Może dam radę

Siedziałam na zimnej od deszczu ziemi, nie czując nic. W pewnym momencie po prostu się rozpłakałam. Tak mocno, jak jeszcze nigdy. Płakałam, ponieważ nikt mnie nie widział. Płakałam, ponieważ przez ostatnie dni udawałam, że nic mi nie jest. Od kiedy byłam mała, płakałam przy braciach tylko kilka razy. Oni zawsze wyglądali na takich silnych a ja nie. Przy Mateo za to nie udawałam nikogo. Mogłam być sobą. Ale to już nie wróci. Nie wróci ani Mateo, ani jego bliskość. Jego miłe słowa, które szeptał mi na ucho. Jego najmocniejsze uściski. Tego, jak śmiał się, kiedy się kłóciłam z braćmi. Ani nasze wspólne gry w piłkę nożną. Dopiero teraz doszło do mnie, ile rzeczy zniknie z mojego życia. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Utopiłam swoją twarz w tiulu sukienki. W pewnym momencie poczułam rękę na moim ramieniu.


-Jestem tu- cichy szept dotarł do mojego ucha. Hailie. Zacisnęłam jeszcze mocniej powieki i pokręciłam delikatnie głową- Jestem przy tobie.

-Dlaczego ...  dlaczego to tak cholernie boli?- spytałam, pociągając nosem. Nie podniosłam głowy, jednak poczułam, jak moja siostra siada obok mnie. Przyciągnęła mnie do siebie, a ja oparłam swoją głowę o jej ramię.


Westchnęła cicho.
-Kiedy nasza mama zmarła, byłam w rozpaczy. Nie wiedziałam, dokąd zmierzam. Całe moje życie przewróciło się do góry nogami. Na gorsze? Nigdy w życiu. Tęsknota będzie już z tobą do końca, ale musisz wstać i żyć dalej. Mateo by tego chciał- popatrzyłam na swoją starszą siostrę. Była tak mądrą osobą, że dałabym jej Nobla. Tak oto pierwszy raz od 3 dni uśmiechnęłam się leciutko. Progres prawda?


Wtuliłam się w siostrę. Chciałam pozostać w tej pozycji wiele, wiele godzin aż spłynie ze mnie cały gniew, bunt i wielotonowy smutek. Od ataku płaczu został już tylko ciche łkanie, moje mocno zielone oczy i czerwone plamki, które zawsze mi się robią po płaczu. Mateo mówił, że wyglądałam wtedy najsłodziej.


-Wiesz. Może dam radę. Może dam radę żyć bez Mateo- powiedziałam cichutko i spojrzałam na siostrę.


-Jeśli ty nie dasz rady, to nikt nie da- powiedziała i uśmiechnęła się promienie. Mówiłam wam, że Hailie ma najładniejszy uśmiech.


-Chyba musimy już iść. Chłopaki pewnie wyrywają sobie włosy ze zdenerwowania- zaśmiałam się cichutko, a Hailie pokiwała głową.


-Masz racje- przyznała i podniosłyśmy się z ziemi. Nawet na czarnej sukienki było widać krople od moich łez.


-Wygląda, jakbym płakała?- spytała. Hailie popatrzyła na mnie i pokiwała przecząco głową. Oczywiście, że kłamie.


Szłyśmy do moich braci około 20 minut. Szczerze myślałam, że będzie bliżej. Zobaczyliśmy moich braci rozmawiających z Adrienem. Kurcze. Przecież Adrien stracił brata. Do jego trzeba pocieszać, a nie mnie. Ale jest mi wstyd. Urządziłam nie wiadomo co, tymczasem brat Matea z pełnym spokojem rozmawia z Vincem. Chciałabym się tego nauczyć. Kiedy podeszłyśmy bliżej, wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku.


-Adrien chciałabym- zatrzymałam się, kiedy usłyszałam swój drżący głos- Chciałabym złożyć moje kondolencje związane ze stratą brata.


Mężczyzna popatrzył na mnie swoimi brązowymi tęczówkami i odparł.
-Dziękuje, ale Mateo nie był mi bliski.


-I tak był twoim bratem- powiedziałam i zaśmiałam się nerwowo.


-Tobie był bliższy. Jak pewnie wiesz, Mateo miał psa. Myślę, że najlepiej by było, gdybyś się nim zaopiekowała- powiedział Santan i otworzył drzwi do samochodu. Wyskoczył ze stamtąd Buddy. Golden retriver, którego po prostu uwielbiam. Był moim i Mateo idolem. Piesek podbiegł do mnie i zaczął  na mnie wskakiwać. Zaśmiałam się pod nosem i skłoniłam się, żeby go pogłaskać. Usiadło obok mnie i zaczął lizać mnie po twarzy.


-Dzięki Adrien- powiedziałam, wstając.


-Bardzo mi przykro- pożegnał się z moją rodziną i odjechał swoim drogim samochodem. Odwróciłam się do braci. Święta trójca i Hailie bawili się z psem, a ja wpatrywałam się w moich najstarszych braci.


-Alu nic ci nie jest?- odezwał się Will i podszedł do mnie. Kiedy już się upewnił, że się nie zraniłam, przytulił mnie mocno.


-Przepraszam Vince, że tak uciekłam, ale ja...- zabrakło mi słów. Spojrzałam w stronę Hailie która szybko włączyła się w rozmowę.


-Musiała odetchnąć- dopowiedziała ostro. Nikt nawet Vince ani mi, ani Hailie nie podskoczył.


Wsiedliśmy do auta. Przygryzając wargę, patrzyłam się za okno. Buddy położył swoją głowę na moich kolanach. Dostałam właśnie najtrudniejsze zadanie w moim życiu. Musiałam zacząć żyć bez Mateo. Jednak dam radę. Dam radę dla niego. Będę żyć dla nas obu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka
Jak wam się podoba? Mi to tam bardzo trudno pisać smutne rzeczy. Ale się staram❤️
(695)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top