Part 16
Myślę, że włączenie sobie medii zrobi lepszą atmosferę~ Chyba, że nie lubicie pianina tak bardzo jak ja :')
Jungkook pov.
Po rozmowie w łaźni jedyne co mogło mi pomóc to te cholerne kamyki, które z przyjemnym dla ucha szelestem lądowały w krzakach. Traciłem cierpliwość do samego siebie. Gubiłem się w myślach, które bezustannie krążyły wokół osoby rudego kapitana... Pamiętasz Jungkook? Tylko go lubisz. Czy to takie trudne do zapamiętania? Choćbym budował nie wiadomo jak ogromne bariery emocjonalne, uśmiech Jimina zawsze znajdował w nim jakąś lukę i rozwalał mur na drobne kawałeczki, nie szczędząc sobie niczego.
Patrząc na całą tą sytuację z boku, mogłem powiedzieć, że nie potrafię poradzić sobie z tym wszystkim. Nie byłem przygotowany na uczucia z niczyjej strony. Jak było mi smutno, przytulałem się do siostry, ale teraz to nie w jej ramionach chciałem się znaleźć. Rodzina to dla mnie za mało. Od mamy nie mogłem dostać tych gorących uczuć, które ciągle przekazywał mi Jimin. Nawet wmawianie sobie nienawiści do niego stawało się coraz trudniejsze, bo serce nagle otrzymało własny rozum i zaczęło żyć własnym życiem i szalało za pewnym lisem.
Dlaczego jeden pocałunek potrafił tak bardzo przestawić moje rozumowanie? W sumie to w tych chwilach traciłem rozsądek. Chciałem więcej i więcej, ale Jimin zwykle przerywał to, do czego dążyłem. To za dużo jak na piętnastolatka, a jednak chłonąłem miękkość jego pełnych ust jak wygłodniała pijawka. Jego dotyk rozpalał mnie od środka i domyślam się, że on czuł dokładnie to samo, kiedy to ja zacząłem badać dłońmi obszar pod koszulką.
Teraz nie liczyło się dla mnie nic poza tym okropnym lisem, jego ustami i językiem, który zwinnie zmuszał do ruchu mój język. Chwilę później poczułem, że ląduję na swoim łóżku, a nade mną góruje Jimin, nadal mnie całując. Tak... Chcę tego. Nawet jeśli to ja miałem być pasywny... Kogo to obchodzi. Chciałem tylko doprawić z nim tę chwilę uniesienia czymś naprawdę mocnym.
Jednak przeliczyłem się. Jak zwykle zresztą. Jimin oderwał się w końcu ode mnie i podparł rękami po obu stronach mojej głowy. Patrzył na mnie z góry, oddychając ciężko. Zabrałem ręce spod jego koszulki i rozłożyłem je.
- Chcę więcej, hyung — szepnąłem.
- Nie mogę Ci dać tego, czego pragniesz, Jungkookie — odepchnął się ode mnie i usiadł na moich nogach.
- Dlaczego?! - wykrzyknąłem zawiedziony.
- To tylko chwila uniesienia... Nie chciałbym zrobić czegoś, czego będziesz później żałował.
- Ale — zacząłem zdesperowany. Tak bardzo chciałem się z nim kochać w tej chwili.
- Jungkookie, ja tak naprawdę Cię nie znam. Wiem, jaki jesteś w szkole i w pracy. Nie wiem, co lubisz, a czego nie lubisz, jakiej muzyki słuchasz, jakie filmy oglądasz... Nawet podstaw nie znam. Ulubiony kolor, czy choćby aktor — poprawił swoje okulary. - To nie jest takie proste, jak myślisz...
- Uwielbiam szaszłyki jagnięce, pizzę i inne fast food'y. Słucham Skillet i GDragon'a. Uwielbiam rock współczesny i wszystko, co tworzy GD, uwielbiam Iron Man'a i Zwierzogród. Stąd Twoja ksywka. Ubóstwiam czerwony i Roberta Downey'a Juniora. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- To tak nie działa... Chcę, żebyś mnie pokochał, a nie był ze mną tylko dla seksu — odpowiedział zasmucony.
Chwila uniesienia właśnie się skończyła. Zrozumiałem. Jak mogłem być taki głupi? Patrzyłem na jego zadręczoną twarz i zrobiło mi się źle... On naprawdę mnie kochał. Jakby nie kochał, nie wahałby się niczego i z chęcią by mnie przeleciał. Przez to poczułem motylki w brzuchu. Jimin uwolnił ze mnie uczucia, które tak głęboko przed nim schowałem.
- Przepraszam — powiedziałem cicho, zsuwając go ze swoich nóg. - To się już więcej nie powtórzy.
Chciałbym o tym wszystkim zapomnieć w tej chwili, ale podniecenie nie mija tak szybko. Położyłem nogi na podłodze i odetchnąłem pełną piersią.
- Historia? - zaproponował.
- Ta — mruknąłem, przeczesując mokre włosy, które mimowolnie przykleiły się do mojego czoła. Po chwili ciszy zorientowałem się, że do nauki potrzebny był mi zeszyt i podręcznik, dlatego wstałem z łóżka i poczłapałem do biurka, z którego wyciągnąłem potrzebne mi rzeczy, po czym wróciłem na poprzednie miejsce, tuż obok Jimina. Właśnie wygładzał swoją nieco pogniecioną koszulę. To moja sprawka? Innej opcji nie było.
Jeju, nie mogę się tym zadręczać.
Podałem książkę starszemu.
- Muszę zaliczyć mitologię chińską i japońską. Dział pierwszy — wskazałem, gdy otworzył podręcznik.
- Jak pouczymy się z podsumowania, dostaniesz trzy, ale szybciej się nauczysz. Alternatywą jest uczenie się po kolei z każdego tematu. Którą opcję wybierasz?
- Przy tej pierwszej będziesz tutaj krótko, prawda? - zapytałem, nie patrząc na niego.
- No tak — przyznał, wzdychając.
- To wybieram drugą opcję.
Spojrzałem w końcu na jego twarz, która wyrażała zaskoczenie. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, jak romantycznie to zabrzmiało.
- ALE TYLKO DLATEGO, ŻE CHCĘ POKAZAĆ, ŻE BIEGACZE POTRAFIĄ WIĘCEJ NIŻ INNI — starałem się wybronić, na co Jimin się uśmiechnął.
- Zawsze wiesz, jak rozluźnić atmosferę — nie spuszczał ze mnie swojego spojrzenia. - W takim razie zaczynamy od pierwszego tematu.
-Tak jest kapitanie!
Ten się tylko zaśmiał i zaczął czytać temat, dodatkowo podsuwając dość... Niegrzeczne skojarzenia, które miały pomóc mi zapamiętać potrzebne informacje.
Całe trzy godziny nauki spędziliśmy, śmiejąc się i żartując z bożków. Jego bliskość była naprawdę przyjemna. Wiem, że chciałby otrzymać odpowiedź na swoje wyznanie, ale nie potrafiłem wypowiedzieć tych dwóch trudnych słów.
Chyba muszę bliżej poznać mojego hyunga. Tak, mojego, bo nie mam zamiaru go nikomu oddawać.
Hehe B) Miałam napisać wczoraj rozdział, ale tak jakoś mi nie wyszło, bo poprawiałam całe opowiadanie. Znalazłam sporo błędów. Wiem jednak, że to nie wszystkie, jakie popełniłam, ale zawsze coś.
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział. Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem i będę wam dziękować za komentarze pod tym rozdziałem c:
I PAMIĘTAJCIE! KOMENTARZE TO NIE SPAM C:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top