-NADCHEATERSTWO SIĘ SZERZY.-

– Ah, cóż to była za odmiana w tym życiu. – powiedział Anatolij, kiedy kable, do których został podczepiony jego kombinezon, wysunęły go z owej wybitnie szerokiej tuby – Nigdy nie musiałem operować w tak wręcz NadRealistycznej i NadZaawansowanej iluzji. – dodał, gdy stanął na podłodze, ten NadCheater jeden, to nic, że nawet w prawdziwym świecie piastował obecnie rolę wręcz NadNadNadBoga.

– Mam nadzieję, że nie zmarnowaliśmy czasu na stworzenie tej maszyny i masz tego Tacticusa? – powiedzieli razem Gordon, Edward, Andromeda i Alexander, podchodząc nieco bliżej.

– Oczywiście, że mam. – rzekł Diatłow, kiedy kable odczepiały się od jego kombinezonu – Chyba nie myśleliście, że nie zrealizowałbym celu, dla którego tworzyliście tę maszynę. – powiedział, gdy razem z odczepiającymi się kablami zwinął się również kombinezon, taki to zajebisty sprzęt, bowiem stworzony przez zajebistych ludziów.

– Akurat po tobie, szczególnie, gdy stałeś się NadNadNadBogiem – zaczęła Andzia Gandzia, zakładając ramię na ramię i odnóże na odnóże – NadWszystko jest możliwe. – powiedziała, kiedy dało się usłyszeć, że na zewnątrz przeleciał Nyan Cat.

– Ale bez przesady. – powiedział NadNadNadZażenowanym głosem, takim samym wzrokiem patrząc w kierunku swej córki – Nie po to budowaliście tę maszynę, aby ktokolwiek ją marnował. – dodał, wyjmując z kieszeni Tacticusa i kompletnie mając wyjebane w wartość przedmiotu rzucając go w kierunku Freemana.

– Kurwa, nie rzucaj tym, kasztanie. – rzekł turbo kulturalnie NadGordon, gdy aż rzeczywistość jebła facepalma, a nawet sześć, nie pytać, to rzeczywistość, ona może – Jak się zbije to wszyscy umrzemy. – powiedział, oczywiście łapiąc Tacticusa swoją psychokinezą.

– Eee tam, bez przesady. – odparł, przy czym przy okazji machnął ręką – Wątpię, aby taki przedmiot dało się tak łatwo roztegesić. – dodał, ogarniając swych ziomów z Drużyny Rozpierdolu wzrokiem.

– Akurat po Tacticusie wszystkiego można oczekiwać. – skomentował dotychczas milczący Dżej, kiedy wszyscy zwrócili wzrok w jego kierunku – Raz wysadził całą siedzibę PiS-u, bowiem jakiś zjeb położył go o milimetr krzywo, niż powinien. – opowiedział tę historię, która dla Polaków pewnie była dniem, w którym z radości ojebali całe kontenery wódki.

– O chÓ. – skomentował rosyjski inżynier, a od tego dramatu aż „j" spierdoliło do schronu – Czy ten Tacticus to taka okrągła bomba atomowa? – zapytał, gdy w tle przeturlały się kamienie, ale jako iż to Opkolandia, to nikt się tym nie przejął.

– Raczej nie, bowiem po jebnięciu nie było grzyba atomowego. – odpowiedział Dżej, pozornie niby zaczynając lewitować nad podłogą, ale w rzeczywistości to tylko niewidzialna ściana się tak ułożyła, aby oddzielić lidera sekty PiS-owskiej od podłogi, która niczym nie zawiniła.

– Szkoda, bowiem miałem nadzieję, że jak jebnę nim w ryj Zardonica, to go zajebie. – skomentował Anatolij, kiedy NadFreeman jebnął facepalma, a nawet cztery, nie pytać, to Nadbóg, on sobie mógł.

– Ja jebe, daj mu już spokój. ;=; – rzekł Nadbóg vol. 2, chwaląc się swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

– Po prostu słusznie nienawidzę tego zjeba pierdolonego. – skomentował ojciec Andronmendy, odwracając wzrok w kierunku jednego ze swych braci.

– Ciężko nie zauważyć. – skomentowała zażenowanym głosem dotychczas milcząca Eliza, gdy rosyjski inżynier zwrócił wzrok w jej stronę.

– Też byś go nienawidziła, gdybyś kiedyś musiała żyć z nim dwadzieścia cztery na dobę siedem dni w tygodniu pod jednym dachem. – rzekł, kiedy jego włosy przypomniały sobie, że przecież Diatłow umiał kontrolować ich ruchami, więc zaczęły ultra NadSeksi falować, a jedna część włosów zgięła się z nudów.

– Kiedyś z nim żyłam pod jednym dachem, ale nienawidzę go dopiero od kilku lat. – powiedziała, zakładając ramię na ramię, bowiem bez popularnego w Opkolandii gestu dzień najwidoczniej dało się uznać za stracony.

– No ale i tak, widzisz. – odparł, gdy rzeczywistość puściła cicho w tle oberka, bowiem nie ma to jak brak klimatu. xD

– Dobra, nie ważne, po prostu dzisiaj idźmy już spać, bowiem późno w chujny chuj jest. – zmieniła temat dotychczas również milcząca Laura, kiedy wszyscy zwrócili wzroki w jej stronę.

– W sumie dobry pomysł. – przyznał Nadbóg vol. 3, gdy Eliza wyprostowała ręce.

Po tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości rozmowie, wszyscy, którzy umieli się teleportować, przeteleportowali się do swoich pokoi. Ci, którzy z kolei owej umiejętności nie posiadali, po prostu z buta ruszyli w odpowiednich kierunkach.


Anatolij z kolei na razie do sypialni jego i Elizy udał się sam, bowiem Opkolandia zakazała dziewczynie na razie wchodzić. Zaraz dowiecie się czemu. Po znalezieniu się tam, co normalne, zaczął się przebierać ze swego seksi ubrania w seksi piżamę. W czasie tego zastanawiał się, czy na pewno zajebanie Tacticusa w taki sposób rozwiąże ich problem z Drużyną Nadrozpierdolu Zardonic(usi)a. Znaczy jasne, Nadbóg vol. 3 posiadał jednocześnie NadNadNadBoską NadNadNadPotęgę dzięki jednocześnie Kryształom Rozpierdolu i NadNadrozpierdolu. No ale nigdy nie wiadomo, po czyjej stronie planowała w ostatecznym nakurwianiu się stanąć Opkolandia. Znaczy do finałowej napierdalanki jeszcze trochę, najpierw musieli przecież zbudować maszynę, do której stworzenia musieli zategesić Tacticusa. No ale z drugiej strony nie wiadomo, czy na przykład nie nastałaby wcześniej, bowiem po Drużynie Nadrozpierdolu NadWszystkiego dało się oczekiwać. Ba, mogliby wbić im do Cytadeli nawet teraz, ale najwidoczniej obecnie mieli inne rzeczy do roboty.


No i rosyjski inżynier nie zdążył się dłużej zastanowić, bowiem w którejś sekundzie poczuł na swoich ramionach czyjeś dłonie. Podejrzewał, że to Eliza i normalnie miałby rację. Dlatego też, po prostu odwrócił się w jej kierunku, ale za sobą nie ujrzał swej ukochanej obecnej, tylko ukochaną z przeszłości. Na obecnym etapie możecie tego nie wiedzieć, ale przekonacie się jeszcze niejednokrotnie, że dawną ukochaną Nadboga vol. 3 stanowiła, legitnie i bez naciągania, rzeczywistość Opkolandyjska. Obecnie przybyła do swego dawnego ukochanego, chociaż ona akurat NadKochała go do teraz, pod postacią jednego ze swych milionów avatarów. Oczywiście nie pod postacią tego, którego przybierała kiedyś, bowiem tamten avatar został zategesowany na NadZawsze przez NadZardonica, któremu rzeczywistość zabraniała się nawet domyślić, że kochała jego największego wroga. A, że mamy nową postać w tej NadNormalnej historii, to it's description o'clock!


Oczywiście dopasowała się kulturalnie do standardów Opkolandii, dlatego wzrostem Anatolij znacznie ją przewyższał. Ona sama należała do średniego wzrostu kobiet, właśnie po to, aby do owych standardów się dostosować. Również posiadała szczupłą sylwetkę, bowiem widział ktoś kiedyś w Opkolandii czy jakichkolwiek jej odłamach grubą osobę? Ja w sumie też nie. Posiadała dłuuugie, ale na serio DŁUUUGIE, siwe i pofalowane włosy sięgające jej do łydek aż. Oczywiście miała je rozpuszczone, bowiem kto avatarowi rzeczywistości zabroni. Miała również bladą cerę, a także oczy w kolorze ciemnofioletowym, bowiem why not. To rzeczywistość, plus taki wygląd stanowił normę w Opkolandii, więc dlaczego nie. Na siebie, aby jakoś się wyróżnić, założyła granatową sukienkę, a w tymże świecie w sukienkach nie chodziło się za często. Najwidoczniej Opkolandia również uznawała ten konkretny typ ubioru za brzydki. No ale jako buty posiadała czarno-złote Adidasy z trzema paskami, bowiem można piastować rolę rzeczywistości, ale Slav Level i tak musiał się zgadzać.


Oczywiście Diatłow od razu poznał, że przyszła do niego rzeczywistość w formie jednego z miliona swych avatarów. W końcu to trzeci Nadbóg, więc logiczne, że od razu ją poznał, a poza tym widział to po tym, jak patrzyła w jego kierunku. No ewidentnie po jej wzroku dało się zauważyć, że się za rosyjskim inżynierem stęskniła. Trzeci Nadbóg nie zdążył jednak w jakiś sensowny sposób zareagować, bowiem rzeczywistość, chociaż obecnie chyba powinnam pisać tę nazwę od wielkiej litery, aby dało się zorientować, że chodziło o tego konkretnego avatara, podeszła do niego i telepatycznie powiedziała:

– Stęskniłam się za tobą. – rzekła, patrząc mu w oczy i kładąc mu ramię na ramię – Znaczy widzę cię na co dzień, ale dawno nie miałam okazji spędzić z tobą i tylko tobą choć trochę czasu. – doprecyzowała, kiedy jej wręcz NadUkochany objął ją i przysunął bliżej siebie, i tak, wiem, że miał obecnie ukochaną, ale to Nadbóg, on mógł i chuj – Oczywiście wiem, że masz obecnie ukochaną i ci tego nie zniszczę, bowiem cię NadKocham i chcę, abyś był szczęśliwy. – powiedziała, pokazując, że jest znacznie NadNadNadLepsza od Tristitii Zjeb-chan, gdy z korytarza dało się usłyszeć czyjeś kroki, ale nie zmierzające w kierunku sypialni Anatolija i Elizy – Ale chciałam po prostu się z tobą chociaż raz spotkać. – zakończyła, przytulając się do niego.

– Nie winię cię za to. – odparł rosyjski inżynier, ale mówiąc normalnie, bowiem Rzeczywistość słyszeć mogła, jedynie mówić umiała wyłącznie telepatycznie – W końcu jesteś rzeczywistością, więc nie dziwne, że szczególnie teraz nie możemy być cały czas razem. – dodał, teleportując ich w kierunku wybitnie długiego i okrągłego parapetu, po czym siadając na nim, bowiem dlaczego mieli jedynie stać – W sumie, mimo iż wiadomo, że Kocham Elizę, to też się za tobą trochę stęskniłem. – zakończył, kiedy za oknem przeleciał Nyan Cat oraz jakiś człowiek na drewnianej sklejce, najprawdopodobniej speedrunujący życie.

– A właśnie, a propos, bowiem przyszłam tutaj też z innego powodu. – odparła, zmieniając temat jak zawodowy zmieniacz tematów, unosząc wzrok w kierunku swego NadUkochanego – Może powinniśmy wreszcie powiedzieć, kto naprawdę jest matką Andromedy? – zaproponowała, bowiem w sumie racja, Andzia Gandzia tak w rzeczywistości nie wiedziała, że to Opkolandyjska rzeczywistość jest jej matką, jakkolwiek debilnie to nie brzmi – W końcu ona tego nie wie, a akurat w jej wypadku wypadałoby, aby się w końcu dowiedziała. – zakończyła, patrząc mu w jego NadSeksowne indygo oczy, kiedy za oknem tak podejrzanie nieco jaśniej się zrobiło.

– W sumie... – zastanowił się, na chwilę odwracając wzrok w boczny bok – Raczej masz rację, w końcu na sto procent nie spodziewa się, że po prostu rzeczywistość jest jej matką. – dodał, ponownie patrząc w stronę swej NadUkochanej, kiedy za oknem to jednak nic dziwnego jak na ten świat się nie wydarzyło, po prostu na niebie zaczęły świecić światła emitowane przez Iris, nah, norma – Ciekawe tylko, czy faktycznie uwierzy, że jej matką jest Opkolandyjska rzeczywistość. – zastanowił się, gdy Rzeczywistość usiadła normalnie, patrząc w stronę Nadboga vol. 3.

