłoby z Michała chuja do nie wiadomo której potęgi. No ale jak wiadomo to wymagałoby czasu i pomysłów, a dawnej Ramoninth ewidentnie nie o to chodziło.|
Okazało się, że tym tajemniczym kimś, był...Wallace Breen! ~No cóż za szok, kompletnie się tego nie spodziewaliśmy po opku Ramoninth.~ Brat Klary patrzył na to wszystko z zaskoczeniem i złością. |W sumie jeżeli on i jego rodzina stali po stronie Ruchu Oporu to mnie to nie dziwi. Nie chciałbym mieć jako teścia największego wroga ludzkości.| ~*Nie kłam, Breena każdy chciałby mieć jako teścia.*~ |Wyjdź i nie wracaj dopóki mózgu nie odnajdziesz. XD| ~*A analiza?*~ |Fuck you. -_-| ~*;"""DDD*~ Oprócz tego, zachowywali się oni tak, jakby czuli do siebie coś więcej, szczególnie, że w pewnym momencie, Klara przytuliła się do niego, a on przytulił ją. Michał nie mógł wyjść z wściekłości. Poszedł więc zły do domu i wszedł do pokoju Klary. ~*Bowiem wiecie, po co komu przemyślenia. To nic, że szczególnie w takiej sytuacji Michał powinien mieć więcej przemyśleń na ten temat, a nie ot tak o zapierdala do swej rudery, którą dumnie zwie domem. No ale jak wszyscy wiemy to by wymagało czasu i pomysłów a dawnej mnie ewidentnie nie o to chodziło.*~ Tam wziął jej telefon i zaczął przeglądać jej SMS-y. ~Powiedziałbym, że Michał to wścibski chuj do nie wiadomo której potęgi, ale na dobrą sprawę w takiej sytuacji to nie dziwne. Chociaż dziwne na dobrą sprawę, dziwne że Klara nie wzięła swego telefonu ze sobą.~ ~*Jakby go wzięła to trzeba byłoby wymyślać w jaki sposób Michał znalazłby inne dowody, które mogłyby rodzinie pokazać, kto jest miłością życia jego siostry, a to we łbie dawnej mnie się nie mieściło.*~ ~A, no tak. .-.~ W pewnym momencie znalazł konwersacje z Wallace Breenem. Kiedy ją włączył, znalazł tam takie SMS-y jak:
„Wallace Breen: ~Stan: OK~ Jak tam życie, skarbie? ~*Nawet tu, debilu? XDDD*~ ~Nie należy przepuszczać żadnej okazji. :D~
Klara Miller: |Zasób: 0x00000070-0x000000070| A, normalnie. Znów dzisiaj byli w moim domu żołnierze Kombinatu. ~*Łaj. Prędzej Civil Protection, wszakże oni w becie też istnieli, bowiem to miałoby sens. No chyba, że jej rodzina byłaby jakaś wyjątkowo niebezpieczna lub, że tak to określę, wysoko postawiona w Ruchu Oporu to spoko, jednak obecnie to nie ma sensu, no.*~ |Jebanie kanonu danego uniwersum to podstawa twych starych FanFiction, Ramoninth.| ~*Niestety wiem i nie jestem z dawnej siebie dumna. >.<*~ Nie mogę przez to nawet normalnie zasnąć, ze strachu o moje życie. ~Nie dziwne, tak wygląda świat pod rządami Kombinatu jeżeli nie stoi się po ich stronie. Dealuj z tym.~
Wallace Breen: ~*Urządzenie: Zasoby płyty głównej*~ Muszę im w końcu powiedzieć aby przestali cię tak terroryzować. Twoją rodzinę mogą, ale ciebie – ~Przecinek, wracaj tu, to niegrzeczne.~ nie.
