-ON A RAIL-

– Zawsze wiedziałem, że byłeś niedojebany – zaczął ultra Nadkulturalnie Anatolij, kiedy Gordon jechał Zapierdalaczem Korbowym po ścianie po prawej stronie – ale teraz to już pobiłeś swój własny rekord. – rzekł, gdy Freeman szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– No co? – spytał, odwracając się i nie spadając, mimo iż jechali kurna po ścianie, co oznaczało, że znajdowali się kurna w poziomie – Znalazłem sposób na oryginalną jazdę, podziwiaj mnie. – rzekł, zginając ręce w boczne boki, kiedy Diatłow, Nadcheatując jak pojebany, bowiem też nie spadł, jebnął dwa facepalmy.

– Nie mógłbyś wykorzystywać swych Nadboskich mocy – zaczął BFF NadGordona, gdy przez chwilę zaczęli jechać prosto – w jakichś przydatniejszych celach? – spytał NadNadNadzażenowanym głosem, kurde, zapomniałam to wcześniej podkreślić, kiedy rzeczywistość puściła w tle nutę „74 47" Uamee – Jak na przykład w celu wybicia całej podrasy ↓vortiguantów? – spytał, to ostatnie słowo mówiąc małą literą i indeksem dolnym, gdy teraz to NadFreeman jebnął facepalma.

– To ja już wolę wykorzystywać ją w celu jeżdżenia kolejką po ścianach. – odparł Nadzażenowanym głosem, kiedy teraz to rosyjski inżynier szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – W każdym razie, po co? – zadał to retoryczne pytanie, gdy nieco skręcili oraz nie zauważyli opuszczonego dla beki szlabanu i pomieszczenia kontrolnego po lewej stronie – Od ratowania świata jest Zardonic, ja wolę bawić się mymi mocami, hehe. – powiedział, kiedy Anatolij spojrzał w jego kierunku Nadzażenowanym wzrokiem.

I właśnie dlatego wszyscy kochaliśmy Nadboga vol. 2, bowiem zachowywał się normalnie, a nie udawał Nadidealnie Naddobrego, nadal pozostając tylko człowiekiem. No ale Diatłow nie zdążył tego skomentować, gdyż ani się nie obejrzeli, a Zapierdalacz Korbowy, widząc szlaban, który ani myślał drgnąć, gwałtownie się zatrzymał. Przez to, Duetowi Rozpierdolu nie udało się utrzymać równowagi i spadli na tory.

– Wyjaśnijcie mi, jakim cudem takie pojeby jak wy pracują w Black Mesie? – usłyszeli wypowiedziane przez Kryształ Górski, jednego z ochroniarzy tego pobojowiska, pytanie, gdy obrócili wzroczne wzroki w kierunku źródła dźwięku.

Faktycznie, dostrzegli go, najwidoczniej wyszedł z pomieszczenia kontrolnego za nim, bowiem niby skąd indziej. Obecnie stał, patrząc w kierunku swych kolegów z pracy, przy okazji opierając ręce o biodra. Patrzył w kierunku Gordona i jego BFF-a z widocznym zażenowaniem. No ale widząc go, Freeman, razem ze swym BFF-em wstając z torów, rzekł:

– Wiesz, jak fajnie jeździ się po ścianie? – spytał, kiedy Kryształ Górski jebnął facepalma słysząc to pytanie – Nie próbowałeś, to nie wiesz. – dodał, gdy ochroniarz opuścił rękę.

– Nie jesteście normalni. – zauważył Nadfakt, kiedy NadGordon i rosyjski inżynier szeroko jak postacie w anime uśmiechnęli się – Jakim cudem wy w ogóle daliście radę jechać tym starym gratem po ścianie? – spytał, opuszczając drugą rękę, gdy Duet Rozpierdolu wskoczył na podwyższenie koło pomieszczenia kontrolnego.

– W Opkolandii żyjemy, tu Nadwszystko jest możliwe. – wyjaśnił rosyjski inżynier, kiedy za nimi przeleciał Nyan Cat.

– Niby wiem, ale bez przesady. – odparł zażenowanym głosem, gdy światło z nudów zaczęło się włączać i wyłączać – W każdym razie, mam dla was super hiper nudną wiadomość, no ale i tak muszę wam ją przekazać. – zaczął właściwy temat, kiedy Anatolij nieco zgiął prawą nogę, a NadFreeman na chwilę odwrócił wzrok w prawo – Jeden z waszych kumpli naukowców przekazuje wam, żebyście tym starym systemem kolejowym – mówił, wskazując kciukiem lewej ręki za siebie, mimo iż za nim znajdowała się ściana – dostali się do jakiegoś rodzaju rakiety czy czegoś. – powiedział tego epickiego newsa, co w sumie niezbyt spodobało się Duetowi Rozpierdolu, bowiem oni chcieli po prostu uciec ze zniszczonej Black Mesy – Nie wiem dokładnie, gdzie to jest... – zaczął, nieco zginając ręce, co nie pomogło Nadbogowi vol. 2 i Anatolijowi – Ten starszy facet był zbyt zmartwiony tym czy wyjdzie stąd żywy – zaczął to epickie zdanie, gdy Duetowi Rozpierdolu w sumie trochę się nudziło, bowiem wiedzieli już co mieli zrobić, ale Kryształ Górski nie przestawał mówić – że nie pomyślał aby się zatrzymać i mi powiedzieć. – zakończył to zdanie i tak, on podczas tej wypowiedzi gestykulował rękoma, ale jeżeli miałabym to wszystko opisać, to siedzielibyśmy tu pół dnia – W każdym razie, najważniejszą rzeczą jest to, że żołnierze chcą opóźnić wystrzelenie. – dodał tego Naddramatycznego newsa, kiedy Diatłow starał się nie ziewnąć z nudów, a rzeczywistość przełączyła nutę na „Red Roubles" XS Project i Life of Boris – Więc kiedy znajdziecie rakietę...cóż, JEŚLI – mówił te jakże nudne wieści, to ostatnie słowo mówiąc głośniej – znajdziecie rakietę...Musicie dostać się do pomieszczenia kontrolnego i wystrzelić ją osobiście. – wyjaśnił, gdy BFF Gordona zaczął się nudzić bardziej niż Freeman, który w sumie tylko udawał, że słuchał, bowiem tak na serio to zastanawiał się czy przed wyjściem z domu wyłączył gaz – Powiedział coś o Zespole Lambda potrzebującym satelitę na orbicie – opowiadał dalej, aż nawet ja zaczęłam się nudzić, bowiem chciałabym już opisywać akcję – jeżeli zamierzają kiedykolwiek posprzątać ten bałagan. – wyjaśnił i powodzenia, bowiem spontanicznie otwarte portale na Xen może i łatwo zamknąć, ale te na Antyziemię to już nie tak łatwo – A teraz ruszajcie. – wypowiedział to zdanie, od którego Duet Rozpierdolu aż się pobudził – Ja zamierzam przebywać w pobliżu i pomóc innym przybłędom. – zakończył, ruszając w kierunku wejścia do pomieszczenia kontrolnego, kiedy NadGordon użył swego rentgenowskiego wzroku aby sprawdzić, czy w pomieszczeniu kontrolnym nie znajdowały się jakieś przydatne przedmioty.

No ale jako iż nie znalazł nic, co mógł wziąć i kiedyś w przyszłości wykorzystać, to po prostu razem z rosyjskim inżynierem wsiadł na znajdujący się na ścianie Zapierdalacz Korbowy. Po zrobieniu tego, chwile później, gdy szlaban został uniesiony, ruszyli w dalszą, epicką drogą przez Black Mesę.


No cóż, nie mieli wyboru, mimo iż im nie zależało na wysłaniu tej rakiety na orbitę, ba, nawet nie zamierzali się fatygować do Kompleksu Lambda tylko udać się na jeden z peronów kolejowych i jakimś pociągiem nawiać z Black Mesy, to wiedzieli, że musieli. Zdawali sobie sprawę, że jeżeli chcieli bez dodatkowych problemów wydostać się z tego ośrodka, to musieli udawać, że zmierzali w kierunku Kompleksu Lambda.

– Jakby kurwa sami nie mogli tej rakiety wystrzelić na orbitę. – zaczął NadFreeman, kiedy stosunkowo szybko dojechali do jakiegoś koła, w którym kończyły się tory.

– W Kompleksie Lambda są sami naukowcy. – zauważył Anatolij, gdy Nadbóg vol. 2 swymi Nadboskimi mocami przeskoczył razem z Zapierdalaczem Korbowym na tory, ówcześnie wzrokiem rentgenowskim skanując obecne tu dwie drewniane skrzynie – A przecież przekonałeś się, że wszyscy naukowcy tutaj to bezmózgie zjeby niepotrafiące poradzić sobie w sytuacji kryzysowej. – dodał, kiedy Gordon nie zauważył nic w skrzyniach, a koło z fragmentem torów, na których się znaleźli, ruszyło w drugą górę a.k.a dół.

– A, no fakt. ;=; – odpowiedział Freeman, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami, gdy podest sobie jechał w dolny dół – A poza tym, portali na Antyziemię otwartych spontanicznie nie zamkną tak łatwo. – dodał, kiedy rzeczywistość puściła cicho w tle playlistę „RUSSIAN HARDBASS 🤙", którą na Spotify stworzył DJ Blyatman.

– ;      ; 
   ;       ;
   ;___;
– odpowiedział Diatłow, szpanując tym, że umiał mówić piętrowymi emotkami, tym samym utrudniając mi zapisanie tej wypowiedzi, no kurna, aż mnie ucho z Nadzażenowania zaswędziało. =_=

– Ty NadNadNadcheaterze. – powiedział NadNadNadzażenowanym głosem NadGordon, gdy jego BFF szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – Nawet Nadbogowie nie umieją mówić piętrowymi emotkami. – dodał tego Nadnewsa, od którego aż rzeczywistość popękała z Nadrozpaczy.

– Kiedyś byłem przez jakiś czas NadNadNadbogiem. – wyjaśnił tego newsa, kiedy podest, na którym stał Zapierdalacz Korbowy, jebnął o ziemię jak Tupolew – Może dlatego tak umiem. – stwierdził, przy czym jakby kurna nic się nie stało, wzruszył ramionami.

– Ciężko o tym nie wiedzieć, każdy wie, że zajebałeś Kryształy Rozpierdolu, bo tak. – powiedział nadal NadNadNadzażenowanym głosem NadFreeman, przy okazji używając inokinezy aby naprawić rzeczywistość.

– Nie „bo tak", po prostu chciałem zajebać Drużynę Nadrozpierdolu. – wyjaśnił, gdy zeskoczyli z Zapierdalacza Korbowego i udali się w kierunku uchylonych drzwi po lewej stronie.

– I w tym celu naruszyłeś naturalny porządek rzeczy. – zaczął Nadbóg vol. 2 używając rentgenowskiego wzroku na skrzynkach, które stały niedaleko drzwi pod kratką wentylacyjną, a jego NadCzysta NadZajebistość zajebała headcraba, który szykował się do zjedzenia mu głowy.

– Ty to robisz codziennie. – zauważył rosyjski inżynier, kiedy Gordon, ależ naturalnie, niczego interesującego w skrzyniach nie zastał.

– Jestem Nadbogiem, więc mogę. – powiedział Freeman, gdy przetegesowali się przez drzwi.

Jednak, jako iż NadGordon uznał, że sam przeszuka pomieszczenie, zaczął napierdalać w kierunku Anatolija spamem przycisku „E" z nadzieją, że może raz w życiu to by zadziałało. No ale jedyną reakcją Diatłowa na to okazało się jebnięcie facepalma z NadNadNadzażenowania.

– Twoja niereformowalność kiedyś mnie wykończy. – powiedział NadNadNadzażenowanym głosem, kiedy NadFreeman, szeroko jak postacie w anime, uśmiechnął się – W każdym razie, czego chcesz? – spytał Nadkulturalnie jak tylko się dało, kiedy poza pomieszczeniem przeleciał Nyan Cat, bowiem dlaczego nie.

– Zaczekaj tu chwilę. – powiedział Nadbóg vol. 2, nieco cofając się.

– K – odpowiedział najkrócej jak się dało BFF Gordona, opierając się o framugę.

Po tej jakże epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości rozmowie, Freeman odwrócił się. Nie opiszę wam tego pomieszczenia, gdyż to po prostu typowe, zasyfione pomieszczenie kontrolne jakich w Black Mesie mnóstwo. No tylko to posiadało większe rozmiary oraz inne ustawienie rzeczy, a także jakąś niższą część z rurami. Tyle, nic więcej interesującego do opisania. NadGordon po prostu rozejrzał się po owym pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichś istotnych przedmiotów. Przy okazji, dla odmiany przy użyciu swego rewolweru, zastrzelił obecne tutaj zombie.


W tymże pomieszczeniu NadFreeman odnalazł amunicję do rewolweru i tylko tyle. Wisiała tutaj również apteczka ścienna, ale jej wiadomo, Nadbóg vol. 2 nigdy nie potrzebował, wszakże posiadał healing factor na NadZajebiście wymaksowanym poziomie. W sumie teraz zaczął zastanawiać się, po co zbierał te apteczki, bowiem miał przecież również Power Bestowal na NadZajebiście wymaksowanym poziomie. Dzięki temu mógłby zawsze podzielić się z rosyjskim inżynierem swym healing factor. No ale cóż, uznał że w sumie zawsze apteczki mogły się przydać, na przykład do jakichś obrażeń, w przypadku których nawet Gordonowi nie opłacało się korzystać z healing factor.


No ale nie znajdując niczego ciekawego czy potrzebnego, Freeman ruszył w kierunku wyjścia.

– K, idziemy. – powiedział, gdy Anatolij przestał opierać się o framugę – Znalazłem tu tylko amunicję do rewolweru, ale zawsze to coś. – wyjaśnił, kiedy wyszli z pomieszczenia i ruszyli na Zapierdalacz Korbowy.

– Czemu w tych miejscach jest tak mało amunicji? – spytał Diatłow, gdy wskoczyli na Zapierdalacz Korbowy i ruszyli – W pomieszczeniach kontrolnych czy ochroniarskich powinno być dużo tego typu rzeczy. – zauważył, kiedy tak sobie jechali po zalanych wodą torach, dla odmiany po torach, a nie ścianie, wow, cud.

