Part 5

Jimin pov. [poprawione 28.12.16]

Może i przesadziłem z tym ręcznikiem, ale nie reagował, jak go wołałem, a później wszystko poszło nie po mojej myśli. Jeśli dobrze się orientowałem, chciał pożyczyć szamponu tak, jak jego kolega. Całkiem nagi wydawał się taki bezbronny. Chociaż mogłem stwierdzić, że miał większego... To nie tak, że celowo tam patrzyłem. Jakoś tak wzrok mi się omsknął. Ciekawe co znaczyło te 'lisku'.

Wytarłem się do końca i ubrałem w czyste ciuchy. Zaraz po spakowaniu wszystkich rzeczy, poszedłem do trenera, żeby zapytać o jutrzejszy przebieg zajęć. Wolałem wiedzieć, na co się przygotować. Pożegnawszy się z resztą drużyny, wyszedłem z szatni, kierując swe kroki do 'biura' Trenera Min. Według mnie to był składzik z piłkami, ale jak zwał tak zwał. Zapukałem do drzwi i odsunąłem się od nich, żeby przypadkiem nie zarobić nimi w nos. Co jak co, ale jutro chciałem być cały i zdrowy.

Drzwi jak zwykle otworzyły się gwałtownie. W pomieszczeniu siedział Min Youngi na swoim fotelu, a miał ich kilka w szkole, żeby było mu wygodnie. Wciąż pamiętam, jak mieliśmy z nim zastępstwo za biologię właśnie z nim. Nasz biolog zawsze preferował takie krzesła, jakie my mieliśmy. Kiedy Pan Min na nim usiadł, od razu wstał, bo stwierdził, że nie będzie siedział na kawałku drewna. Musiałem iść po jego ulubiony fotel, a później zanieść go z powrotem, a to tylko dlatego, żeby zdobyć u niego jakieś plusy dla drużyny.

- Czego chcesz, Park?

- Jak jutro mamy rozplanowane zajęcia?

- Chodź no tu — wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi. - Jutro idziemy pobiegać na plażę, a później sprawdzę wasze czasy na bieżni.

- To wszystko?

- Jesteś gejem, prawda?

Nie powiem, zaskoczył mnie tym, ale jak zwykle miałem przygotowaną odpowiedź na taki wypadek. Nie chciałem zostać przyłapany. Westchnąłem z lekkim uśmiechem.

- A czy ja na takiego wyglądam?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.

- Nie, nie jestem gejem — powiedziałem spokojnie, patrząc w jego oczy.

- Według mnie śmierdzisz homoseksualistą na kilometr. Może Twoi koledzy dają się nabrać, ale nie ze mną te numery.

- Sugeruje coś Pan?

- Nie bez powodu latasz za Jeonem. Daj mi swoje zgłoszenie, zobaczymy, z kim jesteś w parze w biegu na orientację — wyciągnął rękę przed siebie.

- Dobra, wygrał Pan. Jestem w parze z Jungkookiem. Dało to Panu jakąś satysfakcję?

- Czyli jesteś gejem — stwierdził. - Uważaj na niego, bo ten chłopak może Cię zniszczyć.

- Na jakiej podstawie Pan to stwierdza? To tylko zauroczenie. Znam go zaledwie drugi dzień.

- A już widzieliście się nago — zaśmiał się.

- Niech Pan myśli co chce — podniosłem ręce w geście kapitulacji. - Będę robił to, co mi się podoba, dopóki to nie wpływa na moje zdrowie.

Nie chcąc słuchać dalszych jego kazań, wyszedłem zza jego biurka i opuściłem szkołę. Musiałem jeszcze sprawdzić pokój klubowy. Było tak, jak się spodziewałem. Wszyscy już poszli, a drzwi były zamknięte. Solji spisała się na medal — jak zwykle zresztą.