|
Ja pierdolę, bowiem jak widać robienie z Breena NadOOC to podstawa typowego FanFiKKKtion Ramoninth. Jasne, podejrzewam, że koniec końców Breen mógłby się w kimś zakochać, jednak też bez przesady. To jawne pokazywanie, że cały świat historii musi się kręcić wokół głównej bohaterki, bo jak nie to będzie dramat na skalę międzynarodową.|
~*Dodatkowo przez to też nie ma co za wiele do komentowania i przez to ma się wrażenie, że piszemy tę analizę na siłę, mimo iż tak nie jest. No i również odechciewa się ten urywek czytać, gdyby nie analiza to pewnie ogólnie te urywki dawno byśmy porzucili.*~
|Czas spalić dawną ciebie.|
~*Jak się napalił. XDDD*~
|Hehe :DDD|
Klara Miller: ~Stan: OK~ :* W sumie moja rodzina też mnie wkurza. Boję się im powiedzieć o tym, że cię kocham, no bo jak zareagują na wieść, że kocham Konsula? ~*Ja bym się cieszyła, ale to tylko ja i każdy z funkcjonującym mózgiem.*~ |I ja muszę z tą fangirl pierdoloną żyć pod jednym dachem. xD| ~A co ja mam powiedzieć. xDDD~ ~*Dzień dobry! ;"""DDD*~
Wallace Breen: |Zasób: 0x00000070-0x00000070| Mam podobnie, tylko boję się o tym powiedzieć komuś z Kombinatu. ~Nie musisz tego robić, nikt ci nie każe. Plus nie jest to jakaś istotna dla ludzkości sprawa, abyś musiał ją komukolwiek z Kombinatu wyjawiać, także no. Nie ma co dramatyzować.~ No, bo jak zareagują na wieść, że zakochałem się w zwyczajnej poddanej? Bo jednak ja też jestem pod kontrolą Kombinatu, tak między nami. |Co jest logiczne, bowiem Breen jest jedynie Administratorem jednej z miliarda zapewne planet i wymiarów pewnie też należących do Kombinatu.|
Klara Miller: ~*Urządzenie: Zegar systemowy CMOS/czasu rzeczywistego*~ Serio? O.O ~*Ona jest taka głupia czy tylko udaje? To powinno być logiczne.*~ ~Akurat po twoich starych OC, Ramoninth, nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie była taką idiotką. Szczególnie po tym, że Ramoninth z Wspomnienia nie wiedziała, że tlen też jest trujący.~ ~*Weź nawet nie przypominaj. xDDD*~ ~Fakt, bekowe wspomnienia. xDDD~
Wallace Breen: ~Stan: OK~ Serio, serio. To dzięki mnie nie ma wojny. Ja dążyłem do pokojowego rozwiązania sprawy globalnej napierdalanki pomiędzy Kombinatem i ludźmi. I gdy się udało – |Półpauza, nie podsiadaj przecinka, to niegrzeczne.| wybrali mnie na Konsula, ~*Ogólnie istnieje teoria, że Breen wiedział o Kombinacie jeszcze przed Kaskadą Rezonansową i, że specjalnie nakierował wszystko, aby Spektometr jebnął jak reaktor w Czarnobylu, aby ich sprowadzić, a Ziemia miała być jego nagrodą. To tylko teoria, jednak nie zmienia faktu, że ma wiele sensu oraz generalnie w Kronikach Kombinatu ją użyję.*~ ~Spoiler, bowiem mnie to nie obchodzi: W Kronikach Kombinatu Breen, nim zaczął szefować Black Mesą, miał być randomowym nauczycielem. W liceum. Tym, do którego chodziła Emily. Dajcie mi sznur. xD~ ~*Zamknij cipę i nie obchodzi mnie, żeś facet a nie baba, ciekawe będzie jak się dowie, że jedna z jego uczennic to współwładczyni międzygalaktycznego supermocarstwa. xD*~ ~JA CHCĘ PÓŁ NORMALNEGO WĄTKU. CZY O ZBYT WIELE PROSZĘ? X"""DDD~ ~*|Tak. :D *Patrzą po sobie.* Jak my się dobrze rozumiemy. XDDD|*~ ~Help xDDD~ ~*;"""DDD Anyway, długa przerwa, Pomodoro tak nakazuje.*~ ~|RYYYJ! XDDD| ;"""DDD~ ALE nie mogę mówić tego co chcę. ~No nie pierdol, kompletnie byśmy się nie skapnęli.~ W sumie mnie to nie przeszkadza. Rządzę wojskami stacjonującymi na Ziemi, mam kontakt z wielkimi work...eee...Advisorami, etc. ~*Co ja mam począć, że Advisory wyglądają jak wielkie worki na śmieci? XDDD*~ |Piękne skojarzenie, nie przestawaj. XDDD| ~*Co nie? ;"""DDD*~
