Boję się

   Moja siostra opadła w stan otępienia. Nie dziwię się jej. Vince stracił głowę. Wydzwaniał do każdego i wypytywał Hailie o szczegóły. Will uspokajał ją z pomocą Dylana. Tony wypalił całą paczkę papierosów, a Shane przynosił herbatę i jedzenie dla wszystkich. 

   A ja poczułam się znowu, jakbym była małą dziewczynką. Jakby wszyscy się kręcili, ale ja nie wiedziałam, o co chodzi. Jak wtedy kiedy ojciec oznajmił nam, że musi udać swoją własną śmierć. Byłam bezsilna.

  Czułam złość na osobę, która to zrobiła. Potem poczułam ją też do siebie. Przecież przez cały bal nic nie robiłam. Dlaczego nic nie zauważyłam?

  W pewnym momencie Hailie zasnęła. Dylan odniósł ją do siebie, a ja poszłam za nim. Położył naszą siostrę na jej łóżku i przykrył ją kocem, co uznałam za słodkie. 

 - Dylan- odezwałam się, kiedy już wyszliśmy z pokoju.

-Tak?

-Boję się. 

Mój brat popatrzył na mnie ze współczuciem i zamknął w długim uścisku. Wtuliłam się w jego tors i wyczułam wodę kolońską, która przypomniała mi, że przecież byliśmy na balu. Bal wydawał mi się daleką przeszłością. 

-Nie ma czego- powiedział cicho- masz 5 starszych braci, którzy nigdy nie pozwolą cię skrzywdzić. Rozumiesz?- odsunął mnie od niego tak, żebym popatrzyła mu w oczy.

- Ale .... Hailie..... ona mogła umrzeć- mój głos chyba nigdy nie był tak zachrypnięty. Nie przypominał niczym głos, którym jeszcze kilka godzin wcześniej rozmawiałam z Adrienem. 

-Nie możemy żyć przeszłością Ala. Musimy iść dalej.- skinęłam głową na jego słowa i westchnęłam cicho. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. 

                                             -----------------------------------------------------

  W chwilach takich jak ta, kiedy leżałam na łóżku po trudnym dniu, chciałbym, żeby on leżał tu ze mną. Albo, żebym mogła do niego napisać. Napisałabym, co mnie trapi, on odpisałby coś mądrego, bo Mateo zawsze był mądry. A potem? Rozmowa zeszłaby na jakieś pierdoły, ale kończąc rozmowę, czułabym się szczęśliwa. 

   Ale go tu nie ma. Już nigdy nie poczuję się tak jak, kiedy z nim byłam. I chociaż minęło już prawie 6 miesięcy, ja nadal umieram z bezsilności. Z każdym dniem coraz trudniej wstać mi z łóżka. 

Dlatego leżałam na łóżku, każdego dnia wbijając wzrok w ciemność. Jakby to miało pomóc. Ale nie pomagało. I chyba dlatego z każdym dnie poddawałam się coraz bardziej. 

--------------------------------------------------------------------

Przepraszam za krótki rozdział, ale zawsze coś nie?

(371)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top