1

Słonecznik. Kwiat który Erwin kochał od zawsze. Kojarzył się on mu z beztroskim dzieciństwem gdzie wszytsko było łatwe, a największym problemem było to, że nie ma już śniegu. Może i dlatego odrazu po przeprowadzeniu się do Los Santos, pierwsze co zrobił to przejechał całą wyspę w celu znalezienia pola słoneczników.

Nie zajęło mu to jakoś długo, bo już w pierwszy dzień je znalazłam. Lokalizacja była idealna. Pole było zdala od miasta co dawało Erwinowi pewność, że nie spotka tu żadnej znanej mu osoby. Na czym mu zależało. Od zawsze pole słonecznika to bylo jego takie bezpieczne miejsce, wiedział że może tu płakać, krzyczeć, błagać i nikt go nie usłyszy. Nie lubił a wręcz nienawidził okazywać emocji, nie chciał od ludzi zrozumienia ani współczucia. Wystarczyło mu, że przy nim byli.

Erwin obiecał sobie, że kiedyś znajdzie ta jedną osobę której pokażę to miejsce. Osobę z którą poczuje, że chce spędzić resztę życia, osobę której zaufa i przy której nie będzie bał się okazać uczuć. Może i zakshot był dla niego ważny, bo w końcu byli jak rodzina ale nigdy nie poczuł tego że chce im to pokazać albo chociaż jednemu z nich. Od zawsze po każdym napadzie tam jeździł, zawsze tłumacząc się że musi coś załatwić na mieście. Dziwił się, że nikt nic nie podejrzewał dlaczego znika co wieczór, ale może i to dla niego dobrze. Przecież sam chciał żeby to miejsce było jego i tylko i wyłącznie  jego.

W pewnym momencie Erwin poznał Gregorego Montanhe. Zbliżył się do niego i można powiedzieć, że nawet zakochał alee i tak nie poczuł tego czegoś. Fakt faktem bylo mu dobrze z Montanha alee wiedział, że będzie to przelotny romans. Bo przecież jeżeli miało by być inaczej czuł by potrzebe pokazania Montanhnie tego miejsca co nie? Albo poprostu sobie wmówił że osobie przy której to poczuje będzie tą na zawsze.

Będąc w romansie z Gregorym, Erwin poznał bliżej paru innych policjantów. Jednym z nim był Dante Capela. Człowiek dość skryty w sobie, który zawsze wolał stać z boku. Znał przeszłość Erwina więc przez to nie zbyt chciał się z nim poznać. Więc zdziwnieniem było dla Erwina gdy przy każdej rozmowie z Capela czuł, że chce mu pokazać swoje pole słoneczników. Wypierał się tego uczucia miesiącami. Miesiące mijały, Capela coraz bardziej przekonywał się do Erwina więc zaczął się z nim poznawać bliżej. Chęć Erwina pokazania Capeli swojego miejsca rosła.

W końcu gdy minął rok, Erwin pomimo nie bycia pewnym czy powinienien pokazać Capeli to miejsce. Stwierdził że to zrobi. W końcu raz się żyje co nie. Dlatego odrazu po napadzie udał się na komendę w celu poszukania Capeli. Na szczęście nie musiał długo szukać bo ten siedział w lobby. 

- Hej Dante, chodź zabieram cię gdzieś i nie chce słyszeć żadnego sprzeciwu - powiedział stanowczo Erwin

Na co Capela tylko przytaknął i udał się z Erwinem. Po drodze zabrał jeden pistolet policyjny wrazie czego jakby jednak okazało się że Erwin chce go porwać.

Po godzinie drogi w kompletnej ciszy dojechali na miejsce. Piękne pole słoneczników i zachód słońca dawały super klimat. Gdy wysiedli z samochodu pierwsze co usłyszał od Capeli to

- dlaczego mnie tu przywiozłeś?