Klara Miller: |Zasób: 0x00000080-0x00000080| Nikt nie jest wolny. :P ~Wszyscy jesteśmy spętani więzami kapitalizmu.~ ~*Wyjdź z lewicowej części Pinteresta, bo zaczynasz pierdolić. xD*~ ~Ale ja tak lubię wkurwiać lewicowe dzieci, które nie ogarniają, że płcie są dwie, tożsamości płciowe też, samochody elektryczne to w sumie gówno, bowiem ogniwa galwaniczne w takich są tak samo stabilne jak ładowarki USB-C do komputerów, samochody elektryczne są ekologiczne jedynie w krajach, w których prąd jest pozyskiwany z ekologicznych surowców i tak dalej. XD~ ~*Wiem, też lubię wkurwiać takich debili, jednak ja nie siedzę w lewicowej części Pinteresta tyle co ty, downie. XDDD*~ ~Ryj XD~ ~*Prawdę mówię. :D*~ Ale dobra, ja muszę kończyć. Moi rodzice chyba idą do mnie. Ych. Jak chciałabym się od nich uwolnić... ~To spierdalaj, sądzę, że pełnoletność w świecie rządzonym przez Kombinat nie obowiązuje, nawet w becie. A nawet jakby to zawsze możesz nawiać do swego chłopa chyba.~ ~*Ale to by było logiczne, a Klara z każdą chwilą udowadnia, że jest niedojebaną idiotką.*~ ~A, no tak. ;===;~
Wallace Breen: ~*Urządzenie: Zasoby płyty głównej*~ Może kiedyś zamieszkasz ze mną w Cytadeli. ;-) |A ktoś jej zabrania? Bowiem jeżeli nikt z Kombinatu nie miałby nic do faktu, że Admin Ziemi sobie lasencję znalazł to mogłaby zamieszkać i teraz, i dałoby się uniknąć tego debilnego dramatu rodzinnego.| ~*Ile mam powtarzać, że Klara to idiotka do nie wiadomo której potęgi?*~ |A, fakt, ciągle zapominam. ;===;| ~*Nie dziwne, bowiem normalnie jako główna bohaterka powinna chociaż trochę mózgu używać. No ale że to moje stare opko to na takie wodotryski nie ma co liczyć.*~
Klara Miller: ~Stan: OK~ Chciałabym...Moi rodzice to kurwa gorsi niż Kombinat. Muszę przed nimi ukrywać NAWET MÓJ PAMIĘTNIK!!! ~*No dramat na skalę międzynarodową, ogarnij pizdę idiotko. To logiczne, że każdy kto prowadzi pamiętnik musi go ukrywać przed innymi, bowiem w pamiętniku zapisuje się rzeczy, których nie chce się mówić innym. Plus nie wiem co jej rodzice musieliby robić, aby określenie, że są gorsi niż Kombinat, pasowało. Chyba musieliby ją gwałcić dzień w dzień i to kilka razy najlepiej, jednak tego wątku na szczęście uniknęliśmy w tym opku. Także przestań wyolbrzymiać, bowiem tylko się pogrążasz w syndromie Tristitii, downiaro.*~ ~Ewidentnie z każdą analizą, a w tych urywkach najlepiej, widać, że wszystkie twoje dawne, główne postacie, Ramoninth, nie miały życia bez swego/swej ukochanego/ukochanej, co je strasznie zubaża. Postacie powinny mieć też życie poza tym aspektem, nie tylko miłością człowiek żyje.~ ~*Szczerze mówiąc to nie mam zielonego pojęcia czemu tak robiłam oraz uważałam to za normalne. Szczególnie jeżeli by się okazało, że to nie wina czytania opek to tym bardziej nie mam koncepcji.*~ ~Cholera wie, jednak najważniejsze, że wszyscy się zmieniają też i pod tym względem.~ ~*Fakt, to ewidentna zaleta.*~