– Najwidoczniej nie byliśmy tutaj pierwsi. – wyjaśnił NadGordon, gdy w sumie wokół nich nie działo się nic interesującego, ciągle jechali półokrągłym korytarzem – Prawdopodobnie jacyś żołnierze tutaj byli i wzięli inną amunicję, która by się im przydała. – dodał, kiedy usłyszał, że Nyan Cat przeleciał przez linię, którą normalnie łączyło się telepatycznie z różnymi osobami, nie pytać, to drugi Nadbóg, mógł to usłyszeć nawet nie korzystając w tym momencie z telepatii – Na szczęście obecnie mam od zajebania amunicji w Magazynie Rzeczywistości, więc na sto procent mi jej nie zabraknie. – zakończył, gdy, o kurwa, trzymajcie się swoich krzeseł, bowiem to was rozpierdoli, korytarz stał się prosty, a nie półokrągły. \O/

– Albo po prostu z jakiegoś powodu tam była tylko amunicja do rewolweru. – powiedział Diatłow, kiedy przejeżdżali przez część korytarza, nad którą znajdowały się rury oraz różne podwyższenia z barierkami, a nie półokrągły sufit – To też jest prawdopodobna opcja. – rzekł, gdy zaczęli zauważać nie tak daleko fragment zwisającego spod sufitu Barnacla, o, tych dawno nie widzieliśmy.

– Szczerze to wątpię aby tak było. – powiedział NadFreeman, kiedy podjechali bliżej Barnacla i BFF Nadboga vol. 2 zdezintegrował go promieniami dezintegrującymi ze swych łoczu – To logiczne, że normalnie w tych pomieszczeniach powinno się znajdować więcej amunicji. – dodał, gdy ruszyli dalej w tą epicką i, na razie, monotonną w chujny chuj podróż.

– W Opkolandii wszystko jest możliwe. – stwierdził rosyjski inżynier, kiedy tak sobie jechali w kierunku, o kurwa, wjazdu do dalszej części korytarza.

– No niby tak, ale bez przesady. – rzekł Gordon, przy okazji zakańczając na ten moment rozmowę.

Tak, dobrze się zorientowaliście, na ten moment nie rozmawiali dalej o niczym, bowiem po prostu nie wiedzieli, o czym mogliby porozmawiać. Po prostu jechali dalej przed siebie, od pewnego momentu przez jakiś czas jadąc w górę.


Sporo jechali pod górę, szczerze mówiąc, szczególnie że po drodze nie zauważali niczego ciekawego czy cholera wie jakiego. Ot drzwi, drabina, drzwi, drabina, drzwi, drabina, martwy ochroniarz, drzwi i tak dalej, i tak dalej. Black Mesa w tym konkretnym miejscu nie prezentowała się zbytnio ciekawie, to należało przyznać. Jakby Opkolandia nie mogła tu porozstawiać jakichś dekoracji, na przykład pustych w środku drewnianych skrzyń. No ale cóż, skoro tego nie zrobiła, to oznaczało, że musiała mieć jakiś powód, c'nie? Z kolei po wjechaniu na górę musieli jechać długim, półokrągłym korytarzem. Normalnie zanudzić się dało, a fakt, że nie wiedzieli o czym by tu porozmawiać w niczym tu nie pomagał. No cóż, musieli po prostu jechać w ciszy z nadzieją, że w końcu wpadliby na pomysł o czym by tu porozmawiać.


Aż w końcu, po tej nieinteresującej, długiej jeździe, kiedy przejeżdżali obok jakiegoś przejścia, nagle, o kurwa, przeteleportowały się w to miejsce dwa ↓vortiguanty. Widząc te niedopierdolce Nadwszystkiego, Freeman i Anatolij od razu of course chcieli to gówno na nogach zlikwidować. Niestety, coś poszło nie tak, o chuj. Otóż, w którejś chwili, jeden z tej podrasy wystrzelił w kierunku Duetu Rozpierdolu swoją zieloną wiązką prądu. Niestety, Opkolandia uznała, że zachowa się okrutnie i wyjątkowo prund ten trafił w Diatłowa, który nie zdążył użyć swych nadprzyrodzonych zdolności aby się osłonić. Okazało się, że faktycznie, mimo iż posiadał kwintesencję to akurat zielonego prądu nie potrafił kontrolować. Przez to, ciało BFF-a NadGordona przeszył prąd, przez co krzyknął z bólu i, odruchowo wypuszczając swoją broń z rąk, osunął się nieprzytomny na tory.


Oj coś czuję, że jak NadFreeman go uratuje i rosyjski inżynier się obudzi, to znienawidzi ↓vortiguanty do potęgi piątej. W sumie nie dziwne, ta podrasa nie zasługuje na nic, a najbardziej na szacunek. W każdym razie, widząc to, Nadbóg vol. 2 od razu zdezintegrował dwa ↓vortiguanty wiązkami dezintegrującymi ze swych oczu, a następnie szybko podniósł swego BFF-a z torów i przeteleportował się razem z nim w jakieś bezpieczne miejsce. No ależ oczywiście, że musiał przeteleportować się do pomieszczenia kontrolnego niedaleko obecnie schowanego mostu, przez który potem musieli przejechać. Owszem, tak, ze wszystkich bezpiecznych pomieszczeń musiał wybrać to, przez które zmniejszy się ilość rzeczy, które mam opisywać. =_=


No ale po znalezieniu się tam, Gordon położył nieprzytomnego Anatolija na podłogę i użył na nim swego Death Vision aby sprawdzić, czy Diatłow w ogóle raczył żyć. No i tak, żył, jasne, ale nad jego głową pojawiła się liczba „13%", co znaczyło, że jeszcze żył, ale już nie oddychał. Spowodował to fakt, że przez pierdolnięcie tym zielonym prądem jego czerwone krwinki zlagowały się w układzie krwionośnym, gdyż nigdy wcześniej nie miały do czynienia z prądem zielonym, więc nie wiedziały, jak miały zareagować. To Opkolandia, tutaj zlagowane krwinki to norma. Widząc to, Freeman od razu zrobił to, co podczas wskrzeszania swego BFF-a, tylko tym razem dłoń przyłożył jedynie do serca rosyjskiego inżyniera. Oczywiście, podczas używania na nim witakinezy, NadGordon zatrzymał jeszcze czas aby móc spokojnie przywrócić Anatolija do porządku.


Akurat odlagowanie czerwonych krwinek nie zajęło zbyt długo, bowiem przywrócenie dwóch procent energii życiowej człowieka trwało, ja wiem, może z pięć minut jak nie mniej. Po tym czasie, NadFreeman uznał, że już nie ma sensu używać na swym BFF-ie witakinezy, bowiem to mogłoby obecnie na dłuższą metę zaszkodzić, a nie pomóc. Dlatego też, kiedy zdjął dłoń z serca Diatłowa, po prostu opuścił jego bluzkę i zapiął mu poszarpany kitel, który dziwne, że się jeszcze trzymał. Po zrobieniu tego, jako iż człowiek budził się dopiero przy pięćdziesięciu procentach energii życiowej, postanowił puścić normalnie czas w ruch i po prostu pilnować rosyjskiego inżyniera do momentu, w którym by się obudził.


Trochę to zajęło, nie wiem ile dokładniej, nie włączyłam stopera, sorki. Przez ten czas, Nadbóg vol. 2 sklonował się i wysłał swego klona aby ten przyniósł tutaj pistolet Anatolija oraz aby przeteleportował w to miejsce Zapierdalacz Korbowy. Kiedy zaś klon wykonał obie czynności i Gordon go wchłonął, zaczął oczekiwać na moment przebudzenia się Diatłowa. Przez ten czas zdążył się zdrzemnąć jakąś godzinę, wysłać swego klona aby przytegesował kabel od prądu do kontaktu, gdyż owy obecnie znajdował się w naelektryzowanej wodzie, wysunąć most i zabić ↓vortiguanta, który przeteleportował się za szybą oraz kilka headcrabów. Nie no kurwa, teraz to żeś mnie wkurwił. Tak mi skracać opisywanie akcji? To powinno się kończyć zesłaniem na wieczność na Antyziemię. No i co się szczerzysz, robotę mi zabierasz. -____-


No ale tak poza tym to zdążył jeszcze zjeść kubek, gdyż już dawno nic nie jadł, policzyć ile baterii do kombinezonu HEV miał w swej skrytce w Magazynie Rzeczywistości i wieeele innych rzeczy. No cóż, procenty energii życiowej same regenerowały się dość powoli, więc należało przywyknąć do tego, że należało poczekać. Aż w końcu, kiedy Freeman stał i wpatrywał się w szybę, w którejś chwili usłyszał, że jego przyjaciel jęknął. No kurde nareszcie, ile można pozostawać nieprzytomnym, ty leniu. W każdym razie, słysząc to, NadGordon odwrócił się.


Faktycznie, ujrzał że rosyjski inżynier usiadł na podłodze i rozejrzał się.

G-Gordon? – spytał słabym głosem, szukając jeszcze nieco zamglonym wzrokiem swego przyjaciela.

– Spokojnie, jestem tutaj. – powiedział NadFreeman, podchodząc do Anatolija, gdy ten odwrócił wzrok w lewą stronę, z której głos Nadboga vol. 2 dochodził – Nie spiesz się, masz jeszcze dużo czasu aby dojść do siebie. – powiedział, po czym pomógł Diatłowowi wstać, kładąc jego lewą rękę na swym prawym Nadramieniu i, razem z nim, prostując się.

– To dobrze... – powiedział nadal słabym głosem, na chwilę spuszczając wzrok – Źle się czuję... – dodał, wiadomo jakim głosem.

– Nie dziwne. – przyznał Gordon, kiedy pomógł swemu BFF-owi dojść do krzesła, które podstawiła Opkolandia – Po prostu odpocznij, nie musimy się nigdzie spieszyć. – dodał, pomagając mu usiąść oraz, gdy rosyjski inżynier spuścił wzrok.

Serio, Anatolij miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje i zemdleje jednocześnie, nie pytajcie jak to miałoby okazać się możliwe. Freeman oczywiście widział, jak okropnie musiał się czuć Diatłow, dlatego kiedy zauważył, że głowa jego BFF-a bezwładnie opadła na jego klatkę piersiową, a rosyjski inżynier, ciężko oddychając, lekko przymknął oczy, położył dłoń na jego ramieniu i użył witakinezy. Co by się nie stało, NadGordon nie mógł patrzeć, jak Anatolij się męczył.

– Dzięki... – powiedział słabszym niż wcześniej głosem Diatłow, czując przyjemne ciepło przepływające przez jego ciało.

– Nie ma za co. – odparł NadFreeman, materializując sobie krzesło, gdyż czuł, że to mogło trochę potrwać – Nie mogę patrzeć, jak się męczysz. – dodał, siadając na krześle.

– Tak żałuję, że nie mogę się odwdzięczyć... – rzekł, nadal wiadomo jakim głosem, BFF Nadboga vol. 2, nieco otwierając łoczy.

– Nie musisz żałować. – odparł Gordon, krzyżując swe Nadseksowne Nadnogi – Ja to robię bezinteresownie, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. – wyjaśnił, kiedy za szybą przeleciał Nyan Cat.

Ty, a tak w sumie to czemu Freeman, mając też jednocześnie healing factor i Power Bestowal nie mógł owego healing factor teraz udostępnić rosyjskiemu inżynierowi? Tak łatwiej by się zregenerował! Chociaż w sumie racja, to obrażenie wbrew pozorom nie stanowiło czegoś aż tak ogromnego aby należało interweniować poprzez udostępnienie healing factor. Zwykła witakineza wystarczyła, racja, nie było, O MÓJ NADBOŻE Z REWOLWEREM, UŻYŁAM W OPOWIADANIU ODMIANY SŁOWA „BYĆ", SZYBKO, WYJMUJCIE APARATY, TAKA OKAZJA PRĘDKO SIĘ NIE POWTÓRZY, anyway, ta rozmowa nadal trwała, jak coś.

– Wiem, ale... – zaczął Anatolij, po czym ciężko westchnął – czuję się jakbym cię wykorzystywał... – rzekł, gdy powoli zaczął czuć się lepiej.

– Nie wykorzystujesz mnie, naprawdę. – rzekł NadGordon i mówił to szczerze, jakby co – Jestem drugim Nadbogiem, więc to logiczne, że akurat ja jestem Nadniezniszczalny choćby ze względu na mój NadNadOP healing factor – wyjaśnił, nieco zginając swoją Nadseksowną, lewą Nadrękę w boczny bok oraz prostując nogi – a ty, jako iż już nie jesteś NadNadNadbogiem to logiczne, że mimo iż jesteś 2.0-update 1 to nie jesteś Nadniezniszczalny. – dodał, kiedy Diatłow uniósł głowę, kurde, szybko na niego witakineza działała, ale jeszcze nie czuł się w stu procentach dobrze – A, że jesteś mym BFF-em to nie chcę aby coś złego ci się stało. – zakończył, na chwilę odwracając wzrok w kierunku szyby, ale za nią przeszedł tylko Trash Dove, wymachując swoją głową, co stanowiło opkolandyjską normę.

– W sumie masz rację. – przyznał jeszcze wiadomo jakim głosem BFF NadFreemana, zwracając wzrok w jego kierunku.

Po tej rozmowie, na ten moment nastała cisza, gdyż nie wiedzieli o czym mogliby dalej dyskutować. Przez jakiś czas, uznajmy że pół godziny, bowiem to taka ładna liczba, Nadbóg vol. 2 leczył rosyjskiego inżyniera przy użyciu swej witakinezy, bowiem nie mógł pozwolić aby jego Nadnajlepszy Nadprzyjaciel* się męczył i to nie ze swojej winy w dodatku. Anatolij z kolei czekał na moment, w którym poczułby się na tyle dobrze aby bez przeszkód móc wstać. Przez ten czas, rozmyślał sobie o wszystkim i o niczym. W głównej mierze myślał, co obecnie działo się u jego rodziny i przyjaciół. Podejrzewał, że sobie bardzo dobrze radzili, szczególnie że jego córka to królowa Mary Sue i to jeszcze można powiedzieć, że trybryda**. No i na dodatek sama Drużyna Rozpierdolu to w jakimś stopniu potęgi, bowiem słabiaków Diatłow by do swego wesołego teamu rozpierdalaczy nie wziął. Po uświadomieniu sobie tego, zaczął się mniej martwić o ich bezpieczeństwo. Wiedział, że sobie poradzą w każdych warunkach.