– Jestem jej avatarem, więc jako iż rzeczywistość nigdy nie kłamie, chyba, że ktoś użyje inokinezy lub hallucikinezy, to na stówę. – wyjaśniła, przy okazji używając swej umbrakinezy, bowiem światła emitowane przez Iris zaczęły ją wkurwiać, więc uznała, że oddzieli okolicę za Cytadelą umbrakinetyczną barierą – Akurat to jest plus bycia rzeczywistością i to Opkolandyjską. – wyjaśniła, zginając ręce w boczne boki – Chociaż w sumie, jak patrzę, co dzieje się w niektórych zakątkach Opkolandyjskiego multiwersum to zaczynam się zastanawiać nad tym, czy to takie fajne. – odparła, na chwilę zwracając głowę w prawo i spuszczając wzrok, zastanawiając się nad tym wszystkim, co widziała w poszczególnych zakątkach multiwersum.

– Hej! – usłyszeli, że do telepatycznej debaty wtrąciła się słyszalnie niezadowolona Iris, bowiem chyba się skapnęła, że coś tak jakby blokuje emitowanie przez nią światła – To, że jesteś rzeczywistością, nie oznacza, że masz mi uniemożliwiać moją robotę! – dodała, kiedy Rzeczywistość uniosła wzrok, mimo iż jako iż znajdowali się pod dachem to dupa z ujrzenia cholernej planety, a Anatolij w sumie również odruchowo wzrok uniósł, bowiem również usłyszał wypowiedź Iris.

Nie wiem jak tam w uniwersum GHE, ale w Retconningverse, jako iż NadWszystko mogło się tu wydarzyć, to Iris umiała telepatycznie rozmawiać. To, że prawie w ogóle tego nie robiła, bo a i po chuj, to już inna sprawa. No ale słysząc to, avatar rzeczywistości uśmiechnęła się szeroko jak postacie w anime, po czym powiedziała:

– Po prostu mnie te światła wkurwiają. – skomentowała Rzeczywistość, zakładając ramię na ramię – Jak chcesz sobie świecić, to może o standardowych porach, a nie o z dupy wybranych. – dodała, kiedy Diatłow zaczął się zastanawiać, czy nie spierdolić do jakiegoś normalniejszego zakątka multiwersum, bowiem to, co się tu odpierdalało to jakieś pojebane jest.

– Każda pora jest dobra, aby kogoś ustrzelić. – odpowiedziała Iris i prawdopodobnie, gdyby posiadała ręce, to założyłaby ramię na ramię – A poza tym, jak pojawiam się o nietypowych porach, to ludzie nie mają czasu, aby się zabunkrować i można stworzyć więcej Woodcrawlerów i Skinwalkerów. ^.^ – odpowiedziała, chwaląc się, że jako jedyna planeta w całym multiwersum umiała mówić emotikonkami, gdy Rzeczywistość przewróciła oczami oraz wyprostowała renyce.

– Jest już ich na świecie i tak więcej niż ludzi przez Andzię. – zauważyła nieco zażenowanym głosem Rzeczywistość, kiedy za drzwiami dało się usłyszeć, że Dżej przeszedł, ale nie wszedł do sypialni rosyjskiego inżyniera i Elizy – Styknie. – dodała, stosując kropkę stanowczości, jako jedna z nielicznych istot w caaałej Opkolandii.

– Nadal za mało. – skomentowała Iris, gdy tym razem to Nadbóg vol. 3 przewrócił oczami.

– Czyli twoim celem jest wybicie wszystkich ludzi, tak? -___- – wtrącił się do tej telepatycznej rozmowy Anatolij, również unosząc wzrok oraz szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

– Dokładnie. :D – odpowiedziała Iris, wciąż szpanując tym, że jako jedyna planeta umiała mówić emotikonkami.

– Weź ją wychowaj. – powiedział telepatycznie Diatłow, kierując tę prośbę do Rzeczywistości – Jesteś rzeczywistością, powinnaś dać radę. – dodał, kiedy z nieba zaczął padać deszcz kamieni, bowiem dlaczego nie, to Opkolandia.

– Nie da się. – wyjaśniła Rzeczywistość, zwracając wzrok w stronę swego NadUkochanego – Ona od NadZawsze jakaś niereformowalna była. – wyjaśniła, gdy Iris chciała spojrzeć w ich kierunku zażenowanym wzrokiem, ale skapnęła się, że mimo iż wyglądała jak oko, to mogła ruszać środkową częścią tylko w prawo, lewo, górę i dół. :D – Anyway – zmieniła temat, tym popularnym w Opkolandii słowem – Andromeda nie ma nawet możliwości mi nie uwierzyć, skoro jestem rzeczywistością. – mówiła, przysuwając się bliżej rosyjskiego inżyniera i chwytając go za ręce – W końcu do dzisiaj udaje mnie się nie doprowadzić do tego, aby Zardonic nie dowiedział się, że cię NadKocham. – ujawniła swoje NadCHeaterstwo patrząc mu w jego NadSeksi oczy.

– Dobra, to ostatnie zdanie mnie przekonało. – powiedział, kiedy Rzeczywistość ponownie przytuliła się do Nadboga vol. 3, ewidentnie się za nim stęskniła – Ewidentnie się za mną stęskniłaś. – zmienił temat jak zawodowy zmieniacz tematów, odwzajemniając przytulenie.

– Po prostu tak dawno nie mogłam się z tobą spotkać i od pewnego momentu tak mi ciebie brakowało. – wyjaśniła, gdy za drzwiami dało się słyszeć, że jedno z nietypowych dzieci Andronmendy przebiegło i to po ścianie na dodatek, bowiem oryginalnością należało się zawsze i wszędzie wykazywać – Nie mogę pokochać nikogo innego, zbytnio NadKocham ciebie. – mówiła, na chwilę zamykając łoczy – Więc postanowiłam--- – zaczęła, ale nie skończyła, bowiem w tym momencie drzwi otworzyły się, z nudów skrzypiąc.

Słysząc to, oboje szybko jak najszybszy człowiek z superszybkością na świecie puścili się i spojrzeli w stronę drzwi. Kiedy to zrobili, zauważyli, że Opkolandia już pozwoliła Elizie wejść do sypialni jej i jej ukochanego. Jednak, gdy stanęła w progu, oniemiała. Oczywiście od razu widziała, że kobieta siedząca koło Anatolija to rzeczywistość, po prostu jej avatary tak działały, że kto na nie spojrzał, wiedział, że to avatar rzeczywistości. Oczywiście Eliza nie mogła wiedzieć, że Diatłow i Opkolandyjska rzeczywistość kiedyś znajdowali się w związku. Skąd miała to wiedzieć, skoro rosyjski inżynier nigdy nie czuł potrzeby, aby powiedzieć o tym swej obecnej ukochanej? Nie spodziewała się jednak, że rzeczywistość w ogóle mogła mieć avatary. Nigdy się tym nie interesowała, bowiem nie sądziła, że nawet w Opkolandii takie coś mogło się wydarzyć.

– Hej. – powiedziała Rzeczywistość, po czym zamknęła oczy i przybrała wyraz twarzy radosnej postaci z anime i tak samo pomachała w stronę zs(z)okowanej Elizy.

– Hej? – odparła niepewnie Eliza i tak samo pomachała Rzeczywistości.

– Wiem, to może się wydawać dziwne – zaczęła, wstając z parapetu i podchodząc nieco bliżej obecnej ukochanej Nadboga vol. 3 – ale po prostu przyszłam zobaczyć się z twoim chłopakiem. – wyjaśniła, przystając i nieco unosząc się nad podłogą.

– No spoko, ale po co? – spytała ciągle zdziwionym głosem Eliza, nieco zginając ręce w boczne boki – Skoro jesteś rzeczywistością, to widzisz go na co dzień. – zauważyła normalnie słuszny fakt, kiedy Opkolandia zmieniła nutę na „Red Roubles" XS Project i Life of Boris.

Po tym pytaniu, Rzeczywistość i Anatolij spojrzeli po sobie, po czym mężczyzna rzekł do swej pierwszej ukochanej:

– Ty mów. – zachęcił, NadSeksownie wstając – Tobie łatwiej uwierzy. – zauważył ten NadFakt, wskazując na rzeczywistość.

– Po prostu – zaczęła Rzeczywistość, odwracając się w stronę Elizy, która zastanawiała się, czy nie lepiej żyło jej się na wersji Ziemi, z której pochodziła, tam przynajmniej mniej pojebania na sekundę się działo – kiedyś byliśmy parą i stęskniłam się za Anatolijem, więc chciałam chociaż na chwilę się z nim spotkać. – wyjaśniła, gdy jasne, obecna ukochana trzeciego Nadboga wierzyła w to, co słyszała, bowiem mówił jej to avatar rzeczywistości, ale aż spojrzała w jej kierunku z NadZs(z)okowaniem – No i też chciałam, abyśmy przekazali tę wieść Andromedzie, bowiem ona nie wie dokładnie, kim jest jej biologiczna matka. – dodała, kiedy Eliza nie wiedziała jak skomentować to pojebanie, szczególnie, że nawet po Opkolandii nigdy by się tego nie spodziewała.

– C.o k.u.r.w.a? – spytała NadNadNadZs(z)okowanym głosem kobieta, patrząc takim samym wzrokiem w stronę avatara rzeczywistości – Jakim cudem mogłaś mieć z kimkolwiek dziecko? – zapytała, gdy Rzeczywistość, szeroko jak postacie w anime, uśmiechnęła się, przy okazji stając na podłodze – Tam pal licho to, że się zakochałaś kiedykolwiek w nim, w końcu niejednokrotnie udowodniłaś, że Opkolandyjska rzeczywistość jest świadoma – stwierdzała te NadZnane NadFakty, nieco krzyżując nogi, w czasie, kiedy korytarzem przeszedł Matheo, a na zewnątrz Iris ustrzeliła jakiegoś ludzia – ale posiadanie dziecka to chyba NadNiemożliwość w twoim wypadku. – zakończyła, wskazując w stronę avatara rzeczywistości.

– Jestem rzeczywistością, mogę NadNadNadNadWszystko i jeszcze więcej. – stwierdziła, gdy Diatłow podszedł nieco bliżej rozmawiających – Skoro do tej pory udaje mnie się ukrywać przed Zardonikiem, że NadKocham Anatolija, to NadNadNadNadWszystko jest NadNadNadNadMożliwe. – wyjaśniła, kiedy Eliza nie wiedziała jak to całe NadPojebanie skomentować, dlatego rozejrzała się w prawo i lewo w poszukiwaniu jakieś podpowiedzi, jak miała to skomentować.

– To by wyjaśniało, czemu Andzia jest taka NadOP. – stwierdziła Eliza, na chwilę zwracając wzrok w drugie prawo a.k.a lewo.

NadZajebistość ma po mnie, to po matce też by wypadało, aby coś odziedziczyła. – skomentował rosyjski inżynier, gdy Rzeczywistość odwróciła się w jego kierunku i spojrzała w stronę swego NadUkochanego z niezadowoleniem.

– Ej! – zawołała, opierając ręce o biodra.

Po tym słowie, Nadbóg vol. 3 zaśmiał się i, podchodząc do Rzeczywistości, rzekł:

– No co? – spytał, jak gdyby nigdy nic, a po tym pytaniu spojrzał na swoją obecną ukochaną – Anyway, my idziemy przekazać Andzi, kto jest jej biologiczną matką. – wyjaśnił, kiedy on i Rzeczywistość ruszyli w kierunku wyjścia, a Eliza weszła w głąb pokoju – Niedługo wrócę. – stwierdził, po czym pocałował Elizę w policzek.

– K – odpowiedziała najkrócej jak umiała, patrząc w ich kierunku.

Zaś po tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości rozmowie, Anatolij i Rzeczywistość wyszli z sypialni, zategesowując wybitnie znudzone drzwi.


W tym samym czasie, Andronmenda siedziała sama w sypialni swojej i Edwarda <333. Opkolandia i Edwardowi <3333 zakazała na razie wchodzić do pomieszczenia, w związku z tym, co niedługo miało się wydarzyć. Dziewczyna obecnie czesała swe dłuuugie jak stąd na Antarktydę, siwe włosy. Jasne, nie posiadała Prehensile Hair, ale jak czesała swe włosy przed snem, to potem owe radośnie układały się same z siebie w najbardziej epicką fryzurę, na jaką umiały wpaść. Na razie jednak postanowiły pocisnąć ze swej właścicielki bekę, bowiem kiedy ta je czesała, to dla beki zwijały się, czyniąc czesanie syzyfową pracą. Andromeda na początku starała się cierpliwie to znosić z nadzieją, że w końcu jej włosy by się ogarnęły i przestały wykorzystywać fakt, że kobieta nie mogła kontrolować ich ruchami. Jednak, jej włosy pozostały nieugięte i nadal robiły sobie bekę z Andzi Gandzi.

„Ogarnijcie się, kurwa, albo was wywieszę przez okno jak flagę." – pomyślała zirytowana Andronmenda, zaczynając czesać się przy pomocy psychokinezy, bowiem ręce zaczynały ją boleć od machania szczotką – „Nie wiem jak, ale to Opkolandia, więc coś wymyślę." – dodała, gdy rzeczywistość puściła najbardziej nieklimatyczną nutę ever, czyli „Drop It".