Mogłem spokojnie iść do domu. Jednak tam nie zaznałem spokoju. Przyjechał mój kuzyn — Hoseok. Boże, dlaczego tworzysz tak zwariowanych ludzi, jak on? Zwykle, gdy się pojawiał, targał mnie po jakichś dziwnych miejscach, nawet się nie zastanawiając czy przypadkiem miałem na to ochotę. Zresztą, nie miałem pojęcia, dlaczego przyjechał do mnie w środku tygodnia, skoro był studentem. Może znowu wymusił na swojej mamie zwolnienie lekarskie. Też chciałbym mieć rodzinę lekarzy, ale oni mieszkają w Gwangju...

Zaraz po przekroczeniu progu własnego mieszkania zostałem zamknięty w objęciach nikogo innego ja Hoseoka. Da się to jakoś zamknąć?

- Jimin! Lisku ty, dawno się nie widzieliśmy.

- Dlaczego nazwałeś mnie lisem? - zapytałem, przypominając sobie słowa Jungkooka.

- Jesteś rudy — klepnął mnie w tył głowy.

No tak, ciągle o tym zapominałem. Odsunąłem mężczyznę od siebie, by móc wyswobodzić się z plecaka i torby treningowej. Musiałem wyciągnąć mundurek i dać go mamie do wyprasowania. Nie powinienem go tak po prostu wrzucać do torby. Gdy wypakowałem wszystko, co było potrzebne, usiadłem przy biurku i zabrałem się za odrabianie matmy. Co jak co, ale Pani Nam potrafiła zabić zadaniem domowym.

Jednak jak to przy każdej wizycie kuzyna bywało — niedane mi było dokończyć tego, co zacząłem.

- Jiminnie! - zawołał, wchodząc do mojego pokoju. - Jak tu jechałem, widziałem fajną kawiarnię. Może się tam wybierzemy, co?

- Robię zadanie, hyung. Zostaw mnie.

- Powiem cioci, że jesteś gejem.

- Wygrałeś — rzuciłem długopisem o biurko.

To nie było fair. Kiedy przypadkiem poznał moją tajemnicę, zawsze straszył mnie wyjawieniem jej. Musiałem robić wszystko, czego chciał, oczywiście w granicach rozsądku. Nie pozostało mi nic innego, jak wstać i się ubrać w coś sensownego.

- Jak ta kawiarnia się nazywa?

- 'Królicza Nora'. Podobno mają tam dobre latte. Obsługa też jest całkiem, całkiem. Podobno zatrudniają tam ładne dziewczyny, które przebierają się za króliczki, ale Ciebie one nie interesują, więc więcej dla mnie — wzruszył ramionami z uśmiechem. - Zbieraj się.

Włożyłem na siebie zwykłe czarne dżinsy i koszulkę bez rękawów w czarno-białe paski. Na to zarzuciłem czarną kurtkę. Ciemne kolory ładnie do mnie pasowały, więc na stopy włożyłem convers'y i byłem gotowy do wyjścia. Jeszcze tylko telefon. Pieniędzy nawet nie zabieram. Siłą mnie wyciągnął z domu, to zapłaci za mnie, a tak się złożyło, że akurat miałem ochotę na jakieś drogie ciasto. Jego wiecznie wypchany portfel troszkę ucierpi.

Do kawiarni szliśmy w ciszy. Musiałem pomyśleć nad słowami trenera. Już dwie niepożądane osoby znały moją orientację seksualną. Czy mogło być gorzej? Skąd miałem wiedzieć, co szykuje dla mnie Jung? Jego głupkowata osobowość od zawsze stanowiła jedną z największych zagadek tego świata. Gdy dotarliśmy na miejsce, Hoseok wyciągnął ręce przed siebie i zaczął wychwalać lokal, który miał zabawny szyld, przedstawiający królika w przebraniu kelnera z tacą w ręce. Może będę wpadał tu częściej?

Starszy wszedł do środka, przysłaniając mi widok na osobę, która powitała nas na wejściu. Jednak gdy się odsunął, zostałem mile zaskoczony. Jungkook stał przebrany w uniform kelnera, a na głowie miał opaskę z cudownymi, króliczymi uszami. Złapał lisek swojego królika.

Będę tutaj stałym klientem. Tego może być pewien.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top