No ale po pół godzinie, BFF Gordona poczuł, że witakineza zaczęła go lekko parzyć, co oznaczało, że jego organizm nie potrzebował już jej. Czując to oraz fakt, że obecnie rosyjski inżynier czuł się jak przed porażeniem zielonym prądem, odwrócił wzrok w kierunku Freemana i powiedział normalnym głosem:

– Już się dobrze czuję. – rzekł, gdy NadGordon przestał używać owej zdolności.

– To dobrze, przynajmniej nie musisz się męczyć. – powiedział NadFreeman, opuszczając rękę, kiedy Anatolij wstał z krzesła.

Po tej jakże epicko-epickiej polanej sosem epickości wymianie zdań, Nadbóg vol. 2 podał swemu BFF-owi jego broń, a następnie przeteleportował ich na Zapierdalacza Korbowego. Po znalezieniu się tam, BFF Diatłowa stanął za sterami, a rosyjski inżynier za nim i obaj ruszyli w dalszą, dłuuugą drogę.


Kiedy przejechali przez most i wjechali do dalszej części korytarza, przez jakiś czas musieli jechać nudnym, półokrągłym korytarzem. Nie dość, że w owym miejscu nie znajdowało się nic interesującego, to jeszcze żadnych wrogów nie spotykali. W czasie tej jazdy nie rozmawiali ze sobą, gdyż nie mieli pomysłu o czym mogliby porozmawiać. Po prostu jechali sobie w ciszy, aż w końcu dojechali do końca korytarza. Owy stanowił cylindryczne pomieszczenie z okrągłym fragmentem podłogi na końcu. Poza tym, znajdowała się tutaj też ciemnozielona, metalowa skrzynia, na której leżało pięć granatów. Widząc je, Gordon, wjeżdżając do okrągłej części pomieszczenia, przyciągnął je do siebie swoją psychokinezą i wiadomo gdzie oraz jak schował. Następnie zaś, po dojechaniu do końca korytarza, zatrzymał pojazd i zaczęli czekać na dojechanie na górę.


Niestety, Opkolandia najwidoczniej lubiła drażnić Duet Rozpierdolu, gdyż po kilku chwilach ciszy, kiedy podest przejeżdżał obok jakiegoś zakratowanego przejścia, uruchomiła się wieżyczka postawiona tu przez wojsko. Owa również unosiła się razem z Zapierdalaczem Korbowym. Oczywiście nie zdążyła ona nawet namierzyć Gordona i rosyjskiego inżyniera, gdyż Anatolij od razu wystrzelił w jej kierunku wiązkami dezintegrującymi, pozbywając się jej w ułamku sekundy.

– Ciekawe czy ci debile – zaczął Diatłow, na chwilę unosząc wzroczny wzrok – w końcu ogarną, że mamy nadprzyrodzone zdolności. – zaczął, podziwiając nudny jak but wiatrak znajdujący się w suficie – W końcu akurat przed nimi tego nie kryjemy. – dodał, zwracając wzrok w kierunku Freemana.

– Jeżeli nie są debilami, to już dawno powinni się w tym zorientować. – zauważył słuszny Nadfakt NadGordon, odwracając wzrok w kierunku swego BFF-a – Ale najwidoczniej w jakimś stopniu są idiotami, skoro łudzą się, że nas zabiją. – dodał, unosząc swój Nadseksowny wzrok, prawdopodobnie w celu dodania klimatu, co stanowiło normę w Opkolandii.

– Nie możesz ich wszystkich w ułamku sekundy wybić? – spytał rosyjski inżynier, nieco zginając ręce w boczne boki – Posiadasz Absolute Psionic Power na NadNadOP poziomie, mógłbyś całe obecne tu wojsko zlikwidować w Nadułamku Nadsekundy. – zauważył, kiedy NadFreeman spuścił wzrok i zwrócił go w kierunku swego zioma.

– Ale wtedy nie byłoby zabawy z mordowania ich. – odparł, gdy Anatolij jebnął cztery facepalmy w jednym momencie, nie pytajcie jak to mogło się udać.

Zardonic też jest taki niedojebany? – spytał Nadzażenowanym głosem Diatłow, takim samym wzrokiem patrząc w kierunku Gordona, który szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– Nie, zazwyczaj jest normalny. – odpowiedział, kiedy dojechali na szczyt i od razu swymi wiązkami dezintegrującymi z oczu pozbyli się wieżyczek strażniczych, nim one w ogóle dały radę namierzyć Duet Rozpierdolu.

– Nie mógłbyś chociaż w tym aspekcie brać z niego przykładu? – spytał nadal Nadzażenowanym głosem BFF Freemana, gdy NadGordon dostrzegł leżącą na ciemnozielonej, metalowej skrzyni apteczkę.

– Po chuj? – spytał NadFreeman, tym razem dla oryginalności jedną ze swych macek przyciągając ową apteczkę do siebie.

– No nie wiem, może dla przyzwoitości? – spytał NadNadzażenowanym głosem rosyjski inżynier, kiedy Nadbóg vol. 2 wiadomo jak i gdzie schował apteczkę.

– A po cholerę komu przyzwoitość? – odpowiedział pytaniem na pytanie, jak niekulturalnie, Gordon ruszając Zapierdalaczem Korbowym w dalszą drogę.

– Nie wiem jakim Nadcudem ja z tobą jeszcze wytrzymuję. – rzekł NadNadzażenowanym głosem Anatolij, gdy jechali przez chwilę półkolistym korytarzem.

– Bowiem też jesteś jebnięty. – odpowiedział Nadszczerze Freeman, kiedy tak sobie jechali, kurde, kiedy zmiana scenerii, bowiem ta przemysłowa Black Mesa nudziła już nawet rzeczywistość.

– EJ! – zawołał Diatłow, nieucieszony wypowiedzianym przez jego BFF-a zdaniem, gdy zaczęli jechać prosto w kierunku, na szczęście otwartych, metalowych drzwi.

– xDDD – skomentował NadGordon, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami, kiedy po przejechaniu przez drzwi znowu musieli jechać półkolistym korytarzem.

Ale w sumie NadFreeman miał rację, jego BFF też nie należał do normalnych ludzi. W końcu kto normalny lubiłby atomowe pustkowia? Można powiedzieć, że Nadbóg vol. 2 i rosyjski inżynier dobrze się dobrali, dwie nienormalności w jednym miejscu. Aaanyway, wracając do teraźniejszości, po tej rozmowie z wiadomego powodu, czytaj brak tematu, nie rozmawiali ze sobą przez jakiś czas i po prostu w ciszy, pomijając dźwięk jadącego Zapierdalacza Korbowego, jechali przed siebie, bowiem nie za siebie.


No i jechali tak sobie jakiś czas, nie działo się nic nadzwyczajnego. Aż tu nagle jak nie jebnie...Nie no, żart, chciałam po prostu podnieść atmosferę, nic na razie je jebło. I tak Black Mesa przeżyła już o jedno pierdolnięcie za dużo. Po prostu na swojej trasie, kiedy akurat jechali prosto, Duet Rozpierdolu ujrzał włączoną w poprzek ścian czerwoną wiązkę aktywującą wieżyczkę. Widząc to, Gordon otoczył siebie, swego zioma i ich pojazd polem, dzięki którym po przekroczeniu czerwonej wiązki owa by ich nie wykryła i nie uruchomiła wieżyczki. No co chcecie, Freeman to drugi Nadbóg, posiadał Nadwszystkie zdolności nadprzyrodzone jakie istnieją.


Faktycznie, kiedy przejechali przez czerwoną wiązkę, owa nadal pozostała włączona, a wieżyczka stała wyłączona.

– Jak ja kocham swe moce. – skomentował zaistniałą sytuację NadGordon, gdy jechali dalej, na razie prosto.

– Nie dziwne, bowiem dzięki nim na stówę przeżyjemy wydostawanie się z Black Mesy. – rzekł Anatolij, kiedy tak sobie jechali, nie widząc w okolicy niczego przydatnego, co mogliby wziąć.

– Fakt, wolę sobie nie wyobrażać, co by się stało, gdybyśmy obaj nie mieli żadnych mocy. – powiedział NadFreeman, gdy tak sobie jechali i w pewnym momencie, no kurła mać, zaczęli znowu jechać półokrągłym korytarzem.

– Zginęlibyśmy od stworzeń z Antyziemi, w końcu one są kuloodporne. – zauważył Diatłow, kiedy ściany z nudów zaczęły falować, no ale to norma w Opkolandii, więc nie ważne – I nie ucieklibyśmy przed nimi, bowiem one biegają szybciej od ludzi. – dodał, gdy tak sobie jechali i nic się nie działo na razie, poza tym, że dało się słyszeć iż nad nimi przeleciał Nyan Cat.

– Racja, to jest problem od którego nie da się uciec bez nadprzyrodzonych zdolności. – przyznał Nadbóg vol. 2, kiedy, o kurwa, wyjmujcie aparaty, tory, którymi jechali, kończyły się i przy okazji w poprzek nich znajdowała się włączona mina ścienna – Swoją drogą, dawno ich nie widzieliśmy. – zauważył, podjeżdżając do miny i zatrzymując przed nią pojazd.

BFF Gordona nie zdążył jednak na tę wypowiedź odpowiedzieć, gdyż usłyszeli żołnierzy, którzy znajdowali się niedaleko. Słysząc ich, Gordon postanowił w najbardziej OP sposób się ich pozbyć, czyli zabijając ich myślą. Freeman posiadał Absolute Psionic Power, więc mógł, cicho tam w tyle. Od razu pomyślał, że chce ich zabić i w Nadułamku Nadsekundy usłyszeli, że żołnierze wybuchli. xD

– Zazdroszczę tobie i Andromedzie takiej umiejętności. – powiedział z wręcz Nadzazdrością w głosie Anatolij, gdy NadGordon przeskanował pomieszczenie, w którym się znaleźli, przy użyciu wzroku rentgenowskiego.

– Najgorzej by było, gdybyś miał tę umiejętność niekontrolowaną. – rzekł NadFreeman, znajdując dwie miny ścienne i tyle samo apteczek – Wtedy jak nawet w złości się pomyśli, że chciałoby się aby ktoś umarł, to ten ktoś wybucha lub umiera w inny sposób. – wyjaśnił, przyciągając owe przedmioty do siebie i wiadomo jak oraz gdzie je chowając.

– No ale w końcu da się nauczyć to kontrolować. – zauważył Diatłow, kiedy ruszyli po schodach w dalszą, pieszą drogę, ło Nadboże, co za odmiana. \O/ – A to zawsze ułatwia zabijanie. – rzekł jakby nic się nie stało, gdy weszli do pustego pomieszczenia, jedynie z zamkniętymi, metalowymi drzwiami jak u mechanika i skręcili w drugie prawo a.k.a lewo.

– Masz bardzo humanitarne podejście do ludzi. – stwierdził NadNadNadzażenowanym głosem Nadbóg vol. 2, gdy weszli do ciemnego, jedynie oświetlonego czerwonym światłem pomieszczenia ( ͡° ͜ʖ ͡°) i, kiedy w odpowiedzi BFF Gordona uśmiechnął się szeroko jak postacie w anime.

– No co? – spytał, kiedy na chwilę przystanęli, gdyż Freeman miał wrażenie, że coś jest na ścianie – Humanitarne rozwiązania są chujowe. – wyjaśnił ten Nadoczywisty Nadfakt, gdy NadGordon włączył latarkę.

W tym momencie, zauważyli jakże groźnie groźno-groźny napis „UMRZYJ FREEMAN". Łał, to takie edgy i dorosłe, <ziew>. Najwidoczniej Duet Rozpierdolu podzielał moje zdanie, gdyż rosyjski inżynier przewrócił z NadNadNadzażenowaniem oczami, a NadFreeman jebnął facepalma, a nawet dwa.

– Przecież każdy wie, że jestem zbyt NadZajebisty aby umrzeć. – rzekł tak Nadskromnie jak tylko się dało, kiedy Anatolij zwrócił wzrok w jego stronę.

– A skromny jak cholera. – powiedział zażenowanym głosem Diatłow, gdy Nadbóg vol. 2 szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – W każdym razie, wooow, jakie dorooosłe zdanie. – mówił, te ostatnie pięć słów wymawiając z zażenowaniem i słyszalną ironią w głosie – Jak chcą cię zabić, to niech próbują osobiście, tchórze. – zakończył, kiedy ruszyli w drugie lewo a.k.a prawo, a przy okazji amunicja do pistoletu sama wskoczyła do skrytki Gordona w Magazynie Rzeczywistości.

– Serio, też nie wiem co chcą osiągnąć tym zdaniem. – przyznał Freeman, gdy schodzili wyjątkowo nie schodami a płaskim, pochyłym podjazdem, przy okazji zza obecnych w owym miejscu drzwi słysząc strzały z broni oraz strzały ↓vortiguantów i głosy żołnierzy, ale mam nadzieję iż wiecie, że owi nie mówili nic istotnego – Przecież nie wybuchnę po zobaczeniu tego, napisy nie mogą zabijać. – dodał, kiedy tak sobie schodzili, bowiem co innego mieli do roboty.

– Może chcą ci dobitnie pokazać, że najbardziej chcieliby abyś ty padł. – wysnuł hipotezę BFF NadGordona, gdy zeszli już na dół, bowiem nie w górę i skręcili w drugie lewo a.k.a prawo.

– Powinni ogarnąć, że sam z siebie nie padnę, bowiem jestem NadZajebisty. – wyjaśnił, kiedy przeszli przez drzwi i aby się nie męczyć, NadFreeman wysadził myślą obecnych tu i w pomieszczeniu obok żołnierzy i ↓vortiguanty, którzy się ze sobą napierdalali.