Wallace Breen: |Zasób: 0x00000092-0x00000092| :D Widzisz, jednak jest coś gorszego. ~*No, na przykład dr. Hanula z SGGW NIE POZDRAWIAM KURWA, TO Z TĄ PIECZĄTKĄ TO TYLKO I WYŁĄCZNIE WINA TWOJEJ ORGANIZACJI. NAPRAWDĘ CIĘ KOBIETO NIE ZASTANAWIA DLACZEGO SPORO OSÓB FAŁSZUJE TE PIECZĄTKI NA UMOWACH? MOŻE DLATEGO, ŻE MASZ BÓL DUPY Z BYLE POWODU ORAZ SIĘ WLECZESZ JAK GÓWNO W WIŚLE I PRZEZ TO CZAS UCIEKA. JAKBYŚ KURWA MAĆ NIE WIEDZIAŁA TO PRAKTYKI NIE MOGĄ SIĘ ODBYWAĆ WTEDY, KIEDY TY TEGO CHCESZ, KIEROWNICY TEŻ MAJĄ SWOJE ŻYCIA. FUCK YOU.*~ ~Ale wkurw, ale nie dziwne. Wiadomo, że fałszowanie pieczątek jest nielegalne, jednak nie zmienia to faktu, że faktycznie powinna się zastanowić co zjebała, że tyle osób się tego dopuszcza. No ale nie, lepiej szukać winy dookoła niż w samym sobie.~ ~*Dobrze, że praktyki w DPS-ach i szpitalach mamy z dr. Lachowicz. Też kobiety nie lubię, jest strasznie szczegółowa, ale przynajmniej nie jest taką dwulicową szują jak dr. Hanula.*~ |Oby tu nie trafiła.| ~*Laska na stówę nie wie o Wattpadzie, a nawet jakby to nie wie, że ja mam tu konto. No a ciężko byłoby przypadkiem jej trafić na Samoanalizatornię, bowiem owa nie jest popularna. Plus podejrzewam, że nawet jakby tu trafiła to dłuuugo po ogarnięciu jej praktyk, więc chuja by mi mogła zrobić. ;P*~ |W sumie fakt, wątpię, aby ją takie rzeczy jak Wattpad obchodziły. W ogóle to też ładny off-top. XD| ~*Wiadomo, wszystko jest lepsze od właściwego urywka. XD*~ No, ale dobra. Ja też kończę. I nie wychodź teraz na zewnątrz, jeśli naprawdę boisz się tego miasta.
Klara Miller: ~*Urządzenie: Zasoby płyty głównej*~ Czemu?
Wallace Breen: ~Stan: OK~ Breencasty włączam. |W sumie to mnie ciekawi czy to Breen włączał te Breencasty, czy włączały się automatycznie odtwarzając propagandę nagraną pewnie z dwadzieścia lat wcześniej.| ~*W sumie podejrzewam, że same się co jakiś czas automatycznie włączały, bowiem to Kombinat, więc czegoś takiego by nie ogarniali? No błagam, w tym imperium umieją przenosić umysły innych do Advisorów, więc coś takiego to dla nich bułka z masłem.*~ |Niby ta, jednak po Kombinacie to w sumie nigdy nic nie wiadomo.| ~*Być może, jednak to ma po prostu najwięcej sensu, bowiem oszczędza Adminowi Ziemi czas, tak samo jak nagranie zawczasu propagandy i potem odtwarzanie jej, który może poświęcić na ważniejsze rzeczy.*~ |W sumie fakt, o tym nie pomyślałem.|
Klara Miller: |Zasób: 0x000000A0-0x00000092|
~*Dojebałabym się, że w opowiadaniach nie powinno się wstawiać obrazów, ale w sumie to rozmowa SMS-owa, więc nie ważne, tutaj można takie akcje odstawiać.*~
Wallace Breen: ~*Urządzenie: Programowalny kontroler przerwań*~
Klara Miller: ~Stan: OK~ A miałam dziś normalnie pójść spać... >;-@ ~Ale jebło Skype, normalnie nie ma chuja we wsi. XD A poza tym, przestań udawać, stare Breencasty, a na screenshot to już w ogóle, nie są ani trochę straszne. Wersja gifowa z dodanymi najwcześniejszymi kwestiami Breena jest jedynie, szczególnie w nocy, nieco niepokojąca i tyle. Także no.~ ~*Wczoraj na Pinterest spotkałam się z jakąś laską, która boi się dreamcore. Jakby ktoś jakimś cudem nie wiedział co to dreamcore to wygląda to tak:
C.D.N., bo pierdolnął limit zdjęć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top