I w tym momencie, jak na zawołanie, jej włosy grzecznie przestały robić sobie jaja z królowej Mary Sue. Najwidoczniej uznały, że teraz to już lepiej nie ryzykować, bowiem Andromeda zawsze mogła zrealizować swoją groźbę. Jasne, nikt nie wiedział jak, ale w Opkolandii dało się wszystko osiągnąć.

– :3 – powiedziała Andzia Gandzia bardzo ambitnie, szpanując tym, że umiała mówić emotikonkami.

Nie zdążyła się jednak jeszcze dłużej czesać, bowiem w tym właśnie momencie usłyszała otwierające się drzwi do sypialni. Słysząc to, podejrzewała, że to Edward <33333 po prostu już przyszedł, no ale odruchowo uniosła wzrok. Dzięki temu zauważyła, że to nie jej mąż wszedł do sypialni, a Anatolij oraz jakaś kobieta, której na początku Andzia Gandzia nie rozpoznawała. Jednak, kiedy spojrzeli w jej kierunku, Andronmenda z NadZs(z)okowaniem zauważyła, że kobieta stojąca koło jej ojca to avatar rzeczywistości. Królowa Mary Sue nie miała komplitli zielonego pojęcia, jakim cudem rzeczywistość mogła mieć avatary. Ba, jej również nigdy do głowy by nie przyszło, że rzeczywistość Opkolandyjska owe mieć mogła.

– Hej. – powiedział Nadbóg vol. 3, zwracając się do swej córki.

– No hej. – odpowiedziała nieco zdziwionym głosem Andromeda, patrząc to na swego ojca, to na avatar rzeczywistości – Czemu przyszedłeś tu z Rzeczywistością, jakkolwiek debilnie to brzmi? – zapytała, zwracając wzrok w kierunku trzeciego Nadboga, w czasie, kiedy za oknem niebo zaczęło z nudów zmieniać kolory jak kula dyskotekowa, no ale w Opkolandii to norma.

Po tym pytaniu, Diatłow i Rzeczywistość spojrzeli po sobie, po czym rosyjski inżynier powiedział do avatara rzeczywistości:

– Ty jej powiedz. – rzekł, gdy Rzeczywistość spojrzała w kierunku swego NadUkochanego – Tobie na NadStówę* uwierzy. – dodał, kiedy Rzeczywistość zwróciła wzrok w kierunku zmieszanej jak beton w betoniarce Andzi Gandzi.

– Bowiem...Posłuchaj. – zaczęła, splatając dłonie przed sobą i podchodząc bliżej swej córki – Jestem – mówiła, przy czym wzięła głębszy oddech – twoją biologiczną matką. – zwierzyła się, mówiąc to najbardziej pojebane zdanie do usłyszenia na dzień dzisiejszy, gdy Andronmenda spojrzała w jej kierunku z NadNadNadZs(z)okowaniem.

No tego to królowa Mary Sue ewidentnie nie spodziewała się usłyszeć. Oczywiście wierzyła Rzeczywistości, bowiem skoro nikt nie użył na niej inokinezy czy jakiejkolwiek formy hallucikinezy, to oznaczało, że mówiła prawdę. Jednak i tak nie wiedziała jakim kurna magicznym cudem jej matka jest kurna rzeczywistością Opkolandyjską. Jak to biologicznie mogło działać? Normalnie aż przy próbie zastanowienia się nad tym, mózg Andromedy wypierdalał errora.

– C.o d.o b.l.y.a.t.a? .___. – spytała NadNadNadZs(z)okowanym głosem Andzia Gandzia, nadal szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami – Jak to jest w ogóle możliwe? – zapytała, kiedy Opkolandia aż przyciszyła muzykę, bowiem najwidoczniej też chciała usłyszeć wyjaśnienie.

– Jestem rzeczywistością, mogę wszystko i jeszcze więcej. – odpowiedziała w myśl zasady, że najprostsze rozwiązania i wytłumaczenia czegoś zawsze należały do najlepszych – NadKocham – zaczęła, stosując na literę „K" czcionkę dwadzieścia cztery, bowiem to rzeczywistość i jako jedna z nielicznych umiała zmieniać czcionki swej wypowiedzi na niższe lub wyższe – twego ojca właściwie od czasu, gdy miał... – zaczęła, zastanawiając się ile on miał lat, kiedy zaczęła go NadKochać – ile miałeś lat, gdy kończył się twój związek z Cantas? – zapytała Anatolija, zwracając wzrok w jego stronę, kiedy ten na chwilę spuścił wzrok.

– Piętnaście – przypomniał, patrząc w kierunku Rzeczywistości.

– OK, to właśnie od wtedy NadKocham twego ojca. – odparła, zwracając się ponownie w kierunku NadNadNadZs(z)okowanej i NadNadNadZmieszanej jak beton w betoniarce Andronmendy – Kiedy jego ówczesna dziewczyna zostawiła go dla Zardonica, jesteśmy razem. :3 – zakończyła, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

No po tym wyznaniu to aż mózg królowej Mary Sue się zaciął, bowiem zbyt dużo NadNadNadPojebania jak na jeden moment weszło. Nie wiedziała, naprawdę nie miała pojęcia, co o tym wszystkim miała sądzić. Jasne, żyła w Opkolandii od urodzenia, więc wiedziała, że tu NadWszystko mogło się zdarzyć. Ba, ona sama została w pewnym momencie swego wczesnego dzieciństwa wysłana do przyszłości, co stanowiło w sumie normę w tym świecie. Wbrew pozorom, cała masa osób potrafiła podróżować w czasie w przeszłość bądź w przyszłość. Jednak taka koncepcja jak to, że mogła zostać urodzona przez avatar rzeczywistości wydawała jej się niemożliwa, ba, nawet nie przyszło jej to nigdy do głowy. Nie zdziwiłaby się, gdyby się okazało, że na przykład jakiś avatar Opkolandii urodził na przykład Edwarda <333333 czy Alexandra. Chociaż bardziej by obstawiała na Alexandra, może by to wyjaśniło jego NadPojebanie, większe od NadPojebania Edwarda <3333333.

– Wiem, że to może wydawać się tobie wręcz NadNieprawdopodobne. – przerwała niezręczną ciszę Rzeczywistość, podchodząc jeszcze bliżej łóżka – Jednak w Opkolandii NadNadNadWszystko jest możliwe, nawet to. – dokończyła, przystając, kiedy okno z nudów się uchyliło, kompletnie ignorując fakt, że normalnie nie dało się go uchylić.

– To skoro jesteś moją matką – zaczęła królowa Mary Sue, na chwilę spuszczając wzroczny wzrok w kierunku pościeli – to czemu dopuściłaś do tego, aby moje życie było piekłem?!?!?!?! – zapytała tak NadDramatycznie, patrząc w stronę swej biologicznej matki, a od tego NadDramatyzmu aż czwarty znak zapytania i wykrzyknik przyszły sprawdzić, co się dzieje – Jesteś rzeczywistością, potrafisz NadWszystko, więc powinnaś móc temu zapobiec! – zawołała, wymachując rękami jak wkurzone postacie w anime, bowiem to się mówi, gdy poznaje się swego biologicznego rodzica.

– Nie mogłam. – próbowała się bronić, gdy Andromeda opuściła renyce – Gdybym mogła, to bym do tego nie dopuściła, to logiczne. – mówiła, kiedy Opkolandia, wiedząc, że niczego ciekawego już nie usłyszy, przywróciła normalną głośność puszczonej muzyki – To był stały punkt w czasie, a na stały punkt w czasie NadNikt nie ma wpływu. – dodała, gdy Anatolij z nudów zaczął się unosić nad podłogą, bowiem akurat w tej rozmowie nie miał co do powiedzenia.

– Stały punkt w czasie to standardowa wymówka, jakiej używa ten cwel ↓zardonic. – O ty kurwa, jak śmiałaś powiedzieć pseudonim Nadboga nie dość, że indeksem dolnym to jeszcze zaczynając go małą literą i bez należytego pogrubienia, pochylenia i podkreślenia?!?!?! Masz szczęście, że jesteś moją najbardziej lubianą OC, bowiem inaczej w tym momencie spadłby na ciebie Saturn i cię zajebał.

– Wiem o tym, ale on używa tego serio często, aby usprawiedliwić swoje negatywne czyny. – stwierdziła ten NadFakt, od którego aż właściwa rzeczywistość popękała z NadRozpaczy, co wyglądało pojebanie, bowiem avatar rzeczywistości nie popękał – Ja jednak, gdy mogę na coś wpłynąć to na to wpływam, powinnaś się przekonać przez te lata. – powiedziała w sumie słusznie zakładając ramię na ramię, kiedy Diatłow użył swej inokinezy, aby naprawić właściwą rzeczywistość.

– W sumie racja. – przyznała Andzia Gandzia, co oznaczało, że Opkolandia się skapnęła, że Andronmenda zaczęła nie wierzyć Rzeczywistości, więc zmusiła ją do wierzenia jej – Czyli należy za to zajebać ↓zardonica. – Kurna, przestań wykorzystywać fakt, że cię NadLubię i nie profanuj tego NadPseudonimu. =_=

Słysząc to, co powiedziała jej córka, Rzeczywistość aż jebła facepalma, a nawet sześć, nie pytać, to avatar rzeczywistości. Dodatkowo, westchnęła z NadZażenowaniem, a widząc i słysząc to, królowa Mary Sue oraz rosyjski inżynier też, nieco zaśmiali się. Widać u nich to rodzinne NadNienawidzić Zardonic(usi)a. Znaczy też nie do końca, bowiem Rzeczywistość również należała do tej rodziny, jakkolwiek debilnie to nie brzmi, a nie nienawidziła ani nie NadNienawidziła NadZardonica. No ale co miała poradzić na to, że jej NadUkochany oraz córka zaliczali się do NadPojebanych ludzi, c'nie. No co się tak patrzycie, prawdę mówię, do normalnych to wy się nie zaliczacie. Kto normalny nienawidziłby NadZardonic(usi)a. Każdy wie, że Federico to NadŚwiętość. Chyba jednak Nadbóg vol. 3 i Andromeda nie podzielają mego zdania, bowiem Andzia Gandzia jebnęła facepalma, a czeci Nadbóg też jebnął facepalma, a nawet trzy, nie pytać, to jeden z Nadbogów, on sobie mógł. Aaanyway, wracając do tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu NadEpickości akcji, kilka sekundowych sekund potem, Rzeczywistość rzekła NadZażenowanym głosem:

– Czy wy musicie być tacy pojebani? – zapytała, odsłaniając twarz i opuszczając renyce.

– No ja jestem twoją córką, więc masz odpowiedź. – odpowiedziała jakże NadMiło Andronmenda, kiedy za oknem jak gdyby nigdy nic przeleciała sobie wiązka zrobiona z Red Spectral Frequencies i jebła w losowy budynek wywołując pożar godny tego z dzisiejszego odcinka „Fire Danger" z Eventide Media Center. No ale akurat w Opkolandii to taka norma, że wszyscy mieli to w dupie.

– Z kolei mnie NadKochasz, a to już świadczy o tym, że normalna nie jesteś. – podkreślił Anatolij, przestając używać swej inokinezy i aby pożar stworzony z Red Spectral Frequencies czasami nie doszedł do Cytadeli siłą swojej NadZajebistości ugasił go na odległość.

– Mam wam najebać? – zapytała NadNadNadZażenowanym głosem Rzeczywistość, gdy Diatłow i królowa Mary Sue szeroko jak postacie w anime uśmiechnęli się.

– Który chuj mi psuje zabawę? – usłyszeli telepatycznie głos Gordona, który wtrącił się do epickiej rozmowy.

– Na serio? – odpowiedział pytaniem na pytanie NadZażenowany rosyjski inżynier, również telepatycznie – To ty wywołałeś ten pożar wywołany przez Red Spectral Frequencies ot tak, dla beki? -___- – zapytał, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami, kiedy Andromedy najwidoczniej nie zdziwiło, że jej wujek dla jaj spalił jakiś budynek, a Rzeczywistość najwidoczniej widziała już tyle, że nic jej nie zdziwiło.

– Hehe ;"""DDD – odpowiedział Freeman, także szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

– Przynajmniej to ewidentnie podkreśla, że jesteście braćmi. – wtrąciła się do tej telepatycznej debaty Andromeda, unosząc wzroczny wzrok.

– EJ! – zawołał słyszalnie niezadowolonym głosem NadGordon.

– Nie jej wina, że jesteś równo jebnięty co twój pojebany braciak. – skomentowała Rzeczywistość, zakładając ramię na ramię i także unosząc wzrok – Anyway, jeszcze raz wywołasz dla beki pożar używając do tego Spectral Frequencies, to cię wykasuję. – pogroziła tą nieprawdziwą groźbą, bowiem NadKażdy wiedział, że Nadbogów nie dało się usunąć z NadWszystkiego.

– Przecież wiesz, że Nadbogów nie da się tak po prostu zategesić. – przypomniał NadFreeman, gdy za oknem zaczął padać deszcz trawy, ale jako iż to Opkolandia, to nikogo to nie zdziwiło.

– Siedź tam cicho i nie psuj. – skomentowała NadZażenowanym głosem Rzeczywistość, słysząc jak Nadbóg vol. 2 się cicho zaśmiał, telepatycznie of course, nie pytajcie, to drugi Nadbóg, on mógł NadWszystko.

– Sorki ;"""DDD – odparł drugi Nadbóg, szpanując nadal swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

No ale po tej rozmowie to w sumie Anatolij, Andzia Gandzia i Rzeczywistość pogadali sobie jeszcze o wszystkim i o niczym na dobrą sprawę. Rozmawiali tak jeszcze parę minut, jak coś. Andronmenda nadal nie mogła w pełni pojąć, że mogła urodzić ją jebana rzeczywistość. Serio, jak o tym myślała, to jej mózg zaliczał errora. W końcu jasne, żyła w Opkolandii i tutaj NadWszystko wydarzyć się mogło. No ale istniały też rzeczy NadNadNadNadNiemożliwe, których nawet Nadbogowie nie mogli wykonać, więc sądziła, że takie coś zaliczało się do tego. No ale jak widać, mimo iż od urodzenia żyła w Opkolandii to jeszcze niejedno mogło ją wręcz NadZdziwić. No ale jakiś czas później, kiedy jej rodzice wyszli z jej sypialni, jak gdyby nigdy nic wróciła do czesania włosów.


Natomiast, gdy rosyjski inżynier i Rzeczywistość wyszli z sypialni królowej Mary Sue i jej męża, avatar rzeczywistości rzekła do swego NadUkochanego:

– Wiesz... – zaczęła, teleportując ich do ciemnego jak czacha obecnego ministra edukacji miejsca, w którym nikt by ich nie podsłuchał – zastanawiam się, czy nie powiedzieć Federicowi o tym, że cię NadKocham. – zaczęła, gdy Nadbóg vol. 3 objął ją i przysunął bliżej siebie, a Opkolandia przełączyła nutę na „Slavify" Alana Azteca i Dutch Electric Company, bowiem brak klimatu należało zachowywać – Jasne, nadal boję się jego reakcji, no ale w sumie jestem rzeczywistością, przecież mnie za to nie zabije, bowiem inaczej NadWszystko nie będzie poprawnie działać. – dodała, także obejmując swego NadUkochanego w charakterystyczny sposób, czyli kładąc nieco uniesione oraz splecione ręce na jego ramionach.

– Nie wiem czy to dobry pomysł. – przyznał Anatolij, kiedy Rzeczywistość odwróciła wzrok, bowiem jej NadUkochany zbyt długo patrzył jej w oczy – Na sto procent nie będzie tego popierał, albowiem jest chujem. – rzekł, gdy czarna pustka popękała z NadRozpaczy, słysząc co Diatłow powiedział o Federicusiu – Nie wiem co prawda jak zareagowałby, gdyby się o tym dowiedział, ale wątpię, aby był z tego zadowolony. – kontynuował, używając swej inokinezy w celu naprawienia czarnej pustki, przy okazji na chwilę zwracając wzrok w drugie lewo a.k.a prawo.

– Niby wiem, ale – zaczęła, na chwilę spuszczając wzrok – w końcu musi się o tym dowiedzieć. – dodała, unosząc wzrok i patrząc w oczy rosyjskiego inżyniera – Nie możemy tego przed nim wiecznie ukrywać. – powiedziała, kiedy Opkolandia zmieniła nutę na jeszcze mniej klimatyczną, czyli „Rucker Park 2019" Uamee.

– Czemu nie? – spytał, przestając używać inokinezy – Przez tyle lat udawało ci się to przed nim ukryć, to dlaczego teraz miałoby ci się nie udać? – zapytał z jednej strony słusznie, ale z drugiej to tak nie do końca, przy okazji nieco zginając prawą nogę.

– Bowiem NadOn używa bardzo często swej wiedzy NadAbsolutnej. – wyjaśniła, po czym wzięła głębszy oddech, gdy jej włosy z nudów zgięły się w rulonik – Więc w końcu ogarnie, że jest element na temat NadWszystkiego, o którym nie wie. – mówiła, kiedy jej włosy wyprostowały się jak papier w prasownicy, a Nadbóg vol. 3 na chwilę spuścił wzroczny wzrok – No i na sto procent będzie chciał się dowiedzieć, co to jest i dlaczego o tym nie wie. – zakończyła, gdy Anatolij zaczął się zastanawiać nad słowami Rzeczywistości.

W sumie to mówiła z sensem. W końcu blokowała NadFedericowi możliwość ogarnięcia, że NadKochała Nadboga vol. 3, bowiem obawiała się reakcji. No a jeżeli rzeczywistość coś blokowała, to osoba z wiedzą absolutną czy NadAbsolutną widziała w miejscu, w którym powinien znaleźć się zablokowany element, czarne tło. No a jako iż NadFedericuś debilem nie był, nie jest i nie będzie, to by się bardzo łatwo zorientował, że coś działało nie tak jak powinno. Jednak z drugiej strony, Diatłow obawiał się pomysłu polegającego na powiedzeniu o tym Nadbogowi vol. 1. Jasne, rzeczywistości on by za to nie zniszczył, bowiem wtedy NadWszystko by nie działało poprawnie i mogłoby się to źle skończyć. No ale zawsze mógł się przyczepić do niego, a rosyjski inżynier nie miał ochoty użerać się z jednym ze swych braci więcej niż musiał na co dzień. No ale należało po prostu Nadpanu i Nadwładcy Wszechświata i Nadwszechświata o tym powiedzieć, aby nie skończyło się to wszystko jeszcze gorzej. Dlatego też, po uświadomieniu sobie tego, Nadbóg vol. 3 westchnął i powiedział:

– Może masz rację. – odparł, zwracając wzrok w drugie prawo a.k.a lewo – No ale obawiam się jego reakcji, a nie chcę użerać się z nim więcej niż muszę. – dodał, ponownie kierując wzrok w stronę swej NadUkochanej i prostując nogę.

– Nie martw się, nic nam nie zrobi. – zapewniła, obejmując go normalnie, a nie w ten charakterystyczny sposób – Ja jestem rzeczywistością, beze mnie NadWszystko stałoby się wadliwe. – powiedziała, przysuwając się bliżej swego NadUkochanego i na chwilę stając na palcach – A ciebie nie zabije, bowiem jesteś jednym z Nadbogów i to na dodatek 2.0-update 1. – rzekła, ponownie stając normalnie, gdy rzeczywistość właściwa z nudów wysunęła kwadratowy fragment czarnej pustki i zaczęła sobie nim obracać, normalnie jak panele w Portal 2.

– No spoko, ale obawiam się, że jeszcze bardziej nie da mi spokoju z tego powodu. – stwierdził, odgarniając Rzeczywistości włosy, które na chama wjebały jej się na lewą połowę twarzy, prawdopodobnie w celu dodania klimatu – A szczerze mówiąc, po tym wszystkim co mi i mojej rodzinie, a w szczególności Andromedzie, zrobił mam go dość. – zakończył, spuszczając wzrok i zastanawiając się, jak napierdoli Nadpanowi i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni.

– Może zareaguje normalnie, wszakże cokolwiek byś o nim nie myślał, do debili się nie zalicza. – odparła, kiedy Anatolij uniósł wzrok, po czym Rzeczywistość zaczęła mu się patrzeć w jego NadSeksi czarno-indygo oczy – A jeżeli będzie miał jakiś problem, to zawsze mogę sprawić, aby nie wpadł na pomysł dowalenia się o to do ciebie. – zapewniła i w sumie mówiła prawdę, bowiem rzeczywistość nawet w formie swych avatarów potrafiła zrobić wszystko.

– Obyś mówiła prawdę. – rzekł, przy czym się do niej uśmiechnął.

– Nie mam powodów, aby cię okłamywać. – odparła, odwzajemniając uśmiech – W końcu zbyt cię NadKocham, aby tak po prostu cię okłamywać. – zakończyła, jednak nie dała swemu NadUkochanemu dojść do słowa, bowiem pocałowała go.

Nadbóg vol. 3 oczywiście wiadomo, że odwzajemnił ten gest i przy okazji przysunął Rzeczywistość bliżej siebie. Kurde, ale to pojebanie wyglądało, no wyobraźcie sobie całować się z avatarem jebanej rzeczywistości. Znaczy niby znajdowaliśmy się w Opkolandii, a tutaj NadWszystko dało się zrobić, ale i tak. Nawet jak na tę część Opkolandii to i tak jest popierdolone. Chociaż w sumie, zważając na fakt, co potrafiło się odjaniepawlać w niektórych zakątkach tejże Opkolandii to akurat to nie należało do aż tak popierdolonych. No i oczywiście jak wiadomo, obecna dziewczyna rosyjskiego inżyniera nie musiała się o niczym dowiedzieć. Oto plus posiadania Rzeczywistości jako NadUkochaną osobę, nic tylko się zakochiwać. No ale oczywiście oboje dawno się nie całowali, wszakże nie widzieli się chyba od stuleci, więc przyjemnie im się razem całowało. Nie trwało to jakoś specjalnie długo oraz też nie działo się podczas owego pocałunku nic ciekawego, dlatego nie będę rozpisywała wam tutaj kwiecistych opisów na sto stron. Nie jestem taka jak niektóre aŁtoreczki.


Dlatego też, przechodząc do ciekawszych rzeczy, kiedy już się od siebie odsunęli oraz przy okazji puścili się, Rzeczywistość, przywracając normalną wersję rzeczywistości, czyli korytarz w Cytadeli, rzekła:

– To ja idę. – odparła, cofając się.

– OK – skomentował krótko Diatłow, także postępując krok w tył – Tylko obyś faktycznie miała rację z tym wszystkim, co powiedziałaś. – dodał, zakładając ramię na ramię i mackę na mackę, bowiem tak się robi w Opkolandii, gdy posiada się Prehensile Tentacles.

– Ja zawsze mam rację. – rzekła, nieco unosząc się nad podłogą.

– No mogę wymienić całą masę momen--- – zaczął, jednak jego NadUkochana nie dała mu dojść do słowa.

– Morda w kubeł i nie bulgocz. =_= – przerwała, przy okazji nadal szpanując umiejętnością mówienia emotikonkami.

Słysząc to, Anatolij nieco zaśmiał się i powiedział:

– Sooorki. – rzekł, kiedy Rzeczywistość stanęła na podłodze.

– Anyway, ja idę. – rzekła, gdy jej oczy zabłysły na biały kolor.

– K – odparł najkrócej jak się dało.

Po tej rozmowie, Rzeczywistość przeteleportowała się do jednego z bunkrów NOD-u, w którym przebywał Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata, a Nadbóg vol. 3 ruszył w kierunku sypialni jego i Elizy.


Tymczasem, w bunkrze NOD-u panowała cicha cisza i spokojny spokój. W końcu nastała noc, więc znaczna większość członków NOD-u już spała. Nie spało ich może z sześciu, wliczając w to Kane'a, Zardonica, Kilian Qatar i Antona Slavika. Obecnie i tak Brotherhood of NOD nie posiadało zbyt wielu członków, bowiem znaczna większość kipnęła w różnych okolicznościach. A to niektórzy, jak na przykład Nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz, zostali zjedzeni przez Woodcrawlery, które polubiły zalęganie się w bunkrach NOD-u, a to niektórzy zginęli z rąk Ochrony Cywilnej lub wojska Kombinatu, a to niektórzy kipnęli podczas Wojny W Zasadzie Siedmiominutowej i tak dalej, i tak dalej. No a na samym świecie nie zostało już aż tak dużo osób, więc w sumie niewielu ludziów Brotherhood of NOD mogło zrekrutować. Obecnie jednak, Kilian Qatar przebywała gdzieś tam w głębi bunkra i cholera wie co robiła, a Anton Slavik robił coś na komputerze. Nie wiem co, ale wyglądało mądrze, więc niech robi. Kane z kolei poszedł do zbrojowni, bowiem dlaczego nie, aby wziąć z owego miejsca miecz NadCzystej NadZajebistości, otworzyć kanał NadCzystej NadZajebistości i sobie skoczyć do przyszłości. To nic, że Kane ową przyszłość umiał widzieć, ale widzenie przyszłości a skoczenie sobie do niej to dwie różne rzeczy i ta druga wydawała się ciekawsza. Zardonic(uś) z kolei przebywał w swoim pokoju i za pomocą hologramowych komputerów, bowiem takie wydają się bardziej NadCool, podglądał sytuację w całej Cytadeli, w oczekiwaniu na jakieś ciekawe informacje na temat obecnych planów Kombinatu. Well, zawsze mógł się tego dowiedzieć używając swojej wiedzy NadAbsolutnej, ale to Nadbóg, więc na NadSto procent wiedział, co robił. W końcu ostatnio dowiedział się, że Kombinat miał w planach stworzyć jakieś urządzenie zasilane za pomocą Tacticusa. Nie miał zielonego pojęcia, co imperium Anatolija planowało, ale nie podobało mu się to. Wiedział, że na sto jeden procent nic dobrego, więc musiał pilnować, co się odjaniepawlało w Cytadeli. No ale obecnie nie działo się nic ciekawego, jedynie właściwie wszyscy tam obecni, wiadomo, poza wojskiem Kombinatu, szykowali się do snu. Jedynie członkowie sekty PiS-owskiej wrócili na noc do swego PiS-Tower znajdującej się na orbicie, dlatego ich NadZardonic w Cytadeli nie dostrzegał. Wiem, ambitnie Dżej nazwał siedzibę swej sekty, ale co poradzić. Nie oczekujcie po politykach PiS-u nadmiaru kreatywności. Obstawiam po prostu, że nie chcieli podpieprzać nazwy Watchtower**, bowiem ona już została zajęta i stąd wzięło się PiS-Tower.


Aaanyway, przez jakiś czas w bunkrze NOD-u nie działo się absolutnie kurwa nic ciekawego. Jednak, w pewnym momencie takiego ekscytującego obserwowania sytuacji w Cytadeli, NadZardonic(uś) poczuł coś, czego obecnie w sumie nie spodziewał się poczuć, czyli fakt, że ktoś go objął.

– Hej! – usłyszał głos avatara rzeczywistości, nim w ogóle zdążył jakkolwiek zareagować.

Słysząc to, kompletnie nie spodziewając się Rzeczywistości tu i teraz, odwrócił się i, faktycznie widząc ją w formie swego najbardziej ikonicznego avatara, rzekł miło zaskoczony:

– O, hej. – powiedział, również obracając się w jej stronę – Co się stało, że przyszłaś tak w z dupy momencie? – spytał, także ją obejmując i przysuwając bliżej siebie.

No nieee...Oni też kiedyś znajdowali się w związku? Ja pitolę, ile ta rzeczywistość miała partnerów, jeszcze się okaże, że z każdym facetem na Ziemi kiedyś chodziła. Nie zdziwię się, jeżeli jako partnerów miała wszystkich facetów jacy kiedykolwiek chodzili po NadWszystkim. W sumie to rzeczywistość i na dodatek Opkolandyjska, więc sobie mogła, ale i tak. To dość pojebane, szczególnie z perspektywy osób, które w Opkolandii nie mieszkają. No ale przechodząc do ciekawszej części tego wszystkiego, po chwili Rzeczywistość odpowiedziała:

– Chciałam ci coś powiedzieć... – rzekła, na chwilę zwracając wzrok w lewo i spuszczając go – Ale się boję. – powiedziała, ponownie unosząc wzroczny wzrok – Boję się, że mnie za to spalisz na stosie. – dodała, patrząc Federicowi w jego NadSeksowne NadOczy.

– Nie no, bez przesady. – odparł, kiedy za drzwiami dało się słyszeć kroki, ale nie zmierzające w kierunku NadPokoju Federicusia – Jesteś rzeczywistością, bez ciebie NadWszystko nie mogłoby prawidłowo funkcjonować. – przypomniał, odgarniając włosy, które na chama opadły jej na twarz – Kochać cię też nie przestanę, bowiem po prostu ZBYT cię kocham, aby z jakiegoś powodu przestać. – zapewnił, gdy z zewnątrz i nie obchodzi mnie, że znajdowali się w bunkrze głęboko pod ziemią, dało się słyszeć przelatującego Nyan Cata oraz fakt, że Iris kogoś ustrzeliła swym promieniem – Powiedz, co się stało. – zachęcił, kiedy Opkolandia puściła w tle hardbassową playlistę.

Rzeczywistość dopiero teraz zastanawiała się, czy powinna się z tego zwierzyć NadFedericowi. W końcu nie miała pojęcia, jak on zareaguje na wieść, że jego ukochana i rzeczywistość jednocześnie kochała jednego z braci NadFedericusia. Może jeszcze gdyby Diatłow stał po stronie Brotherhood of NOD to nie miałaby takiej obawy przed powiedzeniem tego Nadbogowi. No ale jednak rosyjski inżynier rządził Kombinatem i to już drugi raz. Wiedziała, że powinna zaufać Nadpanu i Nadwładcy Wszechświata i Nadwszechświata, wszakże to jej ukochany oraz jednocześnie Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata. No ale obawa, że by się wkurzył za to nadal istniała. No cóż, jako jedną z mocy Rzeczywistość posiadała chronokinezę, więc jeżeli coś to mogłaby czas cofnąć i nie mówić o tym Nadpanu i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni.

– No? – przerwał ciszę Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni.

Po tym krótkim słowie, Rzeczywistość westchnęła i, wiedząc, że już i tak musiała, powiedziała prosto z mostu o tym, o czym powiedzieć chciała. Nie trwało to długo, bowiem to nie jakaś specjalnie długa opowieść. Zaś po zakończeniu mówienia, dodała:

– I to właściwie tyle. – rzekła, zwracając głowę w lewo i spuszczając wzrok – NadKocham go, ale bałam się twojej reakcji, dlatego nie pozwoliłam ci o tym wiedzieć. – podsumowała swoją minioną opowieść, unosząc wzrok i patrząc w kierunku Zardonica.

Kiedy natomiast to zrobiła, zauważyła, że nad głową Zardonic(usi)a pojawił się znaczek buforowania, co oznaczało, że od nadmiaru pojebania mózg mu się zaciął. Nie zdarzało się to często, wszakże NadZardonic to Nadbóg, więc posiadał NadIdealny mózg, ale jak widać NadWszystko w Opkolandii wydarzyć się mogło. Rzeczywistość naprawdę obawiała się, jak NadZardonic(uś) zareaguje na ten nadmiar pojebania wylewającego się z opowieści jego ukochanej. No ale już stało się, powiedziała mu o tym i pozostało oczekiwać na reakcję i ewentualne konsekwencje.

– Pojebało cię? – spytał po chwili jakże NadKulturalnie Federico, bowiem najwidoczniej mózg już mu się załadował – Jak można NadKochać JEGO? – zapytał, to ostatnie słowo mówiąc głośniej i przy okazji zginając prawą rękę w bok jakby chciał wskazać na swego najmłodszego brata.

– To ciągnie się od tysiącleci. – wyjaśniła, puszczając swego ukochanego – Właściwie jeszcze na długo nim znalazł sobie pierwszą dziewczynę. – doprecyzowała, zakładając ramię na ramię i spuszczając wzrok – Nie wiem tak naprawdę dlaczego, jakoś tak od zawsze wydawał mnie się epicki. – mówiła, znowu unosząc wzrok i patrząc w stronę NadFedericusia – A kiedy byłam jeszcze młoda, to nawet uznawałam go za cool. – dodała, dla klimatu odwracając się w boczny bok – W sumie, do dzisiaj w jakimś stopniu uznaję go za cool, oczywiście nie aż tak bardzo jak kiedyś. – doprecyzowała, unosząc wzrok i odwracając owy w kierunku Federicusia, który w sumie nie wiedział jak skomentować to wszystko, co się odjebało w tym momencie – No a kiedy odbiłeś mu jego najpierwsiejszą dziewczynę, to uznałam, że to idealny moment, aby z nim być. – wyjaśniła, prostując renyce, gdy z głębi bunkra dało się usłyszeć czyjeś kroki, na szczęście ludzkie, ale nie zmierzające w stronę pokoju NadFederica – Więc stworzyłam sobie tego konkretnego avatara, aby być w takim wieku jak on i po prostu łatwiej móc z nim być. – opowiadała, kiedy Opkolandia zmieniła nutę na jeszcze bardziej nieklimatyczną, czyli „Cyka" Russian Village Boys oraz Cosmo & Skoro – Jednak bałam się twojej reakcji, więc przy użyciu mych mocy zakazałam ci, abyś o tym wiedział oraz abyś nie mógł się nawet domyślić, że coś jest na rzeczy. – wyjaśniła, ponownie zakładając ramię na ramię, nieco unosząc się nad podłogą i obracając w kierunku drzwi, prawdopodobnie w celu dodania klimatu – No ale potem ty mnie „zabiłeś" – mówiła, przy tym ostatnim słowie palcami wskazującym i środkowym obu dłoni zrobiła charakterystyczny cudzysłów – myśląc, że na NadZawsze, no i potem był ten długi szmat czasu, kiedy on przez ciebie spędził całą masę lat w piekle, Andromeda wiodła życie jakie wiodła, no i w pewnym momencie Anatolij, po wyjściu z piekła, znalazł sobie Elizę. – dodała streszczenie tego, co NadWszyscy wiemy, na chwilę spuszczając wzrok, ale po paru sekundach znowu unosząc go i obracając w kierunku Nadboga vol. 1 – No a jako iż go NadKocham, to nie zabraniam mu mieć ukochanej, szczególnie, że wiem, że mnie NadKocha mimo wszystko. – kontynuowała, stając na podłodze i nieco zginając prawą nogę, w czasie, kiedy za drzwiami przeszedł Trash Dove wymachując swoją głową – No ale tęskniłam za nim, więc dzisiaj poszłam go odwiedzić i przy okazji ujawnić Andromedzie, kto jest jej biologiczną matką. – rzekła ten lagujący mózgi osób spoza Opkolandii fakt, podchodząc bliżej Nadpana i Nadwładcy Wszechświata i Nadwszechświata, przy okazji zginając lewą rękę, prawdopodobnie w celu dodania klimatu – No i z Anatolijem uznaliśmy, że wreszcie wypadałoby ci o tym wszystkim powiedzieć, bowiem sam w końcu używając swej wiedzy NadAbsolutnej byś się zorientował, że w historii NadWszystkiego jest jeden element, o którym nie wiesz. – podsumowała, gdy z głębi bazy dało się usłyszeć kroki, jeszcze nie wiadomo w kierunku jakiego pomieszczenia zmierzające oraz z zewnątrz i mam w dupie, że znajdowali się w bunkrze, dało się usłyszeć, że Iris kogoś promieniem ustrzeliła, hehe. :D

– Dalej nie czaję, jakim Nadcudem można uznawać go za epickiego. – skomentował Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni obejmując swoją ukochaną i przysuwając ją bliżej – On nie jest epicki, jest kurwa popierdolony. – rzekł i generalnie mógłby powiedzieć o wszystkich z Opkolandii, że są popierdoleni, ale ĆŚŚŚ – W dzieciństwie też był pierdolnięty plus nienawidził mnie absolutnie bez powodu. – powiedział, kiedy Rzeczywistość także objęła Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata, gdy kroki stały się lepiej słyszalne.

– Daruj mu, był zbytnio przewrażliwiony na punkcie całej masy rzeczy. – próbowała bronić swego NadUkochanego Rzeczywistość, gdy Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni odgarnął jej włosy dla klimatu opadające jej na twarz.

– No OK, ale na starość powinien przyznać, że się mylił. – nie dawał za wygraną Zardonic, kiedy oboje puścili się i usiedli na łóżku – W końcu obecnie, z tego co wiem, nie jest przewrażliwiony na punkcie niczego ani nikogo. – dodał, krzyżując nogi, gdy Rzeczywistość na chwilę spuściła wzroczny wzrok.

– Ale jednocześnie jest uparty as fucking fuck, powinieneś to wiedzieć. – stwierdziła NadFakt, unosząc wzrok i zwracając go w kierunku Zardonic(usi)a – Jeżeli kiedykolwiek uważał, że ma rację, to nie zmieni swego zdania choćby nie wiem co. – przyznała, o czym już niejednokrotnie się przekonaliśmy, kiedy kroki z korytarza ewidentnie zmierzały w kierunku pokoju NadZardonica, ale nie zwrócili na to uwagi.

– JEBS! JEBS! – Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi.

– Proszę! – powiedział NadZardonic(uś) słysząc to.

Po tym słowie, drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, co nastąpiło jedynie w celu dodania klimatu. Normalnie drzwi w bunkrach NOD-u nie miały powodu, aby skrzypieć, wszakże zostawały regularnie konserwowane. No a nawet jakby, to NadZajebistość Federica by nie pozwoliła im skrzypieć. W każdym razie, po otwarciu się drzwi, okazało się, że do pokoju wszedł Anton Slavik, tego dawno nie mieliśmy okazji uświadczyć swoją drogą. Widząc go, Federicuś, kompletnie nie spodziewając się jednego ze swych BFF-ów o tej godzinie w tym miejscu, rzekł słyszalnie zdziwionym głosem:

– Anton? – zapytał, kiedy Opkolandia zmieniła nutę na „Gopnik in the USA" Alana Azteca i Hbkn, bowiem brak klimatu należało zachowywać – Co cię sprowadza do mnie o tak późnej porze? – spytał, wstając i dla klimatu nieco zginając swe NadRęce w boczne boki.

– Bowiem z kuchni, a dokładniej od strony lodówki, wydobywają się niepasujące do tej godziny dźwięki. – wyjaśnił, dla klimatu opierając ręce o biodra, co stanowiło jeden z popularnych gestów w tej Opkolandii, gdy NadFederico wyprostował ręce – A zważywszy na obecne czasy i, właśnie, godzinę, szczerze mówiąc sam obawiam się tego sprawdzić. – dodał, wyjaśniając tym samym co go przywiało do pokoju NadFedericusia, przy okazji prostując ręce i opierając się o framugę, bowiem kolejny popularny gest należało kultywować.

– Jakie to dźwięki? – zapytał Nadbóg vol. 1, zakładając ramię na ramię.

– Takie jakby mlaskanie, ale nie ludzkie, a zwierzęce. – wyjaśnił Anton i ja już kurna chyba wiem, kto im się zagnieździł w bunkrze. Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata chyba też się domyślał, bowiem przewrócił oczami z NadZażenowaniem, ale jako iż miał maskę, to Anton nie mógł tego zauważyć – A nie mamy zwierząt w NOD-zie, więc to mnie najbardziej zaczęło niepokoić. – dodał, zakładając ramię na ramię, w czasie, kiedy Rzeczywistość spuściła wzrok i dłońmi oparła się o materac łóżka.

– Już ja chyba wiem, kogo nam do bunkra przywiało. – odparł zażenowanym głosem Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, prostując ręce – Chwila, zaraz to załatwię. – powiedział do Antona, gdy jego oczy zabłysły na NadSeksowny jasnoniebieski kolor – Zaczekaj tu chwilę. – rzekł, zwracając się w tym momencie do nadal siedzącej na łóżku Rzeczywistości.

– Spoko, nigdzie mnie się nie spieszy. – odparła Rzeczywistość, krzyżując nogi i patrząc w kierunku Nadcudu Wszechświata i Nadwszechświata.

Po tej jakże epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości rozmowy, Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni przeteleportował się w kierunku kuchni, znikając w NadEpickim czarno-jasnoniebieskim dymie. W końcu po co chodzić, skoro można się teleportować, c'nie. Natomiast Anton, jako iż nie miał już co do roboty w pokoju Zardonica, zamknął drzwi i gdzieś tam sobie polazł. Z kolei Rzeczywistość, tak jak kazał jej Zardonic(uś), po prostu zaczęła na niego czekać, podczas tego rozmyślając sobie o wszystkim i o niczym.


Tymczasem, po kilku chwilach, NadZardonic przeteleportował się przed wejście do kuchni. Zastał tam, zapewne dany dla klimatu, mrok, a jedyne światło jakie się skądkolwiek wydobywało to światło z lodówki stojącej po lewej stronie wejścia. Zaś przy owej lodówce stał, no ależ oczywiście, bowiem kogo innego dało się spodziewać, jeden z obecnych w Zarządzie kotów, noszący dumne i jakże oryginalne imię Rudy. Jeżeli wyobrazicie sobie najsłodszego kota jakiego się da barwy biało-rudej to na dziewięćdziesiąt dziewięć procent wyobraziliście sobie, jak dokładnie Rudy wygląda. No ale kurde jasne, bowiem kto inny mógłby wyżerać wszystko, co nie ucieka i jest mięsem przy okazji. W ogóle jak on sam sobie tę lodówkę otworzył to dobrze, że za życia tak nie umiał, bowiem wtedy zamknięcie lodówki na kłódkę to najlepsze, na co można by wpaść. Oczywiście opierał się swymi dwoma słitaśnymi łapkami, miło widzieć, że po śmierci ma z nimi wszystko w porządku, o wystający fragment zamrażarki i wpierniczał kaczkę, bowiem co innego Rudy mógł jeść. Przy okazji uroczo mlaskał, ale to domena wszystkich kotów akurat.

– Ekhm... – chrząknął z NadZażenowaniem NadZardonic(uś), przy okazji opierając swe NadSeksowne NadRęce o swe NadSeksowne NadBiodra.

Słysząc to, Rudy od razu przestał uroczo mlaskać i stanął na cztery łapy, po czym, widząc jednego z Nadbogów rzekł, przełykając kawałek kaczki:

– To nie ja. – rzekł, rozglądając się swymi słitaśnymi, zielonymi oczami na boki – To Kinia. – rzekł, siadając.

– Kinia jeszcze żyje... – powiedział z NadZażenowaniem Federico, patrząc w stronę Rudego.

– To w takim razie Odecia. – powiedział, kiedy Federicuś przewrócił z NadZażenowaniem oczami.

– Odecia nawet nigdy kaczki nie jadła. – powiedział, gdy Rudy zaczął machać ogonem i kurz odgarniać z podłogi.

– To nie wiem kto, ale na stówę nie ja. – odparł, przy okazji unosząc wzrok i kierując go w prawą stronę.

– Przestań zmyślać, tylko ty w Zarządzie masz obsesję na punkcie wpierdalania kaczki. – powiedział, kiedy Rudy spojrzał w jego kierunku i chciał szeroko jak postacie w anime się uśmiechnąć, ale przypomniał sobie, że nawet po śmierci koty tak nie umieją – Wziąłeś sobie jako jedną z trzech nadprzyrodzonych zdolności Dimensiokinezę*** tylko po to, aby stworzyć wymiar, w którym wszystko jest kaczką. – przypomniał bardziej NadZażenowanym głosem, psychokinezą zamykając lodówkę, bowiem trochę za długo pozostawała otwarta, w czasie, gdy za oknem przeleciał Nyan Cat i mam w dupie, że znajdowali się w bunkrze – Idź tam wpierdalać kaczkę, a nie zawartość lodówki wyżerasz. – odparł, stając na podłodze, która gdyby nie fakt, że przywykła do nadmiaru NadCzystej NadZajebistości zaczęłaby od owej topnieć.

– Skończyła się. – odparł, spuszczając wzrok, gdy od nadmiaru pojebania aż rzeczywistość się zacięła.

– Jak do cholery może się skończyć zawartość stworzonego przez daną istotę wymiaru? – spytał z NadZażenowaniem i NadNiedowierzaniem, przy okazji używając inokinezy, aby odlagować rzeczywistość.

– Hehe... – rzekł, przy okazji, jak to na NadCheatera przystało, telepatycznie szeroko jak postacie w anime uśmiechając się, skubaniec jeden, a nawet telepatii nie miał, co tu się odpierdala.

– Czy ty nie możesz chociaż raz znormalnieć? – zapytał NadNadZażenowanym głosem NadFederico, kiedy przez bunkier przeszedł Trash Dove wymachując swoją głową – I w ogóle jakim cudem mogłeś się telepatycznie szeroko jak postacie w anime uśmiechnąć, skoro nie masz telepatii, tylko Noclipping****, Dimensiokinezę i Ultimate Vision? – spytał, przestając używać swej inokinezy i przy okazji tym razem zakładając ramię na ramię, bowiem popularny w Opkolandii gest należało kultywować, a Rudy przestał machać ogonem.

– Albowiem jestem epicki. – odpowiedział najprostszym możliwym zdaniem, gdy z zewnątrz dało się usłyszeć, że Iris ustrzeliła jakiegoś nieszczęśnika.

– Albo przestaniesz tak NadCheatować praktycznie co chwilę – zaczął NadFedericuś, swym Dimensional Storage chwytając klamkę jednej ze swych skrytek – albo będę ci to dolewał do wody. – powiedział, otwierając skrytkę, w której leżało od zajebania pudełek, które w środku miały butelki z Apelką*****.

– No dobra, dobra, już będę grzeczny, po co tak brutalnie. ;_; – powiedział, chwaląc się swoją umiejętnością mówienia emotikonkami, kiedy Nadbóg vol. 1 uśmiechnął się szeroko jak postacie w anime, ale jako iż miał na twarzy maskę, to Rudy nie mógł tego zauważyć.

– Ah, jak łatwo jest ciebie do czegoś przekonać. – skomentował Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata, zamykając skrytkę.

– Po prostu nienawidzę Apelki. – wyjaśnił Rudy, gdy rzeczywistość puściła cicho w tle soundtrack z Poradników Uśmiechu – Gdybyś musiał brać to niesmaczne cholerstwo codziennie, to też byś to znienawidził. – stwierdził, stając na swych czterech słitaśnych łapkach i zwracając wzrok w kierunku Nadpana i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni.

– Wiem, dlatego teraz to wykorzystuję, aby łatwo cię ogarniać. :D – powiedział Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata, także szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

– Wredny jesteś. – skomentował Rudy, kiedy w głębi bunkra ktoś przeszedł, ale nie zmierzał w kierunku kuchni.

– A tam wredny, po prostu ułatwiam sobie życie. – skomentował Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, nieco zginając rękę w prawo, nie zdziwię się, jeżeli w celu dodania klimatu – Anyway, jeszcze raz będziesz wpierdalał kaczkę z cudzych lodówek, to wiesz, co będziesz miał jako dodatek do wody. – rzekł, nieco cofając się, w czasie, gdy jego oczy zabłysły na NadSeksowny jasnoniebieski kolor, a Rudy spojrzał w jego kierunku z NadZażenowaniem.

W odpowiedzi, Rudy jedynie westchnął z NadZażenowaniem i powiedział:

– Dobra, dobra, niech ci będzie. – stwierdził, nieco unosząc się nad podłogą, bowiem akurat latać to każdy w Zarządzie potrafił.

Po tej reakcji, Zardonic jedynie NadSeksownie zaśmiał się i przeteleportował się do swego pokoju, bowiem po co chodzić, skoro można się teleportować. Rudy natomiast, przy użyciu swego Noclippingu, wyleciał przez ścianę bunkra i poleciał w kierunku siedziby Zarządu. Wiecie, będąc kotem lepiej nie zadzierać z kimś, kto ma chyba całe światowe zapasy Apelki w swojej skrytce w Magazynie Rzeczywistości.


Tymczasem, w pokoju Zardonic(usi)a Rzeczywistość sobie siedziała na łóżku i podglądała, co różne istoty mające Dimensional Storage trzymały w Magazynie Rzeczywistości. W sumie na razie nie znajdowała niczego ciekawego, jedynie w większości widziała, że osoby mające dostęp do owego Magazynu traktowały skrytki jak walizkę, którą dało się mieć w każdym miejscu. W sumie nie dziwne, posiadając Dimensional Storage to najłatwiejszy sposób na zastąpienie sobie walizki. Wyobraźcie sobie wepchać wszystko do Magazynu Rzeczywistości i mieć do tego dostęp nawet na drugim końcu NadWszystkiego. To stanowiło znaczne ułatwienie w podróży, bowiem osoby mające dostęp do Magazynu Rzeczywistości nie musiały tachać ze sobą bagażu i tracić czasu na odprawę bagażową i potem odbieranie owego z ryzykiem, że na przykład taką walizkę by ujebało w luku bagażowym. No ale przechodząc do bardziej teraźniejszych spraw, w którejś chwili takiego radosnego podglądania zawartości skrytek innych, Rzeczywistość usłyszała podejrzanie NadSeksowny dźwięk teleportacji. Słysząc to, zamknęła obecnie przeglądaną skrytkę i uniosła wzrok. Dzięki temu ujrzała NadZardonica, bowiem kogo innego mogłaby się spodziewać w tym miejscu i o tej porze.

– No i kto to był? – zapytała, kiedy NadZardonic(uś) podszedł bliżej niej.

– Tak jak sądziłem, czyli Rudy. – odpowiedział, siadając na wolnym miejscu łóżka – Znowu wpierdalał kaczkę. – wyjaśnił, krzyżując swe NadSeksowne nogi.

– Co on ma z tą kaczką? – spytała, zwracając wzrok w kierunku swego Ukochanego – Gdyby mógł to by ją bez ustanku jadł. – zauważyła ten NadOczywisty NadFakt zakładając ramię na ramię.

– W sumie cholera jego wie. – odpowiedział, na dobrą sprawę kłamiąc, bowiem zawsze mógłby użyć swej wiedzy NadAbsolutnej, aby się tego dowiedzieć – W sumie dopiero jakieś około czterech miesięcy przed swoją śmiercią ją tak pokochał. – wyjaśnił, opierając się swymi NadSeksownymi dłońmi o łóżko, które gdyby nie fakt, że przywykło do nadmiaru NadCzystej NadZajebistości, to zaczęłoby się w tym momencie topić od owej – Kurde, nawet jego ostatni posiłek to była Dolina Noteci****** o smaku kaczki. – dodał, nieco wyciągając swe NadSeksowne nogi w przedni przód – Nie zdziwiłbym się, gdyby jego ostatnia myśl obracała się wokół kaczki. – zakończył, patrząc przez chwilę w kierunku drzwi.

– Czyli najwidoczniej ma na punkcie kaczki obsesję. – stwierdziła NadOczywisty NadFakt numer dwa, zwracając na chwilę wzrok w drugie prawo a.k.a lewo – Nie wiem co on w niej widzi, jak dla mnie kaczka jest taka meh. – stwierdziła ta zdrajczyni ludzkości, każdy wiedział, że kaczka była, jest i będzie zajebista, zaraz po karkówce – Tylko nieco mniejszą niż Anatolij na punkcie rozjebania świata wysadzając reaktory. – porównała jakże genialnie, ale w sumie prawdziwie, kierując wzrok w stronę na chwilę drzwi, a potem Federica.

– Nie da się mieć większej obsesji na punkcie czegoś niż ten pojeb w pięciu smakach. – skomentował Federicuś tak kulturalnie, że to aż normalnie NadSzok, nadal patrząc w stronę drzwi – W ogóle jak można chcieć rozjebać świat wysadzając reaktory? – spytał, zwracając wzrok w stronę swej Ukochanej i zginając nieco swą NadSeksowną prawą rękę w boczny bok – Ogarnij jak to debilnie brzmi wypowiedziane na głos. – zakończył, opuszczając renykę.

– W sumie to nie wiem, do tej pory mnie to za bardzo nie interesowało. – przyznała, spuszczając wzrok i również nieco wyciągając nogi w drugi tył a.k.a przód – Albo ma jakiś powód, albo to jakiś specyficzny fetysz. – wysnuła dwie najprawdopodobniejsze hipotezy, unosząc wzrok i znowu zginając nogi.

– Po nim nie zdziwiłbym się, gdyby ta druga opcja okazała się prawdziwa. – stwierdził NadFederico, gdy oboje spojrzeli na siebie, a Rzeczywistość nieco zgięła nogi w drugi przód a.k.a tył – On od zawsze był dziwny, no i absolutnie bez powodu mnie chyba od zawsze nienawidził, więc no. – rzekł, siadając nieco bokiem, kiedy z zewnątrz i nadal mam w dupie, że przebywali w bunkrze, dało się słyszeć dźwięk przejeżdżającej kwadratowej cysterny.

– Tam dziwny, po prostu w dzieciństwie był przewrażliwiony i tyle. – skomentowała Rzeczywistość, także siadając nieco bokiem i krzyżując nogi – I najwidoczniej to przewrażliwienie przerodziło się w nienawiść do ciebie. – zakończyła, prostując ręce i jedną opierając się o materac łóżka.

– No, czyli był jebnięty. – stwierdził jakże NadMiło NadFedericuś, gdy z korytarza dało się słyszeć kroki, ale niezmierzające w stronę pokoju Nadboga vol. 1 – Jak można nienawidzić takiej NadZajebistości jak ja? – zadał to NadRetoryczne pytanie, przy okazji pod koniec wskazując na siebie.

– Jesteś w chuj skromny. – skomentowała NadZażenowanym głosem Rzeczywistość, takim samym wzrokiem patrząc w stronę Nadpana i Nadwładcy Wszechświata i Nadwszechświata.

– Wieeem :D – rzekł, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami – W ogóle, kompletnie zmieniając temat – powiedział, gdy rzeczywistość z nudów wysunęła kwadratowy fragment otoczenia i zaczęła nim obracać tak jak panele w Portal 2 – może gdzieś wyjdziemy? – zaproponował, zginając swoją NadSeksowną prawą rękę w boczny bok – Dawno nigdzie nie wychodziliśmy razem. – stwierdził, opuszczając rękę.

– W sumie, czemu nie. – odpowiedziała, przy czym oboje wstali – Faktycznie, w tym świecie ze spokoju trzeba korzystać. – rzekła, kiedy oczy Nadpana i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni przybrały NadSeksowny jasnoniebieski kolor – Jak coś pierdolnie to spokój może długo się nie powtórzyć. – stwierdziła ten NadFakt, gdy Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata przeteleportował ich poza bunkier.

Kiedy jednak przeteleportowali się na zewnątrz, Rzeczywistość rozejrzała się po miejscu, które Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni wybrał na ich wspólny wypad. Okazało się, że znaleźli się w lesie na przedmieściach City 17, a jako iż obecnie panowała noc, to trochę ciemność tam panowała. Widząc to, Rzeczywistość spojrzała NadZażenowanym wzrokiem w stronę Zardonica i takim samym głosem rzekła:

– Znowu las nocą? – spytała, kiedy Zardonic(uś) szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się i to nic, że na twarz miał założoną maskę – Nie masz innych miejsc, w których moglibyśmy wspólnie spędzić czas? – zapytała, gdy ruszyli przed siebie, bowiem co mieli tak stać jak te kołki.

– Kiedy Kombinat ponownie przejął władzę nad światem nie ma za wiele miejsc, do których moglibyśmy się razem udać. – wyjaśnił NadZardonic, przywołując swoją pirokinezę i za pomocą płomienia wydobywającego się z jego dłoni oświetlał im drogę – Szczególnie teraz, gdy prawie wszyscy ludzie na świecie zginęli lub zostali zamienieni w Woodcrawlery. – dodał, kiedy Rzeczywistość na chwilę obróciła się za siebie, bowiem miała wrażenie, że coś za nimi jechało, ale okazało się, że to tylko mylne wrażenie – Więc spacer po lesie to jedna z niewielu rozrywek, na które można sobie pozwolić. – zakończył, zwracając wzrok w kierunku swej Ukochanej – A poza tym, zawsze przyjemnie się pali Woodcrawlery, więc hej. – dodał, ponownie zwracając wzrok przed siebie.

– I naraża tym samym Andromedzie. – dodała Rzeczywistość, gdy powiał chłodny wiat(e)r.

– Eee. – powiedział, przy czym machnął ręką – Co ona może mi niby zrobić? – spytał, opuszczając ową rękę – Jasne, jest potężna jak cholera, ale nigdy nie będzie potężniejsza ode mnie. – zauważył ten w sumie NadFakt, kiedy liście zaszeleściły, ale dało się łatwo zorientować, że to od wiatru.

– Niby tak, ale i tak jest potężnym przeciwnikiem. – stwierdziła Rzeczywistość, gdy minęli dwa muchomory samotnie rosnące przy drodze – W końcu jest jednocześnie królową Mary Sue, Slav Queen, potrójną hybrydą i ma odziedziczony po swym ojcu gen 2.0-update 1. – wymieniła powody, dla których Andzia Gandzia to turbo OP postać, przy okazji wyliczając je na palcach, bowiem klimat musiał zostać zachowany.

– Co nie zmienia faktu, że i tak mógłbym zdmuchnąć ją z NadWszystkiego pstryknięciem palca. – pochwalił się, przy okazji napierdalając na prawo i drugie prawo a.k.a lewo swoją jakże NadSkromną NadSkromnością, normalnie powinszować.

– Wtedy dostałbyś NadWpierdol od Anatolija, wiesz przecież, że on ją wręcz NadNadNadKocha. – przypomniała, opuszczając rękę, kiedy obok nich przeturlał się countryball reprezentujący Chiny, ale jako iż to Opkolandia, to nikt się tym nie przejął – A NadWszystko nie wytrzymałoby starcia dwóch, chociaż w sumie nawet trzech, wszakże Gordon jest po stronie Diatłowa, starć Nadbogów na raz, wiesz o tym przecież. – przypomniała, zwracając wzrok w stronę swego Ukochanego, gdy za nimi z nieba spadł wór kartofli, a rzeczywistość przełączyła muzykę na „Ice Cold Russia" Alana Azteca i Hbkn.

W tym momencie NadZardonic(uś) chciał jakoś skomentować ten NadOczywisty NadFakt, ale Opkolandia uznała, że nudą wiało na kilometr, więc wypadało dodać chociaż trochę akcji. Dlatego też z obu stron lasu usłyszeli taki dźwięk szelestu, jakby ktoś lub coś przebiegał bądź przebiegało w krzakach. Słysząc to, oboje rozejrzeli się na wszystkie tryliard stron świata, jak nakazywały prawa logiki, ale nie ujrzeli ani nikogo, ani niczego podejrzanego. Jednak, jako iż wiedzieli, że żyli w Opkolandii nie mogli wykluczyć, że coś serio mogło czaić się w krzakach. W tym świecie najprawdopodobniejsza opcja to Woodcrawlery, ale kto ci tam wiedział.

– Co to było? – spytała z niepokojem Rzeczywistość, rozglądając się.

– Nie mam pojęcia. – odpowiedział Federico kłamiąc przy tym, wszakże mógłby użyć swej wiedzy NadAbsolutnej, aby się tego dowiedzieć – Może dla lepszych efektów rozdzielmy się, w końcu i tak mamy Complete Arsenal, plus ja jestem jednym z Nadbogów, a ty kurde avatarem rzeczywistości, więc nic nam się nie stanie. – zaproponował, kiedy przystanęli i, zapewne w celu dodania klimatu, Rzeczywistość założyła ramię na ramię, a Federicuś zgiął nieco swe NadRęce w boczne boki – Ja pójdę w prawo, ty w drugie prawo. – wypowiedział to jakże logiczne zdanie, opuszczając ręce.

– K – odparła najkrócej jak się dało Rzeczywistość.

Po tej jakże ambitnej rozmowie, do przeprowadzenia której należało mieć osiemset punktów IQ oraz dwa doktoraty z nauk humanistycznych ruszyli w wyznaczone przez NadFederica strony.


Jako iż to u NadFedericusia wydarzy się coś najciekawszego, to obserwujmy akcję w miejscu, w którym On się znajdował. Na razie szedł przez ciemny jak wnętrze czaszki Czarnka las, a jedyne dźwięki jakie mu towarzyszyły to szelest liści pizganych przez wiat(e)r oraz łamane pod nogami gałęzie oraz dźwięk deptanych liści. Nawet Opkolandia wyłączyła dopiero co puszczoną nutę i odpaliła cicho jakiś horrorowy ambient, aby klimatycznie się zrobiło. Nadbóg vol. 1 rozglądał się na prawo i lewo oraz w tył, dzięki swemu 360-Degree Vision, ale nie dostrzegał niczego podejrzanego. Jedynie w oddali jakaś wiewiórka zaczęła wspinać się na drzewo oraz księżyc wyjrzał zza winkla i tyle, nic podejrzanego. No ale wiedział, że mu się nie przesłyszało i, że coś przebiegło w krzakach. Wiedział, że to na stówę nie Skinwalker, bowiem po pierwsze nie ten las, a po drugie owe bezproblemowo dało się zauważyć ze względu na rozmiary. W sumie jak tak teraz sobie myślał, to na Ziemi nie istniało jakoś nie wiadomo jak dużo NadNiebezpiecznych istot, które zamieszkiwałyby lasy.


Aż nagle jak nie pierdolnęło...Nie no, znowu bekę sobie z was robię aby podbudować atmosferę, nic nie pierdolnęło. Po prostu Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata nagle usłyszał, że z rozmyślań wyrwał go dźwięk przeładowywanego pistoletu. Słysząc to, mimo iż wiedział, że posiadał kuloodporność, więc nie musiał się obawiać, odruchowo odwrócił się. Dzięki temu ujrzał za sobą nikogo innego jak swoją siostrzenicę celującą w jego kierunku z kurna Pistoletu Nadrozpierdolu o ja jebe, chowajcie się do bunkra. W końcu każdy wiedział, że taka broń i to jeszcze w rękach królowej Mary Sue i jednocześnie Slav Queen zwiastowała NadApokalipsę*******. Widząc jednak Nadpana i Nadwładcę czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni szyderczo uśmiechnęła się.

– Nie spodziewałeś się mnie tutaj o tej porze, co nie? – zapytała, nadal szyderczo uśmiechając się i przywołując psychokinezę.

– Oczywiście, że się spodziewałem, wszakże posiadam wiedzę NadAbsolutną. – powiedział, kompletnie rozpierdalając atmosferę, no bardzo kurwa dziękuję -___- – Więc mogłabyś sobie zmienić gadki na jakieś mniej sztampowe. – rzekł, przywołując elektrokinezę, widać, że to Jego NadUlubiona moc.

– Zamknij mordę, nie będziesz mi mówić jak mam się wypowiadać. – powiedziała słyszalnie niezadowolonym głosem, chwytając Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata psychokinezą i gwałtownie uderzając nim w ziemię – Nikt normalny się ciebie nie słucha, tylko podludzie to robią. – rzekła i kurna, czemu do mówienia takich zdań kwapią się tylko me OC, które/których i tak za to nie zabiję, bowiem je/ich lubię? ;===; – Ty jesteś dupa, a nie Nadbóg, niczym się nie różnisz od Gordona i Anatolija, tylko udajesz takiego niby dobrego. – zaczęła wylewanie żali na Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, chcąc ponownie trzepnąć nim o grunt, ale tym razem udało mu się wyrwać spod psychokinezy Andzi Gandzi – Chcesz osiągnąć to samo co my, tylko zamiast promieniowania chcesz użyć do tego Tyberium, hipokryto pierdolony. – mówiła dalej, kiedy Zardonic wystrzelił w jej kierunku wiązkę elektrokinezy, ale zdążyła zablokować to barierą stworzoną z Anti-Energy Manipulation, po czym przywołała Indigo Spectral Frequencies i rzuciła się w kierunku Zardonic(usi)a z zamiarem zaatakowania – Na szczęście i tak nie zdążysz nas pokonać, cwelu. – mówiła, chcąc przeciąć szyję NadZardonica w pół, ale ten zdążył chwycić ją za nadgarstek i pierdolnąć o grunt dzięki swej sile absolutnej – Maszyna jest już prawie gotowa, zdobyliśmy ostatni element w czasie, gdy ty nie zdawałeś sobie sprawy, że na świat została narzucona NadIluzja********. – zakończyła, gdy NadZardonic(uś) podszedł bliżej z zamiarem dobicia jej, ale nie udało mu się to, bowiem dziewczyna zgięła nogi w pół i siłą swojej epickości odepchnęła go w drugi przód a.k.a tył, kopiąc go oczywiście.

– Daruj sobie takie słowa i tak wiem, że tak nie myślisz. – zaczął, kiedy Andronmenda podniosła się, a jej włosy dla klimatu opadły na lewą stronę jej twarzy – A poza tym, ludzkość jest łatwiej uodpornić na działanie Tyberium, niż promieniowania, więc logiczne, że będę działał przeciwko wam. – dodał, wyskakując w powietrze z zamiarem zaatakowania swej przeciwniczki, ale ta zrobiła to samo, przy okazji strzelając w jego kierunku dwiema wiązkami Red Spectral Frequencies ze swoich oczu.

– Chyba ja lepiej wiem, co myślę. – zaczęła z ewidentną nienawiścią w głosie, gdy Federico wyciągnął wyprostowaną rękę przed siebie i tak zatrzymał pędzące w jego kierunku wiązki Red Spectral Frequencies – A poza tym, znowu udowadniasz, że jesteś hipokrytą pierdolonym niezasługującym na niczyi szacunek. – mówiła, gdy wiązki Red Spectral Frequencies zatrzymały się, po czym Federico zwrócił je w stronę Andromedy i przez to owe wiązki zaczęły pędzić w jej kierunku – Gdybyś faktycznie był taki dobry, na jakiego starasz się kreować, to nigdy nie stałbyś po stronie Brotherhood of NOD. – zauważyła, kiedy jako iż piastowała rolę jednocześnie królowej Mary Sue oraz Slav Queen wiązki ominęły ją, absolutnie nic jej nie robiąc i zaczęły zapierdalać bardziej krócej a.k.a dalej – Wiesz przecież, że to co robi Kane i jego ludzie nie jest dobre, a mimo to jesteś po ich stronie. – mówiła, kiedy Opkolandia puściła w tle w sumie, o kurwa, trzymajcie się swoich siedzeń, bowiem to was zwali z nóg, pasującą do sytuacji nutę, czyli „The Only Thing They Fear Is You" FamilyJules \O/ – Masz wiedzę NadAbsolutną, więc na NadSto procent wiesz, że może i ludzkość da się na Tyberium uodpornić łatwiej niż na promieniowanie, ale całej reszty świata już nie. – stwierdziła ten NadOczywisty NadFakt, starając się przeciąć Federica wpół swoją epicko-epicką z dodatkiem sosu epickości bronią białą, czyli kosą, w czasie, gdy gdzieś tam w tle przejechał Apocalypse Tank z Red Alert 2, taranując drzewa, ale że to Opkolandia, to nikt się tym nie przejął – To tylko udowadnia, że jesteś jebanym hipokrytą, skoro mimo tej wiedzy i tak działasz na niekorzyść tych, których chcesz chronić. – mówiła, nie uderzając Federicusia kosą tylko dlatego, że dzięki swej NadEpickości stegesował się w bok, unikając ciosu oraz w tym samym momencie przeteleportował się za dziewczynę – Po prostu przyznaj, że nigdy dobry nie byłeś, a nie udajesz takiego wielce prawego i krystalicznie dobrego, kiedy w rzeczywistości bliżej ci do wody ze ścieków. – powiedziała i serio gdyby nie fakt, że ją NadLubię to bym jej jebnęła wagonem międzygalaktycznego pociągu, przy okazji robiąc wręcz WTF ruch.

Otóż, mimo iż kurwa unosili się nad ziemią, to Andromeda odbiła się, robiąc półobrót i, po wykonaniu go, znajdując się za plecami swego przeciwnika, kopnęła go w owe tak, że aż poleciał w tył inaczej a.k.a przód. Nie pytajcie jak taki ruch mógł okazać się możliwy, w Opkolandii żyjemy. Niemniej, po kopnięciu go, najwidoczniej Opkolandia uznała, że tym razem dla beki stanie po stronie Andzi Gandzi, bowiem to jej udało się pokonać NadFederica. Wiadomo, nie na NadZawsze, wszakże NadFedericuś posiadał NadNieśmiertelność, ale na dłuższy czas. Bowiem, kiedy wyjebał się na ziemię oraz obrócił z zamiarem wstania, dziewczyna wbiła w jego klatkę piersiową dwa ze swych Woodcrawlerowych odnóży, czym skutecznie go unieruchomiła. Przy okazji również zadała mu ból, co dało się wywnioskować po tym, że Nadbóg vol. 1 krzyknął z bólu. Następnie zaś, lądując, przed wykonaniem ostatecznego i przy okazji powiem, że pojebanego ciosu, rozpoczęła swoją przemowę:

– Tak naprawdę jesteś taki sam jak my. – zaczęła, powoli znajdując się na ziemi i podczas lądowania przy okazji chowając część odnóży, aby nie wysuwać ich aż tyle, bowiem tego nie potrzebowała – Jedynie to wypierasz i udajesz takiego krystalicznie dobrego, a dobrze wiesz, że taki nie jesteś i nie byłeś. – mówiła, stając na trawie i podchodząc bliżej swego pokonanego na ten moment wroga, przy okazji przywołując Crimson Spectral Frequencies – A tak naprawdę krzywdzisz wszystkich, tłumacząc swoje zachowanie stałymi punktami w czasie. – kontynuowała co by nie mówić prawdę, nie płaczcie, Wszechświecie, Nadwszechświecie, czasoprzestrzeń i Nadczasoprzestrzeń – W rzeczywistości większość twoich tłumaczeń to jedynie ta marna próba usprawiedliwienia tego, że jesteś NadSkurwielem, który przypadkiem otrzymał Nadboskość. – kontynuowała, stając przed swym przeciwnikiem i psychokinezą odgarniając swe włosy, które dla klimatu wjebały jej się na lewą połowę twarzy – Wiem, że cię nie pokonam na NadZawsze, ale mogę cię chociaż spowolnić, abyś przez jakiś czas nie skażał swoją obecnością NadWszystkiego. – mówiła, zginając palce swej prawej ręki, oczywiście nadal używając Crimson Spectral Frequencies, których potrzebowała do swego WTF celu na ten moment i nachyliła się nad Nadpanem i Nadwładcą Wszechświata i Nadwszechświata.

Wiem jak to, co zaraz napiszę, bekowo zabrzmi, ale ona legitnie to zrobiła. Otóż, przy pomocy Crimson Spectral Frequencies, które emitowały najwyższą temperaturę ze wszystkich Spectral Frequencies...oderwała Nadpanu i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni twarz, razem z częścią maski. Nie wiem jak ona to zrobiła, nie sądziłam, że takie coś nawet w Opkolandii dało się osiągnąć, ale udało jej się to. Chociaż w sumie racja, to jednocześnie królowa Mary Sue i Slav Queen w jednym, więc sobie mogła. Przez to, z jego głowy wytrysnęło od zajebania krwi, normalnie aż wokoło zrobiło się tak czerwono, że jeszcze brakuje sierpa i młota i możemy iść reaktywować ZSRR. Owa wręcz NadKrew ubrudziła nawet sporą część Andronmendy, wszakże znajdowała się odpowiednio blisko. Oczywiście nie martwcie się, Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata dzięki swemu NadOP healing factor się zrośnie. Co prawda nikt nie wiedział kiedy, wszakże przy aż tak rozległych uszkodzeniach ciała nawet NadOP healing factor potrzebował trochę czasu, aby owe uszkodzenie wyleczyć. No ale najważniejsze, że NadWszystko nie straciło Nadcudu czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, c'nie. Obecnie jednak, po wykonanym zadaniu, Andromeda, jak gdyby nigdy nic, zwycięsko przeteleportowała się do Cytadeli, zostawiając Zardonica z oderwaną twarzą samego na pastwę losu.


Oczywiście przeteleportowała się w miejsce, w którym znajdował się Anatolij, aby przekazać mu, że zadanie wykonane. Oczywiście Diatłow najwidoczniej uznał, że sen jest dla słabych, bowiem obecnie znajdował się w pokoju telewizyjnym i na tymże telewizorze, który, jak przystało na bogaczy, należał do SmartTV, oglądał filmiki na YouTube. Oprócz tego trzymał nogi na stoliku znajdującym się przed sofą i chlał wódkę, jak przystało na typowego Rosjanina. To nic, że jako 2.0-update 1 jego organizm składał się w siedemdziesięciu procentach z wódki, więc owa działała na niego jak na normalnego człowieka woda. Prawdopodobnie obecnie ową wódkę pił, aby to cool wyglądało. Dodatkowo w tym miejscu z kolei Opkolandia puściła taką cudowną nutę jak „Yarik" Uamee i DeMantisa. Najwidoczniej ostatnią nutą wyrobiła klimat na cały miesiąc i uznała, że czas puścić coś nieklimatycznego.

– Panie prezydencie, melduję wykonanie zadania. – powiedziała martwym memem, kiedy rosyjski inżynier jebnął facepalma.

– Ile mam ci powtarzać, abyś nie mówiła martwymi memami? – spytał NadZażenowanym głosem, takim samym wzrokiem patrząc w kierunku swej córki – W ogóle najlepiej, abyś w ogóle nie mówiła memami, kto z funkcjonującym mózgiem tak robi? – zapytał, wstając i podchodząc bliżej Andromedy, która szeroko jak postacie w anime uśmiechnęła się.

– No co, martwe memy są najlepsze. – wypowiedziała tę niepopularną opinię, splatając ręce za plecami – W końcu nie widzi się ich na co dzień, więc aż tak nie wkurzają. – wyjaśniła, na chwilę stając na palcach, ale po paru sekundach ponownie stając normalnie.

– Nie są, właśnie dlatego są martwe, bowiem nikt ich już nie używa, poza dorosłymi próbującymi brzmieć młodzieżowo lub przez nauczycieli dodających takowe memy na końcu swej prezentacji, aby uczniowie uznawali ich za cool. – wyjaśnił i w sumie trochę racji to on miał, przy okazji zginając rękę w przód, jakby chciał wskazać na to, o czym mówił, gdy za oknem w Ziemię jebnął jeden z księżycy Saturna, ale że to Opkolandia, to nikt się tym specjalnie nie przejął – Anyway, jak go pokonałaś? – spytał, opuszczając rękę.

– Użyłam Crimson Spectral Frequencies i oderwałam mu twarz razem z częścią jego maski. – pochwaliła się swym WTF wyczynem, gdy rzeczywistość zrobiła się szara ze znaczkami buforowania od takiej ilości pojebania, a Nadbóg vol. 3 spojrzał w kierunku swej córki z NadZażenowaniem w oczach.

– Jaja sobie ze mnie robisz? – zapytał równie NadZażenowanym głosem, zakładając ramię na ramię – Przecież to niemożliwe. – dodał, nieco unosząc się nad podłogą, która gdyby nie fakt, że została przystosowana do nadmiaru NadCzystej NadZajebistości zaczęłaby się teraz od owej topić.

– Nie no, po co miałabym cię okłamywać. – rzekła, kiedy jej oczy zabłysły na edgy as fucking fuck czarny jak wungiel kolor – Jak mi nie wierzysz, to sam zobacz. – powiedziała, po czym, nim Anatolij zdążył jakkolwiek zareagować, przeteleportowała go w miejsce, w którym ich wróg się znajdował.

W sumie musiał się nieźle zdziwić po zauważeniu, że Andromeda go nie oszukiwała. No ale i tak NadNikt nie wiedział, jakim Nadcudem to osiągnęła. Jasne, piastowała rolę królowej Mary Sue, ale i tak, to trochę NadPojebane. Najwidoczniej nie tylko ja tak sądzę, bowiem kilka sekund potem, Diatłow znowu przeteleportował się do tegoż pomieszczenia i powiedział:

Jesteś NadPierdolnięta. ;=; – rzekł, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

– No co? – zapytała, zginając ręce w boczne boki – Przynajmniej mamy od niego spokój na dłużej. – dodała, opuszczając ręce, kiedy rzeczywistość stała się NadSeksownie czarna, co oznaczało, że Gordon swoją inokinezą musiał zacząć ją naprawiać.

No ale chyba wszyscy tu zgromadzeni wiemy, że życie, a w Opkolandii to już w ogóle, pisało najciekawsze historie...

____________________________________________

*NadStówa coś tak NadPewnego, że jest to wręcz NadNiezaprzeczalne, nie ważne co by się stało.

**Watchtower – siedziba Ligi Sprawiedliwości z uniwersum DC znajdująca się na orbicie ziemskiej. Dzięki niej Liga wie, co się odkurwia na świecie i gdzie należy komuś najebać.

***Dimensiokineza – umiejętność manipulowania wymiarami.

****Noclipping – umiejętność bezproblemowego przechodzenia przez solidne obiekty.

*****Apelka – w chuj trudno dostępny w Polsce z jakiegoś powodu lek na nadczynność tarczycy dla kotów.

******Dolina Noteci – jedna z marek karmy dla kotów. Wnioskując po tym, w jakim tempie me koty opróżniają puszki owej, jest najlepszą karmą dostępną jak na razie.

*******NadApokalipsa apokalipsa kompletnie niemożliwa do cofnięcia, nawet przez Nadboga czy NadNadNadboga. Logicznym jest, że jeszcze się nie wydarzyła i na dobrą sprawę nie wiadomo czy na sto procent może się wydarzyć.

********NadIluzja iluzja, którą zdjąć może jedynie osoba, która ową nałożyła. Osoba się w niej znajdująca nie wie, że jest w iluzji, a nawet jakby wiedziała, to nie może się z niej wydostać. No chyba, że Nadbóg uwięziłby drugiego Nadboga w NadIluzji, to wtedy ten drugi może bez problemu ową zdjąć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top