No super kurwa, znowu mi skrócił opisywanie akcji. No ja jebe czy już wiecie, dlaczego opisywanie akcji z perspektywy Nadboga to udręka? No co tak brechtasz, to skurwysyńskie jest. =_= Aaanyway, wracając do tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości akcji, po wysadzeniu przeciwników myślą, rosyjski inżynier rzekł:

– Pomijając twoją Nadskromność – zaczął, gdy Nadbóg vol. 2 szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – to widzę, że polubiłeś wysadzanie wrogów myślą. – zauważył, kiedy ruszyli nudnym jak but korytarzem, którego w sumie nie ma sensu jakoś specjalnie opisywać, gdyż po prostu wiało w nim nudą.

– No, to chyba jednak lepszy sposób na mordowanie przeciwników. – przyznał rację, kiedy minęli leżące na podłodze wnętrzności, którym Opkolandia nie pozwoliła wybuchnąć w celu dodania klimatu – Ale broni nie chowam, bowiem może będę chciał czasami kogoś rozstrzelać. – rzekł jakże humanitarnie, gdy skręcili w lewo i przekroczyli drzwi do jakiegoś pomieszczenia, na którego końcu znajdowała się amunicja do strzelby.

Jednak, po przekroczeniu progu, na moment przystanęli, po czym Gordon rzekł:

– ZW, idę ogarnąć czy wokoło nie ma czegoś ciekawego. – powiedział, cofając się poza drzwi.

– K – odpowiedział krótko Anatolij, odwracając się w kierunku pomieszczenia.

Po tej krótkiej wymianie zdań, Freeman odszedł, a Diatłow ruszył w głąb pomieszczenia rozejrzeć się po tym miejscu.

– Hej. – usłyszał nagle głos Autysty Ponadczasowego, jednego z ochroniarzy, który ukrywał się w tym miejscu.

Słysząc go, BFF NadGordona, kompletnie nie spodziewając się, że ktoś jeszcze znajdował się w owym miejscu, odwrócił się, gdyż akurat przeglądał prawą stronę pomieszczenia. Jednak, widząc Autystę, nim zdążył jakkolwiek zareagować, ochroniarz powiedział coś, co przesądziło o jego dalszej przyszłości, aktywując przy tym moją sadystyczną duszę, która codziennie dźga palcem mego kota w ten słitaśny, mokrzutki noseczek:

– To ty rozjebałeś Black Mesę? – spytał, kiedy Diatłow, słysząc to, starał się mu nie przyjebać.

– Ja rozjebałem? – spytał nieco wkurzony, podchodząc bliżej i wskazując przy tym pytaniu na siebie – Pojebało cię? – zapytał, wskazując na Autystę – I ja, i moi koledzy robiliśmy wszystko, co należało. – dodał, przystając.

– No właśnie chyba niezbyt, skoro to miejsce to jedna wielka ruina. – rzekł ochroniarz, opierając prawą rękę o biodro i najprawdopodobniej nic nie robiąc sobie z faktu, że wkurwił człowieka 2.0-update 1.

– Tak, bo może to moja – przy tym słowie, już coraz bardziej wkurzony, wskazał na siebie – wina, że Breen kazał wykonać ten eksperyment akurat dzisiaj?! – spytał, czując jak go nieco telepało, co znaczyło, że zaraz komuś przypierdoli i przy okazji schował lewą rękę za plecy.

I w tym momencie zaczęła się kłótnia. BFF NadFreemana starał się zrzucić z siebie winę, którą ciągle nakładał na niego Autysta. Bowiem wiecie, rosyjski inżynier nie ponosił za nic winy nawet jeżeli ponosił, to odwieczne prawo dżungli. No ale w którymś momencie, coś w Anatoliju pękło. W którejś chwili, jego oczy zabłysły całkowicie na żółto, a jego ręce zmieniły się w...o kurwa. O KURWA. O KURWA... ręce jebanego demona. O mój Nadboże z rewolwerem, to Diatłow po aktualizacji do wersji 2.0-update 1 stał się pół demonem?!?!?! ;____; Tylko któryś z Nadbogów mógł nas uratować. No ale w każdym razie, gdy częściowo się przemienił, pierdolnął z całej siły Autystę w twarz. Jako iż BFF Nadboga vol. 2 posiadał znacznie większą siłę w formie demona, to oderwało mu to część skóry z twarzy, przez co z jego policzka spłynęło jezioro krwi. Nim jakkolwiek zdążył zareagować, rosyjski inżynier kopnął go z całej siły w twarz, przez co ten się przewrócił.


Nie zdążył wstać, gdyż Anatolij zaczął skakać po jego głowie, niszcząc ją. Chwilę później, oczy Autysty wypadły z oczodołów, a kości połamały się. Również po podłodze zaczął płynąć ocean krwi, płynu mózgowo-rdzeniowego i innych tego typu cudownych rzeczy, które każdy człowiek miał w głowie. Owy również obryzgał dolną część nóg rosyjskiego inżyniera. Dobrze, że żyjemy w Opkolandii, to nie muszę robić researchu w kwestii tego, co by się działo, gdyby ktoś zaczął komuś z Nadsiłą po głowie skakać. W każdym razie, wracając do tego uroczego opisu, smacznego dla każdego, kto teraz je, w którejś chwili z głowy wypłynął również rozdeptany mózg, mieszając się z tym pięknym jeziorkiem. Kiedy zaś Diatłow upewnił się, że Autysta już kojfnął, użył swego Telekinetic Vision i zaczął owymi zmasakrowanymi zwłokami uderzać o podłogę, co powodowało łamanie się pozostałych kości.

– ANATOLIJ, PRZESTAŃ!!! – usłyszał w którejś chwili przerażony głos Gordona, który przerwał mój cudowny opiiis. ;"""-(((

Słysząc to, Diatłow od razu opamiętał się oraz w stu procentach powrócił do swej ludzko-ludzkiej formy. Kiedy to zrobił, zmasakrowane zwłoki ochroniarza opadły na podłogę, po czym BFF Freemana odwrócił się. Po zrobieniu tego, zauważył przerażonego NadGordona, ewidentnie nie spodziewającego się zobaczenia rosyjskiego inżyniera w takim stanie.

– Co ci odbiło? – spytał przerażonym głosem NadFreeman, nadal nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczył.

– Zostaw mnie w spokoju. – odpowiedział nie na temat Anatolij, wychodząc z pomieszczenia i idąc chuj wie gdzie.

Nadbóg vol. 2 wolał nie próbować obecnie podchodzić do Diatłowa, gdyż nie wiedział, jak to mogło się obecnie skończyć. Postanowił odczekać jakiś czas i dopiero potem odnaleźć swego BFF-a i z nim pogadać.


~*~*~*~

<Trzy gwiazdkiii! I to z tyldą!!! ***.***>

Minęło około pół godziny. Rosyjski inżynier obecnie siedział w jednym z pomieszczeń, nie tak bardzo oddalonych od miejsca, w którym zmasakrował Autystę Ponadczasowego. Nie chciał tego tak naprawdę zrobić, po prostu wkurwił się maksymalnie i przez to jego demoniczna natura pierwszy raz uznała, że to już czas spierdolić spod kontroli. Obecnie na wspomnienie tego, z jego oczu płynęły łzy. On sam siedział na jakieś metalowej skrzyni dostawionej przez rzeczywistość, aby Anatolij mógł sobie gdzieś siąść i miał spuszczoną głowę, którą podpierał prawą dłonią. Bał się, że jeszcze kiedyś jego druga natura mogłaby się wyrwać spod kontroli i znowu mógłby kogoś niezamierzenie skrzywdzić. Co prawda niewiele rzeczy mogło go maksymalnie wkurwić, no ale jednak.


W pewnym jednak momencie, kiedy tak sobie siedział i rozmyślał nad tym, co nieumyślnie zrobił, poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Kiedy to poczuł, odwrócił wzrok w prawą stronę, gdyż na tym ramieniu poczuł czyjąś dłoń. Po zrobieniu tego, ujrzał Gordona, który również siedział na metalowej skrzyni, którą także podstawiła rzeczywistość aby Freeman miał gdzie usiąść. Widząc go, w sumie mógł się spodziewać swego BFF-a, bowiem kto inny mógłby do niego przyjść. Po zauważeniu go, po prostu bez słowa znowu odwrócił wzrok i, spuszczając głowę, podparł on ją prawą dłonią. NadGordon nie pytał Diatłowa o to, dlaczego zmasakrował Autystę Ponadczasowego, gdyż przed przyjściem tutaj, pierwszy raz od cholera wie ilu, przetrzepał swoją wiedzę absolutną aby dowiedzieć się, co odbiło jego BFF-owi. Po prostu uznał, że może lepiej nie poruszać tego tematu przy rosyjskim inżynierze, bowiem wolał nie wiedzieć jak mógłby na to zareagować i czy na wspomnienie tego nie chciałby zmasakrować NadFreemana. Co prawda Nadbóg vol. 2 zawsze mógł się bezproblemowo obronić, ale jednak nie chciałby walczyć ze swym przyjacielem.

– Naprawdę nie chciałem tego robić... – zaczął zdławionym głosem Anatolij, zasłaniając twarz dłońmi i opierając łokcie o kolana – Nie chciałem go zabijać... – mówił, starając się powstrzymać większy płacz, co przychodziło mu z trudem – Ale to przez niego... – rzekł, kiedy z jego oczu zaczęło spływać więcej łez – Gdyby mnie nie wkurwił, nie zmieniłbym się w demona... – zakończył, po czym zacisnął palce na swych włosach i rozpłakał się na dobre.

– Rozumiem... – odparł Gordon, na chwilę spuszczając wzrok – Ale z tego co cię znam, to niełatwo było ciebie wytrącić z równowagi. – zauważył, unosząc wzrok i odwracając go w kierunku swego płaczącego BFF-a.

– Wiem... – powiedział zapłakanym głosem Diatłow, gdy usłyszeli, że za drzwiami przeleciał Nyan Cat – Nie wiem dlaczego to się stało... – dodał, kiedy z jego oczu spłynęło jeszcze więcej łez.

– Czekaj, zaraz sprawdzę. – odpowiedział Freeman, gdy jego oczy zabłysły na ciemnopomarańczowy kolor.

W tym momencie, NadGordon po prostu sprawdzał to, co poza smutkiem odczuwał w chwili obecnej rosyjski inżynier. Po kilku sekundach, owe pozostałe na ten moment uczucia Anatolija zwizualizowały się wokół niego w postaci hologramów, dzięki czemu NadFreeman mógł to wszystko ujrzeć. Okazało się, że po prostu Diatłow obecnie najbardziej odczuwał tęsknotę za swoją rodziną i przyjaciółmi i, że chciałby do nich jak najszybciej wrócić, nawet jeżeli normalnie starał się o tym nie myśleć. W sumie nie dziwne, bowiem BFF-owi Nadboga vol. 2 naprawdę zależało na jego rodzinie oraz Drużynie Rozpierdolu. No ale po ujrzeniu tego, Gordon przestał używać owej zdolności, po czym powiedział:

– Już wiem czemu jesteś obecnie taki niestabilny. – rzekł, kiedy rzeczywistość puściła cicho w tle nutę „Gopnitsa 2" Uamee, HBKN i Karate, bardziej niepasująco chyba się nie dało – Po prostu bardzo tęsknisz za swymi bliskimi. – obwieścił tego Nadepickiego newsa, gdy rosyjski inżynier, powoli uspokajając się, odsłonił twarz.

– Być może... – zaczął, odwracając wzrok w kierunku Gordona – Wiesz, bardzo mi na nich zależy. – dodał, kiedy Freeman przytaknął głową na znak, że rozumiał – Niby wiem, że przy nich nie muszę się bać o ich bezpieczeństwo, no ale rozumiesz... – mówił, na chwilę spuszczając wzrok oraz, przy okazji, ocierając łzy – Brakuje mi ich... – zakończył, unosząc wzrok.

– Nie dziwne, gdybym miał rodzinę, to też by mi jej teraz brakowało. – odparł, na chwilę odwracając się w kierunku drzwi, gdyż miał wrażenie, że ktoś do owego miejsca wszedł, no ale na szczęście się mylił – Nie martw się, niedługo powinniśmy dojść na dworzec kolejowy. – wyjaśnił, gdy podłoga z nudów zaczęła falować, no ale to norma w Opkolandii, więc nie ważne – Tam zabierzemy się pociągiem towarowym i stąd odjedziemy. – zakończył, kiedy Anatolij na chwilę odwrócił wzrok w bok.

– Oby nic nam w tym nie przeszkodziło. – powiedział nieco nieprzekonany Diatłow, ponownie zwracając wzrok w kierunku swego BFF-a.

– Nie martw się, w końcu wszystko powinno pójść zgodnie z planem. – rzekł NadGordon, opuszczając rękę, gdy podłoga przestała falować – Nie możemy mieć wiecznie pecha. – zauważył, gdy za drzwiami podłogą przeturlały się ziemniaki, bowiem dlaczego nie, w Opkolandii to Nadnorma.

Po tej rozmowie, na chwilę nastała cisza, gdyż po prostu nie mieli już jak dalej jej kontynuować. Posiedzieli w owym miejscu jeszcze trochę, po czym, gdy BFF NadFreemana już całkowicie uspokoił się, wstali i wyszli z owego miejsca w dalszą drogę.


No ale kiedy wyszli z pomieszczenia, podeszli do wajchy, którą należało przetegesować w dół aby otworzyć wielkie drzwi, które znajdowały się w jeszcze większym pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Nie wykonali zbyt wielkiego speedrunu, kiedy akurat nie patrzyłam, bowiem to pomieszczenie znajdowało się koło miejsca, w którym Nadbóg vol. 2 wysadził myślą żołnierzy i ↓vortiguanty. No ale gdy Gordon psychokinezą przetegesowywał wajchę w drugą górę a.k.a dół, Anatolij rzekł:

– A i jeszcze jedno. – powiedział, kiedy Freeman odwrócił wzrok w jego kierunku – Jeżeli powiesz komukolwiek, a szczególnie moim bliskim – zaczął, gdy NadGordon dotegesował wajchę do dołu, tym samym bohatersko otwierając wielkie drzwi – że płakałem, to masz Nadwpierdol. – zakończył ultra Nadprzyjacielsko, kiedy po dotegesowaniu wajchy, jak gdyby nigdy nic, przeskoczyli przez barierkę i zeskoczyli na podłogę, bowiem nie na sufit, poniżej.