- Kiedyś obiecywałem sobie, że jak poznam kogoś przy kim poczuje, że chce mu to pokazac to to zrobię. Kogoś przy kim nie będę bal się pokazywać emocji i będę bezgranicznie ufać.. - po tych słowach Siwy kątem oka spojrzał na starszego

- Więc dlaczego ja tu jestem a nie Grzesiek? - zapytał obracając się w strone Erwina

Nastała cisza. Erwin nic nie odpowiedział zamiast tego udał się do bagażnika, wyciągnął z niego koc, koszyk piknikowy itp. W jednej ręce trzymał to wszystko, druga jedna złapał Capele i zaczął z nim iść w głąb pola. Szli w totalnej ciszy, jedynie co bo słychać to ich oddechy i ćwierk ptaków.

W pewnym momencie Erwin się zatrzymał, rozłożył koc po czym na nim usiadł. Gdy przez dłuższą chwilę Capela nie siadał, Erwin podniósł głowę spojrzał na niego i poklepał miejsce obok siebie lekko się uśmiechając. Capela usiadł na miejscu wskazanym przez młodszego i już po chwili poczuł ciężar na ramieniu. Była go albowiem głową Erwina. Capela nie pewnie jedną ręką objął siwego na co ten się bardziej w niego wtulił.

- Powiedzieć ci czemu czemu to ciebie tutaj zabrałem a nie Grześka? - spytał Erwin dalej tuląc się do starszego

- no słucham - odpowiedział Capela układając rękę tak by głaskać Erwina po głowie.

- Przy nim nie czułem, że chce pokazać mu  miejsce gdzie zawsze płacze, nie chciałem żeby widział moich  emocji. Od początku wiedziałem, że z nim to nie będzie stały związek a przelotni romans który potrwał z 2/3 miesiące. A przy tobie.. - przerwał na chwilę i usiadł na przeciwko Capeli i spojrzał w jego niebieskie jak ocean oczy i kontynuował swoją wypowiedź.

- A przy tobie.. przy tobie było inaczej. Nawet gdy nie znaliśmy się jeszcze zbytnio a ty okazywałeś nie chce do poznania mnie ja czułem, że chce ci pokazać to miejsce. Na początku wypierałem się tego uczucia, ale gdy minął rok a moja chęć pokazania tego była jeszcze silniejsza stwierdziłem, że raz się żyje..  - po powiedzeniu tego oczy Erwina się zaszkliły. Jednak to nie spowodowało urwania kontaktu wzrokowego z Capela.

- Czy ty chcesz przez to powiedzieć, że.. - Starzy nawet nie zdążył dokończy bo Erwun natychmiastowo my przerwał

- że cię kurwa kocham, zakochałem się w tobie do szaleństwa.. - po tych słowach łzy który do teraz miał w oczach spłynęły po jego policzkach

Capela bez słowa podniósł Erwina posadził u siebie na kolanach. Położył ręce na jego polikach i wytarł łzy. Po czym złożył delikatny pocałunek na ustach młodszego.

- juz lepiej? - powiedział uśmiechając się dalikatnie

- wiesz co chyba mi się wydaje że tyle nie wystarczy - odpowiedział robiąc przy tym swoje maślane oczka

- ale z ciebie zachłanna bestia - zaśmiał się Capela

- ty już teraz mi mówisz, że jestem zachłanna bestia to ciekawe co byś powiedział jakby doszło do czegoś więcej - powiedział zalotnie Erwin układając swoje dłonie na karku starszego.

Capela zbliżył się do ucha Erwina i wyszeptał mu

- możemy to za chwilę sprawdzić - odpowiedział mu starszy, przegryzając mu delikatnie przy tym płatek ucha

Erwin złapał twarz Capeli i zanim ten zorientował się co się dzieje, młodszy wbił swoje malinowe usta w jego. Pocałunek ten był pełen namiętności i pragnienia.

[scena 18+]

Po tym wszystkim co się dzisiejszego wieczoru pomiędzy nimi wydarzyło wiedział już że odpowiedniej osobie pokazał swoje pole słoneczników.
________________
1049 słów B))

psss scena 18+ będzie napisana osobie jeżeli ktoś będzie chciał to sobie ją przeczyta jeżeli nie chce to nie. Ta scena nie zmienia nic fabularnie peepoBlush

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: