Part 20

Właśnie zgłębiałam sobie historię Robina - syna Batmana - i nagle naszła mnie wena :') No cóż, życie nie wybiera, a ja musze napisać ten rozdział bo nie zasne. Macie tu nawet screena xD

Jungkook pov.

Trening bez kapitana był najlepszy! Obawiałem się trochę, że dzień bez Jimina będzie naprawdę trudny, jednak było całkiem odwrotnie. Dziś trener pozwolił nam się ścigać, pod warunkiem, że zrobimy pięćdziesiąt okrążeń wokół boiska. Bez problemu to zrobiliśmy. Razem ze mną cieszył się Minhyuk, a nawet Taehyung. W sumie... Nie mieliśmy jeszcze tej przyjemności, żeby się ścigać choćby przez chwilę. Za bardzo skupiłem się na Jiminie. 

Stanąłem na linii startu z każdym. Stumetrowy dystans nie robił na mnie wrażenia. W końcu kochałem biegać i nikt nie mógł stanąć mi na drodze, chyba że pewien lis, którego tu dziś nie było. Byłem szybszy od całej reszty. Najwolniejszy okazał się Minhyuk, ale nie przejmował się tym. Przystąpił do tej drużyny ze względu na mnie. Gdyby nie ja, pewnie zająłby się czymś mniej epickim, na przykład gotowaniem. Chyba nie tknąłbym jedzenia od niego. 

W każdym razie, decydującym biegiem okazał się wyścig z Hyunwoo. Był najszybszy zaraz po kapitanie. Nam obu doskwierało zmęczenie, ale to się w tej chwili nie liczyło. Kiedy oboje ustawiliśmy się w blokach startowych, czekaliśmy na gwizdek trenera, który czekał na mecie ze stoperem. 

Gdy rozległ się pisk gwizdka, wystartowałem z niskiej pozycji i biegłem ile sił w nogach, choć mięśnie chciały odpoczynku. Moje myślenie na chwilę się wyłączyło. Pędziłem niczym wiatr. Palenie w płucach coraz bardziej dawało się we znaki, ale co mi tam. Radość z biegania była ważniejsza. Jakiś czas później zatrzymałem się kilka metrów za metą. Łapałem oddech dużymi haustami. Czułem delikatne zawroty głowy, a mimo to podszedłem do trenera, by zapytać o wynik.

- No, no Jeon. To Twój najlepszy wynik. Nawet go sobie zapisałem.

Taki komplement z ust Min Yoongiego to naprawdę coś. Nawet sama prezydent nie była w stanie tak mnie skomplementować. Poza tym trener nigdy nie rzucał niepotrzebnie miłych słów.

- Hyungwoo, jesteś gotowy na wynik? - zapytał starszego.

- Oczywiście trenerze - uśmiechnął się delikatnie, spoglądając w moją stronę.

- Jungkook dziesięć czterdzieści osiem, Hyunwoo... Dziesięć pięćdziesiąt. 

- Co?! - spojrzałem zaskoczony na trenera i na hyunga, który patrzył na mnie z podziwem.

- Brawo Kookie! - zawołał z oddali Minhyuk, a reszta mu powtórzyła to samo.

- Jednak Jimin jest lepszy - wtrącił trener, co trochę mnie przyćmiło. 

- Ile?

- Dziesięć trzydzieści dziewięć. Jesteście naszymi perełkami - uśmiechnął się mężczyzna. 

Kiedy reszta drużyny do nas dotarła, Minhyuk poczochrał mi włosy. O tak, byłem szczęśliwy mimo wszystko. Wiedziałem, że jeśli będę dalej tak ciężko trenował, będę najlepszy i żaden Park Jimin mi już nie podskoczy. 

- Zbierajcie się już chłopaki, bo żona czeka na mnie z teściową. Co jak co, ale opiernicz od teściowej sam się nie odbierze - zaśmiał się trener Min. - A z Tobą chciałem jeszcze porozmawiać, Jeon - wskazał na mnie.

Nie uwierzycie, ale to był ten przełomowy moment, w którym Min Yoongi wstał ze swojego fotela. Nie ma on może hemoroidów, czy coś? Zwykle szurał tym krzesłem przez całe boisko aż do szkoły, żeby zatrzymać się w swoim kantorku. Powinienem zapisać to w kalendarzu, czy co?

- Więc..? - zacząłem, gdy znaleźliśmy się w biurze trenera.

- Biegniesz w sztafecie i na czterysta metrów, prawda? - zapytał, grzebiąc w papierach.

- No tak - zgodziłem się.

- Nie chcesz startować w krótkich dystansach? Taehyung i Kihyun zwykle biegają na sto i pięćdziesiąt metrów. Dasz radę pobiec w którymś z tych dwóch?

- Mógłbym wziąć udział we wszystkich konkurencjach - uśmiechnąłem się.

- Mówisz jak Twój kapitan. W każdym razie zaraz wpiszę Cię na odpowiednie karty. I pomyśleć, że kiedyś Cię nie lubiłem - pokręcił rozbawiony głową. - Park Cię naprostował?

- Sam się naprostowałem - zaprzeczyłem. - On nie musiał nic robić.

- Bo to ty go zmieniłeś - wzruszył ramionami. - Idź już, bo zaraz wychodzę.

- Do widzenia trenerze. Miłego opieprzu - ukłoniłem się i wyszedłem, nim cokolwiek zdążył powiedzieć. 

Min Yoongi zdecydowanie zbyt wiele wiedział. Może był jakimś potajemnym wsparciem Jimina? Nie sądzę. Trener był i myślę, że zawsze będzie uosobieniem lenistwa. W każdym razie... Skoro on zauważył, że coś się dzieje między mną, a kapitanem, reszta drużyny też mogła się zorientować... 

Olać to. Najwyżej pewnego dnia wszystko nam wygarną. Nie mogę sobie zawracać teraz tym głowy. Wróciłem do szatni po swoje rzeczy i wybiegłem z budynku szkoły. Wykąpię się w domu. Będzie szybciej. To nie tak, że Jimin czekał na mnie w kawiarni. Nic z tych rzeczy. 

Biegłem, zużywając resztę sił, jaki mi pozostały. W domu znalazłem się dokładnie dwadzieścia trzy i pół minuty później. Mój niezawodny stoper zawsze był na posterunku. Minhyuk pewnie będzie się gniewał, bo nie pożegnałem go, ani nic... Wyślę mu przeprosinowego esemesa. Kiedy dotarłem do domu, nim włożyłem klucz do zamka, przystanąłem na dłuższą chwilę, żeby uspokoić swój oddech. Gdy przekręciłem klucz, zamek wydał charakterystyczny dźwięk, świadczący o tym, że mieszkanie było otwarte. 

- Nie wiedziałem mamo, że jesteś w domu! - zawołałem, otwierając drzwi. Kiedy położyłem plecak i torbę treningową na podłodze, spojrzałem na postać, która stała przede mną. - Co ty tu robisz hyung? - zmarszczyłem brwi, spostrzegając Jimina, który przyglądał się zdjęciom na ścianie.

- Cześć Jungkookie - zrobił kilka kroków w moją stronę. - Twoja mama powiedziała mi, że mogę na Ciebie tutaj poczekać.

- Nie pozwoliłem Ci oglądać moich zdjęć - mruknąłem niezadowolony. - Ale skoro je już zobaczyłeś... Pewnie zastanawiasz się dlaczego nie mieszkamy z ojcem...

- No... Ciekawiło mnie to trochę.

- Poczekasz na mnie w pokoju hyung? Jak się wykąpię, to porozmawiamy, okej?

- Jasne, nie ma sprawy.

Chłopak nie czekał ani chwili. Ruszył do mojego pokoju, a gdy zniknął za jego drzwiami, wszedłem za nim, żeby wyciągnąć z szafy świeża bieliznę i spodnie oraz białą koszulę. Minąłem hyunga z lekkim uśmiechem i poszedłem prosto do łazienki, w której się zamknąłem. Nie łatwo było ukryć zachwyt jego osobą. Co z tego, że przyglądał się moim zdjęciom... Po wczorajszej wymianie esemesowej czułem się całkiem inaczej, niż by się zdawało. 

Rozebrałem się do naga i wskoczyłem pod prysznic i odkręciłem wodę, która okazała się zbyt zimna.

- Kurde - jęknąłem pod nosem, przekręcając korek. 

Po chwili zaczęła płynąć ciepła woda, pod którą szybko się namoczyłem.

***

Tuż po kąpieli ubrałem się i wyszedłem z łazienki, wycierając mokre włosy w ręcznik. Jimin przyglądał się plakatom na mojej ścianie. Tak zamyślony wyglądał naprawdę seksi. Jednak musiałem wyrwać go z zamyślenia cichym odchrząknięciem.

- Myślałem, że słuchasz raczej kpopu - oznajmił w końcu.

- Nudzi mnie to, co pochodzi z tego kraju. Muzyka zagraniczna jest naprawdę fajna - usiadłem na łóżku i przewiesiłem ręcznik na oparciu krzesła, które stało przy biurku.

- Rozumiem - odwrócił się w moją stronę, a ja od razu zauważyłem, że czegoś mu brakuje.

- Hyung, gdzie Twoje okulary?

- Wychodziłem z domu w pośpiechu i ich zapomniałem - uśmiechnął się zakłopotany. - Chyba nie chcesz wiedzieć co zobaczyłem.

- Chyba chcę - wyszczerzyłem się.

- Na pewno?

- Na pewno - powtórzyłem. 

Musiałem jakoś mentalnie przygotować się do opowiedzenia historii mojego życia, choć tak naprawdę nie była taka długa.

- Jak wstałem rano z łóżka to poszedłem do kuchni na śniadanie, no i przyłapałem rodziców na seksie - powiedział dość szybko i chaotycznie, ale i tak się zaśmiałem.

- Darmowe porno z rana - wzruszyłem ramionami.

- Ani mi nie mów. Wróciłem do pokoju tak szybko, jak z niego wyszedłem.

- Więc chciałeś poznać historię mojego ojca, tak? - zagadnąłem, żeby jakoś zacząć temat.

- No w sumie chciałbym. 

- Rodzice rozwiedli się jakieś trzy, może cztery lata temu. Tata nie był dobrym ojcem ani mężem, co chyba jest typową, złą sytuacją rodzinną. Kiedy założyli wspólnie kawiarnię, ojciec coraz bardziej zaniedbywał rodzinę na rzecz lokalu i w ogóle... Wkrótce zaczął nawet tam nocować, a gdy przyszedłem do niego, żeby przekonać go do wrócenia do rodziny, zarobiłem szklaną butelką po winie w udo. Przez dwa tygodnie miałem okropnie dużego sińca. Mama nie chciała by się to powtórzyło i złożyła pozew o rozwód. 

- Tęsknisz za nim? - zapytał starszy, przysuwając się do mnie.

- Czasami. Kiedy jeszcze spędzał z nami czas, jedyne na co mi sie przydał, to włączył mi doroczne igrzyska licealistów, które odbywały się wtedy w Ulsan. Gdybym nie zawracał mu tyłka, nie włączyłby mi tego programu i nie pokochałbym biegania. 

- Gdybyś nie pokochał biegania, nie siedziałbym tu teraz - szepnął bardziej do siebie niż do mnie, nawet nie patrząc w moją stronę.

- No ale jesteś, nie hyung? - uśmiechnąłem się pocieszająco. - I chyba nie masz zamiaru odchodzić, nie?

- Nie wiem jak to rozumieć...

- Ja bym to rozumiał na jakiś pozytywny sposób - wzruszyłem ramionami, po czym wstałem i chwyciłem starszego za rękę. - Mama pewnie czeka na nas. Chodźmy już - pociągnąłem go za rękę.

- Coś ty dziś taki wesoły? - zapytał, gdy zamykałem drzwi z mieszkania.

- Wiesz kapitanie, jestem drugim najszybszym członkiem drużyny biegaczy - pochwaliłem się z szerokim uśmiechem.

- Ale do mnie Ci jeszcze trochę brakuje, prawda?

- Dzięki, że mnie chwalisz, hyung - mruknąłem, udając niezadowolenie.

- Z Tobą jak ze zwierząkiem domowym

Zbliżył się do mnie i pogłaskał po głowie.

- Jak z królikiem - skwitowałem, oddając się tej niewielkiej pieszczocie.

I pomyśleć, że jakiś miesiąc temu nawet bym go do domu nie wpuścił...

Stwierdziłam, że skoro mam już sporo wątków wymyślonych, mogę pisać wam dłuższe rozdziały, więc oto stworzyłam 'dzieuo' na 1500 słów c: Kolejny rozdział pojawi się... Nie wiem kiedy. Najpierw to ja muszę zagłębić historię Batmana B)

Do następnego~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top