– odpowiedział NadNadNadzażenowanym głosem NadFreeman, szpanując faktem, że umiał mówić obrazami.

– No co? – spytał Diatłow, kiedy ruszyli w drugie prawo a.k.a lewo w niedługą drogę w kierunku drzwi – Nie chcę aby postrzegali mnie jako słabeusza. – odparł, gdy stanęli w progu, po czym Nadbóg vol. 2, wyczuwając w owym miejscu obecnych żołnierzy, wytworzył czarną dziurę mogącą wsysać tylko ludzi.

– Mam nadzieję, że wiesz – zaczął Gordon, ręką sterując ową czarną dziurą i unosząc ją w górę, bowiem nie w dół – że płacz jest normalny? – spytał, kiedy usłyszeli krzyki pierwszych wsysanych żołnierzy.

– Być może, ale – powiedział BFF Freemana, udowadniając tym „ale", że jednak nie traktował tego jako normalne – jestem CzystoZajebistym facetem i muszę to pokazywać na każdym kroku. – dodał, gdy aż rzeczywistość jebła sześć facepalmów, a NadGordon jebnął tylko jeden, gdyż drugą rękę miał zajętą.

– Dobrze, że nie jestem twoim ojcem, bowiem musiałbym cię wydziedziczyć za twoje Nadniedojebanie. – odparł Nadzażenowanym głosem NadFreeman, kiedy rosyjski inżynier uśmiechnął się jak dwie postacie z anime na raz.

– No co? – spytał Anatolij, gdy Nadbóg vol. 2 orientując się, że zategesował już wszystkich obecnych w tejże lokacji żołnierzy, stegesował czarną dziurę – Po prostu nie chcę aby ludzie postrzegali mnie jako słabego. – dodał, kiedy obaj ruszyli w drugie lewo a.k.a prawo, przy okazji omijając jakieś białe, cylindryczne urządzenia, które najprawdopodobniej stały tutaj aby wyglądać cool.

– Mam nadzieję, że wiesz – mówił nadal Nadzażenowanym głosem Gordon, gdy przeszli przez jakieś drzwi, obok których widniały dwie tablice z takimi interesującymi zdaniami:

„KONSOLA URUCHAMIAJĄCA PLATFORMĘ POZOSTAJE ZABLOKOWANA DOPÓKI WSZYSTKIE PRACUJĄCE PLATFORMY SĄ OBNIŻONE.

PRACUJĄCE PLATFORMY MUSZĄ BYĆ OBNIŻONE NA WSZYSTKICH POZIOMACH PRZED WZNIESIENIEM POCISKU."

I wiem, że bardzo was obchodzi treść tych tablic, ale zamierzam tłumaczyć wszystko, co się nawinie – że płacz jest czymś normalnym niezależnie od płci? – spytał wciąż wiadomo jakim głosem Freeman, kiedy po przejściu przez drugie drzwi Diatłow nacisnął przycisk, który zamknął wrota i opuścił pierwszą z platform, w akompaniamencie dźwięku dzwonka.

– Ale ja jestem zbyt zajebisty aby ktoś wiedział, że płakałem. – odparł Nadnieskromnie BFF NadGordona, gdy wchodzili po drabinie.

Po wypowiedzeniu tych słów, NadFreeman westchnął z Nadzażenowaniem i przewrócił oczami, gdyż na razie nie miał rąk aby jebnąć facepalma. Następnie zaś, powiedział:

– Z każdym dniem pokazujesz, że da się być jeszcze bardziej pojebanym. – rzekł NadNadNadzażenowanym głosem, kiedy weszli po drabinie i przeszli przez jedne drzwi, a potem, o kurwa, co za plot twist, przez drugie. \O/

No ale po tej rozmowie na ten moment nastała cisza, bowiem Duet Rozpierdolu nie wiedział jak kontynuować tę epicką debatę. Na razie po prostu obniżyli odpowiednimi przyciskami wszystkie platformy i weszli po drabinach na samą górę. Po znalezieniu się tam, podeszli do konsoli rozpierdolu, po czym Nadbóg vol. 2 nacisnął czerwony przycisk zagłady, który jednak nie wysadził świata, a po prostu spowodował, że rakieta powoli zaczynała zapierdalać w górę, bowiem nie w dół.

– Uwaga cały personel. – przemówił głos systemu informacyjnego Black Mesy, o, tego dawno nie słyszeliśmy – Kolej Konsoli Uruchamiającej aktywowana. – rzekł to przepiękne zdanie, gdy rakieta znajdowała się coraz wyżej – Natychmiastowo oczyścić obszar. – zakończył, kiedy rakieta znajdowała się coraz bliżej wyjechania na powierzchnię.

– Nadal nie ogarniam, czemu naukowcy z Kompleksu Lambda – zaczął rosyjski inżynier, gdy rakieta zatrzymała się na powierzchni i obaj ruszyli w kierunku zejścia – nie mogliby jakoś zdalnie odpalić tej rakiety. – mówił, kiedy tak szli w kierunku zejścia, a rzeczywistość puściła cicho w tle nutę „Gopnik in the USA" – Żyjemy w Opkolandii, to na sto procent jest możliwe. – dodał, gdy, o kurwa, doszli do drabiny i zaczęli po niej schodzić. \O/

– Widać są parszywymi leniami i wolą się nami wysługiwać. – rzekł tę hipotezę Gordon, kiedy schodzili, a samotny granat, którego pominęli i, który leżał na górze, sam włożył się do skrytki Freemana w Magazynie Rzeczywistości – Pewnie jeszcze myślą, że w ogóle zmierzamy do owego kompleksu. – dodał, gdy skręcili w drugie lewo a.k.a prawo i przeszli przez nie do końca otworzone drzwi.

– Jeżeli tak myślą, to się zdziwią. – zaczął Anatolij, kiedy wsiedli na Zapierdalacza Korbowego i stanęli na swoich miejscach – Chociaż podejrzewam, że gdybym przypadkiem nie zajebał G-Mana rzucając papierosem, to musielibyśmy do owego kompleksu pójść. – dodał ten słuszny fakt, gdy ruszyli półokrągłym korytarzem w nudną jak Sezoris podróż.

– Uwaga. – wtrącił się do rozmowy system informacyjny Black Mesy, kiedy tak sobie jechali i w sumie nic interesującego się nie działo – Silos rakiety satelitarnej raportuje – zielony status dla wystrzelenia. – dodał, gdy, o kurwa, zaczęli jechać prosto i minęli jakieś wgłębienie z apteczką ścienną i ładowarką kombinezonu HEV wiszącą koło niej.

– W każdym razie, wracając do rozmowy – rzekł NadGordon, kiedy, dla odmiany, jechali prosto – to nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. – dodał, gdy zaczęli zauważać na końcu, znowu, półokrągłe pomieszczenie, do którego musieli wjechać, bowiem inaczej chujnia – Ten pasztet był nieprzewidywalny. – zakończył ultra Nadkulturalnie, kiedy rzeczywistość przełączyła nutę na „Riot" Hollywood Undead.

– To czemu go nie zabiłeś nim ja to zrobiłem? – spytał ultra Nadhumanitarnie Diatłow, gdy wjechali do półokrągłego pomieszczenia i zatrzymali tam Zapierdalacza Korbowego.

– Bowiem nie chciałem słuchać trzydniowego wywodu Zardonica jakim to ja jestem złym człowiekiem. – wyjawił najprostszy powód na świecie NadFreeman, kiedy podest zaczął się unosić w górę, bowiem nie w dół.

– To jego też spal, jesteś Nadbogiem, powinieneś mieć taką możliwość. – rzekł Nadhumanitarną propozycję BFF Nadboga vol. 2, gdy Gordon na chwilę uniósł wzrok – Przy okazji przysłużysz się światu. – dodał, na chwilę odwracając wzrok w lewe lewo.

– Nie mogę, przecież Nadbogowie są Nadnieśmiertelni. – odparł Freeman odwracając wzrok w kierunku rosyjskiego inżyniera – Byłeś kiedyś NadNadNadbogiem, powinieneś to wiedzieć. – dodał, kiedy Anatolij na chwilę spuścił wzroczny wzrok.

– Kurwa. – odpowiedział swojsko po polsku, mimo iż nie pochodził z Polski, Diatłow, na moment ponownie odwracając głowę w drugie prawo a.k.a lewo, przy czym na chwilę jakby się zamyślił – A możecie popełnić samobójstwo? – spytał tym Nadepicko-Nadepickim zdaniem, gdy NadGordon spojrzał na niego z Nadzażenowaniem.

– Nie. – odpowiedział Nadzażenowanym głosem, kiedy jego BFF szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – Nadnieśmiertelność to Nadnieśmiertelność i nie da się tego obejść. – dodał, gdy ściany z nudów zaczęły falować, no ale w Opkolandii to norma.

– ;"""-((( – odpowiedział emotikonką rosyjski inżynier, nadal chwaląc się swoją umiejętnością, kiedy przy okazji dojechali na górę.

– (-‸ლ) – rzekł również emotikonką NadFreeman, kiedy ruszyli przed siebie swym Zapierdalaczem Korbowym.

– 🤣 – odparł przy użyciu emoji Anatolij, chwaląc się tą umiejętnością, gdy Nadbóg vol. 2 wysadził myślą żołnierzy, którzy również jechali kolejką, tylko po lewej stronie.

No bardzo ambitna rozmowa, pogratulować po prostu. -_- W każdym razie, po tej epickiej i jakże ambitnej debacie, znowu przerwali na ten moment rozmowę i po prostu jechali przed siebie, bowiem co im pozostało do roboty.


Przez jakiś czas jechali prosto, bowiem najwidoczniej twórca torów w Black Mesie to sadysta, który chciał zanudzić przejeżdżających tędy ludziów. No ale na szczęście w pewnym momencie ujrzeli skręt w drugie lewo a.k.a prawo, co spowodowało, że przez chwilę jechali półokrągłą częścią torów. Jednak, jako iż usłyszeli z oddali dochodzące głosy żołnierzy, Nadbóg vol. 2 zatrzymał Zapierdalacza Korbowego, po czym razem ze swym BFF-em zszedł i, po prostu idąc przed siebie, zaczęli eliminować żołnierzy, dla odmiany używając do tego celu broni palnych, a nie nadprzyrodzonych zdolności. Anatolij kosił wszystkich żołnierzy swym Pistoletem Nadrozpierdolu, a Gordon używał karabinu, zamiast strzelby jak to zazwyczaj robił. Oczywiście jako iż Freeman to NadCzysta NadZajebistość a Diatłow to po prostu Czysta Zajebistość, bardzo szybko i bez problemu pozbyli się zagrożenia.

– Ale jesteśmy zajebiści. – skomentował ultra Nadskromnie NadGordon, kiedy ruszyli przed siebie po torach tą wybitnie nudną lokacją, mój Nadboże z rewolwerem, kiedy jakaś zmiana scenerii na przykład na część naukową Black Mesy, a nie ciągle przemysłowe klimaty.

– Wiem. – przyznał ultra Nadskromnie rosyjski inżynier, gdy NadFreeman przeskanował pomieszczenie swym rentgenowskim wzrokiem w poszukiwaniu czegoś istotnego.

– A jacy Nadskromni jesteśmy. – dodał Nadbóg vol. 2 znajdując jedną apteczkę, dwie miny ścienne i jedną baterię do kombinezonu.

– Też wiem. – odparł Anatolij, kiedy Gordon swoją psychokinezą przyciągnął do siebie owe przedmioty – Po prostu ci żołnierze w końcu powinni się nauczyć, że z nami nie mają szans, choćby nie wiadomo jak chcieli. – rzekł, gdy Freeman wiadomo jak i gdzie schował owe przedmioty, po czym obaj ruszyli w kierunku jedynych drzwi w tym miejscu, które dało się otworzyć.

– Ich celem jest po prostu, jak widać, wybicie całej placówki, nie ważne czy istota z Xen bądź Antyziemi, czy człowiek. – odparł, kiedy stosunkowo szybko doszli do drzwi i otworzyli je.

W środku zastali typowe pomieszczenie techniczne. Po prawej stronie, za siatkowanym płotem, znajdowały się metalowe skrzynki oraz, na końcu tej części pomieszczenia, pod ścianą, szafka magazynowa z różnymi pierdołami. Na końcu pomieszczenia, w którym znajdował się Duet Rozpierdolu, widniały zamknięte drzwi oraz drabina, skrzynka z narzędziami i drewniana płyta. Po prawej stronie, widniały schody i zdatne do otworzenia, pomarańczowe drzwi. W samym pomieszczeniu nie znajdowało się za dużo światła, jedynie dawała je jedna jarzeniówka.

– Ja jebe, jakie te pomieszczenia Black Mesy w tej części są nudne. – zmienił temat rozmowy Diatłow, gdy ruszyli przed siebie – Wiem, że to część industrialna, ale--- – zaczął, ale nie dokończył, gdyż kiedy podeszli do drzwi, jeszcze przed otworzeniem ich, usłyszeli rozmowę jakichś dwóch żołnierzy.

– Więc... – zaczął pierwszy z nich, kiedy Duet Rozpierdolu przystanął, jeszcze nie otwierając drzwi – Kim są ci kolesie, Freeman i Diatłow? – spytał i co jest kurwa, jak mógł nie znać Duetu Rozpierdolu?! Na stos z nim!

– Mówią, że byli w „Strefie Zero". – odpowiedział drugi żołnierz, gdy Duet Rozpierdolu ukucnął i BFF NadGordona Nadcicho* otworzył drzwi.

– Naukowcy? – spytał z niedowierzaniem pierwszy żołnierz, kiedy NadFreeman Nadcicho otworzył skrytkę w Magazynie Rzeczywistości, w której trzymał bomby zdalne.

– Tak. – odpowiedział drugi żołnierz, gdy Nadbóg vol. 2 wyjął jedną z bomb.

– Kurwa... – rzekł słuszną wypowiedź na te rewelacje żołnierz namber łan, kiedy Gordon Nadcicho rzucił ową bombę koło nich.

– Więc jak myślisz, oni są za to odpowiedzialni? – spytał żołnierz numer dwa, gdy Freeman wyjął detonator bomby zdalnej – Może sabotaż? – zapytał, gdy Duet Rozpierdolu zaczął czekać, aż dwaj żołnierze skończą o nich debatować.

– Tak...Może. – powiedział pierwszy żołnierz, kiedy niebo przemierzył Nyan Cat – Jedyne co wiem na pewno, to że ci kolesie zabijają żołnierzy. – dodał, gdy rakieta stojąca w oddali i czekająca na wystrzelenie zaczęła się nudzić.

– O tak...Zapłacą za to. – rzekł najśmieszniejsze zdanie do wypowiedzenia w kwestii Duetu Rozpierdolu żołnierz namber tu, kiedy rzeczywistość zmieniła playlistę na „This is Timmy Trumpet", bardziej nieklimatycznie w odniesieniu do tej wypowiedzi się chyba nie dało. xD

– Definitywnie za to zapłacą. – wypowiedział drugie najśmieszniejsze zdanie do wypowiedzenia w kwestii Duetu Rozpierdolu pierwszy żołnierz, gdy Freeman położył palec na przycisku detonatora.

Okazało się, że faktycznie, w tym właśnie momencie owi żołnierze skończyli rozmawiać i po prostu wrócili do stania i patrzenia się przed siebie. Widząc to, NadGordon nacisnął Czerwony Przycisk Rozpierdolu aktywując bombę zdalną i wysadzając dwóch żołnierzy.

– XD – skomentował zaistniałą sytuację NadFreeman, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami i mając wyjebongo w to, że reszta obecnych na zewnątrz żołnierzy zaczęła do nich nakurwiać ze swych broni.

W każdym razie, na chwilę cofając się, Nadbóg vol. 2 na ten moment udostępnił Anatolijowi swoją kuloodporność aby ten nie został przypadkowo ustrzelony. Po zrobieniu tego, obaj wyszli na zewnątrz.


Kiedy to zrobili, mimo iż Gordon myślą mógłby uśmiercić wszystkich obecnych tu przeciwników, uznał że przyjemniej zabije się ich strzelając do nich. Właśnie dlatego on z karabinu, a Diatłow z swej broni masowej zagłady zaczęli kosić obecnych tu żołnierzy. Jako iż Czysta Zajebistość i NadCzysta NadZajebistość dawały celność stuprocentową, poszło to bardzo łatwo i w kilka chwil rozgromili część żołnierzy, która znajdowała się po tej stronie terenu. Mimo iż poszło im to bardzo Nadłatwo, to i tak czerpali przyjemność z rozstrzeliwania swoich przeciwników, sadyści jedni. I tak wszyscy ich Nadkochamy.


No ale po wykonaniu tego, wzbili się w powietrze i przelecieli do tej części terenu, po której znajdowała się znudzona rakieta, która chciała z tych nudów sama wylecieć w kosmos, ale uznała, że aż tak psuć narracji to nie wypada i poczeka. Jedyna kulturalna istota w Black Mesie, szkoda że pojawiła się tylko na chwilę. W każdym razie, kiedy Duet Rozpierdolu przeleciał nad murem dzielącym te dwie części dworu, po wylądowaniu, wszyscy obecni w owym miejscu żołnierze zaczęli do nich strzelać. No to, widząc i czując to, Freeman i jego BFF zaczęli strzelać to całkiem sporej ilości żołnierzy.


Zajęło to kilka minut tylko dlatego, że owych żołnierzy w tymże miejscu znajdowało się więcej niż ustawa przewiduje. No ale jako iż Duet Rozpierdolu obecnie posiadał kuloodporność oraz stuprocentową celność, żołnierze nie mieli z nimi żadnych szans i bardzo szybko padali od strzałów. Aż w końcu, zginęli wszyscy przeciwnicy obecni w tymże miejscu.

– No. – zaczął NadGordon, NadSeksownie chowając swój karabin. – I po problemie. – dodał, używając swojego rentgenowskiego wzroku w celu znalezienia przydatnych rzeczy w tymże miejscu.

– Ale fajnie się do nich strzelało. – zaczął wręcz Nadhumanitarnie rosyjski inżynier, kiedy NadFreeman znalazł dziewięć apteczek, trzy granaty do karabinu, pięć baterii do kombinezonu i dwie amunicje do karabinu – Dobrze, że nie wysadziłeś ich myślą, tak po prostu. – dodał, gdy Nadbóg vol. 2 przyciągnął owe rzeczy do siebie przy użyciu psychokinezy.

– Nie no, w tym wypadku nie zrobiłbym tego. – powiedział wiadomo gdzie i jak chowając owe rzeczy – Wiedziałem, że przyjemniejsze będzie rozstrzeliwanie ich. – zakończył ultra Nadhumanitarnie, kiedy ruszyli w kierunku otwartego, pomarańczowego zejścia do podziemi.

– Jesteś bardzo Naddobrym Nadbogiem. – zauważył nieco zażenowanym głosem Anatolij, gdy Gordon szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– Ja po prostu nie udaję Nadidealnie Naddobrego. – powiedział, kiedy rakieta ziewnęła z nudów, nie pytać jak to możliwe, to Opkolandia – Umówmy się, nawet w Zarządzie nie są Nadidealnie Naddobrzy – mówił, gdy zaczęli schodzić do korytarza oświetlonego przez edgy czerwone światło – bowiem po prostu jesteśmy ludźmi, chociaż wiadomo, że w skład Zarządu wchodzą nie tylko ludzie. – wyjaśnił, kiedy stosunkowo szybko zeszli i ruszyli przed siebie tym wybitnie niskim korytarzem.

– To czemu Zardonic udaje? – spytał Diatłow, gdy doszli do skrętu i jako iż po prawej stronie nie znajdowało się przejście dalej, skręcili w drugie prawo a.k.a lewo.

– Taki ma po prostu charakter, ot co. – wyjaśnił Freeman, kiedy doszli do jakieś drabiny – Też uważam, że to głupie, ponieważ Nadidealne Naddobro nie istnieje – mówił, gdy zaczęli wchodzić po owej drabinie, a rzeczywistość popękała z Nadrozpaczy słysząc te ostatnie cztery słowa – no, ale co poradzić. – zakończył, kiedy rzeczywistość stała się NadSeksownie czarna, co znaczyło, że NadZardonic ją naprawiał.

No ale co by nie mówić, to NadGordon teraz miał rację. W końcu Zardonic(uś) oraz on, mimo iż pełnili rolę Nadbogów, to nie mogli zachowywać się Nadidealnie Naddobrze, bowiem ich rasa się nie zmieniła i nadal pozostawali ludźmi. A poza tym, jeżeli Nadidealne Naddobro by istniało, to nie miałabym tylu cudownych historii z tego wspaniałego świata wam do opowiedzenia, ponieważ Nadbogowie byliby OMN, UŻYŁAM SŁOWA „BYĆ", WYJMUJCIE APARATY \O/ nudni jak Sezoris. No, może nieco mniej. No ale mimo iż Naddobro nie istnieje, to jak ktoś spróbuje nie Nadkochać obu Nadbogów to Nadwpierdol. :3


No ale wracając do teraźniejszości, jako iż znacie już tę brutalną Nadprawdę, to możemy kontynuować opisywanie Nadakcji. Duet Rozpierdolu nie zdążył za długo porozmawiać, gdyż kiedy weszli po drabinie i ruszyli tak wąskim korytarzem, że nie mogli iść obok siebie, usłyszeli żołnierzy z pomieszczenia obok.

– Nie zapisywałem się do tego gówna. – zaczął jeden z żołnierzy, gdy rzeczywistość przełączyła playlistę na moją playlistę „Twoje ulubione utwory 2020". Chwila, jakim cudem rzeczywistość wbiła na moje konto na Spotify? HEJ! ;=; – Potwory? O tak! Ale...cywile? – powiedział, kiedy Duet Rozpierdolu zaczął iść ultra Nadcicho aby dosłuchać do końca tej wypowiedzi – Kto kazał wykonać tę cholerną akcję? – spytał i miło wiedzieć, że ci żołnierze mieli jakieś wątpliwości co do powierzonego im zadania.

No ale jako iż inni żołnierze obecni w pomieszczeniu nie skomentowali tej wypowiedzi oraz sam wypowiadający już nic nie mówił, Duet Rozpierdolu uznał, że to czas pozbyć się zagrożenia. Jako iż podeszli oni do szyby, wyjęli swoje bronie i ową rozbili. Po zrobieniu tego, zaczęli eliminować obecnych w pomieszczeniu karakanów podlaskich. Nie zajęło to zbyt dużo czasu, gdyż żołnierzy nie stacjonowało w owym miejscu jakoś specjalnie sporo. Po rozstrzelaniu ich, NadFreeman i jego BFF jak gdyby nigdy nic przeszli przez rozbite szkło i zauważyli, że wreszcie dotarli chociaż na chwilę do jakiegoś innego pomieszczenia.


Znaleźli się w miejscu, w którym mieli wysłać rakietę na orbitę. To, co w owym miejscu przykuwało uwagę najbardziej, to urządzenie emitujące hologramowy obraz Ziemi razem z kilkoma krążącymi wokół niej satelitami. Tak poza tym, to w tymże miejscu, wiadomo, znajdowało się trochę komputerów oraz panel kontrolny, za pomocą którego Duet Rozpierdolu miał wysłać rakietę na orbitę. Przed owym panelem widniała, na razie zasłonięta jakimś metalowym cusiem, szyba ułożona na kształt łuku. Naprzeciwko niej, na fragmencie ściany, która tworzyła część sufitu, pod którą widniał hologramowy model naszej planety, wisiały różne ekrany, wyświetlające przeróżne rzeczy, w głównej mierze informacje na temat jeszcze nie odpalonej rakiety. Znajdowały się tutaj też zwłoki Paszczura Kuchennego, jednego z naukowców oraz wiszące na ścianie apteczka i ładowarka kombinezonu HEV, których jednak Duet Rozpierdolu obecnie nie potrzebował.


Jak miło, że wreszcie trafili chociaż na moment do jakiegoś innego pomieszczenia, które mogłam opisać, bowiem wyglądało inaczej niż industrialna część Black Mesy. W każdym razie, po pozbyciu się zagrożenia, Nadbóg vol. 2 i rosyjski inżynier udali się w kierunku schodów prowadzących do panelu kontrolnego, a następnie po nich weszli. Nie zajęło im to jakoś specjalnie dużo czasu, gdyż samo podwyższenie z panelem nie znajdowało się wysoko. Zaś po dojściu tam, Gordon wcisnął czerwony i świecący na zielono aby na stówę go nie pominąć przycisk widniejący pośrodku panelu.

– System Wystrzeliwania Rakiety aktywowany. – przemówił system informacyjny Black Mesy, gdy metalowa zasłona zaczęła się zwijać, tym samym umożliwiając obserwowanie rakiety – Pozostało dwadzieścia sekund. – dodał, kiedy szyba odsłoniła się na tyle, że dało się obserwować cały teren za nią – Piętnaście sekund. – powiedział po chwili, gdy Duet Rozpierdolu zaczął oczekiwać aż ta nieszczęsna rakieta sobie poleci – Dziesięć...dziewięć – mówił chwilę później, kiedy dało się usłyszeć, że rakieta rozpoczęła uruchamianie się – osiem...siedem... – odliczał, gdy rakieta uruchamiała się coraz bardziej – sześć...pięć...cztery... – kontynuował, kiedy rakieta wydawała coraz to głośniejsze dźwięki, sugerujące że zaraz spierdoli z tej planety – trzy...dwa...jeden... – odliczał dalej, gdy dało się zauważyć jasny błysk ognia wydobywający się ze spodu rakiety – zero...Gotowe do startu. – zakończył, kiedy rakieta zaczęła powoli się wznosić.

No i poszło, przynajmniej ten temat już mógł odejść w niepamięć. Oczywiście Freeman i Anatolij obserwowali start rakiety, nie patrzenie na odlatującą rakietę to w końcu zbrodnia przeciwko ludzkości. Rakieta startowała tak, że aż pomieszczenie, w którym Duet Rozpierdolu się znajdował, zaczęło się trząść nieco, no ale dało się obserwować to widowisko. Co prawda nie dało się zbyt długo patrzeć, gdyż kiedy rakieta uniosła się, światło wydobywające się ze spodu nieco oślepiało obserwujących, no ale najważniejsze, że dało się jako tako obserwować to. Aż w końcu, po jakimś czasie, rakieta odleciała, dzięki czemu nie hałasowała już tak oraz sam błysk zniknął. Gotowe, po sprawie.

– No i zajebiście. – skomentował zaistniałą sytuację rosyjski inżynier, gdy odwrócili się od szyby, bowiem nie mieli już czego obserwować – Co prawda nie wiem, w jaki sposób ta rakieta ma pomóc – mówił, kiedy ruszyli w dół, bowiem nie w górę, po jakże ekscytujących schodach – no ale OK. – zakończył, gdy rzeczywistość puściła w tle nutę „Do it like a Russian" Alana Azteca i Karate, bowiem playlisty playlistą, ale jeżeli Alan Aztec dodaje nową nutę na YouTube, to każdy leci to odtworzyć.

– Znaczy na stówę nie pomoże na portale z Antyziemi. – zaczął Freeman, gdy skręcili w drugie prawo a.k.a lewo i przeszli przez drzwi, które wreszcie raczyły się otworzyć – Portale z tej planety są w ciul ciężkie do zamknięcia i zwykła rakieta na to na stówę nie pomoże. – mówił, kiedy bardzo szybko musieli skręcić w drugie lewo a.k.a prawo.

– Jak w ogóle zamknąć portale z Antyziemi? – spytał Anatolij, gdy musieli zawrócić, bowiem po prawej stronie znajdowały się drzwi, których Opkolandia nie pozwalała otworzyć.

– Wysyłając falę Czystego Hardbassu w kierunku głównego portalu. – wyjaśnił NadGordon, kiedy skręcili w drugie prawo a.k.a lewo i, bardzo szybko, zaczęli schodzić schodami – Tylko nigdy nie wiadomo, gdzie wytworzy się główny portal. – dodał, gdy zeszli stosunkowo szybko i znowu wyszli na zewnątrz, na teren, z którego niedawno spierdoliła rakieta – A poza tym, fala Czystego Hardbassu jest możliwa do wytworzenia przez Kryształ Hardbassu, a nie wiadomo, gdzie on się podział po tej twojej akcji z NadNadNadbogowaniem. –wyjaśnił, kiedy ruszyli w kierunku obecnie otwartej bramy, która przed wystrzeleniem rakiety pozostawała zamknięta i, która jednocześnie prowadziła do miejsca, z którego tu przyszli.

– Tak, może to jeszcze moja wina? – spytał nieco niezadowolonym głosem Diatłow, gdy niebo z nudów zaczęło falować, no ale w Opkolandii to norma, więc nikt nie zareagował.

– Nie mówię, że to twoja wina. – odpowiedział NadFreeman, kiedy zbliżali się coraz bardziej do bramy – Wiem, że to Zardonic je gdzieś w specyficznych miejscach ukrył aby nikt inny ich nie dorwał. – kontynuował, gdy przeszli przez bramę, jeee, a następnie skręcili w drugie prawo a.k.a lewo – Oprócz Kryształu 3.0-update 2, wiadomo z jakiego powodu. – zakończył, kiedy BFF Nadboga vol. 2 przytaknął głową.

– No to chyba mamy przejebane. – stwierdził jakże odkrywczo rosyjski inżynier, gdy przeszli przez wielkie jak niedojebanie Sezorisa, no może nieco mniejsze, metalowe drzwi, które do wystrzelenia rakiety pozostawały zategesowane.

– Generalnie teraz może uratować nas właśnie tylko Zardonic. – powiedział Gordon, używając swego rentgenowskiego wzroku na pomieszczeniu, do którego właśnie weszli – W końcu on jedyny wie, gdzie jest Kryształ Hardbassu oraz wie i przy okazji ma możliwość dostania się do głównego portalu na Antyziemię. – dodał, znajdując jedynie jedną baterię do kombinezonu w pomieszczeniu niżej, kiedy Anatolij swym laserowym wzrokiem likwidował obecne w tym miejscu headcraby.

– No, czyli wszyscy jesteśmy zgubieni. – skomentował Diatłow, gdy Freeman przyciągnął owy przedmiot do siebie.

– Czemu tak bardzo w niego nie wierzysz? – spytał NadGordon wiadomo jak i gdzie chowając ową baterię.

– Bowiem skrzywdził moją rodzinę. – wyjaśnił BFF NadFreemana, kiedy jako iż nie mogli dalej jechać Zapierdalaczem Korbowym ze względu na ogromną dziurę w podłodze, ruszyli w kierunku obecnej w tym pomieszczeniu drabiny – Przez niego moja córka ponad dziesięć lat cierpiała mimo iż nie zrobiła nic złego oraz potem, przez niego, straciła czterdzieści lat w zamknięciu, mimo iż nie zasłużyła. – opowiadał, gdy w którymś momencie doszli do owej drabiny i zaczęli po niej schodzić – Przez niego straciłem na Nadzawsze swoją żonę, którą znalazłem sobie w tym życiu po życiu oraz moją pozostałą dwójkę dzieci. – dodał, kiedy tak sobie schodzili po drabinie, w kierunku zasyfionej podłogi – Ten NadZjeb zasługuje na śmierć w torturach. – zakończył, kiedy rzeczywistość popękała z Nadrozpaczy, a w niektórych miejscach jej kawałki nawet poodpadały, po usłyszeniu tego ostatniego zdania.

– Wiem, o których momentach swego życia po życiu mówisz – zaczął Nadbóg vol. 2, gdy doszli na dół i rozstrzelali obecną tam połowę zombie – ale bez przesady z tym życzeniem mu śmierci. – dodał, kiedy samotna, niezauważona amunicja do karabinu, granat do tej samej broni i dwie bomby zdalne same schowały się do skrytki Gordona w Magazynie Rzeczywistości – Wiadomo, nie jest Nadidealnie Naddobry, bowiem Nadidealna Naddobroć nie istnieje. – mówił, gdy rzeczywistość stała się NadSeksownie czarna, co oznaczało, że Zardonic(uś) ją naprawiał – Jako Nadbóg zdarza mu się po prostu być okrutnym. – zakończył, kiedy ruszyli w kierunku większego, żółtego Zapierdalacza Korbowego.

– Ale aż tak? – spytał rosyjski inżynier, odwracając wzrok w kierunku Freemana – On się po prostu na mnie i na moich bliskich uwziął! – zauważył, gdy doszli do owego Zapierdalacza Korbowego i wsiedli na niego – Wiem, że nie jestem dobrym człowiekiem, ale bez przesady! – dodał, kiedy NadGordon stanął za sterami i ruszył.

– Musi mieć jakiś powód. – zauważył NadFreeman, gdy jechali nieco szybciej niż poprzednim Zapierdalaczem Korbowym – Bez powodu by się do ciebie i twego otoczenia nie przyczepił. – dodał, kiedy tak sobie jak na razie po prostu jechali, ale już niedługo, hehe. >:D

W tym momencie, Anatolij chciał jakoś na tę wypowiedź zareagować, ale nie zdążył. Otóż, w którejś chwili, gdy skręcali w drugie lewo a.k.a prawo, nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy, owy Zapierdalacz Korbowy nieco zatrząsnął się. Oprócz tego, ekranik wskazujący aktualną prędkość zaiskrzył się oraz pojazd zaczął przyspieszać do nienaturalnej prędkości. Widząc i czując to, Duet Rozpierdolu wyskoczył z owego pojazdu przez wyjścia po dwóch bokach. A pojazd, jak gdyby nigdy nic, zapierdalał sobie cholera wie gdzie. Nah, standard Opkolandii, czym tu się dziwić. Jasne, dobrze że Duet Rozpierdolu wyskoczył, no ale w Opkolandii to norma, także ta.

– Ewidentnie, w Black Mesie wszystko jest rozjebane jak sto pięćdziesiąt. – skomentował Diatłow, gdy ruszyli trasą, którą spierdolił im uszkodzony Zapierdalacz Korbowy numer dwa.

– Ale to w sumie też dość dziwne. – zaczął Nadbóg vol. 2, kiedy tak sobie szli, bowiem co mieli do roboty – Rozumiem, że Spektometr jebnął otwierając portale na Xen i Antyziemię – mówił, gdy rzeczywistość wróciła do normalnych kolorów, co oznaczało, że NadZardonic już ją naprawił – ale czemu cały ośrodek jest rozjebany, jakby co najmniej został zbombardowany? – spytał, nieco zginając swe NadSeksowne NadRęce.

– Też nie mam pojęcia. – odparł przyjaciel Gordona, kiedy zaczęli iść prosto, OMN, Nadcud – Raczej stworzenia z Xen i Antyziemi nie miałyby możliwości aż tak rozpierdolić tego ośrodka. – mówił, gdy Freeman, wyczuwając w oddali obecność żołnierzy, wysadził ich myślą, bowiem akurat w tym miejscu napierdalanka z żołnierzami nie stanowiłaby przyjemności.

– A na stówę nie te, które mają możliwość zmieszczenia się w budynku. – odparł NadGordon, kiedy rzeczywistość przełączyła muzykę na „Ekranoplan" Uamee, bowiem to też najnowsza hardbassowa nuta.

– No właśnie. – rzekł rosyjski inżynier, gdy tak sobie szli i szli, Nadboże, kiedy jakaś dłuższa zmiana scenerii ;=; – Więc to takie trochę dziwne, nawet jak na Opkolandię. – dodał, kiedy tory z nudów się przekrzywiły, no ale w Opkolandii to norma, więc nikogo to nie zdziwiło.

– To na pewno wina Tuska. – powiedział ten martwy mem Gordon, gdy Anatolij jebnął facepalma.

– Nie jesteś Polakiem, kurwiu. – odparł ultra Nadkulturalnie, kiedy doszli do rozwidlenia dróg oraz przy okazji Freeman, szeroko jak postacie w anime, uśmiechnął się.

– No i? – spytał, wzruszając ramionami, gdy wiedzieli, że musieli skręcić w drugie lewo a.k.a prawo, bowiem tam znajdowało się więcej rzeczy – Martwe memy może każdy używać. – zauważył, kiedy tak sobie szli, a ja nie opisuję wam tego miejsca, bowiem w wielkim skrócie to tory oraz wojskowe sprawy jak jakieś metalowe, zielone skrzynki. Nuuuda.

– Twoja niereformowalność kiedyś wysadzi Nadwszystko. – powiedział NadNadNadzażenowanym głosem Diatłow, gdy jakaś leżąca beczka zaczęła się turlać w prawo i lewo z nudów.

– To Zardonic Nadwszystko odbuduje, on się w to lubi bawić. – rzekł NadGordon, kiedy doszli do wielkiego jak niedojebanie PiS-u, no może nieco mniejszego, przejścia dalej.

Tym razem trafili do okrągłego jak mój gruby kot, gdy zwinie się w Naduroczą kulkę, pomieszczenia. Tam znajdowała się roztegesowana barierka, oho, chyba już wiadomo, gdzie spadł Zapierdalacz Korbowy numer dwa. Także widniały tutaj trzy metalowe i duże drzwi, ale zamknięte. Poza tym, pod sufitem zwisały jakieś szyny, wyglądały jak takie, na które można byłoby powiesić na przykład hak dźwigu. Niby nadal nuda, ale jednak to konkretne miejsce wypadało opisać, bowiem wyglądało inaczej niż poprzednie.


Kiedy jednak nasz Duet Rozpierdolu się tam znalazł, NadFreeman i jego BFF jak gdyby nigdy nic po prostu sobie skoczyli. No czy ja mam wam ewidentnie przyjebać? Nie macie co w życiu robić tylko skracać mi narrację? Ja rozumiem, że potraficie wytrzymać więcej od normalnego człowieka, no ale to zachowanie woła o pomstę do Zarządu. -___- No i co się tak szczerzycie, kurna, trochę szacunku, bo was wymażę. No, chyba już będą się zachowywać normalnie. xDDD Aaanyway, wracając do akcji, kiedy sobie tak skoczyli, wpadli do wodnej wody, która znajdowała się na samym dole. Tak, Zapierdalacz Korbowy tam wpadł, bowiem zauważyli go pod wodą. Również w samej wodzie pływało sporo szczątków różnych rzeczy, na przykład zniszczonych skrzynek. Aby iść dalej, Duet Rozpierdolu musiał dać beczki pod jakąś pół klatkę, która po umieszczeniu tam odpowiedniej ilości beczek zaczęłaby podtrzymywać zniszczoną podłogę.


Nie no kurwa, ja wam serio zajebię, kurwiksy jedne. Mieliście beczki podłożyć, a nie tak po prostu wylecieć spod wody i przelecieć tam, gdzie zniszczona część podłogi miała doprowadzać! Czy was Zardonic(uś) opuścił, że nie macie ani odrobiny szacunku do mej pracy?! Nikt mnie nie szanujeee. ;"""-( No ale akcję trzeba opisywać, bowiem inaczej te pierdolce będą tak po prostu stać i się szczerzyć mimo iż to nie jest śmieszne. No ale kiedy przeskoczyli, ruszyli przed siebie, krótką drogą, w kierunku zakrętu w drugie prawo a.k.a lewo. Podczas drogi jak na razie nie rozmawiali na żaden temat, bowiem nie wiedzieli jaką nową rozmowę zacząć. W sumie to dobrze, że nie gadali o dupie Maryni, to zawsze jakiś plus. No ale gdy bardzo szybko doszli do skrętu i, cóż za niespodzianka, skręcili, swymi Nadepickimi oczami dostrzegli w oddali, na drugim końcu korytarza, pod schodami, siedzące zombie. Oczywiście widząc to, Nadbóg vol. 2 wystrzelił w kierunku owej istoty wiązki dezintegrujące ze swych oczu, zabijając zombie na miejscu. No co? Każdy wiedział, że zombie posiadały tę sztuczkę, że udawały martwe aby zaatakować w najmniej oczekiwanym momencie.

– Najważniejsze, że to nie ↓vortiguant. – zaczął nową rozmowę rosyjski inżynier, to ostatnie słowo mówiąc małą literą i indeksem dolnym, gdy Gordon westchnął z zażenowaniem i przewrócił oczami.

– Jesteś takim rasistą, że to aż szok. – zauważył Freeman, kiedy tak sobie szli, bowiem co innego mieli robić.

– Nie jestem rasistą, po prostu traktuję tę NadNadNadGównianą NadNadNadpodpodpodrasę – mówił, wytwarzając tutaj jakieś słowotwórstwo, gdy zaczęli wchodzić po schodach, bowiem to jedyna droga dalej – tak jak należy, czyli bez absolutnie żadnego szacunku. – dodał, kiedy znaleźli się na półpiętrze i ruszyli w kierunku dalszej części schodów.

– Ja jebe, to też po prostu rasa. – rzekł NadGordon, gdy zapomniane i porzucone amunicja do pistoletu oraz dwa granaty do karabinu same schowały się do skrytki NadFreemana w Magazynie Rzeczywistości – Jakoś na przykład do stworzeń z Antyziemi nie masz problemu, że mordują ludzi. – zauważył, kiedy NadCzysta NadZajebistość Nadboga vol. 2 zabiła idącego za nimi zombie.

– Ale ↓vortiguanty – mówił Anatolij, gdy doszli na górę i zastali tam zwłoki Majonezu Podwawelskiego, jednego z żołnierzy – prawie mnie zabiły! – zauważył, kiedy ruszyli przed siebie, bowiem na razie czekała ich liniowa droga – Gdybyś wtedy mi nie pomógł, obecnie byłbym martwy! – dodał, gdy rzeczywistość zmieniła nutę na „Russian Army" XS Project.

– Zombie też raz prawie cię zabił. – zauważył słusznie Gordon, kiedy musieli skręcić w prawo, bowiem dotarli do miejsca z różnymi beczkami i wojskowymi skrzynkami oraz niedziałającą windą – Jeżeli pamiętasz, to prawie cię wciągnął do szybu wentylacyjnego. – przypomniał, gdy wyszli na zniszczoną podłogę z równie roztegesowanymi barierkami.

– Ale zombie są istotami nieświadomymi, robią to, co każe im headcrab i nie mają możliwości wyrwania się spod tej kontroli. – wyjaśnił Diatłow, kiedy Freeman psychokinezą przyciągnął leżącą niedaleko, na ledwo trzymającej się części podłogi, baterię do kombinezonu – A ↓vortiguanty – mówił, wiadomo jak wypowiadając to drugie słowo, gdy NadGordon wiadomo jak i gdzie schował ową baterię – nawet jeżeli są kontrolowane, to posiadają własny umysł, a właściwie to spleśniałe ziarnko piasku, które nazywają mózgiem – tłumaczył, kiedy zeskoczyli do wody na dół, bowiem nie do góry i zaczęli płynąć w kierunku jedynego przejścia – i mogą wyrwać się spod wszystkiego, ale najwidoczniej wolą lipnym argumentem usprawiedliwiać swoje skurwysyństwo. – zakończył i naprawdę nie pytajcie, jakim cudem BFF NadFreemana mówił pod wodą, to Opkolandia, tu wszystko mogło się wydarzyć.

– Istoty z Antyziemi też mają swój umysł, a jednak również zabijają ludzi. – nie dawał za wygraną Nadbóg vol. 2, gdy przepłynęli przez przejście, dostając się do jakiegoś korytarza.

– Ale akurat u nich to normalne. – bronił się rosyjski inżynier, kiedy skręcili w mniej prawo a.k.a lewo – Na Antyziemi są ostatnią częścią łańcucha pokarmowego – mówił, gdy tak sobie płynęli przed siebie, bowiem co innego mieli do roboty – więc nie dziwne, że zabijają i zjadają ludzi. – zauważył, kiedy płynęli sobie i płynęli, a przy okazji Gordon skanował obecne tutaj skrzynki swym rentgenowskim wzrokiem – ↓vortiguanty zaś – mówił, wiadomo w jaki sposób wypowiadając to pierwsze słowo – nie są na ostatnim szczeblu łańcucha pokarmowego. – odparł, gdy w skrzynkach Freeman nic nie znajdował, smuteczek – Więc po prostu udają, że są takie biedne, kontrolowane i nic nie mogą zrobić – mówił, starając się nie wypowiadać tych słów wkurwionym głosem, mimo iż przychodziło mu to z trudem – aby móc bezkarnie mordować lepszą od siebie rasę. – zakończył swój długi wywód, wow, nie sądziłam, że w Retconningverse istnieli rasiści, których poglądy miały sens.

Kiedy jednak skończył swoją epicką opowieść, pełną przygód i wybuchów, dopłynęli do jakiegoś zalanego wodą, ale nie do końca, pomieszczenia. W sumie nie znajdowało się w owym miejscu nic interesującego, pod wodą znajdowały się jedynie zamknięte drzwi, wyglądające jak te garażowe, w ilości czterech sztuk. No, może jedne zostały otwarte, ale i tak, puste jak łeb Morawieckiego, no może nieco mniej puste. Także egzyściło tutaj pomieszczenie z wybitym oknem, puste jak łeb słodkiej lisicy, no może nieco bardziej wypełnione. Nuda na całego, moglibyśmy w końcu dojść do części naukowej Black Mesy? Ta sceneria chyba już każdemu powoli zaczynała brzydnąć.

– Jesteś po prostu zdiagnozowanym rasistą. – stwierdził NadSłusznie NadGordon, kiedy na chwilę wynurzyli się ponad wodnistą wodę.

– Nie jestem rasistą, po prostu myślę logicznie. – odrzekł Anatolij, gdy NadFreeman przeskanował ową okolicę swym rentgenowskim wzrokiem w poszukiwaniu czegoś przydatnego.

– Jesteś. – upierał się NadFreeman, nie znajdując nic ciekawego, no kurde :< – Po prostu odkąd pamiętam bez powodu nienawidzisz Vortiguantów – mówił, kiedy obaj zanurzyli się, ponownie, nie próbujcie zrozumieć jakim cudem mogli mówić pod wodą, to Opkolandia – a teraz znajdujesz tylko dodatkowe powody do bezpodstawnej nienawiści do nich. – zakończył, gdy zaczęli płynąć w kierunku dziury w podłodze, z której wydobywały się bąbelki, radośnie spierdalając z tego pobojowiska.

– Przecież ci podawałem moje powody nienawiści do tych NadZjebów. – zauważył Diatłow, kiedy wtegesowali się w owe rozpiżdżenie w podłodze – Przecież mają one sens. – dodał, gdy zaczęli płynąć przed siebie, bowiem co innego mogli robić.

– Tak, ale one są wręcz z dupy, bowiem do innych ras z Xen i Antyziemi też pasują. – upierał się Nadbóg vol. 2, skanując teren swym wzrokiem rentgenowskim w wiadomym celu – A do innych ras takiego problemu nie masz. – dokończył, kiedy skręcili w prawo inaczej a.k.a lewo oraz Gordon znowu nie znalazł nic interesującego czy potrzebnego.

– Z tobą nie da się dogadać. – podsumował BFF Freemana, gdy wpłynęli po schodach, bowiem owe zostały zategesowane wodą jak coś – W ogóle nie przyjmujesz racjonalnych argumentów. – stwierdził i ciesz się, że nie rozmawiasz z moją niedorobioną matką, bowiem za takie zdanie byś opieprz dostał.

– To dokładnie tak jak ty. – zakończył NadGordon, kiedy wypłynęli na chwilę aby ogarnąć teren.

Po tej rozmowie, na ten moment nastała cisza, bowiem w sumie nie mieli już jak kontynuować tej debaty stulecia. W chwili obecnej, jako iż za bardzo ogarnąć miejscówki, do której trafili, nie mogli, wrócili z powrotem pod wodę i zaczęli płynąć. Kurde, chyba nigdy wcześniej tyle nie pływali co teraz. Swoją drogą, Black Mesa powinna w tym miejscu otworzyć basen z przeszkodami. Hajs drukowałby się sam, hehe.


W każdym razie, wracając do jakże pasjonującej akcji, w którejś chwili podpłynęli do otworzonej kratki kanalizacyjnej i wpłynęli tam, bowiem to ich jedyna droga dalej. No i cóż, teraz musieli płynąć pod prąd przez zalane korytarze z rurami u dołu. Bowiem w tymże miejscu, pod dość sporym ciśnieniem, płynęły różne śmieci i inne syfy tegoż ośrodka, no ale płynęły one w kierunku wąskich krat. Przez to, Duet Rozpierdolu miał dodatkowy wysiłek w płynięciu dalej. Ja jebe, w sumie ile syfów tutaj płynęło, skąd tyle śmieci się tutaj wzięło? Ja rozumiem, że Black Mesa to ogromna placówka, ale i tak. No ale płynęli tak sobie aż dopłynęli do kolejnej kratki wentylacyjnej. Tym razem jednak, gdy dopłynęli do jej szczytu, NadFreeman wyjął łom i roztegesował deski, które u góry blokowały przejście. Kurde, kto normalny wpadł na pomysł aby zabić deskami wylot kratki kanalizacyjnej? To tak trochę sensu nie miało, no chyba, że ta woda zalewała pomieszczenie wyżej. Chociaż w sumie, te deski również posiadały ubytki, gdyż nie zostały jakoś ciasno ustawione, więc to tak trochę gówno pomagało.


Nu ale po wypłynięciu przez kratkę oraz na kilka chwil wynurzeniu się, Nadbóg vol. 2 i rosyjski inżynier rozejrzeli się po pomieszczeniu, do którego trafili. Eh, no znowu nuda, ja jebix. Zwykłe, zalane wodą pomieszczenie, w którym pływało wiele różnych rzeczy jak na przykład beczki. Poza tym, na ścianie po lewej stronie, znajdowały się jakieś zablokowane drzwi do innego, mniejszego pomieszczenia. Zaś kolejne zablokowane drzwi widniały na ścianie naprzeciwko Duetu Rozpierdolu. Znajdowały się tutaj także zalane centrale komputerów wbudowane w ścianę. W sumie jedyna ciekawa rzecz jaka się tu znajdowała, to amunicja do karabinu, którą Gordon od razu wyhaczył i przyciągnął do siebie swoją psychokinezą.

– Czy ta woda się kiedyś skończy? – spytał z niezadowoleniem Anatolij, gdy zaczęli rozglądać się za drogą dalej.

– Musi, w końcu nie cała Black Mesa została zalana. – odpowiedział Freeman, kiedy ogarnęli, że musieli roztegesić deski, którymi zostały zabite drzwi na ścianie po prawej nie bardzo a.k.a lewej – Ale fakt, też mnie wkurza, że tyle musimy w wodzie płynąć i jeszcze nie mogę użyć mego superszybkiego pływania, bowiem w pizdu tu zakrętów. – mówił, wyjmując łom i rozbijając deski blokujące przejście i, po chwili, otwierając je.

Okazało się, że Opkolandia najwidoczniej chciała z nich pocisnąć srogą bekę, gdyż po otwarciu drzwi okazało się, że trafili oni do pomieszczenia ze schodami, z którego wypłynęli. Kurde, Opkolandio, to niegrzeczne zachowanie, szczególnie wobec drugiego Nadboga i jego BFF-a.

– Że przepraszam bardzo kurwa co? – spytał Nadzażenowanym głosem Freeman, widząc to – Czyli, że zatoczyliśmy koło? – zapytał teraz też niezadowolonym głosem, dla klimatu zakładając ramię na ramię.

– Z tego wniosek. – odpowiedział również niepocieszony Anatolij, gdy wynurzyli się z wody, wpływając po schodach prowadzących w mniejszy dół a.k.a górę – Ale w sumie nie dziwne, te pomieszczenia są wielkie jak niedojebanie Zardonica. – mówił, kiedy rzeczywistość zastanawiała się czy spuścić mu wpierdol za taką zniewagę Zardonic(usi)a, ale uznała, że skoro postaciom, które kocha, nie daje wpierdolu, to Anatolij niczym się tu nie różnił – No, może nieco mniejsze. – doprecyzował, gdy trafili do jakiegoś korytarza z różnymi, nieistotnymi rzeczami, jak szafki magazynowe i inne takie, o których wspominałam wam już milion razy.

– Jesteś taki dobry. – stwierdził Nadzażenowanym głosem NadGordon, kiedy jego BFF szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– Po prostu nienawidzę tego cwela. – wyjaśnił Diatłow, gdy wiedząc, że nadal mieli pirokinezę, ruszyli w prawo i tak, po lewej inaczej a.k.a prawej stronie z rury buchał ogień – Pal licho to, co robił mi, ten chuj skrzywdził moją córkę i to wręcz Nadbardzo oraz zabił moją rodzinę w życiu po życiu na Nadzawsze. – odpowiedział, kiedy przeszli przez ogień jak gdyby nigdy nic i skręcili w lewo mniej a.k.a prawo – Za ten sam fakt należy go zapierdolić. – podsumował mega humanitarnie, normalnie powinszować, gdy zaczęli iść w dół inaczej a.k.a górę stromą podłogą.

– Dobrze, że swego czasu pomagałem twojej córce, to nie muszę słuchać tego samego na mój temat. – odparł nadal Nadzażenowanym głosem NadFreeman, kiedy jego BFF NadNadNadszeroko uśmiechnął się – W każdym razie, jesteś w pizdu humanitarny. – dodał, kiedy rzeczywistość przełączyła nutę na „Comrade You Just Posted Cringe" Uamee.

Rosyjski inżynier chciał jakoś to skomentować, ale nie zdążył, gdyż nagle ujrzeli portal z Antyziemi, a gdy owy zniknął, okazało się, że do tego korytarza przeteleportowało się to stworzenie z biokamerą zamiast głowy. Fucking nice, a ja dzisiaj chciałam spokojnie zasnąć, no dziękuję kurwa bardzo. -___- Jednak, widząc ową istotę, nim zdążyła jakkolwiek zareagować, Nadbóg vol. 2 po prostu wystrzelił w jej kierunku wiązkami promieniowania ze swych oczu, roztapiając tę pokrakę. Proste, nieprawdaż? Szkoda, że gdybym albo ja, albo wy spotkali się z tym szataństwem to nasze życie skończyłoby się szybciej niż hajs w polskim budżecie.

– W ogóle, co się musiało odjaniepawlić na Antyziemi – zaczął nowy temat Anatolij, gdy ruszyli przed siebie jakby kurwa nic się nie wydarzyło – że te istoty wyglądają tak? – spytał, kiedy Gordon zwrócił wzrok w jego stronę.

– Nic się nie stało, po prostu coś wyewoluowało tak, że stało się tym. – wyjaśnił, gdy powoli dochodzili do końca stromej podłogi, je! – Co prawda chuj wie co mogło tak wyewoluować, no ale jednak coś dało radę. – kontynuował, kiedy weszli na sam szczyt i ruszyli przed siebie.

– No cóż, Antyziemia to, jak nazwa wskazuje, antyodpowiednik naszej Ziemi. – stwierdził Nadfaktyczny Nadfakt Diatłow, gdy skręcili w inne prawo a.k.a lewo – Mimo to, nie znajduję żadnego ziemskiego gatunku, którego antyodpowiednikiem mogłoby być to gówno. – dodał, kiedy, jako iż pomieszczenie z migającym światłem po prawej stronie posiadało zablokowane wejście, ruszyli prosto.

– Może to jakiś antyodpowiednik Woodcrawlerów? – wysnuł hipotezę Freeman, pokazując że do Retconningverse nawet wjebało się Gemini Home Entertainment, ale nikogo to nie obchodzi, bowiem każdy lubi ten analogowy horror.

– Nie wygląda. – zauważył BFF NadGordona, gdy skręcili w niezbyt prawo a.k.a lewo.

Jednak, kiedy trafili do kolejnej lokacji, jako pierwsze zobaczyli coś wybitnie bekowego czy wręcz Nadbekowego...

______________________________________________

*Nadnajlepszy Nadprzyjaciel taki najlepszy przyjaciel, z którym przyjaźń nigdy nie ma szansy się zniszczyć, bowiem to Nadniemożliwe.

**W Retconning 0,25 wyjdzie, że Andromeda nie dość, że od pewnego momentu przestaje być człowiekiem, to jeszcze jest połączeniem trzech gatunków, chociaż w sumie nie wiem czy to trzecie to gatunek, ale ciul.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top